|
Autor |
Wiadomość |
Aggie
Nowonarodzony
Dołączył: 06 Sty 2010
Posty: 1 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 18:25, 06 Sty 2010 |
|
Komentuje po raz pierwszy, czytałam ale tak po kryjomu, coś mnie natchnęło i postanowiłam skomentować Twoje tłumaczenie jest genialne;) Szkoda mi trochę Belli, bo ona uwodzi Edzia i tak dalej na wszystkie możliwe sposoby, a facet nic, zero reakcji. Hmm... mam nadzieje, że jego silna wola pęknie xD Coś mi się wydaję, że ta winda to tak sama się nie zatrzymała, czyżby Em i Jazz mieli w tym jakiś mały udział??? Weny i mnóstwo wolnego czasu na tłumaczenie ;]
Pozdrawiam Aga xD |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
nieznana
Zły wampir
Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 410 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 22 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z cudownego miejsca
|
Wysłany:
Śro 20:15, 06 Sty 2010 |
|
Z początku myślałam, że będzie to podróba TO, później z rozdziałem na rozdział zaczynałam znajdywać różnice między tymi opowiadaniami. Są oczywiście podobieństwa, ale szczerze powiedziawszy przekonałam się do tego ff. Więc zaczęłam go czytać w oryginale. Oczywiście nie będę tu spoilerować bo i po co? Jak ktoś chce wiedzieć, to może sobie przeczytać oryginał, ale ja powiem jedno. Jestem nim zafascynowana.
I jak mam być szczera, to nie mogę się doczekać 12 i 13 rozdziału, oj będzie się działo xD Nie żeby wcześniej nic nie było, ale końcówka 12 rozdziału jest genialna
Weny i czasu do tłumaczenia,
nz. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
EsteBella;*
Człowiek
Dołączył: 22 Gru 2009
Posty: 81 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Hmm.. A już wiem... Wampirowo;]
|
Wysłany:
Pią 20:25, 15 Sty 2010 |
|
Świetne opowiadanie;]
Czytam od samego początku i coraz bardziej intryguje mnie edward...
Zastanawiam się jak on to odczuł...
Szczególnie to co czuł jak zobaczył Bellę z Jasperem;p
Z poważaniem
Ta jedyna Bella |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kelli_Cullen
Nowonarodzony
Dołączył: 29 Lis 2009
Posty: 4 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ostrów Wlkp.
|
Wysłany:
Nie 0:26, 17 Sty 2010 |
|
Tlumacznie-bossskie i chwała ci za to ze masz chęć to tłumaczyć
Hmmm....ja jestem więcej niż pewna tego, ze z ta winda to nie przypadek
i ze coś się wydarzy...mrrau napięcie rośnie czekam na następny odcinek ...
AVE WENA!!! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
takemeaway23
Zły wampir
Dołączył: 30 Mar 2009
Posty: 487 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 55 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Kluczbork.
|
Wysłany:
Nie 9:47, 17 Sty 2010 |
|
No, chyba przyszedł czas skomentowac
Jeżeli ktoś mówi, że Asystentka jest podobna do The Office to jest w błędzie.
Jedynymi podobieństwami jest to, że Bella jest sekretarką Edwarda.
Zupełnie inna relacja, charaktery...
Jestem strasznie ciekawa co wydarzy się dalej, jednak jestem zbyt leniwa, zeby czytac to dalej po angielsku, polegam na Tobie Reilee ! ;D
Tłumacz bejbe, bo świetnie Ci to idzie ! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Sweet*Rose
Nowonarodzony
Dołączył: 31 Gru 2009
Posty: 20 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Mirosławiec
|
Wysłany:
Nie 10:22, 17 Sty 2010 |
|
To jest wręcz wspaniałe:) No i założę się, że każdy już się zorientował dlaczego Ed unika panny Swan. Moja teoria wygląda tak... Bella podnieca Edwarda swoim wyglądem, a ten (w końcu są w pracy) unika jej by pozbyć się erekcji:)) Później on zaczyna się wściekać, bo Jasper flirtuje z Bellą, a przecież ona podoba się Edowi (samcze myślenie). No i teraz zaczyna się telenowela, c(: utknęli w windzie tam pewnie dojdzie do stosunku itd. Trafiłam?? Jeśli tak to nie miej mi za złe mimo, że jest trochu przewidywalne to nadal się spisuje jako zaje***te:)) Czekam zniecierpliwiona:**
Pzdr. Sweet*Rose |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Trampek
Nowonarodzony
Dołączył: 16 Kwi 2009
Posty: 29 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 11:54, 17 Sty 2010 |
|
Kocham tego ff!
