|
Autor |
Wiadomość |
wela
Zły wampir
Dołączył: 08 Lut 2009
Posty: 452 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 37 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Broadway
|
Wysłany:
Sob 18:53, 11 Lip 2009 |
|
Bardzo ciekawy i subtelny rozdział. Długość nie jest przerażająca. Uważam, że ten pomysł - z dodawaniem krótkich partów - spełni twoje oczekiwania. Na pewno nie zdarzy się, że znowu nie zorientuje się w tekście.
Cóż, wracając do rozdziału - podoba się, oczywiście. Jestem zaciekawiona i pełna pytań - jak to się skończyło? Skoro ona obecnie jest wampirem... musiał ją przemienić. Mam nadzieję, że następna część wszystko wyjaśni i będę czuła się usatysfakcjonowana. :D Chciałabym jeszcze powiedzieć, że kocham tego Jaspera, który jak w tej piosence uważa, że Niech żyje wolność, wolność i swoboda, niech żyje zabawa i dziewczyna młoda... - Pasuje tutaj on idealnie, i co więcej, podoba mi się to! Uwielbiam twojego Jaspera. Ogólnie mówiąc podoba mi się też ta dziewczyna - niby taka grzeczna i niewinna, ale gdy pozna się ją bliżej - to twarda sztuka.
Cytat: |
- Cóż, wtedy nie wiedziałam, że swoją porywczością ocaliłam własne życie... – podjęła tajemniczym tonem. |
Dzięki temu wiem, że jej osobowość jest wyrazista, cóż, podobnie do Jaspera. Zastanawiam się teraz tylko - czy Alice za chwilę nie wytrzyma? A w ogóle to gdzie obecnie jest Jasper? Prawdopodobnie teraz nie ma go w miejscu, w którym wszyscy rozmawiają, ale w takim razie gdzie jest? Pragnęłabym o jakieś przypomnienie.
Cytat: |
Brutalnie złapał moje głosy w garść. |
Byłam tak pochłonięta pisaniem edita pod poprzednim rozdziałem, że zapomniałam ci napisać, iż popełniłaś we wcześniejszej części literówkę - głosy zamiast włosy.
No, to tyle. I czekam na więcej, oj czekam.
P.S. Idealny pomysł z tym co dwudniowym dodawaniem parta - powtarzam się, wiem, ale chcę żebyś się dowartościowała. :)
Powodzenia, wela. :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
bluelulu
Dobry wampir
Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 974 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 85 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hueco Mundo
|
Wysłany:
Nie 0:14, 12 Lip 2009 |
|
oczywiście, tego mogłam się spodziewać ...
nie lubię Cię!
zawsze powalisz mnie na kolana
zawsze tekst jest "zza kurtyny" , tajemniczy tak bardzo że pragnie się wiedzieć więcej ;< a ja lubię wiedzieć więcej , to znaczy WSZYSTKO! ;p
tekst ocieka seksem, ale nie tym hmm (którego typ też jest fajnyy ;p) wulgarnym, ale takim delikatnym który przypomina szczypanie skóry ;p
chcę wiecej ;D
sam Jasper mnie kokietuje przez ten seks ,który się z niego wydobywa.
nie wiem dlaczego (kolejna aluzja palacza) ale akcja która dzieję się w tym ff wyobrażam sobię w kłebie dymu , dużo dymu! obtulającego każdego uczestnika rozmowy ... ahh . *wdech i wydech, wdech i wydech*
przecież nie chcesz stracic czytelniczki ;-D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mercy
Zły wampir
Dołączył: 21 Gru 2008
Posty: 305 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 33 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Krainy Wróżek
|
Wysłany:
Nie 1:34, 12 Lip 2009 |
|
Och jak ja uwielbiam tą Twoją historię, bo jest zupełnie inna i bardzo ciekawa. Masz talent do pisania pięknych historii, mimo że kazałaś trochę poczekać na nowe rozdziały, nie musiałam wracać do początku historii, ponieważ po jej pierwszym przeczytaniu została mi w pamięci na bardzo długo. Ciekawie opisałaś relacje wampir-człowiek, były takie bardziej realne i zgodzę się z Tobą że S.M. zrobiła z wampirów istoty za bardzo idealne i "ciotowate", w Twoim opowiadaniu są one podobne bardziej do ludzi, mniej idealne. To wszystko tworzy urok tego opowiadania, mam nadzieję że teraz będziesz dodawała częściej nowe fragmenty, bo historia coraz bardziej wciąga.
Pozdrawiam Mercy |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
wymyślona
Wilkołak
Dołączył: 09 Kwi 2009
Posty: 222 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 2:06, 14 Lip 2009 |
|
oo, nie było mnie tutaj raptem tydzień i widzę, że trochę się działo przez ten czas... (Czyżby nawaliła mi funkcja powiadomienia o odpowiedzi?)
Przede wszystkim, podoba mi się pomysł "mniej, ale częściej". Wspomniane dodawanie nowego fragmentu co dwa dni byłoby cudowne, ale niestety (dla nas, czytelników zakochanych w "Zmowie byłych żon, gdyż musimy czekać na rozdziały) czy też stety ( też dla nas, czytelników, bo dzięki temu mizuki łapie kapryśne natchnienie pisarskie, które, jak wiem, uwielbia przychodzić niespodziewane i niekoniecznie w danym momencie pożądane- na przykład podczas pisania ważnej pracy, prowadzenia oficjalnej rozmowy czy też podczas prania skarpetek :P) nasza Droga Autorka ma życie prywatne. I musimy to w pełni uszanować!
Zgadzam się z J.K.StoneHeart- napisanie komentarza pod Zmową to ciężki orzech do zgryzienia. Dlatego nie martw się, mizuki cudowna, małą ilością komentarzy. Nie to się liczy, lecz jakość Twojego opowiadania.
O matko. Chyba będę cukrzyć. Nie do końca mam na to ochotę, może to ze względu na mój aktualny- nieco zgryźliwy i szyderczy- nastrój, ale cóż. Jak trzeba, to trzeba. Ponadto uprzedzam, że nie chcę swoimi słowami nikogo urazić i nikogo konkretnego nie mam na myśli. To tak na wypadek, gdyby mnie poniosło podczas pisania. ; )
Według mnie obok Zmowy... nie da się przejść obojętnie. Wszystkie Twoje miniaturki, mizuki, które przeczytałam były sugestywne, czarujące i urzekały stylem. Z tym opowiadaniem jest podobnie tyle, że ono jest jakieś... trudniejsze. Wydaje mi się, że na Twoich miniaturkach mógł zawieść się tylko ktoś, kto pod słowem "erotyk" rozumie- zależnie od ograniczenia wiekowego- opis "miziu-miziu" bądź po prostu seksu i tylko na to liczy. "Zmowa byłych żon" to już towar z wyższej półki. Nie sugeruję tutaj, że miniaturki są słabe, mało ambitne, czy coś w tym stylu. Broń Boże! Są cudowne i uwielbiam wszystkie, które przeczytałam do tej pory. ( Uch, jakiś głos w mojej głowie szarpie się i wyje zdegustowany nadmiarem pochwał, które wypisuję, a nie mam knebla pod ręką. A tak w ogóle... jak można zakneblować wewnętrzny głos? Wie ktoś? Bo mój mi bardzo często przeszkadza i chętnie bym go uciszyła. ) Powtórzę się, trudno: "Zmowa..." jest trudniejsza. Nie podałaś nam jej nam na porcelanowym talerzyku ustawionym na srebrnej tacy wyciągniętej w stronę każdego, kto tylko łaskawie zechce zwrócić na nią uwagę. O nie. Ten talerzyk przykryłaś pokrywką i schowałaś do lodówki. A na tę pokrywkę i drzwi od lodówki składa się kilka faktów, chociażby pojawiający się na wstępie wątek relacji męsko-męskich, który zapewne wystraszył i odgonił osoby mniej tolerancyjne. Nie wiem, może tylko ja jestem taka jakaś dziwna i tylko ja mam takie problemy, ale do tego dochodzi potrzeba posiadania choćby minimalnej wiedzy na tematy poruszane w tym opowiadaniu. Z artystami sobie poradziłam, co prawda-przyznaję ze wstydem- moja wiedza na temat sztuki ogranicza się tylko do tego, co jest konieczne, by uzyskać odpowiednią ocenę z tego przedmiotu w szkole, ale przynajmniej miejsca akcji były mi w jakiś sposób znane (niestety, nie osobisty) i łatwe do wyobrażenia. Podobnie z Irlandią- przydały się do czegoś lata w szkole językowej, gdzie uczą mnie nie tylko angielskiego, ale i kultury krajów, w których ten język jest używany ; ). Kłopoty miałam dopiero z tym nieszczęsnym dla mnie koncertem japońskiego zespołu, ale... to już nieważne. (Cholera, rozpisałam się i już zaczynam gubić wątek... xD problemy z nieodpowiednią ilością snu. Dobra, już chyba wiem, do czego zmierzałam. Chyba...) Jeśli ktoś ma podobne problemy, co ja, to też mogło się to dla niego składać na te drzwi od lodówki.(Coś mi się wydaje, że zaczynam bredzić. O czym ja pisałam wcześniej, zanim zaczęłam...?) Chciałam napisać o tym, że to z powodu tych drzwi od lodówki niewiele osób komentuje to ff. Ale idę o zakład, że czyta je wiele więcej osób, tylko naprawdę ciężko jest pod "Zmową byłych żon" napisać komentarz, który będzie jeszcze konstruktywny, w miarę oryginalny, niegłupi i sensowny. Mi to ewidentnie nie wychodzi.
Bredzę! Przechodzę więc szybko do tego rozdziału i uciekam.
Mizuki, czy Ty kiedykolwiek napisałaś coś złego? Albo chociaż kiepskiego?
Miało być na temat ostatniego rozdziału. O matko i córko...
Podobało mi się, oczywiście. Zwłaszcza ta większa niż Meyerowska naturalność, ludzkość wampirów, a konkretniej Jaspera. Tym razem nie miałam już żadnych kłopotliwych problemów z dogłębnym poczuciem klimatu
Ale szczerze? Czytając zdanie "Tej nocy pogryzła wampira" delikatnie parsknęłam śmiechem. Przepraszam, pewnie to nie była odpowiednia reakcja, ale ja tak jakoś dzisiaj mam. Z nudów czytałam "Zmierzch" i przy scenie w sali baletowej śmiałam się chyba nawet kilka razy. A jak dotarłam do "Carlisle, co z tą ręką?" to pies sąsiadów się zaniepokoił i zaczął szczekać xD Także proszę się nie przejmować moją reakcją w najmniejszym stopniu.
Pisząca już głupoty i nieco zmęczona .wymyślona. pozdrawia i życzy Mizuki oraz tym, którzy się udzielają w tym temacie, by wen był z Wami wszystkimi i oddala się w kierunku najbliższego posłanego łóżka wraz z wciąż wyjącym coś niezrozumiałego, upierdliwym głosem.
P.S: wybaczcie mi błędy i ten chaotyczny, może trochę niezrozumiały komentarz. Jakby był niezrozumiały bardziej niż trochę, to piszcie, a spróbuję go poprawić i wyjaśnić, ale teraz już nie jestem w stanie. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
ajaczek
Zły wampir
Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Wto 10:25, 14 Lip 2009 |
|
Rozdzialik jak zwykle mnie przeniósł do bardzo zmysłowej i erotycznej krainy Jaspera :) I uwielbiam to w tym ff. Jest taki emocjonalny, taki erotyczny eh.... A twój JAsper jest bardzo ludzki i to mi się w nim podoba. Czekam na kolejne epizoty z jego jakże barwnego życia :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
mizuki
Zły wampir
Dołączył: 03 Gru 2008
Posty: 392 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Wto 14:23, 14 Lip 2009 |
|
Niestety jak na razie moje postanowienie nie daje efektów :(... Wybaczcie! Przeziębiłam się i po całym dniu w pracy mój wen i zapał zasypiają z całą resztą mnie :( Mam nadzieję, że szybko mi przejdzie i będzie już lepiej (i płodniej XD).
Póki co wrzucam małą próbę wykreowania mojego Jazza: [link widoczny dla zalogowanych] Jednak nie jest ona udana, bo wyszedł mi wyjątkowo ciotowato XD Będę próbować dalej (może w zupełnie innej stylistyce).
