|
Autor |
Wiadomość |
Lady_MasenCullen
Nowonarodzony
Dołączył: 15 Sie 2009
Posty: 12 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 18:46, 24 Mar 2010 |
|
Jeszcze raz ja:)
Tym razem zgodnie z regulaminem(mam nadzieję):)
Specialne podziękowania dla mojej bety. Ania jesteś wielka!
Resztę oznaczeń daję tutaj:
[AU/AH], napiszę, kiedy pojawią się sceny erotyczne.
Opowiadanie dostępne także na moim chomiku:
http://chomikuj.pl/Lady_MasenCullen
Więc małe wprowadzenie:
Każdy czytał jakiegoś fanfika. Z moich obserwacji wynika, że każda powieść składa się z 6 zasadniczych części:
1. Poznanie się i zaprzyjaźnienie.
2. ,,Kocham go, on mnie nie kocha"
3. Kocham cię! Ja też cię kocham!
4. Sex i szczęśliwe życie pełne miłości.
5. Krytyczny moment.
6. Hapi ending.
Każdy rozdział tego opowiadania będzie jedną z tych części.
Dodaję, że pisząc to nie chciałam obrazić autorów i ich twórczości. Sama bardzo uwielbiam te opowiadania.
Lejdis end Dżentelmens :
Część pierwsza – Historia własna, spotkanie oraz zacieśnienie więzi.
Jest dziewiąta wieczorem. W małym miasteczku Forks właśnie trwa jedna z największych imprez jaka kiedykolwiek się tu zdarzyła. Trwa festyn dla dzieci, na którym pełno jest małych bachorków i ich rodziców. Zabawa trwa w najlepsze. Nieopodal wejścia przez bramę, za wielkimi krzakami ukrywają się trzy dziewczyny. Rozmawiają ze sobą tylko i wyłącznie przez krótkofalówki.
- Dziewczyno pierwsza widzisz go, odbiór? - zapytała dziewczyna druga, stojąca po prawej stronie.
- Dziewczyno druga, nie mam go na celowniku, odbiór – odpowiedziała dziewczyna pierwsza. – Co z tobą dziewczyno trzecia, odbiór?
- Mam go dziewczyny! Stoi przy wejściu, obok nas i patrzy na nas! Bierzemy go! Teraz! – zdążyła tylko krzyknąć trzecia dziewczyna i wszystkie rzuciły się na małego 7-letniego chłopca, który przyglądał się im z ciekawością.
Chwyciła go druga dziewczyna i podniosła do góry. Chłopiec był troszkę, ale tylko ociupinkę zdezorientowany. Wszystkie trzy biegły do furgonetki zaparkowanej w lesie.
- Dziewczyno numer dwa zatkaj mu nos głupia, bo jeszcze później nas wyniucha i znajdzie! – krzyknęła pierwsza dziewczyna w biegu.
No tak, kiedy mózgi tych trzech dziewczyn działały na pełnych obrotach, to zdarzało im się myśleć jak w swoim dawnym świecie, z którego się tutaj przeniosły kiedy miały po 10 lat. Przeniosły się mianowicie ze świata prehistorycznego, pełnego dzid, skór i mamutów. Dlatego też dziewczyna numer dwa zatkała chłopcu nos i wszystkie trzy nadal pędziły do starej Szewi.*
Wszystkie wsiadły do samochodu. Dziewczyna pierwsza prowadziła, dziewczyna druga siedziała na tylnym siedzeniu wraz z chłopcem, a dziewczyna trzecia na miejscu pasażera.
Ruszyły z piskiem opon. Dziewczyna pierwsza była bardzo z siebie zadowolona.
- No, drogie panie, udało nam się. Teraz druga część planu.
Dziewczyna zwróciła się do chłopca.
- No mały Cullenusiu, podaj mi teraz numer do tatusia.
Chłopiec poproszony o numer telefonu swojego taty podał go bez problemu. Dziewczyna wykręciła numer i nagrała się na skrzynce.
- Witam, tutaj JA. Mam pana dziecko i pomyślałam, że chciałby pan je odzyskać. Jeśli tak, to proszę się ze mną skontaktować.
Tak. Dziewczyna numer jeden pracowała w firmie Edwarda Cullena i nienawidziła go. Dlatego też, pomyślała, że porwaniem jego dziecka odpłaci mu się za to jak ją traktował przez te ostatnie dwa lata.
- Teraz Cullen wreszcie za to zapłaci - powiedziała z satysfakcją w głosie.
Nagle z tylnego siedzenia odezwał się głos.
- Przepraszam panie, ale chyba zaszła jakaś niesamowicie przezabawna pomyłka. Moim tatą nie jest żaden pan Cullen – powiedział 7-letni chłopiec, aczkolwiek nie była to wypowiedź na poziomie siedmiolatka.
- Moim tatą jest Obama – wyjaśnił chłopczyk.
Dziewczyny numer 2 i 3 zachłysnęły się powietrzem i zamarły.
- Co ty bredzisz chłopczyku? Ja nie znam żadnego Obamy – odpowiedziała mu dziewczyna numer jeden niewzruszenie.
- Jak to nie znasz?! – krzyknęła dziewczyna z miejsca pasażera. – Musisz znać prezydenta USA!
- Nie, nie znam żadnego Obamy! - odkrzyknęła jej prowadząca samochód.
Głos zabrała dziewczyna siedząca z tyłu.
- Ej, pamiętasz ten kawał, który ci wczoraj opowiadałam?
- Nie.
- No dobra, powiem go jeszcze raz. Słuchaj uważnie.
Blondynka przybliżyła się do siedzenia kierowcy.
- Ile jąder ma prezydent USA?
Zszokowana dziewczyna numer jeden, wciągnęła szybko powietrze i zatrzymała gwałtownie samochód. Spojrzała na dziewczynę z tyłu i odpowiedziała zszokowanym tonem.
- OBA MA!
- No właśnie.
Dziewczyna poderwała się z miejsca i wysiadła z samochodu. Podeszła do tylnych drzwi i wyciągnęła chłopca na zewnątrz. Postawiła go na środku jezdni i zaczęła oglądać z każdej strony, niuchać i trącać palcem.
- Dziewczyno numer dwa! – krzyknęła. – On jest czarny! Jak mogłaś się tak pomylić?!
- No co do cholery?! - odkrzyknęła mała brunetka. – Przecież mam na oczach okulary przeciwsłoneczne! – odpowiedziała jakby to była prawda najważniejsza. – To, że jest czarny wydało mi się normalne. Przecież miałam okulary!
Wtedy zapanowała panika. Tylko jedna dziewczyna zachowała spokój. Dziewczyna numer jeden podeszła do chłopca i wręczyła mu latarkę.
- Trzymaj mały. Przyda ci się.
Odwróciła go w stronę, z której przyjechały.
- Widzisz tę drogę? Idź nią prosto, nigdzie nie skręcaj. Za jakieś dwa kilometry jest miasto. Na pewno trafisz – uśmiechnęła się zachęcająco i popchnęła chłopca do przodu. – Idź.
Chłopiec ciesząc się samotną wędrówką pod rozgwieżdżonym niebem, szedł wesoły podrygując.
Dziewczyna stanęła na środku ulicy, która ciągnęła się poprzez wysoki las. Podeszła do przodu kilka kroków i przystanęła. Popatrzyła w gwiazdy.
- Nazywam się Bellanozaur Pride* – powiedziała podniosłym tonem. – Jestem tu, na ziemi razem z Rosalizurem i Aliconozaurem. Przybyłyśmy z odległego świata 16 lat temu, po to…
Nagle usłyszały policyjny sygnał.
- …tak naprawdę to po ch*** tu przybyłyśmy! - krzyknęła spanikowana. – Wsiadać do samochodu! Już!
Wszystkie jak na komendę wsiadły do kochanej Szewi i ruszyły. Rozpoczął się pościg. Furgonetka dawała z siebie co mogła, ale musiała przegrać te zawody. Alice i Rosalie piszczały i krzyczały w niebogłosy o tym, że one nie chcą iść do więzienia, bo je tam zgwałcą. Kazały Belli jechać jak najszybciej. Nagle ku ich uciesze pojawił się przed nimi ogromna rezydencja, w której trwała jakaś odjechana w kosmos impreza. Postanowiły się tam wprosić. Policja była niedaleko. Bella wysiadła z auta i pobiegła do domu, a Alice z Rosalie miały się zająć zaparkowaniem auta i zamaskowaniem go. Okazało się to trudne, bo na parkingu stały tylko, albo drogie, wypolerowane, czarne mercedesy, albo stare syrenki. Udało im się jakoś.
