|
Autor |
Wiadomość |
Rathole
Dobry wampir
Dołączył: 08 Kwi 2009
Posty: 1076 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 146 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Reszty nie trzeba, sama trafię.
|
Wysłany:
Czw 20:10, 29 Paź 2009 |
|
Po niedawnym zakończeniu mojego poprzedniego opowiadania - Zagubieni - postanowiłam zabrać się za coś nowego, znacznie różniącego się od tamtego.
O czym?
Wyobraźcie sobie koniec świata. Koniec, który nie będzie końcem w pełni tego słowa znaczeniu. Na świecie pozostaną wampiry - te te dobre, i te złe - oraz grupka wyselekcjonowanych tudzież szczęśliwych ludzi.
Przewiduję około dziesięć rozdziałów, jednak w pierwszej i drugiej części akcji zbyt wielkiej nie będzie. Wszystko zacznie się rozkręcać, gdy każdy już będzie wiedział, co w niedalekiej przyszłości się wydarzy.
Wprowadzam ograniczenia wiekowe, jednak nie ze względu na ostre sceny erotyczne, gdyż żadnych takowych nie przewiduję. Więc dlaczego? Otóż sprawy między tymi dobrymi a złymi wampirami mogą... posunąć się trochę za daleko. Oczywiście postaram się opisać wszystko ze smakiem.
Narracja trzecioosobowa. Bez AU, bez AH, raczej bez OOC. Wilkołaki, wampiry, ludzie i tacy tam.
Za bętę biorę sobie najwspanialszą betę, jaka stąpa po tym świecie - mTwil.
Prolog
Pogoda była wręcz wspaniała. Delikatny wietrzyk kołysał konarami drzew, wywołując przyjemny dla uszu, swego rodzaju uspokajający szum.
Ustawili się na polu walki zmotywowani. Z nagła zjawili się pozostali. Stanęli w szeregu pod ścianą lasu. Ich ciał nie zakrywała prawie żadna tkanina – ograniczyli się do krótkich, ciemnych spodni o niedbale postrzępionych nogawkach. Dzięki tak skromnemu ubiorowi przybysze ukazywali swoją wspaniałą muskulaturę, silne ramiona i umięśnioną klatkę piersiową. Przed szereg wystąpił mężczyzna prezentujący się w stroju nieco pełniejszym niż pozostali. Miał na sobie czarną, długą szatę. Nagle wiatr wzmógł się, stał się porywisty. Zaczął sypać śnieg tak gęsty, że przysłaniał widok nawet istotom o perfekcyjnym wzroku. Chłodne powietrze smagało nieskazitelne twarze zgromadzonych. Silny podmuch ściągnął ciemny kaptur wampira. Brunetka stojąca po przeciwległej stronie polany zakryła twarz rękoma. Nie, to nie mógł być on… Z jej ust wydobył się cichy jęk. I już wszyscy widzieli, kim był. Zrzucił z siebie szatę, aby wpasować się w tłum za plecami. Każdy wiedział, po której stał stronie. Z jego gardła wydostał się tubalny rechot odbijający się echem od gęsto porośniętych drzew. I wtem walka się rozpoczęła. Walka pod przywództwem tego, który ich zdradził.
Rozdział 1
Od kilku dni atmosfera w domu Cullenów była wyjątkowo napięta. Wszyscy czekali na drugą, potwierdzającą wizję Alice, choć dobrze wiedzieli, co się niebawem stanie. Nie mieli siły zamienić ze sobą chociażby jednego słowa. Esme z wilgotną szmatką krzątała się po domu, przecierając powierzchnie starodawnych, barokowych mebli, próbując zabić czas i jakby - zarazem -żegnając się z nimi. Carlisle przeglądał ulubione książki, szukając zaznaczonych ciekawych fragmentów i chłonąc każde ich słowo, jakby miał czytać je po raz ostatni. Pozostali siedzieli w salonie, nie zajmując się zupełnie niczym. Jedynie co jakiś czas rzucali ukradkowe spojrzenia w kierunku swojej siostry. Alice podkuliła nogi i ułożyła głowę na zagłówku kanapy. Przymknęła powieki, próbując się wyciszyć. Edward usiadł koło niej i także zamknął oczy, chcąc oczyścić swój umysł. Z całego serca pragnął przestać słuchać przepełnionych paniką myśli swojej rodziny. Jego żona siedziała z córką na krzesełku przy oknie i wpatrywała się tępo w obraz za oknem, bawiąc się przy tym kosmykami włosów swojej pociechy. Słońce już zachodziło za horyzontem, a ostatnie pojedyncze promyki prześwitywały między konarami drzew otaczających dom. Na niebie pojawił się księżyc, przez który to właśnie przypomniała sobie o swoim zmiennokształtnym przyjacielu. Kochała Edwarda. Kochała go, ale w jej sercu pozostało jeszcze odrobinę miejsca dla Jacoba. Gdy pomyślała, że mogłaby go stracić… Ciało wampirzycy przeszył gwałtowny dreszcz. Dziewczynka popatrzyła na nią ze zdziwieniem, a Isabella uśmiechnęła się delikatnie, by ją uspokoić.
Carlisle podniósł się z fotela i położył na oparciu powieść obłożoną podniszczoną okładką. Było to jedno z pierwszych wydań. Stanął w drzwiach i oparł się o futrynę, przyglądając się żonie krzątającej się po holu.
