|
Autor |
Wiadomość |
Magal
Człowiek
Dołączył: 23 Wrz 2008
Posty: 60 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 12:48, 11 Lut 2010 |
|
Muszę się przyznać, że przez twoje tłumaczenie, moja rodzinna ponownie wyśle mnie na oddział zamknięty!
Od wczoraj nie robię nic innego, jak czytanie rozdziału ósmego. A jak nie czytam to mówię tymi szalenie prześmiesznymi tekstami.
W rozdziale siódmym byłam zauroczona, ale ten rozdział zawładnął mną całkowicie.
Ja nawet śniłam o tym jak Bella błaga o te klucze.....
Jak ja cie kocham, za to tłumaczenie!!!
Pozdrawiam. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Reilee
Zły wampir
Dołączył: 06 Wrz 2009
Posty: 320 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gloomy Swamp
|
Wysłany:
Czw 14:08, 11 Lut 2010 |
|
Ewelina napisał: |
Mam pytanie: czy w tym opo jest EPOV? |
Yhym, jest Pojawia się bodajże w 14. rozdziale
Ktoś pytał o Emmetta i Jaspera... Będą w 10. xD
Rozdział 9.
Autorka: [link widoczny dla zalogowanych]
Link do oryginału: [link widoczny dla zalogowanych]
beta: patronuska
Insynuacja [Innuendo]
Ku mojej katordze, gdy drzwi windy już się zamykały, aktówka Edwarda zablokowała je, a jej właściciel wkroczył do środka, gdy się ponownie otworzyły.
Stałam twarzą do drzwi, mając nadzieję, że jakoś przeżyję te następne 45 sekund, kiedy on odwrócił się tak, że stał twarzą do mnie.
Nie śmiałam na niego spojrzeć, nawet wtedy, gdy czułam jego świdrujące spojrzenie na policzku.
- Isabello… Bello. Proszę, spójrz na mnie. Proszę.
Nie robiłam nic poza gapieniem się na swoje stopy, kiedy zauważyłam, jak sięga w kierunku przycisku zatrzymującego windę i wciska go mocno, upuszczając przy okazji aktówkę.
- Proszę uprzejmie, Bello - ostrzegł mnie, sugerując, że to może się zmienić, jeśli nie zrobię tego, co mi powiedział. – Ale nie będę prosił ponownie.
Wiedziałam, że to prawda. Uniosłam głowę, wyzywająco przechylając brodę w górę.
- Nie będę udawać, że jestem twoja, jeśli zamierzasz traktować mnie tak paskudnie jak przez ten tydzień.
Okej.
Wypowiedzenie tego zdania prawdopodobnie było błędem.
Mogłam nazywać Edwarda każdym określeniem, jakie przyszłoby mi do głowy, od cioty do zdegenerowanego dupka, a on miałby to gdzieś. Nie sądzę zaś, by powiedzenie mu, że nie jestem jego, było najlepszym pomysłem. Tym bardziej, że byłam razem z nim zamknięta w windzie.
Skruszony wyraz jego twarzy zmienił się w pustą maskę. Tylko grabieżczy błysk w oczach mówił mi, co mnie czeka.
- Chciałem cię przeprosić, Aniołku. Chciałem, byś poczuła się lepiej i pokazać ci jak bardzo mi przykro – zagruchał słodko, podchodząc do mnie. Instynktownie zaczęłam się odsuwać, aż natrafiłam plecami na ścianę. Zatrzymał się, kiedy jego ciało znajdowało się o cale od mojego i pochylił tak, że znaleźliśmy się twarzą w twarz.
- Ciągle się nie nauczyłaś. Należysz. Do. Mnie.
Oblizał usta w oczekiwaniu i powiedział:
- Zamierzam zabrać cię do domu i pieprzyć twoje małe gorące usta. To czyni cię moją. – Jego pięści zacisnęły się na sukience, a on podciągnął ją tak, że znajdowała się na poziomie mojej talii. – Będę pieprzył twoją cipkę tak mocno, że będziesz krzywić się z bólu przez następny tydzień. To czyni cię moją. – Pochylił się nade mną, wbijając erekcję w moją kość biodrową. – I, co najważniejsze, nie zamierzam pozwolić ci dojść aż do pierdolonego świtu. Bo jesteś moja i robisz to, o co proszę. – Docisnął miednicę do mojej, zderzenie erekcji i kości aż zabolało. – Czujesz to? Co znaczy dla mnie przebywanie koło ciebie? - Jego biodra znowu się przesunęły i wbijał się we mnie jeszcze mocniej. – Zajmiemy się tym, zanim zabiorę cię do domu, prawda Aniołku?
Nagle jego usta w błyskawicznym tempie zaczęły szarpać moje, zęby kąsały, a ja otworzyłam buzię, by sapnąć. Edward natychmiast wykorzystał to, że rozchyliłam usta i zaatakował mój język swoim. Całował, jakby chciał mnie pożreć. Traktował mnie jak narzędzie używane dla jego przyjemności.
A ja rozkoszowałam się każdą sekundą.
Co więcej, kiedy jego ręce zaczęły kołysać moim tyłkiem, praktycznie mnie podniósł, pozbawiając oparcia na stopach. Wykorzystał kąt, pod jakim się znaleźliśmy, ugiął lekko kolana tak, że mógł naciskać ku górze.
Nabrzmiała główka jego penisa, oddzielona przez moje cienkie majtki i jego spodnie, ocierała się dokładnie o łechtaczkę.
- O, Boże… - zaskomlałam, opadając na ścianę. Jego ręce niecierpliwie przesunęły się z mojego tyłka na lędźwie tak, że mógł trzymać mnie w górze i używać mojego ciała do ocierania się.
- Jesteś taka wilgotna, dla mnie… - chrząknął, ciągle kołysząc się rytmicznie, niewątpliwie czując wilgoć przez ubrania. – I będziesz przez całą noc taka. Drażniona.
Próbował pocałować mnie ponownie, ale przyjemność zdawała się go obezwładniać. Mógł jedynie sapać gorącym powietrzem wprost w moje usta, gdy jego biodra przyspieszyły.
- Mogę dojść? – błagałam, ponieważ ciągle dotykał tego miejsca, a ja byłam tak mokra, że wiedziałam, że na jego spodniach zostanie ścieżka.
- Powiedz mi, do kogo należysz - warknął, teraz używając ręki na moim tyłku, by mną kołysać, gdy się ocierał.
Chciałam powiedzieć, że należę do niego, ponieważ, poważnie, to była prawda, ale duma, którą naruszył przez ten tydzień, przeważyła nad frustrującą potrzebą, którą wytworzył w tej chwili.
- Idź do diabła – burknęłam do niego, wtedy gdy przekręcałam biodra w jego stronę.
- Twoja strata, kochanie. Ja ciągle zamierzam uzyskać to, co chcę. – Drań zmienił pozycję tak, że ocierał się niżej, z daleka od mojej bolącej łechtaczki. Tarcie teraz stało się torturą, wystarczyło, by utrzymać mnie na skraju, było jednak zbyt nikłe, bym dopięła swego.
