|
Autor |
Wiadomość |
Sanguinisa
Nowonarodzony
Dołączył: 19 Lip 2009
Posty: 4 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 21:43, 13 Wrz 2009 |
|
Już od dawna czytam twój fanfic i szczeże mówiąc jest jednym z najlepszych jakie dotąd czytałam. Myślałam, że będzie tu jakiś członek rodziny, a tu proszę niespodzianka... Victoria. Poza tym twój Jasper bardzo mi się podoba, bo nie jest taki idealny jak w oryginale. Ma swoje grzeszki, a jednocześnie czuje ich konsekwencje. Muszę przyznac, że jest to bardzo ryginalne, już o samej wizji piekła nie wspominając! Edward... jest taki chamski i ostry, że aż go też polubiłam. Te jego odzywki są takie... no nie mam słów.
Dużo wena! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Anna_Rose
Wilkołak
Dołączył: 23 Sie 2008
Posty: 248 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Tam, gdzie Diabeł mówi dobranoc
|
Wysłany:
Śro 15:54, 16 Wrz 2009 |
|
Moi czytelnicy się gdzieś ulotnili, została tylko mizuki...
Cieszę się, że pojawiła się chociaż jedna nowa wypowiedź, od Sanguinisy.
A innym dziękuję za żerowanie (przeczytanie i czmychnięcie). Mam nadzieję, że smakowało.
A.Rose |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Szarlotka
Nowonarodzony
Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 20 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 21:07, 18 Wrz 2009 |
|
Dzięki za rozdział:)
W końcu sie doczekałam. Była super, dopracowany jak cała reszta. Nigdy nie spodziewałam sie postaci przedstawionych w takim świetle, szczególnie Emmeta oraz Jaspera. Cóż za dużo nie mam czasu ale chciałąm chociaż coś napisać:)
Pozdrawiam i weny życze
Sz. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
mTwil
Zły wampir
Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 345 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 80 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: O-ka
|
Wysłany:
Pią 22:05, 18 Wrz 2009 |
|
Powinnam coś skrobnąć? Chyba tak, przepraszam, że tak cię zaniedbuję, ale nigdy nie mam pojęcia, jak mogłabym skomentować. Ale żeby nie było, że nie czytałam - bo czytałam już na początku tygodnia - to spróbuję się wysilić na KK.
Coraz bardziej podoba mi się Jasper. W końcu się wyłamuje, nie jest już taki uległy i umie pokazać, że coś mu się nie podoba. A na to czekałam. Ale dalej... co mógłby zrobić mu Edward? Chyba dalej jest takim samym wampirem jak Jazz... Czy może jakoś się zmienił? Chyba powinni być sobie raczej równi. A kanoniczny Jazz był nawet bardziej doświadczony w walce niż Edward. Więc skąd ten paniczny strach? Gdyby byli sami i doszłoby do jakiejś walki, to musiałaby być przesądzona?
Mogę tylko jedną rzecz pokazać? Chyba literówka się tu wkradła:
Cytat: |
Trzaska łamanych kości. |
Ok, mam już spokoje sumienie, nie będę musiała się teraz przed tobą chować i bać przyznać, że jestem za leniwa do napisania posta :) Krótko, ale chyba to mi wybaczysz :)
Mogę życzyć ci tylko weny i duużo wolnego czasu.
