FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Szone Ahawa [NZ] [Rozdział 3] - 12.11.09 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
A-M
Zły wampir



Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 418
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pon 18:46, 02 Lis 2009 Powrót do góry

Witam serdecznie!

Obiecałam sobie, że skończę najpierw „SZ” i dopiero zacznę pisać kolejne opowiadanie, jednak nie mogłam się powstrzymać i musiałam stworzyć prolog i rozdział pierwszy nowego FF. Pisanie jest silniejsze ode mnie, działa jak narkotyk, znacie to uczucie?

Nie lubię romansideł, ale lubię za to nietypowe uczucia, a takie na pewno będzie występowało w tym opowiadaniu.
Ostrzegam, że może komuś się nie spodoba ten rodzaj pisania czy miłości. Nie należymy jeszcze do tolerancyjnego kraju.

Jeśli więc, ktoś woli czytać o uczuciach między dziuplą a ptaszkiem, zapraszam do innych drzwi. U mnie będą dwie dziuple.
Na pewno będzie to zupełnie inna wizja, niż „SZ”, ale mam nadzieję, że również się przyjmie.
A jeśli nie? Cóż. Będę pisała na złość.

Inna miłość może być równie piękna i owocna.

Zapraszam do czytania!

Beta: Marsi, dziękuję za poświęcenie mi dziś czasu. ;*







Oczy są ślepe… Trzeba szukać sercem.
Antoine de Saint - Exupéry






Prolog



Włosy miałam skołtunione i rozczochrane. Nie. W takim stanie wyjść nie można, bo była by to zbrodnia w biały dzień przeciwko ludzkości.
Dziś jest pierwszy dzień w nowej szkole. Pięknie. Jeszcze tego mi trzeba było, żeby po raz kolejny się przeprowadzać. Cóż, obiecałam ojcu, to słowa dotrzymam. Może jednak przeniesienie dobrze mi zrobi? Kto wie? Przynajmniej tutaj w Forks niebo jest wciąż zachmurzone, a mój koloryt skóry nie odbiega bladością od pozostałych. Kolejna ulga.
Zbieram się, żeby poznać nowych ludzi. Sama nie wierzę w to co mówię, ale może to tutejszy klimat tak na mnie działa, że staję się odważniejsza. Brrr, odważna? Też mi coś.

Jestem dziwna. Inna. Stercząca gdzieś wciąż na uboczu. Wolę obserwować niż się włączać do grupy. Czasem niektóre rzeczy mnie przerażają.
Inaczej patrzę na wiele spraw. Odmiennie odczuwam to, co pozostali. Momentami jest to bardzo irytujące i uwłaczające.

Okej, dość użalania się nad sobą, bo nigdy nic dobrego z tego nie wychodzi.

Przy okazji, cześć.
Mam na imię Bella i nie wiem, kim jestem.







Rozdział I




Wyszłam niechętnie z pokoju, bo wizja podbijania nowej klasy nie należała do pozytywnych perspektyw od samego rana.
Idąc na spotkanie z przegraną minęłam ojca, który właśnie konsumował coś na wzór śniadania.
- Cześć tato!
- Hej! – odpowiedział, nie racząc na mnie zerknąć. – Idziesz już do szkoły?
- Chyba tak. Gdyby po drodze porwała mnie jakaś grupa grizzly, to mogę się spóźnić na obiad.
Spojrzał na mnie z powagą.
- Tato, nie patrz tak mnie. Żartowałam, wiesz? Taki poranny żarcik.
Ojciec westchnął i pokręcił z niezadowoleniem głową.
Wywróciłam oczami i wybiegłam z domu.
Jedyną, jak na razie dobrą rzeczą, jaką mój rodziciel mi sprezentował, była stara, krwistoczerwona furgonetka, z której lakier odchodził przy każdym mocniejszym uderzeniu i drzwiami, które również ledwo trzymały się w zawiasach, ale marudzić nie miałam co, bo lepsze to niż chodzenie kilka kilometrów na piechotę.
Wsiadłam więc do mojej wyścigówki i przez najbliższe kilka minut próbowałam odpalić.
- Boże kochany, weź zapal stary gruchocie! – wrzasnęłam zdenerwowana.
Dopiero za piątym razem raczyła łaskawie ruszyć.
Żeby polepszyć sobie humor włączyłam Summer 78 i wsłuchiwałam się w fortepianowe melodie.
Dojechałam jako pierwsza na parking, za co dziękowałam niebiosom, bo szczerze mówiąc, nie wiedziałam kompletnie, jak poruszać się po szkole.
Szurając nogami podreptałam w kierunku budynku.
Jakie było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że potrafię sama trafić pod salę, w której odbywała się pierwsza lekcja. Drzwi od pomieszczenia były lekko podrapane, a pod klamką widniała nalepka z dziwnym, rysunkowym potworem.
Po jakimś czasie powoli zaczęli gromadzić się ludzie. Skuliłam się w kącie błagając, żeby nikt mnie nie zauważył.
Pech chciał, że już po chwili podbiegła do mnie dziewczyna rodem z okładki magazynu o modzie. Była wprawdzie niewysoka, ale za to szczupła i przerażająco blada, jednak dodawało jej to wiele uroku. Włosy miała jakby dotknięte przez wiatr, a każdy brązowy kosmyk sterczał w inną stronę. Takich oczu jak jej w życiu nie widziałam. Biło od nich ciepło i pogodny wyraz.
- Cześć! Jesteś ta nowa, prawda? – zagadnęła. – Mam na imię Alice. Mamy teraz wspólnie matematykę. Jeśli nie masz z kim usiąść, możesz ze mną. – Posłała mi szeroki uśmiech.
Nie wiedząc, co powiedzieć i czując szybsze bicie serca, kiwnęłam lekko głową.
- Świetnie! – zaszczebiotała wesoło.
Była niczym promyk słońca, wśród pozostałej szarej masy.
Po kolejnych kilkunastu minutach wciąż sterczałam wciśnięta w kąt, a moja nowa „koleżanka” rozmawiała co nuż z kimś innym.
W końcu przyszedł nauczyciel. Był wysoki, szczupły i miał przeraźliwie długi nos z wielkimi dziurkami.
Wzdrygnęłam się na jego widok, analizując plan, jak często w tygodniu będę musiała znosić ten widok.
Weszliśmy do klasy w gwarze, harmidrze i wesołych rozmowach.
Wykładowca powoli rozkładał rzeczy na swoim biurku, a mnie Alice pociągnęła na tył sali.
- To będzie nasza ławka. – Zachichotała i również zaczęła rozkładać podręczniki i zeszyty.
Idąc za jej przykładem wyjęłam pomiętoloną książkę od matematyki i różowy zeszyt w wesołe myszki. Spojrzałam z odrazą na niego i szybko otworzyłam, byle nie widzieć okładki.
- Nie lubisz różowego? – spytała zaciekawiona Alicje, widząc chyba moją reakcję na notatnik.
- Nie, raczej nie przepadam. Ale to jedyny zeszyt jaki był w sklepie. – Szybko obroniłam się. - A przy okazji, jestem Bella Swan. Wstyd, ale zapomniałam się przedstawić. Wybacz. – Czułam, że się rumienię.
- Bardzo miło mi cię poznać, Bello – szepnęła dziewczyna, bo prowadzący zaczynał już lekcję.
Przez większość zajęć nie mogłam zbytnio się skupić, bo zapach, jaki unosił się od Alice, był najpiękniejszy jaki w życiu czułam. Mieszanka lilii, konwalii i bzu. Pachniała tym cała, począwszy od włosów, skończywszy na dłoniach.
Ciekawa byłam czy inni również czują tę niesamowitą woń.
Musiała chyba zauważyć, że upajam się tym zapachem, bo chichocząc szepnęła cicho.
- Bo mi tu odlecisz zaraz.
Natychmiast oprzytomniałam i szybko skłamałam.
- Nie spałam przez pół nocy, rozumiesz, nowa szkoła, ludzie. – Wywróciłam ostentacyjnie oczami.
- Ach, tak. Rozumiem. – Alice puściła mi oko i z powrotem wpatrywała się w nauczyciela, robiąc dokładne notatki.
Byłam w szoku szybkością z jaką notowała, bo z moich bazgrołów nie mogłam kompletnie nic przeczytać.
- Jak chcesz pożyczę ci notatki, jeśli nie nadążasz – zaoferowała widząc, jak niezdarnie próbuję pisać.
- Eee, dzięki – bąknęłam.
Po jakimś czasie dzwonek poinformował, że koniec zajęć.
Wszyscy wybiegli z sali, czując wolność, jaką dawała przerwa pięciominutowa przed kolejnymi zajęciami.
Alice dość wolno pakowała swoje podręczniki i zeszyty, podobnie jak ja, tylko że u mnie było to wrodzone ślamazarstwo.
Rozwinęła swój plan i wzięła mój, który akurat leżał na biurku.
Przez chwilę studiowała go z uwagą i stwierdziła.
- Teraz masz angielski, a ja fizykę. Potem jest przerwa śniadaniowa, to pewnie spotkamy się w stołówce. Może zjesz ze mną i moim rodzeństwem? – zapytała uśmiechając się szeroko.
- Eee… - Podrapałam się po głowie. Nie wiem, zupełnie czemu nie rzuciłam się jej jeszcze na szyję, skoro to ona pierwsza do mnie podeszła i naprawdę starała się być miła i pomocna. – Chodzi tu jeszcze twoje rodzeństwo? – spytałam, nie wiedząc dlaczego.
Przez chwilę Alice wyglądała na zbitą z pantałyku, ale natychmiast się zreflektowała i powiedziała radośnie:
- Tak, jedna siostra i trzech braci. Są przesympatyczni i na pewno ich polubisz!
Nie byłam co do tego przekonana albo bardziej do tego czy oni w ogóle spojrzą na moją osobę.
- No, to do zobaczenia na stołówce! – zaszczebiotała i wybiegła z sali podskakując wesoło.
„Wpakowałam się” – pomyślałam ze zgrozą.
Gdyby to był chłopak, pomyślałabym, że pewnie chce mnie poderwać robiąc to w najbardziej żałosny sposób, ale ona była tak przesympatyczna, że na samą myśl uśmiech cisnął się na usta.
Ciekawe czy pozostałe rodzeństwo było równie przyjaźnie nastawione, co ona.
Cóż, miałam się o tym przekonać już niebawem.
Nauczyciel zaczął już mnie wyganiać z sali i wyzywać, że się ociągam jak żółw.
Wypuściłam masę niemych przekleństw w jego stronę i piorunując go wzrokiem opuściłam miejsce tortur.
Następną lekcję miałam piętro wyżej, więc jęcząc zaczęłam wdrapywać się po schodach.
Po drodze wielu ludzi przyglądało mi się z ciekawością, a niektórzy szeptali i pokazywali palcami.
Miałam na czole napisane „córka komendanta”?
Ale okej, przełknęłam wszystko i weszłam po ostatnich stopniach, dysząc niczym maratończyk.
Stałam z daleka od innych, ponownie wciśnięta w najdalszy kąt, wcale nie oczekując, że ktoś do mnie podejdzie.
Wchodząc do sali, usadowiłam się w ostatniej ławce.
Tym razem starałam się robić porządne notatki, bo czułam, że jeśli dalej tak pójdzie, Alice będzie musiała mi dawać zeszyty ze wszystkich przedmiotów.
Czułam w sobie lekką adrenalinę i podniecenie. Zupełnie nie wiem, czym spowodowaną.
Jak na razie pierwszy dzień w szkole był całkiem znośny i miałam nadzieję, że nic mi go nie zepsuje.
Czuliście kiedyś rosnącą w was radość, która rośnie i rośnie, aby w końcu wybuchnąć? We mnie chyba zaczynała kiełkować.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez A-M dnia Czw 19:12, 12 Lis 2009, w całości zmieniany 4 razy
Zobacz profil autora
ih8it
Dobry wampir



