FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Woda [ Rozdział V ] [NZ] [OOC] 29.04 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Maril
Nowonarodzony



Dołączył: 06 Sty 2010
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Podziemia

PostWysłany: Wto 17:15, 23 Mar 2010 Powrót do góry

Witajcie! Tak, jestem nowa i to mój pierwszy ff. Przeczytałam wiele pięknych, ale również śmiesznych opowiadań na tym forum. Zamieszczę tu również swoje. Opowieść jest o Cullenach, ale bez Belli , zastąpiłam ją inną bohaterką. Zdradzę tylko jeszcze, że Bella/Edward mi się za bardzo nie podoba, a więc to zmieniłam Very Happy . Proszę o szczerość .(zmienione, poprawione)


Beta : Rozalietta - początkująca :D

Prolog


Noc z reguły jest przerażająca, choć nigdy nie wiedziałam czemu. Przecież za dnia zdarzają się również wypadki czy zabójstwa z zimną krwią. Ale ludzkie oczy są przystosowane do jasności, łatwiej im się wtedy poruszać i czują się bezpieczniejsi. Moja matka boi się ciemności, nigdy nie potrafiła mi wyjaśnić swojego irracjonalnego lęku przed nocą, która kojarzy się ze złem.
Genesis, moja matka właśnie spojrzała na mnie ze współczuciem. Jak na swój wiek wygląda młodo, jest chuda, ale zaokrąglona w odpowiednich miejscach, ma włosy długie falowane i koloru platyny. Nos doskonale kontrastował z dużymi ustami. Oczy, odziedziczyłam po niej, duże jasno-niebieskie. Ale nie będę się teraz rozwodzić nad urodą mojej matki. Nawet nie zauważyłam gdy zaczęła mi ścierać łzy z policzka, w końcu szybkość to jej as. Spytacie czemu płacze? Miłość, jest uczuciem przez które ludzie codziennie wylewają tysiące łez, szczęścia czy smutku. Wolałabym żeby powiedział że, nie chce mnie więcej widzieć, że nie chce żebym do niego dzwoniła, czy choćby z nim rozmawiała, ale to mnie przerosło. On był jedyną osobą (po za moją matką) na której mi naprawdę zależało. Dopiero po śmierci orientujemy się że to była miłość, ta jedyna z którą chcesz pozostać na wieki. Ale po co los ma być po mojej stronie? Przecież Francesca, bliźniaczka Alaina należała do rozsądnych ludzi, to po co wsiadała? Widziała w jakim on jest stanie, może sama nie była w lepszym? Na te pytania nikt mi już nie odpowie.
Nie lubię współczucia z niczyjej strony, ale to nie mi się ono należy . Ich matka straciła wszystko na czym jej zależało: dzieci, męża i swoją hardość ducha którą reprezentowała, zawsze nienagannie ubrana, chłodna osoba pracująca w bankowości. Choć miała uczucia, właściwie każdy je posiada, jedni schowane głęboko, a inni aż za bardzo je uwydatniający. Dziś można jedynie o niej powiedzieć obraz nędzy i rozpaczy. Wpatrywałam się w nią już chyba około pięciu minut, a może więcej ? Nie wiem. Klęczała, płakała, pytała czemu, dlaczego oni? Podnosili ją ratownicy i okrywali kocem. Odwróciłam wzrok, nie chciałam na nią patrzeć, za dużo wspomnień. Jak nasze życie jest kruche przekonujemy się dopiero po śmierci kogoś bliskiego. Choć odwróciłam wzrok spojrzałam na miejsce w które nie powinnam spojrzeć, ujrzałam części czegoś niezidentyfikowanego, co kiedyś było samochodem, były zgniecione i owinięte wokół drzewa. Był kochaną, ciepłą osobą, prawdomówną, po śmierci nie mówi się o wadach, dlatego też ich nie będę wymieniać. No cholera jasna, jakim trzeba być idiotą żeby prowadzić po pijanemu! A jak byśmy się nie pokłócili to bym poszła z nimi, ja bym prowadziła i nic by się nie stało. Jestem głupia i obwiniam się o wszystko, jak zwykle.
Genesis pociągnęła mnie do samochodu, prawie do niego wrzuciła i ruszyłyśmy, do naszego już starego domu. Oficjalnie zgadzam się na jej pytanie zadane parę dni temu. Nic mnie tu już nie trzyma, nie chce tu dłużej być, w szczególności też dlatego, że zaraz się zacznie gadanie typu "Idiotę mniej" lub "Dobrze, ze sami zginęli, a nie kogoś zabili", choć pod tą tezą mogę się sama podpisać. Ciekawe gdzie teraz wylądujemy, Anglia albo Holandia? Dam wybór Genesis. Niech się cieszy z możliwości wybrania miejsca zamieszkania, zawsze to ja jestem uparta i to ja chce wybierać kraj do którego się przeniesiemy. W czasie moich rozmyślań podjechałyśmy pod nasz stary dom.
- Nie będę ci współczuć, bo wiem że tego nie lubisz, powiem tylko że był jednym z wielu kretynów - dzięki mamo.
- Mogę cie dziś prosić o to byś była miła? Czy nie bardzo? - Pokiwała przecząco głową.
- Pakuj się, a ja załatwiam bilety - "Nowy dom i okolica będzie dla ciebie bardzo miłą niespodzianką" przekazała mi w myślach. Gdy weszłyśmy do domu, zaczął padać deszcz.

Rozdział I

Wspomnienia i wyjaśnienia

Mówią na mnie Woda. A kto tak mówi skoro nie mam znajomych? No właśnie. Mój jakby ich nazwać "ród" czarodziejski, nazywa mnie tak zawsze. Nie przyjmuje do wiadomości że naprawdę nazywam się Andrea. A dokładniej Andrea Francesca Craxi. Długie, ale ciekawe. Moja magiczna rodzina zamieszkuję Syberię w Rosji. Nie wiem co ich wzięło na takie klimaty, ale to nie moja sprawa. Tam jest zwykle bardzo zimno, ja to uwielbiam, nienawidzę słońca! Nie jest mi w ogóle potrzebne do szczęścia. Nikt mnie nie rozumie, no może poza usychającymi roślinami. A więc zagłębie się trochę dalej z tym tematem, bo zapewne mnie nie rozumiecie. Jestem wróżką. Wszyscy z mojej magicznej rodziny posiadają jakieś moce. Moja ciotka Helena potrafi rozmawiać ze zwierzętami, zawsze jej tego zazdrościłam, kocham zwierzęta, one cię chociaż nigdy nie zawiodą. A moja matka umie czytać w myślach! Czego bardzo nie lubię z tego powodu, że zawsze mnie nakryje na papierosku, albo wymykaniu się na różne zabawy (z nie zrozumiałego dla mnie powodu, nie pozwala mi nigdzie chodzić). Chyba nie myśleliście że jestem grzeczną dziewczynką? O co to to nie. Jakaś część mnie jest chyba przeznaczona do sprzeciwiania się Genesis, ale mnie to ani trochę nie smuci, okres buntu zobowiązuje. Wracając do tematu, poza zdolnością mamy również wyostrzony słuch, lepszy wzrok, bardziej gibkie ciała oraz jesteśmy dużo szybsi od ludzi. Jedyne czego nam brakuje to niesamowitej siły. Choć zaraz zaraz ... A tak! Mój wujek ją posiada, dla faceta to radocha. Dużo starsze czarodziejki potrafią również rzucać zaklęcia, a inne zatrzymują się w wieku np. osiemnastu lat i tak pozostają przez długi okres czasu, a odblokowują czar, aby urodzić dziecko. Podałam przykład mojej matki. Oczywiście, sama mi tego nie powiedziała, wyciągnęłam to od ciotki Heleny, na ostatniej wizycie w Rosji kiedy miałam 13 lat.
Ciotka nie powiedziała mi za wiele, jednak ma jakieś pohamowanie z gadaniem na prawo i lewo. Powiedziała tylko to co napisałam wcześniej jak i jeszcze to, że zrobiła to tylko z miłości do mojego ojca - Jonathana, tudzież śmiertelnika. Nie rozumiem jej, gdyż ja nigdy nie zrozumiem miłości. Mój ojciec został zabity tuż po moim zapłodnieniu, przez zazdrosnego czarodzieja. Ach, ta zazdrość. Zabójca, został skazany na śmierć przez odcięcie głowy. Wiem, że to brzmi śmiesznie, odcięcie głowy, jak w jakimś średniowieczu kiedy palono czarownice na stosie. Oczywiście, prawdziwe nigdy się nie dały złapać. Nie żal mi Jonathana bo i dlaczego? Nie znałam go, a moja ciotka twierdzi że był sukinsynem, cóż zakochani są ślepi. Matka nigdy nie komentuje ciotki. Raz mi nawet powiedziała, że twierdzi iż ona jest chora psychicznie, ale chyba wtedy była na nią zła. Rodzinka jak z obrazka, pozazdrościć.
Ja mam osłabione umiejętności pierwszorzędne (dzięki, tatuśku), a moim tzw. bonusem jest panowanie nad wodą. Potrafię z nią zrobić co chce zamrażać, odmrażać, przenosić, ale nie potrafię jej wytwarzać, niestety, może to by podwyższyło nasze małe zasoby wodne na świecie? ale moja moc ma swoje minusy, potrzebuje siedem litrów wody CODZIENNIE! Nie mogę też chodzić na basen, jestem uczulona na chlor, ale siedzenie w wannie jak najbardziej mi odpowiada. Choć tyle wody zabiło by normalnego człowieka, mi to tylko służy. Dlatego też nienawidzę słońca, ono mnie po prostu wysusza. Kocham Wenecję, moje miejsce urodzenia, tam jest tyle wody, w końcu od czegoś musiała wziąć się nazwa "Miasto na wodzie", przejażdżki gondolą są nie zapomniane, moim marzeniem jest powrót tam. W wieku 10 lat wyniosłyśmy się z matką do Hiszpanii, a dokładniej do Barcelony. Tak, pomyślicie jakaś świruska, ale wiecie że własnej matce nie można się sprzeciwiać, zazwyczaj. Genesis uwielbia do miasto i miała gdzieś to że ja się jaram na słońcu! Bezuczuciowa matka. Takie moje szczęście.
W wieku 13 lat ku mojej uciesze wyniosłyśmy się stamtąd, za wezwaniem nieśmiertelnej ciotki Heleny, zapewne stęskniła się (jestem jej najlepszym słuchaczem) pojechałyśmy na Syberię, muszę powiedzieć że kocham to miejsce, ale matka nie dość że nie lubi mrozu to jeszcze nie lubi swojej własnej rodziny, jak widać po nie których zachowaniach, ze wzajemnością. Nie dziwie się, że ma serce skute lodem, po takich przeżyciach. Może powinnam wykrzesać trochę współczucia dla niej? Parę razy pytałam o to, czy chce porozmawiać, ale zawsze wszczynała kłótnie, że nie chce litowania się, nad jej osobom. To jest temat bardzo kruchy. W ich kwaterze mieszkało 10 osób, z tego ani jedna w moim wieku, zwykle mieszkający tam nie są biologicznie ze sobą związani, tylko siostra Genesis, Helena jest moją biologiczna rodziną. Liczba mieszkańców zmienia się co roku, jedni się zakochują i odchodzą, inni umierają, zależy to od ich potęgi . Genesis ma dobre chęci, zazwyczaj. Nie chciała żebym miała za duży kontakt ze światem paranormalnym, nie opowiedziała mi o istnieniu wampirów i wilkołaków. Zapewne stwierdziła że jestem za młoda. Przez rok pobytu w Rosji wiele się dowiedziałam. Ciotka, nie szczędzi szczegółów jakie to wampiry są złe, okrutne, wysysają krew, zabijają dla frajdy. Opowiadała, że miała styczność z paroma w swoim życiu i to nie są jej najlepsze wspomnienia. Kiedy matka dowiedziała się, o opowieściach spakowała walizki i bez słowa wyniosłyśmy się. Na lotnisku ja wybrałam miasto Paryż. Podobno zmiany są dobre, a ja je uwielbiam.
Nie chce opowiadać o tym mieście spotkało mnie tam wiele dobra jak i zła.
Teraz w wieku siedemnastu lat chce zacząć od nowa, chce wyprowadzić się od matki ale ona nie puści mnie do osiemnastego roku życia, nie chce nawet słyszeć o moim usamodzielnianiu się, a więc przeprowadzamy się do Forks. Nie wiem nic o tym mieście, no może poza tym że tam wiecznie pada. Moje błagania zostały wysłuchane, a matka mnie zadziwiła, to jest jej ta niespodzianka. Ona ma dobre serce, jeśli chce. Bilety kupione, rzeczy spakowane, jestem gotowa, a i budzik nastawiony (to przyrząd ciemnej strony, według mnie). Witaj przygodo.