Bella tymczasem wbiegła do domu. Plątało się tam trochę ludzi. Wszyscy byli ubrani, albo w czarne, markowe gajerki, albo w jakieś szmaty. Niektórzy mieli na głowie jakieś dziwne, futrzane czapki.
Zauważył ją Majk Niuton i chciał się z nią przywitać. Ona jednak nie chciała i zaczęła uciekać. Pobiegła na pierwsze piętro… Wszystkie drzwi zamknięte na klucz. Pobiegła na drugie piętro… Wszystkie drzwi, oprócz jednych były zamknięte. Otworzyła drzwi i zamknęła je z hukiem. Nie zrozumcie jej źle. Majk był naprawdę bardzo przystojny, ale Bella się go bała. To jego nazwisko ją przerażało, ponieważ w szkole średniej strasznie nie lubiła fizyki. A skojarzcie sobie nazwisko Niuton z fizyką i samo wam wyjdzie.
- Ehm, ehm… - ktoś chrząknął za jej plecami. Oj, Bella znała bardzo dobrze to chrząknięcie. Odwróciła się szybko.
- Pan Cullen.
- Panna Swan.
- No a kto inny ku***! - krzyknęła. – Oj, przepraszam – Szybko się poprawiła. – Przepraszam za to najście, ale czy mogłabym ukryć się tutaj i poczekać aż ten koszmar sobie pójdzie? - poprosiła cieniutkim głosikiem, nie patrząc w oczy panu Cullenowi.
Bella bawiła się swoimi rękawami od bluzy, którą miała na sobie. Była ubrana cała na czarno, gdyż zaistniała sytuacja tego wymagała.
- Więc, chowa się pani przed Majkiem Niutonem? - zapytał zaintrygowany Edward.
Edward siedział na łóżku, ze skrzyżowanymi nogami i coś rysował. Oczywiście wyglądał zajebiście, jak zawsze. Ale panna Swan widziała swojego szefa tylko w pracy, ubranego tylko w drogie gajerki. A teraz to gorące ciacho siedziało ubrane w dżinsy i czarny podkoszulek, świetnie opinający jego wyrobioną klatkę piersiową. Bella podniosła wzrok i nie mogła go oderwać od jego torsu. Wreście jej mózg zainterweniował.
- Um, eh, ah…no tak…przed Majkiem Niutonem uciekam.
Edward, jak przystało na dżentelmena uśmiechnął się delikatnie.
- Możesz usiąść tam – powiedział i wskazał głową na kanapę, która stała naprzeciw łóżka.
Bella nieśmiało podeszła do kanapy i usiadła na niej podwijając nogi pod brodę.
Edward, jak przystało na szefa-fiuta powiedział.
- Byłaby panna tak miła i nie brudziła mojej kanapy za pięć tysięcy dolarów.
Bella rozszerzyła oczy i uświadomiła sobie, że wyświniła cała skórzaną kanapę.
STAN BELLI:
nienawiść do Edwarda- 99%
pożądanie- 1%
- Oh, najmocniej pana przepraszam – powiedziała i zaczęła czyścic kanapę, nachylając się nad nią. Tak się nieszczęśliwie złożyło, że ta kanapa jednak stała naprzeciw łóżka Edwarda, a tyłek Belli był wypięty wprost na niego.
Edward wciągnął powietrze i popatrzył na piękne kształty swojej asystentki. Już dłużej nie mógł wytrzymać. Prawda była taka, że Bella podobała mu się odkąd zaczęła dla niego pracować. Ale on postanowił sobie, że nic między nimi się nie wydarzy. Ale koniec z tym. W tej chwili jego śluby czystości się zerwały.
- Panno Swan, proszę przestać to czyścić – powiedział spokojnym tonem. Bella natychmiast przestała i odwróciła się w jego stronę. Edward wstał i podszedł do niej.
- Chciałbym pani coś powiedzieć…Ja…
Przerwał im krzyk dobiegający zza okna. Szybko podeszli do drzwi balkonowych i wyszli na balkon.
To, co tam ujrzeli było totalnie niezrozumiałe.
Na trawniku domu Carlisla Cullena formowały się dwa fronty bojowe. Po lewej stronie za stołami wyniesionymi z domu chowali się ludzie w szmatach i w futrzanych czapkach, a po prawej stronie za stołami chowali się ludzie ubrani w czarne garnitury. Słychać było ich krzyki.
- Niet, on nasz!*- krzyczeli ci po lewej. Bella zrozumiała, że są oni Rosjanami.
- No!*- krzyknęli po włosku ci drudzy.
Hmmm…ciekawe. Rosjanie kłócą się z Włochami – pomyślała Bella. Ciekawe o co? Chyba nie o warzywa PAOLA.
- My nie atdadim wam jewo!*- krzyczeli jedni.
- Noi prenderemo con la forza!*
- Niet!
- Si!
- Niet!
- Si!
Głowy Edwarda i Belli odwracały się to w jedną, to w drugą stronę.
- My COSA NOSTRA! My was zniszczyć! – krzyczeli Włosi.
- Szto wy gawaritie?- śmiali się Rosjanie.
- GUERRA! - krzyknęli Włosi i na raz wszyscy zaczęli do siebie strzelać z pistoletów na wodę.
- Wojna! - krzyknęli ich przeciwnicy i zrobili to samo.
Po chwili ich dotychczasowa broń zamieniła się w baloniki napełnione wodą.
- Ave Aro! – krzyknęli Włosi i spuścili masowy atak na front wroga.
Rosjanie byli skończeni.
- My przigrywajet!
Włochom kończyła się amunicja.
- Aro, bracie zrób coś! – krzyczeli. – Wiemy, że umiesz czarować, zrób coś do cholery!
- O..ok…okeeej… - zająkał się Aro. Był troszkę nieśmiałym człowiekiem.
- Abrakadabra podrapię się po skroni,
Niech ruskom zabraknie broni!
Jak na zawołanie brakło im broni.
- To działa bracie! – krzyczęli uradowani.
Ale Rosjanie mieli w szeregach Dziadka Mroza, który też potrafił czarować.
- Ja ubieram się bardzo modnie,
Niech Włochom spadną spodnie!
Tak też się stało. Teraz zaczęła się walka na zaklęcia.
Bella nic z tego nie rozumiała i stała troszkę zszokowana, Edward natomiast, stał już lekko znudzony.
- O co oni walczą? - zapytała.
- O mnie – odpowiedział, wziął ją za rękę i wprowadził z powrotem do pokoju. Następnie pchnął ją lekko na kanapę i przycisnął guzik znajdujący się na ścianie. Ku jej wielkiemu zaskoczeniu, zaraz przed nią, z podłogi wysunęła się metalowa rura, która sięgała aż do sufitu. A ku jej większemu zaskoczeniu, Edward zaczął tańczyć przy tej rurze.
- Jestem tak zajebisty, że wszyscy o mnie walczą.
Odstawiał tam swój taniec godowy, a Bella siedziała spąsowiała i wyglądała jak ,,Człowiek ćwikła”*. Edward zaczął się rozbierać. Ściągnął przez głowę swoją koszulkę i rzucił nią w twarz Belli.
STAN BELLI:
Nienawiść do Edwarda- 50%
Pożądanie- 50%
I kiedy Edward miał zdjąć najważniejszą część garderoby, usłyszeli krzyk zza okna. Bella ponownie do niego podbiegła. To Emmett ubrany w luźne spodnie, jakąś bluzę i czapkę z daszkiem wparadował na pole bitwy, która przejdzie do historii pod nazwą ,,Bitwa pod Cullen’s resident o the hottest man on the World”. Emmett trzymając w ręku najbardziej odjechaną w kosmos broń, jaką Bella kiedykolwiek widziała, zaczął krzyczeć:
- Get lost gajs. Its maj teritory. Get ałt or ju tejst my gan.
Wszyscy widząc to cudo w ręce Emmetta zrobili szkliste oczy i zaczęli uciekać.
- Santa Marija, Santa Luciano Pavarotti! – lamentowali włosi.
- Dastwidania, dastwidania, spasiba, spasiba…- nadawali ciągle Rosjanie.
Towarzystwo w ciągu kilku minut się ulotniło.
Edward był rozczarowany tym, że nie powiedział Belli jak bardzo mu się podoba. A ten taniec był specjalnie dla niej. Edward nauczył się tańczyć na rurze dla Belli. Pomyślał, że GDYBY powiedział jej, co do niej czuje i GDYBY ona też to czuła i GDYBY doszło między nimi do zbliżenia, to to mogło mu się przydać, aby jej zaimponować. Oczywiście wszystko GDYBY.