- Po co to wszystko robisz? – spytał. Kobieta kontynuowała swoją czynność, ignorując męża. Mężczyzna westchnął cicho i podszedł do niej, wyciągając delikatnie szmateczkę z jej ręki. – Nie wiadomo, czy… po tym wszystkim coś jeszcze z tego domu zostanie. Niepotrzebnie marnujesz czas. Powinnaś spędzić go z nami – szepnął. Esme odwróciła się do niego przodem i wtuliła głowę w jego pierś. Objął ją ramieniem, głaszcząc po plecach. Z ust kobiety wydobyło się ciche, przepełnione smutkiem westchnienie. Emanowała z nich ogromna miłość, a uczucie to utwierdzało w przekonaniu, że byli najlepszą, najbardziej dobraną parą, jaką można było kiedykolwiek spotkać. Uzupełniali się w każdym calu, akceptując swoje wady i zalety. Właśnie Esme najbardziej ze wszystkich bała się tego dnia. Bała się, że może już nigdy więcej nie zobaczyć Forks, nigdy nie rozmawiać ze swoimi dziećmi. Najbardziej jednak bała się straty Carlisle’a. Był dla niej wszystkim.
- Alice? – spytała nerwowo Rosalie, potrząsając nią lekko.
Wszyscy skierowali swoje spojrzenia na wampirzycę, która z nieobecnym spojrzeniem siedziała wyprostowana na sofie. Przymknęła powieki i długimi, bladymi palcami dotknęła skroni. Zaczęła brać głębokie, oczyszczające wdechy, które same za siebie mówiły, że dziewczyna się denerwowała. Cullenowie przenieśli wzrok na Edwarda, który stał nieruchomo, zaciskając pięści. Poznał treść wizji siostry. Podszedł do Belli, objął ją ramieniem i przycisnął do siebie. Zdezorientowana odwzajemniła gest.
- Alice? – odezwał się Jasper, siadając obok ukochanej. Położył własną dłoń na jej, splatając w ten sposób ich palce. Próbował ją uspokoić, korzystając ze swoich mocy, jednak bez skutku. Dziewczyna cały czas siedziała nieruchomo, nie zwracając uwagi na męża. Niespodziewanie wstała i ruszyła ku schodom, chcąc udać się do swojej sypialni, gdzie zwyczajnie mogłaby zamknąć się od wewnątrz i wszystkich zignorować. Taka postawa była bardzo egoistyczna, tym bardziej, że każdy czekał, aż cokolwiek im powie. Jednak nie potrafiła zachować się inaczej.
- Co zobaczyłaś?
- Przyszłość – wydusiła z trudem.
- Tak, ale… kiedy… to nastąpi?
- Niebawem – rzuciła łamiącym się głosem. Ta odpowiedź nikogo nie zadowoliła, jednak pozwolono wampirzycy odejść. Prawie. Esme zrobiła krok do przodu, ale mąż powstrzymał ją, kręcąc głową i łapiąc delikatnie jej rękę. Gdy będzie gotowa, wszystko im powie. O ile prawda nie miałby być zbyt bolesna.
Edward czuł na sobie wzrok całej rodziny. Chciał się od niego uwolnić. Nie znał szczegółów. Nie potrafił przekazać im wszystkiego, co zobaczyła Alice. Cały obraz był zbyt drastyczny, zbyt dotkliwy.
- Zginie prawie każdy człowiek. Pozostaną tylko wybrańcy i szczęśliwcy, którym uda się gdzieś schronić – szepnął.
Esme upuściła z rąk wycierany wazon, który w kontakcie z podłogą nie rozbił się, a jedynie przeturlał kilka metrów po drewnianej posadzce. Do tej pory miała krztę nadziei, która teraz ulotniła się niczym mgła. Bella zakryła rękoma usta, powstrzymując się od krzyku. Mała Renesmee wpatrywała się z przerażeniem w ojca, przenosząc co chwilę wzrok na matkę. Była jeszcze dzieckiem, jednak rozumiała powagę sytuacji. Jasper, nawet nie próbując nikogo uspokoić, udał się do sypialni, do Alice. Chciał z nią być bez względu na to, czy życzyła sobie jego towarzystwa. W pewnym momencie Rosalie poderwała się z fotela i ruszyła ku drzwiom, wampirzym tempem wybiegła z domu i skierowała się w stronę lasu. Zaraz za nią podążył Emmett.
***
Łyse konary drzew przyodział biały puch. Z nieba spadały duże płatki śniegu, jednak osobie z perfekcyjnym wzrokiem nie utrudniały widoczności. Spoczywając na nieskazitelnej twarzy wampirzycy, mogły wydawać się łzami smutku i bezradności. Rosalie bez problemu odnalazła polanę, gdzie najchętniej polowała na zwierzynę. Namierzyła wzrokiem dużą sarnę i w ułamku sekundy podbiegła do niej, zatapiając swoje zęby i sycąc się gorącą krwią, która zaczęła krążyć w żyłach wampirzycy, powodując w jej ciele napływ przyjemnego ciepła. Wierzchem dłoni starła kilka włosów zwierzęcia pozostałych na ustach.
- Pijesz tak szybko, jakby ktoś miał ci to zabrać – stwierdził Emmett. Pojawił się znikąd, bezszelestnie stawiał krok po kroku, przybliżając się do żony. Dziewczyna jednak już od kilku kilometrów wyczuwała jego zapach. Wiedziała, że za nią pójdzie. Wiedziała, że pójdzie za nią wszędzie. Do nieba, w ogień, w każde nieznane nikomu miejsce, nie wiedząc, co mogłoby go tam spotkać. Kochali się i tą miłością pozwolili zaufać sobie i żyć w świadomości, że żaden nie odejdzie, nie zostawi drugiej osoby.