Rozdział II

Niech muzyka gra


Stoję w środku lasu rozglądając się na boki, jakbym czegoś szukała, choć kompletnie nie wiem czego. Słysze kroki, najpierw oddalone, potem coraz bliższe, nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że nie powinnam uciekać. Jeśli komuś naprawdę zależy aby mnie dopaść, to to zrobi, nie ma co uciekać przed problemami, one i tak cię dopadną...

Dzyń, Dzyń, Dzyń
O nie tylko nie to! Pięć minut, czy to tak dużo? Przeklęty budzik, w takich chwilach uświadamiam sobie, jak ja kocham spać. Bardzo powoli otworzyłam oczy i spojrzałam na godzinę, wybiła 4:00 rano.
No chyba sobie żarty ktoś ze mnie stroi, o tej porze normalni ludzie śpią. A fakt ja nie jestem człowiekiem, a więc pora wstawać. Zresztą co mi za różnica i tak mam jeszcze dwie godziny, muszę się dopakować.
Jeszcze raz w myślach zwyzywałam budzik i zwlokłam się z łóżka, mojego wygodnego, puchatego, z białą miękką pościelą łóżeczka. Dobra starczy, czas wstać.
Szybko wzięłam swoje rzeczy i poszłam się odświeżyć do łazienki, podłączyłam prostownice i spojrzałam w lustro. Po za przerażeniem na twarzy zobaczyłam również długie, czarne poskręcane wręcz sianowate włosy, poszarzałą strasznie bladą, wręcz trupią cerę, ciotka się ze mnie śmieje, że wyglądam czasem jak wampir. No wolne żarty! Ach, ubóstwiam moje oczy, są jasno-błękitne jak u psa husky. Przemyłam twarz, wyprostowałam włosy i zaczął się etap malowania. Machinalnie nałożyłam podkład, puder i róż.
A do tego cienka kreska eyelinera dopracowywana latami na dolnej linii powieki, czarna kreska zrobiona kredką na dole oka, oraz dość dużo tuszu, o tak teraz perfekcyjnie!
Trzeba się jeszcze ubrać, mój codzienny dylemat, zresztą chyba jak każdej kobiety, ale w końcu założyłam fioletową obcisłą bluzkę z długim rękawem, na to czarną bluzę, a do tego czarne rurki i trampki, ujdzie. Zeszłam na dół do Genesis, która właśnie wyjmowała cudnie pachnące ciasto z piekarnika. Chwila, kto o piątej rano piecze ciasto? Ona to ma jazdy.
- Dzień dobry - powiedziała z nieśmiałym uśmiechem.
- Nie wiem czy taki dobry - wymruczałam pod nosem.
- Może wydobędziesz z siebie więcej życia? - spytała z nie małą złością , co jak co, ale te bardzo słabe nerwy odziedziczyłam po niej. Wiem doskonale, że nienawidzi gdy ktoś jest nie uprzejmy, a szczególnie jej własna córka.
- Genesis, wczoraj zginął mój najlepszy przyjaciel , ty nawet nie dasz mi iść na jego pogrzeb , czego ty ode mnie oczekujesz ?! Żebym latała jak w skowronkach i szczerzyła się głupio do ciebie ?! - kłótnie od rana w tym domu to codzienność, dwa wybuchowe charaktery pod jednym dachem to jak tykająca bomba, w końcu wybuchnie.
- Przestań się nad sobą użalać, wiesz że ludzie są tacy słabi - odpowiedziała, mrużąc oczy - Dobra koniec gadania idź się dopakuj i za dziesięć minut bądź w kuchni, aha i zjedz coś jakoś blado wyglądasz - uśmiechnęła się drwiąco, minęła mnie i poszła do sypialni. Oczywiście mogłam się teraz odezwać, odpyskować coś jej, ale po co szarpać nerwy?
Westchnęłam , wzięłam jedno litrową butelkę wody, kawałek ciasta i poszłam na górę dokończyć pakowanie. Wypiłam cała butelkę w drodze i wyrzuciłam szybko do śmieci. Musiałam się streścić, wzięłam resztkę ubrań, kosmetyków, biżuterii i wiele innych rzeczy. Zatrzymałam się tylko na chwilę, przy koszulce Alaina, niby zwykły, czarny T-shirt, ale dla mnie tak drogocenna pamiątka. I nagle przypomniał mi się jego piękny uśmiech, nasze wspólne chwile, łzy zaczęły płynąć po policzkach, o nie. Nie będę więcej się rozklejać, rozmazałam cały makijaż. Ale, to oczywiście nie jest istotne, odkładam sprawę Alaina i jego kochanej siostry Francesci do najdalszej skrzynki wspomnień, spakowałam koszulkę, zapiełam zamek torby, to koniec. Żegnajcie.
Zostały mi 3 minuty poszłam poprawić makijaż, wzięłam papierosa i zapalniczkę. Wyszłam na balkon i odpaliłam mój nałóg. Moja 2 minutowa wolność spowodowana dymem została zakończona, musiałam wracać do rzeczywistości i znów prosić Genesis o papierosy, bo te się kończą. Próbowałam parę razy udawać że pieniądze które mi daje są na spodnie, a nie papierosy, ale nie umiem trzymać myśli na wodzy. Wzięłam torbę i wyszłam z pokoju nie oglądając się za siebie, jedna torba jest całym moim dorobkiem życiowym. Zeszłam na dół, matka stała już w przedpokoju z rządzą mordu w oczach, oho.
- Nie kupie ci więcej tych ohydnych fajek - wzdrygnęła się i złośliwie uśmiechnęła. Jedyna rzecz na której mi zależy, a no tak, teraz moja kolej błagania .
- Mamusiu, zlituj się nade mną - zrobiłam najsmutniejszą minkę jaką umiałam i spojrzałam na nią otwierając szeroko oczy i udając płacz.
Westchnęła, ale widać że uległa, ha dobra moja .
- Dobrze, ale teraz już ruszajmy bo się spóźnimy - odpowiedziała z uśmiechem i wyszła pierwsza, nie oglądając się za siebie. Obie weszłyśmy do taksówki. Genesis powiedziała
- Na lotnisko - Taksówkarz pokiwał głową i ruszył.
- Nie będziesz tęsknić za Paryżem? - spytała matka .
Pokiwałam przecząco głową i spytałam
- A ty ? - ona się zaśmiała, ma piękny śmiech .
- Nie mam za czym, wszystko co kocham biorę ze sobą - puściła mi oczko i obróciła się do przodu. Taksówkarz dziwnie na nas patrzał, no tak nie rozumiał nic, bo rozmawiałyśmy po angielsku, myślałam że już każdy zna ten język, jak widać nie.
Dojechałyśmy i byłyśmy akurat na styk, bo proszono do odprawy. Już na pokładzie samolotu czułam się spokojna i zrelaksowana, Genesis siedziała koło mnie. Stewardessa mówiła coś nudnym tonem, w tym strasznym francuskim języku, ja tylko przechyliłam głowę i nie wiem kiedy usnęłam na ramieniu matki.
Pustka, kompletna pustka. Obudziłam się, jak to się stało że nie miałam żadnych snów? Zawsze je mam, ciekawa sprawa. Chyba przespałam cały lot, bo stewardessa znów mówiła akurat po angielsku, że lądujemy. Wysiadłyśmy i czekałyśmy na taksówkę. W Forks znalazłyśmy się o godzinie 12:00, dom był piękny, duży, klasyczny taki jak lubię. Uśmiechnęłam się w podzięce do Genesis i weszłam do środka . Jasne wnętrze, dużo obrazów, w oczy rzuciły mi się białe puchate dywany. W moim pokoju oczywiście był balkon, jak miło.
- A więc, na górze jest jedna łazienka twoja, na dole moja, nie masz do niej wstępu chyba, że będzie jakaś ważna sprawa. Nie przewiduje oczywiście takiej, na prawo kuchnia, a na lewo wyjście na taras jakbyś chciała się nawodnić - skończyła swoje przemówienie, uśmiechnęła się i poszła do swojej sypialni. W tym momencie zaczęło padać. Wyszłam więc na taras, usiadłam na jednym z krzeseł, odpaliłam papierosa i zaczęłam rozmyślać. Jak to będzie w szkole? Najbardziej interesująca mnie kwestia, bo przecież właśnie jest pierwszy września, ominął mnie nudny apel i tak nikomu nie potrzebny. Zawsze się trzymałam od ludzi z daleka na rozkaz Genesis, zresztą samotnej jest mi chyba lepiej. Uśmiechnęłam się do siebie i zgasiłam niedopałek . Weszłam do domu, moja matka robiła jedzenie, mmmm naleśniki uwielbiam, ale coś jest nie tak.
- Genesis? - spytałam wolno i dość pokornie jak na mnie.
- Tak? - odpowiedziała z drwiącym uśmiechem, no tak przecież ona wie o co mi chodzi.
- Czy ty jesteś dla mnie miła? - spytałam z niedowierzaniem, bo do matek z ciepłym serduchem to ona nie należała.
- Mogę być czasem miła dla swojej córki, czyż nie? A zresztą, chce żebyś miała dużo energii, bo przecież musimy iść na zakupy, a naleśniki dostarczają dużo ... - dalej już jej nie słuchałam, ZAKUPY! to to co kocham, może jednak Bóg istnieje. Genesis rzadko mi daje pieniądze na nowe ciuszki czy kosmetyki, pieniędzy mamy dużo, ale ona twierdzi że przepalam jej pieniądze, więc jak coś mi pilnie potrzebne, to mi z łaski swojej kupi. A tak mało mi do szczęścia potrzeba. Zakupy w jej wykonaniu to "bierz co chcesz i tak mamy dużo pieniędzy".
- To kiedy ruszamy ? - spytałam szybko - bo ja mogę nawet teraz! - dodałam głośniej niż trzeba było, matka się uśmiechnęła i powiedziała.
- Jak zjesz, ruszamy - a więc, szybko wchłonęłam trzy naleśniki z sosem truskawkowym, pycha. Poszłam na górę wziąć torebkę, mój pokój zaczynał być moim królestwem, coś jak miłość od pierwszego wejrzenia. Jasno błękitne ściany, piękne dwu osobowe łóżko, oj lubię się rozpychać. Zeszłam na dół, ale nie było matki w pobliżu, wtedy usłyszałam trąbienie samochodu. No tak, nawet nie raczyła na mnie zaczekać, typowe. Więc wybiegłam, zamknęłam drzwi na klucz i pobiegłam w stronę taksówki . Gdy weszłam Genesis powiedziała
