|
Autor |
Wiadomość |
mermon
Wampir weteran
Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 3653 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 177 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Śro 14:51, 04 Maj 2011 |
|
Nic dodać, nic ująć. Zastanawiam się tylko, bo nie pamiętam tego z książki (Zmierzch czytałam tylko raz), czy Billy wiedział/podejrzewał, że Bella wie, a mimo to w to brnie. Czy też myślał, że nic nie wie, więc tym bardziej chciał ją chronić, a sam jej powiedzieć nie mógł. Ale te spojrzenia, które jej puszczał czasami i te jej zmieszane miny, chyba świadczą o tym, że czuł, że Bella wie o wampirach. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
lidziat
Dobry wampir
Dołączył: 15 Sie 2010
Posty: 1467 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 100 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Toruń i wszędzie gdzie bywam :-)
|
Wysłany:
Śro 16:22, 04 Maj 2011 |
|
mermon napisał: |
Nic dodać, nic ująć. Zastanawiam się tylko, bo nie pamiętam tego z książki (Zmierzch czytałam tylko raz), czy Billy wiedział/podejrzewał, że Bella wie, a mimo to w to brnie. Czy też myślał, że nic nie wie, więc tym bardziej chciał ją chronić, a sam jej powiedzieć nie mógł. Ale te spojrzenia, które jej puszczał czasami i te jej zmieszane miny, chyba świadczą o tym, że czuł, że Bella wie o wampirach. |
Billy wiedział, tzn. domyślił się, że Bella wie, kim jest Edward i Cullenowie.
Po wizycie w domu Cullenów, kiedy Edward odwiózł Bellę do domu,
na ganku czekał Jacob i Billy na swoim wózku. Edward się zdenerwował, bo usłyszał w myślach Indianina,
że ten przyjechał ostrzec Charliego. Ale ojca Belli nie było w domu.
Billy, jak zapewne pamiętasz z twojego tłumaczenia
wysłał Jake'a po zdjęcie Rebeki do samochodu.
Więc Jacob nie mógł być świadkiem rozmowy Belli i Billy'ego.
Billy zaczął bardzo oględnie, że Cullenowie mają złą reputację w rezerwacie i takie tam.
Bella odpowiadając mu, dała do zrozumienia, że wie o pakcie, a tym samym o tym kim są.
Na to Billy:
"Wydajesz się bardzo dobrze poinformowana. Lepiej, niż się spodziewałem."
A Bella mu na to : "Może nawet lepiej od pana"
Potem Billy jeszcze powiedział, żeby Bella dała sobie spokój z Cullenem,
a na koniec dodał, żeby uważała na siebie.
To tak w skrócie Czyli na moje - nikt nikomu prosto w twarz nie powiedział,
ale wystarczająco czytelne były aluzje i Belli, i Billy'ego,
żeby oboje nawzajem wiedzieli, że znają tajemnicę Cullenów.
Problem Billy'ego był dodatkowo w tym, że chciał chronić przyjaciela i jego córkę,
no i znał drugą stronę tej tajemnicy, o której istnieniu Bella jeszcze nie wiedziała. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez lidziat dnia Śro 16:26, 04 Maj 2011, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
mermon
Wampir weteran
Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 3653 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 177 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Śro 18:48, 04 Maj 2011 |
|
Dzięki ci, Lidziat, za to wyjaśnienie. To teraz wszystko jasne. Zmobilizowałaś mnie bym odnalazła ten fragment w książce. Rzeczywiście, rozmawiali aluzjami, o pakcie też Bella nie mówiła dosłownie tylko wspomniała, że Cullenowie się nigdy do rezerwatu nie zapuszczają. Z tego wszystkiego jasno wynika, że oboje się dobrze zrozumieli. Myślę, że dla Billy'ego to był jeszcze większy powód do zmartwienia, że Bella świadomie brnie w kontakty z wampirami, za plecami ojca, który nic nie wiedząc, nie mógł jej ochronić. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
variety
Wilkołak
Dołączył: 21 Lip 2010
Posty: 143 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 32 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Tarnów
|
Wysłany:
Czw 21:00, 05 Maj 2011 |
|
Dziękuję za kolejną część Im bardziej Jacob jest skołowany tym ja robię sie smutniejsza... Lubię w tym opowiadaniu język(oprócz klimatu) - bardzo "Jacobowaty" sposób ujmowania myśli;) Mam nadzieję, że znajdziesz też czas na przetłumaczenie kolejnych fragmentów, bo to naprawdę fajne! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
mermon
Wampir weteran
Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 3653 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 177 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Pią 16:25, 06 Maj 2011 |
|
Dzięki Variety. Mam zamiar tłumaczyć do końca, przynajmniej tak długo, jak ktoś będzie chciał czytać.
