|
|
|
|
Poll :: Pisać dalej? |
Tak, pisz, pisz...jestem ciekawy/a co tam naskrobiesz |
|
72% |
[ 27 ] |
Nie ma sensu... |
|
27% |
[ 10 ] |
|
Wszystkich Głosów : 37 |
|
Autor |
Wiadomość |
KasOb.
Nowonarodzony
Dołączył: 03 Gru 2009
Posty: 1 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Brzeszcze
|
Wysłany:
Wto 20:53, 08 Gru 2009 |
|
Mnie się bardzo podoba;*
Zamieść dalszy ciąg, proszę...
I masz mi dać VII rozdział w szkole!
Kocham;** |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Larissa
Wilkołak
Dołączył: 09 Lip 2009
Posty: 222 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 25 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Z dwóch miast: Piaseczno [PL] i Zohor [SK]
|
Wysłany:
Śro 17:19, 09 Gru 2009 |
|
Eee... No cóż.
Pomysł masz całkiem niezły, ale co do twojego stylu...
No, po prostu nie za bardzo mi się to podoba.
Błędów jest od groma, nawet nie chce mi się ich wypisywać.
Nie mówię jednak, żebyś przestała pisać. W końcu praktyka
czyni mistrza.
Jednak wracając do twojego stylu... Wydaje mi się aż taki zbyt
prosty. Dziwnie mi się czytało.
Nie rezygnuj jednak z pisania.
Wpadnę tu ponownie kiedy wstawisz następny rozdział, żeby
sprawdzić, jak ci idzie. :)
Pozdrawiam
Larissa |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Larissa dnia Śro 17:20, 09 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
bad_szejna
Nowonarodzony
Dołączył: 03 Paź 2009
Posty: 32 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Pią 20:33, 11 Gru 2009 |
|
Starałam się poprawić swój styl i odnieść się do uwag, których mi udzieliliście;* Mam nadzieję, że jest lepiej.
beta: isabella_swan_cullen ;*
Rozdział 2
Co on tu robi? Co ja tu robię? Gdzie Alice i Rose? Co się dzieje? Zaczęłam panikować. Spokojnie, uspokój się Swan. Przełknęłam głośno ślinę i powiedziałam:
- Eee , cześć . Powiesz mi może gdzie jesteśmy? – Musiałam wyjść na totalną idiotkę. No ale w końcu nie można mi się dziwić. Gdy ktoś zasypia w samochodzie, a następnie budzi się w zupełnie nieznanym miejscu z chłopakiem o miedzianych włosach siedzącym tuż obok ciebie, to można nie wiedzieć co jest grane, prawda? Nie żebym chciała się przed kimkolwiek tłumaczyć, no ale sami rozumiecie. Spojrzałam na niego. Kąciki jego ust podniosły się lekko do góry. No pięknie. Teraz jeszcze będzie się ze mnie naśmiewał. Po prostu cudownie. Oczywiście , jak za poruszeniem czarodziejskiej różdżki Edward zachichotał.
- Witaj Bello. – Wykonując teatralny gest wstał z fotela i z nutką nonszalancji w głosie powiedział :- Dla twojej wiadomości jesteśmy u mnie w pokoju.
U niego? Jakim cudem? Czy mogę być jeszcze bardziej zażenowana? Nie sądzę.
- Skąd się tu wzięłam?
Spojrzałam na niego podejrzliwie. Mama zawsze mi mówiła, że oglądam za dużo seriali detektywistycznych. Od razu zaczęłam sobie wyobrażać, że Edward tak naprawdę jest młodocianym przestępcą, który uprowadza dziewczyny. Z Alice i Rose mógł sobie łatwo poradzić. Starczy przecież, że powiedziałby im, iż odwiezie mnie do domu. Pewnie łatwowierna brunetka zgodziłaby się od razu i dała mu swoje kluczyki. Ona z Barbie poszłyby na zakupy, tymczasem Edward (przestępca) podałby mi jakieś środki nasennie, wywiózł gdzieś poza granice kraju i związał mi ręce i nogi.
