|
Autor |
Wiadomość |
Arabella
Zły wampir
Dołączył: 10 Sty 2009
Posty: 345 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: z łóżka Pattinsona.
|
Wysłany:
Pon 13:19, 06 Kwi 2009 |
|
Hmn....
Alicee, a może tak dokładniej? Zależy mi na udoskonaleniu bądź naniesieniu pewnych drobnych poprawek jeśli takowe znalazłaś. Wydaje mi się, że raczej nie ma błędów w tłumaczeniu (napisałaś, że takie są, więc mi je pokaż, bo sama teraz ich nie znajdę). Może masz na myśli stylistykę a nie tłumaczenie? I co to znaczy wg ciebie w tym wypadku zbyt klarowne i jaki to ma związek z jakością w stosunku do innych tłumaczeń?Jestem po prostu ciekawa co miałaś na myśli pisząc tego posta, bo coś tam wspomniałaś, ale nic konkretnego nie napisałaś. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia Pon 13:24, 06 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
|
Donna
Dobry wampir
Dołączył: 02 Mar 2009
Posty: 664 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 77 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: from Six Feet Under
|
Wysłany:
Pon 13:40, 06 Kwi 2009 |
|
No poprostu ... nie wiem jak to wyjaśnić, pisałam, że to moje własne urojenia. Błędów tam dużo nie wyłapałam, chyba gdiześ mi mignął dwa razy brak przecinka co najwyżej xD Ponownie mówie: nie wiem, jak to napisać. Np. w Wide Awake wszystko że tak powiem 'płynie' i ja bynajmniej nie moge się oderwać. A tutaj to 'nie płynie' i czyta mi się gorzej. Nie wiem naprawdę, jak ci to określić. Może jestem opóźniona i jest takie słowo, którego nie znam xD A w tamtym poście napisałam więcej złego niż dobrego, a to bardzo źle. Zarzuciłam błędy na początek bo nie ma za duzo do krytyki:P A mimo 'nie płynięcia' tekstu, to i tak się ciekawie czyta. Hmm trudne do wyjaśnienia... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Arabella
Zły wampir
Dołączył: 10 Sty 2009
Posty: 345 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: z łóżka Pattinsona.
|
Wysłany:
Pon 13:48, 06 Kwi 2009 |
|
Heh, przyznam szczerze, że nie wiem na jakiej podstawie zarzuciłaś mi błędy w tłumaczeniu. Tekst w 95% zgadza się z oryginałem ( daję sobie 5% błędów, na zasadzie błędu statystycznego). Oczywiście mogą zdarzyć się błędy stylistyczne. Rozumiem, że to Twoja subiektywna ocena i nie zamierzam jej zmieniać, ani udowadniać, że nie masz racji. Tak jak i ty, również ja subiektywnie twierdzę, że raczej tekst nie `zgrzyta`. Bynajmniej staram się włożyć 101% swoich sił i zapału, by się dobrze czytało. W takim razie nie pozostaje mi nic innego niż powiedzieć: do przeczytania następnego rozdziału:) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
mizuki
Zły wampir
Dołączył: 03 Gru 2008
Posty: 392 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Pon 15:13, 06 Kwi 2009 |
|
Heh, a ja się tu wtrące ni z gruszki, ni z pietruszki - mogę być trzecią betą ;P. Na angielskim nie znam się kompletnie, ale mogę spróbować dopieścić tekst stylistycznie... Chociaż może jestem zbyt śmiała w tej chwili, bo żadnym ZNAWCĄ nie jestem ;] Tekst jest trudny, nie dokońca w moim stylu i właśnie dlatego byłby dla mnie wyzwaniem. Ale decyzja należy do Arabelli.
Co do treści... Wow. Ciężko mi skomentować ten ff! Z jednej strony jest dla mnie za ostry (zbyt dosłowne opisy, czy coś...), bo raczej wolę delikatną erotykę, ale... No cóż, po prostu poczucie humoru autorki rozkłada mnie na łopatki. Co chwilę parskałam jak głupia ;]. Teksty są zabójcze. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
wampirek
Dobry wampir
Dołączył: 01 Sie 2008
Posty: 1124 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pon 17:51, 06 Kwi 2009 |
|
Szczerze? To nie widzę jakoś wielkiego oooooooo ileż błędów. Zdecydowanie widziałam gorsze ff. Błędy? Pewnie, że są, ale kto ich nie robi? Zawsze znajdzie się coś na czym można się skrzywić.
Mnie osobiście tłumaczenie przypadło do gustu, bo czytając nic mi nie zgrzytało (nie wiem, może tekst już przeszedł jakieś mocne poprawki), bynajmniej jak już napisałam wcześniej, czytałam z przyjemnością.
A, że i tematyka pikantna i zdecydowanie inna niż pozostałe ff, to śmiało piszę - super.
Co do propozycji Mizuki to ja bym się nie wahała, ona jest świetna w tworzeniu atmosfery, więc wierzę, ze razem uda wam się stworzyć majstersztyk.
Mam tylko nadzieje, ze te wszystkie komentarze nie sprawią, iż zaprzestaniesz tłumaczenia, pamiętaj, że ja chętnie dalej będę czytać o tym Edwardzie i jego alterego Edzio. :P |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
keh
Wilkołak
Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 128 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Pią 13:23, 10 Kwi 2009 |
|
A ja nie mogę powiedzieć ,że widziałam gorsze ff' bo to tak jakbym potwierdziła że Midnight Desire w tłumaczeniu jest beznadziejne. Broń boże, jest nieziemskie, na prawdę to jedno z nielicznych opowiadań i tłumaczeń co do których nie mam najmniejszych wątpliwości. Jestem w stu procentach zadowolona i szczęśliwa. Dzięki za trójeczkę, z niecierpliwością będę czekała na czwórkę. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Arabella
Zły wampir
Dołączył: 10 Sty 2009
Posty: 345 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: z łóżka Pattinsona.
|
Wysłany:
Sob 8:23, 11 Kwi 2009 |
|
Beta: Dians
Beta: mizuki
Rozdział piąty
Będąc w szpitalu musiałem uspokoić Carlisle’a, zapewniając go, że nic mi nie jest. Wiedział, że coś ze mną jest nie tak, jednak nie byłem w stanie mu się zwierzyć. To było zbyt upokarzające. W zasadzie, co mógłbym powiedzieć? Proszę, chodź do domu, żebyśmy mogli się spakować, ponieważ musimy opuścić miasto…? W końcu dał mi kluczyki do swojego samochodu, abym mógł nim pojechać do domu, mówiąc, że wróci razem z kolegą z pracy.
