FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Kurtyzana [NZ][+16] 5.11 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Prawdziwa
Dobry wampir



Dołączył: 21 Sie 2009
Posty: 573
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 63 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze sklepu ;p

PostWysłany: Pon 14:45, 19 Kwi 2010 Powrót do góry

O kurczę,l ale mnie uszczęśliwiłaś tym nowym rozdziałem. Jest fantastyczny!

Najpierw wyjaśnienie, jak to wszystko się zaczęło. Na początku byłam trochę zła... Skończyłaś ostatnio w tak interesującym momencie, a teraz co? Cały rozdział o polityce Aro?
A potem mnie zaskoczyłaś, bo wątek Belli i Edwarda też się pojawił. I to nawiązanie do ataku Jamesa. ładnie to wymyśliłaś. Cała sytuacja między tą dwójką bohaterów jest bardzo ciekawa. Nie miałam pojęcia czego się spodziewać. Potrafisz trzymać w napięciu.

I powracając do pierwszej części rozdziału. Skoro pojawił się wątek B. i E. to nie ma potrzeby na niego narzekać. Wiele spraw się wyjaśniło. Duzo można się było dowiedzieć. rzeczywiście, czasami w poprzednich rozdziałach trafiało sie coś, czego nie mogłam do końca zrozumieć. Teraz już wszystko jest jasne.

Dziękuję i czekam z niecierpliwością na następny rozdział.
Kocham Cię!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kamosoka
Człowiek



Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Pon 16:11, 19 Kwi 2010 Powrót do góry

niobe, jak zwykle chylę czoła przed Twym kunsztem.

rozdział, jak zwykle fantastycznie dopracowany, pięknie się to wszytsko rozwija, cały czas się zastanawiam, co ty tam sobie wymyśliłaś, bo pomalutku wszystko zaczyna się układać w logiczną całość. Kurde, normalnie brakuje mi słów, by wyrazić, jak bardzo bardzo bardzo jestem zachwycona tym opowiadaniem. Wkurza mnie tylko jedna rzecz, stanowczo za mało komentarzy pod rozdziałem. Powinno ich być kilkanaście co najmniej, ludzie dlaczego nie komentujecie czegoś, co naprawdę jest dobre?Jak się pojawi jakieś tłumaczenie i do tego jeszcze o beznadziejej fabule to od razu mnóstwo komentarzy, że takie lekkie itd. A tu na miejscu, w naszym kraju, pisze osobą, która ma wielki talent, tworzy świetne opowiadanie i mało komu chce się wysilić, żeby napisać cokolwiek. Niobe, dla mnie jesteś mistrzynią, to opowiadanie, to jest naprawdę coś...

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
dotviline
Wilkołak



Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 161
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pon 17:27, 19 Kwi 2010 Powrót do góry

Cześć Niobe!
Cieszę się, że w końcu mam przyjemność czytania kolejnego rozdziału "Kurtyzany".

Pierwsze, co zrobię, to niestety wytknę błędy.
Cytat:
(...) i spoglądał na telefon znajdujący się przed nim telefon.

Powtórzył się telefon. Niepotrzebnie.
Cytat:
Chciała ściągnął z półki jedną z książek,

Powinno być ściągnąć.
Cytat:
(...) ale ta wysmyknęła się jej z rąk, a następnie upadła na ziemię.

Nie chodziło Ci o wymsknęła?

To tyle ode mnie. Więcej nie widziałam :)

Jeśli chodzi o sam tekst, to powalił mnie na kolana. Jesteś mistrzynią w swoim fachu Niobe. Rozdział był świetny. Szczególnie momenty Bella vs. Edward. I jak ją przyciągnął, by ochronić przed Jamesem... Piękne.
Moment rozmowy w biurze Madam przypominał mi trochę kadr z filmu Wyznania gejszy, ale mimo wszystko bardzo mi się podobał.
Cytat:
- Przepraszam za tą niespodziewaną reakcję mojego współlokatora. Chyba nie był dziś w najlepszej formie.
Kobieta uśmiechnęła się uprzejmie.
- Nic nie szkodzi, każdemu się zdarza. Mogłabym teraz zobaczyć mój pokój?
Edward zmarszczył brwi. Albo ta kobieta była taką wspaniałą aktorką, albo musiała być niespełna rozumu, żeby ignorować takie niebezpieczeństwo.
Epickie. Nie ma mowy, że nie! :)
Zaskoczył mnie tylko początek rozdziału. Nie spodziewałam się, że będziesz "korzystała" z perspektywy innych osób. Wiem, że narracja jest trzecioosobowa, ale skupia się głównie na Cullenie i Swan. Aro to miła odmiana... Choć zaskakująca. Jego tok myślenia już taki zaskakujący nie jest, choć przyznam się, że wierzyłam w niego... Miałam nadzieję, że Marek albo Kajusz będą bardziej źli... No, nic. To Twoja wizja, mi pozostaje tylko być wiernym czytelnikiem i komentować Kwadratowy
Chciałam jeszcze wspomnieć, że podobały mi się dwa epizody. Niby nic nie znaczące, ale dla mnie ważne: pożegnanie Belli z Holly - polubiłam tą bohaterkę, jest dla mnie ludzkim odpowiednikiem Alice; druga rzecz, to telefon Edwarda do Maggie, wątek wampirzycy z innej beczki, a równocześnie przyjaciółki Cullena to niezwykły i niespotykany wątek.
Fajny... ;]
Co jeszcze mogę powiedzieć?
Rozdział był cudny i oczywiście za krótki.

Życzę weny do pisania, a Pernix do sprawdzania.
Ciao,
dot. / Kropeczka aka Kropek - jak kto woli :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Juliann
Człowiek



Dołączył: 05 Wrz 2009
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z kątowni:)

PostWysłany: Pon 17:29, 19 Kwi 2010 Powrót do góry

Znowu kilka istotnych spraw się wyjaśniło Wink Naprawdę ciekawie. Odrobinę domyślałam się tego jak potoczyły się losy Carlisle'a, ale że Aro jest w tak dużym stopniu rządny władzy, szczerze mówiąc nawet nie przemknęło mi przez myśl... Ponadto, możemy zaobserwować kolejne partie oddziaływania Belli na Edwarda.

Oraz całkiem rozbawiło mnie to:
Cytat:
Kiedy znaleźli się na zalanym słońcem parkingu, dziewczyna skrzywiła się lekko. Miała wrażenie, że idzie obok świecącej choinki, a nie żyjącej istoty. Zawsze drażniło ją to iskrzenie.

Dość wnikliwe porównanie, nie powiem Very Happy

Powodzenia w dalszym pisaniu!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Juliann dnia Pon 17:45, 19 Kwi 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
belongs_to_cullens
Wilkołak



Dołączył: 27 Sty 2010
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 11:45, 20 Kwi 2010 Powrót do góry

Przeglądając Kącik Pisarza zawsze mijała mi przed oczyma "Kurtyzna", postanowiłam sprawdzić, co takiego jest w tym opowiadaniu, że jest na pierwszych stronach. I nie wiem, co to, lecz jestem pewna, że istnieje to COŚ!

Opowiadanie jest elektryzujące! Ciekawy pomysł, ale mam wrażenie, że najwspanialsze jest to, jak budujesz historię, powoli, dokładnie i zaczynasz oraz kończysz rozdział dokładnie tam, gdzie trzeba. No i powstaje napięcie, domysły świdrują mi mózg, jak wiertła, wiem, że dziś nie będę w stanie już o niczym innym myśleć.

Moim skromnym zdaniem, masz olbrzymi talent:)

Bella jest kochana, taka zagubiona, ale zdeterminowana, wzruszył mnie moment, gdy myślała o tym, że poświęci się , wykona swoje zadanie, aby Jakob mógł żyć w świecie, gdzie nie będzie narażony na niebezpieczeństwo.
Edward, w głębi duszy Twilightowy - oddany swoim bliskim, ale Ty dodałaś mu charakteru, teraz jeszcze szczypta miłości i wyjdzie taki Edward.. ach...Wink
I cieszę się, że dopiero teraz doszło do ich spotkania, i mam nadzieję, że minie jeszcze trochę czasu, zanim przekonają się do siebie. Hm.. a może się nie przekonają? Może Bella wykona swoje zadanie i wróci do Jakoba? Uroczy jest Twój Jacob - jeśli Bella od niego odejdzie, to będzie mi go szkoda.

Na koniec życzę czasu, weny sytej i sił na dalsze pisanie:) Zaskakuj mnie dalej:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Marionetka
Zły wampir



Dołączył: 21 Lut 2010
Posty: 281
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod łóżka Kajusza

PostWysłany: Wto 19:16, 20 Kwi 2010 Powrót do góry

Rozdział wspaniały. Szczególnie podobał mi się opis reakcji Morgan, jej scharakteryzowanie, że tak się wyrażę, Jamesa i Edwarda, a także pierwszy fragment, w którym wyjaśniłaś, jak doszło do ujawnienia się wampirów. Dobrze opisałaś również zachowanie się Jamesa, kiedy ten poczuł zapach Belli. Ogólnie to wszystko mi się bardzo podobało, nie mam zastrzeżeń, prócz tych paru drobnych defektów, które wyłapałam:
Cytat:
w czasie bitw

Czy "w czasie bitew" nie brzmiałoby lepiej? Moim zdaniem łatwiej się to wymawia.
Cytat:
Obawiałam się, że po oddaleniu Morgan, nie kupi już żadnej z naszych dziewcząt, jednak ty – Madame spojrzała uważnie na Bellę. – przykułaś jego uwagę.

