|
Autor |
Wiadomość |
farbowana!
Nowonarodzony
Dołączył: 04 Maj 2009
Posty: 35 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: okolice krk.
|
Wysłany:
Sob 19:51, 28 Sie 2010 |
|
Dawno niczego nie komentowałam, ale TO po prostu trzeba skomentować :)
"Nagi Koleś Z Góry" jest jednym z najlepszych, najfajniejszych i najprzyjemniejszych opowiadań jakie czytałam. Nagiego Kolesia czyta się lekko, miło i przyjemnie, co jest wielkim plusem.
Mimo, że są dopiero 4 rozdziały, mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że to opowiadanie zdecydowanie znajduje się na drugim miejscu moich ulubionych tłumaczeń (zaraz po "Porywaczce"), i nie zdziwiłabym się, jeśli kiedyś znajdzie się na jedynce :)
Co do treści. Błędów żadnych nie znalazłam, chociaż przyznam się, że nawet niczego nie szukałam, bo za bardzo wciąga treść :)
Dawno nie czytałam FF z takim motywem jak tu. I muszę powiedzieć, że mimo nie jest on jakiś mega ambitny, tylko zwyczajny i prosty, a taki z reguły jest najfajniejszy ;d
Podobają mi się bohaterowie, chociaż nie są nie wiadomo jak cudowni i zachwycający, to są ciekawi i "przyjemni dla oka" ;d Trochę tylko nie podoba mi się postać Belli, bo nie wiem jeszcze czemu, ale wydaje mi się troszkę mało wyrazista, ale obstawiam, że za niedługo to się zmieni
Dzisiejszy rozdział strasznie przypadł mi do gustu :) W szczególności "Nowa Dziewczyna Z Dołu". Mam nadzieję, że rozdziały z punktu widzenia Edwarda będą pojawiały się często. Oczywiście nie aż tak, żeby się znudziły, ale tak żeby widząc EPOV, na twarz wstępował jeszcze większy uśmiech ;d
W rozdziale strasznie spodobał mi się moment pocałunku, a w szczególności tekst Edwarda: "Chyba powinniśmy przemyśleć, czy to dobry pomysł". Tutaj Edward wydał mi sie taki ... Miękki? Walczący z samym sobą? W każdym razie taki fajny i inny ;d
Nie rozpisując się więcej dodam tylko, że uwielbiam cały Dreamteam za NGZG. (:
(nie)cierpliwie czekająca na następny rozdział, farbowana! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Phebe
Wilkołak
Dołączył: 17 Kwi 2010
Posty: 140 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sleepy Hollow
|
Wysłany:
Sob 21:10, 28 Sie 2010 |
|
Oj tak!
I pojawił się kochany Edward, który, jeśli tylko chce, potrafi być czarujący. Budowa fortu i pocałunek-ooo, słodko. Jestem ciekawa, jak to wszystko wyglądało z perspektywy Cullena. Jeśli kolejny rozdział jest EPOVem, to już nie mogę się doczekać!
Swoją drogą, Edward jest strasznie puszczalski- ale czego można się spodziewać po facecie, który całe dni spędza pomiędzy damskimi nogami...
Jak widać, to on pierwszy uległ urokowi Panny Spiętej, Bella potrzebowała trochę więcej czasu, aby... zainteresować się swoim sąsiadem.
Intryguje mnie przeszłość Edwarda. Nie znał swojego ojca, jego dziadek był bardzo majętnym człowiekiem... Ciekawe.
Tymczasem, życzę weny! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
I_want_to_be_Vampire
Człowiek
Dołączył: 18 Lip 2010
Posty: 68 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Nie 21:41, 29 Sie 2010 |
|
Cytat: |
- Makenna… nie, dziękuję, jesteś kiepska w…. ssaniu – powiedziałem z prychnięciem.
Najgorszy. Lód. Jakiego. Miałem.
Skasować.
- Charlotte… brak klasy. Brzmisz jak marynarz, gdy koleś cię bzyka. Obrzydliwe – powiedziałem i wzdrygnąłem się.
Skasować.
- Carmen… Dios Mio. To brandzlowanie prawie mnie zabiło. Bolące cojones* przez kilka tygodni – wymamrotałem, kuląc się mimowolnie.
Skasować.
- Bree… jakbym musiał raz jeszcze wysłuchiwać ją mówiącą, że jej ci**a „należy” do mnie – westchnąłem, potrząsając dobitnie głową. – Patrzę na cipki cały dzień i nie chcę twojej. Zaufaj mi.
Skasować.
|
Edek mnie dobija taki macho, ale postać bardzo wyrazista wielki plus...
Cytat: |
- Nieee, no przestań. – Nie zgodził się. – Przesadzasz. Myślę, że chyba wiesz, iż jesteś może po prostu trochę „świętsza od papieża”. Tylko odrobinkę. Troszeczkę. Tak tyci tyci – zażartował, zamykając jedno oko, pokazując to, co miał namyśli, kciukiem i palcem wskazującym.
|
Bella spox ''Świętsza od papieża" no może być, narazie...
Cytat: |
- Wiesz, jesteś mniej denerwująca, kiedy zachowujesz się sprośnie. Rozdrażniona już gorzej. Poważnie. Musisz zostawić to profesjonalistom, Rose – poinformowałam ją.
- Może gdybyś miała trochę mniej tej złości i goryczy, wraz z nami mówiłabyś cały dzień o penisach – zauważyła Alice.
- Potrzebujesz tego kolesia albo jakiegokolwiek kolesia, naprawdę, aby pozbyć się tej złości. Szczerze, taki facet zasłużyłby na nagrodę Nobla. Złagodziłby dużo cierpienia na świecie, gdybyś się wyżyła. Wielokrotnie – dodała Rose.
|
No i takie przyjaciółeczki na które zawsze ''można liczyć''
xD Dwa rozdziały, bardzooo super, czekam z niuecierpliwościę na następne
pzdr. I_want_to_be_Vampire
ps.
Duuużo Duuużo weny do tłumaczenia ... ^^ |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
zawasia
Dobry wampir
Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 20 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D
|
Wysłany:
Pon 8:25, 30 Sie 2010 |
|
dzięki za rozdział z perspektywy Eda, wkońcu widzę co i on myśli o Belli i to mi się bardzo podoba, więc chcę tego jeszcze:)
co do akcji z burzą, dobrze, że Bella miała Eda i mogła isc do niego na góre, ale akcja z fortem i książkami świetna
oby było więcej tego typu rozdziałów
pozdrawiam |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Life_under_consciousness
Nowonarodzony
Dołączył: 27 Kwi 2009
Posty: 9 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Pon 19:43, 30 Sie 2010 |
|
W końcu się zalogowałam, po dluuugiej nie obecnosci i co widze ? Ten oto fik ! Świetny, świetny, świetny !
Edward jak w większości ff jest raczej wyluzowany. Fajnie się czyta.
Rozdziały jak najbardziej się podobają, mam nadzieję, że następne będą tylko lepsze
Pozdrawiam -_- |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dreamteam
Wilkołak
Dołączył: 20 Maj 2009
Posty: 111 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Sob 9:20, 11 Wrz 2010 |
|
Rozdziały można także znaleźć w formacie .pdf na [link widoczny dla zalogowanych]
Rozdział 5
Edward
Wypuściłem długi, głęboki wydech, przyglądając się, jak drzwi zamknęły się za Bellą.
ku***.
Mam erekcję.
Jezusie, Cullen. Skup się.
Potarłem wierzchem dłoni oczy, mając nadzieję, że to rozwieje lubieżną mgłę, która opanowała mój umysł. Nie powinienem robić takich postępów z Bellą w taki sposób i odczuwam ulgę, że udało mi się przestać. Szczerze, lubię mój związek (jeśli można to tak w ogóle nazwać) taki jaki jest, prostolinijny do granic możliwości. I przez prostolinijność mam na myśli wolność od jakiegokolwiek rodzaju uczucia.
No cóż, niezupełnie. Żądza jest uczuciem. Tak jak i namiętność. I kocham kobiety. Po prostu je kocham - ich miękką skórę, zaokrąglone piersi, gibkie uda. Kocham to, jak jęczą łagodnie, gdy pocieram odpowiednie miejsce tak jak trzeba. Słyszenie mojego imienia z ust pięknej kobiety, gdy szczytuje, jest muzyką dla mych uszu. W sumie to jest lepsze od muzyki. To jest najwspanialszy dźwięk ze wszystkich możliwych – poza moimi jękami, gdy mam orgazm.
Nie mogę tak dalej myśleć albo zaraz będę miał jeden.
Powód, przez który masturbowałem się jak piętnastolatek, właśnie opuścił moje mieszkanie.
Westchnąłem ciężko, zbierając poduszki i prześcieradła z podłogi w salonie i odkładając je na miejsce. Uśmiechnąłem się na myśl o entuzjazmie na twarzy Belli, gdy rozłożyła obóz na niby. Przyznaję, że jej niewinna swawolność była zaraźliwa i zazdrościłem jej wesołych wspomnień.
Ale zbaczam z tematu.
Czemu ten mały, niezdarny mol książkowy zalazł mi pod skórę? Poważnie, powinienem się z nią przespać. To byłby bardzo znajomy scenariusz. Przecież moją specjalnością są przypadkowe fizyczne spotkania. Nie jest mi obce pieprzenie nieznajomej, mówiąc bezceremonialnie. A całowanie jej było bardzo, ale to bardzo kuszące - prawie jak zakazany owoc, może nie jabłko, a raczej wiśnia.
Czasami mam z siebie niezły ubaw.
Ale gdy po raz pierwszy zobaczyłem jej słodki grymas, poczułem coś dziwnego w dole brzucha.
Cholernie denerwujące sumienie. Rujnujesz całą zabawę.
Szczerze mówiąc, wzięcie jej byłoby dość łatwe. Była raczej podatna na wpływ, czując bezradność z powodu burzy, ale też ufność i wystarczający komfort, aby mi się zwierzyć. Zatem nie włożyłem żadnego wysiłku w flirt z nią i rozkoszowałem się jej zdenerwowaniem, choć kokieteryjnie się ze mną przekomarzała. Zanim się zorientowałem, moje usta dotykały jej, ale byłem skłonny być delikatnym. Kobiety takie jak Bella - tak, kobiety, które bardzo chcą seksu, ale nie chcą tego przyznać, wymagały pewnej finezji. Och, ostatecznie pozwolą się przelecieć, a nawet będą o to błagać. Ale, gdy owoc zostanie zerwany i skosztowany, zazwyczaj tracę apetyt.
Zauważyłem, że wargi Belli były szczególnie słodkie, a ona pachniała czekoladą. Och, jak ja uwielbiam ten zapach. To naturalny afrodyzjak. Jako nastolatek pracowałem w sklepie z wyrobami czekoladowymi, aby zarobić dodatkowe pieniądze. Spędzałem dwadzieścia godzin tygodniowo z ciągłą erekcją.
Gdy myślałem już, że mogę kapitalizować mój obecny stan pobudzenia i kontynuować uwodzić Bellę, nagle wycofałem się. To było… złe. Czułem się, jakbym zrywał ładny kwiat i odrywał od niego wszystkie płatki, albo rysował wąsy na cennym portrecie. Zazwyczaj, gdy zabierałem się do podboju, nic takiego nie czułem. Tak naprawdę wkładam cholernie dużo wysiłku w uwodzenie. Uważam to za formę artystyczną, naprawdę. Nie tylko pieprzę kobiety. Uwielbiam to wyzwanie i dreszczyk emocji, gdy sprawiam, że ona mnie chce.
I zwykle mnie chcą.
Przypuszczam, że stałem się zepsuty. Zamiast być kotem jedzącym kanarki, najwyraźniej teraz kanarki goniły mnie. A wtedy natknąłem się na ptaka, który nie jest zainteresowany gonieniem albo byciem gonionym. Ona raczej była cnotliwa, pomyślałem z uśmieszkiem.
Udało mi się wyrwać z zamyślenia i usiadłem przy biurku. Włączyłem komputer i sprawdziłem pocztę. Jedna wiadomość szczególnie przykuła moją uwagę.
AllThatsJazz śledzi cię na Twietterze!
Kliknąłem w link i zobaczyłem profil należący do Jaspera Whitlocka, kolesia, którego poznałem przez kolegę z pracy. Ojciec Jaspera, Ephraim Whitlock, jest szefem psychiatrii w szpitalu Brigham. Spotykałem Jaspera przez całe lato, gdy był wolontariuszem w szpitalu.
Zalogowałem się na swoje konto i wpisałem status.
Nazwa użytkownika: DrWhoHaHa
Co robisz? Spotykam starego przyjaciela po raz pierwszy od dawna i jak na przyjaciela, ona dobrze się całuje.
Powstrzymując ziewnięcie, zdecydowałem się wrócić do łóżka. Spędziłem dobrą godzinę na rzucaniu się i przekręcaniu; uczucie ust Belli na moich nie dawało mi spokoju, którego potrzebowałem do zaśnięcia.
Dzisiaj jest piątkowy wieczór i ponownie poproszono mnie o uczestniczenie z dobroczynnej kweście na rzecz szpitala. Był to standardowy, formalny obiad i zamierzałem coś ofiarować; dla młodszych lekarzy było normalnym popieranie tego, aby zrobić wrażenie na szefach, a ja nie jestem żadnym wyjątkiem.
Gdy moja rezydentura się zakończy, chcę zostać stałym członkiem personelu położników na ginekologii, współdzieląc zmiany z jakimiś bardzo wykwalifikowanymi, docenianymi członkami mojego kierunku. To jest ambitne miejsce do pracy i nie zatrudniali każdego rezydenta, który przeszedł przez ich program. Niezbędne jest, abym zrobił wrażenie lepsze niż dobre na Aro Volturri,
Aro jest typem faceta, z którym można łatwo złapać kontakt, a jego żona Heidi jest miła. Jednakże miałem z tym sporo trudności - nie przez szefa albo jego żonę, ale przez osoby, którą zabierałem ze sobą na te spotkania.
Moje „randki”, niejako były kiepskie, a dzisiaj nie było inaczej.
Siedziałem przy dużym, misternie udekorowanym stole w sali bankietowej z Jessicą Stanley, moją towarzyszką wieczoru. Poznałem Jessicę parę miesięcy temu podczas happy hour* w barze niedaleko szpitala. Jest wystarczająco miłą dziewczyną, ale szczerze, słowo „nieinteresująca” nie mogło opisać osobowości tej kobiety. Jest administratorką w jednym z dużych banków w mieście, ale jej praca nie jest wymagająca, a zainteresowania są mniej niż interesujące. Niestety, jej dar do rozmowy i towarzyskiego niuansu także jest na poziomie zerowym.
- Dzięki, że mogłaś przyjść w ostatniej chwili, Jessico, doceniam to – powiedziałem do niej, mając nadzieję, że jakieś pochlebstwo załagodzi napięcie między nami.
- Och, cała przyjemność po mojej stronie – odpowiedziała z niepozornym mrugnięciem oka, kładąc dłoń na moim udzie.
- Hej, tak, bardzo dobrze – zaśmiałem się nieswojo, zanim odsunąłem nogę,
Teraz na pewno nie jest czas na flirtowanie, gdy wszyscy przy stole cicho zaczynają jeść pierwsze danie i bez wątpienia nas zauważyli.
- Wiesz, widziałam pustą szatnię przy drzwiach. Może mogłabym także tobie sprawić przyjemność? – zapytała nieznośnie głośno, wprawiając mnie w zażenowanie, gdy żona Aro wierciła wzrokiem dziurę w moim czole.
- To brzmi bardzo zachęcająco, ale muszę spędzić wieczór ze swoim szefem. Chcę zrobić dobre wrażenie – próbowałem wyszeptać nonszalancko do ucha Jessici.
- Och, na pewno nie? – spytała z szeroko otwartymi oczami, czekając na odpowiedź.
- Nie, nie teraz – odpowiedziałem z niedowierzaniem.
- Naprawdę? – spytała ponownie, z jakichś niewyjaśnionych powodów potrzebując wyjaśnienia.
- Tak, naprawdę. Muszę siedzieć tu z moim szefem i rozmawiać z nim i jego miłą żoną – wyjaśniłem, jakbym rozmawiał z dzieckiem.
- Cały wieczór? – musiała zapytać po raz trzeci.
- Tak, Jessico, cały wieczór – kiwnąłem głową z przyklejonym uśmiechem.
Stawałem się paranoiczny przez to, że ludzie mogą się w nas wpatrywać.
- A co ja mam robić?
- Rozmawiać, tańczyć, cieszyć się towarzystwem innych – zaoferowałem, nie umiejąc pojąć, jak mogła być tak niedomyślna.
- Wiesz, to jest pierwszy raz – powiedziała z westchnieniem,
- Pierwszy raz czego? – spytałem.
Teraz to ja byłem zdezorientowany.
- To pierwszy raz, kiedy spędzamy czas bez uprawiania seksu. To jak randka. Nigdy nie byliśmy na randce – wyjaśniła, pozornie zakłopotana.
- Och, to nie jest randka. Nie. Nie randka – powiedziałem szybko.
Byłem spanikowany z jakiegoś powodu.
- Przepraszam? – odpowiedziała, patrząc na mnie ze zmarszczonym czołem i ostrym spojrzeniem.
- No wiesz, to dla mojej pracy. To towarzyskie spotkanie, ale bardziej chodzi o pracę. I ja, yyy, nie randkuję – odpowiedziałem niezgrabnie, zdesperowany, by użyć jakiejś głupiej wymówki, zanim zmieni się to wszystko w katastrofę.
- Och, o to chodzi, hę? Edwardzie, co ja tu w ogóle robię? – rozważała głośno, wyraźnie dotknięta.
- Robisz mi przysługę? – zaoferowałem z kiepskim uśmiechem.
- Czemu?
- By być miłą?
- To był raczej zły pomysł – powiedziała znudzonym głosem, wywróciła oczami i bawiła się mieszadełkiem w jej drinku.
- Spędzenie kilku godzin ze mną to zły pomysł? – spytałem, pocierając placami skronie.
- To nie jest randka, ani seks na telefon – powiedziała wyraźnie wkurzona.
- Wystarczająco uczciwe. – Westchnąłem. – Przynieść ci kolejnego drinka? – Zapytałem, chcąc wstać i rozjaśnić myśli.
- Chyba. Co jest tutaj w menu? Jest homar? – spytała, uderzając palcami w stół i wyglądając na nieznośnie znudzoną.
Dwie bolesne godziny później udało mi się odsunąć Jessicę od obiadu i ciekawych spojrzeń innych gości przy naszym stole. Udało mi się wymyślić wymówkę, dlaczego musimy wyjść tak szybko po deserze. Powiedziałem mojej towarzyszce i wszystkim innym, że mam rozdzierającą migrenę – oczywiście to kłamstwo. Musiałem po prostu wynieść się jak najdalej, zanim Heidi zacznie rozmawiać z Jessicą i zauważy, że moja osoba towarzysząca ma IQ i osobowość klamki.
Wdrapywałem się po schodach w budynku, wdzięczny za koniec wieczoru stosunkowo bez szwanku, gdy wpadłem na Bellę grzebiącą w plecaku w poszukiwaniu kluczy.
- Przytrzymać ci drzwi? – zaoferowałem, podpierając stopą drzwi do holu.
- Och, hej, Edwardzie – powiedziała z uśmiechem. – Tak, dzięki. Moje klucze gdzieś tam są. – Dodała, wyglądając zachwycająco, zdezorientowana jak zawsze.
- Późno wracasz - powiedziałem. – Byłaś na imprezie z podręcznikami? – zażartowałem.
Wywróciła oczami i zacisnęła czerwone wargi.
- Nie, mądralo. Wracam właśnie z biblioteki. Pisałam swoją pracę – wyjaśniła, ciskając plecakiem na podłogę przed swoimi drzwiami.
- Ach, więcej erotycznej poezji? – zażartowałem.
- Tak, wścibski. Więcej erotycznej poezji – potwierdziła z łagodnym rozgoryczeniem.
Jej rozgoryczenie jest w gruncie rzeczy słodkie, czego nie chciałem przyznać.
- Napisałaś coś dla mnie? – flirtowałem.
- Chciałbyś! – sapnęła, popychając moje ramię.
Nagle chciałem, aby dotykała mnie tak cały czas – niewinne, żartobliwe pchnięcia, które jednocześnie mówią wszystko i nic.
- A może wyrecytujesz to, a ja zapiszę? Mam piękny charakter pisma jak na lekarza. Pożycz mi swoje płótno, a ja je dla ciebie ozdobię - zasugerowałem z uniesieniem brwi i uśmiechem.
- Boże, Edwardzie. Potrafisz po prostu porozmawiać z dziewczyną? – zaripostowała; oczy miała jak szparki, a ramiona skrzyżowane na piersiach.
- Przecież z tobą rozmawiam, nieprawdaż? – powiedziałem, świadomie grając jej na nerwach.
- Wiesz, co mam na myśli.
- Oczywiście. Ale lubię się z tobą bawić.
- Nie jestem twoją zabawką. Nie jestem niczyją zabawką – powiedziała z ciężką konsternacją.
- Szkoda, naprawdę. Zabawki są fajne – poinformowałem ją, oblizując usta.
- Mogę już wejść? – zapytała kapitulując.
- Jak najbardziej.
- Dobranoc, Edwardzie – powiedziała, prawie wpadając na wpół otwarte drzwi.
- Ale… poczekaj – powiedziałem szybko, zatrzymując ją. – Chodź na górę i napij się ze mną wina. Nie ma nawet północy – zaoferowałem z zapałem.
- Yy, okej. Pozwól, że tylko odłożę plecak i zaraz przyjdę – zgodziła się z małym uśmieszkiem.
Usiedliśmy na mojej kanapie z butelką winą, kiedy zauważyłem, jaka Bella jest śliczna. Nie mam na myśli, że jest sensacją przesiąkniętą seksem albo nieziemsko piękną, wychudzoną supermodelką. Bella miała prosty, naturalny, szczery powab, a fakt, że dopiero teraz przyszło mi to do głowy, był trochę niedorzeczny, ponieważ byłem dumny z zauważania wyjątkowych kobiet.
Z ręką na sercu Bella jest, pomimo moich największych wysiłków, prawdziwą i w pełnym tego słowa znaczeniu, osobą dla mnie. Przyznam, że większość osób płci przeciwnej, nie ważne jak intymnie wszedłem z nimi w związek fizyczny, nigdy nie stawały się prawdziwymi ludźmi w mojej głowie. Przez wszystkie te lata były w pewnym sensie dziwacznym kompozytem wnoszącym duża grupę podbojów, a żaden z nich nie pozostawał wyraźnie w mojej pamięci. Nie jestem pewny, co bardziej niepokoi – fakt, że to mi się przydarzyło, czy fakt, że dopiero teraz to sobie uświadomiłem.
Nie wspominając już o tym, że jestem dziwnie zaalarmowany tym, iż wpadłem na kobietę, która wolno odzwyczaja mnie od tego zwyczaju. I, z tego co widzę, ona nawet nie wie, że to robi. Może to część wyzwania.
- Grosik za twoje myśli? – zapytała łagodnie.
- Hmm? – odpowiedziałem pytaniem, wracając do teraźniejszości.
Spojrzałem na jej twarz i zauważyłem, że wygląda na zatroskaną, ale także szczęśliwą. Zachichotała w pewnej chwili.
- Wyglądałeś, jakbyś spał z otwartymi oczami. To musiały być jakieś marzenia – powiedziała, przechylając głowę na bok.
- Och, przepraszam, nie miałem zamiaru cię zignorować – odpowiedziałem nerwowo, mając nadzieję, że jej nie uraziłem.
- Nie, nie – zapewniła mnie z miłym uśmiechem i machnęła ręką. – Robię tak cały czas. Żyję w swoim świecie marzeń i doprowadzam tym moich nauczycieli do szału. – Przyznała nieśmiało.
Jakoś bardzo pasowało mi to, że Bella może być typem osoby uciekającej do swojej wyobraźni. Myślę, że wolała swój świat niż ten, w którym naprawdę żyła.
- Jest lepszy niż to miejsce? – zapytałem.
- Co? – spytała nieznacznie zdezorientowana przez moje przypadkowe pytanie.
- Twój „świat marzeń”, jak to nazwałaś, jest lepszy niż prawdziwe życie? – zapytałem w połowie zaciekawiony, w połowie żartując.
Byłem obezwładniony przez nagłe pragnienie dowiedzenia się, jak dokładnie działa jej umysł. To dziwnie pasjonujące… i musiałem zastanowić się dlaczego.
- Żartujesz sobie ze mnie, ale dobra, odpowiem – powiedziała z rezygnacją. – Oczywiście, że jest lepszy niż prawdziwe życie, Edwardzie. Jeśli byłoby inaczej nie nazwałabym tego „światem marzeń” – wyjaśniła.
- To nie zawsze o to chodzi. Mnóstwo ludzi marzy o różnych nieprzyjemnych rzeczach – zakwestionowałem.
Przez moment wyglądała na zamyśloną. I wtedy jej mina zmieniła się w coś, co, mógłbym przysiąc, przypominało lisicę.
- One nigdy nie żyją w mojej głowie – powiedziała z zadowolonym uśmieszkiem.
Zarumieniła się prawie natychmiastowo, jakby wypowiedziała tę dwuznaczną uwagę przeciw jej poglądom.
Nie wiedziałem. co powiedzieć, bo wszystkie słowa ze mnie uszły. Jej mała dowcipna uwaga z podtekstem seksualnym spowodowała, że wpatrywałem się w nią z opuszczoną szczęką, a mój fiut nagle stanął. Normalnie coś tak subtelnego i powiedzianego tak niewinnie nigdy nawet nie uzyskałoby mojego zastanowienia, ale było to tak niespodziewane – to jest kompletnie nielogiczna uwaga, naprawdę, zwłaszcza rozważając, od kogo pochodziła. Bella nie była typem osoby, od której oczekiwałem kokieteryjnej uwagi bez kuszenia jako pierwszy. Więc teraz byłem zarówno zdezorientowany, jak i niewiarygodnie pobudzony.
- Naprawdę? – powiedziałem ściszonym głosem, unosząc brew. – A co dokładniej chodzi po twojej ładnej główce, brązowooka?
- Nic – odpowiedziała szybko, wyraźnie sfrustrowana. – Nie nic, jest tam coś. Tylko nie to, o czym myślisz – wyjaśniła pośpiesznie.
Kilkakrotnie zamrugała swoimi pięknymi oczami i zakasłała nerwowo.
- Spokojnie, żartuję sobie – powiedziałem. – Miałem trochę stresujący wieczór, a ty pomagasz mi poprawić nastrój – dodałem z uśmiechem.
- Och – powiedziała, patrząc na mnie z ciekawością. – Zawsze nosisz wymyślny garnitur, aby się trochę zestresować? – Teraz była jej kolej pożartować, pozornie.
- Czemu nie, zawsze noszę mój najlepszy smoking Calvina Kleina, kiedy jestem w nastroju, aby być porywczy i poirytowany – odpowiedziałem ze śmiechem.
- No wiesz co inni mówią: za mundurem panny sznurem – zażartowała, opierając się na kanapie i rozciągając nogi na stoliku obok moich.
Odchyliłem głowę i śmiałem się serdecznie, doceniając jej chęć podniesienia mnie na duchu. Gdybym nie wiedział, pomyślałbym, że zaczynało jej się podobać nabijanie ze mnie i nie próbowała być poważna przez cały czas. Zaryzykowałbym przypuszczenia, że ta Bella lubi przebywać ze mną w tym samym pomieszczeniu.
To dało mi pewien pomysł.
- Powiedź, brązowooka, to znaczy Bello – powiedziałem powstrzymując się przed użyciem ksywki, za którą nie przepadała tak bardzo jak ja. – Chcę cię prosić o przysługę i, jeśli nie chcesz, możesz się nie zgodzić, będzie okej – powiedziałem jej szczerze,
- Przysługę? – odpowiedziała, przyglądając mi się ostrożnie. – Jaką przysługę?
- Cóż, nie wiem jak dokładnie wyjaśnić to bez brzmienia dziwacznie, więc walę prosto z mostu. Potrzebuję kobiety na randkę. A raczej na kilka – wyjaśniłem niewyraźnie.
Bella wydawała się uznać to za bardzo zabawne, ponieważ pierwsze co zrobiła, zamiast mi odpowiedzieć, to prychnęła naprawdę głośno.
- Ty potrzebujesz kobiety na randki? To żart? – zapytała, wywracając oczami.
- Nie, to nie jest żart. Naprawdę potrzebuję randki. Mam przyjęcia firmowe, na które muszę chodzić – zacząłem. – I chyba mógłbym pójść sam, ale moi koledzy pokazują się ze swoimi małżonkami, więc to po prostu ma sens, abym przychodził z kimś, wtedy wszyscy mieliby z kim rozmawiać – wyjaśniłem.
- Okej, ale to wciąż nie wyjaśnia tego, że chcesz, abym to ja poszła z tobą, bo o to ci chodzi, prawda? Prosisz mnie, abym była twoją osobą towarzyszącą na tych przyjęciach firmowych? – Naciskała, patrząc na mnie z niedowierzaniem.
- Yy, tak. Proszę cię, abyś chodziła ze mną na te spotkania firmowe - powiedziałem, zanim przeczyściłem gardło i poczułem się jak idiota. – Wierz albo i nie, ale nie znam wielu kobiet, które umieją prowadzić inteligentną rozmowę i posiadają klasę, które osoba musi pokazać w środowisku zawodowym, na przykład podczas przyjęcia firmowego – wyznałem.
- Chodzi ci o to, że nie znasz żadnej mądrej kobiety z klasą, która nie wprawi cię w zakłopotanie przed szefem? – wyjaśniła zwięźle.
- Dokładnie to miałem na myśli, Bello – przyznałem z westchnieniem.
Przyłapała mnie, nie ma co się sprzeczać.
- Okej, Edwardzie – powiedziała prosto.
- Okej? Pójdziesz ze mną? – zapytałem, siadając prosto i patrząc na nią, trochę zszokowany, że się tego podejmie.
- Tak, pójdę – potwierdziła, wzruszając ramieniem. – Jeśli nie będę miała egzaminu albo czegoś ważnego na drugi dzień, to pójdę. – Dodała.
- Och, oczywiście – zgodziłem się. – Wow, dzięki, Bello. To jest naprawdę miłe z twojej strony. Doceniam – powiedziałem. – Nie byłaś zobowiązana do tego, aby się zgodzić.
- Cóż, pewnie, że byłam, Edwardzie – powiedziała z lekkim uśmiechem. – Jestem ci winna przysługę, nieprawdaż?
- Tak?
- Pewnie. Jeśli jestem twoją przyjaciółką, oczywiście wyświadczę ci przysługę – powiedziała.
Odwróciłem się twarzą do niej i spojrzałem na jej profil, jej miękkie rysy były podkreślone w przyćmionej poświacie księżyca. Myślę, że teraz widzę, co czyni ją taką ładną – to pochodzi z wnętrza i sprawia, że jej wygląd jest dla mnie bardziej zniewalający.
- Jeszcze raz dzięki. Naprawdę muszę zabrać kogoś, kto może porozmawiać z żoną szefa – powiedziałem do niej. – Jeśli jest coś, co mogę dla ciebie zrobić, to powiedz, okej? – Nie byłem całkiem pewien, co mogłem dla niej zrobić, ale czuję, że przynajmniej powinien to zaoferować.
- Yy, okej – odpowiedziała z kiwnięciem głowy. – Nie sądzę, że jest coś takiego, ale dzięki. – Powiedziała z uśmiechem.
Wypiliśmy resztę wina i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Gdy jej oczy zamykały się, a usta formowały małe „o” podczas ziewania, poczułem się dziwnie odpowiedzialny za nią i łagodnie nakłaniałem, aby zeszła do siebie i poszła spać.
Zwykle wykorzystałbym jej senność jako wskazówkę, aby zaparzyć kawę przed zrobieniem jej miłego masażu szyi – zawsze doskonały wstęp do pettingu i miłego pieszczenia przed zrzuceniem ubrania kobiety.
Ale nie mogłem zmusić się do wykonania mojego zwykłego rytuału. Za to poklepałem ją przyjaźnie po plecach i posłałem uśmiech, tak jak to zrobiłem po pocałowaniu jej, gdy ostatnio była w moim mieszkaniu.
- Dobranoc, Bello, śpij dobrze – powiedziałem.
- Pa, Edwardzie – odpowiedziała łagodnie.
Prawie wyglądała na smutną, gdy zamykałem drzwi za nią i zastanawiałem się, czy to przez coś, co powiedziałem. Potarłem oczy i zdjąłem garnitur, aby przygotować się do snu. Postanowiłem sprawdzić pocztę po raz ostatni, zanim pójdę spać. Po włączeniu komputera zalogowałem się na Twittera ciekaw, czy mam jakieś wiadomości.
AllThatsJazz do DrWhoHaHa: Hej! Fajnie, że wpadłeś na mój profil. Nie mów mojemu tacie, że jestem na Twitterze, będzie cholernie zakłopotany. Dzięx.
Kliknąłem na nazwę Jaspera i zobaczyłem resztę wiadomości, które przesyłał.
AllThatsJazz do BadKittyKillKill: Jestem ciekaw, czy ten twój sąsiad wie, że piszesz o nim cały dzień. Nieposłuszna kokietko! Żartuję. ;o)
Ciekaw kliknąłem na nazwę użytkownika ‘BadKitty’ i widząc, do kogo należy profil, prawie zobaczyłem gwiazdy.
Imię … Bella Swan
Miejsce … Cambridge, Massachusetts
Strona WWW … harvard.edy/iswan
O mnie … ostatni rok na wydziale Anglistyki/Kreatywnego Pisania; lubię czytać, spotykać się z przyjaciółmi, pisać wiersze/opowiadania. „Bądź zmianą, którą pragniesz ujrzeć w świecie” – Ghandi
Jej najnowszy post był umieszczony jakieś dwadzieścia minut temu.
BadKittyKillKill Jestem bardzo zdezorientowana. Dziko zafascynowana NKZG. Chce się spotykać, ale zachowuje się, jakbym nie miała pochwy. Dziwne, bo jest ginekologiem i powinien wiedzieć.
BadKittyKillKill do JustAskAlice: Nie wiem, czemu zgodziłam się by pójść z nim na przyjęcie firmowe. Jestem kłamcą. Nie wiem czemu. Jestem głuuuuupia i napalona. NKZG jest niedobry dla kociej… cipki?
Milion myśli przeszło przez moją głowę w jednej chwili. Ale było jedno pytanie, które echem odbijało się w mojej głowie.
NKZG? Dlaczego, do cholery, nazywa mnie NKZG?
*Happy hour – ustalony czas, przez który w barze są promocje na alkohol.
Rozdział 6 |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Dreamteam dnia Śro 13:20, 15 Gru 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
valentin
Zły wampir
Dołączył: 03 Kwi 2010
Posty: 426 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 17 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Sob 13:52, 11 Wrz 2010 |
|
Wypowiadałam się już na chomiku, ale i tu nie zaszkodzi
Rozdział świetny, czytało się go z lekkością, błędów nie zauważyłam ( chociaż jak już wcześniej pisałam, nie szukam ich na siłę;p ) Edek, ma teraz łamigłówkę do rozwiązania.... Dobrze niech sobie chłopak potrenuje mózg. Bella najwyraźniej całą swoją frustrację przelewa na ekran laptopa... Cóż, można i tak, ciekawe kiedy się zorientuję, że Edek podgląda jej profil... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
I_want_to_be_Vampire
Człowiek
Dołączył: 18 Lip 2010
Posty: 68 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Sob 14:43, 11 Wrz 2010 |
|
Oj świetnieee, taki zwrot akcji i wreszcie Edzio wie o co chodziło Belli. Oczywiście Jess nia ma IQ, a osobowość ma klamki. No, jestem bardzo mile zaskoczona nowym rozdziałem ... ^^
ps
Wielki Plus za regularne dodawanie part'ów .
Weeeny |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Nikki_944
Zły wampir
Dołączył: 03 Wrz 2009
Posty: 478 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: WRZ
|
Wysłany:
Sob 17:58, 11 Wrz 2010 |
|
Rozdział świetny.
Rozmowa Edwarda i Jessici na przyjęciu mnie powaliła, ona naprawdę była głupia jak but, aż mu normalnie współczuje.
Reakcja Edwarda na profil Belli była bezcenna ciekawe jak się teraz będzie względem jej zachowywał skoro wie co ona tam o nim pisze i czy w ogóle jej powie, że wie o tym.
Tłumaczenie genialne, czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
zawasia
Dobry wampir
Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 20 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D
|
Wysłany:
Nie 20:53, 12 Wrz 2010 |
|
tego sie nie spodziewałam, naprawdę
to było świetne: nie dośc, że z punktu Eda to jeszcze to co Edi zaproponował jej
i do tego twitter
Edi wie już co nie co o Belli i teraz będzie trudniej jej coś sklamac
pozdrawiam |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Yvette89
Zły wampir
Dołączył: 06 Kwi 2009
Posty: 258 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 37 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z piekiełka :P
|
Wysłany:
Nie 23:38, 12 Wrz 2010 |
|
Bomba :D
Edward jest niemożliwy :P Uwielbia nabijać się z Belli, uzyskując w ten sposób zabawne reakcje z jej strony, ale zarazem potrafi być opiekuńczy (jak chociażby podczas burzy). Boi się związków, ale panne Swan zaczyna traktować inaczej.
W końcu odkrył, że Laska pisze o nim na blogu i pewnie nieźle go to zdziwiło:P Pytanie brzmi: dlaczego tak późno i co teraz z tym zrobi? :P
No i doliczmy do tego wychodzenie z nim na imprezy firmowe :P
Szkoda tylko, że dotychczas Edward miał tak zjechany gust co do inteligentnych kobiet, np. Jess, jednak z drugiej strony jest to na rękę dla Belli:P
Dziewczyny, dziękuję za TNGUSa :D
I życzę weny i czasu :)
Pozdrawiam cieplutko :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
belongs_to_cullens
Wilkołak
Dołączył: 27 Sty 2010
Posty: 126 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 19:22, 15 Wrz 2010 |
|
No i co dalej? co dalej?:)
Teraz Edward będzie wszystko wiedział, przypuszczam, że nie przyzna się Belli zbyt szybko, że znalazł ją na Twitterze:)) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Phebe
Wilkołak
Dołączył: 17 Kwi 2010
Posty: 140 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sleepy Hollow
|
Wysłany:
Czw 22:33, 16 Wrz 2010 |
|
OMG !!!
OMG!
Edward odkrył konto Belli...
No to zapowiada się niezła zabawa...
NKZG? Czy to nie oczywiste? Ach, ci mężczyźni. Założę się, że teraz Edward wymyśla setki alternatywnych znaczeń dla tego skrótu. Jego prostota i tendencyjność myślenia o pewnych sprawach bywa iście powalająca...
Tak, tak, mówię o spisie telefonów.
Ale, jak widać i na niego nadeszła pora, myślę, że już niedługo przekona się, że Bella działa nie tylko na jego fizyczność (ekhem...).
Randki w szpitalu pewnie zapewnią nam szereg miłych i niezwykle interesujących doznań...
W tym rozdziale odrobinkę brakowało mi dziewczyn i ich cudownie sprośnych komentarzy. Ale tylko troszeczkę. W końcu Edward też nie należy do grzecznych chłopców- co to, to nie! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dreamteam
Wilkołak
Dołączył: 20 Maj 2009
Posty: 111 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Sob 9:47, 25 Wrz 2010 |
|
Rozdziały można także znaleźć w formacie .pdf na [link widoczny dla zalogowanych]
Rozdział 6
Bella
Z niepokojem obgryzałam paznokieć na kciuku, kiedy poczułam małe, ale bardzo mocne uderzenie w palce.
- Jezusie, Alice! – rzuciłam i potrząsnęłam ręką, aby przestała piec.
- Możesz przestać się tak denerwować? Na miłość boską, Bello, idziesz na koktajl party, a nie na rozmowę o pracę – powiedziała zirytowana.
Poczułam, jak coś uderzyło w bok mojej głowy i kiedy spojrzałam w tamtym kierunku, zobaczyłam Rose, która celowała we mnie stringami jak z procy, używając palca wskazującego i kciuka. Kolejny cienki, elastyczny kawałek materiału przeleciał przez pomieszczenie i ledwie otarł się o moje czoło. Rose zaśmiała się, jakby była to najśmieszniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek zrobiła.
Byłyśmy w centrum handlowym Copley Place w poszukiwaniu rzeczy, które mogłabym założyć na przyjęcia firmowe z Edwardem. Miałam kilka ładnych sukienek, ale żadna nie była formalna. Wiele z tych przyjęć jest całkiem wymyślnych i muszę założyć coś bardziej eleganckiego niż plisowana spódnica.
- Nienawidzę robić z wami zakupów, laski. Przysięgam na Boga! – wyrzuciłam z siebie, odwracając się na pięcie i pomaszerowałam ku wyjściu z Victoria's Secret.
- Och, nie bądź taka – nalegała Alice, ciągnąc za moje ramię, aby powstrzymać od opuszczenia sklepu. – Po prostu próbujemy trochę cię uspokoić. – Wyjaśniła z uśmiechem.
- Poważnie, Bello, denerwujesz się bardziej niż dziewica przed studniówką – zażartowała Rose.
- Przynajmniej ta część studniówki jest kiepska – wymamrotałam, ponownie obgryzając palec.
- A w ogóle, to czemu jesteś taka spięta? – zapytała Alice.
- Boże, nie wiem. – Westchnęłam. – Chyba czuję się sprzecznie. – Dodałam, wzruszając ramionami.
- Sprzecznie, bo wychodzisz z nim, czy sprzecznie, bo w ogóle chodzi o niego? – spytała Rose, wyglądając, jakby już znała odpowiedź.
Byłaby najgorszym terapeutą świata. Najwyraźniej ma w zanadrzu jedynie „głębokie konwersacje”, ale nie dlatego, że jest zainteresowana rozwiązaniem twojego problemu. Jeśli jest jakieś przeciwieństwo „super-ckliwości”, to Rose Hale na pewno taka jest.
- Sprzeczna, jeśli chodzi o wszystko. To wszystko jest po prostu dziwne. Nawet nie umiem tego wyjaśnić – próbowałam powiedzieć, ale po prostu chciałam skończyć już w tym sklepie i wrócić do domu.
- Nie martw się, Bello. Jeżeli jesteście przyjaciółmi to nieważne. Idź z nim, zjedz gumowego kurczaka za 200 dolców, wypij trochę Cosmo(1) i wróć do domu – poradziła Alice. – Ale ja uprawiałabym z nim seks po powrocie do domu. Tylko mówię, abyś wiedziała. – Dodała ze śmiechem.
- Tak, wiem. Ponieważ niektórzy ludzie mają w mózgu fiuta. Tak jak ta radiostacja z wiadomościami „10-10 SEKS, Tylko penisy, przez cały czas…”
- Dajesz nam 22 minuty, a my damy ci O?(2) – zażartowała Alice, przechylając głowę.
- Tak, wy dwie to pojemniki na spermę – odpowiedziałam, wywracając oczami.
Skierowałyśmy się do Barney’s(3) , który jest poza moją rangą pieniężną, ale najwidoczniej babka Edwarda miała tam rachunek od zarania dziejów. Nagi zadzwonił do nich wcześniej i powiedział, aby mnie oczekiwali. Poczułam się dziwnie, kiedy poinformował mnie o tym. Nie łatwo akceptuję drogie podarunki od niego, jednak gdy wyjaśnił, że to część mojej przysługi dla niego i to, że nie muszę płacić z własnej kieszeni, zobaczyłam logikę w tym, co on próbuje zrobić. I poważnie, niektóre z tych sukienek są piękne. Musiałabym być szalona, nie chcąc ich założyć. Wybrałam kilka prostych, ładnych sukienek koktajlowych wraz z kilkoma parami butów i torebkami.
Gdy Edward zapytał, czy będę jego „randką”, zgodziłam się bez większego namysłu. Wtedy to nie wyglądało na dużą sprawę. Jedynie miałam zjeść obiad i pogadać z niektórymi ludźmi, na których nie wpadłabym nigdzie indziej. Nie jestem nieśmiała w takich sytuacjach; lubię dobre jedzenie i fajne rozmowy z inteligentnymi, przyjaznymi ludźmi.
Ale teraz, gdy uświadomiłam sobie, że to wszystko się wydarzy, to, w jakiś niewytłumaczalny sposób, się zdenerwowałam. Do tego nie pomaga jeszcze, że Edward ostatnio zaczął zachowywać się naprawdę dziwnie. Faktycznie, od tego wieczoru, kiedy zapytał mnie czy pójdę z nim na te przyjęcia, dało się równocześnie odczuć, jakby mnie unikał albo po prostu zachowywał się dziwnie. Zawsze miał tę minę na twarzy, jakbym wpadła na niego w łazience albo coś w tym stylu. Nie podobne było do niego wyglądanie na speszonego. Próbowałam przekonać samą siebie, że wymyślam to sobie, ale kiedy spytał, czy wyjdę z nim na obiad firmowy poprzez karteczkę przyczepioną do moich drzwi, już nie wiedziałam, co mam myśleć.
Cześć Brązowooka,
W piątek odbywa się przyjęcie w Muzeum Gardner. Odebrać cię o 20? Ubranie eleganckie.
Dzięki, Edward.
Zauważyłam także rutynę w planie pracy Edwarda. Co parę dni w tygodniu wracaliśmy do domu w porze obiadowej. Zauważyłam także, że kiedykolwiek go wtedy widzę, wygląda na zmęczonego, pomimo jego czarujących uśmieszków i zupełnie potarganych włosów. Wpadam na niego w każdy wtorkowy wieczór i czuję, że trochę mi ulżyło, ponieważ nie wygląda na tak nieswojego, widząc mnie - po prostu na naprawdę zmęczonego.
- Hej, powinieneś wpaść do mnie, jeśli jesteś głodny – zaoferowałam, gdy razem wchodziliśmy do naszego budynku. – Właśnie będę robić Panini i zupę, jeśli jesteś zainteresowany. – Dodałam.
Spojrzałam na worki pod jego oczami i kilkudniowy zarost, i miałam nadzieję, że jedzenie podniesie go na duchu.
- To brzmi jak coś, czego teraz potrzebuję – powiedział z westchnieniem.
Zaprowadziłam go do mojego mieszkania, gdzie praktycznie padł na kanapę. Wchodząc do kuchni, szybko zaczęłam robić obiad i wróciłam do salonu, aby zaoferować Edwardowi coś do picia, ale spał w pozycji siedzącej.
Ech, chciałam po prostu oprzeć jego zmęczoną, arogancką, słodką, zadowoloną z siebie głowę o moją pierś. Boże, to brzmi perwersyjnie. I więcej niż trochę seksownie.
Lekko poklepałam go w ramię, budząc go łagodnie. Jego zielone oczy nabiegły krwią i to spowodowało, że chciałam przytulić tego łajdaka.
- Sory za budzenie cię. Obiad jest prawie gotowy. Jesteś spragniony? Mam wodę, picie gazowane, piwo – zaoferowałam cichym głosem.
Poprosił o szklankę wody z lodem i przyniosłam mu ją zaraz po tym, jak zdjęłam garnki z kuchenki.
- Wyglądasz na zmęczonego; chyba nie masz kaca, co? – spytałam, próbując nie brzmieć jak jego matka.
- Nie, pół godziny temu skończyłem trzydziestosześciogodzinną zmianę, którą zacząłem w poniedziałek rano – wyjaśnił. – Moim ostatnim posiłkiem był chyba Snickers jakoś o dziesiątej rano, ale nawet tego nie dokończyłem. Upuściłem go, gdy jedna z moich pacjentek zmoczyła podłogę.
- Zmoczyła podłogę? – powtórzyłam, czując się trochę zdezorientowana.
- Była w ciąży. Odeszły jej wody, kiedy pomagałem jej się położyć – wyjaśnił.
- Ty… odbierasz porody? – próbowałam nie zabrzmieć na zszokowaną, ale nie udało mi się.
Edward zaśmiał się.
- Bello, jestem ginekologiem. Pomaganie czemukolwiek, co wychodzi z pochwy, należy do zakresu moich obowiązków – zażartował.
- Jesteś czasami nieznośnie czarujący, Edwardzie – powiedziałam śmiertelnie poważnie.
- Są nawet całkiem słodkie.
- Pochwy? – prychnęłam.
- Cha, cha - powiedział z wyraźnym brakiem rozbawienia. – Nie, dzieci.
- Wiem, po prostu jestem głupia – odpowiedziałam, kręcąc głową. – Więc, coś faktycznie wyszło z wyżej wymienionej pacjentki?
- Tak, prawie trzykilogramowa dziewczynka. Nazwałem ją „orzeszek ziemny” po moim batonie. Jej mama sądziła, że to zabawne.
Czy musisz wyskakiwać z zachwycającym dzieckiem, któremu nadajesz słodkie przezwisko? Moje organy reprodukcyjne nie mogą tak wiele od ciebie przyjąć.
- To naprawdę słodkie; dziecko i przezwisko – przyznałam całkowicie wbrew mojej woli, ale moje usta mnie zdradziły. – Jednak godziny twojej pracy brzmią naprawdę wyczerpująco.
- Cóż, to naprawdę długa zmiana, ale nie zawsze jest taka gorączkowa. To zależy, jak wiele kobiet leży na oddziale położniczym. Normalnie złapałbym trochę snu i kilka długich przerw, aby coś zjeść, ale ta zmiana był wyjątkowo pełna obowiązków.
Podałam mu kanapkę i talerz zupy tam, gdzie siedział na kanapie. Nie miałam serca, aby prosić, by wstał i usiadł do stołu. Wyglądał na zupełnie wyczerpanego. Po ostatnim energicznym gryzie odstawił talerz na stolik i wyciągnął swoje długie nogi na kanapie. Zasnął ponownie w sekundę.
Biedny, zmęczony koleś. Boże, czemu nie można się tobie oprzeć; zaspane oczy, pomięty fartuch lekarski i włosy rozczochrane we wszystkie strony? Po prostu skończ już. Próbuję nie zauroczyć się w tobie, a myślę jedynie o wyuzdanych rzeczach, gdy po pijaku piszę na Twitterze.
Wróciłam do salonu po sprzątnięciu w kuchni. Edward nie poruszył się, odkąd ostatnio spojrzałam na niego. Jego usta ułożyły się w najsłodszy grymas, jaki widziałam, pomimo jego poważnych, zmarszczonych brwi. Musiał śnić o czymś, ale o czym, tego nie wiedziałam.
Wzdychając lekko, podeszłam do niego. Łagodnie rozsznurowałam jego buty, ściągnęłam je ostrożnie, aby mu nie przeszkodzić we śnie. Wziął głęboki wdech i przysięgam, że jeśli zacznie coś mamrotać, to go obudzę.
O cholera. Zamknij się, Edwardzie. Po. Prostu. Zamknij. Się.
- Hmm, taaak - wymamrotał. – Choś, brązowooka… mamsośdlaciebie… bah… eeee – powiedział na jednym wydechu i uśmiechnął się lekko przez sen.
Ale wtedy to stało się jeszcze gorsze.
O Boże. Proszę. Nie.
Jego dłoń znajdująca się pod brodą powędrowała na jego klatkę piersiową, dalej na brzuch… powoli, tak boleśnie wolno… Moje oczy zaczęły szczypać, ponieważ patrzenie na to, to dla mnie za wiele. Jego dłoń wędrowała coraz niżej, aż zatrzymała się… dokładnie na jego kroczu. I wtedy złapał się za jądra.
Aaa, złapał się za krocze.
Jęknął wyraźnie. Wyschło mi w ustach, jakbym miała w nich pełno waty. Serce biło mi jak oszalałe. Nie mogłam odwrócić wzroku od tego, jak Edward masturbuje się przez sen. Jego dłoń zaczęła poruszać się ponownie, a fartuch zakrywał jego dobrze widoczne podniecenie.
Proszę, Chryste, zabij mnie teraz. Ale daj mi umrzeć z obrazem erekcji NKZG wypalonej na moich siatkówkach.
Przez moment spróbowałam myśleć logicznie. Edward śpi głęboko i bawi się ze sobą na mojej kanapie. Jeśli robiłabym to, co on teraz, chciałabym zostać obudzona, na pewno. Ale wyglądał na tak wykończonego. Nie wspominając o tym, że jeśli go obudzę, by przestał robić to co teraz, to i tak nie zaoszczędzi mu jakiegokolwiek zażenowania, ponieważ… jasna cholera, spójrz na rozmiar wyposażenia, na litość boską!
Uświadomiłam sobie, że jest tylko jeden sposób postępowania i musiałam to zrobić – jak zerwanie plastra. Więc zrobiłam to, co musiało zostać zrobione.
Pochyliłam się ponad oparciem i ostrożnie złapałam za jego nadgarstek. Gdy właśnie miałam unieść dłoń z jego… szczęśliwego miejsca, jego oczy otworzyły się, a jego druga ręka złapała moją, sprawiając, że nasze dłonie były splątane razem na jego kroczu.
Wygląda na to, że ktoś obudzi się natychmiast, gdy jesteś blisko męskich narządów. Sądzę, że Edward posiada jakiś radar na kroczu.
Peniso-radar?
Warknął na mnie, a moje oczy były jak pięciozłotówki, gdy bardzo głośno wessałam dużo powietrza w płuca, które mnie paliły. Zaświtało mi, że dla niego to może wyglądać, że kładę tam rękę, a nie ją zabieram.
Chcę. Teraz. Umrzeć. Proszę.
- Jeśli chciałaś się zabawić, brązowooka, nie musiałaś korzystać z tego, że śpię – warknął. – Przynajmniej miej na tyle poczucia przyzwoitości, by robić to, gdy nie śpię i także mogę cieszyć się chwilą.
Wyglądał dziwnie groźnie, ale w zupełnie erotyczny, gorący, smakowity sposób, aż chciałam wywrócić oczami i krzyknąć na niego, by nie był takim perwersem, ale byłam osłupiała. Pociągnął delikatnie moją rękę, ale wystarczyło to, abym przewróciła się na niego. Moje ciało jest dobre w przedrzeźnianiu się z moją determinacją.
- Ja nie… - wyszeptałam.
- To co w takim razie?
- Ja… ty… brak mi słów? – powiedziałam bez ładu i składu, a ostatnia część zabrzmiała jak pytanie.
Mój mózg wyraźnie prosił o zgodę na ponowne funkcjonowanie.
Leżałam na nim z nogami między jego. Skrzyżował łydki na wysokości moich, a obie, duże dłonie położył na moich ramionach, zasadniczo przyciskając mnie do niego. Przełknęłam ciężko, czując jego gorący oddech na twarzy. Jego soczysta, dolna warga błagała o to, by ją skubnąć.
Nie cierpię, jak on mi to robi; powoduje, że mój umysł jest zupełnie pusty, a moje zasady moralne zanikają bez pozwolenia. Wyobraziłam sobie karton mleka z pogrubionym napisem: „WIDZIAŁEŚ MNIE?”, a pod tym zdjęcie Jiminy Świerszcza(4). Koło jego ust znajduje się dymek z napisem: „Jestem dumą i wyczuciem szacunku Belli i mam wszystko gdzieś!”.
Chcę udusić cię, Edwardzie Cullen. Moimi ustami.
- Musisz puścić – powiedziałam ochryple.
To wyszło bardziej jak błaganie, a nie mówienie.
- Nie, tak mi się podoba.
- Lubisz zmuszać mnie do bycia blisko ciebie? – spytałam i spróbowałam odepchnąć się od niego, ale złapał mnie za nadgarstki.
- Nie, lubię jak jesteś blisko mnie – wyznał bez żadnego wstydu.
- Więc poczekaj, aż ja także będę tego chciała.
- Jak długo to zajmie?
- Zależy.
- Od czego?
- Nie wiem, Edwardzie. To po prostu zależy.
- A co to za odpowiedź?
- Nie mogę dać prostej odpowiedzi na pytanie, którego wcześniej nikt nie zadał.
- Nikt nie pytał… cię o to?
- Nie mów tak, jakby trudno było w to uwierzyć. Trzymam się… dla siebie. Tylko tyle musisz wiedzieć.
- Nie wydajesz mi się taka. Jesteś jak ta stokrotka, która otwiera się nagle, ni tego ni z owego. Dostała takie dziewczyńskie imię, jak brzmiało?
- Czarnooka Susana?(5)
- Tak, tylko że ty jesteś brązowooka Bella.
- Edwardzie – westchnęłam.
- Co? – odpowiedział z uśmieszkiem.
- I tak powinieneś mnie puścić – zaprotestowałam cichym szeptem.
- Wyjdziesz ze mną w piątkowy wieczór?
- Przecież powiedziałam, że tak, nieprawdaż?
- Upewniam się tylko, że nie zmieniłaś zdania – powiedział z przygnębieniem.
- Nie, nie zmieniłam zdania. Ale musisz iść na górę – przypomniałam mu.
Może jeśli powiem, że już wystarczy, to także w to uwierzę.
- Nie umiesz się bawić – przeciwdziałał, wystawiając w moim kierunku swój zły, pełen grzechu, cudownie wyglądający język.
- Zamknij się i puść mnie – zaśpiewałam, jak najlepiej naśladując Ting Tings(6).
- Boże, twój głos jest jak darcie się kota podczas rui – powiedział z chichotem.
- Taa, dzięki – wymamrotałam, wykrzywiając twarz.
- Polecam się na przyszłość, brązowooka.
- Posłuchaj, Edwardzie. Wpadaj kiedykolwiek jesteś głodny, ale proszę, śpij we własnym łóżku, okej?
- Zaufaj mi, brązowooka, jeśli bym chciał, robiłbym więcej rzeczy niż tylko spanie w twoim łóżku.
- Wrr! Puść mnie wreszcie!
- Co? No nie bądź taka. Dopiero co przyłapałem cię z ręką na moim kroczu.
- Nie, nie złapałeś mnie z ręką na twoim kroczu.
- Milimetr między twoją dłonią a moimi genitaliami, wystarczy na sprawę w sądzie.
- Wychodzisz już? Bo mam zajęcia za jakieś czternaście godzin.
- Jeśli wyjdę, to obiecasz, że będziesz mnie zawsze tak budzić? Mogę wykorzystać cię jak budzik; peniso-budzik.
- Tak, twój fiut zostanie zaalarmowany w jakieś dziesięć sekund po tym, jak uderzę kolanem w twoje klejnoty rodowe.
Zaśmiał się jak demon, zanim nas przewrócił. Nie miałam nawet szansy walczyć z nim albo uderzyć go z kolana w klejnoty. Udało mi się tylko niezdarnie pisnąć w proteście, co zapewne zabrzmiało, jakbym udawała, że mi się to nie podoba. Co nie jest prawdą. To tylko udawanie. Nie, że mi się to podoba. Tak sądzę. Ośmielam się zgadywać?
Poddaj się, Swan.
- Och, podoba mi się ta kanapa – powiedział Edward w żarcie. – Taka miękka i nawet ładnie pachnie – dodał z nosem przy mojej szyi.
Słyszałam szum krwi, gdy ciepło natychmiast ogarnęło moją twarz. Sukinsyn sprawił, że zarumieniłam się, a ja nawet nic nie zrobiłam.
- Ładnie pachnie? – wyszeptałam.
- Tak, pachniesz jak czekolada, a ja uwielbiam czekoladę. Może pozwolisz mi… trochę zjeść – powiedział.
Słowa pieściły moje uszy jak puch z dmuchawca. To sprawiło, że włosy na karku zjeżyły mi się i poczułam, jak inne części mojego ciała także reagowały, chociaż kazałam im zamknąć się i rozejść, bo nie ma tu nic ciekawego do oglądania.
- To balsam o zapachu kakao – poinformowałam go nerwowo.
- Jest śliczny – wymamrotał.
Położył dłonie na moich policzkach, co zmusiło mnie do spojrzenia na niego. Próbowałam przez minutę, ale później zamknęłam oczy.
Leżał na mnie, wciskając mnie swoją wagą w kanapę całkiem dosłownie. Ale w przenośni, Edward równie dobrze mógłby być albatrosem wokół mojej szyi. Albo mógł być czymś, co uziemia mnie w prawdziwym życiu; zmuszać mnie do nawiązania kontaktu ze światem, zamiast zostać uwięziony w mojej głowie, pisząc krytyki literackie minimalnie czytelnej poezji.
I wtedy znowu Edward stał się jak śmieciowe jedzenie na randce. Wiesz, że będzie przepyszny i dekadencki. Wiesz, że doświadczenie będzie niezapomniane i tak bardzo pyszne. Ale czy będzie to warte poczucia winy? Będę zdolna to spojrzenia na siebie w lustrze i nie zobaczenia czegoś, co mi się nie spodoba?
Sory, NKZG, ale jesteś złem dla mej duszy.
Poczułam, jak jego głowa stała się cięższa na moim obojczyku i szybko uświadomiłam sobie, że ponownie zasnął. Było gorzej niż wcześniej, ponieważ gdy to nie było zupełnie zawstydzające, teraz utknęłam pod nim. Poczułam ten przedziwny wzbierający „problem”, (ten, który wprowadzał mnie w kłopotliwe położenie), napierający na moją nogę.
Tak kuszące, aby po prostu szarpnąć za to.
Po kilku minutach daremnych prób uwolnienia się, pogodziłam się z faktem, że zostałam uwięziona przez Edwarda; przez jego ciało i jego urok. Zamknęłam oczy i pozwoliłam sobie odprężyć się na tyle, na ile to możliwe, dając moją bliskość NKZG. Pozwoliłam jego ciepłemu i miarowemu oddechowi mnie uśpić.
Obudziłam się jakiś czas później, czując o wiele mniej obciążenia, zakryta jedynie kocem. Rozejrzałam się po słabo oświetlonym mieszkaniu i zauważyłam, że Edwarda nie ma. Musiał się obudzić i wrócić do siebie. Usiadłam wolno i rozciągnęłam się, kiedy zauważyłam liścik na stoliku przede mną.
Zeszłej nocy zobaczyłem na szczycie schodów
Małą, brązowooką Bellę, której tam nie było.
Nie było jej również dzisiaj.
Och, jakbym chciał, aby nigdy nie odeszła
Uśmiechnęłam się, czytając jego wariacje wiersza „Antagonish” autorstwa Mearnsa. NKZG sądzi, że umie się zachować, pisząc mi słodki wierszyk i porównując mnie do jaskrawo kwitnących stokrotek, opowiadając historyjki o małych dzieciach, które przyjmuje na świat i daje mi do myślenia, że wcale nie jest takim niepoprawnym dupkiem.
To działa. Wrrr.
Chciałam zmiąć jego liścik, ale nie mogłam. Wstałam, aby wyrzucić go do kosza, ale moje stopy wybrały okrężną drogę i zobaczyłam, jak moje zdradzieckie ręce wkładają karteczkę do jednej z grubych książek na regale.
Uruchomiłam laptopa i zaktualizowałam status na Twitterze.
Co robisz? Głupiutka Bella, ch*j jest wciąż chujem, nawet jeśli jest zabawny i inteligentny.
W piątkowy wieczór nerwowo chodziłam po mieszkaniu, sprawdzając po kilka razy włosy i makijaż. Czułam się jak idiotka przez to podekscytowanie, ale sprawy między mną a Edwardem ostatnio się pokręciły. Od wieczoru, kiedy zdarzył się ten „incydent” obejmujący jego drzemkę na mojej kanapie, widywaliśmy się mimochodem, ale dmuchaliśmy na zimne. Czasami odczuwałam, że zobaczenie go jest najważniejszym punktem mojego dnia, innym razem jego grymas niezadowolenia wyglądał na nie bardziej przerażający niż ten, który posyłałam mu w odpowiedzi.
Więc kiedy usłyszałam, jak łagodnie zapukał do moich drzwi, moje tętno automatycznie przyspieszyło i musiałam złapać oddech. Wyrównałam przód sukienki po raz tysięczny, zanim otworzyłam drzwi.
- Cześć – niezgrabnie wydyszałam.
Nie mogłam mówić, ponieważ jego widok zapierał dech w piersiach; miał na sobie idealnie dopasowany brązowy garnitur i kontrastujący krawat w paski. Zazwyczaj nie przywiązuję większej uwagi do tego, co noszą ludzie, ale to jest niedorzeczne.
Znasz to wyrażenie „szata zdobi człowieka”? To nie działa tak z Edwardem Cullenem. On sprawia, że to ubrania zyskują gdy jest w nie ubrany.
- Cześć – odpowiedział.
Jedną ręką pocierał kark i patrzył na mnie niecierpliwie. Gdybym nie wiedziała, pomyślałabym, że po prostu denerwuje się tak jak ja. Pozbyłam się tego uczucia i zapisałam to w pamięci, bo w tej chwili nie byłam w stanie myśleć logicznie.
- Yyy, powinniśmy już iść? – spytałam.
- Tak, już podstawiłem samochód. Będę za tobą – odpowiedział i skinął na mnie, abym szła przodem i zamknął moje drzwi.
- To nie jest twój samochód – powiedziałam, patrząc z ciekawością na mały, brytyjski samochód sportowy, który wydał z siebie krótki dźwięk, gdy Edward nacisnął przycisk na pilocie.
- Pewnie, że jest - powiedział z uśmiechem. – W każdym razie jeden z nich.
- Och, widziałam cię jedynie w volvo.
- To mój samochód do pracy, a ten tutaj to samochód do zabawy.
- Wow, ja mam tylko niewidzialny samochód, który ma dziwny kształt, jak moje stopy – zażartowałam. – Moja furgonetka jest w Phoenix i nie przetrwałaby drogi tutaj. – Wyjaśniłam.
Otworzył drzwi dla mnie i poczułam się jak jedna z dziewczyn Bonda. Nigdy wcześniej nie siedziałam w Astonie Martinie. Jest naprawdę milutki i idealnie pasuje do Edwarda. Ten samochód krzyczy „cipkowóz”.
Dotarliśmy na miejsce dokładnie w chwili, gdy goście właśnie byli sadzani na swoich miejscach. Edward przedstawił mnie swojemu szefowi, doktorowi Volturri i jego żonie Heidi oraz kilku innym ludziom, z którymi pracuje w szpitalu. Wszyscy byli bardzo ciepli i mili, a nasza rozmowa przy obiedzie toczyła się wartko.
Nie chciałam się do tego przyznać, ale Edward był dżentelmenem przez cały posiłek; pytał, czy przynieść mi kolejnego drinka, wstawał by odsunąć moje krzesło, gdy szłam i wracałam z łazienki. Prawie poczułam wyrzuty sumienia przez to, jak byłam zaskoczona. Oczywiście oceniłam go źle, jeśli to, jak mnie traktuje, jest dla mnie takim szokiem.
Gdy został podany deser i kawa, zespół grający wcześniej spokojną muzykę, zaczął grać teraz coś dla par. Ludzie zaczęli dobierać się w pary, jedzenie i alkohol wprawiły wszystkich w odpowiedni nastój.
- Zatańczymy? – zapytał z uśmieszkiem Edward, ręką wskazując na parkiet.
- Ja… yyy… widziałeś jaka niezdarna jestem – odpowiedziałam potulnie.
- Brązowooka - powiedział łagodnie, pochylając się do mojego ucha. – Taniec to pionowy seks. Pozwól mi prowadzić i zapewniam cię, zapomnisz, że masz w ogóle kończyny. – Zagruchał.
Po prostu patrzyłam na niego i mrugałam cały czas. Gdy wstał i pociągnął mnie za rękę, nie mogłam z nim walczyć. Po prostu wstałam i poszłam z nim na środek parkietu.
Przyciągnął mnie blisko do siebie i położył dłoń w dole moich pleców. Moją jedną dłoń oparłam na jego ramieniu, a nasze wolne ręce splątaliśmy luźno.
- Właśnie tak, podążaj za mną – powiedział z uśmiechem. – Nie pozwolę ci się zgubić. – Dodał głosem przesiąkniętym urokiem, który sprawiał, że moja krew się gotowała.
- Tak, stawiam, że byłbyś ostatnią osobą, z którą chciałbym się zmierzyć – powiedziałam sarkastycznie.
Jak zwykle zamiast wściekać się na mnie, Edward jedynie się zaśmiał.
- Uwielbiam, kiedy jesteś zadziorna, brązowooka – drażnił się.
- Uwielbiasz zachodzić mi za skórę.
- Chciałbym znaleźć się pod wieloma rzeczami.
- Kiedy nie uderzasz do mnie?
- Dobra. - Zaśmiał się. – Pogadajmy o pogodzie, polityce albo o giełdzie papierów wartościowych. – Zasugerował żartem.
- W jakiś sposób temat wróciłby na ciebie i na to, jak chcesz mnie podniecić – prychnęłam, wywracając oczami.
Edward zaśmiał się naprawdę głośno, za co chciałam go uderzyć.
- Podniecić cię?(7) Co to, rok 1991? Color Me Badd jest dla ciebie wstydem, brązowooka.
Powinnam być na niego zła za nabijanie się ze mnie, ale nie mogłam. Zamiast tego zaśmiałam się wraz z nim. Motylki w moim brzuchu, które przeniosły się do klatki piersiowej, kiedy obrócił mnie wokoło i sprawił pozbycie się wszystkich złych, trudnych uczuć – przepędziły wszystkie obawy, całą nieufność, uciszył głos rozsądku w mojej głowie.
Edward odprowadził mnie do stolika, zanim poszedł wziąć dla mnie mały aperitif po obiedzie. Uśmiechnęłam się, kiedy Heidi podeszła i zajęła na chwilę miejsce Edwarda.
- Muszę powiedzieć, Bello, że miło jest końcu widzieć Edwarda z odpowiednią dziewczyną – powiedziała z uśmiechem. Jej niebieskie oczy zaświeciły się, gdy spojrzała na mnie.
Nie wiedziałam, co powiedzieć. Obawiałam się, że jeśli ją poprawię, będę musiała wyjaśnić, że Edward nie mógł znaleźć odpowiedniej „randki”, która nie wprawiłaby go w zakłopotanie i to mogłoby spowodować, że będzie wyglądał na okropnego faceta. Z drugiej strony, nie chciałam również jej zmylić i sprawić, by pomyślała coś, co nie jest prawdą.
- Wiesz - kontynuowała – patrzenie na was dwoje przypomina mi jak Aro i ja byliśmy młodzi. Zawsze było między nami jakieś napięcie, ale atrakcyjność, o Boże, była bardzo silna. Mogliśmy walczyć ze sobą, ale nie mogliśmy walczyć z pociągiem do siebie – wyjaśniła tęsknie.
Cieszyłam się, że nic nie powiedziałam, ponieważ okazało się, że Heidi rozumiała więcej niż przypuszczałam. Chciałam zgodzić się z nią, ale Edward wrócił z moim likierem, zatem Heidi posłała mi znaczące mrugnięcie okiem i wróciła na swoje miejsce koło męża.
- Co się stało? – zapytał.
- Ech, tylko babskie pogaduchy – powiedziałam z uśmieszkiem. – Poważnie, nic ważnego. Heidi jest naprawdę miłą kobietą. Lubię jej towarzystwo. – Dodałam szczerze.
- Więc podobało ci się dzisiaj? – spytał, najwyraźniej szukając potwierdzenia.
- Tak, chyba było fajnie – zażartowałam z poważną miną. Wyglądał tak zachwycająco spanikowany. Postanowiłam mu odpuścić. – Cóż, musiałam cię znosić, nieprawdaż? – dodałam, zanim wystawiałam język. Wypiłam resztę drinka i próbowałam ukryć śmiech.
- Wrrr! – warknął, kładąc dłoń na sercu.
Heidi i Aro patrzyli na nas i chichotali. Wskazałam na Edwarda i powiedziałam, jedynie ruszając ustami: „wierzycie w to?”, krzywiąc się i żachnęłam się żartobliwie. Jego oczy zrobiły się wielkie w udawanym przerażeniu, zanim złapał moją dłoń wskazującym palcem i pocałował jej wierzch. Posłał mi ten obłąkany uśmieszek, a ja, zamiast odwrócić głowę, jakby to zrobiła rozsądna dziewczyna, odwzajemniłam uśmiech.
- Edwardzie - powiedział Aro. – Sądzę, że twoją czarująca towarzyszka powinna jechać do domu, nieprawdaż? – Zapytał z aluzją.
I ty, Aro? Jest jeszcze tu ktoś, kto nie sądzi, że Edward i ja powinniśmy zrobić małe umcyk-umcyk? Tak, raczej nie.
- W gruncie rzeczy, Aro, nie mam powodu, by zaprzeczać – odpowiedział z uśmiechem Edward, patrząc na mnie przez cały czas.
Kilka minut później parkingowy podstawił „cipkowóz” i byliśmy w drodze powrotnej do naszej małej kamienicy niedaleko Harvard Square.
- Ten samochód jest magnesem na laski. Brakuje tylko tablicy rejestracyjnej „IC VAJ”(8.) – dokuczyłam mu.
- Bardzo zabawne, brązowooka – odpowiedział, kręcąc głową.
- Uprawiałeś w ogóle w tym czymś seks? – spytałam, a raczej wypaliłam.
Nie wiem, co mnie napadło. Chciałam nacisnąć jego guziki, bo jemu łatwo to przychodzi w moim wypadku. Z jakiegoś szalonego powodu naprawdę zaczynałam zastanawiać się, czy Edward ma coś takiego jak „osobista przestrzeń”, jeśli chodzi o informacje o jego życiu prywatnym.
- Co? – powiedział, jego ciało podskoczyło wyraźnie, jakby był zaskoczony.
- Seks, uprawiałeś kiedyś seks w swoim samochodzie? – spytałam ponownie, tym razem trochę bardziej stanowczo.
Zaśmiał się nerwowo i poprawił się w fotelu, jakby nagle było mu niewygodnie.
- Edwardzie, przysięgam, nie kapuję cię – powiedziałam, czując się naprawdę głupio i pokręciłam głową.
- Czemu? Co ja takiego zrobiłem? – spytał, wyglądając na trochę zaniepokojonego, jakby nie wiedział, o co chodzi.
- Cóż, stosujesz różnorakie komentarze seksualne wobec mnie. Ale kiedy ja to robię, jesteś zdenerwowany i wiercisz się. Czemu twoje zachowanie zawstydzające mnie jest spoko, ale na odwrót już nie? – zapytałam, a irytacja była wyraźnie słyszalna w moim głosie.
- Bello - westchnął, przeczesując palcami włosy. – To nie tak, że mnie zawstydzasz… - odpowiedział, próbując temu zaprzeczyć, ale mu nie uwierzyłam.
- To czemu reagujesz w taki dziwny sposób? Czemu w jednej minucie całujesz mnie, a później poklepujesz w ramię, jakby było ci przykro, że to zrobiłeś? – naciskałam, tak czy inaczej dochodząc do serca tego nonsensu. Ostatnie pytanie spowodowało, że odwrócił głowę i spojrzał na mnie, a jego twarz wyrażała osłupienie.
- Ponieważ… ja… - jąkał.
- Zapomnij – warknęłam, czując się speszona i jak idiotka, że aż chciało mi się płakać.
- Nie, jest powód. Nie chcę cię wykorzystywać. Chcę być twoim przyjacielem. Lubię cię. Nie, to coś więcej. Szanuję cię. Próbuję nie myśleć o tobie w taki sposób – wyjaśnił, w połowie patrząc na drogę, a w połowie na mnie.
- Co jest złego w tym sposobie? Jestem tak odrażająca? – spytałam przerażona.
- Co? – wykrzyknął. – Boże! Oczywiście, że nie! Jeśli byś była, nie miałbym kłopotu z utrzymaniem moich myśli… czystych. Jezusie.
- Może nie chcę być… czysta – zmusiłam się do powiedzenia.
- Nie mów takich rzeczy, proszę – powiedział, a właściwie błagał.
Muszę przyznać, że sprawienie, iż Edward czuje się nieswojo, dało mi dziwną satysfakcję, jakbym odwróciła sytuację i dała mu dokładnie to, co on dał mi.
- Chcę być… nieprzyyyyzwoita – zaszydziłam, próbując brzmieć seksownie.
Sądzę, że może zadziałać.
- Przestań – powiedział wyraźnie, patrząc prosto przed siebie.
- Dobra. Zachowuj się niezręcznie. Jakbym nie wiedziała, jak to jest – powiedziałam, ponownie irytując się.
- Nie musisz czuć się niezręcznie przy mnie – nalegał miękkim głosem.
Teraz użalał się nade mną.
- Zrobię tak, jeśli będę chciała… zapomnij. Wejdźmy do środka – wymamrotałam, gdy zaparkował przed naszym budynkiem.
Otworzył mi drzwiczki samochodu, a ja prawie pobiegłam do moich drzwi. Gdy włożyłam klucz do zamka, poczułam, jak Edward pociągnął za mój łokieć.
- Chodź na górę, nie chcę tej sprawy tak zostawiać – powiedział ściszonym głosem.
Nie mogłam odmówić, gdy tak brzmiał.
Usadowiliśmy się na jego brązowej, skórzanej kanapie z drinkami. Alkohol pomagał mi rozluźnić się, jak zawsze. Edward patrzył na mnie niecierpliwie, ale nie miałam pojęcia, co chce, abym powiedziała.
- Edwardzie… sprawiasz, że… pragnę pewnych rzeczy – wyznałam.
- Ty robisz to samo mnie – powiedział, zdejmując buty i oparł nogi na stoliku. Ściągnęłam swoje szpilki i zrobiłam to samo.
- Tak, ale ty powinieneś już tego użyć, a ja nie – przeciwdziałałam.
- Użyć do czego? – spytał.
- No wiesz, chcąc rzeczy, które powiedziałeś, że ja potrzebuję tej nocy, kiedy przyniosłam makaron i uderzyłam się w palec.
- Tak, nie powinien był ci tego mówić. Nie potrzebujesz tego ode mnie – odpowiedział, kręcąc głową i uśmiechając się z trudem.
- Więc powinnam dostać to od kogoś innego? – zapytałam, gdy na mojej twarzy pojawiły się rumieńce. Znowu wszystko było pokręcone. Wzięłam kolejny duży łyk wina.
- Nie! Nie rób tego – wyrzucił z siebie szybko.
Prawie wyglądał na… złego?
- Jestem zdezorientowana. Nie chcesz mi tego dać, ale nikt inny nie powinien? Myślałam, że moim problemem jest dostać to. Ten koleś, Jake, wyglądał na zainteresowanego – dumałam.
- O nie! – powiedział srogim głosem. Usiadł prosto i spojrzał na mnie. – Bello, nie pozwól zrobić tego jakiemuś dwudziestojednoletniemu, napalonemu psu, który… nie może poradzić sobie ze sobą. Zasługujesz na kogoś lepszego. Zasługujesz na kogoś, kto wie, co robi – powiedział, jego głos z rozkazującego zmienił się w łagodny.
- Takiego jak ty? – wyszeptałam.
- Tak. Nie! – powiedział całkowicie zamroczony.
- Tak, wiesz, co robisz czy nie, nie wiesz, co robisz? – powiedziałam, nie nadążając już za nim.
- Tak, wiem, co robię.
- Więc zrób to mnie. O Boże! – powiedziałam, zakrywając twarz dłońmi. Zamknęłam oczy, czując falę gorąca na mojej twarzy.
- Nie.
- Edwardzie – westchnęłam z irytacją.
- Co?
Wzięłam głęboki oddech. Oto moja szansa. Słuchałam wszystkich rzeczy, jakie Alice i Rose mówiły do mnie przez ostatni miesiąc. Poczułam, jak motylki przepędziły moje zahamowania. Zobaczyłam Edwarda i siebie leżących pod fortem z prześcieradeł i poduszek całujących się i otoczonych przez burzę z piorunami.
- Jesteś mi winny przysługę – wymamrotałam.
- Tak? – powiedział, skłaniając mnie do kontynuowania.
- Chcę, by „to” było moją przysługą – powiedziałam prosto.
- Nie zrobię czegoś, czego nawet nie możesz powiedzieć, brązowooka – powiedział uparcie.
- Dobra. W takim razie to powiem – powiedziałam, zanim wypiłam połowę kieliszka wina Shiraz.
- To dawaj. Powiedź. Głośno – ośmielił się.
Przełknęłam ciężko i poczułam, jak moja duma opada.
- Okej – powiedziałam, biorąc głęboki oddech. – Edwardzie, uprawiaj ze mną seks. W sumie to naucz mnie jak, no wiesz, być dobrą w tym. To przysługa, którą chcę od ciebie.
(1) Cosmo – drink na bazie wódki i likieru (np. pomarańczowego) z innymi dodatkami.
(2) Modyfikacja powiedzenia z wiadomości „Dasz nam 22 minuty, a my damy ci Świat”
(3)Barney’s – sklep z odzieżą i kosmetykami dla kobiet oraz mężczyzn.
(4) Jiminy Świerszcz – zielony robaczek z bajki „Pinokio”
(5) W oryg. blackeyed Susan czyli Rudbekia Owłosiona (kwiat z żółtymi, podłużnymi płatkami i czarnym środkiem). Użyte inne tłumaczenie na potrzeby tekstu (przyp. tłum)
(6) Tin Tings – angielski zespół (w tekście mowa o ich piosence „Shut up and let me go” użytej w reklamie Fanta)
(7) W oryg. Sex you up – nawiązanie do piosenki „I wanna sex you up” zespołu Color Me Badd
(8.) IC VAJ – skrót od ‘I see vaginas’ (widzę cipki)
Rozdział 7 |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Dreamteam dnia Śro 13:20, 15 Gru 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
zawasia
Dobry wampir
Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 20 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D
|
Wysłany:
Sob 11:12, 25 Wrz 2010 |
|
chyba najlepszy rozdział w całym opowiadaniu, chociaż każdy jest lepszy od poprzednnio i każdy ma swoj urok
i sama już nie wiem co napisac, bo trudno moje mysli napisac po przeczytanie tego genialnego kolejnego rozdziału
nie wiem jak to robisz ale chcę wiecej i błagam o to, nie wiem jak do 2.10 wytrzymam
końcówka ta ich rozmowa świetna, ciekawe czy Edi się zgodzi, pewnie tak, bo nie wytzryma za długo i skorzysta z tego
do następnego
pozdrawiam |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Phebe
Wilkołak
Dołączył: 17 Kwi 2010
Posty: 140 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sleepy Hollow
|
Wysłany:
Sob 12:17, 25 Wrz 2010 |
|
Napalona Bella rusza do akcji!
Mmm, chyba rewelacje na temat Brązowookiej wywarły spore wrażenie na Edwardzie... Speszony? Niepewny?
Ciekawe...
Och, w tej części ilość wartych przytoczenia cytatów była naprawdę imponująca.
Cytat: |
- Tak, wiem. Ponieważ niektórzy ludzie mają w mózgu fiuta. Tak jak ta radiostacja z wiadomościami „10-10 SEKS, Tylko penisy, przez cały czas…” |
Czy ja już wspominałam, że absolutnie uwielbiam te dziewczyńskie rozmowy?
Cytat: |
Ech, chciałam po prostu oprzeć jego zmęczoną, arogancką, słodką, zadowoloną z siebie głowę o moją pierś. Boże, to brzmi perwersyjnie. I więcej niż trochę seksownie. |
Perwersyjnie? Nie, skąd... Tak, w ogóle trzeba było to zrobić!
Cytat: |
- Bello, jestem ginekologiem. Pomaganie czemukolwiek, co wychodzi z pochwy, należy do zakresu moich obowiązków – zażartował.
- Jesteś czasami nieznośnie czarujący, Edwardzie – powiedziałam śmiertelnie poważnie.
- Są nawet całkiem słodkie.
- Pochwy? – prychnęłam. |
Tak, to było iście rozkoszne!
Cytat: |
Czy musisz wyskakiwać z zachwycającym dzieckiem, któremu nadajesz słodkie przezwisko? Moje organy reprodukcyjne nie mogą tak wiele od ciebie przyjąć. |
Och, moje chyba też...
Cytat: |
Proszę, Chryste, zabij mnie teraz. Ale daj mi umrzeć z obrazem erekcji NKZG wypalonej na moich siatkówkach. |
Oj, tak. Widok byłby palący...
Cytat: |
Wygląda na to, że ktoś obudzi się natychmiast, gdy jesteś blisko męskich narządów. Sądzę, że Edward posiada jakiś radar na kroczu.
Peniso-radar? |
Taa, Edward jest na pewno bardzo dobrze wyposażony we wszystkie nowinki techniczne...
Cytat: |
Znasz to wyrażenie „szata zdobi człowieka”? To nie działa tak z Edwardem Cullenem. On sprawia, że to ubrania zyskują gdy jest w nie ubrany. |
*Wzdycha znacząco* Nie wątpię.
Cytat: |
- Okej – powiedziałam, biorąc głęboki oddech. – Edwardzie, uprawiaj ze mną seks. W sumie to naucz mnie jak, no wiesz, być dobrą w tym. To przysługa, którą chcę od ciebie. |
OMG! Bella powiedziała słowo na "S".
Mmm, myślę, że teraz dopiero zacznie być gorąco. Już nie mogę się doczekać kolejnego EPOV. Cóż siedzi w tej cudnej edwardowej główce? Swoją drogą, te "korepetycje" NIEWĄTPLIWIE będę baaardzo interesujące. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
belongs_to_cullens
Wilkołak
Dołączył: 27 Sty 2010
Posty: 126 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 13:56, 25 Wrz 2010 |
|
Ale nam się Bella rozbrykała, czyżby alkohol na bankiecie w dużych ilościach? A niech dziewczyna ma, nie żałujmy jej:)
Akcja rozwija się ciekawie, zastanawiam się, co jeszcze będzie się działo, bo przecież nie będzie tak, że już się zejdą i będzie słodko i bezproblemowo... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
rita
Człowiek
Dołączył: 25 Mar 2010
Posty: 51 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław
|
Wysłany:
Sob 16:35, 25 Wrz 2010 |
|
Bardzo podobał mi się ten rozdział. Bella w końcu pokazała pazurki. Wolę taką, od tej wstydliwej. Obstawiam, że nazajutrz kiedy wytrzeźwieje będzie znowu zawstydzona, ale warto było poczytać o niej z tej strony - alkoholowej
Co do Edwarda to jestem ciekawa co zrobi. Przecież widać gołym okiem, że ma do niej słabość i pewnie będzie toczyć walkę pomiędzy przyzwoitym Edwardem, a tym już mniej;P
No i muszę dodać, że uwielbiam rozmowy Belli z Rose i Alice. Są genialne!
Czekam na dalsze rozdziały! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dreamteam
Wilkołak
Dołączył: 20 Maj 2009
Posty: 111 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Sob 9:02, 02 Paź 2010 |
|
Rozdziały można także znaleźć w formacie .pdf na [link widoczny dla zalogowanych]
Rozdział 7
Edward
O cholera.
Bella właśnie ogłosiła mój blef. Niech to diabli. Moje przewidywania wydają się być mylne. W moim mniemaniu, Bella nie byłaby nigdy zdolna do poproszenia o coś w tym guście. Ale zrobiła to, do cholery.
Edwardzie, uprawiaj ze mną seks.
- Nie, – odpowiedziałem wprost.
Desperacko chcę się z tego wydostać.
- Ale prosiłeś, abym to powiedziała, – zaprotestowała, a jej brązowe oczy rozszerzyły się, twarz była obrazem zażenowania.
Cholera, cholera, cholera.
Na pewno nie mogłem tak tego zostawić. Mogłem sobie tylko wyobrazić, ile odwagi musiała zebrać w sobie taka dziewczyna jak Bella, aby być tak dosłowną, tak bezczelną. Nie mogę jej upokorzyć. Jakim „przyjacielem” bym był, gdybym sprawił, że tak by się czuła? Z drugiej strony, mogłem zaciągnąć ją do łóżka jak wiele bezimiennych, anonimowych kobiet, które miałem wcześniej.
Moja przeszłość.
Zawsze to wiedziałem. Nieważne, jak szczery byłem z kobietami, z którymi miałem kontrakty intymne, jakkolwiek prostolinijny byłem w związku z faktem, że nie randkowałem, a chodzenie ze mną do łóżka oznaczało wyłącznie fizyczny kontakt – jakoś zawsze wiedziałem, że to zachowanie wróci i skopie mi tyłek. A teraz ona, taka piękna, urzekająca, inteligentna, słodka, dobrze wypowiadająca się, obnażająca mi jej śliczne, ostre jak brzytwa zęby.
Prawie utraciłem swoje całe opanowanie, które miałem, gdy wracaliśmy do domu z obiadu. Jej sugestywne komentarze i kokieteryjne zachowanie; tego było dla mnie za wiele. Każda mała insynuacja powodowała ciepło w mojej pachwinie. W pewnym momencie pomyliłem mojego ch*** z wajchą do zmiany biegów. Dzięki Bogu, że patrzyła za okno i tego nie zauważyła.
- Która godzina? – zapytała łagodnie.
Wpatrywała się w przestrzeń i zastanawiałem się, czemu ciekawi ją czas, ale odpowiedziałem jej.
- Jest północ, a w sumie minuta po – powiedziałem, spoglądając w dół na mój zegarek.
- Och, jest już trzynasty. Dzisiaj są moje urodziny – powiedziała wyraźnie.
ku***.
Teraz ją upokarzam, dziesiątkuję naszą przyjaźń i rujnuję jej urodziny. Rozpaczliwie musiałem to naprawić. Jest inteligentną i racjonalną kobietą. Musi być jakiś sposób omówienia tego. Jeśli to nie zadziała, będę musiał włączyć swój urok… i to mocno.
- Chodź, wychodzimy. Jutro nie pracuję, a ty nie masz zajęć. Grendel jest otwarty jeszcze przez godzinę. Wypijesz swojego pierwszego, urodzinowego drinka, którego to ja ci kupię – nalegałem.
- No nie wiem. Nie jestem w nastroju do świętowania – odpowiedziała, drapiąc się w czoło.
- I właśnie dlatego potrzebujesz drinka. Przedyskutujemy wszystko – powiedziałem, wstając i skinąłem w kierunku drzwi.
- Okej, ale zmienię te szpilki na płaskie buty. Nie mam zamiaru ponownie wkładać stóp w te buty.
- Jak sobie życzysz, brązowooka jubilatko – powiedziałem z uśmiechem i poprowadziłem ją na korytarz.
Bella szła niemożliwie wolno, więc złapałem ją za rękę i praktycznie pociągnąłem w dół ulicy. Poczułem, jak łapie moją dłoń, gdy chwyciłem ją, ale wtedy zawinęła palce na mojej. Było to tak dziwne, że prawie niepokojące, jak na taki prosty gest i zauważyłem, że oznaka sympatii - może to być przyjaźń, miłość rodzinna albo romantyzm - może sprawić, że bicie mojego serca przyśpieszyło.
Moi znajomi ze szkoły medycznej żartowali, że nie mam serca i to było powodem, przez który mogłem robić tyle ze swoich chujem, ponieważ mój ośrodkowy układ nerwowy nie miał serca, by go regulować. Musiałem zastanowić się, czy mylili się całkowicie.
Bella stanowi wyzwanie sposobowi, w jaki „prowadzę interesy”, że tak powiem. Jest dla mnie bardzo atrakcyjna. Jej myślenie, że musi być „odpychająca” w moich oczach, jest niedorzeczne, to graniczy z absurdem. Oczywiście ja podobam się jej i tak, gdybym mógł pozostawić to za sobą, to zrobiłbym z nią, co tylko sobie życzy.
Ale nie mogę.
Doszliśmy do pubu i pomogłem Belli usiąść na kanapie przy stoliku, i usiadłem naprzeciw niej. Na szczęście udało nam się zająć w miarę prywatne miejsce. Mogłem mówić swobodnie, a ona czuć się dobrze, mówiąc, co siedzi w jej głowie bez martwienia się, że inni ludzie mogą nas usłyszeć.
Zamówiłem sobie Guinnessa, a Bella wzięła kieliszek wina. Gdy kelnerka przyniosła nasze drinki, zaczęliśmy wykładać kawę na ławę.
- Brązowooka, przepraszam, jeśli wprawiłem cię w zakłopotanie w jakikolwiek sposób – zacząłem.
- Edwardzie - przerwała mi. Wyglądała na coraz bardziej zawstydzoną z każdą mijającą sekundą, bez wątpienia ponieważ próbowałem omówić moją drogę wyjścia z robienia czegoś, czym normalnie uwielbiam się przechwalać.
- Nie, proszę, wysłuchaj mnie. Pozwól mi wyjaśnić – zaoferowałem. Ona kiwnęła głową i oczekiwała, aż będę kontynuował. – Uwierz mi, to nie tak, że nie chcę. Tu nie o to chodzi. Po prostu nie chcę, aby skończyło się to na zranieniu cię i zrujnowaniu przyjaźni, do której jestem raczej przywiązany.
- Cóż, nie zgadzam się z tym pierwszym powodem – powiedziała, zaciskając usta.
Zobaczyłem ponownie grymas niezadowolenia. Boże, gdyby ona tylko wiedziała, jak seksownie wygląda, kiedy jest zła. Bella wyraża każde namiętne uczucia, które powodują u mnie w środku szał.
- Nie zgadzasz się?
- Tak! Strach przed zadaniem mi bólu, robiąc coś, o co poprosiłam? – zapytała retorycznie, wskazując na siebie gniewnie. – Nie jestem dzieckiem, a ty, Edwardzie, jesteś arogancki. To jest niewyobrażalne. Ten cały pomysł… „och biedna, mała Bella będzie zrozpaczona przeze mnie, kiedy nie odwzajemnię jej uczuć”. Co sprawia, że jesteś taki pewny, iż jestem wystarczająco głupia, by zakochać się w tobie? – Powiedziała zirytowanym tonem, wyglądając na całkowicie oburzoną.
Jesteś olśniewająca, kiedy się złościsz.
- Ale… - tylko tyle udało mi się powiedzieć, zanim kontynuowała.
- Okaż mi trochę zaufania, Edwardzie. Po pierwsze, rozumiem sposób, w jaki nawiązujesz kontakty z kobietami. Po drugie, samo to automatycznie dyskwalifikuje cię jako typ kolesia, którego chciałabym mieć za „prawdziwego” chłopaka, a po trzecie, gdybym chciała poważnego związku, byłabym już w takim. Czy kiedykolwiek przyszło ci do głowy, że nie spotykam się z kimś na poważnie z wyboru?
Patrzyłem na nią i westchnąłem. Nie miałem nic do powiedzenia, ponieważ szczerze, ona miała rację – we wszystkich trzech podpunktach. Nie wspominając już o tym, że moje ego było trochę posiniaczone. Mogę docenić fakt, że ona zmienia swoje zawstydzenie w gniew, ale to wciąż działa mi na nerwy.
- Nie jestem w twoim „typie”, hę? – zapytałem, unosząc brew w irytacji.
- Tak, nie jesteś w moim typie, Edwardzie – powiedziała zachwycająco lekceważącym tonem.
Nawet pomachała na mnie ręką.
Och, dwoje może w to grać, dziewczynko.
- Dobra, jeśli tak to wygląda, to po co prosisz o „przysługę”, jak to nazwałaś? – spytałem, mając nadzieję, że zapędzi się sama w ślepą uliczkę.
Zobaczmy, jak dobrze umie się sprzeczać, kiedy musi przyznać, że chce ode mnie seksu z bardzo powierzchownego powodu.
- Ponieważ… chcę tego; czegoś fizycznego – wyjąkała.
- Chcesz…? – naciskałem.
- Chcę… wrr! Czemu to robisz? – wypluła, a jej twarz była czerwona jak burak. – Przestań, teraz to ty bawisz się ze mną jak kot z myszą! – oskarżyła.
- Nie robię tego. Chcę być pewien, że wiesz, w co się pakujesz – wyjaśniłem.
- Spójrz, nie mam czasu ani energii na randkowanie. Nie byłabym także najlepszą dziewczyną. Za bardzo jestem zajęta szkołą i moją pracą – wyjaśniła.
Cóż, widocznie zastanowiła się nad tym bardziej niż sądziłem.
- Rozumiem, że chciałabyś fizycznej intymności, bez stawania się prawdziwą „parą”? – zapytałem, chcąc wyjaśnienia tego do końca. Zaprzestałem żartobliwego przekomarzania, gdy zdałem sobie sprawę, że ona jest faktycznie śmiertelnie poważna.
- Tak. Widzę to w taki sposób: potrzebujesz „zastępczej” randki, a ja potrzebuję „zastępczego” chłopaka. To działa na korzyść nas obojga – powiedziała łagodnie.
Patrzyła w dół na stolik, jakby chciała zniknąć. Muszę jej przyznać rację przez posiadanie takiej odwagi, naprawdę muszę.
- Jesteś pewna? – zapytałem ponownie.
To jest sprzeczne z moim najlepszym wartościami, ale zaczynałem myśleć, że może naprawdę stworzyłem ten wizerunek w jej głowie, który nie do końca musiał być prawdziwy. Bella nie jest wcale nieśmiałą podpieraczką ścian na imprezach, tyle mogłem powiedzieć po dzisiejszym obiedzie. Ilekroć się sprzeczamy, ona nigdy się nie wycofuje i zawsze stawia na swoim. Nie jest wrażliwa i emocjonalna, tak jak sądziłem.
- Bello – powiedziałem, patrząc w jej oczy. – Teraz jestem zupełnie szczery. Nigdy nie byłem z kobietą w stałym związku. Jeśli wiesz, aby nie oczekiwać tego ode mnie, uwierz i wiedz, że zrobię to dla ciebie – powiedziałem jej.
- Niczego nie oczekuję od ciebie. I sam sobie powiedziałeś, że nigdy nie kłamiesz, prawda?
- Prawda – potwierdziłem.
- Więc jest to jak dla mnie uczciwe. Możemy widywać się z innymi? – zapytała prawie, jakby szydziła ze mnie.
- Zrobiłabyś to? – spytałem, więcej niż trochę zaskoczony.
- Jakbym chciała, to czemu nie? To jest niedozwolone? Nie mogę widywać się z innymi mężczyznami? – naciskała.
- Yy… nie chcę, abyś to robiła – odpowiedziałem szybko, czując, jak moje ciało zesztywniało.
Cholera.
Nie wierzę w to, ale myśl o innym mężczyźnie dotykającym Bellę sprawiła, że chciałem komuś oderwać łeb. Jednak nie powiedziałem jej tego. Najwyraźniej zrobiła to, aby zarzucić przynętę. Na pewno nie jest tak krucha ani naiwna, na jaką wygląda.
- Czemu nie? – zapytała, wzruszając jej miękkimi, kremowo-białymi ramionami.
Chryste, jest seksowna, kiedy mnie nęci.
- Chcesz, abym cię uczył, tak?
- Tak.
- W takim razie będę potrzebował czasu. Nie będę rywalizował z kimś o twój czas. Jeśli jakiś inny koleś jest zainteresowany zajęciem mojego miejsca, to okej. Ale jeśli chcesz chodzić do mojej szkoły i brać u mnie lekcje, możesz mieć tylko jednego nauczyciela. Mnie.
- Wystarczająco uczciwe. To i ty nie możesz mieć innych „studentek”, wiesz?
- Przypuszczam, że nie. W ogóle nie miałbym na to czasu. Chyba, że lubisz trójkąciki – powiedziałem z uśmieszkiem.
Jej twarz zrobiła się uroczo różowa, ale potem wyglądała na tak rozdrażnioną, że chyba będę musiał zastanowić się, zanim coś powiem, żeby ona nie patrzyła na mnie spode łba.
- Nie, nie lubię trójkącików, Edwardzie – powiedziała, krzyżując ręce na piersiach. – Potrzebujemy jakichś zasad albo czegoś… no nie wiem. Jak powinniśmy to rozwiązać? – zapytała, ponownie rumieniąc się i jąkając.
- Mam wystarczająco dużo roboty z moją rezydenturą, nie potrzeba mi kłopotu z zapisywaniem mojego czasu z tobą. Jeśli będziesz czegoś chciała, brązowooka, przyjdź i weź to sobie – powiedziałem, oblizując usta.
- Po prostu mam zapukać do twoich drzwi? – zapiszczała.
- Tak. Albo ja wpadnę do ciebie. Którekolwiek z tych. Jeśli będzie płaska powierzchnia, mogę to zrobić. Cholera, ważysz może z pięćdziesiąt kilo? Nie będę potrzebował nawet płaskiej powierzchni. Mogę oprzeć cię o ścianę – poinformowałem ją z gardłowym śmiechem.
Jej oczy stały się wielkie jak pięciozłotówki, gdy odchrząknęła.
- Yy, kiedy zaczniemy? – zapytała, prawie wylewając swoje wino.
- Skończ drinka, brązowooka.
- Już – powiedziała, przechylając kieliszek Merlota, by wypić całą jego zawartość.
- Poczekaj – przerwałem jej, zanim skończyła. – Toast za ciebie. Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, brązowooka – dodałem, stukając moją szklanką piwem o jej kieliszek.
- Dziękuję – odpowiedziała z uśmiechem.
Kilka minut później położyłem pieniądze na stole i wraz z Bellą skierowaliśmy się do naszego budynku, a zimne powietrze Cambridge szybko oczyściło mnie z lekkiego odurzenia alkoholowego. Gdy Bella skrzyżowała ręce i zadrżała, otuliłem jej ramiona moją marynarką.
- Dzięki, nie musiałeś – powiedziała, trzymając klapy marynarki przy klatce piersiowej. Jej policzki były zarumienione, a nocne powietrze delikatnie zmierzwiło jej włosy. Wyglądała… idealnie.
- Nie martw się, prawie jesteśmy w domu – powiedziałem do niej, kładąc delikatnie rękę w dole jej pleców. Poczułem, jak spięła się, pomimo że nie zrobiła ani nie powiedziała nic na znak protestu.
Naprawdę powinnaś przywyknąć do mojego dotyku.
Prawie zacząłem się śmiać, ale powstrzymałem się, zanim wzbudziłem podejrzenia u Belli, że przyglądam się jej tak blisko. To przypomniało mi, że powinienem przedyskutować z nią sprawę Twittera i to, że przeczytałem już jej kilka postów. Okej, przeczytałem więcej niż kilka. Przeczytałem wszystkie. Tak naprawdę, ilekroć wchodzę na Twittera, sprawdzam jej wpisy. Wydaje się, że myśli o mnie w miły sposób, kiedy jest pijana; dobra, przynajmniej przyznała się, że jej się podobam. Ale gdy jest trzeźwa, jej opinia jest o wiele mniej sprzyjająca. Teraz raczej nie jest dobra pora na podnoszenie tego tematu, ale obiecałem sobie, że wspomnę jej o tym.
- Więc, yyy… do ciebie czy do mnie? – zapytała z nieswoim śmiechem, gdy wchodziliśmy do małego holu w naszym budynku.
- Mam wielkie łóżko – powiedziałem, ciągnąc na rękawy mojej marynarki spoczywającej na jej ramionach.
Jej ciało przysunęło się do mojego i wziąłem ją w ramiona, splątując palce obu dłoni za jej plecami.
- Hmm, więc spokojnie, mogę spać dobry metr od ciebie? Podoba mi się ten pomysł. Niemal udusiłeś mnie wtedy, gdy zasnąłeś na mnie na mojej kanapie – poskarżyła się, marszcząc nos.
- Czy ty naprawdę sądzisz, że mam jakikolwiek zamiar zasnąć dzisiaj na tobie? – zażartowałem, chwytając jej dłoń i poprowadziłem ją schodami do mojego mieszkania.
- I znowu to samo, Cullen – westchnęła, wywracając oczami.
- No co? Powinienem powiedzieć, że skończę w trzy minuty i będę zaraz po tym chrapał głośno? Jakim wtedy byłbym „nauczycielem”? – zażartowałem, układając jej rękę wokół mojego pasa.
- Na pewno nie za dobrym – powiedziała z nerwowym śmiechem.
- Chodź na górę. Pokażę ci moje, jeśli ty pokażesz mi swoje – wyszeptałem do jej ucha.
Poczułem, jak na brzmienie moich słów, na jej ramieniu pojawiła się gęsia skórka.
Pomimo że nie pokazałem tego, czułem się sprzecznie. Bardzo chciałem zrobić to z Bellą, ale jednocześnie nie chciałem jej wykorzystywać. Jeśli uczynię to doświadczenie takim, że będzie chodziło tylko o nią, może nie będzie to takie ciężkie dla mego sumienia. Jest piękna w prawdziwy i szczery sposób, wewnętrznie i zewnętrznie; w przeciwieństwie do innych kobiet, które spotkałem. Nie chciałem, aby stała się zgorzkniała i znużona. Nie jestem takim dupkiem. Może poświecę kilka spotkań do czasu, aż będzie czuła się pewnie ze swoją seksualnością, w objęciu jej wewnętrznej lisicy i wtedy będę mógł delikatnie odsunąć się. Mogę to zrobić.
Tak sądzę.
- Tędy – powiedziałem, prowadząc ją korytarzem do mojej sypialni. – Po prostu usiądź na brzegu łóżka. Resztę pozostaw mnie – dodałem, chwytając jej dłoń i pocałowałem ją lekko, gdy usiadła.
- Wszystko, yyy, okej. Mówię, byś wiedział – wyjąkała.
- Zdenerwowana? – spytałem.
- Tak – odpowiedziała szybko.
- Widać. Nie ma problemu, nie musimy nic robić. Możesz pójść do siebie i wrócić, kiedy poczujesz się gotowa. To wszystko dla ciebie – zaoferowałem, mając nadzieję na ukojenie jej nerwów.
- Nie, miejmy to już za sobą – powiedziała srogo.
- Miejmy to już za sobą? Nie, nie. Sądzę, że nie kumasz, brązowooka – powiedziałem, siadając koło niej na łóżku.
- Co masz na myśli?
- To nie jest coś, co trzema mieć już za sobą. A przynajmniej, nie kiedy robisz to ze mną – powiedziałem z uśmieszkiem. – Robisz to, ponieważ chcesz tego tak rozpaczliwie, że nie możesz myśleć o niczym innym. - Chwytając jej dłoń, zataczałem na niej małe kółeczka czubkami palców. – Odpręż się, brązowooka. To nie jest test ani wyścig. Nie mam żadnych korzyści z tego, oprócz dania ci tego, czego chcesz, okej? – Uspokajałem ją cichym głosem.
- Okej – wyszeptała w odpowiedzi.
- Dobrze. Zamknij oczy na minutkę i weź kilka głębokich wdechów. Skoncentruj się na wolnym oddechu. Jeśli zrobię coś, co ci się nie spodoba, powiedz, abym przestał – poinstruowałem ją spokojnie.
Kobiety nigdy nie chcą, abym przestał. Tak naprawdę każą mi nigdy nie przestawać.
Patrzyłem, jak brała głębokie wdechy, a jej ciało rozluźniło się nieznacznie. Wciąż używając koniuszków palców, delikatnie pieściłem wnętrze jej ręki, od nadgarstka do łokcia. Gdy zobaczyłem mały uśmiech na jej twarzy, wiedziałem, że się uspokaja.
- Widzisz, brązowooka? Czasami nawet najdelikatniejszy dotyk może wywołać mocną reakcję. Małymi kroczkami można zajść daleko – powiedziałem cicho.
Bella mruknęła w odpowiedzi, a jej uśmiech stał się większy, więc zdecydowałem zrobić mały kroczek naprzód. Uniosłem jej dłoń do mych ust, przycisnąłem wargi do środka jej dłoni i pocałowałem delikatnie. Wydała z siebie najcichsze i najpiękniejsze westchnienie.
O, właśnie tak. Możesz się przede mną otworzyć.
Ostrożnie pocałowałem wnętrze jej bladego nadgarstka, pozwalając mym ustom wyczuć jej puls przez kilka sekund. Następnie, całując, pozostawiłem długą, wolną, wilgotną ścieżkę aż do jej łokcia i z powrotem do nadgarstka.
Usadowiłem się za nią, układając nogi po jej bokach i delikatnie masowałem kółeczka na jej karku.
- Pozwól głowie opaść do przodu, później wolno kręć nią na boki. Pozwól, aby te mięśnie rozciągnęły się i trochę odprężyły – powiedziałem spokojnym, kojącym głosem. Naciskałem teraz mocniej kciukami na jej spięty kark i poczułem, jak jej oddech zwolnił, a ciało rozluźniło się. Zakręciła głową i westchnęła kilka razy.
Gdy uniosła rękę i odsunęła włosy z karku, wiedziałem, że jest gotowa na więcej. Pochyliłem się, zbliżyłem usta do jej karku, ale nie dotykałem. Chciałem, aby tylko poczuła mój oddech. Kiedy niewielki dreszcz przeszedł przez jej ciało, przesunąłem wargami po jej szyi. Mruczała dla mnie i sądzę, że poznałem mój nowy ulubiony dźwięk. Stopniowo pozwoliłem swoim ustom błądzić po jej szyi w coraz dłuższymi pocałunkami. Teraz moje dłonie masowały jej ramiona. Pomalutku, łagodnie przesunąłem materiał jej sukienki, aby wyeksponować jej obojczyki. Obtarłem lekki zarost na mojej brodzie o jej skórę, aby tylko dać jej poczuć inną fakturę. Bella wygięła plecy, a jej oddech zmienił się w krótkie, małe sapanie – połaskotałem ją nieznacznie. Pocałowałem delikatnie jej gęsią skórę, skupiając się najbardziej na wgłębieniu przy obojczyku. Sięgnęła do moich rąk i splatała palce z moimi, oplatając nasze ramiona w jej talii. Będę trzymał moje dłonie na jej tak długo, jak będzie tego chciała. Tak naprawdę nie planowałem ich ruszać, aż ona sama położy je gdzieś indziej na jej ciele. Kontynuowałem całowanie delikatnej, jedwabistej skóry na jej karku i ramionach. Jej oddech stał się cięższy, a jej ciało oparło się o mnie bardziej. To odpowiednia pora na to, abym trochę do niej mówił, aby wiedziała, że jest jedynym, o czym myślę.
- Brązowooka – wyszeptałem do jej ucha i dotknąłem go ustami. – Twoja skóra, to jaka jest pod moimi palcami, to jak smakuje… taka piękna. Jak i reszta ciebie – wymruczałem.
Zazwyczaj rzeczy, które mówię, przychodzą mi do głowy same z siebie, albo są tym, co sądzę, że kobieta chciałaby usłyszeć. Ale te słowa… naprawdę tak sądzę. Jej skóra i wszystko inne w niej jest naprawdę śliczne i słodkie dla mnie.
- Edwardzie - powiedziała z małym westchnieniem.
Przemieściła moje ręce na jej nogi. Trzymając dłonie na moich, ocierała je o swoje uda, a dół sukienki przesuwała się w górę z każdym przesunięciem. Jej skóra była taka miękka, tak delikatna pod moimi dłońmi.
- Taka piękna w dotyku, Bello – powiedziałem szeptem. – Chcę dotknąć twojej ładnej twarzy, mogę? – Zapytałem, a ona wolno kiwnęła głową.
Zamiast unieść rękę, przesunąłem ją wzdłuż jej ciała. Najpierw po jej udzie, do biodra, talii… i wtedy… moja brązowooka Bella otworzyła się jak kwiat. Wygięła plecy i poruszyła ramionami tak, że jej ręce były w moim pasie.
Wyraźnie toruje drogę dla mnie do dotknięcia jej piersi.
I tak, pozwoliłem moim dłoniom otrzeć się o bok jej piersi – jedynie otarłem ostrożnie czubkiem środkowego palca jej sutek, gdy moja ręka kierowała się do szyi i wtedy, ostatecznie do jej twarzy. Otarłem grzbiet ręki o jej szczękę, później pogłaskałem policzek, zanim łagodnie złapałem w dłoń jej podbródek.
- Chciałbym cię teraz pocałować, Bello. Mogę? – zapytałem.
- Tak – odpowiedziała.
Odwróciłem jej głowę na bok i pochyliłem się do jej twarzy. Bardzo delikatnie, pocałowałem jej pełne wargi. Zajęczałem cichutko i zanim mogłem zacząć się martwić, że mogłem ją odstraszyć, ona jęknęła w odpowiedzi.
ku***.
Przesunąłem ręce z powrotem na jej ramiona, pocierając je.
- Edwardzie, proszę – jęknęła cichutkim szeptem.
- Cokolwiek chcesz, Bello, możesz mieć. Nie musisz używać słów, możesz po prostu mi pokazać – powiedziałem, próbując uspokoić ją i pomóc przezwyciężyć jej nieśmiałość.
Chwyciła moje dłonie i powoli przesunęła je z ramion na klatkę piersiową, aż spoczęły na jej piersiach. Trzymałem je bez ruchu i czekałem. Gdy zaczęła poruszać tułowiem przy moich dłoniach, wiedziałem, że jest gotowa na więcej, więc zacząłem zataczać wolne kółka, pozwalając moim kciukom otrzeć się o jej sutki kilka razy. Moje pocałunki na jej szyi i ramionach stały się bardziej intensywne; szczypałem i lizałem lekko, smakując tak wiele, aby tylko nie podniecić się za bardzo. Bolała mnie pachwina i próbowałem jak najlepiej zignorować moją erekcję, pomimo że całowanie i dotykanie jej doprowadzało mnie do szaleństwa. Skupiłem się więc na określeniu jej pobudzenia. Słuchałem jej jęków i gwałtownych wydechów, które stawały się głośniejsze i bardziej gardłowe. Poczułem, jak jej ciało zaczęło poruszać się bardziej rytmicznie i z większym napaleniem. Widziałem po jej minie, że była bardziej zrelaksowana i rozszalała; nie miała już zmarszczonych brwi, a jej usta były zaciśnięte, wysunęła też język, aby oblizać wargi. Poczułem słony smak potu na jej karku. Nosem wyczułem, że zapach jej ciała stał się pełniejszy, bardziej piżmowy. Gdy zaczęła ciągnąć za górę sukienki i podciągać rąbek, przyszedł czas na ostrożne zdjęcie jej ubrania. Bardzo ostrożnie rozsunąłem suwak na jej plecach i używając dłoni, pieściłem jej łopatki. Zgarbiła górną połowę ciała tak, że materiał zsunął się do jej pasa. Przycisnąłem policzek do jej nagiego ramienia i podziwiałem piękny, różowo-fioletowy stanik, który idealnie pasował do jej kremowej skóry.
- Mmm, czekolada i malina. Uwielbiam ich połączenie; słodkie i cierpkie – dokuczyłem.
Wsunąłem palce pod ramiączko stanika i zaczepiłem palcem o nie. Powoli zsunąłem je po jej ramieniu i przyglądałem się, jak lśniący materiał odsuwał się od jej skóry, ukazując idealnie krągłe, jędrne piersi.
- Jesteś zbyt piękna, aby być zakryta. Każda część ciebie potrzebuje światła słonecznego, tak jak kwiat – wyszeptałem.
Otworzyła oczy i odwróciła głowę w moją stronę.
- Naprawdę… tak myślisz? – zapytała.
Jej oczy przeszukiwały moich w poszukiwaniu jakiegokolwiek skrawka prawdy.
- Już ci mówiłem, brązowooka, ja nigdy nie kłamię – powiedziałem.
I z tym uniosłem ją i położyłem na plecach na stercie poduszek. W połowie naga i bardzo pobudzona, wyglądała jak mała syrena, którą mogła się stać. Położyłem się koło niej i pocałowałem jej słodkie wargi. Niedługo jej palce odnalazły guziki mojej koszuli, podczas gdy ja rozluźniałem i zdejmowałem krawat. Przesunęła dłońmi po mojej klatce piersiowej oraz brzuchu i składała małe pocałunki na mojej szyi. Jej badanie mojego ciała zapaliło mnie jak beczkę z prochem. Zatrzymałem jej ręce w moim pasie.
- Bello - zacząłem.
- Przepraszam, nie będę cię dotykać, jeśli tego nie chcesz.
Zaśmiałem się, nie mogłem tego powstrzymać.
- Uwierz mi; to nie tak, że nie chcę, abyś mnie dotykała. Ale dlatego, że nie powinnaś. Muszę móc kontrolować siebie, a to jest trudne, kiedy dotykasz mnie w taki sposób – powiedziałem z nieśmiałym uśmieszkiem, głaszcząc ją po policzku.
Całowaliśmy się ponownie, ale tym razem bardziej niecierpliwie. Zsunąłem sukienkę z jej ciała i rzuciłem na podłogę. Patrzyłem na jej ciało i podziwiałem kształty, wszystkie miękkie i gładkie. Całowałem i lizałem ją od zagłębienia w szyi do pępka i z powrotem, zatrzymując się między piersiami. Moje wargi przemierzały drogę do jej prawej piersi, wciąż zakrytej małym, błyszczącym stanikiem. Otarłem zębami jej sutek i uśmiechnąłem się w duchu, gdy wygięła plecy i zasyczała głośno. Lizałem i drażniłem się z nią, aż nie mogła znieść tego dłużej, więc szybko rozpiąłem i zdjąłem jej stanik, rzucając go na podłogę. Uśmiechnąłem się, gdy zobaczyłem ją. Bóg wie z iloma kobietami byłem, ale Bella… ona ma własną ligę. Zobaczyć ją jako seksualną i inteligentną, dowcipną, niezależną osobę, która jest słodka i skromna, to połączenie niepodobne do żadnego, jakie kiedykolwiek widziałem u innej osoby. Spotkałem piękne, czarujące kobiety, które większość mężczyzn chciałaby pokazywać zawieszone u ich ramienia. Ale byłem z takimi typami kobiet. Słyszałem, jak odkrywały swoje sekrety w intymności mojego łóżka. Tajemnica przepadła. Niespodzianka nie utrzymywała już w tobie oczekiwania. Uwodzenie traci już dla ciebie swój urok. Ale przy Belli byłem bardziej ostrożny. Trzymała mnie w niepewności i nigdy nie wiedziałem, co powie. Więc patrzenie na nią, jak leży i wygląda tak uwodzicielsko, a jednak tak niewinnie, czyniło ze mnie obłąkanego z ochoty na nią, ale jednocześnie byłem ostrożny i świadomy, jak chcę to zrobić - zrobić to inaczej; nie tylko przez wzgląd na nią, ale także przez wzgląd na mnie.
- Chcę ponownie ci powiedzieć, że jesteś inna od kobiet, z którymi byłem. Bardzo cię lubię. Wiem, że jestem winny ci przysługę, więc to jest dla ciebie, ale proszę, nie myśl sobie, że to nie ma dla mnie znaczenia. Jesteś dla mnie ważna, zależy mi na tobie. Wiesz o tym, prawda? – zapytałem, odsuwając pasemko włosów z jej oczu.
- Wiem o tym, Edwardzie. Dziękuję. Za bycie moim przyjacielem i wszystko pozostałe – odpowiedziała mile.
I tyle potrzebowałem usłyszeć, zanim byłem gotowy do dalszego eksplorowania jej ciała.
Rozdział 8 |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Dreamteam dnia Śro 13:22, 15 Gru 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Madie0810
Nowonarodzony
Dołączył: 14 Sie 2010
Posty: 8 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: tam gdzie wzrok nie sięga ;D
|
Wysłany:
Sob 11:04, 02 Paź 2010 |
|
cholera przerwać w takim momencie ;/
jesteś zła xD
ale przyznaje czekam na dalszy ciąg z niecierpliwością
będę miała piękny prezent na urodziny ;] |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|