.wymyślona. zatkało mnie... Nie wiem co powiedzieć zza całej czerwonej buzi 0.o Kłaniam się w pas za tak wypasiony komentarz. Zreszta za wszystkie dziękuję szlicznie! Życzcie mi więcej energii, bo na razie mam katarzysko w nosie i czuję się wypruta :(
Acha, jeszcze jedno... Otóż w moim ff chciałam pokazać zmianę, jaka zachodzi w życiu Jazza - jak na razie trzy etapy:
1. Był młodym, nie panującym nad sobą, emocjonalnie rozchwianym wampirem, który na dodatek wpadł w "złe towarzystwo". To był szalony czas, w którym nie wiedzial na co go stać. I niczym się za bardzo nie przejmował. Dopiero zabicie Lorci uświadomilo mu jego diaboliczną naturę, przeraziło go to i doprowadziło do etapu 2.
2. Pragnął się wyciszyć i unikać ludzi. Zmienił się w takiego pustelnika, który jednak daje się ponieść, najpierw ciekawości, potem uczuciu. Spotyka Eileen i zarazem poznaje co to zakochanie i bycie z kobietą. Ponieważ zakochuje się prawdziwie, paraliżuje go strach o życie ukochanej. Ponownie ucieka.
3. Na etapie trzecim jest już wampirem wolnym od wszelakich rozterek ;]. Akceptuje swoją naturę i zaczyna czerpać z niej przyjemność. W pewnym sensie się poddaje i daje dojść do głosu najciemniejszym częściom swojej duszy. Nie zalezy mu na niczym, prócz zabawy - nierzadko dość "kontrowersyjnej".
Czy to widać? Czy tylko ja we łbie mam to klarowne? Proszę o pomoc! |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez mizuki dnia Wto 15:13, 14 Lip 2009, w całości zmieniany 4 razy
|
|
|
|
wymyślona
Wilkołak
Dołączył: 09 Kwi 2009
Posty: 222 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 15:27, 14 Lip 2009 |
|
no, masz porządne usprawiedliwienie, więc ja wybaczam i myślę, że inni postąpią podobnie leż, kuruj się i odpoczywaj. Katar w końcu przejdzie, a wen i zapał się obudzą (na co szczerze liczę).
Mizuki, mam nadzieję, że Cię zatkało, bo udało mi się jednak coś sensownego sklecić i osiągnęłam cel zamierzony, a nie przeciwnie...
A co do tych zmian Jaspera: widać, nie martw się. A jak napisałaś teraz, co powinno być widoczne, to widać jeszcze bardziej xD
Pozdrawiam i- tym razem- zamiast weny życzę tej energii, o którą prosiłaś i szybkiego powrotu do zdrowia. Chociaż... weny też trochę |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
J.K.StoneHeart
Nowonarodzony
Dołączył: 27 Mar 2009
Posty: 34 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Holandia
|
Wysłany:
Śro 9:30, 15 Lip 2009 |
|
Przepraszam za zwłokę, ale ostatnio cierpię na chroniczny brak wolnego czasu:). Po pierwsze brawa za poduszkę! Może to nie był akurat najistotniejszy wątek, ale ja uwielbiam takie znaczące niedopowiedzenia :). Chociaz przyznam szczerze, że dopiero gdy przeczytałam odnośnik skojarzyłam po co mu owa poduszka była .
Fajnie, że do głosu doszedł wreszcie główny zainteresowany, chociaż w tej odsłonie okazał się mordercą i męskim szowinistą. Oj te słabe i łatwowierne kobiety.
Cytat: |
(...)zapobiegał nieszczęściom, które mogłyby je spotkać ze strony innych mężczyzn. |
Za ten tekst sama bym go zdzieliła . Z całą pewnością zasłużył na pogryzienie przez panią Davies. I tu zaczynam sie niebezpiecznie zastanawiać w jakież to miejsce został ukąszony i czy aby nie było to główną przyczyną przemiany pani D. Moje mysli idą w tak niedorzecznym i niecenzuralnym kierunku, że wypada mi się szybko pożegnać.
Oczywiście winą za stan mojego umysłu obarczam Ciebie moja droga autorko. Ciebie i Twoją sugestywną twórczość
P.S. PART III fragmnet - tu jest literówka, ale szczerze to zostawiłabym to jak jest - taki znak rozpoznawczy .
Pozdrawiam J.K.SH. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
mizuki
Zły wampir
Dołączył: 03 Gru 2008
Posty: 392 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Nie 17:30, 19 Lip 2009 |
|
Wstawiam mały fragmencik, ktory kończy część trzecią o pani Davies i magicznej Camden Town. Smaczego! I o opinię proszę uprzejmie ;]
CZĘŚĆ TRZECIA fragment czwarty
Obudziłam się, gdy świat za oknem obleczony był ponurą szarością, która za godzinę, może dwie, miała ustąpić miejsca budzącemu się do życia słońcu. Uniosłam leniwie powieki, oddychając głęboko. Gdzieś na granicy świadomości czułam zapach lawendy. Wierzchem dłoni przetarłam oczy. Ziewnęłam sennie, raz jeszcze nurkując twarzą w miękkiej poduszce, by po chwili niechętnie podnieść głowę, szukając wzrokiem nocnego blond figlarza. Parsknęłam bezgłośnym śmiechem, gdy tylko te określenie zaświtało w mojej głowie.
Siedział w pobliżu. Odchylał się lekko na krześle, opierając stopę o skraj łóżka. Niedbale narzucona na grzbiet koszula nie zasłaniała nawet skrawka umięśnionego brzucha. Cicho stukał palcami o podłokietniki, przyglądając mi się uważnie. Gdy napotkałam jego wzrok, zadrżałam lekko. Wydawało mi się, że lustrował mnie wzrokiem, jakby coś oceniał, nad czymś dumał. Zmarszczył brwi. Z jakiegoś powodu poczułam niepokój. Jego czarne oczy nie były już tak czułe… Noc minęła. Świtało.
- Wiesz, że byłaś o krok od bolesnej śmierci? – Podskoczyłam zaskoczona, gdy z jego gardła dobył się głęboki pomruk.
- Nie przesadzasz, Jasper? – Próbowałam zażartować, bo jego spojrzenie wprawiało mnie w stan skrajnej niepewności. – Wiesz, nie powiem, natura niczego ci nie pożałowała, ale nie sądzę, żebyś mógł mnie w ten sposób zabić. – Mrugnęłam do niego porozumiewawczo. Podziałało. Spojrzał na mnie z rozbawieniem. W kącikach jego ust czaił się uroczy uśmieszek.
- Wiesz, że ten wisior, który dałem ci wczoraj, naprawdę należał do wampira? – Pozwolił uśmiechowi w pełni rozbłysnąć na wargach.