Moim zdaniem powinno być bez przecinka po "Morgan" i bez kropki po "Bellę", inaczej "przykułaś" musiałoby być z dużej litery. Jednak nie jestem tego tak do końca pewna, jeśli chodzi o ten przecinek.
No, to by było na tyle. Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę weny, abyś dalej mogła nas "uraczać" wspaniałymi rozdziałami. Marionetka.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Wto 19:54, 20 Kwi 2010 Powrót do góry

Marionetka napisał:

Cytat:
w czasie bitw

Czy "w czasie bitew" nie brzmiałoby lepiej? Moim zdaniem łatwiej się to wymawia.
Cytat:
Obawiałam się, że po oddaleniu Morgan, nie kupi już żadnej z naszych dziewcząt, jednak ty – Madame spojrzała uważnie na Bellę. – przykułaś jego uwagę.

Moim zdaniem powinno być bez przecinka po "Morgan" i bez kropki po "Bellę", inaczej "przykułaś" musiałoby być z dużej litery. Jednak nie jestem tego tak do końca pewna, jeśli chodzi o ten przecinek.


bitw, bitew obie formy prawidłowe, czy ładniej brzmią to już kwestia gustu, a o gustach....
i tak ten przecinek po "Morgan" powinien chyba zniknąć, umknął mi. A o kropkę to już pytam się mądrzejrzych ode mnie, może thin zdiagnozuje, bo co z takimi zdaniami wtrąconymi w dialog? Jeśli jest kropka we wtrąceniu, ale zdanie dialogowe jest kontynuacją, to chyba się nie pisze drugiej części, zaczynając od wielkiej litery, prawda?

A co do rozdziału. Ostatnio też się nie wypowiedziałam o Kurtyzanie, a przecież to ja chyba czytam ją najwięcej razy, bo po kilka Laughing.
Podoba mi się. Przede wszystkim za to, na co większość czytelników zwraca uwagę - za przemyślenie, niegonienie z akcją na łeb na szyję, ale też trzymanie w ciągłym napięciu. Polityka, wampiry, intrygi, szpiegowanie... akcja nie opadła po spotkaniu głównych bohaterów. Wręcz przeciwnie, teraz jest jeszcze bardziej intrygująco i można sobie zadawać pytanie: Czy będą współpracować? Czy będzie romans? Czy będzie otwarta walka, ujawnienie? Czy James zniknie z domu Cullena, czy będzie polował na Bellę analogicznie do Zmierzchu? Ciekawe i na pewno jeszcze nas wszystkich zaskoczysz. Uwagi miałaś w becie, więc nie będę się dublować. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
k8ella
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 729
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 63 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod spojrzenia towarzysza Belikova

PostWysłany: Nie 22:04, 25 Kwi 2010 Powrót do góry

Niobe.
Zacznę od tego, że jestem niezadowolona. Szybko jednak wytłumaczę dlaczego. Otóż tak długo czekałam na nowy rozdział i praktycznie połknęłam, gdy tylko się pojawił i co? Skończył się, zbyt krótki był. Zakończenie w momencie, gdy cała sytuacja się skomplikowała, sprawiło, że dopiero teraz jestem w stanie napisać coś konstruktywnego. Nie mam pojęcia, jak udaje ci się doprowadzić mnie do takiego stanu. Czuję się, jak narkoman na głodzie. Chciałabym już wiedzieć, jak Edward ochroni Bellę przed Jamesem. Tak, to świetny sposób by Edward się nią zajął. Rewelacyjny wręcz. Wiem, że nie mam prawa oczekiwać wszystkiego w jednym rozdziale, ale dla mnie przywiezienie Belli do domu to za mało, zdecydowanie za mało.
Podoba mi się Aro, nikczemnik, który za nic ma wszelkie zasady, bo właściwie po co ma się nimi kierować, skoro wolno mu wszystko. I tak trafnie ujęłaś ironię prawdy, że każdy ocenia drugiego swoją miarą. Zatem istota z natury dobra zawsze będzie liczyć na ludzkie odruchy u innych. Och, jakże się Edward myli, licząc na honorowość Aro. Biedaczek.
Uchyliłaś nam tu rąbek tajemnicy śmierci Carlisle'a i Tanyi, ale sądzę, że jeszcze zgłębisz ten wątek, gdyż szczerze mówiąc, ciekawa jestem, w jaki sposób udało się Aro wywieźć Cullenów w pole.
Najważniejsze w tym rozdziale, dla mnie oczywiście, było zetknięcie Belli z Edwardem. Mimo iż w poprzedniej odsłonie między nimi, przynajmniej ze strony senatora, pojawiło się wiele emocji, poprowadziłaś ich spotkanie bardzo spokojnie. On opanowany, ona zachowująca pełen profesjonalizm. Aż mnie świerzbiło na krzesełku, bo niewiarygodnym wydawało mi się takie stoickie podejście do sytuacji z obu stron. Całe szczęście, że choć James dał się ponieść emocjom i postanowił popsuć szyki Cullenowi. Będzie się teraz nasz przystojniak męczył bardziej, bo co zrobi? Ma do wyboru kilka opcji – wziąć Bellę ze sobą w podróż (co oznaczało by ich zbliżenie – w taki czy inny sposób), nie wyjechać – choć to mało prawdopodobne albo wywalić Jamesa – Aro chyba to się nie spodoba. Ciekawa jestem, Niobe czym nas uraczysz. Aż mnie palce świerzbią, żeby cię molestować na PM.
Co mnie ubawiło? Niechęć Belli do fizyczności Edwarda, jej uwagi na temat jego wyglądu naprawdę mnie cieszyły. I ta choinka...
Morgan jest doprawdy niezwykle irytującą istotą. Nazwanie Belli śmieciem w jej obecności odsłoniło bezlitosną naturę babsztyla. Dobrze, że madame nie pozwoliła na takie traktowanie dziewczyny, choć według mnie uzasadnienie mogło być bardziej dosadne i nie związane dokładnie z wagą klienta, a raczej wagą dziewczyny. No ale cóż. Świat nie jest miłym miejscem i wartość jednostki nigdy nie jest stawiana przed wartością ogółu. Szkoda.
Jeśli chodzi o styl, to widać, że jesteś konsekwentna i nigdy nie ulegasz słabości. Postanowiłaś nadać temu opowiadaniu pewien rytm i tego się trzymasz, nie gonisz z akcją. Nawet gdy jestem zirytowana tym faktem, uważam, że doskonale sobie radzisz.
Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy, Niobe.
Weniska,
k8

Ach i przykro mi, że post zdecydowanie krótszy. Następnym razem bardziej się postaram.


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Bellafryga
Wilkołak



Dołączył: 22 Sty 2009
Posty: 198
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 22:31, 06 Maj 2010 Powrót do góry

Obiecałam, że będę śledzić to śledzę :) Nie komentowałam ostatnio, ale na bieżąco jestem z każdym rozdziałem i pilnuję jak tam leci akcja.
I wiesz co? Zazdroszczę Ci, bo masz coś czego mi bardzo brakuje przy pisaniu. Po pierwsze cierpliwość. Nie potrafię wyjść z podziwu dla Twojego sposobu pisania. Powoli rozplątujesz kłębek wydarzeń, widać, że wszystko jest bardzo dokładnie przemyślane. Za kazdym razem jak czytam nowy odcineo jestem maksymalnie skoncentrowana, bo u Ciebie każdy szczegół jest ważny. Na początku wydaje mi się, że coś nie ma znaczenia (np. wprowadzenie postaci Morgan), a potem okazuje się, że miała ona istotny wpływ na akcję.
Po drugie jesteś bardzo nieszablonowa. Wogóle nie wpisujesz się w trendy fanficków, a co ważniejsze nie starasz się być drugą Meyer. Bosz, to chyba jeden z nielicznych ff, w których Edzio nie rzucił się od razu na Bellę i nie zaczął rozpływać się na 3/4 ff na temat jej 'kasztanowych włosów spływających delikatną kaskadą'. No i Bella też nie widzi w nim Adonisa tudzież karawany braci bliźniaków Edka w postaci rzeźb nagich facetów z antyku.
No i Morgan jest wyjebista w kosmos. Wreszcie jakaś silna osobowość przy kochanej Belli zbawicielce świata ludzi (o tym zaraz). Nie pasuje mi co prawda jej analiza Edzia, kobieta z TAKIM charakterem nie przejmuje się takimi rzeczami, ale rozmumiem, że trzeba trochę wprowadzić Bellę w świat, a nie miał kto tego zrobić.
Edward-zimny drań jest spoko, ładnie poprowadzona historia Cullenów i wogóle fajnie zrobione Volturi. No i wiadomo, że świetna scena z Jamesem, Edek ujawnie pokłady ognia pod warstwą lądolodu.
Na minus? Bella. Nie wiem czy wiesz, że wyszedł Ci western - klasyczny przykład walki dobra ze złem, gdzie dobro jednostka. Bella jako 'szeryf' jest dobrze skonstruowana, ja tam nie mówię. Jeśli chodzi o logiczną i literacką stronę to jest b. dobrze. Ale że to mój komentarz, to pozwolę sobie powiedzieć, że jest NUDNA. Zbawia świat, ryzykuje życie i miłość, włazi w łapy potwora i te sprawy - ja to rozumiem. Ale jest trochę zbyt Mery Sue. Zbyt idealna. Po prostu nie przepadam za takimi postaciami, ale to może dlatego, że zbyt zaczytałam się w Sookie Stackhouse. Chociaż Sookie też mnie wkurza, więc już sama nie wiem.
Moja rada - pisz jak uważasz, czytelnicy sie dostosują. Nawet Bella w twoim tekście jest strawna, piszesz naprawdę świetnie. Głupio się czuję pisząc ten komentarz, bo to ty powinnaś wytykać mi błędy, a nie ja narzekać na Bellę, która po prostu jest Bellą.
Także ogólna buźka i powodzenia
Fryga

