|
Autor |
Wiadomość |
Suhak
Zasłużony
Dołączył: 23 Lut 2009
Posty: 951 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 136 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: lubelskie
|
Wysłany:
Śro 10:49, 24 Cze 2009 |
|
Arabella napisał: |
(...)oraz dla Sushaka kochanego, który zgodził mi się pomóc - poznałaś moje wszystkie złe strony "pisarskie". Wiesz, to taka wiedza w stylu`wygadasz komuś a grr * tu drogi czytelniku by cię nie demoralizować brutalną sceną wstaw sobie co chcesz*` |
Mwahahahaha *diaboliczny śmiech* Już biegnę puścić peemkę do wszystkich znajomych z pikantnymi szczegółami Twoich pisarskich pięt achillesowych!!! *diaboliczny śmiech vol. 2*
(Bo ja Wam powiem w tajemnicy, że Arabelka to w ogóle taka noga ze wszystkiego o.o Ona to to chyba do translatora wrzuca! :D)
Dobra, koniec żartów :D (Ach, to suszaste poczucie humoru...)
Co do samego rozdziału - brakowało mi poprzedniego Edka, w sumie już chyba więcej się "tamten" Edek nie pojawi Te tłumaczenia między E&B były ckliwe (jak wszystkie tłumaczenia między kochankami/potencjalnymi kochankami/niedoszłymi kochankami/etc), a i poczucie humoru Autorki (czyt. Eda) gdzieś tam zaginęło. Sprawę ratował kopulujący z kocem potwór, ale to i tak za mało Liczmy na to, że następne rozdziały będą lepsze :D
Z suszakowymi uściskami -
Suszak. |
Post został pochwalony 1 raz
|
|
|
|
|
|
PaCiik
Człowiek
Dołączył: 03 Maj 2009
Posty: 63 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wall Street.
|
Wysłany:
Śro 11:25, 24 Cze 2009 |
|
Arabello !!
jak ja się cieszę że ty tłumaczysz to opowiadanie...
zajrzałam sobie tak ooo i co ?
nowy rozdziaaaał !!
HURA. jest genialny.
a twoje tłumaczenie zwala mnie z krzesła na którym siedzę.
czekam na nast5ępne rozdziały.
PaCiik. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Lady Vampire
Wilkołak
Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 197 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ni stąd, ni zowąd
|
Wysłany:
Śro 11:36, 24 Cze 2009 |
|
Nie mogłam się powstrzymac i zerknęłam do orginału przed pojawieniem się tłumaczenia. Błagam o wybaczenie.
Mrrruczę w zachwycie. Owacje na stojąco za tłumaczenie i przelanie tych emocji po polsku, a nie tylko po polskiemu. To jest sztuka.
Kocham tego Edwarda. I tego potwora, który skromnie i nieśmiało zamiata nóżką. Och, i mdleje przecież!
Bellę kocham mniej, czasami taka sztuczna jest. Ale taki jej urok.
Chęci na tłumaczenie i masy wolnego czasu! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
tola
Człowiek
Dołączył: 15 Cze 2009
Posty: 73 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 12:41, 24 Cze 2009 |
|
nawet nie wiesz ile radości sprawiłaś mi kolejnym przetłumaczonym rozdziałem tego ff...tłumaczysz naprawdę niesamowicie, tak płynnie i lekko się czyta:) sama przyjemność: cud, miód i co tam, kto lubi...
Na początku jak zaczęłam czytać ten ff to byłam lekko zniesmaczona tymi fantazjami Edzia, ale z każdym rozdziałem mi to przechodziło i zamieniało się to w sympatie. Wynikiem tego jest, że z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały i z uśmiechem na twarzy je czytam :) A co do monsterka to on jednym słowem wymiata :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Aryaa
Wilkołak
Dołączył: 27 Sie 2008
Posty: 103 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Szczecin
|
Wysłany:
Śro 13:18, 24 Cze 2009 |
|
Arabella napisał: |
Potwór przybrał skromną pozę, szurając nieśmiało stopą po ziemi. |
Arabella napisał: |
Potwór upadł do przodu i zaczął udawać, ze pieprzy się z kocem. |
Arabella napisał: |
Potwór przestał kopulować z kocem i podniósł głowę, z odmalowanym na twarzy pytaniem „co”? |
Arabella napisał: |
Zjedz ją! Zjedz ją! Skandował potwór. |
Edwarda możecie sobie zabrać, zostawcie mi potwora. Darzę go miłością wręcz obsesyjną :)
Widzę, że Edward zaczyna się zmieniać, dostrzegać w Belli rzeczy zupełnie inne niż jej piersi, biodra, cz też tyłek. Napiszę tyle: szok :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Arabella
Zły wampir
Dołączył: 10 Sty 2009
Posty: 345 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: z łóżka Pattinsona.
|
Wysłany:
Czw 8:19, 25 Cze 2009 |
|
Wiesz Aryaa, wydaje mi się, że on zawsze dostrzegał w Belli coś więcej po za ciałem. Skłamalibyśmy gdybyśmy twierdzili, że nie wiemy którą częścią ciała myślą mężczyźni, a co dopiero dorastający. Ed to jedna wielka burza hormonów. X rozdział to mdlący lukier, ale na tym polega urok tego opowiadania. Pomijając ważnego bohatera jakim jest "monster", którego poczynania stanowią oś humorystyczną, nie zapominajmy, że to jednak parodia oparta na Midnight Sun i musi trzymać się jakiś konwencji. Ed musi pozostać Szmejerowksim Edem, Bella w MD jest trochę inna, natomiast "monster" ma być tym złym kusicielem, z którego wszyscy mamy polewkę. I oby tak było! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Sob 21:02, 27 Cze 2009 |
|
Opowiadanie Boskie ! Odkryte parę godzin wcześniej, ale to nic, lepiej późno niż wcale Widzę że Edward swe zawstydzające fantazję, wprawia w życie, od teorii do praktyki... xD Życzę przede wszystkim WENY, i czekam na następną część |
|
|
|
|
thingrodiel
Dobry wampir
Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 1088 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 148 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod łóżka
|
Wysłany:
Czw 18:59, 02 Lip 2009 |
|
Uprzedzam - jeśli liczyłaś na konstruktywny komentarz, to się przeliczyłaś.
POTWÓR zemdlał? Phi? To pikuś w porównaniu, co we mnie zemdlało. Ze śmiechu.
Cytat: |
To był ten sam materiał w szkocką kratę, z którego uszyta była spódniczka Belli w moim pierwszym, dziewiczym śnie o niej. To rodzaj jakiegoś pieprzonego spisku… |
Oj, tak, Edwardzie, to spisek. Ogólnoświatowy (lub ogólnobellowy), by cię dręczyć, byś cierpiał męki i katusze. I byś ćwiczył samokontrolę, hehehe, do spółki ze swoim potworem.
Nie mogłam się powstrzymać od śmiechu już od pierwszego zdania. Nie dało się. Po wstępie "Cholera jasna..." zwyczajnie się poddałam. A tak chciałam dumnie przetrwać z kamienną twarzą. Może dam sobie spokój z mission impossible i po prostu oddam się, khem, radości. Czuję się poniekąd jak Edward w tym fiku.
Dobił mnie potwór, pardon my french, pieprzący się z kocem. I potem to:
Cytat: |
Potwór przestał kopulować z kocem i podniósł głowę, z odmalowanym na twarzy pytaniem „co”? |
Zgon. Kolejny. Moje dziewięć żyć poszło na zieloną trawkę.
Czytanie tego tekstu jest niebezpieczne. Grozi zejściem z tego łez padołu.
Pozdrawiam,
jędza thin *rozrechotana*
PS
Cytat: |
- Oh, w takim razie wejdź. |
Ja ci dam "oh"... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Pią 11:17, 03 Lip 2009 |
|
Bardzo się cieszę, że tłumaczysz, to mój ulubiony ff.
od teraz niech Twoją ulubioną lekturą będzie regulamin. mistletoe |
|
|
|
|
mizuki
Zły wampir
Dołączył: 03 Gru 2008
Posty: 392 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Sob 11:01, 04 Lip 2009 |
|
Dobra, teraz ja ;] Rozdział może i jest nieco mniej ekscytujący, niż poprzednie, ale i tak chwilami dławiłam się ze śmiechu! Przy wszystkich momentach wymienionych przez Thin - UMIERAŁAM. Autorka serwuje nam potwora bardzo... hmm... obrazowo? Po prostu za każdym razem jak go sobie wyobrażam, zaliczam zgon. Zwłaszcza kiedy ów monster kopuluje z kocem... My god...
Ara, ja Cię proszę, kochana Ty moja, nie nazywaj mnie "najlepszą betą na świecie" 0______o...! Ja wiem, co Ty masz na myśli tak pisząc, bo niejednokrotnie mi słodzisz, łobuzie, że uwielbiasz sposób w jaki pracujemy i jak też to uwielbiam, bo poza sprawdzaniem, mamy ubaw po pachy (ech, te komentarze w chmurkach ;P)... Ale wiesz, inni myślą raczej, że Ty sugerujesz, iż ja wszystko wiem, czy coś 0.o... A to mnie bardzo krępuje, bo ja wiem mało. Co widać. Staram się, ale do bycia dobrą betą daleka droga :( Właściwie, to miałam zrezygnować z betowania w ogóle, definitywnie, ale... Uch, nie mogę i nie chcę Ci odmówić ;P! A potem będą wytykać błędy i mówić, że beta zawiodła... ech
Pozdrawiam, ściskam
m. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez mizuki dnia Sob 11:05, 04 Lip 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
pestka
Wilkołak
Dołączył: 24 Gru 2008
Posty: 205 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Royston Vasey
|
Wysłany:
Sob 11:46, 04 Lip 2009 |
|
A więc teraz moja kolej. Nie, nie będzie konstruktywnego komentarza, nie ma szans.
Bez wymyślnych wstępów powiem jedynie tyle: uwielbiam. uwielbiam i basta.
Tłumaczysz nieziemsko. Nie mam pojęcia, czy to talent czy co innego (ok, talent), ale jak dla mnie czyta się dużo przyjemniej, lżej i ogólnie lepiej niż w oryginale. Świetny styl, dobór słownictwa, nienachalny dowcip itp.. no po prostu miodzio.
Nie będę pisać, że się tarzam pod stołem, pluję na ekran, walę głową w ścianę i popuszczam, bo takich rzeczy to ja nie robię czytając nawet najśmieszniejsze książki, ale przy tym ff uśmiecham się od ucha do ucha w pełnym zadowoleniu. Nie wspomnę (no cóż, właśnie wspomniałam...) o potworze, który jest moim ulubionym fanficowym bohaterem, jestem w jego teamie i czczę go. Jest genialny. No, ale wszyscy go kochają, więc oryginalna nie jestem.
Ostatni rozdział to lukier, ja lukru nie lubię, ale ten połknęłam za jednym razem, nawet się nie skrzywiłam, za to oblizałam się i zachciało mi się jeszcze. Uwielbiam taki lukier! Ta cała randka była taka słit, urocza i nie przesadzona, że uczepić się nie mogę. Rzadko się trafia na coś tak przyjemnego w opowiadankach o E&B <3 czy w sadze.
Tyle ode mnie. Życzę wytrwałości (no, trochę jeszcze do przetłumaczenia Ci zostało...) i dużo czasu. Nasłodziłam, ale należało się.
Pozdrawiam. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez pestka dnia Sob 11:55, 04 Lip 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
Agness91
Nowonarodzony
Dołączył: 18 Cze 2009
Posty: 39 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Turów
|
Wysłany:
Sob 12:05, 04 Lip 2009 |
|
Odkryłam ten FF dopiero wczoraj i chyba powinnam za to wystrzelać się po łbie
Powiem tyle, że tłumaczenie cudowne, wciągające i bardzo płynne.
Mizuki, nie bądź taka skromna, bo widać tutaj kawał bardzo dobrej roboty
Potwór jest ukazany po prostu przekomicznie i to właśnie dzięki niemu, mam ciągle niekontrolowane ataki śmiechu :) :D
Nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału...
Pozdrawiam Agness. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Agness91 dnia Sob 12:20, 04 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Green_day
Nowonarodzony
Dołączył: 07 Lip 2009
Posty: 8 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Rzeszów
|
Wysłany:
Śro 22:18, 08 Lip 2009 |
|
Gdzie ty się podziewasz ?!
Czekam i czekam na nowy rozdział.
Mam nadzieję że szybko go wstawisz.
A teraz przejdźmy do fabuły, jest SUPER ponieważ:
* FF ocieka seksem i fantazjami naszego kochanego, zboczonego Eda.
*Edzio wydaje się być rozdarty między miłością a pożądaniem do Belli.
*Powaliła mnie nazwa penisa naszego milusińskiego "Mały Eddy". Hehe
*Częste erekcje głównego bohatera
________________________________
Dobra nie wiem co jeszcze
Minusów tu raczej nie ma, chyba że to że jest za mało scen z Bellą, chodzi mi o sceny jakby to nazwać rzeczywiste, a nie o fantazje Eda.
Oczywiście tobie jako tłumaczce nie mogą nic zarzucić.
Tłumaczysz świetnie, co do tego nie mam żadnych zastrzeżeń.
Życzę cierpliwości, (dla siebie i dla Ciebie) i zdrówka.
Pozdrawiam
Green_day |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Arabella
Zły wampir
Dołączył: 10 Sty 2009
Posty: 345 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: z łóżka Pattinsona.
|
Wysłany:
Czw 15:51, 06 Sie 2009 |
|
Dobra. Przyznaję. Przegiełam.
Naobiecywałam i zawaliłam sprawę. Ale tyle fajnych rzeczy się działo:D Kolejny rozdział MD ostatecznie, na bank, pojawi się w przyszłym tygodniu.
Żeby osłodzić wam tę zwłokę i samej sobie pokazać kijek z marchewką zamieszczam króciutki fragment 11 rozdziału.
Bella nalała wody w mały wazonik i wzięła go ze sobą. Poszedłem za nią na górę, upajając się cudownym widokiem jej kołyszącego się tyłka. Czułem jak zaczynałem się pocić, mimo że paradoksalnie w ustach odczuwałem suchość. Za chwilę zobaczę miejsce gdzie doświadczyłem, hmn… wyobraziłem sobie najbardziej niewiarygodną z naszych miłosnych fantazji.
Gdy weszliśmy do pokoju przyjrzałem się mu dokładnie. Był prosty i czysty. Znajdowało się tam biurko na którym leżało kilka rozrzuconych w nieładzie kartek oraz komputer tak stary, że mógłby służyć jako eksponat muzealny. Na półkach znajdowała się skromna kolekcja książek, których brzegi były wytarte od ciągłego czytania. Niedaleko półki z książkami stał mały stos idealnie ułożonych płyt CD. Starałem się totalnie zignorować łóżko przykryte prostą kołdrą, ale mój penis reagował na nie niczym różdżka na żyłę wodną. Potwór położył się na posłaniu i zaczął robić maślane spojrzenie w kierunku Belli.
....Zupełnie zignorowałem cichy głos rozsądku pojawiający się w mojej głowie....
PS> Mizuki jeśli to czytasz daj znać. Beto I need you! |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia Czw 16:22, 06 Sie 2009, w całości zmieniany 3 razy
|
|
|
|
shantibella
Wilkołak
Dołączył: 26 Sty 2009
Posty: 215 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Mannatu ;)
|
Wysłany:
Pią 10:21, 07 Sie 2009 |
|
Alleluja. Awe i takie tam. Steskniłam się za potworem z głowy (i spodni) Edłarda bardzo, bardzo. MD czytałam po ang ale twoje tłumaczenie to coś cudownie cudownego ( bue, znów lukruję, chyba muszę ograniczyć batoniki :)) i uwielbiam je absolutnie :)
Czekam! weny! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
AlicjaC
Wilkołak
Dołączył: 30 Lip 2009
Posty: 150 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z krainy czarów
|
Wysłany:
Pią 21:21, 07 Sie 2009 |
|
Omq.. Ten FF jest świetny, tak jak jego tłumaczenie!
Nareszcie Edward dostrzegł coś w Belli oprócz ponętnego ciała
Coś czuję pomiędzy tymi dwojga chemie. Bella chyba również czasami o nim myślała w taki sposób, bo ten pocałunek.... Zatraciła się w nim dziewczyna Zresztą nie dziwię się jej. chłopak pewnie ma niezłe ciałko i jeszcze ten piknik
Czekam na następny rozdział. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
marta_potorsia
Wilkołak
Dołączył: 16 Kwi 2009
Posty: 164 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ostróda
|
Wysłany:
Nie 0:33, 09 Sie 2009 |
|
Rewelacja! Świetna parodia, świetne tłumaczenie, genialny humor i wszystko inne - po prostu ideał.