- Alice i Rosalie przyniosły cię tu. Mają dzisiaj podwójną randkę. Poprosiły mnie żebym się tobą zajął.
Byłam trochę zawiedziona. Zdecydowanie ciekawsza byłaby historia z porwaniem. Wtedy moi bliscy przeszliby tzw. „test miłości”. Może brzmi to trochę zbyt religijnie, ale w rzeczywistości chodzi o coś zupełnie innego. A mianowicie , gdy jakaś osoba zostaje porwana, uprowadzona lub coś w tym stylu, zdaje sobie sprawę z tego jak jej najbliżsi ją kochają. Po jakim czasie zaczną poszukiwania. Chociaż wątpię, żeby moi rodzice mnie znaleźli. Nawet , jeśli mój tata jest policjantem (nie obraź się Charlie) to wydaje mi się, że strasznie kiepskim. W każdym bądź razie byłam wściekła na te dwie intrygantki. Nie dość, że ja nic o tym nie wiedziałam to jeszcze zniszczyły Edwardowi wieczór, każąc mu opiekować się mną. Co to, to nie. Nie będzie przeze mnie uwięziony w domu w piątkowy wieczór.
- No to ja już będę się zbierać. – Zeszłam z wielkiego łóżka i chwyciłam swoją torebkę. Moim zdaniem to był najlepszy pomysł. Nie musi się nudzić przez cały wieczór. A poza tym to wina tych dwóch „dzieciaków”. Tak mnie wymęczyły, że nie miałam najmniejszych szans na przeżycie ( czyt. Pozostanie w stanie świadomym).
- Nigdzie się nie wybierasz. – Podszedł do mnie. Spojrzałam na niego pytająco. Jak to nigdzie? Przecież nie będę mu przeszkadzać. – Obiecałem Alice, że się tobą zajmę.
Wywróciłam oczami. Wiedziałam. Wiedziałam, że robi to z przymusu. Tak więc, dla jego wiadomości, nie musi psuć sobie wieczoru.
- Nie martw się. Powiem jej, że nie odstępowałeś mi na krok. – Ze złością otworzyłam drzwi. Nikt nie będzie przez nikogo zmuszany do przebywania w moim towarzystwie! Lubię , gdy ludzie są ze mną z własnej woli, a nie z przymusu. Położył rękę na moim ramieniu. O co mu chodzi? Przecież dałam mu jasno do zrozumienia, że nie chcę być wrzodem na tyłku.
- Bello, a nie możesz po prostu zostać i porozmawiać ze mną? Jak za dawnych dobrych czasów?
Zdziwiłam się. Szczerze. Gdzieś tam w środku rozbłysła iskierka radości. Może nie chodzi tylko o rozkaz przebywania w moim towarzystwie? W głębi serca liczyłam na to. W końcu kiedyś byliśmy przyjaciółmi. Chciałam odbudować tą przyjaźń.
- Oczywiście, że możemy. – Uśmiechnęłam się. Teraz tak patrząc na niego żałowałam, że zgodziłam się na ten dziecinny pomysł tych dwóch. Przecież nie jesteśmy już dziećmi. Homoseksualizm nie jest chorobą. Dlaczego Alice i Rosalie nie mogą się z tym pogodzić? Czemu układają jakieś dziecinne plany tylko po to, by go z tego „wyleczyć”? To nie jest choroba. Każdy ma prawo do własnych poglądów i własnego spojrzenia na świat. Mi nie przeszkadza, że mój najlepszy przyjaciel (mam nadzieję, że wciąż nim jest) ma taką, a nie inną orientację. Swoją drogą nie zachowuje się jak gej. Miałam kiedyś kolegę w klasie, Jacoba, który faktycznie był gejem. I sposób bycia Edwarda w ogóle go nie przypomina. No cóż. Nie mi to osądzać. Miałam dziwne przeczucie, że kiedyś się dowiem co tu jest grane.
Poczułam wyrzuty sumienia , gdy odwzajemnił mój uśmiech. Jak w ogóle mogłam nawet pomyśleć, by się zgodzić? Przy najbliższej okazji wycofam się z tego.
Edward zmierzwił dłonią swoje włosy. Miło, że wciąż to robi. Zachichotałam pod nosem. Odkąd sięgam pamięcią to był jego „tik nerwowy”. Denerwuje się? Zrobiło mi się trochę smutno. Nie chciałam, by czuł się niezręcznie w moim towarzystwie.
- Gdzie moje maniery. – Uśmiechnął się. – Napiłabyś się czegoś? A może jesteś głodna?
Stary, dobry Edward. Starając się rozładować napięcie postawiłam na humor. Zrobiłam pełną zachwytu minę.
- Co za dżentelmen. A już myślałam, że w tych czasach ich nie ma.
Zatrzepotałam sztucznie rzęsami, podczas gdy on ukłonił się teatralnie.
- Do usług. – Ze wszystkich sił próbowałam sobie przypomnieć jak dygały kobiety w filmach, które oglądała moja mama. Była miłośniczką romansów. „Duma i uprzedzenie”, „Rozważna i romantyczna”, ogólnie Jane Austin to był jej konik. Idę o zakład, że zna te wszystkie utwory na pamięć. Pamiętam nawet jak powiedziała, że woli ekranizację „Dumy i uprzedzenia” z Colinem Firthem, a nie tą z Keirą Knightley. Zwykle oglądałam te filmy z mamą. Chociaż trudno to było nazwać oglądaniem. Najczęściej tylko gapiłam się w telewizor tak naprawdę myślami będąc daleko. Moje rozmyślania przerwało głośne chrząknięcie. Dopiero teraz zauważyłam wyciągniętą w moją stronę jego dłoń. Przypomniałam sobie Elizabeth Bennett i spróbowałam dygnąć. Zamiast pełnego gracji ukłonu jaki można zobaczyć na filmach wyszło mi coś w rodzaju „ boli mnie brzuch, zaraz się zrzygam”. Westchnęłam głośno zdając sobie sprawę z tego, że znowu dałam mu okazję do naśmiewania się ze mnie. Tak jak przypuszczałam próbował zdusić w sobie śmiech.
- To było…
Nie dokończył. Widziałam jak zacisnął pięści próbując się nie roześmiać.
- Piękne dzięki. Nie musisz kończyć.
Zaczęłam się śmiać. Śmiałam się coraz głośniej i nie byłam w stanie przestać. Po chwili dołączył do mnie Edward. Po dwóch minutach mieliśmy łzy w oczach, a po trzech siedzieliśmy zgięci wpół z głowami na kolanach. Na chwilkę podnieśliśmy głowy i popatrzyliśmy na siebie z udawaną powagą i po chwili znów pokładaliśmy się ze śmiechu. Jakieś dziesięć minut później zaczęliśmy wydawać dość niepokojące objawy. Krztusiliśmy się, a jeśli ktoś się na chwilę prostował, to tylko po to, żeby wytrzeć łzy spływające po zaczerwienionej twarzy.
Uspokój się, uspokój się. Skupiłam się w sobie i jakimś cudem przestałam się śmiać. Edward wyszedł, a po chwili wrócił z chipsami i colą. Chipsy i cola. Ciekawe, kto nie posiada tego w domu. Usiedliśmy razem na kanapie i zaczęliśmy rozmawiać. Bardzo miło nam było ze sobą. W życiu nie przypuszczałabym, że Edward zna tyle kawałów. Ja nie mam zbyt dobrej pamięci. Jedyny kawał, który pamiętałam to: „ Przychodzi baba do lekarza, a lekarz też baba”. Strasznie przechodzone, nie? Mimo wszystko byliśmy tak bardzo rozbawieni, że nawet przez ten głupi tekst śmialiśmy się jak szaleni. Ten wieczór mogłabym dodać na moją listę „ Najlepsze wieczory w moim życiu” na dość wysokiej pozycji. Niestety Edward wtrącił kąśliwą uwagę o Miku.
- On jest po prostu pedałem. – Oj, i tu przegiął. Za kogo on się do cholery uważa? Nie zrozumcie mnie źle. Nie żywię żadnych głębszych uczuć względem Mika, ale nie lubię gdy ktoś kogoś obgaduje. Wiem, że to jest dziwne, bo większość dziewczyn nie robi nic innego całymi dniami i nocami oprócz obgadywania innych. Ja tego nie lubię. Ba, nienawidzę tego. Postanowiłam więc wstawić się za Mikie'm.
- A ty to co?! – Wiem, że przesadziłam. To zdanie samo wypłynęło z moich ust. Spojrzał na mnie zmieszany, przybierając potem złośliwy uśmiech.
- Nie mówimy teraz o mnie Bello. – Faktycznie, nie o nim, ale mimo wszystko… Po pierwsze musiałam dowiedzieć się, czemu Edward tak bardzo nie lubi Mika. Zaczęłam snuć różne domysły. Może Mike go kiedyś publicznie ośmieszył? Albo zrobił mu coś? Może lepiej on mi powie.
- Co ty do niego masz? Zrobił ci coś? Jesteś zazdrosny o niego? No co?
- Nie chodzi o mnie. On jest strasznym kobieciarzem, takim który rozgląda się za spódniczkami… - No a ty za to tylko za chłopakami! To zdanie samo nasunęło mi się na myśl. Oczywiście nie wypowiedziałam go głośno, bo to byłaby już mocna przesada.– Nie jest odpowiedni dla ciebie. Martwię się…
Martwi się? Niby o co? Ech. Za kogo on mnie ma? Myśli, że pójdę do łóżka z pierwszym lepszym? Wiem, wiem, powiedział, że się o mnie martwi ale niby z jakiej racji? Przecież prawie się nie znamy. Ta myśl mocno mnie zabolała. Zdałam sobie sprawę z tego, że my naprawdę się nie znamy. Kiedyś byłam jego przyjaciółką, kiedyś wiedziałam o nim wszystko, ale teraz? Był dla mnie jedną wielką niewiadomą.
- Po pierwsze kto powiedział, że chcę się z nim umówić? A po drugie, ja nie potrzebuję przyzwoitki. I wybacz, że to powiem, ale już od kilku lat nie słucham twoich rad i nie wychodzę na tym najgorzej, więc daj sobie spokój z doradzaniem mi w dziedzinie z której jesteś noga, ok? – Dobra…. Przegięłam. Jak mogłam mu powiedzieć coś takiego? Czasem nie panuję nad sobą i nie zdaję sobie sprawy z tego co mówię. Czemu akurat w tym momencie musiałam stracić nad sobą kontrolę? Edward patrzył na mnie, jakby mnie widział po raz pierwszy w życiu. Nie dziwię mu się. Bella, którą znał nie zachowywała się tak. Ale Bella, którą znał miała dziesięć lat! Szepnął jakiś głos w mojej głowie. Teraz już nie jesteś małą dziewczynką. Możesz sama decydować o swoim życiu.
- Przegięłaś… - Wysyczał przez zaciśnięte zęby. Doskonale się z nim zgadzałam. – Isabello Marie Swan. – Jego oczy momentalnie zesmutniały, a ja chciałam go przytulić i dowiedzieć się o co chodzi. Ale coś wewnątrz mnie zablokowało każdą moją reakcję. Otworzyłam usta, albo raczej COŚ otworzyło moje usta i powiedziało nimi:
- Pierdol się. – Przeraziłam się. Jak mogłam powiedzieć coś takiego mojemu najlepszemu przyjacielowi? Wyszłam z jego domu jak najszybciej tylko się dało. Zastrzyk adrenaliny pomógł mi bez problemu dojść do domu. Byłam wstrząśnięta. Kopałam każdy napotkany kamyk. Czasami to coś wewnątrz mnie uwalniało się. Z tego co pamiętam, ostatni raz nie panowałam nad sobą dwa lata temu. Ale wtedy to nie nastąpiło z taką siłą. Pragnęłam tylko wrócić do domu i zasnąć zapominając o tym wszystkim. Ale nie. To COŚ miało inne plany. Byłam wyczerpana i nawet nie miałam siły walczyć. Moimi rękami wyciągnęło komórkę i napisało sms`a do mojej najlepszej przyjaciółki.
Alice? Zabiję cię,
Bells
Z przerażeniem w oczach patrzyłam na wyświetlacz. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że najgorsze dopiero miało nadejść…
___________________
I jak?
Lepiej?
Bardzo proszę o komentarze;* |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez bad_szejna dnia Pią 21:53, 11 Gru 2009, w całości zmieniany 3 razy
|
|
|
|
Larissa
Wilkołak
Dołączył: 09 Lip 2009
Posty: 222 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 25 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Z dwóch miast: Piaseczno [PL] i Zohor [SK]
|
Wysłany:
Sob 12:25, 12 Gru 2009 |
|
Nie znoszę wypisywania błędów, więc teraz tego nie zrobię.
Mogę jednak powiedzieć, iż było ich trochę mniej, co nie
wyklucza faktu, że było ich dużo.
Rozdział był trochę lepszy od poprzednich. Nie był świetny,
ale zdecydowanie lepszy. :)
Myślę, że przyda ci się lepsza beta (najlepiej licencjonowana).
Pozdrawiam
Larissa |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Maya
Wilkołak
Dołączył: 10 Sie 2009
Posty: 244 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: krzesła. Obrotowego krzesła. o!
|
Wysłany:
Pią 17:29, 18 Gru 2009 |
|
hmmm, okey, przyznaje bez bicia, że nie czytałam super dokładnie ale jest poprawa :)
tylko takie jedno...
"zesmutniały" jest w ogóle takie słowo xD ?
Pozdrawiam Serdecznie
Maya |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Donna
Dobry wampir
Dołączył: 02 Mar 2009
Posty: 664 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 77 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: from Six Feet Under
|
Wysłany:
Pią 17:57, 18 Gru 2009 |
|
Cytat: |
Nawet , jeśli mój tata jest policjantem (nie obraź się Charlie) to wydaje mi się, że strasznie kiepskim. |
Nawiasów w ff się unika, zwlaszcza takich, co i z czasem i przekazem się nie zgadzają. Jak już:
Nawet, jeśli mój tata jest policjantem, to - bez obrazy dla niego - wydaje mi się, że strasznie kiepskim.
I zauważ, że wgryzła sie spacja.
Czy lepiej? Tak. Lepiej. Błędów wciąż jest trochę, ale w porównaniu z ostatnim rozdziałem widać, że beta miała dużo roboty i jako tako jej poszło, mogło być gorzej.
Ten pomysł trochędziwny... tak na niego nawrzeszczała... i Edward jakiś dziwny. Właściwie to oboje są dziwni. Nie za bardzo wiem jak skomentować ten... twór. No nei wiem, w kazdym razie pracuj teraz nad pomysłami, ponieważ z błędami jest już lepiej. Ale pamiętaj - jak beta odeśle ci tekst, to jeszcze sama go sprawdź pod względem literówek, np. spacje czy wszędzie są w dobrym miejscu albo czy gdzieś nie weszła duża litera przez przypadek, tak jak to kilka razy miało miejsce w tym rozdziale. Nie trać weny, pisz dalej, może jakoś tak później wyjdzie z tego coś, co będzie miało sens, bo szczerze... narazie nie widzę sensu. Tak w tym pierwszym rozdziale było do przejedzenia, ale tutaj już za duży kicz - bez obrazy. Jak mówiłam, pracuj nad pomysłem, szlifuj go, zarazem staraj się utrzymywać poziom rozdziału jak ten.
Szczerze - tekst nie jest najlepszy. Ale póki są te osoby, które czytają, pisz. Rozwijaj się. Może kiedyś napiszesz opowiadanie, które mnie zaskoczy. To przez takie tematy - czy też opowiadania - się rozwijasz i widać poprawę z rozdziału na rozdział. Pozdrawiam i pracuj dalej -
Alicee |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|
|
|
|
|