|
Autor |
Wiadomość |
Ktosiek.
Nowonarodzony
Dołączył: 23 Kwi 2011
Posty: 6 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z nieba.
|
Wysłany:
Czw 19:43, 28 Kwi 2011 |
|
Jejku. Uwielbiam to opowiadanie. Bella i Edward są razem uroczy i z pewnością będą tworzyć wspaniałą rodzinkę z dziećmi ( tak, tak, coś czuję, że urodzą się im bliźniaki ^^ chłopiec i dziewczynka ). Mam nadzieję, że będą udane i nierozpieszczone dzieci. xD. Fabuła jest dosyć prosta, choć niepowtarzalna, tłumaczenie jest płynne i dociągnięte do ostatniej kropki. :D Nawiasem mówiąc, uwielbiam je! Nie mogę doczekać się nowego rozdziału. Pozdrawiam.
Ktosiek. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Mrs.Sun
Nowonarodzony
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 13 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bielsk Podlaski/Podlasie/Polska
|
Wysłany:
Sob 9:11, 14 Maj 2011 |
|
No i ja musiałam się wypowiedzieć. Mimo że nie lubię opowiadań z prostą fabułą typu Edek i Bella poznają się, zakochują, biorą ślub i mają dzieci to tu mi się to podoba. Świetne tłumaczenie, bohaterzy są naturalni, jak najbardziej autentycznie. Po prostu BARDZO mi się podoba i czekam na kolejny rozdział :D <3. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Nelennie.
Zły wampir
Dołączył: 27 Kwi 2009
Posty: 289 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: tak bardzo Wrocław
|
Wysłany:
Pią 22:34, 10 Cze 2011 |
|
Matko, matko, matko.
Ale dawno mnie tu nie było! Właściwie, musiałam odpocząć od 'Zmierzchu' i zmierzchowych ficków. Ale tak przeglądałam starego maila i znalazłam maila, którego otrzymuje się po rejestracji. Tknięta tym, postanowiłam wejść na forum i zobaczyć, jak mają się moje ulubione opowiadania. Zerkam na ukochane Actross the Ocean i patrzę - przybyło trochę rozdziałów! ale się ucieszyłam! <3
Jak zawsze, tłumaczenie pierwsza klasa, dziewczyny. Choć zauważyłam, że dawno nie było aktualizacji. Ale biorę to na moją logikę - kiedyś sie pojawi, trzeba zaglądać, bo warto.
Pozwolę sobie podsumować - miło było mi czytać chociażby jeden z moich (licznych w tym opowiadaniu) ulubionbych fragmentów, jak np. salon sukni ślubnych, ubawiłam się niemal do łez. Dziewczyny, bardzo dziękuję Wam za to tłumaczenie i że jakoś definitywnie przeważa nad ilością, bo przecież o to chodzi - nie szybko, byle jak. Prawde mówiąc, wolę dostać jeden rozdział na cholernie długi czas, ale ten rozdział jest cholernie dobry, bo takie jest to tłumaczenie.
Życzę Wam weny przy dalszej pracy i czasu, bo jak wnioskuję, brakuje go Wam obu. Poza tym, mam nadzieję, że nie nabawicie się cukrzycy po przeczytaniu tego komentarza. Wiem, że nie jest on zbyt konstruktywny, ale nie wiem co napisać, prócz tego, jak bardzo lubię i cenię sobie Across the Ocean.
P.S. w poprzednim rozdziale, uważam, że świetnie wykminiłyście z tymi smoczkami!
Pozdrawiam,
zUa, długo niekomentująca Nelennie. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
basia1211
Nowonarodzony
Dołączył: 14 Paź 2011
Posty: 1 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 21:17, 16 Lis 2011 |
|
szkoda że nie jest skończony i nie wiem co się Im urodziło. :(
Proponuję zapoznac się z regulaminem. Za pisanie tego typu komentarzy - jednolinijkowców - można otrzymac ostrzeżenie, napisz, proszę cos więcej na temat tego i ewentualnie innych opowiadań, które będziesz komentowac. Pozdrawiam, BB. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
ashash
Człowiek
Dołączył: 04 Maj 2011
Posty: 75 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 7:43, 19 Lis 2011 |
|
Bardzo słodkie opowiadanie, czasami wręcz trochę naiwne... Ale tego też oczekujemy po opowiadaniach, żeby było słodko, różowo, żeby oderwać się od szarej polskiej rzeczywistości i przeżyć z bohaterami romantyczną miłość :)
Jestem ciekawa jak autorka zakończy ten FanFick. Stawiam, że "słodko i różowo" :D aczkolwiek miło się czyta. Weny życzę do kontynuacji :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Queens_of_Hell_Trans lati
Nowonarodzony
Dołączył: 26 Cze 2012
Posty: 3 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 19:45, 26 Cze 2012 |
|
Serdecznie zapraszamy na ostatnie rozdziały Across the ocean, które przetłumaczył dla was chomiczek Queens_of_Hell_Translations
Rozdzial 16
Woźny,proszę!
Czekałem na to.
Lada dzień, a nie byłoby tej rozmowy. Jesteśmy przy szpitalu. Odeszły jej wody. Ty głupi dupku, zamierzam cię zabić, jeśli nie uruchomisz tego samochodu.
Cokolwiek z tego było dobrymi wieściami. W pierwszym tygodniu sierpnia byłem więcej niż gotowy, aby Bella zaczęła rodzić. Więcej niż gotowy do przyjścia naszego dziecka na świat. Więcej niż gotowy by być ojcem.
Ojciec.
Ilekroć myślę o tym terminie, od razu wspominam ojca. Naprawdę, jest on jedyną osobą, którą mogę sobie wyobrazić w tej roli. Dokonał tak wspaniałej pracy, jako mój własny ojciec, że nie mogłem zobaczyć kogokolwiek innego, kto nadawałby się do tego, a w szczególności nie siebie. Za parę dni lub tygodni będzie istniał mały człowieczek patrzący na mnie. Będę jego tatą.
Szeroki uśmiech rozprzestrzenił się na mojej twarzy, zanim zdałem sobie z tego sprawę. I, oczywiście, od razu zauważyłem, że stoję na środku biura z dokumentami i ciepłą kawą w ręce, patrząc w przestrzeń i marząc o dniu, który miałem nadzieję, że nadejdzie niebawem.
- Hm, panie Cullen? - Tanya, moja recepcjonistka spytała cicho. - Czy wszystko w porządku, sir? - podskoczyłem i spojrzałem na nią zupełnie zdezorientowany. Dlaczego właśnie ona występuje w mojej fantazji życia rodzinnego?
- Och. Tak, dobrze - odpowiedziałem, uśmiechając się słabo. – Po prostu się zamyśliłem, to wszystko. - Tanya uśmiechnęła się do mnie.
- Nie martw się, sir - powiedziała. - Jestem pewna, że to nie będzie trwało długo… jesteś na najlepszej drodze do szpitala i wzięcia urlopu. - Uśmiechnąłem się. Istotnie miałem dobry powód, dla którego zatrudniłem Tanyę. Pomijając fakt, że Jessica jest idiotką. W dodatku kompletnie niekompetentną. Natomiast Tanya została zatrudniona, dlatego że dzięki temu mogłem wywalić Jess. Po drugie była dobrym pracownikiem, a teraz okazuje się być dobrą przyjaciółką.
- Cześć, Edward - zagruchała Jessica, pochylając się nad biurkiem i spuszczając na mnie powieki. Zmarszczyłem nos i cofnąłem się nieznacznie. Tanya przewróciła na mnie oczami i wróciła do swojego komputera, który sąsiadował z panią Stanley. Kiedy zamierzam zdobyć się na odwagę i wyrzucić dziewczynę?
