|
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Dobry wampir
Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 58 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P
|
Wysłany:
Pon 21:02, 18 Paź 2010 |
|
Oj, coś mi się wydaje, że nie obejdzie się bez awantury z Emmettem. Momentami denerwuje mnie ta Bella - niby chce być z Edwardem, ale go odpycha, ciągle bojąc się, że stanie się taki jak Brandon. Zdaję sobie sprawę, że jest jej ciężko, jednak powinna mu zaufać, w końcu swoim działaniem udowodnił, że jest jej godzien.
Sam pomysł zamieszkania w trójkę ryzykowny, jednak to pokazuje, jaki Edward potrafi być kochający. Chciałabym, aby Belli polepszyło się na tyle, aby mogła w pełni cieszyć się z posiadania prawdziwej rodziny.
Dziękuje za tłumaczenie, długo się czekało, jednak myślę, że warto:) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Jowita_
Nowonarodzony
Dołączył: 08 Paź 2010
Posty: 3 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Jelenia Góra
|
Wysłany:
Pon 21:21, 18 Paź 2010 |
|
Więc tak... fick jest lekki i przyjemny, co do ortografii i interpunkcji to bez bicia się przyznam, że nie szukałam, bo za bardzo wciągnęłam się w fabułę : . Emmett... cóż, niby chce dobrze, ale żeby nie przedobrzył... Co za dużo to niezdrowo. Wyjątkowo go nie lubię w tym ficku, ale mam nadzieję, że to się zmieni. Bella, cóż, jej nie lubię w żadnym ficku, tutaj nie ma wyjątku, co do jej zachowania niby i jest wytłumaczenie, ale nie bardzo do mnie przemawia. Rosalie... miłe zaskoczenie, jestem w niej absolutnie zakochana. O Edwardzie nie wspomnę, jego lubię zawsze i wszędzie. Co do tłumaczenia nie mam żadnych zastrzeżeń, bo jak już wcześniej napisałam czyta się wyjątkowo przyjemnie. Dziękuję za tłumaczenie |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Yvette89
Zły wampir
Dołączył: 06 Kwi 2009
Posty: 258 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 37 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z piekiełka :P
|
Wysłany:
Pon 21:26, 18 Paź 2010 |
|
Uwielbiam to opowiadanie!:D
Jest w nim coś, co przyciąga, nie jest przesłodzone, mdłe, ani nic z tych rzeczy. Dlatego dziękuję, że nadal je tłumaczysz :)
Co do samej treści to, jak dla mnie, nastąpił wielki przełom. Przełom. Przeprowadzka i propozycja Edwarda nie są rzeczami, jakie Bella słyszała codziennie, a wybuch Emmetta mocno mnie zdziwił. Bohaterki wspominały, że może się wkurzyć, ale żeby AŻ TAK? No i samo zakończenie, kiedy Edward nie wyczytał nic z oczu ukochanej... Czyżby miały nadejść "ciężkie czasy" dla ich związku?
Jednak były również pozytywy w tym rozdziale np. spokojny sen Bells i to jak spokojna się stała i zaczęła rozmawiać również z innymi oraz zbliżenie się z Adele :)
Jeszcze raz dziękuję i czekam z utęsknieniem na kolejny rozdział :)
Czasu i weny
Pozdrawiam
Yve |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
madlen1990
Wilkołak
Dołączył: 11 Mar 2010
Posty: 247 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Piotrków Tryb.
|
Wysłany:
Pon 21:46, 18 Paź 2010 |
|
Już?! Chcesz mnie zabić? Zanim się rozkręciłam już się skończył!
O całym ff krótko napisałam kilka postów wyżej więc nie będę się powtarzać. Co się tyczy tego rozdziału - myślę, że jest dobry. Szkoda tylko, że nie ma w nim żadnej konkretnej akcji (oczywiście - nie sensacyjnej:)) Myślę, że jest on taki przejściowy ale oczywiście skończył się w takim momencie,, że aż mnie ściska.
Tłumaczenie tłumaczeniem, ale styl też się liczy. Nie jest on może jakoś zbyt specjalnie wygórowany, ale za to go lubię. Jest dobry w swojej prostocie, lekki, szybko się czyta.
