|
Autor |
Wiadomość |
Juliette22
Człowiek
Dołączył: 15 Paź 2009
Posty: 62 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gliwice
|
Wysłany:
Wto 14:19, 08 Gru 2009 |
|
"- Nie żartuj sobie Leah. Ty pedofilko."
Banan murowany :)
Trusiaczku zaskakujesz coraz bardziej :)
Mam nadzieję, że Bella jednak będzie z Paulem :D
Nie mogłam się opanować, to by było takie hmm... nowe :)
Cóż pozostaje tylko czekać cierpliwie na rozwój akcji.
P.S.
Jesteś na mojej „czarnej liście” :* |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Trusiaczek
Człowiek
Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 79 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
|
Wysłany:
Wto 14:49, 08 Gru 2009 |
|
hehe... Dziękuję |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dilena
Administrator
Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 1801 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 158 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 14:59, 08 Gru 2009 |
|
A napiszę coś, nie będę wyrodną betą
Już Ci pisałam w mailu, ale co tam. Niech świat wie; uważam ten rozdział za najbardziej udany do tej pory.
Jak czytałam zrobiło mi się tak ciepło na sercu, że oj :) naprawdę, Bella to taka słodka dziewczyna w Twoim opowiadaniu. Nie przesłodzona, tylko słodka. Przeżywa pierwsze zakochanie, jest w tym tak fajnie niezdarna.
Za to Leah zachowuje się jak "stary wyrywacz" :D
Jake. Kurczę jestem ciekawa co zrobisz dalej z jego postacią. Dalej, dalej, bo kawałek do przodu już mam - przywilej bety :)
Cholera jak czytam o tym co piszesz, to na myśl przychodzi mi jedno słowo: Utopia.
Wiem natomiast, że Twój świat przedstawiony utopią nie jest, bo przecież był wypadek, byłą rozłąka przed porodem, sekrety i inne rzeczy. Może tak: jest to obraz rodziny, jaką każdy chciałby mieć. Cieszę się, że piszesz o czymś takim. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Andel
Człowiek
Dołączył: 17 Sty 2009
Posty: 59 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ČeštiNěmčiPolštiKrve
|
Wysłany:
Wto 21:51, 08 Gru 2009 |
|
Kochana obiecuję, że skomentuję po przeczytaniu wszystkich odcinków, ale czy ankieta jest już zakończona?
Jestem zawiedziona, że autor opowiadań każę wybierać czytelnikom, też kiedyś pisałam (długie opowiadanie o innej tematyce i zakończenie zostawiłam podwójne do wyboru z Happy Endem i bez i dużo osób było zawiedzionych...>
Zapewne ja będę wyjątkiem i gdyby ankieta była jeszcze do zagłosowania wybrałabym, że chcę by Bella była z Paulem.
Ten bohater to jeden z niewielu, których uwielbiam w sadze Meyer i mało poświęca się mu roli w opowiadaniach, a szkoda :(
Chciałabym mieć nadzieję, że mimo wszystko coś by z tego związku wyszło bo nie chcę czytać, a raczej nudzą mnie już opowiadania odnośnie Belli i Edwarda czy Jacoba. Ty stanowiłabyś wielki niedościgniony wyjątek dla mnie !
Pierwszy odcinek czytałam kiedyś wcześniej i spodobało mi się, ale z pewnych skutków zapomniałam o tym opku...
Nadrobiłam wszystkie zaległości. Czyta się znakomicie. Naprawdę, pewno dużą robotę odwalają bety, ale sam pomysł, twoja stylistyka sposób obrazowania i ukazywania młodzieńczej problematyki dojrzewania, pierwszych miłości sprawia swoje, że te opowiadanie to majstersztyk normalnie
Czekam z niecierpliwością na kolejny odcinek z rozwiniętą rolą Paula i Belli, normalnie tak mnie tym kobieto zaciekawiłaś, że dodaję cię do ulubionych opowiadań
Z pozdrowieniami i dużej weny
Andel |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Andel dnia Wto 22:26, 08 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Trusiaczek
Człowiek
Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 79 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
|
Wysłany:
Wto 22:02, 08 Gru 2009 |
|
Ankieta już zakończona! Ale dzięki za opinię! Teraz mogę już powiedzieć, że zrobiłam to bardziej z ciekawości, niż po to żeby komuś się przypodobać Sama też jestem fanką Paula i dlatego pojawił się on w jednej z głównych ról w moim opowiadanku A jak potoczą się losy Belli i Paula dowiecie się czytając dalsze rozdziały. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz was zaskoczę |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Asha
Wilkołak
Dołączył: 20 Cze 2009
Posty: 124 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: A gdzie Seth? ^^
|
Wysłany:
Śro 14:35, 09 Gru 2009 |
|
Niedawno wpadłam na ten ff i przeczytałam wszystkie rozdziały, ale dopiero teraz postanowiłam zostawić komentarz. Na początek kilka błędów, które rzuciły mi się w oczy
Cytat: |
- Musicie porozmawiać z tatą, jak on się zgodzi to możesz iść. – uściskałam ją i skierowałam się w kierunku salonu, gdzie panowie oglądali mecz. |
kropka, myślnik, mała litera? Proponowała bym 'iść. - Uściskałam'
Cytat: |
Wbiegłam do domu. Krzycząc „cześć” dziadkowi czytającemu gazetę w salonie. |
Bardziej była bym za 'Wbiegłam do domu, krzycząc „cześć” dziadkowi czytającemu gazetę w salonie." Przecinek zamiast kropki
Cytat: |
Wbiegłam do domu. Krzycząc „cześć” dziadkowi czytającemu gazetę w salonie. Babcia krzątała się jak zwykle po kuchni. Wbiegłam po schodach |
A tu Moja Droga widzimy powtórzenie. Szalona Bella może mogła by wejść po schodach zamiast ciągle biegać? Unikałbyś powtórzeń
Cytat: |
To znaczy istnieje taka możliwość, że Paul stał się dla mnie kimś więcej niż tylko przyjaciel |
przyjacielem
Cytat: |
Są w kuchni – Kochany dziadzio. |
Sugeruję ' kuchni. - Kochany '
aha - tak jest poprawnie
No a teraz przejdę do fabuły. No początku muszę zaznaczyć, że uwielbiam sforę i wszelkiego rodzaju ff o niej
Co do pierwszych rozdziałów to nie było najgorzej. Ciąża, ślub, kłótnia, poród, coś tam się działo. Najbardziej spodobał mi się prolog Ale tak naprawdę dopiero teraz zaczyna mi to porządnie pasić. Ogólnie to wprowadziłaś nowość, ten pomysł by Charlie należał do plemienia był boski. Tra la la, tra la la Asha więcej wilczków zna Odnośnie postaci - jest dobrze, chociaż to ''chłopak wbiegł do pokoju podskakując ze szczęścia i wdrapał się na kolana taty'' wykracz poza dranice mojej wyobraźni. Jakoś nie widzę Jacoba siedzącego na kolankach tatusia Za to przyjaźń Belli i Lei jak najbardziej mi się podoba. Poza tym jestem pewna, że niedługo nasi bohaterowie zaczną zmieniać się w wilki pod wpływem obecności Cullenów. Tak się tylko zastanawiam co będzie z Panną Swan i Panem Paulem ? ^^ Podsumowując : bardzo podoba mi się Twoje opowiadane (choć z mojej wypowiedzi można wnioskować trochę inaczej).
