|
Autor |
Wiadomość |
Dahrti
Zły wampir
Dołączył: 21 Lis 2008
Posty: 328 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Wto 13:32, 03 Mar 2009 |
|
No właśnie... co dalej z Wielką Paskudną Trójcą? Obiecałaś, że mnie przekonasz do Pana K. ;> Będę się bronić do ostatniego odcinka;) Rękami i nogami. Tak wiesz... motywacyjnie;) Co byś pisała... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Arabella
Zły wampir
Dołączył: 10 Sty 2009
Posty: 345 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: z łóżka Pattinsona.
|
Wysłany:
Wto 16:09, 03 Mar 2009 |
|
Miło mi, że ktoś jeszcze pamięta o tym fanficku:) Nawet jeśli tylko kilka osób to czyta, to warto pisać.
Już się tłumaczę. Po pierwsze i najważniejsze, jakoś straciłam wenę. Podwyższyłam sobie poprzeczkę. Nie chcę, żeby literacko fanfick leżał i kwiczał, a teraz nie mam siły by sprostać swoim zamierzeniom, więc kontynuację odkładam na później. Licze na to, że za jakis czas mi przejdzie:) Po drugie - studia i zaangażowanie w samorząd - ogrom czasu ostatnio mi to zajmuje ( Juwenalia się zbliżają^^ ) a po trzecie tłumaczę teraz parodię, która pojawi się na forum z kilka dni.
Liczę na Wasza wyrozumiałość. Dahri ja dalej zamierzam Cie przekonać:) |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia Pon 18:08, 09 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Dahrti
Zły wampir
Dołączył: 21 Lis 2008
Posty: 328 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Wto 16:52, 03 Mar 2009 |
|
Nie no!! Jakie "leżał i kwiczał"?! To jeszcze gorszy tekst, niż standardowe: "czy mam kontynuować"? Albo: "nie wyszedł mi ten odcinek ale wstawiam".
Też mam nadzieje, że Ci przejdzie. Bo jestem absolutnie przekonana, że leżeć i kwiczeć to mogą co najwyżej czytelnicy, a ja, choc bede sie oczywiscie dzielnie bronic, na pewno polegne i dam sie przekonac.
Ot, co. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
NaNo__lAdy_bY_...
Człowiek
Dołączył: 06 Mar 2009
Posty: 64 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Nie 14:54, 08 Mar 2009 |
|
Żałuje że dopiero teraz na to FF trafiłam !
jest cudowne takie prawdziwe !
mimo tego że nie przepadam zbytnio za opowiadaniami gdzie wszyscy są wampirami to jest to wyjątek!
to chore ale przez prawie zały czas czytając to płakałam [ Heh .. psyHiczna:P ]
to FF jest po prostu bosSkie!.. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Arabella
Zły wampir
Dołączył: 10 Sty 2009
Posty: 345 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: z łóżka Pattinsona.
|
Wysłany:
Wto 19:20, 07 Kwi 2009 |
|
Wreszcie.
Beta: mizuki
Z dedykacją dla endo.
Rozdział drugi
Zamoczyłem pędzel w farbie. Powolnym, precyzyjnym ruchem wcierałem kolor we włókna płótna, dbając o najdrobniejszy szczegół. Obraz zdominowała czerń oraz odcienie szarości i granatu, a jedynym żywszym akcentem, kontrastem dla mrocznego tła były pomarańczowe ślepia bestii rzucającej się do gardła młodemu mężczyźnie. Ofiara leżała skulona na ziemi, przesłaniając rękoma twarz w ostatnim geście pokonanego.
Ludzkie życie to suma oddechów. Tak łatwo uciszyć bicie czyjegoś serca. Takie delikatne, takie kruche. Kim, a raczej czym jesteśmy my? Bestią o żółtych ślepiach, siejącą wokół siebie strach i śmierć? A może ofiarą walczącą o przeżycie?
Chociaż w pokoju panował półmrok, mój doskonały wzrok nie potrzebował światła. Płomienie świec lekko zamigotały, gdy ktoś uchylił cicho drzwi. Ponownie umoczyłem pędzel w farbie, nie zwracając uwagi na gościa.
Kajusz podszedł wolno w moim kierunku i stanąwszy za moimi plecami, w ciszy oceniał mój akt twórczy. Kontynuowałem pracę, powtarzałem swe monotonne ruchy, ignorując jego obecność w pomieszczeniu. Kolejne minuty mijały w milczeniu.
- Znów w twoim umyśl panuje mrok – ton jakim wypowiedział zdanie był zimny niczym lód.
Nie odrywałem pędzla od płótna.
Zapadło długie milczenie. Czas w świecie wampirów nie miał znaczenia.
- Robimy źle. – Westchnął Kajusz, podchodząc do wielkiej, barokowej komody. Palcem przejechał po powierzchni blatu, badając strukturę drewna.
- Od dawna wyczuwałem twoje wątpliwości, ale nie przypuszczałem, że tak bardzo przeraża cię przyszłość jaką przygotował nam Aro.
Kajusz westchnął z irytacją i zaczął nerwowym krokiem przechadzać się po komnacie. W dalszym ciągu nie przerywałem swojej pracy. W taki sposób łatwiej było mi kontrolować dar.
- Nie jestem w stanie tego pojąć, zaakceptować, zrozumieć. Czuję jak władza wymyka mi się z rąk. A wszystko przez tą przeklętą kobietę. Niech ją płomienie pochłoną!