Stanął przy niej, nie robiąc żadnego hałasu. Odgarnął jej długie, jasne włosy i złożył na szyi delikatny, acz przepełniony namiętnością pocałunek.
- Ale taka właśnie jest prawda... Zresztą nie tylko one zginą – Wskazała ręką na stadko jeleni – my także.
- Nie. Przeżyjemy… Ale nie tylko nasza rodzina. Przeżyją wszystkie wampiry. – Westchnął cicho, opierając brodę na ramieniu żony.
- Alice… albo Edward wie, kiedy to nastąpi? – spytała półszeptem, splatając swoje palce z dłonią ukochanego.
- Nie. Wiemy tylko, że niedługo.
- Ta informacja nie mówi nam zbyt wiele, nieprawdaż? – spytała czysto retorycznie. Nie uzyskała odpowiedzi. Zaczęła wpatrywać się w roziskrzone tysiącami gwiazd, bezchmurne niebo. – Świat jest zbyt piękny, aby miał się skończyć.
______
Następny rozdział nie ukaże się szybciej niż za tydzień. |
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez Rathole dnia Sob 17:22, 19 Gru 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
|
|
rani
Dobry wampir
Dołączył: 23 Gru 2008
Posty: 2290 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 244 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Smoczej Jamy
|
Wysłany:
Czw 20:28, 29 Paź 2009 |
|
*Skacze do sufitu, odprawia taniec plemienny i klaszcze uszami*
Juuuuuuuuupi!!
Rathole ma droga. Mało zawału nie dostałam, jak w końcu się twój nowy twór pojawił. Zostawiłam nawet All I Ever Knew, czytanie w ingliszu.
Od czego by tu zacząć?
Jak ja kocham polskie opowiadania o wampirach. Zagranicznych takich nie czytam, nie wiem czemu.
Zaskoczyłaś mnie zupełnie wyborem tematu. Myślałam, że znowu będzie Jasper
Gdy przeczytałam opis, skojarzyło mi się trochę z Intruzem.
Jezus Maria prolog jest tak rewelacyjny, że gryzłam paznokcie, czytając. A ostatnie zdanie Tak pięknie to opisałaś, powoli, ale z grozą. Tym, któ zdradził jest zapewne Edward. Tak czuję. I musiał mieć do tego jakiś powód. Może chodziło o życie Belli i Nessie.
Pierwszy rozdział jest bardzo przygnębiający. Daje się wyczuć, że nadchodzi katastrofa, Armagedon.
Podoba mi się, jak opisałaś, jak każdy próbuje sobie z tym radzić.
Esme żegna się z domem, Carlisle z książkami.I ta wyczuwalna miłość pomiędzy nimi wszystkimi. Piękne to jest.
I potem po wizji. Każdy z wampirów chciał być przy ukochanej osobie.
I Bella, która nie wyzbyła się jeszcze miłości do Jacoba. Podoba mi się to, bo na to potrzeba czasu.
I rozmowa Rosalie z Emmettem bardzo smutna i wzruszająca. Widać, że kochają ten świat, kochają ludzi, mimo, że dawno nimi nie są.
Będzie krótko tym razem, bo o jednym rozdziale nie umiem się rozpisywać.
Jestem zauroczona i zachwycona. Piszesz niesamowicie i teraz mnie w tym utwierdziłaś.
Więc banalnie powiem, że weny życzę i czasu.
Ps. Serio ja widzę Roba u ciebie? |
Post został pochwalony 1 raz
|
|
|
|
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Czw 20:32, 29 Paź 2009 |
|
no.. nie jestem jednak pierwsza... a niech to
hm, prolog mną wstrząsnął... ktoś zdradzi... niech to i pewnie będę jeszcze musiała czekać do końca na rozwiązanie zagadki mnie się tu nie szanuje... nawet nie wiecie jak wścibstwo boli
pierwszy rozdział pełen napięcia i tego wyczekiwania na coś... cos nieuchronnego... u niektórych pełne frustracji... bardzo dobre podejście psychologiczne ... bardzo naturalne zachowania bohaterów... jakoś mnie ruszyło... mocno mnie ruszyło...
pomysł bardzo ciekawy... boli mnie, że będę czekać tydzień... bardzo boli
piszesz bardzo dobrze Rathole... bardzo dobrze... czytało się znakomicie... jeśli reszta będzie w tę nutę to spędzę niejeden wieczór z tym ff'em
pozdrawia
kirke |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kirke dnia Czw 20:43, 29 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Rathole
Dobry wampir
Dołączył: 08 Kwi 2009
Posty: 1076 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 146 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Reszty nie trzeba, sama trafię.
|
Wysłany:
Czw 20:35, 29 Paź 2009 |
|
rani, Słońce, aż się zarumieniłam
Nie spodziewałam się tak pozytywnego komentarza :D Ja, czytając ten rozdział i prolog po raz dziesiąty, coraz bardziej w niego wątpiłam. A tu taka niespodzianka
Też kocham te o wampirach, bardziej niż o ludziach w sumie. Dlatego wybrałam taki a nie inny koniec w Zagubionych i dlatego chwilowo porzuciłam Blizny po szczęściu, których byłam pewna publikacji. Ten pomysł spodobał mi się bardziej.