P.S A za zapoznanie mnie z TB to ja już nie wiem co ja mam zrobić. Dziękuję po raz drugi. Bosz, ja się z Erica do końca życia nie wyleczę, co za wampir. Zaczynam się powoli zastanawiać jak ja przebrnęłam przez Zmierzch, jak tu obok tylko czekał na mnie przeboski Wiking! Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
niobe
Zły wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 96 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Śro 22:16, 26 Maj 2010 Powrót do góry

Dziękuję bardzo za komentarze, ogromnie mi pomagają tym bardziej, że ostatnio moja wena lubi uciekać. Co do uwagi Bellafrygi dotyczącej Belli to właśnie takiego komentarza obawiałam się najbardziej, ale! Bella będzie bohaterem dynamicznym, więc mam nadzieję, że uda mi się ją szybko wyprowadzić z marysuistycznego dołka ^^' Choć muszę przyznać, że kreacja tej bohaterki jest celowa, jak zresztą wszystkich, i jej zachowanie jest ściśle związane z rozwojem fabuły, mogę tylko prosić o cierpliwość i danie jej szansy :)

Betowała moja cudowna Pernix ;*;*



ROZDZIAŁ 11

[link widoczny dla zalogowanych]


Gdy tyko Bella zamknęła za sobą drzwi, szybko pobiegła do łazienki. Wpadła do pomieszczenia. Odkręciła kurek z wodą, po czym zsunęła się na zimną posadzkę. Nie mogąc dłużej powstrzymać szlochu, wybuchnęła spazmatycznym płaczem. Objęła głowę rękami, próbując złapać oddech. Strach to jedyne, co teraz czuła. Obezwładniające i paraliżujące przerażenie. Nie liczyła się już walka z wampirami, wzniosłe idee i sfora, tylko świadomość, że właśnie uniknęła śmierci.
Nie chciała umierać i to była jedyna myśl, jaka pojawiła się w jej głowie, gdy stała przed Jamesem. Zapomniała o Jacobie i swojej misji. W tamtej chwili liczyła się tylko mała odległość między nią a wampirem. Widziała głód w jego oczach, pragnienie, które zniekształcało przystojną twarz. Gdy obnażył kły, Bella miała wrażenie, że jej serce stanęło. Podobno w momencie śmierci całe życie przelatuje człowiekowi przed oczami, ale w jej wypadku tak nie było. O niczym nie myślała, czuła się jak bezsilne zwierzę zdane na łaskę drapieżnika. Kobieta oparła głowę na brzegu wanny. Dobrze wiedziała, że wampir mógł wyssać jej krew, złamać kark albo, co gorsze, zmienić w jedną z nich.
Ta świadomość ją zabijała. Nie zdążyła jeszcze dobrze wejść do domu, a już ledwo uniknęła śmierci. Co w takim razie będzie dalej? Bella zacisnęła mocno pięści, tak że paznokcie wbiły jej się w skórę. Bała się umierać, nie wiedziała, co czeka ją potem. Piekło, niebo? A może po prostu nicość, która ją pochłonie, gdy tylko wyda ostatni tchnienie? Nigdy nie lubiła myśleć na ten temat. Czasem w nocy się nad tym zastanawiała, wsłuchując się w miarowy oddech Jacoba. Nie wierzyła w Boga, więc jak mogła oczekiwać drugiego, lepszego życia po śmierci? Wtedy, gdy leżała pogrążona w ciemności, nicość wydawała się o wiele bardziej przytłaczająca. Jak miała żyć ze świadomością, że jej egzystencja i tak się wkrótce skończy, że potem nie będzie już nic?
Kurtyzana odetchnęła głęboko. Nie mogła zaprzątać sobie teraz głowy egzystencjalnymi pytaniami. Wiedziała, od momentu gdy tylko przekroczyła próg tego domu, że właśnie zaczęła stąpać po cienkiej granicy życia i śmierci. Tylko to się liczyło. Jeden nieostrożny ruch i to wszystko mogło się skończyć. Brunetka zadrżała, gdy tylko w jej myślach pojawił się obraz tamtego wampira. Zamknęła powieki i zacisnęła mocno zęby, nie mogła się bać ani okazać słabości, zaszła już tak daleko.
Odetchnęła głęboko, próbując uspokoić swój szloch. Niezdarnie wstała z posadzki i przemyła twarz zimną wodą. Po zakręceniu kurka zerknęła w lustro. Wyglądała koszmarnie, w jej oczach ciągle czaił się strach, a na twarzy pozostały ślady rozmazanego tuszu do rzęs. Bella coraz bardziej zaczynała wątpić w to, że wytrwa w tym domu. Wzdrygnęła się, gdy przypomniała sobie dotyk Edwarda. Przyciągnął ją do siebie zaledwie kilka sekund po pojawieniu się Jamesa. Kobieta doskonale pamiętała chłód przenikający jego ubrania, słodki zapach, który wydzielał. W tym momencie przypomniała sobie publikację, która kiedyś wpadła w jej ręce. Omówiono tam cechy ulegające zmianie po transformacji, modyfikacje głosu, zapachu, wyglądu. Wszystko przekształcało się tak, aby kusić swoje ofiary. Powierzchowność nabierała cech, które najbardziej przyciągały innych ludzi. Woń stawała się bardziej słodsza, głos głębszy.
Stojąc przy Cullenie, Bella odczuła to wszystko, jednak w tej samej sekundzie zapałała do niego jeszcze większą niechęcią. Dziewczyna westchnęła głośno. Pobyt w tym miejscu naprawdę będzie okropnym przeżyciem. Zadrżała na samą myśl o ponownym spotkaniu Jamesa. Jak się wtedy zachowa? Co jeśli senatora nie będzie w pobliżu? Brunetka przymknęła oczy, przecież i tak nie odejdzie z tego domu, nie mogła uciec. Szybko zmyła z twarzy resztki makijażu, od razu nałożyła nową warstwę, po czym przeszła do pokoju. Pomieszczenie było urządzone z dużym wyczuciem smaku i z zastosowaniem tylko najlepszych materiałów. Bella czuła się przytłoczona otaczającym ją bogactwem. Zrobiła kilka kroków do przodu i zerknęła za okno. Roztaczał się stąd piękny widok na ogród, kobieta zacisnęła palce na parapecie. Miała wrażenie, że znajduje się w złotej klatce, z której nie ma wyjścia.
Nagle na podjeździe pojawił się srebrny mercedes. Wysiadła z niego rudowłosa kobieta, ale kolor włosów to jedyne, co udało się dostrzec Belli, bo nieznajoma zbyt szybko zniknęła w domu.
Dziewczyna, niewiele myśląc, wyszła z pokoju, bezgłośnie przeszła przez korytarz, po czym zatrzymała się przed schodami. Starała się oddychać jak najbardziej cicho i nie poruszać się. Z dołu dobiegł do niej spokojny głos Cullena:
- Nie mam pojęcia, gdzie poszedł ani co zamierza zrobić.
Jego słowom odpowiedziała cisza, a następnie mężczyzna znowu zabrał głos:
- Wiem.
Bella zmarszczyła brwi. Czy kobieta mówiła tak cicho, że mogła nie słyszeć?
- Przejdźmy do mojego gabinetu.
Kurtyzana wstrzymała oddech, błyskawicznie się obróciła, ale nie zdążyła zrobić nawet kroku, kiedy usłyszała uprzejme pytanie.
- Czegoś pani potrzeba, panno Swan?
Brunetka na chwilę zamknęła oczy, po czym obróciła się powoli.
- Zastanawiałam się, gdzie jest kuchnia, gdyż chciałabym napić się wody – powiedziała z delikatnym uśmiechem. Na korytarzu był tylko senator, czerwonowłosa kobieta musiała już wejść do pomieszczenia. – Jednak, gdy usłyszałam, że pan z kimś rozmawia, pomyślałam, że nie będę przeszkadzać i wrócę za chwilę.
Wampir zmierzył ją uważnym wzrokiem.
- Zaprowadzę panią do kuchni. – Po tych słowach odwrócił się i powoli zaczął schodzić po schodach.
Bella szybko ruszyła za nim, po drodze oglądając dom. Wcześniej znajdowała się w zbyt dużym szoku, żeby skupić się na wystroju, jednak teraz mogła stwierdzić, że był oszałamiający. Przechodząc przez salon, Bella zatrzymała się gwałtownie. Tuż nad kominkiem wisiał niewielki obraz przedstawiający parę całujących się ludzi, zarówno kobieta jak i mężczyzna mieli na głowach białe płachty.*
- Przepraszam, czy to jest oryginalny Magritte?
- Tak. – Bella obróciła gwałtownie głowę, gdy tylko usłyszała głos Edwarda tuż obok siebie. – Mój… ojciec kupił go zaraz po pierwszej wystawie za kilkadziesiąt dolarów. Teraz jest bezcenny.
Kurtyzana ponownie spojrzała na obraz. Było w nim coś hipnotyzującego. Kobieta zawsze najbardziej lubiła surrealizm, właśnie za prowokowanie odbiorcy do interpretacji działa, lecz prace Magritte’a zdawały jej się bardzo ponure, szczególnie seria o kochankach. Patrząc na malowidło, Bella poczuła ukłucie w sercu. Ona sama widziała tam dwójkę ludzi, którzy bardzo pragnęli ze sobą być, jednak nie mogli.
- Właśnie tutaj wrócił – zaczął powoli Edward, wpatrując się w obraz. – Przez dwa miesiące był pokazywany w Europie, w najsłynniejszych muzeach. Nie mogę trzymać Magritte’a tylko dla siebie, ale z drugiej strony ma zbyt wielką wartość sentymentalną, żeby go oddać. – Wampir uśmiechnął się lekko, Bella popatrzyła na niego z profilu - na jego ustach błąkał się lekki uśmiech i nie był już taki spięty jak wcześniej. W głowie brunetki pojawiła się myśl, że wyglądał niemal jak człowiek. Jednak w tym momencie jego rysy twarzy wyostrzyły się i z widoczną rezerwą spojrzał na kurtyzanę.
- Kuchnia jest na końcu korytarza, w lodówce znajdzie pani wszystkie potrzebne rzeczy.
I zanim Bella zdążyła cokolwiek powiedzieć, zniknął z pomieszczenia. Dziewczyna westchnęła głośno, spojrzała ostatni raz na obraz, po czym skierowała się do kuchni.

~*~

Edward zamknął za sobą cicho drzwi gabinetu i spojrzał na Maggie, która siedziała w fotelu i patrzyła na niego wyczekująco.
Kłamała.
Na twarzy mężczyzny pojawiło się zaskoczenie, najszybciej jak to był możliwe doskoczył do Maggie.
- Skąd wiesz? Twój dar na nią działa?
Kobieta skrzywiła się.
Oczywiście, a twój nie?
Cullen podszedł do okna, unikając spojrzenia przyjaciółki.
Edwardzie, proszę powiedz, że żartujesz…
- Nie czytam jej myśli, a Alice nie widzi jej przyszłości i mojej też.
Wampir z wahaniem odwrócił się w stronę czerwonowłosej. Maggie miała zaciśnięte usta i patrzyła na niego z wyrzutem.
Postradałeś zmysły! Jak mogłeś ją w ogóle zatrudnić!?
- Ja… Nie myślałem nad tym, a potem było za późno.
Nie myślałeś!? Co ty nie powiesz.
- Maggie i tak nie mam teraz już na to wpływu, nie mogę jej zwolnić, Aro…
Czekaj, on oczywiście o niczym nie wie…
- Nie, nikt poza tobą i Alice.
Wampirzyca westchnęła ciężko.
Nawet nie masz pojęcia, w co się wpakowałeś, Cullen.
- Ale skoro ty możesz wykorzystywać na niej swój dar…
Chcesz, żebym ją przesłuchała?
- Proszę, porozmawiaj z nią, jak mnie nie będzie, Maggie. Ta niewiedza mnie wykańcza.
Nagle usta kobiety wykrzywiły się w złośliwym uśmiechu.
Ciekawe, chyba nie radzisz sobie zbyt dobrze, nie penetrując jej umysłu… Może ja też zostawiłabym ją w spokoju, w końcu to jedyna osoba, która może cię bezkarnie doprowadzać do szału.
- Maggie – zaczął ostrzegawczo Edward.
Wampirzyca zaśmiała się.
Porozmawiam z nią, jak ciebie nie będzie.
- Dziękuję.
- A teraz już idź, bo spóźnisz się na samolot.
Edward westchnął ciężko.
- Jedziesz sam czy z Alice?
- Moja siostra nie czuje się ostatnio najlepiej, a reszta rodzeństwa raczej nie będzie skora do towarzyszenia mi.
Powtórzę ci to po raz tysięczny, ale naprawdę powinieneś im powiedzieć.
Wampir skrzywił się.
- Po pierwsze to i tak niczego nie zmieni, a po drugie nie chcę, aby próbowali walczyć z Volturi, a, znając impulsywność Rose i porywczość Emmetta, tak właśnie by się to skończyło.
Jesteś uparty tak samo jak Carlisle.
Maggie skrzywiła się lekko i wstała z fotela.
- A teraz już idź.
Edward przeszedł przez pokój i otworzył drzwi. Wampirzyca wyszła na korytarz, uśmiechając się lekko.
- Mimo wszystko uważam, że to może być ciekawe popołudnie.
Mężczyzna prychnął.
- Nie wątpię, że będziesz się dobrze bawić.
Po chwili oboje doszli do pomieszczenia zajmowanego przez Bellę, Edward zapukał. Kurtyzana otworzyła po chwili drzwi i uśmiechnęła się uprzejmie do pracodawcy.
- W czym mogę panu pomóc, panie Cullen?
- To jest Maggie, zostanie z panią pod moją nieobecność, na wypadek, gdyby James wrócił. – Wampir od razu usłyszał, jak serce dziewczyny zaczyna szybciej bić na wzmiankę o blondynie.
- Oczywiście, miło mi panią poznać. – Dziewczyna wyciągnęła dłoń w kierunku wampirzycy, która uśmiechała się szeroko w jej stronę.
- Jestem Maggie – przedstawiła się kobieta, ściskając jej rękę.
- Gdyby pani czegoś potrzebowała… - zaczął powoli senator.
- Edwardzie, doskonale sobie bez ciebie poradzimy – przerwała mu czerwonowłosa.
Mężczyzna popatrzył na przyjaciółkę z wahaniem:
- Dobrze, w takim razie zostawiam was.
- Tak, idź już sobie – powiedziała Maggie, nawet nie zaszczycając go spojrzeniem.
Edward z ociąganiem ruszył korytarzem. Rzucił Belli ostatnie spojrzenie i zniknął. Brunetka zmarszczyła lekko brwi.
- Może przejdziemy do salonu? – zapytała wampirzyca, uśmiechając się.
- Oczywiście.
Maggie ruszyła w głąb korytarza.
- Myślałam, że salon jest na dole – zauważyła Bella.
- Och, nie lubię tamtego pomieszczenia, jest zbyt przesiąknięte zapachem Jamesa. – Czerwonowłosa skrzywiła się. – Tutaj jest salonik gościnny. – Kobieta otworzyła drzwi i weszła do środka.
Brunetka, nie zastanawiając się dłużej, poszła za nią. Wampirzyca wydawała się być w zażyłych stosunkach z Cullenem. Mogła posiadać jakieś ważne informacje, a co więcej, Bella może wreszcie zdoła się dowiedzieć, kim jest ten James i jakie jest jego zadanie.
Kurtyzana przestąpiła próg pomieszczenia. Pierwsza rzecz, która przykuła jej uwagę, to fortepian stojący nieopodal okna. Przy ścianach znajdowały się ogromne regały z książkami, a na środku ustawiono mały stolik, sofę i fotele. Białe obicia mebli i ściany kontrastowały z ciemnobrązową podłogą i czarnym instrumentem. Bella weszła powoli do pokoju, patrząc się na fortepian, Maggie musiała to zauważyć, gdyż po chwili powiedziała:
- Edward kiedyś grywał. Jego siostra ma nadzieję, że pewnego dnia znowu zacznie, dlatego kazała go tu umieścić.
Kurtyzana uśmiechnęła się łagodnie i usiadła naprzeciwko kobiety.
- Ciekawi mnie, czemu wybrałaś taką pracę, Bello.
- Cóż, zawsze fascynowały mnie nieśmiertelni, ich mądrość zbierana przez wieki. Sądzę, że towarzyszenie jednemu z nich będzie wzbogacającym doświadczeniem.
Czerwonowłosa uśmiechnęła się ze zrozumieniem.
- I nic innego się pod tym nie kryje? Chęć władzy? Pieniędzy? Wieczności?
Bella zmarszczyła czoło.
- Nie pragnę żadnej z tych rzeczy.
Maggie uniosła lekko brew.
- Nie żal ci było zostawić rodziny?
- Moi rodzice zginęli wiele lat temu – powiedziała z irytacją z głosie Bella. Czuła się, jakby była na przesłuchaniu. Chciała wiedzieć, kim naprawdę była ta kobieta i czego od niej chciała.
- Przykro mi.
Maggie przekrzywiła lekko głowę, ta dziewczyna była pełna skrajności i na pewno chciała coś ukryć, tylko co?
- Zatem popierasz działania wampirów nad zmianą konstytucji?
- Oczywiście – rzekła sucho Bella. – Inaczej by mnie tu nie było. Ma pani jeszcze jakieś pytania? Chciałabym się rozpakować.
I nie czekając na odpowiedź, wstała z fotela. Gdy była przy drzwiach, poczuła na nadgarstku zimną dłoń.
- Wybacz mi moją ciekawość – powiedziała ze skruchą wampirzyca. – Po prostu martwię się o Edwarda, on nie dopuszcza do siebie ludzi. Już dawno otoczył się murem obojętności i jest święcie przekonany, że to dla niego najlepsze, jednak sposób, w jaki na ciebie patrzy… Dawno już nikt nie wzbudził w nim takiego zainteresowania. Nie chcę, żeby cierpiał.
- Senator Cullen jest moim pracodawcą – zauważyła zimno Bella. – Jego zadowolenie jest moim priorytetem, więc proszę się nie martwić.
Kurtyzana spojrzała na swój nadgarstek, który ciągle był w objęciach Maggie.
- Mogę już odejść?
Kobieta błyskawicznie cofnęła rękę.
- Oczywiście. Będę tutaj, gdybyś czegoś potrzebowała.
- Dziękuję.
Bella szybko wyszła z salonu. Maggie wyciągnęła telefon i, gdy tylko usłyszała zamykające się drzwi pokoju kurtyzany, szybko wykręciła numer.
- Alice? Twój brat wpakował się w większe kłopoty, niż podejrzewałaś. Nie mogłam nic z niej wyciągnąć, nawet branie na litość nie zadziałało.
W słuchawce odpowiedziało jej westchnięcie.
- Musimy się jej jakoś pozbyć – powiedziała stanowczo wampirzyca. – Daj mi znać, jak zaśnie, przyjedziemy razem z Jasperem. Nie widzę w twojej przyszłości Jamesa, więc nie powinien nam przeszkadzać.
- Przyjedziesz? – Maggie uniosła brwi ze zdziwienia. Alice bardzo rzadko opuszczała domu, Edward zawsze mówił, że ogromnie boi się Volturi, tego, że mogliby ją znowu porwać.
- Widziałam w wizji, że też tam jestem – powiedziała z wahaniem dziewczyna.
Czerwonowłosa podeszła do okna.
– Obiecaj mi tylko, że nigdy więcej nie każesz mi niczego ukrywać przed Edwardem. To najgorsza rzecz, jaka mnie spotkała - pilnować swoich myśli.
- To dla jego dobra – stwierdziła Alice. – Muszę kończyć, zaraz wróci Rose i Emmett, oni nie mogą o niczym wiedzieć.
Maggie prychnęła.
- Widzę, że szczerość w waszej rodzinie to podstawa.
- Tak jest lepiej.
Brunetka szybko odłożyła telefon i podeszła do Jaspera. Mężczyzna wyciągnął dłoń w jej kierunku i uśmiechnął się ciepło. Dziewczyna usiadła mu kolanach i mocno się przytuliła. Blondyn zaczął głaskać ją po plecach.
- Nie martw się, niedługo będzie po wszystkim – wyszeptał.
- Muszę widzieć jego przyszłość – powiedziała z przekonaniem Alice. – Bezpieczeństwo nas wszystkich od tego zależy.
Wampir westchnął, opierając się mocniej na sofie.
- Sądzę, że powinnaś mi wreszcie powiedzieć, co tak naprawdę stało się wtedy w Volterze. Alice, minęło już sześćdziesiąt lat! Rozumiem, czemu ukrywasz to przed Emmettem i Rose, ale przede mną?
Dziewczyna skuliła się w sobie. Samo wspomnienie tamtych wydarzeń wywoływało w niej dreszcze. Brunetka zacisnęła mocno oczy. Mąż, wyczuwając zmianę jej nastroju, poddał się z cichym westchnięciem.
- Przepraszam – wyszeptała dziewczyna. – Tak będzie lepiej. Kiedyś wszystkiego się dowiesz, gdy nadejdzie odpowiedni czas. Edward sam musi wam to wyjaśnić.
Jasper skrzywił się, ale zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, drzwi do domu się otworzyły i weszła Rose z Emmettem. Alice szybko wstała z kolan męża i podeszła do siostry, która właśnie się przekomarzała z rosłym brunetem.
- Wychodzimy dziś z Jasperem.
Blondynka popatrzyła na nią szeroko otwartymi oczami, po chwili jednak uśmiechnęła się szeroko i przytuliła mocno siostrę.
- Wiedziałam, że w końcu się przemożesz – powiedziała Rosalie z łagodnym uśmiechem.
- Proponuję, żebyśmy w takim razie poszli wszyscy razem – zasugerował Emmett, szczerząc się.
- Nic z tego – wtrącił się Jasper, opierając się o drzwi. – To wieczór tylko mój i Alice.
Brunet zaśmiał się głośno.
- Tylko nie poszalejcie za bardzo. Przed dziesiątą masz być w domu, młoda panno – powiedział Emmett, kiwając palcem przed nosem Alice.
Kobieta zaśmiała się cicho, Rose prychnęła tylko i rzuciła pod nosem:
- Dzieciak.
- Kto? Że niby ja? – Emmett udał poruszonego.
- Chodź, Alice, pomogę ci się przygotować – Rosalie zignorowała męża i pociągnęła siostrę do pokoju.
Brunetka zaczęła odczuwać coraz większy strach, będąc w czterech ścianach, otoczona rodziną, czuła się bezpieczniej. Sama myśl, że musi być między ludźmi i innymi wampirami napawała ją strachem. Co jeśli wpadnie na Jane? Zadrżała na samą myśl. To przez tę małą sadystkę bała się wychodzić, samo wspomnienie bólu doprowadzało ją na skraj szaleństwa. Poczuła, jak zaczynają napływać do niej fale uspokojenia. Uśmiechnęła się z wdzięcznością do Jaspera. On był najlepszą rzeczą, jaka mogła ją spotkać, przy nim nie musiała się niczego bać.
~*~
Edward stał przed białym budynkiem, odczuwając coraz większy niepokój. Z cichym westchnięciem ruszył do przodu i po chwili wszedł do sterylnie czystej recepcji. Przy ladzie siedziała starsza kobieta i czytała gazetę, gdy tylko uniosła głowę i zobaczyła Edwarda, uśmiechnęła się promiennie.
- Senatorze Cullen, miło znowu pana widzieć.
Potwór! Jak mógł własną matkę doprowadzić do takiego stanu? Jak śmie tu znowu przychodzić? Na jego miejscu nie byłaby w stanie nawet spojrzeć jej w oczy.
Wampir odchrząknął cicho.
- Dzień dobry, jak ma się Esme?
- Obawiam się, że jej stan jest bez zmian.
Powiedziała sucho kobieta.
- Trafi pan sam do jej pokoju, czy mam zawołać sanitariusza?
- Dziękuję, poradzę sobie.
Wampir szybko minął kobietę i ruszył w kierunku schodów. Kiedy był na najwyższym piętrze, skręcił w prawo i stanął przed pokojem osiemset trzy. Westchnął cicho, po czym zapukał. Gdy nikt mu nie odpowiedział, uchylił drzwi. W pomieszczeniu znajdował się tylko telewizor, naprzeciwko niego, pod ścianą, siedziała bez ruchu rudowłosa kobieta. Edward zamknął cicho za sobą drzwi, po czym obrócił się i powiedział cicho.
- Witaj, mamo.




*[link widoczny dla zalogowanych]




I korzystając z okazji napiszę, że zgłosiłam się do drugiej edycji Turnieju Połamanych Piór i byłoby mi bardzo miło, gdybyście ocenili mój pojedynek, jak się tylko pojawi ^^


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez niobe dnia Śro 22:18, 26 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Czw 10:29, 27 Maj 2010 Powrót do góry

Rozkręcam komentowanie. Wink

Niobe, wiesz już co nieco, co myślę na temat rozdziału, a teraz napiszę to wszem i wobec. Jest to moim zdaniem najlepszy rozdział Kurtyzany! Z pewnością mój ulubiony. Końcówka zaskoczyła mnie zupełnie, co jest wielkim plusem. Wydłużający się wątek poznania Edwarda i Belli był dobrym motywem pod kątem tego rozdziału. Dłużyło mi się, a teraz na nowo, na świeżo zainteresowałaś mnie swoim opowiadaniem. Oczywiście cały czas mówię o Esme, która się nagle pojawiła i na pewno nikt się jej nie spodziewał. Skoro zginął Carlisle i Tanya, a Esme nie było, to wywnioskowaliśmy (czytelnicy - tzn mówię w sumie za siebie), że Esme również nie żyje.
Z opisu wydaje mi się, żę trafiła ona do szpitala psychiatrycznego... Sądze tak po opinii recepcjonistki i opisie pokoju. I to mi troszkę nie pasuje. Wampir jest istotą niemal doskonałą - fizycznie, intelektualnie i, jak mi się wydaje, również psychicznie. Tymczasem Alice ukrywa się, boi, a Esme postradała zmysły, być może po tragedii i utracie męża. To takie ludzkie i takie nieprzystające do wampirów. Zapewne masz jakiś pomysł, skoro tak postawiłaś sprawę. Ja nie krytykuję, ale trudno mnie przekonać do takiego posunięcia. Z drugiej strony masz już wprawę po Alicjii w takiej tematyce, więc będzie ciekawie.
Dalej - plan ubicia Belli - mistrzowskie posunięcie! Znów niespodziewane, bo wydawało się, że jedynym zagrożeniem dla panny Swan jest James. Zastanawiam się jednak, jak to rozwiążesz. Przecież wkroczenie zmiennokształtnych w obronie Belli odsłoni ich plany, ich obecność i czujność. Z drugiej strony Edwarda nie ma i nie zanosi się na to, że wróci, by ją ochronić, inaczej Alice nie planowałaby na ten moment zlikwidowania kurtyzany. Może jednak James lub ktoś z gwardii Aro? Ciekawe...
Te dwa motywy były świetne. Na nowo rozbudziły ciekawość. Dodatkowo dynamizujące akcje dialogi, dzięki którym o wiele szybciej mi się betowało, czytało i płynęło po tekście. Naprawdę świetna robota. Mogę szczerze chwalić i się zachwycać. :)
Martwi mnie jednak Twoje ogłoszenie na chomiku. Mam nadzieję, że jakoś wykroisz czas i nie dasz czytelnikom tyle czekać na kolejną odsłonę. Tego się nie robi po takim zawieszeniu akcji. Wink

Na koniec o obrazie. Mówiłam Ci już, że bardzo mi się podobał i że interpretuję go inaczej (czyli właściwie - tak jak napisałaś sprowokował mnie do własnej interpretacji)
Dzięki płachtom na twarzach, moim zdaniem, postacie są anonimowe. To może być każdy. Po prostu akt pocałunku symbolizuje uczucie między nimi. Przyciąganie, pożądanie, połączenie. Płachta jest na pewno barierą, ale nie taką, której nie można pokonać. Kochankowie sami decydują się na pozostanie z przykrytymi twarzami. Nie dzielą ich kraty, nie są w obskurnym pomieszczeniu i łachmanach, co mogłoby przemawiać za uwięzieniem. Są ubrani elegancko i pomimo płachty ich pocałunek wygląda gorąco i płomiennie.

Dziękuję za dawkę sztuki. ^^
Powodzenia w TPP, ja chyba nie będę mogła głosować, ale kciuki za Ciebie trzymam. :*


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
magdalina
Dobry wampir



Dołączył: 25 Wrz 2009
Posty: 786
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 35 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź

PostWysłany: Czw 11:36, 27 Maj 2010 Powrót do góry

Obiecałam sobie wczoraj, że zanim zabiorę się do kolejnego rozdziału jakiegokolwiek ff, lub zupełnie nowej historii to najpierw napiszę komentarze do kilku ostatnio ulubionych. Więc aby nie być gołosłowną i aby moje słowo coś jeszcze dla mnie znaczyło właśnie się zabieram do tego co tak ciężko wychodzi tym którzy czytają…
Nawet nie pamiętam jak trafiłam na Kurtyzanę. Natomiast w tym opowiadanku zakochałam się od pierwszych akapitów. Uwielbiam połączenie Belli i Edwarda, natomiast sam początek opowieści gdzie jest połączenie Belci z Jacobem wcale mnie nie zniechęca a tylko intryguje bowiem gdzieś w głębi wierzę, że jednak w tym względzie nastąpi pewna zmiana.
Bardzo mi się podoba tempo w jakim wprowadziłaś postacie, i pierwsze spotkanie naszych głównych bohaterów, to że wcześniej czytelnika przygotowałaś na ich zachowanie względem siebie. Niepokoi mnie pomysł Alice i Maggie, co oznacza, że chcą jej się pozbyć?
Podziwiam Twą wyobraźnię, że jesteś w stanie wykreować tę całą rzeczywistość, że wymyśliłaś świetne tło do zachowania wszystkich Cullenów. Bardzo zaintrygowała mnie końcówka ostatniego rozdziału a mianowicie spotkanie Edwarda z Esme. Pewnie specjalnie zakończyłaś rozdział w ten sposób abyśmy się zastanawiali w jakim stanie jest Esme po śmierci Carlisle'a, myślę, że właśnie jej stan określa także postawę Ediego.
Opowiadanie jest naprawdę rewelacyjne, ze świeżymi pomysłami, wartką, ciekawą akcją, zostające na długo w pamięci. I przede wszystkim bardzo charakterystyczne – Kurtyzany nie jest się w stanie z żadnym innym opowiadaniem pomylić.
Dziękuję Ci za nie


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
seska
Dobry wampir



Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 864
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 12:09, 27 Maj 2010 Powrót do góry

Przeczytałam jeszcze wczoraj kolejny rozdział, ale że obiecałam sobie iść wcześniej spać, nie pokusiłam się o skomentowanie Wink

Bardzo lubię Kurtyzanę. Nowym rozdziałem udowodniłaś, że ciągle masz nowe pomysły i wiem, że pociągniesz opowiadanie jeszcze jakiś czas. Widać, że sporo wątków jeszcze przed nami, więc jestem spokojna - będę miała gdzie wracać Cool

Na temat samego rozdziału: czerwonowłosa i pierwsza myśl - Bella ma przerąbane, bo nie dość że James, to jeszcze Victoria... Postać Maggie trochę mnie zaskoczyła. Poniekąd się cieszę, że ją wprowadziłaś, bo Edward będzie wiedział, że Bella kłamie. Zastanawia mnie tylko, kiedy jej o tym powie (albo i nie) i co wtedy zrobi Bells.
Nie ukrywam, że po cichu liczę na to, że Bella i Jake nie będą razem Twisted Evil Dlatego ciekawa jestem, co zrobi Cullen. Ochronił przed atakiem Jamesa, co wskazuje na istnienie w nim człowieczych odruchów Wink Późniejszy kontakt z kurtyzaną też wskazywał na zainteresowanie z jego strony. Być może będzie tylko ciekawy Belli, tego że jej nie słyszy - ale co to byłby za FF, gdyby nic poza tym między nimi się nie wydarzyło? Cool
Żal mi Alice, bo ja ją lubię. Nawet jeśli jest natrętnym chochlikiem. Mam nadzieję, że Bella zmieni postrzeganie świata, zrozumie wampiry - że nie są one z natury złe, ale jak i w świecie ludzi - znajdują się kanalie (tutaj Aro i jego podwładni). I wydarzy się coś, co sprawi że zawalczy razem z Cullenami o poprawę relacji między wampirami i ludźmi. A Cullenowie znowu będą rodziną, a nie rozsypaną garstką jej pozostałości.
Wilki zaś... mogą wrócić do lasu Twisted Evil Cool
Ciekawa jestem, co wydarzy się w szpitalu. Esme również jest zaskakującym elementem w tej układance Rolling Eyes Nie wierzę, że zwariowała. No i co z samym pobytem na leczeniu? Przecież wampiry są niespotykanie silne - w jaki sposób udałoby się ją (czy inne) wampiry trzymać w zamknięciu? To praktycznie niemożliwe... chyba Wink

Pisz, kochana, dalej. Ja tu wrócę Cool

P.S.
Muszę, bo się uduszę... Perniś... masz aktualnie piękny komplecik... Embarassed


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
bluelulu
Dobry wampir



Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 974
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 85 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hueco Mundo

PostWysłany: Czw 16:09, 27 Maj 2010 Powrót do góry

Przeczytałam i jak zwykle czuje okropny niedosyt. Każdy rozdział bardziej rozkręca sprawę , ale nadal nie jestem pewna w jakim kierunku to brnie. Bardzo ładnie to sobie zaplanowałaś bo jestem kompletnie nieświadoma przyszłych wydarzeń, a nawet jak się coś pojawi... jak np. mama Edwarda, nic konkretnego nie przychodzi mi do głowy. Temat tego rozdziału. To na pewno Bella a raczej próby pozbycia się jej, ciekawi mnie jak rozwiąże się ta sprawa. Jestem totalnie zmęczona więc mój komentarz, też wyjdzie na ... wymęczony. Nie wiem co mam sądzić o Maggie, mam ją za postać pozytywną nawet jeśli knuje za plecami Edwarda. Jednakże, ona uważa że robi to dla jego dobra, więc powstrzymam się od dalszych osądów. Bella się podłamuje, próbuje założyć coś w rodzaju niewidzialnej tarczy by odbić urok i seksualne fluidy jakie wysyła Cullen w jej stronę. Zdobył się nawet na mały uśmieszek. Normalnie, facet się rozkręca. Niobe, co do rozdziału... jak zwykle: więcej, więcej, więcej. Przepiękny, lekki i plastyczny rozdział. Ale za mało! Za mało. Chcę więcej.


Uskrzydlona.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
dotviline
Wilkołak



Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 161
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pią 18:39, 28 Maj 2010 Powrót do góry

Tak naprawdę, Pernix świetnie ubrała w słowa, to co ja chciałam powiedzieć.
Niobe, to był świetny rozdział. Naprawdę dynamiczny i, co mi się bardzo podobało, motający akcję... Bo Alice wiele namiesza. No a przynajmniej tak mnie się wydaje... :P
Poza tym podoba mi się napięcie, jakie panuje między Bellą i Edwardem.
Sama nie wiem, co myśleć o fragmencie z Esme... Niby już się cieszę na ciekawy wątek, ale boję się, że będzie za dobry... ;p
[Odbija mi na starość...]
Meggie wydawała się w porządku, ale teraz? Mam mieszane uczucia.

Niepewność mnie kiedyś zabije...
Weny Niobe.
Pozdrawiam,
Kropek Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Courtney
Człowiek



Dołączył: 02 Maj 2010
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Toruń

PostWysłany: Pią 19:33, 28 Maj 2010 Powrót do góry

Bardzo ciekawe opowiadanie. Uwielbiam sposób, w jaki wplatasz opisy w tekst. Robisz do niezwykle subtelnie, przez co nie nużą czytelnika, ale zachęcają do zagłębiania się w kolejne rozdziały. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział. Masz genialny styl, który przyciąga wszystkich czytelników w zasięgu kilometra. Pomimo tego, że nie przepadam za Bellą i Edwardem, podoba mi się. Zdołałaś mnie do nich przekonać, ale tylko w tym ff. Jedynym mankamentem opowiadania jest dość przewidywalna fabuła.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Swan
Zły wampir



Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks, Phoenix... ok no... Śląsk :P

PostWysłany: Pią 19:35, 28 Maj 2010 Powrót do góry

Pernix napisał:

Z drugiej strony Edwarda nie ma i nie zanosi się na to, że wróci, by ją ochronić, inaczej Alice nie planowałaby na ten moment zlikwidowania kurtyzany.


Wydaje mi się, że Alice nie może widzieć tego, co stanie się w okolicy Belli i nie widzi Edwarda, więc nie jest w stanie przewidzieć, czy Edwardowi się nie odwidzi i nie postanowi wrócić. No ale to tylko mi się wydaje - mogę się mylić. Mam skłonności do nadintrepretacji ostatnimi czasy Rolling Eyes

W ogóle to hej. Strasznie dawno tu nie pisałam i, aż wstyd się przyznać, wczoraj, gdy chciałam zacząć czytać ostatni rozdział, zorientowałam się, że nie przeczytałam poprzedniego Wstyd Nie mam pojęcia dlaczego, może po prostu nie zauważyłam aktualizacji. Ale teraz, ze złamaną nogą i antybiotykiem, powróciłam w "pełni sił" i nadrobiłam zaległości :D
Muszę przyznać, że opisy, choć naprawdę uwielbiam je w Twoim wykonaniu, tu zaczęły mi się dłużyć i straciłam nieco ochotę czytania, bo akcja posuwała się zbyt wolno, a ja potrzebowałam już odrobiny dynamizmu. I, jak zwykle, spełniłaś moje oczekiwania, za co ogromnie dziękuję :D
Było parę zaskakujących elementów, jak na przykład: Alice chcąca zabić Bellę? To definitywnie wyrywa się z wszelkich norm i powszechnego kreowania postaci :D Podoba mi się odmiana, jednak Alice knująca przeciwko Belli jakoś... No nie wiem, nie do końca mi pasuje, szczególnie jeśli została tu stworzona na coś na kształt bardzo delikatnej osoby - cały ten jej lęk przed wychodzeniem (choć teraz się dokładniej wyjaśniła jego przyczyna i jej postępowanie stało się bardziej zrozumiałe. No cóż, znów sobie wszystko znadinterpretowałam :)) ).
Co do Esme to nie wiem co myśleć. Nie zaskoczyła mnie specjalnie informacja, że żyje. Nie było wspomniane nic o jej śmierci (w przeciwieństwie do śmierci Carlisle'a), a domyślałam się, że byłoby to zbyt bolesne i ważne dla Cullenów, żeby można było to ominąć. Od początku zaciekawił mnie ten wątek, ale nie miałam pojęcia co się stało z Esme. W sumie wciąż nie wiem do końca, pozostają tylko domysły :)
Chcę Ci również podziękować za wprowadzenie elementu sztuki na nasze forum :) Nie będę go interpretować, bo każdy z przedstawionych sposobów rozumienia tego obrazu do mnie przemawia i nie byłabym w stanie zdecydować się na jeden.
Weny :)


Pozdrawiam,
Swan


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
k8ella
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 729
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 63 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod spojrzenia towarzysza Belikova

PostWysłany: Nie 9:26, 30 Maj 2010 Powrót do góry

Niobe, jak mogłaś? Jestem po prostu zrozpaczona rozwojem wypadków w tym rozdziale. Nie dość, że Edward nie zabrał Belli ze sobą, to jeszcze nasłał na nią Maggie, która knuje morderstwo z Alice? Chyba zawału dostanę, zanim napiszesz nową odsłonę. Przecież nie można się tak znęcać nad czytelnikami. Senator Cullen ufa rudowłosej i własnej siostrze, a one tu chcą mu zamordować Swan? Chociaż, gdy na to spojrzeć całkowicie spokojnie, to mają kobitki rację. Pozbędą się problemu. Alice będzie widziała przyszłość, Edek będzie się kontrolował w należyty sposób, a Aro nie będzie miał go w garści. Tylko jak to wytłumaczą mediom? Zatrudniona przez senatora kurtyzana zamordowana? Nawet jeśli upozorują wypadek, to nie będzie dobrze wyglądać. Ech...
Pięknie pokazałaś, co naprawdę działo się w duszy Belli, gdy próbowała zachować zimną krew. Spokojnie oddałaś tę walkę emocji w niej. Świetna z niej aktorka, tak prawdę mówiąc, to mi zaimponowała siłą ducha. Umierała ze strachu, a mimo tego zachowywała się tak, że Edek nic nie wyczuł (no prawie nic). Brawa dla niej.
Czemuż to, droga niobe, wszyscy mogą czytać Swan w myślach oprócz Edzia? A może ja coś źle zrozumiałam?
Kolejny wątek, który nam tu pięknie rozwinęłaś, to ponowne spotkanie z rodzinką Cullenów. Ukrywająca się przed okrutnym Aro Alice nie jest może nowością, ale zaskakuje. Edward chroni ją, a ona jego. Zależność bratersko- siostrzana. Widać, że oboje są ze sobą bardzo związani. Emmett i Rose nie zdają sobie sprawy z tego, że Ed stara się ich chronić. I Alice, choć wie, nie wyzna im prawdy. Czy życie Cullena zawsze musi być tak skomplikowane?
Zaskoczyłaś mnie bardzo tą podróżą do Esme w tym momencie. Spodziewałam się wyjazdu w celach bardziej oficjalnych, a tu proszę, synek odwiedza mamę. Domyślam się, że cierpi po stracie Carlisle'a tak bardzo, że znalazła się tam, gdzie jest. Nie będę się tu rozwodzić, bo na pewno wkrótce wyjawisz nam więcej szczegółów. Dlaczego znowu wszyscy obarczają winą Edwarda? Nawet ta recepcjonistka, czy pielęgniarka stwierdziła, że to on doprowadził matkę do takiego stanu. A potem ludzie się dziwią, że Cullen to cierpiętnik...
Podoba mi się twój sposób prowadzenia akcji. Piszesz o emocjach, jest tu dużo emocji i sposób, w jaki to robisz wzbudza dreszcze. Mimo że chciałoby się krzyczeć z wściekłości, nie da rady. Każde zdanie zmusza do przeczytania następnego i tak do samego końca rozdziału. Bez możliwości nabrania tchu, odpoczynku dla zszarganych nerwów. Tak dokładnie, przez Kurtyzanę mam całkowicie rozstrojony nastrój. Nie jest to jednak przytyk, nie myśl. Chodzi o to, co wyprawiasz z czytelnikiem. Uzależniasz, pobudzasz chęć kontynuowania, po czym każesz nam tyle czekać na następny rozdział, po którym jeszcze bardziej chce się czytać. I tak w kółko. Niemożliwa jesteś, niobe.
Fakt, że dałaś nam tu odrobinę sztuki, również podnosi twoją pozycję jako autora w moich oczach. Cóż, rzadko kiedy ktoś wspomina o czymś zgoła bardziej wzniosłym. A może ja czytam nieodpowiednie fficki?
W każdym bądź razie, niobe, po raz setny podziękuję ci za piękny chapik, za iście niobowski styl pisania i prowadzenia akcji.
No i oczywiście, składam głęboki ukłon, wiesz za co.
Życzę czasu na pisanie oraz wysyłam pokłady wenotwórczej energii.
k8


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
thingrodiel
Dobry wampir



Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 1088
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 148 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod łóżka

PostWysłany: Nie 20:29, 30 Maj 2010 Powrót do góry

Moje kochane niobaśne słoneczko!
Zniknęłam, albowiem musiałam oddać nieco pola życiu i pracy, niemniej wracam, kajając się, że dwa odcinki czekasz już na mój odzew (o ile czekasz), a ja ciągle nic. Usprawiedliwię się troszkę - sił już nie miałam, by się skupić i poczytać z ekranu, gdy mi oczki pękali z siedzenia przed kompem, więc tylko privy ostatnimi czasy czytywałam.
Pisząc krótko - stęskniłam się za kilkoma opowiadaniami, których lekturę ze względów życiowych musiałam przerwać, ale wracam i powolutku nadrabiam zaległości.
A pisząc jeszcze krócej - tak, jędza thin was nie zostawiła, jeśli ktoś miał nadzieję, że zabiorę zabawki i się wyniosę, dając wszystkim święty spokój. MWHAHAHAHAHAHA!!! *mastah of mhrock* Twisted Evil
Tyle bełkotu wstępnego, czas na słów kilkoro odnośnie samego tekstu.

(Komentuję na bieżąco.)

Na początku miałam zgryza, bo uważałam, że madame ciut zdurniała, jeśli widząc wybuch Morgan, każe jej pomagać Belli - za duże ryzyko, że dziewczyna ze swoim rozbuchanym ego, spróbuje doprowadzić do porażki Belli. Ale potem zrozumiałam, że to chodziło o jednorazowe podzielenie się informacjami, a nie pomoc non stop. Zresztą to by chyba było niemożliwe.
Swoją szosą Morgan dość otwarcie (może nawet zbyt otwarcie?) wyskakuje z tym nazywaniem Belli śmieciem etc. Zawsze mi się wydawało, że to taki typ cwanej żmii, co przy szefowej potrafi się zachować (może zmierzyć wzrokiem i okazać pogardę spojrzeniem, ale nie rzuci się z wyzwiskami), ale poza kulisami to twardy gracz (i wredna sucz). Mam względem tego jej wybuchu mieszane uczucia.
Za to spodobała mi się ukazana przez ciebie pazerność Aro i jego wredne plany. Historia jak doszedł do władzy i co dalej zamierza zrobić. Jego stosunek do Edwarda i pragnienie pozyskania Alice.
Nastąpiły dwa malutkie zgrzyty.
Cytat:
Senator Cullen przybędzie po panią w południe.

Teraz tak się zastanawiam, czy nie wysłałby po nią po prostu samego szofera, czy pojechałby osobiście po, spójrzmy prawdzie w oczy, potencjalnie "dodatek do krawata". Zresztą umowa powinna zostać podpisana wcześniej, tak, by w dniu "zabrania pralki, pardon - kurtyzany" (Wink) mógł ją po prostu zabrać gotową do wyprowadzki. No i uparłabym się, że byłby to szofer. Edward mógłby najwyżej sobie czekać na nią, okazując okolicy (roślinom? ptaszkom?) swoją niecierpliwość/zdenerwowanie z nutką niechęci (dekadencji? lol).
Cytat:
Wszystkie rozmowy z dziennikarzami powinna najpierw ustalić pani ze mną.

Z dziennikarzami? Kurtyzana? Ale... nie rozumiem.
W tej samej wypowiedzi Edward mówi jej, gdzie jest jej pokój i co się gdzie znajduje w domu. Takie rzeczy się pokazuje będąc na miejscu, wtedy jest łatwiej zapamiętać, by później uniknąć obcych szwendających się po całej posesji. Większość ludzi to jednak wzrokowcy. Myślę, że ten tekst powinien pojawić się przy pokazywaniu gdzie co jest, choć w wykonaniu Edwarda pewnie dość ogólnikowym. Wink
Za to ugryzło mnie, ale "pozytywnie" to, co Edward myśli o Belli. Zaraz wyjaśnię. Nie lubię szowinistów. Nie znoszę, jak facet wypala z tekstem "to tylko kobieta" albo uważa, że cokolwiek o niej wie, bo już kilka razy spotkał ładną przedstawicielkę tej płci. Ale ugryzło mnie to pozytywnie, ponieważ... mogę darzyć niechęcią Edwarda. I nie polega to na skrajnej irytacji debilnym idealizmem tego bohatera (jak w przypadku kanonu), tylko irytuje mnie ze względu na to jaki jest. Nie kreujesz go na ideał, nawet wtłaczasz mu do głowy myśli, które mogą kogoś zdenerwować. I dobrze! Nie ma ideałów. On ma tylko ładne opakowanie, niech w środku ma trochę wad, niech ta ładna buzia skrywa coś brzydkiego. Tak, to lubię.
A już naprawdę muszę cię pogłaskać po główce i przylepić medal za moment z Jamesem z końcówki. Niby Edwarda drażni zapach Belli i że nie może czytać jej w myślach, niby traktuje ją jak dodatek do przyjęć czy zło konieczne (bo w końcu gdyby mu nikt nie kazał, to by nie wynajmował kurtyzany), ale jak tylko James się rzucił w jej stronę, E. automatycznie przyciągnął ją do siebie, by jej bronić przed wampirem. Nutka kanonu napisana na nowo. Przyjemne.

Na razie tylko ten odcinek, zaraz zabiorę się za jedenastkę i się zrobi edycja, ok? Chcę po prostu wlepić już to, co mam, by mi nie umknęło... Błędy wyślę, oczywiście, na privka.

thinek

EDYCJA 1:

Ja tylko pozwolę sobie wtrącić swoje trzy grosze do wypowiedzi w kwestii domniemanego marysuenizmu Belli w tym opowiadaniu. Bo ja wiem, czy ona taka Maryśka Zuzia? Nie bałdzo. No bo policzmy.
Bella się może i pcha w te łapy krwiopijcy... ale wcale tego nie chce. Maryśka sama wymyśliłaby ten plan i odważnie jak rasowa wonderwoman przeprowadziła akcję.
Bella jest ostrożna. Maryśka skołowałaby Edwarda ciętą gadką.
Bella jest pociągająca dla Edwarda, ale sama go wcale nie chce. Poza tym Edwarda pociąga jej zapach (krew!) i intryguje fakt, że nie może czytać w jej myślach. Klasyczna Marysia Zuzia sprawiłaby, że miałby nadmiernie pracujące ślinianki, a rozmowa już kręciłaby się wokół dość mocnego flirtu.
Mary Sue jest idealna, owszem, ale to jest ideał kobiety silnej, niezależnej, pięknej, powalającej, najlepszej we wszystkich sportach, to typ wyczynowca.
Bywa też Marysia-uroczo-niezdarna, czego przykładem jest Bella kanoniczna. Bella Swan z tego opowiadania jest kombinacją pewnych cech. Ma w sobie całkiem sporo odwagi, ale myślę, że wie, że jest tylko trybikiem w większej machinie. Stąpa po kruchym lodzie, a nie prze przed siebie, bo przecież wszystko jej się uda. Nie jest zbyt słodka ani idealnie piękna.
Może i ta Bella podeszłaby pod Mary Sue, ale Niobe ją odbarwia z różowości, dodaje jej cech, które zaprzeczają teorii idealnej kobiety.
Poza tym żadna Maryśka nie poświęciłaby swojej miłości - Marysia zaczyna swoją historię miłosną wraz z początkiem opowiadania, nic nie traci, tylko zyskuje grono wielbicieli, a najważniejszy będzie ten jedyny i wybrany przez autorkę Ken.
Tak więc pozwolę sobie zauważyć, że nie pędziłabym aż tak w stronę hasła "ta twoja Bella jest maryśkowa". Może jest trochę idealna, ale ma jakieś uczucia, czegoś się boi, a jednocześnie potrafi wziąć się w garść i zrobić coś, bo po prostu "tak trzeba". Pardon, wiele kobiet w prawdziwym życiu tak robi.

EDYCJA 2:

Przeczytałam także odcinek nr 11.

Cytat:
W tym momencie przypomniała sobie publikację, która kiedyś wpadła w jej ręce. Omówiono tam cechy ulegające zmianie po transformacji, modyfikacje głosu, zapachu, wyglądu. Wszystko przekształcało się tak, aby kusić swoje ofiary. Powierzchowność nabierała cech, które najbardziej przyciągały innych ludzi. Woń stawała się bardziej słodsza, głos głębszy.

To mi się bardzo podobało. Widzisz, pokazujesz wampiry jako odrębny gatunek, choć podobny do ludzkiego (humanoidalna budowa ciała etc.). U Meyer to byli superherosi, którzy przypadkowo żłopią krew, zamiast wcinać pierogi. Edward kiedyś przed Bellą wypalił, że wszystko w nim ją ma przyciągać. Ale ty to napisałaś inaczej. Nie jak lep na muchy, tylko niebezpieczne cechy, o których należy pamiętać i wciąż być ich świadomym. W kontekście całego opowiadania, tego, jak przedstawiasz wampiry, dobrze, że przypomniałaś o tym czytelnikowi i to właśnie w taki sposób.
Zastanawiam się tylko - czy to była oficjalna publikacja czy jakaś podziemna gazetka?

I jeszcze jedno mnie męczy - na czym właściwie polega dar Maggie? Rozpoznaje, kiedy ktoś kłamie? Bo tak mi to wygląda, ale nie mam pewności. Czy poza samym rozpoznaniem kłamstwa ma możliwość wniknięcia w myśli? I ciut bez sensu (co było także bez sensu u Meyer) - dlaczego Edward nie może czytać w jej myślach, a Maggie może ją wysondować? Wg mnie logicznym by było, gdyby albo żaden dar nie działał na Bellę, albo wszystkie.
To, że Alice jej nie widzi, to akurat rozumiem z kanonu - jest kobietą wilkołaka. Swoją szosą ciekawe, że Edward nie czuje na niej zapachu Jacoba.

Pisz dalej, podoba mi się okrutnie. Rozmowa z Maggie była niezła. I co teraz knuje Alice - chce ją zabić? No no no, miła odmiana od wiecznie przyjaznej Alice, która z Belli robi lalkę Barbie.

Weny, Niobe! Weny!
thinek

PS A prztyki polecą na privka, oczywiście. :)


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez thingrodiel dnia Pon 13:13, 31 Maj 2010, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
illiss
Człowiek



Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 9:02, 04 Cze 2010 Powrót do góry

Witaj niobe!

Dawno mnie tu nie było, ale kiedy zauważyłam Twoje nowe opowiadanie starałam się je czytać na bierząco. Nareszcie udało mi się zebrać w sobie i kliknąć komentarz Wink

Dobrze wiesz, że byłam zakochana w Twoim poprzednim ff ale z perspektywy czasu patrząc teraz na oba Twoje opowiadania widzę ogromną przepaść.
Pierwszy ff był wciągający, ale dopiero teraz widać na co Cię stać, myślę że bardzo się rozwinęłaś, sposób w jaki piszesz jest bardziej dojrzały.

Duże znaczenie ma zapewne fakt, że w tym opowiadaniu zapożyczyłaś tylko postacie, fabułę stworzyłaś od podstaw sama. Jestem zachwycona Twoją inwencją twórczą :D Ogromnym plusem jest przedstawienie stosunów ludzi i wampirów oraz ogólnie polityki tego świata, pomysł bardzo mi się spodobał.

Za to nie jestem przekonana do postawy Edwarda, po pierwsze nie wierzę, że mógłby od tak uwierzyć Aro, że ten zostawi Cullenów w spokoju jeżeli Edzio zrobi to i to, po drugie mam wrażenie że Ed znowu jest altruistą - dobrym wampireczkiem, dlatego jak dla mnie nie ma on takiego..hm swojego charakteru.

Nie znoszę, kiedy Belsia jest łączona z Jacobem, gdyż wszem i wobec oznajmiam, iż nie lubię jego postaci -_- dlatego skrycie mam nadzieję, że Belsia jak najszybciej go pogoni ^^

Pozdrawiam i czekam na kolejną część :)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez illiss dnia Pią 9:04, 04 Cze 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin