|
Autor |
Wiadomość |
Viv
Dobry wampir
Dołączył: 27 Sie 2009
Posty: 1120 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 103 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z 44 wysp
|
Wysłany:
Pią 12:30, 26 Lut 2010 |
|
Pernix - bardzo Ci dziękuje ,że postanowiłaś pomóc madame . Wyszło Ci swietnie i po ostatniej długiej przerwie w dodawaniu rozdziałów jestem szczęśliwa z takiego tempa .
Rozdział cudowny , rozmowa z Jasperem była pełna emocji , kurcze sama bym zwątpiła w jego intencje . Wydaje sie , że wraca do Forks tylko po to bo Alice go prosiła i żeby opiekował sie Bellą i chronił ją przed Laurentem. Nie dziwię jej się , że ma wątpliwości . Co do Mike'a to bardzo mi sie w tym rozdziale spodobał . Okazał dużo zrozumienia i cierpliwosci , widac jak bardzo mu zależy na Belli , ale nie chce jej do niczego zmuszać . A jeśli chodzi o nią to chyba boi się samotności , że kiedyś zostanie sama . Edward ja zostawił , Jasper predzej czy później wróci do Alice , a przy niej nie będzie nikogo . Trochę to samolubne z jej strony , że daje nadzieję chłopakowi , choć nie żywi do niego żadnych uczuć i raczej to się nie zmieni. Tym bardziej ,że miała do czynienia z "takimi " facetami ! Po nich chyba zaden normalny mężczyzna nie ma szans .
Pozdrawiam tłumaczki i do następnego |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
madam butterfly
Dobry wampir
Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 576 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 126 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z piernikowej chatki
|
Wysłany:
Pią 13:24, 26 Lut 2010 |
|
Nareszcie mogę wypowiedzieć się jako czytelniczka, a nie jako tłumaczka. ^^
Niepokoi mnie trochę zachowanie Bells. Tak, jakby zaklepywała sobie plan B na życie. Mike w zastępstwie za Jaspera? Nie, nie kupuję tego. Boi się być sama, co zrozumiałe po odejściu Edwarda, ale to nie znaczy, że musi dawać jakieś nadzieje facetowi, do którego prawdopodobnie nic nie czuje, tylko po to, by mieć z kim być na starość. Tylko krowa nie zmienia poglądów i Mike'owi może się kiedyś odwidzieć. A Bella nie jest nieśmiertelna, po dziewiętnastce zacznie tracić jędrność skóry, będzie miała zmarszczki. Nawet goldeny nudzą się zabawkami.
Natomiast Jasper... Jezusie przenajświętszy, gdybym nie przeczytała już całości, to bym się na niego wypięła tyłkiem. Po tym rozdziale miałam wrażenie, że on wręcz zmusza się do powrotu do Forks. Tak, jakby żałował, że cokolwiek powiedział. A że oboje z Bellą są ciapami od siedmiu boleści, to teraz będą obchodzić się ze sobą jak z jajkiem i do niczego nie dojdzie. Ych.
Moja kochana P., moja siostro starsza, moja straszna moderatorko!
Nie masz mi za co dziękować i nie kłam, że byłam surowa, bo nie byłam. Ja nigdy nie jestem surowa, co najwyżej grożę kopnięciem w tyłek, zapytaj Cornelie.
Oddanie Ci tego rozdziału do tłumaczenia było dla mnie, jakby nie było, przyjemnością. Dla czytelników pewnie też, bo nie dość, że rozdział został dodany szybko, to jeszcze jak pięknie przetłumaczony. Nic, tylko siąść i rozpływać się nad Tobą, bo na Jaspera się gniewamy. To ja powinnam Ci dziękować. Nawet za to, że nie miałam za dużo do roboty jako beta.
Dotviline, zdaję sobie z tego sprawę i nie mam zamiaru narzekać. Cukru nigdy dość, szczególnie od takich czytelników, jak Ty. Po tym rozdziale możesz najeżdżać na boskiego Jaspera kiedy tylko chcesz, bo tym razem mu się należy. Nie dostanie kolacji, ot co!
Sandwich, słowa autorce jak najbardziej przekażemy, gdy tylko pojawi się na fanfiction.net, miejmy nadzieję, że z czymś nowym, jak choćby obiecanym sequelem GM. Cieszę się ogromnie (bo nie wiem, czy wolno mi wypowiadać się w imieniu Pernix), że dołączyłaś do grona czytelniczek Złotego Księżyca, miejmy nadzieję, że wytrwasz z nami do końca.
Kochane dzieciaczki, jeśli chodzi o siedemnastkę, to właśnie przetłumaczyłam tytuł rozdziału, więc idzie mi naprawdę nieźle, szczególnie, że jest jednowyrazowy. ^^ Obiecuję, że w niedalekiej przyszłości zobaczycie coś nowego, słowo harcerza, którym nigdy nie byłam.
Ave,
Ściskam i... ściskam,
Motyl. |
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez madam butterfly dnia Pią 13:26, 26 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
SuzKa
Człowiek
Dołączył: 16 Mar 2009
Posty: 72 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: w miejscu co nie ma go na mapie - znaczy się Łódź ;)
|
Wysłany:
Pią 22:00, 26 Lut 2010 |
|
Od razu powiem, że nie będę słodzić wam tak jak dotviline, ale broń boże nie dlatego, że nie chcę, tylko dlatego, że po prostu nie umiem, bo też nigdy nikomu tak nie kiślowałam, jak chciałabym wam
A teraz przepraszam za ten głupi wstęp i przechodzę do sedna sprawy, a mianowicie do cudownego rozdziału XVI i tłumaczenia w wykonaniu Pernix.
Przeczytałam kilka komentarzy, w których gniewacie się na Jaspera, ale ja po prostu nie umiem! Co prawda na miejscu Belli też trzasnęłabym słuchawką, a może i powiedziała coś nieprzyjemnego, ale to nie zmienia faktu, że Jasper jest po prostu ideałem .
Bardzo spodobał mi się Mike w tym i poprzednim rozdziale, bo potrafi przyjąć do wiadomości, że Bella nie jest jeszcze gotowa na bycie z nim, a w większości opowiadań jest on ukazany jako jakiś nieokiełznany debil . Tu jest dojrzały, spostrzegawczy i po prostu miły.