- Tak? – zapytałam uprzejmie.
- Tak. Od zawsze należał do mnie – rzekł ze spokojem, mocniej odchylając się na krześle.
Spojrzałam na niego zaskoczona. Oszalał. Był przystojny, był tajemniczy, był świetny w łóżku... No i miał coś z głową. Wiedziałam, że gdzieś musiał być haczyk. Westchnęłam cicho, uśmiechając się ze zrozumieniem. Podniosłam się do pozycji siedzącej, owijając się prześcieradłem. Otworzyłam usta, aby coś powiedzieć, jednak z mojego gardła nie wydobył się żaden dźwięk. Zastygłam z rozdziawioną buzią. Mój kochanek, nie wiedzieć kiedy, znalazł sie tuż przy mnie, uśmiechając się szeroko. Nawet w pogrążonym w szarości pokoju mogłam wyraźnie dojrzeć kły.
Wstrzymałam oddech, próbując zachować spokój. To jeszcze nie był dowód. Jednak z drugiej strony, biorąc pod uwagę urodę i chłodną skórę mężczyzny… Pisnęłam cicho, patrząc na niego z niedowierzaniem.
- Nie bój się. Już nic ci nie… - zaczął, lecz nie dałam mu skończyć.
Wyskoczyłam z łóżka niczym wystrzelona z łuku, nic sobie nie robiąc z tego, że moje ubranie leżało zapomniane gdzieś w kącie pokoju. Jednym susem dopadłam do niego, przewracając krzesło. Głuchy łoskot oznajmił nasze spotkanie z podłogą. Miałam to w nosie. Złapałam w dłonie złociste włosy, napotykając jego wstrząśnięte spojrzenie.
- Chcesz mi powiedzieć, że bzykałam się z wampirem??? – zapytałam z przejęciem, na co on przypatrywał mi się chwilę zaskoczony, po czym wybuchnął gromkim śmiechem.
- Kobieto, jak ty się w ogóle nazywasz? – Wydawał się być mocno rozbawiony.
- Yukiyo – odparłam z zapałem.
- A więc, Yukiyo… - szepnął. – Tak, bzykałaś się z wampirem. I było to najlepsze bzykanie w moim życiu – oznajmił.
Następnie obdarował mnie pięknym, szerokim uśmiechem. Przepadłam.
+++
- Nasz związek trwał jakiś czas… Nie za długi, nie za krótki. W sam raz.
Yukiyo Davies uśmiechnęła się leciutko, zerkając na towarzyszące jej osoby. Przeciągnęła się niczym kot, po czym jednym ruchem zebrała ze stolika stertę wsuwek. Niedbale wrzuciła je do torebki, jednocześnie szukając w niej czegoś jeszcze. Po chwili wyciągnęła z niej karteczkę. Uwaga zgromadzonych skupiła się na świstku papieru. W oczach Lloyda błysnęło zrozumienie.
- Tak, moi kochani… Jasper odszedł, zostawiając mi jedynie krótki liścik. Początkowo byłam wściekła, bo chciałam być taka jak on, towarzyszyć mu. Teraz, z perspektywy czasu, nie mam mu nic za złe. Żal zniknął zastąpiony zrozumieniem. Było to najlepsze rozwiązanie. Bawiliśmy się wyśmienicie, jednak mieliśmy swoje własne życia i plany.
Oczy pani Davies po raz kolejny błysnęły wesoło. Nie wyglądała na zmartwioną. Rozsiadła się wygodnie w fotelu, kontynuując mocnym głosem:
- Wiele się od niego dowiedziałam, wiele nauczyłam. Zarówno w temacie wampirów, jak i – chrząknęła znacząco – innych spraw. Kochałam go, jednak po prostu nie był mi przeznaczony. A ja się z tym pogodziłam.
Eileen ostrożnie sięgnęła po karteczkę. Po chwili odczytała jej treść:
Kochana Yukiyo!
Być może nie powinienem zachowywać się jak ostatni drań i uciekać, gdy śpisz, ale wiem, że gdybym poczekał, aż otworzysz oczy – mógłbym znów ulec ich czarowi. Odchodzę. Wspomnij mnie kiedyś, spojrzawszy na wisior.
Twój Jasper.
P.S.
Jesteś niezrównana – wiesz kiedy. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez mizuki dnia Nie 23:03, 30 Sie 2009, w całości zmieniany 5 razy
|
|
|
|
bluelulu
Dobry wampir
Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 974 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 85 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hueco Mundo
|
Wysłany:
Nie 19:07, 19 Lip 2009 |
|
Mizuki, mówiłam Ci że jesteś boska?
albo , albo chociażby genialna?!
jak zwykle mi się podobało.
i zastanawiam się czemu piszę tutaj PIERWSZY komentarz, skoro dalsza treść opowiadania jest już od kilku godzin na forum ; /
ah, ten Jazz jak zwykle
seksowny
tajemniczy ...
te uciekanie , kochanek , kochanek.
kojarzy mi się z wampirzym (dobrze odmienione?) casanovą ;D
dalej dalej! puk puk , dalej! |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez bluelulu dnia Nie 19:09, 19 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Anna_Rose
Wilkołak
Dołączył: 23 Sie 2008
Posty: 248 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Tam, gdzie Diabeł mówi dobranoc
|
Wysłany:
Nie 21:13, 19 Lip 2009 |
|
No cóż. Ubolewam nad tym, że nigdy nie mogę się do niczego doczepić, bo wszystko mi się tutaj podoba okropnie mnie to irytuje ;P
To nic, że Jasper w tym opowiadaniu ma to "coś", co przyciąga, że przedstawiasz go jako świetnego kochanka...
Ten part po prostu mnie rozbawił, o czym już wiesz .
Wiem, że oczekujesz komentarzy, ale np w moim przypadku jest to bardzo trudne ciągle się zachwycam nad tym opowiadaniem, nic mi nie zgrzyta... więc każdy niemalże komentarz wygląda tak samo. Albo piszę ci o wszystkim na PW ;P to jest straszne ^^.
Mam nadzieję, że za niedługo znowu dodasz chociaż krótki part... chociaż wiem, że nie jest łatwo ;].
Pozdrawiam,
A.Rose |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
wela
Zły wampir
Dołączył: 08 Lut 2009
Posty: 452 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 37 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Broadway
|
Wysłany:
Nie 22:32, 19 Lip 2009 |
|
Mizuki, świetnie, świetnie. Powracasz do żywych, a ja zastanawiam się i chyba powoli zaczynam pojmować od czego przyszedł tytuł Zmowa byłych żon.. Pisałam to w popoprzednim komentarzu, ale było to w edicie i chyba nie w ogóle na to nie zerknęłaś, bo wcale nie ustosunkowałaś się do tej teorii. Ale teraz już nie dam ci spokoju. :D
Tak więc - mam wrażenie, że te wszystkie kobiety, które siedzą w tym pomieszczeniu, znały się z Jasperem bardzo dobrze - mam na myśli związki - tak jak jest w przypadku pani Davies, a także przelotny romans, jak to odbyło się z Elieen. Dodatkowo ta karteczka.. Jasper zawsze żegna się ze swoimi partnerkami seksualnymi (że tak to ujmę) pisząc karteczkę.
Jako, że tytuł to Zmowa byłych żon to zastanawiam się czy te kobiety nie uknują jakiegoś spisku? Co się stanie z Jasperem? Alice? Ten związek przetrwa?
Co do samego rozdziału - jak zawsze cudownie i niebanalnie. W twoim wykonaniu nawet te wątki erotyczne nabierają smaku, koloru i ogólnie można je nazwać bardziej wątkami miłosnymi, subtelnymi. Aż chce się je czytać. Opisujesz to wszystko delikatnie, nie spiesząc się, dzięki czemu jeszcze lepiej wprowadzasz czytelników w klimat. I właśnie przez to uwielbiam czytać Zmowę.
Cytat: |
Tak, bzykałaś się z wampirem. I było to najlepsze bzykanie w moim życiu. – oznajmił. |
Tu się tylko zagapiłaś, bez kropeczki.
Powodzenia, czekam na więcej i oczywiście weny i czasu, bo to bardzo ważne.
p, wela. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez wela dnia Nie 22:33, 19 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
mizuki
Zły wampir
Dołączył: 03 Gru 2008
Posty: 392 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Nie 22:45, 19 Lip 2009 |
|
Uskrzydlona, rozpiera mnie zadowolenie! Cieszę się niezmiernie, że podoba mi się mój Jazz, bo... mnie też . Lubię go takiego, dlatego też tak się z nim "bawię". Jeszcze trochę namiesza, obiecuję ;].
Anno, dzięki Ci, że czytasz te moje wypociny z wyprzedzeniem i oceniasz oraz za liczne PW na różne tematy ;]. Młochocho, ja się śmiałam pisząc - jak głupek jakiś ;P. Ten part miał być ździebko zabawny
Welo, przepraszam, że nie podjęłam wątku wcześniej, ale jestem zamotana i chyba zapomniałam Wybacz!
Zatem... hmmm... Jak by tu odpowiedzieć i nie zdradzić zbyt wiele...? Tak, tytuł jest dość oczywisty, bo wszystkie panie i pan, o którym zapomniałaś ;P, opowiadający swoje historie to te "byłe żony" (tak, Lloyd też). No i jak wskazuje tytuł - wejdą w pewną zmowę. Nie powiem jaką, bo wyjaśni się to niebawem, już w następnym parcie ;]
Dziękuję Wam za opinie :D ! Moja motywacja rośnie powolutku ;]. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
wymyślona
Wilkołak
Dołączył: 09 Kwi 2009
Posty: 222 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 23:57, 19 Lip 2009 |
|
Rozbawił mnie ten fragment :D Chichrałam się jak głupia :D
Podpisuję się pod wypowiedzią Anny_Rose:
Cytat: |
Wiem, że oczekujesz komentarzy, ale np w moim przypadku jest to bardzo trudne ciągle się zachwycam nad tym opowiadaniem, nic mi nie zgrzyta... więc każdy niemalże komentarz wygląda tak samo. |
Ale cóż zrobić? Najwyżej nas moderatorki zjedzą, za te mało konstruktywne komentarze, które tu piszemy Trudno.
Ha, ale ja będę dzisiaj oryginalna. Doczepię się! *cieszy się jak małe dziecko* Powtórzenie znalazłam. *Kajkę rozpiera duma* Otóż w świetnym fragmencie, który mnie mocno rozbawił, czyli tym o "bzykaniu z wampirem" tuż po "zapytałam" jest "zapytać" :D
No i na tym koniec mojej oryginalności w pisaniu komentarza do Zmowy... . No bo co tu można jeszcze powiedzieć niebanalnego? Tu już nawet słownik synonimów nie pomaga! Ile razy można pisać, że jesteś, podobnie jak Twoje opowiadanie, boska, cudowna, genialna, najlepsza, wspaniała, utalentowana, fenomenalna...? Za przeproszeniem: rzygnąć można od tych superlatyw. :P
Ale ponoć milczenie wyraża więcej od tysiąca słów, podobnie jak merci czy rafaello, nie pamiętam. xD W związku z tym ja już nic nie mówię/ piszę tylko telepatycznie wysyłam Ci to merci bodajże i ukłony za ... (tu wstawić przymiotnik, którego ja jeszcze nie użyłam, bo nie chce mi się szukać w słowniku xD) tekst. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
ajaczek
Zły wampir
Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Pon 13:49, 20 Lip 2009 |
|
Ech weż człowieku napisz konstruktywny komentarz... No ale będę się starała. Miałam nadzieję że kolejny rozdział i się nie rozczarowałam! Odcinek nadal utrzymany w takim mrocznym klimacie, twój Jasper jest taki grrrr... taki zmysłowy, erotyczny i uczuciowy. Zaskoczyła mnie reakcja jego towarzyszki, nawet Jaspera zaskoczyła Ech te kobiety zakochane w wampirach! Bardzo dobry styl pisania, który bardzo przyjemnie się czyta. Łatwo odzwierciedlasz emocje i nastrój panujący w twoim ff! Oby tak dalej! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Masquerade
Dobry wampir
Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 1880 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 128 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pokój Życzeń
|
Wysłany:
Wto 16:49, 21 Lip 2009 |
|
Wygląda na to, że brak konstruktywnego komentarza (lecz nie popadajmy w skrajności), to dobry komentarz :D znaczy, że wszystko się podoba i nie ma do czego się przyczepić, chociaż znalazłam jakieś drobne, bardzo drobne błędy. Ale odpuściłam je sobie, bo nie było sensu się z nimi bawić
Tak więc powróciłam, przeczytałam i jestem jak zwykle zachwycona. Szczerze, to nie mogę się doczekać końca. reakcji Alice i samego Jaspera. To ci fircyk, no! :D
Pozdrawiam i weny życzę,
M. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
mizuki
Zły wampir
Dołączył: 03 Gru 2008
Posty: 392 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Pon 18:23, 31 Sie 2009 |
|
Nowy part ukaże się w przeciągu czterech dni. Chociaż motywacja by się przydała ;P Co myślicie o playliście? Czekam na... hmmm... Jakiś odzew.