- Port Angels, jakieś centrum handlowe - dokładność mojej matki mnie zadziwia. Kierowca spojrzał na matkę, potem na mnie uśmiechnął się, pokiwał głową i zaczął nawijać. Pytał czy jesteśmy tu nowe, skąd przyjechałyśmy, no tak teraz jesteśmy świeżym mięsem w tym zadupiu, bajecznie. Tematy zeszły do pogody i innych pierdół, Genesis odpowiadała miło i słodko. Hoho tylko nie to! Przekazałam jej telepatycznie" Przestań, bo się biedak zakocha". Na co ona się zaśmiała, trochę go dezorientując, ale mówił dalej. " Andrea, przecież wiesz że wole młodszych". Uśmiechnęłam się pod nosem, taksówkarz, z tego co pamiętam George miał może pięćdziesiąt lat, ale moja matka miała naprawdę ze sto, jak nie więcej lat. Biologicznie oczywiście ma trzydzieści pięć lat, ale i tak woli swoich równolatków. Już dojeżdżałyśmy, przeczesałam włosy ręką, poczułam suchość rąk, coś jest nie tak, spojrzałam na nie i się przeraziłam. Moje dłonie wyglądały jak u osiemdziesięcio letniej staruszki, co oznacza jedno, pilnie potrzebuje wody. Spojrzałam się na matkę, ona oczywiście już wiedziała, zobaczyłam w jej oczach przerażenie. W głowie zaczęło mi się kręcić, no i nastała ciemność. Zemdlałam.
- Andi, obudź się - usłyszałam cichy szept koło ucha. Otworzyłam oczy i podniosłam się do pozycji siedzącej. Pierwsze co zobaczyłam to ulgę na twarzy matki, szybko spojrzałam na dłonie wyglądały normalnie, odetchnęłam. Rozejrzałam się dookoła, siedziałam na tylnim siedzeniu taksówki, spojrzałam na przerażoną twarz kierowcy.
- Nic jej nie będzie, nie musi się pan już martwić - usłyszałam głos matki. Wstałam i gotowa do dalszej podróży czekałam na Genesis, odwróciłam się i zobaczyłam za sobą centrum handlowe, nie małych rozmiarów, a więc jesteśmy. Matka zapłaciła, podeszła do mnie i zaczęła mówić.
- Andrea , to już piąty raz w tym tygodniu, a jest dopiero środa, może zgłosimy to do Heleny - skrzywiłam się na tą myśl, bo ciotka zapewne robiła by jakieś magiczne eksperymenty, o nie dopuszczę do tego. Po raz kolejny. Pamiętam ostatni raz jej eksperymentów, nie chce o tym wspominać, pamiętam tylko przebudzenie w szpitalu pod kroplówką, miałam osiem lat.
- Po prostu będę piła więcej wody - widziałam jej niedowierzający uśmiech.
- Uwierzę ci, ale jeszcze raz i jedziesz do Rosji - pokiwałam głową i ruszyłyśmy do centrum. Ledwo weszłyśmy, a matka już mnie ciągnęła do jakiegoś butiku, w którym spędziłyśmy chyba z pół godziny.
- Nie mamy tyle czasu żeby przymierzyć wszystko wiesz? - powiedziałam, na co matka się tylko zaśmiała.
- Córuś, nie martw się, jutro też jest dzień - uśmiechnęła się i dodała.
- Oczywiście postaram się załatwić to dzisiaj, ale ty nie jesteś lepsza sama przymierzyłaś połowę butiku! - powiedziała oskarżycielsko, wychodząc z butiku.
- No to ja pójdę do drogerii , a ty idź do tego sklepu - wskazała na jakiś szyld - ta sukienka będzie na ciebie idealna - wskazała na śliczną czarną sukienkę. Weszłam przymierzać sukienkę, gdy szukałam mojego rozmiaru usłyszałam piękny perlisty śmiech. Odwróciłam się w tamtą stronę zobaczyłam ciekawą scenkę. Ciekawą dlatego, że ta trójka osób urwała się chyba z jakiejś sesji zdjęciowej przerabianej photoshop. Nierealne jest być tak pięknym! Dziewczyna mniej więcej w moim wieku, stała koło drugiej dziewczyny która trzymała sukienkę, to właśnie ona się tak pięknie śmiała. Obok nich stał jeszcze chłopak. Pierwsza dziewczyna była niziutka, z krótkimi kasztanowymi włosami, małym noskiem i ustami oraz z wielkimi oczami, za to jej chłopak (trzymali się za rękę) miał pod rudawe włosy i był dobrze zbudowany. Stała z nimi jeszcze dziewczyna przeciwieństwo tej pierwszej, długie falowane blond włosy. Wszyscy mieli idealne twarze i takie same złote oczy. Coś mi tu nie pasowało, choć wiem że to niegrzeczne postanowiłam podsłuchać kawałek rozmowy.
- Alice , co z tego że mam już trzy takie, albo powiem inaczej, miałam trzy takie, Emmet rozerwał mi wszystkie! - powiedziała dziewczyna w blond włosach z obrażoną miną. Co dziwne mówili bardzo cicho i szybko, zwykły człowiek by tego nie usłyszał. Więc kim oni byli?
Słuchałam dalej.
- Rosalie, nic mnie to nie interesuje. Ale stoimy tu już jakieś hmm ... pół godziny? albo może więcej, a ty tylko stoisz i wybierasz między dwoma praktycznie identycznym sukienkami! - powiedział na pewno głośniej niż powinien chłopak. Z tego co wywnioskowałam to chyba Alice pogłaskała go po ramieniu w uspokajającym geście . Blondynka przewróciła oczami i poszła w stronę przymierzalni.
- Uspokój się Edwardzie, wiesz że ona kocha zakupy, zresztą tak samo jak ja, ale dziś nie mam na nie ochoty - powiedziała brunetka ze smutnym uśmiechem . Edward ją przytulił i powiedział bardzo cicho , ale sądzę że się nie przesłyszałam.
- Alice, ta wizja nic nie znaczy jesteśmy bezpieczni, przecież wiesz, że po za nami i wilkołakami, nie ma żadnych nadnaturalnych istot, czyż nie? Jakby coś się stało, całą rodziną sobie z tym poradzimy - nie, na pewno się nie przesłyszałam.
- Wiem Edwardzie - powiedziała - ale moja wizja co do nas, na pewno była prawdziwa. Patrzeli sobie w oczy i odsunęli się od siebie o krok, puszczając swoje ręce.
Więc podsumujmy jakie to smutne, chyba ze sobą zerwali, ale zaraz zaraz wiem co mi nie pasowało! Oni pachną mdląco, zaraz zwymiotuje, co ciotka mówiła o tym zapachu? Myśl Andi, myśl! No. tak wampiry! O nie gdzie jest Genesis w takich chwilach?! Ale oni mówili coś o wizji? O co tu chodzi? A co najważniejsze oni nie wierzą w nadprzyrodzone moce? Co to za wampiry - niedowiarki, a do tego mają złote oczy tylko co to oznaczało? Chyba rzucę te fajki, wypalają mi dziury w pamięci, ale zaraz ... a no tak ! Ciotka mi mówiła, że jak piją krew zwierząt to mają złote oczy. Czyli nie mam aż takiego pecha, ale jak poczują mój zapach to pewnie uznają mnie za wroga! Ponieważ, mój zapach przypomina zapach wilkołaka. To znaczy, że trzeba uciekać, cofnęłam się o krok i bum!
Kto tu postawił te pudła?! Poszaleli czy co?! Oho, wampirki teraz już w trójkę patrzyły się na mnie z zaciekawieniem i marszczeniem nosów, pewnie wzięli mnie za wilkołaka, jedna chyba warknęła pod nosem. To znak trzeba uciekać, wstałam obróciłam się i zobaczyłam mój ratunek! Genesis stała i warczała pod nosem na nich, a więc to nie na mnie warczeli, jakiś plus. Matka przekazała mi telepatycznie tylko jedno " UCIEKAJ!". Ruszyłam bardzo szybko w stronę postoju taksówek, matka chyba szła za mną. Też sobie wybrała miasto, przecież trójka wampirów jest bardzo niebezpieczna, ale zaraz ich jest na pewno z czterech! Przecież mówili o kimś jeszcze jakimś Emmucie czy coś. Możliwe, a zresztą nieważne, nie chce stąd uciekać, chce się z nimi zmierzyć, bo są szczerze mówiąc, intrygujący.
- Nawet o tym nie myśl! Żadnego zadawania się z krwiopijcami, wsiadaj - wyrwał mnie z rozmyślań rozkazujący głos Genesis. Ten jej dar jest coraz bardziej denerwujący. Mam dość .
- Przestań mi ciągle rozkazywać ! - moje słabe nerwy puściły , ale i tak otworzyłam drzwi taksówki i wsiadłyśmy , w tym momencie zaczął padać deszcz .
"Chronię twój tyłek" dodała w myślach matka.Spotkanie z nimi to ryzyko, a ja je uwielbiam.
Zanim odjechałyśmy zobaczyłam trzy postacie stojące przed wejściem do galerii. Patrzyły z nieufnością, ale jedna przykuła moją uwagę. Niska brunetka miała zamglony wzrok, a po chwili już normalne złote oczy i szczerzyła usta do mnie w wielkim szczerym, szerokim uśmiechu. Ta rodzina na pewno ma wiele tajemnic, po za tym że jedną już znam, to chce się dowiedzieć więcej. Genesis zawarczała. Ruszyłyśmy.



Proszę o komentarze Smile


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Maril dnia Czw 14:40, 29 Kwi 2010, w całości zmieniany 12 razy
Zobacz profil autora
Aliss.
Wilkołak



Dołączył: 30 Mar 2009
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Wto 18:03, 23 Mar 2010 Powrót do góry

Droga Maril.
1. Błędów w cholerę! Po pierwsze, co to za odstępy pomiędzy znakami interpunkcyjnymi? To nie jest forum pokemonów ani emo, poza tym jest to niepoprawne. Po drugie są inne błędy: logiczne, gramatyczne, złe szyki zdania itp. Mogłabym Ci mniej - więcej wypisać, ale mi się spieszy dzisiaj.
2. Pomysł jest w miarę ciekawy i może zainteresować wiele osób. Więc tutaj jest nawet okej.
3. Wrócę do punktu 1. Znajdź lepszą (normalną) betę!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
zawasia
Dobry wampir



Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D

PostWysłany: Wto 18:55, 23 Mar 2010 Powrót do góry

Maril,
powiem tak, że opowiadanko ciekawe jest i cos nowego:)
fajnie, że wprowadziłaś kogoś zamiast Belli i to Woda jest główna bohaterka, nie podoba mi się paring Alice Edward, ale mam nadzieje, że to się zmieni, gdyż do Alice jednak najlepiej Jasper pasuje i tego nic nie zmieni
ale pisz dalej,
czekajac na następny
pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
` Coco chanel .
Wilkołak



Dołączył: 24 Gru 2009
Posty: 139
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bielsko - Biała ^^ <33

PostWysłany: Wto 20:48, 23 Mar 2010 Powrót do góry

Pomysł masz ciekawy, ale wszystkie te błędy przeszkadzają w czytaniu. Mówię poważnie. Poza tym te spacje między znakami interpunkcyjnymi są bardzo wkurzające. Człowiekowi po prostu odechciewa się czytać.
O postaci Andrei nie dowiedziałam się za dużo. Praktycznie tylko to, że jest czarodzieją i pochodzi z jakiegoś tam rodu. Wink No ale w końcu po takim kawałku tekstu nie da się jeszcze określić charakteru osoby.

