|
Autor |
Wiadomość |
dotviline
Wilkołak
Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 161 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Nie 0:11, 17 Sty 2010 |
|
Ech... Jak zwykle z opóźnieniami. Błagam o wybaczenie!
Rozdział przeczytałam już wczoraj albo nawet wcześniej, ale nie mogłam się zebrać do KK... No, teraz też nie wiem czy uda mi się dodać Ci jakoś weny Niobe, ale... dobra, nie ma się co rozczulać! Jedźmy z tym koksem...
Podoba mi się, jak z każdym rozdziałem ukazujesz inne cechy Edwarda. To jest naprawdę fajne i zmusza mnie do zlepienia sobie poszczególnych fragmentów w całość. Co ważne - twój Edward jest całkowicie nie jednowymiarowy! Jestem tym zachwycona, bo postacie, które podlegają tylko jednoznacznej ocenie nudzą mnie zanim zdążę się wczytać (ale to raczej nie nowość xD).
Co mnie zszokowało? Tajemnica. Jak to jest, żeby tylko Edward i Alice wiedzieli, znali prawdę?
Ach i o co tak naprawdę chodzi Volturi? Dlaczego Cullen musi męczyć się z Jamesem?
Bella jest u Ciebie mocno odróżniająca się od "Zmierzchu". To jak najbardziej na plus, ale muszę Ci powiedzieć, że czynisz z niej bohaterkę skomplikowaną. A może tylko ja nie do końca łapę, o co jej chodzi...? Nie ważne.
Co do Leah - nie jestem pewna, jak ją ocenić. Poczekam na dalszy rozwój wydarzeń.
Chwaliłam Cię już za pomysł Niobe? Nie? To już naprawiam błąd. Zawieszenie tej historii w tym świecie jest świetne. Wpisanie losów Belli w działanie "Szkarłatnego Pałacu" jest zadziwiające, tajemnicze, wciągające, budujące napięcie i... po prostu inne.
Aurora Rosa napisał: |
Czy to takie dziwne, że niecierpię Morgan? |
Niestety mimo mojej tradycji - znajdowania pozytywnych cech i przepadania za bohaterami zgoła nielubianymi przez innych czytelników - muszę zgodzić się z Aurorą. Morgan jest w moim odczuciu całkowicie zua. I nie lubię jej. Ciekawa jestem jakby się zachowała, gdyby Edward nagle uświadomił ją, że słyszy myśli...? Ale mimo wszystko Niobe, ta kreatura zwiększa dwubiegunowość opowiadania. I da się ją znieść.
Ciekawi mnie też postać Madam d'Houdetot. Jest taka... dziwna? Może lepiej brzmiałoby odmienna. Nie wiem, jak to wyrazić, po prostu nie wiem co o niej sądzić. I zastanawiam się, jaką rolę odegra w tej historii...
No i jeszcze dodam, że rewelacyjnie "wstawiłaś" nowe postacie. Maggie - jedna z nielicznych w otoczeniu Edwarda, na którą zareagowałam z uśmiechem; Marianne - pozytywna iskierka, w nieoswojonym płomieniu; Holly - dość dziwaczna, ale miła; Natalie - ciekawa postać - otwarta, szczera i nie bojąca się swojej przeszłości; Betsy - trochę dziwna, ale to pewnie tylko moje dziwne skojarzenia xD; Theo - wygląda na dość ułożoną i spokojną, ale fakt faktem więcej informacji brak To tyle nowych bohaterek, które mnie zaciekawiły...
Kończąc już moją przydługą wypowiedź życzę weny. I mam nadzieję, że pojawi się szybko, bo zżera mnie ciekawość, co będzie dalej!
Ciao,
dot. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Sweet*Rose
Nowonarodzony
Dołączył: 31 Gru 2009
Posty: 20 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Mirosławiec
|
Wysłany:
Nie 10:35, 17 Sty 2010 |
|
Bardzo ciekawy rozdział. Bella spsuła trochę akcje mówiąc ,że znalazła się w Szkarłatnym Pałacu by się czegoś nauczyć. Dziwne, że dziewczęta nic nie spostrzegły. Jak się spodziewałam była załamka, że nie zobaczy się z Jacobem przez tak długi czas itp. Pewnie będzie bardzo pojętną uczennicą jeśli chodzi o szkolenie w Anglii. Mam nadzieje, że zostanie opisane jak sobie będzie radzić. Jestem ciekawa jak Bells trafi do Edwarda. No, bo przecież on ma teraz tą drugą kurtyzanę Morgan. Moją teorią jest iż James ją zabije lub zmieni w wampira. A może Ed nie wytrzyma?? Tego nie wiem:)) Powodzenia w dalszej pracy. Czekam na nowy chap.:*
Pzdr. Sweet*Rose |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Maya
Wilkołak
Dołączył: 10 Sie 2009
Posty: 244 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: krzesła. Obrotowego krzesła. o!
|
Wysłany:
Czw 19:07, 21 Sty 2010 |
|
Jestem i ja :) Wiem, wiem moje spóźnialstwo jest karygodne. Do rzeczy.
Rozdział b.ciekawy. Powiem więcej, byłam tak spragniona wieści co dalej, że czytałam jak błyskawica. Intryguje mnie postać Madame. Cóż to ona takiego ma, że jak to leciało... prześwietla duszę no czy coś takiego, wiadomo o co chodzi.
Ciekawie przeprowadzona rozmowa z resztą kurtyzan. Theo xD Fajno :)
Interesuje mnie jak to będzie dalej z Bellą. Mam nadzieję że Morgan czymś wkurw... wkurzy Edda i no,... no a może wymyślisz coś innego. No ale chciała bym dostac jakieś ciekawe spiecia Morgan z Eddem. W sumie może być też z Jamesem a no i czekam na jej paskudne zachowanie się w towarzystwie :)
Dobra, starczy.
Pozdrawiam Serdecznie
Ave vena
Czekam na więcej :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
niobe
Zły wampir
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 481 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 96 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Czw 0:00, 04 Lut 2010 |
|
Ślicznie dziękuję za wszystkie komentarze, choć przyznam, że niektóre mnie nieco przestraszyły szczególnie co do mojego ociągania się ze spotkaniem Edwarda i Belli. Cóż jak Bellafryga napisała mam wszystko zaplanowane i się tego trzymam - właśnie się zastanawiałam jakiś czas temu jak będzie z Waszą cierpliwością ^^ No tak właśnie, teraz kolejny rozdział, jestem już pod koniec sesji, więc jest możliwość, że kolejny rozdział pojawi się nieco szybciej niż poprzednie, ale to jeszcze zależy od poziomu mojej weny, bo szczerze przyznam, że nieco podupadła przez ciągłe uczenie się - także wszystkie komentarze bardzo mile widziane ^^
Betowała moja kochana Pernix ;*
ROZDZIAŁ 7
[link widoczny dla zalogowanych]
Jacob siedział przy komputerze. Już od kilku godzin na przemian czytał wszystkie maile od Belli. Nie widział jej od prawie trzech tygodni, ale teraz odczuwał przede wszystkim złość, nie tęsknotę. Wiedział, że powinien być bardziej stanowczy. Mógł się nie zgodzić albo chociaż zabronić Lei mówienia jej o planie. Był alfą, więc musiała go słuchać.