I mniej matematyki :D
mTwil |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Masquerade
Dobry wampir
Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 1880 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 128 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pokój Życzeń
|
Wysłany:
Sob 15:35, 19 Wrz 2009 |
|
No, łaaaał :D Rozdział świetny, opisy, jak zwykle, gIenialne. Ubawiłam się, kiedy Edward wyśmiał Jazzy'ego z tą krwią dziewic :D Na końcu miałam cichą nadzieję, że Victoria jednak nie zabije tego "niewiasta" :P No, ale to nie byłoby Danse macabre, gdyby nie było śmierci :D
Podobało mnie się, jak zawsze zresztą i czekam niecierpliwie na kolejny rozdział :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
nieznana
Zły wampir
Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 410 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 22 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z cudownego miejsca
|
Wysłany:
Sob 16:18, 19 Wrz 2009 |
|
Świetnie napisane, choć jak zawsze Rozdział bardzo fajny, super się czytało i wspomnienia bardzo ciekawe. Byłam zaskoczona widząc (czytając) Victorii wspomnienie, nie spodziewałam się jej spotkać w żadnym z kręgów. Myślałam, że będą tam głównie Cullenowie i osoby im bliskie. Nie ich wrodzy - jak Victoria. Ale i tak świetnie
Ale stanowczy za mało...xD Nie wiem, może tylko mi się tak wydaję, ale przeczytałam to zaledwie w 3 minut! Może to przez wspaniałość i lekkość z jaką jest napisany ten ff. Oczywiście czekam na dalsze rozdziały i przygody naszego Jaspera, kręcącego się po Piekle z jego przewodnikiem Edwardem :D
pozdrawiam
n/z |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
wymyślona
Wilkołak
Dołączył: 09 Kwi 2009
Posty: 222 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 11:21, 20 Wrz 2009 |
|
Nie wypada nie nic nie napisać, więc spróbuję, ale ostrzegam, że nie wiem, co mi z tego wyjdzie, bo ciężko się komentuje TAKIE teksty.
Już od dawna kusił mnie ten tytuł, zarówno widniejący w Twoim podpisie, Anno, jak i w Kąciku Pisarza. A gdy dziś weszłam do tego działu, by sprawdzić, co się dzieje i ujrzałam napis "Danse Macabre" postanowiłam się w końcu przekonać, co to w ogóle jest. "Tylko zerknę", zapewniałam samą siebie, " przeczytam pierwszy rozdział... a nie, tutaj się od prologu zaczyna... O, ciekawie... Uch, trudno, jeszcze dziesięć minut mnie nie zbawi, przeczytam i ten pierwszy rozdział... O w... mordę. To jest... Wow, po prostu wow. Brak mi słów. Podziwiam tych, co tutaj potrafią coś napisać. Och, druga część... No dobra, przeczytam całą pierwszą stronę, żebym wiedziała, na czym skończyłam i wrócę dopiero, jak wszystko inne załatwię. Naprawdę." - Jak się ocknęłam, to kończyłam trzeci rozdział. " O w...! Jak to?! Co?! Ej, czemu tak krótko? Wow... CO?! JUŻ NIE MA WIĘCEJ?! HEJ! Nie zgadzam się! " <- Mniej więcej tak w skrócie wyglądał mój tok myślenia podczas czytania DM.
Dobra, podjęłam się napisania konstruktywnego komentarza, więc muszę się wywiązać.
To opowiadanie jest takie... inne. Oryginalne. Nie czytałam jeszcze nic podobnego.
Tajemnicze, a wręcz mroczne.
Chwilami trochę przerażające.
Momentami zabawne- akcja z czaszką kozła mnie rozwaliła.
Zaskakujące- nic nie jestem w stanie przewidzieć. Wszystko robisz inaczej, niż ja to sobie wymyślę, więc ogromny ukłon w Twą stronę.
Bywa wzruszające- szkoda mi czasami Jaspera. Owszem, zrobiłaś z niego niezłego skur**ela, ale i tak żal mi go trochę, gdy się zadręcza.
Widać, że włożyłaś- i wciąż wkładasz- w nie kawał roboty i mnóstwo serca. Nic nie jest na hop-siup. Wszystko przemyślane, dopracowane. Brawo.
Pamiętam, droga Anno_Rose, Twój komentarz przy Zmowie byłych żon autorstwa mizuki. Przyznałaś się, że chciałabyś pisać swoje Danse Macabre tak, jak ona swojego ff. Nie zgadzam się. Nie wyrażam zgody, po prostu. Masz swój styl, swój sposób pisania i bardzo mi się on podoba. Nie wspomnę już nawet o genialnych pomysłach!
Pisz dalej tak, jak to robisz teraz, a będę Cię wielbić :D
Pozdrawiam i życzę weny- niech nowy rozdział pojawi się jak najszybciej
Nowa fanka Twego opowiadania- .wymyślona.
edit: Matko i córko! Anno, do czego Ty mnie doprowadziłaś... Chcesz wiedzieć, jaki wpływ na moją wyobraźnię ma Twój tekst? Otóż ubiegłej nocy śniła mi się moja babcia gotująca coś, co najpierw nazywała rosołem, a potem- gdy dorzuciła do tego garść malin- kompotem. Ha, tylko sęk w tym, do czego dorzuciła owe maliny! Do ogromnego, czarnego kotła pełnego gotującej się, bulgoczącej krwi. Coś Ci to przypomina? Jeśli nie to proszę:
Cytat: |
Zło czeluści piekielnych ziało krwią, dziko kotłująca się na dnach kotłów. |
No cóż... Źle ze mną. xD
btw, kotłującą się na dnach kotłów? Masło maślane tak trochę. I zabrakło ogonka przy a. :P |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez wymyślona dnia Pią 20:01, 25 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Anna_Rose
Wilkołak
Dołączył: 23 Sie 2008
Posty: 248 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Tam, gdzie Diabeł mówi dobranoc
|
Wysłany:
Pon 18:54, 26 Paź 2009 |
|
Huh, po pierwsze, dziękuję bardzo za komentarze, szczególnie od wymyślonej :* ale się napracowałaś :D
Muszę przeprosić, że sobie to opowiadanie dyndało od września na czwartej stronie, ale obawiam się, że jeszcze sobie tam trochę pognije. Mam trochę prywatnych spraw i problemów, a do tego mnóstwo nauki i zaległości, które muszę już teraz nadrabiać, bo za rok nie wyrobię się do matury. Taka szkoła, niestety i o opowiadaniu szczerze mówiąc, chciałabym zapomnieć, bo zaczynam go traktować nie jak przyjemność, a przykry obowiązek.
Obawiam się, że mogę wrócić na święta - tak, bożonarodzeniowe - gdy będę dobrej myśli.
ZAWIESZAM OPOWIADANIE
Bardzo przepraszam, że robię to po raz kolejny. To karygodne z mojej strony, ale nawet swoją działaność jako beta musiałam zawiesić, co też mi ciężko przetrawić, bo lubię to zajęcie.
Oby za te dwa miesiące ktoś będzie pamiętał, że jeszcze jest tutaj takie "coś"...
Chyba, że nie wrócę. Przestaję czuć magię tego opowiadania, książki nie czytam, a wręcz nienawidze... i jedynie to pasja pisania mnie tu trzyma.
Ale mam nadzieję, że wrócę.
Do zobaczenia, ave, Alles Gute! )
Anne |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
wymyślona
Wilkołak
Dołączył: 09 Kwi 2009
Posty: 222 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 23:58, 13 Lis 2009 |
|
Jako że powróciłam po przymusowym odwyku od komputera, czuję potrzebę pisania i wyrażenia swojego ubolewania.
NO NIEEEEEE! :( Akurat teraz, kiedy ja odnalazłam to dzieło, Ty z nim zrywasz? Przykro mi z tego powodu, naprawdę. Wiem, że jestem dziwna, ale właśnie to czuję w tym momencie - lekki smutek, rozczarowanie...
No ale cóż, skoro taka jest Twoja wola i taka konieczność, to co zrobić? Pozostaje nam tylko uszanować Twoją decyzję i Twój prywatny czas, który poświęcałaś temu tekstowi.
Ja również mam nadzieję, że wrócisz. Oby. Może wraz z magią świąt wróci do Ciebie magia tego opowiadania? Albo Mikołaj Ci przyniesie wenę i chęć do pisania pod choinkę? Kto wie, różne rzeczy się zdarzają.
Cóż mogę powiedzieć? Chyba jedynie "do zobaczenia" takiego forumowego. Bo liczę, że jeszcze się spotkamy nieraz w tym temacie.
Powodzenia - zarówno w "życiu" literackim, jak i prywatnym.
Z pozdrowieniami - .wymyślona.
P.S: Nie masz za co dziękować. To ja dziękuję :* Za możliwość czytania opowiadań właśnie takich jak Twoje Danse Macabre, bo wtedy jestem spokojna o przyszłość polskiej literatury. Skoro mamy takich pisarzy, to nie zginiemy przytłoczeni zagranicznym badziewiem
edit: Pierwsze, co mi przyszło do głowy po przeczytaniu Twojego posta, Anno, to - nie wiedzieć czemu - "alleluja!". Wszystkich głęboko wierzących bardzo przepraszam za użycie tego słowa (?), ale to była moja pierwsza myśl, a takowe podobno są najlepsze.
Chwała i dzięki Ci za to, że wracasz, naprawdę. Ucieszyłam się jak... no cóż, jak diabli
A pisarka z Ciebie jest. Nie kłóć się, bo to ja mam rację .
Pozdrawiam i pokłony dziękczynne biję za tak radosną wiadomość. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez wymyślona dnia Pią 20:17, 04 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Anna_Rose
Wilkołak
Dołączył: 23 Sie 2008
Posty: 248 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Tam, gdzie Diabeł mówi dobranoc
|
Wysłany:
Śro 12:23, 17 Lut 2010 |
|
Witam, po dość długiej nieobecności.
Ciągle zadaję sobie pytanie: "Po co wracam? Po co znowu wchodzę do tego szajsu?" nie potrafię sobie odpowiedzieć na te pytania. Nie pisałam nic ponad pięć miesięcy, żyjąc między jedną kawą a drugą, wkuwając jeden pierdół do szkoły za drugim. Zero własnych przemyśleń, zero czasu dla siebie. A teraz, podczas ferii, gdy mogę zrobić tyle rzeczy - ja wracam do tego opowiadania.
Mogłabym teraz ćwiczyć, bo wreszcie mam czas! Mogłabym przeczytać książkę, wręcz krzyczy do mnie "Na brzegu rzeki Piedry usiadłam i płakałam..." Paul'a Coelho, mogłabym gdzieś wyjść, ale ja usiadłam przed ten cholerny monitor i zaczęłam pisać kolejny rozdział...
Chyba za bardzo kocham pisanie. Gówno mi w tym wychodzi, ale ja to kocham. Po prostu kocham słowa.
Chcę to dokończyć i wierzę, że mi się uda. Ciężko było wrócić - ale jestem.
Z dedykacją dla wymyślonej i mizuki.
Beta: mizuki. Dziękuję, kochana ;*
Rozdział VIII
Nie możemy być dłużej razem. Nie możemy, nie dam rady tego ciągnąć. Popierdolony ze mnie sukinsyn.
- Jasper? Jasper, do cholery! – Blondyn usłyszał skrzeczący głos, na dźwięk którego chciało mu się rzygać. Odkąd spojrzał w smutne oczy Alice, widząc w nich odbicie popierdoleńca jakim był i gdy dostrzegł w niej bezgraniczną miłość do tego popierdoleńca - złamał się. Znienawidził Rosalie, jej ciało, jej głos, swoje popędy. Chciał to skończyć, a ona jazgotała mu nad uchem, nie dając się skoncentrować.
- Czy ty mnie słuchasz?! - Stanęła nad nim nabuzowana wściekłością.
Jasnowłosy podniósł głowę, patrząc na kobietę błędnym wzrokiem.
- Właściwie to... nie – odparł, po czym wstał, prostując się i otrzepując spodnie. Teraz wyraźnie górował nad tą kupą głupoty.
- Kocham tę małą istotkę, którą widać za oknem. - Wskazał palcem na czarnowłosą wampirzycę, przekomarzającą się z Edwardem. - Jestem jej wdzięczny za udawanie, że niczego nie dostrzega i za to, że wciąż ze mną jest. A ty jesteś tylko kolejną zabawką, odskocznią, której było mi trzeba. A teraz odwal się, zostaw mnie w spokoju i wracaj do sypialni Emmetta, bo tylko do tego się nadajesz - syknął, zostawiając Rose samą.
Dość. Dość jej jęków, często udawanych, kapryszenia w każdej sprawie, falowania biustem przed jego nosem i krzywienia tych obrzydliwie sztucznych ust. Dość życia na dwa fronty - Jasper Hale już się wyszalał.
- Tak właściwie, to zawsze kochałeś Alice. Wiem to - szepnął Edward.
Jasper podniósł głowę w zdumieniu. Rudzielec, który nie krzyczy? Który nie pluje się o każdą drobnostkę, o każdą jego myśl... Wampir, który czule szepta?
- Dobra, daruj sobie - syknął, posyłając mu jedno ze swych morderczych spojrzeń. Blondyn uśmiechnął się ironicznie kącikami ust.
- Więc, kiedy obiad? - zapytał wesoło, ale Edwardowi najwidoczniej nie w głowie był posiłek, ponieważ postanowił kontynuować swoje wywody. - Zmieniłeś się. Widzę to. Już nie wodzisz błędnym wzrokiem dookoła siebie, nie dostrzegam też chaosu w twojej głowie... Jesteś czysty, niczym niemowlę. Już nie jesteś tą samą ciotą co na początku. - Jasper syknął, słysząc ostatnie słowa, lecz brat całkowicie go zignorował, jakby mówił sam do siebie. - Przybywa ci wigoru, energii... humoru. Być może to dlatego, że kończy się nasza wędrówka? - zamyślił się Edward.
- Jak to: kończy się nasza wędrówka? – Blondyn zatrzymał się gwałtownie. - Hej! Jak to koniec naszej wędrówki?! - Stanął przed rudzielcem, domagając się odpowiedzi. Brat podniósł na niego nieprzytomny wzrok.
- Słucham?
Jaspera trafił szlag. Względnie spokojnie słuchał jego wywodów, łaził po tym cholernym pubie umarlaków, odgadywał jakieś bzdurne zagadki, aby wreszcie na podstawie swoich i innych wspomnień zacząć rozumieć siebie i zmieniać się, a ten cholerny rudy pawian mówił mu, że to koniec ich wędrówki i jeszcze na dodatek go nie słuchał?!
Wampir z wściekłości kopnął w ścianę, ale jedynym efektem było to, że syknął z bólu. Edward zachichotał.
Taak, wraca stary, poczciwy Edek, pomyślał z sarkazmem Jazz.
- Idziemy do kręgu ósmego! Dziewiąty przed nami i oddaję cię w inne, poczciwe rączki – Rudzielec wyszczerzył zęby i poprowadził go schodami w dół.
- Ósmy krąg to miejsce strzeżone przez potwora Geriona. Dzieli się na dziesięć czeluści. Rezydują tu i cierpią rozmaite męki oszuści, uwodziciele, pochlebcy, symonici, także papież Mikołaj III, hipokryci, złodzieje, fałszerze, fałszywi doradcy, wróżbici, schizmatycy - wyjaśnił Edward. - My odwiedzimy piątą czeluść, w której spoczywają uwodziciele, a ty poznasz jednego z najgorszych – Edward uśmiechnął się słodko, przystając przed kolejnymi skrzypiącymi wierzejami.
- Gdzie strażnik? Gdzie ten słynny potwór? - Jazz spojrzał z oczekiwaniem na brata.
- Cholera. Pewnie znowu poszli z szefem "na jednego" i gdzieś padł na parę godzin. Nieważne. – Młodszy machnął ręką i popchnął Jazza wewnątrz czeluści. - Po prostu właź i rób swoje. Ja tu poczekam na tego pijaczynę. – krzyknął za nim.
Jasper rozejrzał się rozpaczliwie wokół siebie, wcale nie mając ochoty na poznawanie kolejnego wspomnienia. Ku jego przerażeniu, podpłynęła ku niemu... jego własna dusza. Nie tego się spodziewał, ale nie miał już możliwości odwrotu, ponieważ duszyczka złożyła swoje blade dłonie na jego policzkach i przeniosła go do jego własnego wspomnienia...
Mężczyzna stał oparty o mur, przyglądając się przechodniom. Było grubo po północy, a on wciąż się dzisiaj nie zabawił. Przeczesał palcami blond włosy, widząc zalotne spojrzenia kobiet stojących niedaleko.
- Nie dzisiaj, panie. Na ten wieczór wybrałem kogoś innego... - szepnął do siebie, oblizując wargi i mocnym ruchem odpychając się od ściany. Ręce włożył do kieszeni spodni i ruszył na polowanie.
- Witam, drogie panie. Czy mogę w czymś pomóc? - Uśmiechnął się czarująco do grupki chichoczących nastolatek. Tak jak się spodziewał, wraz z jego pojawieniem się i pytaniem, na ich buziach wykwitły rumieńce, a z ust wydobywały się nerwowe chichoty.
Słodkie, bezmyślne istotki, pomyślał Jasper.
Wypatrzył sobie drobną brunetkę. Długie włosy, mały biust, ale za to nogi jak marzenie. I ta krew... Tak zalotnie ku niemu śpiewała!
Jasper zaczął taksować je wszystkie wzrokiem, aż w końcu kiwnął głową w stronę dziewczyny. - Czy zechcesz zjeść ze mną kolację? - Podał jej dłoń, posyłając najpiękniejszy uśmiech na jaki było go stać. Nie miała szansy mu się oprzeć. Ku jego radości, a zazdrości jej koleżanek, ujęła jego dłoń, dając się poprowadzić na jego własną kolację.
- Prawie się nie znamy! - wydyszała spod pocałunków, którymi ją obdarowywał.
- Ja czuję, jakbym cię znał od zawsze. Poza tym… niesamowicie mnie kręcisz! - wyszeptał Jasper znad jej ust, pieszcząc opuszkami palców jej udo.
- Dzisiaj sprawisz mi ogromną radość... - Dziewczyna jęknęła pod wpływem jego pieszczot, a on niespodziewanie, nawet dla samego siebie, zatopił kły nad jej prawą piersią. Krew zabarwiła górę sukienki, a dziewczyna krzyknęła przerażona. Mężczyzna złapał ją w mocnym uścisku, zatykając jej usta dłonią. Swoje wargi przeniósł wyżej. Sunął nosem po obojczyku, aby wreszcie zęby przecięły skórę na jej szyi...
Chłepcząc krew dziewczyny, wsłuchiwał się w coraz słabsze bicie serca i rozkoszował się smakiem nastoletniej niewinności...
- To jest chore! Czemu mi to pokazujesz?! Czemu mi to robisz?! - wrzasnął jasnowłosy, wypadając z kręgu ósmego wprost na ścianę. Zdziwione oczy wpatrywały się w niego z troską.
- Ten cholerny strażnik nawet nie zdążył przyjść, a ty już jesteś z powrotem... - wyszeptał rudzielec.
- Czemu mi to robisz...? – Jasper cicho powtórzył pytanie.
- Czemu w ten sposób pokazuję ci samego siebie? Wszedłeś akurat do tej części kręgu, bo bezpośrednio w niej widzisz część siebie. Jeśli ja bym tam wszedł, zobaczyłbym swoje oblicze i tak dalej. To część tego, co musisz przeżyć w tym miejscu - Edward współczująco poklepał Jaspera po ramieniu.
- Zbieraj się, idziemy dalej.
Jasnowłosy szedł za Edwardem, jednak znowu w jego martwe serce wkradl się zdradziecki lęk.
Kim naprawdę był? Kim był Jasper Hale?
Dziękuję za uwagę. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
nieznana
Zły wampir
Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 410 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 22 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z cudownego miejsca
|
Wysłany:
Śro 16:44, 17 Lut 2010 |
|
Ogromie się ucieszyłam widząc kolejny rozdział Wróciłam właśnie ze szkoły, gdzie miałam okropny dzień, więc taka mała poprawa humoru zawsze się przyda :)
Rozdział jak zawsze genialnie napisany i chyba najważniejszy. Spotkanie własnego siebie i pokazanie sobie własnych wspomnień, uświadomienie o błędach, popędach i słabościach z pewnością nie jest łatwe dla nikogo z nas Rozdział zasłuchuje na świetne, długie i konstruktywne komentarze, ja niestety ostatnio nie mam na nic czasu, więc pożyczę Ci tylko dużo weny do pisania i będę spadać xD
Weny.
Pozdrawiam,
nz. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Anna_Rose
Wilkołak
Dołączył: 23 Sie 2008
Posty: 248 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Tam, gdzie Diabeł mówi dobranoc
|
Wysłany:
Pią 17:59, 19 Lut 2010 |
|
Okej. Dwa dni ten temat tutaj wisi bez echa. Jedna, jedyna osoba skomentowała ten rozdział tutaj, na forum i jedna prywatnie - nieznana i mizuki. Bardzo wam dziękuję.
Nie oczekuję więcej komentarzy, lepiej! Za niedługo ten temat znowu pogrąży się na czwartej stronie.
Najwidoczniej naprawdę piszę jakieś gówno, którego nikt nie chce czytać ani komentować, widocznie nie jest to interesujące, ani dobrze napisane i szkoda mojej i mizuki pracy.
Na podstawie komentarzy mogę wywnioskować, na ile moje pisanie się podoba, ile osób czeka, aż coś napiszę, ale jedyne co wywnioskowałam, to to, że tylko parę osób z tego forum lubiło to opowiadanie, a pod ostatnim rozdziałem z tych wszystkich osób została tylko jedna. Stwierdzam więc, że wolicie łatwy do przeczytania szajs, podobny do kolejnej telenoweli, szczęśliwie się kończący, a moje poczucie humoru nie trafia w wasze, trudno.
Z dniem dzisiejszym oświadczam, że to był ostatni rozdział tego opowiadania na tym forum. Skończę to "dzieło" - dla samej siebie i reszta rozdziałów spocznie w mojej szufladzie.
Nie pisałam tego dla was - pisałam dla siebie, dzieliłam się z tym wami i oczekiwałam opinii. Już ich nie dostaję, jest brak zainteresowania, więc znikam stąd.
Było milutko, dziękuję tym, którzy byli ze mną
Pozdrawiam,
A.Rose |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
mTwil
Zły wampir
Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 345 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 80 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: O-ka
|
Wysłany:
Pią 18:51, 19 Lut 2010 |
|
Jeeeeeeesteeeeeem!!!
Ok, wytłumaczę się dlaczego dopiero teraz.
1. Od niedzieli nie widziałam się z moim Dellem, dziś to nasze pierwsze spotkanie w tym tygodniu.
2. Wolę pisać komentarze po przemyśleniu, rozdział przeczytałam dopiero po południu.
3. Jestem padnięta i raczę się Gotowymi, zamiast komentować. Rzucam się na kolana i błagam o wybaczenie.
Już odrywam się od oglądania serialu, rzucam wszystko w kąt, zapominam nawet o tym, że usycham z pragnienia i czym prędzej piszę komentarz.
Ale na serio. Przykro mi, że zostałaś zmuszona do podjęcia aż tak drastycznych decyzji. Pamiętam, że od dawna narzekałaś na brak odzewu czytelników. Czym może to być spowodowane? Wydaje mi się, że opóźnieniami. Nie zaprzeczysz, że na początku było tu sporo naprawdę wartościowych osób, niejeden autor mógłby ci tego pozazdrościć, ale potem, kiedy przez tak długi czas cię nie było, nawet oni zapomnieli. Rozdziały ukazywały się praktycznie co kilka miesięcy. Broń Boże, niczego nie wypominam, staram się tylko pomóc ci zrozumieć innych. Mało kto wraca teraz do starych opowiadań, racja, ludzie wolą łatwe historie.
Skomentuję najpierw rozdział, potem powiem, to, co jeszcze chciałabym powiedzieć.
Wiesz, że w tym momencie mogą pojawiać się schody. Bo skoro rozdziały pojawiają się tak rzadko, wiem, ile cię kosztują, chciałabym zostawić pod nimi coś wartościowego, ale kiedy zwyczajnie nie mogę sobie przypomnieć, bo było w poprzednim, najchętniej ograniczyłabym się do pochwały czy wspomnienia na GG, że przeczytałam. Oczywiście nie będę taka, postaram się napisać tyle tylko, ile się da, chcąc ci choć w taki sposób okazać wdzięczność.
Mogę od początku? Bo tak dawno nie pisałam, że sama nie pamiętam, jakie głupoty wypisywałam przed kilkoma miesiącami. Akurat teraz wydaje mi się, że w końcu dojrzałam do takiego opowiadania. Wcześniej, kiedy rozdziały ukazywały się na bieżąco, byłam dalej pod wpływem płytkich historyjek, mających rozśmieszać, poprawiać humor czy wzruszać - najczęściej przedstawiając tanie romanse. Nie wiem skąd i dlaczego, ale właśnie ostatnio jedyne co mnie przyciąga, to opowiadania poważne, z głębokim przesłaniem, raczej nie zabawne i najważniejsze - ponure. Czy twoje takie jest? Chyba tak. Jest kanoniczne, mogłoby mi to przeszkadzać, ale prędzej podepnę to pod kanon Boskiej komedii niż Zmierzchu. Bogu dzięki, już prawie zapomniałam o czym jest ta książka i nie widzę w każdym słówku czegoś związanego z wampirami. Wędrówka, spotkania, atmosfera - wszystko jest w takim klimacie, jakiego teraz szukam. Nie chcę pieprzyć głupot tylu - Jasper jest fajny, bo to, a Edek to był zły, bo tamto. Lubię Jazza za jego uległość, właśnie za to, że jest taki zagubiony. Chociaż zaczyna się odnajdywać, raczej nigdy nie poczuje się tam swobodnie. Edward go przebija. Swoją złośliwością, uszczypliwością tak niesamowicie do siebie zachęca, że mimo wszystko można go polubić.
Kiedy przeczytałam, że to koniec wędrówki, pomyślałam, że zakończysz to opowiadanie w tym miejscu i zwyczajnie je skrócisz. Nie ukrywam, że nie spodobało mi się to, bo naprawdę ucieszyłam się, kiedy dziś dorwałam się do kompa i zobaczyłam Danse na pierwszej stronie, a w dodatku ostatnią aktualizację. A jednak Jazz miał przejść gdzie indziej. Zgadnij, co wtedy pojawiło się na mojej twarzy? No i popsułaś to wszystko.
Zapomniałam o Danse. Nie ma czego ukrywać, chyba sama to rozumiesz. Za to naprawdę, szczerze cieszyłam się, mogąc do niego wrócić i widząc rodzące się plany na przyszłość.
Szanuję oczywiście twoją decyzję.
Dziękuję chociaż za ten rozdział, a od razu przepraszam za wszelakie przejawy nieskładności w mojej wypowiedzi, bo to chyba pierwszy w moim życiu komentarz pisany w takim tempie. Przynajmniej będziesz wiedziała, że pisany pod wpływem impulsu, czyli szczerze.
Pozdrawiam cię cieplutko,
mTwil. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
wymyślona
Wilkołak
Dołączył: 09 Kwi 2009
Posty: 222 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 17:45, 17 Mar 2010 |
|
Anno_Rose... Przepraszam! Przepraszam, przepraszam, przepraszam.
Miesiąc minął już, odkąd ukazał się nowy rozdział DM, a ja dopiero teraz komentuję... Nie wiem, jak to się możliwe, że tyle czasu upłynęło, ale cóż - on ostatnio przelatuje mi przez palce i w ogóle nie mogę się pozbierać.
Dwa dni po opublikowaniu kolejnej części opowiadania, napisałam długi, dość porządny i chyba nawet całkiem konstruktywny komentarz, jednak kiedy naciskałam "wyślij", padł mi internet i cała pisanina poszła na marne... Nie mam dzisiaj weny twórczej, ale postaram się sklecić jakiś w miarę niezły komentarz.
Po pierwsze - dziękuję za dedykację. Bardzo mi miło takową otrzymać od Ciebie.
Po drugie - cieszę się, że dodałaś choć ten jeden rozdział więcej. Szkoda, że oficjalnie postanowiłaś nie zamieszczać kolejnych rozdziałów. Szkoda bardzo, bo to opowiadanie jest takie inne, oryginalne, ciekawe... Ale cóż. Nie mam wpływu na Twoją decyzję, pozostaje mi więc ją uszanować - z grymasem na twarzy pochylam głowę: niech tak będzie, skoro tak postanowiłaś.
Po trzecie - przejdźmy do rzeczy.
Wspominałam już, że brak mi dziś weny twórczej, a przecież nawet do pisania komentarzy jest ona potrzebna. Na niekorzyść działa też fakt, że szczegóły fabuły Danse Macabre zatarły się już w mojej pamięci, ale temu nie można się dziwić - minęło sześć miesięcy, odkąd je przeczytałam. Myślę, że kiedyś, kiedy najdzie mnie ochota na jakąś porządną literaturę, wrócę do Tańca Śmierci, jednak dziś starcza mi czasu jedynie na to, by ponownie przeczytać ósmy rozdział. Zaskoczyło mnie to, jak szybko i z jaką łatwością powrócił do mnie charakterystyczny klimat tego opowiadania. Żałuję, że tak szybko się skończyło, ale dobre i tyle. Nie rozczarowałam się tym rozdziałem, był równie dobry, co poprzednie. Szkoda tylko, że to ostatni, który mogę przeczytać...
Pozdrawiam. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|