Powtarzam: Pomysł masz ciekawy.Wink

Pozdrawiam,

Marta;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
xxxvampirexxx
Wilkołak



Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraina Czarów ;)

PostWysłany: Wto 20:54, 23 Mar 2010 Powrót do góry

Ehhh. Pomijając błędy (jest ich masa), bardzo ciekawy pomysł.
Nie czytałam jeszcze ff o takiej tematyce.
Wielki plus za główną bohaterkę. Lubię Bellę, ale powoli nudzi mnie ta jej niezdarność, słabość itd.
Rozdziały czytało się dziwnie i mało zrozumiale (wina błędów). Chciałabym je przeczytać, jak je poprawisz. Znajdź nową betę.

Życzę weny


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
natzal
Człowiek



Dołączył: 20 Sty 2010
Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 19:18, 24 Mar 2010 Powrót do góry

Beta: Prywatna ??? To niech przestanie taka być, bo błędy to jakaś krwawa masakra xD
Ale ogólnie tematyka cholernie ciekawa i się zakochałam.
Mimo, że ledwo przeczytałam przez te błędy... :P
I zapamiętaj, że jak stawiasz kropkę to powinno być tak:
Kasia poszła do sklepu. Kupiła bla bla bla.
A nie:
Kasia poszła do sklepu . Kupiła bla bla bla .
Rozumiesz?? :))
Pomysł świetny i miło się czyta ;]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Take Me Out
Nowonarodzony



Dołączył: 28 Maj 2009
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 21:19, 25 Mar 2010 Powrót do góry

błędów nie będę ci wytykać, bo robią to za mnie inni, a podejrzewam że nieprzyjemnie się o nich czyta ;p
trzymam kciuki za budowanie kreacji nowej bohaterki. mam nadzieję, ze ci wyjdzie, bo Belli mam po dziurki nosa.
pomysł całkiem ciekawy (ale to już też pewnie wiesz)
będę śledzić Twoje poczynania :)
pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
natzal
Człowiek



Dołączył: 20 Sty 2010
Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 21:47, 25 Mar 2010 Powrót do góry

Tak właśnie patrzyłam czy nie ma czegoś nowego
i zauważyłam, że poprawiłaś te błędy co ci wskazałam :)
Miło... O wiele lepiej się czyta!
Czekam na ciąg dalszy.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Maril
Nowonarodzony



Dołączył: 06 Sty 2010
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Podziemia

PostWysłany: Sob 19:02, 03 Kwi 2010 Powrót do góry

Bez zbędnych ceregieli, kolejny rozdział

Beta: Rozalietta( dziękuję ;*)

Rozdział III


Nastał dzień sądu


Szkoła. Czy tylko mnie ona przeraża? To już dzisiaj. Nie zmrużyłam oka przez całą noc, miałabym zapewne koszmary, o wampirach. Spodziewałam się potworów, z ociekającymi krwią kłami, a oni wyglądają jak zwykli ludzie i tak też się zachowują. Powoli zaczynam się łamać, udawanie twardej przez całe życie jest bardzo trudne. Będę samotna, do końca mojego istnienia, jestem hybrydą, pół człowiekiem, pół wróżką, muszę umieć należeć do tych dwóch światów, a nie potrafię nawet do jednego. Nie chce tam iść, czy już to mówiłam? Koniec użalania się nad sobą, zaczynam drugą klasę liceum, więc zrobię sobie listę postanowień. Po pierwsze i najważniejsze: Zero wspomnień, zero przeszłości istnieje tylko teraźniejszość. Po drugie: Walka z nałogiem, odtruje organizm. Po trzecie: Znajdę sobie kogoś, nie można być ciągle samotnym. I znowu ten budzik! Czy ja mogę go chociaż raz wywalić przez okno? Zwlekłam się ledwo widząc na oczy, zeszłam do kuchni, a moja kochana mamusia, pałaszowała resztkę moich ulubionych, naleśników!
- Czemu to zrobiłaś? Pytam grzecznie.
- A czemu przez całą noc twoje myśli krzyczały i nie mogłam zasnąć?
- Nie musiałaś mi dawać takiej kary! Nie dość że nic mi w życiu się nie układa, zaraz ze zmęczenia walnę w podłogę głową, to jeszcze ty jesz moje jedzenie, no bajecznie! - Stop. Pierwsza zasada. - A zresztą nic.
- Postanowień tych i tak nie spełnisz, mogę się z tobą założyć o 50$ - uśmiecha się zwycięsko. Ona czasem mówi jakby pochodziła z jakiś bardzo odległych czasów, a może dlatego że tak jest, chwila, ona we mnie nie wierzy? O nie, nie dam jej satysfakcji, już jej pokaże na co mnie stać!
- Umowa stoi - uściskałyśmy sobie ręce, umowa zawarta. Wiem, że jak się złamie to ona dowie się tego z mojego umysłu, przez tyle lat, nie nauczyłam się panować nad myślami, bez sensu.
- Więc, załatwiłam ci samochód żebyś nie musiała chodzić na pieszo, aha i za godzinę zaczynają się zajęcia, a ty nie wyglądasz najlepiej - Pięknie! Całę życie się spóźniam, dosłownie wszędzie, nigdy na czas nie przyszłam do pracy, efektem było wymówienie, chłopak ze mną przez to zerwał( no nie tylko przez to, ale mniejsza ). Wypiłam szybko dwa litry wody i pobiegłam na górę prostować włosy, malować się, pakować, zapalić ... Znaczy tylko mi to przez myśl przeszło, a śmiech Genesis słychać było w całym domu. Ubrałam zwykłe rurki, szary sweterek w serek, trampki, torba na ramię i biegiem do samochodu. W przypływie mojej porannej złości, nawet nie spytałam matki o marke samochodu, więc trochę mnie zatkało widząc na parkingu Audi A4, do tego czarne i mocno polakierowane.
- Matko, czy my miałyśmy się nie rzucać w oczy?
- Wiesz, mam słabość do samochodów.
- Jak chcesz, tylko mówię - wsiadłam szybko do samochodu. Wnętrze pierwsza klasa, włączyłam radio, zaczęło lecieć Linkin Park, mój wielbiony i ukochany zespół. Droga zajęła mi może dziesięć minut. Liceum w Forks nie jest zbytni zachęcające, ale na wejściu ucieszyło mnie to, że między przerwami będę mogła się przewietrzyć bez podejrzeń. Chwila, zapomniałam przecież rzucam. Ten dzień się źle skończy i ja to wiem.
Zatrzasnęłam drzwi mojej Amber(lubię nadawać imiona przedmiotom). Na parkingu stał tylko jeden samochód, chyba przyjechałam za wcześnie. Dobra trzeba znaleźć sekretariat, o widzę! Ruszyłam szybkim krokiem do wejścia. Wnętrze było, jak by to najmniej boleśnie dla mnie ująć, różowe ściany, różowe biurko a nawet sweter sekretarki! Jakiś skandal dla mojej osoby, zaraz zwymiotuje.
- Dzień dobry dziecko, w czym pomóc? - odezwał się bardzo miły głos pani ... nie widzę z tak daleka tej plakietki! Nie wzięłam okularów.
- Dobry, ja jestem nową uczennicą i chciałam plan lekcji - uśmiechnęłam się słodko, a ona mnie zlustrowała, bardzo miło, nie ma co.
- Och, czy ty jesteś Andrea? Już ci daje plan lekcji. Ja jestem Christina - wyciągnęła ku mnie rękę.
- Miło mi panią poznać.
- Mnie ciebie również dziecko, powodzenia i nie stresuj się - czy ja wyglądam jakbym się stresowała? No dzięki. Wzięłam plan lekcji, wyszłam bez do widzenia i zaczęłam go przeglądać . Wiecie co jest dziwne? Ten kraj jest ograniczony, mam tylko sześć przedmiotów, z czego w-f na który nie chodzę, ogłupieje tu. Dobra co jest pierwsze, hmmm a matematyka! O nie, na dzień dobry? Za jakie grzechy! Budynek trzy, klasa numer dwadzieścia. Zakodowano, teraz trzeba szukać. Przeszłam do budynku i zaczęłam poszukiwania. Sala numer jeden, dwa, trzy, cztery ... Ups!
Wpadłam na kogoś i posypały się książki.
- Przepraszam najmocniej, nie zauważyłam cię - schyliłam się i zaczęłam je zbierać .
- Uważaj jak chodzisz! Nowa jesteś czy co, bo cie nie znam. Możesz się ze mną bujać, żebyś nie wpadła w stado kujonów, czy grupki pustych dzi*ek, jak te co stoją na końcu korytarza - powiedziała dziewczyna, a te "puste" laski się odwróciły i spojrzały gniewnie, po czym odeszły wymachując tyłkiem na prawo i lewo.
- A tak po za tym to jestem Sara, a ty pewnie Andi, całe dnie o tobie gadają te pustaki - Sara ładne imię, widać na pierwszy rzut oka, że ubóstwia ostre brzmienia, a świadczy o tym bluza z zespołem Slipknot, glany oraz czarne włosy i biała twarz, pomalowana chyba farbką.
- Miło mi cię poznać - próbowałam udawać miłą, ale spojrzała się na mnie jakbym urwała się z księżyca.
- Nie bądź taka oficjalna, bo do świętych nie należysz, czuje fajki od twojego ubrania - nie wiedziałam, że to tak czuć!
- Rzucam - rozszerzyła oczy, spojrzała w dół, wyrwała mi plan lekcji i zaczęła iść.
- Może poczekasz na mnie! - co za ...! bez przekleństw chyba się nie da.
- Chce ci pomóc idiotko, ruszaj szybciej to dupsko, bo się spóźnimy, a ja nie mam zamiaru!
Pobiegłyśmy na matematykę, właśnie zaczął dzwonić dzwonek. Weszłyśmy do klasy, dałam jakiś formularz nauczycielowi i przy okazji dyrektorowi! Lepiej nie podskakiwać.
- Craxi, witaj w klasie, ale jeszcze raz się spóźnisz i zostajesz po lekcjach! A ty Mortis godzina kozy! A teraz siadać!
Czy on nie umiał prowadzić rozmów? Bo od jego krzyku, już mnie bębenki bolą! Sara spojrzała się na mnie, z rządzą mordu w oczach. Cyba godzina po lekcjach, nie jest znowu taka zła. Usiadłyśmy na tyłach klasy.
- No, wielkie dzięki wiesz co! Miałam się z moim kochanym spotkać, ale nie, czemu nie zj*bać! - prawie krzyknęła na mnie, wrzało się w niej i poczerwieniała na twarzy. No bez przesady.
- Spokojnie bo wybuchniesz, no przepraszam, ale to ty na mnie wpadłaś, nie ja na ciebie - machnęła na mnie ręką i zaczęła słuchać nauczyciela. Rozglądałam się po klasie, bo po co mi jakieś organizacyjne sprawy, jak i tak pewnie matka będzie się chciała przeprowadzić, przez te miejscowe wampirki. Ktoś warknął pod nosem. Odwróciłam się i zamarłam. To jeden z nich! z tym rudym łbem! O i znowu warknął, czy on czyta w myślach? Uśmiechnął się, czyli tak. Znowu... czemu, najpierw w domu, teraz w szkole będę musiała trzymać myśli na wodzy. On się na mnie patrzy niedowierzającym wzrokiem. Idiotko! Ucisz te swoje myśli! Dobra spokojnie raz, dwa, trzy. Już spokojnie, Sara się spojrzała, jakbym uciekła z psychiatryka, nawet nie wiem co zrobiłam, ale uśmiechnęłam się, pomachałam jej i próbowałam skupić się na dyrektorze. Słuchałam i słuchałam, ale takie nudy to powinny być karalne. Co ten krwiopijca robi w szkole? A jak on jest, to i reszta! To nie fair, ja jestem sama i chyba zadzwonię do Genesis i spie*dalam do domu. Wezmą mnie zabiją zaraz i się skończy dzień dziecka, jeszcze wywołam wojnę między wampirami a wróżkami. Ktoś się zaczął krztusić. To znowu on. Jezu! Miałam się zamknąć. Dobra, spokojnie niech ten dzwonek się pośpieszy! O zadzwonił! Na jego szczęście! Rudy wybiegł z klasy, pewnie do swojej "rodzinki". A ja z Sarą poszłyśmy na dwie godziny angielskiego. Swoją drogą to już uwielbiam tą dziewczynę, nie zadaje dużo pytań, a to mi jest teraz naprawdę potrzebne. Doszłyśmy do sali, spóźnione oczywiście, dostałyśmy skromny wykładzik i zero kary, więc już lubię tą panią. Po dwóch bardzo "interesujących" godzinach, udałyśmy się na stołówkę. Do kolejki prawie przybiegłam, jak mnie suszy! Jakbym była na porządnym kacu. Wzięłam trzy litra wody, trzy kanapki, a i gratis dziwny wzrok bufetowej, skierowany w moją stronę. Z Sarą, usiadłyśmy przy stoliku metali, uwielbiam takie towarzystwo, są inni, ale mili.
- Andi, jak ci się podoba w naszym zapuszczonym gąszczu, zwanym Forks? - powiedział chyba najmilej wyglądający chłopak, z długimi włosami( chyba do pasa), i oczywiście na czarno, ale nie miał pomalowanej twarzy na biało, jak wszyscy inni. Imienia ich nie zapamiętałam, powiem szczerze, bez bicia.
- Miło tu, deszczowo, nauczyciele żylety, pustaki na każdym rogu( nie przesadzam), ale towarzystwo zaj*biste - uśmiechnął się i wrócił do jedzenia. Mało oni rozmowni. Zaczęłam jeść i pić, no i się rozglądać, stołówka była mała, blada i bez wyrazu, lecz niczego innego nie oczekiwałam. Ale patrzę dalej, a tu stolik z pięcioma, śmierdzącymi i zarazem pięknymi krwiopijcami, a ten rudy znowu się na mnie gapi! Yhh... nie ma tu innych paranienormalnych stworzeń? No, najwidoczniej nie. Odwróciłam się i udaję, że nie widzę jak wlepiają we mnie gały. Przerwa się skończyła, z Sarą miałam biologie, zresztą wszystkie lekcje miałam z nią. Co mnie niezmiernie ucieszyło. Lekcja jako jedyna była troszkę interesująca, chyba dlatego, że organizacyjna. Na samym końcu, z moją jedyną towarzyszką w tej szkole, udawałyśmy, że słuchamy, a tak naprawdę plotkowałyśmy. Dowiedziałam się, że jej chłopakiem jest ten z który do mnie zagadał. Dobrze, bo inni według mnie są mało normalni. Dwie następne lekcje to francuski i chemia. Nienawidzę francuskiego, ale to już chyba mówiłam, za to chemii nie rozumiem. Muszę sobie załatwić korepetycje. Po lekcjach uściskałam Sarę, dałam jej moje zwolnienie, bo mi już się nie chciało chodzić do babki od w-fu i poszłam w stronę wyjścia do szkoły. Cały dzień mnie nie korciło do papierosów, może nie jestem uzależniona? Ale teraz chyba zapalę! Piątka wampirów stoi koło mojego samochodu, z kamiennymi twarzami i oczami wpatrzonymi we mnie. Wiecie co, ja chce uciekać. Oni zaraz mnie wypatroszą, powieszą i będzie koniec mojego marnego życia!
- Witaj, wróżko - powiedział rudy z kpiną w głosie.

Proszę o szczerość jak zawsze Very Happy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Maril dnia Sob 20:25, 03 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
zawasia
Dobry wampir



Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D

PostWysłany: Sob 19:45, 03 Kwi 2010 Powrót do góry

myśli wróżki bombowe, nie dziwie się że Edi miał jedną wielką bekę:D:D:D
ale dzięki temu wampirki już wiedzą, że jest ona wróżką
fajnie, że również wprowadzone są nowe postacie jak Sara czy jej chłopak, dobrze, że główna bohaterka zaprzyjaźnia się chwilowo z kimś innym niż te puste lalki pokroju Lauren czy Jessica...
ciekawe jak będzie przebiegać te ich teraz spotkanie, rozmowa, to może być interesujące, tak już czekam na to:)
pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
natzal
Człowiek



Dołączył: 20 Sty 2010
Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 20:11, 03 Kwi 2010 Powrót do góry

Spalmy Edka na stosie! *niewinny uśmiech*
Ależ by było zaczepiście ;]
Ach, uwielbiam takie oryginalne opowiadania jak twoje.
I szczerze mówiąc mam nadzieję, że ona nie będzie z Rudym,
bo ten wampir jest już męczący.
Strzelam na jakiegoś wilczka. No, zobaczymy co wymyślisz ^^

Ciao! ;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
xxxvampirexxx
Wilkołak



Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraina Czarów ;)

PostWysłany: Nie 10:24, 04 Kwi 2010 Powrót do góry

Nowe postacie - pokłony.
Lubię ten ff, bo jest inny od wszystkich.
Jestem ciekawa, co z tym spotkaniem. Myślę, że jej mama przyjedzie w ostatniej chwili.
Chociaż bardziej prawdopodobne do głównej bohaterki będzie ucieczka Smile

Pozdrawiam i życzę weny Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Maril
Nowonarodzony



Dołączył: 06 Sty 2010
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Podziemia

PostWysłany: Śro 19:00, 07 Kwi 2010 Powrót do góry

Dziękuję za wszystkie miłe słowa i za to że wam się podoba mój pomysł Smile Miłej lektury.


Beta: Rozalietta - cudowna moja Razz


Rozdział IV

Nie wiem co robić i nie wiem co czuję

- Witaj, wróżko - powiedział rudy z kpiną w głosie.

PWA(punkt widzenia Andrei)

Czy on sobie kpi z wróżek? Myśli, że wampiry są zaj*biste i mogą wszystko? Jego niedoczekanie. Moi przodkowie wybijali wampiry przez stulecia, czemu i by nie wybić tej piątki? Oho, wyrudziała pijawka spojrzała na mnie morderczym wzrokiem.
- Jestem Edward i jestem wampirem, a ty kim jesteś? - spytał czytający w myślach. Inni nadal się nie ruszali, chyba mnie nie lubili.
- Andrea, jakbyś nie wiedział, a i nie patrzcie na mnie jak na wroga czy jak na aliena*, ok?- powinnam raczej siedzieć cicho i się nie odzywać, ale adrenalina działa. Nadal się chłodno patrzeli.
- Młoda, pyskata jesteś, nie podskakuj, mów kim jesteś, a nie jak masz na imię - odezwała się jakaś blond bomba na obcasach. Swoją drogą czy pijawki mogą mieć sztuczne cycki? Bo ona chyba takowe posiada. Edward zaczął się śmiać, inni spojrzeli na niego jak na idiotę.
- Rosalie, nie strasz jej. A jakby na ciebie naskoczyło jednocześnie pięć wampirów, z morderczym wzrokiem i żądającymi wyjaśnienia, czułabyś się dobrze? - powiedział jakiś wysoki misiek. Blondi prychneła, odwróciła się do wszystkich plecami i tupneła obcasem o chodnik. Czyżby foch z przytupem? Chyba ostatnio miała piąte urodziny, co za niedojrzałość.
- Nie jesteś za stara, żeby się tak zachowywać? Myślałam że pijawki, znaczy wy jesteście bardziej dojrzali - oj grabie sobie.
- Tylko ona dziecinnieje z wiekiem, nie zwracaj uwagi. Twoja matka, jest z naszymi rodzicami, więc może ty zabierzesz się z nami? - spytał Edward. Czy ona jaja sobie ze mnie robi? Genesis w życiu by nie zamieniła słowa z tymi chodzącymi marmurami. O nie, a może chciała się za klimatyzować. Dzwonie do niej.
- Halo - odebrała za pierwszym sygnałem.
- Stoję właśnie na parkingu, pijawy wkręcają mi, że siedzisz z resztą ich wspaniałej rodzinki, co ty na te bzdury? - spytałam z nadzieją, że oni naprawdę kłamią.
- Wampirki mówią prawdę, wsiądź w swój samochód i jedź za nimi - czy dziś prima aprilis? Nie, ja się sprzeciwiam tej zdrajczyni.
- Ale, ja nie chce, oni nie traktują mnie miło - powiedziałam jak jakieś trzy letnie dziecko. " Kto tu jest niedojrzały mała?" - szepnęła Rosalie. Już nie cierpię tej zdzi*y. Wystawiłam jej język, jak być bachorem to na całego. Spojrzała na mnie dziwnie(zresztą nie tylko ona). Wróciłam do rozmowy.
- Nie rób scen, mamy do pogadania - powiedziała matka i się rozłączyła.
- To jedziesz za nami, oni są na łące, będą też wilkołaki, ale nie martw się, nie jesteśmy źli - jedyna życzliwie nastawiona do mnie osoba, czyli jakiś blondyn z lokami do ramion. Wygląda jak bliźniak s*ki, ale na pewno się tak nie zachowuje. Uśmiechnęłam się delikatnie. Zaraz jakie wilkołaki do cholery?! To na pewno prima aprilis! Genesis będzie się gromko tłumaczyć!
- Dobrze, prowadźcie - odpowiedziałam. Wszyscy westchnęli.
- Trzeba było tak od razu głąby! Wystarczyło być ludzkim i miłym, takie trudne? - odezwała się, pierwszy raz dziewczyna w nastroszonych włosach.
- Dla tej pyskatej wróżki! Nigdy! - kto inny jest tak uroczy, jak nie Rosalie? - dobra kończmy ten cyrk i jedźmy! - dokończyła i odeszła w stronę swojego(chyba) samochodu, reszta poszła za nią, został tylko misiek.
- Przepraszam za nią, mimo że ją kocham, jest wredna - powiedział i się przedstawił- Jestem Emmet, miło mi cię poznać Andrea, czuję że spotka nas wiele przygód - puścił mi oczko i dołączył do reszty. Co mi pozostało? Poszłam do swojej Amber i czekałam, aż oni ruszą. Zaczęli jechać, a ja za nimi. Jak moje życie zmieniło się w te dwa dni, co tu jestem. To tylko dwa dni?! A ja już poznałam w szkole wspaniałych ludzi, trzymam się moich postanowień(mimo, że dopiero dziś w nocy je wymyśliłam), no i najważniejsze, znielubiły mnie miejscowe wampiry, a i poznam jeszcze wilkołaki! o bomba! Tak się zamyśliłam, że prawie walnęłam w tył ich samochodu. Rudy zaczął się pluć, ale kto go słucha. Byliśmy na małej polanie, może bardziej łące. Stało na niej dużo osób, od lewej trójka wysokich, umięśnionych, opalonych i już mi się gorąco zrobiło! Obstawiam, że to wilkołaki. Dalej, stała moja moja matka, która patrzyła na mnie karcącym wzrokiem,o co jej chodzi? Spojrzała się na lewo. No tak! Zapomniałam, że czyta mi myślach, oho i nie tylko ona. Rudy( wiem, że Edward, ale Rudy lepiej do niego pasuje) patrzy się z mordą w oczach na wilkołaków, aż tak ich nie cierpi? Frajer. Uśmiechnął się do mnie miło, tak tak miło, nie kpiąco, ani nie złośliwie. Zapiszę to sobie w pamiętniku! Koło Genesis stała para wampirów, jeden blondyn(znowu), a druga brunetka. Przemówiła moja matka.
- Andrea, oni są wilkołakami - wskazała na lewo - a oni są siódemką wampirów wegetarian - pokazała na prawo - od nikogo z nich, nic nam nie grozi, opowiedziałam im naszą historię, wiedzą o naszych mocach, a i ja wiem wszystko o nich. Opowiem ci w domu. Wszystko jasne? Tak, to dobrze. Do widzenia wszystkim, jedziemy - skończyła swój monolog Genesis. Chwileczkę!
- Dopiero przyjechałam! Nie rozkazuj mi! Po co mnie tu fatygowałaś w takim razie?! - wykrzyczałam jej moje bóle.
- Ja cię tu nie ściągałam, nie marudź, tylko wsiadaj - wskazała na samochód. No i co miałam zrobić? Zauważyliście, że nie udało mi się ani razu wygrać z nią potyczki? Ciągle mi rozkazuje i to się chyba nie skończy. Odjechałyśmy.

