|
Autor |
Wiadomość |
Kizia-Mizia
Nowonarodzony
Dołączył: 17 Maj 2009
Posty: 22 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Kraśnik
|
Wysłany:
Czw 17:12, 25 Lut 2010 |
|
Wiem, ze już kiedyś było, ale nie dokończyłam tłumaczenia. Teraz biorę się za to na poważnie. Wstawiam najpierw 1 rozdział dla przypomnienie. 2 mam już gotowy, ale poczekacie sobie do jutra. Albo dłużej jak nikt nie będzie komentował :P
+16, bo występują wulgaryzmy
Wszyscy są ludźmi.
Miejsce akcji - głownie zamek Cullenów
czas akcji - XXI wiek!
Głowni bohaterowie - Bella i Edward
Można czytać również na chomiku.
[link widoczny dla zalogowanych]
Posiadam zgodę od autorki
Link do oryginału:
[link widoczny dla zalogowanych]
Rozdział 1
beta: mTwil
PWB:
- Bells, czas wstawać!
- Jeszcze kilka minut, tato – wymamrotałam do poduszki.
- Bella, nie możesz spóźnić się do pracy – powiedział, zrywając pościel z łóżka.
- Tato – jęknęłam.
- Chodź już, zaraz przyjadą – rzucił, wychodząc z mojego pokoju.
Westchnęłam i zwlokłam się z łóżka, ziewając. Była siódma rano. Już dawno nie wstawałam tak wcześnie.
Nazywam się Isabella Marie Swan. Mam dwadzieścia jeden lat, jestem osobą średniego wzrostu, a moje brązowe włosy, które nigdy nie chcą się ułożyć tak, jakbym tego chciała, mają identyczny kolor, co oczy.
Gdybym miała znaleźć w sobie najbardziej irytującą cechę, to wybrałabym to, że jestem okropną łamagą, potykam się nawet o własne nogi.
Wcześniej mieszkałam z moja mamą Renee i jej mężem Philem w Phoenix, w Arizonie, ale miesiąc temu przeprowadziłam się do jej byłego ukochanego, a mojego taty – Charliego.
Trzy lata temu skończyłam liceum i uczęszczałam na zajęcia z literatury angielskiej na Uniwersytecie w Dartmouth.
Moim celem jest zostanie pisarką. Zaczęłam już nawet kilka powieści, ale nigdy nie mogłam znaleźć w sobie na tyle dużo chęci, żeby się w to zaangażować.
Raz, gdy miałam nawet dobry pomysł, wysłałam kilka rozdziałów do wydawnictwa, ale wszyscy widzieli w mojej książce kolejne romansidło z happy endem, a ja naprawdę nie chciałam tak tego skończyć.
Więc, gdy po trzech latach wyjechałam z collage’u, zajęłam się nie czym innym, jak kończeniem swojego pierwszego dzieła, jednak tym razem na przeszkodzie stanęła moja mama. Stwierdziła, że więcej czasu niż napisanie powieści zajmie mi znalezienie wydawcy i że najlepiej będzie, jeśli w międzyczasie poszukam jakiejś innej pracy.
Wtedy Charlie zaprosił mnie do siebie. Mój tata mieszka na Arcenciel (to taka mała wyspa na wybrzeżu Australii). Jest to niezależne państwo, którym włada rodzina królewska. Charlie odpowiada tam za egzekwowanie prawa, więc powiedział, że szepnie o mnie dobre słówko księciu, który potrzebował osobistego asystenta - kilku ostatnich zginęło w niewyjaśnionych okolicznościach. Ponieważ nie miałam żadnego innego pomysłu na pracę, zgodziłam się. Zaczynałam dziś.
Miałam zostać asystentką księcia ubiegającego się o koronę. Nie cieszyłam się na myśl o tym – książę wszędzie był przedstawiany jako czarny charakter. Mięśniak sypiający z każdą napotkaną panienką, nie myślący o przyszłości swojego państwa. Ale to zawsze jakaś praca.
- Bella, schodzisz?
- Tak, już idę.
Zbiegłam po schodach tak szybko, jak tylko mogłam, starając się przy tym nie potknąć. Charlie był w kuchni, skąd dochodził zapach świeżych naleśników.
- Wow, tato... Jesteś tu chyba po raz pierwszy – mówiąc to, uśmiechnęłam się szeroko. Charlie w kuchni to jak wampir na słońcu - po prostu niemożliwe.
- No chodź już. Chyba mogę zrobić ci śniadanie – powiedział, stawiając przede mną talerz i siadając naprzeciwko.
- Dzięki, ale naprawdę nie musiałeś. To znaczy... Tyle już dla mnie zrobiłeś. Załatwiłeś mi pracę i w ogóle.
Jedzenie nie było wcale takie złe, jak przewidywałam.
- A zrobienie śniadania dla córki to już przestępstwo?
- Ty to powinieneś wiedzieć – zaśmiałam się.
Widocznie spodobała mu się moja odpowiedź, bo przez dłuższą chwilę śmiał się razem ze mną.
Gdy skończyliśmy jeść, pomogłam Charliemu włożyć talerze do zmywarki. Zegar wskazywał siódmą pięćdziesiat. Książę był bardzo zrzędliwy, więc przynajmniej pierwszego dnia nie powinnam się spóźnić. Inni nie za takie rzeczy już wylatywali...
- Zdenerwowana?
- Cholernie – mruknęłam.
- Nie martw się, będzie dobrze. Rodzina królewska jest bardzo miła.
- Nawet książę? – spytałam sceptycznie.
Charlie dostał nagłego napadu kaszlu, który w moich uszach zabrzmiał jak: „Cóż, wszyscy poza nim”.
- Jak sobie dasz radę beze mnie? – spytałam.
- Nie jestem taki bezradny, Bells. Zanim się tu przeprowadziłaś, żyłem sam prawie dwie dekady.
- Naprawdę, nie wiem jak tego dokonałeś.
Nagle zauważyłam, że na podjeździe zatrzymuje się jakiś samochód.
- Och, wygląda, że to po mnie – stwierdziłam, otwierając drzwi.
- Panna Swan? – spytał młody mężczyzna.
- Tak.
- Jest pani gotowa do drogi do zamku?
Pomachałam Charlie'mu.
- Pa, tato.
Do oczu zaczęły napływać mi łzy.
- Bells, nie płacz. Niedługo się zobaczymy.
Pomachałam ponownie.
- Pa!
Pół godziny później dojechaliśmy do pałacu - domu rodziny królewskiej. Był to wspaniały zamek, jak z bajki, położony na wielkim wzgórzu. Miał fosy, zwodzone mosty i piękny widok na miasto.
Od tej chwili stawał się moim domem na... kto wiedział jak długo? Byłam jedynie pewna, że nie zostanę tu na zawsze. Niedługo skończę książkę, opublikuję ją i wyjadę. Ale na razie było to niemożliwe.
- To nie może być prawdziwe – wymruczałam, gdy samochód wjeżdżał pod górę.
- Witamy w zamku Cullenów, panno Swan – powiedział szofer, wychodząc i otwierając przede mną drzwi.
Zdumiona rozejrzałam się wokół. Charlie często opowiadał, jak jest tu pięknie, ale zawsze twierdziłam, że przesadzał. Na dziedzińcu panował klimat rodem z romansu. Pnąca się wzdłuż ściany winorośl, ciężki zapach kwiatów w powietrzu i ogromna fontanna na samym środku placu.
- Cześć! Ty musisz być Isabella Swan. – Usłyszałam jakiś głos za mną. Odwróciłam się i zobaczyłam atrakcyjną kobietę machającą do mnie ręką.
Byłam zszokowana.
- Po prostu Bella.
- Cześć, Bella. Jestem Lauren Mallory, szefowa personelu w tutejszym pałacu. Na początku cię oprowadzę, ktoś w tym czasie zaniesie twoje torby do pokoju, a potem przedstawię księciu - powiedziała, nadal trwając przy swoim uśmiechu, który wydał mi się lekko nienaturalny.
Lauren pokazała mi pałac z każdej strony. Myślałam, że wygląda na taki duży tylko z zewnątrz i miałam rację. On nie był duży. On był ogromny. Było w nim nie mniej niż dwadzieścia sypialni (Kto normalny przyjmuje tylu gości na raz?), trzydzieści łazienek (chociaż prawdopodobne jest to, że nie zobaczyłam jeszcze wszystkich). A poza tym sala balowa, kuchnia, jadalnia i... biblioteka. Tak wielu książek zgromadzonych w jednym miejscu jeszcze nigdy nie widziałam, więc zakochałam się w niej od pierwszego wejrzenia.
- Będziesz miała czas, żeby wszystko dokładniej obejrzeć, ale jeszcze nie teraz...
Prowadziła mnie do mojego pokoju przez schody, które wydawały mi się szersze niż wyższe. Idąc wzdłuż holu, namiętnie przyglądałam się portretom, aż nagle potknęłam się o dywan. Zamknęłam oczy, czekając na zderzenie z twardym podłożem, ale to nie nastąpiło. Zamiast tego poczułam parę zimnych rąk oplatających mnie w pasie i zapobiegających upadkowi.
Rozejrzałam się wokoło i ujrzałam dwoje oczu jarzących się pięknym odcieniem szmaragdu.
- Wszystko w porządku, panienko? - zapytał, stawiając mnie z powrotem na nogi.
Zarumieniłam się zażenowana tym, że taki świetny facet poznał mnie w takiej sytuacji. Wyglądał na około dwadzieścia lat, był wysoki, miał bardzo bladą skórę, piękne włosy o miedzianym blasku, które seksownie opadały mu na twarz. A te zielone oczy... Podsumowując, zbyt przystojny chociażby dla swojego własnego dobra. Był po prostu idealny.
- Nic mi nie jest - odpowiedziałam jeszcze bardziej zawstydzona. – Dzięki.
I już mnie nie było. Pognałam za Lauren z myślą, że jeszcze kiedyś go zobaczę. Może on również należy do personelu.
PWE:
Patrzyłem, jak odchodziła.
Chciałem za nią krzyknąć i zapytać, co robi w pałacu, ale się powstrzymałem. Mój ojciec miał przedstawić mnie nowej asystentce, a ja postanowiłem się nie spóźnić. Szczególnie ze względu na to, że ostatnio przegiąłem.
Odchodząc w przeciwnym kierunku, myślałem tylko o niej.
Spotkałem ideał dziewczyny. Mój wygląd i pozycja sprawiały, że dziewczyny lgnęły do mnie jak pszczoły do miodu. Większość tych, które znałem to prawdziwe ślicznotki, ale ta była po prostu piękna, olśniewająca.
Zobaczyłem, jak upada i złapałem ją dosłownie w ostatniej chwili, dziękując Bogu za mój refleks. Zaskoczyło mnie to, jak ciało dziewczyny perfekcyjnie pasuje do moich ramion. Kiedy spojrzała na mnie, jej czekoladowe oczy zaparły mi dech w piersiach.
Blada i doskonała skóra, brązowe włosy opadające aż do talii i ten rumieniec rozprzestrzeniający się tak szybko po całej twarzy, sprawiały, że wyglądała oszałamiająco.
Ale miałem teraz inne zmartwienia na głowie.
- Ach, Edward. Usiądź – powiedział ojciec, zamykając za mną drzwi.
To mój tata, Carlisle, sprawował obecnie władzę, ale ja byłem następny w kolejce do tronu. Po mnie czekali jeszcze brat Emmett i siostra Alice.
Zdziwiło mnie to, że za ojcem stała moja matka – Esme. Nigdy wcześniej nie dołączała do naszych „rozmów”.
- Edward, musimy porozmawiać – powiedział Carlisle.
Podniosłem rękę, przerywając mu w pół zdania.
- Tato, naprawdę wiem, co chcesz powiedzieć. Jeśli to ta sama gadka, którą słyszę zawsze na naszych „rozmowach”, to wolałbym już wyjść, bo znam ją na pamięć.
- Edward, to nie moja wina, że cały czas zachowujesz się jak jakiś prostak. Spójrz na to – powiedział, rzucając mi gazetę.
Nagłówek na pierwszej stronie mówił:
„Czy naprawdę chcemy go jako naszego króla?!”
Pod spodem widniało moje zdjęcie zrobione, gdy wychodziłem wczoraj z dwiema dziewczynami z klubu. Jezu! Następnym razem, gdy będę sobie wybierał laski na noc, muszę być trzeźwy. Jedna z nich mogłaby być gdzieś w wieku Esme. Brrrr...
- No i?
- Jakie no i? Co ty sobie myślisz?! Musisz z tym skończyć. Jedyne co robisz, to chodzisz na imprezy, podrywasz dziewczyny i pijesz, a kto cię tam wie, czy jeszcze nie ćpasz? Przez to jaki stworzyłeś sobie obraz, społeczeństwo może się zbuntować i znieść monarchię – mój ojciec wykrzyczał ostatkiem sił, a potem opadł na swój fotel.
- Synu, musisz z tym skończyć. Najlepiej będzie, jeśli znajdziesz kogoś, kto ci w tym pomoże – stwierdziła delikatnie Esme.
Przewróciłem oczami.
- Każesz mi przestać się bawić? Alice i Emmettowi tego nie powiedziałeś.
- Bo oni bawią się tak, że nie szkodzi to ich wizerunkowi.
- Jeśli chcesz rządzić tym krajem, musisz zdobyć zaufanie ludzi – powiedziała moja matka.
- A może ja po prostu nie chcę być królem – odpyskowałem.
Esme spojrzała na mnie z bólem, a Carlisle tylko potrząsnął głową.
- Nic nie da się z tym zrobić. Jesteś następcą tronu i kiedyś będziesz musiał zostać królem.
- Nieważne – prychnąłem.
- A skoro jesteśmy już przy tym temacie, to pamiętasz, że dziś miała przyjść nowa asystentka? Lauren powinna już tu z nią być – przypomniała Esme dla uspokojenia sytuacji.
- Tak, i masz być dla niej miły. Charlie Swan mi ją polecił, to jego córka. I nie flirtuj z nią, póki jest twoją asystentką, bo wy się prześpicie, a cała reszta znów będzie na mojej głowie – warknął Carlisle.
- To nie moja wina, że kobiety rzucają się na mnie, kiedy tylko pojawię się w polu ich widzenia – powiedziałem, wstając z krzesła.
- Ale z nimi śpisz. I wtedy, to już twoja wina – odparował.
I znów wywróciłem oczami, jednocześnie trzaskając drzwiami.
Alice oczywiście czekała na zewnątrz. Spojrzała na mnie słodko i spytała:
- Jak tam, mój najdroższy braciszku, po rozmowie z naszym ojcem?
- Jakbyś nie wiedziała – burknąłem. – A czemu nie jesteś z Jasperem?
- Jasper jest w college’u. Tak samo jak Emmett i Rose. Niektórzy dbają o swoją przyszłość.
- A idź do diabła.
Alice odwróciła się i poszła do swojego pokoju. Byłem okropny dla mojego rodzeństwa, ale nie planowałem tego zmieniać, dopóki oni sami nie przestaną ustawiać mnie z „odpowiednimi” dziewczynami i przywalać się do tego, jak żyję.
To nie tak, że już zawsze chcę się nimi tylko bawić i jedynie tym zadowalać.
Po prostu czekam na tę jedyną, która nie patrzyłaby na to, że jestem księciem i mam dużo kasy, ale widocznie taka nie istnieje.
Dlaczego tylko ja nie miałem nikogo, kto by mnie kochał?
Carlisle miał Esme, Emmett chodził z Rosalie, a Alice z Jasperem.
To częściowo był powód tego, że zawsze otaczały mnie jakieś dziewczyny.
Wzdychając, odsunąłem od siebie te myśli i zacząłem przechadzać się po pokoju, czekając na moją nową asystentkę, która rzekomo miała mi pomóc w odzyskaniu wizerunku.
PWB:
Nerwowo chodziłam w tę i we w tę po korytarzu prowadziącym do pomieszczenia, w którym miał mnie oczekiwać książę.
- Jesteś gotowa, Bello? – spytała Angela - przemiła asystentka księżniczki.
Skinęłam głową, nie ufając mojemu głosowi.
Lauren zapukała do drzwi, oznajmiając nasze przybycie.
- Wejdźcie – odpowiedział głęboki, męski głos.
Otworzyła i weszła przede mną do środka.
- Książę Edwardzie, poznaj swoją nową asystentkę – powiedziała Lauren. – To Isabella Swan.
Spojrzałam na człowieka, który stał naprzeciw mnie. Znałam go.[/img] |
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez Kizia-Mizia dnia Pią 20:34, 10 Lut 2012, w całości zmieniany 10 razy
|
|
|
|
|
|
Ewelina
Dobry wampir
Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 58 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P
|
Wysłany:
Czw 17:37, 25 Lut 2010 |
|
Więc....nie zaczyna się zdania od więc, ale pasuje mi do tej sytuacji:) Nie powiem że znam to opowiadanie, nie przypominam sobie też wcześniejszego tłumaczenia. Być może dlatego, że zostało usunięte zanim trafiłam do świata Zmierzchu. Tematyka zupełnie inna, musiałam dwa razy przeczytać datę rozgrywania się akcji aby upewnić się, że nie mam zwidów. Pierwsza myśl, kiedy przeczytałam nazwę państwa, to: twilghtowy remake Pamiętnika Księżniczki. Łatwo przewidzieć fabułę, jak znam życie na końcu zamkowej drogi jest HE, niemniej ciekawi mnie co w trawie piszczy. Interesuje mnie styl pisania autorki i jej pomysły. Sądząc po lokalizacji Arcenciel, będą one nieprawdopodobne. Nie powiem, że rodzina królewska, która mieszka na wyspie wydaje się czyś absurdalnym. Chodzi mi tylko o położenie tejże wyspy. jako że lubię rzeczy trochę dziwne, będę czytać kolejne rozdziały.
Zobaczymy co z tego wyjdzie, także powodzenia w tłumaczeniu życzę.
Pozdrawiam. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Czw 17:38, 25 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
malpetka
Nowonarodzony
Dołączył: 28 Cze 2009
Posty: 5 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: inis-meain
|
Wysłany:
Czw 20:18, 25 Lut 2010 |
|
swiene opowiadanie. podoba mi sie sposob patrzenia na swiat zarowno z perspektywy edwarda jak i belli. alice wydaje sie troszeczke za sztywna w tym rozdziale ale i tak wszystko wspolgra ze soba znakomicie
pzdr.
a. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
villemo
Wilkołak
Dołączył: 29 Sie 2009
Posty: 114 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: wzgórze czarownic
|
Wysłany:
Czw 20:47, 25 Lut 2010 |
|
Kiedy "zwęszyłam" tytuł natychmiast wkroczyłam do akcji i zabrałam się za czytanie. Zapowiada się ciekawie, coś świeżego. Tylko mnie martwi Bella, męczy mnie jej nieśmiałość i niezdarność, ale w tym ff to zrozumiałe przecież ma do czynienia z księciem Fabuła do przewidzenia, ale coś po drodze może zaskoczyć czytelników. Ok zobaczymy co z tego wyjdzie.
Powodzenia i pozdrawiam,
Villemo |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Bebeeeee
Nowonarodzony
Dołączył: 26 Sty 2010
Posty: 42 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Czw 22:35, 25 Lut 2010 |
|
Naprawdę odwaliłaś kawał dobrej roboty i cóż, po jednym rozdzie ciężko cokolwiek powiedziec na temat danego ff, jednak kontynuuj swoją pracę nad tym opowiadaniem, a na pewno w niedługim czasie zostanie ona zauważona, jak i możliwe nagrodzona. :)
"Asystentka Księcia" jest powiewem świeżości, jakąś nowością. Jestem pewna, że ta historia zyska rzesze fanów, gdyż fabuła tego ff wciąga, a bohaterowie fascynują.
Mam nadzieję, że jutro wchodząc na tą stronę będę miała okazję przeczytac kolejny, wspaniały rozdział tego opowiadania. :)
Pozdrawiam i spokojnej nocy,
Bebe |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
BaaaSsia
Wilkołak
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 116 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Czw 23:39, 25 Lut 2010 |
|
Witaj!Zaciekawił mnie tytuł opowiadania.Czytałam je w orginalnym języku i mi się bardzo spodobało.Dlatego ciesze się , że znalazł się ktoś na naszym forum , który będzie go tłumaczył.
Nie mam zastrzeżeń to twojej pracy tylko pochwały :) Świetnie sobie poradziłaś z rozdziałem. Błędów też zauważyła[ukłony dla Bety].
FanFik pachnie świeżością, a fabuła wręcz porywa:DAutorka ma świetne i szalone pomysły . Coś czuje ,że szykuje się nowy hicior:p
Nie moge się doczekać kolejnego rozdziału.
Weny,weny,weny i czasu oraz niech moc będzie z Tobą.
Pozdrawiam :*
B. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
King-chan
Nowonarodzony
Dołączył: 08 Kwi 2009
Posty: 11 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Pią 14:16, 26 Lut 2010 |
|
Swietne xD Tłumacz dalej :D Mam nadzieje że niedługo dasz następny rozdzialik przetłumaczony :D Lukneła nazwe i tak się tu znalazłam :D Jest tyle FF że niewiadomo gdzie swoje gały nastwić :D Więc jak będzie nawet mało kom. To się nie przejmuj bo wemnie masz już stałego czytelnika :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
kakunia
Nowonarodzony
Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 43 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Polski :)
|
Wysłany:
Pią 15:24, 26 Lut 2010 |
|
Coś myślę, że będzie to jedno z moich ulubionych ff. Gdy po raz pierwszy słyszałam o Zmierzchu wółaśnie w takich okolicznościach to sobie wyobrażałam. Ciekawi mnie już tak dużo rzeczy, a dostępny jest tylko pierwszy rozdział, więc nie zastanawiaj się i wstaw kolejny najszybciej jak to możliwe. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Sonea
Wilkołak
Dołączył: 01 Maj 2009
Posty: 104 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Kielce
|
Wysłany:
Pią 18:40, 26 Lut 2010 |
|
Kurcze fajne jest to, że jeszcze nie było takiego scenariusza. Sądzę, że będzie fajnym opowiadaniem czytając tylko tak krótki fragment.
Widzę to w świetle intryg, jakichś śmiesznych sytuacji czy coś podobnego. No zobaczymy co będzie dalej, w końcu mam zamiar śledzić losy księcia- Edwarda i asystentki- Belli.
Mam nadzieję, ze nie będziesz nas długo trzymała i dodasz niedługo nowy rozdział. Chciałabym zobaczyć jak to się będzie rozwijać. Zapowiada się ciekawie.
Pozdrawiam, Sonea. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
maraa17
Nowonarodzony
Dołączył: 28 Lis 2009
Posty: 44 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Pią 19:18, 26 Lut 2010 |
|
Przypomina mi to ff pt. "Asystentka". Ale pojawia się tu coś innego.
Edward jako niegrzeczny książe mający odziedziczyć tron
Bella jego nowa sekretarka
Fajnie piszesz. Tekst płynnie się czyta. Podoba mi się rozbicie na: punkt widzenia Edwarda i Belli. Wiemy o czym oboje myślą.
Pisz dalej. Jestem ciekawa co wyniknie z ich wspólnej pracy.
Pozdrawiam :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Hedgehog
Nowonarodzony
Dołączył: 21 Lis 2009
Posty: 5 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Śląsk
|
Wysłany:
Pią 20:17, 26 Lut 2010 |
|
Zaciekawił mnie tytuł tego opowiadania i przeczytałam Twoje tłumaczenie... Przyznaje bardzo fajnie, lekko i szybko się to czytało. Historia wciągnęła mnie i od rozdziału do rozdziału (w oryginale) przeczytałam całe opowiadanie w jeden dzień ;P
Dla kogoś kto nie zna angielskiego wystarczająco to bardzo polecam Twoje tłumaczenie. Dobrze się bawiłam czytając.
Wielki ukłon w Twoją stronę, bo mimo że znam język angielski to tłumaczenie czegokolwiek mnie przeraża. Naprawdę robisz świetną rzecz
pozdrawiam :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kizia-Mizia
Nowonarodzony
Dołączył: 17 Maj 2009
Posty: 22 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Kraśnik
|
Wysłany:
Pią 21:00, 26 Lut 2010 |
|
No okey dziewczyny muszę Wam przyznać, że jesteście dla mnie wielką motywacją.
Wracam sobie do domu po "malutkich" zakupach przygotowana na krytykę i 5 komentarzy, a czekała mnie miła niespodzianka.
Jeszcze jak przeczytałam na mailu, ze mam jakąś wiadomość i zobaczyłam jej temat, to myślałam, ze może to ostra krytyka, albo coś w tym stylu.
Ostatnim razem opowiadanie to zostało przyjęte jako tako, ale dzięki Wam mam chęć tłumaczyć.
Dziś wstawiam drugi rozdział.
Znalazłam stałą betę i mam nadzieję, że nie znudzi jej się współpraca ze mną.
Dziś biorę się za tłumaczenie piątego rozdziału...
Muszę porozmawiać z autorką, czy wykonywała jakąś grafikę do tego ff'a, bo jeśli nie, to prosiłabym, żeby ktoś może się tego podjął.
A i jeszcze jedno.
Jak dobrze pójdzie, to będziecie mogły znaleźć tego ff'a na chomiczku.
Link podam przy pierwszym rozdziale, gdy będzie już na swoim miejscu :)
No nie wiem czy to przeczytałyście, ale musiałam przelać to co myślę tutaj :)
Nie dręczę Was dłużej
Rozdział 2
Beta: Invisse
PWB
Patrzyłam na mężczyznę, księcia, podchodzącego w moją stronę z wyciągniętą ręką.
- Miło mi cię poznać, Isabello - powiedział. Z zachwytem wsłuchałam się w jego aksamitny głos.
- Bello - sprostowałam, wyciągając dłoń. Gdy tylko nasze ręce się dotknęły, poczułam jak przechodzi przez nie coś w rodzaju prądu. Wyszarpnęłam się niespodziewanie, czując, jakbym płonęła.
Zaczerwieniłam się zawstydzona. Na jego pięknej twarzy również odmalowało się zaskoczenie, ale szybko je ukrył.
- Zostawię was samych, żebyście bliżej się poznali - powiedziała Lauren.
Skinęłam głową, skupiając się tylko na tym, żeby nie spojrzeć na księcia.
- Och... I, Edwardzie - powiedziała, zniżając głos i uwodzicielsko nachylając się do jego ucha. - Zadzwoń, gdybyś czegoś potrzebował. - Od razu wyczułam dwuznaczność jej słów.
- Oczywiście, Lauren. - Uwodzicielska nuta w jego głosie była zniewalająca. Pomyślałam, że to, co ludzie gadali było prawdą. On faktycznie był kimś w rodzaju playboya.
Lauren wyszła, zamykając za sobą drzwi, a pomiędzy nami zapadła niezręczna cisza.
- Usiądź, Bello - powiedział, odsuwając mi krzesło. Sam usiadł naprzeciwko mnie.
- Okey. A więc chyba nikt nie ma wątpliwości, jeśli chodzi o to, czego będzie dotyczyła twoja praca. Masz czuwać nad moim harmonogramem dnia, organizować mi transport do miejsc, w których muszę być, kontaktować się z mediami, a przede wszystkim odbierać mnie w nocy - mówił, nadal na mnie nie patrząc.
Gdy powiedział „odbierać mnie w nocy”, od razu wiedziałam, że chodzi o przywożenie go z imprez, gdy będzie zbyt pijany, żeby samodzielnie zrobić coś w tym kierunku.
- Tak, proszę pana. Lauren mi już to wszystko wyjaśniła.
- I skończ z tym bzdurnym „pan” i „książę”. Nazywaj mnie Edward. Tak, jak większość dziewczyn - oświadczył, mrugając do mnie.
Z nieznanych sobie powodów, poczułam przez chwilę nagłe trzepotanie mojego serca. Nie, Bella! Nie będziesz jedną z tych głupich dziewczyn myślących, że zostaną tą jedyną, która on pokocha! - powiedziałam sobie surowo.
- Czy jest jakieś miejsce, w którym muszę dzisiaj być? - spytał, ciągle mnie obserwując.
Spojrzałam do mojego kalendarza, gdzie miałam zamiar zapisywać wszystkie spotkania i polecenia Edwarda.
- Nie, oprócz obiadu rodzinnego dziś wieczorem.
Jęknął. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem.
- Kto zaprosił mnie na ten obiad? - Pytając, zamknął oczy i zaczął drapać się po nosie.
- Król poprosił, abyś był tam dziś wieczorem.
- Do licha, znowu - powiedział cicho. Tak cicho, że chyba miałam tego nie usłyszeć.
Przez kilka minut żadne z nas nie ruszało się, ani nie odzywało. Ja, głównie dlatego, że to była dla mnie nowa sytuacja i nie wiedziałam, jak sie zachować.
- Proszę, powiedz coś - nakazał Edward.
- Słucham? - spytałam zmieszana.
- Po prostu mów o czymś, dopóki się nie uspokoję. Opowiedz o sobie.
- Uhm... Nazywam się Isabella, mam dwadzieścia jeden lat i lubię czytać. - Zabrzmiało to trochę jak pytanie. To na pewno nie było normalne. Dlaczego książę miałby się mną interesować?
- Co lubisz czytać? - Nadal miał zamknięte oczy.
- Głównie klasykę. Moja ulubioną autorką jest Jane Austen.
- Czytałaś „Dumę i Uprzedzenie”?
- Co to za pytanie? - spytałam zirytowanym głosem. Zdziwiony otworzył oczy. Ups. Za późno pomyślałam, że nie należy tak mówić do nikogo należącego do rodziny królewskiej. To był mój pierwszy wielki błąd w tej pracy. Zaczerwieniłam się i spojrzałam w dół. - Przepraszam, proszę pana - mruknęłam.
Edward na chwilę spoważniał, a potem wybuchł śmiechem.
- Nie, to było zabawne. Nikt spoza mojej rodziny od dawna nie mówił do mnie takim tonem. Proszę ze mną rozmawiać, jak z każdym innym.
Nie wiem czy jest to możliwe, ale moja twarz poczerwieniała jeszcze bardziej. Po prostu świetnie. Teraz stwierdził, że jestem śmieszna.
- W każdym razie - usiłowałam zachowywać się tak, jakby nic się nie stało - tak, przeczytałam ją i bardzo mi się spodobała. To jedna z moich ulubionych.
Spojrzałam w górę i zauważyłam, ze Edward mnie obserwował.
- Kto jest twoim ulubionym bohaterem?
Starałam się nie wywrócić oczami.
- No, daj spokój. Przecież praktycznie każda dziewczyna jest zakochana w panu Darcym.
- I tego właśnie nie rozumiem. To znaczy - jak można sie zakochać się w kimś, kto jest arogancki, dumny i próżny? - stwierdził z pewnym wyrzutem.
- Ale są na świecie tacy ludzie. I wierz mi lub nie, ale zawsze znajdą się osoby, które się w nich zakochują.
- Jak myślisz, czemu tak jest? - Czułam, że powodem tego pytania jest coś innego niż ciekawość.
- Czy ja wiem? - Nie byłam pewna, jakiej odpowiedzi się po mnie spodziewał. - Może chodzi o to, że typ niegrzecznego chłopca jest bardzo atrakcyjny dla wielu dziewcząt.
- A czy ty uważasz, że to jest atrakcyjne? - spytał.
- Nie, ale gdybym była na miejscu Elżbiety... - Nie wiedziałam dokładnie, jak odpowiednio ubrać to w słowa. - Chodzi mi o to, że jeśli darzyłabym kogoś miłością, to dałabym mu tę drugą szansę bez względu na to, kim by był. Ludzie na to zasługują.
- Miłość - parsknął.
- Masz z tym jakiś problem? - Trochę drażniło mnie jego zachowanie.
- Niby nie, tylko wszystkie dziewczyny cały czas gadają o tej miłości, o byciu zakochanym... Jak wy, do diabła, poznajecie, ze kogoś kochacie?!
- Czy kiedykolwiek byłeś zakochany? - Te słowa wypłynęły z moich ust, zanim w ogóle pomyślałam, w co się pakuję.
Edward przyglądał mi się, jakby mnie oceniał. Po chwili rzucił tylko krótkie:
- Nie...
- Więc jak możesz twierdzić, że to uczucie nie istnieje? To, że go nie doświadczyłeś, jeszcze o niczym nie świadczy.
- A co z tobą? Byłaś zakochana? - Dalej zarzucał mnie swoimi pytaniami.
Potrzasnęłam przecząco głową.
- Skoro nigdy nie byłaś zakochana, skąd możesz wiedzieć, że to uczucie istnieje?
Zastanawiałam się chwile nad jakąś ciętą ripostą, ale gdy spojrzałam w jego oczy... Po prostu zatonęłam.
Nagle drzwi otworzyły się z trzaskiem i usłyszałam głośny pisk osoby wpadającej do pokoju.
- O. Mój. Boże. Jesteś nową asystentką Edwarda? Cześć, jestem Alice! - wykrzyknęła na jednym wydechu, podnosząc mnie z krzesła i mocno przytulając.
Zaraz... Powiedziała, że nazywa się Alice? Tak, jak księżniczka Alice? Nie spodziewałam się po niej takiego... entuzjazmu.
- Witam panią. Jestem Bella.
- Nie idź w te klimaty - zachichotała. - Angela próbowała nazywać mnie „pani” i tak dalej, ale strasznie mnie to wkurzało. Ben nazywa Ema tak cały czas, ale wątpię, żeby robił to naumyślnie.
- Alice, proszę, wyjdź z pokoju i przestań niepokoić moją asystentkę - przerwał spokojnie Edward.
- Nie można po prostu pogadać? - spytała Alice, odwracając się do brata.
- Nie, właśnie omawialiśmy… - zaczął niepotrzebnie. Alice przestała go słuchać, zanim jeszcze otworzył usta.
- Nie mogę się doczekać, żeby zabrać cię na zakupy. Pokochasz to. Jak tylko Rosalie, narzeczona Emmetta, będzie miała chwilę, pojedziemy tam razem.
- Przepraszam, Alice - powiedziałam uprzejmie. - Ale ja jestem tylko asystentką Edwarda. Nic więcej.
Zauważyłam, jak Alice się skrzywiła, ale zanim zastanowiłam się, czym to jest spowodowane, usłyszałam za sobą głos:
- Bella, możemy pogadać na temat twojego grafiku?
- Jasne. - Chwyciłam mój kalendarz.
- Zobaczymy się później, proszę pana - powiedziałam do Edwarda, zanim wyszłam z pokoju.
PWE
Patrzyłem, jak Bella odchodzi - tak, jak wtedy, w korytarzu.
Nie mogłem uwierzyć w to, co właśnie się stało. Nigdy w życiu nie potrafiłem tak łatwo porozumieć się z kimkolwiek, ale z Bellą było inaczej. Przychodziło mi to naturalnie.
Przy niej mogłem być sobą. Kiedy byłem w towarzystwie mojej rodziny, zawsze ze sobą walczyliśmy. Oni kazali mi być bardziej odpowiedzialnym, a ja ich olewałem. Kiedy byłem otoczone przez dziewczyny... cóż, wtedy nie mówiłem za dużo. A jeśli już, to rzucałem tylko komentarze, którymi mogłem je poderwać.
To, gdy się zarumieniła, zawstydzona własnym komentarzem, było bardzo zabawne. Jej rumieńce wyglądały tak... inaczej na jej bladej skórze.
Bella była niesamowita. Inteligentna, piękna, interesująca. I przyznam, że nie była jedną z tych dziewczyn, które leciały na mnie, gdy tylko mnie ujrzały. Zastanawiałem się, jak wiele słyszała o mnie i czy to z powodu plotek powiedziała, że niegrzeczni chłopcy nie są atrakcyjni. Jeśli tak, to czemu w ogóle przyjęła tę pracę?
Kiedy ojciec powiedział mi, że znalazł dla mnie nową asystentkę, myślałem, że będzie jak Tanya. Tanya była sprytna, ale najbardziej zależało jej nie na pracy, a na tym, żeby się ze mną przespać. Koniec końców, na tym się skończyło. Gdy tylko ojciec się o tym dowiedział, wywalił ją. Dlatego zdziwiłem się, że Bella będzie moją asystentką. Pomyślałem, że jak tylko się do mnie zbliży, okaże się, że jest taka sama jak Tanya.
Ale okazało się, że się pomyliłem. Chciałem dowiedzieć się czegoś więcej o tej sytuacji, ale z pytaniami musiałem poczekać.
Zazwyczaj dobrze rozumiałem ludzi. Patrząc na ich wyraz twarzy, mogłem powiedzieć bardzo dużo rzeczy. Ale spoglądając na Bellę, nie mogłem powiedzieć nic. Może była to wina jej szybko zmieniającego się stanu uczuć.
I nagle stwierdziłem, że chcę ją poznać. Oczywiście była też część, która chciała się z nią przespać. Chciałem ją zrozumieć. Chciałem poznać jej przeszłość, plany, marzenia. Chciałem stać się jej przyjacielem.
Na boga, Edward, myślałem, nie powinieneś w ten sposób myśleć o swojej asystentce. Wiedziałem, że nie powinienem się z nią zaprzyjaźniać. Bella była tu tylko po to, aby pomóc mi stanąć na nogi. Ale przyjaźń z nią i ta pomoc były w moim mózgu jakoś ze sobą połączone.
- Więc... - zaczęła Alice, siadając na krześle naprzeciwko mnie, które wcześniej zajmowała Bella. - Nowa asystentka, co?
Utkwiłem w niej wzrok.
- Alice, po jaką cholerę każesz jej iść z wami na zakupy? Wiesz, że ona jest tutaj po to, żeby pracować, a nie zaprzyjaźniać się z tobą.
- Cóż, ona po prostu wygląda mi na naprawdę miłą dziewczynę - odpowiedziała niewinnie. - Inteligentna, ładna, miła... Zawsze mogę się z nią zaprzyjaźnić. To nie moja asystentka. A jak będzie miała wolny dzień, to pójdziemy na zakupy.
Alice uwielbiała zakupy. Emmett kiedyś zaczął żartować, że to jakaś choroba, a potem Alice zaczęła studiować projektowanie ubrań.
- Wygląda jak zwykła dziewczyna... - ciągnęła dalej.
- Alice! - Celowo przerwałem w tym momencie. - Nie zamierzam sie z nią wiązać. Ona jest moją asystentką. Nic więcej - rzuciłem, powtarzając słowa Belli.
- Jasne - powiedziała sarkastycznie. - Mogę się założyć, że zejdziecie się w ciągu kilku tygodni. - Alice była tego tak pewna, jakby mogła przewidzieć przyszłość, jak jakiś czubek.
- To się nie stanie - mruknąłem.
- Jasne - powtórzyła.
- Przypomniało mi się coś - wiesz, dlaczego ojciec zarządził dziś rodzinny obiad?
- Nie. Słyszałam tylko, że mamy wszyscy się zjawić.
Westchnąłem. Co jakiś czas ojciec zaprasza całą rodzinę na obiad, żeby nas do siebie zbliżyć. A dokładniej, zbliżyć mnie do rodziny.
- W każdym razie - powiedziała Alice, wstając. - Muszę już iść. Jasper powinien niedługo wrócić.
Patrzyłem jak wychodziła, a potem udałem się do mojego pokoju i włączyłem muzykę najgłośniej jak się dało, próbując pozbyć się wszystkich myśli. Gdy tylko zamknąłem oczy, widziałem uśmiechniętą, idealną twarz Belli.
PWA
- Jasper - zapiszczałam, skacząc w jego ramiona. Uśmiechnął się.
- Hej, Alice. Tęskniłaś za mną?
- Tak, jak zawsze. - Zauważyłam Emmetta i Rosalie. - Hej, Em, Rose.
- Hej, moja mała siostrzyczko - rzucił Emmett, głaszcząc mnie po włosach.
- Emmett! - krzyknęłam na cały głos. - Zrujnowałeś moją fryzurę.
Wybuchł śmiechem, wcale się tym nie przejmując.
- A jak nowa asystentka Edwarda? - spytał, gdy szliśmy w stronę zamku.
- Jest świetna - zawołałam z entuzjazmem. - Ma wszystko, co on lubi. Inteligentna, ładna, miła...
- A co Edward na to? - odezwała się w końcu Rosalie.
- Edward jest wciąż Edwardem - westchnęłam. - Nadal nie chce się ustatkować.
- Myślisz, że będą razem? - Tym razem był to Jazz.
- Jestem pewna!
- Dlaczego?
- No właśnie, w końcu mówimy o Edwardzie - dodał Emmett.
- Ludzie, zaufajcie mi. A teraz, Rose, musimy zaplanować twój ślub!
PWB
Gdy szłam z Angelą, moje myśli ciągle błądziły gdzieś w okolicach Edwarda.
Myślałam, że trudno będzie mi rozmawiać z księciem. Ale nasza wymiana słów była tak naturalna, że przez większość czasu nie myślałam, kim on jest.
Wydawał się taki normalny. Nie zauważyłam w nim tego playboya. Tak, jakby było dwóch Edwardów. Ciekawiło mnie, który był prawdziwy.
Rozmawiałam z nim, jakbyśmy byli starymi znajomymi. Jakbym znała go całe życie. Przy nim mogłam być sobą i zapomnieć o wszystkim innym. I pomyśleć, że rozmawialiśmy o miłości.
Przestań, Bella, powiedziałam sobie, przestań sobie wyobrażać, że zostaniecie przyjaciółmi. To jest tylko praca, nie ma potrzeby tak bardzo zbliżać się do księcia. Pamiętaj o tych wszystkich rzeczach, które o nim słyszałaś.
Zagryzłam wargę. Może być ciężko nie angażować się... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
zawasia
Dobry wampir
Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 20 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D
|
Wysłany:
Pią 21:58, 26 Lut 2010 |
|
i zaczyna się robić ciekawie...
nie moge sie doczekać kolejnego rozdziału |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Invisse
Zły wampir
Dołączył: 19 Lip 2009
Posty: 355 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 43 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 22:20, 26 Lut 2010 |
|
No to ci teraz walnę komentarz za pięciu, żeby Ci ta kropeczka zamigotała :)
To opowiadanie jest fantastyczne. Zawiera w sobie lekkość i powiew świeżości, której od dawna potrzebowaliśmy.
Podoba mi się lekkość, z jaką ten FF jest napisany, ale podejrzewam, że to nie ze względu na nią wybrałaś ten ff do tłumaczenia.
O Twoim tłumaczeniu mogę się wyrazić tak - po skończeniu ma się pokusę, by zajrzeć do oryginału ^^
A ja mam te szczęście, że mogę zajrzeć do kolejnych rozdziałów przed innymi - beta marnotrawna, która wciąż obiecuje i słowa nie dotrzymuje.
Ale to był ostatni raz, słowo. Nie wiem, czy mogę zaspolerować, ale jutro nasza droga autorka będzie miała już trzeci rozdział :) a więc na trzy cztery skandujemy, żeby wstawiła ;*
Weny, weny, czasu i lepszej bety pod choinkę
In. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Bebeeeee
Nowonarodzony
Dołączył: 26 Sty 2010
Posty: 42 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Pią 23:30, 26 Lut 2010 |
|
Cóż, nie przepadam za zbyt długim wypowiadaniem się, dlatego powiem krótko i jeszcze raz - ten ff jest czymś wspaniałym, nowym. Zgadzam się w pełni z twoją betą, to opowiadanie tak wciąga, że masz ochotę wziąc się za oryginał. :)
Do innych forumowiczów:
Tłumaczka wyraziła zgodę na umieszczenie "Asystentki Księcia" na moim gryzoniu, w którym znajduje się oficjalne tłumaczenie, więc jeśli ktoś woli czytac tekst w formacie PDF to zapraszam serdecznie na:
[link widoczny dla zalogowanych] |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Al...ta nieśmiertelna
Nowonarodzony
Dołączył: 08 Gru 2009
Posty: 43 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdzieś w marzeniach
|
Wysłany:
Sob 9:19, 27 Lut 2010 |
|
Z nudów przeglądałam jakieś ff'y i do gustu przypadł mi tytuł twojego tłumaczenia. Tak mnie zainteresował, że postanowiłam go przeczytać.
I wiesz co?
On jest świetny. Błędów się nie dopatrzyłam, żadnych literówek czy coś. Albo jestem ślepa, albo serio piszesz bezbłędnie i masz świetną Betę.
Edward księciem? To dla mnie nowość.
Osobiście lubię "niegrzecznych chłopców", więc taki jego wizerunek playboy'a mi się podoba. I to bardzo.Co do pewności Alice, że Edward i Bella wkrótce będą parą również mnie cieszy, gdyż lubię czytać różne historie ich miłości.
Pewnie to wina tego, że straszna ze mnie romantyczka. Ale to już nie ważne.
Cóż by tu jeszcze napisać??? A już wiem. Czekam na kolejne chapiki.
Całuję gorąco oraz życzę czasu i chęci
Al ;*** xoxo |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
villemo
Wilkołak
Dołączył: 29 Sie 2009
Posty: 114 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: wzgórze czarownic
|
Wysłany:
Sob 11:01, 27 Lut 2010 |
|
Cóż widzę, że znajomość Belli i księcia Edwarda ma dość dobry start, zobaczymy jak dalej pójdzie, ale mam nadzieję, że Bella będzie twardą babką i tak łatwo się nie da uwieść. Alice jak zawsze zbyt rozentuzjazmowana z ogromną ilością optymizmu. Jej "wielkie" wejście przypadło mi do gustu Pozostaje mi czekać na ciąg dalszy...
Czasu i chęci życzę. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
King-chan
Nowonarodzony
Dołączył: 08 Kwi 2009
Posty: 11 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Sob 11:14, 27 Lut 2010 |
|
Fajnei że nie trzeba czekać długo na następny rozdział :) Mam nadzieje że 3 wyjdzie też dość szybko :D
Jak wiesz będę czytać :D Fajnie po pierwsze że wziełas się za to tłumaczenie bo ja to patetnowany leń do tego :D
Zapowieda się genialnie xD Czekam na następny rozdział :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
maraa17
Nowonarodzony
Dołączył: 28 Lis 2009
Posty: 44 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Sob 12:12, 27 Lut 2010 |
|
Świetny ten rozdział. Plus dla ciebie za szybkie wrzucanie tekstu na forum i świetne tłumaczenie :)
No i mamy nić porozumienia między Edwardem a Bellą. Ciekawe jak się to wszystko potoczy... MOże Alice ma racje...
CZekam na kolejny rozdział :)
POzdrawiam :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
kamosoka
Człowiek
Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 93 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Wrocław
|
Wysłany:
Sob 12:18, 27 Lut 2010 |
|
A ja przekornie napiszę, że to opowiadanie zupełnie nie przypadło mi do gustu.
Historia nie zupełnie bez sensu, jakieś królestwo, książę i nagle pojawiająca się
znikąd Bella, dostająca nagle posadę asystentki Edwarda. I oczywiście z miejsca się w sobie zakochują bez pamięci. To się jakoś dla mnie nie trzyma kupy.
Może kolejne rozdziały będą lepsze. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|