Co do epilogu - nie powiem, kto to był, bo zaspoileruję, ale jestem ciekawa, co ktoś inny na ten temat powie :)
Pozdrawiam,
Rathole. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
VampiresStory
Zły wampir
Dołączył: 19 Maj 2009
Posty: 325 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 21 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
|
Wysłany:
Czw 20:49, 29 Paź 2009 |
|
Yeah!
Ty wiesz, że ja na to czekałam?
Jak tylko się wygadałaś, że masz w planach ff, to czekałam. Dzisiaj o szóstej się nawet obudziłam, no!
Od dawna, na fali przechodzącego dumnie przez świat widma końca świata, czekałam na coś, co mi pomoże to zobrazować. Zakładając, że wampiry istnieją, zobrazować również to, co się z nimi stanie.
Ale, idąc do treści:
Podoba mi się scena, w której Cullenowie żeganją się z tym, co niby ma dla nich namacalną wartość, ale tak naprawdę wiedzą, że najważniejszą rzeczą jest rodzina.
Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia o co chodzi w prologu, ale to taka tajhemniczość, którą, mam nadzieję, potem wyjaśnisz.
Dzisiaj właściwie za dużo akcji nie było - wprowadzenie i takie tam. Ale to w sumie nic złego. Lubię, jak ktoś wprowadza w akcję.
Potem była wizja Alice, kiedy każdy chciał być z ukochaną osobą, tracąc nadzieję. Przedtem to było nerwowe czekanie - potem oszałamiająca pewność, straszna swoją drogą. Koniec. Ciemność. Finite.
Nic nie będzie, nikt nie zostanie, będzie koniec. I nikt nie wie, czy wampiry pozostaną. Czy wiedzą?
No, powiedzmy, są w połowie pewni. Rosalie nie wiedziała.
To wszystko wydaje się takie niesamowite, dalekie, fantastyczne... a jednocześnie prawdziwe i ludzkie, bo jestem pewna, że ludzie i tak by reagowali (pomijając oczywiście pogoń za stadkiem jeleni i picie ich krwi).
Życzę weny i pozdrawiam |
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez VampiresStory dnia Czw 20:50, 29 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Maxsia
Człowiek
Dołączył: 02 Wrz 2009
Posty: 74 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Forks
|
Wysłany:
Czw 21:37, 29 Paź 2009 |
|
Rathole cóż tu więcej pisać ponad to, co inni już powiedzieli.
Bardzo ciekawie i wciągająco, pomysł nie byle jaki i zastanawia mnie, jak to się potoczy, bo temat wybrałaś trudny i pogmatwany, łatwo się zaplątać. Wierze, że sobie poradzisz znakomicie, tak jak z innymi tekstami.
Oby ten tydzień, do przyszłego rozdziału minął szybciutko.
Duuuużo weny.
Pozdriowionka.
:) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
nellkamorelka
Wilkołak
Dołączył: 22 Cze 2009
Posty: 102 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sosnowiec
|
Wysłany:
Czw 21:56, 29 Paź 2009 |
|
Jestem pod wrażeniem:) zawarłaś tyle emocji w tym rozdziale, że musiałam nieco odczekać, żeby ochłonąć... zapowiedź wielkiej katastrofy, rodzina, która trzyma się razem mimo przeciwności losu - ciekawa jestem jak to się wszystko dalej rozwinie:) na pewno będę wierną fanką tego ff - masz to jak w banku:) piszesz rewelacyjnie, o czym zapewne już wiesz, ale będę to powtarzała w każdym komentarzu:)czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały .
Tradycyjnie powinnam życzyć weny, ale sądzę, że masz jej tyle, że obdzieliłabyś nią zapewne spore grono osób:)
Pozdrawiam
Nellka |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dzwoneczek
Moderator
Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 231 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Czw 22:13, 29 Paź 2009 |
|
Jest to... magiczne.
Nie chcę spekulować, kto jest zdrajcą, ale nie wydaje mi się, że to Edward. Nie, no tego bym nie przeżyła!
Ale co te biedne wampiry będą jeśc jak zabraknie ludzi i zwierząt? |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Czw 22:19, 29 Paź 2009 |
|
Dzwoneczek - ty jak się już marwisz to trzaśniesz
biedne wampiry, biedne - będą się musiały dostosować.. taka wampirza ewolucja :P
mnie trochę jedzie Carlislem ... wyglądał mi na zdrajcę wcześniej...
nie no ... poważnie to każdy z nich mógłby to zrobić dla wyższych powodów... to jest chyba najgorsze, że te wyższe powody nastąpią |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Landryna
Zły wampir
Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 353 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 38 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Zawiercie/Ogrodzieniec / łóżko Pattinsona :D
|
Wysłany:
Czw 22:47, 29 Paź 2009 |
|
Widzisz Rath, kolejne twoje opowiadanie robi furorę .
Wiesz, gdy powiedziałaś mi dawno temu o tym pomyślę, miałam mieszane uczucia. Z jednej strony pomysł ogromnie mi się spodobał i wiedziałam, że będzie to coś, czego nie mogę przegapić. Z drugiej jednak strony byłam jednak zaniepokojona tym, jak ty to wszystko opiszesz, ubierzesz w słowa.
Pierwszy rozdział rozwiał moje wszystkie wątpliwości. Jak zawsze jestem zachwycona twoim stylem i pomysłami. Cieszę się również, że zdecydowałaś się na narrację trzecioosobową, dzięci której możemy czytać o tym, co się dzieje u poszczególnych osób.