Podczas czekania przyszło mi do głowy, że jest to wystarczający czas, abym mógł uciec. Nie mogłem wybrać gorszego momentu. Gdy przechodziłem przez korytarz, pojawiła się Bella Swan.
Szedłem dalej, jednak usłyszałem jej wołanie.
- Edward, proszę, zaczekaj! – krzyknęła płaczliwie.
Zatrzymałem się, ale nie odwróciłem. Stanęła przede mną, a ja nie mogłem podnieść na nią wzroku.
- Edwardzie, chciałam ci podziękować – powiedziała szczerze. – Prawdopodobnie uratowałeś mi życie.
Spojrzałem na nią oczyma szeroko otwartymi ze zdziwienia. Nie tego się spodziewałem. Zlekceważyłem swoje własne postępowanie.
- Zareagowałem zbyt szybko, Bello. Nie wierzę, że w ogóle mógłby uderzyć cię van. Po prostu… Zadziałałem zbyt impulsywnie. – Miałem problemy z patrzeniem jej w oczy. Chciałem jak najszybciej stamtąd uciec.
Cofnąłem się, gdy dotknęła mojego ramienia. Dlaczego wyglądała na urażoną? Będzie miała niezły ubaw, opowiadając jutro tę historię w szkole. Skuliłem się, wyobrażając sobie, jak podczas lunchu będzie powtarzała wszystkie sensacyjne szczegóły osobom zgromadzonym w stołówce.
- Muszę już iść, Bello – powiedziałem krótko, oddalając się szybko. Wyszedłem ze szpitala i udałem się prosto do domu, aby ukryć się w swoim pokoju. Pewne rzeczy musiałem przemyśleć.
Najpierw doznałem bezprecedensowej, fizycznej reakcji na widok Belli. Mój początkowy i całkowicie uzasadniony pomysł, został odkryty przez osobę, która nie mogła spełnić pokładanych w niej nadziei. Ten plan całkowicie się nie powiódł. Była tak samo fascynująca, jak piękna. Zaczynałem ją lubić, a to był inny błąd. Byłem teraz w jej mocy – miała władzę, by ranić i upokarzać. Co było ze mną nie tak? Potrzebowałem nowego planu…
Rozwiązanie było oczywiste.
Nowy i poprawiony Plan Oparcia Się Belli Swan był elegancki w swej prostocie. Bella Swan po prostu przestała istnieć. Już nie zauważyłbym jej obecności. Nie mógłbym z nią rozmawiać. Jej najnormalniej w świecie nie było. Oczywiście, przed pełną realizacją planu, jedna z ostatnich masturbacji nie mogła zaboleć...
Jednak w miarę upływu czasu, stawało się coraz bardziej jasne, że opór był daremny. Zrobiłem wszystko, co mogłem uczynić. Wszystko inne, poza krótkim kiwnięciem na powitanie na lekcji biologii, zachowałem dla siebie. Bella wyglądała na zranioną i zmieszaną z jakiegoś powodu. Czekałem na szepty i ukryte po kątach korytarza śmiechy. Prawda jednak była taka, że nigdy nie zrobiłem nic, aby rozwiać moje wątpliwości i móc zrezygnować z planu.
Im więcej wysiłku wkładałem w ignorowanie Belli, tym bardziej wydawało mi się, że ciało reagowało z siłą adekwatną do starań, lecz w przeciwną stronę. Niezależnie od tego ile razy powtarzałem sobie, że ona nie istnieje, potwór wymagał regularnego karmienia. Każdego ranka pod prysznicem zaspokajałem się przy swoich, coraz bardziej skomplikowanych, fantazjach. Każdej nocy w myślach brałem Bellę w posiadanie. Coraz częściej potwór nie mógł w ciągu dnia obejść się bez substancji odżywczych. Czasami w porze lunchu szedłem do swojego samochodu i jechałem na jakąś nieuczęszczaną drogę, żeby się zaspokoić. Moja obsesja na punkcie Belli Swan ciągle rosła…
Miałem do wyboru wiele trwałych i pełnych fantazji o tej dziewczynie. Oczywiście ta z wątpliwie niewinną uczennicą była jedną z moich ulubionych. Często ją sobie wyobrażałem i doszło do tego, że nie mogłem patrzeć na szkocką kratę, nie dostając erekcji.
Nie chciałem się z tym uzewnętrzniać, więc rozbudowałem całą bibliotekę graficznej erotyki. Była tam Bella klęcząca i opierająca się dla równowagi na dłoniach, podczas gdy ja brałem ją od tyłu, wczepiając palce w jej cudną pupę, trzymając ją gotową na moje szybkie pchnięcia. Uwielbiała robić to od tyłu. W zależności od mojego nastroju, lubiłem również wersję, w których Bella była na górze i ujeżdżała mnie niczym mistrz rodeo. W tej pozycji miała często zwielokrotnione orgazmy. W szczególności lubiłem Bellę nagą i klęczącą naprzeciwko mnie, robiącą mi loda tymi bajecznymi, pełnymi wargami, podczas gdy ja pieściłem jej piersi. Boże, to było dobre. Różnorodność możliwości była nieskończenie pasjonująca.
W międzyczasie dalej udawałem, że Bella nie istnieje. W każdym razie próbowałem udawać. Nie powstrzymało mnie to jednak, ani od bycia super-świadomym jej obecności na lekcji biologii, ani od pieprzenia jej w myślach, kiedy tylko miałem ku temu sposobność. O mój Boże, od kiedy te wyrażenie weszło do mojej podświadomości? Mój mózg stacza się do poziomu papki… Niedługo będę śliniącym się idiotą.
W miarę upływu tygodni także spanie stawało się dla mnie coraz trudniejsze. Myślenie o Belli czyniło mnie niespokojnym. Ostatnio miałem koszmar najgorszy z możliwych, który na dodatek ciągle się powtarzał.
W porze obiadowej jechałem swoim Volvo na jakąś ustronną drogę, potrzebując… pobyć chwilę sam na sam z Bellą. Uprawialiśmy w moich myślach seks tak szalony, że mógłbym zatracić się w tej fantazji. Gdy dochodziłem do szczytowania, wszędzie wokół mnie latały gorące iskry, a ja krzyczałem coś w stylu:
-Tak, Bella! Pieprz mnie! – następnie słyszałem pukanie w częściowo otwarte okno samochodu. Spoglądałem w górę, a tam komendant Swan patrzył na mnie z morderczym wyrazem twarzy. Czasami budziłem się w tym momencie, innym razem natomiast byłem na komisariacie policji, gdzie pobierano ode mnie odciski palców, zanim wracałem do świadomości, trzęsąc się jak osika.