A propos skołowania Jacoba, to dopiero zacznie być skołowany, jak nie będzie wiedział, co się z nim dzieje w KwN.
Odbiegając od tematu, bardzo czekam na twoje opowiadanie. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez mermon dnia Pią 16:26, 06 Maj 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Lexa
Gość
|
Wysłany:
Śro 16:03, 11 Maj 2011 |
|
Droga mermon,
Jestem nowa na tym forum, ale od dawna szukałam tłumaczenia Zmierzchu oczami Jacoba. I jestem pod wrażeniem. Już czekam na kolejne części sagi oczami Jacoba oczywiście w twoim tłumaczeniu, bo już teraz masz we mnie wierną fankę. Co do samego opowiadania, to po Jacobowych opisach Belli widać jak bardzo Jacob jest w niej zakochany. Ale widać też odniesienia do książki (wizyta u Belli i jej rozmowa z Billy'm) Jestem ciekawa dalszego rozwoju sytuacji Bella-Jacob w kolejnych częściach i czekam na więcej
Pozdrawiam
Lexa |
Ostatnio zmieniony przez Lexa dnia Czw 12:29, 02 Cze 2011, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
mermon
Wampir weteran
Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 3653 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 177 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Śro 20:22, 11 Maj 2011 |
|
Witam cię Lexa. Miło mi, że na samym początku pobytu na naszym forum trafiłaś na moje tłumaczenie i że ci się podoba. Bardzo się cieszę, że przybyła tu na forum jeszcze jedna fanka Jacoba.
Z pewnością w takiej wersji sagi widać jak bardzo Jacob jest w Belli zakochany. Zawsze było mi go szkoda, z chęcią sama czytam, jak to wygląda z jego punktu widzenia.
Pozdrawiam i zapraszam znów. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Tsunade
Nowonarodzony
Dołączył: 14 Lut 2011
Posty: 8 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: lubuskie/Polska
|
Wysłany:
Pon 14:26, 06 Cze 2011 |
|
Od dawno korciło mnie, żeby tu zajrzeć, ponieważ nigdy nie czytałam czegoś podobnego (mam na myśli zmierzch oczami Jacoba, czy inna część). Zainteresował mnie sam pomysł. Nie będę oceniać czy są jakieś błędy, bo dobra z ortografii , interpunkcji itp. nie jestem i tłumaczyć też nie potrafię. :D Tak, więc wielkie ukłony mermon. Jednak muszę przyznać, że bardzo, ale to bardzo mi się podoba i z niecierpliwością czekam na więcej. Musze zapytać:" Czy autorka napisała kolejne części oczami Jacoba ?" Jeśli tak to z chęcią je przeczytam (przetłumaczone oczywiście ;p) Widzę, że to prawie koniec pierwszej części sagi. Więc niedługo skończysz tłumaczyć. A może całe tłumaczenie jest połączone we wszystkie 4 części sagi? Bardzo dziękuje za rozdziały. Życzę weny w dalszym tłumaczeniu.
Tsunade ;] |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
mermon
Wampir weteran
Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 3653 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 177 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Pon 20:57, 06 Cze 2011 |
|
Bardzo mi miło Tsunade, że odkryłaś to opowiadanie, sama je lubię. Są jeszcze dwie części - Księżyc w nowiu i Zaćmienie. Zamierzam je przetłumaczyć.
Muszę się wziąć do roboty, bo mały przestój mi się zrobił. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Tsunade
Nowonarodzony
Dołączył: 14 Lut 2011
Posty: 8 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: lubuskie/Polska
|
Wysłany:
Wto 13:41, 07 Cze 2011 |
|
Dzięki, za informacje.
Już nie mogę doczekać się Księżyca w nowiu. Bardzo ciekawi mnie pierwsza przemiana Jacoba i wszystkie uczucia z nią związane.