A co do samego tłumaczenia, to nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń. Ba... czytałam jak urzeczona. Wydaje mi się ono nieco bardziej dosłowne, niż w wykonaniu madam, ale to może być tylko złudzenie, ponieważ oryginał czytałam stosunkowo niedawno. A nawet jeżeli tak faktycznie jest, to nie jestem w stanie stwierdzić czy to wada, czy zaleta. Jedno wiem na pewno, obie jesteście niesamowite! I nie tylko w tym tłumaczeniu, ale także w "P.S. Zaufaj mi", które muszę się przyznać, ostatnio czytałam. Jednak z komentarzem pod nim postanowiłam się wstrzymać do ukazania się następnego rozdziału, bo słyszałam, że już niedługo się pojawi, a przynajmniej mam taką nadzieję .
A wracając do GM, cieszę się, że kolejne rozdziały są wstawiane tak szybko i mam nadzieję, że to tempo się utrzyma.
Tak więc pozdrawiam i życzę weny i czasu, żeby ją dobrze wykorzystać, SuzKa
p.s. Zapomniałabym, dziękuję za pochwałę, a kiślowanie tobie mami, a także Pernix, to czysta przyjemność |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Robaczek
Moderator
Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 1430 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 227 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 12:20, 02 Mar 2010 |
|
W żadnym razie nie mam teraz czasu, jednak pomyślałam, że jeśli się skoncentruję i obiecam samej sobie, że rozprawię się z tym komentarzem w miarę szybko, to sobie poradzę.
Ostatnio wchodzę na forum w takim pośpiechu, że moja lektura tłumaczeń, bo do nich zaczęłam się ograniczać, przybiera następujący schemat – zapoznaję się z tematyką, czytam pierwsze rozdziały, następnie wyłapuję najistotniejszy dla mnie wątek i często w pozostałych częściach czytam już tylko to, co wokół tego wątku oscyluje. Gdy skończą się części przetłumaczone, jak wygłodniały wilk rzucam się na wersję oryginalną i bojuję moim mocno kulejącym angielskim. Tak rzecz ma się w przypadku kilku zamieszczanych na forum tłumaczeń i tak również, na szczęście nie do końca, wyglądała moja sytuacja z Golden Moon. Na tym jednak podobieństwa się kończą – trudno przyrównać ten tekst do jakiegokolwiek innego. Przed chwilą sama przyznałam, że zaliczam się w poczet tych niewdzięcznych czytelników, którzy czytają, lecz nie komentują, komentarz do Golden Moon również miał nastąpić o wiele, wiele później, pomyślałam jednak, że trzymanie w niepewności Twojej motylkowej osoby, która mnie zbawiła i dzięki której się nawróciłam, nie byłoby w dobrym tonie. Nawet jeśli ten komentarz to zwyczajny bełkot wyzuty z wszelkiej treściwości i nawet jeśli nie mogę obiecać zbyt szybkiej poprawy, to mam nadzieję, że uznasz i taką daninę.
Wiem, na czym zależy tłumaczowi w komentarzach zamieszczanych pod przekładanym przez niego tekstem i wiem również, że tego – z pewnością nie w tej chwili – zapewnić Ci, Motylku, nie mogę. Z chęcią sypnęłabym uwagami na temat Twojej pracy translatorskiej, jednak nie jestem świeżo po lekturze i nie czuję, by leżało to teraz w mojej gestii. Na Golden Moon trafiłam przed kilkoma miesiącami, kiedy to zaczęłam czytać go z czystej ciekawości i po kilku rozdziałach porzuciłam, nie mogąc wykrzesać w sobie entuzjazmu dla zamysłu autorki i deptania kanonu, jednak tłumaczenie, które mnie wręcz urzekło, oceniłam jako bardzo, bardzo dobre. Również czytając ostatnio, nawet jeśli robiłam to nieco pobieżnie i ze sporą dawką zniecierpliwienia powolnym tempem akcji, byłam pod dużym wrażeniem Twoich translatorskich umiejętności, tym bardziej, że znam język autorki w oryginale, używane przez nią słownictwo i struktury i wiem, że z pewnością nie należą one do łatwych. Ty radzisz sobie z tym naprawdę świetnie i mam wielką nadzieję, że gdy już wygram na loterii dużo, dużo czasu, przeczytam Golden Moon od początku, w tłumaczeniu oraz w oryginale, i zostawię tu coś ponad ten bełkotliwy świstek, mogąc szerzej rozpisać się na temat Twojego przekładu. Żałuję, że nie jestem teraz w stanie przeczytać ostatnio przetłumaczonych rozdziałów, w tym tej części przełożonej przez Pernix – jestem jednak pewna, że i Ty, i Pernix poradziłyście sobie świetnie, tak jak zawsze. Mogę tylko pogratulować kolejnego projektu, w którym, jak rozumiem, siedzicie razem. Oby tak dalej!
Gdy ostatnio wróciłam do lektury Golden Moon, zrobiłam to znowuż nie dlatego, że niespodziewanie stałam się fanką Jaspelli. Nie, zrozumienie spadło na mnie dopiero później, a gdy sięgałam po tekst, kierowała mną zwyczajna chęć przeczytania jakiegoś romantycznego kawałka, a przy tym czegoś, co nie byłoby sztampowe i nie powielało utrwalonego schematu. Poza tym właśnie byłam w trakcie rozmowy z Tobą, więc pojawiły się wszelkie okoliczności sprzyjające. Pewnie już wtedy wysyłałaś w moim kierunku Jaspellowe fluidy, które narobiły mi w mózgu bałaganu i sprawiły, że ja, zagorzała zwolenniczka tradycyjnej Edwardelli, żyjąca w poszanowaniu dla kanonu spokojna obywatelka, nie tylko sięgnęłam po tekst zupełnie odmienny od wszystkiego, co czytałam do tej pory, ale również zakochałam się w nim i przeszłam na tę lepszą, Jasperową stronę mocy. Błogosławione fluidy.