Dołączył: 22 Lut 2009
Posty: 718
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 35 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 19:19, 02 Lis 2009 Powrót do góry

Znów ja Very Happy
Dziewczyno nie wiem skąd masz tyle inspiracji przy tworzeniu nowych opowiadań, ale zazdroszczę Ci weny jak diabli.

Co do opowiadania to jestem trochę zaskoczona.
Po przeczytaniu 'Szachor Zeew' i Twoim komentarzu, że Cullen'owie są tylko 'tłem akcji' jestem zdeczka skołowana tym, że piszesz opowiadanie o B. i ?
Mam nadzieję, że nie zrobisz tutaj wielkiej miłości, ale że połączy ich 'nietypowe uczucie' xD [nie mam na to wpływu - wiem. Liczę że to opowiadanie będzie tak dobre jak 'Szachor Zeew' Very Happy]

Co do treści to dużo dziś nie napiszę z racji tego, że jestem padnięta. Jednak poranna 'rozmowa' Belli z ojcem świetna. Bella ma znakomite poczucie humoru [jej żarcik mnie rozbroił].
Zaskoczyłaś mnie tym, że Alice, Emmett, Edward, Rosalie i Jasper są rodzeństwem.


Kończąc mój wywód, mam nadzieję, że nie 'zaniedbasz' 'Szachor Zeew' Very Happy
No bo naprawdę czekam [nie tylko ja] na dalszą część i na jakąś bitwę albo coś w tym stylu Very Happy

PS: Objaśnisz tytuł? --> Tzn. czy napiszesz co oznacza Wink

EDIT:
ok, nie skumałam aluzji Rolling Eyes <al>
miałam nie pisać komentarza, ale zobaczyłam kto jest autorem i musiałam - teraz wyszło, że się ośmieszyłam.. xD
Z czym na maturę, jak czytać ze zrozumieniem nie umiem? Rolling Eyes


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ih8it dnia Wto 7:51, 03 Lis 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
lovee
Człowiek



Dołączył: 21 Mar 2009
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Pon 20:11, 02 Lis 2009 Powrót do góry

lekkie przyjemne opowiadanko na pochmurne jesienne dni. tego potrzebowałam.
co prawda jeszcze niewiele się wydarzyło, poza tym że akcja dzieje się w Forks i już w pierwszym rozdziale przedstawiłaś nam czwórkę rodzeństwa: Edward, Rosalie, Jasper, Alice i Emmet.
bardzo mi się spodobał prolog. tutaj takie lekkie przedstawienie sytuacji, wszystko gładko i nadle : nie wiem kim jestem.
mam nadzieję, ze wraz z Bellą niedługo dowiemy się kim jest.
czekam na kolejne rozdziały i pozdrawiam
Lovee


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Pon 20:57, 02 Lis 2009 Powrót do góry

nareszcie pojawiło się takie opowiadanie! <3
miałam już dosyć tych cukierkowych heteroseksualnych opowieści !
nadszedł czas na odmianę. dziękuję. :D


co do tytułu, to po hebrajsku oznacza on "inna miłość" Wink
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Pon 21:10, 02 Lis 2009 Powrót do góry

cóż... nie było mnie trochę patrzę a tu A-M napisała nowe ff :D
czytam i jestem całkiem zadowolona - forma dobra - styl bardzo dobry...
z tematyki jednak mi nic nie wychodzi... niezwykłego - jakoś mnie rusza tylko to całe rodzństwo, bo to znaczy chyba, że A&J nie będą razem i Em&R też ;P bo jak rodzeństwo to nie ma zabawy :P

mam nadzieję, że pomiędzy E&B się coś zawikła, bo na razie zmierzają oczywiście do stołówki - miejsca największych dramatów :P

pozdrawia
kirke


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
nellkamorelka
Wilkołak



Dołączył: 22 Cze 2009
Posty: 102
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sosnowiec

PostWysłany: Pon 21:14, 02 Lis 2009 Powrót do góry

Lubię takie ff:) piszesz bardzo lekko, zresztą jestem fanką również Twojego 2-go opowiadania "SZ", więc nie jestem zaskoczona:)
jak na razie zapowiada się całkiem dobrze, ale coś więcej będę mogła powiedzieć dopiero po dalszych częściach.
czekam więc i życzę weny:)
Nellka


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Marsi
Zły wampir



Dołączył: 17 Sty 2009
Posty: 410
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Konin

PostWysłany: Pon 22:01, 02 Lis 2009 Powrót do góry

Dziewczyny, zacznijcie czytać między wersami, bo padnę ze śmiechu przez Was :D

Cytat:
Jeśli więc, ktoś woli czytać o uczuciach między dziuplą a ptaszkiem, zapraszam do innych drzwi. U mnie będą dwie dziuple.

to teraz włączamy skojarzenia i... :bębenki proszę: ta dam! :D już? światełko się zapaliło? :D


A-M, nie wiem co Ci tam chodzi po głowie i co zapisałaś w tym swoim notatniku, ale już się boję :P Gryzie mnie tylko jedna sprawa... Kogo będą te dwie dziuple? xD Bells and ? :D

Szczerze się zdziwiłam, że nie dopatrzyłyście żadnych błędów 0_o Serio nic tu nie ma? No i bajer :D
Kończąc ten przepiękny offtop muszę powiedzieć, że ja tu tylko chyba tak jednorazowo wystąpiłam w roli bety, gdyż z tempem Ani w pisaniu ff bym się chyba zachlastała :D

Kłaniam się nisko i dygam
Marsi :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ukos
Zły wampir



Dołączył: 07 Wrz 2008
Posty: 487
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 23:06, 02 Lis 2009 Powrót do góry

dwie dziuple Rolling Eyes
omg, jak juz chcesz pisac o homoseksualizmie, to nazwij rzecz po imieniu.
Ciekawa jestem czy sparujesz Belle z Alice, jak zdaje sie narzucac początek, czy zrobisz niespodzianke i będzie to ktos inny?
Nie spodobalo mi sie odejscie od kanonicznego wygladu Alice - przyzwyczailam sie do czarnych wlosow i brazowe mi zgrzytnely.
I drazniace jest "ułajzowienie" Belli - no na litośc boską, pisać nie umie, na schody ledwie sie wtacza, moze powinna zaliczyc szkołe specjalna?
Za to zaciekawiło mnie to "nie wiem kim jestem" - jezeli jest to tylko "subtelne" nawiazanie do eksperymentow z wlasna seksualnoscia, to sie rozczaruje.
Swoja droga, ostatnio jakas moda na homo? To juz ktorys ff o takiej tematyce.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Landryna
Zły wampir



Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 353
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Zawiercie/Ogrodzieniec / łóżko Pattinsona :D

PostWysłany: Pon 23:24, 02 Lis 2009 Powrót do góry

Marsi, błąd jest :D


Anna-Maria napisał:

- Nie lubisz różowego? – spytała zaciekawiona Alicje, widząc chyba moją reakcję na notatnik.