No i oczywiście Zaćmienie. Zbliżenie się Belli i Jake'a oraz walka. Mniam :D
Bardzo się ciesze , ze bierzesz się do roboty :D Bo już się niecierpliwie ;].Z resztą nie tylko pewnie ja :D.. Wiem jaka ciężka praca z tłumaczeniem, więc muszę wytrzymać. Okej. Już chyba nic nie napisze do nowego rozdziału. :D Pa |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
lidziat
Dobry wampir
Dołączył: 15 Sie 2010
Posty: 1467 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 100 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Toruń i wszędzie gdzie bywam :-)
|
Wysłany:
Nie 22:28, 10 Lip 2011 |
|
Mermonku kochana nie daj czekać tak długo na dalsze tłumaczenie
Już się stęskniłam za Jacobem w twoim wydaniu.
Kiedy będzie dalszy ciąg? Ja wiem, że to wymaga i czasu i pracy,
ale jakbyś tak mogła się ulitować nad nami ... to byłoby wspaniale
Pozdrawiam i życzę weny. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
a_tergo_lupi
Nowonarodzony
Dołączył: 08 Mar 2012
Posty: 1 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Czw 17:21, 22 Mar 2012 |
|
Boże, meremonku, twoje opowiadania są cudowne! Twój Jacob jest cudowny w twoim tłumaczeniu. Czekam na więcej i wprost nie mogę się doczekać.
Muszę przyznać, że piszesz cuuuuudownie! :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
mermon
Wampir weteran
Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 3653 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 177 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Pon 21:43, 02 Kwi 2012 |
|
Oj jak mi miło! Dzięki za komplement i miłe słowa. Przypominam, że napisała to Jane Montgomery, a ja w pocie czoła przekładam na język polski, starając się by brzmiało to przystępnie. Skończyłam ostatni rozdział Zmierzchu oczami Jacoba. Czeka na zbetowanie przez Susan. Mam nadzieję, że znajdą się jeszcze chętni na przeczytanie. Przepraszam za zwłokę. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez mermon dnia Pon 21:50, 02 Kwi 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
lidziat
Dobry wampir
Dołączył: 15 Sie 2010
Posty: 1467 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 100 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Toruń i wszędzie gdzie bywam :-)
|
Wysłany:
Wto 12:27, 03 Kwi 2012 |
|
mermon napisał: |
Oj jak mi miło! Dzięki za komplement i miłe słowa. Przypominam, że napisała to Jane Montgomery, a ja w pocie czoła przekładam na język polski, starając się by brzmiało to przystępnie. Skończyłam ostatni rozdział Zmierzchu oczami Jacoba. Czeka na zbetowanie przez Susan. Mam nadzieję, że znajdą się jeszcze chętni na przeczytanie. Przepraszam za zwłokę. |
Mermon, nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę, że wreszcie będzie kolejny fragment
Powoli traciłam nadzieję na ciąg dalszy, a głupio mi było dopytywać, bo wiem,
że to wcale nie prosta sprawa, a tu taka fajna wiadomość.
Mam nadzieję, że Susan zdąży przed świętami Strrrrasznie się cieszę i pozdrawiam. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
mermon
Wampir weteran
Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 3653 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 177 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Śro 22:10, 04 Kwi 2012 |
|
Zgodnie z obietnicą, dzięki szybkiej pracy Susan, za co bardzo dziękuję - kolejny rozdział. Jest to ostatni rozdział "Zmierzchu". Następny, to będzie już I rozdział New Moon oczami Jacoba.
ROZDZIAŁ IX – POSŁANIEC
- Co on chce żebyś zrobił?! - wybuchnął Quil. – No nie, stary. Mowy nie ma! Ona pomyśli, że jesteś żałosnym frajerem. Którym zresztą jesteś, ale chyba nie chcesz, żeby o tym wiedziała.
- Dzięki za pomoc – odpowiedziałem kąśliwie. Siedzieliśmy u mnie w garażu, udając, że się uczymy. Odrobiłem lekcje na prośbę Billy'ego, ale teraz tego żałowałem. Potrzebowałem usprawiedliwienia mojej decyzji pójścia na ten bal, a nie przypominania mi, że byłem idiotą, biorąc to w ogóle pod uwagę.
- Musisz przyznać, Jake, że to nie będzie twój popisowy numer - powiedział Embry, podając mi ciepłą wodę sodową.