Już od kilku tygodni jestem po – momentami pobieżnej, bo pobieżnej – lekturze całości i lektura ta zachwiała całym moim dotychczasowym fanfickowym światem. Cóż, w istocie całkowicie poprzestawiała mi system fanfickowych wartości, odmieniła światopogląd i wyryła w moim sercu wielką dziurę, robiąc w nim serce dla jedynej słusznej postaci z tej plugawej książki – dla Jaspera. Nie wyobrażam sobie, jak wyglądało moje życie przed Golden Moon. Są pewne rzeczy, które wykraczają poza wszelkie ramy słów miłość czy obsesja, w moim przypadku tymi ramami zachwiał oczywiście Rent. Biorąc pod uwagę siłę mojego dlań uczucia, z którą nie może się równać uczucie do żadnego innego musicalu, żadnej innej książki, żadnego innego zespołu, żadnego innego filmu, jeśli miałabym zrobić listę, to po tej pierwszej pozycji znajdowałaby się ogromna czarna dziura. To jasne. Ale myślę, że gdyby z tej próżni zdołałoby wyłonić się miejsce drugie, z ogromną dozą prawdopodobieństwa pyszniłby się na nim Golden Moon.
Właśnie zabierałam się do wychwalania pod niebiosa geniuszu autorki, genialnych portretów postaci i przegenialnej atmosfery, kiedy zdałam sobie sprawę, że jest już po dwunastej. Jak obiecałam, tak muszę zrobić – o ile tekst nie zając, to olimpiada czy matura nie będą na mnie czekały, jak się obawiam. Mam nadzieję wrócić tu niedługo (za kilka tygodni) i wtedy dać zupełny upust mojej egzaltacji w zachwycie nad cudownością Golden Moon. Teraz jedynie pragnę podziękować Ci, Motylku, za te fluidy i za to, że pomogłaś mi w zrozumieniu, kto jest jedyną słuszną postacią fandomu. Lektura Golden Moon nie pozostawia w tej kwestii najmniejszych wątpliwości – wszystko napisane, ujęte jest w sposób tak prawdopodobny, że nie rozumiem, jak kiedykolwiek mogłam widzieć u boku Belli Edwarda. Toż to oczywiste, że Jasper jest najseksowniejszym, najbardziej męskim, najczulszym, najbardziej troskliwym i opiekuńczym, najcudowniejszym, najbardziej pociągającym wampirem, jaki kiedykolwiek istniał! Przeklinam swoją głupotę i błogosławię dzień, w którym zostałam rażona miłością dla Jaspera i uwielbieniem dla Jaspelli. DZIĘKUJĘ!
Dziewczyny, życzę wam powodzenia w tłumaczeniu, jestem pewna, że sobie z tym poradzicie. A Tobie, Motylku, raz jeszcze dziękuję za pewną cudowną niespodziankę, która pomogła mi w lekturze oryginału.
I kilka słów do Jaspera ode mnie:
Moja potrzeba twoich słów,
by nazwać taką bliskość,
powinno być słowo poza miłością.
Shirley Hazzard
Przez wykreowanego przez NusiainForks Jaspera z pewnością prędko się nie zakocham, bo żaden facet nawet w przybliżeniu nie dorasta mu do pięt, ale cóż począć. Przynajmniej poznałam Golden Moon i dałam się zjaspellować!
Miziam w pośpiechu i obiecuję (w niejasnej przyszłości, oczywiście) wrócić,
chrobak |
Post został pochwalony 1 raz
|
|
|
|
Alessia
Zły wampir
Dołączył: 21 Lut 2010
Posty: 405 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Zakłady Mięsne KAWIKS, Łódź.
|
Wysłany:
Sob 17:04, 20 Mar 2010 |
|
Droga madam butterfly, ten ff. dosłownie oczarował mnie.
Początkowo byłam zniesmaczona Bella i Jasper? to łamie wszelkie prawa fizyki! xD już Doda i Nergal, do siebie bardziej pasują niż tych dwoje, jednakże postanowiłam się skusić...
Siedziałam do 5:17 i czytałam to opowiadanie, ze świadomością że gdyby mój tata wstał i zobaczył mnie o tej porze przy komputerze,
to nie pozbierałabym się do osiemnastki ; P
Naprawdę cokolwiek trudno jest mi napisać w tej chwili, tyle mi przychodzi na myśl i wiecznie siedzę i myślę, jak to wszystko dalej się potoczy.
Oczywiście nie obyło się, do zajrzenia w oryginał
Autorka miała świetny pomysł, by stożyć taki ff. a i tłumaczenie naprawdę jest rewelacyjne.
Moja ciocia jest studentką anglistyki i dałam jej do przejrzenia tego ff'a i twojego tłumaczenia. Szczerze? Była naprawdę zdumiona; zastępstwa słów które często używasz, stylistyka, ortografia na celujący. Dodaje Cię, na chomiku do Znajomych/Polecanych i z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały.
Pozdrawiam i życzę powodzenia ; ) |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Alessia dnia Sob 17:06, 20 Mar 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
Invisse
Zły wampir
Dołączył: 19 Lip 2009
Posty: 355 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 43 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pon 18:01, 22 Mar 2010 |
|
A ja sobie obiecuję napisać komuś komentarz tak długi, jak to tylko Robaczek potrafi.
Hej, m.b. oraz Pernix!
Skończyłam czytać część piętnastą na ebooku i weszłam do tego tematu zdesperowana, by móc znaleźć link do oryginału i potraktować piękny, angielski tekst moim translatorem, a tu - no proszę - jest już szesnastka
Pierwszy fragment był w moim odczuciu cudowny. Chylę czoła przed autorką, ale też i przed tłumaczką, bo dobór słów mnie zachwyca, wywołując przyjemny ucisk w sercu. Bella, która bała się ponownego odrzucenia i tylko dlatego unikała (całe piętnaście minut) rozmowy z Jasperem, wydaje się być bliska i znajoma - jej motywy są jasne i klarowne, żadnego przekombinowania
Alice miała wizję... Pojawia się Laurent, znów podkreślając, że tekst jest kanoniczny. To z kolei mnie uświadomiło, że pewnie pod koniec historii spotkamy znów Edwarda - mam nadzieję, że widząc Bellę i Jaspera jako parę (wciąż im kibicuję) nie zmyje się do Włoch jak w sadze
Mike... Właśnie, jeszcze na początek wrzucę cytat.