Ogólnie jestem na wielkie TAK, życzę dużo weny i czasu na pisanie .
Ściskam, Landryna ;**. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
shantibella
Wilkołak
Dołączył: 26 Sty 2009
Posty: 215 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Mannatu ;)
|
Wysłany:
Pią 10:04, 30 Paź 2009 |
|
Rani powiedziała: czytaj! To shanti przeczytała :)
Nie czytałam Twojego poprzedniego FF, przyznaje beż bicia, ale tym chyba się zainteresuję.
Jest, co prawda, zupełnie nie w moim stylu - wampirze losy wolę pozostawić smeyer, sama zaś częsciej czytuję AH.
( z małymi wyjąteczkami )
Zapowiada się też drama - ja wolę jak dzieje się dobrze.
Cholernie emocjonalnie podchodzę do tych Fan Ficów (Robert jeden wie dlaczego) i potem takie zue rzeczy odznaczają się w mej psyche. Z tego powodu nawet ominęłam parę czapów mego najukochańszego TRL.
Co mnie urzekło to styl, opisy, pewna magia języka jaka jest w tym opowiadaniu i wlaśnie dlatego jeszcze tutaj wrócę :)
Choć fabularnie, mam nadzieję że nie dostanę kolejnej depresji :)
Weny!
s. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez shantibella dnia Pią 10:05, 30 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Viv
Dobry wampir
Dołączył: 27 Sie 2009
Posty: 1120 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 103 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z 44 wysp
|
Wysłany:
Pią 11:16, 30 Paź 2009 |
|
Kurcze masz talent dziewczyno !!
Bardzo żadko pisze komentarze bo po prostu nie umiem napisać coś sensownego ale teraz muszę !
To jest rewelacyjne , pięknie opisujesz uczucia , umiesz stworzyć atmosferę , no po prostu brak słów . Tak naprawdę to nie lubię takich smutnych ff ale twój talent mnie powalił na kolana i napewno będe twoją wierną i stałą czytelniczką .
Więc dużo , dużo weny !!!!
Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Donna
Dobry wampir
Dołączył: 02 Mar 2009
Posty: 664 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 77 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: from Six Feet Under
|
Wysłany:
Pią 11:37, 30 Paź 2009 |
|
Mi się bardzo podobało. Oj, bardzo.
Po pierwsze to co piszesz czyta się lekko. Słownictwo masz na pewno bujniejsze ode mnie, pomysł jest naprawdę dobry. Więc, cóż, co mogę powiedzieć? Jeśli chodzi o tekst to i błędów nie widziałam, a i szybko przeczytałam. Mogłby być ten rozdział dłuższy... no ale...
Co do jakże krótkiego prologu, to jestem ciekawa, kto zdradził. Ktoś z Cullenów, a może jakaś nowa postać? No nie wiadomo, to jest intrygujące.
Co do rozdziału; oprócz wychwalania twojego stylu i że jak lekko piszesz to: na pewno zachowanie Esme wydało mi się w jej stylu - rozumiem jej zdenerwowanie i w ogóle to ma sens, że sie po domu krząta i tak dalej. Carlisle i książki.. hm... w sumie to też ma sens i ponownie, wielki sens ma, że to Carlisle postanowił z Esme spędzić czas z rodziną, bo gdybyś zrobiła na odwrót, że to Esme wyciąga z takiego skupienia Carlisle'a, miej by mi się spodobało. Nie wiem czemu, tak po prostu.
Co do zachowania Rosalie to też miało sens. Może to przez to, że w sadze była wredna, ale ona wydaje mi się najdziksza z Cullenów. I znowu, dobrze trafiłaś. A to, co mówiła o tym, że zwierzęta zginą, to brzmiało prawie tak, jakby ICH było jej żal. Co trochę ironiczne było biorąc pod uwagę fakt, że jednego właśnie zabija.
Co do Alice - zaraz mnie coś trafi. Znowu trafiłaś. Nie wiem czemu, ale kojarzy mi sę to jakoś dziwnie, że uciekanie od problemów w formie zamykania się w pomieszczeniu to jakiś nawyk po tym, jak była w szpitalu psychiatrycznym.(Ta, ty tylko tak napisałas, a ja już się rozwodzę i cofam x-lat w tył. Pewnie. Szukam dziury w całym:D) Tylko moim zdaniem to ona powinna schwycić Jaspera i zaciągnąć go do pokoju, a nie on iść za nią.
Ale tutaj nie trafiłaś. Nie trafiłaś w Bella-Renesmee-Edward. Ed powinien trzymać żonę najbliżej siebie, zgniatać ją wręcz, i nie puszczać Renesmee. Z tego co wyczytałam, Bella siedziała(chyba?) sama.
Ogólnie mogłabyś robić więcej opisów, rozmyśleń, ale... ja preferuję narrację 1os. Może dlatego.
Ogólnie wiemy, że wszyscy ludzie - duża, duża część - zginą, ale co? Zwierzęta też? Tak by wynikało z wypowiedzi Rosalie. Ogólnie nie wiemy nic. A przydały by się odpowiedzi na: - Kto? - bo kto chce ubić ludzi? I kto myśli, że to mu się uda ot tak? - Kiedy? - Bo tego też nie wiemy. Wkrótce i tyle? Mało. - Gdzie? - Masowo? Wszędzie? Czy zacznie się od jakiegoś kraju, albo coś? - Jak? - bo kto, wampiry chcą zgładzić ludzkość? A może coś innego? Więc jak to zrobią, wpiją się w ludzi, rozszarpią ich, wsadzą do lodówek, zabutelkują krew?