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział, bo rzeczywiście bardzo dawno nie dodawałaś nic nowego, ale jako, że dopiero ostatnio zaczęłam to czytać, to wybaczam.
Sama nie wiem, co mogłabym innego, poza pochwałami, napisać. W ostatnim rozdziale błędów żadnych nie wyłapałam, ale też się na nich nie skupiałam.
Zobaczymy, co autorka dalej im namotała w życiu.
Pozdrawiam, Marta. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Arabella
Zły wampir
Dołączył: 10 Sty 2009
Posty: 345 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: z łóżka Pattinsona.
|
Wysłany:
Wto 9:47, 11 Sie 2009 |
|
Beta: Mizuki
PS. W tekście w sposób niezależny ode mnie zostały ocenzurowane niektóre słowa. Wygląda to trochę przekomicznie ale cóż poradzić. Ochrona młodych umysłów przed demoralizacja i wypaczeniem musi być!
[link widoczny dla zalogowanych]
Rozdział 11
Gdy przyjechaliśmy pod dom Belli, pomogłem jej wysiąść z samochodu. Poprosiłem, aby poczekała chwilę, grzebiąc w tym czasie w torbie w poszukiwaniu kilku rzeczy. Wyjąłem dwie, białe róże.
- Proszę, zatrzymaj te kwiaty jako symbol mojej sympatii – zażartowałem wzniosłym tonem. – Możesz również wziąć resztę ciasteczek. Mamy ich w domu chyba z milion, mimo że Emmett szybko się za nie weźmie. I wreszcie ostatnia rzecz, ale nie mniej znacząca – czekolada. Znając Alice, prawdopodobnie poleciała do Belgii, żeby ją kupić, więc proszę, weź ją – mówiąc to, podałem jej ozdobną torbę. Bella przyjęła prezent, ale w dalszym ciągu nie odwróciła się by odejść.
Zaparkowałem przed frontem domu, mimo że podjazd był wolny. Miałem nadzieję, że nieobecność wozu jej ojca nie oznacza, że wieczorne plany Belli – jakiekolwiek by one nie były - nie będą pod żadnym rodzicielskim nadzorem. Mój mózg zaczął funkcjonować szybciej niż zwykle, udało mi się więc sformułować bezpieczną metodę wybadania tego tematu.
- Mam nadzieję, że nie opóźniłem twoich dzisiejszych wieczornych planów? – Napięcie w moim głosie było wyraźnie wyczuwalne.
- Co masz na myśli? – zapytała zmieszana.
Teraz czułem, że i ja zaczynam być zdezorientowany. A do tego głupi.
- Hmmm. Gdy siedziałem obok ciebie na lekcji biologii, niechcący usłyszałem, że nie przyjęłaś zaproszenia Newtona na dyskotekę. Może się pomyliłem, ale wydaje mi się, że zbyłaś go, mówiąc o planach na dzisiejszy dzień.
Bella wybuchła śmiechem.
- Tak naprawdę, to mam pewne plany.
Cholera…
- Nie polegają one jednak na spotkaniu się z Mike’iem ani z kimś innym. Trochę skłamałam, żeby nie zranić jego uczuć. Szkolne potańcówki, nie są moją… ulubioną formą rozrywki.
Odetchnąłem z ulgą, niemal osłabiony z napięcia. Potwór upadł na kolana.
- Zatem nie jesteś dziś wieczorem zajęta?
- Nie. Przepraszam, że wprowadziłam cię w błąd, ale tak to jest, gdy się podsłuchuje – zachichotała, wyraźnie nie będąc na mnie zła. – Może wejdziesz do środka?
- Hmmm, jasne. Dlaczego nie?
Podążałem tuż za Bellą w drodze do jej domu. Potwór blokował nam dostęp do wejścia, a gdy tylko drzwi się otworzyły, wepchnął się do środka w bardzo niegrzeczny sposób.
Weszliśmy do kuchni, mijając po drodze potworka siedzącego na dole schodów, który pojękiwał i wskazywał wymownie w kierunku piętra.
- Gdzie jest twój ojciec? – zapytałem. Moja ciekawość nie była nadaremna.
- Łowi ryby. Znowu – odpowiedziała z westchnięciem. – Boże, jestem już znudzona jedzeniem tych stworzeń. Wiem jednak, że jest to jego najulubieńsza rzecz na świecie. Przeważnie nie wraca do domu, zanim nie zmuszą go do tego ciemności – dodała, patrząc na mnie kątem oka.
Czy ona stara się powiedzieć mi, że mamy parę godzin, które możemy spędzić sam na sam w jej domu? Mój penis tak właśnie myślał. Potwór podskakiwał z radości u podnóża schodów, w dalszym ciągu wyraźne wskazując drogę na górę.
- Jesteś głodny? – zapytała Bella. – Wygląda to tak, jakbyśmy jedli całymi godzinami, ale nie jestem pewna, czy któreś z nas mogło się na coś zdecydować, bo wszystko było takie pyszne.
Och, jestem głodny cały czas …
- Nie, dziękuję – odpowiedziałem.
- Może chciałbyś zobaczyć mój pokój? – zapytała mimochodem.
Zobaczyć twój pokój? Chciałbym się tam pieprzyć…
- Uhm, jasne – wyjąkałem, bo zdenerwowanie nie pozwalało mi mówić.
Potwór radośnie nas wyprzedził.
Bella nalała wody w mały wazonik i wzięła go ze sobą. Poszedłem za nią na górę, upajając się cudownym widokiem jej kołyszącego się tyłka. Czułem, że zaczynam się pocić, mimo że – paradoksalnie - w ustach odczuwałem suchość. Za chwilę zobaczę miejsce, w którym doświadczyłem… hmm… wyobraziłem sobie najbardziej niewiarygodną z naszych miłosnych fantazji.
Gdy weszliśmy do pokoju, przyjrzałem mu się dokładnie. Był prosty i czysty. Znajdowało się tam biurko, na którym leżało kilka rozrzuconych w nieładzie kartek oraz komputer tak stary, że mógłby służyć jako eksponat muzealny. Na półkach znajdowała się skromna kolekcja książek, których brzegi były wytarte od ciągłego czytania. Niedaleko stał mały stos idealnie ułożonych płyt CD. Starałem się totalnie zignorować łóżko przykryte prostą kołdrą, ale mój penis reagował na nie niczym różdżka na żyłę wodną. Potwór położył się na posłaniu i zaczął robić maślane spojrzenie w kierunku Belli.
Im bardziej chciałem być z nią w tym miejscu sam na sam, tym częściej zaczynałem myśleć, że lepszym rozwiązaniem będzie udanie się na bardziej bezpieczny teren. Wskaźnik sytuacji drgał pomiędzy „utratą kontroli” a „prawdopodobnym upokorzeniem”. Bella usiadła na brzegu łóżka. Odwróciłem się w jej stronę, gapiąc się przez chwilę na dolne części jej ciała. Trzymałem ręce na biodrach, bez powodzenia próbując ignorować miejsce dzielące figurę Belli na dwie części. Z minuty na minutę potrzeba zamienienia moich coraz to bardziej przyciasnych dżinsów stawała się nagląca.
- Nic specjalnego, ale to jednak dom – powiedziała, wskazując gestem na pokój. Oderwałem spojrzenie od niej i spróbowałem włączyć się do rozmowy.
- W dalszym ciągu tęsknisz za przyjaciółmi z Phoenix? – Mimo iż znałem odpowiedź na to pytanie, to jednak chciałem ją usłyszeć.
Bella spuściła wzrok.
- Nie miałam zbyt wielu przyjaciół w Phoenix. Moja mama była moją najlepszą przyjaciółką. Jak bardzo jest to dziwaczne?
Coś w jej głosie spowodowało, że poczułem ukłucie w sercu. Nim spostrzegłem siedziałem już obok niej na łóżku.
- Jestem wstrząśnięty. Jest tu tylu… ludzi rywalizujących o… twoją uwagę. Tylu podłych, napalonych padalców z chujami zamiast nosów, którzy tylko chcą dostać się do twoich majtek.
- W sumie tak. Sama nie wiem, dlaczego tak się dzieje – przyznała szczerze – Odkąd tu jestem dostałam więcej zaproszeń na randki, niż przez cale moje życie… – Potrząsnęła głową z niedowierzaniem.
Coś zaczynało mi świtać w głowie.
- Chcesz przez to powiedzieć, że do tej pory nie miałaś żadnego chłopaka? – zapytałem pełen niedowierzania. – W takim razie faceci w Phoenix to banda idiotów.
Bella uśmiechnęła się do mnie nieśmiało, gdy odwróciła się w moim kierunku.
- Czyli teraz mam?
Potwór pokiwał głową twierdząco.
- Bardzo chciałabym mieć - powiedziała miękkim głosem.
Szczęście wypełniło mnie całego. Moment taki jak ten, nie mógłby obyć się bez odpowiedniego uczczenia. Gdy pochyliłem się, żeby pocałować Bellę, ta w połowie drogi wyszła mi naprzeciw. Oplotła mój kark ramionami, dłonie wplatając we włosy. Tym razem to jej język odnalazł mój. Smakowała wspaniale. Odpłynąłem…
Dłońmi krążyłem po ciele ukochanej, a kiedy odchyliłem się do tyłu, pociągnąłem Bellę na siebie. Złapałem garść jej włosów, aby przytrzymać usta przy swoich. Delikatnie wodziłem opuszkami palców po skórze, odnajdując wypukłości żeber oraz lekko muskając bok piersi. Pokusa by czuć, jak to gibkie ciało wypełnia moja dłoń stawała się przytłaczająca. Tymczasowo się opanowując, na chwilę przesunąłem dłoń na tył uda Belli, narzucając jej nogę na własne ciało.
Chciałem – potrzebowałem – znaleźć się nad nią. Łóżko było wystarczająco szerokie, bym mógł się przewrócić. Leżałem między jej nogami, czując się jakbym umarł i miał zaraz iść do nieba. Po raz kolejny pocałowałem ją z pasją, powodując, że spomiędzy warg Belli wydostał się głośny jęk. W konsekwencji zrobiłem to ponownie, z jeszcze większym zaangażowaniem. Oddech stał się urywany i ciężki, ponieważ czułem jak jej krągłości napierają na twardość mojego ciała.
Ciche jęki przyjemności wydobywające się z gardła Belli, wzniecały jeszcze większy płomień. Ześlizgnąłem się wargami z ust w kierunku szyi, serwując serię drażniących pocałunków, szepcząc jej imię przy rozpalonej skórze. Zupełnie zignorowałem cichy głos rozsądku pojawiający się w mojej głowie. Kazał mi on zatrzymać się, mówiąc, że postępuję niewłaściwie, ponieważ Bella jest niewinna, a to do czego teraz dążymy nie powinno odbyć się w ten sposób. Jednak potwór przejął całkowitą kontrolę, a jego triumfalne ryki zagłuszyły rozsądek.
Bella żywo reagowała na czułości. Odpowiadała na pocałunki z równie wielkim zapałem. Jej ręce do woli przemierzały moje ciało, zatrzymując się ostatecznie, aby wyciągnąć koszulę z dżinsów… Chęć poznawania mnie całego doprowadzała ją do szaleństwa. Gdy biodrami zacząłem z całą siłą napierać na jej tułów zajęczała radośnie i wygięła się w łuk. Pulsujący penis był tak twardy, że dalsze trzymanie go na uwięzi stawało się istną męczarnią. Kontynuowałem ścieżkę pocałunków, skubiąc ją wzdłuż szyi, zatrzymując się przy obojczyku, gryząc to wrażliwe miejsce. Drżenie wstrząsnęło ciałem mojej kochanki. Zsunąłem ramiączka jej krótkiej bluzeczki, całując skórę wzdłuż ręki. Przy pomocy potwora, moja uwaga była ciągle skupiona na krągłościach piersi. W tym samym kierunku zmierzały dłonie. Ale wtedy wydarzyło się nieszczęście…
- To mój ojciec - wyszeptała bez tchu.
O ku***. Kurwakurwakurwakurwakurwa. Potwór który do tej pory był bardzo aktywny, zaczął się kulić.
- Co powinniśmy zrobić? – szepnąłem w odpowiedzi, czując się niemoralnie.
Byłem gotowy stawić czoła temu, co ma się za chwilę wydarzyć, w imię zasady, że należy wypić piwo, które się samemu nawarzyło. Musiałem jednak wiedzieć, czy Bella wyraża na to zgodę.
- Siedź przez minutę cicho. – Była dziwnie spokojna jak na te emocjonujące okoliczności. Wstała z łóżka i krzyknęła w kierunku schodów: - Przebieram się, tato. Zejdę za chwilę.
Bella chwyciła białą bluzę leżącą na krawędzi łóżka i włożyła ją na siebie. Odwróciła się do mnie z żałosnym wyrazem twarzy.
- Zamierzam zejść na jakiś czas na dół, żeby dać ojcu obiad. Nie zajmie mi to zbyt wiele czasu. Po prostu zostań tu gdzie jesteś, ale mam prośbę. Nie narób wokół siebie za dużo hałasu.
- Ale… - wyszeptałem. - Bella podeszła do miejsca gdzie siedziałem i pocałowała mnie lekko.
- Nie martw się i pozwól, że ja się tym zajmę.
Pokiwałem twierdząco głową, demonstrując spokój ducha do czasu, kiedy wyszła z pokoju. Wtedy zacząłem panikować. Kuuuuuurwaaaa! Dlaczego musiałem zakochać się w dziewczynie, której ojciec posiada broń? Potwór zaczął się zbroić.
Bardzo powoli i cicho podszedłem do okna oceniając szansę wspinaczki albo zeskoku na ziemię. Było wyżej, niż sądziłem. Już widziałem siebie leżącego na trawniku, zwijającego się z bólu z dwiema połamanymi nogami. Nie ma stąd wyjścia.
Ruszyłem ostrożnie z powrotem w kierunku łóżka, tym razem siadając na krawędzi jak najbliżej szafy. Tak na wszelki wypadek. Mogłem słyszeć jak rozmawiają, ale nie mogłem zrozumieć o czym.
Ostatecznie nic takiego się nie stało. Naprawdę się uspokoiłem. Nie ma żadnego bezpośredniego niebezpieczeństwa.
Moje rzeczywiste położenie dopiero docierało do mojej świadomości. Niespodziewany i natychmiastowy… spadek podniecenia sprawił, że jądra bolały nieznośnie. ku***, naprawdę potrzebuję pojechać do domu by… sobie ulżyć. Jak długo jeszcze będę tu uwięziony? Spróbowałem przenieść swoje myśli na inne tory, w ostentacyjny sposób ignorując propozycje potwora, który wskazywał w kierunku szuflady z bielizną.
Sprawy pomiędzy mną i Bellą działy się stanowczo za szybko. Jezu, nawet nigdy nie miałem ze sobą prezerwatyw – co ja sobie w ogóle myślałem? Za pomocą czego? Niezależnie od jej… entuzjazmu, nie było to w porządku. Nie tak, to sobie wymarzyłem. Kiedy… prawie… kochaliśmy się, chciałem żeby było idealne. Zaangażowanie Belli i pociąg jaki do niej czułem, były prostą drogą do wykonania tego wszystkiego w pośpiechu, a ostatecznie do spartaczenia. Mam na myśli moment, gdy będziemy ze sobą po raz pierwszy.
Poprzysiągłem sobie, że nie pozwolę, aby wydarzyło się to ponownie. Następnym razem będę nad sobą panował, a gdyby zdarzyło się tak, że spędzę z Bellą noc, to odbędzie się to w idealnych warunkach, najlepiej w jakiejś romantycznej scenerii. Dojdzie do tego, gdy oboje będziemy gotowi oraz do tego przygotowani. W tej chwili tak nie było. Nie dawałem jej miłości - raczej chciałem zaspokoić własną żądzę, a nie sprawić przyjemność Belli. Nie czułem nic poza wstydem. Och, i ta cała sprawa z moimi obolałymi jądrami.
Potwór naburmuszył się jak dwulatek.
Omal nie dostałem zawału, gdy w sypialni pojawiła się w końcu Bella. Uśmiechnęła się do mnie, a mój cały dotychczasowy niepokój zniknął. Spojrzałem na nią pytająco.
- Charlie zjadł obiad i usiadł przed telewizorem, żeby obejrzeć mecz – wyszeptała.
- Jest jakiś plan? Jakakolwiek szansa ucieczki? Może powinienem zacząć kopać tunel? A czy przynajmniej rozładował broń…?
Bella zachichotała cicho, ale po chwili powiedziała już zupełnie poważnie:
- Przykro mi Edwardzie. To moja wina. Ojciec nigdy nie wraca wcześniej, niż zapadnie zmrok - z niepokojem potrząsnęła głową – Charlie może mnie uziemić na zawsze, a to strasznie utrudniłoby rzeczy między nami, zwłaszcza jeśli przestanie darzyć cię sympatią.
- Hej, siedzimy w tym po uszy razem, Bello. Proszę, nie obwiniaj siebie. Powiedz mi po prostu co chcesz, żebym robił – I błagam, zrób to szybko, bo nie wytrzymam….
- Myślę, że najlepiej będzie jeśli zostaniemy u mnie w sypialni, dopóki Charlie nie pójdzie spać. Jak tylko zacznie chrapać, będziesz zmógł podjechać tirem przed dom, a i tak się nie obudzi. Wtedy spokojnie będziesz mógł się wymknąć.
- Bello, ale co z moim samochodem? Przecież zaparkowałem centralnie przed twoim domem.
- Już się tym zajęłam. Powiedziałam Charlie’emu, że przyjechałeś do mnie, ale wkrótce potem, Alice chciała cię gdzieś zabrać, a że bardzo się spieszyła, zabrała cię ode mnie spod domu – wyjaśniła. Potwór z aprobatą popatrzył na Bellę.
- Kupił tę bujdę? – zapytałem z powątpiewaniem.
- Jeśli chodzi o Charlie’ego to im mniej wie, tym dla niego lepiej. Generalnie akceptuje każde rozsądne wyjaśnienie danej sytuacji. Innymi słowy, zaprzecza sam sobie – przyznała. Musiała przewidzieć moje następne pytanie, ponieważ zapewniła: - Nie martw się. Nigdy nie wejdzie do mojego pokoju. Myślę, że obawia się, iż może wejść w nieodpowiednim momencie…
Wzruszyłem ramionami. Musiałem zgodzić się z jej radami w tej sprawie. Miałem nadzieję, że Bella ma rację.
- Idę teraz wziąć prysznic i przyszykować się do spania. Później zejdę na dół powiedzieć Charlie’emu „dobranoc”, wspominając przy tym, że idę poczytać przed snem. Wtedy zostanie nam tylko czekać.
Walczyłem ze sobą, żeby powstrzymać jęk. Wygląda na to, że będę zmuszony zostać tu przez kilka kolejnych godzin. Potwór chwycił swoje jądra i zaczął głośno popiskiwać.
Bella wzięła kilka rzeczy ze sobą i wyszła z pokoju. Wkrótce po tym usłyszałem odgłos prysznica. Dobry Boże, to były czyste tortury!
Kilka metrów ode mnie była nagusieńka Bella. Krople wody spływały strumykami w dół jej ciała. Już na samą myśl zaczynałem się podniecać. Mimo że z całych sił próbowałem, i tak nie mogłem uniemożliwić tym obrazom dostania się do mojej wyobraźni.
Bella stojąca pod prysznicem wmasowuje szampon we włosy. Jej piersi prezentują się zachęcająco, gdy wygina się w łuk, rozkoszując się płynącą wodą. Namydla ciało, jej sutki są twarde i napięte. Ręką zjeżdża w dół, w kierunku esencji swojej kobiecości. Później nachyla się, aby wybrać żel pod prysznic z tych stojących w brodziku. Wygląda przy tym tak wspaniale pociągająco….
ku***. Znowu zaczynam być podniecony. Raz jeszcze musiałem oprzeć się chęci ulżenia sobie w jak najszybszy sposób. Przed oczami miałem obraz siebie martwego, leżącego z chujem w dłoni. Tym razem broń Charlie’ego zadziałała bez zarzutu, wykonując swoją śmiercionośną robotę. Jestem pewien, że komendant Swan nie miałby żadnych trudności z usprawiedliwieniem rozstrzelania obcego, zdemoralizowanego chłopaka, który w niewytłumaczalny sposób znalazł się nagi w pokoju jego córki. Powinienem wiedzieć, że przez pofolgowanie fantazjom, będę cierpiał jeszcze mocniej. Chwilę potem Bella zakręciła kurek z wodą – dzięki ci Boże – i wróciła do pokoju. Nerwowo przeczesałem dłonią włosy, starając się uspokoić… ale wtedy zdjęła szlafrok.
Usiadła obok mnie na łóżku, po mojej prawej stronie. Mogłem poczuć ciepło promieniujące z jej ciała. Ponownie oblałem się potem. Potwór w teatralny sposób wytarł sobie czoło.
Wobec mojej wcześniejszej decyzji, postanowiłem, że nie dotknę jej tym razem. Oczywiście miałem na myśli tylko dłońmi. Nie mogłem opanować się by nie dotknąć nosem skóry na szyi, poczuć jej słodki zapach, przesłać subtelny pocałunek albo dwa wzdłuż linii szczęki, aż do ucha. Bella zadrżała z radości, a ja przestałem wodzić ją na pokuszenie.
- To było naprawdę miłe – szepnęła nieprzytomnie.
- Powinienem teraz przestać. Za bardzo mnie pociągasz.
Bella wywróciła oczami w geście irytacji. Potwór uczynił tej samo.
- Przepraszam za to, co działo się wcześniej. Nie powinienem… atakować cię w ten sposób. To się już nigdy nie powtórzy – oznajmiłem. Potwór popatrzył na mnie z gniewem.
- Nie przepraszaj. Nawet nie myśl, że powinieneś się obwiniać, Edwardzie – powiedziała wielkodusznie. – Ja też miałam w tym czynny udział. – Ostatnie słowa zostały zagłuszone przez ziewanie.
- Jesteś zmęczona. Dlaczego nie położysz się spać? I nie odsłonisz swoich piersi…?
Wstałem, aby Bella mogła zsunąć kapę z kołdry. Obserwowałem jak kładła się do lóżka. Potwór położył się tuż obok niej. Usiadłem na posłaniu, ale tym razem bliżej szafy wnękowej.
- Dziękuję za dzisiejszy dzień. Był znacznie lepszy, niż jakaś tam szkolna potańcówka. – Złapała za moją dłoń i złączyła ze sobą nasze palce. Teraz nadeszła pora, abym to ja drżał. Bella ziewnęła jeszcze raz.
- Dlaczego się nie zdrzemniesz, kochanie? – zaproponowałem. Uśmiechnęła się na to słowo.
- To niesprawiedliwe, że ja będę spała, podczas gdy ty siedzisz uwięziony w tym pokoju.
- Życie jest brutalne – zripostowałem bardzo inteligentnie. – Śpij, jestem pewien, że nie zajmie to dużo czasu. Potem się wymknę i wszystko będzie już dobrze. I przy odrobinie szczęścia ten spektakl seksualnych tortur dobiegnie końca…
Bella zapadła w sen w ciągu kilku minut. Wyglądała niczym anioł. Nie mogłem zdecydować między wpatrywaniem się w jej twarz a sprawdzaniem zegarka co pięć minut.
Jakiś czas później, Bella wypowiedziała na głos moje imię. Uświadomiłem sobie, że mówi przez sen. Boże, czy ona może być jeszcze bardziej zachwycająca? I najwidoczniej śniła o mnie. Moje serce zabiło mocniej. Była taka słodka!
Albo i nie. Kiedy już myślałem, że nie może stać się już nic gorszego, Bella przemówiła raz jeszcze.
- Ochhh, Edward – cicho zajęczała. Co jest, ku***?
Pojawiło się więcej słów. Zaraz, czy ona przypadkiem nie powiedziała „Edward, dotknij mnie”?. Nie. Musiałem się przesłyszeć.
Bella wierciła się niespokojnie, mówiąc tym razem wiązankę pojedynczych słów. Jedynymi, które były wyraźnie zrozumiałe były „Edward” i „ weź mnie”. Proszę powiedz mi, że to nie dzieje się naprawdę…
Doszedłem do wniosku, że Bella śni o tym jak uprawiamy seks. Sposób w jaki jęczała i rzucała się po łóżku tylko potwierdzał tę tezę. I do diaska, ręka Belli nie tylko zajęła się własną piersią. To musiał być zupełny przypadek. Obmacaj ją! Wykrzyknął potwór.
Zapiszczałem. Mój członek znowu był zwarty i gotowy do działania. Muszę się stąd, do jasnej cholery, wydostać, zanim nie złamię wszystkich zasad moralności jakie tylko są znane. Czy ten koszmar pełen bólu i frustracji nigdy się nie skończy?
Cicho przesunąłem się w kierunku otwartej szafy wnękowej, gdy usłyszałem kroki na schodach Następne odgłosy dochodziły ze strony łazienki. Wygląda na to, że w końcu Charlie postanowił pójść spać. Czekałem jak na szpilkach, wypatrując sytuacji, w której trzeba będzie się schować.
Ostatecznie dźwięki ustały. Bella miała rację - w dość krótkim czasie usłyszałem głośne chrapanie.
Poczekałem jeszcze kilka minut, wpatrując się w mojego śpiącego spokojnie anioła. Po szybkim pocałunku w czoło, cicho opuściłem pokój. Ruszyłem ostrożnie w dół schodów, uciekając z tego więzienia.
Gdy jechałem do domu, byłem pewien trzech rzeczy. Z każdym oddechem pragnąłem Belli jeszcze mocniej. Ale nie byłem pewien w jakim stopniu Bella Swan chciała mnie. No i ostatnie: gdy dotrę na miejsce, mam zamiar masturbować się dopóki nie zemdleję. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia Czw 11:35, 13 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Pernix
Moderator
Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 208 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera
|
Wysłany:
Wto 12:36, 11 Sie 2009 |
|
Bosskie! jak zawsze! Bradzo stęskniłam się za kolejnymi odcinkami. Uwielbiam komentarze potwora i sposób w jaki Edwrad próbuje go ujarzmiać. Biedak musiał niezwykle cierpieć... Ciągle sam musi sobie pomagać rozładować emocje, ale jak widać Bella jest nie mniej napalona.
^^
Mam tylko jedno, małe "ale"
Cytat: |
Jak tylko zacznie chrapać, będziesz zmógł podjechać tirem przed dom, a i tak się nie obudzi. Wtedy spokojnie będziesz mógł się wymknąć. |
Tu pewnie nie chodziło o takiego wielkiego tira, tylko tak mniejszy pakowny pickup
Nie mogę się już doczekać kolejnego odcinka! :) |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Pernix dnia Śro 23:09, 12 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
marta_potorsia
Wilkołak
Dołączył: 16 Kwi 2009
Posty: 164 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ostróda
|
Wysłany:
Śro 11:27, 12 Sie 2009 |
|
Autorka tego ff jest po prostu genialna. Rewelacyjnie sparodiowała Midnight Sun. Jestem po prostu zachwycona.
Do tłumaczenia nie mam żadnych zastrzeżeń. Arabello - odwalasz niezłą robotę.
Że też ten Charlie musiał wrócić w takim momencie... Ale za to sen B. wszystko urozmaicił :D
Ciekawi mnie tylko, dlaczego nikt się nie interesował tym, że Eda o takiej godzinie w domu nie ma. No niby wiadomo, na randce był, ale on pojechał na nią z samego rana.
Pozdrawiam i życzę dalszej chęci do tłumaczenia,
Marta. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|