Z powodu tego, że nie jest to twój pomysł, a jedynie tłumaczenie nie będę się zbytnio skupiać na fabule i całym zamyśle. Dodam jedynie, że uwielbiam Edwarda. Bella mnie momentami irytuje choć z zaburzeniami osobowości i ewentualnymi skutkami psychicznymi po traumatycznych przeżyciach może być różnie. Uczę się o tym więc wiem:) tylko dziwi mnie brak terapeuty. Było to gdzieś wyjaśnione?
Ze względu na fabułę zazwyczaj nie zwracam uwagi na błędy ortograficzne i interpunkcyjne, chyba, że są to ogromne byki, ale takowych nie zauważyłam więc w tej kwestii na plus:)
Wiesz już kiedy przypuszczalnie dodasz kolejny rozdział? Już nie mogę się doczekać.
Niech więc duch wieszcza będzie z tobą (obojętnie którego, byle był bardzo natchniony)
życzę ci weny
pozdrawiam
madlen |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
zawasia
Dobry wampir
Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 20 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D
|
Wysłany:
Wto 14:10, 19 Paź 2010 |
|
uwielbiam te opowiadanie
ale mimo wszystko jest jedna rzecz ktora mnie bardzo denerwuje a mianowicie Bella, nie wierzy we wlasne szczęście, ja rozumiem, że po tym co ja spotkało trudno jej zaufac i przekonac się do nowych uczuc ale iile można
Rose jest kochana, tak samo jak Edward wiedzą jak postępowac z Bella i mam nadzieję, że ją przekonaja do zycia z córka w NY
a Emmet oj będzie się działo, będzie gniew
pozdrawiam |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Jakub
Nowonarodzony
Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 41 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Szczytno
|
Wysłany:
Pią 14:45, 05 Sie 2011 |
|
Po długiej przerwie postanowiłam wrócić z tłumaczeniem
Zamieszczam prezent wakacyjny w postaci nowego rozdziału :P
Rozdział 21: Nie musimy ze sobą walczyć
Tłumaczenie: Jakub
Beta: AngelsDream
Rosalie
- Emmett, ona jest już dużą dziewczynką, a Edward porządnym facetem. Daj im spokój! - odparłam ostro. Ściągnęłam koszulkę, przygotowując się do snu. Emmett chodził tam i z powrotem po całym pokoju, doprowadzając mnie do szaleństwa.
- Ale Rosie… - Uśmiechnęłam się. Wciąż zwracał się do mnie starym przezwiskiem z dzieciństwa. Właściwie tylko jemu pozwalałam tak do siebie mówić.
- Emmett, zaufaj mi. Wiesz, że kocham Bellę jak własną siostrę. Naprawdę myślisz, że pozwoliłabym, aby coś jej się stało? - Założyłam czerwoną bluzkę na ramiączka i usiadłam na łóżku. Zatrzymał się naprzeciwko mnie.
- Rosie, a jeśli jednak coś się stanie, a my nie będziemy mogli jej pomóc, tak jak to było ostatnim razem? - spytał. W jego głosie dało się usłyszeć gniew, ale jednocześnie zmartwienie i strach. Westchnęłam. Doskonale wiedziałam, co czuje. Podniosłam się, zrobiłam kilka kroków w jego stronę, po czym objęłam go, kładąc głowę na jego twardej, aczkolwiek zadziwiająco delikatnej klatce piersiowej. On również owinął ręce wokół mnie.
- Em, myślę, że nadszedł jeden z tych momentów, w którym musimy po prostu zdać się na zaufanie i mieć nadzieję, że wszystko dobrze się ułoży. Edward nie dał nam do tej pory żadnych powodów, aby mu nie wierzyć… - urwałam. - Poprosiłam mojego menadżera, żeby trochę się koło niego pokręcił. - Emmett przez chwilę stał w ciszy, po czym wybuchnął głośnym śmiechem.
- I? Zauważył coś podejrzanego? - spytał z nutką dumy oraz ciekawości w głosie.
- Nie. Jest czysty - odpowiedziałam, wzruszając ramionami.
- Nie kłamiesz, prawda? - zapytał podejrzanym tonem. Roześmiałam się.
- Nie, Em, mówię zupełnie szczerze. Darla nie znalazła niczego podejrzanego! - Naprawdę nie kłamałam. Wpatrywał się we mnie przez chwilę.
- Okej, wierzę ci. Chodźmy spać - powiedział, wzdychając lekko. Rozbawiło mnie to, że zachowywał się jak pluszowy miś. Uśmiechnęłam się; wynurzyłam się jeszcze na chwilę spod kołdry, sięgając po zatyczki do uszu. Może i przypominał misia, ale strasznie chrapiącego.
Edward
- Bella? - spytałem sennym głosem. Było już po północy, a druga połowa łóżka pozostawała pusta. Usiadłem, stopami uderzając lekko w podłogę. Po cichu wyszedłem z sypialni. W łazience nie świeciło się światło, więc tam jej nie było. Zatrzymałem się pod drzwiami pokoju Adele. Jedyne, co mogłem usłyszeć, to ciche oddychanie małej. Instynktownie skierowałem się w stronę werandy, a potem ścieżką w dół prowadzącą ku plaży. Niebo było rozświetlone przez kilka gwiazd i jasny księżyc. Bella siedziała na piasku, obejmując kolana rękami. Stanąłem za nią.
- Nie powinnaś tu siedzieć sama w nocy.
Bella
Nie odwróciłam się, kiedy usłyszałam głos Edwarda. Był cudowny, jedyny w swoim rodzaju. Poklepałam miejsce koło mnie; po chwili tam usiadł.
- Co tu robisz o tej porze? - spytał cicho, spoglądając w gwiazdy.
- Myślę - odpowiedziałam. Fale rozbijały się o brzeg naprzeciwko nas.
- O czym? - Położyłam się na plecach, podziwiając niebo nocą. Tutaj można było zobaczyć mnóstwo gwiazd. W Nowym Jorku trzeba się już nieco bardziej wysilić.
- O przeprowadzce do ciebie razem z Adele…
- I jak ci się to wszystko podoba? - zapytał, kładąc się obok mnie. Musiało być mu zimno - ocean niósł ze sobą chłodne powietrze, a on nie miał koszulki. Ale albo mu to nie przeszkadzało, albo postanowił cierpieć w milczeniu. Ja założyłam spodnie od dresu (Nie przepadałam za nimi; kolejna rzecz, którą kupiła mi Alice w Victoria’s Secret*. Miały duży napis „Pink” na tyłku. Nie do końca w moim stylu.) i zieloną bluzę z kapturem, którą Emmett dał mi, gdy jeszcze byłam w ciąży.
- Nie jestem do końca przekonana. To znaczy, chcę z tobą mieszkać. Już podjęłam decyzję i jestem z niej zadowolona. Trochę zdenerwowana, ale szczęśliwa. - Zaczęłam bawić się jego włosami. Była to jedna z moich ulubionych czynności - uspokajała mnie i pozwalała zasnąć. On tylko westchnął zadowolony. Z lekko zaczerwienionymi policzkami przyznał się, że lubi, gdy to robię.
- Czym się tak denerwujesz? - spytał, zaniepokojony. Ja też się tak poczułam, starając wyjaśnić, o co mi chodzi. Wyglądało na to, że za każdym razem nasza rozmowa na poważne tematy kończyła się skrzywdzeniem go.
- Po pierwsze zastanawiam się, czy będę w stanie zapłacić połowę czynszu każdego miesiąca. Nie wiem nawet, jak ty sobie z tym radzisz. Ty, niesamowity, idealny facet - zażartowałam. Zaśmiał się lekko.
- Uwierz, Bells, daleko mi do ideału. Jeden z moich bogatych wujków zmarł parę lat temu. Zostawił mi spadek… Wcale niemałą fortunę. Dodatkowo opublikowałem kilka moich kompozycji… - Gapiłam się na niego; z wrażenia chwyciłam kilka kosmyków zbyt mocno.
- Au. - Przybliżył głowę, żebym już go nie ciągnęła. Westchnęłam i powoli rozluźniłam palce.
- Przepraszam! Ale przecież nie każdego dnia… a raczej nocy dowiaduję się, że mój chłopak jest obrzydliwie bogaty! - odparłam oskarżycielskim tonem.
- Czy to coś złego? Większość kobiet lubi bogatych facetów - zażartował. Wywróciłam tylko oczami. - W każdym razie nie pozwolę ci za nic płacić. Mam mnóstwo pieniędzy i dopóki nie zacznę ich wydawać na prawo i lewo, kupując posiadłości i włoskie samochody, będę w stanie nas utrzymać do końca życia. - Wiedziałam, że to nastąpi, jeszcze zanim powiedział mi o tym, jak dużo gotówki posiada. Ale wciąż mnie to wkurzało.
- Nie będę żadnym pasożytem.
- A jeśli mi to nie przeszkadza? - wypalił. Patrzył na mnie, podpierając się na łokciu. Westchnęłam. Jak zwykle to Edward miał wygrać.
- Jak długo jeszcze będę musiała to znosić? - spytałam. Zakopałam stopy w piasku, a ręce skrzyżowałam za głową. Jedyne, co słyszałam, to szum fal.
- A co powiesz na to, żeby kupować jedzenie? - zaproponował. Zmarszczyłam brwi. Wyglądało na to, że ciężko będzie się z nim dogadać.
- Edward - powiedziałam stanowczo, odwracając głowę w jego stronę. Zamrugał tylko oczami. Wyraźnie bawiła go ta cała sytuacja.
- Bella - odparł tym samym tonem, którego przed chwilą użyłam.
- Uch! - jęknęłam, kopiąc go w stopę. Roześmiał się.
- Przestań, to łaskocze… - droczył się. Zrobiłam najbardziej dojrzałą rzecz, na jaką było mnie stać - chwyciłam w dłoń garść jego włosów. Z wrażenia nie zdążył się pohamować i krzyknął z bólu. Uśmiechnęłam się zwycięsko.
- Nie, Bello. Koniec dyskusji. Dlaczego mam marnować twoje pieniądze, skoro mam tak dużo swoich? Co myślisz o tym, że Adele się do nas wprowadza? - zmienił temat. Odpuściłam. I tak już niczego nie wskóram. Miałam obiekcje również co do tej sprawy. Poczułam się trochę egoistycznie - do tej pory więcej myślałam o nas, niż o własnej córce. Wprowadzenie się do niego i zabranie ze sobą Adele zapowiadało plan stworzenia rodziny… bycia razem przez długi czas.
Nie byłam pewna, czy cały ten pomysł mnie cieszy, czy po prostu przeraża.
- Chcę, żeby Adele była przy mnie. Naprawdę. Ale jednocześnie boję się. Ciągle zastanawiam się, czy potrafię być dobrą matką. Zawsze miałam przy sobie ludzi, którzy mi pomagali, służyli radą, a już zdążyłam pokazać, że nie jestem jedną z tych dobrych. Zostawiłam małą tutaj, jadąc do Nowego Jorku, żeby zacząć moje życie… bez niej. Czy to nie przerażające?
- Na pewno ci wybaczy. Przecież teraz starasz się to naprawić, tak? I to nie tak, że nie będę ci w niczym pomagał. Jestem jej ojcem, oczywiście, że będę ją wychowywał. Zobaczysz, ułożymy sobie świetny system opieki. Rano będziemy zajmować się nią razem, a kiedy wyjdziesz do pracy, będę zostawał z nią w domu i jednocześnie prowadził lekcje. I coś mi mówi, że Esme też z chęcią nam pomoże. - Przemyślałam to, co powiedział. Miał rację. Jest wokół nas masa ludzi skorych do pomocy. Emmett pracuje na nocną zmianę. Rose z racji zawodu modelki ma luźny grafik. A Esme… Chwila. Esme?
- Powiedziałeś Esme? - krzyknęłam, szybko wstając.
- Eee… tak? - spytał zażenowany. Wściekła, zaczęłam iść w dół plaży(a raczej kuśtykać z moją zabandażowaną stopą); skrzyżowałam ręce na piersi.
- Och, Bella - odezwał się Edward zza moich pleców. Szybko podniósł się z piasku i zaczął za mną biec.
- Bella… Bella, przepraszam. - Szedł już obok mnie.
Zatrzymałam się.
Znowu się kłócimy. Jak zwykle o coś głupiego. Pomyślałam o Renee i Charlie’m - ich kłótnie też zaczynały się od drobnostek, a skończyły na rozstaniu.
Jak dużo takich małych, bezsensownych sprzeczek nas jeszcze czeka, zanim przerodzi się to w coś naprawdę poważnego?
- Kocham cię - powiedziałam, przytulając go mocno.
Edward
Czułem się zdezorientowany. Raz była na mnie zła i odchodziła, później wyznawała mi miłość i obejmowała mnie. Odwzajemniłem jej uścisk, chociaż nie wiedziałem, co jeszcze wymyśli. Może miała PMS**?
Nieważne. Przynajmniej nie była już na mnie zła.
Usłyszałem głębokie ziewnięcie.
- Chodź do domu. Powinniśmy już leżeć w łóżkach, o ósmej musimy być na lotnisku - powiedziałem, gładząc jej włosy.
- Boże, dobrze, że mi przypomniałeś - odparła sarkastycznie.
Tak. Zdecydowanie PMS. Może być zabawnie.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
- Adele, kochanie, obudź się - wyszeptałem, potrząsając dziewczynkę lekko za ramię. Nienawidziłem jej tego robić, tym bardziej, że była dopiero piąta trzydzieści rano. Ale za kilka minut mieliśmy wyjechać, więc była to ostatnia szansa na pożegnanie.
Zeszłej nocy zadecydowaliśmy z Bellą, że dopóki będzie ze mną mieszkała, zabiera również Adele… Oczywiście, jeśli Renee i Phil nie będą mieli nic przeciwko.
Jej oczy powoli się otwierały.
- Tatuś? - spytała, wciąż walcząc ze snem. Wyciągała do mnie swoje małe rączki. Serce mi pękało. Nie chciałem jej tu zostawiać, nawet na krótki czas.
- Tak, kochanie - odparłem. Wziąłem ją na ręce, następnie poszedłem do salonu. Światło trochę ją oślepiło. Bella podeszła do nas i wzięła ją, przytulając z całej siły i całując w czoło.
- Addie… Tatuś, ja, wujek Emmett i ciocia Rose musimy już jechać - powiedziała ostrożnie. Adele patrzyła tylko na Bellę swoimi dużymi, zielonymi oczami.
- Dlaczego? - spytała zawiedzionym głosem.
- Musimy już wracać do domu, skarbie. A co myślisz o tym, żeby za kilka tygodni wprowadzić się do mnie i tatusia? - odpowiedziała Bella.
Teraz już każdy znał nasz plan.
Adele wyszczerzyła zęby i przytaknęła radośnie.
- Bella, możemy porozmawiać? - zapytała Renee. Zmartwiłem się. Jej nastrój diametralnie się zmienił od ostatniego wieczora. Bella skinęła tylko głową, wyglądając na równie zaskoczoną, co ja; podała Adele Rose i razem z mamą zniknęły w korytarzu.
Bella
- Bella, kochanie, jesteś tego pewna? - spytała Renee, jak tylko zdążyła zamknąć drzwi pokoju. To pytanie trochę mnie zaskoczyło.
- Czego? - odpowiedziałam w osłupieniu. Westchnęła i oparła się o ścianę.
- Przeprowadzki Adele do Nowego Jorku. Jesteś pewna, że to dobry pomysł? - zapytała ponownie. Wpatrywałam się w nią z niedowierzaniem. Nagle drzwi się otworzyły i wszedł Edward. Mama już otwierała usta, aby go stąd wygonić, ale nie dał jej dojść do słowa.
- Przepraszam, pani Dwyer, ale jeśli rozmawiacie o Adele, również powinienem tu być. Jestem jej ojcem. - Mama spojrzała na niego, jakby miała za chwilę wypchnąć go za drzwi, jednak tego nie zrobiła.
- Tak, mamo, jestem pewna - odpowiedziałam, wciąż nieco zdezorientowana. Po co w ogóle zaczynała tę rozmowę?
- Czego? O co chodzi? - dopytywał się Edward, ciekawy tematu naszej konwersacji.
- Moja matka uważa, że przeprowadzka Adele nie jest dobrym pomysłem - odparłam zimnym głosem. Nie lubiłam takich sytuacji.
- Co? Dlaczego? – zwrócił się do Renee. Był zdenerwowany.
- Bello, skończyłaś dopiero dziewiętnaście lat! Nie masz dobrej pracy, nigdy nawet nie zajmowałaś się nią jak prawdziwa matka. Naprawdę sądzisz, że zaciągnięcie jej setki mil stąd, od domu, w którym wychowywała się tyle lat, od ukochanych dziadków i zamieszkanie z tobą i twoim chłopakiem, którego znasz ledwie pięć miesięcy to dobry pomysł? Bo ja nie. Myślałam o tym zeszłej nocy i nie podoba mi się to. Wolałabym, żeby została ze mną, odpowiednim dla niej opiekunem. - Gapiłam się na moją matkę dyszącą ze złości.
To zabolało. Po prostu zmieszała mnie z błotem.
- Jezu. Dzięki, Renee. Też cię kocham. Na razie. Zadzwonię do ciebie, kiedy Adele będzie mogła się wprowadzić. A jeśli zrobisz cokolwiek, żeby ją ode mnie zabrać, zgłoszę to - powiedziałam. Nienawidziła, kiedy zwracałam się do niej po imieniu, ale w tej chwili nie potrafiłam nazwać ją mamą. Nie zasługiwała na ten tytuł.
- Na razie, Renee. - Obróciłam się na pięcie, wściekła, i wróciłam do salonu.
- Chodźcie już, bo nie zdążycie na samolot - poganiała nas Rose. Wywróciłam tylko oczami, po czym wzięłam od niej Adele.
- Kocham cię, moja mała dziewczynko. Zobaczymy się za parę tygodni, okej? - Dziecko pokiwało smutno głową; potem pożegnał się z nią Edward. Zignorowałam Renee, ale uściskałam Phila. Z tego, co wiedziałam, niczemu nie zawinił.
Wyszliśmy z domu. Tak po prostu. Przez tylną szybę samochodu patrzyłam, jak dom mojej matki staje się coraz mniejszy, aż w końcu zniknął zupełnie za zakrętem.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
* Victoria’s Secret - amerykańskie przedsiębiorstwo zajmujące się produkcją i sprzedażą luksusowej damskiej bielizny, odzieży i kosmetyków.
** PMS(zespół napięcia przedmiesiączkowego) - zespół objawów psychicznych, fizycznych i emocjonalnych występujący od kilku do kilkunastu dni przed menstruacją, i ustępujący z chwilą jej rozpoczęcia. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Jakub dnia Pią 14:51, 05 Sie 2011, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
zawasia
Dobry wampir
Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 20 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D
|
Wysłany:
Pią 19:39, 05 Sie 2011 |
|
nareszcie nowy rozdział:D
jak dawno tego nie czytałam, wręcz zapomniałam, ale wystarczyło kilka pierwszych wersów i już pamiętam wszystko...
fajna ta rodzinka nie ma co, mam nadzieję, że następny rozdział będzie dosyć szybko i Adele szybko zamieszka z Edziem i Bellą.
pozdrawiam |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
ashash
Człowiek
Dołączył: 04 Maj 2011
Posty: 75 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 8:32, 06 Sie 2011 |
|
Cudowne opowiadanie :) takie spójne i w ogóle - jedno z lepszych. weny, weny i jeszcze raz weny :) czekam niecierpliwie na dalszy ciąg. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Ewelina
Dobry wampir
Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 58 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P
|
Wysłany:
Sob 8:57, 06 Sie 2011 |
|
Wreszcie jakaś porządna decyzja Belli. Koniec uciekania od życia, czas zająć się Adele. Edward to cud chłopak, tylko ze świecą szukać podobnych ludzi. Najbardziej porusza mnie jego więź z córką Belli i czasem wydaje się, że on ma z nią lepszy kontakt niż panna Swan.
Naczekałyśmy się, jednak było warto. Pozostaje czekać na szczęśliwe życie tej dwójki.
Dzięki za tłumaczenie i czekam na kolejny rozdział:) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Aurora Rosa
Dobry wampir
Dołączył: 29 Lip 2009
Posty: 695 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 54 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z własnej bajki
|
Wysłany:
Sob 11:47, 06 Sie 2011 |
|
Na to opowiadanie warto czekać, choć te klika miesięcy to naprawdę byl kawał czasu
Wreszcie Bella zaczyna brać odpowiedzialność za swoje życie i swoja córkę. Konkretna decyzja, konkretne działanie. Adele jest cudnym dzieciakiem, Edawrd świetnym gościem. Uda się
Jak zawsze doskonała robota z tłumaczeniem.
Czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
elektra21
Nowonarodzony
Dołączył: 26 Lis 2009
Posty: 29 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 11:18, 18 Sie 2011 |
|
Dzięki za rozdział. Dobrze, że Edward pogodził się z Bellą i wezmą ze sobą Adele. Matka Belli zapomniała, że jest tylko babcią, a nie matką Adele. Fakt próbuje chronić dziewczynkę przed złem, ale Bella jest jej matką i nie zrobi ej krzywdy. Dobrze, że Bella sie postawiła Renee i była stanowcza. Czas na zmiany w zyciu Belli ale i Adele. Rene kiedyś zrozumie. Dzięki za świetny rozdział. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Ekscentryczna.
Wilkołak
Dołączył: 18 Cze 2009
Posty: 147 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 17:13, 18 Wrz 2011 |
|
Na "Oniemiałą" natknęłam się jakiś rok temu - nie mam pojęcia, z jakiego powodu, ale zatrzymałam się na pierwszym rozdziale. Możliwe, że nawet go nie skończyłam. Jakiekolwiek jednak pobudki mną wtedy kierowały, aktualnie właśnie skończyłam czytanie wszystkich do tej pory przetłumaczonych rozdziałów i... czekam na kolejne.
Nie należę do zbyt cierpliwych osób i nigdy też nie przeżyłam żadnej traumy, więc, jeśli mam być szczera, nie wiem czy na miejscu Edwarda byłabym w stanie wykazać się taką wyrozumiałością. Po prostu nie jestem w stanie wczuć się w sytuację Belli, jednocześnie aż za dobrze rozumiejąc uczucie odrzucenia kotłujące się w Masenie, podczas tych jej ciągłych napadów wspomnień, odtrącania go i całkowitego, wręcz irytującego braku zaufania i wiary w niego. Właściwie to, właśnie przez tę ciągle nawiedzającą Bellę przeszłość, pod tym jednym, drobniutkim aspektem, "Oniemiała" przywodzi mi na myśl "Wide Awake". W każdym razie... Ktoś już o tym napomknął, a ja chciałabym się tylko jeszcze móc pod nim podpisać, bo to naprawdę niewątpliwa zaleta tego opowiadania - większość ff'ów Zmierzchu, mających jakąkolwiek wartość literacką a których bohaterowie charakteryzują się cudownie złożonymi osobowościami, jest oznaczonych "+18" ze względu na liczne wątki erotyczne i inne tego typu, czasami wręcz zbyt dokładne i przez to nieświadomie pozbawiające się poniektórych czytelników, opisy. I tu nagle pojawia się "Oniemiała" i... huh. Spełnia pierwszą część warunków, o których wspomniałam, jednocześnie poprzez nie wchodzenie na terytorium kolejnych wcale nie tracąc swojego uroku.
Wiem, że się rozpisałam, ale chciałabym jeszcze poświęcić chwilę na skomentowanie ostatniego rozdziału, a przynajmniej zachowania Renee, które, cóż... zdziwiło mnie. Sądzę jednak, że może to mieć związek z tym, że - jak już mówiła elektra21 - matka Belli najzwyczajniej w świecie traktowała Adele jak własną córkę (może nawet przeżywała, tak zwaną, drugą młodość?), której jej przecież w pewnej chwili zabrakło i zareagowała w taki, a nie inny sposób właśnie ze względu na przywiązanie do niej i strach przed stratą. Być może walę teraz oczywistymi oczywistościami ale chciałam to podkreślić i mam ogromną nadzieję, że chodzi właśnie o to, bo nie wiem co innego mogłoby ją usprawiedliwić. Swoją drogą to miło, że Bells wykazała się taką stanowczością w tej sprawie.
Ach, ach, jeszcze coś! Parę osób mówiło, że "Oniemiała" jest fanfickiem, który i bez Zmierzchu miałby duże zainteresowanie. Przymknąwszy oko na to, że, nie wiem jak wy, ale ja z reguły - prawdopodobnie ze względu na to, że po przeczytaniu kilkunastu pozycji zdążyłam się już przekonać, że są całkiem w porządku, a lubię sięgać po sprawdzone rzeczy - nie czytuję fanficków wychodzących poza świat Twilight... zgadzam się. Myślę jednak, że o większości tego typu dobrych opowiadań, w których postacie ze Zmierzchu są ludźmi, można by powiedzieć to samo. Co, oczywiście, nie umniejsza w niczym "Oniemiałej".
W porządku, kończę, bo za chwilę całkowicie zaplątam się w tym monologu. c; Wytrwałości w tłumaczeniu!
Pozdrawiam,
E. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Nati0902
Człowiek
Dołączył: 30 Mar 2009
Posty: 66 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Nie 20:05, 18 Wrz 2011 |
|
Dzięki za powrót:) Cieszę się że dalej zamierzasz tłumaczyć tyle czasu już mineło mam nadzieje, że rozdziały będą się pojawiały częściej;)
Pozdrawiam:) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|