PWE(punkt widzenia Edwarda)

Alice ma racje. Lepiej nam osobno, naprawdę nie chciałem jej ranić. Ale po co dawać nadzieję? Wiem od dłuższego czasu, że Jasper ją kocha, ale ona kocha mnie. To jakaś telenowela, nieprawdaż? Wiem, że wampiry są stałe w uczuciach, ale mam nadzieję iż ona się odkocha i stworzą z Jasperem wspaniałą parę. Dość już o tym. Odczytuje właśnie z myśli Carlisla historię rodziny wróżek. Ich przeżycia są interesujące, musieliśmy zdobyć jej spore zaufanie żeby, aż tyle powiedziała. Jestem dumny z mojej rodzinki( no konkretniej matki i ojca, bo rodzeństwo bardziej Andree zniechęciło, niż podbudowało do zaufania, zresztą ja nie lepszy). Dopiero wsiadły i odjechały. Panowanie nad wodą i czytanie w myślach. A chciałem pozostać oryginalny, a tu dupa.Wiecie co mnie zdenerwowało? Jestem zazdrosny o tą małą wodną czarodziejkę. Kiedy myśli Indianina huczały, może inaczej, jego myśli przytłaczała, ona. Olśniewała go swoją urodą, każdym spojrzeniem, a po uśmiechu to prawie padł. Myślałem, że przywalę mu w tę krzywą szczękę. Z opowieści przyszywanego ojca, wiem że to zjawisko nazwano wpojeniem. A ja, nie widzę tej delikatnej, uroczej i pięknej dziewczyny przy boku śmierdzącego kundla. Nie pozwolę na to, nie wiem jak, ale zrobię to! A tak właściwie to co mnie ona obchodzi. Wiem, że Alice miała wizję ze mną i z nią, w jej domu całujących się. Za dobrze swojej złości na nią nie ukrywała. Sądzę,że powinna wyżywać się na mnie, a nie na boguducha winnej wróżce. Zdenerwowała mnie tym bardzo. Jakby jej coś zrobiła, to wtedy pierwszy raz uderzył bym kobietę, a wtedy Jasper uderzył by mnie(oby tylko) i jedna mała dziewczyna zniszczyła by kontakty rodzinne. Ale sądząc po moim egoizmie, to by mnie nic nie obchodziło. Według mnie Andrea jest kobietą idealną, nieludzką, piękną, mądrą, zabawną, dość pyskatą i ... Edwardzie, stop! Za daleko galopujesz. Nic o niej nie wiesz i nic do niej nie czujesz Jasne? Jestem niespójny, wiem. A i gadam do siebie. Wampiry(przynajmniej ja) nie potrafią kochać, a może jest dla mnie nadzieja? Nie wiem co robić i nie wiem co czuje. Cudownie.

PWA

Do domu wróciłam wściekła. O nie! Mam dość matki! Ona uprzykrza mi życie. Z jakiej racji, najpierw ja mam zakaz spotykania się z wampirami, a zaraz ona się z nimi dogaduje? Nieważne, znowu się nad sobą użalam.
- Opowiedziałabym ci ich historię, ale stwierdziłam, iż mi się nie chcę. Może się dowiesz w swoim czasie, a może nie, nic mnie to nie interesuje - cała matka, a coś ją w ogóle interesuje?
- Twoje dobro skarbie, wiesz, że im mniej wiesz tym jesteś bezpieczniejsza - niech mnie bardziej nie denerwuje, odpowiedziami na moje prywatne myśli! Nie skomentowała tego.
- A jak właściwie się to stało, że się tam znalazłaś? - spowiadaj się matko.
- Hmm... no więc, ta miła para wampirków tu przylazła i chcieli rozmawiać, no to ja jako kulturalna osoba ich nie wpuściłam i rozmawialiśmy na zewnątrz. Myśli mieli czyste, a nie mogli wiedzieć, że potrafię w nich czytać prawda? Mówię dalej. Zaproponowali mi spotkanie się z resztą rodziny i z wilkołakami. Nie proponowałam im, żeby ciebie zgarneli po drodze, ale chyba sami na to wpadli. A dowiedzieli się, że jesteśmy inne, no skąd? Oczywiście od ciebie! Edward wyczytał wszystko z twojego umysłu! Piękne dzięki Brutusie - skończyła swoją jakże przejmującą wypowiedź.
- Nie moja wina, że nie nauczyłaś mnie kontrolować myśli, nie chciałam tego okej? Teraz już wszystko wiedzą i mamy zapewnioną spokojną egzystencję, a więc zgoda? - miała dość kłócenia się, szczególnie z współtowarzyszką broni.
- Zgoda - uff, jak dobrze - a i jeszcze jedno - uśmiechnęła się złośliwie.
- Co tym razem? - czyżby to miało coś wspólnego z wilczkami?
- Trafiłaś w setno, żadnego zbliżania się do nich, bo cię ścignę, zobaczysz. Jeden z nich już o tobie rozmyślał i nie tylko on - uśmiechnęła się - ale tego ci nie dokończę - o nie! tak to się nie skończy!
- Mamo! Który wilkołak? I jak to, nie tylko on? Żądam wyjaśnień! - powinna mi mówić o tak istotnych sprawach!
- I tak się nie dowiesz nie narzekaj, ja jadę na nocną zmianę do pracy - menda, a zapomniałam dodać że moja mama pracuje na stacji benzynowej. Beznadzieja co? Też tak myślę. Musimy udawać biedne, dno.
- Wrócę jutro, poradź sobie ze śniadaniem i idź do szkoły, papa! - przesłała mi w powietrzu buziaka, chwyciła jakąś torbę i wyszła. Była dopiero godzina dziewiętnasta. Ani nie byłam głodna, ani mi się nie chciało spać. Zaraz będę zła! Co ja mam robić? O już wiem! Pójdę na jakiś balet, tak tak to świetny pomysł. Dzwonię do Sary. Odebrała za piątym sygnałem.
- No co jest, Andi? - powiedziała, dość zsapana ... czyżbym w czymś przeszkodziła?
- Yyyy ... przeszkadzam? - trzeba się upewnić.
- Nie, dopiero biegałam, a ty myślałaś, że dlaczego się zmęczyłam zboczeńcu? - czy ona nie jest trzecią osobą w moim życiu, która umie czytać w myślach? Oby nie!
- Czy masz jakieś umiejętności paranormalne o których nie mam pojęcia? Jak np. czytanie w myślach? - śmiech Sary słychać było chyba w całym Forks.
- Nie, no jesteś zaj*bista! A tak poza tym to chciałam właśnie do ciebie dzwonić! Bo jest wieczór rockowy w takim jednym klubie, dziś, piszesz się? Przyjechałabym za godzinę z moją siostrą - po pierwsze, nie wiedziałam, że ma siostrę, po drugie, ona na bank czyta w myślach! a po trzecie, będzie jazda!
- No jasne, że się zgadzam, czekam na ciebie - plan zrealizowany.
- A ty coś ode mnie chciałaś? - tak to samo co ty.
- Nie, już nic, to narazie!
- Do zobaczenia.
Ktoś mi powie w co ja mam się ubrać? Bo ja sama tego nie wymyślę. Dobra, spokojnie. Pobiegłam na górę, postanowiłam zakręcić włosy i tak też zrobiłam. Następnie mocny czarny makijaż( czyli eye-liner, czarny cień i czarna kredka). Teraz ciuchy, spojrzałam na zegarek który pokazywał dziewiętnastą trzydzieści. Więc spokojnie. Zaczęłam przeglądać i przewracać, w końcu wywalać na podłogę, moje ubrania. Znowu spojrzenie na zegarek, za pięć dwudziesta. Ku*wa! Dobra teraz nie ma spokoju! Wzięłam zwykły czarny top, jasno- niebieskie rurki i białe trampki. Nie powiem, wyglądałam bardzo dobrze. Od góry czarna, do dołu jaśniejąca. Usłyszałam zbliżający się samochód, a ponieważ w tej dzielnicy to rzadkość, to pewnie po mnie. Wzięłam torbę, wyszłam z domu i go zamknęłam. Podjechały jakimś rozklekotanym volsvagenem, ale nie narzekam, tylko wsiadam. Siostra mojej koleżanki, była jej starszą wersją. Praktycznie te same ubrania( miały tylko inne bluzy). A Sara była ubrana identycznie jak w szkole.
- Część, ładnie wyglądasz, to jest Melisa, moja siostra - podałyśmy sobie rękę - a teraz jedziemy po mojego chłopaka i ruszamy do Seattle, to naprawdę świetny klub! Będzie dobra zabawa! A i Melisa nie pije więc nas odwiezie, spokojnie.
Więc zabawę czas zacząć.

