|
Autor |
Wiadomość |
Katka
Wilkołak
Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 128 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 35 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Pon 20:09, 28 Gru 2009 |
|
To opowiadanie pisała xehtia trochę ponad pół roku temu. Z powodu braku czasu przestała je pisać, a ja teraz poprosiłam o możliwość kontynuowania go według własnego pomysłu i dostałam na to zgodę. Opowiadanie bardzo mi się podobało temu się zdecydowałam na napisanie dalszego ciągu. Na razie wstawię rozdziały napisane przez xehtie (na co oczywiście mam zgodę) oczywiście tą część która została już zbetowana.
Dziękuje Invisse za ten obrazek. :-D
Moje opowiadanie również na forum twilightff.
Moje opowiadanie również na [link widoczny dla zalogowanych].
Autor: xehtia
Beta: Invisse
Prolog
Świetnie. Znów jedziemy do jakiejś beznadziejnej, zachmurzonej dziury. Kolejna przeprowadzka na północ, byle jak najdalej od promieni UV. Dlaczego, choć raz, nie możemy zamieszkać gdzieś, gdzie świeci słońce, słychać szum fal obijających się o brzeg, a błękit nieba hipnotyzuje?
Dlaczego?
Bo mój tata jest wampirem! Charlie od trzystu pięćdziesięciu lat pozostaje w ciele trzydziestopięciolatka, który to, przemierzając swą długą drogę istnienia, postanowił zaopiekować się mną i moim niby - bratem, Stefanem, który - krótko mówiąc - też jest chodzącym trupem.
A ja? Co robię w wampirzej rodzinie?
Cóż, robię za wyrzutka i genetyczną pomyłkę. Tak, jestem pół - wampirem z przejściami, że się tak wyrażę. Nigdy nie zaakceptuję tego, czym jestem. Na pierwszy rzut oka, nawet nie różnię się od zwykłego człowieka. Cechuje mnie jednak nadludzka siła i szybkość, potrafię także widzieć w ciemnościach. Żaden z pobratymców ojca nigdy mnie nie przejrzał.
Intrygujące, prawda?
Od pięćdziesięciu lat pozostaję niezmienna. I nie chodzi mi tylko o powierzchowność, ale też o uczucia. To tak, jakby czas stanął w miejscu. Nie przeżyłam jeszcze swej pierwszej miłości i nie tęsknię za tym wyimaginowanym uczuciem. Zawsze wystarczała mi moja „rodzina”. Charlie jest moim prawdziwym oparciem i opiekunem, a Stefan zachowuje się jak wzorowy starszy brat. Mimo, że technicznie rzecz biorąc jestem od niego starsza, on zawsze będzie uważał mnie za zbyt kruchą. Zbyt ludzką…
Lepiej jedźmy już do tego Forks.
Autor: xehtia
Beta: Invisse
Rozdział 1
Siedząc w samochodzie doszłam do wniosku, że może jakoś przeżyję pobyt w Forks i nawet nie będzie źle. Charlie wspominał, że mieszka tam jego znajomy z dawnych lat, Carlisle. Poznał także jego żonę Esme i dwójkę przybranych dzieci - Rosalie i Edwarda. Miałam przeczucie, że od tamtego czasu rodzina się powiększyła. Cieszyłam się, że ojciec i Stefan będą mieli towarzystwo. Rzadko się zdarzało, żebyśmy mieszkali na jednym terenie z innymi wampirami. Mi to, rzecz jasna, nie przeszkadzało, bo i tak trzymałam się blisko ludzi. Odpowiadało mi ich towarzystwo bardziej niż wampirów, gotowych w każdej chwili wyssać ze mnie krew. Być może z Cullenami będzie inaczej - też są na „zwierzęcej diecie”.
- Co z tobą, Bells? - Z zamyślenia wyrwał mnie głos Charliego.
- Hm... Zastanawiam się, jaka jest ta rodzina wampirów - wyjaśniłam.
- Nie mam pojęcia, jak obecnie wygląda ich rodzina, ale z Edwardem i tak pewnie będzie wesoło.
- Niby czemu? - Do rozmowy wtrącił się trzeci członek rodziny.
- Dzieciak potrafi czytać w myślach, ma dar, ale nasza mała Bella, ze swoimi zdolnościami, nie ma co się obawiać - powiedział z rozbawieniem. Czyżby w zamierzchłych czasach myślał przy tym gościu o tym, o czym nie powinien?
- Świetnie... Już ja mu pokażę, co to znaczy podsłuchiwać MOJE myśli - zaakcentował dobitnie Stefan i wyciągnął MP3.
Zapowiada się interesująco - pomyślałam i przymknęłam oczy, licząc na drzemkę.
- Te, księżniczko, pobudka! - Stefan krzyknął mi do ucha. Spojrzałam na niego nieprzytomnie, zmuszając mózg do przetworzenia informacji. - Już jesteśmy - wyjaśnił, rozbawiony moim stanem. Przetarłam oczy i popatrzyłam na smętne, szare niebo. Cud, że nie padało.
Dom mieścił się na obrzeżach Forks i z pewnością robił wrażenie. Imponował przepychem i wielkością. Ogrodnikiem pewnie też - stwierdziłam w myślach, lustrując idealnie przystrzyżony trawnik i zadbane rabatki kwiatów. Ciesząc się, że mieszkanie było już umeblowane, wyjęłam z bagażnika karton z napisem „Bella” i ruszyłam w stronę drzwi wejściowych. Charlie zadbał o to, abyśmy zajęli się jedynie swymi rzeczami „osobistymi”. Mój pokój mieścił się na ostatnim, drugim piętrze i zajmował je w całości. Bałam się, że mój wampirzy tata przesadził w wystroju mojego lokum i otwierając drzwi, przekonałam się, że moje obawy były słuszne. Przestronna sypialnia była utrzymana w tonacji złoto - brązowej, z białym, puszystym dywanem, okrywającym w całości podłogę. Jedna ze ścian była oszklona, a drzwi w niej prowadziły na niewielki balkon. Naprzeciwko stało wielkie łoże z baldachimem, zdobione złotymi ornamentami. Po prawej stronie stało biurko z obowiązkową tablicą korkową, a przeciwległą ścianę zajmował regał na moje ukochane książki. Z pokoju można było przejść do ogromnej garderoby, ze strojami wybranymi z najmodniejszych katalogów, oraz do luksusowej łazienki.
- Jak księżniczka - westchnęłam z irytacją. Przynajmniej nie będę musiała trudzić się nad wymyślaniem sobie „szkolnej maski”. Nigdy nie byłam sobą w miejscach publicznych. Lgnęłam do ludzi, wiedząc jednocześnie, że nie jestem jedną z nich. Stąd moje „przebieranki” w typie pustej barbie czy miss szkoły.
Reszta domu również była okazała. Parter zawierał kuchnię ze wspaniałą wyspą (to pomieszczenie było dopieszczone ze względu na mnie), salon z najnowszym sprzętem RTV i świetną, czarną kanapą a obok mieściła się jadalnia ze stołem mogącym pomieścić około dwudziestu osób. Charlie będzie organizował przyjęcia, aby wszystkim udowodnić, że jest cool gospodarzem - jęknęłam w duchu. Na pierwszym piętrze mieściły się pokoje pozostałych domowników, oraz dwa dla „niespodziewanych gości”. Usiadłam na łóżku. Zaczęłam zastanawiać się, jacy będą ci cali Cullenowie i czy zostawią mnie w spokoju, czy w szkole będzie znośnie, czy powinnam powiedzieć Charliemu, co zamierzam zrobić za pół roku… Pokręciłam przecząco głową, jakby to mogło odpędzić myśli. Rozległ się dzwonek do drzwi. Zgadywałam, że to wampirza rodzina, ale i tak modliłam się by było inaczej. Powłócząc nogami zlazłam na dół, gdzie młody mężczyzna rozmawiał ze Stefanem i ojcem. Wróć... wampir, nie mężczyzna. Wyczuwając moją obecność odwrócił się i wyciągnął rękę w moją stronę.