- Przyszedłeś do mnie, żeby w końcu wyrzucić z siebie złość?
- Nie - warknął Kajusz. Gwałtownie odwrócił się w moją stronę. Jego czarna, długa szata zafalowała, a blond włosy opadły na twarz.
Odłożyłem pędzel i spojrzałem mu w oczy.
- Rozumiem – mówiąc to wstałem z miejsca i podszedłem do porcelanowej miseczki, leżącej na komodzie. Umoczyłem palce w znajdującej się w niej wodzie, spłukując tym samym resztki farby.
– Ja się w to nie mieszam. – Kajusz chciał zripostować, ale nie dałem mu dojść do głosu. Kontynuowałem głośniej – Nie mieszam się, bo przemyślałem sprawę i doszedłem do wniosku, że Aro wie, co robi. Nigdy nas nie zawiódł. Po za tym i tak niewiele zależy teraz od nas. Decyzja już zapadła. Trzeba było protestować zanim Demetrii i Alec nie opuścili Voltery. W tym momencie na wszystko jest już za późno.
- Wiem – odparł Kajusz. - Wiem, ale im bliżej tego, co ma się wydarzyć, coś w mojej głowie mówi mi, że Isabella przyniesie nam nieszczęście. Czuję to!
- Może tak, a może nie? – osuszyłem dłonie i podszedłem do mojego gościa. Byłem od niego kilka centymetrów wyższy. – Nie wyprzedzajmy biegu wydarzeń.
- I mówisz to takim obojętnym tonem? Ty? – uśmiechnął się z sarkazmem.
Popatrzyłem prosto w jego szkarłatne źrenice. Zrobiłem krok do przodu. Nie chciałem stracić nad sobą kontroli. W zasadzie dziś doskonale kontrolowałem odbieranie emocji innych, więc dar nie był dla mnie tak wielkim utrapieniem. Lecz Kajusz o tym nie wiedział. A ja chciałem jego niewiedzę wykorzystać.
Cofnął się o krok.
- Zaufaj Aro – wycedziłem przez zęby. – Tylko tyle mam ci dziś do powiedzenia.
Kajusz uśmiechnął się do mnie niepewnie i wyzywająco spojrzał mi w oczy.
- A mam jakieś wyjście? – ruszył w kierunku drzwi. Odprowadzałem jego postać wzrokiem.
Gdy chwycił klamkę, po raz ostatni obdarzył mnie spojrzeniem i szepnął, cytując słowa Machiavelliego:
- Najczęstszym ludzkim błędem jest nie przewidzieć burzy w piękny czas. – Po czym zatrzasnął za sobą drzwi.
Czy moja lojalność ma sens?
Zostałem przywrócony do świadomości namiętnym pocałunkiem. Maria z cichym westchnięciem zarzuciła na mnie swoje udo. Odwzajemniłem pieszczotę.
- Musimy już iść? – wymruczała mi do ucha.
Przewróciłem ją na plecy i po raz ostatni pocałowałem. Rudowłosa wampirzyca zarzuciła mi ręce na szyję. Tak pięknie pachniała piżmem…
- Niestety tak. Nie będą na nas czekać. Trzeba odpowiednio uczcić powrót naszych drogich braci.
Maria przeciągnęła się pod moim ciałem niczym zwinna kotka. Delikatnym ruchem dłoni odgarnęła z mojego czoła kosmyk czarnych jak węgiel włosów, który wysunął się z kucyka.
- Idziemy? – zapytałem.
Pomogłem się jej ubrać, pełniąc rolę służki. Z czułością dotykałem ciała kochanki, asystując przy zawiązywaniu jej gorsetu, zapinaniu sukni. Nie chciałem, żeby ktokolwiek przeszkadzał nam w tej chwili intymności. Włożyła piękny strój w kolorze głębokiej, butelkowej zieleni, która idealnie komponowała się z czerwienią jej włosów.
Maria, jak wielu przedstawicieli naszej rasy, upodobała sobie taki styl życia, jaki był jej znany będąc człowiekiem. Jedynie w kontaktach ze światem zewnętrznym, ludzkim była zmuszona udawać i nie zwracać na siebie nadmiernej uwagi. Każdy z nas egzystował własnym rytmem.
Nam, jako władcom klanu Volturi, przypadł honor ubierania czarnych długich szat, oznaczających pozycję, jaką zajmowaliśmy w grupie. Nikt, oprócz nas, nie mógł nosić tego koloru, który był symbolem wampirzej władzy.
Przyjrzałem się naszym odbiciom w lustrze.
- Jesteś taka piękna – pocałowałem ją tuż pod linią żuchwy. Czegoś mi brakowało w jej stroju. Czegoś, co jeszcze bardziej podkreśliłoby jej urok. Odwróciłem się w kierunku barokowej komody, na której stała piękna, pozłacana szkatuła. Otworzyłem ją i po krótkim namyśle wyciągnąłem naszyjnik z szafirów. Wampirzyca przyjęła podarunek z niemym zachwytem. Szybko odwróciła się w moim kierunku i wspiąwszy się na palce, złożyła na mych ustach gorący pocałunek. Nie byłem obojętny na jej pieszczoty. Tak bardzo potrzebowałem bliskości drugiej osoby…
Gdy opuściliśmy moją komnatę, pierwszym co rzuciło mi się w oczy było to, że na korytarzach panował niespotykany harmider i zamieszanie. Dawno w naszej siedzibie nie było tylu przedstawicieli rasy. Widocznie Aro postanowił urządzić wielką fetę z okazji wdrążenia w życie naszego krwawego planu. To niebezpieczne z jego strony. Mogliśmy się zdradzić. Wiedziałem jednak, że do tego nie dojdzie. Demetrii i Alec są nam bezwarunkowo posłuszni, a na sali nie było nikogo, kto w sposób nadnaturalny mógł odczytać nasze zamiary.
