|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Anna Scott
Zły wampir
Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 335 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: New York- Kerry -Londyn- Trondhaim ... Tam gdzie Diabeł mówi "Dobranoc"...
|
Wysłany:
Pon 16:59, 12 Sty 2009 |
|
Skłonności sadomasochistyczne
Spoko, ja nawet nie pomyślałam, że Jacob pocałował Bells, tylko, że wydzielał okropny, nie do zniesienia smród, gdy podszedł bliżej
Tak czy siak, ja i tak czekam |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wild Willy
Wilkołak
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 119 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Pon 17:50, 12 Sty 2009 |
|
Ja też! <3
Dobrze, ze jej nie pocałował, bo (ja) bym chyba zemdała. łeeeeeeeeeeeeeeee
wilkołaki śmierdzą. ^^ |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Arabella
Zły wampir
Dołączył: 10 Sty 2009
Posty: 345 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: z łóżka Pattinsona.
|
Wysłany:
Pon 17:52, 12 Sty 2009 |
|
Episode 7
Spać. To jedyne czego teraz chcę. Spać i nie śnić.
Po raz nie wiem który dotknęłam biżuterii na moich dłoniach. Przyłożyłam zimne wargi do pierścionka zaręczynowego. Długo nie odrywałam ust, pogrążona w świecie marzeń.
- Może podać pani koc? – Zmrużyłam oczy. Przez chwilę nie wiedziałam gdzie jestem. Spojrzałam w kierunku, skąd dochodził glos. Stewardesa pochylała się nade mną z uśmiechem.
- Dziękujemy. Nie trzeba – odparła za mnie Alice.
Odwróciłam głowę w jej stronę. Siedziała na siedzeniu obok i patrzyła na mnie z czułością w oczach. Chciałam zadać jej pytanie, ale zanim zdążyłam je wypowiedzieć Alice już mówiła.
- Jeszcze trzy godziny. Carlisle będzie czekał na nas przy terminalu.
Jak? Co? Przecież ona nie może wiedzieć, o czym pomyślałam?!
- Skąd wiedziałaś, że właśnie o to chcę się zapytać? – zapytałam piskliwie. Mój głos reagował dziwnie pod wpływem stresu.
- Nie wiedziałam. Ale pomyślałam, że może chcesz wiedzieć – odparła z uśmiechem.
No tak.
Zmrużyłam oczy. Ciężko było mi się do tego przyznać nawet przed samą sobą, ale byłam podekscytowana wyjazdem. Za te kilka godzin dowiem się, dokąd pokieruje mnie przeznaczenie. Zacisnęłam dłoń na oparciu krzesła. Przerażona Alice natychmiast położyła swoją dłoń na mojej. Bała się pewnie, że zdemoluję samolot. Uśmiechnęłam się z sarkazmem. Było mi wstyd. Tak właśnie – wstyd, że nie jestem wstanie kontrolować własnych poczynań. Raniłam jeszcze bardziej moją nową rodzinę, jakby za mało mieli własnego bólu. Ale zraniłam nie tylko ich.
Chyba do końca życia będę pamiętać moja ostatnią rozmowę z Jacobem i rodzicami. Powiedziałam Renee i Charliemu, że razem z Edwardem wyruszamy na rejs po Morzu Śródziemnym. Po moim… odejściu, Cullenowie mieli twierdzić, że mieliśmy wypadek na morzu. Wypadliśmy za burtę, a naszych zwłok nie odnaleziono.
Zrobiło mi się jeszcze bardziej smutno, gdy zobaczyłam rodziców nad naszymi pustymi trumnami. To nie tak miało wyglądać. Nie tak to sobie wyobrażałam.
Jasper dotknął mojego kolana.
- Wszystko Ok?
Nie mogłam nic z siebie wydusić. Gardło miałam jak zasznurowane. Zdołałam tylko pokiwać głową i wywołać na twarzy uśmiech. Po minie Jaspera wywnioskowałam, że wyszedł mi raczej grymas.