- Witaj, Jessica - wymamrotałem i wszedłem do mojego biura. Usiadłem i zabrałem się do pracy, zmieniania harmonogramu kilku spotkań i podejmowanie rozmów z Jasperem i panem Michaelem. Emmett właśnie upuścił kilka notatek, gdy Tanya wezwała mnie do pokoju.
- Edward jest tu ktoś, kto chce się z tobą zobaczyć. - Jej znudzony głos wyszedł przez głośnik.
- Wyślij je – powiedziałem, nie odrywając wzroku od kartek, które podawałem.
- Powiedziałam, że może, ale Jessica czyni to fizycznie niemożliwym. Co, prawdopodobnie nie jest dobrym pomysłem, gdyż twój gość jest niewiarygodnie w ciąży i ma śliczny pierścionek zaręczynowy. - Mój nastrój uległ całkowitej poprawie. Praktycznie wystrzeliłem przez pokój, rozsunąłem energicznie drzwi i wszedłem do biura.
- Słuchaj ty głupia, plastikowa kretynko. Poślubiam tego faceta, a ty nie. - Bella wystawiła lewą rękę w kierunku jej twarzy. - Jestem bardzo hormonalna i w tej chwili okropnie zła, więc jest to z pewnością dobry pomysł, aby pozwolić mi zobaczyć Edwarda. - Uśmiechnąłem się, ponieważ usłyszałem, jak Jessica strzeliła gumą i przesunęła swoją wagę, wystawiając biodro i podpierając się pod boki. Tanya podśmiewała się i potrząsnęła głową, klikając coś na komputerze.
- Proszę spojrzeć - zaczęła tym swoim denerwującym tonem. Wiem, że Bella mnie zobaczyła, ale najwyraźniej interesowało ją również to, aby wprawić Jessicę w zakłopotanie. - Myślisz, że jesteś pierwszą osobą kręcącą się tutaj i próbującą zgłaszać roszczenia do tego faceta? Próbowałam zwrócić jego uwagę miesiącami. I wierz mi, on nie zamierza interesować się twoją dupą w ciąży. - Oj. Powinienem tam pójść.Zręcznie pokonałem drogę, omijając Jessice i uśmiechnąłem się olśniewająco do Belli, kiedy owinąłem ramiona wokół niej. Następnie pochyliłem się i pocałowałem ją nieprzytomnie. Oderwałem się od niej i posłałem jej szeroki uśmiech, a ona odwdzięczyła się tym samym. Jej uśmiech rozjaśnił pokój. Odsunąłem jej grzywkę z dala od oczy i pocałowałem ją cnotliwie, przed odwróceniem się twarzą do moich sekretarek.
- Jessica, chciałbym ci przedstawić moją narzeczoną, Bellę – powiedziałem radośnie. Uśmiech Jessici opadł, jej twarz zbladła, a ja odwróciłem się do niej plecami. – Bardzo się cieszę, że cię widzę – odezwałem się do Belli. – Nawet, jeżeli było to niespodziewane. - Uśmiechnęła się.
- Nie byłam tutaj wcześniej, więc pomyślałam, że powinnam tutaj przyjść, zanim dziecko przyjdzie na świat. – Oboje się zaśmialiśmy. Jej oczy skanowały pokój. Przedstawiła się Tanyi, a Jessica starała się wyglądać tak, jakby pracowała. A dokładniej siedziała i podnosiła słuchawkę.Bella wyglądała zachwycająco. Miała na sobie niebieską, lnianą sukienkę. Wstyd się przyznać, ale… przyciągającą moje oczy do jej piersi i jej duży brzuszek. Zarzuciła na siebie beżowy, dzianinowy sweter, a także parę butów na płaskim obcasie. Trzymała mnie za rękę i opierała się o moje ramię, a pierścionek błyszczał na jej palcu.
- Chciałbyś pójść ze mną na lunch? – zapytała cicho, uśmiechając się jasno i patrząc na mnie zmęczonym wzrokiem. – Jeśli nie jesteś zbyt zajęty… albo jeżeli jadłeś lunch to w porządku. Mogę iść do domu.
- Nie! – zawołałem. – Bardzo chcę z tobą pójść. To może być coś w stylu tych randkowych rzeczy, których nigdy nie robiliśmy. – Bella zaśmiała się i stanęła na czubkach palców, aby mnie pocałować. – Tylko pobiegnę do mojego biura i wezmę kluczyki od samochodu, w porządku? – Skinęła głową i objęła się za brzuch. Tanya uśmiechnęła się do niej i odwróciła w jej kierunku, gotowa, aby rozpocząć rozmowę. Jessica złapała kilka kartek i wstała z krzesła. Uśmiechnąłem się, idąc w kierunku drzwi i szybko zgarniając klucze oraz zamykając laptopa. Gdy się tylko odwróciłem, usłyszałem krzyk którejś z kobiet. Skrzywiłem się, zastanawiając, co tym razem Jessica zrobiła.
- EDWARD! – krzyknęła Bella. Podbiegłem do drzwi i wyszedłem, ale to, co zobaczyłem było zupełnie nieoczekiwane. Przód sukienki Belli był mokry, a ona ściskała spód swojego brzucha, marszcząc materiał, kiedy wspierała się o biurko. Tanya stała za nią, zakrywając usta ręką, ale uśmiechając się. Podczas gdy Jessica wyglądała, jakby wpadła w szał. Wtedy zauważyłem wodę na podłodze i butach Jessici.
- SPÓJRZ, CO ONA ZROBIŁA! – krzyczała, wskazując na swoje nogi. – Kompletnie ZRUJNOWAŁA moje buty, panie Cullen. Zrobiła to celowo! – Nie podejrzewałem, że kiedykolwiek osiągnę taki poziom gniewu, ale nie panowałem nad tym. Podszedłem do mojej Belli i głupiej Jessici.
- To jej wody płodowe, idiotko! – wrzasnąłem. – To płyn owodniowy. Nie oblała cię wodą, dorośnij! – Następnie zrobiłem coś niedojrzałego, wyrywając papiery z jej rąk, rzuciłem jej nimi w twarz. – Jesteś zwolniona – syknąłem. Skrzywiła się i szlochając, ruszyła w dół korytarza, głośno tupiąc .
- Tak… możesz wezwać woźnego, proszę? Dwunaste piętro. I niech ktoś oczyści drogę na parkingu, proszę. – Spojrzałem na Tanyę przy telefonie. Uśmiechała się szeroko, wyraźnie rozbawiona tym, co się stało i szczęśliwa przez to, co się dzieje.
- W porządku? – zapytałem Bellę łagodnie, trzymając ją mocno.
- Tak. Po prostu zabierz mnie do szpitala, proszę – błagała, kiedy jej palce wbijały się w moje ramię. Skrzywiła się. Telefon obok mnie dzwonił przez jakiś czas, irytując mnie.
- Halo? – krzyknąłem niecierpliwie.
- Edward! – zagruchała Rosalie. – Nie mogę w to uwierzyć, ale… wychodzę za mąż! Emmett się oświadczył!
- Hah, wygrałem. Rodzi mi się dziecko! – rzuciłem do niej, zanim się rozłączyłem. – Tanya, kiedy panna Hale zadzwoni ponownie, możesz wyjaśnić, dokąd zmierzamy? Dziękuję. – Objąłem Bellę i szybko ruszyliśmy w kierunku windy.
- Gratulacje! – krzyknęła Tanya.
- Dzięki! – odkrzyknęliśmy oboje.
Bella oddychała przez całą drogę, tak jak zostaliśmy nauczeni. Od czasu do czasu musieliśmy przystanąć, kiedy miała skurcze. Byłem taki podekscytowany. Nie mogłem nawet mówić. Każdy przyglądał się nam ze zdziwieniem, gdy pospieszyłem do samochodu, otwierając go i pomagając się jej wspiąć.