Ruszyliśmy wolnym, dostojnym krokiem. Każdy kogo mijaliśmy na naszej drodze oddawał nam honory. Widziałem wampiry klękające na mój widok i spuszczające głowę. Ja, Aro i Kajusz cieszyliśmy się ogromnym szacunkiem i poważaniem. Nikt nie mógł dokonać zamachu stanu i obalić naszych rządów. Było to po prostu niemożliwe. Jesteśmy marmurową skałą - silni, niezniszczalni… groźni.
- Ogarnia mnie dziwny lęk. – Szepnęła Maria, gdy zbliżaliśmy się do sali koronacyjnej.
Spojrzałem na nią zaskoczony. Spojrzeniem dałem jej do zrozumienia, że oczekuję, by powiedziała coś więcej.
- Nie czujesz tego? Atmosfera jakby zgęstniała, powietrze stało się cięższe. Nie wiem jak to określić. Pewnie przesadzam, ale takie odnoszę wrażenie.
Nie zauważyłem różnicy, bo ja czuję tę atmosferę już od ponad roku.
Gdy przekroczyliśmy próg sali, nastała cisza. Wszystkie głowy pochyliły się, oddając tym samym należny mi szacunek. Kajusz i Aro zajęli swoje miejsca na tronach, ustawionych na środku komnaty. Pokłoniłem się Marii i podszedłem do braci, zajmując miejsce obok nich.
Spojrzałem na ich twarze. Kajusz siedział zasępiony i pogrążony we własnych myślach. Czułem, że się boi. Lękał się tego, co dziś usłyszy. Tego, jakie konsekwencje poniosą za sobą wydarzenia ostatnich dni.
Natomiast twarz Ara zdobił delikatny uśmieszek. Również oddany był swoim myślom. Jednak widziałem z jaką uwagą śledził przybywające do sali wampiry. Bawił się tą chwilą.
Nasze spojrzenia się spotkały.
- I co czujesz, braciszku? – zapytał radośnie.
Odwzajemniłem uśmiech.
- Lęk, zdziwienie, strach, trwogę. Większość z nich nie ma pojęcia, dlaczego ich wezwaliśmy. Są ciekawi, podekscytowani, ale także zaniepokojeni.
- To dobrze. Niczego nie przeczuwają. Zauważyli nieobecność Demetriego i Aleca, a teraz w naszym interesie leży, aby nie powiązali tego z wydarzeniami w rodzinie Cullenów – wyszeptał konspiracyjnie pochylony w moim kierunku.
Kajusz znacząco westchnął. Aro spojrzał w jego stronę.
- Tak?
Nic nie odpowiedział. Aro wyciągnął do niego dłoń, by móc dotknąć jego skóry i w ten sposób poznać jego myśli. Jednak Kajusz odsunął się gwałtownie, widząc zamiary brata. Ten spojrzał na niego zaskoczony, lecz nic nie powiedział. Cofnął rękę.
Czułem wyraźnie, że Kajusz bije się z własnymi myślami. Nie wiedziałem, co też siedzi w jego głowie, lecz całym sobą wyczuwałem rozbicie jego umysłu. Po chwili wahania, nie patrząc w kierunku brata, wyciągnął do niego rękę, pozwalając tym samy, by ten miał wgląd w jego świadomość. Aro dotknął jego skóry. Trzymał na niej opuszki palców przez kilka sekund.
- Ja się tym zajmę – oznajmił, po czym wstał i klasną głośno w dłonie.
Na sali zapanowała grobowa cisza. Postacie ubrane w stroje pochodzące z różnych epok oraz zakątków świata, znieruchomiały w wyczekiwaniu. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia Pią 9:43, 10 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
moonynight
Wilkołak
Dołączył: 26 Gru 2008
Posty: 135 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: okolice Torunia
|
Wysłany:
Wto 20:12, 07 Kwi 2009 |
|
Genialne.
Tylko to mam do powiedzenia. Jestem zaciekłą fanką twojej twórczości, piszesz po prostu niesamowicie!
Coś mi na myśl przyszło. Marek to taki emo, prawda? W sumie w takim wcieleniu bardzo mi odpowiada.
Weny! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Arabella
Zły wampir
Dołączył: 10 Sty 2009
Posty: 345 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: z łóżka Pattinsona.
|
Wysłany:
Wto 21:19, 07 Kwi 2009 |
|
Hmn... emo?:) Jestem trochę starsza niż dzieciaki próbujące przynależeć do jakieś subkultury, i epitet emo, jakoś mnie nie przekonuje. Marek nie chce być nieszczęśliwy dla samej idei odczuwania cierpienia. Nie chce też się samo okaleczać. To raczej człowiek o upodobaniach depresyjnych. Ale do końca też i tak bym tego nie nazwała. Ale na pewno moją intencją nie jest aby kojarzono go z ta subkultura. A czarna szata nic nie znaczy! :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Śro 7:27, 08 Kwi 2009 |
|
Nareszcie napisałaś xD
To jest świetne.