Alice.

No, ale to tylko taka mała literówka, soł newemajd ;d
Tak tylko chciałam się podjarać, że o moim obecnym stanie potrafię jeszcze zwrócić uwagę na literówki :D.

Aniu!
Mój ty dziewicu. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że zaczęłaś to ff. Na pewno będzie zupełnie inne od "SZ", co bardzo mnie cieszy, bo możesz pokazać swój niesamowity styl pod całkiem inną postacią.
Wiesz, kiedy powiedziałaś mi o swoim pomyśle, pomyślałam : Okej. Będzie ciężko.
Nie, nie, nie. Nie chodzi mi tu o to, że to będzie niewypał czy coś. W pomyślę zakochałam się od razu, ale pomyślałam, że będzie to opisywany ciężko temat. A tu niespodzianka, bo rozdział pierwszy jest lekki, przyjemny i w ogóle dobry w kur*wę (nie mogłam się powstrzymać Laughing). Chociaż może się mylę?
Pewnie zaskoczysz mnie w tym ff jeszcze nie raz :).
Życzę dużo weny i czasu Wink.
Ściskam, Twa Dziewica : *


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
A-M
Zły wampir



Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 418
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Wto 4:11, 03 Lis 2009 Powrót do góry

Nie wytrzymałam i musiałam wejść, zaraz jak wstałam przed pracą. Laughing
Po pierwsze, nie spodziewałam się tylu komentarzy.
Po drugie, że są pozytywne.
Jestem w głębokim szoku!
Dzięki, dzięki, dzięki!

Co do "SZ", spokojnie, mam napisane do VII rozdziału, a Landryna męczy V dopiero, więc jest chwila wytchnienia od pisania go. Laughing


Ukos, akurat nie mam zamiaru ukrywać, kto będzie głównymi bohaterami mojego homoseksualnego opowiadania.
Zrobiła się moda? Cóż, często pisywałam takie prace, ale nie związane ze światem S.M.
Nie jest to moda, to pokazanie, że takie uczucie też ma przyszłość.
Akurat z tymi dziuplami, to widzisz... Dziewczęta z PT trochę mnie znają i wiedzą, że akurat mam taki styl pisania, więc wybacz, jeśli Cię to zdrażniło. Otóż tak, FF będzie homoseksualny. Lesbijski. Nie widzę w tym nic dziwnego i nadnaturalnego.
Może będzie od początku przewidywalny, ale raczej nie lubię bawić się w owijanie bawełny. Ktoś chce szukać tajemnicy i Bóg wie czego, to piętro niżej do innych FF. Ja stawiam kawę na ławę.

W ogóle jestem z siebie dumna, bo nigdy nie pisałam w pierwszoosobówce. Mam nadzieję, że wyczołgam się z każdego rozdziału.
Może po pracy zacznę pisać drugi rozdział. (Marsi=beta today? Laughing) Trochę będziecie musieli poczekać na akcją albo orgię.
W "SA", podobnie jak w "SZ" mam do przedstawienia problemy z którymi borykamy się codziennie.

Jeszcze raz dziękuję za komentarze i za to, że jesteście ze mną!

Pozdrawiam,

A-M


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez A-M dnia Wto 4:19, 03 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Madziorsko
Człowiek



Dołączył: 17 Lut 2009
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 17:02, 03 Lis 2009 Powrót do góry

Na wstępie przyznaję się, że nie czytałam twojego pierwszego opowiadania. To jednak zaciekawiło mnie przez niespotykany tytuł. Od razu postanowiłam się zapoznać z jego treścią. Dodatkowo opowiadanie miało same pozytywne opinie.
Znowu muszę się do czegoś przyznać. Za pierwszym razem nie byłam za bardzo zachwycona, lecz na moją obronę podam, że wszystko było spowodowane późną godziną, bo czytam wczoraj w nocy :P
Dzisiaj jeszcze raz przeczytałam pierwszy rozdział, aby nie wystawić niesprawiedliwej oceny. Jeśli chodzi o treść mam w głowie wiele domysłów. Ciekawi mnie jak wprowadzisz nas w akcję i czy przyczyni się do niej w jakiś sposób Edward (no bo w końcu Bella właśnie w nim się „zawsze” zakochuje). Na pewno przeczytam kolejny rozdział, bo dużo mi się podoba w tym opowiadaniu. Styl jest jak dla mnie prawie idealny przeszkadzały mi trochę dialogi. Powiało trochę sztucznością. Tak po prostu odczułam. Pewnie też miało tak po części być. W szczególności ze strony głównej bohaterki.
Kolejną rzeczą, jaka mi za bardzo nie pasowała, było zachowanie Belli. Wydaje mi się trochę „przerysowana”. Wszystko źle jej wychodzi, nie umie się za dobrze wysławiać. Jest większą niezdarą niż w książce i dodatkowo cały czas nas o tym informuje. To mnie drażniło przez cały czas, więc mam nadzieję, że niedługo będzie jakaś gwałtowna odmiana. W Alice nie pasował mi natomiast za duży optymizm, ale to całkowicie nie twoja wina. To jak dla mnie najgorsza postać ze „Zmierzchu” i tak już mam :D
Jeszcze jedna rzecz, która mi się spodobała! Odczucia co do Alice w książce, ładnie wplotłaś w opowiadanie.
To właściwie wszystko na teraz. Czekam na dalsze części i pewnie niedługo coś jeszcze napiszę :)
Madziorsko


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
bluelulu
Dobry wampir



Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 974
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 85 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hueco Mundo

PostWysłany: Wto 19:11, 03 Lis 2009 Powrót do góry

kurczę , jak ktoś tu zarzucał że ff jest przewidywalny i ... homoseksualny, to ja naprawdę nie mam nic przeciwko , nawet te dwie dziuple nie są takie złe ^^

rzadko kiedy spotykam się z homoseksualizmem , może to dlatego - iż coraz sceptycznie podchodzę do wszelakiej maści opowiadań , bo człowiek naczyta się głupot a później żałuje z perspektywy czasu ;p

generalnie, nigdy nie spotkałam się z parowaniem A/B , opowiadania są zawsze A/J ,B/E albo B/J ;p czekam na jakieś erotyczne wątki lesbijskie , bo w życiu nie miałam do czynienia z czymś takim , co jednocześnie byłoby na poziomie, a sądząc po tej autorce nie będzie to żadne hard porno , a nawet jeśli to świetnie ubrane w słowa ;>

przyznaje się, że nie czytałam Twojego poprzedniego opowiadania i koniecznie się za nie zabiorę.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
A-M
Zły wampir



Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 418
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pią 9:43, 06 Lis 2009 Powrót do góry

Witam cieplutko!

Dziękuję ślicznie, za tak duże zainteresowanie tym FF.
Powiem szczerze, że nie spodziewałam się tego. Jestem mile zaskoczona!

W tym rozdziale może i nie dzieje się dużo, ale poszłam z nim jak burza.
Nawet mi się spodobał, więc liczę, że i Wam się spodoba.

Zapraszam do czytania i komentowania, bo naprawdę konstruktywne wypowiedzi dają siłę i energię do dalszego pisania.

Dzięki jeszcze raz!