Szybko wstał z fotela i podszedł do okna. Deszcz miarowo uderzał o szybę. Cóż, przynajmniej pogoda odzwierciedlała jego obecne samopoczucie. Embry od tygodnia powtarzał mu, iż jest nie do zniesienia. Inni członkowie sfory nie zaprzeczali. Wiedzieli, co czuł, dlatego starali się go nie oceniać. Jedynie Leah zaklasyfikowała jego stan jako depresję porzuconego samca. W takich momentach miał ochotę ją udusić, jednak wiedział, że zachowanie wilczycy ukrywało strach. Jedynie ta świadomość powstrzymywała go od przemożnej chęci zrobienia jej krzywdy. Jacob akceptował zachowanie dziewczyny. To był sposób na radzenie sobie z przeszłością. Ukrywała swoje uczucia pod grubą powłoką złośliwości i oziębłości. Wszyscy z nich nosili w sercu ranę, ona po prostu schowała ją głębiej. Mężczyzna oparł czoło na zimnej szybie. Może poniekąd Leah miała rację? Czuł się porzucony. Tak bardzo kochał Bellę, a ona tak nierozważnie narażała się na niebezpieczeństwo. Nawet nie miała pojęcia, co czułby, gdyby coś się jej stało, a wszystko to przez niego – przez to, że nie umiał odmówić.. Wiedział, że jako przywódca zmiennokształtnych nie mógł uczynić niczego innego, ale jako narzeczony Belli zrobiłby wszystko, aby zapewnić jej bezpieczeństwo. Jak miał wybierać pomiędzy tymi dwoma tak różnymi rolami? Czy musiał poświęcić ukochaną osobę, żeby przesunąć szalę zwycięstwa na ich stronę? Jacob czuł się, jakby był w sytuacji bez wyjścia. Każda jego decyzja mogła zakończyć się tragedią. Dlaczego nie mógł być normalnym mężczyzną? Czemu on został pokarany tym darem? Nigdy nie narzekał na swój los, ale teraz pierwszy raz w życiu żałował, że nie może być zwykłym człowiekiem. Chciałby nie mieć obowiązku walki z wampirami. Pragnął, aby jego jedyną rolą była opieka nad Bellą. Black wyrwał się z zamyślenia i szybko wrócił do komputera. Jeszcze raz zaczął odczytywać wiadomości od narzeczonej. Przynajmniej przez chwilę chciał poczuć, że jest bliżej.
Costwolds, 10 października 2009
Kochany wilczku,
Udało mi się wreszcie dotrzeć na miejsce. Szkolenie odbywa się w Sudeley Castle. Miejsce jest naprawdę przepiękne, ale i tak nie mogę w spokoju wszystkiego podziwiać, bo nie mam ani chwili wolnego czasu. Kiedy wracam wieczorem, stać mnie tylko na napisanie Ci kilku słów i położenie się spać. Nawet nie podejrzewałam, że te wszystkie kursy będą takie męczące. Sądzę, że jedynie w wojsku mogłoby być gorzej, choć i tego nie jestem pewna. Codziennie rano mamy pobudkę o szóstej! Po porannych ćwiczeniach, w imię przysłowia w zdrowym ciele - zdrowy duch (które swoją drogą już wywołuje u mnie mdłości), mamy śniadanie. Potem są dwugodzinne lekcje etykiety. Cały czas jakaś kobieta, która najwyraźniej połknęła kij, upomina mnie, że nieodpowiednio trzymam widelec i nie pamiętam o właściwym ułożeniu nóg. Przed obiadem mamy zajęcia, które w założeniu powinny nauczyć nas jak dbać o nasz wygląd, ponieważ w końcu to jest nasza wizytówka. Po obiedzie odbywają się szkolenia mające wzbogacić nasze "wnętrze". Większość dziewczyn idzie na historię bądź sztukę, ale Lady Clayton stwierdziła, że moja wiedza na ten temat jest już na zadowalającym poziomie, więc przydzieliła mnie do nauki układania bukietów. Tak, dobrze czytasz. Nauka układania bukietów. Cały czas podchodzi do mnie zniewieściały lord mówiący, że w ogóle nie mam wyczucia, bo nawet ślepiec wiedziałby, że stokrotki nie pasują do czerwonych róż. Po tych pasjonujących zajęciach pobieramy nauki chodzenia. Nawet w największych koszmarach nie sądziłam, że ktoś może mnie zmusić do maszerowania z książką na głowie. Następnie jest kolacja, po której, ku mojemu największemu przerażeniu, uczą nas, jak dystyngowana kobieta powinna uwodzić mężczyzn. Oczywiście osobno traktują tu wampirzątka. Jak widzisz wspaniale się bawię, poszerzając swoją wiedzę w tak cudowny sposób.
Choć jedna rzecz mnie cieszy. Będąc tutaj, nie mam czasu na myślenie. Nie mogę zacząć za Tobą tęsknić, to zabija całą moją silną wolę. Czuję potrzebę jak najszybszego powrotu, aby znowu być z Tobą. Nie ma już miejsca na wątpliwości. Wiem, że podjęłam słuszną decyzję. Ty też o tym pamiętasz, prawda? Muszę wierzyć, że to dla naszego dobra. O niczym nie marzę teraz bardziej niż o tym, aby znowu być w domu. Moglibyśmy się śmiać z tych filmów oglądanych w piątek albo siedzieć ze sforą w salonie, objadając się popcornem. Wszystko byłoby lepsze niż moja nauka tu. Cała moja odwaga znika, gdy nie ma Cię przy mnie. Czuję się taka bezbronna. Teraz już wiesz, że silna wola, jaką posiadam, została przy Tobie. Mam nadzieję, że to wszystko się wkrótce skończy i znowu będziemy razem.
Twoja Bella.
Costwolds, 14 października 2009
Drogi wilczku,
Nie wiem, gdzie podziały się te cztery dni. Nasi opiekunowie stwierdzili, że radzimy sobie tak dobrze, że dorzucą nam dodatkowe zajęcia, dzięki czemu wstajemy wcześniej i później kładziemy się spać. Zostaje nam sześć godzin snu, ale jakie to ma znaczenie w obliczu pozyskania tak ważnej wiedzy? Dwa dni temu postanowiłam, że będę się bardziej starać. Może wtedy pozwolą mi szybciej wrócić? Okazało się, że to wszystko nie jest takie kompletnie niepotrzebne. Dalej uważam, że jedzenie każdej potrawy innym sztućcem jest bezsensowne, ale dowiedziałam się przynajmniej, jakie powinnam kupować ubrania, żeby pasowały do mojej karnacji i koloru oczu. Podobno czerwone. Wczoraj był tutaj jakiś słynny wizażysta. Większość dziewczyn zaczęła piszczeć, jak tylko wszedł do holu, za co dostały zresztą reprymendę - przecież to zachowanie niegodne damy. W każdym razie po pięciu godzinach siedzenia w jego salonie, sama siebie nie poznałam. Patrząc do lustra, nie widzę już tam siebie. Stałam się kimś innym. Mam nadzieję, że moja przemiana przypadnie Ci do gustu. Poza tym poznałam Sophie - mieszka w Paryżu i zaczęła mnie uczuć francuskiego. Może ten wyjazd nie okaże się całkowitą stratą czasu. Ostatnio pochwalił mnie nawet nauczyciel od układania kwiatów. Stwierdził, że moja kompozycja, mimo że dość nowatorska, jest ujmująca. Gdy moja kariera kurtyzany się skończy, będę mogła otworzyć kwiaciarnię. Muszę już iść. Dziś czekają nas pierwsze nauki tańca. Już się boję. Wiem, że ktoś na tym ucierpi.
Całuję!
Costwolds, 19 października 2009
Kochany wilczku,
Zaczynam się czuć tutaj coraz lepiej. Okazało się, że nasz nauczyciel od kompozycji kwiatów jest koneserem sztuki i kolekcjonuje obrazy Johna Constable. Wczoraj wieczorem zaprosił mnie do siebie do rezydencji na kolację. Poznałam jego chłopaka. Cóż, tworzą bardzo niecodzienną parę, ale przynajmniej mogłam się na chwilę oderwać od tych wszystkich sztywnych ludzi. Pokazał mi swoją kolekcję sztuki - jest naprawdę zdumiewająca. Mimo że niespecjalnie gustuję w pejzażach, muszę przyznać, że obrazy, które zgromadził są naprawdę niesamowite. Zaczynam także poznawać resztę dziewczyn, po dłuższej rozmowie zdecydowanie zyskują. Większość z nich jest po studiach. W pokoju obok mieszka Luka - ukończyła matematykę na Oxfordzie, zadziwiająco łatwo odnajduje się w tutejszych standardach. Pamiętasz jak wspominałam Ci o Sophie? Ona jest naprawdę wspaniała, o wiele łatwiej mi przetrwać to szkolenie z nią. W tańcu też powoli zaczynam odczuwać większą pewność. Dziś na zajęciach nadepnęłam mojemu partnerowi na stopy tylko osiem razy. Ponadto powoli zaczynam opanowywać trudną naukę chodzenia na obcasach. Muszę iść na kolację.
Kocham!
Costwolds, 20 października 2009
Najdroższy wilczku,
Wczorajszy list był kłamstwem. Czuję się tutaj jeszcze bardziej samotna niż w jakimkolwiek innym okresie mojego życia. Tęsknię za Twoim uśmiechem, za dotykiem i sposobem, w jaki na mnie patrzysz. Codziennie rano, gdy się budzę, próbuję odnaleźć Twoją rękę. Kiedy trafiam tylko na zimną satynę, mam ochotę się rozpłakać. Wykonuję wszystkie czynności mechanicznie. Chodzę, jem, uczę się, przyjmuję pochwały. Nie mogę się doczekać momentu, gdy znowu Cię zobaczę i chwili, kiedy znajdę się w Twoich ramionach. Marzę o tym, aby znowu móc pracować w tym głupim spożywczaku, pragnę nawet znów usłyszeć szczebiotanie Jessiki Stanley. Zniosłabym wszystko, jeśli tylko wiedziałabym, że czekasz na mnie w domu. W naszym domu. Tak bardzo chciałabym być koło Ciebie. Mam coraz większe wątpliwości co do mojej decyzji. Czy ja w ogóle wytrzymam w jednym domu z innym mężczyzną? Pragnę tylko Ciebie. Zawsze.
Twoja Bella
To był ostatni list, jaki napisała. Nie było nic więcej, żadnej wiadomości od ponad tygodnia. Jacob ukrył twarz w dłoniach. Bał się o nią. Pięć dni temu wysłał nawet Leę do Szkarłatnego Pałacu, aby się czegoś dowiedziała. Recepcjonistka powiedziała jej, że wszystko odbywa się zgodnie z planem i codziennie otrzymują raporty z jej postępami. Podobno właścicielka jest z niej bardzo zadowolona. Czemu nic do niego nie napisała przez taki długi czas? Jest zbyt zajęta? Zmęczona? On pisze do niej codziennie, a od niej nie miał wieści od długich dziewięciu dni. Zapomniała? Mężczyzna zacisnął mocno szczęki. Może martwił się bez potrzeby? Z rozmyślania wyrwał go dźwięk telefonu. Szybko odebrał połączenie.
- Słucham?
- Gdzie jesteś, Jake? Czekamy z Sethem. - W słuchawce rozległ się zirytowany głos Embry'ego.
Mężczyzna zerknął odruchowo na zegarek. Już dawno powinien spotkać się z przyjaciółmi.
- Zaraz przyjdę.
Zanim mężczyzna zdążył powiedzieć chociaż słowo, odłożył telefon. Szybko wyłączył komputer i, nie oglądając się za siebie, wybiegł z domu. Żwawym krokiem przechodził przez puste uliczki Waszyngtonu. Wszedł w jeden ze ślepych zaułków - dokładnie zbadał, czy nikogo nie ma w pobliżu. Gdy upewnił się, że jest sam, rozpoczął przemianę. Zaczął drżeć, czując przepływającą energię. Gorąco rozchodziło się po jego całym ciele. Dochodziło do każdego, nawet najmniejszego zakończenia nerwowego. Kiedy cała energia się skumulowała, jego skóra eksplodowała, a w miejscu gdzie przed chwilą stał, znajdował się wielki wilk. Jacob szybko wybiegł z zaułka i pognał na miejsce spotkania. W między czasie zaczęły dochodzić do niego myśli innych członków sfory.
Zapomniałeś o patrolu? - W jego głowie rozległ się zirytowany głos Embry'ego.
Byłem zajęty, zagapiłem się.
Znowu czytałeś maile od Belli - oznajmił mężczyzna. - Człowieku, zamęczasz się.
Embry, daj mu spokój - do dyskusji dołączył się Seth.
Dzięki. - Jacob zawsze doceniał to, że najmłodszy z członków jego sfory wstawiał się za nim.
Dobrze już się nie wtrącam. Uważam tylko, że niepotrzebnie się zamęczasz. Bella na pewno sobie świetnie radzi.
Dość! - Warknął Jacob, wyłaniając się zza zakrętu i stając przez dwojgiem przyjaciół.
Nie będziemy teraz o tym rozmawiać, mamy patrol. Rozdzielamy się. Seth idziesz ze mną na północny zachód - Patricia mówiła, że może tam grasować jakiś nowonarodzony. Embry, patrolujesz okolicę. W razie potrzeby wzywaj nas.
Wielki wilk kiwnął głową i szybko pobiegł w głąb uliczki.
I tak jeszcze o tym porozmawiamy - dodał Embry.
Jacob jęknął w duchu, po czym zerknął na Setha i, gdy ten kiwnął głową, oboje rzucili się do biegu. Wybiła trzecia, w bocznych alejkach wielkich osiedli nie było żywego ducha. Czasem natrafiali na jakiegoś młodego człowieka wracającego z imprezy. Jednak ich wyostrzone zmysły informowały ich, gdy ludzie znajdowali w pobliżu i mogli ukryć się z wyprzedzeniem.
Brakuje mi La Push i biegania po lesie - powiedział z nostalgią Seth.
Jacob zaszczekał.
Mi też, ale tutaj się komuś przydamy. Wiesz, że nie mieliśmy wyjścia.
Seth nie odpowiedział. W jego głowie zaczęły pojawiać się wspomnienia. Jacob poczuł ból przyjaciela, gdy ten po raz kolejny miał przed oczami obraz zmarłej ukochanej. Wilk zatrzymał się i zacisnął szczęki.
Przepraszam - powiedział Seth z żalem, przystając. - Nie powinienem o tym teraz myśleć.
Jacob popatrzył na przyjaciela ze współczuciem. Nie chciał z nim rozmawiać o tym, co się wydarzyło. Już tysiąc razy poruszali ten temat, a Seth wcale nie czuł się przez to lepiej. Clearwater zawsze umiał panować nad swoimi uczuciami, aby nie obarczać swoim cierpieniem innych członków sfory. Potknięcia zdarzały mu się bardzo rzadko, jednak w takich momentach Jacob nie mógł wyjść z podziwu, jak jego przyjaciel sobie z tym radzi, że może normalnie funkcjonować, dźwigając tak ogromny ciężar straty.
W porządku, nic się nie stało - powiedział Jake.
Seth nie zwrócił na niego uwagi - był zapatrzony gdzieś w daleką przestrzeń.
Co jest? - zapytał Alfa.
Nie wiem, ten zapach... Czujesz?
Wilk zaczął węszyć. Zrobił kilka kroków do przodu i po chwili stanął przed przyjacielem.
Jacob, wracaj! Leah mówiła, że Bella się z nią przed chwilą skontaktowała.
Wilk zamarł w bezruchu, gdy tylko usłyszał głos Embry'ego. Czemu Bella rozmawiała z Leą, a nie z nim? Może zadzwoniła, gdy go już nie było? Szybko odwrócił się w kierunku Setha.
Idź do niej.
Jacob kiwnął w podziękowaniu łbem i rzucił się do biegu. Szybko mijał opustoszałe ulice. Chciał jak najszybciej znaleźć się na miejscu. Po kilku minutach stanął przed mieszkaniem Lei i zaczął drapać w drzwi. W tym momencie przed wejściem pojawiła się dziewczyna i wpuściła go, krzywiąc się lekko.
- Mógłbyś się przynajmniej zmienić - szepnęła ze złością.
Wilk szybko ruszył w kierunku pokoju zajmowanego przez Setha. Gdy tylko drzwi się za nimi zamknęły, przybrał z powrotem ludzką postać. Wziął z szafy pierwsze lepsze spodnie, ubrał je i szybko pobiegł do salonu.
- Co ci mówiła? - zapytał, łapiąc Leę mocno za przedramiona.
- Uspokój się - syknęła dziewczyna, strząsając jego ręce. - Wszystko w porządku, za trzy dni będzie w Waszyngtonie.
