|
Autor |
Wiadomość |
Lennie Cullen
Wilkołak
Dołączył: 09 Kwi 2009
Posty: 111 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Aberdeen. Nasze europejskie Forks. :) / Kwatera Linkin Parku.
|
Wysłany:
Pią 14:08, 15 Maj 2009 |
|
Ja żem se wchodze na forum po 3 dniowej przerwie(wiecznosc)i patrze a tu...
NOWY ROZDZIALIK
Czy mowilam ze cie kocham
Świetne.Poprostu świetne.Jak zwykle z resztą.Dobrze że Rosie wie i że nie jest taka suką.Edward stawia Emmettowi ultimatum jak jakas żona zazdrosna.Ten rozdział był koszmarnie krotki ale nie trace nadzieji ze nastepny bedzie o WIELE WIELE dłuzszy.
Cytat: |
...natępny rozdział powinien się pokazać już w przyszłym tygodniu...ale nie wiedomo co będzie z następnymi być może zrobimy sobie 1 miesięczną przerwę aż do wakacji...;/...no bo sami wiecie zakończenie roku i wogóle...ale to jeszcze nie jest pewne...
|
Ty sobie chyba kpisz Prawda
Mam nadzieje ze jednak nie bedę musiała czekac do wakacji.
Veny i duuuuzo czasu |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Lennie Cullen dnia Pią 14:10, 15 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
|
Olicha.xd
Nowonarodzony
Dołączył: 07 Mar 2009
Posty: 7 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Pią 16:41, 15 Maj 2009 |
|
...nooo nie wiem nie wiem...:P...ale ja już pracuje na dastępnym rozdziałem i bd może juz na niedziele...:)
...cieszymy się zę się wam podoba...
Olicha.xd & KinGa |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
zosiunia
Nowonarodzony
Dołączył: 23 Sty 2009
Posty: 31 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 23:34, 15 Maj 2009 |
|
Baaardzo mi się spodobało. :)
Smutne i przykre fragmenty z zachowaniem Charliego. Jakieś malutkie błędy gdzieś zauważyłam, ale już nie pamiętam gdzie.
Niektóre wątki podobają mi się bardziej, inne mniej.
Wielu osobom nie podoba się taki Edward. Ja kocham i uwielbiam niegrzecznego Edwarda!!
Może nieszczęście Belli mnie nie cieszy, ale podoba mi się cała ta historia... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
moonynight
Wilkołak
Dołączył: 26 Gru 2008
Posty: 135 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: okolice Torunia
|
Wysłany:
Sob 8:58, 16 Maj 2009 |
|
Jestem zachwycona. Pokochałam ten tekst. Jesteście cudowne. Genialnie się spisałyście. Już nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów. Przykro mi, ale nic konstruktywnego nie wymyślę. Wciąż jestem pod wpływem tego opowiadania, więc jestem nie do końca 'trzeźwa', że tak to nazwę.
Pozdrawiam,
m. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
anula00
Człowiek
Dołączył: 21 Mar 2009
Posty: 74 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Grudziądz
|
Wysłany:
Sob 12:17, 16 Maj 2009 |
|
FF naprawde mi sie spodobało
Gdyz lubie jak wszyscy sa ludzmi
Edward nie jest przesłodzonym jak w ksiązce tylko poprostu wredny chłoptaś jak na bogatego przystało
Bella wydaje mi sie że tez pokaze nam troche pazura gdyz zahartowała się przy takim ojcu, tez jest inna niż w ksiązsce
Czy mi sie wydaje czy Rose bedzie inna ta dobra bo zawsze to Alice zauważała że cos nie tak a tu zmiana na Emmetta i Rose,
jak tak to dobrze
Czekam na dalsze rozdziały Weny |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
xxkasia29xx
Wilkołak
Dołączył: 21 Mar 2009
Posty: 141 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Białystok
|
Wysłany:
Sob 13:56, 16 Maj 2009 |
|
No cóż... To FF jest po prostu extra. Zdarzają sie drobne wpadki i błędy, ale w jakim opowiadaniu ich nie ma ?... Fajnie to wszytko rozegrałaś. Co prawda to Emmet postąpił trochę głupio, ze obiecał Belli, że nie będzie się wtrącał itp. a potem wszystko powiedział Rosalie, ale skoro ich związek był przez to zagrożony, to wcale mu sie nie dziwię.
Mam nadzieję, ze Edward da w końcu Belli spokój i przestanie zgrywać macho.
Czekam na nowy rozdział
Pozdrawiam
Kasia |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
KinGa
Nowonarodzony
Dołączył: 16 Paź 2008
Posty: 41 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Wto 19:51, 09 Cze 2009 |
|
Taaa, powracamy z nowym rodziałem.xd
Na początku przepraszamy, że tak długo nie pisałyśmy, i dziękujemy za komentarze.;d
Bez zbędnych ceregieli daje rozdział.;d
Beta: niedobra darysia... Dzieki.;*
Rozdział 6:
Głupia Izabella – skarciłam się w myślach. Przez własną nieostrożność mogłam wpaść. Właściwie to już wpadłam, ale nie mogłam postąpić inaczej. On groził mi policją, powiedział, że wszystko im powie. Miałam nadzieję, że nie będzie chciał mi pomagać, że zapomni o tym wszystkim i będzie się zachowywał tak, jakby o niczym nie wiedział, jakby nic nigdy się nie stało. Poprosiłam go o to, i szczerze wierzyłam, że dotrzyma tej malutkiej obietnicy. Jeszcze jakby tego było mało, to miał przeze mnie problemy ze swoją dziewczyną. Tłum ludzi i oni w samym środku tego zamieszania. Co prawda, powiedziałam gapiom, żeby wyp****alali do klas, ale to i tak za mało, jak na podziękowanie za dyskrecję. Czułam się okropnie, widząc ból w oczach Emmetta. Co ja narobiłam?! Te myśli kłębiły się w mojej głowie przez wszystkie lekcje, nie pozwalając mi je odpędzić. Towarzyszyły im tylko strach i obawa.
Był piątek, koniec tygodnia szkolnego, dzień jak każdy inny. Po szkole udałam się do szkoły tańca, co prawda sprzątałam sale już przed lekcjami, wyszorowałam podłogi i umyłam okna. Pozostało mi tylko jedno pomieszczenie, do tańców latynoamerykańskich. Na moje szczęście, bądź nieszczęście, nie natknęłam się na nikogo, kto niepotrzebnie uprzykrzyłby mi jeszcze życie. Koło 15.00 usłyszałam kroki i rozmowy na korytarzu. To był znak, że zajęcia z salsy, które prowadzi pan Martin, zaraz się zaczną. Zeszłam na bok, obserwując coraz to nowo przybyłych i zaczęłam myć okna. Emm wszedł razem z Rosalie za rękę, więc chyba już się pogodzili. I Bóg zapłać, to dobry chłopak, potrzebował kogoś, kto będzie go kochał. Zazdrościłam im tej miłości, oni wręcz nią kipieli. Usłyszawszy głos pana Martina, przerwałam na chwilę czyszczenie, aby zobaczyć, co się będzie działo.
- Dobrze, więc słuchajcie! Dzisiaj będziemy się uczyć salsy, po to tu przyszliście. Proszę, dobierzcie się w pary. - Klasa posłusznie wykonała polecenie, Alice z Jazzem, a Edward jak zwykle z Jessicą, która kleiła się do niego jak mucha do lepu, ale on to wyraźnie ignorował. Naprawdę nie rozumiałam tego chłopaka, albo chce, żeby wszystkie dziewczyny na jego widok wzdychały i mdlały, a jak jakaś posunęła się trochę dalej to on ją odpychał. Chyba sam nie wiedział, czego w życiu mu potrzeba. – Proszę, panowie chwytacie partnerkę na wysokości łopatki, a wy panie, połóżcie rękę na ramieniu partnera. A teraz, panie robią krok w prawy, a panowie w lewy bok. Dobrze. Teraz krok podstawowy, panowie robią krok w tył, a panie w przód, teraz oboje dwa razy w prawo i trzy w lewo. Edward i Jessica, jesteście świetni.
- Ma się te zdolności – mówiąc to popatrzył na mnie tym swoim perfidnym wzrokiem. No i co on sobie niby myślał, że niby ja tańczyć nie umiem? Jak by tylko zobaczył, to ciekawe, co by zrobił.
- Edward, nie schlebiaj tak sobie - powiedział pan Martin z uśmiechem na twarzy. - A teraz ustawcie się pod ścianą parami. Tak jest. Proszę na środek pierwszą parę. – Była nią Alice i Jazz. – Pamiętajcie, że teraz wszystko zależy od waszej inwencji twórczej. Emmett, muzykę proszę
- Już się robi - odpowiedział z uśmiechem tak wielkim, aż zdziwiłam się, że skóra na jego policzkach jest jeszcze cała. Puścił “Valeria – rhythm of the night” (http://pauliss483.wrzuta.pl/audio/3c7rRO514Ox/valeria_-_rhythm_of_the_night).
Alice i Jazz tańczyli lekko, a zarazem tak, jakby uprawiali na parkiecie namiętny sex. Byli naprawdę niesamowici. Następną parą był, oczywiście, nie kto inny jak tylko, Edward ze swoją partnerką Jessicą.
- Bello, proszę Cię, przetrzyj podłogę zanim Edward wraz z Jessicą zaczną tańczyć - powiedział do mnie pan Martin. Nie pozostało mi nic innego, jak tylko wykonać jego polecenie. Para weszła na parkiet.
Emmett puścił tę samą muzykę i zaczęli tańczyć w rytm muzyki. Niestety jedyna rzecz, jaką musiałam sama sobie przyznać, był to fakt, że Edward tańczył tak nieziemsko, jakby był z innej planety. Robił z Jessicą co tylko chciał, a ona jak mu się całkowicie oddała. Poruszał się niezwykle zmysłowo i delikatnie. Oddawał się całym sobą muzyce. Odwróciłam się i poszłam w stronę drzwi, chcąc opuścić salę, gdy nagle usłyszałam gruchot. Odwróciłam się automatycznie i moim oczom ukazał się piękny widok, Jessici, leżącej na podłodze. Podbiegłam do niej jak najszybciej, ale stał przy niej już pan Martin i oglądał jej stopę.
- Ała! Moja noga!!!
- Jessico, tylko spokojnie - powiedział pan Martin, po czym zaczął dalej oglądać jej nogę. – Hym… - zadumał się. - To wygląda na złamanie, ale musimy zadzwonić na pogotowie, żeby zrobili ci badania - Powiedział z pełnym opanowaniem. – Bello, proszę idź zadzwonić na pogotowie.
- Już idę - Odpowiedziałam, odwróciłam się i poszłam do telefonu, słysząc za sobą głos Jessici.
- To wszystko jej wina! Ona zrobiła to celowo!
Wyszłam na korytarz. Niby moja wina! Przecież nie zrobiłam tego celowo! A właściwie, to co ja zrobiłam? Podeszłam do telefonu w recepcji i wybrałam odpowiedni numer. Po chwili usłyszałam się jakiś damski głos w słuchawce.
- Halo - spytała uprzejmie kobieta.
- Chciałam wezwać pogotowie do akademii tańca.
- A co się stało?
- Dziewczyna chyba złamała nogę.
- Dobrze, zaraz przyślemy karetkę. Do widzenia.
- Do widzenia - odpowiedziałam i szybkim krokiem wróciłam do sali.
EPOV:
Tańczyłem z Jessicą, kiedy nagle poczułem, jak wyślizguje mi się z rąk i pada z impetem na podłogę. Jakoś specjalnie się tym nie przejąłem, dlatego stałem i patrzyłem, jak histeryzuje, a zarazem uważa, aby się nie rozpłakać, żeby makijaż jej się nie rozmazał. Jak można być, aż tak płytkim?
- Ała! Moja noga!!! – Wokół niej utworzyło się kółeczko z zainteresowanych tym wydarzeniem.
- Jessico, tylko spokojnie. Hymmm… to wygląda na złamanie, ale musimy zadzwonić na pogotowie, żeby zrobili ci badania - powiedział pan Martin, a ja wciąż stałem obok, nic nie robiąc – Bello, proszę idź zadzwonić na pogotowie - powiedział ponownie.
- Już idę - rzuciła i odeszła szybkim krokiem w stronę drzwi. Poruszała się tak lekko i...
Przestań!
Skarciłem sam siebie. Nie mogłem oderwać od niej wzroku. Co się ze mną działo?
- To wszystko jej wina!!! Ona zrobiła to celowo!!! - krzyczała Jessica, chcąc zwrócić na siebie uwagę.
- Daj spokój Jessica, to nie jej wina – odezwałem się lekko podirytowany tym, że znowu wszystko wyolbrzymia. Ale tak z drugiej strony, co mnie to w ogóle obchodziło?
- Bronisz jej? Edward, to jest sprzątaczką! – Jakbym tego nie wiedział.
- O rany, przestań! To ty zawsze obwiniasz cały świat, jak ci się coś dzieje i to często bez powodu – powiedziałem, próbując zachować twarz. Miała rację, nie wiedziałem tylko, dlaczego to zrobiłem, przecież ona była tylko sprzątaczką. Jednak nie mogłem zaprzeczyć faktom, iż zacząłem się interesować jej skromną osóbką.
Stop!
Jestem Edward Cullen, nienawidzę jej - ale czy naprawdę? Z zamyślenia wyrwał mnie głos Jessici.
- I co teraz z nami będzie? Edward, co z naszymi zawodami?!
- Nic. Wyzdrowiejesz i będziemy ćwiczyć dalej. Proste jak drut – powiedziałem, bo rzeczywiście to takie dla mnie było. Gorzej jak nie wyzdrowieje, to oznacza jedno, albo nowa partnerka, albo nie pojadę na zawody. Cudownie!
- Edwardzie, boję się - powiedziała to i przytuliła się do mojej nogi.
- Przestań. – Śmiejąc się strząsnąłem jej ręce z mojej łydki - Ja miałem złamaną nogę dwa razy i żyję.
- Karetka zaraz będzie. - Na salę weszła Bella. Moja ulubiona sprzątaczka.
Co ja gadam?
Ulubiona sprzątaczka? Nie, nie to się musiało wreszcie skończyć… Miałem na jej punkcie obsesje odkąd zaczęła tu pracować. Interesowała mnie całą sobą, była zamknięta, nie otwierała się przed ludźmi, a jakiś jej sekret sprawiał, że chciałem być tą osobą, która go odkryje. Bella wręcz fascynowała mnie, niby zwykła dziewczyna, a jednak. Ale nie mogłem tego pokazywać. W końcu jestem Edward Cullen, który pomiata ludźmi jak szmatami, tak? Koniec z tym. Nie mogłem pokazać swojej słabości do tej dziewczyny. Sam z resztą nie wiedziałem, czego chciałem.
Z zamyśleń po raz wtóry wyrwał mnie pan Martin…
BPOV:
Weszłam na salę.
- Karetka zaraz będzie – powiedziałam, podchodząc do Jessici.
- Dobrze - powiedział instruktor. Jessica świdrowała mnie wzrokiem, więc wycofałam się pod ścianę. Nagle na sale wkroczyli sanitariusze. Opatrzyli Jessicę, przenieśli na nosze, po czym wywieźli ją z sali. Pan Martin klasnął w dłonie.
- Dobrze, słuchajcie! Macie 15 minut przerwy - powiedział. Wszyscy porozchodzili się po kątach sali, siadając grupkami i prowadząc luźne konwersacje. Postanowiłam, że opuszczę salę, gdy naglę usłyszałam za sobą głos pana Martina.
EPOV:
Bella wycofała się pod ścianę. Po chwili na salę weszli sanitariusze i zaopiekowali się Jessicą, przenieśli ją na nosze i wynieśli z sali. Pan Martin klasnął w dłonie i w końcu powiedział.
- Dobrze, słuchajcie! macie 15 minut przerwy. - Wszyscy porozchodzili się w kąty sali, siadając grupkami. Udałem się w stronę konsoli, gdy nagle ktoś chwycił mnie za ramię.
- Edwardzie, musimy porozmawiać. - To był pan Martin.
- Dobrze - odpowiedziałem i ruszyłem się za nim w stronę wyjścia z sali.
- Więc Edwardzie, sprawa jest poważna, jeżeli Jessica ma złamaną nogę, to możesz się pożegnać z zawodami. Chyba, że znajdziesz sobie jakieś zastępstwo.
- Ma pan kogoś konkretnego na myśli? - Spytałem zaciekawiony.
- Tak, wiesz, myślałem, żeby na dzisiejszych zajęciach towarzyszyła Ci Bella, dopóki nie znajdziemy kogoś innego, słyszałem od pana Anthony’ ego, że całkiem nieźle sobie radzi, więc może by tak spróbować? – powiedział niepewnie i pociągnął mnie w stronę Belli.
- Bello, poczekaj sekundę - powiedział i udał się w jej kierunku. Stałem oszołomiony przez chwilę, po czym poszedłem za panem Martinem. Bella ze mną w parze? Z jednej strony cieszyłem się jak małe dziecko, które właśnie dostało upragnioną zabawkę, a z drugiej, bałem się, że nie sprosta wymaganiom. Faktem było, że byliśmy na dość wysokim poziomie, a ona jak widać nigdy wcześniej nie miała kontaktu z profesjonalnymi zajęciami.
Pamiętaj, jesteś sku****ynem na potęgę!
Powtarzałem sobie w myślach jak mantrę, zanim podszedłem do Belli i instruktora.
- To jak będzie Bello? – Zapytał. Widocznie trochę mnie minęło
- Sama nie wiem. – Trochę zmieszana pokręciła głową. Wglądała tak słodko. Modliłem się, żeby się nie zgodziła, bałem się starcia z nią, twarzą w twarz. Bałem się tego, że nie będę mógł utrzymać swoich emocji na wodzy i przez przypadek okażę jej uczucie, które tkwiło we mnie. Tylko, co to było? Najlepszym wyjściem z sytuacji było udawania zimnego dupka, którym jestem do teraz. Tylko w taki sposób mogłem ukryć to, co się ze mną działo.
Pamiętaj, jesteś największym ch**em na świecie!
Kolejna mantra.
- No Bello, Edward nie jest chyba, aż tak straszny, żebyś nie mogła z nim trochę potańczyć – powiedział, patrząc się na mnie wyczekująco, tak jakby chciał usłyszeć z mojej strony poparcie.
- I co, że niby ona ma ze mną tańczyć? - Zapytałem złośliwie. Chyba ją rozzłościłem, bo jej twarz przybrała jakiś dziwny wyraz. W tamtej chwili na pewno mnie znienawidziła. Wszystko idzie zgodnie z planem, połknęła haczyk, powinno pójść jak z górki.
BPOV:
- Bello, poczekaj sekundę - usłyszałam za sobą głos pana Martina
- Tak? - Zapytałam trochę zdziwiona.
- Słyszałem, że jesteś całkiem niezłą tancerką - stanęłam jak wryta na te słowa, spodziewałam się czegoś innego.
- Skąd pan o tym wie? – Zapytałam z nutką zaskoczenia w głosie.
- Wiesz, kiedyś rozmawiałem z panem Anthonym i napomknął mi o tobie to i owo. Może zgodziłabyś się na bycie partnerką Edwarda, dopóki nie znajdziemy kogoś na stałe zastępstwo? - Zapytał i wyczekiwał odpowiedzi już w tym momencie, w tej sekundzie. Niby, co mu miałam powiedzieć?
Ależ oczywiście, marzyłam o tym, odkąd tu pracuje.
Bałam się, że nie sprostam wysokiemu poziomowi zajęć. Z jednej strony spełnienie marzeń, z drugiej - strach i obawa.
- Sama nie wiem - odpowiedziałam trochę zmieszana, kompletnie nie wiedząc, co zrobić.
- No Bello, Edward nie jest chyba, aż tak straszny, żebyś nie mogła z nim trochę potańczyć - mówiąc to popatrzył na chłopaka, wyczekując jakiegoś wsparcia. W końcu chciał ocalić jego karierę i jakoś się temu nie dziwiłam. Już chciałam odmówić, gdy nagle Edward wszedł mi w słowo.
- I co, że niby ja mam z nią tańczyć? - No nie! to było już lekkie przegięcie. Moja nienawiść do niego wychodziła po za granice. Co on sobie, do cholery, myślał? Postanowiłam, że utrę mu nosa po raz pierwszy, od kiedy pracuje w tej szkole tańca, i pokażę, co tak naprawdę potrafię. Strasznie się bałam, że zamiast zemsty, upokorzę się jeszcze bardziej. No cóż, jak walczyć to walczyć, czy w tę, czy w tamte, i tak jestem pośmiewiskiem.
- A co? Boisz się, że tańczę lepiej od ciebie? - Zapytałam kpiąco dość głośno. Wokół nas zebrała się grupka ludzi, a oczy Edwarda zrobiły się jak dwa wielkie spodki.
- Wyobraź sobie, że nie mam się, czego bać - powiedział z ironicznym uśmiechem na twarzy.
- A może chcesz się przekonać? - Podeszłam do niego bliżej. Poczułam się trochę niepewnie. Musiałam się przełamać, jednak musiałam też uważać, żeby nie pokazać czegoś niezamierzonego. Ostrożnie, należało zachować odpowiednią odległość, podeszłam jeszcze bliżej.
- Wyzywasz mnie na pojedynek? - Zapytał z niedowierzaniem.
- Tak - powiedziałam ostro. - No chyba, że się boisz? - Zapytałam z sarkazmem, teraz to nieźle się wkopałam.
- Emmett, zapodaj muzykę – powiedział, po czym udał się na środek sali.
- Już się robi braciszku. – I salę wypełniły pierwsze takty piosenki „Dirty Dancing – Black Eyed Peas”. (http://markmo.wrzuta.pl/audio/529glFx42sT/black_eyed_peas-dirty_dancing)
Wszyscy zrobili nam miejsce, a pan Martin stanął obok nas, aby się przyjrzeć. Podeszłam do niego. Stanęliśmy przed sobą twarzą w twarz. Czas się z mierzyć. Nie wiele myśląc, zaczęłam tańczyć kroki salsy, które zapamiętałam z lekcji, a raczej z samych obserwacji, on również zaczął tańczyć. Przybliżaliśmy się do siebie coraz bardziej, aż w końcu nasze twarze dzielił tylko centymetr. Jedną rękę wplotłam w jego włosy, a drugą położyłam na szyi. W tym momencie, złapał mnie za biodra i poprowadził przed siebie. Zaufałam mu i poddałam się całkowicie. Pozwoliłam, aby prowadził. Zatrzymał się, wziął moje ręce ze swojej szyi i powoli zaczęłam wirować dookoła niego. Założyłam nogę na jego udo - bałam się, czy to nie był za śmiały krok. Ta bliskość przyprawiała mnie o dreszcze. W tym momencie Edward przyciągnął mnie do siebie na tyle blisko, że poczułam jego męskość. Pobudziło to we mnie niepewność, ale musiałam skończyć to, co zaczęłam. Nie chciałam być znowu pośmiewiskiem. Musiałam zacząć normalnie żyć! W tym momencie Edward wygiął mnie do tyłu i przejechał dłonią po piersiach, brzuchu, udach, aż do łydki, którą przytrzymał i odrzucił do tyłu. Położyłam ręce na jego klatce piersiowej i zaczęłam powoli kucać, zjeżdżając rękami po brzuchu i udzie. Wziął ze swojego uda moje ręce i podciągnął mnie od góry tak, że nasze nosy znów się stykały. Odepchnęłam go od siebie i zaczęłam tańczyć kolejne kroki, idąc przed siebie w ostatnie takty muzyki. Wtedy poczułam, że Edward łapie mnie za rękę i przyciąga do swojego torsu, łapiąc mnie za kolano. Wtedy oplotłam jego szyję rękoma, a muzyka się skończyła. Patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Czułam się jakby mnie zahipnotyzował. Zaczęłam delikatnie zsuwać ręce z jego szyi na klatkę piersiową i poczułam coś dziwnego - Edward zaczął drżeć. Przestraszyłam się, więc czym prędzej odsunęłam się od niego i zaczęłam zmierzać w kierunku drzwi. Wszyscy patrzyli na nas zszokowani. Nawet pan Martin stał jak słup soli. Po chwili ciszy Edward się odezwał, wciąż nie odrywając ode mnie wzroku
- To teraz uciekasz, jak Kopciuszek – Powiedział, śmiejąc się. - A co Kopciuszku, boisz się, że źle zatańczyłaś? – Zapytał, zbliżając się do mnie tak, że dzieliły nas nieliczne centymetry. Odsunęłam się od niego.
- Nie pomyślałeś może, że Kopciuszek ucieka od ciebie, bo jak dla niego nie tańczysz wystarczająco dobrze? - Zapytałam złośliwie i powoli udałam się w stronę drzwi, słysząc za sobą krzyk i oklaski, i czując na sobie niewyobrażalnie palący mnie od tyłu wzrok Edwarda. Osiągnęłam cel. Byłam taka szczęśliwa. Od kilku lat nie czułam tego uczucia. Chciałam skakać i krzyczeć. Pokonałam Edwarda Cullena. To, co czułam jest nie do opisania.
EPOV:
Po jej ostatnich słowach stałem jak wryty. Jeszcze żadna dziewczyna nie pogrywała tak ze mną. Tańczyła niesamowicie, tak lekko, jej biodra były idealnie zsynchronizowane z muzyką. Z jednej strony fascynowała mnie, to było pewne, ale z drugiej strony czułem jakby pożądanie. Czyżby to było możliwe? Nie wiem, czym były wywołane te wszystkie uczucia. Ja jej przecież nawet nie znałem. Może się w niej zwyczajnie zakochiwałem? Nie, nie, to nie mogło być prawdą. Przecież ja się nie mogę zakochać. Jestem Edward Cullen, sku***syn nad skur****nami, bez uczuć, bezwzględny ch*j.
- To, co Edwardzie, od jutra masz nową partnerkę, aż do powrotu Jessici - powiedział pan Martin i ciesząc się odwrócił do reszty klasy. - Koniec zajęć na dzisiaj. Dziękuję wszystkim.
Sala zaczęła pustoszeć, a ja cały czas stałem w tym samym miejscu rozmyślając, o mojej nowej partnerce, o tym, co powiedziała, i dlaczego tak postąpiła.
BOPV:
Przez tą całą euforię strasznie się zmęczyłam, więc usiadłam na krzesełku w kanciapie i rozmyślałam nad wszystkim. Spojrzałam na zegarek, była dopiero 15:30, a zajęcia z hip hopu zaczynały się dopiero o 17:00. Miałam, więc trochę czasu. Mogłam jeszcze przez chwilę nacieszyć się zaistniałą sytuacją. Lecz obowiązki wzywały. Wzięłam miotłę, wiadro z wodą, mopa i poszłam umyć podłogę w sali nr 3.Gdy znalazłam się przed drzwiami, włączyłam swoją mp3, którą dostałam od pana Anthon’ ego. Znajdowały się na niej piosenki poprzedniego użytkownika. Pogłośniłam muzykę na ful, założyłam słuchawki na uszy, weszłam na salę i popatrzyłam na zegarek była dopiero 16:00, więc postanowiłam, że potańczę trochę, zanim ktokolwiek wejdzie na tę salę. Chciałam wyładować całą swoją zbędną energię. Przymknęłam drzwi, odłożyłam rzeczy do sprzątania w kąt, zdjęłam bluzę z przekonaniem, że i tak nikt nie będzie mnie widział. Miałam na sobie tylko bluzkę z krótkim rękawkiem. Na rękach miałam najmniej siniaków, więc nie musiałam się o nic martwić. Poszłam na środek sali i zaczęłam się poruszać w rytm muzyki. Leciało właśnie „Fatman Scoop – Let’s get Rowdy”.
(http://respev.wrzuta.pl/audio/a30exgv0VRw/fatman_scoop_-_let_s_get_rowdy )
Całkowicie oddałam się tańcu. Podczas wykonywania ruchów myślałam o Edwardzie, o tym, jak zachował się na dzisiejszych zajęciach. Był inny, nie był tym zimnym facetem, którego nic i nikt nie obchodzi. Był taki... ciepły, opiekował się mną, nie pozwolił bym upadł, prowadził mnie. Wkładał w to tyle miłości i serca. Na ten krótki moment zniknęła maska obojętności z jego twarzy, ukazał się prawdziwy Edward. To coś, co widziałam przez chwilę w jego oczach wyglądało na uwielbienie, ale równie dobrze mogło mi się przewidzieć. Nim się obejrzałam skończył się utwór i poczułam, że ktoś łapie mnie za nadgarstek. Odwróciłam się automatycznie i myślałam, że oczy wyjdą mi z orbit.
EPOV:
Po zajęciach z salsy mieliśmy zajęcia z jazzu, ale po tej całej sytuacji z Bellą, nie miałem ochoty tarzać się po podłodze. Stwierdziłem, że pójdę się zrelaksować i poważnie przemyśleć sprawę z Bellą w sali do hip hopu. Cały czas zastanawiałem się, dlaczego tak szybko odeszła, może ją uraziłem, może zrobiłem coś, czego nie powinienem. Gdy byłem przed salą otworzyłem drzwi z impetem, ale szybko się wycofałem zobaczywszy Bellę i przymknąłem drzwi. Serce zaczęło mi walić jak oszalałe. Miałem cichą nadzieję, że mnie nie zobaczyła. Uchyliłem z powrotem drzwi od sali i zobaczyłem, że ma zamknięte oczy, mimo to ruszała się tak wspaniale. Miała słuchawki na uszach, więc pewnie i tak nie usłyszała, jak energicznie wpadłem do sali. Patrzyłem na nią jak na najpiękniejszy obraz na świecie. Po raz pierwszy zobaczyłem mojego anioła w bluzce z krótkim rękawkiem. Wyglądała w niej tak pięknie. Zwykły kawałek materiału, a zdziałał cuda. Podkreślał jej wcięcie w talii i dzięki niewielkiemu dekoltowi, odkrywał szyję, Poczułem, jak w moim ciele zaczynają buzować hormony. Nigdy nie miałem z tym problemów, ale ta dziewczyna wywoływała u mnie uczucia, których sam nie rozumiałem. Kiedy ją widziałem, coś dziwnego działo się w moim wnętrzu. A teraz pożądałem jej, pragnąłem całym sobą, chciałem być blisko niej, mieć ją cały czas przy sobie. Nie wiem, dlaczego, ale czułem, że muszę ją ochraniać, dbać, opiekować się nią. Nim się zorientowałem, znalazłem się przy niej i chwyciłem jej chudziutki nadgarstek, na co ona odwróciła się energicznie. Pewnie ją przestraszyłem. Patrzyła mi w prosto w oczy tymi pięknymi, dużymi, czekoladowymi spodeczkami, zaszokowana cała tą sytuacją. W końcu odezwała się do mnie
- Cc… co, co ty tu w ogóle robisz? – Zapytała, dalej patrząc się na mnie. Cały strach miała wyraźnie wyrysowany na twarzy.
- Sam nie wiem - odpowiedziałem prawie niesłyszalnym głosem. Zapadła cisza. Chciałem stamtąd uciec, ale nie mogłem, wyszedłbym na totalnego idiotę.
- Czy mógłbyś, chociaż puścić mój nadgarstek? - Zapytała cichutko. Dopiero wtedy uświadomiłem sobie, że wciąż trzymam jej malutki nadgarstek.
- Tt… tak - mówiąc to puściłem jej rękę i opuściłem wzrok na podłogę. Czułem na sobie jej spojrzenie.
- Edward, czy dobrze się czujesz? - Zapytała zupełnie niespodziewanie. Pokiwałem przecząco głową, w jej głosie było tyle troski, litości.
- Powiesz mi, co się stało? - Zapytała. Popatrzyłem w jej oczy i kiwnąłem, tym razem potakująco, swoim głupim łbem. - Otóż widzisz, kiedy cię widzę, czuję jakbyś mnie opętała. - Tylko zamrugała oczami na to zupełnie szczere wyznanie.
- O co Ci chodzi?
- Nie wiem, co się ze mną dzieję. Kiedy cię widzę, pragnę cię całym sobą, a kiedy cię nie ma, chcę cię jak najszybciej zobaczyć i nie mogę się doczekać następnego dnia, kiedy znowu będę mógł na ciebie patrzeć – w końcu wyrzuciłem to z siebie. Utkwiła we mnie swój wzrok pełen szoku, zaskoczenia i zdezorientowana całą tą sytuacją. Czułem, że jeszcze chwila i nie wytrzymam, że muszę to zrobić. Chwyciłem jej twarz w dłonie i przyciągnąłem do mojej na tyle blisko bym mógł jeszcze raz na nią spojrzeć. Wpiłem się w jej miękkie i ciepłe usta. Chciałem, by ta chwila trwała wiecznie, nie mogłem się od niej oderwać, chciałem być blisko niej i nigdy jej nie opuścić. Ale po chwili poczułem jak odpycha mnie od siebie.
- Bello... ja przepraszam, ja… nie wiem, co we mnie wstąpiło. - Byłem przerażony. Bałem się, że teraz już całkowicie ją stracę. Ale ona nie chciała mnie słuchać, miała łzy w oczach. Co ja najlepszego zrobiłem? - Bello wybacz mi... ja nie chciałem Cię skrzywdzić. - Ale ona wzięła tylko swoją bluzę i wybiegła… Boże, co je zrobiłem?!....
BPOV:
Wybiegłam ze szkoły. Padało. Biegłam przed siebie, cała twarz zamokła mi już od słonych łez. Boże, co ja zrobiłam! Skrzywdziłam go w najokrutniejszy sposób, on zasługiwał na lepsze traktowanie, na osobę lepszą ode mnie. Nie mogłabym się do niego zbliżyć. Zbyt bardzo bałam się, że mogę coś do niego poczuć. Czułam wstręt do siebie, o to jak postąpiłam. Zraniłam go. A wszystko przez Charliego, gdyby nie on wcale, nie byłabym odseparowana od wszystkich, miałabym zwykłą przyjaciółkę, do której mogłabym przyjść w takich chwilach jak ta. Nie wiedziałam, co miałam teraz zrobić. Najlepiej by było, jeśli na zawsze zniknę z życia Edwarda, i Emmetta. Oni nie zasługują na to, żeby ciągle ich okłamywać. Nagle potknęłam się o coś i twarzą przejechałam po trawie. Nie podniosłam się, tylko leżałam, jakbym na coś czekała. Z resztą nie miałam siły na wstanie, nie miałam już siły na nic. Zwinęłam się w kłębek i myślałam, jak czuje się w tej chwili Edward. Pewnie uznał mnie za jakąś wariatkę. Nie zdziwiłabym się, tak bardzo chciałam oddać się jego pocałunkom, zatopić się w jego miękkich ustach. Dlaczego wszystko, za co się zabiorę muszę spi****lić? Taka już jestem, nieudana Bella Swan, która spieprzy wszystko, co nawinie jej się pod nogi. Nie wiem, ile czasu minęło, ale poczułam nasilający się deszcz. Krople wody odbijały się od błota i lądowały na mojej twarzy. Przewróciłam się na plecy i spojrzałam na ciemne chmury zasłaniające niebo.
- Dlaczego ja? – Cicho wyszeptałam, mając nadzieję, że uzyskam odpowiedź.
Wstałam i wyszłam z błota, i ruszyłam w kierunku domu. Weszłam po cichu tylnymi drzwiami i udałam się do swojego pokoju jak najciszej. Zamknęłam się od wewnątrz. Położyłam się na łóżku, które natychmiast wchłonęło ze mnie wodę z błotem, trawą i łzami. Nagle usłyszałam Charlie’ ego. Spojrzałam w stronę drzwi i z lękiem mogłam stwierdzić, że próbuje otworzyć drzwi.
- Bello, otwórz! Mam na ciebie ochotę! Słyszałaś?! Otwieraj te pieprzone drzwi!
Na pewno będzie dziwić was reakcja Edwarda, ta jego szybka przemiana, ale o to nam właśnie chodziło.
Mamy nadzieje, że rozdział się podobał
Pozdrawiamy
KinGa & Olivia |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
niobe
Zły wampir
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 481 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 96 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Wto 20:15, 09 Cze 2009 |
|
Oj bardziej mnie dziwi, że Edward tak szybko wyznał uczucia Belli, niż to że tak nagle zareagował. Cóż miłość tarfia jak grom z jasnego nieba ^^ więc opisanie uczyć Edwarda wyszło Wam bardzo ładnie ^^ Ale nie rozumiem czemu tak od razu wypaplał wszystko Belli. Wydaje mi się, że najpierw powinien jakoś ze sobą walczyć, starać się pokonać swoje uczucia do niej, a nie że nagle uświadamia sobie "o tak zakochałem się i wszystko jej powiem". Tym bardziej, że w Waszym ff jest on wyrywczem wszystkiego co jest ładne i ma piersi, traktuje kobiety przedmiotowo. To mnie trochę dziwi, i mi trochę żal, że aż tak popędziłyście z akcją bo w sumie można było się pokusić na ładny opis walki uczuć Edwarda a nie tak szybko przejść do rzeczy. Ale to jedyna rzecz, która mi się nie podobała. Dobrze wyszło Wam opisanie uczuć Belli i jej reakcji są bardzo na miejscu. Widać, ze z każdym rozdziałem coraz bardziej się staracie i każda kolejna część jest dobrze dopracowana. Czyta się dobrzem błędów nie zauważyłam.
Ach i jeszcze jedno, co prawda nie tańczę salsy, ale miałam okazję być na jedym treningu i mnie uczyli, że krok podstatowy jest taki, że dzieczyna daje prawą nogę do tyłu, potem dołącza do lewej, lewa do przodu i potem wraca, a w ogóle czytając opis tańca Belli i Edwarda miałam wrażenie że to bardziej tango niż salsa, ale to tylko takie moje wrażenie, nie jestem znawcą w tańcach towarzyskich :P
Ale ogólnie mi się podobało i czekam na więcej
Pozdrawiam
Edit:
Ach i jeszcze jedno, czuję się nieco urażona wyznaniem Edwarda, że jazz to tarzenie się po ziemi, bo sama tanczę i wcale tak nie uważam ^^ |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez niobe dnia Wto 20:27, 09 Cze 2009, w całości zmieniany 3 razy
|
|
|
|
izka89
Człowiek
Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 82 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 20:27, 09 Cze 2009 |
|
rzeczywiście zdziwiła mnie ta szybka przemiana... Cały czas był zimny i ją obrażał, wściekał się na Emmeta bo to sprzątaczka (choć pewnie po prostu był zazdrosny) a tu nagle ją uwielbia)
Może jest to dziwne dlatego, ze pierwszy raz piszesz z punktu widzenia Edwarda... taka odmiana.
ogólnie ff jest piękny, choć smutny z powodu Belli...
Trochę mi się nie podobał opis ich tańca... jakoś nie podziałało to na moją wyobraźnię (chodzi mi o ich ruchy), ale wierzę, że tańczyli pięknie :)
Poza tym rozdział tak jak poprzednie jest świenty.
WENY I CZASU :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Lennie Cullen
Wilkołak
Dołączył: 09 Kwi 2009
Posty: 111 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Aberdeen. Nasze europejskie Forks. :) / Kwatera Linkin Parku.
|
Wysłany:
Wto 20:58, 09 Cze 2009 |
|
Ale ten odcinek po*****.
Najpierw se ubliżają, potem on się w niej zakochuje, mają razem tańczyć on jej wyznaje miłość...Boże jak ten czas leci
A Edward to się zachowywał jakby doznał...nie wiem...wpojenia
To mnie rozwaliło:
KinGa napisał: |
- Karetka zaraz będzie. - Na salę weszła Bella. Moja ulubiona sprzątaczka.
Co ja gadam?
Ulubiona sprzątaczka? |
Ogólne wrażenie: Super
Piszcie dalej
Walnięta Lennie Cullen. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Lennie Cullen dnia Wto 21:01, 09 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Ewelina
Dobry wampir
Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 58 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P
|
Wysłany:
Wto 21:07, 09 Cze 2009 |
|
Ogólnie rozdział jest wspaniały, tylko wiadomo, do czego się przyczepie: Edward - miłość - za szybko! Tempo jest bardziej błyskawiczne, niż pościg na autostradzie w Matrixie... Oprócz tego "szczegółu" wszystko jest cacy :)
Mam nadzieję, że następna część pojawi sie dosyć szybko!
Pozdrawiam.E/ |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
angie1985
Wilkołak
Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 124 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 21:14, 09 Cze 2009 |
|
Ta przemiana jest zaskakująca i taka nieprawdopodobna...
Dziwi mnie trochę że Bell mimo takich cierpień zadawanych przez ojca nie zamknęła się całkiem na świat i ma jeszcze swoją pasję...
Ostatnie zdanie w rozdziale jest porażające...
Zabic gnoja...oby mu się stało coś strasznego... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
faith
Człowiek
Dołączył: 30 Mar 2009
Posty: 75 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 22:14, 09 Cze 2009 |
|
Mnie też zdziwiła ta szybka przemiana Edwarda. A końcówka... Ja bym mu chyba jaja ucięła... Ogólnie ten rozdział bardzo mi się podobał jak zresztą całe opowiadanie :) Ciekawa jestem dalszego rozwoju akcji. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. Pozdrawiam i dużo weny życzę :D |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez faith dnia Wto 22:14, 09 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
niesmaczne.
Nowonarodzony
Dołączył: 24 Kwi 2009
Posty: 42 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 16:32, 10 Cze 2009 |
|
Ten rozdział nie podoba mi się zbytnio.
Może i wytłumaczyłyście, że chodziło o tą szybka przemianę Edwarda, ale ja tego nie kupuję.
Przecież to nie wpojenie! Mógł odczuwać pożądanie, bla bla bla, to zrozumiałe i z pewnością nadało by ff jeszcze jakiegoś tam charakteru miź miź, ale miłość - raz, dwa, trzy i gotowe?! Nie podoba mi się ten pomysł.
I jeszcze podpadła mi kwestia:
Cytat: |
Po raz pierwszy zobaczyłem mojego anioła w bluzce z krótkim rękawkiem. |
błagam, skończcie z tymi moimi aniołami, bo to się już robi tradycja. Wszędzie - och och, mój anioł.
pozdrawiam, życzę powrotu do formy i WENY.
oczywiście jeśli kogokolwiek uraziłam, to przepraszam, ale ogólnie mam fazę na bycie wredotą.
niesmaczne, tak na serio. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez niesmaczne. dnia Śro 16:34, 10 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Nessie
Zły wampir
Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 271 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdynia
|
Wysłany:
Pią 19:24, 12 Cze 2009 |
|
w temacie macie napisane 1-6 rozdziałów, a wstawione sa tylko 5. no chyba, że do rozdz, zaliczacie prolog, to sorry..
Edit: Już nalazłam ten 6..
Ogółem to podoba mi się ten ff i to bardzo. Miło było czytac o tym jak Emmett pomaga Bells.
Zastanawia mnie dlaczego wszyscy wokoło nagle zaczynają robią z Charliego takiego skurwie*la i gwałciciela... (tak na marginesie to go szczerze nie lubię. Ba! nienawidzę)
Chyba, że to modne Xd
życze Veny, wam Obojgu dziewczęta i czekam na ciąg dalszy, bo jak pewnie zauważyłyście, lekcji już nie ma, a zakończenie w piątek...
NMess |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Nessie dnia Sob 11:32, 13 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Swan
Zły wampir
Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 406 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks, Phoenix... ok no... Śląsk :P
|
Wysłany:
Pią 21:24, 12 Cze 2009 |
|
Dziś zmobilizowałam się i przeczytałam cały ten ff.
Nigdy jeszcze nie spotkałam się z takim przedstawieniem Belli... Wybrałyście trudny temat. Jednak dałyście radę.
Macie rację, przemiana Edwarda nieco mnie dziwi, choć bardziej zszokowało mnie jego szybkie wyznanie uczuć...
Gdy ją pocałował bałam się, że skojarzy jej się to z Charliem i będzie się bała Edwarda Ale nie... Jej się podobało, ale bała się, że skrzywdzi GO?! O matko... Ta dziewczyna zawsze była nienormalna... I zrozum taką!
Mam nadzieję, że się to jakoś ułoży :)
Macie lekki, przyjemny styl pisania. To opowiadanie niesamowicie mnie wciągnęło i liczę na szybkie pojawienie się kolejnego!
Weny życzę!
PS. Ten opis tańca - świetny :P Puściłam sobie piosenkę do tego i miałam wrażenie, że widzę to przed oczami... :D Macie dar, nie zmarnujcie tego!
Pozdrawiam,
Swan |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Prudence
Wilkołak
Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 177 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Mrocznego Kąta
|
Wysłany:
Pią 23:15, 12 Cze 2009 |
|
sceptycznie podchodzę do motywu tańca... całe to forum ogarnąła już przejedzona fascynacja nim... fuj, fuj, fuj.
dziewczyny, nierealna jest ta cała sytuacja kiedy Bella okazuje sie lepsza od Edwarda. heh sprzątaczka pokonała mistrza . czuje się jakbym czytała nowoczesną wersję kopciuszka w połączeniu z innymi bajkami.. A jeszcze ta nagła zmiana Eda-- leże i kwiczę...
a tak fajnie się zapowiadało, poruszyłyście mocny temat - chodzi mi o belle i charliego.. ale poszłyście wg mnie na łatwizne.
mam nadzieje ze skończy sie to love story tak szybko jak się zaczeło :P
pozdrawiam. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
AndziulaW
Człowiek
Dołączył: 23 Kwi 2009
Posty: 71 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks
|
Wysłany:
Pon 21:23, 15 Cze 2009 |
|
Wow dziewczyny brak mi słów !! To opowiadanie jest genialne !! Po prostu je uwielbiam. Kurcze zaczynam się powtarzać ale nic na to nie poradzę :D. Naprawdę jest mega wciągające i w ogóle a ten ostatni rozdział wow !! Szkoda mi Belli, to takie smutne ;/
Dziewczyny pozdrawiam !!!! I będę czekała na następny rozdział :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
xxkasia29xx
Wilkołak
Dołączył: 21 Mar 2009
Posty: 141 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Białystok
|
Wysłany:
Śro 11:07, 17 Cze 2009 |
|
Na początek gratuluję Wam tak fantastycznego pomysłu :)
Wciągnęło mnie to opowiadanie i to bardzo :)
Mam nadzieję, że Edward zmieni trochę (albo i bardzo) zachowanie do swojej "ulubionej sprzątaczki", a teraz również partnerki w tańcu.
Cieszę się, ze Bella miała w końcu szansę odegrać się na Edwardzie i w pełni ją wykorzystała.
Niecierpliwie czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam i życzę Wam jeszcze więcej weny.
Kasia |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
KinGa
Nowonarodzony
Dołączył: 16 Paź 2008
Posty: 41 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Czw 20:32, 18 Cze 2009 |
|
Rozdział 7
beta: darysia... .;p Dzięki.;*
Stałem jak słup soli, nie mając najmniejszego pojęcia, co powinienem w takiej sytuacji zrobić. Próbowałem biec, ale nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Miałem kompletną pustkę w głowie. Nie wiedziałem jak działać. Biec za nią czy lepiej nie? Tłumaczyć się czy może zostawić to wszystko tak jak jest? Głowa pękała od nadmiaru różnorodnych myśli, jedna przez drugą wylewały się każdą szczeliną. Nagle uświadomiłem sobie, że powinienem jednak za nią pobiec, odgoniłem kłęby myśli na bok i wybiegłem na dwór. Na zewnątrz, deszcz lał się jak z cebra, więc nie było nic widać, jednak uparcie próbowałem wypatrzyć gdzieś dookoła smukłej sylwetki Belli. Zacząłem ją wołać, niestety nic to nie dało. Musiała być już daleko stąd. Czułem się jak ostatni śmieć, jak dupek jak… jak… najgorszy z najgorszych szmaciarzy. Nękały mnie wyrzuty sumienia. Jak mogłem być tak głupi, taki nierozważny? Nie miałem ochoty wracać na zajęcia. Poszedłem tylko po torbę, komórkę i kluczyki od samochodu. Przez całą drogę do domu myślałem o Belli, tylko dlaczego? Nie mam pojęcia? Jeden głos w mojej głowie mówił:
Dlaczego w ogóle zaprzątasz sobie nią głowę, przecież ona nic nie znaczy, jest zwykłą sprzątaczką!
Drugi z kolei
Edwardzie musisz się zająć Bellą, ona Cię potrzebuje.
Nie wiedziałem, którego mam słuchać. Z jednej strony fakt, była sprzątaczką, zajebiście seksowną sprzątaczką, a ja rozpuszczonym gnojkiem. A czy to ma znaczenie? Czy to jest naprawdę ważne? Przez tą całą sytuację odezwały się we mnie jakieś nigdy dotąd nieodkryte uczucia. Smutek, zdezorientowanie i troska, troska o drugą osobę? Ze mną naprawdę jest coś nie tak. Gdy dojechałem do domu, udałem się prosto do swojego pokoju i padłem na łóżko. Cały czas nie mogłem zapomnieć o Belli, nie mogłem zrozumieć jej zachowania. Może ona mnie po prostu nie chciała? Może ona ma kogoś innego i dlatego ode mnie uciekła? Szybko poderwałem się z łóżka do pozycji siedzącej. Jaki ja byłem głupi! I że ja czułem coś do niej?! Na pewno ma tam jakiegoś chłopaka, który na nią czeka, który ją kocha i najważniejsze, ona kocha jego! I pomyśleć, że mogłem coś do niej czuć, ja Edward Cullen, który pomiata wszystkimi dookoła! W jednej chwili, pod wpływem przypuszczeń stałem się tym samym zimnym skurwysynem. Nagle do pokoju wszedł Emmett.
- Ed, zbieraj się, zaraz wychodzimy, musimy jechać jeszcze po Rose. All i Jazz są już na dole, więc ruszaj się - powiedział i wyszedł. Ubrałem się w białą koszulkę z krótkim rękawem, na to założyłem szarą bluzę i rurki koloru czarnego.
- Czas się zabawić - powiedziałem sam do siebie i zszedłem na dół.
Piątek, godzina dwudziesta, impreza jak impreza. Po tym jakże cudownym tygodniu i po wydarzeniach, które miały miejsce dzisiaj popołudniu, musiałem zaliczyć jakąś panienkę i porządnie się wstawić. Emm zorientował się, że coś się stało, lecz po pierwszej próbie wyciągnięcia ze mnie informacji zwątpił, widząc moje zaangażowanie. Podjechaliśmy pod dom Rose, która stała już przy drzwiach. Wyglądała zjawiskowo. Krótka sukienka w kolorze głębokiej czerwieni doskonale podkreślała atuty dziewczyny. Cholera, mój brat to ma jednak szczęście. Impreza odbywa się dzisiaj u Setha. Duży dom, brak rodziców przez cały weekend, czegóż można chcieć więcej. Weszliśmy do środka, była tam chyba cała szkoła. Muzyka głośno grała. Em z Rose poszli zatańczyć, a Jazz z All poszli do baru po drinki. Takim sposobem zostałem sam. Normalnie super! Usiadłem na wielkiej skórzanej kanapie, czekając, aż towarzystwo do zabawy znajdzie się samo. Czekać długo nie musiałem.
- Cześć Edziu! Jesteś sam? – Tanya podeszła do mnie siadając na kolanach i całując jednocześnie w policzek.
- Taaa, sam.
- Och, naprawdę? Ja też, to może spędzisz tę imprezę ze mną? – dodała oblizując swoje wargi, i tym samym wpychając mi swój biust na twarz. Czy byłem, aż tak zdesperowany, żeby spędzać całą noc z tą pustą lalą?
- Nie, wiesz… - Z jednej strony nie chciało mi się czekać na odpowiednią dziewczynę na jedną noc. A z tego, co pamiętam Tanya w łóżku jest całkiem niezła. – Em… wiesz, ja potrzebuję tylko ostrej zabawy, jesteś w stanie spełnić moją zachciankę?
Nie potrzebowała dużo czasu do namysłu, bo bez żadnych ceregieli wpakowała mi język do ust. Tak, właśnie tego było mi trzeba. Teraz jeszcze wolny pokój na górze i będę w stu procentach spełniony. Gdy Tanya na chwile oderwała się od moich ust, by zmienić pozycje i odgarnąć włosy z twarzy otworzyłem oczy. To, co zobaczyłem wgniotło mnie w kanapę. Drobna dziewczyna o czekoladowych oczach i brązowych włosach wpatrywała się we mnie, po chwili odwróciła się i weszła w tłum tańczących. Bez namysłu zrzuciłem Tanyę z kolan i pobiegłem w jej, bliżej nieokreślonym, kierunku. Byłem prawie pewny, że to ona. Podszedłem do niej i załapałem za ramię. Odwróciła się, ale… to nie była ona, to nie była Bella. Nic nie mówiąc, ruszyłem w stronę ogrodu. Potrzebowałem świeżego powietrza. Usiadłem na trawniku i popatrzyłem na księżyc. Kompletnie nie wiem, co mnie napadło. Przecież ona nic do mnie nie czuje. Ja również próbowałem sobie wmówić to samo, ale to nie była prawda. Nie wiedziałem, co mam o tym myśleć. I znów te dwa głosy w mojej głowie.
Dlaczego dalej przejmujesz się tą sprzątaczką?
Ona na pewno kogoś ma.
Drugi z kolei
Edwardzie, co ty robisz?! Ty jesteś jej potrzebny!
- Edward? Co Ty tu robisz, nie bawisz się? Nie jest aż tak źle…
- Rose, bywaliśmy na lepszych – powiedziałem z przekąsem, bo tak faktycznie było.
- Ej, jest alkohol jest zabawa.
- No ludzie, tu jesteście, ja was wszędzie szukam! Ej, Ed, żadna laska nie spełniła Twych wymagań, że siedzisz tu? Rose, a Ty, co kazanie prawisz? – Powiedział z głupkowatym uśmiechem. Ta… Emmett i jego super śmieszne żarty.
Nagle nad moją głową zaświeciła się zielona lampka.
- Hej, Emm! Słuchaj, skoro tak wielkim uczuciem darzysz tą Swan, to może wiesz o niej coś więcej? –Starałem się, żeby ten mego głosu nie był zaciekawiony, lecz żeby brzmiał jak najbardziej lekceważąco. Ale chyba coś nie poszło po mojej myśli. Nagle zobaczyłem coś dziwnego w zachowaniu tej dwójki. Emmett spiął wszystkie mięśnie, a Rosalie spuściła wzrok. Coś mi tu nie pasowało, oni coś wiedzieli. Uniosłem brew w pytającym geście, lecz nikt nie uraczył mnie odpowiedzią.
- Co jest, ku***? Języków w gębie zapomnieliście? Coś wiecie, prawda?
- Co Cię tak nagle interesuje życie innych? – Nagle Rosalie podniosła wzrok i uraczyła mnie morderczym spojrzeniem.
- Chyba sobie ze mnie kpisz! Już, ku***, nie można po prostu zapytać? Co Ty, ku***, myślisz, że interesuje mnie ta Bella, która się pewnie puszcza z pierwszym lepszym, a w szkole udaje taką, ku***, cnotkę nie wydymkę?!
- Co Ty niby, ku***, możesz o niej wiedzieć? Jakie w ogóle możesz mieć pojęcie o kimkolwiek, skoro nie widzisz nic poza czubkiem własnego nosa!
- I niby Ty to mówisz o mnie? Sama, ku***, taka jesteś! Pomiatasz ludźmi jak szmatami, nie obchodzą Cię nic a nic. Liczy się tyko ta Twoja zasrana dupa… - Nie dokończyłem swojej wypowiedzi, bo nagle Rose zamachnęła się prawą ręką i nim zdążyłem zareagować poczułem ból na moim prawym policzku. Popatrzyłem na nią ze wściekłością w oczach i zobaczyłem, że od jej uderzyła wręcz kipiąca nienawiść.
- Co Ty sobie, ku***, dziwko myślisz… - Nie zdążyłem powiedzieć nic więcej, bo Emmett podszedł do mnie, złapał mnie za koszulę, przycisnął mnie do drzewa i naparł całym swoim ciałem.
- Nigdy. Nie. Nazywaj. Tak. Ku***. Mojej. Dziewczyny, rozumiesz? Nigdy nie nazywaj tak żadnej kobiety! Nic nie rozumiesz? Czy ty naprawdę nic nie widzisz? Nie widzisz, ku***, że Bella ewidentnie ma jakieś problemy? Chcesz, ku*** wiedzieć księciu o niej coś, to Ci, ku***, powiem! Jej ojciec ją notorycznie gwałci! - Moje oczy stały się wielkie jak spodki. - Tak kochany braciszku gwałci! Co Ty myślisz, że tak dla jaj odizolowuje się od ludzi? - Nagle wszystkie elementy układanki ułożyły się w całość. Pocałunek, uczucie, że muszę ją ochraniać, odcięcie się od ludzi, sińce na całym ciele. Popatrzyłem zdezorientowany na Emmetta. Jak mogłem myśleć, że ona kogoś ma, jak mogłem ją tak nazywać, wyzywać i wyśmiewać? Poczułem okropny wstręt do samego siebie...- I wiesz, co Ci powiem? Może, ku***, nawet teraz ją gwałci, może teraz Bella walczy o życie. – Tego było już za wiele, przed oczami miałem obraz Belli leżącej we krwi, jej ciało było całe pokiereszowane. Nie mogłem dłużej na to patrzeć, musiałem ją odnaleźć, musiałem ją chronić.
- Gdzie ona, ku***, mieszka? - zapytałem ze złością w głosie.
- Wiem tylko, że mieszka na osiedlu domków jednorodzinnych. – Po raz pierwszy od dłuższego czasu odezwała się Rosalie. Nie zastanawiając się dłużej, wyswobodziłem się z uścisku Emmetta i puściłem się biegiem do samochodu. Nie zwracałem uwagi za bardzo na to jak jadę, nie wiedziałem nawet czy jadę dobrym pasem. Nagle zza zakrętu wyjechało czarne bmw. Ledwo udało mi się wykręcić, by nie uderzyć w maskę owego samochodu i nie spowodować wypadku. Kierowca samochodu wpadł w poślizg i okręcił się parę razy dookoła własnej osi, ale w lusterku widziałem, że nic wielkiego się nie stało, dlatego pojechałem dalej. Boże jak ja mogłem się nie zorientować? Dlaczego byłem taki ślepy? Byłem już na osiedlu domków jednorodzinnych. Bez zastanowienia, zjechałem na pobocze i wybiegłem z auta. Biegłem przed siebie, zbytnio nie wiedząc, co mam zrobić. Osiedle było dość duże, więc było małe prawdopodobieństwo, że ją odnajdę…
Haha.xd Dziękujemy za komentarze.;d Za te złe i dobre.;d
Pozdrawiamy
KinGa and Olivia |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez KinGa dnia Czw 20:55, 18 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|