Beta - wytrwale przy mnie i moim marudzeniu - Landryna. :*









Rozdział II






Najtrudniej uleczyć się z miłości, która przyszła nagle.
Jean de La Bruyere


Ani się nie obejrzałam, jak kolejne zajęcia minęły. Oznaczało to również, że zbliża się pora lunchu, więc ruszałam za tłumem zmierzającym ku stołówce.
Starałam się wypatrzeć gdzieś Alice, jednak nigdzie nie widziałam jej alabastrowej twarzy.
Drzwi otworzyły się z hukiem, bo jakiś dryblas za mocno je pociągnął i popchnięta przez tłum, weszłam do środka.
Zauważyłam ich natychmiast. Ba! Nie dało się ich nie zauważyć. Wszyscy mieli gładkie i idealne rysy twarzy, każda para oczu miała miodowy kolor.
Nawet ich ubrania były perfekcyjnie dopasowane. Stanęłam jak słup soli i pomyślałam, że będę musiała dość dziwnie przy nich wyglądać. Zresztą, chyba każdy by tak wyglądał. Byli wręcz nieprawdziwie idealni.
Po chwili wypatrzyła mnie z tłumu Alice. Pomachała żywo ręką, spojrzała na resztą swoich towarzyszy, którzy pewnie byli jej rodzeństwem i w podskokach podeszła do mnie.
- Witaj, Bello! – krzyknęła radośnie. – Chodź, moje rodzeństwo już nie może się doczekać, kiedy cię pozna.
Wychyliłam się lekko za nią i spojrzałam na resztą. Cóż, radosnych wyrazów twarzy to raczej nie mieli.
Westchnęłam głęboko i starałam się wydobyć z siebie najszczerszy uśmiech, na jaki tylko było mnie stać.
Gestem dłoni wskazała na stolik. Chcąc, nie chcąc powlokłam się powoli za nią.
Zdążyła już dawno dojść do niego, kiedy ja byłam w połowie drogi.
Przydałby mi się czasami turboodrzutowe trampki, pomyślałam ze złością.
Po chwili dotarłam do stoliczka i spojrzałam niepewnie po wszystkich.
Z bliska robili jeszcze większe wrażenie. Musiałam pamiętać, żeby zamykać buzię, bo często się zdarzało, że chodziłam z otwartą. Dziwnie to zawsze wyglądało.
- Kochani, to jest Bella! – Wskazała na mnie ręką. – Poznałam ją dzisiaj przed matematyką.
Uśmiechnęła się szeroko.
- Czyż nie jest urocza? – Spojrzała na mnie, a zaraz na rodzeństwo.
Poczułam się jak dziecko, które pokazywane jest wszystkim ciotkom w okolicy.
Dziewczyna o długich, platynowych włosach spojrzała na mnie z niechęcią.
- Po co ją tu przywlokłaś? – warknęła tak cicho, że prawie ją dosłyszałam, chodź podejrzewam, że zrobiła to specjalnie.
Alice spiorunowała ją wzrokiem.
- Bella, to moja koleżanka – powiedziała, posyłając siostrze równie ostre spojrzenie.
Wow! Po kilku godzinach w szkole mam już koleżankę, pomyślałam
Blondynka prychnęła.
- Jasne – skwitowała krótko.
- Eee, wiesz, Alice… Nie ma problemu. Mogę iść usiąść gdzieś indziej. Nie chcę przeszkadzać – zaczęłam się tłumaczyć.
- Nie. Nikomu absolutnie nie przeszkadzasz – wciąż miażdżyła wzrokiem swoją siostrę.
- Przy okazji, to jest Rosalie. – Wskazała brodą na dziewczynę. – Obok Emmett, Jasper i Edward.
Gdyby nie wzrok mordercy, Jasper ze swoimi lokami mógłby uchodzić za anioła, a Emmett bez problemu dostałby się do pierwszoligowej drużyny rugby.
Trzeci brat wyglądał prosto, jak zdjęty z okładki kolorowego magazynu.
Emmett przyjaźnie pomachał mi ręką, Jasper nie postarał się nawet odpowiedzieć, a Edward grzecznie i powoli skinął głową.
- Skoro się już poznaliście, siadajmy. – Uśmiechnęła się i sama zajęła miejsce obok Jaspera.
Dobra, powiem szczerze : czułam się bardzo niezręcznie i dziwnie.
Zupełnie nie wiem, czym było to spowodowane. Sądzę, że raził mnie ich wygląd. Nawet trochę przerażał.
Idealne proporcje i skład, jakby powiedziała moja dawna nauczycielka od chemii.
Każde z nich miało przed sobą tacki z jedzeniem, jednak ani razu żadne nie wzięło czegoś do ust.
Spoglądali tajemniczo na siebie. Było to naprawdę krępujące i chciałam jak najszybciej opuścić ten stolik.
Nietaktem jednak byłoby to zrobić, widząc rozpromienioną Alice. Mogłoby to ją głęboko zranić.
Zaczęłam memłać w swojej sałatce z kurczaka i pomidora, ale także jak moi towarzysze nie wzięłam nic do ust. Nie wiem, jak u nich, ale u mnie było to spowodowane zbyt dużym stresem, aby cokolwiek zjeść.
Po kolejnych minutach ciszy, Alice postanowiła rozładować atmosferę i zagadywała mnie o najprostsze sprawy związane ze mną.
- Jak to jest mieszkać tyle lat w mieście słońca, żeby nagle przenieść się do najbardziej deszczowego i zachmurzonego miasta w stanie? – spytała, podtrzymując sobie brodę i wsadzając ostatni paznokieć do ust.
- Eee, nic szczególnego – bąknęłam. – Moja skóra i tak nienawidzi słońca, więc tym lepiej dla mnie. – Spojrzałam na nią i widząc szeroki uśmiech na jej twarzy, kąciki ust delikatnie podniosły mi się ku górze.
- To zupełnie tak jak mnie. – Spojrzała na Emmetta i mrugnęła okiem.
- Tak, dosłownie – zachichotał
Nie wiedziałam z czego tak się śmieją, więc wbiłam wzrok w pudełko od mleka czekoladowego, udając, że czytam jego skład.
- Pasjonuje cię czytanie nalepek na jedzeniu? – spytał uszczypliwie Emmett.
- Tak. Nie! To znaczy…Czasem dobrze wiedzieć, co się je i piję, prawda? – wymamrotałam, czując, że się czerwienię.
Prawie wszyscy wybuchli śmiechem. Prawie, bo blondwłosa piękność siedząca naprzeciw mnie, wywróciła tylko oczami i zaczęła stukać czerwonymi paznokciami o blat stołu.
Zaczynałam czuć się jeszcze bardziej nieswojo, bo co chwilę śmiali się z czegoś, co dla mnie w ogóle zabawnym nie było. Definitywnie mieliśmy inne poczucie humoru, choć ja mam takie, że nikt mu nie dorówna. Może prócz Charlie’ego, aczkolwiek po dzisiejszym śniadaniowym żarciku zaczynam w to wątpić.
Chwilę później dzwonek oznajmił koniec przerwy i na sali wybuchł harmider.
Ludzie zaczęli zbierać się ze swoich miejsc, zasuwając głośno krzesła, zabierając tacki z resztkami jedzenia, które po kolei wyrzucali do poszczególnych koszy na plastik, papier i opakowania.
Chciałam wyjść jak najszybciej, jednak Alice, jakby przeczuwając moje zamiary, złapała mnie za rękaw swetra.
- Hej, a gdzie się wybierasz? – spytała.
- No, na następne zajęcia. Mam w… - Spojrzałam na plan lekcji.
- Teraz mamy razem chemię – dokończyła za mnie.
- Skąd wiedziałaś? – zapytałam zaskoczona, marszcząc brwi.
Alica wywróciła oczami i zaśmiała się.
- Na matematyce przejrzałam przecież twój plan.
- Ale miałaś go tylko na chwilę – burknęłam.
- Starczyło, żeby zapamiętać. – Mrugnęła okiem i, w małych podskokach, zaczęła ruszać za resztą.
Spojrzałam za siebie i zauważyłam, że reszta jej rodzeństwa też zbiera się do opuszczenia stołówki.
Zapatrzyłam się na nich tak długo, że ktoś niechcący potrącił mnie, przez co wszystkie zeszyty, jakie miałam w ręce, spadły z hukiem na ziemię.
Kilka osób podskoczyło przestraszonych nagłym hałasem, jednak kiedy zorientowali się czym ów huk był spowodowany, nie raczyli nawet podejść i pomóc mi się pozbierać.
Nagle, nie wiedząc skąd i jak, podeszła do mnie Alice.
Spojrzała wilkiem na kilka przechodzących osób, wymamrotała coś pod nosem i zaczęła gromadzić moje zeszyty.
- Dzięki. Nie trzeba było. – Zebrałam właśnie ostatnią kartkę notatek w obrębie mojego zasięgu. Alice stała już wyprostowana z idealnie ułożonymi kartkami.
Podała mi je ostrożnie, jakby bała się, że znów zlecą.
- Chodźmy już, bo się spóźnimy – powiedziała szybko, spoglądając na zegarek.
Miała rację. Wskazówka pokazywała za minutę dziesiątą, więc lada moment miały rozpocząć się kolejne zajęcia.
Podniosłam się i razem z Alice poszłyśmy w stronę drzwi wejściowych.
Na korytarzach powoli kończył się harmider i uczniowie wchodzili do swoich sal.
W końcu zostałyśmy same, a że nasza lekcja była na najwyższym piętrze, wiedziałyśmy, że spóźnienie było pewne. Nie śpiesząc się już zbytnio, wchodziłyśmy po schodach.
Alice miała smutną minę.
- Coś się stało? – spytałam patrząc na nią.
- Co? Nie, nic. – Pokręciła szybko głową. Jej sterczące kosmyki poruszyły się szybko. - Tylko po prostu… Przepraszam, za dzisiejsze zachowanie.
- Jakie zachowanie? – spytałam osłupiona.
- W stołówce. Wybacz. Moje rodzeństwo nieładnie się zachowało, ale tacy już są. – Wywróciła ostentacyjnie oczami.
Rzeczywiście, czułam się trochę dziwnie, ale to nie powód, żeby mnie przepraszać.
- Oj, przestań. Nic się nie stało. – Mrugnęłam do niej. – Może myśleli, że przyprowadzisz im jakąś miss piękności? – zaśmiałam się sztucznie.
Alice spojrzała na mnie jeszcze smutniej i powiedziała:
- Tu nie chodzi o wygląd – westchnęła głęboko.
- To o co? – Przez moment spojrzałam na moją dłoń, bo przesuwając nią po poręczy natrafiłam na coś lepiącego się.
- Trudno to wytłumaczyć. Nie zawracaj sobie tym głowy.
Ton jakim to powiedziała alarmował, aby dalej nie drążyć tego tematu. Tak też zrobiłam.
W końcu dotarłyśmy na trzecie piętro. Byłyśmy pod drzwiami, kiedy w ostatniej sekundzie przed zapukaniem w drzwi, Alice syknęła do mnie:
- A może pozwolimy już prowadzić panu Beansowi lekcję i nie będziemy mu przeszkadzać naszym wejściem? – spojrzała na mnie i zachichotała.
Skierowałam wzrok na drzwi, potem na Alice i znów na drzwi.
Schyliłam się lekko i zajrzałam od dziurki do klucza.
Jeden z chłopaków o ciemnej karnacji i włosach, zasypiał prawie na ławce.
Ciekawe, kiedy nauczyciel zwróci mu uwagę.
Zatkałam sobie usta, żeby nie parsknąć śmiechem i znów spojrzałam na Alice.
- Mówisz spacer?
- Mówię spacer, zakupy i hulaj dusza! – powiedziała tak głośno, że musiałam ją uciszyć palcem.
Zaśmiała się bezgłośnie i pokiwała głową.
- Okej, no to chodźmy – zgodziłam się. – Ale tylko dziś.
Wyprostowała się dumnie i zasalutowała.
- Tak jest, pani kapitan!
Musiałam szybko odejść od drzwi, bo Alice doprowadziła mnie prawie do ataku śmiechu swoją postawą.
Naprawdę była przesympatyczna i taka wesoła.
Nigdy w swoim życiu, nie spotkałam takiej osoby jak ona. Może miał to być początek nowej przyjaźni? Charlie by ją polubił, a znając Renee, pewnie zaśmiewałyby się cały dzień.
Wyobraziłam sobie to i uśmiechnęłam się w duchu.
Tak, mama byłby zadowolona wiedząc, że poznaję nowych ludzi. W rodzinnym mieście uchodziłam raczej za potężnego odludka.
Być może Forks miało to odmienić?
Alice złapała mnie pod rękę i szybkim krokiem zbiegłyśmy po schodach.
Charlie mnie zabije jeśli dowie się, że byłam na wagarach. Musiałam jakoś to skrzętnie ułożyć, ale jak tu cokolwiek przekręcić, kiedy się jest córką komendanta?
Nie, kłamać nie będę. Powiem ojcu prawdę. Najwyżej da mi szlaban. Jak zwykle dożywotni, który skończy się po dwóch dniach. Cały Charlie.
Z drugiej strony, wizja zakupów i centrowo-handlowych szaleństw nie należała do moich ulubionych, ale czułam, że idąc z Alice nie będę tego żałować.
Może natrafię na jakąś nową, ciekawą płytę albo książkę, bo od ciuchów postanowiłam się trzymać z daleka.
Byłam ekonomiczna. Jakbym miała żyć z jedną flanelową koszulą w kratę, przetartymi dżinsami i biało-czarnymi trampkami - byłabym szczęśliwa.
Choć przy Alice musiałam wyglądać jak łazęga, ale w tym momencie nie martwiłam się tym.
Ona chyba zresztą też.

Wybiegłyśmy przed szkołę i odruchowo poszłam w stronę mojej krwistoczerwonej rudery.
Alice natychmiast podskoczyła do mnie i chwyciła mnie za kaptur kurtki.
- A ty gdzie znów uciekasz? – spytała z udawaną złością. – Jak nie chcesz jechać, to powiedz.
- Och, wybacz. Zrobiłam to automatycznie. – Wzdrygnęłam ramionami.
- W takim razie, jeśli nie masz nic przeciwko, pojedziemy moim samochodem.
- Jasne, dlaczego nie – powiedziałam obojętnie i spojrzałam tęsknie w stronę mojej furgonetki.
- Nie martw się, wrócimy tu po nią później – uspokoiła mnie Alice.
Nie wiedziałam, jaki samochód ma, wiec szłam tuż za nią, modląc się, żeby nie był zaparkowany gdzieś w najdalszym kącie naszego parkingu.
Po chwili okazało się, że stoi prawie tuż obok wyjazdu.
Cóż, mój mały samochodzik, mógł się schować przy super aucie Alice.
Było to czarne porsche z namalowaną czerwoną różą na masce.
Przejechałam delikatnie dłonią po malunku.
- Podoba ci się? – Uśmiechnęła się widząc moją reakcję.
- Teraz rozumiem, dlaczego jedziemy twoim samochodem – zaśmiałam się.
- To nie dlatego, że twój jest stary czy brzydki. Po prostu moim będzie szybciej. – Pokiwała wesoło głową.
- Nie da się ukryć.
Spojrzałyśmy na siebie i zachichotałyśmy.
Boże, co zrobiłyśmy? Alice ma na mnie dziwnie pozytywny wpływ. Jeszcze nigdy w życiu, po tak krótkim czasie, nie mogłam powiedzieć, że kogoś polubiłam. Aż do teraz.
Choć wydawać by się mogło, że jesteśmy kompletnie inne, to jednak coś mówiło mi, że warto wejść dalej w tę przyjaźń.
Cały czas czułam krępację w stosunku do Alice, bo była nieziemsko piękna i ślicznie ubrana.
Nie była chyba taka, jak jej siostra Rosalie, której wydawało się, że jest pępkiem świata.
Nie. Alice była inna. Radosna istotka, która tylko przez kilka godzin spowodowała, że uśmiechałam się więcej razy, niż w ciągu ostatnich kilku miesięcy.
To dobry znak. Momentami bałam się, że zapomnę co to znaczy prawdziwy uśmiech, spowodowany przez drugą osobę.

Wsiadłyśmy do samochodu. Zaraz po tym, Alice spytała mnie bez ogródek:
- Chcesz poprowadzić? – Jej oczy zabłysły.
Prawie zakrztusiłam się własną śliną, słysząc to.
- Że co?
Wywróciła oczami i zaśmiała się.
- Jejku, no poprowadzić. Brum, brum, klakson i te sprawy.
- Nie dziękuję. Nie chcę mieć na sumieniu porsche za kilkanaście tysięcy dolarów – powiedziałam z przekąsem.
- Super, to dam ci go w drogę powrotną. – Zaszczebiotała i zaczęła odpalać samochód.
Spojrzałam na nią zdezorientowana.
- Ee, Alice, właśnie powiedziałam, że nie chcę prowadzić, bo naprawdę to może się źle skończyć.
- Nie przesadzaj – skarciła mnie. – Prowadzisz swoją ciężarówkę to i porsche dasz radę.
- Ale moja ciężarówka to co innego.
- Wcale nie, biegi ma, kierownicę ma, lusterko do malowania błyszczykiem ma, więc nie marudź.
- Nie maluję się błyszczykiem – burknęłam pod nosem.
- Ach, wolisz pomadki? Szczerze? Ja też – powiedziała pogodnie, zupełnie nie martwiąc się moim zrzędzeniem.
- Alice, ja naprawdę… - zaczęłam znów, ale wyprzedziła mnie:
- No dobra, dobra. Nie chcesz to nie, ale muszę ci powiedzieć, że okropna z ciebie maruda, Bello. – Pokręciła głową.
- Nie marudzę. – Skrzyżowałam ręce na piersi.
- Jasne – powiedziała Alice, siląc się na spokój.
- Gdzie jedziemy? – spytałam niby od niechcenia.
- Do tego mini centrum handlowego „Brylantowy Raj”. – Uśmiechnęła się radośnie. – Uwielbiam tam jeździć. Nie ma tylu ludzi, zgiełku, a wszystko jest pod ręką!
Mogłam się tego spodziewać, pomyślałam.
- Nie rób takiej miny, będzie fajnie. – Pchnęła mnie lekko łokciem w bok.
- Dobra, postaram się być szczęśliwa. – Wyszczerzyłam w zęby w najszerszym uśmiechu, jaki mogłam zrobić.
- Bo ci usta pękną – zachichotała Alice.
Pokazałam jej język, na co odpowiedziała mi tym samym.
Po chwili śmiałyśmy się już obie.