Nie mogę się doczekać 7 rozdziału. Ten był...Świetny:D
No i akcja w windzie. Jestem ciekawa co tam się będzie działo. Czekam na nowy!
A i przy okazji ... Kiedy on może się pojawić ? :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Pech
Człowiek
Dołączył: 05 Wrz 2009
Posty: 59 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 22:16, 17 Sty 2010 |
|
Mam nadzieję, że nie zrezygnujesz z tłumaczenia, jak to wiele osób robi. Przyznam się, że rozdział przeczytałam w orginale, ale przestępuje z nóżki na nóżkę czekając na kolejny rozdzialik. Mam nadzieję, że nie bedę musiała długo czekać.
Weny, chęci oraz czasu,
Pozdrawiam,
Niezmiernie (nie)cierpliwy Pech |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Pech dnia Nie 22:17, 17 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Reilee
Zły wampir
Dołączył: 06 Wrz 2009
Posty: 320 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gloomy Swamp
|
Wysłany:
Nie 22:35, 17 Sty 2010 |
|
Oczywiście, że nie zrezygnuję z tłumaczenia.
Właśnie nad nim siedzę ;P
Musicie mi wybaczyć, gdyż mam teraz ciężki okres na studiach, mnóstwo zaliczeń i egzaminów, dodatkowo doszły mi trzy pojedynki i dużo betowania, dlatego Asystenkę przesunęłam na sam koniec Listy Spraw Do Załatwienia. Ale mozolnie brnę, gdy tylko znajdę trochę wolnego czasu i chęci.
Kiedy pojawi się nowy rozdział? Nie wiem. Pewnie niedługo. Myślę, że spokojnie mogę założyć, że w tym tygodniu zamieszczę rozdział 7. O ile patronuska da radę ;P
W tej chwili jestem w połowie.
Pozdrawiam i dzięki, że się tak niecierpliwicie, to mnie motywuje! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Maila
Nowonarodzony
Dołączył: 29 Mar 2009
Posty: 25 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
|
Wysłany:
Śro 16:27, 20 Sty 2010 |
|
Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału, świetny ff Powodzenia w tłumaczeniu, pozdrawiam! ;-)
Takim jednolinijkowcom mówimy nie. Postaraj się na przyszłość wykrzesać z siebie coś więcej, jeśli już piszesz komentarz pod opowiadaniem. Pernix |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Reilee
Zły wampir
Dołączył: 06 Wrz 2009
Posty: 320 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gloomy Swamp
|
Wysłany:
Pią 14:16, 22 Sty 2010 |
|
Rozdział 7.
Autorka: [link widoczny dla zalogowanych]
Link do oryginału: [link widoczny dla zalogowanych]
beta: patronuska
Wieża Strachu [Tower of Terror]
- Isabello… Bello. Proszę, spójrz na mnie. Proszę.
Zanim zdążyłam westchnąć, gdyż wypowiedział moje imię, światło w windzie nagle mrugnęło i zgasło. Światła awaryjne włączyły się sekundę później, lekko oświetlając wszystko przerażającą, niebieską poświatą.
- Co… - zaczęłam, ale zanim mogłam skończyć, winda szarpnęła i zatrzymała się, sprawiając, że poleciałam prosto na Edwarda.
Kolana ugięły się pode mną i gdyby nie schylił się, żeby mnie złapać, na pewno uderzyłabym głową prosto w jego brzuch.
Gdy to się stało, znaleźliśmy się w dość pokręconej i komicznej pozycji. Ręce zacisnął mi wokół talii, moje włosy dotykały podłogi, a Edward pochylał się tak, że nasze nosy się dotykały. Ramionom pozwoliłam zwisać bezwładnie po bokach, ale pragnęłam zanurzyć dłonie w jego włosach. Albo złapać go za tyłek…
Wiedziałam, że trwanie w takim zgięciu nie było dla niego wygodne, tak samo jak dla mnie, ale wydawało się, że będziemy tak stać, wymieniać oddechy i patrzeć sobie w oczy otoczeni niebieskim światłem przez wieczność.
Gdy tylko Edward zaczął sprawiać wrażenie, jakby chciał coś powiedzieć, kolejny wstrząs windy jeszcze bardziej wcisnął mnie w jego ramiona. Zaraz po tym szybko się podniósł, aby uchronić nas od przewrócenia się na podłogę.