Cytat: |
- Hej, Mike – odparłam niepewnie. - Dzięki za wczorajszą czekoladę.
- Nie ma sprawy. Super widzieć cię, jak się uśmiechasz. Powinienem dać ci ją wcześniej. |
Ja wiem, że to takie bardziej kosmetyczne, ale w zeszłym rozdziale czekolada zwała się batonikiem Pewnie to kwestia tłumaczonego słowa, ale cóż, piszę, gdybyście chciały zachować konsekwencję
Ach, ten Mike... Postać w sadze niedoceniana, w fanfiction to już w ogóle nie wiadomo co z niego zrobili... Z jednej strony cieszę się, że Bella zaczyna zwracać uwagę na bardziej ludzie sprawy, ale... nu, Jasper! I to jeszcze w dodatku u niej w samochodzie! I cóż, pewnie go Bella zasmuci wyborem, hę? Ona będzie myśleć, że jego uczucia były złudzeniem, on pomyśli, że Bella odrzuca wampirzy świat na rzecz normalności i tak do skończenia świata... Cieszę się jednak, że Jasper nie ma w sobie tyle "emowości" i altruizmu, co Edward z sagi - zostaje nadzieja
Cytat: |
- Mike... - Wiedziałam, że muszę zburzyć mur, który zbudowałam. Pozwolić sobie być tak samo bezbronną. -To nie ma nic wspólnego z tobą. Masz rację. Jeszcze nie do końca pogodziłam się z rozstaniem, nie jestem w pełni gotowa. |
Spacja zjedzona
Pozdrawiam,
In.
PS. Ja chcę już znać reakcję Jaspera! Boże, czekanie jest takie... okej, chwilka. Nie będę przeklinać pod koniec tak milusiego i długaśnego posta, prawda? |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Invisse dnia Pon 18:03, 22 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
A.B.
Człowiek
Dołączył: 07 Sty 2009
Posty: 64 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
|
Wysłany:
Nie 19:26, 18 Kwi 2010 |
|
No dobra, przyznam się, przeczytałam do końca po angielsku. A musicie wiedzieć, że w czasie gdy złamałam święte prawo oczekiwania na następny rozdział, byłam jeszcze raczej kiepska w angielskim. Niemniej jednak, wciąż z zainteresowaniem śledzę ten temat. Z całego serca życzę tłumaczce, by nie zdarzyło jej się zawiesić tego ff.
Jakże rzadko można teraz spotkać ten typ opowiadania! Może jestem niesprawiedliwa, ale takie nieustające krążenie wokół tematu "Edward/Bella w tysiącu kombinacji zdarzeniowych" stało się niesamowicie nudne. Szkoda również, że tak wiele ff to AH.
Dlatego też, ten fanfick jest moim ulubieńcem na tym forum. Jednak, płynie z tego jakaś korzyść. Jak to mówią "Potrzeba jest matką wynalazków", a ja mam teraz 5 z angielskiego.
W każdym razie, życzę powodzenia.
Pozdrawiam, A.B. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Maril
Nowonarodzony
Dołączył: 06 Sty 2010
Posty: 9 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Podziemia
|
Wysłany:
Pon 19:16, 19 Kwi 2010 |
|
Z czystym sercem się przyznam, że śledzę ten ff od początku i z nie małą niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały .
Bella/ Jasper moja ulubiona para , zachwalę tłumaczenie, bo dla mnie jest bezbłędne!!!
Życzę chęci, zapału, cierpliwości ;-)
Maril |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Emmbryo
Nowonarodzony
Dołączył: 09 Sty 2010
Posty: 8 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdynia
|
Wysłany:
Czw 23:48, 22 Kwi 2010 |
|
heeej, czy wiadomo kiedy bd nastepny rozdzial? :) |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Emmbryo dnia Czw 23:48, 22 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Pernix
Moderator
Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 208 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera
|
Wysłany:
Pią 8:21, 23 Kwi 2010 |
|
Z punktu widzenia moderatora: Twoje pytanie jest wielce niestosowne, skoro post się tylko z niego składa. Gdy chcesz się dowiedzieć tylko, kiedy będzie rozdział, piszesz do tłumaczki.
Z punktu widzenia tłumaczki no 2 od niedawna i siostry serdecznej motyla:
Zaproponowałam motylkowi, że przejmę kolejny rozdział z uwagi na to, że motylek pisze maturę i tylko to obecnie zajmuje jej myśli. Dlatego mogę powiedzieć, że tłumaczenie pojawi się niedługo, ale nie chcę obiecać żadnej konkretnej daty. Jeszcze troszeczkę cierpliwości. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Klaudia16
Nowonarodzony
Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 30 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk
|
Wysłany:
Pią 9:37, 30 Kwi 2010 |
|
Kurczę, strasznie podobają mi się te opowiadania, gdzie bella niekoniecznie kręci z Edwardem. To jest naprawdę wspaniałe i już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
Z drugiej strony strasznie się obawiam jak to wszystko się skończy, chyba jednak będzie ktoś nieszczęśliwy, bo nie da się zadowolić wszystkich. Ale mam tylko nadzieję, że Bella nie zostanie z Mikiem ! nigdy go nie znosiłam, nie ważne jakby się go wykreowało. :)
Życzę weny do tłumaczenia :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Emmbryo
Nowonarodzony
Dołączył: 09 Sty 2010
Posty: 8 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdynia
|
Wysłany:
Pią 22:05, 04 Cze 2010 |
|
sorka, że uraziłam pytaniem o rozdział, ale chyba miałam prawo zapytać? dawno, ale to baaaaaardzo dawno nie było nic nowego. jestem po prostu ciekawa co się dzieje z tłumaczeniem. zostało zawieszone czy co? |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Nadia vel Ariana
Człowiek
Dołączył: 20 Mar 2010
Posty: 53 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Stolica...
|
Wysłany:
Wto 14:40, 08 Cze 2010 |
|
Niedawno przeczytałam całość i chętnie bym się wypowiedziałam na jej temat, bo mimo że na początku byłam sceptycznie nastawiona, opowiadanie bardzo mi się spodobało i chciałabym jej dalej śledzić nie zaglądając do orginału, który tylko bym pokaleczyła. Ale matura maturą, zdaje mi się, że jest już napisana, a tutaj pusto i nie wiem - czy opowiadanie jest zawieszone, czy to tylko długa przerwa i czy tłumaczka w ogóle komentarz przeczyta...? Więc chciałabym prosić ją napisanie tutaj wiadomości lub zgłoszenie do moderatora, że zawiesza. A jeszcze od siebie mogę dodać, że była bym (i wiele innych osób pewnie też) bardzo, bardzo niepocieszona. Mam nadzieję, że moje wątpliwości szybko zostaną rozwiane. Zwłaszcza, że zakczenie rozdziału XVI jest bardzo... zaskakujące? Mam nprawdę wieeeelką ochotę na ciąg dalszy.
Nads |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Lexie
Wilkołak
Dołączył: 31 Sie 2008
Posty: 149 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Z podziemia...
|
Wysłany:
Sob 21:03, 03 Lip 2010 |
|
Dosłownie przed paroma godzinami zaczęłam czytać Twoje/Wasze tłumaczenie i musze przyznać, iż opowiadanie w niewiarygodny sposób mnie nie tyle wciągnęło, co oczarowało. Relacja miedzy Jasperem a Bellą jest niesamowita w swojej niewinności. Oboje nie chcieli znaleźć się w sytuacji, w jakiej są, ale z drugiej strony nie chcą albo nie potrafią z siebie zrezygnować.
No tak miłość przecież nie wybiera
Opowiadanie pochłonęłam jednym tchem absolutnie wczuwając się w atmosferę jak panuje w tej historii. Szkoda tylko, że już dawno nie było kolejnego rozdziału a tym samym nowej strony za karcie relacji Bella-Jasper.
Zawsze uważała, że Bella mogłaby być z kimś innym z początku nie zakładałam, że tym kimś mógłby być Jasper, a szkoda, ponieważ uważam, że są świetną parą. I to właśnie o tej dwójce powinna być cała saga. Dwoje osób z różnych światów z innym bagażem doświadczeń, ale jakże sobie bliskich i oddanych.. Mam ogromnie wielką i zarazem przerażającą w swojej wielkości nadzieję, iż pewnego pięknego dnia zastanę kolejny rozdział.
Życzę weny, Pozdrawiam Cieplutko. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Pernix
Moderator
Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 208 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera
|
Wysłany:
Śro 18:11, 14 Lip 2010 |
|
No to mam przetłumaczoną kolejną cześć. Dla stęsknionych, kosztem Rising Sun - nie zabijcie mnie, miłośnicy opka. Golden moon kocham po prostu tak samo bardzo i nie mogłam już patrzeć na brak rozdziału.
Dedykuję madam, aby do nas wróciła. Cokolwiek się dzieje, skarbie, my nadal czekamy. :*
Nie było bety tym razem, ale myślę, że można zjeść rozdział bez niej.
Otworzyłam drzwi, wsiadłam do samochodu i odpaliłam silnik bez zwracania uwagi na te mechaniczne czynności. Dopiero gdy obróciłam głowę, by sprawdzić, czy mam wolną drogę, spostrzegłam, że siedzenie pasażera było zajęte.
Rozdział XVII
Gniew
Niemal wyskoczyłam z własnej skóry ze strachu, zanim rozpoznałam towarzyszącego mi pasażera.
- Jasper! - wrzasnęłam jednocześnie zaskoczona i uradowana. - Jesteś tu! Nie spodziewałam się ciebie spotkać wcześniej niż jutro.
- Najwyraźniej się nie spodziewałaś – odpowiedział oschle, spoglądając, minąwszy moją głowę, przez okno od strony kierowcy. Odwróciłam się, by sprawdzić, czego wypatruje i zobaczyłam Mike'a, wsiadającego do swojego auta.
- Och – wymsknęło mi się. - Zgaduję, że słyszałeś wszystko?
- Nie próbowałem podsłuchiwać, ale trudno było nie usłyszeć, skoro byliście na tym parkingu tylko we dwójkę. Nie mówiłaś, jak bardzo zmieniła się sytuacja podczas mojej nieobecności. - Ton jego głosu niby był neutralny, ale dało się wyczuć oskarżycielską nutę.
- Zmieniło? Nie wiem, co masz na myśli? - Byłam zażenowana.
- W zeszły piątek szukałaś porad, jak trzymać Mike'a z daleka, a dziś najwyraźniej nie miałaś nic przeciwko zbliżeniu.
Nie byłam pewna, co właśnie się dzieje i do czego zmierza ta rozmowa, a w zasadzie, dlaczego ją w ogóle rozpoczęliśmy, ale byłam już nieco wkurzona. Już chciałam zaprotestować, kiedy Jasper powiedział:
- Czuję, że Mike zaczyna się trochę martwić. Najprawdopodobniej dlatego, że jeszcze nie ruszyłaś. Lepiej odjedźmy, zanim postanowi się przekonać, jaki jest tego powód.
Jęknęłam, ale spojrzałam z powrotem przed siebie i wyjechałam z mojego miejsca parkingowego. Pojechałam do wyjazdu, nie wiedząc, w którą stronę skręcić. Mój dom był na prawo, Jaspera na lewo.
- Gdzie jedziemy? - zapytałam.
- Charlie spodziewa się ciebie, prawda?
- Tak.
- Jest już późno z powodu zwłoki na parkingu, więc lepiej jedźmy do ciebie, zanim zacznie się martwić i wyśle brygadę w poszukiwaniu. Poza tym Mike nadal cię obserwuje, a my nie chcemy, by myślał, że jedziesz na spotkanie innego zalotnika.
Spojrzałam na niego kątem oka. Patrzył prosto przed siebie. Wiedziałam, że może mnie widzieć, jego widzenie obwodowe* jest doskonałe, ale najwyraźniej nie zależało mu na kontakcie wzrokowym. W porządku. W tę grę można bawić się we dwoje. Skupiłam się na drodze i skręciłam w prawo. Przez kilka minut jechaliśmy w milczeniu, aż do momentu, gdy znalazłam opustoszałe miejsce, szerokie na tyle, by bezpiecznie wyłączyć mojego pick up'a z ruchu drogowego.