Przez resztę drogi opowiadałam Alice o tym, jak to jest mieszkać w słonecznym mieście, czy o tym co lubię robić w wolnym czasie.
Temat w końcu zszedł na książki, jedyny w którym czułam się dość pewnie, jednak kiedy Alice zaczęła wymieniać poszczególne tytuły, wcisnęłam się ze wstydu w fotel.
Ta to dopiero się naczytała w życiu!
Po około kwadransie dotarłyśmy do centrum handlowego.
Z racji, że było wtorkowe przedpołudnie nie było jeszcze mocno zaludnione.
Modliłam się, żeby nie spotkać kogoś znajomego, kto zna Charlie’ego, bo nie chciałam, żeby dowiedział się o mojej ucieczce ze szkoły, od któregoś ze swoich kolegów.
Chodziłyśmy po sklepach, w sumie to Alice buszowała wśród rzeczy, co chwilę wlatując do przebieralni i pokazując się w nowych kreacjach.
Chciała zachęcić mnie do przymierzenia kilku rzeczy, jednak widząc po raz kolejny moją niechęć do tego typu zabaw, zaprzestała zmuszania mnie.
Byłam jej dozgonnie wdzięczna. Jednak jakie było moje zdziwienie, kiedy w jednym ze sklepów wyszukałam piękną, turkusowo-czarną flanelową koszulę z długimi rękawami.
Alice spojrzała na nią z niechęcią mówiąc, że pasuje do faceta, a nie tak drobnej dziewczyny jak ja.
Dla mnie była okej, więc zrobiłam największy zakup od dobrych kilku miesięcy.
Prócz koszuli, kupiłam sobie nową płytę i książkę.
Alice stała koło mnie i chichotała z opisu książki na jej tylniej stronie.
Wzięłam ją do ręki i przeczytałam tytuł: „Dlaczego mężczyźni kochają zołzy?”
Wywróciłam oczami i oddałam jej książkę.
- Nie czytaj takich gniotów, proszę cię – powiedziałam błagalnie.
- Nie przesadzaj. Może być zabawna. – Pomachała mi książką przed oczami.
Minęła mnie i podeszła do kasy. Kiedy sprzedawczyni kasowała ją, zwróciła głową w mój stronę i kiwnęła, żebym się pospieszyła.
Podeszłam ociężale do kasy.
- Nie mam już sił. Wracajmy. – Spojrzałam na Alice, która oglądała jeszcze bransoletki.
- Jesteśmy tu dopiero od godziny – wymamrotała.
- Dla mnie to cała wieczność.
Puściła mi oko i wzięła od sprzedawczyni swoje zakupy.
U mnie poszło sprawniej z racji, że miałam tylko dwie rzeczy, a Alice całą prawie reklamówkę.
- Niech ci będzie. Wracamy.
Ruszyłyśmy ku wyjściu i z ulgą wsiadłam do samochodu.
Szybko wróciłyśmy z powrotem na parking szkoły, w celu odzyskania mojej furgonetki.
Poklepałam ją z uczuciem, na co Alice parsknęła śmiechem.
- Dzięki za zakupy. – Spojrzałam w jej stronę i uśmiechnęłam się.
- Cała przyjemność po mojej stronie.
Przez chwilę miała minę, jakby nad czymś się głęboko zastanawiała i rzekła:
- Możemy w weekend jechać do kina? Co ty na to?
- Ee, nie wiem, co będę robić jeszcze w sobotę – powiedziałam zgodnie z prawdą.
- Okej, jak się zastanowisz, to daj mi znać w piątek. – W dwóch krokach podskoczyła do mnie i przelotnie pocałowała mnie w policzek.
Oblałam się rumieńcem i wbiłam wzrok w ziemię.
Alice spojrzała na mnie jeszcze raz i pomaszerowała do swojego porsche.
Kiedy wsiadała, odwróciła się w moją stronę i krzyknęła:
- Do zobaczenia jutro w szkole, Bello! – I pomachała mi żywo ręką.
Nieśmiało kiwnęłam jej głową i wczłapałam się do swojego samochodu.
Policzki dalej piekły mnie z gorąca.
Głupia, przecież tylko cię cmoknęła, pomyślałam z zażenowaniem.
Odgoniłam szybko myśli i zaczęłam planować jak wytłumaczę się ojcu z nieobecności w szkole.
Szlaban szykował się jak nic.


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez A-M dnia Pią 10:20, 06 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Landryna
Zły wampir



Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 353
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Zawiercie/Ogrodzieniec / łóżko Pattinsona :D

PostWysłany: Pią 17:25, 06 Lis 2009 Powrót do góry

Okej. Wyspałam się, nażarłam i przepaliłam, więc mogę zabrać się za komentowanie :D.
Szczerze się przyznam, że ten rozdział betowało mi się o niebo lepiej od Szachor Zeew. Nie znaczy to, że jest lepszy a temten gorszy, czy coś. Po prostu jest prostrzy. Prosta tematyka, prosta akcja, proste dialogi. Dlatego nawet nie przeszkadzało mi to, że rozdział był taki długi i szybciutko się z tym uporałam :).
Okej, a teraz treść.
Pierwsza rzecz : cytat. Bardzo ładny, prosty i idealnie dobrany do treści.
Co mi się potem rzuciło w oczy? Ano to, że Cullenowie są wampirami! (Bo są, right? :D)
Byłam pewna, że piszesz wersję, w której wszyscy są ludźmi. A tu proszę! Taka niespodzianka. Oczywiście bardzo się cieszę, gdyż nie lubię opowiadań gdzie wszyscy są ludźmi. Wydaje mi się to bezsensowne, jeśli bohaterowie mają zapożyczone tylko imiona od tych książkowych i takie coś nazywa się fanfiction. Ale dobra, nie mówimy o moich upodobaniach, tylko o rozdziale.
Następnym plusem są charaktery postaci. Takie same jak w kanonie; oschła dla Belli Rosalie, zabawny Emmett, poważny Edward i cierpiący Jasper. No i oczywiście szalona Alice, ale o tym później.
Niektóre dialogi powaliły mnie z nóg i przysięgam, że tarzałam się na łóżku, dobre kilka sekund. Np to :

Cytat:
- Pasjonuje cię czytanie nalepek na jedzeniu? – spytał uszczypliwie Emmett.
- Tak. Nie! To znaczy…Czasem dobrze wiedzieć, co się je i piję, prawda? – wymamrotałam, czując, że się czerwienię.

Laughing

Cieszę się, że w tym opowiadaniu możesz pokazać swoje ogromne poczucie humoru.
I teraz najważniejsze : charakety Alice i Belli. Wiesz, czytając ten rozdział, czułam się, jakbym czytała kolejną część sagi, jeśli chodzi właśnie o te charaktey. Bella jest skryta, często się czerwieni, nie lubi dużo gadać. Za to Alice jest jej zupełnym przeciwieństwem, a przeciwieństwa przecież się przyciągają Laughing. W Alice troche przeszkadza mi, że jest taką krzykliwą paniusią. No, ale może mi się tylko tak wydaje.
No i ostatnia sprawa : pocałunek końcowy. Intrygujący, a zarazem bardzo tajemniczy. No bo przecież nic nam nie sugeruje, gdyż Alice mogła pocałować Bellę, bo ta jest jej przyjaciółką. Ot taki całus w policzek. Nic znaczącego. Ale czy na pewno?
Kochanie, życzę ci dużo weny i czasu na pisanie.
Całuję, Landryna.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Y_jak_IRT
Nowonarodzony



Dołączył: 15 Wrz 2009
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pią 17:31, 06 Lis 2009 Powrót do góry

To już kolejny ff z "niestandardowym sparowaniem" jakiego czytam, ale pierwszy pisany przez polską autorkę <brawo> Laughing Very Happy Very Happy

Baaaardzo podoba mi się ten pomysł. Cool Już zaczyna robić się ciekawie, więc na pewno dalej będę śledzić rozwój wydarzeń w tym ff-ie, tym bardziej, że czyta się go lekko i przyjemnie. Very Happy

Czekam na dalsze rozdziały Uwaga Cwaniak
Pozdrawiam Very Happy
Y_jak_IRD


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Y_jak_IRT dnia Pią 17:37, 06 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Rathole
Dobry wampir



Dołączył: 08 Kwi 2009
Posty: 1076
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 146 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Reszty nie trzeba, sama trafię.

PostWysłany: Pią 18:14, 06 Lis 2009 Powrót do góry

Mwahah, nadchodzę, kochanie :D Kiedyś tam kiedyś mówiłąm, że przeczytam Twój drugi Ff. Zaczęłam. Zaczęłam no i tak jakoś... xD Ale to ma mniej rozdziałów, więc do dzieła! :D

Pomyślałam, że będę czytać i na bieżąco wypisywać.. błędy. O ile się trafią :D

Rozdział 1
Cytat:
W takim stanie wyjść nie można, bo była by to zbrodnia w biały dzień przeciwko ludzkości. Jeszcze tego mi trzeba było, żeby po raz kolejny się przeprowadzać.

nie mogłam - brzmi lepiej
byłaby
powtórzenia. To pierwsze zapisałabym może jako "W takim stanie wyjść nie mogłam, bo okazałoby się to zbrodnią w biały dzień przeciwko ludzkości"


Cytat:
Cóż, obiecałam ojcu, to słowa dotrzymam.

więc

Cytat:
Przynajmniej tutaj, w Forks, niebo jest wciąż zachmurzone, a mój koloryt skóry nie odbiega bladością od pozostałych. Kolejna ulga.

Zabrakło przecinków (na zielono)
kolor zamiast koloryt
A co do końcówki, może "kolejna fala ulgi"? Bo ta kolejna ulga źle brzmi. Bo ulga czego? Na produkty?

Cytat:
Sama nie wierzę w to co mówię, ale może to tutejszy klimat tak na mnie działa, że staję się odważniejsza.

Brak przecinków i stylika mi się nie podoba.
Sama nie wierzę w to, co mówię, ale może to tutejszy klimat działa na mnie tak, że staję się odważniejsza?

Cytat:
Stercząca gdzieś wciąż na uboczu

bez gdzieś, gryzie się z 'na uboczu'

Cytat:
Wolę obserwować niż się włączać do grupy.

Przecinek przed "niż", gdyż są dwa orzeczenia.

Cytat:
Odmiennie odczuwam to, co pozostali. Momentami jest to bardzo irytujące i uwłaczające.

Powtórzenia.

Cytat:
Idąc na spotkanie z przegraną minęłam ojca

Imiesłowy przysłówkowe i czasowniki osobowe oddzielamy przecinkiem, tak więc przecinek przed "minęłam".