Jacob poczuł wybuch szczęścia. Uśmiechnął się szeroko i porwał przyjaciółkę w ramiona.
- Leah, wreszcie jakieś dobre wieści!
Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko. Jacob był jedynym mężczyzną, przy którym czasami czuła się jeszcze jak kobieta. Nie musiała ukrywać się za skorupą złośliwości i dystansu. Poklepała go lekko po plecach.
- Byłabym wdzięczna, gdybyś postawił mnie na podłogę.
Indianin zachichotał, na co kobieta tylko wywróciła oczami.
- Zachowujesz się czasem jak dzieciak, Black.
Mężczyzna rzucił jej wesołe spojrzenie.
- Powiedz mi, o której ma lot, kiedy ją odebrać z lotniska?
Leah zawahała się. Momentalnie spoważniała, znowu ubrała jedną ze swoich masek.
- Nie możesz jej odebrać. Przyślą po nią samochód ze Szkarłatnego Pałacu.
Cały dobry humor Jake'a zniknął w jednym momencie.
- Dlatego zadzwoniła do mnie. Widziała, że ty będziesz miał jakieś obiekcje - wyjaśniła dziewczyna obojętnie, siadając na sofie.
Ciało mężczyzny zaczęło drgać. Leah obrzuciła go zirytowanym spojrzeniem.
- Byłabym wdzięczna, gdybyś nie zdemolował mi salonu.
Jacob rzucił jej wściekłe spojrzenie, jednak po kilku sekundach uspokoił się. Szybko podszedł do kobiety i nachylił się nad nią.
- Obiecuję ci, Leah, jeśli coś jej się stanie, odpowiesz mi za to.
Dziewczyna patrzyła na niego wyzywająco. Przestrzeń między nimi była wypełniona negatywnymi emocjami. W tym momencie drzwi otworzyły się i znalazł się w nich Seth.
- I co z Bellą?
Jacob rzucił Lei jeszcze jedno wrogie spojrzenie, po czym wyprostował się i bez słowa wyszedł z domu. Seth spojrzał za nim za nim ze zmarszczonymi brwiami.
- Co się stało? - zapytał, patrząc w końcu na siostrę.
Leah wbiła wzrok w drzwi, za którymi przed chwilą zniknął jej alfa. Martwiła się o przyjaciela i nie chciała go ranić, jednak misja była najważniejsza. Do ich obowiązków należało zmienić rzeczywistość, zakończyć bezkarne panoszenie się wampirów. Każdy z nich musiał ponieść jakieś poświęcenie. To była jedyna droga, która mogła zaprowadzić ich do zwycięstwa.
~*~
Morgan patrzyła na swoje odbicie w lustrze. Była idealna. Doskonałe piękno - tak nieustannie powtarzali jej wszyscy wizażyści. Zawsze miała mężczyzn, których chciała. Dlatego tak dobrze sprawdzała się w pracy kurtyzany - umiała owinąć sobie każdego wokół palca. Edward Cullen, jak na razie, najdłużej opierał się jej wdziękom. Kobieta przeczesała palcami swoje włosy, a potem spojrzała na kostium, który miała na sobie. Z najnowszej kolekcji Victoria Secret. Żaden mężczyzna nie mógł się jej oprzeć, gdy tak wyglądała. Wzięła okulary przeciwsłoneczne leżące na toaletce i chwyciła ręcznik zwisający na oparciu fotela. Teraz musiał jej ulec, okazać choćby najmniejsze zainteresowanie. Była w tym domu już od trzech tygodni. W tym czasie raz wyszła ze swoim pracodawcą na kolację u jakiegoś polityka i mimo że oczarowała wszystkich domowników, on cały czas pozostał niewzruszony. W drodze powrotnej nawet się do niej nie odezwał, a gdy dotarli do domu, rzucił zwięzłe podziękowania i znowu ukrył się w swoim gabinecie. Pewnego dnia, gdy Edward był w pracy, zapytała nawet Jamesa o orientację swojego pracodawcy. Musiało być jakieś logiczne wyjaśnienie jego braku zainteresowania. Blondyn roześmiał się wtedy głośno i powiedział, że, o ile się nie myli, Cullen jest całkowicie heteroseksualny. Morgan zacisnęła wtedy zęby i poszła obmyślać swój plan. To było dla niej wyzwanie. Zerknęła ostatni raz na swoje odbicie i wyszła z pokoju. Jej pracodawca powinien znajdować się teraz w salonie. Zawsze po przyjściu z pracy siadał z Jamesem i pokazywał mu jakieś papiery. Z gracją zeszła po schodach i stanęła przed wejściem do salonu. Oboje tam byli, pogrążeni w cichej rozmowie. Morgan przybrała na twarzy najbardziej czarujący uśmiech i zrobiła kilka kroków. Gdy tylko przeszła przez próg, głowa Jamesa momentalnie się podniosła. Posłał kobiecie pożądliwe spojrzenie. Na jego ustach błąkał się kpiący uśmiech. Morgan zacisnęła usta. Czemu Edward jej nie dostrzegł? Zaczęła go zwymyślać i w tym momencie odwrócił się gwałtownie, jakby ktoś go wołał po imieniu. Rzucił Morgan rozdrażnione spojrzenie, po czym znowu wrócił do pracy.
Kobieta zacisnęła pięści. Czy to był jakiś żart? Nawet nie zawiesił na niej dłuższego spojrzenia! Miała ochotę tupnąć nogą. James oparł się wygodnie na krześle i z zaciekawieniem obserwował Morgan.
Kurtyzana wzięła krótki wdech i podeszła do stołu. Oparła się na wyprostowanych rękach i uniosła zgiętą nogę za siebie.
- Tak ciężko pracujecie, panowie. Może zechcielibyście odpocząć chwilę i iść ze mną na basen?
Edward zmarszczył nieco brwi i odłożył raport, który właśnie czytał.
- Jesteśmy zajęci, Morgan - powiedział dobitnie i położył kartkę przed Jamesem, wskazując palcem jakiś numer. Blondyn ledwo powstrzymywał wybuch śmiechu.
Uważaj, bo ona zaraz wybuchnie, nie powinieneś ignorować takich kobiet.
Edward zmarszczył czoło. Powoli zaczynał mieć jej dość. Od samego początku próbowała go uwieść. Z dnia na dzień jej próby były coraz bardziej desperackie. Wczoraj spryskała jego gabinet swoimi perfumami, a przy kolacji zmusiła pokojówkę, aby wylała na nią wodę. Stwierdziła, że taki widok na pewno zmotywuje go do działania. Innym razem czekała na Edwarda w przejściu, aby przypadkiem na niego wpaść. Teraz stała niemal naga w salonie, próbując z nim flirtować.
- Właśnie dlatego należy się panom przerwa. Potem będziecie mogli efektywniej wykonywać swoją pracę. - Kobieta uśmiechnęła się zalotnie i położyła dłoń na ręce pracodawcy. Wampir błyskawicznie zwrócił się w jej kierunku - jego zimne spojrzenie sprawiło, że Morgan odruchowo cofnęła się o krok.
- Przeszkadzasz nam - rzucił ze złością.
Kurtyzana szybko wyszła z salonu i wbiegła na górę po schodach.
- Nie masz zbyt dobrego podejścia do kobiet - zauważył James, gdy drzwi na piętrze głośno trzasnęły.
- Nie przypominam sobie, żebym pytał cię o zdanie - powiedział ostro Edward.
Z dnia na dzień robisz się coraz bardziej drażliwy, może faktycznie przydałaby ci się kobieta.
Wampir próbował zapanować nad nagłym wybuchem złości.
- Sądzę, że sam poradzisz sobie już z tymi dokumentami - zaczął chłodno. - Mam jeszcze spotkanie.
Bez oglądania się za siebie wyszedł z domu, cicho zamykając za sobą drzwi.