Ogólnie rzecz biorąc, zmieniałem się we wrak. Moja rodzina oczywiście to zauważyła. Byłem zmęczony ciągłymi pytaniami ze strony Carlisle’a i Esme, co się ze mną dzieje. Czasami podejrzewałem, że Esme jednak coś wie. Ostatecznie zwierzyłem się Alice.
Pewnej nocy przyszła do mojego pokoju, żeby ze mną porozmawiać. Na szczęście byłem pomiędzy „sesjami” z małym Eddiem. Alice i ja zawsze byliśmy ze sobą blisko – gdybym mógł otworzyć się przed kimś, niewątpliwie tą osobą byłaby ona. Pomagało w tym samo to, że wydawała się mieć całkiem dobry pomysł na to, co też może być moim problemem.
- Edward, co się dzieje? Dlaczego przez cały czas jesteś taki ponury? – zapytała z niepokojem Alice.
- Ja… ja nie mogę o tym rozmawiać, Alice – odpowiedziałem niewyraźnie, nie mogąc spojrzeć jej w oczy.
Zawahała się chwilę, zanim ponownie zapytała:
- Czy chodzi o Bellę?
Opadła mi szczęka.
- Alice, skąd o tym wiesz? – zapytałem zaskoczony.
- Widziałam w jaki sposób na nią patrzysz podczas obiadu na stołówce.
- Super, więc wszyscy wiedzą, że jestem zadurzony. Idealnie – wywnioskowałem sarkastycznie.
- Nie, Edwardzie. Wiem tylko ja. Znam cię lepiej, niż ktokolwiek inny. – Uspokoiła mnie Alice. – Ale gdzie jest problem? Dlaczego po prostu się z nią nie umówisz?
- Nie mogę ci powiedzieć. To zbyt krępujące – przyznałem zawstydzony.
- Przyłapała cię, gdy patrzyłeś na jej ciało? – zapytała delikatnie.
- Tak, ale nie tylko o to chodzi.
- Zauważyła, gdy patrzyłeś się na jej… piersi? – zapytała z coraz większym niepokojem.
- Też. Ale to nadal nie to. Tamto jest dużo gorsze – byłem teraz jaskrawoczerwony na twarzy.
Alice zamilkła na chwilę.
- Och, rozumiem. Kiedy to się stało?
- Po tym, jak odciągnąłem ją od vana Taylora. Widzisz, wylądowała po mojej prawej stronie i była po prostu tak cholernie piękna, a jej ciało tak, tak … I trzymałem ją tak blisko siebie… Teraz znasz najgorsze. Nie mogę się nawet zmusić, żeby z nią porozmawiać. Alice, myślisz, że ona powiedziała komuś? To znaczy, mam na myśli, czy w ogóle coś słyszałaś?
- Nie, Edwardzie. Wydaje mi się, że nie zrobiła tego. – Odpowiedziała z przekonaniem.
- Dlaczego nie? – zapytałem zmieszany. – Mogę sobie wyobrazić, że większość dziewczyn ze szkoły byłaby uszczęśliwiona, mogąc mieć taką historię do opowiedzenia.
- Edward, znam już trochę Bellę, ponieważ siedzę z nią na angielskim. To naprawdę porządna dziewczyna. Jestem pewna, że nigdy nie powiedziałaby o tym nikomu, szczególnie po tym, jak uratowałeś jej życie . Jaką gówniarą musiałaby być? – zapytała Alice. – Jesteś pewien, że ona to poczuła?
- O, tak. Nie wierzę, że leżąc na mnie, nie była tego świadoma. Co byś czuła Alice, będąc na miejscu Belli? Oczywiście nie ze mną, bo byłoby to chore, ale z innym mężczyzną, którego ledwo znasz?
- Przypuszczam, że zależy to od faceta – odpowiedziała. – Gdyby był to ktoś odrażający, po prostu puściłabym tę plotkę. – Na jej twarzy pojawiło się obrzydzenie. – Ale gdyby był to miły facet, do tego przystojny i który uratował mi życie, jak jakiś super-bohater, myślę, że byłabym niezłą farciarą. Zresztą, ja na pewno nie rozgłosiłabym tego dookoła i nie ośmieszyła chłopaka, który dopiero co uratował mnie od zgniecenia przez samochód. Bella też na pewno nie postąpiłaby w ten sposób. Ponadto, gdyby jednak to zrobiła, usłyszałbyś o tym. Po prostu porozmawiaj z nią, Edwardzie.
- Nie wiem, Alice. Byłem w stosunku do niej niegrzeczny. Teraz prawdopodobnie mnie nienawidzi.
- Nie dowiesz się, póki nie spróbujesz. Już teraz jesteś nieszczęśliwy, więc czy mogłoby się stać coś dużo gorszego?
Kiwnąłem głową ze zrozumieniem w kierunku wychodzącej Alice. Dobrze było znać kobiecy punkt widzenia na tę sprawę. Może nie było tak źle, jak do tej pory myślałem.
Oczywiście od kiedy przestałem z nią rozmawiać, stworzyłem między nami przepaść. Nie byłem pewien, jak wybrnąć z tej sytuacji. Jednak ciągle jeszcze mogłem próbować…
Każdego dnia miałem możliwość iść do szkoły, mówiąc sobie, że dziś porozmawiam z Bellą. Ale nie mogłem się do tego zmusić. Czekałem zbyt długo – minęły tygodnie, odkąd uznałem jej istnienie. Byłem strasznym idiotą. Wprawiłem się w zbyt duże zakłopotanie. Tak też na zajęciach w dalszym ciągu siedziałem obok Belli zupełnie cicho. A moje fantazje ewoluowały.
W niewytłumaczalny sposób zmieniła się natura moich tęsknot. To, co odnalazłem w sobie nowego, to fakt, że chciałem okazywać Belli swoją miłość. Nie było żadnego sposobu, aby to wyjaśnić. W wytworach mojej wyobraźni byłem czuły i łagodny. Robiliśmy to wolno, bez pośpiechu zdejmowaliśmy z siebie ubrania. Każdy pocałunek, każda pieszczota zapierały mi dech w piersiach. Zwykła żądza nie miała z tym scenariuszem nic wspólnego - został on wypełniony wzajemną namiętnością, oddaniem oraz pożądaniem tak silnym, że prawie nic nie mogło się z nim równać. Tego typu obrazy zaczynały mnie wyniszczać. Byliśmy ubrani, a ja leżałem na Belli. Moje pocałunku były powolne i czułe, a jednocześnie zawarta w nich była pewnego rodzaju rozpacz. Byłem w pełni podniecony, lecz nie obchodziło mnie to, że ona o tym wie – chciałem uświadomić Belli, jak bardzo jej pragnę. Owijała swoje nogi wokół mnie, pokazując w ten sposób, że ona również chce mi się oddać. Pragnęła mnie tak samo, jak ja jej. Byłem w… niebie.
Były to ciche, czułe momenty tej fantazji, wywołujące u mnie dreszcze. Od czasu do czasu zatrzymywałem się, żeby odgarnąć z jej twarzy włosy i móc spojrzeć w oczy. Jej wzrok był pełny pożądania, co zawsze dodatkowo na mnie podniecało. Łagodnie całowałem jej powieki, jej skronie, jej policzki. Szyja Belli stała się dla mnie miejscem igraszek. Uwielbiałem wywoływać u niej tyle odgłosów przyjemności, ile tylko mogłem. Często na tym był koniec. Wizja urywała się, a ja wzdychałem z zadowoleniem, pozostawiony w pełnej rozsypce...
Pewnego dnia siedziałem w sali biologicznej, patrząc z pogardą na Newtona, który po raz kolejny wszedł na zajęcia razem z Bellą. Usiadł na brzegu naszej ławki i zaczął z nią rozmawiać na temat jakieś zbliżającej się szkolnej potańcówki. Skupiony przysłuchiwałem się ich wymianie zdań. Zaraz, czy on właśnie nie poprosił jej, żeby zaprosiła go do tańca, kiedy dziewczęta będą wybierały partnerów? Co za śmiałość…
Wściekłem się. Dłonie, które trzymałem na kolanach zacisnąłem w pięści, czekając na odpowiedź Belli. Wypuściłem powietrze z ulgą, gdy usłyszałem jej słowa.
- Przepraszam cię, Mike, ale nie wybieram się na dyskotekę. Mam inne plany na tę noc.
Ku mojej uciesze odszedł przygnębiony. Usłyszałem westchnięcie Belli. Wyglądała na rozdrażnioną jego zachowaniem. Jakie miała plany? Może spotyka się z kimś? Kto to może być? Czy mogę robić z siebie jeszcze większego świra?
Wszystko, co było powiedziane na lekcji, umknęło mi, gubiąc się w moich wzburzonych myślach. Zidentyfikowałem w końcu swoje uczucia. Byłem zazdrosny o Mike’a Newtona. To było takie proste. Nie chciałem go widzieć blisko Belli – nigdy. Pragnąłem jej dla siebie, chciałem mieć wszystko. I nie tylko dla jakiegoś tam szybkiego numerku. Nie wyjaśniało to uczuć zazdrości i zaborczości, których doświadczałem, jak również nie tłumaczyło, dlaczego moje fantazje o niej zmieniły się z bezsensownego pieprzenia się na potrzebę posiadania jej, którą można opisać tylko jako noc poślubną.
Oczywiście, ja naprawdę, naprawdę ją lubiłem – ale czy to uczucie było czymś więcej niż sympatią? Byłem ogłuszony tym spostrzeżeniem.
Koniec lekcji. Bella spakowawszy swoje rzeczy, wychodziła z klasy.
- Bella – zawołałem. Dlaczego tak cudownie było wymawiać jej imię?
Spojrzała w moim kierunku, a na jej twarzy odmalowało się zdziwienie. Nie tylko ona była zaskoczona. Zdałem sobie nagle sprawę, że absolutnie nie mam pojęcia, co też chcę jej powiedzieć. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia Nie 8:41, 12 Kwi 2009, w całości zmieniany 3 razy
|
|
|
|
Pernix
Moderator
Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 208 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera
|
Wysłany:
Sob 9:53, 11 Kwi 2009 |
|
Arabello, uwielbiam Cię za to tłumaczenie. jest cudne, nic mu nie brakuje. Masz wspaniałe betki
Z niecierpliwością czekam na cd. Podoba mi się przemiana Edwarda. W końcu zaczął czuć coś wiecej poza pożądaniem.
Jeśli miałabym zmienić coś to tylko sformułowanie przy końcówce, kiedy zorientował się, że jest zazdrosny o Mike'a.
Potrzeba mienia jej-> na potrzeba posiadania jej lub bycia z nią.
Poza tym rewelacja!
Wesołych świąt życzę Tobie i Twoim czytelniczkom. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Lady Vampire
Wilkołak
Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 197 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ni stąd, ni zowąd
|
Wysłany:
Sob 11:18, 11 Kwi 2009 |
|
To tłumaczenie, a w ogóle całe to opowiadanie jest tak dobre, że nie chcę myslec o ewentualnych błędach.
Edward-sfrustrowany seksualnie chłopak, który nie wie co robic, ale wie, że jest zazdrosny
Bella- chodzaca niewinnośc, która niczego ne dostrzega.
Cud, miód i orzeszki. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
majetta
Człowiek
Dołączył: 22 Mar 2009
Posty: 61 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa - Zielony Tarchomin :)
|
Wysłany:
Sob 12:24, 11 Kwi 2009 |
|
Cóż można rzec? To jest GE NIAL NE !!! Wg mnie posiadzasz niezwykły talent do wyszukiwania odpowiednich słów :) Gdybym ja wzięła się za tłumaczenie tego ff to ...oj ciężko by się to czytało :p a tu jest wszystko pięknie i zgrabnie :)
Oj i jak miło się czyta o takim sfrustrowanym seksualnie Edziu :D |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez majetta dnia Sob 12:25, 11 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Blairanoid
Wilkołak
Dołączył: 10 Mar 2009
Posty: 174 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 13:00, 11 Kwi 2009 |
|
Ten ff jest po prostu genialny. Po angielsku przeczytałam go w dwa dni, bo nie mogłam się oderwać. Pomysł sam w sobie jest świetny, a my możemy poznać Edwarda nie jako świętego prawiczka, ale zwykłego nastolatka. :)
Tłumaczenie też mi się podoba, jednak widzę chyba błąd.
Cytat: |
Łagodnie całowałem jej powieki, jej świątynię, jej policzki. |
W oryginale tam było chyba temple. Jest to świątynia, ale także skroń. Skoro Edek całował powieki i policzki Belli, czyli twarz, to pewnie też skronie, a nie świątynię, gdziekolwiek by się znajdowała. :)
Życzę przyjemnego dalszego tłumaczenia. :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Arabella
Zły wampir
Dołączył: 10 Sty 2009
Posty: 345 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: z łóżka Pattinsona.
|
Wysłany:
Sob 13:08, 11 Kwi 2009 |
|
Dzięki. Juz poprawiłam. Oddając do bety zapomniałam sprawdzić słówko. Hahaha, bajecznie brzmi to zdanie w moim udziale. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Agnes_scorpio
Zły wampir
Dołączył: 20 Gru 2008
Posty: 276 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 88 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław
|
Wysłany:
Sob 13:23, 11 Kwi 2009 |
|
Blairanoid napisał: |
Cytat: |
Łagodnie całowałem jej powieki, jej świątynię, jej policzki. |
W oryginale tam było chyba temple. Jest to świątynia, ale także skroń. Skoro Edek całował powieki i policzki Belli, czyli twarz, to pewnie też skronie, a nie świątynię, gdziekolwiek by się znajdowała. :) |
Chyba jestem nienormalna, bo pomyślałam sobie: "hmm, ale chłopak szybko się przemieścił z powiek, do jej...świątyni...i z powrotem do policzków....
Gratuluję tłumaczenia, fajne to opowiadanie, siedzę z śmiechem na twarzy i czytam z wielką przyjemnością. Doskonałe opowiadanie na odstresowanie się, lekkie, łatwe i przyjemne :)
No i nie zapominajmy o wspaniałych Betach-szacun:)
Pozdrawiam i życzę niekończących się sił na dalsze tłumaczenie:)
A. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Whisky
Wilkołak
Dołączył: 12 Sty 2009
Posty: 151 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Sob 14:08, 11 Kwi 2009 |
|
Zgodnie z "tradycją" gratuluję Ci doskonałego tłumaczenia
Czytanie o kłopotach Edwarda z potworem zawsze niezmiernie poprawia mi humor A jego obsesja na punkcie Belli...
Cytat: |
Różnorodność możliwości była nieskończenie pasjonująca.
|
Fakt, trzeba przyznać, że autorka MD ma bardzo bogatą wyobraźnię
Cieszę się, że w końcu relacje Edward&Bella w końcu powoli ruszyły do przodu. Wreszcie pozbył się tej chorej wizji zostania pośmiewiskiem całego liceum i zwierzył się Alice :)
Cytat: |
W niewytłumaczalny sposób zmieniła się natura moich tęsknot |
Cytat: |
Pragnęła mnie tak samo, jak ja jej. Byłem w … niebie. |
Doczekałam się momentu kiedy Ed wykrzesał w sobie odrobinę subtelności i romantyzmu :D
Już wiesz, że czekam z utęsknieniem na kolejny rozdzialik
P.S I z przekopiowania wyszła qpa |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
mizuki
Zły wampir
Dołączył: 03 Gru 2008
Posty: 392 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Sob 16:37, 11 Kwi 2009 |
|
Młahahaha, Agnes, Arabello, to samo pomyślałam - szybki jest ;P. Cały czas się nad tym zastanawiałam, ale że skojarzyło mi się jednoznacznie, to zrobiłam tylko minę pt. 0_______________o nad jego prędkością i nie wstawiłam do tego komentarza XD. Nieźle.
Ogółem i ja się cieszę, że przyjmujecie tekst optymistycznie, bo wczoraj miałyśmy z Arabellą niezłą burzę mózgów nad tym, o co koaman i jak to zapisać, żeby brzmiało miło dla ucha. Uff, chyba się w większości udało . |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Donna
Dobry wampir
Dołączył: 02 Mar 2009
Posty: 664 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 77 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: from Six Feet Under
|
Wysłany:
Sob 16:40, 11 Kwi 2009 |
|
Heh xD podłożyłam się tak samo jak Agnes_scorpio. Pomyślałam to sam z tą świątynią. Przeczytałam sobie drugi raz poprawione żeby ogarnąć myśli.
Wybacz mi Arabello za moje zarzuty. To 'zgrzytanie' wystąpiło tylko w I-ym rozdziale, na dodatek musiałabym się nieźle skupić(jak wtedy,gdy czytałam 1-y raz) żeby znaleźć dobre momenty. Tekst przetłumaczyłaś baaaaardzo dobrze i jeszcze lepiej. Przyczepiłam się za bardzo z tym zgrzytaniem, nie wiem po co robiłam taką aferę :(
Nareszcie coś się zaczyna dziać, skoro powiedział Alice. Poza tym autorka pozostawiła sobie bardzo spore pole do popisu po tym jak ją na końcu zawołał. Naprawdę może zrobić się ciekawie =) I nareszcie przestał być takim narwanym zboczeńcem :P Tzn w miare ... 100% podpisuje się pod komentarzem Whisky :D
Pozdrawiam! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Verderben
Wilkołak
Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 187 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Sob 20:27, 11 Kwi 2009 |
|
Agnes_scorpio napisał: |
Chyba jestem nienormalna, bo pomyślałam sobie: "hmm, ale chłopak szybko się przemieścił z powiek, do jej...świątyni...i z powrotem do policzków.... |
Dokładnie, to samo przyszło mi na myśl!
Uch. Szczerze? Myślałam, że już nigdy nie doczekam się odrobiny czułości ze strony Edwarda. Był tak zajęty namiętnym pieprzeniem Belli we własnych fantazjach, że zupełnie zapomniał o jakiejkolwiek subtelności.
Jeśli chodzi o tłumaczenie- świetne. Naprawdę bardzo się cieszę, że ktoś zabrać się za tego ff i dzięki temu może go czytać większe grono ludzi. Nie wniosłam tymi słowami nic nowego, ale i tak nie zaszkodziły.
Pozdrawiam. :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Pon 16:20, 13 Kwi 2009 |
|
Świetnie tłumaczenie.
U mnie na 5 :)
Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością. |
|
|
|
|
Arabella
Zły wampir
Dołączył: 10 Sty 2009
Posty: 345 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: z łóżka Pattinsona.
|
Wysłany:
Śro 9:04, 15 Kwi 2009 |
|
BETA: mizuki <= dziękuję za Twoje zaangażowanie.
Rozdział 6
Bella czekała, aż coś powiem. Wyglądała na bardzo zaskoczoną. Dlaczego zawołałem ją po imieniu? Gdzie był mój mózg? Znów myślisz nie tą głową, Edwardzie!
Powiedziałem jej to, o czym jedynie mogłem myśleć:
- Przepraszam cię, Bello.
Spuściła wzrok, zanim zapytała łagodnym tonem:
- Za co mnie przepraszasz?
Przepraszam za bycie takim fiutem. Albo za posiadanie takiego fiuta. Któregokolwiek
Odkaszlnąłem i dodałem bardziej oficjalnie:
- Byłem w stosunku do ciebie niegrzeczny. Nie zasługiwałaś na takie traktowanie. Przepraszam.
Ku mojej konsternacji, popatrzyła na mnie trochę obojętniej.
- Nie masz żadnego obowiązku, aby być dla mnie miłym. Nie musimy się przyjaźnić – oznajmiła, po czym oddaliła się niespiesznie, zostawiając mnie z otwartymi ze zdziwienia ustami.
Dobra, poszło mi… strasznie. Przypuszczam, że mogło być dużo gorzej – mogła na mnie napluć, czy coś, ale najwyraźniej zrobiłem inny, wielki błąd. Przeczesałem palcami włosy, będąc w stanie frustracji. Musiałem to ustalić.
Oszołomiony poszedłem na następne zajęcia. Taki sam z nich wyszedłem. Tym razem nie byłem opętany przez żądzę – tylko przez paraliżujący strach. Strach i żądza wydawały się być jedynymi uczuciami, których do tej pory doświadczyłem. Strach i żądza przybyły do Forks – moje życie wygląda jak tania telenowela.
Idąc do swojego samochodu, minąłem okropną ciężarówkę Belli. Rozmawiała z Ericiem Yorkie. Nastawiłem uszy i zwolniłem, starając się nie dać do zrozumienia, że podsłuchuję. Chryste, on również zapraszał ją na tańce. Eric pieprzony Yorkie. Nawet nie wiedziałem, że takie głupki potrafią tańczyć. Serio, spowodował, że Bill Gates wydawał sie być jak Johnny Depp. Bella nie mogła go lubić. A może mogła…? Po raz drugi tego dnia ulżyło mi, gdy uświadomiłem sobie, że jego także spławia. Ponadto nie uszło mojej uwagi, że była dla niego milsza niż dla mnie, pomimo że ja wyraźnie zasługiwałem na pogardę z jej strony.
Byłem tak zaabsorbowany myśleniem, że zapomniałem o rodzeństwie. Zacząłem wyjeżdżać z miejsca parkingowego, zanim zdałem sobie sprawę, że jadę bez nich. Rozejrzałem się dookoła, sprawdzając czy są gdzieś blisko, żeby uniknąć zawracania i wyglądania jak przygłup. Spojrzałem w boczne lusterko i uświadomiłem sobie, że zatrzymuję ruch uliczny i oczywiście, jakby inaczej, za moim Volvo stała ciężarówka Belli. Prawdopodobnie myślała, że zrobiłem to celowo, żeby ją zdenerwować. Właśnie miałem zamiar wycofać się na wolne miejsce parkingowe, gdy zauważyłem Tylera Crowley`a czekającego w swoim nowym samochodzie za ciężarówką Belli. Gdy rozważałem co robić, Tyler wysiadł ze swojego samochodu i podszedł do jej furgonetki, pukając w szybę. Szybko opuściłem swoją, mając nadzieję, że i ja go usłyszę.
Kurewsko niemożliwe! Teraz Tyler, gość który prawie zabił Bellę swoim vanem, zaprasza ją na tańce! I właśnie jak kompletna ciota, w pełnym tego słowa znaczeniu, bezczynnie siedząc w samochodzie, dałem mu doskonałą okazję do zrobienia tego. Miałem ochotę walnąć głową w kierownicę. Wydaje mi się, że usłyszałem krzyk Taylora: „ W dalszym ciągu mamy jeszcze bal”, gdy odchodził do swojego wozu. Widocznie i jemu odmówiła. Podskoczyłem, gdy drzwi samochodu otworzyły się, oznajmiając tym samym przybycie mojego rodzeństwa. Po raz ostatni spojrzałem w tylne lusterko, żeby zobaczyć piorunującą mnie wzrokiem Bellę.
Cholera. Nacisnąłem pedał gazu i szybko oddaliłem się z tego miejsca.
Tej nocy byłem niespokojny. Pomimo że wcześniej poszedłem do swojego pokoju, nie mogłem zasnąć. Wydaje mi się, że wcale nie pomagał mi fakt, iż była to pierwsza noc po spotkaniu Belli, podczas której nie oddałem się zwykłej masturbacji. Byłem zbyt pochłonięty rozmyślaniem nad tym, jak strasznie wszystko schrzaniłem.
Zdecydowałem się na przejażdżkę Volvo. Była to jedna z tych rzeczy, które naprawdę lubiłem i które zazwyczaj pomagały mi się rozluźnić. Jeździłem wkoło bez celu, aż zrobiło się późno. Wciąż nie byłem jednak zmęczony. Świadomie bądź nie, znalazłem się w drodze do domu komendanta Swana. Zwolniłem, ale nie zatrzymałem się. To znaczy - nie zatrzymałem się za pierwszym razem. Za drugim zaparkowałem Volvo niedaleko domu, tuż obok lasu przylegającego do domu Belli. Niewiele myśląc, wysiadłem z samochodu i najkrótszą drogą wszedłem między drzewa, gdzie miałem pewność, że będę niewidoczny dla wścibskich oczu, ale jednocześnie będę mógł obserwować dom.
Przez minutę myślałem, że śnię, jednak gdy spojrzałem w okno na piętrze, po prawej stronie domu, zobaczyłem Bellę. Uchyliła je i zniknęła z zasięgu mojego wzroku. Chwilę później w jej pokoju zgasły światła. Nie miałem czasu przyjrzeć się jej dobrze zza gałęzi drzew znajdujących się przy drodze - zauważyłem tylko, że miała na sobie coś białego.
O Boże, gdyby tylko był jakiś sposób, aby wspiąć się na okno i ją zobaczyć. Wyobraziłem sobie jakby to było na chwilę znaleźć się w pokoju Belli, podczas gdy ona byłaby pogrążona we śnie. Zastanawiałem się w co ubierała się do snu. Może po prostu w starą, bawełnianą koszulkę i parę majtek? A gdyby były to niebieskie majtki pasujące do niebieskiego stanika? Albo może bezrękawnik i para tych naprawdę krótkich spodenek? Tak ubrana mogłaby wyglądać bardzo kusząco. Uświadomiłem sobie nagle, że moja wyobraźnia mnie zawiodła, podczas gdy ja zastanawiałem się co też dziewczyny noszą do spania. Gdy wrócę do domu, muszę ukraść Alice katalog Victoria`s Secret i zobaczyć co najlepiej będzie wyglądało na Belli.
Myśl, która nagle przyszła mi do głowy była tak śmiała, że aż się zachłysnąłem z wrażenia. A co jeśli Bella spała nago? Dziewczyny czasami to robią, prawda? Co jeśli po wspięciu się na jej okno, znalazłbym ją nagą? Światło księżyca wpadające przez jej okno mogłoby dostarczyć mi wystarczająco dużo światła, abym był w stanie obserwować tę scenę. Naturalnie, skopałaby z siebie kołdrę podczas snu, a ja mógłbym znaleźć ją śpiącą na brzuchu. Jej baśniowa pupa byłaby wystawiona na ucztę moim oczom. Moje ręce zacisnęły się w pięści w potrzebie znalezienia się na jej cudownych krągłościach.
Jej pozycja szybko mogłaby się zmienić. Bella niespokojnie przewróciłaby się na plecy i wyjawiła mi wszystkie swoje wspaniałe tajemnice. Jej piersi byłyby nagie, wrażliwe, głodne dotyku moich ust, mojego języka. Jej nogi byłyby wystarczająco rozchylone, abym mógł zobaczyć tajemnicę jej kobiecości. A przez sen wypowiadałaby moje imię, gdyż śniłaby o mnie.
Mój nabrzmiały penis pulsował z każdym tętnem przypominając mi, jak bolesne było uwięzienie go w spodniach. Rozpiąłem je i uwolniłem go, wzdychając z ulgą. Ciągle nie było innej możliwości, więc zamierzałem stać tu, w tym lesie i sobie ulżyć. Myśl o tym przyprawiała mnie o gęsią skórkę. Mogłem pogłaskać się parę razy, łagodząc w ten sposób przyczyny trawiącej mnie niewygody, ale to byłoby na tyle.
Zobaczmy – na czym skończyłem? Ach tak, Bella śniła o mnie, przyzywając mnie do siebie. Byłem całkowicie pewien, że przez to nie mógłbym powstrzymać się od dotykania jej. Uklęknąłbym obok jej łóżka i pocałowałbym moją śpiącą królewnę, przywracając ją do rzeczywistości, chłonąc jej boski zapach. Jak w filmie odtwarzanym w swoim umyśle, mogłem zobaczyć, jak by się to odbywało.
Gwałtownie otworzyłaby oczy i usiadła na łóżku. Z fałszywą skromnością trzymałaby przy piersiach róg prześcieradła – niczego nie ukrywając przed moimi oczami, lecz tylko akcentując tym swoją nagość. Trwałoby to tylko chwilę, zanim całkowicie odrzuciłaby prześcieradło, otaczając rękoma moją szyję oraz szepcząc łagodnie:
- Właśnie śniłam o tobie… – I pociągnęłaby mnie na łóżko.
Zanim wyszeptałaby moje imię, pocałowałbym ją delikatnie. Moje ręce, mimo że drżałyby z powodu jej nagości, jako pierwsze weszłyby do gry. Zacząłbym od jej twarzy, trzymając ją łagodnie i całując jej rysy. Moje wargi nie mogłyby odsunąć się od jej ust, pocałunki byłyby wolne i delikatnie, dokuczając jej pełnym wargom. Następnie do zabawy przyłączyłby się mój język. Całowałbym ją wzdłuż linii górnej wargi, posyłając jej małe, ssące całusy, wywołujące z jej strony ciche jęki. W końcu, pozwoliłbym mojej ręce rozpocząć badanie jej ciała, unikając przy tym jej najbardziej intymnych miejsc, chcąc by jej pragnienie kształtowało się powoli.
Odpowiedź Belli byłaby entuzjastyczna. Jej nagie ciało wyginałoby się w moją, wywołując falę zachwycających wibracji przepływających przeze mnie. Byłbym zaskoczony, kiedy odepchnęłaby mnie lekko, lecz zrozumiałbym później, że chciała w ten sposób mieć dostęp do koszuli. Zatrzymałbym się, pozwalając jej delikatnym palcom rozpinać każdy guzik, podczas gdy oczami wodziłbym dokładnie po tych cudownych krągłościach, jej bladej skórze świecącej w księżycowej poświacie. Pomagałbym Belli zdejmować koszulę, a jej reakcja na widok obnażonego torsu podnieciłaby mnie jeszcze bardziej. Świadomość, że samo patrzenie, dotykanie mnie, sprawiałoby jej przyjemność, byłaby niesamowicie pasjonująca. To, że mógłbym czuć ją tuż obok, byłoby tak niesamowite, że nagle nie mógłbym znieść żadnych barier między nami.
Wstałbym, aby usunąć resztę odzieży, nie odrywając spojrzenia od jej oczu. Bella wyciągnęłaby ku mnie ramiona, zachęcając do powrotu, jednak ja wahałbym się przez moment, chcąc nauczyć się tego cudownego obrazu na pamięć. Podczas gdy kładłbym się ostrożnie, ustami powróciłbym na jej szyję, ponownie smakując delikatną skórę.
- Bella – wyszeptałbym. – Jesteś taka piękna, kochanie.
Przeniósłbym swoją uwagę niżej, szukając ustami sutka. Bella oddychałaby spazmatycznie, wyginając ciało w łuk, gdy zaczynałbym drażnić ją językiem. Wplatałaby dłonie w moje włosy, chwytając głowę i mówiąc mi tym gestem więcej, niż mówiły jej jęki wywołane rozkoszą, jak bardzo chce bym trzymał ją w ramionach. Byłbym więcej niż szczęśliwy, będąc zobowiązanym jej niemą prośbą, zatrzymując się tylko na tyle, aby zamienić język na dłoń. Moje palce kontynuowałyby wprawianie w drżenie jednej piersi, podczas gdy ustami odszukiwałbym drugą.
Bella leżałaby oszalała z pożądania. Jej niemal nieustające jęki, przerywane byłyby tylko wtedy, gdy wykrzykiwałaby moje imię. Jej biodra instynktownie opierałyby mi się, przez co mógłbym czuć na skórze jej wilgotność. Zwróciłoby to moją uwagę na niższe partie jej ciała. Znaczyłbym pocałunkami drogę ku jej kobiecości. Moje ręce pieściłyby gładką skórę jej ud, łagodnie zatrzymując pożądanie między jej nogami. Gładziłbym kciukami jej wargi sromowe, aż otworzyłyby się, dając mojemu językowi pełen dostęp.
Jej smak byłby wspaniały – odnosiłbym wrażenie, że nigdy nie będę miał dość. Drażniłbym językiem miejsce ponad jej łechtaczką, powodując, że Bella gwałtownie zaczerpnęłaby powietrza, ściskając prześcieradło w dłoniach. Ponownie zwróciłbym swoją uwagę na to miejsce, kochając każdy mimowolny dźwięk i ruch spowodowany wywołaną przeze mnie rozkoszą. Cofnąłbym ręce w górę jej ciała, próbując zdobyć jej piersi. Ponieważ ściskałbym jej wiotkie ciało, jednocześnie pocierając kciukami jej słodkie piersi, jej ciało wygięłoby się na chwilę w łuk, gdy soki Belli wpływały do moich ust. Moje ruchy stałyby się łagodne, gdy Bella powoli dochodziłaby do siebie. Całowałbym delikatnie, subtelnie jej ciało, mógłbym więc trzymać ją w ramionach, zanim nie zmieniłbym pozycji. Bella ukryłaby twarz w zagłębieniu mojej szyi, a ja głaskałbym jej włosy.
- Edward – wyszeptałaby. – Chcę poczuć cię w środku.
Ciężko byłoby mi odmówić takiej propozycji. Wszedłbym w nią wolno. Moja nabrzmiała męskość łagodnie przystosowałaby się do jej ciasności. Nie mogłoby być żadnego lepszego uczucia na świecie, niż bycie wewnątrz Belli. Starałbym się poruszać powoli, ale przegrałbym walkę o kontrolę nad własnym ciałem. Moje parcie stałoby się bardziej równomierne. Zdawałbym sobie sprawę z tego, że nie będę mógł się długo opierać.. Kiedy siła orgazmu wprawiłaby moje ciało w drżenie, poczułbym jak wnętrze Belli zaciska się wokół mnie.
Wtedy powróciłbym do świadomości. Jak w filmie odgrywanym w mojej głowie, z wielkim entuzjazmem rozsiewałbym nasienie wewnątrz Belli, podczas gdy ona drżałaby wstrząsana orgazmem. W rzeczywistości zapładniałem drzewo, w lesie przed jej domem. Mój jęk ulgi zamienił się w jęk rozpaczy. Naprawdę wzniosłem się na wyżyny lub może raczej głębokości upokorzenia.
Wolno uświadomiłem sobie również pewne dźwięki dochodzące do mnie z różnych kierunków. Przestraszyłem się. Prawie na pewno były tam niebezpieczne zwierzęta żyjące w tym lesie – może niedźwiedzie, albo rysie. Byłbym naprawdę niesamowitym szczęściarzem, gdyby władze miasteczka, a w szczególności komendant Swan, znalazłby moje ciało leżące w lesie przy jego domu z rozerwanym gardłem i fiutem ciągle trzymanym w dłoni. Poprawiłem na sobie odzież i wyszedłem z tego piekła.
Gdy jechałem do domu, przysiągłem sobie, że nie zrobię tego ponownie. Na zewnątrz oczywiście. Przynajmniej nie po za moim samochodem.
Leżąc w łóżku, postanowiłem coś jeszcze. Chciałem, żeby Bella Swan mnie polubiła. I zamierzałem umówić się z nią jutro rano. Jestem przystojnym, inteligentnym, czarującym młodym mężczyzną. Mogę to zrobić.
Gdy wjechałem na parking następnego dnia rano, zauważyłem za sobą ciężarówkę Belli. Strategicznie zignorowałem pierwsze wolne miejsce, parkując o kilka dalej. Zobaczyłem, że Bella wjechała na miejsce, które rozmyślnie minąłem.
Pozwoliłem iść mojemu rodzeństwo beze mnie, podczas gdy ja wałęsałem się po parkingu przez minutę. Gdy Alice szła w kierunku szkoły, odwróciła się do mnie i puściła mi oczko. Nie jest głupia. Wolnym krokiem podszedłem do samochodu Belli, gdzie znalazłem ją stojącą przy drzwiach.
- Dzień dobry, Bello – powiedziałem wesoło.
Podskoczyła trochę, upuszczając kluczyki do kałuży.
- Zaskoczyłeś mnie – powiedziała oskarżycielsko.
Oboje w tym samym czasie pochyliliśmy, żeby podnieść kluczyki i skończyliśmy uderzając się wzajemnie głowami. Czy mógłbym poruszać się z jeszcze większą gracją? Spróbowałem przeprosić, ale Bella śmiała się, trzymając się za czoło. Chciałem pocałować ją w te miejsce.
- Dobra, to twoja wina, więc ty podnosisz – powiedziała z uśmiechem.
Uratowałem klucze i umieściłem na jej otwartej dłoni. Był to pierwszy raz od tygodni, kiedy uśmiechała się do mnie, a ja byłem urzeczony. Stałem tam wpatrzony w nią jak w obrazek z durnym bananem na twarzy. Uśmiech Belli przygasł, ale ciągle patrzyła na mnie. W końcu potrząsnęła głową i powiedziała:
- Spóźnimy się.
Dopasowałem swoje tempo do jej kroków i poszedłem wraz z nią w kierunku szkoły. Byliśmy prawie u drzwi frontowych, kiedy zebrałem w sobie dość odwagi by zadać pytanie:
- Bella? – Zatrzymała się, aby na mnie spojrzeć.
- Tak, Edwardzie? – sposób w jaki wymawiała moje imię wywołał u mnie dreszcz.
- Chciałem… to znaczy… co myślisz o tym… żeby się ze mną umówić?
Wyglądała na naprawdę zaskoczoną, ale szybko się otrząsnęła.
- Co masz na myśli, Edwardzie? – zapytała z ciepłym uśmiechem na twarzy.
Byłem zdezorientowany.
- Co masz na myśli?
- Dobrze – śmiała się. – Mam na myśli: kiedy i gdzie? Takie podstawowe sprawy, wiesz – mówiła do mnie jakbym był idiotą.
Kurwakurwakurwakurwa. Byłem idiotą. Nie przemyślałem dobrze tej kwestii. Oczywiście powinienem mieć jakąś konkretną datę, zanim się z nią umówiłem. Dlaczego nie obgadałem tego z Alice?
- Więc, możemy robić, co tylko lubisz robić – wymyśliłem.
- Przepraszam cię, Edwardzie, ale to nie jest zbyt zachęcające – powiedziała przekornie.
- Masz na myśli, że nie pójdziesz ze mną? – zapytałem z konsternacją. Miałem serce w gardle.
- Chodzi o to, żebyś zastanowił się do czego mnie namawiasz, a kiedy będziesz chciał to znowu zrobić, to jeszcze raz mnie zapytasz. Wtedy dam ci odpowiedź.
Zostawiła mnie z uśmiechem na ustach, idąc na pierwsze zajęcia. |
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia Śro 16:55, 15 Kwi 2009, w całości zmieniany 8 razy
|
|
|
|
mizuki
Zły wampir
Dołączył: 03 Gru 2008
Posty: 392 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Śro 9:15, 15 Kwi 2009 |
|
Tp ja pierwsza ;D. Normalnie przy tym rozdziale padłam. Gdyby nie pewne sprawy, powiedziałabym, że ten ff jest co najmniej niestosowny i bym do niego nie zaglądała ;] ALE nie potrafię go jednoznacznie zakwalifikować jako "obrzydliwy", bo po prostu poczucie humoru autorki rozkłada mnie na łopatki za każdym razem. Nie można traktować tego ff poważnie i w taki sposób staje się fajny ;].
Poza tym dostarcza mi [Arabelli zresztą też ;P] tyle myślenia, że nie mogę go nie lubić ;P. Dostaję poplątania literek |
Post został pochwalony 1 raz
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|