Cytat:
- Cześć tato!

Przecinek przed 'tato".

Cytat:
Gdyby po drodze porwała mnie jakaś grupa grizzly, to mogę się spóźnić na obiad.

Strasznie nie lubię nadużywania spójnika 'to'. Gdy nie jest konieczny, wyrzuć go. Właśnie - wyrzuć go, nie 'to wyrzuć go' :). Czyli: "jakaś grupa grizlli, spóźnię się na obiad (mogę spóźnić się na obiad)"

Cytat:
Jedyną, jak na razie, dobrą rzeczą, jaką mój rodziciel mi sprezentował, była stara, krwistoczerwona furgonetka, z której lakier odchodził przy każdym mocniejszym uderzeniu i drzwiami, które również ledwo trzymały się w zawiasach, ale marudzić nie miałam co, bo lepsze to niż chodzenie kilka kilometrów na piechotę."

Zabraklo przecinka (po zielonym)
którą
Poza tym 'rodziciel'? Ojciec brzmi lepiej; przecież jej nie rodził.
Po co to 'i'? (pogrubione)
(...), ale nie miałam po co marudzić, bo leprze to, niż chodzenie(...)" <- źle ułożone zdanie, brak przecinka przed "niż". Teraz, poprawiłam, jest dobrze.

Cytat:
Żeby polepszyć sobie humor, włączyłam Summer 78

Znowu dwa orzeczenia i znowu brak przecinka.


Cytat:
Dojechałam jako pierwsza na parking, za co dziękowałam niebiosom, bo szczerze mówiąc, nie wiedziałam kompletnie

Dojechałam na parking jako pierwsza, za co dziękowałam niebiosom, bo, szczerze mówiąc, kompletnie nie wiedziałam, jak(...)

Cytat:
Szurając nogami, podreptałam w kierunku budynku.

Wspominałam o rozdzielaniu imiesłowów przysłówkowych i czasowników przecinkiem?

Cytat:
Po jakimś czasie powoli zaczęli gromadzić się ludzie. Skuliłam się w kącie, błagając

ludzie? Może 'pozostali uczniowie'?
Znowu nie ma przecinka między imiesłowem a czasownikiem!

Cytat:
Nie wiedząc, co powiedzieć i czując szybsze bicie serca

Przecinek przed 'i'.
Tak, wiem, to spójnik, ale to wtrącenie i wplata się inne zdanie w już zapisane.

Cytat:
Był wysoki, szczupły i miał przeraźliwie długi nos z wielkimi dziurkami.

Och, miał nos niczym ser szwajcarski xD?

Cytat:
Idąc za jej przykładem, wyjęłam pomiętoloną książkę od matematyki

Brka przecinka (na czerwono)
pomiętoloną? Boziu. Pomiętą!

Cytat:
- Nie lubisz różowego? – spytała zaciekawiona Alicje

To ona nazywa się w końcu Alicje czy Alice??

Cytat:
zapach, jaki unosił się od Alice, był najpiękniejszy jaki w życiu czułam.

przecinek przed 'jaki'

Cytat:
Ciekawa byłam czy inni również czują

przecinek przed 'czy'

Cytat:
(...)zapachem, bo chichocząc szepnęła cicho.
- Bo mi tu odlecisz zaraz.

(...), bo szepnęła cicho, chichocząc:
- Bo mi(...)

Cytat:
Byłam w szoku szybkością z jaką notowała

Byłam w szoku z powodu szybkości, z jaką notowała

Cytat:
- Jak chcesz pożyczę ci notatki, jeśli nie nadążasz - zaoferowała widząc

- Jeśli nie nadążasz i chcesz, mogę pożyczyć ci notatki - zaoferowała, widząc



Okej, co do tekstu...
Na początku jeszcze rzuciło mi się w oczy, że przerwa trwała pięć minut. A w Ameryce (akcja toczy się w Ameryce?) nie jest przypadkiem tak, że jest kilka lekcji od godziny 8:300 (?), później długa przerwa obiadowa (nawet do godziny) i później zajęcia kończą się o 15? No na pewno przechodzi się z sali do sali, wydaje mi się, że przerw tam żadnych nie ma.

Cytat:
Przez chwilę studiowała go z uwagą i stwierdziła.
- Teraz (...)Potem jest przerwa śniadaniowa, to pewnie spotkamy się w stołówce.

Nie kropka, a dwukropek po 'stwierdziła
nie 'to', a 'więc'



Cytat:
Nie wiem, zupełnie czemu nie rzuciłam się jej jeszcze na szyję, skoro to ona pierwsza do mnie podeszła

Boziu.
Zupełnie nie wiem, dlaczego nie rzuciłam się jej jeszcze na szyję, skoro pierwsza do mnie podeszła




Cytat:
Nie byłam co do tego przekonana albo bardziej do tego czy oni w ogóle spojrzą na moją osobę.

Omg.
Nie byłam co do tego przekonana albo może bardziej do tego, czy w ogóle spojrzą na mnie/zainteresują się mną/moją osobą


Cytat:
wybiegła z sali podskakując wesoło.

przecinek po 'sali'. Wiesz czemu?

Cytat:
"(...)" - pomyślałam ze zgrozą.
Gdyby to był chłopak, pomyślałabym, że pewnie chce mnie poderwać robiąc to w najbardziej żałosny sposób, ale ona była tak przesympatyczna, że na samą myśl uśmiech cisnął się na usta.

powtórzenie.
To drugie: byłabym pewna, że. miałabym pewność, że...
przecinek przed 'robiąc to'
sympatyczna, zamiast 'przesympatyczna'


Cytat:
Ciekawe czy pozostałe rodzeństwo było równie przyjaźnie nastawione, co ona.

Ciekawe, czy jej rodzeństwo było równie przyjaźnie nastawione

Cytat:
Wypuściłam masę niemych przekleństw w jego stronę i piorunując go wzrokiem opuściłam miejsce tortur.

A-M, naprawdę uważasz, że zrugałaby nauczyciela? Wink Bella? Nasza Bella miałaby być taka odważna? Srała na samą myśl o przeprowadzce, a tu nagle zamienia się w kogoś takiego?
Przecinek po 'wzrokiem'

Cytat:
jęcząc zaczęłam

przecinek między tymi wyrazami

Cytat:
bo czułam, że jeśli dalej tak pójdzie, Alice będzie musiała mi dawać zeszyty ze wszystkich przedmiotów.
Czułam w sobie lekką adrenalinę i podniecenie

Powtózenie.
To pierwsze 'zdawało mi się'

Okej, co do tekstu.
Twój styl jest dość łatwy, dobrze mi się czytalo.
Jednak motyw z przeprowadzką jest dość oklepany, spotyka się to w niemal każdym opowiadaniu. Robi się to nudne. Poza tym Alice zachowuje się tak samo jak np. Mike w "Zmierzchu", nieprawdaż? Jednak wierzę, że masz jakiś pomysł, by rozwinąć to opowiadanie. Znaczy się, na pewno masz, bo chyba nie znam nikogo, kto w jeden dzień pisałby tyle stron xD Przeczytałabym jeszcze drugi rozdział, ale jestem naprawdę zmęczona. Obiecuję przeczytać go rano i napisać nowy komentarz/edytować ten post. Bo w sumie chętnie zobaczę ciąg dalszy. Tytuł jest naprawdę intrygujący i zachęcający.

Pozdrawiam,
Rathole


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rathole dnia Pią 18:17, 06 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
A-M
Zły wampir



Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 418
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pią 18:30, 06 Lis 2009 Powrót do góry

Rathole, spadłam z krzesła i się zbieram.
Dziewczyno, podziwiam za wytrwałość w wyszukiwaniu błędów.
Dziękuję, ale jak zwykle ja nie skorzystam.

Miło, że przeczytasz drugi rozdział.
Czy oklepane? Hm, dużo FF jest już oklepanych, bo cholera, ile można pisać o miłości rodem z sagi, zmieniajac tylko jakieś wizje, etc.?
U mnie się będą bzykać dwie laski. To chyba oklepane jeszcze nie jest.
Mam taką nadzieję w każdym razie.
Co pokażą dalsze rozdziały - się zobaczy.

A co do ilości, to jeśli jest pomysł i zarys czegoś, żaden problem dla mnie na przerzucenie tego na papier. Zajęło mi to około godziny.
Są błędy, bo widzę, że są, ale nadal wierzę, że Landryna się mocno stara, jak tylko potrafi i cieszę się bardzo, że wciąż jest moją betą.
Trening czyni mistrza. Jeśli musi się na jakiś opowiadaniach uczyć betowania, mogę dawać moje za króliczki doświadczalne.

Dzięki za pozostałe komentarze.
Postaram się nie zawieść nikogo.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
transfuzja.
Zły wampir



Dołączył: 06 Kwi 2009
Posty: 276
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nibylandia.

PostWysłany: Pią 19:48, 06 Lis 2009 Powrót do góry

Hmm... Szczerze mówiąc, mam mieszane uczucia.

Weszłam w temat, bo tytuł wydał mi się ciekawy. Ale porównanie związku homoseksualnego do "dwóch dziulpi" lekko mnie przeraziło. Nie wiem, czy miało to być intrygujące, czy nie chciałaś odrzucić potencjalnego czytelnika. Na mnie nie wywarło to dobrego wrażenia. Taka wiejska pruderia mi na myśl przyszła.