Gdy stałam na obcasach, czubek mojej głowy sięgał jego żuchwy. Wiedziałam, że gdybym je zdjęła, mogłabym schować się pod jego podbródkiem. Ta różnica wzrostu wcale mnie nie przerażała, lecz sprawiała, że czułam się bardzo kobieco.
Moje ręce spoczywały teraz na jego ramionach. I tak, nie były to byle jakie ramiona. Mogły wyglądać na cherlawe w porównaniu z Emmettem, ale oczywiście nie były takie. Jedno ramię Edwarda całkowicie oplatało moje plecy i spoczywało na moim boku, drugą rękę zaplątał w moje włosy. Jego zapach; drogie mydło, bawełniana koszulka i ta wyrazista męsko-Edwardowa woń, łaskotały mój nos, gdy wciskałam twarz w jego koszulę.
- Myślisz, że zabrakło prądu? – Edward sprawiał, że mój głos był stłumiony, więc musiałam chrząknąć w połowie zdania. Na swoją obronę dodam, że cała sytuacja przypominała mi moje siódme urodziny, kiedy to utknęłam w toalecie, a odnalezienie mnie zajęło mojej mamie, Renee, dwie godziny. Byłam także całkowicie świadoma tego, że Edward Cullen ściska mnie w swoich ramionach, co w gruncie rzeczy można było nazwać obejmowaniem.
Świadomość tego ostatniego trwała jeszcze tylko sekundę, gdyż uścisk ramienia, które mnie obejmowało, zelżał, a wolna ręka powędrowała po moich plecach, wzdłuż barków i spoczęła na ramieniu tuż nad łokciem. Wiedziałam, że robił to tylko na wypadek, gdybym znowu miała upaść, ale czy musiał to robić w tak intymny sposób?
W odpowiedzi na moje pytanie, wolną ręką otworzył panel kontrolny i podniósł słuchawkę telefonu ratunkowego. Zmarszczył brwi, gdy przyłożył ją do ucha, co sprawiło, że moje serce zaczęło bić trochę szybciej z powodu zdenerwowania, tak jakby nie biło wystarczająco szybko z powodu podniecenia. Wcisnął parę razy guzik.
- I? – wymamrotałam ponownie, wiedząc, że w moim głosie pozostała jeszcze nutka złości spowodowanej tym, jak wcześniej mnie potraktował.
- Nie ma sygnału. – Poinformował mnie, odwieszając słuchawkę. Włożył rękę do kieszeni, bez wątpienia szukając komórki, zanim zdał sobie sprawę, że tutaj i tak nie ma zasięgu.
Pomimo tego, że oczywiście zdarzało mi się marzyć o utknięciu w windzie z Edwardem Chodzącą Perfekcją Cullenem, panika zaczynała mnie obezwładniać. W końcu byłam uwięziona w metalowym pudełku zawieszonym na paru linkach 49 pięter nad ziemią. Nie wspominając o przerażającym niebieskim świetle, które zdawało się wytwarzać więcej cieni niż rozpraszać.
- Więc po prostu poczekamy? - Czy ten pisk to naprawdę mój głos? Nie miałam pojęcia z powodu krwi pulsującej w moich uszach.
W odpowiedzi na pytanie, Edward puścił moje ramię, ściągnął marynarkę i osunął się na podłogę, siadając z wyciągniętymi przed siebie nogami.
- Proszę bardzo. – Ku mojemu zaskoczeniu, położył marynarkę na podłodze, zaraz obok niego, tak, że nie musiałam siedzieć na zimnej podłodze.
Gapiłam się na niego przez parę sekund, ponieważ nie nadążałam za zmianami jego nastroju. Jak mógł od reagowania na moje podrywanie, przez bycie draniem podczas całego tygodnia, a także wypowiedzenie mojego imienia dwie minuty temu przejść do bycia tak spokojnym i opanowanym w Wieży Strachu?
Zanim jednak zdążyłam coś powiedzieć, winda znowu się zatrzęsła. Edward szybko pochylił się do przodu i objął ramieniem moje biodra, by uchronić mnie od walnięcia czołem w ścianę.
Jeżeli w innych okolicznościach głowa Edwarda spoczywałaby przy moim żołądku, a jego dłonie ściskały moje uda, najprawdopodobniej myślałabym: zejdź trochę niżej . Ale kiedy cała winda nagle opadła o kilka stóp, zaczęło mnie to naprawdę, naprawdę przerażać. Ciągle nie mogłam przestać odczuwać ciepła promieniującego od jego silnych i szorstkich palców. Zaskoczyło mnie to, gdyż spodziewałam się, że jego skóra jest gładsza, mniej męska.