EDIT: Wstawiam nowy part. Prawda jest taka, że napisałam tego więcej, ale trochę się... wkurzyłam? Zdołowałam? Nie było "jakiegoś odzewu", zatem wstawiam tyle i już ;]
CZĘŚĆ CZWARTA fragment pierwszy
Spisek ma zapach kochania
Lloyd odgarnął włosy z twarzy, przytrzymując targany wiosennym wiatrem szalik. Westchnął z zadowoleniem, czując pokrzepiający zefirek.
Park wyglądał pięknie. Nie rozkwitł jeszcze pełnią swoich możliwości, jednak soczysty kolor rozwijających się liści, drobne i wiotkie źdźbła trawy oraz widoczne tu i ówdzie fioletowe dzwonki* zapowiadały rychłe nadejście ciepłych, letnich dni. Zapowiadały wspaniałość parku – już niedługo rozbuchanego wszystkimi kolorami tęczy otulonymi w intensywną zieleń. Słońce przysłoniły liczne chmury, jednak złociste promienie, co jakiś czas uwalniały się spod puszystej kurtyny, eksplodując tysiącem diamencików na twarzy Alice. Towarzyszący jej mężczyzna mocniej nasunął kapelusz, przysłaniając oblicze. Masywne pnie drzew o korze srebrzystej i majestatycznej stanowiły kwintesencję buczyny, wśród której kluczyli, chowając się w jej cieniu przed słońcem oraz ciekawskim wzrokiem ludzi.
- To proste, kochanie – oznajmiła pani O’Doherty, obrzucając Alice ciepłym spojrzeniem. Złapała jej drobne dłonie, mówiąc z przekonaniem: – Pomożemy ci.
Okręciła się na pięcie, migając kraciastym wzorem kurteczki. Sprawiała wrażenie pulchnego, rudowłosego kłębka energii, falując lokami gęsto utkanymi jaśniejszymi pasmami. Zachichotała cicho, widząc zdziwioną twarz wampirzycy. Poklepała serdecznie ją po plecach, uśmiechając się promiennie, po czym doskoczyła do uśmiechniętego Lloyda.
- Plan jest taki – mężczyzna szepnął konspiracyjnym tonem, poprawiając kołnierz płaszcza. Figlarnie puścił oczko w kierunku Yukiyo.
- Plan jest taki, droga Alice, że Jasper ci się nie oprze, choćby chciał! – wykrzyknęła entuzjastycznie skośnooka piękność. - Dla nas Jasper jest przeszłością. Wspaniałą, ale w obecnej chwili bez żadnego wpływu na nasze życia – wyjaśniła poważniejszym tonem. – Jasper to nieźle pokręcony gość, ale my… Cóż, znamy go z różnych stron. Wiemy, co go podnieca. I chętnie to wykorzystamy… - dokończyła grobowym głosem, racząc towarzyszy iście diabelskim uśmieszkiem.
Lloyd pokiwał głową z uznaniem.
Po chwili rozejrzał się wokół i nie widząc w pobliżu nikogo niepowołanego, zerwał z głowy kapelusz, pozwalając włosom falować na wietrze, a skórze lśnić w słońcu, gdy zawirował wśród zielonych traw, zanosząc się śmiechem. W oczach Alice pojawiła się nuta zrozumienia. Uśmiechnęła się radośnie, dołączając do mężczyzny w pląsach.
+++
- Po pierwsze, perfumy – oznajmił czarnowłosy, siedząc na brzegu stołu. Podkulił nogę, opierając policzek na kolanie. Wygrzebał z kieszeni paczkę papierosów. Mówił, zdejmując z nich ochronną folię: - Zostawiłem w twoim pokoju butelkę moich. Możesz ją zatrzymać. – Nastąpiła chwila ciszy, gdy podpalał tytoń. Zaciągnął się, po czym kontynuował: - Zawsze powtarzał, że kocha mój zapach… że dostaje od niego dreszczy – chrząknął cicho, obdarzając Alice odrobinę skrępowanym spojrzeniem. - Oczywiście nie będziesz pachniała identycznie, ba!, nawet nie będziesz pachniała jak facet. – Uśmiechnął się, zataczając bliżej nieokreślony gest dłonią trzymającą papierosa. – Ale mimo wszystko Jasper wyczuje znajomą woń i to go zaintryguje… No i fajki. – dodał, jakby wszystko było jasne.
Na widok pytającego wzroku Alice, westchnął, uśmiechając się szerzej.
- Zawsze paliliśmy. Z Dalim, z Lorcą, z Jazzem. Jest w tym coś buntowniczego, uspokajającego i… zmysłowego. - szepnął, patrząc na rozmówczynię spod przymkniętych powiek, wydymając wargi. Dłoń z papierosem zawisła tuż przy bladych ustach.
Alice zadrżała, rozumiejąc.
+++
Dotknęła szklanej buteleczki pieszczotliwym gestem, patrząc w dal. Za oknem świeciło słońce, wydobywając z wszechobecnej zieleni tony, których nie można było zaobserwować każdego dnia. Zgodnie z tradycją Carlisle zaproponował rodzinie wyjazd. Na samo wspomnienie polowania wszyscy zareagowali entuzjastycznie. Emmett wyskoczył z domu niczym huragan, ciągnąc za sobą Rosalie. Tylko Jasper wykręcił się, mrucząc coś o chęci spędzenia chwili w samotności. Oczy Alice błysnęły radośnie. Oznajmiła, że też zostaje.
- W końcu… Lepiej, żeby ktoś jeszcze tu był – powiedziała cicho z pewną dozą zmieszania. Spojrzała błagalnie na rudzielca. Ten mrugnął tylko porozumiewawczo, wypychając resztę rodziny za drzwi.
- Tak, Alice ma rację. – Uśmiechnął się na odchodnym, unosząc kciuk.
Stała na środku salonu, nie wiedząc, co właściwie chciała uczynić. Po chwili wahania ruszyła w stronę swojego pokoju. Długi czas trwała w bezruchu, wpatrując się w słoneczną aurę za oknem. Jedynie jej drobna dłoń wciąż gładziła szklany flakonik. Lloyd był szalony, ale była pewna, że miał rację. Spojrzała na elegancką butelkę, uśmiechając się delikatnie pod nosem. Gdy wzięła ją w dłonie, poczuła ogromną ciekawość. Złapała złotą zatyczkę, czym prędzej odkładając ją na półkę. Westchnęła cicho, policzyła do trzech, po czym nacisnęła dozownik, zamykając oczy.
Poczuła słodkie mrowienie. Zapach, który zawirował wokół niej był upajający i tajemniczy. Miał niezwykle bogatą kompozycję. Pod powiekami Alice zatańczyły kolory, gdy próbowała wyłapać każdą nutę. Miętę i mandarynkę rozpoznała od razu. Były świeże. Kojarzyły się z młodością i energicznością właściciela perfum. Cynamon, kardamon oraz różę dopełniała odległa woń wyprawionej skóry. Jęknęła cichutko, otwierając oczy otoczone wiankiem czarnych rzęs. Błyszczało w nich niezwykłe podniecenia zlewające się z płynnym złotem jej tęczówek.
Wstała, jednym ruchem zgarniając z półki papierosy. Gdy tylko rodzina wybyła na polowanie, zniknął i Jasper. Alice skierowała się wprost do jego pokoju. Poczeka…
+++
Czuł jej obecność na długo zanim sięgnął ku klamce. Wiedział, że była w jego pokoju. Nie wiedział natomiast, co mogło to oznaczać. Świadomość ta napawała go irracjonalnym niepokojem. Co mogło skłonić ją do złożenia mu niezapowiedzianej wizyty? I dlaczego, do cholery, był niemal pewien, że odczuwa coś na kształt… pożądania? Długą chwilę trzymał w dłoniach gałkę, zanim pchnął drzwi, wpadając do środka, niczym szaleniec. Trzasnął nimi głośno, chcąc dodatkowo podkreślić swoje niezadowolenie kilkoma dosadnymi słowami. Zerknął na czarnowłosą i miast krzyczeć, przywarł do wierzei plecami, wypuszczając powietrze z płuc z donośnym świstem. Złapał w garść potargane blond włosy i znieruchomiał, wpatrując się w Alice szeroko rozwartymi oczyma.
Z niedowierzaniem śledził ruch jej dłoni. Między palcem wskazującym a środkowym tkwił papieros. Tlił się niespiesznie, a smuga dymu wirowała wokół twarzy Alice, przysłaniając półprzezroczystą kurtyną miodowe tęczówki. Leżała na łóżku odziana w jego własną, białą koszulę. Z przerażeniem zastanawiał się, czy miała na sobie cokolwiek, prócz niej. Jedyne, co zdołał zarejestrować, to niedopięte trzy guziki odsłaniające dwie, mącące umysł, krągłości oraz wspaniałe, bladziutkie i oszałamiająco zgrabne nogi, które wyłaniały się spod jasnego materiału. Z trudem skupił wzrok na długiej szpilce, brutalnie wbijającej się w materac. Błyszcząc silnie, wdzierała się gwałtownie w sielski widok, naznaczając go czymś drapieżnym. Po chwili jego uwagę przyciągnął powolny ruch. Kobieta uniosła nogi do góry, zataczając nimi łuk, po czym usiadła na krawędzi łóżka, mrużąc oczy. Lekko wydęła wargi w dezaprobacie.
- Czyżbym nie była mile widzianym gościem? – Jej głos zadrżał. Kolana Jaspera również. – A myślałam – kontynuowała, wstając – że moglibyśmy miło spędzić czas – oznajmiła, wolno zmierzając w kierunku blondyna.
Zatrzymała się kilka kroków przed nim. Uniosła papieros do ust, patrząc na niego spod wachlarza gęstych rzęs. Były ciemne niczym krucze skrzydło. Zatrzepotała nimi, przybierając tajemniczy wyraz twarzy. Biała koszula sięgała niemal jej kolan. Wyglądała pięknie. Ciepło w dole brzucha ogarnęło Jaspera z siłą wyrywającą z ust ciche westchnienie. Słysząc je, zbliżyła się na odległość mniejszą, niż kilka centymetrów, zadzierając główkę, aby spojrzeć w oczy mężczyzny. Odsłoniła białe ząbki w zawadiackim uśmiechu.
- Wiesz, Jasper… - szepnęła przy jego uchu. – Pomyślałam sobie, że moglibyśmy zapalić sobie i pogadać. A potem…
Przez chwilę patrzyła na niego w skupieniu, po raz kolejny przykładając papieros do ust. Podeszła jeszcze bliżej, niemal dotykając jego ciała. Zapach, który go otoczył zapierał dech. Jego źrenice zwęziły się w szoku. Poczuł mrowienie w całym ciele. Napiął wszystkie mięśnie. Mięta, mandarynka, róża, kardamon… Jęknął. Wyprawiona skóra. Cynamon. Świat zawirował przed oczami mężczyzny, atakując go wspomnieniami o zamazanych konturach. Francja. Alkohol. Róże. Farba. Blade wargi. Mandarynki. Czarne włosy. Cynamon. Perlisty śmiech. Mięta.
Przysunęła twarz ku jego rozchylonym w oczekiwaniu ustom. Zadrżał silnie w oczekiwaniu. Jednak zamiast aksamitnych warg, poczuł kłąb dymu, który wampirzyca wypuściła z ust z cichym, niezadowolonym westchnieniem. Sprawiała wrażenie poirytowanej, ale jej oczy błyszczały psotą, radością.
- Zresztą już nieważne… - oznajmiła przesadnie zawiedzionym głosem, otwierając drzwi razem z przyklejonym do nich Jazzem.
Zamknęła je z cichym kliknięciem. Jasnowłosy po raz kolejny przywarł plecami do drewnianej powierzchni. Długi czas stał sparaliżowany. Potem powoli osunął się na ziemię, dysząc urywanym oddechem. W jego wciąż rozszerzonych źrenicach kryło się niedowierzanie.
I chyba coś na kształt… pożądania?
Mięta, kardamon, róże, wyprawiona skóra, cynamon.
Mandarynki.