~*~
Morgan miała już plan. Wiedziała, co zrobić, aby go sprowokować. Ktoś mógłby nazwać jej działanie desperackim krokiem, ale ona uważała to za swoją ostateczną broń. Kobieta siedziała naga w łóżku swojego pracodawcy, czekając na jego powrót. Od godziny obserwowała swoje paznokcie i rozglądała się po pokoju z nadzieją na znalezienie czegoś ciekawego. Drgała za każdym razem, gdy wydawało jej się ze słyszy kroki. Minuty wlokły się niemiłosiernie, a ona zaczynała być coraz bardziej znudzona. Co on robił tyle czasu? James powiedział jej, że ma jakieś spotkanie w interesach. Jak długo to mogło trwać? Kobieta westchnęła z rezygnacją. Edward Cullen był wyzwaniem. Nie miała jeszcze klienta, który by się jej nie oparł. Zazwyczaj uwiedzenie pracodawcy zajmowało jej od dwóch do czterech dni. Nigdy nie trwało to dłużej. Wszyscy ulegali. Co prawda nie pracowała jeszcze z żadnym wampirem, ale czy to miało jakieś znaczenie? On i tak był mężczyzną. Musiał istnieć jakiś sposób, żeby go złamać. Nagle Morgan usłyszała samochód zatrzymujący się przed domem. Uśmiechnęła się z zadowoleniem i ułożyła w odpowiedniej pozie - teraz już nie będzie miał wyjścia, będzie musiał coś zrobić.
~*~
Edward zaparkował przed domem - jego spotkanie okazało się kompletną stratą czasu. Ferrington wydawał się czysty niczym łza. Wampir ze złością zamknął drzwi samochodu. Alec na pewno będzie niezadowolony i doniesie o tym Aro. To zdecydowanie nie było to, co pragnął osiągnąć. Edward po tylu latach, gdy miał możliwość badania ludzkich umysłów, nie wierzył, że ktoś może być tak nieskazitelny. Ani jedna podejrzana myśl nie przemknęła przez umysł polityka w czasie trzech godzin rozmowy. Istniały dwa wytłumaczenia: albo wiedział o jego darze i w nadzwyczajny sposób się pilnował, albo był aż tak praworządny. Pierwsza możliwość nie wchodziła w grę. Nikt poza jego rodziną i Volturi nie wiedział o jego umiejętnościach, natomiast druga opcja - Edward po prostu nie chciał w to uwierzyć. Wampir szybko wszedł do domu i ruszył w kierunku swojego pokoju. Po drodze minął Jamesa, który był w zadziwiająco dobrym humorze. Edward zatrzymał się na chwilę przed drzwiami i zmarszczył brwi. Morgan znajdowała się w środku. Co ona robiła w jego pokoju? Złość wampira, o ile to było jeszcze możliwe, wzrosła. Szybko otworzył drzwi i zamarł przy wejściu. Na łóżku leżała Morgan i rzucała mu pożądliwe spojrzenia. Powoli wstała i podeszła do pracodawcy. Położyła ręce na jego torsie i stanęła na palcach, pragnąc go pocałować. Powoli przymknęła powieki, gdy poczuła, jak wampir łapie ją za nadgarstki. Przez krótką sekundę kobieta poczuła słodki smak zwycięstwa, jednak gdy Edward ją odepchnął, kurtyzana zmarszczyła czoło. Czy on właśnie ją powstrzymał? Nie chciał jej?
Mężczyzna miał zamknięte oczy i w głowie powoli odliczał od dziesięciu do zera. Musiał znaleźć jakiś sposób, żeby się uspokoić. To naprawdę nie był udany dzień, a ta kobieta zdecydowanie chciała wyprowadzić go z równowagi.
- Ubierz się, a potem spakuj swoje rzeczy - powiedział z pozoru opanowanym głosem. - Z samego rana odwiozę cię do Szkarłatnego Pałacu, nasza dalsza współpraca chyba nie ma racji bytu.
Mężczyzna odwrócił się i ruszył w kierunku gabinetu. Nie obchodziło go, co teraz powie Aro. Nie miał zamiaru patrzeć na tę kobietę. Warknął cicho pod nosem. Jej myśli doprowadzały go do szału, a działania... Nawet jego opanowanie i cierpliwość miały granice, a Morgan je właśnie przekroczyła. Edward trzasnął drzwiami, przynajmniej w taki sposób chciał wyładować swoją złość. Ogarnęła go wściekłość. Co ona sobie w ogóle myślała? Czy nie miała instynktu samozachowawczego? Przecież mógł ją zabić, przez przypadek zmiażdżyć jej czaszkę albo zakosztować jej krwi. Czy ona o tym nie pomyślała? Wampir warknął i zaczął szukać wzrokiem czegoś, na czym mógłby wyładować swoją złość. Jego spojrzenie padło na telefon leżący na biurku. Naszła go przemożna chęć zadzwonienia do Aro i podzielenia się z nim swoimi myślami. Volturi sądził, że wszystko o nim wie. Skoro właśnie tego pragnął, to zaraz się dowie, co Edward myśli o jego żądaniu. Szybko znalazł się przy biurku i podniósł słuchawkę. Chciał z niego zrobić przykład przedstawiający, jak człowiek może współegzystować z wampirami. Pragnął widzieć go w towarzystwie ludzkiej kobiety? Niedoczekanie. Nagle w domu rozległ się dzwonek do drzwi. Wampir zamarł, trzymając słuchawkę przy uchu. Kto to mógł być? Nie miał ochoty nikogo w tym momencie oglądać. Po kilku sekundach rozpoznał znajomy zapach, uniósł głowę i zmarszczył brwi. Co jego brat tu robił? Drzwi otworzyły się i ukazał się w nich wysoki blondyn.
- Co tutaj robisz? - zapytał zbyt ostro gospodarz.
Ciebie też miło widzieć, Edwardzie - pomyślał z ironią Jasper.
- Alice mnie prosiła, żebym tu przyjechał. Teraz wiem dlaczego.
W jednej sekundzie na Edwarda spłynęła fala uspokojenia. Zrobił głęboki wdech, odłożył telefon i usiadł na biurku.
- Dziękuję - powiedział cicho.
Jasper uśmiechnął się lekko, jednak po sekundzie jego twarz spoważniała.
Wiem, że coś przede mną ukrywacie z Alice.
Wampir podniósł głowę i spojrzał na Jaspera - otworzył już usta, aby coś powiedzieć.
Nie przerywaj mi, muszę to powiedzieć. Mimo że czuję... obiekcje, co do powierzania ci jej bezpieczeństwa, wiem, że nie pozwolisz, aby Volturi znowu ją uwięzili. Znam twoje samopoczucie, nie zapominaj o tym. To, że milczałem przez te wszystkie lata, nie oznacza, iż kiedyś nie będę chciał poznać odpowiedzi, a ty mi ich wtedy udzielisz.
Blondyn spojrzał na niego wojowniczo. To był jeden z niewielu momentów, w których Edward żałował, że nie może podzielić się swoją decyzją z rodziną. Odwrócił się do brata tyłem i wbił spojrzenie w biurko. Doskonale widział każde zadrapanie na drewnianej powierzchni, każdą dysproporcję. Nagle poczuł się przytłoczony ciężarem, który spoczywał na jego plecach. Jasper, który momentalnie poczuł zmianę nastroju brata, zrobił krok do przodu i chciał położyć mu rękę na ramieniu, ale Edward odwrócił się błyskawicznie. Na jego twarzy widniało tylko opanowanie i dystans.
- Będzie lepiej, jeśli już pójdziesz - powiedział chłodnym tonem, po czym usiadł przy biurku. - Mam jeszcze sporo pracy.
Jasper momentalnie poczuł, jak ogarnia go złość. Po sekundzie jednak opanował się i powiedział tylko w myślach:
Mam świadomość, że śmierć Carlisle'a wpłynęła inaczej na ciebie niż na nas wszystkich i wiem, iż obwiniasz się za to, co dzieje się z Esme, ale jeśli będziesz próbował wziąć na siebie ciężar wszystkich grzechów, nawet twoje masochistyczne plecy mogą okazać się za słabe.