Wstał i ucałował czule Alice w czoło.
Nie mogłam na to patrzeć.
Gdy Jasper odszedł na swoje miejsce, zamyśliłam się.
- Alice?
- Tak? – odwróciła szybko głowę.
- Tak się właśnie zastanawiam… co zobaczyłaś w swojej wizji, tamtego dnia…?
Wzięła głęboki oddech i zmarszczyła nos.
- Widziałam was na spacerze. Ale zaraz potem wizja się urwała. Niewyraźne obrazy. Tak jakby przesłoniła je mgła. Potem zobaczyłam trzy wampiry pochylające się nad kimś. Nie widziałam twarzy. To było takie dziwne. Nie wiedziałam, jak to zinterpretować. Poradziłam się ojca. Carlisle nie myśląc więcej wsiadł do samochodu. Baliśmy się. Tak strasznie się baliśmy, że mogło się wam coś stać. – złapała mnie za rękę – a potem, gdy dojeżdżaliśmy do miasta, zobaczyłam ciebie jak klęczysz przy ognisku. Bello – rzuciła mi się w ramiona.
Nie wiedziałam, że cierpią tak bardzo! Przede mną udawali opanowanych. Przede mną, żebym nie popadła w większy obłęd. Jeszcze bardziej było mi wstyd.
Nic już nie przywróci mi Edwarda. Nic. Ale oni nadal tu są. Nie mogę zadawać więcej bólu niż to konieczne.
Roztrzęsiona szepnęłam jej do ucha:
- Alice, wiesz jak kocham twojego brata. Jak bardzo mi go brakuje. Wiem też, że przeczuwasz co zrobię, gdy… już to się stanie. Alice, ze względu na to, ile łączy nas szczerych uczuć, musisz mi pomóc, abym mogła z nim mimo wszystko być. – dziewczyna w moich ramionach zastygła w bezruchu, a ja ciągnęłam dalej. – Bo ja wierzę, że my mamy duszę. Wierzę w to każdą komórką mojego ciała. I jeśli teraz los odebrał mi miłość, to ją odnajdę w zaświatach. Nieważne, czy będę w niebie, czy piekle. Ważne dla mnie jest to, że będę z Edwardem!
Alice popatrzyła mi w oczy. I o dziwo… znalazłam w nich zrozumienie. Zatrzęsła się jej warga.
- Bello. Z jednej strony nie chcę cię stracić jak Edwarda, ale z drugiej wiem, co czujesz. Zrobiłabym tak samo. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, by was pomścić. Obiecuję.
- Dzięki – wyszeptałam i wyślizgnęłam się z jej ramion.
To było jak catharsis . Oczyszczenie duszy. Oczywiście ból nie zniknął, ale teraz poczułam w sobie nowa siłę, która dała mi nadzieję.
- Alice? – przypomniałam sobie coś. - Co się stało z wampirzycą, która mnie zaatakowała, i tym człowiekiem? – Zapomniałam o tym zupełnie.
- Rosalie i Carlisle zajęli się tym, gdy my wracaliśmy do domu. Człowiek już nie żył. Musiało ci się chyba wydawać, że to przemiana. A wampirzyca spłonęła.
Jad napłynął mi do gardła. Zlizałam go z ust.
Lepiej niech uważają na oszalałą z rozpaczy wampirzycę. Teraz żyję, by zabić!
Siedzieliśmy w pokoju hotelowym. Czekaliśmy na Carlisle’a, który wyszedł jeszcze coś załatwić. Odkąd zobaczyliśmy się na lotnisku, wymienił z nami tylko kilka zdawkowych słów na temat celu, dla którego zjawiliśmy się tutaj. Był tajemniczy do granic możliwości. Strasznie mnie to irytowało.
Siedziałam w wielkim fotelu i przyglądałam się pokojowi. Był w stylu rokoko. Wszystko było takie wyrafinowane i lekkie. Delikatnie przejechałam opuszkami palców po krawędzi oparcia fotela. Szkoda by było, gdybym je zniszczyła. Z zamyślenia wyrwał mnie głos Alice.
- Zaraz będzie. Wsiada do windy.
Jakieś dwie minuty później w drzwiach pojawił się oczekiwany gość. Carlisle przeszedł całą długość pokoju i na wieszaku przy szafie powiesił mokry płaszcz. Gdy odwieszał go na miejsce, jego ręce zamarły. W pomieszczeniu panowała cisza. Nikt nawet nie oddychał. Byłam tak strasznie ciekawa, co miał nam do przekazania, że o mało nie złamałam swojego niemego przyrzeczenia, że nie zniszczę mebli.
Pierwsza odezwała się Esme.
- Carlisle. Po kolei..
- To jest bardzo skomplikowane. Sam nie wiem…
- Mów! – wyrwało mi się z piersi.
- Volturi.
Zbyt mocno zacisnęłam ręce na oparciu fotela. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia Pią 16:59, 16 Sty 2009, w całości zmieniany 3 razy
|
|
|
|
hopsz
Człowiek
Dołączył: 28 Wrz 2008
Posty: 69 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Pon 17:54, 12 Sty 2009 |
|
no no ;d
naprawde fajnie. pomijajac juz te wszystkie koemtnarze i to ze mi sie podoba czekam na dalej;d |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez hopsz dnia Pon 17:57, 12 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Mercy.
Wilkołak
Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 198 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Pon 18:11, 12 Sty 2009 |
|
Robi się coraz ciekawiej. Chociaż nie jestem pewna czy do końca zrozumiałam końcówkę, lekko pokręcona jest xD Najpierw mówi że to jest skomplikowane, a potem tylko to że zaatakowali go przez Volturi. Co w tym skomplikowanego? Życzę duużo weny i niecierpliwie czekam na nowości |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
mystery
Wilkołak
Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 157 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: bydgoszcz
|
Wysłany:
Pon 18:22, 12 Sty 2009 |
|
trzeci raz: ryczę.
masz bardzo dobrze rozwiniętą wyobraźnię. zazdroszczę... ^^
no i oczywiście wena życzę ;p |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Snopy
Dobry wampir
Dołączył: 25 Wrz 2008
Posty: 727 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Lublin |
|
Wysłany:
Pon 18:44, 12 Sty 2009 |
|
Dziękuję.
Trzeba mi było się dziś wypłakać.
Czuje się jakby Meyer napisała dramat twilightowy.
Świetnie piszesz, naprawdę genialnie.
Więcej, więcej!
*czeka do środy*
p,
Snopy. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
hopsz
Człowiek
Dołączył: 28 Wrz 2008
Posty: 69 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Pon 19:06, 12 Sty 2009 |
|
ej wiecie co ja Wam powiem? Mi sie wydaje, że Edzio nie umarł;x może go porwali czy co <wymysla jak sie tylko da niedopuszczajac do siebie mysli ze on umarł> |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Lafiel
Wilkołak
Dołączył: 01 Sty 2009
Posty: 101 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Pon 19:10, 12 Sty 2009 |
|
Myślę, że on nie umarł, że Volturi zapragnęli, go zdobyć za wszelką cenę po tym jak był u nich z Bellą i Alice.
Przynajmniej chciałabym żeby była to prawda. Dawno się tak nie wypłakałam. Piszesz genialnie i z każdym odcinkiem coraz bardziej podoba mi się Twój styl.
Błagam pisz dalej nie ważne, jakie będzie zakończenie, pisz dla nas!!!! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
wampirek
Dobry wampir
Dołączył: 01 Sie 2008
Posty: 1124 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pon 19:54, 12 Sty 2009 |
|
ja tylko skromnie błagam nie rób z tego melodramatu, rzeczywistość jest wystarczająco dobijająca...
a co do opowiadania, ech...brak mi słów...
pomysł ekstra. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Pon 20:14, 12 Sty 2009 |
|
a to dopiero coś. czytając od początku aż do tego momentu zmusiłaś mnie do wylania mniej więcej (chyba jednak więcej) tylu łez co pani Meyer pisząc, że Edzio zostawia Belle w New Moon.
No i jak mogłaś zakończyć to w takim momencie?! Wręcz niewybaczalne! Czuję, że ciekawość zżera mnie od środka. :P
Błagam, pisz szybko kolejną część. |
|
|
|
|
Carrie Cullen
Człowiek
Dołączył: 26 Gru 2008
Posty: 83 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Słubice N/O Poznań.
|
Wysłany:
Pon 20:59, 12 Sty 2009 |
|
Normalnie się popłakałam.... :( !!
To spisek pewnie będzie !
Mówię wam, Volturi to specjalnie zrobili i Ed żyję !
Arabell powiedz, że to prawda!
Bez Edwarda to jest takie przygnębiające... ; (
Płacze, czekam na newsa. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Wild Willy
Wilkołak
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 119 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Pon 21:14, 12 Sty 2009 |
|
Arabello - tak się zapytam: jak masz na imię? ładniej będzie jak będę zwracać się do Ciebie po imieniu, Moje Bóstwo!
VOLTURI! HA!
Tam było coś o tym,że Edward wie o czym ten( ) Harald myśli. Ja WIERZĘ,że go nie zabili!
Bo... po co mieliby go zabijać? no...
Zdecydowanie za dużo emocji! Ale jesteś B.O.S.K.A
<3 KOCHAM CIE |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Arabella
Zły wampir
Dołączył: 10 Sty 2009
Posty: 345 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: z łóżka Pattinsona.
|
Wysłany:
Wto 0:42, 13 Sty 2009 |
|
Episode 8
Przyglądała mi się blada, ciemnowłosa piękność o ciemnoczerwonych wargach. Elegancka, grafitowa sukienka delikatnie oplatała zgrabne ciało.
Opuszkami palców nieznajoma dotknęła powierzchni lustra. Uczyniłam to samo.
Z przeciągłym westchnieniem oparłam czoło o taflę zwierciadła.
Nie mogłam przyzwyczaić się do mojego nowego wyglądu. Byłam taka wyrafinowana i… inna. Inna niż kiedyś. Źle się z tym czułam. Jedno się nie zmieniło. Dalej nie lubiłam być w centrum uwagi.
Opanuj się, dziewczyno – skarciłam się w myślach.
Odwróciłam twarz w stronę nadchodzącej postaci.
- Witaj Isabello – Aro złożył na mojej dłoni subtelny pocałunek. Moim zdaniem zbyt długo trzymał wargi na skórze. Wzdrygnęłam się nieznacznie, wycofując rękę.
Poczułam obrzydzenie.
Och. Jakbym teraz chciała się na niego rzucić! Lecz nie mogłam tego zrobić. Jeszcze nie.
Uśmiechnęłam się zalotnie. Zrobiło to moje ciało, gdyż umysłem byłam daleko stąd. W świecie, gdzie świeciło słońce. Wsunęłam rękę w zagięcie jego ramienia.
Nigdy nie byłam dobrą aktorką, ale wydarzenia ostatnich lat zahartowały mnie dostatecznie mocno. Gdy szliśmy korytarzem, ramię przy ramieniu , spojrzałam na kawałek śnieżnobiałej szyi wystającej spod czarnej koszuli.
Byłam w trakcie wyobrażania sobie, jak zaciskam dłonie na jego gardle, gdy zatrzymaliśmy się. Przygryzłam usta.
W pokoju było chyba z trzydzieści, może czterdzieści wampirów. Większości z nich nie znałam. Dyskutowali o czymś zawzięcie między sobą.
- Jesteś taka… intrygująca, Isabello, gdy o czymś myślisz – wyszeptał mi prosto do ucha. – Tak bardzo chciałbym wiedzieć, o czym.
Odwróciłam twarz w jego stronę.
- Jestem dumna, że przyprowadziłeś mnie tutaj. To wielki gest z twojej strony. Nie wiem, czy zasługuję.
- Oczywiście, że zasługujesz. Masz wielki dar, który nie tylko mnie pociąga. Do tego jesteś taka piękna – poczułam jego namiętne wargi na karku.
Przekręciłam gwałtownie głowę by na niego popatrzeć.
Nie wiem, czy dłużej dam rade to znosić – przemknęło mi przez głowę, gdy spoglądałam w jego oczy. Czułam, że jestem na skraju załamania. Gdy wargi Aro dotknęły mojej skóry, wyobraziłam sobie, że należą do Edwarda.
Och boru! Z jednej strony czułam się jak zdrajczyni własnej miłości, z drugiej poświęcałam się dla niej w całości. Przymknęłam powieki.
Chyba jednak wariuję – pomyślałam. Buzowały we mnie sprzeczne emocje. Powtarzałam swoją mantrę – Edward. Kochany. Jedyny. Najdroższy…
Odwróciłam się najszybciej, jak tylko mogłam. Chciałam zrobić to, zanim się rozmyślę.
Z całej siły przywarłam do warg Aro. Oddał mi pocałunek. Trwało to kilka sekund. Nieznośnie długich sekund.
Gdy w końcu uwolniłam usta, poczułam jak bryła lodu ląduje ciężko na dnie mojego żołądka. Czułam do siebie wstręt. Wiedziałam jednak, że nie mam innego wyjścia, niż dalej symulować, grać, udawać!
Przeczesałam włosy palcami, jakby chcąc tym gestem odegnać od siebie wyrzuty sumienia.
Aro pogłaskał mnie po policzku.
- Jesteś niesamowita.
Wolnym krokiem odszedł w kierunku braci. Marek przyglądał mi się z zaciekawieniem. Domyślałam się, o czym teraz myślał. Próbował zapewne wywnioskować, jak silne łączą nas relacje.
Nie ufał mi. Tak samo, jak Kajusz.
Jak to dobrze, że nikt nie mógł wejść do mojej głowy. Gdyby tylko wiedzieli do czego zmierzam, do czego jestem zdolna…
Rozejrzałam się po sali. Goście stali w kilkuosobowych grupkach, żywo rozmawiając między sobą. Co mogło ich tak wzburzyć?
Kiedyś, w moim dawnym życiu, Edward opowiadał mi historię tej rodziny. Byli niekwestionowanymi władcami świata wampirów. Potężni, dystyngowani, majestatyczni. Wokół nich zbierała się śmietanka utalentowanych popleczników rządnych władzy.
Spojrzałam na twarze zebranych.
Najgorsza była chyba Jane. Jane i Alec. Ona zadawała psychiczny ból, a on przynosił otępienie. Przerażali mnie.
Jane zwróciła na mnie uwagę. Musiałam niedyskretnie zbyt długo zatrzymać na niej wzrok. Nie powinnam jej prowokować. Dziewczynka podniosła kąciki ust. Czerwone źrenice zabłysły złowrogo. Ruchem głowy przesłała mi pozdrowienie.
Ciarki przebiegły mi wzdłuż kręgosłupa. Nie wiem, ile czasu straciłam na rozmyślaniu. Coraz częściej zdarza mi się odpłynąć.
Udałam się w stronę małej galerii sztuki w rogu pokoju.
„Samson i Dalila” Rembrandta, „Adoracja” Rubensa. Same oryginały.
Spuściłam głowę. Znów oddalałam się od rzeczywistości.
Czułam się taka samotna. W mojej duszy nie szalał już wicher szału i furii, lecz przy każdym oddechu czułam jak miliony szpilek wbijają mi się w miejsce, gdzie kiedyś biło serce.
Zagubiłam się w planowaniu zemsty. Z kata powoli stawałam się pionkiem. Zakładnikiem własnej przeszłości. Byłam jak tykająca bomba. Jak zahipnotyzowana maszyna do zabijania. Żółć wypalała mnie powoli od środka.
Trwałam w tym zawieszeniu już nie tylko dla pomszczenia mojej jedynej miłości, której wspomnieniem nadal żyłam. Doszedł nowy cel.Chciałam obronić resztę rodziny przed intrygami Volturi.
Carlisle dopiero po śmierci Edwarda uświadomił sobie z całą siłą, jakie intencje naprawdę kierują władcami Volterry. Jego starzy "przyjaciele”, jak dawniej ich nazywał. Rodzina Edwarda stała się wielkim zagrożeniem dla interesów Ara, Kajusza i Marka. Była drugą co do wielkości stałą grupą wampirów na świecie. Do tego bardzo utalentowana. Istniało prawdopodobieństwo, że z czasem przyłączą się do nich nowi.
Gdy pojawiliśmy się we trójkę w Volterze, kropla przepełniła czarę.
Kajusz uświadomił braciom grożące niebezpieczeństwo. Bali się, że stracą dominującą pozycję.
Wprawdzie Aro próbował zwerbować Edwarda i Alice bez użycia siły, ale ci nie przystali na warunki. Wolał mieć ich u siebie. Gdy obydwoje odmówili, wydali na siebie wyrok śmierci.
Pyszałkowie i tchórze! – wykrzyknęłam w duchu. Nienawidziłam ich całą sobą. Każda komórka mego nieśmiertelnego ciała reagowała gwałtownie na myśl o tym, co stało się ich udziałem.
Podeszłam do Heidi, jednej z wampirzyc. Nie mogłam przecież cały czas samotnie przypatrywać się obrazom. Wydałoby się to co najmniej dziwne. I tak traktowali mnie jak odszczepieńca.
Jej mahoniowe włosy pięknie błyszczały w świetle tysięcy świec znajdujących się w pokoju.
- Uroczy wieczór, nieprawdaż? Nie masz gdzie się zaszyć, aby nikt na ciebie nie patrzył.
- Żebyś wiedziała – westchnęłam teatralnie – Jak myślisz, co takiego chcą nam zakomunikować?
- Szczerze odpowiem. Nie wiem. Coś się zmieniło, to na pewno. Spójrz na minę Demetri’ego. Wygląda tak, jakby miał zaraz wypluć ten kij, który połknął. Musi być jakiś sensowny powód, żeby wytłumaczyć jego zachowanie. Inaczej pomyślę, że całkiem oszalał – uśmiechnęła się zawadiacko.
Nawet lubiłam tę wampirzycę. Była inna od nich wszystkich. Wiedziałam, że jest wierna panom, którym służyła. Ale jednak było w niej cos takiego, co skłaniało mnie do myślenia, że pozory mogą mylić. Poza tym jawnie nie okazywała mi pogardy. Jako jedna z niewielu.
- Och Bello. Sama nie wiem. Uśmiechnij się choć trochę – potarła mi ramię. – Żyje się dalej. Powinnaś być szczęśliwa z faktu, że stałaś się ulubienicą Ara. Ty natomiast wyglądasz tak, jakbyś miała iść na stracenie.
Miała rację. Powinnam być szczęśliwa, że powoli wypełniam zamierzony plan. Skrupulatnie i z rozmysłem zbliżam się do zadania ciosu. Ale to trudniejsze, niż się wydaje. Gdyby wszystko zależało tylko ode mnie, już pierwszego dnia rzuciłabym się im do gardła. Nie mogłam tak zrobić. Obiecałam. Moja vendetta jeszcze się nie skończyła.
- Nie rozumiesz. Prawie nic – ścisnęłam usta w podkówkę i spojrzałam w stronę Aro. – Nawet nie wiesz, jak bardzo jestem szczęśliwa.
- To czemu dalej nosisz to? – wskazała palcem na łańcuszek opadający pod sukienką w rowek między piersiami.
Spojrzałam w przeciwną stronę. Dalej ciężko było mi o tym myśleć, a co dopiero ubierać w słowa.
Przeniosłam się wspomnieniami do pewnego londyńskiego hotelu.
Tamtego dnia zaprzedałam duszę diabłu.
________
Tak jak mówiłam.
Troche perwersji, zmiany nastroju i dekoracji.
Hmn... może się nie spodobać - wiem.
W całej sadze nie podobał mi się wątek Volturi. Zmieniłam go tak jak bym chciała go widziec u Meyer.
Chcę zmienić wizerunek głupiutkiej, niezdarnej Belli.
Chce sie pobawić emocjami ( nie tylko waszymi ) |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia Pią 16:59, 16 Sty 2009, w całości zmieniany 5 razy
|
|
|
|
s.mapet
Zły wampir
Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 476 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce.
|
Wysłany:
Wto 8:53, 13 Sty 2009 |
|
Zaskoczyłaś mnie i to bardzo.
Bella u Volturi i ten Aro, który najwyraźniej czuje do niej pociąg.
Ciekawa jestem, co się stało z Carlisle'm.
Chwała ci za to, że tak szybko dodajesz rozdziały, chodź nie ukrywam jeszcze bardziej pobudzasz tym mój apetyt na więcej ^^.
Weny życzę ;] |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
safie
Człowiek
Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 92 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Katowice
|
Wysłany:
Wto 9:58, 13 Sty 2009 |
|
uuu .... a co na to Żony? :P
robi się coraz ciekawiej, zastanawia mnie co wymyśliła ta Bella
czekam na więcej
życze Weny :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Wild Willy
Wilkołak
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 119 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Wto 12:18, 13 Sty 2009 |
|
jak cudownie! tak szybko dodajesz ckolejne rozdziały... rozpływam się <3
A co z resztą rodziny?
Teraz pewnie Arabello jesteś w szkole, ale ja i tak modlę się o wenę dla Ciebie :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Marta_Hale
Człowiek
Dołączył: 01 Sty 2009
Posty: 74 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Cieszyn
|
Wysłany:
Wto 15:15, 13 Sty 2009 |
|
Robi sie coraz ciekawiej. Aro czujący pociąg do Belli - świetny pomysł. Nadal iskrzy sie we mnie nadzieja, ze Edward żyje. CZekam na kolejną część. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
natka200990
Człowiek
Dołączył: 12 Lis 2008
Posty: 63 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 16:38, 13 Sty 2009 |
|
Do końca nie rozumiem akcji z Volturi, zbyt wielki przeskok akcji, ale pewnie w dalszych rozdziałach wszystko wyjaśnisz, więc czekam na dalsze rozdziały :D
Bardzo mi się podoba Twój ff :)
Nawet wyobrażam sobie co będzie dalej, tj. Edward żyje i jest uwięziony przez Volturi (żeby mogli szantażować Belle). Bella będzie udawała romans z Aro, żeby spełnić poniekąd swoją zemste. Edward będzie myślał, że Bella sie zakochała w Aro i się załamie, przez co będzie chcial zabic Volturi. Skończy się tak, że Edward i Bella zabija Volturi i wyjaśnia sobie wszystko rzucając sobie w ramiona... Trochę poniosła mnie wyobraźnia - wybacz... Zresztą powyższa historia zabrzmiala jak z taniej produkcji tasiemczo - wenezuelskiej :D
BIG wen ode mnie leci |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Anna Scott
Zły wampir
Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 335 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: New York- Kerry -Londyn- Trondhaim ... Tam gdzie Diabeł mówi "Dobranoc"...
|
Wysłany:
Wto 16:56, 13 Sty 2009 |
|
Oj, bawisz się emocjami, z całą pewnością :P
A MOIMI TO JUŻ NA PEWNO
Siadaj mi w te pędy do klawiatury Ale już
Przebrzydły Aro I on śmie całować Bells
Volturi...
Tfu...
Wybacz, za komentarz nic nie wnoszący, ale tak manipulujesz moimi emocjami, że teraz walę w klawiaturę, tak że słychać w całym domu
PISZ
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|
|
|
|
|