Niedługo po tym, jego biodra zaczęły szarpać, a on zaczął ruszać mną szybciej.
- Pocałuj mnie. Pocałuj mnie w tej chwili – rozkazał, podnosząc głowę z mojej szyi, gdzie zostawiał gorące, mokre pocałunki i ugryzienia.
Przycisnęłam do niego otwarte usta, pozwalając mu ssać moją dolną wargę.
Jego ciało się napięło, a on ostatni raz szarpnął, gryząc moje usta, gdy dochodził. Zajęło mu minutę uspokojenie oddechu, być może zajęłoby mu mniej, gdyby nie ssał mojej wargi, by złagodzić ból po ukąszeniu.
W końcu odsunął się, poprawiając moją sukienkę i z wymuszonym uśmiechem patrząc na moje mokre majtki. Zostanę taka przez całą noc, tak jak chciał.
Ciało spełniało jego rozkazy, nawet jeśli mój umysł krzyczał, by tego nie robiło.
Moje sny stawały się coraz częstsze, a także bardziej agresywne. W podświadomości pozwalałam Edwardowi wykorzystywać się, znieważać, torturować, wyszydzać i pieprzyć do utraty zmysłów.
I podobało mi się to.
Trzy noce z rzędu marzeń dotyczących naszej przejażdżki windą widzianej z innej perspektywy sprawiły, że oto w poniedziałek byłam jak nowonarodzona, chętna i napalona na Edwarda.
Kiedy weszłam do kuchni tego ranka, Alice i Rose siedziały przy stole w pełni rozbudzone i ubrane.
- Bello, wyglądasz zajebiście! – usłyszałam komplement Rose, sekundę po tym jak weszłam.
Miałam na sobie szarą, obcisłą sukienkę, która podkreślała moją wąską talię i krągłość biustu. Cóż, tak w końcu powiedziała Alice. Przyjęłabym komplement Rose bez zastrzeżeń, ale wiedziałam dokładnie, że próbowała odwrócić moją uwagę od czegoś oczywistego. Zmarszczyłam podejrzliwie brwi i zainteresowałam się tostem, który Alice mi wręczyła.
- Dzięki, Ro, ale wytłumacz mi, co wy do diabła tu robicie – spojrzałam na telefon – piętnaście po szóstej, ubrane jak dobrze-być-dziwką, skoro obydwie wychodzicie dopiero po dziesiątej?
Na szczęście Alice nie próbowała odwrócić mojej uwagi tak jak Rose.
- Och, daj spokój, Bello! Kochasz się w nim od czterech i pół miesiąca. Jesteśmy twoimi najlepszymi przyjaciółkami, myślę, że naszym obowiązkiem jest go poznać. A ubrałyśmy się, bo Jazz powiedział mi, że Edward uważa, iż pierwsze wrażenie jest bardzo ważne.
Przewróciłam oczami – razem z Rose od piątku ciągle słyszałyśmy „Jazz powiedział to, Jazz powiedział tamto”.
Zaczynałam żałować, że powiedziałam im o tym, co teraz wspólnie nazywałyśmy „Aniołkowym wypadkiem”. Gdy dowiedziały się, jak wspaniale Edward traktował mnie w windzie i jak po wszystkim flirtował ze mną, odmówiły wyjścia z pokoju, gdy zadzwonił wczoraj po południu.
Chwilę po tym, jak zobaczyłam napis „Szef” na wyświetlaczu telefonu, popełniłam błąd kwicząc dziko, co oczywiście zwróciło ich uwagę.
Kiedy odebrałam, aksamitny głos Edwarda wywołał dreszcz w całym moim ciele.
- Słucham? – Starałam się, by mój głos był spokojny i by nie zdradzał zainteresowania. Podniesione w górę kciuki dziewczyn powiedziały mi, że się udało.
- Cześć, Bello. Tu Edward. – Jego głos był usatysfakcjonowany i zdałam sobie sprawę, że używanie naszych imion sprawia mu radość.
- Cześć, Edwardzie. Jak się masz? – Alice przewróciła oczami z powodu mojego formalnego tonu, a Rose ze złością zaczęła pisać coś na swoim telefonie.
- Teraz lepiej. – Usłyszałam jego śmiech i poczułam się, jakbym przegapiła jakiś ukryty żart. – Ważniejsze jest, jak ty się czujesz. Byłaś taka wstrząśnięta w piątek.
Zarumieniłam się, przypominając sobie jak otwarcie z nim flirtowałam i ignorując tekst, który pokazała mi Rosalie –„powiedz mu: wpadniesz? chcę possać twojego ku***a”.
- Jest świetnie. Chociaż nie sądzę, bym weszła kiedykolwiek do jakiejś windy. – Zaśmiałam się, chociaż faktycznie tak było. Próbowałam wejść do windy tego dnia i dostałam ataku paniki.
- To dość ciekawy problem w mieście drapaczy chmur. Zobaczymy, jak ci pójdzie jutro. Mogę przyjechać po ciebie o szóstej trzydzieści? – W środku wykonałam taniec radości, szczęśliwa, że pamiętał.
- Pewnie, po prostu zadzwoń, jak będziesz na dole. – Mój nonszalancki ton otrzymał kolejną nagrodę w postaci podniesionych kciuków.
- Nie bądź śmieszna, proszę. Przyjdę do drzwi, piękne kobiety zawsze powinny mieć eskortę.
To zdanie całkowicie zburzyło mój spokój, na szczęście rozłączył się, zanim musiałam odpowiedzieć.
Teraz, czekając na niego, trzymałam w ręku dwa kubki z kawą, egzemplarz „Kary dla Śpiącej Królewny”, drugą część erotycznych noweli, o których rozmawialiśmy i zajebiście drogą torebkę Berkina pod pachą.
Dokładnie o szóstej trzydzieści (nie to, że sprawdzałam godzinę, jakbym miała zaburzenia obsesyjno - kompulsyjne czy coś) dzwonek zadzwonił, a Alice, poruszając się nieprawdopodobnie szybko jak na kogoś tak zajebiście małego, pobiegła i otworzyła drzwi.
Edward w swoim schludnym i drogim garniturze wyglądał idealnie jak zwykle. Uprzejmy uśmiech, którym obdarzył Alice, niemożliwie się poszerzył, kiedy zauważył mnie. Poczułam, jak bezwiednie odwzajemniam ten gest.
- Cześć, jestem Alice Brandon, to Rosalie Hale, jesteśmy współlokatorkami Belli. – Widziałam, że umiera, by nie dodać „i obie po trzeciej randce mamy zamiar pieprzyć Jaspera i Emmetta do utraty zmysłów”.
- Miło was poznać – szepnął, potrząsając szybko dłonią zaoferowaną przez Alice.
Jednak jego oczy ciągle nie odrywały się ode mnie, nawet na sekundę, a ja nieoczekiwanie zapragnęłam, by zmniejszył odległość między nami.
- Dzień dobry, Bello – wydyszał, patrząc na mnie, gdy walczyłam ze sobą, by nagle się nie zarumienić. To zniszczyłoby mój flirtujący image, który chciałam mu zaprezentować.
- Dzień dobry, Edwardzie. Jestem gotowa, jeśli chcesz. – Zastanawiam się, czy tylko dla mnie zabrzmiało to zbereźnie? Jego następne słowa zaraz mi odpowiedziały.
- Tak, chcę – zgodził się bez problemów, stając z boku drzwi, pozwalając mi prowadzić. Pomachałam dziewczynom na pożegnanie. Widziałam, jak Rose wyciągnęła telefon.
Wręczyłam mu jego kawę, gdy szliśmy korytarzem i zauważyłam, jak unosi brew, gdy zobaczył książkę, którą trzymałam.
- Tak? – zapytałam najbardziej spokojnym i opanowanym głosem. Teraz, kiedy już ją zobaczył, mogłam schować książkę do torebki.
- Myślałem, że bycie uległą w pierwszej książce, było wystarczającą karą dla Śpiącej Królewny.
Chciałam głośno nazwać go skurwysynem. Jeśli bym nie wiedziała, nie miałabym pojęcia, że czytał tę serię.
- Interesujący punkt widzenia – powiedziałam swobodnie, ignorując kolejne uniesienie brwi, kiedy poprowadziłam go schodami w dół, zamiast wejść do windy – ale sądzę, że cały sens serii polega na udowodnieniu, że bycie uległym może być uwolnieniem, a nie karą.
- Co to znaczy dokładnie, Bello? – odpowiedział szybko, wyrównując ze mną krok na schodach.
Cóż, jeśli Edward chce, bym rozmawiała z nim niegrzecznie, oto, Bella-sprośne-pogawędki nadchodzi. Udawałam, że myślę nad odpowiedzią, a w rzeczywistości odmierzałam czas, żeby odwrócić się, by mu odpowiedzieć dokładnie w tej chwili, gdy pochylał się, by otworzyć mi drzwi. Usłyszałam dźwięk telefonu, ale zignorowałam go.
- Królewna jest pozbawiana wszystkich rodzajów seksualnego zaspokojenia, aż do chwili, gdy jest to fizycznie konieczne – powiedziałam mu, zwracając uwagę na moje usta, stukając w nie jasnoróżowym paznokciem. Popatrzyłam mu prosto w oczy, gdy mówiłam:
- Wyobraź to sobie. Wyobraź sobie, że pragniesz kogoś tak mocno. Stajesz się zwierzęciem. Bezrozumnym stworzeniem, polegającym tylko na instynkcie i potrzebie, chcącym zrobić cokolwiek, chcącym zadowolić kogokolwiek, by osiągnąć spełnienie. To całkowite pozbycie się społecznych ograniczeń.
- Czy kiedykolwiek pragnęłaś czegoś, kogoś tak mocno, Bello? – Edward Cullen pochylający się nade mną, wpatrujący się we mnie spojrzeniem pełnym pożądania, sprawił, że mój żołądek podskoczył. Zdałam sobie sprawę, że tam, gdzie tylko może wtyka moje imię.
Posłałam mu coś, co miałam nadzieję, że wyglądało na przebiegłe mrugnięcie, a nie tik nerwowy. Jeżeli mam stać się ponadprzeciętną-Bellą-sine-jaja, będę musiała przećwiczyć to gówno przed lustrem.
- Jeśli tak, to byłby mój mały sekret. – Nie wspominając o Alice, Rose, Jasperze i Emmettcie. – A ty? Pragnąłeś kogoś w ten sposób, Edwardzie? – Dodałam jego imię na końcu, wiedząc, że spodoba mu się to tak, jak cholernie podobało się mnie.
- Twój apartament jest po drodze z mojego mieszkania do pracy. Zawsze przychodzimy i wychodzimy o tej samej porze. Myślę, że powinienem cię podwozić. – To zabrzmiało jak rozkaz. Martwiło mnie to, jak bardzo podniecają mnie jego rozkazy.
Zmartwiła mnie także jego nagła zmiana tematu i sposób, w jaki pochylił głowę przede mną. Zastanawiałam się, jak skojarzył to, o czym przed chwilą rozmawialiśmy z podwożeniem mnie. Miałam nadzieję, że było to spowodowane tym, że planował także pozwolić mi się ujeżdżać na tylnim siedzeniu.
- Nie odpowiesz na moje pytanie? – drażniłam się z nim, chcąc pozostawić go w niepewności, chociaż wolałabym zjeść szkło niż pozbawić się kilku dodatkowych minut w jego towarzystwie.
- A ty na moje? – odpowiedział błyskawicznie. Cholera, ten facet był szybki.
- W tym samym czasie – zaproponowałam.
Kiwnął głową, a potem obydwoje wymamrotaliśmy nasze odpowiedzi.
- Tak, zdarzyło mi się.
- Brzmi nieźle – powiedziałam, szaleńczo zazdrosna o tę kobietę, która sprawiła, że Edward chciał jej tak mocno. Najprawdopodobniej była to Victoria, kobieta, która umawiała się z nim, kiedy zaczęłam pracę. Zanotowałam w myślach, by ją znaleźć i skopać jej tyłek.
Edward ciągle patrzył na mnie z podniesioną głową. Wyglądało na to, że zastanawia się, jak na coś zareaguję.
- Wiesz, wydaje mi się, że robisz mi to celowo – powiedział w końcu, trzymając dla mnie otwarte drzwi.
- Co robię? – zapytałam ostrożnie, przerażona, że jego bracia powiedzieli mu o planie. Weszłabym do samochodu, żeby uniknąć patrzenia na niego, ale stał zbyt blisko, bym mogła się poruszyć.
- To… - powiedział i, Święta Matulu, przycisnął swoje ciało do mojego, i był twardy, tuż przy moim brzuchu, i moje fantazje nie były dla niego sprawiedliwe, bo, poważnie, czy dziewczyna mogła się spodziewać, że będzie aż tak duży? To był z pewnością Święty Graal wśród ku***ów.
Co więcej, to ja byłam przyczyną tego, że ten olbrzymi penis był twardy jak skała i tak fantastycznie wbijał się w mój brzuch. A Edward pochylał się do tyłu, patrząc mi w oczy znowu robiąc wzrokiem tę nieuczciwą, rozpalającą rzecz.
Ciągle obserwując moje reakcje, otarł się o mnie, zanim zrobił szybki krok do tyłu. Tak jakby deprymowanie pracowników było jego codziennością.
Ponownie otworzył drzwi, a ja próbowałam usiąść na siedzeniu bez spontanicznego szczytowania.
- Dziękuję ci – powiedziałam wstrząśnięta, chociaż nie wierzyłam, że dziękuję mu za otwarcie i zamknięcie drzwi, podczas gdy przeżywałam najbardziej surrealistyczne doświadczenie, jakie mi się kiedykolwiek przydarzyło.
- Bardzo proszę – odpowiedział, lekko zamykając drzwi.
Żadne z nas nie powiedziało nic, gdy ruszył w kierunku Wieży Cullenów. Nie wiedziałam, czemu on tego nie robił, ale ja nie chciałam zniszczyć lub pogorszyć napiętej atmosfery.
By powstrzymać się przed gapieniem się na jego ciasne spodnie, sprawdziłam wiadomość, którą dostałam wcześniej. Była od Rose.