No ale dobrze, spojrzałam na komentarze, większość pochlebna, więc postanowiłam przeczytać. I... Znowu mam mieszane uczucia. Nie jest źle, ale... Jak zauważyła ukos, Bells nadaje się do szkoły specjalnej. Zachowuje się trochę dziwnie. Nie wiem, miłość od pierwszego wejrzenia? Nie wydaje mi się, żeby osoba, która z rezerwą podchodzi do nowych znajomości, taka była. Za to Alice pozostała "sobą" - zwariowaną, optymistyczną, nie mającą problemów z poznawaniem ludzi.

Cullenowie... Tu też raczej na plus. Rose wredna, Jasper jak zwykle trzymający się na dystans, Emmett... pozostał Emmettem. Ich spotkanie wypadło całkiem naturalnie, jeśli chodzi o pozostanie przy kanonie, a jednocześnie dodanie czegoś od siebie. Nie wiem, czy rozumiesz, o co mi chodzi... Dorzuciłaś swoje pomysły, ale też zostałaś przy charakterach rodzeństwa stworzonych przez SM i nie wyszło to sztucznie.

Rozbroiło mnie auto Alice. Matko, czerwona róża na czarnej masce... OMJ. Nie dla mnie takie klimaty. Ale no cóż, masz przecież święte prawo autora zaznaczać takie szczegóły.

Błędy niestety biją po oczach i mnie trochę utrudniały czytanie. Dlatego radziłabym skorzystać jednak ze wskazówek Rath, bo chciała dla Ciebie jak najlepiej. A tekst "schludny", zadbany pod względem ortografii i interpunkcji, oznacza szacunek dla czytelnika. Takie jest moje zdanie.

Cytat:
Pomachała żywo ręką, spojrzała na resztą swoich towarzyszy, którzy pewnie byli jej rodzeństwem i w podskokach podeszła do mnie.


Może się czepiam, ale nie wyobrażam sobie, jak można iść w podkokach. Podbiec, owszem. Ale iść?

Cytat:
Kilka osób podskoczyło przestraszonych nagłym hałasem, jednak kiedy zorientowali się czym ów huk był spowodowany, nie raczyli nawet podejść i pomóc mi się pozbierać.


To brzmi dość dziwnie. Co, Bella jest królową i wszyscy muszą obok niej skakać? Ja nie oczekuję, że gdy coś mi upadnie, wszyscy będą do mnie biec, żeby pomóc.


Powtórzę po raz trzeci: nie mam jeszcze wyrobionego zdania na temat tego opowiadania, więc z pewnością przeczytam kolejny rozdział.

Pozdrawiam,
trans.


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Marsi
Zły wampir



Dołączył: 17 Sty 2009
Posty: 410
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Konin

PostWysłany: Pią 20:34, 06 Lis 2009 Powrót do góry

O mój boże :O W życiu jeszcze nikt mnie nie powalił takim postem... Jest mi głupio, o. W ogóle zacznijmy od tego, że kiedy już ktoś wytknął błędy po moim betowaniu, to była ich znikoma ilość. Ale ok, nie tłumaczę się.

Co do błędów: cześć przyjmuję na klatę, z resztą się nie zgodzę. Nie mogę ingerować zbytnio w styl Ani, więc nie poprawiałam wszystkich zdań. To może tak z przykładami, hm?


Cytat:
Cytat:
W takim stanie wyjść nie można, bo była by to zbrodnia w biały dzień przeciwko ludzkości. Jeszcze tego mi trzeba było, żeby po raz kolejny się przeprowadzać.

nie mogłam - brzmi lepiej
byłaby
powtórzenia. To pierwsze zapisałabym może jako "W takim stanie wyjść nie mogłam, bo okazałoby się to zbrodnią w biały dzień przeciwko ludzkości"

Dla jednego tak brzmi lepiej, dla drugiego tak, a jeszcze pewnie trzeci by się znalazł i poprawił na swój sposób.
Te powtórzenia się nie gryzą, więc nie widzę potrzeby usuwania któregokolwiek z nich.


Cytat:
Cytat:
Cóż, obiecałam ojcu, to słowa dotrzymam.

więc

Tutaj pasuje zarówno ten spójnik, jak i drugi. I znowu kwestia gustu.


Cytat:
Cytat:
Przynajmniej tutaj, w Forks, niebo jest wciąż zachmurzone, a mój koloryt skóry nie odbiega bladością od pozostałych. Kolejna ulga.

Zabrakło przecinków (na zielono)
kolor zamiast koloryt
A co do końcówki, może "kolejna fala ulgi"? Bo ta kolejna ulga źle brzmi. Bo ulga czego? Na produkty?

Przecinki - zgadzam się.
Koloryt skóry = kolor skóry. Jak wyżej - gust.
"Ulga" sama w sobie i wyrwana z kontekstu ma kilka znaczeń. Tu wiadomo o co chodzi, więc fala jest niepotrzebna.

Cytat:
Cytat:
Sama nie wierzę w to co mówię, ale może to tutejszy klimat tak na mnie działa, że staję się odważniejsza.

Brak przecinków i stylika mi się nie podoba.
Sama nie wierzę w to, co mówię, ale może to tutejszy klimat działa na mnie tak, że staję się odważniejsza?

Zdanie oznajmujące ze znakiem zapytania na końcu? Coś nowego, jak dla mnie.
Dokładnie, sama napisałaś, że Tobie ta stylistyka się nie podoba. Hmm, czyżby znowu kwestia gustu? :D

Cytat:
Stercząca gdzieś wciąż na uboczu

bez gdzieś, gryzie się z 'na uboczu'
Gryzą się, bo to 2 określenia miejsca? A czy "Gdzieś w Polsce." też się gryzie?


Cytat:
Gdyby po drodze porwała mnie jakaś grupa grizzly, to mogę się spóźnić na obiad.

Strasznie nie lubię nadużywania spójnika 'to'. Gdy nie jest konieczny, wyrzuć go. Właśnie - wyrzuć go, nie 'to wyrzuć go' :). Czyli: "jakaś grupa grizlli, spóźnię się na obiad (mogę spóźnić się na obiad)"
Powtórzę się - kwestia upodobań.


Cytat:
Cytat:
Jedyną, jak na razie, dobrą rzeczą, jaką mój rodziciel mi sprezentował, była stara, krwistoczerwona furgonetka, z której lakier odchodził przy każdym mocniejszym uderzeniu i drzwiami, które również ledwo trzymały się w zawiasach, ale marudzić nie miałam co, bo lepsze to niż chodzenie kilka kilometrów na piechotę."

Zabraklo przecinka (po zielonym)
którą
Poza tym 'rodziciel'? Ojciec brzmi lepiej; przecież jej nie rodził.
Po co to 'i'? (pogrubione)
(...), ale nie miałam po co marudzić, bo leprze to, niż chodzenie(...)" <- źle ułożone zdanie, brak przecinka przed "niż". Teraz, poprawiłam, jest dobrze.

Rodziciel funkcjonuje w znaczeniu zarówno do matki jak i do ojca.
Z tym przecinkiem przed niż się nie zgodzę. O ile się orientuję, to przy porównaniach nie stawia się przecinków.


Cytat:
Cytat:
Dojechałam jako pierwsza na parking, za co dziękowałam niebiosom, bo szczerze mówiąc, nie wiedziałam kompletnie

Dojechałam na parking jako pierwsza, za co dziękowałam niebiosom, bo, szczerze mówiąc, kompletnie nie wiedziałam, jak(...)

Taki styl Ani, że stosuje szyk przestawny i nie powinnam ja ani nikt inny w niego ingerować.


Cytat:
Cytat:
Nie wiedząc, co powiedzieć i czując szybsze bicie serca

Przecinek przed 'i'.
Tak, wiem, to spójnik, ale to wtrącenie i wplata się inne zdanie w już zapisane.

A jakie Ty tam masz wtrącenie, przepraszam bardzo? :D

Cytat:
Cytat:
Był wysoki, szczupły i miał przeraźliwie długi nos z wielkimi dziurkami.

Och, miał nos niczym ser szwajcarski xD?

Nie, niczym du... Ehm. Nos z dużymi dziurkami. Tyle.

Cytat:
Cytat:
Idąc za jej przykładem, wyjęłam pomiętoloną książkę od matematyki

Brka przecinka (na czerwono)
pomiętoloną? Boziu. Pomiętą!

W mowie potocznej mówi się, że coś jest "pomiętolone". Każdego spoko, nara itd. nie zamieniasz pod fan fickami na "w porządku" i "do widzenia", prawda?




Nie wiem czym idą te wszystkie braki przecinków. Może się nie przyłożyłam? Albo pośpiech? Nie, nie. Bo zaraz się zacznę tłumaczyć. W każdym bądź razie przepraszam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
A-M
Zły wampir



Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 418
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pią 20:35, 06 Lis 2009 Powrót do góry

Wiecie co?
Rozmawiałam z Landryną.
Ma dziewczyna dobry wpływ na mnie i obiecałam poprawić wszystkie błędy jak znajdę chwilę czasu.
Wszystkim będzie się lepiej czytać i kończymy temat.

Pozdrawiam wytrwałych,

A-M


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin