|
Autor |
Wiadomość |
yeans-girl
Wilkołak
Dołączył: 09 Maj 2009
Posty: 239 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z objęć Edwarda / Królewskie Wolne Miasto Sanok
|
Wysłany:
Sob 13:04, 13 Lut 2010 |
|
Nadeszła pora aby odpowiedziec wam na komentarze. Ale najpierw chciałam w mienu ST za nie podziękowac.
uskrzydlona - tak, trzynasty rozdział był w zeszłym roku. Masz rację, randka była totalnym upokorzeniem. Co do twoich obaw, nie mogę nic ci zdradzic. Po prostu czytaj
elektra21 - niestety nie zdradzę ci przyczyny choroby Belli, ale to wyjaśni się szybciej niż myślisz. Cóż, w każdym rozdziale jest coś zabawnego, ale, jak narazie, randka rozśmeiszyła mnie najbardziej.
blondexD - będziesz miała dalej. Tylko musisz troszkę poczekac. Chcęc do tłumaczenia jest, ale co do czasu... Na szczęście teraz wszystkie trzy mamy ferie.
kirke - punktów widzenia było dużo w tym rozdziale i były bardzo krótkie, ale wydaje mi się, że własnie tym cechuje sie styl pisania autorki. Też uwielbiam sarkastyczne powiedzenia Belli. Masz rację, nic nie możemy z tym zrobic. Poświęcamy swój czas, ale nie bez przyjemności! Cieszymy się, że ktoś to czyta.
plamka14 - fajna randka? Szczerze powiedziawszy mogłabym się z tobą o to kłócic. Ja nie chciałabm aby takie nieszczęścia przytrafiły się mi. Oj, biedny stół
czarny_anioł - ciąża Belli jest jak na razie tematem tabu. Chodzi o to, że my tłumaczki nie możemy powiedziec czy Swan jest w ciaży czy nie. Dlaczego złe? Erekcja w miejscu publicznym dla Eda prawdopodobnie nie była czymś, o czym marzył. Poza tym oglądali włansie film, prawda?
zwariowana - cieszymy się, że podoba ci się nasze tłumaczenie. Spoko jest miec poiczucie dobrze spełnionej roboty.
Nellas - tobie też dzięki, że podoba ci się tłumaczenie. Ja również uważam, że to oowiadanie jest idealne na wieczór. Przede wszystkim zimowy.
Patrcja - kolejna odoba porusza temat ciaży B. Cóż... Charlie rzeczywiście jest taki... nie Charlie. To dobrze, prawda?
Anex Swan - mi właśnei też ta kłótnia jakiś serial przypomniała, ale nie mam pojęcia jaki. Wydaje mi sie, że dobry humor nie jest potrzebny, bo nawet, kiedy go niema przy tłumaczeniu szybko się pojawia.
Trusiaczek - czy twój przyjaciel-sąsiad był równei dziecinny co Edward? Jeśli będziesz śledzic losy naszych bohaterów dowiesz się co się wydarzy.
Jeszcze raz dzięki za komentarze! Mamy do was ogromną proźbę. Głosujcie na My Best Friends Kid w rankingu ff! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Trusiaczek
Człowiek
Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 79 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
|
Wysłany:
Sob 15:36, 13 Lut 2010 |
|
yeans-girl napisał: |
Trusiaczek - czy twój przyjaciel-sąsiad był równei dziecinny co Edward? Jeśli będziesz śledzic losy naszych bohaterów dowiesz się co się wydarzy. |
Cóż... Niestety nie ma go już pośród nas Zginął w wypadku samochodowym w 1999 roku! Miał 18 lat! Więc można powiedzieć, że był dziecinny jak Edward. Ale urodę miał Jacoba |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Swan
Zły wampir
Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 406 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks, Phoenix... ok no... Śląsk :P
|
Wysłany:
Nie 0:19, 14 Lut 2010 |
|
yeans-girl napisał: |
czarny_anioł - ciąża Belli jest jak na razie tematem tabu. Chodzi o to, że my tłumaczki nie możemy powiedziec czy Swan jest w ciaży czy nie. |
Wiecie, że chodzi o ff, nie? Nie zinterpretujcie tego źle xD
Trusiaczek napisał: |
Cóż... Niestety nie ma go już pośród nas Zginął w wypadku samochodowym w 1999 roku! Miał 18 lat! Więc można powiedzieć, że był dziecinny jak Edward. Ale urodę miał Jacoba |
Przykro mi :(
Ale, drodzy czytelnicy, jest też dobra wiadomość, którą chciałabym Wam ogłosić!
My Best friend's kid zajął CZWARTE miejsce w rankingu! Dziękujemy wszystkim głosującym, jesteśmy bardzo wdzięczne i cieszymy się, że Wam się podoba :D
Pozdrawiam,
Swan |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Swan dnia Nie 0:27, 14 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Edward Cullen vampire
Nowonarodzony
Dołączył: 04 Paź 2009
Posty: 40 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Deszczowe Forks..
|
Wysłany:
Pią 18:16, 02 Kwi 2010 |
|
Dobra!!. xdd
Kiedy nowy rozdział?!!
Stęskniłam się przecież.. =PP
No więc czekam, i czekam, i będę czekać.. ;PP
Edward Cvvv |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Swan
Zły wampir
Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 406 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks, Phoenix... ok no... Śląsk :P
|
Wysłany:
Czw 18:45, 22 Kwi 2010 |
|
Po naprawdę długiej przerwie (za którą bardzo przepraszamy) pojawiamy się z kolejnym rozdziałem :)
Miss "nieco" zwlekała z rozdziałem, potem przysłała go, jak się okazało, niedokończonego. No i w końcu zrezygnowała z współpracy z nami. Więc postarałam się dokończyć rozdział. Jak wyszło... same oceńcie.
Rozdział NIEBETOWANY! (Ale nie chciałam, żebyście musieli czekać jeszcze dłużej... Wszystkie zaobserwowane niedociągnięcia prosimy wysyłać mi lub yeans na PW, albo też zamieścić w komentarzu. Zawsze coś mogło mi uciec :) Z góry dziękujemy :*)
Zapraszam :)
Rozdział 15
Doctors!
(Chyba nie muszę tłumaczyć? :P)
Tłumaczka (po raz ostatni): MissMelody - Dzięki za wszystko :)
Pw Belli
Minął około tydzień od katastrofalno-fantastycznej randki z moim chłopakiem! Chłopak... Boże, mogłabym wymawiać to słowo non stop! Edward Cullen - chłopak Isabelli Swan! Nie wiem czemu nie zauważyłam tego wcześniej! Byliśmy razem idealni! Wszyscy inni zauważyli, czemu nie my?! Cóż, ten tydzień zapowiadał się świetnie. Edward mógł przychodzić i mnie odwiedzać, przynosić mi czekoladki, śpiewać mi kołysanki. Perfekcyjnie! Jedyną złą stroną było to, ze zostałam przykuta do łóżka przez Charliego i moje ciągłe wymioty. Przysięgam, że zamorduję Alice, kiedy już wyzdrowieję. Leżałam w łóżku i czytałam, chyba już po raz siedemnasty, "Wichrowe Wzgórza", czekając aż Edward będzie mógł się ze mną zobaczyć. On opuszczał każdy obiad w tym tygodniu z naszymi przyjaciółmi, by mnie odwiedzić, ryzykował złapanie tej cholernej grypy... chociaż myślę, że nie miałby mi za złe gdyby mógł mieć przerwę od szkoły.
Kończyłam już ostatnie parę linijek rozdziału, gdy nagle zobaczyłam kogoś wspinającego się do mojego okna. Podskoczyłam szybko i kopnęłam głowę włamywacza. Chwilę później, rozpoznając znajomy jęk, zorientowałam się, że to był Edward! Otworzyłam szeroko oczy i przyłożyłam ręce do ust, patrząc, jak mój chłopak siada na łóżko, pocierając głowę i krzywiąc się.
- O Jezu! - wykrzyczałam, chowając włosy za uszy. - Kotku, tak mi przykro! Przestraszyłeś mnie!
- Już dobrze...- powiedział, lekko się uśmiechając.
- Czemu do cholery nie użyłeś drzwi jak normalny człowiek?! - zapytałam, próbując skryć swój własny uśmiech, gdy złapał mnie w talii.
- Ponieważ... - Uśmiechnął się. - Jesteś chora i nie chciałem, żebyś wychodziła z łóżka.
Pocałował mnie. Chyba nie kopnęłam go aż tak mocno.
- Więc, jak się czujesz? - zapytał, przysunął się bliżej i położył na łóżko, ciągnąc mnie za sobą.
- Hmm... zmęczona - wymamrotałam w jego klatkę piersiową, przymykając oczy. - Znudzona i oczywiście stęskniona za tobą.
Podniosłam się do pozycji siedzącej i uśmiechnęłam się. Edward pochylił się i pocałował mnie. Och, nigdy nie rozchorowałabym się z tego powodu... mówiąc o chorobie... podniosłam rękę do ust i pobiegłam do łazienki, po czym opróżniłam swój żołądek. To działo się przez cały tydzień! Alice była chora przez najwyżej kilka dni. Wciąż wymiotowałam. Edward przyszedł i przytrzymał moje włosy w górze.
- Wiesz, to naprawdę świetne, że wywieram na tobie taki wpływ - mówił ze śmiechem w głosie.
Co za sposób na sprawienie by chłopak poczuł się wyjątkowy. On cię całuje, a ty wymiotujesz. Robiłam to już przez jakieś 5 minut, a na końcu poczułam się jakbym zgubiła 3 tony na wadze. Spuściłam wodę w toalecie, wstałam i przepłukałam usta, przed wyszorowaniem zębów. Edward był tu ze mną przez cały czas, siedział na krawędzi wanny. Po umyciu zębów, upewniając się czy nie czuję już śladów wymiocin w ustach, odwróciłam się do mojego chłopaka. Wzdychając lekko, przytuliłam się.
- Nienawidzę być chora. - Edward podniósł mnie lekko, oplotłam nogami jego talię, a on zaniósł mnie do pokoju.
Spodziewałam się, że położy mnie na łóżku, ale ona usiadł i zostawił mnie na swoich kolanach. W ogóle się nie skarżyłam.
- Może to czas na wizytę u lekarza - powiedział Edward, biorąc kosmyk włosów z mojej twarzy.
- Och... Muszę? – jęknęłam, bawiąc się jego koszulką. - Nie możesz po prostu przygotować mi zupy i zrobić masażu stóp, tak jak robi się każdej chorej osobie?
Zachichotał, całując moje czoło.
- Carlisle ma wolne, ale jest inny facet.. Jenkins się nazywa... Mam pójść z tobą?
- Nie, jest okej. Idź zobacz się z przyjaciółmi. Nie robiłeś tego od dawna, bo zawsze byłeś ze mną. Zajmę się sobą.
Cóż… było daleko od okej, kiedy miałam iść do lekarza. Siedziałam w poczekalni coś około wieczności. Dzieci płakały, szalone matki je uciszały, ludzie kaszleli i kichali. Hałas ogłuszał, ale wreszcie zawołano mnie do gabinetu. Dr. Jenkins wydawał się dość miły. Był niski i trochę pulchny, łysiał. Nosił duże okrągłe okulary, które bardziej przypominały lornetki, a jego biały strój wydawał się o 2 rozmiary za mały, ale miał przyjazny uśmiech, a to było dla mnie wystarczające. Usiadłam na niewygodnym siedzeniu w jego gabinecie, a on przyglądał się moim aktom w komputerze, co chwile robiąc tsk*, a co jakiś czas och... paskudnie, gdy przeglądał każdy wypadek, który przeżywał w przeszłości.
- Więc, panno Swan - zaczął, obracając się do mnie twarzą. - Jaki problem?
- Wymiotuję od jakiegoś tygodnia. Nie mogę przełknąć niczego z wyjątkiem wody. – Wody, którą się wypełniałam.
- Dobrze. Zadam ci wiec parę pytań i pobiorę krew.
- Krew! - Poczułam, że się duszę. - Tę krew z mojego wnętrza? Tę do której wydobycia potrzebna jest igła! Wie Pan co, doktorze... - zaczęłam z uśmiechem, podnosząc się. - Czuję się o niebo lepiej. Dziękuję, za poświęcenie mi czasu.
- Proszę zaczekać, Panno Swan... - Jenkins uśmiechnął się, nakłaniając mnie do wrócenia na miejsce - Obiecuję, że nie będzie bardzo bolało.
Krew i igły to coś, co zdecydowanie NIE współgrało ze mną. Może jednak powinnam była wziąć ze sobą Edwarda.
- Co ty na to, żebyśmy zaczęli od pytań? - Wziął długopis i notował.
Wszystko co mogłam to pokiwanie głową.
- Dobrze więc... Palisz?
- Nie.
- Pijesz?
- Uch.. niespecjalnie... Znaczy piłam może ze dwa razy, ale nie brałam się za to od jakiś.. 3 tygodni.
- Jasne... czy są jakiekolwiek szanse na to, że mogłabyś być w ciąży?
- Nie...- mówiłam monotonnie, skubiąc paznokcie.
- Czy w twojej rodzinie występowały jakieś poważniejsze choroby.
- Nie, nic o tym nie wiem.
Połowa z tych pytań była banalna. Myślę, że doktorzy je zadają, bo są zwyczajnie ciekawi. Przyglądałam się, jak Dr. Jenkins pisał rzeczy, które mówiłam. Teraz nadchodziła część, której się bałam, nie była moją ulubioną. Zacisnęłam mocno oczy i odwróciłam głowę w drugą stronę, przypadkiem zobaczyłam igłę zbliżającą się do mojej skóry. Próbowałam wstrzymać napływające do oczu łzy. Igły i krew naprawdę były moją fobią. Przeraziłam się nieco, gdy poczułam metal pod skórą, ale zanim spostrzegłam, było po wszystkim i mogłam iść wolna.
Pw Edwarda
Usiedliśmy w barze, rozmawialiśmy i śmialiśmy się przez kilka godzin. Zanim się zorientowaliśmy, był prawie czas zamknięcia. Nie było późno, dopiero koło 16.30, ale właściciel, pan Simms chciał iść wcześniej do domu. Wyszliśmy na deszcz. Alice I Rosalie wydały z siebie pisk I pobiegły ręka w rękę do ich auta. Szybko pożegnałem się z Jasperem i Emmettem, wskakując do mojego samochodu i udając się w stronę domu. Ale najpierw chciałem zobaczyć jak poszło Belli u lekarza.
Jechałem jakieś dziesięć minut. Gdy dojechałem, zaparkowałem przed jej domem i ponownie wspiąłem się przez okno. Charlie pewnie oglądał mecz i nie chciałem mu przeszkadzać. Po wspięciu się po kracie, zapukałem do jej okna. Uśmiechając się, Bella je otworzyła i pomogła mi wejść.
- Cześć! - powiedziała, dając mi buziaka. - Co tu robisz?
- Wpadłem zobaczyć co działo się u lekarza – odpowiedziałem, kładąc się na jej łóżku i oglądając jak sprząta.
- Pobrał trochę krwi - powiedziała z westchnieniem. - Wciąż czekam na wyniki, to nie powinno potrwać długo.
- Wciąż wymiotujesz?
- Och. Dwa razy w drodze do domu i jeszcze jeden w trakcie...tra..och… teraz czwarty raz...
Patrzyłem jak Bella wystrzeliła ze swojego łóżka prosto do łazienki, trzaskając drzwiami zanim zwymiotowała. To musi być coś więcej niż grypa żołądkowa, prawda? Może była poważnie chora… Jasna cholera! Co jeśli jest nieuleczalnie chora czy coś?! Dobry Boże, Bella umiera! Wstałem I przeczesałem rękoma włosy, starając się uspokoić i przemówić sobie do rozumu. To nie był sekret, że czasem… wyolbrzymiałem, ale co innego mogłoby z nią być nie tak? Kontynuowałem chodzenie, gdy zobaczyłem, że Bella wraca. Wyglądała niesamowicie blado.
- Umierasz? – palnąłem bez zastanowienia, otrzymując spojrzenie pełne zdezorientowania i rozbawienia.
- Uch… Nie, Edward, nie umieram. – Zaśmiała się z mojej głupoty i opadła na łóżko. – Ale przysięgam, że Alice będzie umierać, gdy ją dopadnę.
Zachichotałem, częściowo z jej nigdy niekończących się gróźb w kierunku małej, chochlikowatej dziewczyny, częściowo z tego, że jestem kompletnym idiotą. Właśnie chciałem otworzyć usta, by znów coś powiedzieć, mając nadzieję, że będzie to coś bardziej inteligentnego, ale wtedy zadzwonił telefon Belli i mi przeszkodził.
- Halo? ... O dzień dobry, doktorze... moje wyniki? Świetnie, co jest? – Wstałem i obserwowałem jak mały uśmiech znika z jej twarzy. - Jest pan pewny? ... 100 procent pozytywny?
Okej, teraz czułem się źle, moje zmartwienia wróciły.
- Uch... tak, tak, wszystko dobrze. Umówię się na jutro... Dobrze.. Dziękuję... Do widzenia.
- Co powiedział? – zapytałem, mając nadzieję, że to nie było nic poważnego, ale mi nie odpowiedziała.
- Słuchaj, kochanie, możemy się spotkać później? - spytała, biorąc swoją kurtkę - Ja... ja muszę porozmawiać o czymś z dziewczynami.
- Czy wszystko jest okej? - schodząc z nią ze schodów, trzymałem jej małą dłoń w mojej dużej.
- Och.. taa.. wszystko świetnie, muszę iść.
Zachowywała się dziwnie i nagle bez żadnego pocałunku na dowidzenia, Bella wyszła.
Pw Belli
Jasna Cholera! O Jezu! Jak do cholery mogło do tego dojść?! Znaczy... Boże, będę miała kłopoty! Nie wiem z jaką prędkością jechałam. Wydaje mi się, że to było najszybsze tempo mojego starego vana. Zanim się spostrzegłam byłam już koło domu Rosalie. Ona i Alice zazwyczaj spotykały się tu, by zrobić zadania domowe, a ja potrzebowałam ich pomocy. Musiałam wiedzieć, co robić.
- Alice! Rose! - krzyknęłam najgłośniej jak potrafiłam i wysiadłam z samochodu.
Nie przejmowałam się pukaniem, wiedząc że państwo Hale wciąż są w pracy. Po prostu tam wbiegłam, krzycząc imiona przyjaciółek, wskoczyłam szybko po schodach do pokoju Rose.
- Dziewczyny! – zawołałam. – Jestem w jednym wielkim gównie!
One stały już na korytarzu i były zdezorientowane.
- Bella? - Alice pytała - Co jest? Co się stało?
Płakałam, ale nie wiedziałam skąd wzięły się moje łzy. Złość? Smutek? Szczęście... Strach? Głośno oddychałam, a one z zainteresowaniem wymieniały spojrzenia. Nie byłam w stanie ułożyć zdania.
- Bella! - Alice zawołała, wyciągając mnie z mojego zamroczonego stanu - O. Co. Chodzi?
Moje ciche łzy wciąż spływały po policzkach.
- Nie mam grypy żołądkowej... - powiedziałam łagodnie, mój głos się załamywał.
- Więc co to? - Panika na twarzy Rose była taka widoczna.
- Jestem w ciąży...
Szczęki im opadły i gapiły się na mnie. Co do cholery miałam powiedzieć? Mam na myśli to, że one przecież wiedziały o mnie i o Edwardzie, ale jeśli one przyjęły to tak... Jak Edward to przyjmie!?
Usiadłam i powiedziałam im wszystko. Telefon zadzwonił i zostawiłam tam Edwarda bez mówienia mu czegokolwiek... ale co miałam powiedzieć? Dzwonił lekarz... powiedział, że jestem w ciąży z twoim dzieckiem, chcesz zagrać w Guitar Hero? Westchnęłam z frustracją. Jak miałam się niby nagle opiekować dzieckiem!? Cóż... chodziłam z Edwardem... Sądzę, że można go zakwalifikować jako dziecko na jakimś poziomie. No i nie zabiłam go… jeszcze.
- Ja... Ja po prostu nie mogę w to uwierzyć! - krzyczałam, wymachując rękami w niebo. - Byłam grzeczną dziewczynką! Nie palę. Nie piję... dużo, a gdy ten JEDEN raz, gdy się z kimś... zbliżyłam, musiałam zajść w ciążę! Jestem w poważnych tarapatach z Dzieckiem Mojego Najlepszego Przyjaciela (oryg. My Best Friend's Kid) do kurwy nędzy!
- Dobrze... zachowajmy spokój - powiedziała Rosalie - Zakładam, że zamierzasz zatrzymać dziecko?
- Tak… nie mogłabym żyć z myślą, że oddałabym je w adopcji, albo poddała innym opcjom.
- Cóż - zaczęła Alice, która cały czas milczała. - Najpierw musisz powiedzieć Edwardowi. No wiesz, to jego grecko-boskie nasienie w tobie rośnie.
- Jest pozytywna strona! - krzyknęła Rose, próbując oczyścić sytuację - Tata jest przystojny. Ładne dziecko.
- Rose! - zawołała druga przyjaciółka. - Wszystkie dzieci są piękne!
- Nie dzieci mieszkające na ulicach - blondynka zaprotestowała. - Mam na myśli... widziałaś nos tego dzieciaka!?
Próbowałam się nie śmiać. Zdecydowanie za dużo czasu spędzała z Emmettem.
- Cóż... sądzę, że najlepiej będzie, jeśli powiem Edwardowi natychmiast - powiedziałam, wstając. - Zadzwonię do was później.
- Okej. Powodzenia!
Pw Edwarda
Bella wyszła w pośpiechu, niczego nie wyjaśniając. Co doktor jej powiedział? Czy to było poważne? To nie mogło być tak złe, powiedziałaby mi. Wróciłem do mojego pustego domu, mój tata wziął mamę na obiad do miasta, więc byłem sam przez kilka godzin, co nie bardzo mnie obchodziło. Nie mogłem wyrzucić Belli ze swoich myśli, próbowałem oglądać telewizję, grać na gitarze, pianinie, czytać... Nawet próbowałem robić zadania domowe! Wiem... przerażające, ale nic nie mogłem zrobić. Już się poddawałem, traciłem zmysły, kiedy nagle usłyszałem ciche pukanie do drzwi, później zobaczyłem Bellę, wchodzącą do domu. Dzięki Bogu wygląda w porządku.
- Hej - powiedziałem, wzdychając z ulgą i przytuliłem ją. - Więc co się tam stało?
Pocałowałem Bellę i przepuściłem ją do kuchni, biorąc dla niej szklankę wody. Wtedy właśnie to usłyszałem. Te dwa słowa, po których każda osoba ma ochotę uciec i się gdzieś schować.
- Musimy pogadać.
ku***.
Pw Belli
Całą podróż spędziłam na wymyślaniu co powiem Edwardowi, ale to było trudne. Nie mogłam zrobić tego za ostro. Po prostu powiem, że zrobimy powtórkę z opieki nad jajkiem... tyle że to będzie nieco większe. Dotarłam na podjazd koło jego domu, zaparkowałam i powoli skierowałam się do drzwi. Cicho zapukałam i weszłam, chwilę później zobaczyłam Edwarda, nie wyglądał na spokojnego. Wow. Naprawdę musiałam go przerażać. Przytulił mnie, pocałował i poprowadził do kuchni, szczęśliwy, że wróciłam.
- Musimy pogadać.
Przytaknął i usiadłam na jednym z taboretów, on zrobił to samo, zajmując miejsce naprzeciwko.
- Czy... ty chcesz ze mną zerwać?
- Oczywiście, że nie - powiedziałam, biorąc jego dłoń.
Ooo.. Edward Cullen bał się, że go rzucę. Naprawdę musi nas łączyć coś specjalnego.
- Ja... Dostałam wyniki badania krwi - zaczęłam, zauważając panikę w jego oczach.
- Iiiii... - spytał niechętnie. Chyba nie wiedział, czy chce wiedzieć, czy nie.
- Jestem w ciąży.
Oczekiwałam krzyku, utraty przytomności... czegoś dramatycznego, ale to co zrobił było szokujące. On się zaczął śmiać! Tak, zaczął się śmiać! Spojrzałam na niego trochę zakłopotana. Właśnie mu powiedziałam, że nasze życie zmieni się nieodwracalnie na zawsze, a on się śmiał!
- Edward...
- Nie, ale poważnie... To żart, prawda? Co naprawdę jest nie tak?
- Oprócz tego, że mój chłopak jest kompletnym idiotą i tego, że mam w sobie rozwijające się dziecko.. nic specjalnego.
Jego uśmiech zniknął chwilę po tym, jak uświadomił sobie, że mówiłam prawdę. Jego oczy rozszerzyły się, usta otworzyły, chyba próbował coś powiedzieć. Dziękuję! To była reakcja jakiej oczekiwałam. W ciszy wstał od stołu i sięgnął pierwszą lepszą butelkę wina, którą znalazł, bardzo szybko bez jakiejkolwiek przerwy pił ją.
- Edward! - Wstałam i zabrałam butelkę z dala od niego. - W ten sposób się w to wpakowaliśmy!
Spojrzał na mnie, był naprawdę spanikowany, co chwilę przebiegał palcami po włosach.
- Ty na serio? - zapytał - Ty naprawdę jesteś w ciąży... z moim dzieckiem?
- Cóż, sama nie wyprodukowałam spermy - powiedziałam, krzyżując swoje ręce na klatce piersiowej.
Zaczął hiperwentylować, rozglądał się po kuchni za czymś, co mogłoby go rozproszyć. Poczułam się okropnie za to, że musiałam mu to powiedzieć.
- Edward... kochanie... - położyłam rękę na jego ramieniu i masowałam je, próbując go uspokoić. - Nie mam zamiaru cię do niczego zmuszać. Jeśli nie czujesz się na siłach, by przy tym ze mną być… to dobrze... rozumiem.
Westchnął, wplatając palce we włosy. Spojrzał na mnie.
- Nie. Zamierzam tkwić w tym razem z tobą. To jest nasze dziecko.
Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się, otrzymując od niego także wielki uśmiech, który tak kochałam.
- Kocham cię - wyszeptał spokojnie, przyspieszając bicie mojego serca.
- Też cię kocham.
Schylił się i pocałował mnie, jedną ręką obejmując mnie w talii, a drugą położył na moim płaskim brzuchu. To dopiero początek.
*dźwięk najczęściej rozczarowania, gdy język jakby ssa podniebienie [tak było w słowniku ;] |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Swan dnia Pią 19:50, 23 Kwi 2010, w całości zmieniany 3 razy
|
|
|
|
zawasia
Dobry wampir
Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 20 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D
|
Wysłany:
Czw 19:18, 22 Kwi 2010 |
|
hej:)
przyznaje szczerze nie patrzyłam na błędy,
ze względu na to że ważniejsze było opowiadanie,
wkońcu się doczekałam, fajnie że postanowiłyście same dalej tłumaczyć i dzięki Wam za to:)
tak myślałam, że to ciąża, bo grypy tak po prostu nie można się nabawić...
dobrze, że Edi i Bella postanowili wychowywać dziecko:)
pozdrawiam |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
kju
Dobry wampir
Dołączył: 15 Mar 2010
Posty: 836 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 20:42, 22 Kwi 2010 |
|
Cytat: |
Po prostu powiem, że zrobimy powtórkę z opieki nad jajkiem... |
bosz padlam, leze i kwicze
odcinek, jak i calosc fantastyczna, bardzo jajcarskie, lekkie, poprawiajace humor, dodajace mase pozytywnej energii, normalnie dostawalam drżączki czytajac ten ff
nie rzucily mi sie zadne bledy, ale tez nie szukalam, po prostu bawilam sie czytajac, napisane/tlumaczone lekko, przyjemne w odbiorze, dzieki dziewczyny, kawal dobrej pracy, trzeba miec dar, aby tlumaczenie mialo to COS |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Al...ta nieśmiertelna
Nowonarodzony
Dołączył: 08 Gru 2009
Posty: 43 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdzieś w marzeniach
|
Wysłany:
Pią 13:58, 23 Kwi 2010 |
|
Hmm... Jak by tu???
To. Tłumaczenie. Jest. Świetne.
Tak chyba pasuje. ;D
Nie powiem do piętnastego rozdziału w ogóle nie wiedziałam o co chodzi z tym tytułem.
Ale teraz już wiem.
Śmiać mi się chciało kiedy cały czas przeszkadzali Ed'owi w zaproszeniu Belli.
Po prostu mnie rozwalił ten esej. Heh.
Nie mam weny żeby pisać dalej.
Mam nadzieję, że kolejny rozdział pojawi się w niedalekiej przyszłości.
Pozdrawiam
Al ;*** xoxo |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Al...ta nieśmiertelna dnia Pią 14:05, 23 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Nina=)
Wilkołak
Dołączył: 25 Wrz 2009
Posty: 204 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 16:18, 23 Kwi 2010 |
|
Własnym oczom nie wierzę!
Nowy rozdział!
Długo kazałyście nam na niego czekać...
No ale najważniejsze, że jest!!
Kolejny genialny rozdział. Edward jak zwykle cudowny. Bella i Rosalie też miały swoje momenty. Przy tych fragmentach leżałam ze śmiechu:
'- Krew! - Poczułam, że się duszę. - Tę krew z mojego wnętrza? Tę do której wydobycia potrzebna jest igła! Wie Pan co, doktorze... - zaczęłam z uśmiechem, podnosząc się. - Czuję się o niebo lepiej. Dziękuję, za poświęcenie mi czasu.' - haha ;D Ja tam odważna nie jestem w tych sprawach, no ale bez przesady ;D
'To musi być coś więcej niż grypa żołądkowa, prawda? Może była poważnie chora… Jasna cholera! Co jeśli jest nieuleczalnie chora czy coś?! Dobry Boże, Bella umiera!' - Ten to dopiero ma wyobraźnię ;D
'- Jest pozytywna strona! - krzyknęła Rose, próbując oczyścić sytuację - Tata jest przystojny. Ładne dziecko.' - to się nazywa takt i wyczucie chwili ;D
No a teraz błędy. Nie żebym była jakąś tam mistrzynią ortografii, ale coś tam wyłapałam:
'- Dziewczyny! – zawołałam. – Jestem w jednym wielkim gównie!
Dziewczyny stały już na korytarzu i były zdezorientowane. ' - powtórzenie
'Może jednak powinnam była wziąć ze sobą Edwarda.'
-literówka
'- Wpadłem zobaczyć co działo się u lekarza – odpowiedziałem, kładąc się na jej łóżku i oglądając jak sprząta.' - kurczę... nie jestem pewna, ale wydaje mi się, że jest coś nie tak z wypowiedzią Edwarda. Trochę dziwnie mi to brzmi... Ale mogę się mylić
'- Pobrał trochę krwi - powiedziała z westchnięciem.' - A może westchnieniem? Tutaj też mogę się mylić
'- Halo? ... O Dzień Dobry Doktorze...' - 'dzień dobry' powinno być chyba z małej
Dobra, to by było na tyle Mam nadzieję, że na klolejny rozdział nie będziecie kazały nam tyle czekać
Pozdrawiam
Nina =) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
natalieee
Wilkołak
Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 130 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 17:12, 23 Kwi 2010 |
|
Świetne. Komiczne jak zawsze. A ten tekst: "Może była poważnie chora… Jasna cholera! Co jeśli jest nieuleczalnie chora czy coś?! Dobry Boże, Bella umiera!" to po porstu myślałam, że zaraz spadnę na ziemię Genialny rozdział. Edward cudowny. Matko jak on się zaczął śmiać wtedy, to kosmos całkiem ^^ Mam nadzieję, że następny rozdział pojawi się szybciej. Więc weny i pozdrawiam
natalieee |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dropout
Wilkołak
Dołączył: 23 Gru 2008
Posty: 183 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 17:27, 23 Kwi 2010 |
|
yeans-girl napisał: |
Patrcja - kolejna odoba porusza temat ciaży B. Cóż... Charlie rzeczywiście jest taki... nie Charlie. To dobrze, prawda? |
Oczywiście, że dobrze
A teraz co do rozdziału. Nie odczułam zmiany tłumacza w którymkolwiek miejscu tej części.
Cytat: |
Znaczy.. boże, będę miała kłopoty! |
Wielka litera!
Cytat: |
Nie wiem jak szybko jechałam. Wydaje mi się, że to było najszybsze tempo mojego starego vana. |
Zdaje się, że powtórzenie. Nie jestem betą, ale mi polonistka podkreślała takie coś.
Teraz złapałam te dwa błędziki, ale może być więcej potknięć, ale jak już pisałam betą nie jestem, nie znam się :D
Można stawiać wielokropki dwu kropkowe? Nie, żebym się czepiała... Tak tylko pytam
Tłumaczenie rewelacyjne, jak zwykle. Wiedziałam, że Bella jest w ciąży! Nawet tytuł to sugeruje! No i trailer... I wymioty oczywiście. Dziwna wydała mi się reakcja Belli na reakcję Edwarda :
Cytat: |
- Oprócz tego, że mój chłopak jest kompletnym idiotą i tego, że mam w sobie rozwijające się dziecko.. nic specjalnego. |
To jest niesmaczne, że nazywa go idiotą, no ale przymknę na to oko. W końcu jego reakcja nie była zadowalająca, nie było krzyku, ani utraty przytomności
Sympatyczny rozdział, bo Charlie się jeszcze nie dowiedział. A strasznie jestem ciekawa jego reakcji! I strasz się stęskniłam za tym fanfickiem, bo naprawdę dobrze wybrałyście, dziewczyny! Jest taki przyjemny
Pozdrawiam! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Al...ta nieśmiertelna
Nowonarodzony
Dołączył: 08 Gru 2009
Posty: 43 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdzieś w marzeniach
|
Wysłany:
Nie 17:48, 25 Kwi 2010 |
|
Cytat: |
Anex Swan - mi właśnei też ta kłótnia jakiś serial przypomniała, ale nie mam pojęcia jaki. |
To był 'Niema to jak hotel'. Tak sądzę. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
karotka
Nowonarodzony
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 33 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: PPL
|
Wysłany:
Pon 13:29, 26 Kwi 2010 |
|
Cytat: |
- Wpadłem zobaczyć co działo się u lekarza – odpowiedziałem, kładąc się na jej łóżku i oglądając jak sprząta.' - kurczę... nie jestem pewna, ale wydaje mi się, że jest coś nie tak z wypowiedzią Edwarda. Trochę dziwnie mi to brzmi... Ale mogę się mylić ;)
|
tu można dać zamiast zobaczyć, zapytać ; )
Pierwszy raz wypowiadam się w tym wątku. Muszę Wam powiedzieć, że odwaliłyście kawał dobrej roboty. Całe fan fiction jest naprawdę świetnie przetłumaczone i czyta się je bardzo lekko.
Mam nadzieję, że nowy rozdział pojawi się szybciej :)
Oddana czytelniczka. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
bluelulu
Dobry wampir
Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 974 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 85 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hueco Mundo
|
Wysłany:
Pon 15:57, 26 Kwi 2010 |
|
Rozdział z serii szczęko-opadających. Dzisiaj nie wysilam się z komentarzami, bo coś nie widuję ostatnimi czasy moich ulubionych opowiadań i płakać się chce na forum, i rwać włosy z głowy. Żenująco spędzając czas na spamowania w dziale HP. Wstyd, ale to wina pisarzy bo mi czasu nie zapełniają.
Ta choroba od początku wydała mi się maksymalnie podejrzana, bo przecież ile razy można wymiotować ale czy to jednocześnie nie zostało przekoloryzowane? Nie byłam w ciąży do tej pory, więc właściwie nie jestem świadoma ale czy na poważnie przy pierwszych dniach się tyle wymiotuje? No chyba nie bardzo. Poza tym to chyba nawet nie w pierwszych dniach, kilka tygodni później? Reakcja Edwarda, bardzo męska i bardzo odpowiedzialna... jednocześnie zabrakło mi tego rwania włosów z głowy, strachu. Taka szybka akceptacja dziecka? Do tego doprowadziło ćwiczenie z jajkiem? Mam nadzieje, że dowiemy się więcej w przyszłym rozdziale. I jestem ciekawa reakcji.. "otoczenia" ;d
Pozdrawiam, uskrzydlona (: |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
belongs_to_cullens
Wilkołak
Dołączył: 27 Sty 2010
Posty: 126 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pon 21:07, 26 Kwi 2010 |
|
Ja po raz pierwszy komentuję, ponieważ dziś znalazłam to opowiadanie. Zaczęłam z nastawieniem, że będzie to lekka, zabawna historia i faktycznie to znalazłam. Zastanawiam się teraz, czy to się zmieni? Bo sytuacja zrobiła się trudna. Dwoje nastolatków będzie miało dziecko... Jestem ciekawa, jak potoczą się ich losy, jak narazie deklaracje uczucia mamy z obu stron, ale ciąża, to przewrót w życiu. No i co cała reszta na to?
uskrzydlona napisał: |
Nie byłam w ciąży do tej pory, więc właściwie nie jestem świadoma ale czy na poważnie przy pierwszych dniach się tyle wymiotuje? No chyba nie bardzo. |
Tak, może to tak wyglądać:)
Czyta się bez najmniejszych problemów, we wcześniejszych komentarzach widziałam, że czytelnicy wskazują na jakieś niedociągnięcia, ale muszą być one niewielkie, mnie nie przeszkadzają:)
Jestem jednak pod wielkim wrażeniem tego, jak dziewczyny (tłumaczki) podchodzą do swych czytelników:) Mają z nimi kontakt, odpowiadają, tak bezpośrednio i z radością. Mam wrażenie, że dbają o nich:) Podoba mi się to.
Czekam oczywiście na ciąg dalszy, no i weny życzę:) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
ParanormalVampire
Wilkołak
Dołączył: 09 Kwi 2010
Posty: 126 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Pon 21:14, 26 Kwi 2010 |
|
Opowiadanie jest super.
Akcja trochę goni i jest zagmatwana, ale każdy pisze inaczej.
Ty naprawdę jesteś w ciąży... z moim dzieckiem- nie dało by się poprawić? Oczywiście wiadomo o co chodzi ale przez chwilę miałam wrażenie że ona jest w ciąży z jakimś dzieckiem Edwarda
Jak większość osób podejrzewałam ciąże Belli, ale podoba mi się ich postawa.
Jestem bardzo ciekawa co będzie dalej
Czekam na nexta |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Pon 21:54, 26 Kwi 2010 |
|
Cytat: |
Podskoczyłam szybko i kopnęłam głowę włamywacza. |
tez tak zawsze witam gości :P
Cytat: |
ale co miałam powiedzieć? Dzwonił lekarz... powiedział, że jestem w ciąży z twoim dzieckiem, chcesz zagrać w Guitar Hero? |
no jasne... własnie tak - normalnie padłam czytając to :)
Cytat: |
Jego oczy rozszerzyły się, usta otworzyły, chyba próbował coś powiedzieć. Dziękuję! To była reakcja jakiej oczekiwałam. |
czyli przynajmniej wiadomo, że dotarło - do czego to doszło, żeby kobieta musiała się cieszyć z szoku :)
własnie oglądam jak dwóch mężczyzn wykrzykuje do siebie, że się kochają... gdyby nie to, ze właściwie to jeden jest narzeczonym córki drugiego.. - niewazne, bez związku :P
generalnie rozdział był przezabawny... nawet nie wiem z czego się tak szczerze - w końcu nastoletnia ciąża to dramat powinien być, ale Guitar Hero mnie zabiło na miejscu... jakoś tak komicznie przyjęli całość - do tego tekst Rose... muszę poszukać mega przystojniaka z genami dominującymi w takim razie :)
dziękuję za świetne tłumaczenie :)
pozdrawia
kirke |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
turtle
Nowonarodzony
Dołączył: 24 Kwi 2010
Posty: 1 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 14:21, 16 Maj 2010 |
|
Witam wszystkich serdecznie (dobra, zbyt sztywno)...
so...
JOŁ ludzie!
Zwię się Turtle...
Prawdziwego imienia na razie nie wyjawiam, w razie chęci zamordowania mnie za niekoniecznie doskonałe (moje pierwsze) tłumaczenie.
Za jakiekolwiek usterki z wieżowca (w sensie z góry) - sorry. Jam laik jeszcze jest. Co prawda do ideału mi dużo brakuje, ale i tak wykazałam się dużą odwagą, wstawiając ten rozdział na forum sama. Więc... bądźcie ze mnie dumni
beta: ilciak b. (jeszcze Cię nie znam, ale dzięki :) )
tłumaczenie: turtle
______________________________________________________
Rozdział 16
Telling Charlie!
Bella
Leżałam na łóżku Edwarda, z podniesioną bluzką, a mój luby leżał z głową na moim brzuchu, jego policzek był oparty o odsłonięte ciało. Uśmiechnęłam się na ten widok, biegając palcami po jego rozczochranych włosach. Rysował małe kręgi na moim brzuchu i obserwując go mogę powiedzieć, że cieszy się, że w jego życiu pojawiło się coś nowego, a ja mu tego dostarczyłam. Wiem. Byłam troszkę pogubiona. Kiedy byłam gotowa powiedzieć mojemu chłopakowi, że jestem w ciąży, szczerze myślałam, że będzie z nami koniec. W czasie „jajkowego” projektu, Edward miał wyraźne plany nieposiadania dziecka. Do diabła, nie miał nawet wyraźnych planów na poważny związek. Ale skoro jesteśmy już parą, mogę zauważyć w nim duże zmiany. Naprawdę dojrzał. To ten sam chłopak, który siedział z Jasperem i Emmettem oglądając „Sesame Street” ponieważ sądzili, że Big Bird jest „cool”.
- Wow – usłyszałam mruczenie, podczas gdy wciąż bawiłam się jego włosami – tam jest prawdziwe dziecko.
Uśmiechnęłam się, kiedy dotknął mojego brzucha.
- Nasze dziecko - pochwaliłam się i szepnęłam do jego ucha.
- Nasze dziecko… - powiedział cicho, miałam wrażenie, ze bardziej do siebie niż do mnie, próbując się pogrążyć w myśli, że będzie ojcem.
Uśmiechnęłam się na myśl Edwarda nazywanego „Tatą". Pasuje mu i już wiedziałam, że będzie wspaniałym ojcem... nie pozwoli wpakować mu się w kłopoty,... ponieważ prawdopodobnie on wpakuje się w każde, w które ono mogłyby wpaść. O mój Boże, to tak, jakbym miała dwoje dzieci, tylko jedno bez pieluch.
- Wiesz - zaczęłam, kiedy spojrzał na mnie, lekko całując mój brzuch – dla kogoś, kto nie chce mieć dzieci, jesteś strasznie szczęśliwy.
Uśmiechnął się, po czym podniósł, żeby się obok mnie położyć.
- Jestem szczęśliwy – zaczął, biorąc moją rękę i bawiąc się moimi palcami. – Mam na myśli to, że moja dziewczyna i najlepsza przyjaciółka, która jest najpiękniejszą kobietą na Ziemi, ma moje dziecko… ja tylko…, kiedy byliśmy młodzi, nigdy nawet nie wyobrażałem sobie, że tak się stanie. Zawsze myślałem, że uciekniesz z Jacobem Blackiem i zamieszkasz w miejscu, które lubisz… na południu Francji, jedząc ser cały dzień. Potem mielibyście 7 dzieci nazwanych po francuskich kompozytorach, zanim Jacob stałby się tak apodyktycznie nieznośny, że zabiłabyś go wałkiem do ciasta.
- A teraz jestem tutaj w Forks z tobą i twoją ikrą we mnie – powiedziałam lekko sarkastycznie, ale nie przestałam się uśmiechać – No i… Jacob ma nietolerancję laktozy… możesz sobie wyobrazić, jaki musiałby być zapach w naszej łazience, gdybyśmy usiedli i jedli ser cały dzień?
Zaśmiał się, całując moje czoło.
- Więc… - powiedział, zmieniając tor rozmowy na poważniejszy temat – jak… zamierzasz powiedzieć ojcu?
- Dlaczego sama mam mu o tym powiedzieć? – zapytałam, siadając. – Jesteś współwinny, więc czas razem wziąć odpowiedzialność za swoje działania.
Założyłam ręce na piersi i znowu usiadłam przy wezgłowiu, Edward zaśmiał się lekko.
- A jeśli… - zaczął z zapierającym dech w piersiach uśmiechem – powiemy mu razem. W ten sposób, jeśli zdecyduje się zabić jednego z nas, będą świadkowie.
Uśmiechnęłam się, zanim lekko kiwnęłam głową na potwierdzenie.
- Brzmi sprawiedliwie – powiedziałam, poklepałam miejsce obok mnie, żeby Edward tam usiadł.
Zaświecił kolejnym jasnym uśmiechem, sprawiając, że moje kolana zmiękły. Dobrze, że siedziałam. Odwróciłam się, aby spojrzeć w jego zamknięte oczy po to, żeby się rozluźnić. Dzisiaj wielki dzień. Zobaczyłam, jak jego klatka piersiowa delikatnie wznosi się i opada. Ten dźwięk naprawdę mnie uspokaja. Moje oczy wędrowały od jego klatki piersiowej do ust, na których igrał znaczący uśmieszek. Zawsze kochałam jego uśmiech, nawet wtedy, kiedy byłam małą dziewczynką, uśmiech Edwarda był prawdopodobnie najlepszą częścią mojego dnia. Dużo się uśmiechał. Bardzo chciałam nachylić się i go pocałować, ale odrzuciłam tę myśl. Patrzył zbyt pokojowo. Moje oczy kontynuowały oglądanie jego perfekcyjnej twarzy. Nie było wątpliwości, że jest jednym z najbardziej atrakcyjnych facetów, jakich kiedykolwiek widziałam, i nie, nie mówię tego tylko, dlatego, że jestem jego dziewczyną. Zawsze myślałam, że wygląda za dobrze, dla jego dobra. Jego włosy lekko wpadały w oczy i błagały mnie, żeby moje ręce ich dotknęły. Powoli, dotarłam do końca i zaczęłam się nimi bawić tak, jak wcześniej, moje palce krążyły wokół jego brązowych loków.
- Hmm... - zamruczał, uśmiechając się mocniej.
Nie mogłam dłużej się powstrzymywać.
- Hej… kochanie… - zaczęłam, czując lekkie zdenerwowanie – mogę ci zadać… hipotetyczne pytanie?
- Oczywiście – odpowiedział otwierając oczy i patrząc na mnie.
To było najgorsze.
- Co jest? - zmartwił się.
Czułam, że słowa nie mogą przejść mi przez gardło. Zabrał moją rękę ze swoich włosów, przenosząc ją w dół na jego koszulę i zaczęłam się bawić brzegiem jego koszuli.
- Mówią…, że kiedy dziewczyna jest w ciąży… - zaczęłam – czy to znaczy, że ona i jej chłopak nie mogą… no wiesz…
- Uprawiać seksu? – zapytał Edward z podniesioną brwią. Kamień spadł mi z serca, że pojawił się uśmiech.
- Taaak… mówiąc hipotetycznie, oczywiście - patrzyłam na niego przez moje rzęsy, – więc mogą? Czy to wyrządzi jakieś szkody dziecku?
Edward pochylił się do tyłu, wsparty na łokciu.
- Uch… myślę, że mogą – zaczął a moje ciśnienie wzrosło – mam namyśli… to nie jest szkodliwe dla dziecka.
- Super… - byłam spokojna, jak on mógł się zrelaksować.
- Hej, Edwardzie – zapytałam ponownie – pamiętasz cokolwiek z tamtej nocy?
- Nie za bardzo – powiedział, siadając i obdarzając mnie smutnym wzrokiem – do bani.
- …wiesz – zaczęłam – biegając palcami wzdłuż jego nogi – Możemy … no wiesz – spróbować jeszcze raz – mam na myśli to, że nie jesteśmy pijani, a czas jest dobry do zapamiętania wszystkiego.
- Pytasz mnie, czy będę z tobą uprawiał seks? – uśmiechnął się, patrząc na mnie lekkim niedowierzaniem.
Uśmiechnęłam się z zakłopotaniem, lekko skinęłam głową i założyłam włosy za ucho.
- Bells… - zaczął Edward, siadając – po prostu dowiedziałaś się, że jesteś w ciąży – nie uważasz, że to tylko hormony działają, że w ogóle rozmawiamy o tym?
- Nie! – krzyknęłam, siadając bliżej niego – Pomyśl o tym. Nie pamiętamy naszego pierwszego razu; to będzie takie przypomnienie. Ja będę w ciąży przez 9 MIESĘCY. Pomyśl, jak długo to jest, licząc w latach seksu. Nie będziesz chciał przelecieć grubej laski, a do tego, jeśli powiemy dziś wieczorem Charliemu o dziecku, będzie miał zamiar obciąć i twojego… najlepszego przyjaciela. Nigdy nie doświadczmy tego ponownie! A podsumowując, jesteśmy teraz sami w domu.
Zaśmiał się lekko, wzdychając.
- Nie wiem… - mruknął pocierając dłonią szyję – naprawdę myślę, że powinniśmy to zostawić.
- Edwardzie… - żachnęłam się – no przestań, nie psuj rozrywki. To tylko zabawa.
- Nie, Bells. – powiedział kładąc się i zamykając oczy.
Spojrzałam na niego, zakładając ręce na piersi. Ugh! Dlaczego on musi być tak cholernie krytyczny!? Myślałam, ze chce być ze mną! Praktycznie oferowałam mu się, a on powiedział nie! Ludzie! Ugh! Siedziałam tam, patrząc groźnie, a ręce zacisnęły mi się jeszcze mocniej, kiedy mój „chłopak” leżał obok mnie. Jednak szybko przeszła mi złość, kiedy wpadł mi do głowy pewien pomysł.
- Wow… - zaczęłam, Edward otworzył oczy i spojrzał na mnie – tu jest tak gorąco, czy tylko ja to tak odczuwam?
- To nie działa – powiedział śpiewnym głosem, ponownie zamykając swoje oczy.
Skrzywiłam się ponownie, ale wpadł mi do głowy jeszcze jeden pomysł. Położyłam się na brzuchu obok Edwarda. Biegałam ręką po jego klatce piersiowej sprawiając, że ponownie otworzy oczy.
- Jesteś taki gorący… - zaczęłam i zaczęłam się zbliżać, nie zabierając ręki z jego piersi. – Powinno się chodzić całkowicie bez ubrań.
- Bella, przestań – powiedział, odrzucając moja rękę. Usiadł na łóżku i zaczął machać nogami. – Zachowujesz się jak nie ty. Co jest z tobą?
Westchnęłam, rozczesując palcami moje włosy.
- Nic… - jęknęłam. – Ja tylko… chcę być z tobą. A twoje udawanie nie jest dobre. Mam na myśli to, że uprawialiśmy już seks. Jestem już w ciąży, więc co za problem?
Wstałam i podeszłam do niego, po drodze potykając się o własne nogi. Na szczęście on mnie złapał.
- Bello, po prostu nie chcę, żebyśmy działali pod wpływem hormonów – powiedział, brzmiąc bardzo dojrzało. – Gdy skończymy, możesz żałować.
- Nie będę – żachnęłam się, ale się nie ruszałam. – Dobra, zawsze mogę jechać do La Push… odwiedzić Jacoba. – Zabrałam moją kurtkę i zaczęłam iść w stronę drzwi. – Dowiedziałam się, że jego ojciec wychodzi wieczorem… może on będzie chciał zawiązać tę więź ze m…
Przerwałam, kiedy poczułam silne ręce na moim nadgarstku, które ciągnęły mnie z powrotem. Uderzyłam w klatkę piersiowa Edwarda, patrząc w jego szmaragdowo - zielone oczy. Uśmiechnął się do mnie i zaczął całować. Ha! Wiedziałam, że zmieni zdanie!
Edward
- O mój Boże – powiedziałem łapiąc oddech, jak Bella przytuliła się do mojego boku, a jej włosy łaskotały moją klatkę piersiową.
- Hmmm… wiem – uśmiechnęła się, ponownie całując mój obojczyk – Mówię ci, … Boże, nie użyliśmy prezerwatyw!
- Trochę na to za późno, Bells… - powiedziałem, kładąc rękę na jej brzuchu.
- Ups… - powiedziała z lekkim uśmiechem na ustach, rumieniąc się ze wstydu.
Uśmiechnąłem się do niej, pocierając jej plecy w górę i w dół moim przedramieniem, na co ona zamknęła oczy. To trzeba przyznać. Nie miałem zamiaru spać z nią wiedząc, że jej hormony są wszędzie, ale kiedy słodko zaczęła się dąsać, miałem gdzieś hormony. I musze powiedzieć, że to było świetne! A wypowiedź o Jacobie była obrzydliwa. Koniec końców, już o nim nie mówiła. Spoglądając w okno zdałem sobie sprawę, że jest już ciemno i pada deszcz. Ugh, po prostu chciałem zostać w moim wygodnym łóżku całą noc z Bellą przy boku, ale moją głowę zajmowała myśl: „trzeba powiedzieć Charliemu”.
- Musimy wstać – powiedziałem łagodnie, odwracając się w jej stronę.
- Hmph… Nie chcę – zamruczała Bella, tuląc się do mnie. – Nie możemy po prostu napisać do niego sms’a albo coś, co wiąże się z niewstawaniem z łóżka? Jestem zmęczoną kobietą w ciąży. Mam potrzeby.
Zaśmiałem się, siadając i ubierając moje bokserki.
- Im szybciej wstaniesz, tym szybciej będziesz to miała za sobą – powiedziałem, wciągając na siebie dżinsy.
Jęknęła, odrzucając koc z powrotem i usiadła. Przeciągnęła się, zanim jej ręce splotły się wokół moich boków. W tym czasie nie wiedziałem, czy próbuje mnie podniecić…, ale cholera, to działało.
Ubrałem koszulkę z powrotem, podczas gdy Bella również zaczęła wkładać swoje rzeczy. Za 10 minut obydwoje musimy być na dole i modlić się, by Charlie przyjął te wiadomości… dobrze.
Biorąc głęboki oddech, Bella otworzyła frontowe drzwi i szybko weszła ze mną do środka. W powietrzu unosił się dziwny zapach i od razu wiedziałem, że Charlie próbował swoich sił w gotowaniu. Oczywiście, to był poważny błąd. Obserwowałem Bellę jak wolno szła do zadymionej kuchni, obserwując tylko, jak Charlie wyrzuca do śmieci coś, co przypominało jajka.
- Cześć tato – Bella przywitała się z nim, bawiąc się palcami. – Dobry dzień w pracy?
- Cześć Bells… Edward – powiedział z uśmiechem, wkładając brudny rondel do zlewu. – Myślałem, że jesteś w łóżku, Bells.
- Uch… Poszłam zobaczyć się z Edwardem… - odpowiedziała, siadając na kuchennym stole, natomiast ja… trzymałem się od człowieka z pistoletem najdalej jak mogłem.
- Cóż, zastanawiałem się nad zamówieniem pizzy – powiedział Charlie z uśmiechem, również siadając. – Gotowanie nie jest moją mocną stroną… usiądź, synu.
Spojrzał na mnie, wskazując na miejsce obok Belli.
- Nie myśl, że skoro się teraz umawiacie, coś zmieni się w moim zachowaniu do ciebie.
Uśmiechnąłem się fałszywie, wolno idąc i siadając obok swojej dziewczyny, której prawdopodobnie nie zobaczę nigdy ponownie, ponieważ już miałem się za jej zmarłego chłopaka. Oczami wyobraźni widzę mój kamienny grób.
Edward Anthony Cullen
1990 - 2009
Co za idiota
Wzdrygnąłem się, myśląc o tym. Chciałem to już mieć za sobą, ale Charlie podsycił moje nerwy, wyciągając swoją broń na stół i przeładowując ją. Spoglądając na Bellę, trąciłem ją kolanem pod stołem. Chciałem to skończyć teraz, skoro mogę szybko wymknąć się drzwiami. Powiedziałbym, że Charlie w oszołomieniu nie mógłby się ruszać przez około… 5 sekund. Miałbym dużo czasu na wyjście…, jeśli biegłbym szybko. Bella odchrząknęła, spoglądając na swoje ręce, przed spojrzeniem na ojca.
- Uch… tato… - zaczęła, lekko stukając nogą pod stołem.
- Tak, Bells… - powiedział z uśmiechem, spoglądając zza swojej broni.
- E - Edward chce ci coś powiedzieć – powiedziała, lekko na mnie wskazując.
CO?! Widzę, że wiele dla niej znaczę, skoro chce ryzykować moje życie! Spojrzałem na nią z szeroko otwartymi oczami, zanim szybko przeniosłem wzrok na Charliego, który stał się trochę ciekawy tym, co się dzieje.
- Co jest? – zapytał, a jego głos zadzwonił mi w uszach. – Masz jakieś kłopoty?
Tak… z tobą.
- Uch... cóż, to zależy od interpretacji – zacząłem. - Bo... możesz powiedzieć, że to moja wina, ale ja jestem głęboko przekonany, że Bella też odegrała w tym dużą rolę.
- Dobra – ucichł. – Gadajcie, co jest?
- Możesz schować broń? – zapytałem. - I może wszystkie śmiertelne narzędzia, jakie masz przy sobie.
Powoli i ostrożnie, Charlie położył broń na ziemi, nie spuszczając ze mnie oczu. Wziąłem głęboki oddech i starałem się myśleć o innych sposobach na zwłokę w rozmowie, ale nic nie przychodziło mi do głowy. Teraz albo nigdy.
- Wiesz, że bardzo lubię Bellę… - zacząłem – To znaczy, kocham ją.
- Chcesz mnie zapytać o zgodę na poślubienie jej? – Charlie zaczął, spoglądając nieco radośniej. – Bo to nie problem. Po prostu strzel pytaniem a ja postaram się pomóc wam wszystko przygotować…
- Whoa! – zacząłem, podnosząc ręce, żeby przestał. – Nie, nie pytam cię o rękę Belli…, ale musimy ci coś powiedzieć.
- Zerwałeś z nią! – jego emocje przeszły z radości do złości w ciągu kilku sekund.
- Nie, tato! – Bella mu przerwała. – Edward i ja mamy dużą wiadomość. Nie wiem, czy będziesz zły, czy będziesz się cieszył, ale to napięcie zabija mnie tutaj…, więc do dzieła… tato, jestem w ciąży.
Charlie nic nie powiedział. Nie ruszył się, ani nie mrugnął. Przez chwilę myślałem, że nie żyje. Już miałem stamtąd uciec, kiedy poczułem silny uchwyt z przodu koszuli i zanim zdążyłem mrugnąć, Charlie sprowadził mnie do poziomu swoich oczu.
- Zapłodniłeś moją małą dziewczynkę!? – zapytał wściekle.
- Bardzo mi przykro! – powiedziałem w panice – Byliśmy na imprezie i byliśmy bardzo pijani…
- PIJANI? – Charlie prawie zagłuszył moje słowa. – Zapłodniłeś ją, kiedy była pijana!?
- Edward, nie pomagasz – słyszałem, jak Bella mówi cicho. – Tato… Przepraszam. To był wypadek a wypadki się zdarzają. Mówiłeś mi tak!
- Mówiłem, Isabello, kiedy miałaś pięć lat i stłukłaś urnę, w której była babcia – powiedział.
Jeśli nie byłaby to poważna rozmowa, prawdopodobnie roześmiałabym się z tego.
- Co ty zamierzasz zrobić ze szkołą? – kontynuował. – College!? Nie możesz mieć dziecka i oczekiwać, że wszystko pójdzie świetnie!
- Tato, przestaniesz?! – Bella zaczęła. – Nie możesz na mnie krzyczeć. Nie możesz krzyczeć na kobietę w ciąży.
Znalazła nowe usprawiedliwienie. Niechętnie, Charlie puścił przód mojej koszuli i przejechał ręką po twarzy, dając mi czas, więc stanąłem za Bellą. Wodził wzrokiem po nas obu przed tym, nim pozwolił sobie na westchnięcie.
- Cóż - zaczął – nie mogę za dużo zrobić, podczas gdy oboje jesteście pełnoletni, więc sądzę..., że powinienem wam pogratulować. Muszę powiedzieć, że cieszę się, że nie wpadłaś z żadnym z tych oszalałych nastolatków. Przynajmniej będziesz koło Edwarda.
Lekko skinąłem głową i uśmiechnąłem się, gdy Charlie wstał. Wyciągnął rękę w moją stronę. Chwyciłem jego dłoń, podczas gdy Charlie sprzedał mi firmowe trzaśnięcie w ramie zanim nie sprowadził mnie w dół, szepcząc do ucha.
- Pamiętaj chłopcze… - zaczął – wiem gdzie mieszkasz i przysięgam, że mogę cię zabić i sprawić, że będzie wyglądało na wypadek, więc uważaj!
I z powrotem stanąłem z otwartymi oczami, lekko potakując, przed tym, jak Charlie się uśmiechnął i wyszedł oglądać mecz.
- Cóż - powiedziałem odwracając się do Belli – było lepiej niż oczekiwałem.
Zaśmiała się, wywróciła swoimi oczami i przytuliła mnie. Wszystko, czym musieliśmy się teraz zająć, to powiedzieć moim rodzicom. Cudownie. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez turtle dnia Nie 14:23, 16 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
bugsbany
Wilkołak
Dołączył: 07 Sty 2010
Posty: 101 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 18:36, 16 Maj 2010 |
|
Cytat: |
– Tato… Przepraszam. To był wypadek a wypadki się zdarzają. Mówiłeś mi tak!
- Mówiłem, Isabello, kiedy miałaś pięć lat i stłukłaś urnę, w której była babcia – powiedział.
|
W tym momencie oplułam sobie ekran perełka rozdziału.
Zastanawiam się jak zareagują rodzice Edwarda, chociaż podejrzewam, że nie będą robić problemów podobnie jak Charli.
Podobało mi się i czekam na reakcje Cullenów
AVE WENA Bugsbany |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
zawasia
Dobry wampir
Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 20 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D
|
Wysłany:
Nie 18:40, 16 Maj 2010 |
|
pięknie Charlie to przyjął... najpierw oświadczyny czyli radość, potem zerwanie i złość a na końcu wielka złość na wieść, że będzie dziadkiem...
szybko sam Edi sie przyzwyczaił do myśli zostania ojcem, ale to dobrze, że zmądrzał...
pomysł Belli na sex z szantażem Eda genialne:) każdy powód trzeba wykorzystać, że dojść do swego:D
relacja rodziców Eda będzie prosta coś czuję: Esme będzie bardzo zadowolona, tylko ciekawe co na to Jasper i Emmet
w oczekiwaniu na następny
pozdrawiam |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|