No właśnie. Jedyny minus masz u mnie za długość, która mi się nie spodobała. Lubię dużo do czytania. Mam wielką nadzieję, że następny rozdział będzie wyjaśniał kilka spraw, a i będzie dłuższy przy okazji. Tak, to by było bardzo dobre. Ale i tak narazie jestem na tak. Mało konstruktywny komentarz, bo krótki rozdział... Pozdrawiam.
~Alicee
PS - A mi się wydaje, że to zdradził Jasper:D |
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez Donna dnia Pią 11:41, 30 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
mTwil
Zły wampir
Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 345 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 80 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: O-ka
|
Wysłany:
Pią 13:35, 30 Paź 2009 |
|
Cytat: |
Za bętę biorę sobie najwspanialszą betę, jaka stąpa po tym świecie - mTwil. |
Hehe, jakie ślubowanie To ja dokończę: "...i przyrzekam, iż uczynię wszystko, aby za bardzo nie ociągać się z betowaniem oraz że nie opuszczę cię aż do końca tego ff'a".
Ok, dopiero teraz załapałam, o co chodziło z twoim kompletem. Zadziwiające, jak to się człowiek zmienia.
Rath, jeszcze w żaden sposób nie komentowałam twojego nowego tFora, ale to, że pomysł podobał mi się od początku, wiesz od dawna.
Kiedy zastanawiałaś się nad opowiadaniem AH a kanonem, doradziłam ci powrót do kanonu i teraz tego nie żałuję. Nawet mi jeszcze zbyt wiele nie zdradziłaś ale po samym wstępie można stwierdzić, że nie będą to żadne flaki z olejem, love story B&E, ale zupełnie inna historia. Już w pierwszym rozdziale wspominałaś dużo o miłości, ale nie wydaje mi się, żebyś miała zamiar wpleść tu jakiś romans. I to mi się najbardziej podoba. Jakaś odskocznia od wszelkich "ochów i achów" na temat Edwarda. Coś z zupełnie innej strony. Skupiasz się jedynie na ich gatunku, najważniejsza będzie wojna dobra ze złem, a nie "Piękna historia rodziny Cullenów". Oni tworzą tu jedynie tło, najważniejsze jest co innego. I to naprawdę ci się chwali.
Kiedy pierwszy raz przeczytałam prolog, pomyślałam - to musi być Edward. Mimo że teraz nasuwa się się coraz więcej wątpliwości, dalej najbardziej on pasuje mi do tej postaci.
Pozostaje tylko jeszcze jeden ważny, niepewny wątek - co się stało? Do czego doszło, że nagle wszyscy ludzie mają wyginąć? I, tak jak wspomniał Dzwoneczek, czym będą się żywić wampiry, kiedy na świecie nie będzie nikogo oprócz nich?
Chyba już ci wspominałam przy epilogu Zagubionych, że bardzo podoba mi się narracja trzecioosobowa w twoim wykonaniu. Nawet bardziej niż ta w pierwszej osobie. Kiedy mówimy w czyimś imieniu, słowa muszą być proste, trzeba pamiętać o tym, jak tak naprawdę ludzie się zachowują. Wszystko jest takie... zwyczajne. Jednak kiedy w opowiadaniu jest narrator z zewnątrz, można pobawić się w nieco wznioślejszy styl - dokładnie taki, jakim teraz piszesz. Kiedy betowałam, często czytałam fragmenty na głos i wtedy dopiero było widać, jak ładnie jest to wszystko ułożone, jak patetycznie brzmi. Znalazłam tutaj swój ulubiony fragment. Zauważyłam, że gdy Zagubieni pisani byli cały czas z punktu widzenia Jazza, nigdy nie udawało mi się wychwycić żadnych zdań, które same zapadały w pamięć. Ale stało się to już w samym epilogu. I tu podobnie. Dzięki temu widać, a przynajmniej jest to widoczne dla mnie, że taka narracja dużo dodaje tekstowi.
Życzę dużo weny i czekam na kolejny rozdział, bo w niedzielę mam trochę wolnego czasu
mTwil |
Post został pochwalony 1 raz
|
|
|
|
Cocolatte.
Wilkołak
Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 221 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 42 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 14:51, 30 Paź 2009 |
|
Osz ja pierrr...dzielę!
Czy wspominałam kiedyś o Tym, że wielbię Twoją twórczość? Nie. Tak? Nie przypominam sobie, ale musiałam coś takiego bąknąć w Zagubionych.
Pamiętasz, jak powiedziałam - no dobra, dobra, napisałam - W Z., że trudno było mi się wciągnąć, ale potem poszło już jak po maśle? Na pewno pamiętasz. W każdym razie, tutaj nie miałam tego problemu. Przeczytałam prolog i puf! Nie ma dla mnie już ratunku.
Bardzo lubię kanoniczne opowiadania, wbrew pozorom. Niestety, poza kilkoma perełkami trudno tu znaleźć coś porządnego. Ale, zgadnij co!, właśnie znalazłam kolejną perełkę. Wielbię, kocham, alleluja, amen.
Koniec świata? Jestem szalenie ciekawa, jak go przedstawisz. W jaki sposób to się stanie? Dlaczego wampiry i niektórzy ludzie przeżyją? Czym się będą żywić? Czy rasa ludzka odnowi się na nowo? (Boże, to ostatnie zdanie to masło maślane najmaślniejszej postaci )
Biedna Alice i jej wizje... W sumie, żal mi ich. Sama nie wiem, czy wolałabym wiedzieć o tym, że skończy się świat, czy też nie, ale... no.