- Usiądź, zanim upadniesz. – Teraz jego głos był stłumiony przeze mnie.
Ignorując fakt, że jego palce ciągle pozostawały na moich udach, szybko cofnęłam się, odwróciłam i klapnęłam obok niego, oczywiście bez gracji, z jaką siadał on. Obydwoje byliśmy teraz zwróceni twarzami w stronę lustrzanej ściany, a nasze boki się stykały.
Kiedy zobaczyłam w lustrze, że schylił głowę i zwrócił się do mnie, marszcząc się i patrząc na moje uda, szybko poprawiłam spódniczkę tak, żeby nie podjeżdżała w górę. Winda znowu spadła kilka stóp.
- Dobrze, wystarczy. – Mój głos brzmiał histerycznie, ale już o to nie dbałam. – Nie powinien być tu jakiś hamulec? Albo hamulec bezpieczeństwa? Albo hamulec bezpieczeństwa bezpieczeństwa, na wypadek gdyby hamulec bezpieczeństwa się zepsuł? To znaczy, to przecież pieprzony wieżowiec Cullenów, a nie hollywoodzka Wieża Strachu!
Kiedy Edward nie odpowiedział, popatrzyłam na niego w lustrze i zauważyłam mały, zakrzywiony uśmieszek na jego ustach tak, jakby starał się nie roześmiać.
Boże, tyle razy chciałam, by śmiał się z mojego dowcipu, a on teraz zaczął się śmiać z mojego pieprzonego, nieszczęsnego przerażenia?!
- Proszę, spróbuj się uspokoić – powiedział łagodnym głosem, którego używa się, gdy ma się do czynienia ze sfrustrowanym dzieckiem. – Jestem pewny, że to mała usterka, która zostanie napraw… -
Światło zgasło, pozostawiając nas w ciemnościach, a winda znowu opuściła się o jedno piętro lub więcej.
- …iona już wkrótce.
Zdążyłam jedynie zauważyć, że ściskam jego kolano, gdy poczułam, że przykrył moją dłoń swoją ręką. Kciukiem zaczął kreślić kółka wokół moich knykci, by mnie uspokoić. Słyszałam w ciemności jego aksamitne mruczenie.
- W porządku, Bello. Wszystko będzie dobrze.
Cała kabina zaczęła się trząść, szarpiąc okropnie i opuszczając się w dół o kilka pięter, od czasu do czasu drgając w górę. Ja również zaczęłam się trząść. Moja dolna warga dygotała i wiedziałam, że za parę sekund zacznę płakać.
- Bello? Wszystko w porządku, prawda?
Nie potrafiłam odpowiedzieć. Wiedziałam, że jeśli tylko otworzę usta od razu wybuchnę płaczem. Boże, gdzie się podziała odważna i otwarta Bella z poniedziałku?
Racja, przez cały tydzień była odtrącana, a teraz siedziała w całkowitej ciemności, w, co było oczywiste, stalowej pułapce śmierci bez możliwości skontaktowania się z kimś z zewnątrz i bez pojęcia, czy ktokolwiek wie, że tam była.
Potem nastąpił szczególnie mocny wstrząs i moja głowa z pewnością uderzyłaby potylicą w ścianę, gdyby Edward nie przyciągnął mnie do swojej klatki piersiowej, biorąc na siebie całą siłę uderzenia. Nie dał po sobie poznać, że uderzył się w głowę, jedynie przyciskał mnie do siebie i jeszcze raz powiedział:
- W porządku.
Kiedy ponownie nie odpowiedziałam, zapytał:
- Bello?
Jak mogłabym nie odpowiedzieć, gdy tym idealnym głosem wymawiał moje imię z takim zaniepokojeniem i podczas gdy jego fantastyczne ciało otaczało moje?
- W-wszystko ze mną o-okej.
Poczułam, jak ręka Edwarda podnosi się z mojego ramienia i otacza moją twarz. Czułam się taka mała. Tulona przez jego olbrzymie dłonie, zaczęłam płakać.
- Nie jest okej. Chodź tutaj. – Powtórzył z naciskiem. Prawdziwie żałuję, że nie byłam na tyle świadoma, by odnieść korzyść z faktu, że przyciągnął mnie do siebie tak, że siedziałam między jego nogami. Ponownie owinął wokół mnie ramiona, poczułam, jak wciska twarz w moje włosy i usłyszałam ciche „ciii, Bello”. To mi wystarczyło. Wtuliłam się w jego klatkę jak przerażone, zranione dziecko, ramiona podnosząc w górę, by objąć go za szyję i przycisnąć twarz do tego ciepła.
W odpowiedzi na moją uległość i z powodu, że wzdrygnęłam się, gdy winda zaczęła grzechotać tak mocno, że moje zęby były na wykończeniu, jego silne uda ścisnęły moje boki, jedną rękę włożył mi we włosy, a drugą kolistymi ruchami pocierał moje plecy, by mnie uspokoić.
- Ale co jeśli - co jeśli oni nie wiedzą, że tu jesteśmy? – wyrzuciłam z siebie, łkając i prawdopodobnie niszcząc jego koszulę.
Poczułam jego twarz w moich włosach, gdy zagruchał:
- Wiedzą, że tu jesteśmy, Aniołku. To nie potrwa długo. Proszę, nie płacz.
To oczywiście sprawiło, że zaczęłam płakać mocniej. Edward trzymał mnie przez cały czas, z twarzą w moich włosach gruchając pocieszające słowa i praktycznie błagając mnie, bym przestała. Miałam wrażenie, że nie lubi patrzeć (cóż, więcej niż wrażenie) jak płaczę, gdyż ciągle powtarzał:
- Proszę, przestań płakać. Zrób to dla mnie. Proszę, Kochanie?
Ciągle mamrocząc mi we włosy, używał takich słów jak Kochanie i Aniołku. Bardziej niż czegokolwiek innego żałowałam, że nie potrafiłam skupić się na tym, żeby wydedukować, czy naprawdę przyciska usta do mojego czoła po każdym zdaniu, gdyż wszystko, co czułam, o czym myślałam i co słyszałam to ciągle opuszczająca się winda.
Musiało minąć pół godziny, zanim opadliśmy do trzydziestego piętra, kiedy światła zapasowe wróciły do życia.
Miałam mocno zaciśnięte powieki, ale Edward podniósł moją głowę do góry głaszcząc mnie po włosach i wyszeptał:
- Widzisz, Kochanie? To nie potrwa długo, obiecuję.
Popatrzyłam w jego oczy, które także patrzyły na mnie ze spokojem, współczuciem i troską, kiedy winda zaczęła swobodnie spadać.
Poczułam, jak żołądek podniósł mi się do gardła. Ogarnęło mnie okropne uczucie lekkości. Gapiłabym się na migające w zabójczym tempie numery pięter, ale Edward gwałtownie przyciągnął mnie do siebie, tak mocno, że aż zabolało. Ciasno owinął ramiona wokół moich pleców, jedną ręką tuląc moją głowę, przyciskał ją do swojej szyi. Nogi zgiął w kolanach i przycisnął je do mojej talii. Wyglądało na to, że całym ciałem próbował utworzyć wokół mnie ochronną muszelkę.
Kiedy już myślałam, że na pewno umrzemy, winda nagle się zatrzymała. Edward i ja ściskaliśmy się tak mocno, że każdy mój mięsień krzyczał w proteście. Żadne z nas się nie poruszyło, ale będąc tak blisko czułam, że moje serce bije o wiele szybciej niż jego. Jak to mogło nie przestraszyć go tak mocno jak mnie?
Wydawało się, że minęła minuta, choć faktycznie minęło z dziesięć, kiedy zapaliły się światła, a ja usłyszałam, że ktoś wali w drzwi.
- Wszystko z wami w porządku?
Uścisk Edwarda lekko zelżał, chociaż ja ciągle wciskałam twarz w jego szyję i ściskałam koszulę. Starałam się również ukryć łzy, chciwie wciągając jego zapach i starając wziąć w garść po obłąkańczym szoku i strachu, wiedząc, że nie staliśmy się naleśnikami.
- Wszystko okej. – Głos Edwarda mnie przestraszył i kiedy wydałam z siebie upokarzający kwik, jego ręka ponownie powędrowała w moje włosy. – Chociaż wolelibyśmy stąd wyjść, o ile nie jest to zbyt wielki problem.
Usłyszałam chichot po drugiej stronie, a potem:
- Za pięć minut otworzymy dla was te drzwi.
- Bello, myślisz, że możesz wstać dla mnie? – Palce Edwarda spoczęły na moim podbródku, podnosząc moją twarz w jego kierunku. Uśmiechał się do mnie uprzejmie, zielone oczy miał pełne troski.
Kiwnęłam głową, chociaż nigdy wcześniej tak bardzo nie chciałam się ruszać, i kiedy wstrząśnięta puściłam materiał, który ściskałam w pięści, Edward wziął mnie pod ramię i pomógł mi wstać na nogi.
Pochylił się , by wziąć moją torebkę, swoją aktówkę i marynarkę, a potem szybko, ale ciągle delikatnie położył marynarkę na moich ramionach. Owinął wokół mnie ramię.
Zrozumiałam skąd ta troska. Z lustra patrzyła na mnie dziewczyna z wielkimi brązowymi oczami, ze łzami ściekającymi po policzkach, z nosem różowym od płaczu i trzęsąca się jak liść.
Staliśmy w ciszy, gdy drzwi zostały otwarte, a dwie ręce odziane w strażacki uniform wyciągnęły mnie na zewnątrz. Zauważyłam, po kolejnym szoku, że zanim zadziałały systemy bezpieczeństwa , spadliśmy aż do parkingu. Za mną Edward podał nasze torby, a potem sam wspiął się bez żadnej pomocy.
Około trzydziestu mężczyzn w uniformach pytało mnie, czy wszystko w porządku. Zapewniałam ich, że mam się dobrze. Stałam z boku, gdy Edward rozmawiał ze szefem strażaków i kilkoma ważnie wyglądającymi ludźmi.
Było mi zimno, byłam zmęczona, męczył mnie straszliwy ból głowy. Nie chciałam niczego więcej niż dostać się domu, zwinąć w kłębek na łóżku i zadzwonić do mamy, by mi współczuła albo spędzić noc, wracając myślami i analizując każdy dotyk, spojrzenie i słowo, którym Edward mnie obdarzył dzisiejszej nocy.
Szybko zdjęłam cudownie pachnącą marynarkę, położyłam ją obok jego aktówki i zaczęłam skradać się za róg, zanim ktokolwiek mógłby znowu zapytać mnie, czy wszystko w porządku.
Moja furgonetka stała dokładnie tam, gdzie ją zostawiłam, chociaż wydawało się, że minął od tego czasu tydzień, a nie dziesięć godzin. Kilka chwil zajęło mi wyciągnięcie kluczyków z torebki, gdyż moje ręce strasznie się trzęsły, ale w końcu udało mi się, za trzecim razem. O wiele więcej prób potrzebowałam, by otworzyć drzwi.
Właśnie miałam zamiar wejść do środka, gdy zostałam szarpnięta do tyłu, a drzwi zostały zatrzaśnięte.
- Dokąd się wybierasz? – Aksamitny głos zadźwięczał mi w uchu, nie obniżając mojego poziomu zdenerwowania.
Odwróciłam się do niego twarzą, co także nie pomogło i uniosłam brwi z powodu jego zagniewanego wyrazu twarzy.
- Um… do domu? - zapytałam zaskoczona.
Edward zmarszczył brwi bez aprobaty i powiedział:
- Czy naprawdę wydaje ci się, że pozwolę ci jechać do domu w twoim obecnym stanie?
Tym razem wprawił mnie w zakłopotanie.
- Więc sugerujesz, że mam spać w biurze?
Wywrócił oczami, nigdy wcześniej czegoś takiego u niego nie widziałam. Potem zamknął drzwi, złapał moją torebkę i kluczyki i odciągnął mnie od mojego samochodu.
Zanim zdążyłam się zirytować lub cokolwiek, stałam na wprost jego Volvo.
- Ja zabiorę cię do domu – powiedział mi w końcu, tonem, który nie zniósłby sprzeciwu.
Pochylił się, by otworzyć drzwi dla pasażera, uśmiechając się pokrętnie, kiedy jego twarz znajdowała się jedynie o cale od mojej i dodał:
- I zamierzam się upewnić, że zostaniesz dostarczona tam właściwie. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Reilee dnia Pią 17:20, 22 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
seska
Dobry wampir
Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 864 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 21 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 14:59, 22 Sty 2010 |
|
Czy to nie chore, że chciałabym być w tej windzie?
Czytam regularnie Asystentkę i ciekawi mnie bardzo, w jakim kierunku pójdzie opowiadanie. Z początku powiewało TO, ale jak widać, opowiadanie podąża innym torem. I dobrze
Z niecierpliwością czekam na rozwój akcji. Humory Edwarda intrygują, zakładam, że ostatnia wściekłość była spowodowana lunchem na firmowej stołówce
Railee, dzięki za rozdziały |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Aliss.
Wilkołak
Dołączył: 30 Mar 2009
Posty: 237 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Pią 15:59, 22 Sty 2010 |
|
Ooo jaaa xd
od kiedy on się taki uroczy i troskliwy zrobił?:D normalnie nie uwierzę. Pewnie chcę ją uwieść i wykorzystać.
ale gdybym miała możliwość bycia w tej windzie... to... CZEMU NIE?:D
dobra, jestem chora jak seska bo przez tą windę też jesteś trochę chora, nie?:p
nie wiem już co piszę, dlatego iż zakończę już mój jakże konstruktywny i głęboki komentarz.
życzę czasu, cierpliwości i weny.
chora xd |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Ewelina
Dobry wampir
Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 58 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P
|
Wysłany:
Pią 17:16, 22 Sty 2010 |
|
Cytat: |
- Czy naprawdę wydaje Ci się, że pozwolę Ci jechać do domu w twoim obecnym stanie? |
z małej litery poproszę:)
Co do fabuły.Zdecydowanie to był najlepszy rozdział jak do tej pory. Stwierdzenie, że winda zbliża ludzi, jest udowodnione. Chyba nic bardziej nie rozczuli faceta jak zepsuta winda i trzęsąca się ze strachu kobieta. Długo kazałaś czekać na rozdział, jednak było warto. Oby kolejna część była równie mocno interesująca.
Pzdr |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Sweet*Rose
Nowonarodzony
Dołączył: 31 Gru 2009
Posty: 20 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Mirosławiec
|
Wysłany:
Pią 22:13, 22 Sty 2010 |
|
No to mnie zaskoczyłaś c(: Myślałam, że Bells nie będzie w tym ff (jak zazwyczaj) zapłakaną histeryczką. Ale cóż... Jestem ciekawa czy Ed planuje odstawić pannę Swan do domu czy może cuś więcej:)) Wiem, że te wypociny nie są zadowalające, więc błagam o wybaczenie. Czekam na kolejny chap:**
Pzdr. Sweet*Rose |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
bluelulu
Dobry wampir
Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 974 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 85 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hueco Mundo
|
Wysłany:
Pią 22:50, 22 Sty 2010 |
|
Dokulałam się tutaj i czas na kreatywny komentarz, niekoniecznie konstruktywny. Siódmy rozdział dość 'zamknięty'.
Czy wypadek w windzie to nie jest aby pomysł Jaspera i Emmetta. Nie wiem czy w akcie desperacji nie zrobiłabym czegoś podobnego by znaleźć się sam na sam z facetem z moich snów? Może nie ja, jestem szczęśliwa ale inne dziewczyny... Szkoda
tylko że w prawdziwym życiu szefowie chętniej zajmują się czystym mobbingiem i nie posiadają anielskiej twarzy Edwarda Chodząca Perfekcja Cullena.
Już się nagadałam o braku podobieństwa z TO . Jestem totalnie oczarowana tym opowiadaniem. Jak tylko widzę kolejny odcinek od razu wyskakuje mi ogromny banan na twarzy do takiego stopnia , że czuje ból mięśni policzków ;p
To przerażenie Belli było takie naturalne, pewnie zareagowałabym tak samo. Wizja śmierci , tak blisko. Nie miała możliwości napawać się obecnością pana E podczas tej sytuacji w windzie. Edward był taki inny, taki czuły. Pewnie znów zamieni się w lód... ;<
Pozdrawiam, bardzo gorąco w te mrozy , aktualne i nadchodzące. Brr.
- Uskrzydlona. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Fuyu.
Dobry wampir
Dołączył: 12 Cze 2009
Posty: 799 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 30 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Yaoi-world :D
|
Wysłany:
Sob 0:01, 23 Sty 2010 |
|
TO JEST PRZEMGASUPERXXLZAJEBISTE!
aaaaa! orgazmiczne!
zupelnie zapomnialam ze to tlumaczenie.
o przecinki sie nie martwie,bo i tak nie zwracam na to uwagi. ;d
czyta sie lekko i przyjemnie.
+Emm i Jazz = perfekcja <3
swietne polaczenie pornosa z komedia i romansem.
chce nastepny rozdzial!
WENY! WENY! WENY!
Amen ;d
xx. Doris |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Anex Swan
Wilkołak
Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 170 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z piwnicy... ech, tam gdzie internet i książki ^^
|
Wysłany:
Sob 14:55, 23 Sty 2010 |
|
No dobra, teraz może ja...
Zdziwiła mnie ta nagła odmiana Edwarda, jestem przekonana, ze w końcu zostanie to wyjaśnione, ale teraz wydaje się to co najmniej dziwne. rozdział bardzo mi się podobał i jestem oczarowana ta całą sytuacją. Czytało się zresztą też bardzo miło. Czuję, że ten cały wypadek w windzie to nie jest zwykła awaria, a już jestem stu procentowo pewna, że bracia Cullen maczali w tym swoje palce.
Ładnie przetłumaczony rozdział i ciekawy. Ciekawi mnie co będzie potem, ale to już znowu ta sama bajka, teraz ciągle czuję, że rozdziały są stanowczo za krótkie. Szkoda tylko, że Edward jest taką chodząca perfekcją, jak w części ff zresztą, ale wolałabym żeby w końcu pokazał choć trochę człowieczeństwa. A i jeszcze jedno, ciekawi mnie powrót do domu, tam musi się coś stać,coś, ale musi
Życzę weny czasu i nastroju na tłumaczenie kolejnych rozdziałów. Czekam na następny rozdział.
Pozdrawiam, Anex |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
k8ella
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 729 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 63 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod spojrzenia towarzysza Belikova
|
Wysłany:
Nie 17:40, 24 Sty 2010 |
|
Reilee, moja droga
Przyznam się bez bicia, że przeczytałam już wcześniej, ale wen na komentarz w połowie mi uciekł i stchórzyłam. Jednak nie mogę Ci tego zrobić i nic nie napisać, po prostu nie mogę.
Całe szczęście w tym rozdzialiku nie ślinię się obficie, zatem mogę trochę bardziej treściwie się wypowiedzieć.
Otóż, Edward jest całkowicie i niezprzeczalnie cudny, męski, no i... Mrauuu! Ileż bym dała by mieć szefa takiego i móc jeździć z nim windą . Och! Na samą myśl o pozycjach, które tak ładnie nam przetłumaczyłaś, robi mi się słabo. (Nie no miało być bez kiślu, a ja już mięknę, sorki. Biorę się w garść.) Dodam tylko, że ma facet niezły refleks. Tyle razy ją ochronił od uderzenia i upadku, jak jakiś komandos.
Na miejscu Belli zachowałabym się tak samo, zostałaby ze mnie z pewnością kupka rozmazanej i zaryczanej papki emocjonalnej. Nic tylko jej pogratulować wytrzymałości.
No i oczywiście cudny samczy odruch na koniec - odwieźć ją do domku, bo w tym stanie nie da rady .
Wciąż będę powtarzać się i całować Twoje zręczne paluszki klikające w klawiaturę, że leżę u Twych stóp w głębokim i służalczym pokłonie.
Dzięki Ci za wynalezienie tego ff i ciężką pracę nad tłumaczeniem, a tym samym rozweselanie mnie w tych ciężkich momentach srogiej zimy (przedtem i potem również).
Jedna mała uwaga, z którą oczywiście nie musisz się zgodzić:
Cytat: |
Jeżeli w innych okolicznościach głowa Edwarda spoczywałaby przy moim żołądku, a jego dłonie ściskały moje uda, najprawdopodobniej myślałabym... |
Myślę, że lepiej zamiast jeżeli brzmiało by tu gdyby. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez k8ella dnia Nie 17:42, 24 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Nie 18:43, 24 Sty 2010 |
|
wczoraj zrobiłam sobie cudowny dzień czytania - bez pisania komentarzy i dziś nadrabiam - oficjalnie zakończyłam swoje lenistwo i biorę się ostro do roboty :)
po pierwsze - chcę rzec, że nie cierpię tego rozdziału - dlaczego? otóż mam lekką klaustrofobię (jeśli oczywiście za lekką uznamy kompletną panikę włącznie ze spazmami i skurczami mięśni)
boję się tego rozdziału... naprawdę... pomimo tego, że autorka nie dużo tak naprawdę pisze na temat samej windy - raczej skupia się na Belli i Edwardzie... co wcale nie przeszkadza mi wiedzieć, że oni w tej windzie cały czas są... brr... znowu mi ciarki przeszły...
czekam przejażdżki samochodem Edwarda, bo aut się mniej boję :P
pozdrawia
kirke
PS: specjalne pozdrowienia dla tłumaczki :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|