Zaglądałam tu codziennie i dostawałam szału, że nic nie piszesz ;P
Już czekam na kolejne części :D
Muszę powiedzieć wszystkim, że napisałaś dalszy rozdział.
Może w to uwierzysz, albo nie, ale w mojej szkole masz prawdziwy fan club
Kiedy będzie następny rozdział? Tylko szybko.....błagam :D |
|
|
|
|
anula00
Człowiek
Dołączył: 21 Mar 2009
Posty: 74 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Grudziądz
|
Wysłany:
Śro 15:51, 08 Kwi 2009 |
|
Dziś zauważyłam twoje opowiadanie. Pierwsze przeczytałam jednym tchem i łzy poleciały mi w kilku momentach było piekne . Mozna sobie teraz wyobrazic co mogło by byc dalej. Szkoda że w tej histori niema Nessi miło by bylo dowiedziec sie co sie z nia stało. Napewno by zostało ze swoji Jacobem ale czy by matkie swoja powstrzymała? Ciekawe. Drugie opowiadanie tez przeczytala zaczyna sie ciekawiedowiemy sie calą historie z drugiej strony medalu. Pisz dalej Powodzenia
A Bella & Edward na zawsze razem zostali |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Arabella
Zły wampir
Dołączył: 10 Sty 2009
Posty: 345 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: z łóżka Pattinsona.
|
Wysłany:
Czw 13:00, 09 Kwi 2009 |
|
BETA: mizuki - Stokrotne dzięki za pomoc i zaangażowanie.
Rozdział trzeci
Przez chwilę milczał, czerpiąc przyjemność z wyrazu zaciekawienia odmalowanego na twarzach zebranych. Z każdą mijającą sekundą czułem, że budowane przez Aro napięcie, wzmaga emocje pozostałych wampirów.
Przemówił głębokim, władczym głosem:
- Otwórzcie wrota!
Posłusznie wykonano rozkaz.
Do komnaty weszły dwie zakapturzone postacie. Kolor ich płaszczy przypominał popiół. Jedna z nich, mniejsza i drobniejsza, starała się dorównać krokom towarzysza. Tłum rozstępował się przed nimi, aby mogli udać się przed oblicze władców Volterry.
Postępując zgodnie z ceremoniałem, dwójka przybyłych przyklękła, pochylając nisko głowy. Nikt na sali nie śmiał wypowiedzieć choćby cichego szeptu.
Aro postąpił ku nim kilka kroków. Emocje zebranych przybierały na sile. Nie wstając z klęczek, wyższa z postaci bez słowa wyciągnęła przed siebie dłoń. Aro przyłożył opuszki palców do alabastrowej skóry mężczyzny.
Przymknąłem oczy. Odgrodziłem się od innych, skupiając się jedynie na uczuciach kłębiących się w umyśle brata. Zdziwiłem się z jakim spokojem przeglądał wydarzenia ostatnich dni. Choć nie mogłem zobaczyć obrazów, odczuwałem emocje z nimi związane. Pojawiały się w mojej głowie z szybkością błyskawicy: ekscytacja, wyczekiwanie, opanowanie, a zaraz po nich lęk, ból, rozpacz, ogrom bólu… Zachwiałem się lekko. Kajusz, widząc co się ze mną dzieje, dyskretnie podał mi ramię. Nikt nie mógł się o tym dowiedzieć. Nie mogę się zdradzić!
Aro nie zwracał uwagi na to, co się wokół działo. Drobniejsza postać powtórzyła gest poprzednika. Poczułem kolejną falę tych samych emocji, zwiększających tylko moje cierpienie. Zacisnąłem palce na szacie Kajusza.
Całe to przedstawienie miało swój ukryty sens. W zawiązku z tym, że i tak zauważono przedłużającą się nieobecność Aleca i Demetri`ego, nielogicznym z naszej strony byłoby zatajenie tego faktu. Musieliśmy przekonać wszystkich, że nic nas nie łączy ze śmiercią młodego Cullena, a absencja dwóch członków naszego klanu spowodowana była inna misją, której cel dziś ujawnimy. Przeinaczając fakty, zacieramy za sobą ślady.
Aro był zadowolony z obrotu spraw. Czułem bijącą od jego postaci ulgę i samozadowolenie wpływające także na mnie. Ogarnął mnie spokój. Wszystko musiało pójść po naszej myśli. Jak mogliśmy mu nie ufać?
Podszedłem z Kajuszem do brata, który odsunął się o kilka metrów od przybyłych. Tworzyliśmy razem niezniszczalną potęgę.
- Wstańcie moi mili – rzekł Aro.
Dwie postacie posłusznie wykonały rozkaz, pozbywając się równocześnie materiału z twarzy. Prawe dłonie mieli przyciśnięte do klatki piersiowej.
Aro zwrócił się do zgromadzonych w sali.
- Wielkie poświęcenie, odwaga oraz oddanie musi zostać odpowiednio wynagrodzone. Od dzisiejszego dnia, który jest wstępem do wzmocnienia potęgi Volturi, ci oto nasi bracia - Demetri oraz Alec - cieszą się naszym specjalnym uznaniem i łaską. Swoją godną pochwały i naśladownictwa postawą wykazali po raz kolejny, jak wielce oddani są naszym ideałom. Udali się do krainy wroga, do siedziby naszych odwiecznych wrogów zastygłych w jaskiniach Rumunii, by po raz kolejny udowodnić, że my, i tylko my, jesteśmy godni być panami świata wampirów. To co uczynili, zostanie zapamiętane i po wieczność wynagrodzone. Uczcimy dziś ich szczęśliwy powrót na łono rodziny oraz naszą niezachwianą potęgę. Podano do stołu.