*alien-obcy Razz


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Maril dnia Śro 19:44, 07 Kwi 2010, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
natzal
Człowiek



Dołączył: 20 Sty 2010
Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 19:22, 07 Kwi 2010 Powrót do góry

"Przyjechałabym za godzinę z moją siostrą - po pierwsze, nie wiedziałam, że ma siostrę, po drugie, ona na bank czyta w myślach! , a po trzecie, będzie jazda!"

Pierwszy raz słyszę, żeby po wykrzykniku stawiało się przecinek i do tego po spacji xD Ogólnie zdanie dość dziwne. Zmień to, bo sobie z nim nie poradziłaś.
Ale to może ja jestem głupia. xP

Który z wilczków? ;]
I mam nadzieję, że ona nie będzie z Edkiem.
Zniknie cały urok opowiadania.
On w sumie jest w każdym opowiadaniu jako chłopak głównej bohaterki
I to się robi nudne.
Ach, czekam na ciąg dalszy.
Czy Bella będzie w tym ff? Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez natzal dnia Śro 19:23, 07 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
zawasia
Dobry wampir



Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D

PostWysłany: Śro 20:40, 07 Kwi 2010 Powrót do góry

"blond bomba na obcasach. Swoją drogą czy pijawki mogą mieć sztuczne cycki? Bo ona chyba takowe posiada." ->najlepszy tekst tego rozdziału
wogóle potyczki słowne są genialne, teksty idealne i widać, że przemyślane, chociaz czasami czytając zastanawiam sie czy to jakaś parodia czy dobrze napisana komedia
ale podoba mi się i dalej będe to czytać:D
pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
xxxvampirexxx
Wilkołak



Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraina Czarów ;)

PostWysłany: Czw 15:51, 08 Kwi 2010 Powrót do góry

Andrea ładnie podsumowała Rosalie. I chwała jej za to!
Lubię twoją postać. Pyskata i żyje na 'spontana'.
Fajnie by było gdyby Jasper zakochał się w niej, ale to moje małe marzenie. Później walka z Edwardem itd. No, ale to twój ff.
Czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Maril
Nowonarodzony



Dołączył: 06 Sty 2010
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Podziemia

PostWysłany: Czw 14:34, 29 Kwi 2010 Powrót do góry

Cóż, dawno mnie nie było, ale postanawiam poprawę. Chyba się za bardzo nie stęskniliście co?Smile

Beta: Rozalietta ;*

Rozdział V

Bez sensu

Szum liści, kap kap, ktoś szura nogami, kap kap, czemu ten telewizor jest tak głośno? Kap kap, czy oni muszą tak głośno trzaskać tymi drzwiami! Kap kap, zakręćcie proszę ten cholerny kran! To, że mam czuły słuch już wiecie, ale jeśli mam jeszcze bardziej wyczulony oznacza jedno. Znacie to uczucie kiedy kot za głośno stoi? Oj, ja znam, nawet bardzo dobrze. Kac, paroma słowami, chęć wymiotów, w gębie pustynia, zamiast siedmiu litrów wody potrzebuję z dwudziestu, okropny ból głowy, jedno dniowa depresja. Kocham to, nie ma co. Opowiem wam w skrócie przebieg imprezy, przynajmniej tyle ile pamiętam. Lokal był bardzo w gotycko-metalowym stylu, czarno- czerwone ściany, czarne skórzane fotele, w głośnikach głównie metalika i wyborowe towarzystwo z nie mniej gorszym trunkiem, zaczynam gadać w języku mojej matki, która przy okazji mówiąc była w siódmym niebie kiedy pięć minut temu, wchodząc do mojego pokoju zwymiotowałam jej na buty. Wracając do tematu, po pierwszym piwie, miałam świetny humor, zaczęłam tańczyć pogo, po drugim, też było miło jak i po kolejnych. Może na siódmym straciłam połączenie ze światem. Pamiętam, iż w tym pubie spotkałam jednego z wilkołaków z dziewczyną, patrzeli się na mnie dziwnie kiedy zaczęłam tańczyć na stole, choć pamiętam to jak przez mgłę. Miałam bardzo miłe przywitanie nowego miejsca zamieszkania. Jest godzina siódma rano, a ja rozmawiałam już z trzema osobami przez telefon. Pierwsza była Sara, opowiadała mi jak wtaczała mnie do domu, obstawiała, że to była czwarta rano. Następna była jej siostra, ta za to mówiła, iż całowałam się z jakimś nieznanym i mi i jej chłopakiem i wyznawałam mu miłość. Później zadzwonił właśnie ów chłopak, pytał się czy jest szansa żebyśmy się spotkali. Oczywiście odmówiłam, nawet nie pamiętam jego twarzy! Nigdy nie tkne alkoholu! Czy wy też tak mówicie na kacu? Bo ja nigdy nie dotrzymuje tej obietnicy.
- Wstałaś zachlańcu? - dobiegł mnie wesoły głos Genesis. Najchętniej bym uciekła przez okno. Będzie nabijać się ze mnie cały tydzień! Co najmniej.
- Przecież słyszysz, że tak co głupi pytasz! Doczyściłaś buty?- warknęła. Czasami się zastanawiam czy ona nie ma czegoś z psa w sobie. Jestem strasznie nerwowa, proszę się nie dziwić, ledwo żyję, a mam zaledwie trzydzieści minut na zrobienie z siebie człowieka, zamiast trupa. Mam we krwi piwo, więc nie mogę prowadzić, odwiezie mnie siostra Sary( nie pamiętam jej imienia). Czy życie może być jeszcze bardziej dołujące? Ach, zapomniałam. Dziś w szkole zobaczę moje ukochane wampirki. Szczyt marzeń spełniony. Nie zgadniecie, ale wstałam i spojrzałam w lustro, a że ono nie pękło to jestem w głębokim szoku. Poszłam wziąć prysznic. Po zrobieniu z siebie żywej istoty, zeszłam na dół do mojej kochanej mamusi.
- Nie podlizuj mi się w myślach, nie wybaczę ci tych butów! Ale chociaż dobrze się bawiłaś? - zdziwiła mnie tym pytaniem. Myślałam, iż mi urwie głowę.
- No, yyy myślę, że dobrze - coś wybełkotałam, z nadzieją dania mi spokoju na ten dzień.
- To świetnie, chciałam ci dać tydzień szlabanu, ale skoro dobrze się bawiłaś to dostaniesz dwa tygodnie - no wredna sucz!
- Trzy tygodnie! Nie wyzywa się matki! A i masz iść do szkoły w tym momencie! I oddawaj kluczyki, bo jesteś jeszcze pijana - pięknie! ku.... Nic nie mówię! Nie chce spędzić miesiąca w domu! Oddałam jej kluczyki i jak posłuszna córka na kacu udałam sie do drzwi czekać na ... no siostrę Sary! Za Chiny sobie nie przypomnę. Podjechała szybciej niż myślałam i wsiadłam do jej jakże ekskluzywnego samochodu( lepsze to niż na pieszo).
- Siemasz, chyba nie za dobrze, chcesz 2KC? A tak po za tym to jestem Melisa, bo zapewne nie pamiętasz - wiedziałam, tylko wyleciało mi z głowy. Co za dobra kobieta! Już ją uwielbiam. Wzięłam posłusznie tabletkę i podziękowałam.
- Sara odpuściła sobie edukacje na ten dzień, zresztą i tak pewnie nic ciekawego nie robicie, a ja niestety muszę iść do pracy jakie ty masz szczęście, że się uczysz... - i tak cały czas, bla bla bla, ile można gadać? Nie patrzcie na pierwsze pozory nowo poznanej osoby. Ja bym nie miała nic przeciwko posiedzenia w ciszy, przecież to chyba nie przestępstwo. Wreszcie dojechałyśmy, jak najszybciej podziękowałam i opuściłam pojazd szatana. Zaczęłam iść w kierunku szkoły, ludzie nie patrzeli się na mnie tak nachalnie jak wczoraj, na ich szczęście oczywiście. Już byłam po za zasięgiem deszczu, chciałam się udać na jakże bajeczną lekcję matematyki, a tu jakiś frajer który zaraz dostanie w twarz pociągnął mnie za rękaw! Albo nie, nie dam mu w twarz, bo prędzej sobie złamię rękę. Rudy wampirek w całej swojej marmurowej okazałości stał i się do mnie szczerzył.
- Masz jakiś problem? - skoro czyta w myślach powinien się domyślić. Boże, trzymaj mnie bo ... nie wiem co zrobię!
- Dzień dobry jak się czujesz wróżko? Bo ja niezmiernie dobrze jeśli pytasz, a i mamy razem lekcje a twojej koleżanki nie ma, więc możesz usiąść ze mną jeśli chcesz - wzruszył ramionami i się uśmiechnął. Ludzie się dziwnie na nas patrzeli, dokładniej na mnie, nie z powodu naszej ciekawiej wymiany dokładnie zdania, ale z rządzą mordu w oczach i to nie tylko dziewczyny, chłopaki też. Spokojnie jestem tolerancyjna. Chwila, czy on coś do mnie powiedział?
- Czy proponujesz mi żebym z tobą usiadła? - trzeba się upewniać. Pokiwał głową z cierpliwością.
- Dobra, ale choć raz się do mnie odezwiesz przesiadam się. - wyszczerzył się, otworzył mi drzwi, co za dżentelmen i pomaszerowaliśmy do klasy.