Byłem pewien, że jechałem szybciej, niż kiedykolwiek wcześniej, a Bóg musiał uśmiechać się do mnie. Ktoś musiał, ponieważ nie spotkałem ani jednego funkcjonariusza prawa. Alice i Jasper czekali na nas na zewnątrz. Szczęśliwie, trzymając wózek inwalidzki. Alice podtrzymywała własny brzuch, przestępując z nogi na nogę, kiedy Jasper uśmiechając się szeroko, pomógł Belli wysiąść z samochodu.
Boże, reszta była trąbą powietrzną. Zanim zdążyłem zauważyć, była ubrana w szpitalną koszulę i przewożono ją z własnego pokoju na salę porodową. Byłem podekscytowany, ale bałem się. To nie było dużo. X minut zanim stanę się prawdziwym ojcem. Tata. Wszystko miało się zmienić. Teraz.
- Edward – wydyszała Bella, pomiędzy skurczami. – Proszę, zostań przy mnie, dobrze? – Uśmiechnąłem się do niej i odgarnąłem jej włosy ze spoconego czoła. Skinąłem głową. Złapała mnie za rękę, kiedy ponownie wstrzymała oddech i zaczęła przeć. Dzięki postępowi, jaki zrobiliśmy, trwało to tylko kilka minut.
- Jeszcze tylko jeden, Bello – powiedziała lekarka. Widoczne były tylko jej oczy, które wystawały zza materiałów szpitalnych. Bella zaczęła przeć i w tym momencie, mój cudowny przyjaciel Emmett zdecydował się wejść do środka. Oczywiście tylko po to, aby zastygnąć w bezruchu z szeroko otwartymi oczami. Jak możesz sobie wyobrazić - miał inny widok niż ja.
- Oh… - mruknął, biorąc głęboki oddech i prawie mdlejąc przede mną. Śmiałem się, nie mogąc się powstrzymać. Bella zatrzymała się i także się zaśmiała, kiedy dołączył do nas odgłos płaczu dziecka. Niejasno zarejestrowałem, kiedy Jasper złapał Emmetta, wyciągając go z pokoju. Bella opadła na poduszki, a ja podążyłem za pielęgniarką, która oczyszczała nasze dziecko.
- Cóż, wy dwaj – zawołała doktor O’Reilly. – Wiem, że kłóciliście się o to, ale obawiam się, że Bella wygrała. Macie dziewczynkę. – Zamarłem. Dziewczynka. Moja mała dziewczynka. Bella westchnęła, a ja poczułem, jak moje serce puchnie z radości, gdy odwrócili się, aby umieścić zawiniątko w moich ramionach. Zobaczyłem maleńką, różowa czapeczkę, która została umieszczona na jej małej, różowej główce.
Mój Boże.
Byłem pewnie, że wyglądałem jak idiota. Uśmiechałem się szerzej, niż kiedykolwiek, aż zabolały mnie policzki. Potarłem palcem jej maleńkie policzki, obserwując, jak jej usta się poruszyły. Drobny ruch, ale taki słodki. Był to mały człowiek, o którego będę dbać. Była moją małą księżniczką i chciałem upewnić się, że będę jej rycerzem w lśniącej zbroi. Oczywiście, kiedy dojdzie do popisywania się pracą swojego rodzica, mogła wybrać Bellę. Ja nauczyłbym ją grać na fortepianie i w baseball. Nauczyłbym ją jak używać poprawnej gramatyki. Będzie moim oczkiem w głowie. Rozjaśni każdy mój dzień. Miałem dwie najpiękniejsze dziewczyny na świecie, wyłącznie dla siebie.
Bella uśmiechnęła się do mnie ciepło. Widać było, że powieki jej ciążą, a jej włosy w dalszym ciągu były poprzyklejane do poduszki. Uśmiechnąłem się do niej, nie mogąc zapowiedz uczuciom rozprzestrzeniającym się na mojej twarzy. Usiadłem na łóżku obok Belli i ostrożnie podałem jej śpiące dziecko. Jej oczy natychmiast napełniły się łzami, gdy na nią spojrzała. Odsunęła koc na bok, aby spojrzeć na jej twarz. Bella pociągnęła nosem kilka razy, wycierając łzy wierzchem dłoni, a następnie odwróciła głowę w moją stronę. W dalszym ciągu się uśmiechałem. Nawet, kiedy schylałem się, aby ją pocałować.
- Boże, kocham cię – powiedziała, zanim z powrotem spojrzała na nasze dziecko. – Jak ją nazwiemy?
- Marie – powiedziałem bez wahania. Nie chciałem się do tego przyznać, ale myślałem nad imieniem dla dziewczynki. Myśl, aby mieć dziewczynkę, przypadła mi do gustu. Marie było drugim imieniem Belli. Imieniem babci, którą kochała tak bardzo. Rozpłakała się jeszcze bardziej, kiedy to powiedziałem.
- Marie Esme – rzekła w końcu. Uśmiechnąłem się.
- To zabawne imię – drażniłem. Bella przewróciła oczami.
- To co. Lubię twoją mamę. Ty także wybrałeś imię mojej babci. To jest niesamowite. Kocham cię i kocham ją. Jest taka piękna. Czy teraz mogę za ciebie wyjść? – zapytała nagle, zbijając mnie z tropu. Jednak ciągle śmiałem się jak idiota i kolejny raz ją pocałowałem.
- Tak. Bardzo szybko, proszę – przytaknąłem. Pielęgniarka napisała imię Marie w akcie urodzenia. Druga zabrała ją do pokoju dla dzieci, gdy przenosili Bellę, aby mogła się umyć. Podarowałem mojej żonie jeszcze jeden pocałunek, zanim ruszyłem do poczekalni, gdzie spotkałem oczekujących Rosalie i Emmetta.
- Gdzie pozostała dwójka? – zapytałem sennie, a oni uśmiechnęli się do mnie. Emmett miał na głowie lód.
- Zabrali Alice na porodówkę – poinformowała mnie Rosalie, co spowodowało, że moja szczęka opadła, a oczy rozszerzyły.
- Jest zbyt wcześnie! – zawołałem. Rosalie wzruszyła ramionami, ale widziałem podniecenie w jej oczach.
- Lekarze zapewnili nas, że będzie dobrze. W każdym razie to tylko trochę ponad miesiąc wcześniej. Zgaduję, że dziecko jest podekscytowane! – zachichotała. – Tak w ogóle, jak się masz? Jak nasz nowy tatuś?
- Mam córkę – powiedziałem łagodnie, uśmiechając się. – Nazywa się Marie Esme Cullen i jest doskonała.
Zaprowadzili mnie do miejsca, gdzie byli Alice i Jasper. Spoglądałem nieswojo na Alice, która miała skurcze. Byli zachwyceni, kiedy przekazałem im wiadomości. Zwłaszcza pomysłem ślubu, który ma się odbyć w niedalekiej przyszłości. Chwilę po moim odejściu, zabrali Hale’ów na salę porodową.
Bella spała, kiedy wróciłem. Była wyczerpana. Potrafiłem w to uwierzyć. Musieli przebrać ją w jej ulubioną piżamę. Różowe spodnie w kratkę i jedną z moich koszulek. Obudziła się, kiedy ją pocałowałem. Przekazałem jej wiadomości o Alice, a następnie poprosiłem ją, aby wróciła do spania.
Poszedłem się przejść. Mijałem sklepy wypełnione wyprawkami w kolorach bladego różu i niebieskiego. Patrząc na niebieski, zastanawiałem się, dlaczego tak bardzo pragnąłem syna. Moja dziewczynka była wspaniała. Nie wiem, ile minęło czasu, zanim postanowiłem wrócić do pokoju Belli. Wydawało się, że minęła wieczność, zanim dotarłem do tego punktu.
Wewnątrz pomieszczenia, Bella spała spokojnie i… ku mojej radości, Alice spała w łóżku obok niej. Uśmiechnąłem się do mojego przyjaciela, który przeszedł przez to samo. Zauważyłem małe łóżeczko obok Belli, w którym znajdowała się moja wspaniała, mała córeczka. W inkubatorze obok, było maleństwo Alice, przy którym pracowały pielęgniarki, które robiły coś przy urządzeniach wiszących wokół.
- To niesamowite – usłyszałem szept kogoś obok mnie i odwróciłem się, aby dostrzec Jaspera. Jego włosy były w całkowitym nieładzie, a twarz miał czerwoną od płaczu. Uśmiechnął się do mnie i skinął ku pielęgniarce, umieszczającej małe dziecko w inkubatorze, w pobliżu mojej córki. – To mój syn – powiedział. Odetchnąłem. Jak dotąd, był to najszczęśliwszy dzień mojego życia. Zwróciłem się do mojego przyjaciela i uśmiechnąłem się, dając mu ciepły uścisk. - Christopher Matthew Hale – westchnął Jasper, uśmiechając się przez szybę.
- To zdecydowanie najdłuższe imię w historii – powiedziałem żartobliwie. Jasper przewrócił na mnie oczami, ale zaśmiał się. Wiedziałem, ze drugie imię było po dziadku Alice. Stałem obok jednego z moich najlepszych przyjaciół na świecie. Patrzyliśmy na nasze dzieci, czując się… Czując się kimś innym, odmienionym. Byłem na to gotowy. Byłem gotowy na wszystko. Chciałem wziąć ponownie nasze dziecko w ramiona, upewniając się, że wszystko z nią w porządku.
- Kto wie – powiedział lekkim tonem Jasper. – Być może ta dwójka pewnego dnia skończy razem. – Pchnął mnie lekko w ramię, a ja straciłem równowagę. Spojrzałem na niego groźnie, krzyżując ramiona.
- Trzymaj swojego syna z dala od mojej córki – mruknąłem, ale oboje nie wytrzymaliśmy i się uśmiechnęliśmy.
Rozdzial 17
Szczęśliwe zakończenie
** DWA LATA PÓŹNIEJ **
Jak opisałbyś najszczęśliwsze chwile w swoim życiu? Które z nich są tak bardzo wyjątkowe, że można je nazwać w ten sposób? ‘Najszczęśliwsze’.
Dla mnie, każdy pojedynczy dzień w moim życiu był najszczęśliwszy.
Moja piękna córka. Marie była taka inteligentna - mając zaledwie dwa lata, mówiła już tak dużo. Czasami, ledwo miało to jakikolwiek sens, ale ona kontynuowała swoje trajkotanie. Była małą córeczką tatusia, jak lubił nazywać ją mój mąż. Marie uwielbiała pomagać mi w pieczeniu, ale gdy tylko jej ojciec wracał do domu, nie odstępowała go już na krok. Edward to kochał. Zawsze miał ogromny uśmiech na twarzy i uwielbiał to, ilekroć mała uderzała w klawisze fortepianu.
Pobraliśmy się, gdy Marie miała pięć miesięcy, kiedy z powrotem wyglądałam prawie normalnie. Miałam na sobie prostą, białą sukienkę, lekko zdobioną na piersiach, a tułów był koronkowy i haftowany. Na nasz miesiąc miodowy wybraliśmy się do Anglii. Odwiedziliśmy rodziców Edwarda z małą Marie na kilka tygodni, zanim zajęli się nią, podczas naszej podróży do Paryża na kilka nocy, abym w rzeczywistości mogła go obejrzeć. W przeciwieństwie do ostatniego razu, kiedy tam byłam.
Niesamowite. Moje życie było po prostu niesamowite. Teraz, w dwa tygodnie po urodzinach Marie, byłam w siódmym miesiącu ciąży z naszym drugim dzieckiem. Edward nie wiedział, ale ja tak, że tym razem to będzie chłopiec. Chciałam zachować to w tajemnicy, aby zobaczyć jak szczęśliwy będzie z tego powodu. Oczywiście dawałam mu subtelne wskazówki tu i tam. Niebieskie i zielone ubranka, koce, obramowanie wokół białego pokoju, naprzeciwko pokoiku Marie.
I Alice. Ona i Jasper mieli kolejne dziecko. Cóż, dzieci, jak sądzę ! Urodziły się w zeszłym roku, bliźniaki, dwie małe dziewczynki o imieniu Amelia i Lacey. Dokuczałam Alice, że Lacey urodziła się z powodu jej zamiłowania do mody, ale ona tylko posyłała mi gniewne spojrzenia. Christopher był absolutnie wspaniały. Najbardziej uroczy chłopiec, jakiego kiedykolwiek widziałam. Przynajmniej dopóki nie zobaczę jak wygląda syn Edwarda. Był maleńki, oczywiście, ale taki mądry ! Czytał i mówił tak szybko, czym mnie po prostu zaskoczył. Oczywiście, nie mógł nic z tego zapamiętać, jak każde dziecko w jego wieku, ale w dalszym ciągu było to słodkie!
Rosalie i Emmett pobrali się w zeszłym roku. Absolutnie był to piękny ślub. Jednak, jak dla mnie, zbyt wystawny, ale zawsze tak jest, jeżeli chodzi o Rosalie. Teraz starali się o dziecko. Byłam pewna, że Rosalie bardzo podobała się ta cała działalność .
Dziś był niesamowity letni dzień. Jasper odwoził mnie do domu po imprezie cateringowej i oboje, że tak powiem, wystawialiśmy głowy za okna. Moje włosy powiewały wszędzie, oczy mrużyłam na oślepiające mnie słońce, obejmując mój wielki brzuch, ukryty pod opływającą czarną sukienką. Jasper spojrzał na mnie i uśmiechnął się. Oboje mieliśmy ukryte zdjęcia naszych dzieci w lusterkach vana cateringowego i za każdym razem, kiedy na nie spoglądaliśmy, uśmiechaliśmy się jeszcze bardziej.
Zaparkował na ulicy, obok samochodu Edwarda i pomógł mi wysiąść, jak dżentelmen, którym niewątpliwie był. Miałam ochotę rozpłakać się z powodu tego, jaki był słodki. Śmiałam się, kiedy ruszył z piskiem z naszego podjazdu, na koniec posyłając mi zażenowane spojrzenie, ruszył przed siebie.
-Cześć? – zawołałam, odkładając szal na ladę. Tom Sawyer podbiegł do mnie, a ja otworzyłam ramiona, kiedy w nie wskakiwał. Gdzie byli wszyscy? Rozejrzałam się wokół domu. Nie było ich ani w kuchni, ani w salonie. – Edward ? – zawołałam.
Przeszłam przez korytarz, sprawdzając wszystkie pokoje, ale w dalszym ciągu nigdzie ich nie znalazłam. Poszłam na patio i wtedy zobaczyłam, gdzie są moje zguby. Byli na plaży, Marie biegała w kółko, podczas gdy Edward budował zamek z piasku, mając na sobie ubranie do pracy, w którym, ale to tak na marginesie wyglądał zachwycająco. Mała miała na sobie śliczną małą sukienkę, uciekała przed falami, które dotykały jej pupę co powodowało u niej śmiech. Za każdym razem, kiedy to robiła, Edward wciągał ją na kolana, upewniając się, że wszystko z nią w porządku.
Zeszłam spiralnymi schodami na plażę i ruszyłam w jego kierunku. Siedział tyłem do mnie z wyciągniętymi przed siebie nogami. Rękawy jego koszuli podwinięte były do łokci, a Marie siedziała pomiędzy jego nogami. Podniosła piasek w dłoniach, upuszczając go z powrotem, jej brązowe loki powiewały na wietrze. Wzrok Edwarda utkwiony był w wodzie, od czasu do czasu głaszcząc ręką włosy Marie. Słońce zaczynało zachodzić, zmieniając kolor nieba na pomarańczowo-różowy.
Widok był niesamowicie piękny.
- Cześć – powiedziałam cicho. Edward natychmiast odwrócił się w moim kierunku, jedno spojrzenie na jego twarz i moje serce szarpnęło, przyspieszając bicie, moje usta wygięły się w uśmiechu.
- Mamusia! – zawołała Marie, podskakując i biegnąc do mnie. Uśmiechnęłam się i złapałam ją, całując jej małe, miękkie policzki, kiedy swoimi malutkimi rączkami objęła moją szyję.
- Jak się masz? – zapytałam ją podekscytowana, siadając obok mojego męża na piasku.
- Zbudowaliśmy zamek! - powiedziała radośnie, pobiegła na drugą stronę i umieściła muszle w ścianach zamku.
- Jest śliczny – powiedziałam. – Tatuś ci pomagał? – Spojrzała w górę i uśmiechnęła się promiennie, kiwając wściekle głową. Odwróciłam się do Edwarda, który zwrócił się w moim kierunku, obserwując mnie. Uśmiechnęłam się, a on pochylił się, obdarzając mnie absolutnie zapierającym dech pocałunkiem.
- Tęskniłem za tobą – zamruczał, sprawiając, że uśmiechnęłam się jeszcze bardziej. – Ale myślę, że to czas na dobranoc dla kogoś – powiedział trochę głośniej. Marie wydęła usta, wyciągając ramiona ku Edwardowi, aby wziął ją na ręce. Podtrzymywał jedną ręką jej pupę, a drugą plecy. Oparła policzek na jego ramieniu, a on wyciągnął rękę, aby mi pomóc. Szłam z jedną ręką w tylnej kieszeni jego spodni, kiedy tak powoli zmierzaliśmy w kierunku naszego domu.
- Kto zajmuję się dzisiejszą kąpielą? – zapytałam, odnosząc się do kąpieli Marie przed snem.
- Ja – powiedział prosto. – Jest dziewczynką tatusia, prawda, kochanie ? – zapytał. Zachichotała i przytaknęła. Zmarszczyłam brwi, wydymając dolną wargę w jej kierunku.
- Ale, co jeśli mamusia chce przygotować cię do łóżka? – zapytałam. Marie wydęła usta.
- Nie, dzisiaj tatuś – zaskomlała. Oboje zaśmialiśmy się.
- Lubi mnie bardziej – drażnił się. Przewróciłam oczami.
- W porządku – powiedziałam, a następnie wskazałam na swój brzuch. – Ale te jest moje. – Edward zachichotał, czekając, aż wejdę po schodach przed nim.
Podczas gdy Edward i Marie brali kąpiel, przebierali się w swoje piżamy i czytali bajki na dobranoc, miałam okazję przebrać się w swoją własną jedwabną piżamę i chwycić miskę lodów, siadając w naszym łóżku i włączając telewizor. Mogłam usłyszeć ich rozmowę w łazience i włączyłam elektroniczną nianię, gdy udali się do pokoju Marie. To była zawstydzająca przyjemność dla mnie i nigdy nie przyznałam mu się, ale uwielbiałam słuchać Edwarda czytającego bajki na dobranoc przez elektroniczną nianię. Kiedy byłam z nim, czułam się taka pełna i szczęśliwa. Był najwspanialszym facetem na świecie, byłam całkowicie tego pewna. Nawet raz przyłapałam go na słuchaniu, jak ja czytałam bajki na dobranoc.
Gdy bajka dobiegła końca, usłyszałam jakieś zakłócenia i szelest, wiedziałam, że Edward wstał i układał małą w łóżeczku.
– Powiedz dobranoc mamusi. – Usłyszałam, jak powiedział łagodnie. Cholera. Przyłapana.
- Dobranoc, mamusiu. Kocham cię. – Usłyszałam zaspany głosik. I zgaduję, że to były hormony i po prostu to, jak szczęśliwa byłam, bo zaczęłam płakać. Odłożyłam pustą miskę na stolik obok łóżka i zaczęłam szlochać, gorące łzy spływały mi po rękach.
- Bella? – Usłyszałam od strony drzwi. Zerknęłam przez palce na Edwarda, miał rozpiętą koszulę i patrzył na mnie zdezorientowany. – Wszystko w porządku? – A ja zaczęłam ponownie płakać. Pospieszył w moją stronę, wspinając się na łóżko. – Bella, wszystko w porządku? – zapytał ponownie, odciągając moje ręce od twarzy i przesuwając włosy.
- Jestem po prostu taka szczęśliwa! – załkałam, obracając twarz do jego piersi. Czułam, jak drży i kiedy na niego spojrzałam, dostrzegłam jak próbuje pozostać cicho, ostatecznie przegrywając roześmiał się głośno. – Nie śmiej się! Nie masz pojęcia, jak szczęśliwą mnie czynisz i jestem taka hormonalna teraz, i taka zakochana w tobie, i w niej, po prostu nie mogę tego powstrzymać… - Edward uśmiechnął się i przytrzymał moją głowę, składając na moich ustach słodki pocałunek.
- Kocham cię, Bella – szepnął, kiedy osuwaliśmy się na prześcieradła. – I zawszę będę cię kochać. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Queens_of_Hell_Trans lati
Nowonarodzony
Dołączył: 26 Cze 2012
Posty: 3 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 20:01, 26 Cze 2012 |
|
No cóż, to już koniec tej historii. Miłego czytania:)
Outtake
- Tato! - zawołała moja mała dziewczynka, gdy rzuciła się w moje ramiona. Podniosłem ją na swoje biodro i pocałowałem jej łagodne, malutkie policzki.
- Witaj, kochanie. Jak się masz? - zapytałem ją, gdy wchodziłem po schodach, aby zobaczyć moją piękną żonę stojącą w drzwiach z naszym synkiem na biodrze, ssącego kciuka.
- Naprawdę świetnie! Mamy dzisiaj malować palcami! - wykrzyknęła, poruszając nimi przede mną.
- Więc jak znalazło się to w twoich włosach? - Postawiłem ją i potarłem niebieską farbę przyklejoną do jej linii włosów.
- To znaczy Jacob malował na mnie - szepnęła. – A Nessie próbowała rzucić w niego farbą, jednak… - Uśmiechnęła szeroko, a ja odwzajemniłem uśmiech, patrząc na nią.
- Ach, przedszkole. - Pochyliła się i dała mi słodkiego buziaka, którego oczekiwałem od wyjazdu do pracy.
- Witaj, kochanie. - Uśmiechnąłem się, kiedy się odsunęła.
- Twój syn zatęsknił za tobą - powiedziała z małym uśmiechem, ustawiając Charliego pod moim kątem. Kąciki jego ust rozciągnął się w uśmiechu zza smoczka, a następnie wyciągnął swoje małe ramiona w moją stronę. Podniosłem go i dmuchnąłem w jego malinowe policzki, sprawiając, że on i Bella się zaśmiali. - Chodź - rzekła, klepiąc mnie w tyłek. - Nie mamy zbyt dużo czasu, zanim wszyscy tutaj przyjdą.
Położyłem Charliego w obecności jego zabawek i poszedłem za Bellą do naszego pokoju. Zapachy dobiegające z kuchni były boskie, a z szybkiego spojrzenia mogłem stwierdzić, że kolejny raz przeszła samą siebie z tortem urodzinowym Emmetta.
- Tęskniłem za tobą - mruknąłem Belli do ucha, zdobywając jej uśmiech, gdy odwróciła się, aby pocałować mnie ponownie.
- Także za tobą tęskniłam, ale musimy się przygotować - powiedziała cicho, starając się mnie odepchnąć. Wydąłem na nią wargi, ale wyraziłem na to zgodę. Wpatrywałem się w nią intensywnie, gdy zrzuciła fartuch i dżinsy, a następnie wyciągnęła piękną niebieską suknię. - Przebieraj się! - Zaśmiała się, gdy złapała mnie na gapieniu. Wciągnąłem ubranie przeznaczone dla mnie, a Marie tańczyła w pokoju ubrana w ładny strój. Jej niebieskie włosy pozostały nienaruszone.
- Wyglądasz bardzo ładnie, aniołku - odparłem, podnosząc ją do góry. Rozmawialiśmy, gdy weszliśmy do kuchni, gdzie Charlie siedział cicho na blacie kuchennym, przyglądając się, jak Bella dekoruje ciasto.
- Nie chciała siedzieć wystarczająco długo w kąpieli - powiedziała Bella, kiedy próbowałem zdjąć z włosów Marie większą część niebieskiej farby papierowym ręcznikiem.
- Ty, panienko. Znajdziesz się w kąpieli natychmiast po przyjęciu. - Bella była trochę speszona, gdy nasza córka zgodziła się na to tak łatwo. Zadzwonił dzwonek do drzwi i Marie pobiegła, aby na niego odpowiedzieć, a ja z trudem nadążyłem za nią.
- Cześć Christopher! – krzyknęła, gdy otworzyła szeroko drzwi. Alice i Jasper stanęli za Christopherem i jego siostrami bliźniaczkami, uśmiechając się do mojej córki. Spostrzegłem, że Rosalie – w bardzo zaawansowanej ciąży - stała za nimi, a gdy dzieci pobiegły do środka wyciągnąłem rękę, aby jej pomóc.
- Bella jest w kuchni. Kończy ciasto - poinstruowałem Alice i Jaspera.
- Lepiej żeby miała coś na czym mogę usiąść – narzekała Rosalie - i coś do zjedzenia, na teraz. - Uścisnęła mnie i podreptała do kuchni, podczas gdy Jasper lekko pchnął syna do pokoju dziennego z innymi dziećmi. Chłopiec był czasami tak nieśmiały, że było to niemal smutne.
- Co jest nie tak z twoimi włosami? - zapytałem, pochylając się, aby się lepiej przyjrzeć zieleni w jego włosach. Chris zarumienił się i spuścił wzrok, kopiąc stopami.
- Christopher pomógł Nessie złapać Jacoba – szepnęła Marie, ukrywając się za moją nogą. - Nessie spudłowała i trafiła w niego. - Jasper i ja zaśmialiśmy się, i potrząsnęliśmy głowami, nakłaniając dzieci do zabawy z ich rodzeństwem.
Właśnie wtedy zauważyłem, jak bardzo dzieciaki są podobne do swoich rodziców. Marie była podobna do Belli - która uczyniła mnie niewiarygodnie szczęśliwym - jak dwie krople wody. Szczęściem jest mieć te dwie piękne dziewczyny. Natomiast Charlie, odziedziczył mój gruby, niezdyscyplinowany nieład, czerwonawych brązowych włosów. Jego oczy były koloru jasno zielonego i pałały ciekawością. Usta odziedziczył po mamie. Pulchne i nadąsane, ale Bella przysięgała na wszystko, że pewnego dnia będzie łamaczem serc.
Nie mieliśmy pewności, czy jego wielkość zostanie utrudniona przez jego wcześniactwo albo czy będzie szczupły tak jak jego ojciec. Ale Christopher był zdrowym chłopcem, nawet jeśli trochę za chudym. Wyglądał tak samo jak jego ojciec aż po kręcone blond włosy. Bliźniacy mieli długie, kręcone czarne włosy, których Alice odmówiła skrócenia, podobnie jak jej własnych. Lacey była głośna i żywa jak jej matka, podczas gdy Amelia była spokojna jak jej ojciec i brat.
- Bello, przepraszam, jeśli moje wody płodowe zrujnują jakiekolwiek meble. - Rosalie westchnęła, obniżając się na krześle i radośnie biorąc okrągłe ciasteczko, które je podano.
- Christopher był o dwa miesiące za wcześnie, a ten facet zamierza urodzić się dwa tygodnie po terminie? - zaśmiała się Bella, kładąc rękę na brzuchu Rosalie. - Nasze dzieci są kłopotliwe. - Rosalie uśmiechnęła się między ciasteczkiem, a Alice i Bella się zaśmiały.
- Kupiliśmy działkę - powiedział Jasper, stojąc obok mnie i patrząc na dzieci.
- Tak? Masz zamiar coś na niej zbudować? - Skinął głową.
- Opóźniło się to trochę, ale wraz z zamknięciem piekarni i macierzyństwem Rosalie pomyślałem, że warto mieć taki budynek. Alice może udekorować go, gdy się wprowadzimy.
- Gdzie on jest? - zapytałem, obserwując rękę Marie, gdy Christopher patrzył na lalkę z obrzydzeniem.
- Drzwi obok. - Moja głowa wystrzeliła do góry, aby popatrzeć na niego ze zdziwieniem.
- Żartujesz? - Jasper się zaśmiał i pokręcił głową. - To wspaniale!
- To miłe, że nasze dzieci będą dorastały razem - powiedział z uśmiechem.
- Halo? - donośny głos zadudnił od wejścia. - Edward? Chłopaki jesteście w domu? Dobrze by było, gdybyś nadal potrzebował mojej pomocy. Nie chcę, żebyś ty lub Bella znaleźli się pod tackami. Naprawdę chcę pójść do domu, zanim moja żona urodzi.
- Niespodzianka! - Marie krzyknęła, skacząc w salonie z podniecenia.
Emmett spojrzał na nią zupełnie zdezorientowany, dopóki reszta z nas nie krzyknęła niespodzianka! Bella wyciągnęła tort i zapaliła świeczki. Minęło chwilę, aby wyjaśnić, że w rzeczywistości nie potrzebujemy jego pomocy z cateringiem… tylko, że to jego urodziny. Ta noc była pierwszą nocą, podczas której zauważyłem, że Christopher zachowywał się inaczej w stosunku do Marie. Dał jej swój drugi kawałek ciasta, bawił się z nią lalkami, a gdy upadła i uderzyła się w kolano, głaskał ją, dopóki nie przestała płakać. To był pierwszy raz, kiedy to zauważyłem, ale z pewnością nie ostatni.
***
Marie była piękna, tak jak jej matka, odziedziczyła również niezdarność oraz słaby układ odpornościowy. Kiedy miała piętnaście lat, złamała, rękę spadając z drzewa na podwórku z przodu naszego domu, na którym uwielbialiśmy przesiadywać.
Tego dnia była chora i została w domu, podczas gdy ja pracowałem, a Bella była na imprezie cateringowej. Jej uszy i nos były zatkane, głowa i gardło bolało, i czuła się po prostu zbolała. Fakt, że jej uszy były zatkane, przyczynił się do upadku, ale myślała, że świeże powietrze byłoby dobre, więc weszła na drzewo, chciała poczytać.
Mieliśmy szczęście, że Christopher zdecydował urwać się ze szkoły, aby przynieść jej rosół i ją znalazł. Popędziłem do domu, aby pomóc, nigdy nie będąc bardziej wdzięczny, że moja rodzina otoczona była tak dobrymi przyjaciółmi.
Kiedy miała siedemnaście lat, Marie nauczyła się prowadzić. Ona i Christopher otrzymali prawo jazdy tego samego dnia.
Kiedy miała osiemnaście lat, rozbiła samochód o barierki ochronne, po tym jak go dostała. Rosalie, Emmett i ja obejrzeliśmy samochód, i stwierdziliśmy, że nie zrobiła nic złego, a nawet zapobiegła znacznie poważniejszemu wypadkowi.
Po wypadku z Marie było w porządku, głównie dzięki Christopherowi, który przyjechał wkrótce po tym i pomógł jej wydostać się z samochodu. Siedział przy niej całymi dniami, upewniając się, by miała cały czas odpowiednią opiekę
Nigdy nie rozumiałem, dlaczego nie zaprosił jej na randkę. Za każdym razem, kiedy rozmawiali o randkach i tego typu rzeczach, jego uszy zaczerwieniały się rumieńcem, który mógłby rywalizować z Bellą.
Poszli razem na bal, ponieważ Jacob z przedszkola od czasu incydentu malowania palcami zdeklarował swoją dozgonną miłość Nessie i porzucili swoje początkowe randki (Marie i Christopher).
Kiedy Chris zjawił się z Alice i Jasperem, aby odebrać Marie, musiałem przyznać, że wyglądał całkiem nieźle. Dołączył do drużyny piłkarskiej, więc wypracował mięśnie, pozostając jednocześnie szczupłym, podobnie jak jego ojciec. Marie zeszła po schodach z swoją matką w delikatnej balowej sukni w kolorze złamanej bieli. Gdy ją zobaczył. cały się rozpromienił, co przypominało Jaspera, kiedy patrzył na Alice, prawdopodobnie też tak wyglądam, patrząc na Bellę.
- Wyglądasz pięknie - szepnął do niej, rumieniąc się, gdy uśmiechnęła się do niego. Wymienili się kwiatami i trzymając mocno jej ramię, zeszli po schodach na plaże.
Emmett i Rosalie czekali, aby zrobić nam zdjęcia, ich trójka dzieci kopały piłkę po piasku. Charlie jęczał, chcąc do nich dołączyć, ale uścisnąłem jego ramię, mówiąc mu, aby wytrzymał chwilę dłużej.
Rosalie dzierżyła aparat, odkąd Emmett był całkowicie zielony, jeżeli chodzi o rzeczy, które nie były samochodami lub konstrukcją zdaniową. Charlie, Bella, Marie i ja skończyliśmy pozować przed zachodem słońca, ustawiając się w różnego rodzaju kombinacje, które zostały powtórzone na Alice, Jasperze, Christopherze i bliźniaczkach.
Jasper uśmiechnął się do mnie, kiedy obserwowaliśmy, jak nasze najstarsze dzieci stoją razem, wyglądając, muszę przyznać, całkiem jak para.
Oczy Marie były jasne i ożywione, kiedy uśmiechała się do aparatu, podekscytowana balem i wszystkim, co jest z tym związane.
Oczy Christophera prawie w ogóle nie opuszczały jej twarzy.
Pojechali na bal, Christopher prowadził, odkąd Marie w dalszym ciągu czuła się niepewnie za kierownicą.
Pomyślałem sobie, że to jest to. Wrócą do domu i Christopher powie jej, co czuje, a ona będzie miała jego całkowite uwielbienie.
Marie wróciła do domu późną nocą, po tym jak bal się skończył, trajkocząc o jakimś bracie dziewczyny, którego poznała i o tym jaki był wspaniały.
Spędziła lato, pracując w piekarni i chodząc na randki, które nie odbywały się z młodym panem Hale. Christopher pracował w lokalnej gazecie, a jesienią oboje wyjechali na uczelnie.
Marie udała się do Anglii.
W weekendy mieszkała z moimi rodzicami, podczas gdy studiowała angielski. Spędziła wolne z moimi rodzicami i dzwoniła mówiąc o wszystkich rzeczach, jakie widziała i zrobiła. Bella i ja byliśmy z niej tacy dumni, ale bardzo nam jej brakowało.
Kiedy Alice i Bella zaczęły spiskować różne sposoby, aby Christopher i Marie wreszcie zaczęli się spotykać, dowiedziałem się od Jaspera, kiedy pomagaliśmy Emmettowi budować jego dom po sąsiedzku, że Marie dzwoniła do Christophera niemal każdej nocy, od czasu jej wyjazdu.
Moje nadzieje dla tego chłopca wzrosły.
Christopher ukończył swój pierwszy rok ze średnią 4.0. Marie poszło tak samo dobrze, ale wydawało się, że straciła swoją pasję. Kiedy Bella i ja usłyszeliśmy, że rozważa rozpoczęcie szkoły kulinarnej, jak jej matka, zaczęliśmy mieć nadzieję, że wróci do domu.
Kiedy nadeszły urodziny Charliego, nasze trzy rodziny spotkały się wspólnie na plaży. Większość dzieci grała w siatkówkę, podczas gdy sześcioro z nas dorosłych, siedziało wokół pijąc i wspominając naszą młodość.
- Brzmimy niedorzecznie – zaśmiała się Bella, po tym, jak Rosalie podzieliła się jednym ze swoich i Emmetta czarujących (głupich) momentów z ich randek w Londynie. Przyciągnąłem Bellę blisko mnie i pocałowałem w czoło. Uśmiechnęła się do mnie, przebiegając palcami po moich ustach. - Pójdę po tort Charliego. – oznajmiła, cmoknęła mnie w usta, poczym zeskoczyła z moich kolan.
- Mogę coś dla was zrobić ? – zapytał Chris, zwracając się do naszej grupy. – Mam zamiar iść już do domu. – Zanim ktokolwiek z nas mógł odpowiedzieć, znieruchomiał, jego oczy rozszerzyły się, a usta rozchyliły.
- Cześć! – usłyszałem, jak zawołał słaby głos. Odwróciliśmy się. Była tam moja córka, biegnąca przez plażę i machająca do nas. Chris ruszył z miejsca, tylko piasek pozostał za nim. Byłem niewyraźnie świadomy moich rodziców i Belli spacerujących po plaży, daleko w tle Marie.
- Wiesz, że w dniu ich narodzin, powiedziałeś mi, abym trzymał Chrisa z dala od Marie? – zapytał Jasper, stojąc obok mnie i obserwując, jak biegną. Przytaknąłem. – Nie sądzę, że teraz posłucha.
- W samą porę. – powiedziałem z uśmiechem.
Christopher złapał Marie w pasie i obracał wokół, ich śmiech odbijał się echem po całej plaży. Upadli na piasek, w dalszym ciągu śmiejąc się, kiedy poszedłem pomóc Belli i powitać moich rodziców.
To, co zaskoczyło nas wszystkich, stało się wtedy gdy Chris złapał twarz Marie w swoje dłonie i pocałował, a gdy Marie odpowiedziała na jego pocałunek, zaskoczyło nas to jeszcze bardziej.
Gdy w końcu się od siebie oderwali, wydawali się zapomnieć, gdzie byli lub uważali, że są poza zasięgiem słuchu.
- Tęskniłem/am za tobą – powiedzieli sobie nawzajem.
- Kocham cię, Marie – powiedział jej poważnie Chris. – Byłem w tobie zakochany, odkąd mieliśmy pięć lat. Przez lata doprowadzało mnie to do szaleństwa, ale nie mogę ponownie pozwolić ci odejść bez powiedzenia tego. Jesteśmy swoim pierwszym wszystkim, jesteś moją najlepszą przyjaciółką i kocham cię.
- Chris. – Westchnęła Marie, a oszałamiający uśmiech pojawił się na jej twarzy. – Zawsze się o ciebie troszczyłam, ale nie wiem, co mam robić. Zawsze byłeś moim najlepszym przyjacielem. – Chris nachylił się o pocałował ją ponownie, zostawiliśmy ich samych. Pan wie, że zmarnowali wystarczająco dużo czasu.
Spotykając się w gronie trzech rodzin, w sumie piętnaście osób, nie mogłem nic na to poradzić, ale spoglądałem na ocean i pomyślałem, że mogliśmy nigdy nie być tak blisko. Butelka, którą wysłała Bella i którą ja znalazłem stała dumnie w naszym salonie. A nasze ślubne zdjęcie i inne fotografie rodzinne były po obu jej stronach.
Gdyby ten ocean, nie zaniósł jej butelki, dwójki naszych dzieci nie byłoby tutaj. I najprawdopodobniej nigdy byśmy się nie spotkali, a także rodzina Rose i Emmetta nigdy nie miała by miejsca.
Christopher nigdy nie poznałby Marie, nigdy nie zakochałby się w wieku pięciu lat i nigdy nie cierpiałby, kiedy Marie wyjechała. Ocean oddzielał to, przedłużając to, co miało się stać. Do tego momentu, nie zagłębiałem się, jak potężne były te chwiejne fale.
Stałem tam z żoną i dziećmi, jedenastką innych członków naszej rodziny, śmiejąc się. Spojrzałem na Christophera i Marie, którzy pochylali się ku sobie, ich palce były zanurzone w wodzie. Spojrzałem na mojego syna i jego przyjaciół, śmiejących się, biegających i jedzących tort.
Spojrzałem na Bellę, którą pokochałem od pierwszego wejrzenia.. Pocałowałem ją i z uśmiechem pomyślałem, że właśnie ta[/size]k miało [/size]być. [/color] |
Post został pochwalony 1 raz
|
|
|
|
Ewelina
Dobry wampir
Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 58 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P
|
Wysłany:
Wto 20:38, 26 Cze 2012 |
|
Huh, ale jaja. Kto by pomyślał, że Ocean tu wróci i zostanie zakończony. Teamowi dziękuję, chociaż pewnie zielone przyczepią się, że nie minął dokładnie miesiąc od Waszego/Twojego (nie wiem ile Was tam jest :)) pobytu. Jakby to było najważniejsze... W każdym razie sielanka dobiegła końca, przydałaby się beta, która ładnie by zbetowała rozdział, bo interpunkcja leży, jednak sądzę, że najważniejsze jest to, iż najsłodszy ff został ukończony i przeszedł do historii. Za czas i chęci i za wolę, aby skończyć to opowiadanie dziękuję. Miła i niesamowita niespodzianka :)
Pozdrawiam! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Queens_of_Hell_Trans lati
Nowonarodzony
Dołączył: 26 Cze 2012
Posty: 3 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 20:53, 26 Cze 2012 |
|
Ewelina napisał: |
przydałaby się beta, która ładnie by zbetowała rozdział, bo interpunkcja leży... |
Oczywiście zdajemy sobie sprawę z błędów, ale stwierdziłyśmy, że lepiej dodać taki tekst niż żaden:) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
valentin
Zły wampir
Dołączył: 03 Kwi 2010
Posty: 426 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 17 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Wto 20:56, 26 Cze 2012 |
|
Cóż A ja powiem tak :
Nie będę tu komentować, bo to zrobiłam na chomiku dziewczyn!
Chce jedynie podziękować pierwszym tłumaczkom za znalezienie i podjęcie się tłumaczenia tej historii :) Chce podziękować też Dziewczynom, które pomogły zakończyć to ff :)
Wymyślona, przekazała w ręce TranslateFF zgodę na zakończenie tego opowiadania, My zaangażowałyśmy do tego dziewczyny. Reszte rozdziałów zrobiły już sporo wcześniej, nie mniej jednak, żeby być fair wobec czytelniczek, które czytały to opowiadanie na forum, przystały na prośbę aby i tutaj wstawić dokończone rozdziały.
mam nadzieję że czytelnicy to docenią, a administracja spojrzy na to łaskawszym okiem. W końcu, gdyby zechciały być ... jak by to powiedzieć... nie koleżeńskie, wcale nie musiały by się tu logować by rozdziały udostępnić... zrobiły to na naszą prośbę a nie na odgórny nakaz... |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez valentin dnia Wto 20:58, 26 Cze 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
MIsia0712
Nowonarodzony
Dołączył: 08 Maj 2011
Posty: 13 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Nowa Ruda
|
Wysłany:
Śro 11:20, 27 Cze 2012 |
|
Wrócił!!!
Zaskoczyło mnie to bardzo miło, nie pamiętam kiedy ostatni raz to czytałam,...ale ...chyba z pół roku temu, a nadal pamiętam tą wspaniałą historię. Szczerze zapomniałam na czym się skończyła ta historia, ale teraz po dodaniu przez ciebie ostatnich rozdziałów jestem po prostu szczęśliwa, że co jakiś czas tu zaglądam i mogłam to przeczytać.:D Jeszcze raz dziękuję.!! do zobaczenia niedługo, jeżeli zamierzasz jeszcze coś pisać!!:D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Aurora Rosa
Dobry wampir
Dołączył: 29 Lip 2009
Posty: 695 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 54 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z własnej bajki
|
Wysłany:
Sob 20:23, 30 Cze 2012 |
|
Uwielbiam to opowiadanie i bardzo wam dziękuję, ze zdecydowałyście się je dokonczyć. Jest cudne, słodkie, przeurocze i tak niesamowicie pozytywnie nastrajające, dające nadzieję. Pobeczałam się jak czytałam te rozdziały.
Boskie :)
Dzięki wielkie że je dokończylyście :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
zawasia
Dobry wampir
Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 20 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D
|
Wysłany:
Nie 16:16, 01 Lip 2012 |
|
jak ja się cieszę, że wkońcu mamy zakończenie tego jakże cudownego opowiadania
dzięki za tłumaczenie i wstawienie tutaj końcówki
chyba muszę przeczytać je od nowa
od samego początku pokochałam to opowiadanko i musze przyznać że jest to jedno z lepszych jakie miałam możliwość przeczytać
pozdrawiam |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Nelennie.
Zły wampir
Dołączył: 27 Kwi 2009
Posty: 289 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: tak bardzo Wrocław
|
Wysłany:
Pon 13:17, 27 Sie 2012 |
|
O, AtO doczekało się zakończenia, co bardzo mnie cieszy :D Szczerze mówiąc, od jakiegoś czasu próbowałam powrócić na forum, ale zastój w dziale FF jakoś tak... nie wiem, pamiętam, że zawsze byłam tu głównie dla opowiadań, poprzednio, jak weszłam, zobaczyłam, że AtO ma kolejne rozdziały i bardzo się ucieszyłam. Później niestety znowu była cisza i poniekąd straciłam już nadzieję na to, że ten FF przejdzie do historii jako zakończony, dlatego bardzo, naprawdę bardzo, się cieszę, że wstawiłyście tu ostatnie rozdziały *.*
Ktoś wspominał, że przydałaby się beta i w sumie, to się zgadzam, ale jak jeszcze ktoś wspominał, najważniejsze, że rozdziały są :> A samo tłumaczenie jest sympatyczne - nie widziałam jakiś większych zgrzytów, opowiadanie brzmi po polsku, a nie po polskiemu, co jest kolejnym powodem do radości dla czytelnika, a do dumy dla tłumaczek
W zasadzie, chcę podziękować wymyślonej i Millie - nie wiem, czy dalej wchodzicie na forum i czy kiedykolwiek to przeczytacie, ale walić to xD - bo gdyby nie Wy, nigdy bym na tego fica nie wpadła i w sumie... nie wiem, czy jeszcze zajrzałabym na to forum po takiej kupie czasu, kiedy to już Zmierzch zdążył mi zbrzydnąć i w ogóle. A tak, przynajmniej miałam jakiś powód i nie zawiodłam się.
Fabuła, jak fabuła, na to tłumacz nie ma wpływu i chociaż zdaję sobie sprawę z infantylności i cukierkowatości tego opowiadania, to i tak je uwielbiam. To jeden z tych tekstów, który czyta się bez obawy, że ktoś nagle zginie, że znikąd pojawi się dramat, co jest dobre, kiedy chce się poprawić humor :D
Pozdrawiam i życzę powodzenia w kolejnych tłumaczeniach! :>
~Nelennie. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|