W tym momencie do sali weszła młoda kobieta. Jej mahoniowe włosy błyszczały w świetle tysięcy świec znajdujących się w pomieszczeniu. Za nią prowadzono grupę blisko trzydziestu ludzi. Mieli przewiązane czarną, aksamitną wstążką oczy. Byli przerażeni. Ich strach był tak wielki, że niemal mogłem go dotknąć. Odetchnąłem głośno, próbując złagodzić to uczucie.
Wampiry poczęły kłębić się wokół, gotowi w każdej sekundzie do ataku. Instynkty zaczęły dawać o sobie znać. Nie rzuciły się im jednak do gardeł, gdyż pierwszeństwo przypada nam.
Nie lubiłem zabijać, gdy wokoło mnie było tyle innych myśli, tyle emocji. Czułem się przez to przytłoczony i osłabiony. Najłatwiej porównać to do sytuacji, gdy jesteśmy zamknięci w pomieszczeniu wolno wypełniającym się wodą. W pierwszej chwili, kiedy zdajemy sobie sprawę ze swojego położenia, panujemy nad swoimi reakcjami, starając się odnaleźć drogę ratunku. Lecz wody wciąż przybywa. Sięga już nam do kolan. Nasz umysł zaczyna powoli przestawać reagować na bodźce zewnętrzne. Jesteśmy skupieni tylko na tym, by za wszelką cenę przeżyć. Czas płynie nieubłaganie. Poziom wody sięga nam piersi. Panika ogarnia nasz umysł. Tracimy oddech, nasze ruchy stają się gwałtowniejsze, bicie serca niebezpiecznie przyspiesza. Wiemy, że z każda sekundą pogrążamy się coraz bardziej w toni wody. Ostatni haust powietrza, ostatnie bicie serca. Jesteśmy straceni.
W tym momencie czułem się jak tonący człowiek. Jednak ja nie mam serca i nie można mnie uśmiercić.
Kajusz ruszył na środek sali. Podążaliśmy zaraz za nim. Szelest wydawany przez nasze szaty, wzbudził kolejna dawkę strachu u przyszłych ofiar.
Każdy z nas miał swoje upodobania względem uśmiercania ludzi. Jedni woleli krew dzieci, drudzy mężczyzn albo kobiet. Jedni preferowali humanitarną, szybką śmierć, inni zabawę w kotka i myszkę. Osobiście uważałem, że to ostatnie nam nie przystoi.
Preferencje Kajusza skupiały się wokół mężczyzn. Wybierał zawsze młodych, silnych, w sile wieku, tak jakby poprzez krew, chciał przejąć ich witalność. Aro był bardziej subtelny. Na ofiary wybierał sobie przede wszystkim młode kobiety. Trzeba podkreślić w tym miejscu, że były to zawsze bardzo piękne, młode kobiety. On nie traktował tego jako proste zadawanie śmierci, czy konieczność. On zabijał z przyjemnością i dla przyjemności, przez co był podwójnie niebezpieczny.
Podszedł do jednej z kobiet. Była śmiertelnie przerażona. Aro bardzo blisko przysunął twarz do jej szyi, zaciągając się zapachem skóry.
- Tak cudownie pachniesz… - wyszeptał jej prosto do ucha.
Dziewczyna przestraszona podskoczyła, o mały włos nie upadając. Ludzie zaczęli krzyczeć, szamotać się, lecz krąg śmierci zaczął się wokół nich powoli, nieubłaganie zaciskać. Kajusz jako pierwszy dał znak rozpoczęcia ucztowania, rzucając się do gardła mężczyźnie po trzydziestce. Szybkim ruchem pociągnął go za włosy, odchylając do tyłu głowę i wbijając się ostrymi niczym brzytwa kłami w krtań. To samo uczyniły pozostałe wampiry.
Moja uwagę przykuła drobna, jasnowłosa postać. Przypominała mi kogoś z przeszłości. Nie, to na pewno nie ona - podpowiadał mi głos rozsądku. Lecz instynkt wziął nade mną górę. Aksamitna wstążka przekrywająca jej oczy, była mokra od łez. Stałem naprzeciwko niej próbując doszukać się w jej twarzy rysów tamtej. Miała jednak zbyt wąskie usta i piegi. I była dużo, dużo niższa. Stała sparaliżowana strachem pośród krzyków mordowanych wokół niej ludzi. Nerwowym ruchem głowy, starała się zlokalizować niebezpieczeństwo. Nie poczuła jeszcze mojej obecności. Postanowiłem to zmienić, delikatnym ruchem dłoni dotknąłem jej skroni. Drgnęła. Wyczułem, że ze strachu przestała oddychać. Zdjąłem aksamitny materiał z jej oczu. Nie powinienem był tego robić.