Matematyka
Jezu jeszcze dwadzieścia minut do końca, ludzie trzymajcie mnie! Ja wole siedzieć w psychiatryku niż tu! Co mnie obchodzą jakieś sinusy czy cosinusy? Na pewno w przyszłości w wolnym czasie będę obliczać przyprostokątne trójkąta. No to jest po prostu moja nowa pasja! A i będę proponować wspólne obliczanie moim przyjaciołom kujonom, przy flaszce wódki! Czemu ten wkurwiający wampir się ze mnie śmieje?!
- Twoje myśli są zabawne - chichotał sobie szczęśliwie pod nosem. Nie będę go znosić, przesiadam się. Tak też zrobiłam, wstałam i poszłam do ławki przed nim. Dyrektor się chyba zdenerwował.
- Co ty robisz Craxi?! Zostajesz po lekcjach! Razem z Cullenem, który się ciągle śmieje! A teraz siadaj i do lekcji!
Zabije, uduszę, zakopię, odkopię a potem utnę jaja! Nie dyrektorowi, ale Rudemu! Mina mu zrzędła i się trochę przeraził, bo nie zna moich zdolności w trakcie zdenerwowania. Usiadłam grzecznie i czekałam na zbawienie. Kiedy zadzwonił mój ukochany, aż podskoczyłam ze szczęścia i poszłam na kolejne angielskie. Edwardzik się gdzieś zmył, ale w dupie go mamy. Wiecie na co ja mam niezmierną ochotę? Na papieroska dokładnie. To już chyba z dwa dni, dobra może mniej ale zawsze jakieś odtrucie. Akurat nie pada, idealnie, idę na dwór. Wyszłam ze szkoły, poszłam szybko w las. Dwie minuty szczęścia w tym beznadziejnym życiu.
- Wiesz, że palenie jest zabronione na terenie szkoły, młoda panno? - oho, któż to mnie złapał? Byle nie dyrektor, ale to nie jego głos. Odwracam się, a tu widzę życzliwego blond wampirka. Aż się uśmiechnęłam.
- Sytuacja krytyczna, trzeba się zrelaksować, czyż nie? - uśmiechnął się i usiadł koło mnie.
- Ale, nie musisz się od razu truć, czy wiesz, że papieros zmniejsza płodność, a ty chyba chcesz mieć dzieci? - no dyskutowałabym!
- Ta i ma czterdzieści substancji rakotwórczych, nie oświecisz mnie niczym nowym - zaczął się śmiać.
- Chociaż próbowałem, słyszałem, że wkopałaś Edwarda w męczeniu się w szkole jeszcze dłużej niż codziennie? - JA wkopałam?!
- No, raczej on mnie, jak nie może dotrzymać warunków umowy to niech jej nie zawiera! Zresztą szczerze powiedziawszy, mam do niego jakiś dystans i niechęć, nie wiem czemu - czemu ja się tak przed nim otwieram?
- Nie martw się, spróbuje o tym nie myśleć, ale nic nie obiecuje. Potrafi byś wkurzający i nie obrażaj się, coś ci powiem - oho, opowieści z krypty.
- Z naszej rodziny Edward miał największy problem z przerzuceniem się na krew zwierząt, więc może przez to jest mało sympatyczny, a ciebie polubił, bo śmierdzisz jak pies - no dzięki blondynku!
- Nie bądź taki miły dla mnie, ja ci się jednego dziwię, jak można żyć z taką porąbaną rodziną, no może jedynie rodzice są znośni, ale na pierwsze wrażenie to widzę to tak. Blondyna z silikonem zamiast mózgu i jej chłopak, jak to kiedyś ktoś mądry powiedział: " Facet umysłowo rośnie do 5 roku życia, potem już tylko fizycznie", a i jeszcze wiecznie wkurwione rude coś, no zapomniałabym o wrednej małej, nieszczęśliwej ... - nie dane mi było skończyć, bo Jasper zatkał mi usta dłonią.
- Starczy, zrozumiałem, wiesz że czasem warto trzymać język za zębami?
- Dużo ludzi mi to mówiło, no nie ludzi też, ale nie rozumiem po co? Lepiej żebym moje myśli mówiła danej osobie, niż osobie trzeciej, czyż nie?
- Możesz mieć racje, ja tam od bodajże ... 30 lat nie mam myśli dla siebie, gdyż Edward zawsze jest obok.
- Witaj w klubie, tylko że ja od urodzenia.
- A wredne małe coś, czyli Alice - aha, ładne imię - przewiduje przyszłość, więc ani chwile teraźniejsze, ani przyszłe zamiary się nie ukryją - czy my przepraszam gramy w kto jest lepszy? Jednak mieli racje z tym ich rozwojem.
- A moja ciotka gada ze zwierzętami i kto jest mistrzem? - zrobił dość zdziwioną minę. Czyżby Genesis nie była, aż tak beznadziejna i nie wygadała wszystkiego?
- Okej, okej wygrałaś. A tak przy okazji dzwonek był z pięć minut temu dla twojej orientacji - only shit! pięknie. Wstałam, rzuciłam krótkie," Na razie" do blondyna i pobiegłam niczym gepard do szkoły, jak już wpadłam do sali, to tak szybko z niej wyszłam.

Przegrana
- Panno Craxi, w naszej szkole nie tolerujemy palenia papierosów, gdyż jest to nie zdrowe ... - no nie wytrzymam!
- A jedzenie w waszej stołówce jest zdrowe? - chyba dyrektorek się zdenerwował. Tak, tak drugi dzień szkoły, a ja największy przestępca w całym Forks( bo wątpię żeby tu się coś w ogóle działo), siedzę w gabinecie psychopaty i się spowiadam dlaczego i po co. No a bonusem jest to, że przegrałam 50$ z moją matką, która zamiast udawać zdenerwowaną siedzi i się cieszy jak głupia, jej fetyszem jest chyba wieczna chęć nie mylenia się.
- Słyszę cię - powiedziała cicho pod nosem żebym tylko ja usłyszała i dodała głośniej - oczywiście panie ... Goldman ma pan rację, nie mam pojęcia jak to się mogło stać - o jasne - ani skąd wzięła - sama mi kupiłaś matko! - ale postaram się przedsięwziąć odpowiednie kroki - bo uwierzę, moja kara i tak trwa dwa tygodnie co ona chce jeszcze zrobić? Skończyła swoją jakże ekscytująco nudną wypowiedź i spojrzała się na mnie karcąco.
- Tym razem to popuszczę i tak Andrea zostaje po lekcjach za przeszkadzanie mi w edukacji młodzieży, więc tylko upomnienie, proszę wracać na angielski i dziękuję pani za przybycie - uścisnął matce rękę i wyszłyśmy.
- Może cię pośle do psychologa, albo od razy w kaftan, ale najpierw kasa - wyciągnęła do mnie dłoń z tym swoim diabelskim uśmieszkiem.
- Mamusiu moja, czy ty myślisz, że nosze przy sobie tyle kasy? Po co mi? Zresztą wracam na lekcje, na razie - odwróciłam się i poszłam do klasy, ale akurat w tym czasie zadzwonił dzwonek, więc udałam się na stołówkę. Dacie wiarę? Jeden głupi papieros, a dwie godziny w plecy, no oczywiście za nim Genesis zwlekła swój tyłek z domu to trochę minęło. Gdy przeszłam już przez drzwi tej jadłodajni, zaczęłam się zastanawiać z kim ja usiądę. Sary nie ma, jej kolegów się boje, o super Edwardzik idzie w moją stronę. Gotowi, do startu, odwrót!
- Hej, nie uciekaj, zapraszam cię tylko do naszego stolika, masz ten przywilej, bo nigdy żaden człowiek z nami nie usiadł - co za bezczelny dupek! Ale, lepsi oni niż siedzenie samej.
- I ta tradycja się chyba nie zmieni - poszłam w stronę ich stolika. Najpierw chyba nie zrozumiał o co mi chodzi, ale to mało inteligentne. Tym razem banda wampirków powitała mnie milej, inaczej mówiąc nie patrzyli się jak na czarownice którą by najchętniej spalili. Rozmawiałam z Rudym, blondynem i mięśniakiem, przy bliższym poznaniu są naprawdę w porządku( chyba pierwsze co dobre o nich powiedziałam). Małe wredne i silikon zamiast mózgu gadało między sobą, swoją drogą Edward powiedział, że mnie polubił, a tylko dlatego, iż moje myśli go nie kiedy rozbrajają. Przerwa skończyła się szybciej niż się zaczęła, oczywiście jak zawsze i poszłam na kolejne inspirujące mój talent plastyczny, na końcu zeszytu, lekcje.

Chemia. Kara
Jest ciężko, bardzo ciężko, głową zaraz walnę o ławkę, a jeszcze całe dwie minuty! Tak w wolnej chwili, chcecie wiedzieć co myślę o tym przedmiocie? To kompletna chała! Tyle co wiem o chemii, to to, że całą tablicę Mendelejewa zawiera moja farba do włosów i jakoś więcej mi nie potrzeba. Dzwonek zaczął swój co 45 minutowy rytuał, oznaczający lekcje w-fu na którą nie chodzę, ale mam dwie godziny odsiadki, za to, że Cullen urodził się wkurwiający, co to moja wina? Dyrektor się zjawił jeszcze z jedną dziewczyną, swoją drogą to była bardzo ładna dziewczyna, blondynka o zielonych oczach, bardzo blada, a do tego pozytywnie uśmiechnięta, wyglądała słodko i niewinnie.
- Andrea, to jest Mendy, może się znacie, a może mnie to nie interesuje, ale będziecie razem przez tą godzinę, potem dołączy Cullen. Będę przychodzić co dziesięć minut - czyli wolność! Nawet zwrócił się do mnie po imieniu, jestem w szoku!
- Taki aniołek jak ty co tu robi? - trzeba jakoś zacząć rozmowę, bo przez ten czas, dopóki Rudy się nie pojawi, mogę, wręcz muszę się do kogoś odezwać, bo mnie szlag trafi.
- Jaki ku*wa aniołek?! Jestem najgorszym przestępcą w tej szkole. Pewnie przypisywałaś sobie te zasługi, wszyscy nowi tak robią. Zwinął mnie za picie alkoholu na terenie szkoły, oczywiście inni moi " wierni przyjaciele" sobie uciekli, a ja ponieważ byłam jeszcze na haju to mi się nie udało, no i po za policją dostałam jeszcze odsiadkę tutaj, a ciebie co tu sprowadza? - zszokowała mnie! Nie oceniaj książki po okładce, to jest racja. Opowiedziałam jej zajście z Cullenem no i o fajkach. Ta godzina minęła bardzo szybko, dowiedziałam się, że ona ma chłopaka w La Push i twierdzi, iż to big love! Opowiada o nim jak o ósmym cudzie świata! Litości. A i ma na imię Jared! Mówię, bo potem zapomnę. I zaprosiła mnie w ten weekend na ognisko co mi bardzo odpowiada, podobno będą jego kumple, do wyboru do koloru, a więc ja tam jestem pierwsza! Oczywiście moją sielankę musiał zepsuć Edward który wparował na drugiej lekcji i o dziwo, usiadł w kącie i nawet się słowem nie chciał odezwać( chociaż go zagadywałam!) Co za cham! Chyba się na mnie obraził, tylko nie pamiętam tym razem za co. Ale jedno trzeba przyznać, moje życie nabiera barw i z tego mogę się cieszyć, choć wiem, że na pewno nie na długo. Smile


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Maril dnia Czw 14:38, 29 Kwi 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
xxxvampirexxx
Wilkołak



Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraina Czarów ;)

PostWysłany: Czw 15:02, 29 Kwi 2010 Powrót do góry

Brak, w niektórych miejscach przecinków.
Rozwaliło mnie myślenie Andrei. Zwłaszcza lekcja chemii. Matma też dobra :) Jakbyś wycięła z własnych lekcji. Muszę się przyznać, że mi też czasem głowa opada, jak nauczyciel zaczyna gadać. :)
Pośmiałam się, co się rzadko zdarza.

Pozdrawiam i życzę weny :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
zawasia
Dobry wampir



Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D

PostWysłany: Czw 20:05, 29 Kwi 2010 Powrót do góry

dzieki, dzięki, dzięki
znów czytając sie ubawiłam i tak stęskniłam się za tym opowiadankiem bardzo...
ale wkońcu dodałaś ciekawy, genialny, rozbrajający tekst...
teksty Wody są jedyne w swym rodzaju, bym któreś zacytowała, ale jest ich za duzo i nie wiem który najfajniejszy,
co więcej powiedzieć, dodawaj częściej rozdziały dzięki temu bedę mogła jeszcze gorącej dziękować Ci za to:)
pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
capricorn
Człowiek



Dołączył: 17 Wrz 2009
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Śro 15:54, 05 Maj 2010 Powrót do góry

nie no rewelacja ! :)
pomysł na prawdę świetny, opisy genialne no i te myśli i komentarze.. r e w e l a c j a
oczywiście każdy rozdział bardzo dobry.

pozdrawiam. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin