|
Autor |
Wiadomość |
Rudaa
Dobry wampir
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 684 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 102 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dzwonnica Notre Dame
|
Wysłany:
Nie 8:54, 01 Mar 2009 |
|
Dostępne również na [link widoczny dla zalogowanych].
(chwilowo mam problemy z komputerem i nie uzupełniam tego na bieżąco)
KILKA SŁÓW WPROWADZENIA:
1. Wszyscy są ludźmi. Bohaterowie niekanoniczni.
2. Dramat.
3. Nie, to nie jest tekst o ćpunce Belli. Wszystko będzie się wyjaśniać stopniowo.
4. +16 Ze względu na charakter Belli pojawi się kilka scen erotycznych (co nie znaczy, że uczyniłam z niej dziwkę). Poza tym poruszę tu różne problemy, które nie każdemu mogą się spodobać. Przed danymi rozdziałami będę dopisywać jeszcze stosowne oznaczenia.
5. Rozdziały piszę z wyprzedzeniem, częstotliwość ich dodawania jest ściśle uzależniona od mojej bety, więc możecie sobie darować prośby o kolejne części. Jeżeli wiem, kiedy ma się pojawić coś nowego informuję o tym :)
Mam nadzieję, że się Wam spodoba :)
Edit
Doceniam każdy komentarz i jestem Wam naprawdę wdzięczna, bo w końcu piszę to dla Was, ale przyznam szczerze, że kontruktywność mile widziana.
Beta - Klecza - dziękuję ^^
________________________________________
„Wygląda to tak: Jeżeli jestem kobietą, to:
Cień: ku*** – śmierć – autoagresja – Madonna
Animus: diabeł – superfacet – Chrystus
I odwrotnie, kiedy utożsamiam się z mężczyzną.”
B. Rosiek
Prolog
Droga Kartko!
Balansuję na granicy absurdu, prosząc słowa, by wylewały się z moich ust i karały swym znaczeniem. Moje życie się zmieniło, a ja nie wiem, czym sobie na to zasłużyłam. Chcę być ukarana. Ja, wariatka, powstała z nasienia przez wiatr przyniesionego. Uczę się modlić i prosić. Może kiedyś ktoś mnie wysłucha i postanowi ukoić ból skazanej na potępienie duszy? Wyrządziłam w życiu wiele zła, głównie sobie. Nie miałam poszanowania dla ciała stałego, płynnego, ani gazowego i dla tej sfery mniej materialnej również. Umieram na milion bolesnych sposobów i odradzam się z popiołów niczym feniks.
Potrzebuję dużych dawek glukozy, by egzystować w nieświadomości, unosząc się ponad tym całym syfem. Wiele elementów składowych do siebie nie pasuje. Błękitne puzzle, z których kiedyś układałam niebo, dziś nie chcą się połączyć w jedno i spadają w gęstwiny, w jakieś kuriozalne, wręcz egzotyczne terytoria.
Poznałam uczucia, które nigdy wcześniej nie gościły w moim wpółżywym sercu. Ono bije.
Od niedawna. Czasem się zatrzymuje.
Ale tylko czasem.
By znów, by znów zacząć bić. Bić i kochać. Kochać i żyć.
Żyć.
I żyć, i umierać.
I umierać - co dzień od nowa, w nowy sposób.
Jestem uczulona na odrzucenie. Swędzi i piecze, a ja nie chcę czuć tego już nigdy więcej.
Kocham i jestem kochana.
Z poważaniem,
Atrament vel. Isabella.
PS. Ucałuj siostrę okładkę i ciotkę zakładkę.
PPS. Nie tylko ode mnie – brat pióro i wujek kałamarz dołączają się do pozdrowień.
~ 1.
BPOV
Dzień, jak co dzień. Kac – ból głowy, sucho w ustach. Jak zwykle obudził mnie telefon od Jessici.
– Co znowu? – warknęłam. Miałam po dziurki w nosie tych pobudek.
– Wstawaj! Za godzinę u mnie. Idziemy na popijawę do Erica. Jak nie chcesz, żeby matka zauważyła, że nie wychodzisz do szkoły, to rusz tyłek! – Po tych słowach rozłączyła się.
Jessica należała do mojego własnego – prywatnego, a jednocześnie wąskiego grona przyjaciół. Podobnie zresztą jak jej chłopak – Mike. Wszystko robiliśmy razem. Wszystko? Właściwie, to nie robiliśmy nic. Codziennie doprowadzaliśmy się do stanu głębokiego upojenia alkoholowego i pisaliśmy bajki o nadzwyczaj marnej wartości literackiej, których wyjątkowo klarowne przesłania nie trafiały do nikogo, zwłaszcza do głównych odbiorców – rodziców. W ramach przełamywania rutyny, od czasu do czasu braliśmy coś mniej lub bardziej wyskokowego.
I tak oto mijało moje życie, które w istocie życiem nie było. Trafniejszym określeniem byłaby wegetacja, egzystencja, bytowanie, a nawet rzekłabym, w ramach bycia nadworną poetką Królestwa Duszy Zagubionych – istność. Byłam w ostatniej klasie liceum i zamiast martwić się o przyszłość, szukałam na siłę problemów.
Usiadłam na łóżku i podpaliłam papierosa. Mocno się zaciągnęłam, czekając aż nikotyna przyniesie ulgę mojemu obolałemu ciału. Nie miałam żadnych oporów przed paleniem w domu odkąd skończyłam osiemnaście lat. Moi rodzice – Renée i Charlie – nigdy się mną jakoś szczególnie nie przejmowali. Dzięki nim przyszłam na świat, stali się moimi żywicielami i raz na dobę pozwalali mi wejść do domu i przespać tę ciemniejszą jej część. Przechodziłam bez większych problemów z klasy do klasy. Starałam się wracać na noc, a jeżeli już tego nie robiłam to dzwoniłam żeby ich o tym poinformować. Nie dbałam o zachowywanie jakichkolwiek pozorów, odstawiałam ten teatrzyk na ich życzenie. Lubili udawać, że nie widzą problemów.
Zaczęłam rysować bladym palcem – który na tle czerwonych ścian wyglądał prawie jak trupi – w powietrzu nieokreślone kształty. Czasami wyobrażałam sobie, że dyryguję orkiestrą nadętych bufonów. Innym razem marzyłam, że jestem malarzem pracującym nad swoim największym dziełem.
Nagle drzwi mojego pokoju otworzyły się i wyjrzała z nich najbardziej znienawidzona przeze mnie twarz.
– Wstawaj! Matka mówi, że masz zejść na śniadanie! – Rosalie, długonoga piękność, była typową blondynką z dowcipów i... moją siostrą. Rozkładała nogi przed każdym, kto się napatoczył, a jej cepowaty chłopak Emmett, miał to gdzieś, bo sam ruchał wszystko, co się rusza.
– Spieprzaj – warknęłam.
Nienawidziłam tej dwulicowej i pustej istoty z całego serca. Genetyczna pomyłka. Paradoksalnie, to ja byłam z przypadku... A ona? Istny cud, chodzący ideał, najbardziej kochane dziecię na ziemskim padole. Nie zmienia to jednak faktu, że miała jakąś poważną dysfunkcję mózgu. Podejrzewałam, że upuścili ją z dużej wysokości, jak była mała, co zresztą byłoby bardzo prawdopodobne, zważywszy na wrodzone safandulstwo Charliego – osobnika o wyjątkowo niskim ilorazie inteligencji i niebezpiecznym pociągu do kanału sportowego, który żądał, bym tytułowała go mianem ojca. Zawsze traktowali ją lepiej. Moja rodzina była tak zwyczajna i nudna, że chciało mi się rzygać, gdy na nich patrzyłam.
Lala Cud-Miód, Panna Idealna, Królowa Bałwaństwa i Prostactwa, obruszyła się i trzasnęła drzwiami.
Nigdy nie przejmowałam się swoim wyglądem, więc piętnaście minut wystarczało mi rano na szybki prysznic i wrzucenie na siebie pierwszych ciuchów, które wpadły mi w ręce.
Nie chciałam przebywać w domu ani sekundy dłużej niż musiałam. Gardziłam nimi. W sumie, to gardziłam wszystkimi ludźmi. Zbyt słabi, aby być sobą i zbyt głupi, żeby to zrozumieć. A ja stałam na czele tej parady dezerterów zwanych potocznie trzęsidupami.
Porwałam ze stołu kanapkę i wybiegłam z domu. Matka zawsze sądziła, że tak śpieszno mi do szkoły, było mi jej żal i śmiałam się do rozpuku za każdym razem, gdy o tym pomyślałam. Lubiłam szybką jazdę, więc drogę do domu Jess, którą przeciętniak przestrzegający przepisów jechałby ponad dwadzieścia minut, ja pokonywałam w około dziesięć.
Mike już tam był. Jessica wyprowadziła się od rodziców zaraz po tym, jak otrzymała dowód tożsamości. Płacili za jej mieszkanie i jeszcze dawali kasę, za którą imprezowała. Nie wierzyłam, że można być aż tak naiwnym i bezmyślnym. Wiedziałam, że nigdy nie będę mieć dzieci. Nie zrobiłabym nikomu takiej krzywdy jak robiono mi, czy jej.
Mieszkała w małym domku na obrzeżach Forks. Gdyby nazwać go epitetem „skromny” byłoby to niedomówienie. On się wręcz rozpadał w oczach. Ogólny stan – godny pożałowania.
– Wejdź na chwilę – krzyknęła przez okno moja przyjaciółka.
Niby po co miałam wchodzić? Podziwiać jej drzwi? A może kibel? Ech... To drugie to znałam, aż za dobrze.
Odpaliłam kolejnego papierosa i ruszyłam w kierunku wejścia.
– Możesz to zgasić, mamy coś lepszego – Mike był tak rozradowany, jakby mi właśnie oświadczał, że wygrał milion w konkursie telewizyjnym.
Wyjął z kieszeni małą paczuszkę i fifkę.
Całe przedpołudnie upłynęło nam na paleniu trawy.
EPOV
– Pospiesz się, Angela już pewnie na ciebie czeka – powiedziała moja mama.
Esme była jeszcze bardziej punktualna niż ja. Wychodziła z założenia, że zawsze należy być wszędzie przed czasem. Moja dziewczyna nigdy jeszcze na mnie nie czekała. Nie musiałem się spieszyć, miałem dużo czasu. Emmett spał, a Jasper był pod prysznicem. Jako jedyny, z trójki jej synów, byłem gotowy do wyjścia. Dlaczego akurat mnie musiała się czepiać?
Pod dom Angeli podjechałem dokładnie o siódmej czterdzieści. Ledwo zdążyłem zgasić silnik, a wysoka, szczupła brunetka o niebieskich oczach już schodziła po schodach. Zawsze byliśmy idealnie zgrani.
– Cześć, kochanie – powiedziawszy to, złożyła delikatny pocałunek na moich ustach. Była wspaniałą osobą. Nie mogłem jej niczego zarzucić, oprócz tego, że... jej nie kochałem. Znaliśmy się od zawsze. Relacje między nami były oparte wyłącznie na przyzwyczajeniu i rozsądku, zero namiętności i szaleństwa. Pewnie za kilka lat się pobierzemy, będziemy mieć dzieci, nasze matki będą zadowolone, a ja skończę jako zgorzkniały lekarz biorący po dwie zmiany, byleby tylko jak najmniej przebywać w domu.
– Cześć, Angie.
Nie potrafiłem nigdy wykrzesać z siebie tyle entuzjazmu, co ona. Tematy do rozmów nigdy nam się nie kończyły, więc gadaliśmy całą drogę jak dobrzy, starzy przyjaciele. Tylko jak przyjaciele.
Czas spędzony w szkole zawsze mi się dłużył. Jeszcze tylko półtora roku –powtarzałem sobie w duchu. Tak, już za półtora roku miałem skończyć liceum i wreszcie pójść na studia, gdzie ktoś będzie mnie mógł czymś zaskoczyć. Wszystkie licealne podręczniki przyswoiłem dwa lata temu, więc każda lekcja niemiłosiernie mnie nudziła.
Podczas tego wyjątkowo wolno płynącego czasu, przy życiu utrzymywała mnie jedynie myśl o praktykach, które odbywałem wieczorami w miejscowym szpitalu. Załatwił mi je przyjaciel rodziny – Carlisle. Esme była zachwycona, gdy się o tym dowiedziała. Chociaż pewnie nigdy się nie dowiem, czy bardziej podobało jej się to, że zdobywam doświadczenie zawodowe, czy perspektywa częstych spotkań z nieziemsko przystojnym lekarzem.
– I jak z Angelą? – zapytała mnie podczas lunchu moja najlepsza przyjaciółka – Alice, która przy okazji była dziewczyną Jaspera. Tylko ona wiedziała o negatywnych stronach mojego związku. Z nią mogłem porozmawiać o wszystkim, zawsze mnie wspierała.
W stołówce codziennie siadaliśmy przy tym samym stole. Ja, Angela, Alice i Jasper. Byliśmy praktycznie nierozłączni.
Emmett siedział z futbolistami i swoją puszczalską dziewczyną.
– Bez zmian – nie chciałem rozmawiać na ten temat ze świadomością, że Angela może nas usłyszeć.
– Powinieneś w końcu z nią porozmawiać. To dobra dziewczyna, krzywdzisz ją w ten sposób – oczywiście, miała rację. Tylko co ja jej miałem powiedzieć? Byłem z natury dżentelmenem. Bóg nie stworzył mnie do krzywdzenia kobiet!
BPOV
Impreza była wyjątkowo drętwa. Eric mieszkał na jednej z tych kolorowych ulic, gdzie ogródki były wypielęgnowane, a sąsiedzi odnosili się do siebie z szacunkiem. Róż – cóż – paw. Wypiliśmy, ile się dało i jeszcze przed dwudziestą drugą zwinęliśmy się z tej stypy.
Była burza. Jazda samochodem pod wpływem alkoholu, w takich warunkach mogłaby się wydawać sportem ekstremalnym, ale Isabella Swan nie takie rzeczy już robiła. Pilnie potrzebowałam rozrywki. Nie obchodziło mnie, jak infantylne i nieodpowiedzialne jest moje zachowanie – musiałam się zabawić.
Weszłam do domu punktualnie o dwudziestej trzeciej. Renée krzątała się po kuchni, przygotowując kolejną, w jej mniemaniu, wyszukaną potrawę, która w rzeczywistości smakowała jak rozdeptana guma do żucia. Specjalność mojej matki.
Charlie, dla odmiany, rozwalił się na kanapie, wywalił bebech i popijał najmniej wykwintny alkohol, jaki udało się stworzyć człowiekowi. Mdliło mnie na widok hektolitrów pochłanianego przez niego piwa i tych brudnych wąsisk upieprzonych w pianie przepisowo nalanej „na dwa palce”.
Bez zbędnych słów i uprzejmości, udałam się na górę schodami wyłożonymi kiczowatym, puszystym, zielonym chodnikiem wybranym przez samą blond Królową Chałtury. Minęłam drzwi, na których połyskiwała tandetna plakietka z napisem „Pokój Rosalie” i weszłam wprost do wyłożonej różowymi kafelkami łazienki.
Pilnie potrzebowałam zimnego prysznica, który by mnie otrzeźwił. Po wykonaniu wszystkich przyziemnych, charakterystycznych dla osobników gatunku ludzkiego czynności, stwierdziłam, że dosyć popisowej gry aktorskiej jak na jeden dzień i wymknęłam się przez okno. Mieszkałam na pierwszym piętrze, ale mój pokój, jako jedyny w domu, był wyposażony w prowizoryczny balkonik, z którego bez większych problemów można było skoczyć na taras, a później trawnik.
Udałam się znajomymi, ciemnymi ścieżkami do Kruczego Zaułku. Znał go każdy, kto potrzebował prochów szybko i tanio.
– To, co zwykle – powiedziałam do tajemniczego, zakapturzonego ktosia w czarnej, skórzanej kurtce.
Bez zbędnych słów podał mi malutką, plastikową torebeczkę, w której znajdowały się dwie tabletki przypominające aspirynę. Zapłaciłam i oddaliłam się jak najszybciej. Z doświadczenia wiedziałam, że nie należy utrzymywać bliższych kontaktów z dilerami.
Jednak mój nowy, dobry znajomy miał inne plany. Wyraźnie słyszałam, że za mną idzie. Przyspieszyłam. Nie miałam najmniejszej ochoty na kontakty pierwszego stopnia z jakimiś szemranymi typami spod ciemnej gwiazdy. Wpadłam do pobliskiego baru. Schowałam się w toalecie i połknęłam dwie tabletki ekstazy. Osunęłam się po zimnej ścianie i czekałam aż lekarstwo dla mojej hamletowskiej duszy zacznie działać. Minuty mijały, a ja czułam jak unoszę się coraz wyżej na delikatnej chmurce.
Nagle świat zawirował, a moje ciało wyzbyło się wszelkich negatywnych emocji, ze strachem na czele. Ruszyłam wzdłuż korytarza wyłożonego kolorową, wręcz papuzią tapetą. Przed oczyma migały mi małe punkciki, ściany zaczęły się uginać pod moim ciężarem. Poczułam, że moje ręce mają ogromną moc, która jest w stanie zmienić wszystko w pył.
Znów znalazłam się na ulicy. Przechodnie przyglądali mi się, jakbym była obłąkana i nieobliczalna. Byli śmieszni z tymi swoimi służalczymi postawami. Pieski na smyczach, zakute w kagańce i łańcuchy.
Poczułam, że czyjeś palce zaciskają się na moim ramieniu.
– Słuchaj, suko – chyba mój kolega jeszcze o mnie nie zapomniał. – Wisisz mi sporą kasę za dobry towar, lepiej żebyś przyniosła ją w zębach z pisemnymi przeprosinami za zwłokę albo załatwimy to inaczej! – Splunął mi w twarz i rzucił o ścianę.
O czym on mówił? |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Rudaa dnia Pon 21:19, 28 Wrz 2009, w całości zmieniany 39 razy
|
|
|
|
|
|
Nancy
Nowonarodzony
Dołączył: 30 Gru 2008
Posty: 11 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 9:09, 01 Mar 2009 |
|
o łał. mocne.
Bella na haju, ciekawy pomysł i miła odmiana po wiecznym kacu Edwarda.
puszczalska Rose, ruchający wszystko Emmet, kochana Alice i miły Edward.
ja chcę jeszcze.!
p.,
Nancy. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
AmeliaRussel
Człowiek
Dołączył: 08 Lut 2009
Posty: 57 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sosnowiec
|
Wysłany:
Nie 9:21, 01 Mar 2009 |
|
Podoba mi się. Po pierwszym rozdziale i prologu zainteresowałam się, i jestem ciekawa, co będzie dalej. Wszystkie kochamy BB Cullena, a zła Bella wydaję się interesująca, ponieważ nigdy nie wiadomo, co jej do głowy strzeli. :)
Twój styl pisania jest wciągający. Opisy i przemyślenia są zgrabnie i ciekawie napisane.
Niewiele mogę powiedzieć o fabule, ale chciałabym wiedzieć, jak się rozwinie.
Życzę weny i czekam na kolejne rozdziały. :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Nie 9:25, 01 Mar 2009 |
|
Bella zła i dragi, to coś jak u mnie w FF. Ale ty ją zrobiłaś gorszą!
Ciekawy pomysł. Dobra stylizacja językowa. Czekam aż fabuła się rozwinie...
Edward mam nadzieję, że wkrótce dostanie jaj i zerwie z Angelą...
Pisz dalej! |
|
|
|
|
memisia
Zły wampir
Dołączył: 31 Sty 2009
Posty: 320 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Nie 9:28, 01 Mar 2009 |
|
o tak, takie ff mi sie podobaja:D
w koncu jakas odmiana.
piszesz bardzo fajnie, uzywajac trafnych okreslen i idealnie opisujac sytuacje.
czekam na wiecej i mam nadzieje, ze juz niedlugo cos wstawisz.
weny,
memisia. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Rudaa
Dobry wampir
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 684 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 102 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dzwonnica Notre Dame
|
Wysłany:
Nie 9:32, 01 Mar 2009 |
|
Kaffienka napisał: |
Bella zła i dragi, to coś jak u mnie w FF. Ale ty ją zrobiłaś gorszą! |
Nie czytałam Twojego ff, chociaż o nim słyszałam, ale mogę Ci obiecać, że na pewno wszystko nie będzie się kręcić wokół narkotyków, wręcz przeciwnie... Ale o tym za jakiś czas^^ |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Nie 9:35, 01 Mar 2009 |
|
Rudaa napisał: |
Kaffienka napisał: |
Bella zła i dragi, to coś jak u mnie w FF. Ale ty ją zrobiłaś gorszą! |
Nie czytałam Twojego ff, chociaż o nim słyszałam, ale mogę Ci obiecać, że na pewno wszystko nie będzie się kręcić wokół narkotyków, wręcz przeciwnie... Ale o tym za jakiś czas^^ |
Heh... Nie o to mi chodziło. U mnie Bella i tak jest łagodniejsza i wątek z narkotykami nie jest aż taki mocny i krótki i w innym kierunku zmierza. I w ogóle.
Ty zupełnie inaczej kreujesz Bellę. Bardzo ciekawie się zapowiada. Czekamy na więcej - kiedy? |
|
|
|
|
Annique
Nowonarodzony
Dołączył: 28 Lut 2009
Posty: 8 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Krotoszyn
|
Wysłany:
Nie 9:39, 01 Mar 2009 |
|
Wow, wstęp udał Ci się naprawdę bardzo. Przykuwa uwagę od samego początku, choć list Belli spodobał mi się średnio - nie mam nic przeciwko popieprzeniu, ale niektóre zwroty były zbyt pompatyczne (być może jednak był to Twój zamierzony efekt). Niewątpliwie dużo będzie się działo, a to przyciąga.
Postać Edwarda na razie dość łagodnie zarysowana, ciekawa jestem jak zamierzasz spotkać go z Bellą...
Czekam na ciąg dalszy, przeczytam z przyjemnością :)
Weny! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Wilga
Nowonarodzony
Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 12 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Wielkopolska
|
Wysłany:
Nie 10:12, 01 Mar 2009 |
|
Super! Faktycznie miła odmiana :)
Czekam na ciąg dalszy, bo bardzo mi się podoba. Widzę, że masz poetyckie zapędy, bo dużo pięknych sformułowań wplotłaś w tekst. Np to
"PS. Ucałuj siostrę okładkę i ciotkę zakładkę.
PPS. Nie tylko ode mnie – brat pióro i wujek kałamarz dołączają się do pozdrowień."
I wiele innych. Oby tak dalej :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Rudaa
Dobry wampir
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 684 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 102 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dzwonnica Notre Dame
|
Wysłany:
Nie 13:47, 01 Mar 2009 |
|
Annique napisał: |
(...) choć list Belli spodobał mi się średnio - nie mam nic przeciwko popieprzeniu, ale niektóre zwroty były zbyt pompatyczne (być może jednak był to Twój zamierzony efekt). |
Tak to było zamierzone. Bella (tu: Isabella) będzie przedstawiona jako hmm... Nie wiem jak to napisać żeby nie zdradzić zbyt wiele ^^ Osoba... Bardzo pokręcona i mimo swojego zdemoralizowania cholernie inteligenta, mająca tendencje do filozofowania. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Anabells
Zły wampir
Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 332 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ni stąd ni zowąd
|
Wysłany:
Nie 14:11, 01 Mar 2009 |
|
Genialny pomysł! Będzie zabawnie!
Świętoszkowaty Edward i Bella imprezowiczka...
Cieszę się, że jest taki ff. bo szczerze mówiąc mam powoli dosyć Belli - samo dobro... Naprawdzę fajne. I dobrze piszesz.
WENA!!! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Cornelie
Dobry wampir
Dołączył: 27 Gru 2008
Posty: 1689 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 297 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z łóżka Erica xD
|
Wysłany:
Nie 14:49, 01 Mar 2009 |
|
Powiem wow xDDD Już jestem fanką xD Podoba mi się Bells na haju xD
Coś innego, nowego, intrygującego xD
No moja droga - świetnie! Czyta się wspaniale!
Ja chcę więcej!! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
host
Zły wampir
Dołączył: 01 Lut 2009
Posty: 332 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: nysa
|
Wysłany:
Nie 19:56, 01 Mar 2009 |
|
WOW...mocne...wstrzasajace...inne....
nareszcie wyszla na swiatlo dzienne mroczna natura Belli. podoba mi sie taka..hmm...niegrzeczna Bells. naprawde niezla robota, bad girl nie no swietna historia. czekam na wiecej
Weny
p.
host |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Amandine
Człowiek
Dołączył: 02 Sty 2009
Posty: 78 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z księżycaa..
|
Wysłany:
Nie 20:43, 01 Mar 2009 |
|
OmG! Szybko dodawaj następną część.
Tak szczerze to powiem, że już mnie nudziły opowiadania o Badwardzie. Sama chciałam zacząć pisać o złej Belli, ale i tak wyszłoby z tego coś beznadziejnego i śmiesznego.
FF jest bardzo ciekawy. Wydaje mi się, ze coś o tym wiem. Pewnie dlatego, że moi byli przyjaciele pozamieniali się w takich typów i assholes jak Twoja Isabella. :(
;* |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Verderben
Wilkołak
Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 187 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Nie 21:25, 01 Mar 2009 |
|
O.o
To jest... cudne, piękne, boskie! i mogłabym tak wymieniać jeszcze dalej, łącząc niestworzone, i niekoniecznie zrozumiałe epitety. W ogólnym wytłumaczeni - a znając mnie, te uogólnienie wcale nie będzie takie ogólne - to bardzo mi się podobało.
Pośród tylu ff, które ni mniej ni więcej zawierały różne postaci, w końcu jest w pełni Bella BadGirl. Mam szczerą nadzieję, że jej charakter nie zmieni się pod wpływami czyjegoś (xD) zachowania.
Cóż, nie wiem co więcej dodać...
Czekam na rozdział 2 i życzę weny. :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Nie 21:38, 01 Mar 2009 |
|
Ciekawe. Bells i BG? Aż chce się więcej.
Omiotałaś mnie tym krótkim kawałkiem tekstu wokół swojego palca (a raczej tekstu), że już prawie nie mogę oddychać. I nie robię tego czytając TO. A to nie jest takie małe to, ale konkretne duże TO. I Rosalie - prawdziwa natura :D |
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Nie 21:39, 01 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Rudaa
Dobry wampir
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 684 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 102 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dzwonnica Notre Dame
|
Wysłany:
Śro 21:40, 04 Mar 2009 |
|
Verderben napisał: |
Pośród tylu ff, które ni mniej ni więcej zawierały różne postaci, w końcu jest w pełni Bella BadGirl. Mam szczerą nadzieję, że jej charakter nie zmieni się pod wpływami czyjegoś (xD) zachowania.
Cóż, nie wiem co więcej dodać...
|
Wprawdzie mam ładnie wszystko rozpisane, ale jeszcze nie wiem czy nie zmienię zakończenia xD Zobaczymy. Jeśli chodzi o charakter BadBelli to mogę powiedzieć, że jak narazie żadna z Was nawet nie zbliżyła się do prawdy. Nic nie jest takie jak się wydaje :)
___________________________________________
Po przygodach z mailem i zbetowaniu tekstu przez Kleczę wreszcie mogę wstawić rozdział 2. Miłej lektury :)
~ 2.
EPOV
Znowu zmieniłem plan lekcji. Sekretarka naprawdę chciała ułatwić mi życie i często mnie przenosiła na inne zajęcia. Nauczyciele nie mieli nic przeciwko. Dobry uczeń zawsze przyda się w klasie. Tego dnia, zaraz po powrocie z ferii zimowych, dostałem nowy rozkład. Biologia ze starszą klasą? Czemu nie. Czułem wdzięczność za możliwość przyswajania wiedzy, ale było mi żal każdej minuty straconej w szkole.
Udałem się do klasy pana Bannera. Miałem już z nim kiedyś lekcję, więc obyło się bez niepotrzebnych wstępów i uprzejmości. Zająłem miejsce w jedynej pustej ławce i czekałem na tortury.
Dzień był wyjątkowo paskudny. Witamy w Forks. Starałem się skupić uwagę na kroplach deszczu spływających powoli po szybie. Nigdy nie byłem dobry w te klocki, nie potrafiłem nie myśleć. Ścisły umysł, ot co – buntował się na każdym kroku. Dostałem nagłego ataku ziewania. Nic dziwnego, skoro siedziałem w bezruchu, usiłując zachowywać się jak marmurowy posąg.
Przestraszyłem się grzmotu i błyskawicy rozdzierającej niebo. Gdy byłem mały, mama opowiadała mi bajki o różnych zjawiskach atmosferycznych. Koiły i uspokajały. Zawsze bałem się nieznanego, nie byłem typem ryzykanta. Adrenalinę uważałem za zbędny hormon, a sporty ekstremalne… Lepiej nie mówić. Chciałem studiować medycynę, ale psychologia zawsze mnie odstraszała. Panicznie bałem się odmieńców, którzy sami sobie zagrażali. Jak na ponadprzeciętnie inteligentnego, młodego mężczyznę nie powinienem być tak ograniczony, ale to było silniejsze ode mnie.
Zadzwonił dzwonek i wszyscy uczniowie zajęli miejsca. Odwróciłem głowę i doznałem głębokiego szoku. Obok mnie siedziała najpiękniejsza dziewczyna, jaką kiedykolwiek widziały moje biedne, młode, ludzkie oczy. Długie, ciemne, gęste włosy opadały delikatnymi falami na jej ramiona. Drobne, blade ciało wydawało się spięte. Czekoladowe oczy przyglądały mi się bacznie. Była ubrana w minispódniczkę i bluzę z kapturem. Uwodziła swą naturalnością. Zamiast ostrego makijażu i szpilek, dopatrzyłem się podkrążonych oczu i znoszonych trampek. Nigdy nie widziałem nikogo tak idealnego w swej niedoskonałości.
Tętno mi przyśpieszyło, a serce chciało wyrwać się z rozdygotanej piersi.
BPOV
Postanowiłam się wybrać do szkoły, pierwszy raz od miesiąca. Już nie pamiętałam, kiedy ostatnio czułam się tak parszywie. Mój nastrój był niewiarygodnie paskudny, brakowało mi słów w brudnej gębie.
Obudziłam się rano, niewiele pamiętając z minionego wieczoru. Chyba gdzieś byłam i sądzę, że z kimś rozmawiałam. Zasadniczo niewiele mnie obchodziło, co się ze mną działo. Miałam pełno czarnych plam w podziurawionych wspomnieniach.
Kiedy tylko przekroczyłam próg wspaniałej instytucji wychowawczej, zwanej pospolicie szkołą, zebrało mi się na wymioty. W końcu przyszło mi odpokutować za wszystkie nieprzyzwoite imprezy, w jakich w ciągu ostatniego miesiąca brałam czynny udział.
Pomimo tego, że do szkoły zajechałam pół godziny przed czasem, na lekcję wpadłam w ostatniej chwili. Po takich spotkaniach z kiblem, zwłaszcza szkolnym, przysięgałam sobie, że już nigdy więcej nie tknę etanolu, co oczywiście zawsze okazywało się jednym wielkim żartem. Kiedy na horyzoncie pojawiała się butelka szkockiej, zapominałam o wszelkich konsekwencjach.
Opadłam na krzesło i doznałam głębokiego szoku. Obok mnie siedział jakiś laluś z rudawymi włosami. Był cholernie przystojny, ale wyglądał na wyjątkowo pruderyjnego. I te zielone oczy… Elektryzował spojrzeniem. Przyglądał mi się badawczo, co nie było dla mnie zaskoczeniem. Każdy to robił, gdy tylko usłyszał pierwszą krążącą w szkole plotkę na mój temat.
Pod czarną koszulą dostrzegłam zarys mięśni. Zasadniczo ten kujon był naprawdę pociągający. Nagle zapragnęłam rzucić się na niego i zedrzeć te nienagannie wyprasowane przez kochającą mamusię ciuchy.
Westchnęłam w duchu. Pewnie to jakaś cnotka-niewydymka, prawiczek od siedmiu boleści.
Do końca lekcji nie zwracałam już na niego uwagi.
EPOV
– Co to za dziewczyna? – spytałem Alice podczas lunchu, wskazując na nieziemską piękność, którą widziałem na lekcji biologii.
– To? Isabella Swan. Jest w klasie Emmetta – moja przyjaciółka zawsze była na bieżąco ze wszystkimi plotkami. Mogłem liczyć na informacje. – Ma beznadziejną reputację. Jest znana z ostrego imprezowania i wyjątkowej rozwiązłości pod wpływem alkoholu, którego zdecydowanie nadużywa. – To stąd te sińce pod oczami, pomyślałem. – Nie za dobra partia. Czemu pytasz?
Zbaraniałem. Jakoś o tym nie pomyślałem. Co miałem jej powiedzieć? Że mnie zafascynowała, bo ma gęste, ciemne włosy, takie jak Angela, czy dlatego, że nie ma na twarzy tony makijażu w przeciwieństwie do niej?
– Tak tylko pytam. Siedzimy w jednej ławce na biologii.
Wiedziałem, że Alice to nie wystarczyło. Po błysku w jej oczach łatwo można się było domyślić, że nie wierzyła w moje słowa. Wpadłem po uszy.
Nie potrafiłem wyjaśnić, dlaczego, ale ta wariatka naprawdę mnie zafascynowała, co było naprawdę dziwne, zważywszy na moją małą fobię. Wprawdzie na lekcji zaszczyciła mnie kilkoma spojrzeniami pod tytułem „a ja cię w dupie mam”, ale było w niej coś, co pozwalało mi sądzić, że to tylko maska. Jej wygląd nie wskazywał na to, że słowa Alice mogłyby być prawdą. Miałem ochotę ją przytulić, bo nie wierzyłem, że jej drobne ramiona miały siłę, aby dźwigać ciężar, jaki na nich spoczywał. Sprawiała wrażenie zagubionej i bezbronnej. Z całego serca pragnąłem się nią zaopiekować.
Moje sumienie się zbuntowało. A co z Angelą?
BPOV
Błądziłam po znajomych trasach. Jeździłam opuszkami palców po ścianach mijanych budynków, wyczuwając najmniejsze detale zmieniających się faktur. Upajałam się zanieczyszczonym powietrzem pomieszanym ze świeżym aromatem lasu przyniesionym przez północno-zachodni wiatr. Moje zęby wygrywały dziwną melodię na cześć mokrych skarpetek. Woda wlewała się przez dziury w moich ukochanych, czerwonych conversach. Potykałam się o rozwiązane sznurówki, ale nie zniżyłam się do tego, by przystanąć i zawiązać buty. Zawsze nosiłam głowę wysoko.
Byłam coraz bliżej celu. Jeszcze tylko dwie przecznice, jeden zakręt, przejście, zaułek… Zakapturzona postać patrzyła na mnie ze złością.
– Witaj – powiedziałam i podeszłam pewnym krokiem do pozornie nieznanego osobnika, potencjalnego mordercy.
– Czego chcesz? – ostry głos karcił mnie za sam fakt istnienia. – Przyszłaś zapłacić?
– Nie wiem, za co – odpowiadałam zgodnie z prawdą. – Nigdy nie brałam od ciebie niczego mocniejszego.
– Każdy tak mówi. Jesteś kolejną rozpieszczoną gówniarą z wyimaginowanymi problemami, gotową zabić za działkę.
Zastanawiałam się, o czym on pieprzy. Postanowiłam grać na zwłokę.
Zbliżyłam się niepewnie i położyłam drżącą dłoń na wykrzywionej gniewem twarzy.
– Mogę ci to wynagrodzić w inny sposób – szepnęłam.
Położyłam ręce na jego brzuchu i zaczęłam nimi błądzić po twardym korpusie. Wyczuwałam jego podniecenie. Pragnął mnie cały sobą. Mogło się udać…
Złapał mnie brutalnie za nadgarstki.
… ale się nie udało.
Poczułam szarpnięcie, uderzenie i coś ciepłego o charakterystycznym metalicznym zapachu, spływającego po policzku. Krew.
– Mam dość takich dziwek, jak ty. Ma być kasa. Nie potrzebuję taniej zdziry.
Kopnął mnie w plecy z takim impetem, że moje nerki niebezpiecznie zagrały w ping-ponga. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Rudaa dnia Czw 6:56, 05 Mar 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
Mercy.
Wilkołak
Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 198 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Śro 22:04, 04 Mar 2009 |
|
Rudaa, mogę powiedzieć tylko jedno, jesteś genialna.
Postacie są wyraziste, mają swoje własne charaktery i ja widzę Bellę taką, jaką chciałaś ją przedstawić - zdemoralizowana, acz naprawdę inteligenta, widoczne są też skłonności do filozofowania. Wykreowanie ją na Bad Girl mi się bardzo podoba, choć ostatnia akcja z dilerem nieco mnie zniesmaczyła. Nigdy nie wyobrażałam sobie Belli zachowującej sie jak dz***a. Postać Edwarda jako ukochanego syna matki, jego więź z nią są urocze *.* . Jego lekceważący stosunek do nauki i nie tylko, też mi się podoba.
Akcją jestem bezsprzecznie oczarowana. Nie mogę nawet znaleźć odpowiednich epitetów by opisać mój zachwyt. Wszystko dzieje się w odpowiednim czasie, wyskoki Belli są cudownie opisane. Twój styl podoba mi się niemiłosiernie, opisy są zachwycające, słownictwo również. W tym wypadku nie jestem w stanie się zmusić do choćby krzty krytyki xD
Życzę weny i niecierpliwie czekam na kolejne rozdziały. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
ScaryMary
Dobry wampir
Dołączył: 23 Lis 2008
Posty: 583 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zza ściany.
|
Wysłany:
Śro 22:09, 04 Mar 2009 |
|
Ruda, ja Cię bardzo grzecznie proszę. Bardzo. Grzecznie.
Masz to kontynuować jak najszybciej. To jest jeden z fanficków w których idzie coś poczuć, gdzie postaci nie są płytkie, bezbarwne, plastikowe. Masz niewątpliwy talent i cieszę się, że go nie zmarnowałaś ; D Błędów nie ma, stylistyka na wysokim poziomie, składnia także =D Palce lizać. Chcę trzeci rozdział. Natychmiast I nie słyszę żadnych sprzeciwów. Ja JUŻ kocham ten ff i wiem, że będę stałą czytelniczką ;D Tutaj zdecydowanie wiem co napisać, bo wiem też jaki ten fanfick dla mnie jest. Zdecydowanie dobry : D
Chcę więcej. Zyczę Ci mnóstwa weny. Jak chcesz, to możemy założyć kółko wzajemnego uwielbienia =D
Mary =* |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
mloda1337
Zły wampir
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 288 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Wspaniałe miasteczko pod Poznaniem
|
Wysłany:
Śro 22:30, 04 Mar 2009 |
|
Zaczęłam czytać to wczoraj. Dzisiaj patrzę nowy rozdzialik Aż się miło robi.
zacznę od tego gorszego, żebyś na koniec mogła się utopić w słodkim karmelu jaki ci zapodam:
Nie pasuje mi to zdanie:
Cytat: |
Miałam pełno czarnych plam w podziurawionych wspomnieniach. |
nie wiem, ale wydaje mi się, że jak są te czarne plamy to nie powinno już być podziurawionych.
Dalej. Trochę mi nie pasuje nagła reakcja Belli. W sensie jej rozmyślenia, że nagle chciała się rzucić na Edwarda.
I następna rzecz. To nie jest takie złe. Można powiedzieć, że jest na zero:
Cytat: |
– Każdy tak mówi. Jesteś kolejną rozpieszczoną gówniarą z wyimaginowanymi problemami, gotową zabić za działkę.
Zastanawiałam się, o czym on pieprzy. Postanowiłam grać na zwłokę.
Zbliżyłam się niepewnie i położyłam drżącą dłoń na wykrzywionej gniewem twarzy.
– Mogę ci to wynagrodzić w inny sposób – szepnęłam. |
Z tego co piszesz, jest to kolejne opowiadanie o pokrzywdzonej dziewczynce, która tym razem chce wyjść z tego wszystkiego przez narkotyki. Jednak nie jest wcale taka głupia, więc wydaje mi się, że by tak nie zrobiła. Bo ona w ten sposób udowadnia mu, że mówi prawdę. A z jej wcześniejszych opisów charakteru wynika, że właśnie ona chce ludziom coś udowodnić. Tak w każdym razie mi się wydaje, ale nie wiem bo nigdy nie ćpałam i nie wiem jakie to jest pragnienie i czy jesteś z jego powodu w stanie całe swoje podstawy życiowe zgromić jednym ruchem.
A teraz będzie pięknie.
To co ze mną Rudaa zrobiłaś to ja nie wiem. Weszłam tu przez temat "Ogólnie o FF", bo podobały mi się Twoje wypowiedzi. I jestem oczarowana. Wg mnie masz na serio bardzo ładny styl. Zamieszczasz takie fajne szczegóły, jak np. że patrzył w okno, a tam padało. Jak dla mnie duży plus. Może nawet robisz to nieświadomie (to znaczy, że masz potencjał literacki we krwi), ale to jest coś. Nie wszyscy to potrafią. A wręcz mniejszość. Niektórzy piszą tylko o akcji czyli w skrócie zabrzmiałob to tak:
Siedziałem w ławce, strasznie się nudząc.Kiedy spojrzałem na miejsce obok siedziała tam piękna brunetka w prostym ubraniu.
To w takim dużym skrócie. Masz ładny język i szybko się czyta. Można bardzo milo spędzić to 5 minut. Pozostaje mi zapytać: Kiedy następna część?
Edit: Z tego wszystkiego zapomniałam napisać o akcji: podoba mi się to, że wszystko dzieje się miarowo. W każdym odcinku coś jest, ale się nie "wylewa". Jestem bardzo ciekawa co zaraz stanie się z Bellą. I kiedy przejrzy na oczy. I mam nadzieję, że E do niej zagada na następnej biologii, jeżeli ona przyjdzie, ale, że się na początku nie da. Bo to by było za proste. Zresztą, cokolwiek napiszesz chętnie przeczytam. Mimo, że to dopiero 2 odcinek ja już wiem, że będę tu zaglądać codziennie! |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez mloda1337 dnia Śro 22:34, 04 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|