Tak więc uroczyście informuję, że masz nową czytelniczkę ! Od razu mówię, że należę do osób dość leniwych dlatego też nie będę komentować każdego rozdziału tylko co niektóre, mam nadzieję, że mi to wybaczysz
Weny życzę i czekam na kolejne porcje wrażeń |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Trusiaczek
Człowiek
Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 79 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
|
Wysłany:
Czw 14:18, 10 Gru 2009 |
|
Taka mała niespodzianka!
Part I jeszcze nie ostygł a ja daję wam już part II. Ale to tylko dzięki NAJCUDOWNIEJSZEJ Dil, która w tempie ekspresowym poprawiła ten fragment. Nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć wam miłego czytania i oczywiście czekam na komenty
Opowiadanie w pliku pdf na moim chomiczku
[link widoczny dla zalogowanych] - tu również galeria i inne ciekawostki
lub na
[link widoczny dla zalogowanych] - tylko Wilcza krew
Rozdział VI - Ognisko
BETA: Dilena - wiesz że cię uwielbiam
Rok 2002, początek wakacji
PART II
Narrator: Bella
Z trudem nadążałam za chłopakami. Mimo że byli zapakowani po zęby, to wyglądali jakby mieli puste ręce. Przez kilka chwil żadne z nas nie odezwało się słowem. Po głębszym zastanowieniu pasowało mi to, że szłam dwa kroki za nimi. Nie patrzyłam nawet w ich stronę, obserwowałam tylko drogę. Milczenie przerwał Jake.
- Co właściwie będziemy robić na tym ognisku? Oprócz jedzenia? – Już chciałam odpowiedzieć, ale Paul był szybszy:
- W sumie nic szczególnego. To takie spotkanie towarzyskie, tyle że przy ogniu. Będzie też muzyka, więc można potańczyć.
- Może uda się namówić Sama na jakąś historie? – obaj chłopacy stanęli i obrócili się w moim kierunku.
- Boże Bella, dlaczego nic nie mówisz, my tu pędzimy a ty ledwo nadążasz – Jacob podszedł do mnie i chciał zabrać moją paczkę.
- Spokojnie, daję radę. Jak myślisz, Paul? Da się przekonać? – ruszyłam a zaskoczeni chłopacy zostali w tyle. Kiedy mnie dogonili Paul wreszcie załapał.
- Było by fajnie. Ostatnio się udało, więc czemu nie?
Resztę drogi pokonaliśmy moim tempem. Nikt już się nie odzywał. Zostawiliśmy paczki na tarasie. Kiedy weszliśmy do kuchni cioci Syl, jej stół również był załadowany jedzeniem. Dobrze, że Leah przyjedzie samochodem, bo na pewno nie dałabym rady zabrać tego na ognisko, nawet z pomocą chłopaków, którzy dołączyli do oglądania meczu w salonie.
- Córeczko! Co ci się stało? Przecież mówiłaś, że już nigdy jej nie założysz! – Mama wskazała na moja sukienkę. – Chciałaś ją wyrzucić, a tu proszę. Wygładzasz cudownie.
-Dziękuję. Tak jakoś wyszło – nie mogłam powiedzieć prawdy. Chciałam jak najszybciej wyrwać się z zasięgu rodziców i ich kłopotliwych pytań, kiedy dodała:
- Czyżby jakiś chłopak miał z tym coś wspólnego? – Cała ona. Zawsze z czymś wyskoczy, chciałam już ją uciszyć, kiedy usłyszałam za plecami:
- Dzień Dobry pani Black, pani Swan. – To był Paul. Oczywiście zrobiłam się cała czerwona, odwróciłam się tyłem do nich, udając, że wyglądam przez okno, wypatrując samochodu przyjaciółki. – Czy mogę prosić o szklankę czegoś do picia?
- Ooo… cześć Paul. – Czułam na sobie wzrok mamy i cioci, na pewno się domyśliły. – Oczywiście – odpowiedziała – Już nalewam. Bello, podaj proszę szklankę. – No tak, zapomniałam, że stoję przy zlewie. Całe szczęście zdążyłam już opanować emocje. Sięgałam po szklankę, kiedy poczułam na niej czyjąś dłoń. Paul chwycił ją w tym samym momencie, co ja. Pewnie zbyt długo zwlekałam. Spojrzałam na niego, on na mnie. Rozluźniłam uścisk, niestety on zrobił to samo i sekundę później, zanim któreś z nas zdążyło się zorientować, szklanka upadła na podłogę i rozbiła się na drobne kawałki. Oboje rzuciliśmy się do sprzątania, ciocia i mama stały wpatrzone w nas ze znaczącym uśmiechem. Do kuchni wpadł zaalarmowany upadkiem Jacob.
- Co się stało?
- Nic takiego – odparłam – spokojnie, wszyscy cali – mówiąc to chciałam chwycić ostatni, największy kawałek. Zamiast niego trafiłam na dłoń Paula, który również próbował go sprzątnąć. Skutek był taki, że docisnęłam ją do podłogi a szkło wbiło się w jego dłoń. Zasyczał z bólu i chwile potem na podłogę pokapała krew.
- Cholera, przepraszam Paul – zerwałam się na nogi i sięgnęłam po leżący na blacie ręcznik i przyłożyłam mu do ręki.
- Za szybko to powiedziałaś, Bello – zaśmiał się Jacob.
- Idź z Paulem do łazienki – powiedziała ciocia Syl – tam jest apteczka, trzeba to opatrzyć, my posprzątamy.
- Tylko nie zabijcie się tam nawzajem – zażartowała mama, kiedy mijaliśmy ją w drzwiach. Paul usiadł na wannie i odkręcił wodę.
- Paul… - próbowałam dobrać słowa, ale szukanie opatrunków trochę mnie rozproszyło.
- Wyluzuj, Bella – pocieszał mnie – przecież nic się nie stało. To tylko lekkie rozcięcie.
Nareszcie udało mi się znaleźć bandaż i wodę utlenioną.
– Pokaż tę rękę. – Wyjął ją spod kranu. – To ma być lekkie rozcięcie? – krzyknęłam przerażona. Rana ciągnęła się wzdłuż jego dużej dłoni – Nie wiem czy nie trzeba pojechać do lekarza?
- Daj spokój, miewałam gorsze rany. Wystarczy przemyć i gotowe. – Chciał zabrać się sam na opatrzenie rany, ale zabrałam mu bandaż z ręki.
- Daj, ja to zrobię – chwyciłam jego dłoń. Była ciepła, mimo że trzymał ją przed chwila pod lodowatą wodą. Polałam ranę wodą utlenioną, przyłożyłam opatrunek. Starałam się nie zwracać uwagi na to jak blisko byliśmy siebie, wiem, że wystarczyłoby podnieść głowę do góry, a nasze twarze dzieliłyby centymetry. A wtedy… sama nie wiem, co mogłoby się stać. Sięgałam po bandaż. Starannie owinęłam dłoń.
- Widzę, że masz jeszcze jeden talent, oprócz śpiewania i biegania – zażartował – czyżbyś wybierała się na medycynę?
- Taaa… jasne.
- Bella, naprawdę nic się nie stało – zdrową ręką chwycił moją brodę i podniósł ją tak, aby spojrzeć mi w oczy. I tak jak się spodziewałam, był zdecydowanie za blisko. – Nie zadręczaj się. Zobaczysz, szybko się zagoi. – Nie zabrał dłoni z mojej twarzy, wodził teraz palcem po policzku – Ślicznie wyglądasz…
Moje serce przyspieszyło, podobnie jak oddech, a policzki zaczęły płonąć. Staliśmy tak nic nie mówiąc, patrząc sobie w oczy, on głaskał moją twarz, ja nadal trzymałam jego opatrzoną już dłoń. Wiedziałam, co się zaraz stanie, czułam jego ciepły oddech na twarzy. Czy powinnam mu na to pozwolić? Czy to na pewno dobry pomysł? Może trzeba to przerwać? Tysiące myśli kłębiło się w mojej głowie i z tego, co widziałam, w jego też. Czy tak właśnie miał wyglądać mój pierwszy, prawdziwy pocałunek? W łazience? W sumie, co miałam do stracenia? Paul to mój najlepszy przyjaciel, poza Jakem oczywiście. Ale to już inna historia. Przystojny, zdolny, mądry, troskliwy, był przy mnie odkąd pamiętam. Razem przeszliśmy przez trud podstawówki. Znałam każdy jego odruch, każdą reakcję. Myślę, że on moje również. Więc dlaczego się waham? Jeszcze parę godzin temu głowiłam się czy on też jest we mnie zakochany, teraz już wiem, że nie jestem mu obojętna. Ale…
- Paul… - Sama nie wiem, co chciałam powiedzieć, może po prostu usłyszeć jak dźwięczy w powietrzu jego imię. Może, kiedy to już usłyszałam, wszystko stało się bardziej realne. Może uwierzyła, że naprawdę zaraz ma się to stać.
- Ciii… - przyłożył mi palec do ust. Zamknęłam oczy. Obrysował obwód moich warg, potem przejechał wzdłuż szczęki i dotarł do szyi, tuż obok ucha. Wtopił dłoń w moje włosy. Instynktownie przechyliłam głowę, aby dać mu do siebie lepszy dostęp. Chorą ręką objął mnie w pasie, co sprawiło, że już nie tylko nasze twarze były blisko siebie. Otworzyłam oczy. Jego spojrzenie mówiło wszystko. Zarzuciłam mu ręce na szyi, żeby być jeszcze bliżej. Jego buzia zaczęła zbliżać się do mojej, przechyliłam jeszcze trochę głowę, nie chciałam, aby oprócz ręki miał rozkwaszony nos. Znowu zamknęłam oczy. Odliczałam sekundy, które zdawały się dłużyć w minuty. Jego cudowny zapach był coraz bliżej. Czekałam. Moje ciało zaczęło drżeć. Musiał to poczuć.
Niespodziewanie poczułam jak jego nos pociera mój policzek. Zaraz za nim pocałunek. Również w policzek. Czyli jednak. On też się wahał. Zaraz za pierwszym pocałunkiem pojawił się drugi tuż obok, a potem trzeci. Całował moją twarz, kierował się w kierunku szyi, tam gdzie przed chwilą leżała jego dłoń. Wdychał mój zapach. Zbliżył się i szepnął:
– Bella… - Było to coś w stylu mojego wcześniejszego „Paul”. W sumie nic, a tak wiele znaczy. Zaczęłam głaskać go po głowie, a drugą ręką gładziłam jego umięśnione plecy. Drżał. Oboje drżeliśmy. Nagle zdałam sobie sprawę, że to dla niego również nowość. On też nigdy nie całował dziewczyny w ten sposób. Byliśmy teraz bardzo blisko siebie. Praktycznie siedziałam mu na kolanach. Nie wiele myśląc przytuliłam się do niego. Robiliśmy to już kilka razy, ale na taki przyjacielski sposób. Teraz było inaczej. Podobało mi się to uczucie bliskości, ciepło bijące z jego ciała i zapach, w którym rozpoznałam płyn do kąpieli, który ostatnio kupowałam z nim w sklepie. To ja mu go wybrałam. Pachniał lekko miodem, który połączony z naturalnym zapachem jego skóry, był bardzo słodki i pociągający. Nie wiem jak długo trwaliśmy w tym stanie. Wszystko inne przestało istnieć. Zapomniałam o całym świecie. Byliśmy tylko my. Nie ja i on. Tylko my. Paul wrócił do całowania. Delikatnie. Czułam jak drżą mu usta. Wracał w kierunku moich warg. Był coraz bliżej i bliżej. Tym razem wiedziałam w jaki sposób działa. Oblizałam szybko usta. Odsunął się na chwilę. Spojrzał mi w oczy. Uśmiechnęłam się zalotnie, on też. Dotknęłam czubkiem nosa jego czubek nosa. Chciałam dać mu tym znać, że jestem na to gotowa, że tego chcę.
- Hej! Żyjecie tam ?– Do drzwi dobijał się Jacob – Leah już jest.
Nie chciałam oderwać się od Paula. Nie odskoczyliśmy od siebie nawet o centymetr. Patrzyliśmy tylko w kierunku drzwi, zastanawiając się czy Jake wejdzie, czy nie. A jeżeli tak to co zrobi jak nas zobaczy, wtulonych w siebie. I co my zrobimy.
Mimo, że czar prysł, on nie zamierzał dać za wygraną. Ponownie zaczął się zbliżać.
- Bella? Wszystko w porządku? – Tym razem to była Leah, a ona raczej zaraz tu wejdzie. Spojrzałam błagalnie na Paula. Znowu tryknęliśmy się nosami i dał mi całuska u policzek
- Już wychodzimy – rzucił w kierunku drzwi, ale nadal nie puścił mnie z kolan i ciszej rzekł do mnie: – Jeszcze do tego wrócimy. – To była obietnica, której na pewno dotrzyma i spełni przy pierwszej nadarzającej się okazji. Uśmiechnęłam się i… dałam mu całusa w usta. Takiego jak on wcześniej dawał mi w policzek i szyję.
- Będę czekać – szeptam i zsunęłam mu się z kolan. Spojrzałam w lustro. Nadal wyglądałam dobrze. Stanął za mną. Objął mnie od tyłu i pocałował w czubek głowy.
- Chodź, bo zaraz wpadnie tu grupa szturmowa – zażartowałam. Chwycił mnie za rękę i ruszyliśmy w kierunku drzwi. Oboje mieliśmy rozpromienione twarze. Otworzyłam drzwi. Puścił mnie przodem. Za drzwiami stała Leah. Widziałam, że zaraz będzie mnie męczyć.
- Jak tam twoja dłoń Paul? – spytała, wpatrując się we mnie.
- Dobrze. Bella zajęła się nią profesjonalnie – pomachał zabandażowaną ręką pod nosem, co odwróciło jej uwagę ode mnie. Ścisnął moja dłoń. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że nadal się trzymamy.
– Pójdę zapakować jedzenie do samochodu.
- Niech Jacob ci pomoże. Masz przecież tylko jedna rękę sprawną – zdążyłam jeszcze powiedzieć zanim zniknął za progiem kuchni
– Nie słyszałam, kiedy przyjechałaś – wytłumaczyłam się przyjaciółce i sama próbowałam wymknąć się do kuchni. Wiedziałam, że łatwo mi nie pójdzie.
- Co tam się działo? Było tak cicho jakby… Boże, Bella! Zrobiłaś to prawda? Całowałaś Paula? – Coraz bardziej się nakręcała i niestety coraz głośniej. Na progu kuchni stanęła mama. Czyżby coś usłyszała? Miała zadowoloną minę, podobną do Lei.
- Rozcięcie nie było głęboki – nie chciałam kłamać, ale prawdy też nie mogłam powiedzieć, zwłaszcza w obecności mamy – powinno być dobrze. Ale musi uważać, żeby nie zabrudzić opatrunku, bo wda się infekcja – mówiąc to przeszłam do kuchni
– Skoro już jesteś to może pojedziemy od razu? Mamy jeszcze dużo pracy na miejscu – wzięłam jedną z dwóch paczek stojących na stole i ruszyłam w kierunku wyjścia – Na co czekasz? – rzuciłam za siebie – Cześć mamo, ciociu, tato, wujkowie… - i wyszłam na werandę. Wciągnęłam wieczorne powietrze. Chłopacy czekali już na pace pick-upa Leah. Paul patrzył ma mnie ze znaczącym uśmiechem.
- Zabandażowanie ręki trwa pięć minut. Masz zamiar powiedzieć mi co robiliście przez ponad piętnaście? – spytała, kiedy wsiadłyśmy do szoferki samochodu.
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo naprawdę nie ma o czym mówić. Jak już będzie, to ci powiem, a teraz daj mi spokój i lepiej powiedz, co wymyśliłaś w sprawie z Embrym?
- Nie zmieniaj tematu – nie dawała za wygraną – Widziałam to w waszych oczach, w waszym zachowaniu, coś musiało się stać. A po drugie co robi Jacob na pace z Paulem?
- Jacob jedzie z nami na ognisko.
- Dlaczego? Przecież to jeszcze dzieciak, sama mówiłaś.
- Choćby dlatego, że cały dzień opiekował się za nas Sethem, po to żebyś mogła kokietować Embriego. Jakieś jeszcze pytania?
Chciała coś dodać, ale się wycofała. Odpaliła samochód i pojechałyśmy w kierunku klifów. Nie odzywałyśmy się do siebie przez cała drogę. Spojrzałam w boczne lusterko i zauważyłam w niej twarz Paula. Uśmiechnęłam się. Co oczywiście nie uszło uwadze dziewczyny. Kiedy dojechaliśmy na miejsce byli już tam Sam z Emilly, Jared i Embry. Emilly ustawiała na stołach jedzenie, a chłopcy przygotowywali ognisko.
- Cześć wszystkim – krzyknęłam.
- Cześć – odpowiedzieli prawie naraz. Przez następne pół godziny przygotowywaliśmy wszystko. Po około godzinie, kiedy zrobiło się już w miarę ciemno, siedzieliśmy wkoło ognia i smażyliśmy kiełbaski. Moja praktycznie była już gotowa, więc wstałam i podeszłam do stołu. Wzięłam tekturowy talerz i chciałam ściągnąć kiełbasę z kija. Była gorąca i oparzyłam się w palce sycząc z bólu.
- Daj, ja to zrobię – nie wiadomo skąd zjawił się obok mnie Paul. Podałam mu mojego kija, a on podał mi swojego:
– Potrzymaj proszę. Mocno się poparzyłaś? Pokaż. Nic nie ma. Szkoda. A już myślałem, że będę mógł się zrewanżować i… – zamilkł na chwilę, uśmiechając się od ucha do ucha, podniósł moją dłoń do swoich ust i pocałował każdy palec, a na końcu środek dłoni – I zamknąć z tobą w jakiejś łazience.
- Mnie również przykro z tego powodu. To znaczy wcale nie żałuję, że się nie poparzyłam. Co do łazienki to…
- Bella, mogłabyś podać mi talerzyk? – spojrzałam za siebie. Jacob stał z kijem i dwiema nabitymi na niego kiełbaskami – Byle szybko, coś głodny się zrobiłem.
- Już – odwróciłam się od Paula, zdążyłam jeszcze rzucić mu znaczące spojrzenie. Co za pech. To już drugi raz. Zaczęłam się zastanawiać, czy aby dobrze zrobiłam zabierając Jacoba ze sobą. Z drugiej strony, gdyby nie on to nie zbiłaby się szklanka i nie wylądowała bym w łazience z Paulem, więc…
- Proszę.
Paul zdjął moja kiełbaskę na talerz, a chwile potem swoją na drugi, który uszykowałam wcześniej.
- Polecam sałatkę babci Swan – powiedziałam do nich jakbym pracowała w jakimś barze szybkiej obsługi.
- Jest tu gdzieś sałatka babci i ty nic nie mówisz?! – Jake wyraźnie się oburzył.
- Proszę. – Podałam mu miskę, nałożył sobie sporą porcję. – Jay, opanuj się. Jest tu jeszcze kilka osób, które chętnie też spróbują, jak na przykład Paul.
Dołożyłam każdemu po skibce chleba upieczonego przez mamę Embriego. Podobnie jak sałatka babci, chleb pani Call był miejscową legendą. Spojrzałam w kierunku ogniska. Embry i Leah siedzieli obok siebie i rozmawiali o czymś wyraźnie rozbawieni. Jared gawędził z Emilly, a Sam dorzucał właśnie kolejnego pieńka do ogniska.
- Słyszałam, że szykuję się tu niezła imprezka – od razu rozpoznałam ten głos. To była Rebecca, najstarsza siostra Jacoba. Był z nią John, jej chłopak i siostra Rachel.
– Nie mogłam opuścić takiej okazji – dokończyła już w moich ramionach.
- Dlaczego nie zadzwoniłaś, że przyjeżdżasz? – Becky razem z Johnem studiuje w Seattle stosunki międzynarodowe, a Rachel medycynę. – Strasznie się za wami stęskniłam. – Tym razem przytulałam młodszą z dziewczyn. Uścisnęłam też rękę chłopakowi. Wiedziałam już, że ten wieczór będzie idealny. Mając przy sobie moje trzy najbliższe przyjaciółki, najlepszego kumpla i moją wielką skrytą miłość, nie mogło być inaczej. Chwyciłam swój talerz i ruszyłam w kierunku ogniska. Pozostali też wzięli swoje i chwile potem siedzieliśmy razem i zajadaliśmy się przysmakami.
- Co w ogóle robi tu mój mały braciszek? – Jacob siedział teraz między nogami Rachel i opierał się o nią z zadowoloną miną. Zawsze byli sobie bliscy.
- Belli udało się przekonać tatę – powiedział zadowolony i dumny.
- No ładnie. Bella demoralizuje nam brata – Becky, wtulała się teraz w Johna.
- Kto jak kto, ale nie ja obściskuję się teraz przy nim ze swoim chłopakiem – powiedziałam to chyba bardziej z zazdrości. Wszyscy wybuchnę li śmiechem – Jake pamiętaj, że niedługo muszę cię odstawić do domu.
- Ma się rozumieć, szefie.
- To co z tą imprezką? – Rebecca wstała i podeszła do samochodu Lei, zaparkowanego tuż obok stołów i włączyła radio. Wieczorną ciszę przerwała muzyka. Porwała Johna do tańca. Zaraz obok nich pojawił się Sam z Emilly i Rachel z Jacobem. Został tylko Jared, Embry z Leą i Paul, który przybliżył się teraz do mnie. Chwilę potem poczułam jego ciepła dłoń na mojej.
- Nie jest ci zimno? – spytał zaniepokojony zapewne moimi chłodnymi rękoma.
- Nie. Przecież siedzę przy ognisku.
- Ale jakby jednak zrobiłoby ci się zimno, to mów. Dam ci wtedy bluzę albo… przytulę – ostatnie słowo szepnął mi do ucha. Oczywiście momentalnie zrobiło mi się cieplej.
- Co tak tam szepczecie? – Biedny Jared został bez pary.
- Właśnie próbuję namówić Bellę na taniec, ale coś oporna jest dzisiaj. Wiec jak – skierował pytanie do mnie – Zatańczymy?
- No niech ci będzie – powiedziałam to z przekąsem, ale tak naprawdę o niczym bardziej nie marzyłam, jak znaleźć się teraz w jego ramionach. Jak na zamówienie z radia popłynęła wolna piosenka. Przytuliłam się do Paula. Jest dużo ode mnie wyższy, praktycznie o głowę, więc ciężko było mi zarzucić ręce na jego szyję. Chyba to zauważył i dlatego schylił się do mnie. Objął mnie w pasie. Czułam to samo, co wtedy w łazience. Jego ciepło, jego zapach, jego dotyk na moich plecach, jego oddech na mojej szyi. Jeszcze dwa tygodnie temu siedzieliśmy razem w ławce, przy stoliku w stołówce, graliśmy razem w kosza, byliśmy tylko przyjaciółmi, a teraz… wszystko się zmienia. Nigdy nie przypuszczałam, że poczuję coś takiego właśnie do niego. W sumie nigdy nie zakładałam, że zakocham się w kimś z La Push czy Forks. Planowałam to dopiero na studiach. Ale cóż, stało się. I mam szczęście, że Paul odwzajemnia te uczucia. Przytuliłam go jeszcze bardziej, nie chciałam go teraz puszczać. Nawet nie zauważyłam kiedy zmieniła się piosenka. Szybki twist. Chcąc, nie chcąc oderwałam się od chłopaka i dołączyłam do kółeczka, które utworzyli pozostali, łącznie z Jaredem i Leą z Embrym. Bawiłam się rewelacyjnie. Tańczyłam potem jeszcze z Jaredem i Embrym. Zaczynała się kolejna piosenka. Chciałam porwać do tańca Paula, ale gdzieś mi zniknął. Spojrzałam na zegarek. Zbliżała się dziesiąta. Przy stole zauważyłam Jacoba, który znowu jadł, tym razem kanapkę. Podeszłam do niego.
- No, młody, kończ i idziemy do domu.
- Już? Nie mogę zostać? Przecież są tu moje siostry. Mogę wrócić z nimi – próbował mnie przekonać, ale ja nie zamierzałam mu tym razem ulec.
- Nie ma mowy, nie przeginaj. Bo tata ci więcej nie pozwoli nigdzie z nami iść. A gwarantuję ci, że to nie ostatnie takie ognisko tego lata.
- No dobrze, chodźmy. Tylko się pożegnam.
- A ja powiem Lei.
Rozglądałam się w koło szukając Paula. Gdzie on się podział? Powiedziałam przyjaciółce, że zaraz wrócę i ruszyłam ścieżką w kierunku domu. Jacob dogonił mnie po kilku krokach.
- Ale było fajnie. Szkoda tylko, że muszę już iść. Chętnie zostałbym jeszcze trochę. – Nic mu nie odpowiedziałam. Cały czas zastanawiałam się gdzie podział się Paul. Myślałam, że… pójdzie ze mną. Ale cóż, nie można mieć wszystkiego.
- Bello, mogę cię o coś zapytać?
- Pewnie, pytaj o co chcesz – zachęciłam chłopaka.
- Ale nie obraź się, proszę – przytaknęłam mu skinięciem głowy – i nie musisz odpowiadać.
- No, dawaj
- Podoba ci się Paul? – Z wrażenia przystanęłam. Skąd on to wiedział? Czy to aż tak widać? Co miałam mu powiedzieć? Nie chciałam kłamać, nie jemu.
- Skąd ci to przyszło do głowy? – dyplomatycznie odbiłam piłeczkę.
- Obserwowałam was dzisiaj i zauważyłem, że coś się między wami dzieje. Sposób, w jaki na siebie patrzycie i to dziwne napięcie jak jesteście blisko… – Czyli jednak.
- Jesteś bardzo spostrzegawczy. Paul i ja przyjaźnimy się od dawna i to u nas normalne zachowanie – musiałam ukryć prawdę, przynajmniej do momentu, aż sama nie będę pewna co dalej.
- Ze mną też się przyjaźnisz, a nie patrzysz na mnie w ten sposób i nie przytulasz mnie tak jak jego dzisiaj w tańcu. – Widać właśnie to go gryzło, może po prostu był zazdrosny.
- Nie wygłupiaj się, Jake. – Objęłam go ramieniem. – Ty jesteś dla mnie ważniejszy niż Paul, jesteś dla mnie jak rodzina. Kocham cię. – Chłopak uśmiechnął się i oczy mu zapłonęły. – Jak brata – dodałam szybko. Tym razem posmutniał. Dochodziliśmy już do domu Blacków. Postanowiłam wejść z nim, pokazać się wujkowi. Samochodu rodziców już nie było, Harry’ego też. Wujek i ciocia siedzieli w salonie.
- Oddaje Jacoba całego i zdrowego. A na pewno najedzonego.
- Mam nadzieję, że podziękowałeś Belli za to, że cię zabrała?
- W sumie to nie. – Podszedł do mnie i wtulił się we mnie. Oczywiście odwzajemniłam uścisk. A nawet pozwoliłam sobie na więcej, dałam mu całuska w czubek czarnej głowy. Spojrzał na mnie zaskoczony, a ja puściłam mu oczko. Znowu się rozchmurzył.
- A teraz do łóżka – ponagliłam go – musisz wypocząć. Jutro czeka nas robota – spojrzał na mnie zaskoczony. Czyżby zapomniał? – Mycie samochodów. Jak tylko wstanę to wpadnę do was.
Chcąc jak najszybciej wrócić na ognisko, podbiegłam do cioci i wujka i dałam im całuska.
- Powiedz proszę dziewczynom, że klucz zostawimy tam gdzie zawsze – zawołał jeszcze wujek – Bawcie się dobrze.
- Dobrze, przekażę i jeszcze raz dziękuję. – Żeby jeszcze raz mnie nie cofnęli po coś, jeszcze szybko wybiegłam z domu, rozpędzona skoczyłam ze schodów i wtedy… bach… straciłam równowagę i wylądowałam na czymś miękkim. Pod sobą usłyszałam ciche „Ała…”. Spojrzałam w dół. Pode mną leżał Paul. Chciałam wstać, ale on obrócił mnie i znalazłam się pod nim.
- Ty mnie kiedyś zabijesz, dziewczyno. Najpierw o mało nie dostałem zawału kiedy dowiedziałem się, że poszłaś sama, a potem wpadasz na mnie z prędkością światła i nawet nie zdążyłem zareagować. Chociaż teraz nawet mi się to podoba. Szkoda, że musimy wstać. Nie chciałbym zostać przyłapany na tobie, na ganku twojego chrzestnego. To prawie tak jak starcie z twoim tatą, więc… – Podniósł się i podał mi rękę. – Znajdźmy sobie jakieś dogodniejsze miejsce.
- Masz rację. Co do tego, że poszłam sama to mam wytłumaczenie, bo nie było ciebie jak zbierałam się z Jayem – broniłam się. Reszty nie chciałam komentować. Odgarnął włosy z mojej twarzy.
- Wiem, to moja wina. Poszedłem akurat za potrzebą, a ty w tym czasie zniknęłaś. Nie pozwoliłbym wybrać ci się samej. Ale nawet dobrze się składa. Mam pewien pomysł. Może przejdziemy się nad morze? Co ty na to?
- Nie chcesz wracać na ognisko? – spytałam zaskoczona
- Wolę spędzić trochę czasu z tobą, a tam co chwilę ktoś nam przeszkadza, wiec… jak? Skusisz się? – pogłaskał mnie po twarzy. Jak mogłam mu odmówić? Marzyłam o tym! Skinęłam głową na potwierdzenie. Chwycił mnie za rękę i ruszyliśmy w kierunku plaży. Nie wiedząc dlaczego obróciłam się w kierunku domu Jacoba. Nie wiem czy mi się zdawało czy w jego oknie poruszyła się firanka. Jeżeli tak, to musiał wszystko widzieć, nawet to, że idziemy teraz w kierunku plaży. Nie wiem dlaczego, ale zrobiło mi się smutno. Na pewno go to zaboli. Przyrzekłam sobie w myślach, że niezależnie od tego co się zaraz stanie, jutro wszystko mu powiem. Całą prawdę. Ale to dopiero jutro… |
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez Trusiaczek dnia Pią 14:22, 26 Lut 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
Dilena
Administrator
Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 1801 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 158 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 15:42, 10 Gru 2009 |
|
Kasieńko!
Mówiłam Ci już na gg - przygotuj się na kiślowanie. No to jedziemy, drodzy państwo.
Cały rozdział szósty jest absolutną perełką w tym opowiadaniu! Najlepiej napisany, najciekawszy jeśli chodzi o treść, najbardziej wciągający, po prostu ma co toś. Kiedy czytałam o uczuciach Belli, to nawet nie masz pojęcia jak mi się zrobiło ciepło na sercu. Podziwiam Cię, że potrafiłaś w taki cudowny sposób opisać zwykły (niezwykły) pocałunek. I teraz trochę prywaty Wiem, że jesteś szczęśliwa w związku. Ja też. Mamy mniej więcej taki sam staż ze swoim księciem z bajki, ale ja chyba nie daję rady z opisywaniem tak dobrze uczuć sprzed pięciu lat. I to nie dlatego, że nie pamiętam, nie. Po prostu nie daję rady, literacko, a Ty zrobiłaś to świetnie. Naprawdę wielkie gratulacje.
Momentami w rozdziale 6 pytałam się: "cholera, nie za dobra ta Bella? nie za słodka?"
A nie. Dlaczego?
Niektórzy mogą tak to odczuć. Ja mam już trochę więcej niż 15 czy 16 lat (nikogo nie obrażam, nie dyskryminuje, żeby za chwilę nie było niepotrzebnej dyskusji na ten temat!) i poznałam dużo, różnych oblicz rodziny. Nie tylko własnej, ale i innych - tego jak się traktują ludzie nazwajem, jak matka może kochac córkę, jak można zżyc się z kuzynostwem itp.
I taką wizją na linii Dziadkowie Swan - Swan - Black - Cleawater jeste zachwycona.
Rozwijasz się i oby tak dalej. Naprawdę, to było świetne :)
P.S. I nie jestem taka cudowna, nie przesadzaj ;** |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Dilena dnia Czw 15:42, 10 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Andel
Człowiek
Dołączył: 17 Sty 2009
Posty: 59 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ČeštiNěmčiPolštiKrve
|
Wysłany:
Czw 21:01, 10 Gru 2009 |
|
Zaczniemy od małych poprawek, które zauważyłam
Cytat: |
Skutek był taki, że docisnęłam ją do podłogi a szkło wbiło się w jego dłoń. |
Pamiętaj, że przy spójniku a, dajemy przecinek. Prawidłowe zdanie będzie brzmiało tak:
Skutek był taki, że docisnęłam ją do podłogi, a szkło wbiło się w jego dłoń
Cytat: |
- Daj spokój, miewałam gorsze rany. |
miewałem
Cytat: |
- Będę czekać – szeptam i zsunęłam mu się z kolan. |
szepnęłam
Cytat: |
Ścisnął moja dłoń. |
Literówka
moją
Cytat: |
Masz przecież tylko jedna rękę sprawną – zdążyłam jeszcze powiedzieć zanim zniknął za progiem kuchni |
jedną
Cytat: |
- Rozcięcie nie było głęboki – nie chciałam kłamać, ale prawdy też nie mogłam powiedzieć, zwłaszcza w obecności mamy – powinno być dobrze. Ale musi uważać, żeby nie zabrudzić opatrunku, bo wda się infekcja – mówiąc to przeszłam do kuchni |
głębokie, zgubiłaś literówkę "e" oraz wyraz woda, a nie wda
Cytat: |
Nie odzywałyśmy się do siebie przez cała drogę. |
Literówka całą
Cytat: |
Paul zdjął moja kiełbaskę na talerz, |
moją
Cytat: |
Dołożyłam każdemu po skibce??? CO TO ZA SŁOWO? chleba upieczonego przez mamę Embriego. |
Cytat: |
- Słyszałam, że szykuję się tu niezła imprezka |
szykuje
Cytat: |
Becky razem z Johnem studiuje w Seattle stosunki międzynarodowe |
Oni, czyli studiują
Cytat: |
Wszyscy wybuchnę li śmiechem |
Cofnij spację i będzie prawidłowy wyraz wybuchnęli
Obserwowałem
Cytat: |
- Ty mnie kiedyś zabijesz, dziewczyno. Najpierw o mało nie dostałem zawału kiedy |
zabrakło przecinka po zawale.
Buuuuu i tak szybko kończysz parta? A mogę Cię zamordować kobieto?
Ja jak w mantrze wampirzej powiem: more, more, moreeeeeee!!!
Wszystko piękne i ładne, ale czegoś mi zabrakło noooo...
Więcej wenki kochana :*:* |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Andel dnia Czw 21:02, 10 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Dilena
Administrator
Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 1801 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 158 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 11:54, 11 Gru 2009 |
|
Beta do zwolnienia :D
Moja wina. Moja bardzo wielka wina.
Jednak nie zgodzę się w kilku przypadkach:
Cytat: |
Dołożyłam każdemu po skibce??? CO TO ZA SŁOWO? |
Jest takie słowo, Andel, tak :) Pamiętaj, że narracja jest pierwszoosobowa, a w takiej dopuszcza się używania naleciałości z języka mówionego, czy też gwary regionalnej. Byłoby to niedopuszczalne, gdyby narrator był wszystkowiedzący, ale tak jest w porządku.
Cytat: |
Becky razem z Johnem studiuje w Seattle stosunki międzynarodowe |
Ani tak, ani tak ja Ty mówisz. Zdanie chyba jednak powinno wyglądać tak:
Becky, razem z Johnem, studiuje w Seattle stosunki międzynarodowe.
Studiuje, bo to odnosi się tylko do Becky. Johna traktuję w zdaniu jako wtrącenie, bo taki też był zamiar autorki, gdy opisywała siostry Jacoba. John nie odgrywa tu żadnej roli.
Mogę tylko na moje usprawiedliwienie powiedzieć, że podeszłam do tego rozdziału bardzo emocjonalnie i stąd literówki. Wybacz, Trus ;** |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Andel
Człowiek
Dołączył: 17 Sty 2009
Posty: 59 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ČeštiNěmčiPolštiKrve
|
Wysłany:
Pią 12:30, 11 Gru 2009 |
|
A to najmocniej przepraszam kochana ;* Po prostu ja pierwszy raz spotkałam się z takim słowem choć uczyli mnie o dialektach regionalnych
Kochana nie jesteś do zwolnienia, już nie przesadzaj
Jeśli tak uważasz z tymi studiami to twoje zdanie, ale moje jest mimo wszystko, że lepiej dla mnie i mojego syndromu polonisty brzmi studiują, bo dotyczy to dwóch osób, które wspólnie studiują, nawet jeśli drugi bohater został tylko wtrącony, żeby był
Literówki każdy robi. Ja przed studiami (na które wcale na początku nie chciałam iść ) waliłam takimi literówkami, że głowa mała. Studia i perspektywa przypomnienia siebie w czasach szkolnych jest kolosalna
Jeśli czasami nie jesteś aby pewna czy wszystko jej poprawiłaś, albo za nim weźmiesz się za poprawianie spróbuj metodę: SPRAWDŹ i Popraw pisownię w Wordzie. Odwali za ciebie trochę roboty, a poza tym lepiej będziesz widziała, czy warto coś zmieniać czy nie, to też swoją drogą uczy, choć nie zawsze Mimo wszystko ułatwia zadanie;* Także powodzenia i nie mniej mi za złe ;* |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Andel dnia Pią 12:32, 11 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Trusiaczek
Człowiek
Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 79 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
|
Wysłany:
Pią 12:57, 11 Gru 2009 |
|
No dziewczyny tylko się nie pozabijajcie, hehe... żartuję oczywiście.
No nareszcie jakaś dyskusja nad moim opowiadaniem, szkoda tylko, że o błędach :( Ale jak już nie raz pisałam- robię masę błędów, wiem o tym!!! I gdyby nie Dil to by nie było tu tego opowiadanka... dzięki!!!!!! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Andel
Człowiek
Dołączył: 17 Sty 2009
Posty: 59 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ČeštiNěmčiPolštiKrve
|
Wysłany:
Pią 13:04, 11 Gru 2009 |
|
Trusiaczek ja Ci napisałam stronę wstecz. Opko mi się podoba i gdyby mi się nie podobało nie komentowałabym, ponieważ nie zawsze mam czas A ty widzisz jesteś tego warta kochana, olej byki. Każdy je robi, nawet i ja Ale jeśli chce się być lepszym to niestety siła rzeczy, żeby wyrosła nam perełka trzeba "byki" poprawiać hehehe |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Andel dnia Pią 13:04, 11 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Dilena
Administrator
Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 1801 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 158 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 13:04, 11 Gru 2009 |
|
Haha :D
Wiesz, Kaś, zawsze może być dumna, że sprowokowałaś swoim opowiadaniem dyskusję o poprawnej pisowni
Kochana, o jakim zabijaniu Ty mówisz? Chyba mało znasz to forum
Andel ja wiem, że nie miałaś złych intencji i żeby było jasne to nawet mi do głowy nie przyszło się wściekać czy kłócić, czy cokolwiek innego, srsly :) tak btw, to cześć, bo pierwszy raz Cię widzę na forum :**
A żeby nasza Kasieńka nie płakała, to powiem coś o jednej postaci. Paul? Nie. Bella? Nie. Leah? Też nie! A to niespodzianka :)
Jacob.
Zaczyna się uczucie na linii on-Bella, przynajmniej ja tak to odbieram. Chciałabym tylko wiedzieć i spytam się tu, żeby inni też mogli przeczytać; ile on ma w tym momencie lat? Bo Bells traktuje go jak dziecko i się zastanawiam czy, dlatego że się przyzwyczaiła od małego do Jay'a i tak jej zostało, czy faktycznie jest jeszcze za młody na romanse?
Ogólnie bardzo lubię tę postać w Wilczej Krwi. Jest naturalny, a przede wszystkim jest Jacobem Blackiem :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Andel
Człowiek
Dołączył: 17 Sty 2009
Posty: 59 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ČeštiNěmčiPolštiKrve
|
Wysłany:
Pią 13:13, 11 Gru 2009 |
|
Dilena nie pierwszy raz się udzielam Po prostu nie mam czasu, studia, praca jeszcze jak dojdą praktyki to masakra...
Ale mnie również miło no i Tru powinnaś być dumna, że polemika u ciebie zawsze jakaś jest hehehe ejjj a będzie trochę o podłożu erotycznym bo trójkąt mi się wkręca xD [ nie będę mówić kto z kim ale łatwo wywnioskować] |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Trusiaczek
Człowiek
Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 79 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
|
Wysłany:
Pią 13:58, 11 Gru 2009 |
|
Spoko, coś8 tam będzie... ale powoli... Dzięki dziewczyny!
Nie wie co się tak spieszycie! dajcie im trochę dorosnąć! Pedofilki :P |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Asha
Wilkołak
Dołączył: 20 Cze 2009
Posty: 124 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: A gdzie Seth? ^^
|
Wysłany:
Pią 15:35, 11 Gru 2009 |
|
Wiem, że mówiłam iż nie będę komentować co rozdział, ale chyba nie mam wyboru. Po prostu gdy widzę błędy chcę Ci je wskazać dlatego też powstał ten komentarz (było ich więcej, ale Andel mnie ubiegła)
Cytat: |
-Dziękuję. Tak jakoś wyszł |
wyszło
Cytat: |
Chłopacy czekali już na pace pick-upa Leah. |
Uwielbiam Leę i aż mnie skręca jeżeli ktoś nie odmienia jej imienia.
M. (kto? co?) Leah
D. (kogo? czego? np. nie ma) Lei
C. (komu? czemu? np. się przyglądam) Lei
B. (kogo? co? np. widzę) Leę
N. (z kim? z czym? np. idę) z Leą
Msc. (o kim? o czym? np. mówię) o Lei
W. (o!) Leah!
W tym przypadku należało zastosować imię w dopełniaczu KOGO pick-upie? w Lei
Cytat: |
Uśmiechnęłam się. Co oczywiście nie uszło uwadze dziewczyny. |
'Uśmiechnęłam się, co oczywiście nie uszło uwadze dziewczyny.' Zamiast kropki wstawiłabym przecinek
Cytat: |
Kiedy dojechaliśmy na miejsce byli już tam Sam z Emilly, Jared i Embry. Emilly ustawiała na stołach jedzenie, a chłopcy przygotowywali ognisko. |
Moja propozycja to zmienić kolejność imion a mianowicie " Kiedy dojechaliśmy na miejsce byli już tam Jared, Embry i Sam z Emilly. Ta ostatnia ustawiała na stołach jedzenie, a chłopcy przygotowywali ognisko"
A swoją drogą to czy Emilly pisze się przez dwa "L" ?
No to to było by na tyle odnośnie błędów. Rozdział ciekawy i powiem Ci, że podobała mi się nowa para - Bella i Paul. A i Jacob jak zwykle zazdrosny, co? Ogólnie bardzo fajnie. Teraz to już z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały
Weny |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dilena
Administrator
Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 1801 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 158 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 15:42, 11 Gru 2009 |
|
Cytat: |
Uwielbiam Leę i aż mnie skręca jeżeli ktoś nie odmienia jej imienia.
M. (kto? co?) Leah
D. (kogo? czego? np. nie ma) Lei
C. (komu? czemu? np. się przyglądam) Lei
B. (kogo? co? np. widzę) Leę
N. (z kim? z czym? np. idę) z Leą
Msc. (o kim? o czym? np. mówię) o Lei
W. (o!) Leah! |
Och, błagam. Przytaczanie deklinacji było zupełnie niepotrzebne.
Imię Lei wystąpiło w opowiadaniu już chyba milion razy i za każdym było odmienione poprawnie. To jest zwykłe niedopatrzenie i uważam, że złośliwość z twojej strony. Ja rozumiem, jeśli nie byłoby odmiany w całym rozdziale, to proszę - wtedy mnie uświadamiaj, ale tak?
Mój błąd. A raczej błąd Kasi, a moje przeoczenie. Tłukę Jej do głowy, że to imię się odmienia, ale nie może coś przyswoić ;**
Cytat: |
Kiedy dojechaliśmy na miejsce byli już tam Sam z Emilly, Jared i Embry. Emilly ustawiała na stołach jedzenie, a chłopcy przygotowywali ognisko. |
Postanowiłam zostawić to zdanie, bo brzmi ono bardzo naturalnie. Po prostu. Nie każde powtórzenie jest oczywistym błędem. Tutaj będę obstawała przy swoim. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Asha
Wilkołak
Dołączył: 20 Cze 2009
Posty: 124 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: A gdzie Seth? ^^
|
Wysłany:
Nie 13:17, 13 Gru 2009 |
|
Sorki, nie chciałam być złośliwa, raczej pomocna. Wybacz
A co do tego powtórzenia to też nie chcę się kłócić. Tobie wydaje się poprawne i naturalne, a mi cóż, trochę zgrzyta, jeśli mogę się tak wyrazić.
Tak więc jeżeli mój poprzedni komentarz a konkretnie ta odmiana wydała się Ci lub autorce złośliwa, wredna czy coś w tym stylu bardzo przepraszam |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Trusiaczek
Człowiek
Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 79 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
|
Wysłany:
Nie 13:30, 13 Gru 2009 |
|
Na moją obronę powiem tylko jedno - nie podoba mi się jej imię kiedy mam je odmienić, podoba mi się imię Leah i dlatego go nie odmieniałam. Wiem, że to błąd, ale teraz obiecuję, że się poprawię. Nawet wydrukowałam sobie tą odmianę i powiesiłam nad biurkiem!!! Pozdrawiam i cieszę się, że nawiązała się dyskusja, wiem, że to dla mojego dobra, więc nie jestem na nikogo zła czy obrażona. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|