Na dworze znowu było słychać krzyki. Oboje spojrzeli w dół. To Carlisle biegł w stronę Emmetta.
- Ty głupku! – krzyczał. – Wszyscy moi koledzy sobie poszli! Wiesz jakie to upokorzenie?! Jak oni będą na mnie patrzeć w szkole?!
- No właśnie tato, masz jutro szkołę, nie powinieneś bawić się do późna - odpowiedział mu rzeczowo Emmett.
Bella wiedziała, że Carlisle nadal chodzi do liceum. Ale z jego wyglądem mógł chodzić gdzie chciał.
Ciemnowłosa odwróciła się do Edwarda, chcąc coś powiedzieć o jego tańcu. Tylko co? Świetna technika i praca stóp… czy… Robiłeś świetny przeprost nóg. A może po prostu powiedzieć mu prawdę. Ten taniec był taki gorący, że zrobiłam się mokra, kiedy tylko rzuciłeś we mnie swoją koszulką. Tylko czy tak wypada mówić do swojego szefa? Na pewno nie. Więc Bella stała tam dalej udając Człowieka Ćwikłę i nic nie mówiła.
Uratowała ją Alice, która stała pod balkonem.
- Bella, złaź szybko! Zaraz tu będzie policja, federalni, CIA i FBI! Pewnie jeszcze Departament Obrony
Narodowej!
- Jak niby mam tam zejść, Łupku?!*
- Po kracie, Łupku!
- Okej, idę! Do zobaczenia panie Cullen. Widzimy się w poniedziałek w biurze.
- Tak, do zobaczenia.
To powiedziawszy, zeszła po kracie. Pod domem stały Alice i Rosalie, które nie wiem, jakim cudem miały na sobie JIMMY SOWSKIE* buty. Stali tam także Emmett i Jasper. Widać było, że Alice i Jasper oraz Emmett i Rosalie zapałali do siebie wielkim uczuciem. To było takie ŁUBUDUBU! I BACH! Są już w sobie do szaleństwa zakochani.
Alice utrzymywała się z podrywania bogatych projektantów mody, natomiast Rosalie była modelką. Jej pseudonim brzmiał ANGEL. Tylko Bella i Alice znały prawdziwą tożsamość sławnej modelki.
Głos zabrała Alice.
- Urządzamy dziś SLEEPOVER. Może wpadniecie? - zaświergotała.
- Oczywiście! - od razu odpowiedział Jasper.
Jasper był starszym bratem Edwarda. Pracował jako archeolog. Więc dlaczego Alice na niego poleciała? Może dlatego, że mógł kiedyś przypadkiem, wykopać szczątki jej krewnych. Tak. Zdecydowanie dlatego.
Emmett natomiast był miejscowym czarnym charakterem. Miał wszystko, co nielegalne. Potrafił wszystko załatwić. Dlaczego Rosalie się w nim zakochała? Pewnie dlatego, że była fanem motoryzacji, a Emmett miał najlepszy skuter w mieście. Tak. Zdecydowanie dlatego.
- Te, Darkqueen! – zadarł się Jasper. Edward wychylił się przez okno.
- Co trupocholiku?
- Mamy zaproszenie na imprezę, wpadniesz?
Oczy Edwarda się zaświeciły. Więc to nie koniec jego wieczoru z Bellą? JUPI!
- Już schodzę, tylko ubiorę sweter! – odkrzyknął.
Edward po kilku minutach stał na trawniku, ubrany w czerwony sweter z dziurą.
- Co to jest?- zapytała Bella i szturchnęła sweter palcem.
- To sweter, który zrobiła dla mnie Esme. Moja mama.
- To ty masz mamę? Nigdy jej nie widziałam.
- Tak wyjechała na wakacje na swoją wyspę. Planuje napisać powieść.
Bella nie ciągnęła dalej tematu rodziców. Ona w tym świecie ich nie miała.
- Gdzie wy mieszkacie? – zapytał Emmett.
- Pod czerwonym grzybkiem, przy krzaczku poziomek - powiedziała Alice.
Wszyscy posłali jej spojrzenia WTF? Ale szli dalej.
Po chwili Bella zaczęła marudzić, że bolą ją nogi.
- To wskakuj mi na plecy. Zaniosę cię – zaoferował się Edward.
- Okej.
Bella wskoczyła mu na plecy, lecz niestety jej spodnie tego nie wytrzymały i pękły. Przed wszystkimi ukazały się jej majteczki w kropeczki. Chłopcy mieli ubaw po pachy.
Po godzinie wędrówki, nagle Rosalie coś sobie uświadomiła.
- Dlaczego nie jedziemy naszą Szewi?
Wszyscy byli zaskoczeni. Każdy strzelił sobie ręką w czoło i jęknął sfrustrowany. Tylko Alice znała odpowiedź.
- Bo tak ją zamaskowałam, że jej nie znalazłam.
Byli już prawie przy rezydencji dziewczyn. Kiedy nagle na drogę, którą szli wyskoczył Jacob.
Był on bardzo dobrym przyjacielem Belli. Dziewczyna zaczęła biec w jego stronę. On zaczął biec w jej stronę. Biegli razem w spowolnionym tempie.
- Beeeeelllla… - krzyczał Jacob.
- Jaaacccooob…- krzyczała Bella.
Jacob zaczął formować swoje usta do pocałunku.
- Bellla…- zamruczał.
- Jacob? - zdziwiła się Bella.
Nadal się do siebie zbliżali.
- Bella! – zaświergotał Jacob.
- Jacob? - zapytała Bella.
Wreście załapała o co chodzi i chciała wyhamować, lecz za bardzo się rozpędziła.
- Bella - znów zamruczał Jacob i już, już miał ją pocałować, gdy nagle…
ŁUBUDUBU!
Edward go odepchnął.
Ufff...jak to dobrze, że w Heyah są Edwardy* - pomyślała Bella.
Speszony Jacob uciekł, a sponiewierany Edward leżał.
STAN BELLI:
Nienawiść do Edwarda- 25%
Pożądanie- 75%
Zanieśli Edwarda do domu dziewczyn. Była to odjechana w kosmos rezydencja. Co można powiedzieć. Prorocze sny Alice są bezcenne.
Bella była tak wytrącona z równowagi przez Jacoba, że aż strugała dzidę.
Edward leżał nieprzytomny w pokoju dziewczyny.
Emmett siedział na kanapie i oglądał TV.
Rosalie chcąc wyjść na zewnątrz, cofnęła się w tył pokoju, rozpędziła się i z impetem walnęła w szybę. Cała ściana była zrobiona ze szkła. Bella nigdy nie wiedziała, dlaczego Rose tak robi. Osunęła się po szybie i zasnęła.
Alice pokazywała Jasperowi rzeczy, które przyniosły z ich epoki. Raczej rzeczy, które miały przy sobie, kiedy się przeniosły.
- Strasznie chciałbym zobaczyć tamten świat. Masz może zdjęcia z tamtego okresu? – zapytał inteligentnie Jasper.
- A co ja Maggajwer jestem? Nie potrafiłam zrobić aparatu z patyczków, rzemyka i kamienia - rzuciła kpiąco Alice.
I tak oto trwała nasza cała pidżama party do momentu, aż wszyscy znużeni pracowitym dniem zasnęli.
KONIEC CZEŚCI PIERWSZEJ
Wyjaśnienia:
1 – Bellanozaur Pride – nawiązanie do filmu Transformers i do sceny, kiedy OPTIMUS PRIME wygłasza swoją końcową mowę.
2 - Niet, on nasz! – Nie on jest nasz!
3 - No! – Nie!
4 - My nie atdadim wam jewo! – My wam go nie oddamy!
5 - Noi prenderemo con la forza! – Zabierzemy go siłą!
6 - Szto wy gawaritie? – Co wy pieprzycie?
7 - GUERRA! – Wojna!
8 – Człowiek Ćwikła – nawiązanie do kartona Człowiek Biegunka. Mi chodziło o to, że Bella się zaczerwieniła i wyglądała jak burak. (Ćwikła to sałatka, którą robi się z buraków).
9 – Łupku! – nawiązanie do filmu RRrrrr, w którym wszyscy członkowie plemienia mieli na imię Łupek. ( Spotkałam się także z wersją, w której mieli na imię Adam lub Ewa, ale w tym wypadku bardziej mi pasowała pierwsza forma)
10 – JIMMI SOWSKIE buty – chodzi tu o buty od Jimmiego Choo. Sowskie dlatego, że sowy robią ,,huu huu”, dokładnie tak jak czyta się nazwisko projektanta.
11 – Szewi – chodzi o auto Belli. (Chevrolet, czy jakoś tak)
12 – Uf…jak to dobrze że w Heyah są Edwardy – nawiązanie do reklamy Heyah, w której piesek biegnie w stronę kotka i próbuje go pocałować. Kotek załapuje o co chodzi i próbuje się zatrzymać, ale nie daje rady i nagle… dzwoni telefon i kotek budzi się ze snu. I wtedy leci tam tekst: Uf…jak to dobrze że w Heyah są telefony.
Część druga - ,,Ja go kocham, on mnie nie kocha”, odruchy ciążowe i ,,Ona zasługuje na kogoś lepszego”
- Bella... – zaśpiewał. – Wstawaj.
- Nie, nie, nie – powiedziała dziewczyna i przewróciła się na drugą stronę.
- Wstawaj, czekają na ciebie.
Bella tylko mruknęła.
- Dawaj, kotku – znowu zamruczał.
Ciemnowłosa miała go serdecznie dość. Będzie się trzymała do czasu, aż on nie powie TEGO słowa.
- Czy mam użyć TEGO słowa? – zapytał cicho.
Nie waż się używać TEGO słowa! – pomyślała tylko Bella.
- Czy mam użyć słowa, któro zaczyna się na ,,KU”…
- Nie! Proszę, przestań! Nie rób mi tego! Błagammmmmmmmm!
- …a kończy na ,,KI”?
No i stało się! ku***!
Bella się obudziła. Zawsze wiedziała, że rozmowa z własnym umysłem źle się dla niej skończy. Był taaaaaaki przebiegły i bezduszny. I to ona go wyhodowała. Na własnej piersi!
Dziewczyna otworzyła oczy. Leżała na plecach. Gdzie do jasnej cholery ona jest? Zaczęła spozierać spoza rzęs. Drzwi, sufit, łóżko, jakiś koleś…
Patrzyła dalej. Okno, zasłony…
1…
2…
3…
- Czy mi się zdawało, czy widziałam mężczyznę? – zapytała sama siebie.
Popatrzyła w bok i się uśmiechnęła.
- Dobrze mi się zdawało.
Była zadowolona, że wraca jej świadomość.
1…
2…
3…
Plask! Jej myśl uderzyła ją tak mocno, że aż wstała do pozycji siedzącej.
- Ty dziwko! – krzyknęła do siebie.
Pojawił się u niej odruch ciążowy – zawrót głowy. Chwyciła się mocno za myślący owal*. Nic, ale to kompletnie nic nie pamiętała z wczorajszej nocy.
Wstała cicho, aby GO nie obudzić. W kącie pokoju stała dzida. Połamała ją na mniejsze kawałki i na podłodze ułożyła pewne równanie. Było to jedyne równanie, które jej umysł-zdrajca-konfident pamiętał.
Śmierć konfidentom! – krzyknęła w duchu.
Skończyła. Popatrzyła na swoje dzieło.
UCHLANIE SIĘ = ZANIK PAMIĘCI
UCHLANIE SIĘ = ZDENERWOWANIE
ZDENERWOWANIE = ZANIK PAMIĘCI
O tak. Bella już wszystko rozumiała.
Wczoraj z jakiegoś PIESKIEGO powodu, tak bardzo się zdenerwowała, że przyniosło to identyczne skutki co zupełne, kompletne i niezaprzeczalne uchlanie się – zanik i tak już zachwianej świadomości.
Wnikliwe.
Skuliła się i powoli odwróciła do łóżka. Popatrzyła podejrzliwie na NIEGO.
Nagle coś sobie uświadomiła. Najpierw popatrzyła na swoje ciało, później na JEGO nagie ciało i ta myśl uderzyła ją tak mocno, że spadła na podłogę, a na twarzy miała czerwony ślad dłoni. Chyba się z nim nie…? Wstała na równe nogi i pognała do łazienki. Musiała sprawdzić czy się z nim nie przespała. Podbiegła do lustra i spojrzała na swoje odbicie.
- Uff… - powiedziała z ulgą. – Nie przespałam się z nim.
Bella nie miała na głowie sex fryzury.
Zadowolona/niezadowolona (niepotrzebne skreślić) usiadła na podłodze, wzięła swoją pomadkę z AVONA i zaczęła pisać po płytkach. Musiała dowiedzieć się kim ON jest. A jak wiadomo, najlepszym sposobem Belli na rozwiązanie problemu jest jego rozważanie przez pół dnia. Rozważanie, które zajmuje zawsze pół strony.
Więc rozwiążemy go drogą dedukcji.
mężczyzna --------> ideał------------> metalowe* włosy------------>żabie* oczy------------->Cullen!-------->Edward Cullen!
Bella była bliska zapowietrzenia się. Zaczęła spazmatycznie oddychać. Znowu miała ten ciążowy odruch – oddychaj głęboko, oddychaj…przyj!!!!!
Okej, okej już jej lepiej.
Podeszła do lustra. Jeszcze nie wiedziała dokładnie kim jest. Spróbowała przypomnieć sobie jakiś numer telefonu.
– Już wiem! – krzyknęła.
Znowu wyciągnęła pomadkę i napisała na lustrze: 0 700….
Musiała bardzo dobrze znać ten numer.
Znów zerwała się na równe nogi. Podeszła cicho do drzwi od łazienki i wyjrzała przez nie.
Śpi.
Dobra Bella, zrób to na trzy…
- Trzy! – krzyknęła i wbiegła do pokoju. Chwyciła dżinsy i wybiegła na korytarz. Ubrała je. Dobra robota – pomyślała. Zaczęła schodzić po schodach.
Po drodze uświadomiła sobie, że kocha Edwarda…
Szła dalej i doszła do kuchni, gdzie Emmett i Jasper siedzieli na stołkach i cicho jęczeli. Kiedy weszła spojrzeli na nią pieskimi oczkami.
- Co psy? – spytała.
- Zrób nam śniadanie. Prosimy, prosimy, proooossssimy… – zaczęli jęczeć.
- Nie – odpowiedziała krótko.
Nie pamiętała dokładnie, kim oni są, ale byli tak zajebiście przystojni, że pozwoliła im zostać.
Emmett się wkurzył. Nikt nie będzie mu odmawiał przecież. On jest królem tego miasta przecież.
No ba!
Podszedł do Belli i wyciągnął swoją odjechaną w kosmos broń.
- Zrobisz mi to śniadanie albo ju tejst maj gan! - zagroził i pomachał Belli bronią przed oczami.
Dziewczyna nie wytrzymała tego.
- Ar ju tokin tu mi? – zapytała iście gangsterskim tonem. – To jest moje teritory i nie groź mi, albo skoczę do piwnicy po moją prawdziwą broń, a nie po jakąś pukawkę na wodę! – krzyknęła i zaczęła gestykulować, wykonując iście gangsterskie gesty. – End kis maj as!
Emmett się przestraszył i schował PROCĘ do kieszeni, a sam schował się za Rosalie.
- Ta pani być zła, ta pani chcieć mnie zabić – zajęczał jak małe dziecko.
- Co?! – krzyknęła wkurzona Rosalie. – Teraz nabijasz się z mojego pochodzenia?!
Zaczęła się kłótnia. Wyszli na zewnątrz i zaczęli się okładać.
Bella postanowiła, że jednak zrobi im śniadanie. Ale gotowanie w takim stanie jak zakochanie to nie jest najlepsze rozwiązanie. ( uwaga od autora: Czy ja właśnie zarymowałam? Nieeeee…)
Dziewczyna postanowiła, że zrobi im pankejki. Ale zamiast mąki dodała bułki tartej, a zamiast jajek soku pomarańczowego. Pomyślała, że jednak lepiej było zamówić warzywa PAOLA. Ale upiekła te naleśniki i podała chłopcom. Popatrzyli na nie niemrawie. Bella chcąc im pokazać, że nie są trujące, ugryzła kawałek. Poszli za jej przykładem. Oczy wyszły im z orbit, zatańczyły taniec radości, zdążyły się rozmnożyć i wróciły na swoje miejsce.
- To jest najlepsze żarcie, jakie jadłem! – krzyknął Jasper.
- Deliszys! – krzyknął Emmett.
Dziewczyna wiedziała, że umie gotować. Nie mając w nocy Edwarda miała dużo wolnego czasu.
- King Kongu* masz talent – pochwaliła ją Alice.
Ciemnowłosa postanowiła, że otworzy własną restaurację, bo miała zajebisty talent do gotowania.
Wszyscy zaczęli gadać jak najęci i planować przyszłą restaurację, kiedy do pokoju wszedł Edward.
- Aj hir fajw wojs – powiedział.
Edward miał zanik pamięci. Jacob nieźle go poturbował. Mężczyzna nie wiedział kompletnie gdzie jest i kim są ci ludzie.
- Stap dis nonsens Edward! – krzyknęła Bella.
- Aj stil hir fajw wojs* – powiedział coraz bardziej zdenerwowany.
Wreszcie wszyscy tu zgromadzeni zrozumieli, że chłopak stracił pamięć.
Ale Edward nie zwracał na nich uwagi. Patrzył tylko na Bellę. Kiedy ich oczy się spotkały, Bella stanęła w jasności. Biła od niej taka łuna, że aż raziła po oczach. Edward nie wiedział, kim jest ta dziewczyna, ale wiedział, że ją kocha. Jedyna myśl, jaka mu przyszła do głowy to:
,,Nie idź w stronę światła, chłopie”
Ale poszedł. Powoli i płynnie podszedł do niej i…zgasił jej żarówkę.
- To troszkę razi.
Bella zmieniła się w Człowieka Ćwikłę. Sytuację uratował Emmett.
- Brachu! – krzyknął Emmett rozpaczliwie. – Musisz mnie pamiętać! Popatrz na mnie! Przypomnij mnie sobie! Edward…
- Nie mów! Nie pamiętasz ,,wściekłych psów”?* - zapytał Jasper.
Emmett padł na kolana zachodząc się płaczem.
- Przepraszam, nic nie pamiętam.
Bella postanowiła się wtrącić. Studiowała kiedyś psychologię. Kazała położyć się Edwardowi na kozetce.
- Więc, panie Cullen. Zacznijmy od gry w skojarzenia. Ja powiem słowo, a pan powie mi, z czym się panu to kojarzy.
- Okej.
- Dom.
- Budynek.
No tak, przecież pracował w firmie budowlanej.
- Ojciec.
Edward pomyślał chwilę. Coś zaczęło mu świtać.
- Blond włosy.
Bella zadowolona z siebie, aż podskoczyła.
- Wszystko będzie dobrze panie Cullen. Wyzdrowieje pan. Koniec sesji na dziś.
Wszyscy byli bardzo szczęśliwi, że Edward wyzdrowieje. On też.
W międzyczasie Alice i Rosalie pomagały Belli zrozumieć, kim jest, gdzie jest i co jest.
- Zagrajmy w coś! – rzucił Emmett.
- W co? – zapytał Jasper.
- W ,,Zgadnij kotku, co mam w środku”! – krzyknął podekscytowany Em. Była to jego ulubiona gra.
- Nieeeeee! – wszyscy krzyknęli chórem.
- Ale dlaczego?
- Bo tam zawsze wygrywa truskawka!*
- Okej, okej…to może w prawdę czy wyzwanie?
Wszyscy zgodzili się z wielką ochotą.
I grali tak dopóki Emmett nie wybrał wyzwania, które zadawała Bella.
- Dobra Em. Musisz zadzwonić do firmy brata i umówić się na randkę z Tajlerem.
Wszyscy wiedzieli, że Taj jest gejem.
Emmett, podekscytowany swoim diabelskim planem, wyciągnął telefon i zadzwonił. Poczekał chwilę.
Edward pomyślał wtedy, że Bella jest TAKA mądra i że tylko ona mogła wymyślić ten plan. Postanowił nie mówić jej, że ją kocha, bo przecież ona zasługuje na kogoś lepszego jak on.
- Firma Cullen Konstrukszon. Słucham?
- Tutaj Edward Cullen. Czy mogę rozmawiać z Tajlerem?
- Proszę chwilę zaczekać.
1…
2…
3…
- Haloł? – zapytał z francuskim akcentem Taj.
- Cześć słodziaku…Tutaj Edward-gorący-Cullen. Zastanawiałem się cukiereczku czy nie miałbyś ochoty się ze mną umówić.
- Aaaaaaaaaaaa! OME!! Oł maj Edward! Tak, tak TAAAAAAK! – wszyscy w pokoju słyszeli podekscytowanie Taja.
- Uhmmmmm pączusiu to gdzie się spotkamy? – Emmett dalej mówił tym swoim uwodzicielskim tonem.
- Co powiesz na Gejtazję, borsuczku?
Emmett prawie się zakrztusił ze śmiechu.
- Już tam jadę koteczku.
- Miałłłłłłł!
Em się rozłączył.
Wszyscy obecni śmiali się do rozpuku.
Chłopacy zmusili Edwarda-głąba żeby tam pojechał. Mężczyzna się opierał, ale kiedy Jasper przedstawił swój argument nie mógł się oprzeć.
- Słuchaj bracie. Nic nie pamiętasz, tak? Jak nic, to nic. Swojej orientacji też. Żeby wybrać trzeba porównać.
Tak więc, chłopak wyszedł z Jasperem, który chciał wszystko nagrać. Zabawki pożyczył od Alice, która dawno temu bawiła się w Szerloka Holmsa.
Kiedy drzwi tylko się zamknęły, Bella padła na podłogę i zaczęła ryczeć.
- Ja nie chcę, żeby on się z kimś spotykał!
- Ale dlaczego? – zapytała Rose. – Może, kiedy sobie kogoś znajdzie nie będzie takim mamutem* w pracy.
- Ja nieeeeeeechcęęęęęę! – Bella nadal wyła.
- Przestań dramatyzować.
- Ja go kocham! – krzyknęła Bella.
Wszyscy spojrzeli na nią zaszokowani.
Jedyna i JEDYNA zasada jaka istniała w dotychczasowym ich życiu brzmiała : Bella Swan NIENAWIDZI Edwarda Cullena.
Oczywiście oni nie wiedzieli o innej – tajnej: Bella Swan PRAGNIE/UWIELBIA/PODZIWIA/CHCE MIEĆ( niepotrzebne skreślić) Edwarda Cullena.
- Serio?!
Bella nieśmiało pokiwała głową.
- Nie jest jeszcze za późno! Możemy go uratować! – wrzasnął Emmett.
- Tak! – krzyknęła Alice i podniosła swoją rękę do góry.
- Tak! – krzyknęła Rosalie i zrobiła to samo. – Będziemy o niego walczyć!
- Tak! – krzyknęła Bella. – Musi nam się udać!
- To jest nasz brat! Nie zostawimy go w potrzebie! Zmiażdżymy przeciwnika własnymi rękoma! - krzyczał Emmett zapalając ich do wojny.
- Wyrwiemy mu te wszystkie jego kudły…a potem…potem...PAIN! A lot of PAIN!!!*
Dziewczyny patrzyły krzywo na Emmetta.
- Wyluuuuuzuj! – powiedziały wszystkie trzy.
- Łorewer…- powiedział Em. – Do samochodu!
Wybiegli na zewnątrz i skamienieli. Nie było tam żadnego samochodu, jedynie…skuter Emmetta.
Rozłupali kamień i pobiegli do skutera.
Nie przejmowali się tym. Nic ich nie zatrzyma. Emmett usiadł za kierownicą, Rosalie za nim, Alice na kierownicy, a Bella siedziała na ramionach Ema. Gałęzie raniły ją w twarz, ale ona się tym nie przejmowała. Chciała walczyć o swoją miłość. Nawet, kiedy on jej nie kochał. No, bo przecież jak ON może kochać JĄ. Ona jest dla niego za brzydka i bla bla bla.
Podjechali pod Gejtazję. Bella od razu zeskoczyła z ramion Emmetta.
Biegła na oślep, popychając ludzi. Biegła z taką prędkością, że jednemu dzieciakowi, z rożka spadła gałka lodów, a pewnej babci porwało rusztowanie*. Ale ona nie zwracała na to uwagi. Liczył się jedynie Edward.
Wpadła do środka i stanęła jak wryta.
Edward pochylał się nad stolikiem i głaskał włosy Taja. Ten pedał był dziwny. Miał kolczyk w nosie i wyglądał jak byk na jakimś pierdolonym wypasie. Dyndał swoim kolczykiem w tę i powrotem, a Edward patrzyła na niego jak zaczarowany albo raczej zaczarowana?
Bella miała kolejny odruch ciążowy…tym razem ten wymiotny. Zamieniła się w Człowieka Ćwikłę i stała tam. Sama.
Jedyna myśl jaka przyszła jej do głowy to: ,,Taj i Edward siedzą na drzewie, jak dwa gołąbki wpatrzone w siebie”
Strzelba! Gdzie jest strzelba? Dajcie mi strzelbę! Szybko! - pomyślała
Edward wreszcie spostrzegł łunę, ale coś było nie tak. Łuna była czerwona. Popatrzył w bok. To Bella-Człowiek Ćwikła tam stała. Kiedy ją zobaczył, wreszcie zrozumiał. Nie chce nikogo innego.
Wstał popatrzył na Taja i wyciągną wafelek PRINCE POLO.*
PRZYJAŹŃ?
Wściekły Taj wstał.
NIENAWIŚĆ!
Edward wyciągnął następny batonik.
SMUTEK.
Taj wyszedł, a Edward podszedł do Belli.
PRZYJAŹŃ?
Bella wyłączyła żarówkę i wyciągnęła swój własny batonik, skrywany od wielu lat.
SEX?
Edward się zakrztusił.
- TAK, do jasnej cholery, TAK! – krzyknął.
Bella wyciągnęła kolejny batonik.
ŻARTOWAŁAM. HA HA EDWARDZIE CULLEN HA HA!
Miała limitowaną wersję batoników z Tłajlatowymi tekstami.
Bella opuściła budynek. Była wkurzona na Edwarda. Wreszcie wszystko wraca do normy.
Edward opuścił budynek. Był wkurzony na siebie. Wreszcie wszystko wraca do normy.
Dwójka podeszła do reszty milusińskich. ,,Zajmowali” się kimś. A dokładnie Tajem. Każdy z nich wyciągnął swoją broń i choć raz jej użył. Emmett wyciągnął swoją super odjechaną w kosmos broń – procę – i zaczął strzelać balonikami z wodą w Taja. Jasper, który dołączył do reszty wyciągnął swoje pędzelki do odkurzania starych kości i zaczął nimi łaskotać Taja. Alice zaczęła narzekać na to, jak on jest ubrany.
- Tylko popatrz na siebie – powiedziała. – Jak ty wyglądasz? Nie czytasz najnowszych gazet?
Dla Taja była to największa tortura. Nienawidził, kiedy ktoś go krytykował.
Rosalie też chciała coś zrobić, ale nagle zadzwonił jej telefon.
Oj, Bella dobrze znała ten dzwonek.
Ochotę mam wielką, by zostać modelką,
Z pomocą niewielką mamy, taty i urody też,
Mam wielką ochotę latać samolotem,
W każdą sobotę na wybiegu chodzić wzdłuż i wszerz,
Panowie i panie, ja mam powołanie,
Gdy lubię już taniec i na fitness chodzę co 2 dni,
Lekki makijaż, kolorowe fatałaszki,
I reporterzy zdjęć tysiące robią mi.
UWAGA! Rosalie musiała lecieć na pokaz mody!
Rose szybko zamknęła telefon, rozejrzała się dookoła. Kiwnęła głową Belli i pobiegła do budki telefonicznej.
ŁUBUDUBU!
Rosalie wyszła z budki telefonicznej ubrana w kusą bieliznę i skrzydła. Pomachała tylko Belli i odleciała.
Po drodze minęła staruszkę(tę, co jej rusztowanie uciekło), która ze zdziwienia stanęła w miejscu na środku ulicy. Jeden samochód nie zdążył wyhamować i potrącił staruszkę. Wtedy inny samochód walnął w ten pierwszy i łupu cupu czary mary…rozpętała się kolejna bitwa.
Jak się okazało, jednym samochodem jechał Barack Obama, który szukał porywaczki jego syna, a drugim jakiś Francuzik.
Rozpętała się wojna.
Po jednej stronie Amerykanie, po drugiej Francuzi.
Doszło do strzałów. Tym razem bronią były pestki z wiśni wypluwane przez wojowników.
Bum, bum, bum, bum, bum, bum…pociski leciały jeden za drugim.
Masowy atak spuścili Francuzi. Amerykanie nie byli gorsi.
- FIRE!* - krzyknęli i następna działka amunicji wystrzeliła.
- Oh non!* - krzyknęli Francuzi.
Ale jeszcze się nie poddali.
- Por tu Wieża Ajfla! – krzyknęli i strzelali dalej.
- For Stephenie Meyer! – odkrzyknęli Amerykanie.
- Por tu Carla Bruni!
- For Edward Cullen!
Francuzów zatkało.
Bella popatrzyła znowu na Edwarda. On natomiast patrzył na swoje paznokcie i powiedział:
- Jestem tak zajebisty, że wszyscy o mnie walczą.
- Taaaa…gdzieś to już słyszałam.
Krzyki znowu się wznowiły.
- Attaque.*
Amerykanom kończyła się amunicja, bo żołnierze, którzy mieli jeść wiśnie, a wypluwać pestki, już nie mogli. Leżeli na ziemi i kwiczeli.
Ten czarny gościu, którego imienia Bella nie mogła sobie przypomnieć zaczął zbliżać się w ich stronę.
- Panie Cullen, jakie imię kojarzy się panu z namiotem obronnym?*
- Barak.
- Wiedziałam, że skądś gościa znam! – krzyknęła uradowana Bella. – To jest prezydent USA!
- Tak – odpowiedział Edward. – Obama.
- Niech pan nawet nie żartuje – powiedziała Bella. – Ostatnio porwałam dziecko Obamie, wolę go nie spotkać.
Edward zaniemówił. Jedyna myśl jak przyszła mu do głowy to:
,,A nie mówiłem, żebyś nie szedł w stronę światła Głombie”
- Bello to jest Obama.
Człowiek był coraz bliżej.
- Co?
- Barak Obama. To on.
Bellę wryło w miejsce. Dokładnie pół metra w asfalt. Nie miał jej kto uratować.
Nagle Edward pomyślał ,,Czemu nie ja?” i zamienił się w TURBODYMOEDWARDA.
Bella wskoczyła mu na plecy.
- Gnaj! – krzyknęła.
I uciekli.
I tym razem na plac boju wszedł Emmett. Stanął na środku i wyciągnął swoją super odjechaną w kosmos broń i uniósł ją do góry. Francuzi i Amerykanie zrobili maślane oczka. Ale nie przestraszyli się broni, przestraszyli się naboi. Emmett strzelał pestkami BRZOSKWINI.
- Mon Dieu! - lamentowali Francuzi.
- Fuck! Fuck! Fuck! – przeklinali przestraszeni Amerykanie.
- Sakre Ble! – krzyknęli ostatni raz Francuzi.
Towarzystwo w jednej chwili się rozeszło. Emmett zadowolony schował pukawkę.
- Emmett! – krzyknął Carlisle. Biegł w ich stronę. – Ty głombie! Znowu zepsułeś mi zabawę! Twój ojciec musiał być prawdziwym kretynem!
Bella wychyliła się zza rogu. Siedziała na Edwardzie. Pomachała Carlislowi.
- Co jest doktorku? – zapytała i chrupała buraka.
Carlisle się tylko się uśmiechnął i uciekł. Był nieśmiały.
Po rozrywkowym południu wszyscy udali się do swoich domów.
Dziś było HALLOWEN i szykowała się niezła impreza, w pewnym, tajemniczym miejscu. Imprezę organizował Jasper. Bella czuła się niekochana przez Edwarda, więc nie chciała na nią iść. Alice wybrała dla niej idealny kostium, ale kiedy Bella stawała się Człowiekiem Zombie z depresją nie dało się jej do niczego przekonać. Siedziała na kanapie i oglądała ruchomy album ze zdjęciami swojego domu.
Oglądała FLINSTONÓW.
Edward czuł się podobnie. Tyle, że on oglądał tak jakby swoją autobiografię. No bo przecież wszyscy nazywają go BB.* To pieszczotliwe przezwisko wymyśliła Bella, kiedy zaczęła pracować w firmie.
Edward kolejny raz tego dnia pomyślał, że Bella jest TAKA idealna.
Nie ma szans, żeby powiedział jej, że ją kocha.
STAN BELLI:
rozpacz – 100%
STAN EDWARDA:
100% In love.
KONIEC CZEŚCI DRUGIEJ
Wyjaśnienia:
1 – metalowe włosy – tutaj chodziło mi o Miedziane włosy. NO, CO? Miedź to metal jak każdy inny! Chyba?
2 – żabie oczy – zielone oczy.
3 – Aj hir fajw wojs… - reklama plusa, która zawsze mnie bawi.
4 - ,,wściekłe psy” – chodzi o sytuację z Jacobem.
5 – Bo zawsze wygrywa truskawka – Hmmm tu chodziło mi o Bellę i jej zamiłowanie do truskawek. Na wolne tłumaczenie to : Bo zawsze wygrywa Bella.
6 –… mamutem w pracy. – tu chodzi o to, że Edward nie będzie takim fiutem w pracy. Rose zmieniła ten tekst na swoje potrzeby.
7 – PAIN! A lot of PAIN! – BÓL! Mnóstwo BÓLU! – tekst z filmu ,, Obłędny rycerz” (ten gościu, co wymawia tę kwestię ma metalowe włosy, hehe)
8 – reklama Prince Polo. ?
9 – Oh non! – O nie! – francuski.
10 – Attaque! – Atak! – francuski.
11 – namiot obronny – heh mi zawsze imię Barak kojarzyło się z namiotem.
12 – BB – Hahahahaha! Tu was zaskoczę! BOB BUDOWNICZY!
13 – myślący owal – głowa.
14 – King Kongu - ? Tak jakoś wyszło.
Narazie to by było na tyle.
Następny rozdział już niedługo.
:) |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Lady_MasenCullen dnia Pon 9:31, 12 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
|
EsteBella;*
Człowiek
Dołączył: 22 Gru 2009
Posty: 81 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Hmm.. A już wiem... Wampirowo;]
|
Wysłany:
Śro 19:18, 24 Mar 2010 |
|
WOW!
Może ogarnęła mnie jakaś głupawka, ale to jest niezłe!
Trochę głupkowate, ale za to NOWOCZESNE!
Teksty... po prostu padaka. Umierałam jak to czytałam!!!
Dalszej weny!
Jesteś genialna!
;*;*;*
EsteBella;* |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Invi_
Człowiek
Dołączył: 03 Mar 2009
Posty: 52 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Stargard Szcz.
|
Wysłany:
Śro 19:42, 24 Mar 2010 |
|
No to może zacznę tak:
Lady_MasenCullen napisał: |
- Witam, tutaj JA. Mam pana dziecko i pomyślałam, że chciałby pan je odzyskać. Jeśli tak, to proszę się ze mną skontaktować.
|
Nieprzyjemne skojarzenie z "Porywaczką".
Czy twoja beta jest z forum.? Nie wydaje mi się, ponieważ brakuje wielu przecinków już na początku. Nie wiem dlaczego, ale nie mogłam się przełamać, żeby doczytać do końca. Wg. mnie niepotrzebnie podałaś te punkty na początku, bo wiadomo czego się spodziewać.
Jak narazie jestem na neu. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dinah
Zły wampir
Dołączył: 20 Paź 2009
Posty: 458 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 89 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z objęć braci Salvatore
|
Wysłany:
Śro 19:57, 24 Mar 2010 |
|
Mam takie głupie pytanie.. Po co ci dwa tematy, które są o tym samym? Całego tekstu nie czytałam, przykro mi - nie dałam rady.
Cytat: |
napiszę, kiedy pojawią się sceny erotyczne.
Więc małe wprowadzenie:
Każdy czytał jakiegoś fanfika. Z moich obserwacji wynika, że każda powieść składa się z 6 zasadniczych części:
1. Poznanie się i zaprzyjaźnienie.
2. ,,Kocham go, on mnie nie kocha"
3. Kocham cię! Ja też cię kocham!
4. Sex i szczęśliwe życie pełne miłości.
5. Krytyczny moment.
6. Hapi ending. |
Widzę, że zgłębiłaś wszystkie tajemnice ff'ów i przeczytałaś każdy utwór, jaki znajduje się na TWS, że znasz ich schemat. Na samą myśl ''sceny erotyczne'' odrzuciło mnie na wstępie. Potem paring Bella&Edward - w tym momencie miałam ochotę odejść od ekranu. ''Kocham go, on mnie nie kocha''.. A numer trzeci to jeszcze gorzej.. Nawet nie muszę czytać twojego opowiadania, żeby dowiedzieć się jak się skończy. Ja nawet mogę je przewidzieć!
Twoje obserwacje mogą nieco urazić autorów bardziej ambitnych tekstów.
Też zastanawiam się czy aby na pewno twój tekst sprawdzany był przez betę. Imię ''Ania'' nic nam niestety nie mówi, ponieważ tak może mieć na imię x% forumowiczów.
Nie rozumiem chyba twojego poczucia humoru oraz nie podobało mi się wprowadzenie osoby, jaką jest Obama. W tym momencie skończyłam czytać. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Dinah dnia Śro 19:58, 24 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
thingrodiel
Dobry wampir
Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 1088 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 148 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod łóżka
|
Wysłany:
Śro 20:58, 24 Mar 2010 |
|
Czuję się jakaś inna...
Cytat: |
Każdy czytał jakiegoś fanfika. Z moich obserwacji wynika, że każda powieść składa się z 6 zasadniczych części:
1. Poznanie się i zaprzyjaźnienie.
2. ,,Kocham go, on mnie nie kocha"
3. Kocham cię! Ja też cię kocham!
4. Sex i szczęśliwe życie pełne miłości.
5. Krytyczny moment.
6. Hapi ending. |
Naprawdę jestem inna. W życiu nie napisałam takiego fanfika. Powinnam?
Nie obchodzi mnie, skąd jest twoja beta, bo wciąż uważam, że korzystanie z forumowej bety polega na tym, że nie mam żadnej i szukam takiej z ogłoszenia. To tyle w kwestii tego, kim może być Ania - może być kimkolwiek i dobrze. Ale jeśli sprawdzała twój tekst, to wybacz, że to powiem, ale brak jej wiedzy w zakresie pisowni. Przecinki szaleją (albo ich nie ma, albo powstawiane tam, gdzie nie trzeba), powtórzenia (drugie i trzecie zdanie - "trwa"), liczebniki pisane cyferkami i jeszcze zostawia ci ortografy ("Oh"!!!, "ruscy"!!!)... nieładnie i wstyd.
A teraz treść. Mnie też wprowadzenie postaci Obamy czy Dziadka Mroza jakoś nie urzekło. Tak samo jak wprowadzanie starego (oraz mało smacznego) dowcipu o jądrach obecnego prezydenta USA. Humor do mnie nie dociera. Powiedzmy jednak, że mam inne poczucie humoru, lubię absurd, a nie tanie wygłupy z przekleństwami i zapisem nazwisk typu "Majk Niuton". Potencjał byłby w dialogu między Rosjanami a Włochami, każdy w swoim języku, ale osiągnęłam już ten stan, kiedy chciałam po prostu, by tekst się skończył.
Może tak - twoje opowiadanie wygląda jak spisane na fazie przez kilka osób, przy czym zabawa polegała na tym, że każdy pisze jedno zdanie i przekazuje pałeczkę kolejnemu autorowi. Śmieszne dla uczestników głupawki, ale dla osoby postronnej - niezjadliwe.
Przyznaję bez bicia - nie mogłam doczytać do końca. Wysiadłam na "Heyah", które pozostawiło mnie całkowicie obojętną humorystycznie. Nie podobało mi się. Szkoda, chciałam się odprężyć przy jakimś prześmiewczym fanfiku i nie wyszło.
Pozdrawiam, życzę weny, przemyślenia opowiadania (może dałoby się je jakoś przerobić?) i zdobycia lepszej bety,
jędza thin |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Al...ta nieśmiertelna
Nowonarodzony
Dołączył: 08 Gru 2009
Posty: 43 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdzieś w marzeniach
|
Wysłany:
Śro 21:00, 24 Mar 2010 |
|
Hmm... Muszę przyznać, że NIE zgadzam się z dwoma poprzednimi wpisami.
Za to, to co powiedziała EsteBella? Zdecydowane TAK.
Humor jak najbardziej wpadł w mój gust.
Nie wiem dlaczego, ale coś kojarzy mi się, że pisałaś coś na początku o tym, że są motywy kilku sądzę, iż wszem i wobec znanych ff'ów
Wracając do oceniania textu.
Jednym słowem świetny chapik.
Czekam na więcej i życzę weny
Al ;*** xoxo |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Lady_MasenCullen
Nowonarodzony
Dołączył: 15 Sie 2009
Posty: 12 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 15:42, 25 Mar 2010 |
|
Więc, drodzy czytelnicy...Cieszę się, że komuś się podobało:) Naprawdę.
Tym, którzy jednak nie zdzierżyli tego opowiadania, też dziękuję, że wogóle się pofatygowali zajrzeć.
Co do schematu, który wpisałam na początku:
Po pierwsze nie mówiłam, że przeczytałam wszystkie fanfiki z forum, bo chyba nikt nie przeczytał. Dałam to jako wprowadzenie. I teraz sprostuję: Każda powieść, którą ja czytałam składa się z 6 elementów.
Może nie czytałam ich dużo, ale jakieś były.
I pisałam, że nie chcę obrazić żadnego autora fanfików. Naprawdę nie chciałam. Ale tak to jest, że jednym się podoba a innym nie. Nic z tym nie zrobię:)
Beta to tajemnicza, wspaniała osoba Z FORUM, która zgodziła się mi pomóc. A co do bety, to każdemu może powinąć się noga, a to nie znaczy że nie umie betować. Bo sprawdzając mój tekst na początku, i później zbetowany....to mam nieźle we łbie namieszane:)
Tak więc, jeszcze raz dziękuję i czytelnikom i mojej becie:)
Pozdrawiam LMC:) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Invi_
Człowiek
Dołączył: 03 Mar 2009
Posty: 52 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Stargard Szcz.
|
Wysłany:
Czw 16:06, 25 Mar 2010 |
|
No dobra, rozumiem, że każdemu może zdarzyć się błąd, ale czy ta beta jest licencjonowana.? Bo nie widzę sensu w tym, że ktoś zabiera się za coś, o czym nie ma pojęcia. Twoja beta widocznie nie posiada uprawnień a takowe są wymagane przy wstawianiu opowiadania. Popełniała podstawowe błędy interpunkcyjne. Znajdź betę licencjonowaną i poproś ją o sprawdzenie tekstu, to naprawdę wszystko ułatwi.
Serio, wierzę, że wtedy więcej osób przeczyta FF do końca, co mi się nie udało. Wybacz, to nie na moje nerwy.
Wiem, czepialska jestem. Ale dobrze mi z tym. Chciałabym też zaznaczyć, że nie mam nic do twojej "bety". Poprostu nie widzę sensu w tym, żeby się męczyła, skoro tekst potem i tak będzie musiał pójść do poprawy.
Wredna i czepialska Invi.
EDIT: Zapomniałam dodać, że na twoim miejscu zastanowiłabym się też nad zmianą tytułu. Każda praca zasługuje na coś oryginalniejszego. (: |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Invi_ dnia Czw 16:13, 25 Mar 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
OliwiaCullen
Wilkołak
Dołączył: 26 Sty 2010
Posty: 102 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Kalisz
|
Wysłany:
Czw 19:56, 25 Mar 2010 |
|
Powiem jedno ; extra! ;D
Jestem Twoją prawdziwą fanką
sądzę ,że Ci do góry mogą się pieprzyć i wyjątkowo Cię polubiłam czytając jak znosisz ich krytykę. W dodatku zwracasz się do nich tak uprzejmie ,że niemal się uśmiechnęłam! ;D
Owszem - miewam głupawki
Przed rozpoczęciem czytu-czytu ,miałam totalnie zjebany humorek. Serio ,wszystko mnie irytowało ,mama się czepiała i w dodatku to moje dni ZNPM ;D Więc wszystko wydaje się beznadziejne.
Czytając twój tekst wyjątkowo się uśmiałam
Szeroko się uśmiechałam...
Trzeba przyznać ,że nie podkreśliłaś postaci grubym pisakiem ,ale odwzorowałaś ze zmierzchu. Zachowałaś ich charakter ,co zdobyło moje uznanie w 100%.
Tekst BARDZO długi a czytałam lekko !
Zgadzam się z tobą w kwestii zwyczajnego FF ,wymieniłaś wszystkie punkty xD Sądzę ,że większość okłamuje się iż tak nie jest.. Z resztą identyczny schemat wykorzystała sama Stephanie Meyer
Wciąż wesoło podryguje stopami Jestem chyba Twoją pierwszą fanką. Mam w dupie jakieś błędy interpunkcyjne.. są lekko strawne więc nie będę miała większego kłopotu.
Leciutko! Taka przyjemna lekturka..
życzę dalszych sukcesów. Zdziwiłam się czytając komentarze pode mną. Jeszcze raz powtarzam ;
UWIELBIAM CIĘ!
kiedy napiszesz ponownie?
Nabierz tępa! Masz tutaj oddaną fankę
pozdrawiam ;OliwiaCullen |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Susan
Administrator
Dołączył: 08 Sty 2009
Posty: 5872 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 732 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 21:11, 25 Mar 2010 |
|
OliwiaCullen napisał: |
sądzę ,że Ci do góry mogą się pieprzyć i wyjątkowo Cię polubiłam czytając jak znosisz ich krytykę. W dodatku zwracasz się do nich tak uprzejmie ,że niemal się uśmiechnęłam! ;D
Owszem - miewam głupawki |
Radzę zacząć liczyć się ze słowami. Jeśli użytkownik wstawia na forum tekst, to powinien zdawać sobie sprawę z tego, że nie wszystkim spodoba się to, co pisze. Dlatego trzeba nastawić się i na pochwały i na krytykę. Twoje podejście do tego jest wręcz karygodne. Radzę się pięć razy zastanowić, zanim kolejny raz wylecisz z takim osądem.
Dziś dostałaś już jedno ostrzeżenie, więc radzę uważać.
A o autorce bardzo dobrze świadczy, że odnosi się uprzejmie do wszystkich, nie tylko do osób, które chwalą jej opowiadanie. Czego nie można niestety powiedzieć o Twoim podejściu. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
thingrodiel
Dobry wampir
Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 1088 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 148 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod łóżka
|
Wysłany:
Czw 21:14, 25 Mar 2010 |
|
OliwiaCullen napisał: |
sądzę ,że Ci do góry mogą się pieprzyć i wyjątkowo Cię polubiłam czytając jak znosisz ich krytykę. W dodatku zwracasz się do nich tak uprzejmie ,że niemal się uśmiechnęłam! ;D |
A jak ma odpowiedzieć, skoro krytyka odnosiła się do opowiadania, a nie jej inteligencji czy obycia? Nawrzeszczeć, że nam się nie podoba? Właśnie pokazała w ten sposób swoją klasę, że umie to wszystko oddzielić i się nie załamuje i nie płacze, że komuś się nie podoba.
Natomiast widzę po Tobie, że nie tylko nie jesteś w stanie doczytać regulaminu (brawo za pojedynek - klasa sama w sobie), ale i zachować się z kulturą. Sądzę, że zamiast pisać, że ci, którzy wypowiedzieli się powyżej, mogą się pieprzyć, Ty dla odmiany mogłabyś skorzystać z jakiegoś podręcznika dobrego wychowania.
Żegnam ozięble,
jędza t. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Khamira
Wilkołak
Dołączył: 22 Gru 2009
Posty: 202 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrota Nocy Głębokiej
|
Wysłany:
Sob 16:47, 03 Kwi 2010 |
|
Nie mówię, że jest zły.
Pierwsza część pierwszej części była miejscami fajna, ale dziwna. Nie podobało mi się wprowadzenie Obamy, Dziadka Mroza i magii.
Miejscami kojarzyło się z Wide Awake, Kidnapperką i "Aro bawi się w czarodzieja".
Osobiście znam betę i wiem, że jest bardzo dokładna. Ale kilka błędów było widać.
Podziwiam autorkę, że z szacunkiem zwraca się do "krytyków". Ale, niestety, tylko za to. Popieram thingrodiel. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Al...ta nieśmiertelna
Nowonarodzony
Dołączył: 08 Gru 2009
Posty: 43 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdzieś w marzeniach
|
Wysłany:
Sob 17:44, 03 Kwi 2010 |
|
OliwiaCullen nie zgadzam się z tobą.
To ja jestem pierwszą fanką, a ty drugą.
Może założymy razem FanClub? Heh. ;D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Lady_MasenCullen
Nowonarodzony
Dołączył: 15 Sie 2009
Posty: 12 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 18:39, 07 Kwi 2010 |
|
Powitał:)
Wszystkich tych, którym sprawiłam kilka endorfinek bez jedzenia czekolady, informuję, że rozdział trzeci pojawi się niedługo, a dokładniej kiedy zbetuje go moja beta:)
Pozdrowiennia LMC:) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Girl-vampire
Nowonarodzony
Dołączył: 18 Lut 2010
Posty: 27 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Wto 20:30, 20 Kwi 2010 |
|
Dziewczyno, jesteś niesamowita....
Siedzę, a raczej leżę na podłodze i płaczę...xD
Hahaha
Najlepsze, jak dla mnie, są te spolszczenia języków xDxD
Ju tejst maj gan ! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Lady_MasenCullen
Nowonarodzony
Dołączył: 15 Sie 2009
Posty: 12 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 12:09, 28 Kwi 2010 |
|
Cieszę się, że się podoba...:)
Niestety mam problem, bo narazie nie mam bety, więc wszystko stoi w miejscu...:(
Zobaczymy co z tego wyjdzie...:)
Pozdrawiam LMC:) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|