- Co ty robisz? - zapytał zaskoczony, kiedy manewrowałam autem, by skręcić na pobocze i zaparkować. Odwróciłam się do niego.
- Mogłabym zadać to samo pytanie – odpowiedziałam podniesionym głosem. - Jaki ty masz problem, co?
W jednej chwili poczułam, jak rośnie we mnie gniew, a zaraz potem byłam przepełniona niesamowitym opanowaniem i spokojem. Niesamowitym, bo nieprawdziwym. Wiedziałam, że Jasper używa swoich zdolności do zmiany moich emocji. Próba utrzymania stanu gniewu nie powiodła się, więc zrobiłam jedyną rzecz, która przyszła mi do głowy.
- Proszę, przestań – poprosiłam spokojnie. - Bardzo chciałabym być teraz sobą, a nie jakąś emocjonalną marionetką, którą lalkarz pociąga za niewidoczne sznurki - Jasper odwrócił wzrok, a gniew powrócił, choć z mniejszą intensywnością. Spojrzałam na niego podejrzliwie.
- Nadal to robisz? - Zwrócił się w moim kierunku i nasze spojrzenia się spotkały.
- Nie, Bello. To cała ty.
- W porządku. Skrzyżowałam ramiona na klatce piersiowej w geście obronnym, chociaż sama nie wiedziałam, czego chce bronić. Wciąż chciałam powrócić do naszej wcześniejszej rozmowy, ale teraz ten nowy temat stał się bardziej istotny. Zdecydowałam, że najpierw rozwiążę bieżącą sprawę.
- Jasper – rozpoczęłam z zadziwiającym opanowaniem. - Jeśli mamy pozostać przyjaciółmi, – Jego oczy wpatrywały się we mnie w szoku. Nie był na to przygotowany. Po prawdzie ja też nie. Nie znałam dobrze tej panującej nad sobą Belli, która przejęła kontrolę w tej konwersacji.
- Jeżeli mamy zostać przyjaciółmi – powtórzyłam się. - To musisz mnie szanować. - Zobaczyłam, że otwiera usta, by coś powiedzieć. - Proszę, daj mi skończyć – wtrąciłam szybko. - Jestem pewna, że przyzwyczaiłeś się do używania swojej mocy, klarujesz spokojem takie sytuacje i wiem, że kiedyś nigdy nie miałam nic przeciwko, gdy stosowałeś swoje zdolności na mnie, ale to było zanim, spróbowaliśmy zbudować nasze relacje na zasadzie „równy z równym”. W naszej przyjaźni zawsze będę stała na spalonej pozycji, skoro ty możesz odczytać moje emocje, a ja nie potrafię odgadnąć twoich. To jest wystarczająco nie fair, ale manipulowanie moim uczuciami bez mojej zgody jest już zupełnie nie do zaakceptowania. To okradanie mnie z wolnej woli.
Byłam wcześniej zła. Rozumiem, że pewne stany emocjonalne mogą być trudne dla ciebie, ale miałam prawo być zła. A gdy odebrałeś mi możliwość odczuwania tego stanu i zmusiłeś mnie do czegoś zupełnie odwrotnego, poczułam się bezradna i zbezczeszczona.
Twarz Jaspera wykrzywiła się w bólu, jakbym go uderzyła. Zacisnął dłonie w pięści, a potem zamknął mocno oczy. Jego twarz nadal była skręcona w grymasie. Wszystkie widoczne mięśnie spinały się do tego stopnia, że całe jego ciało nieznacznie drgało, co przypominało nieco przewód pod napięciem prądu. Było jasne, że toczy wewnętrzną walkę, próbuje odzyskać kontrolę nad sobą. Mogłam się jedynie przyglądać - przerażona, nie wiedząc, co spowodowało tę nagłą zmianę oraz co myślał i uczuł.
Musiał wyczuć zmianę moim emocji, nawet pomimo jego wewnętrznej batalii, ponieważ otworzył szeroko oczy i spojrzał na mnie, marszcząc brwi. Przeklął pod nosem, ledwo powstrzymując złość. Mój instynkt obronny był przepełniony ostrzegawczymi sygnałami. Wiedziałam, że walka nie wchodzi w grę. Poruszając się pomału, jak to było tylko możliwe, odsuwałam się od niego i sięgnęłam za siebie w poszukiwaniu klamki. Powinnam zdać sobie sprawę, że jakkolwiek moje ruchy wydawały mi się nieznaczne, będą one widoczne dla niego.
- Nie - powiedział przez zaciśnięte zęby. - Proszę, Bello, nie odchodź. Przysięgam, że nie jesteś w niebezpieczeństwie. Daj mi tylko chwilę.
Zatrzymałam się. Zapewnienie Jaspera, że nie byłam w niebezpieczeństwie, zniwelowało poziom lęku. Pozostał tylko strach o niego i o to, czy pokona swoje wewnętrzne demony. Po kilku minutach zobaczyłam, że jego ciało się rozluźnia, a twarz powróciła do swojego normalnego wyglądu. Wziął głęboki oddech.
- Tylko pogorszyłem sprawę, prawda? - zapytał.
- Twoja reakcja była bardziej intensywna, niż się spodziewałam – wyszeptałam. Nie było powodu, żebym kłamała. Dokładnie wiedział, co czułam.
- Przepraszam, że musiałaś to oglądać. Przepraszam, że cię wystraszyłem. Ale mogło być to lub musiałbym wyjść rozgnieść kilka drzew w stos wykałaczek. To dla mnie nadal wielkie wyzwanie, by kontrolować swój własny gniew.
- Ale nie rozumiem, co cię tak bardzo rozzłościło? Czy to dlatego, że ja byłam na ciebie zła? To dlatego chciałeś mnie uspokoić, bo wiedziałeś, że mój gniew spowoduje u ciebie takie reakcje?
- Nie, to nie miało nic z tym wspólnego. Byłem zły, ponieważ cię skrzywdziłem. Bo spowodowałem, że zaczęłaś się zastanawiać, czy w ogóle będziesz chciała przebywać w moim towarzystwie. Gniew był skierowany całkowicie na siebie samego. Po prostu – westchnął. - Po prostu chcę być warty twojej przyjaźni, a wiem, że nie jestem i mam wiele do naprawienia. I ciągle potrafię wszystko spieprzyć. Robię coś, co ma sprawić, że poczujesz się lepiej, ale wszystko wychodzi na odwrót. Sam nie wiem dlaczego i jak mam to zmienić. Co mam zrobić, by nie odtrącać cię od siebie? - W zdenerwowaniu przeczesał włosy lewą dłonią, ściągając je z czoła. Złote fale powróciły na swoje miejsce, gdy tylko opuścił rękę. Poczułam dreszcz podekscytowania na całym ciele i miałam nadzieję, że Jasper był zaabsorbowany swoimi myślami tak, że nic nie zauważy. Obserwowałam go uważnie, ale nie było widać żadnej reakcji.
- Przepraszam, że zmieniłem wcześniej twoje uczucia – kontynuował. Z głosu przebijał smutek. - Po prostu nie zdawałem sobie sprawy. Nie myślałem. Nigdy nie miałem zamiaru cię skrzywdzić czy kontrolować albo sprawić, że będziesz się czuła nieszanowana. Musisz mi uwierzyć.
Znosił to o wiele gorzej, niż sądziłam. Nie chciałam go zranić. Chciałam go tylko powstrzymać, by nie zmieniał moich uczuć bez mojej zgody. Musiałam zastopować jego wyrzuty tak szybko, jak to było możliwe.
- Wiem, że nie zrobiłeś tego celowo. Wiem, że użycie twoich zdolności jest w jakiś sposób z tobą zintegrowane. Robisz to bez zastanowienia. Chodzi tylko o to, że nie będziemy mogli się widywać, jeśli nie mogę być sobą i doświadczać swoich własnych odczuć. Nie mogę się przyjaźnić z kimś, kto mną manipuluje, próbuję mnie kontrolować, nawet jeżeli myśli, że robi to dla mojego dobra.
- Wiem, Bello. Rozumiem i całkowicie się z tobą zgadzam. Czy uwierzysz, że jesteś pierwszą osobą, która mi to mówi? Która kiedykolwiek tak przedstawiła tę kwestię? Moja rodzina jest przyzwyczajona to tych głupich mocy: do Edwardowego czytania myśli, do wizji Alice i moich empatycznych umiejętności, do tego stopnia, że nigdy nikt na poważnie nie narzekał na to. A ja nigdy nie byłem tak blisko związany z kimś innym, kto wiedział, co robię, by uświadomił mi, jakie to wzbudza w nim uczucia. Myślę, że Edward mógł słyszeć jakieś narzekania, ale nigdy nic mi nie mówił... Nie mogę uwierzyć, że byłem takim idiotą. Jestem emocjonalnym gwałcicielem!
- Jasper – powiedziałam spokojnie. - Przestań siebie winić. Nie wiedziałeś. Używałeś swych zdolności tyko po to, by uchronić się przed moim gniewem. To było instynktowne i ja to rozumiem.
Przerwał mi gorzkim śmiechem.
- Instynktowne – wycedził z obrzydzeniem. - Tak, moje instynkty prowadzą do ranienia innych. To jedyna stała w moim życiu.
O, cholera. Otwórz buzię, włóż jedzenie. Po co, do diabła, powiedziałam to teraz? Jak mogłam zapomnieć, że to jego instynktowne pragnienie mojej krwi sprawiło, że jesteśmy teraz w takiej sytuacji? Myśl, Isabello, na litość Boską, myśl, zanim otworzysz usta!
- Jasper, proszę, przestań – wyszeptałam, czując się okropnie. Ponownie spojrzał na mnie, ale teraz jego twarz emanowała ostrożnością. - Znów to robisz – powiedziałam. - Chociaż przynajmniej jesteś całkowicie fair w tej materii – dodałam.
- Co masz na myśli? - zapytał nieco zakłopotany. Dobrze. Zakłopotanie jest lepsze niż gniew czy użalanie się nad sobą.
- Zbyt mocno reagujesz na to, co mówię. Zamiast być na ciebie wkurzona za to, co zrobiłeś, czuję się źle, że za bardzo cię zraniłam.
Jego wyraz twarzy zmienił się z zakłopotania na niedowierzanie. Obrócił głowę na bok i ryknął śmiechem, ale to nie był radosny śmiech. Co ja, do cholery, znów powiedziałam?
- Bells, jesteś niemożliwa. Hę?
- Tylko ty potrafisz obrócić taką sytuację jak ta, by czuć się winna. Cholera, my naprawdę jesteśmy jakąś uszkodzoną parą.
Nie byłam do końca pewna, czy dobrze zrozumiałam, o czym mówi, ale przynajmniej nie był już zły na siebie. To zawsze krok do przodu. Muszę próbować dalej.
- Jasper, musisz mnie teraz wysłuchać. Rozumiem cię. Tak samo jak ty zrozumiałeś mnie wtedy, gdy rozłączyłam naszą rozmowę i zamiast rozwodzić się nad tym, poprosiłeś mnie o to, żebym tak nie robiła. To identyczna sytuacja. Jeśli chcesz, żebyśmy nadal się spotykali, po prostu nie manipuluj moim uczuciami wbrew mojej woli. To proste. - Zwiesił głowę. Znów czuł się nieszczęśliwy. Kiedy przemówił, jego głos był przepełniony wyrzutami sumienia.
- Naprawdę jest mi przykro, Bello. Chciałem ci pomóc, chciałem sprawić, że sytuacja będzie bardziej zręczna. Ale widzę teraz, że była bardziej wygodna tylko dla mnie. - Spojrzał w moją stronę, wpatrując się prosto w oczy. - Przysięgam, że to się nigdy nie powtórzy!
- Wierzę ci – odpowiedziałam prosto. Wydawał się być zadowolony i na powrót usadowił się na siedzeniu.
- A jeśli ci się nie uda... - Upewniłam się, że mój głos brzmi lekko i żartobliwie, by wiedział, że staram się tylko rozładować atmosferę. - Myślę, że możemy zostać przyjaciółmi na telefon, skoro twój dar nie działa na odległość.
Jęknął, a potem znów zwrócił się do mnie twarzą i przysunął bliżej. Jego topazowe oczy wpatrywały się w moje, a głos brzmiał nisko i niezwykle męsko.
- Kochanie, prędzej bym się rozpadł na kawałki i spalił w czeluściach piekła, niż znów cię zawiódł, a potem poniósł takie konsekwencje. Chociaż uwielbiam słuchać twego głosu przez telefon, nie mógłbym żyć, gdyby coś, co zrobiłem, sprawiło, że już więcej się nie zobaczymy. Nie potrafię tego wyjaśnić, ale to jest absolutnie niemożliwe.
_______
* Widzenie obwodowe – najprościej można powiedzieć przestrzenne, ale nie tylko. Jeśli jesteście ciekawi, szukajcie w netku. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Pernix dnia Śro 22:28, 14 Lip 2010, w całości zmieniany 6 razy
|
|
|
|
zawasia
Dobry wampir
Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 20 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D
|
Wysłany:
Śro 21:38, 14 Lip 2010 |
|
nie wierzyłam, że jest nowy rozdział
a w momencie gdy zobaczyłam i uwierzyłam to aż od nowa całośc przeczytałam:D
jestem bardzo szczęśliwa, co tam, że bety nie ma... są opowiadania gdzie ważny jest tekst a nie gramatyka czy błędy stylistyczne...
kocham to opowiadanie.
rozdział cudowny, nie ma co...
wiedziałam, że to Jasper i cieszę się że ta rozmowa tak przebiegła...
była trudna dla obojga to pewne, ale udalo im się jakoś wybrnąc z tego...
tylko jedno mnie ciekawi jak się to potoczy. rozumiem Laurent będzie i ktoś musi ją ochraniac, ale co to będzie potem gdy Alice zadzwoni i będzie musiał ją opuścic, mam nadzieję, że się w tedy nie popłacze,
ale jak na razie czekam na następny rozdział i nie mogę się doczekac kolejnych wydarzeń
pozdrawiam |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gum Yan De
Nowonarodzony
Dołączył: 30 Cze 2010
Posty: 12 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zamośc/Rzeszów
|
Wysłany:
Śro 22:17, 14 Lip 2010 |
|
OK!! czekałam tyle czasu, że aż strach!! ale ... było WARTO!! ^^ i to jak!! szkoda tylko, że Bella mimo wszystko nie powie działa Mike'owi, że mogą być tylko przyjaciółmi... jestem zdania, że nawet jeśli Jasper wyjedzie ( w co osobiście wątpię ) to ona i tak nie z nim nie będzie... to by było zbyt... hmm... złe :P
Swoją drogą szkoda mi było Jaspera... był taki przybity tym, co powiedziała mu Bella... ale teraz będzie już dużo lepiej prawda?? Czy tylko mnie się wydaje, że on coś czuje do Belli?? I, że nawet telefon od Alice, aby wracał nie sprawi, że Jasper ją zostawi samą w Forks??
Dziękuje za ten rozdział (za pozostałe oczywiście też ^^). Z niecierpliwością czekam na kolejne ^^
Pozdrawiam ^^ i buziole ;*** |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Seanice
Człowiek
Dołączył: 29 Cze 2009
Posty: 82 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 23:47, 14 Lip 2010 |
|
Rozpływam się nad tym rozdziałem, jednocześnie czując wielką chęć zabicia was, madam i Pernix, za tak powolne tłumaczenie.
Rozdział, tak jak wszystkie inne, był cudowny. Uwielbiam Jaspera w tym opowidaniu, Bella też jest niczego sobie, ale on jest po prostu cudowny i ta jego ostatnia wypowiedź... Ach, tylko się rozpływać.
Wiedziałam, że to Jasper, to po prostu musiał być on. Boję się potwornie tej części, gdy Alice będzie chciała go z powrotem i tego, że on do niej wróci, zostawiwszy Bellę samą na pastwę Laurenta (tak sobie teoretyzuję przynajmniej). Mam nadzieję, że to się dobrze skończy i nie napłaczę się zbytnio.
Wierzę też, że następny rozdział będzie szybciej, no bez przesady, jak się nie chce zawieszać opowiadania, to powinno się o nie dbać i tłumaczyć... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Pernix
Moderator
Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 208 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera
|
Wysłany:
Czw 8:45, 15 Lip 2010 |
|
Cieszę się, że komentujecie i że się podobało, ale przydałoby się więcej zachęty, a nie żądań, tym bardziej, że czuję się teraz osamotniona na placu boju.
Dziś zabieram się za kolejny rozdział, kosztem znów innego opka, by dać Wam jeszcze coś do czytania, ale jest mi przykro czytać takie popędzanie. Są różne rzeczy w życiu, które składają się na to, że takie społecznościowe działalności (tłumaczenie dla przyjemności i bez profitów) schodzą na dalszy plan.
Dlatego byłabym wdzięczna za niepoganianie, bo nie wiem, na ile mogę ja sobie sama pozwolić - to po pierwsze. O po drugie mam jeszcze jedno tłumaczenie, o które muszę zadbać tego lata.
Na pytania nie odpowiadam. Musicie same się przekonać, ale zaręczam, że będzie ciekawie. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kaaś
Nowonarodzony
Dołączył: 09 Wrz 2009
Posty: 19 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ciepłe i (nie) przytulne piekło.
|
Wysłany:
Czw 9:14, 15 Lip 2010 |
|
Nie będę popędzała ani składała żadnych żądań, bo domyślam się, jak katorżniczą pracą musi być tłumaczenie takiego tekstu.
Przy okazji dziękuję za nowy rozdział - świetnie, że zabrałaś się za dalsze tłumaczenie. [Szit, włożyłam sobie palec w oko. Bomba.]
Jedyne, co mnie mało zadowala, to długość rozdziału - ale autorka najwyraźniej stwierdziła, że tak będzie najlepiej, dlatego nie mogę wymagać nic więcej.
Rozumem trochę Bellę, ale po części się z nią nie zgadzam - niby dobrze, że chce żyć ze swoimi uczuciami tak, jak trzeba, ale mimo wszystko przebywanie w jednym samochodzie z Jasperem powinno ją mobilizować do tego, że on, odczuwając tyle uczuć - ból, przygnębienie - może stracić panowanie nad sobą.
Cóż, to tyle. Serdecznie pozdrawiam i czekam na nowy rozdział :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|