- Och, ty musisz być Bella! Jestem Carlisle Cullen. - Uśmiechnął się, niczym wolontariusz z czerwonego krzyża.
- Miło mi pana poznać. - Uścisnęłam jego zimną dłoń, ukrywając niechęć.
- Mów mi po prostu Carlisle. - Dalej prezentował swój uśmiech. - Przykro mi, że nie ma reszty mojej rodziny, ale wyjechali na polowanie przed rozpoczęciem semestru. Sam musiałem zostać, bo nie mogłem opuścić posterunku w szpitalu.
Aa... Lekarz - stąd ta mina...
- Piątkę moich przyszywanych dzieci poznacie jutro w szkole - kontynuował, zwracając się do mnie i Stefana.
- To was już siedmioro jest? - zaśmiał się Charlie. - Nie szalej tak z Esme! - Jęknęłam w duchu. Tekst z serii „żenujący żart prowadzącego”. Carlisle się jednak zaśmiał.
- Wybaczcie mi, jadę właśnie do pracy - powiedziawszy to, po szybkim pożegnaniu, zniknął w drzwiach.
Z uczuciem ulgi udałam się z powrotem do mojego „królestwa”. Nie cierpiałam obcych wampirów, i chociaż ten konkretny okazał się miły, to nie odczułam potrzeby zapoznawania się bliżej ani z nim, a tym bardziej z jego rodziną...
Po chwili w drzwiach pojawił się Charlie.
- Co jest? - Znał mnie zbyt dobrze, więc nie było sensu kłamać.
- Cullenowie. Nie chcę ich w moim, w miarę ludzkim, życiu. Wiem, że to brzmi egoistycznie, bo wam potrzebne jest towarzystwo wampirów, ale ja od nich będę się trzymać z daleka - wyjaśniłam.
- Jasne, Bells, rozumiem. Nikt cię nie zmusza do przyjaźni z nimi. - Poklepał mnie po plecach.
Najlepsze w nim było właśnie to, że traktował mnie trochę jak przyjaciółkę, trochę jak córkę. Nie wtrącał się w moje życie, ale potrafił wesprzeć i doradzić. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Katka dnia Wto 16:58, 15 Cze 2010, w całości zmieniany 8 razy
|
|
|
|
|
|
Tanita
Człowiek
Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 54 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pon 22:19, 28 Gru 2009 |
|
och, jeden z moich ulubionych ff powraca! Cieszę się niezmiernie. Sama kiedyś myślałam o napisaniu czegoś podobnego: Bella pół wampir, Edzio wampir, ale sobie darowałam kiedy zobaczyłam że jest już coś takiego na forum.
Nawet proponowałam xehtii, że natchnę ją i wymyślimy razem jakiś pomysł, ale nie odpisała.
pozdrawiam T. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
` Coco chanel .
Wilkołak
Dołączył: 24 Gru 2009
Posty: 139 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bielsko - Biała ^^ <33
|
Wysłany:
Pon 22:59, 28 Gru 2009 |
|
` Bardzo, bardzo mi się podoba;*
Cieszę, że zdecydowałaś się pisać dalej tego ficka;*
` Zapowiada się bardzo interesująco i nie mogę się wprost doczekać 2 rozdziału;*
Weny, weny i jeszcze raz weny;*
` CoCo |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Maya
Wilkołak
Dołączył: 10 Sie 2009
Posty: 244 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: krzesła. Obrotowego krzesła. o!
|
Wysłany:
Pon 23:19, 28 Gru 2009 |
|
Fajnie sie zapowiada. Podoba mi sie :) Jestem ciekawa jak to się potoczy dalej oraz jak przbiegnie poznanie sie rodzeństwa z Cullenami :) Czekam na więcej.
Pozdrawiam Serdecznie |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Wto 14:41, 29 Gru 2009 |
|
no cóż Katko jak dla mnie ciekawy wstęp... ciekawy pomysł... ciekawi mnie jak to pociągniesz i mam nadzieje, ze jakość bedzie większa... bo na razie poza interesującą tematyką mam wrażenie, że czytam coś napisanego przez 15 latkę... nie chcę nikogo tu obrażać rzecz jasna tylko wykazać typowo gimnazjalne pojęcie tematu...
chcę napisać więc pisze... nic z siebie nie wynika... i to troche razi...
mam nadzieje, że ciekawie to pociągniesz dalej, bo mam dziwne wrażenie , że warto :)
pozdrawia
kirke |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Invisse
Zły wampir
Dołączył: 19 Lip 2009
Posty: 355 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 43 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 14:49, 29 Gru 2009 |
|
kirke, ja również miałam takie wrażenie, tekst raczej nie szokuje stylem. Ale mam nadzieję, że Katka to rozwinie ;)
Zaraz wyślę ci kolejną część zbetowaną ;)
A co do opowiadania - oryginalny pomysł, a choć wykonanie na razie troszkę kuleje, opowiadanie wciąga i mam ochotę przeczytać wszystko naraz ;)
Pozdrawiam,
I. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
esterwafel
Wilkołak
Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 181 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 15:24, 29 Gru 2009 |
|
Muszę powiedzieć, że mnie zaintrygował Twój FF. Jestem ciekawa jak się dalej rozwinie. Pojawią się standardowe postacie, ale postawa Belli już mnie intryguje. Zobaczymy, co będzie dalej. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Katka
Wilkołak
Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 128 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 35 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Wto 15:43, 29 Gru 2009 |
|
Do kirke:
Myślę że możesz się rozczarować, bo mam 15 lat.
Do Invisse:
Dzięki skarbie za zbetowane rozdziały. :*
__________________________________________________
Autor: xehtia
Beta: Invisse
Rozdział 2
Z błogiego snu wyrwał mnie budzik ustawiony w telefonie. Marsz weselny Mendelsona skutecznie wybudzał nawet z najgłębszego letargu. Przeciągnęłam się, zarzuciłam szlafrok i poczłapałam do kuchni, gdzie czekała na mnie miska płatków przygotowana przez Charliego. Gmerając w naczyniu rozmyślałam, jaka okaże się szkoła w Forks. Zazwyczaj mieszkaliśmy w większych miejscowościach i struktura uczniów była bardzo zróżnicowana, choć generalnie każdy dbał o siebie. Tu z kolei nie mieszkało tak wiele ludzi i pewnie wszyscy się znali, ale czy to oznacza, że trzymali się zasady „Trzech Muszkieterów”, czy coś w tym stylu? Nie - pokręciłam głową. Ludzie są zbyt perfidni, chamscy i zawsze martwią się o własne cztery litery. Z pewnością znajdę sobie parę pustych osób, dla których moje towarzystwo nie wniesie żadnych szkód. Z takich beznadziejnych mniemań moje myśli bez trudu podryfowały do tematu mniej wygodnego - moich planów. Miałam już dość takiego życia. Kochałam Stefana i Charliego - to pewne, ale jak długo można egzystować między ludźmi a wampirami, nie będąc żadnym z nich? Przez pół wieku nie spotkałam istoty podobnej do mnie, więc istniało duże prawdopodobieństwo, że jestem jedyna. I do tego mam dar. I znałam miejsce, gdzie moje umiejętności będą potrzebne. Jeszcze tylko pół roku.
- Ruszaj się, nie chcę się spóźnić! - Z zamyślenia wyrwało mnie poganianie Stefana.
- A co ci tak zależy? - mruknęłam znad mojej miski.
- Chcę poznać tych Cullenów - wyjaśnił. - W końcu też będę mógł mieć swoją paczkę znajomych, zamiast być jakimś outsiderem. - Uśmiechnął się.
Rozumiałam go. Przez tyle lat trzymał się z daleka od ludzi - tak, jak ja od innych wampirów. A teraz ma szansę poczuć się jak prawie normalny nastolatek. To był plus tego paskudnego, zimnego miejsca. Skończywszy posiłek, poszłam z powrotem na górę, aby się ubrać. Wchodząc do pokoju, skrzywiłam się - siąpił deszcz. Panowała poświata szarości i smutku wprawiająca w nostalgię. W garderobie naciągnęłam dżinsy i intensywnie żółtą bluzkę, aby choć trochę odgonić od siebie aurę złej pogody.
Chwyciłam torbę z książkami i zbiegłam po schodach. Stefan już czekał na podjeździe w swoim czarnym Lexus’ie . Gdy zakładałam kurtkę, zmaterializował się Charlie, życząc powodzenia i udanego dnia. Jakby taki mógłby zaistnieć w takiej dziurze. Podczas jazdy nie odzywaliśmy się do siebie - każde rozmyślało po swojemu na temat dzisiejszego dnia. Wjeżdżając na parking szkolny, bez trudu wypatrzyłam auto Cullenów - srebrne volvo nie mogło należeć do nikogo innego pośród tylu samochodów, które najlepsze lata miały zdecydowanie za sobą. Wysiedliśmy z auta i poszliśmy w stronę sekretariatu, a przynajmniej tak mówił plan szkoły. Kilka osób stojących na deszczu, który wydawał im się w ogóle nie przeszkadzać, rzuciło nam zaciekawione spojrzenia.
Super - już jesteśmy atrakcją numer jeden.
Odebraliśmy nasze plany lekcji i każde poszło w swoją stronę. Stefan z głupim uśmiechem poszedł lansować się na w - f, a ja wyruszyłam na poszukiwanie sali 74. Trygonometria, ekstra. Nigdy nie przepadałam za tym przedmiotem, ale po tylu latach spędzonych w liceum to już nie miało znaczenia. W drodze do klasy wszyscy przyglądali mi się z zaciekawieniem, ale nikt nie miał odwagi podejść bliżej. Usiadłam więc na ławce pod 74 i studiowałam mapkę szkoły w zestawieniu z planem.
- Jesteś Isabella Swan, prawda? - Przede mną stanęła uśmiechnięta słodko blondynka po solarium. Kiwnęłam głową bez słowa.
- Jestem Jessica. - Widać, jej to nie zraziło. - A to moje przyjaciółki - wskazała ręką na dziewczyny za nią - Lauren i Angela. Zastanawiałyśmy się czy do nas nie dołączysz podczas lunchu - dokończyła tonem mówiącym, że robi mi wielką łaskę.
- Naprawdę? - Udałam, że doceniam „zaszczyt”. - Z chęcią z wami usiądę.
- Więc, do zobaczenia na stołówce. - Odwróciła się i odeszła, kręcąc swoimi czterema literami jakby coś ją uwierało.
Pora poćwiczyć grę aktorską. Jako, ze ubrałam się dość normalnie, aby pierwszego dnia „zbadać teren” zakładałam, ze Jessica nie chce mnie w swojej „paczce”, tylko czegoś ode mnie potrzebuje. Zapewne informacji o Stefanie lub jego samego. Przekonamy się po lekcji. Na mojej kochanej trygonometrii przyszło mi siedzieć z dość ładnym chłopakiem, o imieniu Mike. Szczerzył się do mnie od początku zajęć, a profesor był tak miły (i widocznie miał wielką chęć przeczytać gazetę), że kazał nam pracować w parach i rozwiązywać zadania. Nie byłam pewna, czy mnie w ogóle zauważył.
- Więc, od którego zadania chcesz zacząć, Isabello? – zapytał mój partner, wskazując na zbiór zadań.
- Wystarczy „Bella”. Zacznijmy od pierwszego - odparłam, wzruszając ramionami.
- Bella znaczy piękna. - Nie byłam pewna, czy mówił do mnie, czy też sam do siebie, toteż nic nie odpowiedziałam.
- Jak ci się podoba w Forks? - Podjął na nowo konwersację. Skrzywiłam się.
- Jest zimno, mokro i paskudnie. - Nie próbowałam nawet udawać.
- Nie jest tak źle! – odparł z optymizmem. - Niedługo spadnie śnieg i będzie fajnie. - Uśmiechnął się.
- Możliwe. - Niespecjalnie byłam o tym przekonana.
Mike skakał nade mną do końca lekcji jak nad jajkiem, więc uklasyfikował się w rubryce „WRZÓD NA DUPIE” . Po trygonometrii ruszyłam czym prędzej wraz z innymi na stołówkę, uciekając tym samym od Newtona. Ok., był miły, ale cholernie upierdliwy. Wchodząc do przestronnej jadłodajni, od razu rzuciła mi się w oczy szóstka wampirów, siedzących w najdalszym kącie. Z brzegu zasiadły VIP - y, z Jessicą na czele. Zajęła mi miejsce między sobą, a Lauren. Wzięłam szybko tacę z jedzeniem i pacnęłam na wyznaczonym miejscu.
- Twój brat zaprzyjaźnił się z Cullenami? - z niedowierzaniem zapytała Jessica.
- Oni są dziwni, nie powinien się z nimi zadawać… - dodała Lauren. Bingo. Wiedziałam, że chodzi o Stefana. A one mnie mają za idiotkę. Niewiele się zastanawiając, wrzuciłam je obie do „MAŁYCH K*RW”. Angie siedziała naprzeciwko mnie, nie odzywając się, tylko nieznacznie uśmiechając. Raczej nie była pokroju tych pustaków.
- Stefan sam decyduje, z kim będzie siedział. Nie jestem przecież jego niańką. - Wzruszyłam ramionami.
- Ale jesteście rodzeństwem i powinniście się trzymać razem - wytknęła Jess.
- Chadzamy własnymi ścieżkami, a Stefan jest typem outsidera, więc nie dziwię się, że przystał do Cullenów - wyjaśniłam.
- Daj mi jego numer! - zażądała nagle.
- Sama go poproś - odparowałam i wzięłam się za pizzę.
Zakładałam, że mój brat słyszał każde słowo i miał niezłą polewkę z Jess. Byłam niemal pewna, że to jeszcze nie koniec jej zalotów i prób zdobycia go. Cieszyłam się, że Stefan znalazł sobie odpowiednie (dla niego) towarzystwo i - korzystając z chwili obrażenia się dziewczyn - postanowiłam się przyjrzeć Cullenom bliżej. Nie uderzyło mnie ich piękno - ot, typowa rodzina wampirów. No, może jedna spośród dwóch sióstr się wybijała. Idealne rozmiary, pełne usta i długie, falowane blond włosy. Na jej cudownych plecach rękę trzymał ogromny brunet, który przypominał trochę niedźwiedzia… Zdawałam sobie sprawę, że to złe porównanie, bo on pewnie zjadał gryzzly na śniadanie, ale jednak pasowało. Druga z sióstr była przeciwieństwem poprzedniej. Drobna, koścista, z krótką, ciemną fryzurką, przypominała jakąś radosną istotę, która zaraz wstanie i zacznie fikać koziołki. Obok niej, bardzo blisko, siedział wysoki blondyn. Zaciekawiło mnie, skąd ten gość się urwał, bo całe ciało (a przynajmniej to, co miał odkryte, siedząc w podkoszulce) pokrywały blizny po zębach innych wampirów. Dobrze, że ludzkie oczy tego nie wyłapywały, bo stołówka opustoszałaby w dziesięć sekund.
- Patologiczna rodzina - mruknęłam sama do siebie.
- Cullenowie? - podchwyciła Lauren. - O, tak, są dziwaczni. To znaczy oni nie są tak naprawdę rodzeństwem - wszyscy są adoptowani. Jakbym nie wiedziała.
- Ta ładna blondynka to Rosalie Hale i chodzi z tym wielkim, Emmettem, a poza tym ma brata bliźniaka, którym jest ten wysoki „cierpiący Jazz” - ciągnęła.
- „Cierpiący Jazz”? - powtórzyłam machinalnie.
- Jasper Hale. Wygląda, jakby cały czas go coś bolało, a ta ciemnowłosa, z dziwną fryzurą, to Alice Cullen i oni ze sobą CHODZĄ! - usłużnie wyjaśniła. - No i został Cudowny - Edward - Miedzianowłosy - Bóg.
Ta „nazwa” mnie nieco mnie zemdliła, ale już wiedziałam, jak wygląda ten cały „pan czytający w myślach”. Budową ciała nie imponował, w porównaniu do braci wypadał dość blado, ale z pewnością był taki, jak na wampira przystało. Poza tym, jego włosy były fascynujące. Miały rzadko spotykany kolor i z pewnością stanowiły najbardziej ludzką część ciała. Wydawał się być skupiony. Ciekawe, czy zorientował się w tym zgiełku, ze nie słyszy moich myśli, bo, że ich nie słyszy, to byłam pewna.. I dużo bym dała, aby dowiedzieć się, czym częstuje go mój brat ze swoim wypaczonym mózgiem.
Autor: xehtia
Beta: Invisse
Rozdział 3
PWB
Pierwszy dzień w nowej szkole nie był taki najgorszy. Co prawda, Jessica nie była dobrą koleżanką, podobnie jak Lauren, jednak dzięki temu ja miałam pole do popisu „jaka to ze mnie suka”. Poza tym, doszłam do wniosku, że Angela to porządna dziewczyna i dziwiło mnie, że zadaje się z tymi dwoma, chociaż mogłam się mylić. Będę musiała to rozgryźć w najbliższym czasie. Drażnił mnie trochę Stefan, bo nie raczył do mnie podejść na żadnej przerwie, choć doskonale wiedział, że ja do jego paczki krwiopijców nie przyjdę. Będę trzymać się zasady „omijać szerokim łukiem”. A z moim braciszkiem, to ja sobie porozmawiam. Totalnie mi się humor popsuł, gdy weszłam do sali biologicznej. Okazało się bowiem, że jedyne wolne miejsce znajduje się koło Pana - Czytającego - W - Myślach. Z lekka podłamana, usiadłam na brzegu krzesła, byleby jak najdalej od niego. Nie, żebym się bała, czy coś. Po prostu, pragnęłam ograniczyć swoje kontakty z nie - ludźmi do minimum (nie wliczając mojej rodziny). Cullen spojrzał na mnie jak na idiotkę. Nie powiem, żeby to mnie zdziwiło, ale po chwili ułożył usta w ironicznym uśmiechu... Cholera, o co mu chodzi? Skupiając całą uwagę na panie Bannerze, nawet nie zerknęłam w jego stronę do końca lekcji.
PWE
Kiedy weszła do sali wiedziałem, że będzie musiała usiąść ze mną. Stefan mówił coś, że jego siostra cierpi na fobię w kierunku do obcych wampirów, więc nie zamierzałem nawet się do niej odzywać. Jakby mnie to obchodziło. Kiedy usiadła na skraju stołka ogarnęła mnie najcudowniejsza woń na ziemi. Nie pachniała jak człowiek, ani też jak „coś do jedzenia”. Pierwszy raz czułem coś takiego, nawet nie potrafię tego opisać. Bukiet przypominał nieco mój własny zapach (wampira) z domieszką najcudowniejszych kwiatów. Niesamowite...
- Gapi się, jakby chciał się na nią rzucić i przelecieć na naszych oczach! - wrzeszczące myśli Newtona otrząsnęły mnie z zadumy. Spojrzałem lekko nieprzytomnie na Bellę, a kiedy nasze spojrzenia się spotkały, szybko odwróciła wzrok. Uśmiechnąłem się z ironią wyobrażając sobie to, o czym myślał Mike.
- Czyżby mu się podobała? Nigdy nie chciał żadnej dziewczyny... Nie chciał MNIE. Ale ona i tak nie wydaje się być zainteresowana, inaczej nie usiadłaby tak daleko od niego. Gdybym ja… - skupiłem się, żeby nie oglądać wizji Jessiki Stanley. Spojrzałem jeszcze raz na Bellę, która uparcie wpatrywała się w Bannera. Do końca lekcji nawet nie odwróciła się w moją stronę... Co z nią nie tak? Czyżby się bała?
PWB
Poczułam ogromną ulgę, gdy znalazłam się w końcu na korytarzu. Chyba zmienię plan. Jak ja mam wytrzymać rok, z wampirem obok? Poczłapałam więc do sekretariatu, ale, oczywiście - z moim szczęściem - akurat nie było wolnych miejsc. Uroczo. Przynajmniej udało mi się zapewne wkurzyć Stefana. Nie zawiodłam się. Czarny Lexus był ostatnim z aut na parkingu, a osoba zajmująca miejsce kierowcy, wierzcie mi, nie należała do najszczęśliwszych.
- Gdzieś ty się szlajała? - wysyczał przez zęby.
- Hm...? Umawiałam się na randkę z Edwardem Cullenem, wybacz. - Byłam całkowicie poważna, chociaż w duszy się trzęsłam ze śmiechu, przewidując jego reakcję.
- Serio? Super! Wiesz, oni są naprawdę fajni. Emmett i Rosalie wydają się być odjechaną parką, chociaż ona jest trochę próżna z tego, co zauważyłem. Za to Alice i Jasper są naprawdę idealnym małżeństwem, bardziej integrują się psychicznie - tak bym to ujął. Żal mi Edwarda, ale skoro z nim się umówiłaś, to stworzymy jedną wielką rodzinkę i wszyscy będą happy. Fantastycznie, prawda, Bello? Bello? - Tak się zagalopował, że otworzyłam buzię i patrzyłam na niego z przestrachem. Szybko wyciągał wnioski.
- Ja... ja tylko żartowałam - wydukałam w końcu. Popatrzył na mnie ze zmarszczonymi brwiami i… wybuchnął śmiechem.
- Ja też. Przecież cię znam - parsknął.
- Idiota - mruknęłam, właściwie bardziej do siebie.
Popołudnie spędzałam, jak zwykle, sama. Byłam typem samotnika i mój pokój zawsze stanowił dla mnie azyl. Nigdzie nie mogłam się poczuć tak, jak w moich „prywatnych” czterech ścianach. Rozłożyłam się na moim łóżku z egzemplarzem „Dlaczego mężczyźni kochają zołzy?”, ale nie mogłam się skupić na czytaniu. Mimo, że tekst był ciekawy i zabawny (chociaż mi raczej nieprzydatny) to moje myśli i tak wracały do tego „uśmiechu edwardowego”. Dużo bym dała, żeby wiedzieć o czym myślał, chociaż... Gówno mnie to powinno obchodzić. Niech sobie siądzie w „CIEKAWYCH OBIEKTACH”, a ja zjem pizzę, którą zrobił Charlie. Jak na wampira, to trzeba przyznać, że był wzorowym ojcem.
Rano obudziłam się w dobrym humorze. Zapewne coś fajnego mi się śniło, ale nie mogłam sobie przypomnieć. Wchodząc do garderoby zaczęłam obmyślać, co by tu nałożyć. Adekwatnie do mojego nastroju, wybrałam różowe rajstopy i niebieską sukienkę przed kolano. Wyglądałam jak idiotka, ale o to mi właśnie chodziło. Wrzuciłam do torby książki i coś do czytania, po czym zeszłam na dół. Stefan parsknął śmiechem, gdy mnie zobaczył, rozpłynął się w powietrzu i po chwili wkładał mi we włosy mały diadem.
- Tak lepiej. - Pokiwał głową na potwierdzenie swych słów.
- Dzięki. - Zabrałam się za płatki.
W szkole mój strój wzbudził kontrowersję. Zostałam okrzyknięta przez różne osoby boginią mody, kiczu i dziwadłem jednocześnie. Nie powiem, przewidywałam to. Podczas lunchu dołączyło do nas kilka dziewczyn, licząc na lans i gadkę - szmatkę o chłopakach i ciuchach. Jednak ja miałam inny plan. Wyciągnęłam z torby książkę, rozłożyłam się wygodnie w krześle, oparłam łokcie i trzymałam tom na wysokości oczu. Tytuł brzmiał: „Wampir Lestat”, a mina Stefana z końca stołówki była bezcenna.
Cullenów raczej to nie wzruszyło, a przynajmniej nie dali tego po sobie poznać. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Katka dnia Śro 20:16, 30 Gru 2009, w całości zmieniany 3 razy
|
|
|
|
Chloe
Nowonarodzony
Dołączył: 28 Lis 2009
Posty: 4 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 16:14, 29 Gru 2009 |
|
Super! Już się nie mogę doczekać następnych rozdziałów! Podoba mi się pomysł - Bells półwampirem... Zapowiada się ciekawie. Powodzenia, weneczki życzę ;] |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
behappy
Wilkołak
Dołączył: 25 Lis 2009
Posty: 159 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 21:54, 29 Gru 2009 |
|
I co by tu napisać. Hmm na pewno to, że ff jest fajny i inny niż większość, które czytałam.
Widać, że będzie co czytać z tego powodu, że Bella nie jest łatwa (chyba za dużo używam "że")
Bella jest odludkiem (zawsze taka była), ale także twarda i jakby to ująć - po prostu lubiąca robić ludziom na złość.
Chciałabym widzieć minę Jessiki i jej przyjaciółek na widok czytającej Belli.
Chyba szczęki im opadły aż do piwnicy(jak taka jest) razem z Stefanem.
Myślałam, że Bella zakocha się w Edziu (tak jak to w większości opowiadań), ale nie miałam racji i to mi się podoba, bo nie wiem co będzie dalej.
Czekam na ciąg dalszy.
B :-D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Paramox22
Zły wampir
Dołączył: 15 Sie 2009
Posty: 281 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 32 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: znad morza... no prawie xD
|
Wysłany:
Wto 22:28, 29 Gru 2009 |
|
Czytałam to opowiadanie w wakacje, było jednym z moich pierwszych przeczytanych FF. Trochę się zdenerwowałam wtedy, bo w najciekawszym momencie zostało zakończone, a kolejne części się nie pojawiały. Wiedziałam, że skądś kojarzę ten tytuł.
Pomysł jest oryginalny. Bella pół wampirem, denerwuje mnie czasami tylko jej zachowanie. Ciekawi mnie jej reakcja na świat wampirów. Po tych rozdziałach polubiłam postać Stefana. Aby nie spojlerować, wrócę później.
Pozdrawiam,
Paramox |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Maya
Wilkołak
Dołączył: 10 Sie 2009
Posty: 244 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: krzesła. Obrotowego krzesła. o!
|
Wysłany:
Śro 0:09, 30 Gru 2009 |
|
hahaha, o rany końcówka świetna ! Proszę więcej takich xD
Wiesz... Polubiłam Stefana xD A ten diadem, książka, nie no... ale jazda^^ :) Jego mina xD Ale fajnie by było gdy byś troche bardziej opisała strój, bo różowe rajstopy, niebieska sukienka, hmmm jest tu trochę kontrowersji, ale trochę ;)
No więc, czekam na więcej : )))
Pozdrawiam Serdecznie Ave vena |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Śro 12:58, 30 Gru 2009 |
|
Cytat: |
Ta „nazwa” mnie nieco mnie zemdliła, |
pewnie wiesz co poprawić...
Cytat: |
Do kirke:
Myślę że możesz się rozczarować, bo mam 15 lat. |
cholera, że też zawsze trafiam... nie denerwuj się :) pisałam o rozdziałach xehtii z racji takiej, że są raczej specyficznie napisane :)
zobaczymy natomiast co pokażesz ty :)
co do rodziałów 2&3... trzeba przyznać, że pomimo niezmienności stylu wniósł bardzo dużo humoru, no i bardzo dobrze :) ten pseudobunt jest uroczy... i nie wiem dlaczego różowe rajstopy i niebieska sukienka ma być od razu kiczem :/ niektórzy tak chodza i czują się z tym dobrze :) *kirke macha rączką wyjmując z szuflady tęczowe rajstopy* - nie mogłam znaleźć innych :)
pozdrawia
kirke |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
esterwafel
Wilkołak
Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 181 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 15:53, 30 Gru 2009 |
|
Mi też się podobają te pierwsze rozdziały. Nie ma szaleństwa. Bella jest wesoła i złośliwa jednocześnie, co też jest dosyć ciekawe.
Czekam na następne :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
` Coco chanel .
Wilkołak
Dołączył: 24 Gru 2009
Posty: 139 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bielsko - Biała ^^ <33
|
Wysłany:
Śro 15:57, 30 Gru 2009 |
|
` Bardzo mi się podoba;*
Jak narazie Belli nie ciągnie do Cullenów, i bardzo dobrze...;p
` Jestem ciekawa jak dalej potoczy się ta historia;*
Na pewno będę tu często wpadać;****
` Weny
` CoCo |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Katka
Wilkołak
Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 128 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 35 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Śro 20:27, 30 Gru 2009 |
|
Autor: xehtia
Beta: Invisse
Rozdział 4
Oczy twe nie są oczy, ale słońca jaśnie
Świecące, w których blasku każdy rozum gaśnie;
Usta twe nie są usta, lecz koral rumiany;
Piersi twe nie są piersi, lecz nieba surowy
Kształt, który wolę naszę zabiera w okowy.
Tak oczy, usta, piersi, rozum, zmysł i wolą
Blaskiem, farbą i kształtem ćmią, wiążą, niewolą.
„Do tejże”, J. A. Morsztyn
PWE
Po powrocie ze szkoły cały czas zastanawiałem się, co Bellą jest nie tak. W końcu zdałem sobie sprawę, że nie miałem pojęcia, o czym myślała. Widocznie tak się skoncentrowałem na tym, aby „wyłączyć” mój dar, a przynajmniej zagłuszyć czyjeś wrzaski, że nie zwróciłem uwagi na to, co ona czuje. Przecież mogła się mnie bać, czuć odrazę... Musiałem ją rozgryźć na kolejnej lekcji.
PWB
Być może wciąż siedziałam na biologii z wampirem w ławce, ale pójście do sekretariatu nie poszło na marne. Dostałam propozycję, aby zamienić swój angielski na zaawansowany, gdzie więcej się czyta i interpretuje. Bez wahania się zgodziłam. Już wolę omawiać wiersze, bo jest większe prawdopodobieństwo, że jakiegoś nie czytałam. Usiadłam z Angie w ławce i rozejrzałam się. Na drugim końcu sali siedziała jedna z Cullenów. Zaraz... jak ona miała na imię? Ro... Roksana? Rościsława? Hm... chyba jednak Rozalina... Albo jeszcze inaczej. Zresztą, co to mnie obchodziło?
Zaczęliśmy od manieryzmu. Większość wierszy była mi znana i poważnie zaczęłam wątpić, czy to aby na pewno angielski dla zaawansowanych. Nie ukrywałam swojego znużenia i na okrągło ziewałam. Przy jednym z wierszy grupa kompletnie nie wiedziała, co stanowi element zaskoczenia.
- Morsztyn zaskakuje nas pointą. Stwierdza, że mężczyzna przy kobiecie przestaje być człowiekiem - wytłumaczył nauczyciel.
- Och, a kim się staje? - spytała rudowłosa dziewczyna z ostatniej ławki, skończywszy malować paznokcie na czerwono.
- Idiotą - mruknęłam, jednak za głośno, bo cała klasa ryknęła śmiechem. Nauczyciel spurpurowiał.
- Panno Swan, zakłóca pani porządek na moich zajęciach! Proszę opuścić to pomieszczenie i więcej się tu nie pokazywać! - odrobinę się zapluł, ale podstawa to poprawna angielszczyzna. Bez słowa wzięłam torbę i wyszłam - to by było na tyle, jeśli chodzi o angielski dla zaawansowanych. Miałam jeszcze dziesięć minut do przerwy, więc powlokłam się pod salę biologiczną. Mimowolnie zaczęłam się zastanawiać, co sobie pomyślał Edward o tym, że mam „zamknięty” umysł. I znów wracałam do tego, że wolę szkoły w wielkim mieście. Nikt ci nie czyta w myślach, nie zwracają uwagi czy jesteś nowa, powiedzenie głupiego tekstu przy nauczycielu nie grozi wywaleniem z zajęć... Zadzwonił dzwonek i niewyżyte dzieciaki zaczęły się wylewać na korytarz.
Nim zdążyłam się gdziekolwiek ruszyć, już stał przy mnie Newton z radosnym uśmiechem.
- Wiesz, że cała oddajesz znaczenie swego imienia? Bella znaczy piękna. - Uśmiechnął się jeszcze szerzej.
Musiał nieźle się postarać i przekartkował cały słownik angielsko-włoski - pomyślałam z irytacją.
- Już to gdzieś słyszałam - mruknęłam i ruszyłam do sali biologicznej. Usiadłszy w ławce, zerknęłam w stronę Cullena, który beznamiętnie gapił się w okno. Byłam mu zupełnie obojętna - taki układ mi pasował. Zadowolona, wyciągnęłam książki i zaczęłam bazgrać po okładce zeszytu. Nagle poczułam niewielki ucisk na mojej barierze w umyśle. Edward patrzył na mnie teraz ze skupionym wyrazem twarzy. Hm... czytać w myślach mu się zechciało? Byłam tak miła, że zdjęłam ochronę i zaczęłam śpiewać, oczywiście nie na głos.
I’m too sexy for my love too sexy for my love
Love's going to leave me
I’m too sexy for my shirt too sexy for my shirt
So sexy it hurts
And I’m too sexy for Milan too sexy for Milan
New York and Japan
And I’m too sexy for your party
Too sexy for your party
No way I’m disco dancing
Widząc jego minę, musiałam parsknąć śmiechem i całą kontrolę szlag trafił. Byłam zła, że pokazałam mu swój dar i to, że umiem nad nim panować. Teraz przyglądał mi się ze zmarszczonymi brwiami.
- Jak ty to robisz? - zapytał w końcu.
- Irytuje cię to, że nie możesz pogrzebać w mojej głowie? - fuknęłam, odpowiadając pytaniem na pytanie.
- Nie, to znaczy… to jest fascynujące. - Uśmiechnął się.
Wzruszyłam ramionami. Tak, tak, teraz niewątpliwie mogłam stanowić interesujący obiekt jego badań. Poczułam ulgę, gdy w końcu do klasy wszedł nauczyciel i rozpoczął wykład. Wampir siedzący przy mnie kilkakrotnie zerknął w moją stronę, ale już się nie odezwał.
Autor: xehtia
Beta: Invisse
Rozdział 5
PWB
Ten dzień zaczął się tak źle, jak tylko mógł. I przez cały czas był - od początku, do samego końca. Zaczęło się całkiem niewinnie. Po prostu zaspałam, a że jakoś nikt z pozostałych domowników mnie nie obudził, jechaliśmy do szkoły dziesięć minut po dzwonku na pierwszą lekcję. Do tego Stefan nie mógł się oprzeć i poruszył znienawidzoną przeze mnie kwestię.
- Ile chcesz to ciągnąć, Bello? Charlie nic ci nie powie, ale już nas męczy, że nie możemy o tobie myśleć, bo przecież Edward to wyłapie. To się robi wkurwiające. Poważnie. Nie mogłabyś dziś wieczorem pojechać z nami do Cullenów i po prostu opowiedzieć o sobie? - Zaczął przedstawiać swój „genialny plan”.
- Spadaj. To moje życie i nie chcę, żeby o mnie wiedziała banda popapranych wampirów - zaatakowałam.
- Jesteś egoistką! Jak możesz ich oceniać, skoro w ogóle żadnego z nich nie znasz? To naprawdę świetni ludzie - zaoponował.
- Ładni mi ludzie - prychnęłam prawie niesłyszalnie, ale nie miałam złudzeń, że tego nie dosłyszał. Nie odezwał się, tylko zacisnął szczęki, bo wjeżdżaliśmy już na szkolny parking.
Okropnie mnie wyprowadził z równowagi tą rozmową. Straciłam nad sobą kontrolę i zatrzaskując drzwi samochodu, zostawiłam na nich wgniecenie.
- Cholera - mruknęłam niewyraźnie.
- Coś ty zrobiła? - zapytał z udawanym przerażeniem, wpatrując się w odcisk mojej dłoni. - Moje cudowne, biedne autko... Tatuś zaraz naprawi... - to powiedziawszy, zaczął prostować ręką wgniecenie.
Jeśli myślał, że mnie to rozśmieszy i przestanę być wkurzona, to się grubo pomylił. Przez cały dzień nie mogłam się skupić, na lunchu otworzyłam jakąś książkę i bezmyślnie gapiłam się w litery, nie próbując nawet czytać. Miałam paskudny natłok myśli i bezowocnie starałam się go doprowadzić do porządku. Z jednej strony wiedziałam, że Stefan ma rację i nie mogę zmuszać mojej rodziny do ciągłego pilnowania swoich myśli, ale... chciałam też zachować swoją prywatność. Doskonale wiedziałam o tym, że Cullenowie nigdy nie widzieli istoty takiej jak ja, bo i nie wiadomo, czy kiedykolwiek taka zaistniała. Półwampir. Jakie to perfidne. Charlie musiał bardzo pokochać tę ludzką kobietę, Marie - moją matkę. Nigdy mi o niej nie opowiadał, zapewne nadal cierpiał po jej stracie. Mimo, że upłynęło tyle lat... Czasem wspominał, że jestem do niej podobna - i z wyglądu, i z charakteru. Miała takie dobre serce. Nie wątpiłam w to. Kto by się dobrowolnie zgodził urodzić potwora, takiego jak ja, za cenę własnego życia? Czułam do tej kobiety, matki, rodzicielki, wdzięczność za to, że dała mi życie, ale przy tym nienawidziłam tej drugiej, „nieludzkiej” części mojej natury. To, że dałam się ponieść emocjom dzisiaj rano, napawało mnie melancholią. Jessica ani żadna z dziewczyn roztropnie mnie nie wciągała do żadnych rozmów, najwyraźniej wyczuwając mój zły humor. Przynajmniej podjęłam decyzję - powiem Cullenom. Pomyślawszy to, chcąc nie chcąc, zaczęłam wyobrażać sobie ich reakcje. Najpewniejsza byłam Carlisle’a. Był takim typem, przynajmniej według mnie, że ze stoickim spokojem, niewzruszony moją historią zapyta na koniec: „To interesujące... Czy mógłbym zbadać twoją krew?” lub coś w tym stylu. Tak… to bardzo w jego stylu. Zadzwonił dzwonek i szybkim krokiem ruszyłam w stronę sali biologicznej. Kiedy weszłam do klasy, nauczyciela jeszcze nie było. Zajęłam miejsce obok „boskiego” Cullena i poczułam się... dziwnie. I ja temu gościowi miałam powiedzieć za kilka godzin, że jestem prawie taka jak on? Litości. Całą lekcje siedziałam jak na szpilkach i nerwowo zerkałam w stronę Edwarda. Ten, na szczęście, ani razu na mnie nie spojrzał ani się nie odezwał. Z pewną dozą rezerwy zachowanej po porannej kłótni, szłam w stronę czarnego lexusa. Stefan już siedział w środku, a gdy do niego dołączyłam, spostrzegłam, że majstruje przy radiu. Dziwne… zawsze słuchał płyt CD - przemknęło mi przez głowę. Ustawiwszy jakąś stację, zadowolony z siebie, odpalił silnik. Akurat leciała jedna z tych super - nowoczesnych piosenek, których nie cierpiałam. A Stefan, ku mojemu zdumieniu, uśmiechnął się i zaczął śpiewać swoją wersję utworu.
Ja przetykam krany,
Bez przetykania już nie mogę żyć,
Z tego jestem znany,
Dla mnie każda rura odetkana musi być,
Talk to me girl*
Na takie coś nie sposób nie odpowiedzieć, więc mu odśpiewałam. Po mojej złości, frustracji, czy smutku nie pozostało nawet śladu.
O, Bebe, fajnie, że znalazłam dzisiaj w końcu Cię,
Że na Twoje ogłoszenie ja natknęłam się,
Ma zatkana rura już od dawna męczy mnie,
Przetkaj ją, potrzebuję Cię...
Obydwoje roześmialiśmy się z tego dziwnego, spontanicznego tekstu. Kochałam mego brata. Nikt nie umiał mnie postawić na nogi tak, jak on.
- Pojadę z tobą do Cullenów - powiedziałam z uśmiechem, wysiadając z auta. Nic nie powiedział, ale był zadowolony.
Kiedy weszłam do swojego pokoju, zniknęła cała moja pewność siebie. Nie miałam pojęcia, jak to rozegrać, od czego zacząć i jakich słów użyć... Najlepiej zróbmy z tego meeting. „Cześć, nazywam się Bella i jestem półwampirem”. Wszyscy chórem odpowiedzą mi: „cześć, Bella” i jakoś dalej się potoczy. Z tych optymistycznych rozważań wyrwało mnie pukanie do drzwi.
- Można? - zapytał nieśmiało Charlie. Zdecydowanym ojcem to on nigdy nie był.
- Wejdź.
- Jesteś tego pewna? Nie musisz tego robić - zaczął.
- Wiem, co robię - odparłam przekonującym tonem, który daleko odbiegał od prawdy.
- Hm… To dobrze. - odchrząknął i się ulotnił.
Nigdy nie wtykał nosa w moje sprawy i raczej nie interesowało go to, co robię. Taki już był... Ale na swój sposób mnie kochał.
Położyłam się na łóżku, mając przed oczami wizje spotkania z Cullenami.
PWE
Dziś była jakaś dziwna. Bella. Świdrowała mnie wzrokiem, nerwowo zerkała po całej klasie. Zachowywała się jak dziecko, które nabroiło i będzie musiało przeprowadzić poważną rozmowę z rodzicami. W sumie, nie powinno mnie to obchodzić. To tylko głupia nastolatka... z niezwykłymi zdolnościami. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Śro 22:38, 30 Gru 2009 |
|
piosenka kategorycznie wprawiła mnie w dobry humor :)
skojarzyłam wczesniej skąd mi się rzuca w oczy tak bardzo Stefan - Pamiętniki Wampirów... jaaa... to będzie ciekawe, nawet bardzo... gdyby się tak jeszcze pojawił Damon, bo Stefano nieciekawy był dla mnie... za bardzo wyidealizowany...
Bella wciąż buntownicza... nieźle :) uroczy numer zrobiła Edwardowi... nareszccie się ktoś na nim wyżywa :)
pozdrawia
kirke |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Maya
Wilkołak
Dołączył: 10 Sie 2009
Posty: 244 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: krzesła. Obrotowego krzesła. o!
|
Wysłany:
Śro 23:48, 30 Gru 2009 |
|
Buntownicza, złośliwa Belka to jest to xD
Imiona Rosalie rozwalily mnie xD
Ogólem to fajnie jest, a autroka wplata fajne, humorystyczne wątki :)
Oby tak dalej.
Pozdrawiam Serdecznie. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
behappy
Wilkołak
Dołączył: 25 Lis 2009
Posty: 159 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 17:26, 31 Gru 2009 |
|
Te rozdziały nie były tak bardzo interesujące jak poprzednie, ale i tak fajne.
Najbardziej podobała mi się sytuacja, w której Bella odsłania swój umysł dla wglądu przez Edwarda. A piosenka najlepsza w tym momencie.
Czekam na jeszcze lepsze rozdziały i sporej dawki humoru.
Życzę dużo WENY.
B :-D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Katka
Wilkołak
Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 128 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 35 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Pią 13:12, 01 Sty 2010 |
|
Autor: xehtia
Beta: Invisse
Rozdział 6
PWE
Dni są takie krótkie, a noce niezmiernie się wydłużają w samotności. Kto by przypuszczał, że zacznę tak bardzo żałować tego, kim jestem. Bella tak mnie intryguje... Muszę wybrać między tym, co wymagane, a tym, czego pragnę, bo nie mam już wątpliwości - ta niezwykła śmiertelniczka jako jedyna pobudziła me, umarłe od przeszło stu lat, serce. Jak można jednocześnie błagać o czyjeś względy, zarazem się ich obawiając?
PWB
Przebywanie wśród ludzi, jak widać, nie wyszło mi na dobre. Przed rozmową, a wręcz spowiedzią przed Cullenami, byłam kłębkiem nerwów. Nie sądziłam, że to będzie dla mnie tak wielkie przeżycie, a koniec końców nigdy nie musiałam zdradzać nikomu tego, kim, czy też czym jestem. Edward z pewnością musiał mnie wziąć za niedojrzałą nastolatkę. Byłam tak pochłonięta własnymi myślami, że ani się obejrzałam, a siedzieliśmy w przestronnym salonie Cullenów, którzy, nie znając przyczyny naszej wizyty, nie bardzo wiedzieli jak się zachować. Nerwowo przygryzłam dolną wargę i poczułam nagłą chęć znalezienia sie jak najdalej stąd. Zdając sobie sprawę z tego, że moje zachowanie jest irracjonalne i widząc uśmiech Esme, który napawał mnie otuchą, wzięłam głęboki oddech i zaczęłam:
- Urodziłam się w 1958 roku. Niestety, moja matka, Marie Bennet, zmarła przy porodzie. Moim biologicznym ojcem jest Charlie Swan. - Korzystając z okazji, że wszystkich zamurowało, ciągnęłam swą opowieść dalej w tym dziwnym, pełnym obojętności i suchych faktów tonie - Jestem więc, jakby nie patrzeć, genetycznym wybrykiem, tudzież półwampirem. Nie odznaczam się żadnymi cechami nadnaturalnymi fizycznymi, wyłącznie psychicznymi. Wracając do moich najmłodszych lat - dorosłam do obecnego stanu zaskakująco szybko, zajęło mi to zaledwie pięć lat. - Pominęłam fakt, jak mój ojciec cierpiał po utracie swej wybranki serca i to, jak wypielęgnowałam w sobie poczucie winy. - Charlie starał się mnie wychować i wszystkiego nauczył, choć sam nie wiedział, czym dokładnie jestem. Żeby uniknąć niekoniecznie przyjemnych konsekwencji moich narodzin, usunęliśmy się w cień, aby nie narazić się Volturi. Jednak, jak się potem okazało całkiem niepotrzebnie, gdyż wysłannicy z Włoch i tak nas znaleźli i sprowadzili przed oblicze Aro. W młodych latach nie potrafiłam ukryć swych mocy, więc się nie dziwię, że ktoś mógł pomyśleć, iż jestem nieśmiertelnym dzieckiem. Aro jednak był mną wręcz zachwycony i z radością powitałby mnie w swych szeregach, lecz ja definitywnie odmówiłam. Sama nie wiedziałam, czego chcę i niewiele to się dotychczas zmieniło. Kiedy puszczono nas wolno, zapragnęłam zmiany. Kochałam słońce, więc spędziłam trzy lata w cudownej Hiszpanii, jednakże zatęskniłam za Charliem. Odnalezienie go zajęło mi pół roku, a gdy w końcu mi się to udało, powitał mnie w Polsce, gdzie znalazł i zaprzyjaźnił się ze Stefanem - zamilkłam, niepewna czy powinnam mówić o losach mojego "brata".
- Znają moje losy, Bello - wyjaśnił sam zainteresowany.
- No, więc... od tamtego czasu tworzymy dość niecodzienną rodzinkę - zakończyłam, streszczając swoje losy tak znacznie, że mówiąc miałam wrażenie, jakby dotyczyły kogoś innego..
Nie wiedziałam teraz, co ze sobą począć. Nie chciałam tu być, nie chciałam odpowiadać na pytania, ale przed tym raczej nie udałoby mi się uciec, nawet gdybym wybiegła z pokoju.
- Niesamowite! - wykrzyknął Carlisle, komentując jako pierwszy moją historię. - Czy mógłbym zbadać twoją krew? To niezmiernie ekscytujące! - Czy mi się tylko wydawało, czy jego oczy rozbłysły?
- Ee... Tak, jasne.
- Pozwólmy teraz Belli odpocząć. Bądź co bądź, pozostała w połowie człowiekiem i potrzebuje snu. - Charlie nieco przykrócił entuzjazm głowy rodziny Cullenów i wziął na siebie wszelkie pytania, a mi pozwolił udać się do domu.
Oczywiście odwiózł mnie Stefan, po czym pojechał z powrotem do Cullenów. Ja zaś padłam na łóżko skrajnie wyczerpana psychicznie. Te kilka zdań wykończyło mnie tak, jakbym się tego nigdy nie spodziewała. Wyjawienie mojej historii jednak nie wpłynęło na mnie tak, jakbym tego chciała - wolałabym już nigdy nie spotkać się z tą rodziną wampirów.
PWE (autor: Katka)
Krótka historia Belli, którą nam przedstawiła, dawała mi wiele do myślenia. Zaczynam rozumieć, czemu nie pachnie jak coś do zjedzenia tylko przyjemnie, słodko. To także wyjaśnia, czemu posiada dar. Nigdy nikt z naszej rodziny nie spotkał istoty takiej jak ona, ani wampira, który byłby w stanie się na tyle kontrolować, żeby być z człowiekiem. Niestety, nie mieliśmy okazji, żeby zadać jej nasze pytania, ponieważ Stefan odwiózł ją zaraz do domu, a my musieliśmy się zadowolić wyjaśnieniami Charliego. Niezbyt mi się to podobało, ale stwierdziłem, że będę mógł zadać jej swoje pytania na biologii. Moje rozmyślania przerwała nadchodząca wizja Alice. Zacząłem oglądać to, co ona widziała i skrzywiłem się sam do siebie. Chwilę później moja siostra już informowała wszystkich radośnie, że przez następne trzy dni będzie świeciło słońce, więc możemy pojechać na polowanie.
- Świetny pomysł - powiedział Charlie.
- Zostawicie Bellę samą? - zapytała troskliwie Esme.
- Będzie zadowolona, że w okolicy nie ma żadnego wampira - wyjaśnił Stefan. - Wyjawiła wam swój sekret tylko po to, żebyśmy nie musieli się pilnować przy Edwardzie. Ona nadal nie ufa obcym wampirom - dodał smutno.
Zmartwiła mnie jego wypowiedź. Powiedziała nam o sobie tylko po to, by ulżyć rodzinie, a nie dlatego, że tego chciała. Niepokoiło mnie to, bo wolałbym żeby nam zaufała i nie była zmuszana do opowiadania swojej historii. Na trzydniowe polowanie pojechałem w kiepskim humorze i cały czas zastanawiałem się, co robi Bella. Nie wiem czemu, ale nie mogłem przestać o niej myśleć.
PWB
Z rana obudził mnie Stefan, tłumacząc, że świeci słońce i muszę sama iść do szkoły. W nocy wszyscy uzgodnili, że można jechać razem na polowanie. Dar Alice, jak widać, się nie marnował.
Z radością przyjęłam fakt, że nie muszę spędzać czasu z nikim niepożądanym dzisiejszego dnia. Cieszyłam się z faktu, że wszystkie wampiry z okolicy wyjechały, a mi do głowy przyszła szalona myśl - nocowanie.
Bez zbędnych ceregieli zaprosiłam kilka „koleżanek” ze szkoły, które z wdzięcznością przyjęły zaproszenie do mojego „super - ekstra - wypasionego domu”, jak same go określiły. Mając za towarzystwo głupie i naiwne nastolatki, czułam się całkowicie odprężona. Nie niepokoiły mnie „wampirze” myśli - mogłam udawać zwykłą siedemnastolatkę.
Po oglądaniu filmów, poduszkowej bitwie i tego typu różnych głupotach, dziewczyny uklękły do wspólnej modlitwy. Dyskretnie się oddaliłam, bo w Boga wiary nie miałam, ale to, co usłyszałam, mnie zatkało:
"Ojcze nasz, który jesteś w niebie
Mam taką prośbę wielką dziś do Ciebie
Daj mi faceta i ma być bogaty
Ma mieć Ferrari - za cash nie na raty
Duże mieszkanie, a najlepiej willę
Ma mnie wciąż słuchać, nie tylko przez chwilę
Ma mnie zadowalać, kiedy mam ochotę
Śniadanie mi robić - nie tylko w sobotę
Oglądać romanse, biżuterię kupić
W życiu mym nie będzie mógł się nigdy upić
Nie chce nigdy widzieć jego własnej matki
Ja wydaję kasę - on płaci podatki
On nie ma kolegów - ja mam koleżanki
Kont ma mieć on wiele - okoliczne banki
Złotych kart bez liku, czeków co nie miara
Jak mi to załatwisz - wzrośnie moja wiara"
Może rozsądniej byłoby spędzić czas z Cullenami? |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|