- ku***, Bello. On widział tylko ciebie. Tak jakby mnie i Al nie było w pokoju. I patrzył na ciebie, jakby chciał cię zjeść.
Dzisiejszy dzień będzie wspaniały.
_____________________________
Taaaa, też mi się tak wydaje XD |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Magal
Człowiek
Dołączył: 23 Wrz 2008
Posty: 60 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 14:44, 11 Lut 2010 |
|
Zaśliniłam mojego biednego kota, który spał sobie smaczne na moich kolanach, gdy tylko zobaczyłam, że dodałaś rozdział.
Jesteś wielka za czas jego oczekiwania!!!
Nie podobał mi się jak dwa ostatnie, ale Święty Gral wynagrodził mi wszystko.
A ta ich gra słowna... ah... to lubię. A wiadomości Rose też niczego sobie...
Pozdrawiam.
Obłąkana po przeczytani rozdziału Magal |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Ewelina
Dobry wampir
Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 58 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P
|
Wysłany:
Czw 14:54, 11 Lut 2010 |
|
Aaaaaaaaa! Reilee, nie spodziewałam się, że wstawisz kolejną część tak szybko! Ale chwała Ci za to, no bo kurde! On otwarcie z nią flirtuje! I pokazuje, jak na niego działa! O mój doszczętny Boże! Jestem zszokowana i jednocześnie podekscytowana kolejnym rozdziałem, bo to może być istny przełom (o ile już on nie nastąpił).
I zgadzam się z Bellą, jej sny są coraz bardziej agresywne i dominujące przez Edwarda. Ciekawi mnie tylko, jak jej fantazje będą wyglądać na jawie...
Dzięki za rozdział, absolutnie poprawił mi humor i jak zawsze czekam na kolejny z mega niecierpliwością |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Czw 15:17, 11 Lut 2010 |
|
Cytat: |
Posłałam mu coś, co miałam nadzieję, że wyglądało na przebiegłe mrugnięcie, a nie tik nerwowy. Jeżeli mam stać się ponadprzeciętną-Bellą-sine-jaja, będę musiała przećwiczyć to gówno przed lustrem. |
ten tekst mnie rozwalił jak zresztą większość :)
Cytat: |
Zastanawiałam się, jak skojarzył to, o czym przed chwilą rozmawialiśmy z podwożeniem mnie. Miałam nadzieję, że było to spowodowane tym, że planował także pozwolić mi się ujeżdżać na tylnim siedzeniu. |
świetny, bosski, uroczy... chcę więcej takich stwierdzeń :P no i oczywiście przy okazji złapałam błąd - nie tylnim, ale tylnym :) wiem, ze się inaczej mówi, ale takie życie :)
czy mówiłam już, że ten ff jest zdumiewająco zabawny ? :>
nioch-nioch-nioch... humor całości jest po prostu uzależniający... czy tylko mnie to śmieszy :P
pozdrawiam Reilee :* i take :* (a macie osobne buziaki :P )
pozdrawiam wszystkich :P
kirke
______________
edytowano:
za bardzo się przyzwyczaiłam
a masz buziaka z diabełkiem :* |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kirke dnia Czw 15:45, 11 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
patronuska
Dobry wampir
Dołączył: 16 Lip 2009
Posty: 726 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 37 razy Ostrzeżeń: 3/3
Skąd: Oleśnica
|
Wysłany:
Czw 15:32, 11 Lut 2010 |
|
kirke napisał: |
i take :* (a macie osobne buziaki :P ) |
hey to ja to betwowałam :)
Cytat: |
- Wiesz, wydaje mi się, że robisz mi to celowo – powiedział w końcu, trzymając dla mnie otwarte drzwi.
- Co robię? – zapytałam ostrożnie, przerażona, że jego bracia powiedzieli mu o planie. Weszłabym do samochodu, żeby uniknąć patrzenia na niego, ale stał zbyt blisko, bym mogła się poruszyć.
- To… - powiedział i, Święta Matulu, przycisnął swoje ciało do mojego, i był twardy, tuż przy moim brzuchu, i moje fantazje nie były dla niego sprawiedliwe, bo, poważnie, czy dziewczyna mogła się spodziewać, że będzie aż tak duży? To był z pewnością Święty Graal wśród ku***ów. |
W całym tym ficku najbardziej uwielbiam momenty w których Bella miesza świętości ze świństwami :) hahaha
To jest mega w dechę :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
serenitybels
Nowonarodzony
Dołączył: 18 Sty 2010
Posty: 1 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 15:45, 11 Lut 2010 |
|
- To… - powiedział i, Święta Matulu, przycisnął swoje ciało do mojego, i był twardy, tuż przy moim brzuchu, i moje fantazje nie były dla niego sprawiedliwe, bo, poważnie, czy dziewczyna mogła się spodziewać, że będzie aż tak duży? To był z pewnością Święty Graal wśród ku***ów.
Po prostu zabójczy tekst ! Nie mogłam przejść do następnej linijki jak to przeczytałam ;dd
Jesteś moją idolką ! ;P |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
seska
Dobry wampir
Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 864 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 21 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 16:53, 11 Lut 2010 |
|
Holy Mada Faka...
Reilee, szybkością dodania kolejnego chapu, podbiłaś ponownie serca...
Cuszzzz, nie był to może tak ekscytujący rozdział jak ten z windą, ale aaaaaa! jakie to fajne, że oni tak ze sobą flirtują! Edward w końcu pokazuje pazura, cojones czy jakiego innego Świętego Graala, a i Bells nie jest gorsza (choć wg mnie wypada nieco blado w konfrontacji z Eduardem )...
Ranyyy, końcówka była taka... hooot
Święta Matulu, czy tylko mi poziom kiślu się podniósł, gdy objawiła mi się przed oczami Wieża Cullenów?
Absolutnie nie mogę doczekać się spotkania dziewczyn z chłopakami |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
maraa17
Nowonarodzony
Dołączył: 28 Lis 2009
Posty: 44 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Czw 17:53, 11 Lut 2010 |
|
Świetny rozdział Fajnie, że Edward w końcu się ruszył i zaczął pokazywac swoje uczucia wobec Belli.
Wielki plus dla ciebie za szybkie dodawanie rozdziałów.
Czekam na kolejny rozdział |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Pech
Człowiek
Dołączył: 05 Wrz 2009
Posty: 59 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 19:27, 11 Lut 2010 |
|
Rozdział super, zresztą tak jak całość. Aż ciężko uwierzyć, że tekst jest tłumaczony. Tak nawiasem mówiąc kiedy pojawi się Jacob, dajmy na to, jako flirtujący z Bellą ochroniarz? Ta kwestia bardzo mnie ciekawi.
Pozdrawiam,
(nie)cierpliwy Pech |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
bluelulu
Dobry wampir
Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 974 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 85 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hueco Mundo
|
Wysłany:
Czw 20:45, 11 Lut 2010 |
|
Cytat: |
- Zamierzam zabrać cię do domu i pieprzyć twoje małe gorące usta. To czyni cię moją.
– Jego pięści zacisnęły się na sukience, a on podciągnął ją tak, że znajdowała się na poziomie mojej talii.
– Będę pieprzył twoją cipkę tak mocno, że będziesz krzywić się z bólu przez następny tydzień. To czyni cię moją.
|
- To było takie dobitne, że gdyby nie przechylona kursywa uznałabym ,iż to prawda najprawdziwsza. Żal mi Belli bo stała się ofiarą własnych pragnień namiętności i pożądania. Zamknięta w pułapce własnej głowy odtwarza jak wieża
HiFi ulubioną płytę z różnymi utworami, gdzie na wszystkie sposoby kopuluje z własnym Szefem. Podsumowując : niezły hardkor.
Cytat: |
- Dzień dobry, Edwardzie. Jestem gotowa, jeśli chcesz |
- normalnie padam na twarz! Ryknęłam śmiechem,
że aż mnie zabolało. A raczej tak się zatrzęsłam (bolesne przy stłuczeniu kości ogonowej ;p)
Cytat: |
Ponownie otworzył drzwi, a ja próbowałam usiąść na siedzeniu bez spontanicznego szczytowania. |
-
ja po prostu leże! Leże i kwiczę ku ogólnej radości! Bo rozdział jest więcej niż ... boski! On jest [i tutaj brak
mi słów]. Podoba mi się zachowanie Belli - te jej małe intrygi. Zaskoczona jestem jednak Edwardem. Gały by mi z
oczodołów wyleciały i tyle. Po prostu więcej niż kawał świetnej (świętej?) roboty. Nasz szef jest małym prowokatorem
i ... lubi się chwalić - swoim gralem Co za rozdział... ufff.
Uskrzydlonaaa.
ps. To ja pytałam o Ema i Jazza ;p |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
k8ella
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 729 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 63 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod spojrzenia towarzysza Belikova
|
Wysłany:
Pią 12:40, 12 Lut 2010 |
|
Reilee. Ty chyba doprawdy chcesz pozabijać swoje czytelniczki?!
Mało co zawału nie dostałam, gdy zobaczyłam nowy rozdzialik, dodany w tak ekspresowym czasie. Jeszcze nie wytarłam poprawnie śliny po poprzednim chapie, a tu, surprise, nowy! Ale co mi tam, dam radę, najwyżej będę jęczeć przed ekranem, powiedziałam sobie i przeczytałam.
Jak zawsze, nie zawiodłam się. Tłumaczysz rewelacyjnie, zwłaszcza te przezabawne wstawki Belli.
Padam do Twych nóg i spod przymkniętych w zawstydzeniu powiek, przesyłam spojrzenie pełne uwielbienia.
No dobra, dość tych jęków...
Co mnie położyło na łopatki:
Cytat: |
tekst, który pokazała mi Rosalie –„powiedz mu: wpadniesz? chcę possać twojego ku***a”. |
Piłam wtedy coś i pamiętam, że wiele wysiłku kosztowało mnie nie oplucie laptopa mojego taty...
Oczywiście było tam tego więcej, ale to jedno utkwiło mi w pamięci (no i w tchawicy).
Nie mogę również zapomnieć Twojej osobistej notki pod tekstem
Cytat: |
Taaaa, też mi się tak wydaje XD |
Miodzio ;P.
Jeśli będziesz utrzymywać takie tempo, to podejrzewam, że skończę czytanie tego ff z jakimś tikiem nerwowym czy innym uszczerbkiem na zdrowiu. Ale oczywiście, nie skarżę się, wręcz przeciwnie, błagam, katuj bezlitośnie!
Mam nadzieję, że to moja propozycja masażu podziałała na Ciebie tak motywująco.
Cóż, tym razem mogę zaproponować wirtualny bufet ze spaghetti.
Pracuj kochana, a ja, jeśli nie Ciebie, to przynajmniej Twego weniaka nakarmię...
Pa,
k8ella |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez k8ella dnia Pią 12:42, 12 Lut 2010, w całości zmieniany 3 razy
|
|
|
|
Verderben
Wilkołak
Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 187 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Pią 17:13, 12 Lut 2010 |
|
Zdecydowanie wolę tego "nowego" Edwarda. Jest seksowny, drapieżny i - możliwe, że tak się nie określa mężczyzn, ale to słowo samo ciśnie się na język, w tym przypadku palce- niesamowicie uroczy. Jakkolwiek wcześniej wydawał się sztywny, sfrustrowany seksualnie, to teraz zamienił się sex machine. :D
Cytat: |
- To… - powiedział i, Święta Matulu, przycisnął swoje ciało do mojego, i był twardy, tuż przy moim brzuchu, i moje fantazje nie były dla niego sprawiedliwe, bo, poważnie, czy dziewczyna mogła się spodziewać, że będzie aż tak duży? To był z pewnością Święty Graal wśród ku***ów. |
Przez chwilę zastanawiałam się czy przypadkiem Bella znów nie ma jakiś super realistycznych fantazji. To byłoby możliwe. Choć ona stała się więźniem własnych pragnień, to Edward się otworzył i pokazał swoje.
Wielkie dzięki za te ekspresowe tempo. Byłam w szoku i jednocześnie pełna podziwu, za to, jak szybko wstawiłaś ostatni rozdział.
Pozdrawiam. :) |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Verderben dnia Pią 17:15, 12 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Only_Edward
Nowonarodzony
Dołączył: 27 Gru 2009
Posty: 8 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bydgoszcz / Forest in Forks
|
Wysłany:
Pią 19:30, 12 Lut 2010 |
|
Hej !
Reilee bardzo bardzo dziękuję za rozdział ; ))
Ogromnie mi poprawił humor.
Fajne są te ich zagrania i ten es od Rose ; )
Pozdrawiam czytelników,
betę i oczywiście Ciebie Droga Reilee |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
meadow
Człowiek
Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 64 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nibylandia
|
Wysłany:
Pią 23:28, 12 Lut 2010 |
|
Droga Reilee.!
Chciałabym Ci pogratulować tak dobrego tłumaczenia. Tekst czyta się bardzo przyjemnie, nie ma rażących błędów (brawo dla bety również). Twój styl bardzo dobrze pasuje do tego tekstu. Sporo udziału ma na pewno też twoje poczucie humoru - gdybyś go nie miała nie mogłybyśmy/liśmy czytać takich świetnych tekstów.
Możesz być naprawdę z siebie dumna, odwalasz kawał na prawdę dobrej roboty, i uwierz mi, siedzę na tym forum już od roku, czytałam sporo ff, a to twój spowodował, że się w końcu zarejestrowałam. A mówiłam sobie, że tego nie zrobię. ;]
Swoją część zasługi zapewne ma też autor tekstu, ale to do ciebie należał wybór tłumaczenia. Dlatego też obiecałam sobie, że nie będę czytać oryginału dopóki ty nie skończysz tłumaczenia. ;))
Co do treści? Z rozdziału na rozdział jest ciekawiej. Bella się rozkręca coraz bardziej, jest śmiała, taka jaką lubię. Mimo wszystko nie podoba mi się Bella łamaga. ;d
Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko życzyć Ci dalszego tak owocnego tłumaczenia tekstu i oczywiście sporo czasu dla wiernych czytelników. ;)
pozdrawiam, m. ;* |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
kamosoka
Człowiek
Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 93 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Wrocław
|
Wysłany:
Sob 9:28, 13 Lut 2010 |
|
nadrabiam zaległości w kometarzach i oczywiście najpierw muszę Tobie coś
napisac:)
Te dwa ostatnie rozdziały całkowicie mnie powaliły.
Jestem niesamowicie ciekawa, jak to się dalej potoczy, jedno jest
pewne Edward jest na straconej pozycji,uwielbiam tą ich grę słowną:
"Dzień dobry, Edwardzie. Jestem gotowa, jeśli chcesz"
Ale tego się kompletie nie spodziewałam:
"- To… - powiedział i, Święta Matulu, przycisnął swoje ciało do mojego, i był twardy, tuż przy moim brzuchu, i moje fantazje nie były dla niego sprawiedliwe, bo, poważnie, czy dziewczyna mogła się spodziewać, że będzie aż tak duży? To był z pewnością Święty Graal wśród ku***ów."
Całkiem mnie to rozwaliło.
Cóż, na koniec wypada mi napisać tylko, że jak zwykle z niecierpliwością czekam na c.d.
Pozdrawiam |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Anex Swan
Wilkołak
Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 170 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z piwnicy... ech, tam gdzie internet i książki ^^
|
Wysłany:
Sob 20:51, 13 Lut 2010 |
|
Co ja mogę powiedzieć, cudowne, zaskakujące, boskie. Jej, do tej pory nie mogę się otrząsnąć. Tłumaczenie bardzo dobre, milo się czytało, lekko, jak zawsze zresztą. I dodatkowo szybkością dodania, bardzo mnie zaskoczyłaś, taka miła niespodzianka. I warto było, Edward... może lepiej nie będę mówić. I jeszcze myśli Belli, bezcenne, już dawno się tak nie śmiałam. Tylko oczywiście musi się coś znowu sknocić, bo rozdziałów jeszcze trochę jest. Jestem strasznie ciekawa jak to się dalej potoczy, co się stanie z "przyjaźnią" i oczywiście ciekawią mnie myśli Belli, ma teraz duże pole do popisu^^ Czytając początkowe rozdziały zastanawiałam się czy mogę być jeszcze bardziej niecierpliwa, mogę.Ten ff jest humorystyczny, ciekawy ( czy ja coś mówię ) i oczywiście ładnie tłumaczony. Reilee gratuluję ff, jak i samej umiejętności ładnego tłumaczenia.
Życzę czasu, weny i wszystkiego co może się przydać przy tłumaczenie tego ff.
Pozdrawiam, Anex |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Anex Swan dnia Sob 20:54, 13 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Just Maggie x3
Nowonarodzony
Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 10 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 0:49, 14 Lut 2010 |
|
Cholera !
Ja zwariuję, obiecuję ci !
Boże....
Nie mogę się doczekać ^ ^
Jestem w siódmym niebie, uwielbiam takie opowiadania.
Czekam na następny rozdział.
Całuję Maggie. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Sleeping_Beauty
Nowonarodzony
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 49 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Śro 15:45, 17 Lut 2010 |
|
Kocham te tłumaczenie:) Byłam wielka fanką The Office, i widzę, że w końcu nadszedł Wielki Dzień, w którym przeczytałam coś równie dobrego:) Mam tysiące scenariuszy, jak będzie wyglądało ich kolejne spotkanie:) Cóż, w skrócie, tradycyjne sformułowanie- nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Reilee
Zły wampir
Dołączył: 06 Wrz 2009
Posty: 320 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gloomy Swamp
|
Wysłany:
Pon 22:21, 22 Lut 2010 |
|
Rozdział 10.
Autorka: [link widoczny dla zalogowanych]
Link do oryginału: [link widoczny dla zalogowanych]
beta: Tejki
Sukces? [Success?]
Edward, Edward, Edward, Edward.
Przepraszam, Edwardzie, masz rozmowę na pierwszej linii.
Wychodzę na lunch, Edwardzie.
Kiedy dojechaliśmy do pracy, ciągle powtarzałam w myślach jego imię, zamieniając pana Cullena na Edwarda.
Możliwość mówienia mu po imieniu była nieprawdopodobnie wyzwalająca, więc nie mogłam przestać powtarzać tego słowa w kółko, aż utraciło swoje znaczenie.
Okej, przyznam się.
To wszystko gówno prawda.
Tym, co naprawdę robiłam było desperackie powstrzymywanie się od sprawdzania, czy ciągle jest fizycznie pobudzony.
A tym, czego nie mogłam przestać powtarzać było: podnieciłam Edwarda, podnieciłam Edwarda.
Edward nie patrzył na mnie, dopóki nie zaparkowaliśmy na parkingu w pracy. Kiedy samochód się zatrzymał, przekręcił się na siedzeniu tak, że poczułam, jak jego spojrzenie świdruje mój policzek. Nie patrzyłam na niego tylko dlatego, że gdybym się odwróciła, skierowałabym wzrok na jego krocze, zamiast popatrzeć mu w oczy.
Usłyszałam, jak westchnął, co zabrzmiało, jakby poważnie się rozczarował. Potem powiedział łagodnie:
- Przepraszam za to, co wydarzyło się wcześniej, myślałem… cóż, czułem, że…
O cholera, on myślał, iż żałowałam tego, że z nim flirtowałam. By szybko wyprowadzić go z błędu, uwolniłam zmaltretowaną dolną wargę od moich zębów i odwróciłam się, by zmarszczyć brwi z powodu tej fatalnej pomyłki.
- Wcześniej? – zapytałam niewinnym głosem, patrząc na niego wzrokiem Bambiego
Teraz Edward zmarszczył brwi. Można powiedzieć, że byliśmy dwoma świrami marszczącymi na siebie brwi w jego Volvo.
- W garażu… kiedy ja… - Ucichł, ciągle nie zdając sobie sprawy, że go wkręcam.
Poprawiłam torebkę i kawę, otworzyłam drzwi i zaczęłam wychodzić z samochodu. Kiedy byłam w połowie, odwróciłam się, by na niego spojrzeć, a niewinne spojrzenie zamieniłam na to w stylu „pieprz mnie, proszę”.
- Nie martw się, Edwardzie, nic nie poczułam. Możliwe, że to wszystko wydarzyło się w twojej głowie.
Widziałam, jak się pochyla , jego oczy pociemniały niebezpiecznie, zanim nie zamknęłam mu drzwi przed nosem. Musiałam dobrze znać mojego szefa, ponieważ ten mały seksualny żart rozłościł go tak samo jak zrobiłby to z Edwardem z moich fantazji.
Nie zdążyłam zrobić nawet trzech kroków, gdy usłyszałam trzaśnięcie drzwiami i szybkie kroki. Po chwili znalazł się obok mnie z ręką na moich plecach, prowadząc mnie do windy.
- Nic nie poczułaś, hmmm? – napomknął delikatnie, podczas gdy ja porównywałam tego Edwarda do tego sprzed trzech tygodni. Trzy, do diabła, nawet tydzień temu nigdy nie szedłby tak blisko, że mogłabym poczuć ciepło jego ciała przenikające przez moją sukienkę.
- Nope – powiedziałam spokojnym głosem, akcentując „p”.
Dłoń przesunęła się z pleców tak, że spoczywała zaborczo na moim biodrze. Pochylił się i wyszeptał prosto do mojego ucha:
- Cóż, następnym razem, będę musiał pchnąć trochę mocniej.
Łiiiiiiiiiiiiiii, powiedział następnym razem!
Odwróciłam się tak, że szłam tyłem. Gdy to zrobiłam jego ręka ześlizgnęła się i spoczywała przy moim brzuchu. Nie miałam zamiaru jej odsunąć. Wyglądało na to, że on też nie.
- Trochę mocniej – zgodziłam się, patrząc mu prosto w oczy. – I odrobinę niżej.
Nie mogłam uwierzyć, że to powiedziałam. Patrząc na jego wyraz twarzy – on też nie. Podniósł drugą rękę tak, że trzymał mnie w talii i nagle zostałam przyciśnięta do zamkniętych drzwi windy.
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem. - Uśmiechał się, jakbym była nową, błyszczącą zabawką, którą właśnie wygrał. Chociaż nie, to było bardziej przebiegłe. Uśmiechał się, jakbym była nową, błyszczącą zabawką, którą właśnie ukradł jakiemuś dziecku.
- To takie proste, tak? Ja chcę, ty robisz? – wymamrotałam, ledwo mogąc mówić, bo podnosił mnie za talię, tak że biodra miałam oparte o niego. Dosłownie manipulował moim ciałem, umieszczając je tam, gdzie jego miejsce.
Zanim zdążył odpowiedzieć, przerwało nam rozbawione, udawane kaszlnięcie. Boże, nie pozwól, by to był ten ktoś, o którym myślę.
Moje najgorsze przypuszczenia zostały potwierdzone, kiedy cudowne i magiczne ręce Edwarda opuściły moje boki. Odsunął się odrobinę, wciskając guzik windy.
- Cześć, Emmett – wyjęczał, nawet się nie odwracając.
- Hejka, Eddie – powiedział Emmett radośnie. – Kogo tam ukrywasz za sobą?
Tak jakbyś nie wiedział, ty chodząca góro alpejska.
- Hej, Em. – Bardzo niechętnie wyszłam zza Edwarda.
Zabójcze spojrzenie, które posłałam jego szczerzącemu się bratu powinno wystarczyć, by schował się w kącie. On jednak uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Cóż, witaj, mały komandosie.
Czułam się na tyle swobodnie w towarzystwie Edwarda, że mogłam podokuczać jego bratu.
- Zamknij się, Em. Nie powinieneś być po drugiej stronie budynku?
Emmett i Jasper, tak samo jak Carlisle mieli swoje gabinety po drugiej stronie, na najwyższym piętrze. Tylko przez moje parszywe szczęście do napotykania ku***-blokad, Emmett musiał iść akurat tędy. I, cholera, jak wspaniały był ten blokowany ku***…
- Racja, Pryszczusiu - Zgodził się Emmett, zaskakująco szybko łapiąc wskazówkę. Byłam dumna z mojego śmiercionośnego spojrzenia, ale zauważyłam, że Edward obdarza Emmetta o wiele gorszym. Na pewno uciekłabym, gdzie pieprz rośnie, gdyby spojrzał tak na mnie.
- Zobaczymy się na lunchu – powiedział Em ze zrozumieniem i zaczął kierować się w kierunku drugiej windy.
Dokładnie w tym momencie przyjechała winda Edwarda. Uśmiechnął się do mnie, trzymając drzwi, a gdy przemówił, zdałam sobie sprawę, że nie mogę się ruszać.
- Bello?
- Pójdę schodami – wymamrotałam, gdyż samo patrzenie na windę, nawet jeśli miałaby zbliżyć mnie do tego fantastycznego mężczyzny, przerażało mnie tak straszliwie, że trzęsła mi się kawa w ręku.
- To pięćdziesiąt pięter, kochanie – zauważył uprzejmie. Nie sądzę, by zdawał sobie sprawę z tego, jak mnie nazwał.
- Cóż, w takim razie będę miała szczuplejszy tyłek, jak będę już na górze – zażartowałam.
- To nie jest dobry pomysł – chociaż będę musiał przeprowadzić dokładniejszą inspekcję, by potwierdzić, że już masz szczupły tyłek. A teraz chodź tutaj. Nic złego się nie stanie. – Kiwnął w moim kierunku jednym z tych cudownych, długich palców. Ale ja nie byłam tego taka pewna.
Zaczęłam się cofać, ale jego zwinne dłonie chwyciły mnie za ramiona i wciągnęły do windy.
Próbowałam się wyrwać i zwiać, wrzeszcząc jak strzyga, ale jego uścisk był zbyt silny i już wcisnął guzik na ostatnie piętro.
- Nie uda ci się – powiedział wesoło, kiedy próbowałam wcisnąć przycisk drugiego piętra. Rozbawiony błysk w jego oczach zanikł, kiedy zdał sobie sprawę, jak okropnie się czułam. A potem od razu znalazłam się w moim najbardziej ulubionym miejscu we wszechświecie – ramionach Edwarda.
- W porządku, kochanie – mruczał mi do ucha, ściskając tak mocno, że straciłam oparcie w stopach. – Czy naprawę myślisz, że pozwoliłbym ci tu wejść, gdyby wszystko nie zostało naprawione?
Nie mogłam odpowiedzieć, a on wcale nie wyglądał, jakby tego oczekiwał, jedynie przeczesywał palcami moje włosy. W końcu usłyszałam, jak drzwi się otwierają.
Wyrwałam się z jego chwytu do mojego biura, sekundę po tym, jak mi na to pozwolił.
- Wiem, że jest naprawiona, po prostu nie lubię być w środku! – broniłam się twardo. Edward zachichotał i odprowadził mnie do biurka. Poczekał, aż rzucę swoje rzeczy, by uzyskać całą moją uwagę, gdy powiedział:
- Następnym razem będę musiał pomyśleć nad lepszym sposobem na odwrócenie twojej uwagi.
Spojrzałam na niego nieprzyzwoitym spojrzeniem, gdyż nasza ustna gra wstępna (och, błagam, by była to gra wstępna) sprawiała, że chciałam rzucić się na jego nogę jak napalony pies.
- Jeśli dasz radę podołać zadaniu – wymamrotałam, obdarzając go najbardziej wyzywającym spojrzeniem. Dalej, Edwardzie - mówiło moje spojrzenie - pieprz mnie, a niezdolna, by poddawać wątpliwościom twoje zdolności, będę wrzeszczeć twoje imię.
Mój telefon zadzwonił, zanim odpowiedział (dodałam go do mojej listy zagrożeń blokujących ku***a), odebrałam ze zwyczajnym „biuro Edwarda Cullena, słucham”, a on zaczął skrobać coś w moim notesie z samoprzylepnymi karteczkami.
Kiedy skończył, oderwał jedną i przykleił do mojego czoła. Potem powiedział „Będę w moim gabinecie” i zniknął za drzwiami.
Oderwałam karteczkę. Nie ma potrzeby mówić, że to co napisał swoim eleganckim pismem wystarczyło, bym zapomniała, że rozmawiam przez telefon.
,,Zobaczymy, czy spełnię twoje standardy w drodze na dół.”
W połowie dnia zadzwonił Jasper, co tylko poprawiło mój fantastyczny nastrój.
- Hej, Bello, pytam tylko z ciekawości, gdyż nikt nie chce mi nic powiedzieć, ale co do diabła sprawiło, że mój brat właśnie do mnie zadzwonił, by zapytać fałszywie obojętnym tonem, kiedy idziemy jeść lunch? I to nie wszystko! Musiałem kazać mu poczekać i kiedy wróciłem do telefonu, ten koleś nucił. Nucił! Edward! Czuję się jakbym był w pieprzonej Strefie Mroku.
Edward przyszedł w połowie mojego lunchu z Emmettem i Jasperem. Było to całkiem wygodne, gdyż pierwszą połowę spędziliśmy na obgadaniu wydarzeń zaistniałych od piątku. Chłopcy byli dumni z moich flirtów i gratulowali mi, obsypując mnie komplementami.
Kiedy Edward przyszedł, usiadł przy stoliku na wprost mnie. W tym czasie byliśmy na etapie dokładnej analizy randek Ema i Jazza. Byłam zaskoczona, jak łatwo włączył się do rozmowy.
Zawsze postrzegałam Emmetta i Jaspera jako parę, ale zaczepki i skandalicznie bezużyteczne komentarze Edwarda, a także sposób, w jaki chłopcy mu się odpłacali sprawiły, że było jasne, że są Trójką Braci Cullen.
Przez cały czas bardzo rzadko odwracał wzrok od mojej twarzy, a Jasper szturchnął mnie pod stołem więcej niż raz.
Edward wrócił do biura razem ze mną, co było dość korzystne, gdyż potrzebowałam jego uścisku w drodze windą na górę. Potem około piątej po południu Jessica zaczęła zbierać się do wyjścia. Edward przyłapał nas na wieczornych plotkach przy moim biurku i sprawił, że oczy Jessici wyskoczyły z orbit, gdy przyłączył się do rozmowy.
O szóstej trzydzieści byłam gotowa, by opuścić biuro. Dzięki wyczuciu czasu lub dokładnie zaplanowanej zasadzce Edward dołączył do mnie, gdy czekałam na nieszczęsną windę. Był taki uprzejmy przez cały dzień i nie rzucał żadnych aluzji. Miałam nadzieję, że było to spowodowane tym, że nigdy nie byliśmy sami.
Ciągle zakładałam, że kompletnie zapomniał o swojej małej notatce na samoprzylepnej karteczce. Uprzejma rozmowa podczas czekania na windę tylko potwierdziła moje ponure przypuszczenia.
- Dzwonił ktoś z ludzi Matthew? – zapytał mnie zwyczajnie, opierając się o ścianę i ciągle patrząc na mnie, tak jak za każdym razem, gdy na niego spojrzałam.
- Godzinę temu. Potwierdzili termin waszego spotkania – poinformowałam go z rozczarowaniem, gdy weszliśmy do windy.
Ale nie było potrzeby, bym się martwiła.
Ułamki sekund po tym, jak drzwi się zamknęły, Edward pchnął mnie na ścianę, dociskając ciężarem swojego ciała.
Jego usta dotknęły moich i z chrząknięciem próbował wepchnąć język przez moje zszokowane wargi. Zacisnął dłonie w pięści w moich włosach, przekręcają głowę w bok, tak by uzyskać lepszy dostęp do mojej buzi. Przebiegł językiem po moich zębach i wepchnął głębiej. Otworzyłam szeroko oczy w zaskoczeniu i zauważyłam mały grymas na jego twarzy, tak jakby odczuwał ból.
Nie był zadowolony z tego, że ciągle pozostawałam nieruchoma, bo przeniósł rękę z włosów, by masować delikatnie mój policzek, ciągle badając językiem moją jamę ustną i próbując nakłonić mnie do odpowiedzi.
W tej samej sekundzie jego wspaniały smak w końcu dotarł do mojej świadomości. Nagle moje ręce wystrzeliły, by zagłębić się w tych wspaniałych włosach i z mocnym szarpnięciem zmiażdżyłam jego twarz swoją, używając końcówki języka do masowania jego.
Jęknął błagalnie, trzymając w dłoniach moją twarz, a jego język wsuwał się i wysuwał z moich ust. Edward Cullen pieprzył moje usta językiem!
Dyszał, warczał i chrząkał. Patrzenie na tak nakręconego Edwarda strasznie mnie nakręcało, więc jęczałam, skomlałam i wzdychałam, co podniecało go jeszcze bardziej. I tak w kółko.
Potem, zanim zdążyłam mrugnąć, drzwi windy się otworzyły, a echo odgłosów z garażu dało nam znać, że ta chwila się skończyła. Jego język powoli torturując mnie wysunął się z moich ust, a wargi oderwały od moich z mlaśnięciem.
Odsunął się ode mnie i gdy na niego spojrzeć, można było odnieść wrażenie, że jest chłopcem z plakatu obrazującego seksualną frustrację. Włosy miał wymięte przez moje palce, wargi wilgotne i nabrzmiałe, wyraźne wybrzuszenie odznaczało się na jego spodniach, policzki miał seksownie zarumienione i ledwo co kontrolował swoje oczy. Dyszał łapczywie, bo, jasna cholera, nie oddychaliśmy przez całą jazdę.
- Jak myślisz, Bello? Dałem radę? – wysyczał, ale delikatnie włożył mi przy tym kosmyk włosów za ucho.
Nie chciałam mu tego powiedzieć. Poczekałam aż mój oddech się uspokoi, bym nie brzmiała na zbyt zachwyconą i powiedziałam swobodnie:
- Nie wiem.
Przeszłam obok niego i wyszłam z windy, kierując się w stronę mojej biednej, zapomnianej furgonetki, która była zaparkowana tuż obok jego Volvo. Oparłam się o nią, gdy do mnie dołączył, patrząc się na faceta, który dziesięć miejsc stąd wsiadał do swojego wozu.
- Nie wiesz? – zapytał z niedowierzaniem. Oczy utkwił w moich ustach, które, wiedziałam, że były tak nabrzmiałe jak jego.
– Myślę, że mogłeś się bardziej postarać. – Pochyliłam się pod pretekstem poprawienia jego krawata i wyszeptałam na wprost jego ust. – Bywało lepiej.
Jeżeli była jakaś coroczna nagroda za drażnienie-ku***a, miałam to gówno w kieszeni.
Edward ostro złapał moje ręce osuwając je od węzła poluzowanego krawata.
- Kiedy będziemy sami, sprawię, że cofniesz te głupie słowa – ostrzegł mnie. – Przyjadę po ciebie jutro rano i udowodnię, że to stwierdzenie jest fałszywe.
Do diabła!
Czy podwożenie nie jest najlepszą rzeczą pod słońcem?
____________________
hell yeah
Kolejny rozdział już wkrótce |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|