Edward zignorował go i rozłożył przed sobą dokumenty. Jasper westchnął, a następnie posłał w kierunku brata falę uspokojenia i skierował się do wyjścia. Spełnił prośbę Alice. Zrobiłby dla niej wszystko, nie pytając o powód. Dlatego znalazł się w środku nocy w domu brata - tylko po to, aby poprawić jego samopoczucie.
Po wyjściu Jaspera Edward długo nie mógł dojść do siebie. Czy naprawdę był masochistą i niepotrzebnie się obwiniał? Jego myśli krążyły wokół przeszłości. To była prawda. Popełnił wtedy błąd i już nigdy nie będzie mógł go naprawić. Każdy dzień był taki sam. Bezskutecznie próbował poradzić sobie z tym, co się stało - przywyknąć, pogodzić się ze stratą, ale jego uczucia były wciąż świeże. Miał wrażenie, że to stało się wczoraj, a nie sześćdziesiąt lat temu. Wampir zacisnął pięści. To była jego wina, Jasper nie miał o niczym pojęcia. |
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez niobe dnia Czw 11:17, 04 Lut 2010, w całości zmieniany 4 razy
|
|
|
|
thingrodiel
Dobry wampir
Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 1088 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 148 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod łóżka
|
Wysłany:
Czw 1:08, 04 Lut 2010 |
|
Późny wieczór... nie, pardon – noc. Siedzę nad swoją „cefałką”, by była jeszcze piękniejsza... I nie mogłam się powstrzymać. Chociaż na sekundkę zajrzałam na forum, by zerknąć, co słychać i czy pojawiło się coś ciekawego, bo po ostatnim tekście, który dane mi było przeczytać, pozostał mi tylko niesmak.
No i proszę! Nie kładę się spać! Toż Niobuś dała kolejny kawałek Kurtyzany!
*odkłada „cefałkę”, dorzucając do tego tekst, którego nie powstydziłby się rasowy samiec: „Innym razem, mała...”*
Tylko jeszcze przed lekturą zaznaczę, że mnie się do Edzia/Belli aż tak nie spieszy. Na dobrą sprawę mogą się w ogóle nie spotykać, ten tekst i tak będzie b. ciekawy. ^^
*wywiesza na drzwiach napis „NIE PRZESZKADZAĆ, CZYTAM!!!”*
*zabiera się za czytanie*
*wzdycha ukontentowana*
A teraz mogę zacząć smęcić...
Tak, zaspokoiłam kurtyzanowy głód. Nie, nie ciesz się, chcę więcej. Zacznę może od tego, że naprawdę ujmujące jest to, jak powoli opowiadasz tę historię. Jak się nie spieszysz. Widać, że masz plan. Być może nawet rozpisany, co, kiedy, gdzie i jak. Jak by nie było – w przeciwieństwie do innych osób (z kilkoma chlubnymi wyjątkami, rzecz jasna!), nie pchasz bohaterów do łóżka (no, dobra, był jeden malutki momencik między Jacobem i Bellą, ale był drobny i nie skończył się niczym szczególnym, jak wiemy), ba, nie pchasz ich nawet do szczególnego całowania.
Na co dzień nie czytuję romansów, wolę obyczaj. Wolę czytać o czymś innym, a romans (ewentualny) niech będzie tylko dodatkiem. I to wszystko póki co znajduję m.in. w Kurtyzanie. Napisane sprawnie, spokojnie, bez gnania, żadnej szkoły, żadnego powielania schematu z kanonu, powolutku popychasz bohaterów w sobie tylko znanym kierunku, dbając przy tym o to, by czytelnicy nie cierpieli katuszy brnięcia przez gęstwiny błędów (najwyżej jakieś pierdoły ci się zaplączą, ale o tym będzie na końcu).
Uważam, że to świetny pomysł z tymi listami. Zastanawiałam się, jak pokażesz szkolenie Belli. I listy są naprawdę dobre. Z jednej strony pokazujesz już tak jakby efekt szkolenia, czyli Bella pisze, czego się nauczyła, a z drugiej – nie opisujesz żmudnie (i sztampowo!) jakiejś wampirzej wersji Szkoły narzeczonych (autorstwa Marii Kruger – książka mojego dzieciństwa; każdy pewnie ma słabość do jakiejś książki, której normalnie by nie przeczytał i której przesłanie kłóci się z jego poglądami, no co?). Każdy kolejny list to taka nowa, ulepszona Bella. Bella coraz elegantsza, kobieca, seksowna... by nie rzecz: wytresowana. Ale całość zostaje zburzona tym ostatnim listem, w którym dziewczyna pisze, że ilekroć się budzi, szuka ręki Jake'a. Jeżu, będę płakać, kiedy ta mała zacznie łamać wilcze serce Jacoba.
Wątek numer dwa – Morgan nie lubię. Ale w sumie ją rozumiem. W świecie, który stworzyłaś, człowiek karierę może zrobić tylko wtedy, gdy się sprzeda. Tak przynajmniej to rozumiem. I ona do tego dąży. Plus pójście do łóżka z atrakcyjnym samcem podoba jej się samo w sobie. O ile zrozumiałam tę postać – ona chce się piąć do góry. Edward nie jest zwykłym stopniem w karierze, tylko wielką trampoliną na szczyt, gdzie mogłaby brylować. Do tego jednak po drodze musi zaspokoić własną próżność i tu popełnia błąd. I to widzę, że coraz większy. Gdyby ochłonęła nieco i zaczęła kalkulować na zimno, bez próby pokazania, jaka jest uwodzicielska i że nikt jej się nie oprze (najwyraźniej za wyjątkiem Cullena), mogłaby wyciągnąć korzyści z sytuacji, którą zesłał jej los. Tylko teraz chyba jej się przysłonił cel przez własną głupotę. Bo w tym momencie wyłazi z niej właśnie głupota. Jeśli się nie uspokoi, zleci z wyżyn na tyłek i boleśnie go sobie przy tym obije. A założę się, że się nie uspokoi. Bo Edward (zgaduję jej plan i kombinuję z własnymi wyobrażeniami o tej kobiecie) w jej łóżku (a raczej ona w jego) to nie tylko zaspokojenie próżności i potwierdzenie własnego ambitnego „ja”, ale także pewna gwarancja tego, co będzie dalej. Hmm, teraz widzę, że i łoże niczego nie gwarantuje. Morgan, zamiast spełniać swoją rolę, pcha się w pozycję zabawki. I bardzo tego chce. Choć z drugiej strony... na wyżynach i tak nie miałaby żadnego znaczenia, jeśli nie będzie uwieszona ramienia któregoś wampira (rzecz jasna istotnego dla polityki). Więc może to wszystko nie jest aż takie straszliwie głupie? Pomyślę nad tym jeszcze, zapewne wtedy, gdy podrzucisz kolejny odcinek. :)
A, nie, nie będę musiała nad tym myśleć. Morgan dała plamę na całej linii, wciskając wampira w ten sam rządek, co innych mężczyzn. Czyli wypada z gry. Choć może coś jeszcze w jej kwestii napiszesz – tego typu osoby nie poddają się tak łatwo, może jeszcze nabruździć. Kurczę, nie wiem!
Na koniec ci powiem, pardon – napiszę, że przerywanie w takim momencie powinno być karalne. Kurczę, ja rozumiem, sesja... No ale żeby tak dręczyć thina??? Bo thin teraz spala ciekawość, czy się w końcu dowie, co się stało z Carlisle'm! Niobe, kończ tę skichaną sesję...
Jeśli chodzi o potknięcia (bo to nie są gigantyczne błędy, tylko właśnie małe potknięcia), to wypiszę ci je na privku. Betę jednakowoż należy pochwalić. Takie drobnostki się zdarzają, a spisała się naprawdę bardzo dobrze.
Weny ci życzę. Mam nadzieję, że mój długi jak papier toaletowy komentarz nieco ją podkarmił i zabierze się do roboty nad nowym odcinkiem. Jak już pisałam – kończ sesję (z samymi piątkami!), pisz i dobrze się przy tym baw. Czekam niecierpliwie na kolejny kawałek.
jędza thin *padająca na pysk, odkładająca wszystko na... kiedyśtam i udająca się na spoczynek* |
Post został pochwalony 1 raz
|
|
|
|
Swan
Zły wampir
Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 406 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks, Phoenix... ok no... Śląsk :P
|
Wysłany:
Czw 10:24, 04 Lut 2010 |
|
Tak spostrzegłam, że dość dawno się tu nie wypowiadałam
Rzucam się na kolana i błagam o wybaczenie :D
I tak mój komentarz ograniczy się jedynie do ostatniego rozdziału (wiem, wiem, jestem okropna, ale już prawie nie pamiętam co się w tamtych działo! Zdecydowanie za długa przerwa była :().
Morgan to taka... zadufana w sobie, egoistyczna s***. Tak to odbieram. No bo co to za podejście: kto może mnie nie chcieć? oO
A więc teraz, skoro wyrzucił Morgan, Aro pewnie uprze się, żeby znalazł sobie nową, on znowu poczuje ten "niesamowity" zapach iiii wybierze Bellę! Tak? No błagam, ile mamy czekać na ich spotkanie? Moją cierpliwość szlag trafia, szczerze powiedziawszy.
Trochę szkoda mi Jake'a, ale w sumie niewiele mógł zrobić. Gdyby zabronił Leah zdradzić plan, cała sfora by się zbuntowała. A Bella i tak by się dowiedziała prędzej czy później i i tak byłaby na niego zła. Teraz przynajmniej oboje działają w słusznej sprawie.
Jestem okropnie ciekawa co będzie dalej, nie mogę się doczekać :) Mam nadzieję, że skoro już prawie koniec sesji, dasz radę nam coś tu naskrobać. :P
Weny, czasu, wenodajnych komentarzy (mój dziś jest śmiesznie krótki, ale chciałam dać znak, że żyję i czytam :))!
No i chciałam dodać, iż to jest mój 400 komentarz i postanowiłam, że musi on być pod wyjątkowym tekstem :D
Pozdrawiam,
Swan |
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez Swan dnia Czw 10:26, 04 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
bluelulu
Dobry wampir
Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 974 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 85 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hueco Mundo
|
Wysłany:
Czw 20:04, 04 Lut 2010 |
|
Jestem wściekła bo czytanie przerwała mi rodzina i nie chcę być sześć par oczu śledziło tekst który czytam, jestem zaborcza i dbam o swoje. Dlatego zatrzymałam się w połowie i tylko myślałam "Niech już wyjdą" , "Chce się skupić". Ale jestem już po lekturze i jak zwykle... jestem zachwycona. Z jęzorem do ziemi obserwuje perypetie skamieniałego Edwarda Cullena i jego napalonej kurtyzany Morgan. Co za dz***a. Morgan kojarzy mi się z jakaś gotycką kobietą która wkłada sobie miecze do gardła a nie wampirze penisy. Opis Morgan kojarzy mi się z charakterem jaki dają autorzy przeważnie takiej postaci jak Jessicka czy Tanya. Postać jest świetna bo odrażająca w tym co robi i śmieszna w swej głupocie. Co do Edwarda ,to za wiele nie wiemy, widocznie masz plan skoro tak długo oswajasz nas z całą prawdą odkrywając kawałek po kawałku, torturując poprzez dozowanie trucizny na mililitry. Jestem oczarowana tym tekstem . Widać , że bardzo przemyślany. Co do Belli , bo to głównie o nią tu chodzi. Podoba mi się to całe szkolenie, będzie mogła spokojnie porzucić pozycje kury domowej u wilkołaków. Może coś zmieni , może zawojuje świat wampirów i ludzi. Jak to kiedyś mówiły moje koleżanki "nie jest mientka" ;p Ma jakiś plan ale widać , że zaczyna się w nim gubić, niby jakaś misja ale nie do końca jest stronnicza. Zaczyna się troszkę przekonywać. Opornie ale zaczyna. Więc to jest.. niebezpiecznie , jednocześnie przyciągające ;> Było super , naprawdę. Ale wiesz... niezaspokojony głód czytania , jak głód krwi ... czyli wieczny Czekając na więcej ...
Pozdrawiam , Uskrzydlona ;* |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
thingrodiel
Dobry wampir
Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 1088 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 148 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod łóżka
|
Wysłany:
Czw 21:46, 04 Lut 2010 |
|
Mogę? Mogę? Mogę? Mogę???
Swan napisał: |
No błagam, ile mamy czekać na ich spotkanie? Moją cierpliwość szlag trafia, szczerze powiedziawszy. |
Ależ Swan, oni się już widzieli raz. Przelotnie, bo przelotnie, ale jednak. Nie marudź.
Ja tam wierzę w ten tekst i w Niobe. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
maraa17
Nowonarodzony
Dołączył: 28 Lis 2009
Posty: 44 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Pią 9:17, 05 Lut 2010 |
|
SUPER!!! Cieszę się, że Morgan wyleciała... w końcu... taa kobieta też działała mi na nerwy. No to co teraz się wydarzy? Edward pozna Belle?
Tego można się dowiedzieć tylko czytając kolejny rozdział :)
WENY życze :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Swan
Zły wampir
Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 406 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks, Phoenix... ok no... Śląsk :P
|
Wysłany:
Pią 9:32, 05 Lut 2010 |
|
To nie jest offtop! Ja dyskutuję na temat, a więc:
Wiem przecież, że się spotkali... hm. teoretycznie :D On wyczuł jej zapach na Morgan i dlatego pomyślał, że może nie będzie tak źle. Zrozumiałam, zakodowałam :P Dobrze myślę, prawda?
Też wierzę w ten tekst, bo jest niesamowity. A moja wiara w niobe nie zachwiała się nawet przez sekundę. Po prostu jestem niecierpliwa. :)
No cóż, mimo to, pozostaje jedynie czekać.
Pozdrawiam,
Swan |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Sarabi
Człowiek
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 79 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Pią 10:57, 05 Lut 2010 |
|
Bardzo lubię ten ff. Po pierwsze sam pomysł z kurtyzanami jest oryginalny - piekne, oczytane, umuzykalnione i inteligentne rozmówczynie, mrrr.
Po drugie Edward jest zagadką, domyślam się, że Aro go w jakiś sposób szantażuje bezpieczeństwem rodziny. Pomysł na miotanego pomiędzy poczuciem obowiązku do rodziny i troską o jej bezpieczeństwo, a własną moralnością, zatracenie wszystkiego w co wierzył - po prostu perełka.
Po trzecie - akcja, która toczy sie wolno, choć nie spokojnie, bo dostarczasz czytelnikom emocji, a przede wszystkim zagadek.
Wprowadziłaś te zupełnie nowe postaci, a te kanoniczne, z jednej strony sa znajome, z drugiej zachowuja się jednak odmiennie.
Z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg życząc samych piątek |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
thingrodiel
Dobry wampir
Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 1088 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 148 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod łóżka
|
Wysłany:
Pią 21:03, 05 Lut 2010 |
|
Offtop? Jaki offtop? Ktoś widział jakiś offtop?
Swan napisał: |
Wiem przecież, że się spotkali... hm. teoretycznie :D On wyczuł jej zapach na Morgan i dlatego pomyślał, że może nie będzie tak źle. Zrozumiałam, zakodowałam :P Dobrze myślę, prawda? |
Dobrze. Mnie się coś źle zapamiętało, że ją jeszcze widział przy okazji. Niemniej... Spotkanie z zapachem już ma. I to jest IMHO świetne. Nie widział jeszcze Belli, miał tylko do czynienia z jej wonią i to nie w czystej postaci, bo na kimś, wymieszaną z diabli wiedzą, jakim badziewiem, które Morgan na się władowała. Powolutku, pomalutku potęguje się napięcie.
Swan, pomyśl, kiedy Bella i Edward w końcu się spotkają (hehe za 20 rozdziałów? Dręcz nas, Niobe!!!), to będzie jak wybuch Wezuwiusza. A nie jakieś standardowe spotkali się i dalej idą razem. Poczujesz to jak siłę odrzutu przy starcie samolotu (przynajmniej). |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
niobe
Zły wampir
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 481 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 96 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Pią 21:30, 05 Lut 2010 |
|
Ekhem, to teraz mam nadzieję, że Was nie zawiodę :D Ale planuję coś ciekawego na spotkanie B&E nie powiem :D i tak w ramach spoilerów to wybacz Thin, ale niestety nie za 20 rozdziałów... Trochę wcześniej ^^
Z dobrych informacji to: aaa! mam po sesji ^^ i właśnie siadam do pisania, ale nie wiem jakie ff mi z tego wyjdzie ^^" Ślicznie Wam dziękuję za komentarze, moja wena czuję się doceniona |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
LadyJully
Nowonarodzony
Dołączył: 27 Sty 2010
Posty: 5 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 21:35, 05 Lut 2010 |
|
Dziewczyno kocham twoje opowiadanie, twój styl i całą fabułę :)
Cholernie się ucieszyłam gdy przeczytałam, że ta nachalna i napalona Morgan wyleciała ^^
Teraz, gdy Bella wróciła ze szkolenia, Edward ją wybierze, prawda? :)
Nie wiem jak ja wytrzymam do następnego rozdziału!
Życzę weny i powodzenia :) |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez LadyJully dnia Nie 9:58, 07 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
asia7
Nowonarodzony
Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 40 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 16:51, 06 Lut 2010 |
|
Opowiadanie jest naprawdę niesamowite - cholernie wciąga Przeczytałam wszystko z zapartym tchem i czuję straszny niedosyt! ;P Mam nadzieję, że po sesji twoja wena powróci do normy i tego ci życzę, bo nie mogę się doczekać dalszego ciągu...
Tylko proszę, niech oni się wreszcie spotkają! I niech Bella wreszcie się zakocha w Edwardzie, bo denerwuje mnie, że tak bardzo "kocha" Jake'a. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dropout
Wilkołak
Dołączył: 23 Gru 2008
Posty: 183 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 20:40, 06 Lut 2010 |
|
Decyduję się na napisanie komentarza...
Cóż, ff jest magiczny. Całkiem inaczej wykreowany świat, który nie do końca tak sobie wyobrażałam :D
Plus za waleczną Bellę. Widać, że kocha Jake'a, a on ją. Jeżeli ich rozdzielisz nie jestem pewna jak druga strona zniesie ten fakt. Jak ich nie rozdzielisz nie wiem jak Edward mógłby się otworzyć...
Leah... Nie wydaje mi się zimną sucz, ani nic z tych rzeczy. Zależy jej tylko na tym, by świat obył się bez wampirzątek, które tak uwielbia. Lubię ją. Za to, że czuje się przy Jacobie bardziej "dziewczęco" też :)
Morgan oczywiście od razu spadła na sam koniec listy lubianych postaci. Jest straszna. Nie przeraża mnie, tylko... Jest po prostu tak zadufana w sobie, że myśli, że wszystko może i to dostanie. Nawet wampira.
A co do Edwarda... Zapewne do Belli przyciągnie go albo zapach, albo niemożność czytania jej w myślach?
Seth... Czy on się wpoił czy zakochał? Czy występuje u Ciebie wpojenie? Może nie doczytałam, jak tak to szczerze przepraszam, ale... No bo mnie to ciekawi... Skoro biedny rozpacza, to musiała to być mocna więź, ale chyba nie na tyle co wpojenie, po którym chyba zmiennokształtny mógłby nawet umrzeć z tęsknoty...
Cóż. Skoro TY planujesz coś ciekawego, jestem pewna, że nie zawiedziesz. Czytając ten ff widzę jak jest dopracowany, akcja nie jest leniwa, ani też nie za szybka. Wszystko w swoim czasie :)
Pozdrawiam :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
unusual
Człowiek
Dołączył: 31 Gru 2009
Posty: 77 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Niebo;)
|
Wysłany:
Sob 22:48, 06 Lut 2010 |
|
Czytam tego FF od dłuższego czasu i wiem- karygodne, nie zostawiłam żadnego komentarza. Dlatego też postanowiłam szybko się poprawić. :)
Sam pomysł na opowiadanie jest bardzo ciekawy. Nie śpieszysz się z akcją, wprowadzasz czytelnika w charakter postaci i ich historię lecz jednocześnie nie zanudzasz. Bardzo podoba mi się twoje zgłębianie uczuć bohatera, nie traktujesz ich powierzchownie lecąc z fabułą na łeb, na szyję. Co do samych postaci w moich odczuciach podkreśliłaś ich główne cechy charakteru:Edward, który obwinia się za wszelakie nieszczęścia, Bella, która jest zdolna zaryzykować własne życie by ochronić tych, których kocha oraz Jacob: szaleńczo zakochany w Belli i bardzo porywczy. Tekst czyta się naprawdę bardzo przyjemnie.
Co do ostatniego rozdziału: podejrzewam, iż Bella z Edwardem spotkają się właśnie teraz a sama Bella będzie niejako zastępstwem za Morgan. Szczerze jestem ciekawa dalszego rozwoju akcji. Kolejny plus opowiadania: opis z punktu widzenia trójki głównych bohaterów.
Pozostaje mi tylko życzyć dalszej weny |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez unusual dnia Sob 22:48, 06 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
sarah_amelia
Nowonarodzony
Dołączył: 09 Wrz 2009
Posty: 7 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Krosno
|
Wysłany:
Nie 11:23, 07 Lut 2010 |
|
Niobe!! jesteś po prostu genialna. Jako że bardzo rzadko zaglądam na forum(o zgrozo jak zwykle doba ma tylko 24 godziny) to zawsze staram się zobaczyć na twojego fika. I spotkała mnie nie lada niespodzianka!! Kolejny rozdział.
Czyta się to przyjemnie, wciągając czytelnika z każdym kolejnym słowem. Teraz to już na pewno nie odstąpię tego fika na krok. Jestem zbyt ciekawa jak to wszystko rozegrasz. Mam w głowie kilka wersji, ale nie będę ich zdradzać. Poczekam jak ty to rozwiążesz. I szczerze mówiąc wprost nie mogę się doczekać!! Także dużo czasu i weny
Sarah_Amelia |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Aurora Rosa
Dobry wampir
Dołączył: 29 Lip 2009
Posty: 695 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 54 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z własnej bajki
|
Wysłany:
Nie 16:28, 07 Lut 2010 |
|
Niobe jesteś genialna cała ta historia ma w sobie jakąś magię. Mnóstwo tajemnic. Jest zaskakująca. Bardzo ciekawi mnie co takiego skłoniło Edwarda do ochorony rodziny i "przejścia na strone" Volturi. Mogę się tylko domyślać, snuć wnioski ze strzępków informacji. Budujesz doskonałe napięcie. Dlaczego tylko Alice i Edaward znają prawdę a Jasper nie? I nie mam tu na myśli nadprzyrodzonych mocy tej dwójki a zwykłą szczerość.
Podoba mi się także, że wprowadziłas nowe postacie. Mimo, że moja antypatia do Morgan rosnie z każdą kolejną sceną z jej udziałem, cieszę się, że to nie Jess Tanya czy Lauren jest negatywną postacią. Tamte jako czarne charaktery "przejadły mi się".
Rozdział z perspektywy Jackoba był świetnym posunięciem. Odświżająco wpłynął na moje spojrzenie na całą historię. Mam możliwość zobaczyć to wszystko z jeszcze innej perspektywy.
Czekam z niecierpliwościa na kolejną część.
Veny |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
dotviline
Wilkołak
Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 161 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Nie 21:58, 07 Lut 2010 |
|
Bardzo interesujący rozdział. Rzucił mi więcej światła na Jacoba. I zżera mnie teraz ciekawość - dlaczego Bella przestała pisać...
Leah jest w tym chapterze całkowicie niesamowita. W ogóle sfora jest opisana w taki fajny sposób.
Spodobało mi się też, że Edward wykopie Morgan. Jeśli ona tak działała wobec każdego, to nie dziwię się, że była tak opłacalna dla Szkarłatnego Pałacu... ;-)
Teraz pozostaje mi tylko życzyć weny i czekać niecierpliwie na new.
Ciao,
dotty. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|