Utonąłem w jej spojrzeniu. Strach, upokorzenie, świadomość nadchodzącej śmierci, stały się częścią mnie. Czułem jak bardzo jest zrozpaczona faktem, że już nigdy nie zobaczy bliskich. Kogoś obdarzyła szczególnie mocnym uczuciem i nigdy już nie poczuje smaku jego ust. Skuliłem się, łapiąc się za głowę. Dziewczyna patrzyła na mnie osłupiałym wzrokiem. Istnieliśmy tylko ona i ja, jakby nikogo po za nami nie było w komnacie. Nie mogłem dłużej patrzeć jej w oczy. Jej spojrzenie zadawało mi fizyczny ból. Ostatnim wysiłkiem zmusiłem swoje ciało do ataku. Całym sobą naparłem na jej drobna postać, przewracając nas na ziemię. Krzyknęła ze strachu i bólu, gdy uderzyła głową o marmur. Lecz nie trwało to długo. Wbiłem się jej w szyję, przegryzając skórę i ścianki żył. Łapczywie piłem krew, licząc, że w ten sposób ukoję swój ból. Z każdym łykiem szkarłatnego płynu, upływało z niej życie. Nie była w stanie wydać z siebie żadnego dźwięku, po za cichnącym charczeniem. Jej ręce początkowo uderzające mnie w plecy i głowę, opadły bezwładnie na ziemię. Lecz ja dalej nie przestawałem. Chciałem pochłonąć ostatnią kropelkę jej krwi.
Gdy ciało mojej ofiary zaczęło stygnąć, poczułem czyjś dotyk na włosach.
- Wystarczy, Marku.
Oderwałem się od jej szyi. Wierzchem dłoni wytarłem usta, rozmazując sobie krew na policzku.
Aro patrzył na mnie karcącym wzrokiem. Nie byłem wstanie powiedzieć nic na swoje usprawiedliwienie. W dalszym ciągu czułem w swej głowie uczucia dziewczyny, lecz powoli do świadomości zaczęły dochodzić fakty. Znów to uczyniłem! Znów dałem się ponieść emocjom. Od blisko trzech tysięcy lat walczę z samym sobą i chyba już nigdy nie przezwyciężę daru. Daru, który stał się moim przekleństwem. Jestem taki… słaby.
Przysłoniłem ze wstydu rękoma twarz.
Maria uklękła obok mnie.
- Marku? – szepnęła. Nic nie odpowiedziałem – Marku?
- Wynoś się! Słyszysz? Zostaw mnie w spokoju! Nie jesteś mi do niczego potrzebna!
Maria spojrzała na mnie urażona. Moje słowa paliły ją niczym ogień.
Szybkim ruchem podźwignęła się z ziemi i wyszła z komnaty, ani razu nie oglądając się za siebie. Pozostałe wampiry zmieszane patrzyły w moją stronę, nie wiedząc jak się zachować. Zrozpaczony podniosłem wzrok, powodując, że postacie zmieszane szybko odwróciły głowy.
Wstałem z gniewem. Nie wiem, czy bardziej byłem wściekły na siebie, czy na nich.
Czułem się upokorzony całym tym zajściem i jak najszybciej chciałem opuścić zgromadzenie. Do tego powoli odzywało się we mnie poczucie winy. I nie tylko w stosunku do Marii. Przez dar jestem niepoczytalny. Kajusz i Aro nie powinni mi więcej pozwalać mordować w tłumie. Miałem tysiące lat żeby się przyzwyczaić, lecz piekło tak samo. A może i bardziej? Kiedyś miałem przynajmniej nadzieję, że uda mi się panować nad sobą w każdej sytuacji. Teraz już wiem, że nie ma dla mnie nadziei.
Bez słowa odwróciłem się w kierunku drzwi. Czułem jak spojrzenia pozostałych wampirów parzyły moje plecy. Wyczuwałem ich zażenowanie. Gdy przechodziłem między nimi wyczułem w powietrzu rozbawienie. Ktoś ośmielił się ze mnie drwić? Stanąłem raptownie, szukając tego kogoś. Wampiry momentalnie zrozumiały, że coś jej nie tak i zaczęły szybko przede mną pierzchać na boki. Uczucie rozbawienie stawało silniejsze. Podszedłem do mężczyzny ubranego w szkarłatny garnitur. Patrzył na mnie przerażony. W jednej sekundzie jego dobry humor przerodził się w strach. Patrzyłem w jego równie szkarłatne źrenice. Narastał we mnie gniew.
- Nigdy więcej! – krzyknąłem uderzając go w twarz. Wampir upadł.
Gwałtownie odwróciłem się, by wyjść. Ostentacyjnie zatrzasnąłem za sobą drzwi. W sali zapanowała kompletna cisza.
Echo moich kroków odbijało się od kamiennych ścian. Kajusz i Aro nie zareagowali na moje zachowanie z prostego powodu. Oni wiedzą, czym jest utrzymanie szacunku i posłuszeństwa w naszym klanie. Ten kto ośmieli się wystąpić przeciwko nam, musi zostać ukarany. Wampira w czerwonym garniturze nie mogłem zabić, choć przyznam, że bardzo chciałem. Wystarczyło, że go upokorzyłem przed tyloma innymi wampirami. Następnym razem będzie pamiętał komu służy.
Teraz musiałem się uspokoić. Gdy znalazłem się w swoich prywatnych apartamentach, od razu chwyciłem za pędzel. Przez najbliższe godziny ofiarą moich koszmarów stało się płótno. Nikt nie ośmielił się mi przeszkadzać. Znów byłem sam. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia Czw 13:23, 09 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Czw 16:42, 09 Kwi 2009 |
|
Oczywiście rozdział niesamowity :)
Po prostu nie mam słów.:D
Mam jednak jedno pytanie nie wiem czy takie było już do ciebie zadawane ale jednak spytam.
Dlaczego postanowiłaś pisać tą druga część ''myślami'' Marka??
Dlaczego nie chciałaś pisać jako Aro lub Kajusz ? |
|
|
|
|
Arabella
Zły wampir
Dołączył: 10 Sty 2009
Posty: 345 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: z łóżka Pattinsona.
|
Wysłany:
Czw 20:18, 09 Kwi 2009 |
|
Przyznam, że początkowo myślałam o Kajuszu. Lecz o Marku, nie ukrywajmy, nic nie wiadomo. Kompletnie. Gdzieś tam się przewinął przez powieść, ale prawie go nie widać. W ten sposób jest dla mnie czystą kartą, którą mogę dowolnie wypełnić. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia Pią 9:37, 10 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
moonynight
Wilkołak
Dołączył: 26 Gru 2008
Posty: 135 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: okolice Torunia
|
Wysłany:
Czw 21:03, 09 Kwi 2009 |
|
Świetny rozdział! Taki... mroczny. Podobało mi się.
Jestem bardzo ciekawa przeszłości Marka. Wciąż się przewija, ale nie wiemy jaka jest naprawdę. To coś związanego z kobietą chyba.
No. Weny i wesołych świąt! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Czw 21:04, 09 Kwi 2009 |
|
Masz racje Arabello Jeżeli Marek jak to nazwałaś jest ''czystą kartą'' możesz go sama pokazać i opisać i nikt nie będzie miał obrazu postaci stworzonej przez Meyer :) |
|
|
|
|
Annabell
Wilkołak
Dołączył: 25 Lut 2009
Posty: 107 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Daleko stąd. ..
|
Wysłany:
Pią 13:15, 10 Kwi 2009 |
|
A więc bardzo, ale to bardzo podobało mi się ''Nowe życie'' :D
Aczkolwiek co do ''Cieni majestatu'' mam mieszane uczucia !
Nie powiem, piszesz bardzo ciekawie i dobrze. Nie doszukuje się większych błedów :D
Na pewno nie zaprzestane czytać twoich wypocin bo mnie intryguje twój styl, niekoniecznie sama fabuła ( w odniesieniu do drugiego funficka ) :D
Życzę dużo weny !!
Annabell |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Arabella
Zły wampir
Dołączył: 10 Sty 2009
Posty: 345 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: z łóżka Pattinsona.
|
Wysłany:
Pią 15:59, 10 Kwi 2009 |
|
Annabell napisał: |
Aczkolwiek co do ''Cieni majestatu'' mam mieszane uczucia !
Na pewno nie zaprzestane czytać twoich wypocin bo mnie intryguje twój styl, niekoniecznie sama fabuła ( w odniesieniu do drugiego funficka ) :D
|
Dziękuję. Co do 'Nowego życia' to ja mam mieszane uczucia. Z perspektywy czasu, napisałabym to trochę inaczej może lepiej? W 'Cienie majestatu' wkładam więcej uwagi i zaangażowania. nauczyłam się kilku rzeczy, których nie ma w poprzednim ff, a które chcę zastosować tutaj. Dlatego chcę się spytać. Dlaczego masz mieszane uczucia? Co jest takiego w fabule co ci nie odpowiada? |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Aryaa
Wilkołak
Dołączył: 27 Sie 2008
Posty: 103 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Szczecin
|
Wysłany:
Sob 14:24, 11 Kwi 2009 |
|
Ok, jak mam wysilić się na kk, skoro przeczytałam trzy rozdziały, które bardzo mi się podobały? Spróbuję.
Z pewnością jest inne niż "Nowe Życie", jednak mogę pokusić się o stwierdzenie, że lepsze. Z tym tekstem masz większą dowolność, możesz stworzyć historię inną, niż wszystkie zamieszczone tutaj. Wiem, wiem, że już Ci to mówiłam, ale rozdział trzeci był trochę... suchy. To jest jedyna rzecz na minus, którą byłam w stanie wytknąć. Podoba mi się kreacja bohaterów w CM. Niby V. są bardzo podobni do Meyerowskich, jednak bardziej prawdziwi (no, może to określenie jest trochę naciągane, jednak mam nadzieję, że wiesz o co mi chodzi).
Marka zostawiłam na końcu. Czytając o nim, wiem, że jest to obraz wampira, który przeżył wiele wieków, przeszedł różne rzeczy, sytuacje.
Ok, wiem, że komentarz jest z d***, ale chciałam Ci ukazać moje uwielbienie.
Zapytałaś kiedyś, dlaczego ludzie wolą czytać opowiadania o E&B. Wydaje mi się, że takie ff są prostsze, bardziej oklepane, nie skłaniające do przemyśleń. Wiem ile pracy wkładasz w pisanie tego opowiadania. I chwała Ci za to.
Weny życzę. |
Post został pochwalony 1 raz
|
|
|
|
Annabell
Wilkołak
Dołączył: 25 Lut 2009
Posty: 107 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Daleko stąd. ..
|
Wysłany:
Sob 14:26, 11 Kwi 2009 |
|
''Zapytałaś kiedyś, dlaczego ludzie wolą czytać opowiadania o E&B. Wydaje mi się, że takie ff są prostsze, bardziej oklepane, nie skłaniające do przemyśleń. Wiem ile pracy wkładasz w pisanie tego opowiadania.''
Tu sie zgadzam z Aryaa :D
Teraz moja odpowiedż:
Może to, że nie przepadam za Voltturi ( nie bic, nie wiem jak to się pisze ).
Ogólnie, podoba mi się twój styl ( aha, no tak, już to mówiłam ), jest on
bardziej profesjonalny niż innych, przynajmniej jak na moje oko !!
Twoje pisanie jest także dojrzalsze. A tak nawiasem mówiąc to ile masz lat ??
Nie wiem czy to Ty wspominałaś, że jesteś na studiach ?? Albo mi się wydawało :D
Ale po za tym, to jest ''Nowe życie'' z perspektywy Voltturich ?? ( jak już mówiłam,
nie wiem jak to się pisze :D ).
Ja swoją drogą nie przepadam za tym jak ktoś opisuje perspektywę innych (chyba, że to są Bella i Edward). No, ale to już jest twoje wyobrażenie :D
Jak juz powiedziałam, na pewno będę śledzić twoje opowiadanie, nawet za sam Twój styl !!
Podziwiam i wielki szacun dla Ciebie, za twoje opowiadania...xD...
Annabell |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Annabell dnia Sob 14:39, 11 Kwi 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
Whisky
Wilkołak
Dołączył: 12 Sty 2009
Posty: 151 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Nie 0:43, 12 Kwi 2009 |
|
Jak już mówiłam w ramach poszerzania horyzontów, postanowiłam z bliska przyjrzeć się Twojemu Markowi Standardowo odebrało mi mowę ( i czucie w palcach) i nie potrafię wykrzesać z siebie nic oprócz tradycyjnego: Wow, jestem pod wrażeniem :) Zgodnie z sugestią przed przystąpieniem do czytania CM, odświeżyłam sobie sobie NZ. Teraz, wiem czemu wcześniej nie zostawiłam tutaj śladu po sobie. Śmierć Edwarda mnie bardzo zszokowała i przez kilka następnych rozdziałów miałam nadzieję, że jednak jakimś cudem ocalał. Potem, gdy Bella ofiarnie wypełniała swój plan zemsty, dotarło w końcu do mnie, że jej ukochany naprawdę odszedł. Nie powiem, traumatyczne przeżycie. To co zafundowałaś w epilogu... nawet dzisiaj czytając to po raz drugi, łezka mi się w oku zakręciła. W niesamowitym stylu przedstawiłaś ich ponowne spotkanie i w pewien sposób zaserwowałaś swego rodzaju happy end (wiesz, jak bardzo je lubię )
Wracając do "Cieni Majestatu" ... Cieszę się przeogromnie, że harlequiny nie przeżarły mi do końca mózgu i sięgnęłam po tę lekturę. Postać Marka jest taka prawdziwa. Znakomicie opisujesz jego emocje, szargające nim rozterki, wewnętrzne dylematy. Wspomnienie o gorącym uczuciu jakie łączyło go z Charlottą , uczyniło go bardziej ludzkim ( na tyle, na ile ludzki może być wampir oczywiście). Mogę powiedzieć, że poczułam do niego nić sympatii ( chociaż szmejerowych Volturi nie znoszę). Jak na razie to dla mnie uczuciowy i wrażliwy facet z kucykiem xD
Cytat: |
Tak bardzo potrzebowałem bliskości drugiej osoby… |
To zdanie tylko utwierdza mnie przekonaniu, że Marek czuje się bardzo osamotniony i jest bardziej "normalny" niż można byłoby przypuszczać. Kończę moje nieudolne próby sporządzenia jego portretu psychologicznego :P Znając Cię, jeszcze niejednokrotnie mnie czymś zaskoczysz
Co do stylu opowiadania.. jak wiadomo znawcą nie jestem, ale uważam, że piszesz w sposób dojrzały i bardzo umiejętny. Oby tak dalej
Jestem ciekawa dalszych wydarzeń i sposobu w jaki przedstawisz intrygę Kajusza z punktu widzenia Marka. Niby motywy zabójstwa Edwarda ( a buu) są znane, ale zawsze ciekawiej będzie zerknąć na całą sprawę "od wewnątrz".
Duuużo weny życzę i niech więcej nie opada to co ostatnio dość często Ci opada:P Masz wielki udział w częściowym "nawróceniu" mnie i wyrwaniu ze szponów love story w wykonaniu Eda&Belli Od tej pory zamierzam częściej sięgać po inną tematykę.
Pozdrawiam,
W. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Whisky dnia Nie 6:32, 12 Kwi 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
Lonely
Wilkołak
Dołączył: 29 Mar 2009
Posty: 215 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 29 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: droga mleczna
|
Wysłany:
Pią 11:12, 17 Kwi 2009 |
|
Droga Arabello!
To bylo CUDOWNE!
Przedstawilas Volturi wlasnie tak, jacy powinni byc.
Sa zupelnnie inny od tych od Meyer a jednak podobni i dobrze!
Twoj Marek bardzo przypadl mi do gustu. Jest taki... inny, wrazliwy.
Uwazam tez ze twoj styl jest coraz lepszy i ze CM sa bardziej rozbudowane i hm... inne? od ,,Nowe Zycie".
Jestem ZA!
Pozdrawiam, Lonely
Ps: Ogromnego wena zycze! |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Lonely dnia Śro 17:34, 06 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|