_____________________
*Campanula rotundifolia, kwiecie w języku angielskim zwane „bluebells”. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez mizuki dnia Śro 17:50, 09 Wrz 2009, w całości zmieniany 13 razy
|
|
|
|
Anna_Rose
Wilkołak
Dołączył: 23 Sie 2008
Posty: 248 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Tam, gdzie Diabeł mówi dobranoc
|
Wysłany:
Sob 19:44, 05 Wrz 2009 |
|
Ratuję to ff przed upadnięciem na trzecią stronę. On ciągle powinien wisieć na pierwszej i prowadzić inne opowiadania.
Czytałam już ten fragmencik wcześniej, chociaż dodałaś do niego to i owo, to czytało mi się to tak samo wspaniale, jak wcześniej.
Cytat: |
Miętę i mandarynkę rozpoznała od razu. Były świeże. Kojarzyły się z młodością i energicznością właściciela perfum. Cynamon, kardamon oraz różę dopełniała odległa woń wyprawionej skóry |
Jeszcze nikt swoim stylem pisania nie sprawił, że poczułam te zapachy. Tylko parę lat temu Cornelia Funke swoim "Atramentowym sercem" sprawiła, że poczułam zapachy i zobaczyłam kolory. Jesteś niesamowita, mizuki!
Niemalże poczułam emocje bohaterów. Zapragnęłam być między nimi, wciągnąć się w tę przygodę.
A najbardziej to chciałabym móc pisać "Danse Macabre" tak, jak ty piszesz "Zmowę...".
Trochę od początku podejrzewałam i snułam domysły, że Alice ma uwieść Jaspera, ale każdy part pisałaś w taki sposób, że trudno było mi myślec o tym, jak to się skończy, bo ważniejsze było to, co stanie się za parę zdań.
Gratuluję ci, kochana. Napisz specjalnie dla mnie jakieś opowiadanie *.* XD
I pisz kolejny part, ja chcę więcej... napisz dla mnie, skoro inni nie chcą! :D
Pozdrawiam cię gorąco,
A.Rose |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
bluelulu
Dobry wampir
Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 974 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 85 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hueco Mundo
|
Wysłany:
Sob 22:41, 05 Wrz 2009 |
|
NIE WIERZĘ! opowiadanie wisi już od kilku godzin i tylko jeden komentarz!
przecież to jakaś komedia! -_-'
Mizuki , jak zwykle zabijasz mnie opisem papierosów , uwielbiam czytać . Wirtualnym dymem papierosowym przesiąkła moja piżamka z wisienką ;p
Jestem taaaka, ciekawa! nie złość się proszę *robi słodkie oczka* i wstaw kolejną część, tak nie może być. Nie można karać ludzi którzy czytają Twoje opowiadanie ;<
Pozdrawiam , Uskrzydlona w kłębach wirtualnego dymu. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
wela
Zły wampir
Dołączył: 08 Lut 2009
Posty: 452 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 37 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Broadway
|
Wysłany:
Nie 7:56, 06 Wrz 2009 |
|
Cytat: |
przywarł do wierzei plecami, |
to z ostatniego akapitu
Przepraszam bardzo, nie wiedziałam, że został dodany nowy part. Ostatnio nie często zaglądam na forum.
Jednak nie po to ja tutaj, żeby się tłumaczyć.
Jej, utrzymałaś przez cały part atmosferę, przez którą mój brzuch zaciskał się i zaciska się podczas pisania komentarza. Emocje, które zawładnęły mną jako czytelnikiem są na miejscu, ale rzadko kiedy się zdarza, abym czuła się tak jak teraz. To, jak bardzo rozwinięty jest twój styl jest niemal niemożliwe. Nigdy nie czytałam tutaj czegoś tak delikatnie wilgotnego, melancholijnego, lekkiego. Inne style, style innych autorów, są twarde przy twoim i choćby nie wiem jak kombinowali, żeby odpowiednio dobrać czasowniki, epitety, imiesłowy itp, to i tak czytając inne opowiadania nie czuje się lepkości, powiewu świeżości.
Nikt nie operuje słowem tak jak ty, nikt.
Zbliżamy się do końca. Spisek ma zapach kochania idealnie odzwierciedla treść rozdziału. Alice spiskuje przeciw Jasperowi? Nie, nie, to nie tak. Owszem, Alice spiskuje, ale nie przeciwko Jasperowi, ale przeciwko temu co się z nim obecnie dzieje. Spisek ma zapach kochania. Alice chce go na nowo zdobyć, zobaczyć w jego oczach pożądanie, buchające z nich uczucie miłości. Alice pragnie go uwieść, a Lloyd pomaga jej w tym podpowiadając ulubiony zapach Jaspera.
Alice bardzo kocha Jaspera i nie chce go skrzywdzić, a już na pewno stracić. Dzieje się z nim coś złego, jednak nie jest wiadome co.
Twoja Alice jak na razie jest wyblakła. Przy tych wszystkich postaciach, które opisałaś ona wypada najgorzej, mimo to nie jest źle. Jasper oczywiście, cudowny kochanek jest uroczy. Tyle że jest to przeszłością. Jak wykreujesz go po tym wszystkim? Jak Jasper będzie zachowywał się teraz, gdy wyczuje od Alice pożądanie? Cudowny kochanek znowu się w nim odezwie? Ale co dalej? Liczę, że Alice i Jasper nabiorą barw i kolorystyki, zwłaszcza Alice. Oczekuje czegoś dużego, naprawdę ogromnego, bo jak na razie o Alice można powiedzieć jedynie, że jest tajemnicza i na pewno cierpi, pragnie znów czuć się bezpiecznie przy Jasperze, pragnie znowu być jedyną w jego egzystencji. Czy ten związek się ustabilizuje?
Ciekawe. Zmowa byłych żon jest tajemniczo skonstruowana, bo niby wszystko wiadomo, byłe zauroczenia, zadurzenia Jaspera wraz z Alice zmówią się, utworzą spisek i tak dalej... Ale co będzie potem? Jak to opiszesz? Wszystkie karty zostały wyłożone, ale nie pozwalasz czytelnikowi odkryć ani jednej. Ty jesteś czarownicą, ty tutaj dowodzisz.
Tak więc ja się dostosowuję i z niecierpliwością czekam na kolejny part.
P.S. Dziękuję za powiadomienie, gdyby nie one, nie przeczytałabym tak zajebistego fragmentu.
Powodzenia, wela. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez wela dnia Nie 8:00, 06 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|