Rosalie zachowała się jak na Rosalie przystało, Esme i Carlisle są na plus, reszta też ogólnie mi się podoba. Jedyne, co mi się nie podoba, to długość. No ej! Weź się zlituj. Chora jestem i potrzebuję jakiegoś pocieszenia, a doszłam do wniosku, iż PK nadaje się do tego doskonale. Naprawdę, naprawdę boli mnie to, że na następną część muszę - musimy - czekać ponad tydzień. I to długi tydzień, warto dodać. No, ale z drugiej strony sama piszę i doskonale rozumiem, że czasami nie da się nic przyspieszyć. No cóż...
Pozdrawiam,
Latte. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Rathole
Dobry wampir
Dołączył: 08 Kwi 2009
Posty: 1076 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 146 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Reszty nie trzeba, sama trafię.
|
Wysłany:
Pią 15:00, 30 Paź 2009 |
|
Vampires, normalnie płonę rumieńcem :D Nie wiedziałam, że ktoś może czekać na moją twó!rczość Nie tylko Ty, ale też rani W prologu jest opisany początek walki, między kim chyba nie muszę mówić, prawda?
Maxsia, nie przeczę, że temat nie jest trudny, ale mnie jakoś ciekawi wizja końca świata. Ciekawi i spróbuję ją przedstawić najlepiej jak pozwolą mi na to wyobraźnia
nellkamorelka, dzięki :) Mnie się właśnie wydaje, że opisałabym to wszystko lepiej, że w ogóle stać mnie na coś lepszego. Ale skoro Wam się podoba ...
Dzwoneczek, trafne pytanie. Oczywiście o wszystkim niedło wyjaśnię. Chciałabym tylko zauważyć, że nie zginą wszyscy. Owszem - większość wampirów przeżyje, ale przecież jakaś liczba ludzi też zostanie. Specjalnie wyselekcjonowani tudzież szczęśliwcy, którym uda się przeżyć
Landryna, koleje moje opowiadanie? Mnie się wydaje, że jedynym opowiadaniem, które zdobyło furorę, było moje tłumaczenie
Wiesz co? Będę płakusiać Wątpiłąś we mnie i w to, jak obiorę to wszystko w słowa? Wątpiłaś? Poczekaj, a jeszcze zmienisz zdanie! Ale póki co cieszę się, że mimo wszystko jesteś na tak.
shantibella, pozwalając sobie zboczyć z tematu, powiem, że według mnie są osoby, które piszę naprawdę świetnie i nie wahałabym się stwierdzić, że są przypadki, gdzie autorzy Ff tworzą świat lepszy niż Szmejer. Tytułami nie będę wymieniać, ale tutaj, na tymże forum, spotkałam się z takimi talentami, że wgniatało mnie w fotel, jeśli o kanon chodzi. Jeśli nie, to w sumie też dobre Ff-y wpadały mi w ręce. Sama jednak ostatnio zaczynam woleć te z wampirami i wilkołakami, właśnie dlatego odłożyłam pomysł na opowiadaniu AH na dalszy plan, i te Ff-y bardziej preferuję.
*Chowa się, bo ma zaległości w czytaniu pewnego Ff, którego autorką jest...*
Alicee, dziękuję za tak konstruktywny komentarz. Omówiłaś każda postać, przejrzałaś ją na wylot i się prawie w ogóle nie pomyliłaś :). Prawie, bo takie zachowanie Belli jest zamierzone. Chciałam w tak krótki fragment, gdzie opisałam całą rodzinę Cullenów, wpleść postać Jacoba. A Bella raczej nie mogłaby się na nim skupiąc, będąc wtulona w Edwarda. Powiem, że Edward chyba z początku znosił to najlepiej. Dopiero później, gdy ujrzał w głowie Alice jej wizję, podszedł do Belli i ją przytulił. Ona, choć zdezorientowana, oddała ten gest. Sama do końca nie zdawała sobie sprawy z tego, co nastąpi. Znaczy się, każdy wiedział. Ale ona, tylko ona z nich wszystkich (i Nessie, która swoją drogą pod tym oknem razem z matką siedziała przecież ) ma w rodzinie osoby, które wampirami tudzież półwampirami nie są. Martwi się o Jacoba, ale przecież jest jeszcze Charlie, Renee. Phil. Zdaje sobie sprawę, że może ich więcej nie zobaczyć. Temu wolała trochę odizolować się od całego zajścia. Wie, co się wydarzy, ale nie chce przyjac tego do wiadomości.
mTwil, Tobie także dziękuję za wenodajny komentarz, za ciepłe słowa i w ogóle za wszystko, a najbardziej za bycie moją wspaniałą betą ;*
Edit:
Cocolatte. Ty łosz pierrrrr...dzielisz? A co ja mam powiedzieć? Moje policzki aż pieką mnie od tych rumieńców spowodowanych Waszymi komentarzami. A jak przeczytałam to zdanie: "Ale, zgadnij co!, właśnie znalazłam kolejną perełkę. Wielbię, kocham, alleluja, amen", wydrukuję chyba sobie i powieszę na ścianie.
Dzięki Wam chyba jeszcze dzisiaj, zaraz, zacznę pisać kolejny rozdział. A mTwil ma czas w niedzielę... I jakby sprawdziła, wstawię w połowie przyszłego tygodnia
Ach, zapomniałabym.
Miło by było, gdybym nie musiała edytować tego posta |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Rathole dnia Pią 15:04, 30 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Mary Sue
Zły wampir
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 486 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Pią 18:47, 30 Paź 2009 |
|
Wiedziałam, że kiedyś przeczytam coś twojego, panno R!
Zaklepuję - za pięć minutek edytuję!
Edit:
Och. Koniec świata? Nie potrafię sobie tego wyobrazić. Tym bardziej, że z zapowiedzi Emmetta wynikło, że wampiry przeżyją, podczas gdy sześć miliardów ludzi... umrze. Najzwyczajniej w świecie.
Trochę mi to przypomniało słowa Einsteina, że trzecia wojna światowa odbędzie się na kije i maczugi (Aluzja do prologu). Wybacz, być może to tylko moje kiepskie skojarzenie.
Sam prolog i pierwszy rozdział niewiele mówi. Koniec świata, wszyscy są strwożeni tą wiadomością. Sama się troszeczkę przeraziłam, ale tylko tym, że nie mam zielonego, bladego ani pomarańczowego pojęcia, jak to opiszesz. Tym bardziej jestem chętna, by czytać twoje opowiadanie.
Nie widziałam wielkich, ogromnych błędów. Raziło mnie, że prawie każdy akapit zaczynał się od drobnego opisu przyrody, w którym pierwsze skrzypce grały te nieszczęsne konary drzew.
:D
Powiedzmy, że pomysł dość nowatorski, chociaż nie jestem przekonana o rozwinięciu opowiadania i jego zakończeniu, które, mam nadzieję, będzie zaskakujące (uwielbiam, jak coś wbija mnie w fotel). Będę pilnować, by przeczytać nowy rozdział. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Mary Sue dnia Pią 19:00, 30 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Paramox22
Zły wampir
Dołączył: 15 Sie 2009
Posty: 281 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 32 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: znad morza... no prawie xD
|
Wysłany:
Pią 19:50, 30 Paź 2009 |
|
Przeczytalam i skacze z radosci :)
Podoba mi sie pomysl na to opowiadanie. Z wielka checia poczytam cos o wampirach, wilkolakach i wyselektowanych ludziach.
Po przeczytania prologu chyba jak kazdy zadaje sobie pytanie 'kto zdradzil'. Obstawiam Edwarda lub Jaspera. To ze mnie zaciekawil, wciagnal, chyba nie musze wspominac. Po prostu prolog idealny. W pierwszych rozdziale podoba mi sie jak opisalas atmosfere w domu Cullenow, wszyscy sie zamartwiaja, krzataja po domu. Mimo napietej atmosfery wszyscy staraja pocieszyc, wspierac swoje drugie polowki. Podoba mi sie ta wizja ich milosci po latach.
Nie moge sie doczekac zamieszaniem wsrod wszystkich istot, ktore spowoduje koniec swiata. Lubie ff w narracji trzecioosbowej, kiedy chce sie opisac emocje wiecej niz jednej osoby na ktorej sie skupiamy.
Patrzac na komentarze chyba powinnam sie wziac za "Zagubionych". Kiedys ich czytalam, ale nie doszlam nawet do trzeciego bodajze rozdzialu, bo zachowalam sie jak ja czyli zapomnialam po prostu.
Pozdrawiam i zycze weny,
Paramox |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Aliss.
Wilkołak
Dołączył: 30 Mar 2009
Posty: 237 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Nie 14:54, 01 Lis 2009 |
|
Zapowiada się ciekawie;)
i jest to jedno z nielicznych opowiadań, w którym pozostały wampiry;) bardzo mnie to cieszy. W każdymże razie, czekam na kolejne części;)
pozdaiwam i życzę weny;* |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Swan
Zły wampir
Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 406 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks, Phoenix... ok no... Śląsk :P
|
Wysłany:
Nie 22:59, 01 Lis 2009 |
|
Dobra Rath. Namawiałaś, zachęcałaś, rzucałaś mało subtelne aluzje i przeczytałam! Tak, w końcu przeczytałam! No bo w sumie jak mogłabym przeczytać od innych a od Ciebie nie? To byłoby chamskie z mojej strony, tak sądzę.
Zacznę od zrugania Cię. Jak dla mnie, na pierwszy rozdział, który powinien mnie wciągnąć i nie puszczać przez dłuuugi dłuugi czas było po prostu za krótko.
Chciałam też powiedzieć, że za mało treści, ale tu akurat bym się pomyliła. Było w sam raz. W sam raz, żeby zapuścić przynętę na czytelnika ; ) Mnie złapałaś, muszę przyznać.
Przeważnie nie lubię (ostatnimi czasy) ff wampirzych (z wyjątkiem tekstów niobe) no i od zawsze nie lubię też poważnych tekstów. A tu, koniec świata, wampiry a mi się podoba! Może powiem inaczej - a mnie zaciekawiło! : D Znaczy, podobało mi się też. Kuurde, bredzę.
Kto ich zdradzi? W ogóle co się stanie? Co może się stać? O co c'mmon?
Wybacz, nie mam siły dziś na jakieś szczególne KK.
Po prostu: podobało mi się, zaciekawiło - tak, jak powinien to zrobić pierwszy rozdział - i mam ochotę czytać dalej. A więc pisz szybko kolejny rozdział
Raath, weny :***
Pozdrawiam,
Swan |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|