- Tak, wiem. Ale może nie będzie tak źle. To znaczy, mogę jej powiedzieć, że Billy mnie przekupił, abym do niej pojechał. Że tylko dostarczam wiadomość. I że nie ma ona nic wspólnego ze mną. Nieźle, co? - zapytałem, usiłując to ukazać w pozytywnym świetle. Tego ranka, gdy mówiłem Billy'emu, że się zgadzam, miało to jakiś sens, ale teraz przy chłopakach, pomysł wydawał się głupi.
- Zaraz, niech pomyślę. „Cześć, Bella. Fajnie wyglądasz. Mój tata wysłał mnie, abym ci powiedział, żebyś zerwała ze swoim chłopakiem” - zakpił Quil. – Nieźle, wyjdziesz na super kolesia. Po prostu mu odmów!
- A pompa hamulcowa? I części do auta?! Musiałbym z rok na to wszystko oszczędzać – zaprotestowałem.
Quil przewrócił oczami. Cóż, tak naprawdę to chyba nie rozumiał mojego położenia - pewnie dostanie auto na swoje szesnaste urodziny.
- Nie mówię, że cztery kółka nie są ważne, bo są. Lecz jeśli chcesz mieć u niej jakieś szanse, to nie możesz tego zrobić.
- Zacznijmy od tego, czy w ogóle mam jakieś szanse – mruknąłem.
- Racja. Pewnie nie rzuciłaby Cullena dla ciebie - przyznał Quil poważnie.
Embry walnął go w ramię w moim imieniu.
- No co?! Nie mówię, że nie powinna, gdyż Jake jest z pewnością lepszym facetem. Ale Cullen świetnie wygląda – mówiąc to skrzywił się – i ma niezłą furę. Większość dziewczyn niczego więcej nie zauważa.
- Od razu mi ulżyło - burknąłem. Ale wiedziałem, że Quil miał rację.
- Hm, jeśli zakładamy, że nie masz szans przekonać Belli, to może jednak nie jest to taki zły pomysł – dumał Embry z zamyślonym wyrazem na swojej chudej twarzy.
- Co ty pleciesz?! - powiedziałem, spoglądając z Quilem na niego.
- No... naprawienie auta to ważna sprawa. Pomoże ci poderwać inne laski.
- Dobrze gada - wtrącił Quil. – Czyli kończymy z tą całą obsesją na punkcie Belli, to już i tak było nudne. Wykończ autko i zalicz jakieś nowe panienki. Mężczyzna ci radzi! - zarechotał Quil, przybijając piątkę z Embrym.
Westchnąłem. Łatwiej było udawać, że idę na to niż przyznać się, co tak naprawdę o tym myślę. To było głupie. I nie wyznałbym im tego nawet za tysiąc lat, ponieważ nie chciałem słuchać komentarzy Quila. Ale częściowym powodem, że zdecydowałem się jechać, było to, że chciałem ją zobaczyć. By po prostu upewnić się, że u niej wszystko w porządku. Zobaczyć, czy jest szczęśliwa. Te ostatnie tygodnie - od ucieczki, aż do tego strasznego wypadku, nie były w stylu Belli. Zwykle nie robiła takich rzeczy i czułem idiotyczny przymus sprawdzenia, co u niej. Aby mieć pewność, że wszystko jest dobrze.
Włożyłem niebieską koszulę z kołnierzykiem i krawat z szafy Billy'ego. Pomyślałem, że spróbuję się choć trochę wyszykować, by nie razić na balu wyglądem. W ten piątkowy wieczór pożyczyłem forda Harry'ego i pojechałem do szkoły w Forks. Prawie stchórzyłem, gdy w jadącej przede mną czarnej limuzynie, zobaczyłem kilkoro przyjaciół Belli. Boże, to będzie żenada. Zajechałem na parking i posiedziałem w aucie przez parę minut, zbierając się na odwagę, by pójść do sali gimnastycznej. Rabbit, przypomniałem sobie, myśl o Rabbicie.
Wszedłem przez drzwi, udając, że tu pasuję. „Graj tak szczerze, aż ci się powiedzie”, czy jak to tam leci. I w sumie, wyglądałem zupełnie, jak wszyscy ci kolesie na sali. Niektórzy mieli smokingi, inni garnitury, ale wszyscy wyglądali tak samo cholernie skrępowani jak ja.
Sala balowa wyglądała jak żywcem wyjęta z jakiegoś horroru, z pastelowymi łukami balonów i rozwieszonymi wszędzie bibułkowymi wstążkami. Jeśli celem było ukrycie jej opłakanego stanu, to plan się nie powiódł. Krzykliwe dekoracje postarzyły budynek jeszcze bardziej. Zlustrowałem tłum, szukając Belli. Pomyślałem, że nietrudno będzie ją dostrzec, biorąc pod uwagę olbrzymi gips na jej nodze. Rozpoznałem niektóre dziewczyny z plaży – wysoka, chuda w okularach, tańczyła z przesadnie energicznym gościem, podczas gdy pełna życia dziewczyna z pełnymi życia z brązowymi włosami, tańcząca z zarozumiałym mięśniakiem, ubrana w opiętą różową kreację, wyglądała jak kot, który złapał kanarka. Myślę, że go dopadła. Uśmiechnąłem się, przypominając sobie, jak tego dnia na plaży usilnie próbowała zwrócić na siebie jego uwagę. Najwidoczniej wytrwałość się opłaca.
I wtedy ją spostrzegłem. Bella miała na sobie niebieską sukienkę. W krótkim czasie niebieski stał się moim ulubionym kolorem, bo wydobywał bogactwo jej włosów i delikatny róż jej policzków. Przełknąłem ślinę, czując rosnące ciepło na twarzy. Była cudna. Tańcząc z nim, wyglądała na śmiesznie szczęśliwą. To bolało. Bardzo bolało. Była wyraźnie po uszy zakochana w tym facecie. Czułem się dziwnie rozdarty w środku. Paląca mnie zazdrość walczyła z zadowoleniem - wiedziałem, że była szczęśliwa.
Cullen nagle odwrócił się, spoglądając na mnie, mimo że stałem jeszcze w drzwiach. O wiele za daleko, by mógł usłyszeć, że wchodzę. Gdy wszedłem do sali i skierowałem się w ich stronę, jego oczy zwęziły się, wwiercając się we mnie. Spuściłem wzrok, przypominając sobie, po co tam byłem. No tak, to będzie krępujące. Wiedziałem o tym. Ale mogłem to zrobić. Po prostu zaproszę ją do tańca, by zyskać parę minut, przekażę jej wiadomość i się wyniosę.
Gdy spojrzałem znów w górę, wciąż patrzył na mnie ostrym wzrokiem. Ciekawy byłem, czy mógłby zrobić scenę i rzucić się na mnie. Nie, żebym się bał. Nie, żebym miał pretensje. Po tych wszystkich bzdurach, które Quileuci mówili o nim i jego rodzinie, nie winiłbym go, gdyby był wkurzony na nas. W rzeczywistości, próbowałbym go za to przeprosić, gdybym tylko wymyślił, jak to zrobić, nie czując się przy tym jak idiota. Wybiłem sobie ten pomysł z głowy. Miałem przed sobą wystarczająco trudną sytuację, nie potrzebowałem dodawać kolejnej.
Bella rozejrzała się, zakłopotana wyrazem twarzy Cullena. Wyciągnęła się na czubkach palców, przyglądając się bacznie tłumowi, aż mnie zobaczyła. Dostrzegłem zaskoczenie na jej twarzy, gdy mnie rozpoznała marszcząc czoło. Idąc do nich, uniosłem wnętrze dłoni do góry w geście niewiniątka, mając nadzieję rozładować sytuację i nadać odpowiedni ton.
- Zachowuj się! - usłyszałem jej syk, gdy się do nich zbliżyłem. Obserwowałem Cullena, wyraźnie rozluźnionego, z opuszczonymi ramionami i twarzą pozbawioną emocji, które widziałem chwilę wcześniej.
Odpowiedział krótko:
- On chce z tobą pogadać.
Zaczerwieniłem się, gdy go usłyszałem i zacząłem się zastanawiać nad swoją decyzją. Nie było za późno, by się wycofać. Mogłem po prostu powiedzieć "cześć", wymyślić jakieś wytłumaczenie przyjścia na krzywy ryj i wyjść. Powiedzieć Billy'emu, że mógłby znaleźć kogoś innego, kto odwali tę brudną robotę. Gdy do nich dotarłem, Bella zwróciła się do mnie z ciepłym uśmiechem i na chwilę mnie znów oślepiło.
- Cześć, Bella. Miałem nadzieję, że tu będziesz - powiedziałem, odsyłając jej niepewny uśmiech.
- Cześć, Jacob. – Dalej była ciepła, jakbym się nie wepchnął na jej bal. - Co tam?
- Mogę odbić taniec? - zapytałem grzecznie, przykuwając po raz pierwszy uwagę Cullena. Zaskoczyło mnie, gdy zdałem sobie sprawę, że byłem tak wysoki jak on. Już nie patrzył na mnie z gniewem, był opanowany, wyraz jego twarzy - nieodgadniony. Próbowałem wyrazić oczami przeprosiny, ale nie wyglądało, by chciał je odczytać. Jego jedyną odpowiedzią było puszczenie Belli i cofnięcie się krok do tyłu. Cóż, myślę, że było to lepsze niż cios pięścią.
Prawie zmarszczyłem nos, łapiąc dochodzący od niego dziwny, mdląco-słodki zapach. Z tą ilością pieniędzy, czemu do diabła używał takiej paskudnej wody kolońskiej. To było dziwne, ale woń zdawała się przenikać całe moje ciało, powodując ciarki na mojej skórze, z osobliwym uczuciem pieczenia.
- Dzięki – powiedziałem uprzejmie. Czym on się tak zamartwiał? Przecież nie tym, że mu ukradnę dziewczynę. Nie powiem, żebym nie chciał, ale jasne było, że nie poszłaby na to.
Objąłem ją w talii i zaczęliśmy się niezgrabnie kołysać w rytm muzyki. Jej gips prawie uniemożliwiał jej taniec, a ustawienie jej na moich stopach – jak Cullen zrobił to wcześniej – mogłoby przeciągnąć strunę. Poza tym nagle poczułem się niezgrabny i niezdarny.
Bella znów uśmiechnęła się ciepło, wyciągając ręce i kładąc je na moich ramionach.
- Wow! Jake, ile ty masz teraz wzrostu?
Wyszczerzyłem zęby, zadowolony z siebie.
- Metr osiemdziesiąt siedem.
- A więc, skąd się tu dziś wziąłeś? - spytała z ciekawością, przechodząc prosto do rzeczy.
- Możesz uwierzyć, że mój tata zapłacił mi dwadzieścia dolców, abym tu przyszedł? - zażartowałem z cierpkim uśmiechem.
- Tak, mogę - mruknęła. - Cóż, mam nadzieję, że przynajmniej się dobrze bawisz. Widzisz coś, co ci się podoba? - droczyła się, wskazując głową rząd dziewcząt, siedzących na trybunach.
- Tak – odparłem, udając westchnienie. - Ale jest zajęta. - Poczułem jej zaciekawiony wzrok, spojrzałem jej krótko w oczy, a potem oboje zawstydzeni, odwróciliśmy spojrzenia. Co ja, do cholery, robię? To nie było częścią planu, który przećwiczyłem w głowie.
- A tak przy okazji, wyglądasz bardzo ładnie. - Dodałem, zanim mogłem się powstrzymać. Powieszony za jagnię, a także za owcę, pomyślałem. [Jak się powiedziało A, to trzeba powiedzieć B]
- Hm, dzięki – powiedziała zakłopotana, z uroczym rumieńcem na policzkach. - A więc, czemu Billy zapłacił ci, żebyś tu przyszedł?
Odwróciłem wzrok, próbując wymyślić jak to sformułować. Mimo że jadąc na bal ćwiczyłem w wyobraźni milion razy, nagle poczułem pustkę w głowie.
- Powiedział, że tu będzie bezpiecznie z tobą porozmawiać. Przysięgam, staruszek traci rozum – zaśmiałem się słabo. Zawtórowała mi cicho, co wziąłem za dobry znak. - Poza tym, powiedział, że jeśli z tobą pogadam, zdobędzie dla mnie tę pompę hamulcową, której tak potrzebuję – wyznałem zmieszany.
- Więc mi powiedz. Chcę, żebyś dokończył swoje auto. – Uśmiechnęła się do mnie szeroko. Odwróciłem wzrok, prawie skręcając się ze wstydu.
- Nie wścieknij się, dobrze?
- Nie ma mowy, abym była zła na ciebie, Jacob – zapewniła mnie. - Nawet na Billy’ego nie będę zła. Po prostu powiedz to, co musisz.
- No więc, to jest takie głupie, przepraszam, Bella, on chce, żebyś zerwała ze swoim chłopakiem. Powiedział, abym użył słowa „proszę”. - Wzruszyłem niezgrabnie ramionami, dostarczając jej wreszcie wiadomość. Czułem jak moja twarz poczerwieniała jak pomidor. Nawet moje uszy płonęły.
- Nadal wierzy w bajki, co?
- Tak, wściekł się, kiedy zraniłaś się w Phoenix. Nie wierzył... - zamilkłem zakłopotany.
Jej oczy zwęziły się.
- Upadłam.
- Wiem – powiedziałem szybko, spuszczając wzrok na jej gips.
- On myśli, że Edward ma coś wspólnego z moim wypadkiem – stwierdziła ze złością. Przestaliśmy się poruszać w rytm muzyki. - Posłuchaj, Jacob, wiem, że Billy prawdopodobnie w to nie uwierzy, ale do twojej wiadomości. – Spojrzałem na nią, wyczuwając ponaglenie w jej głosie. - Edward naprawdę uratował mi życie. Gdyby nie on i jego ojciec, już bym nie żyła.
- Wiem – stwierdziłem, choć nie miałem, do cholery, pojęcia, o czym ona mówi.
- Rany, przykro mi, że musiałeś tu z tym przyjść, Jacob – przeprosiła. – Tak czy inaczej, dostaniesz swoje części, prawda?
- Tak – mruknąłem. Wciąż miałem jeszcze jedną rzecz do powiedzenia.
- Jest jeszcze coś? - zapytała z niedowierzaniem.
- Zapomnij – wymamrotałem. – Zdobędę pracę i sam zaoszczędzę pieniądze.
Wpatrywała się we mnie, dopóki na nią nie spojrzałem.
- Wyduś to z siebie, Jacob.
- To jest takie głupie.
- Nie obchodzi mnie to, powiedz mi - naciskała, mocno chwytając moje ramiona.
- Dobrze, ale... Rany! To nie zabrzmi dobrze. - Potrząsnąłem głową, ciągnąc dalej. – Mam ci powiedzieć, no, ostrzec cię, że... I to on użył liczby mnogiej, nie ja. – Oderwałem jedną rękę z jej talii, pokazując w powietrzu znak cytowania. – Mam ci powiedzieć, że będziemy cię obserwować.
Przypatrywałem się jej ostrożnie, ale zamiast być oburzona czy zła, parsknęła śmiechem. Poczułem nagle jak moje ciało rozluźniło się. Powinienem był wiedzieć, że będzie dobrze. To była Bella.
- Przykro mi, że musiałeś to zrobić, Jake - chichotała, jej oczy błyszczały ze śmiechu.
- Tak, to było dennie głupie. – Wyszczerzyłem zęby z ulgą. – To co, przekazać mu, żeby się w cholerę odczepił? - zapytałem z nadzieją.
- Nie – westchnęła. – Powiedz, że mu dziękuję. Wiem, że chciał dla mnie dobrze.
To była Bella, jaką znałem. Szukająca dobra w każdej osobie. Opuściła nagle ramiona, po czym poznałem, że skończyła się piosenka. Zawahałem się, zastanawiając się, co robić dalej.
- Chcesz dalej tańczyć? Czy gdzieś cię odprowadzić?
W tym momencie wciął się Cullen z zimną i ciężką ręką na moim ramieniu.
- W porządku, Jacob. Dalej sobie sam poradzę.
Wzdrygnąłem się. No tak. Jej chłopak. Zapomniałem o tym. Tak mi ulżyło, że się nie wkurzyła.
- Hej, nie zauważyłem cię – mruknąłem. - No to, do zobaczenia, Bella. - Cofnąłem się i pomachałem jej.
Uśmiechnęła się ciepło.
- Na razie. Do zobaczenia.
- Przepraszam – powtórzyłem, odwracając się w pośpiechu do drzwi.
Chciałem zwiać stamtąd najszybciej jak się da. Ta wstrętna woda kolońska, której Cullen używał, robiła dziwne rzeczy z moją głową. Odurzała mnie, a moja skóra dziwnie piekła i swędziała, jakby zapach coś we mnie w środku wyzwolił. Gdy doszedłem do drzwi, wciągnąłem głęboko świeże powietrze, wdzięczny, że mogę oczyścić głowę z tej dziwnej czerwonej mgły. Odwróciłem się, by popatrzeć jeszcze raz jak tańczą.
Wydawała się taka szczęśliwa. Ich spojrzenia zetknięte razem, jakby nic - nikt inny - nie istniał. Nie zauważyła, że wciąż tam stałem, ale wiedziałem, że on mnie widział. Rzucił mi twarde spojrzenie. Popatrzyłem mu w oczy równie hardo. Nie robiłem nic złego. Tylko patrzyłem. I pragnąłem. I miałem nadzieję.
Jak mówiłem. To było głupie mieć nadzieję na coś, co nigdy się nie wydarzy. Nie mogłem tego wytłumaczyć. Wiedziałem, że jestem tak samo absurdalny jak Billy, ale miałem głęboko w środku to naglące uczucie, że była mi przeznaczona, jakby to wszystko miało się ułożyć zupełnie inaczej.
Gdy tak stałem, obserwując ją jak tańczy w ramionach ukochanego mężczyzny, byłem pewny trzech rzeczy. Po pierwsze - była bez pamięci w nim zakochana, po drugie – ja byłem po uszy zakochany w niej. A po trzecie – to był dopiero początek. |
Post został pochwalony 3 razy
Ostatnio zmieniony przez mermon dnia Śro 22:21, 04 Kwi 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
lidziat
Dobry wampir
Dołączył: 15 Sie 2010
Posty: 1467 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 100 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Toruń i wszędzie gdzie bywam :-)
|
Wysłany:
Czw 7:59, 05 Kwi 2012 |
|
Mermon, dzięki Fajnie jest zacząć dzień od takiej lektury.
Jak zawsze - świetnie napisane - przetłumaczone. Jak zawsze Jacob chwyta za serce.
Ta jego trema przed spotkaniem z Bellą i zażenowanie z powodu "głupoty" ojca.
No i rozmowa z chłopakami, dla których dziewczyny i miłość są oczywiście ważne,
wstyd przed ośmieszeniem się w oczach dziewczyny - dość istotny,
ale - jak to u facetów - bardzo ważny jest jednak wyremontowany i naprawiony samochód
No i - chęć zobaczenia Belli, a właściwie potrzeba upewnienia się, że wszystko z nią okej,
jest wystarczającym argumentem, żeby schować dumę w kieszeń i jednak iść na ten cholerny bal.
Fajnym momentem dla mnie jest - jeszcze nieświadome, ale jednak - budzenie się w Jacobie wilka.
Ten wyczulony na "zapach" wampira węch, to przecież nic innego, jak reakcja wilkołaka
na odwiecznego wroga - wampira. Ludzi ten zapach przyciąga - wilkołaki odpycha.
To już taki pierwszy znak tego, co będzie potem, a czego nie widzimy w oryginalnym "Zmierzchu".
Tam patrzymy z perspektywy Belli. Tu mamy Jacoba. I to mi się podoba
Jeszcze raz dzięki, mermon i nie każ mi czekać tak długo na następną część |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
seska
Dobry wampir
Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 864 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 21 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 11:29, 05 Kwi 2012 |
|
Dawno nie czytałam nic zmierzchowego, a nie bardzo miałam ochotę czytać oryginał. Cieszę się, że dokończyłaś tłumaczenie.
Zmierzch oczami Jacoba to chyba jedyna część, jaką jestem w stanie spokojnie przełknąć Ba, jestem pewna, że tak jest. Niestety, moja antypatia do wilka nie pomoże mi w spokojnym przeczytaniu New Moon, jednak będę czekać na kolejne party.
Co do samego rozdziału, wyłapałam kilka literówek i takich tam, ale wolałabym skupić się na treści, więc... Zakończenie tej części wyszło całkiem sympatycznie. Ciekawie ukazane uczucia Jake'a, bez zbędnego przesadyzmu. Bardzo podobała mi się relacja z balu, kiedy nieświadomy Jacob czuje pierwsze objawy przyszłej nienawiści do wampirów. Ten przykry dla niego zapach, początkowe wyłapanie niuansów (vide spostrzeżenie zachowania Edwarda, gdy normalny człowiek nie słyszy i widzi z takiej odległości), z których nie zdaje sobie jeszcze sprawy... Naprawdę fajnie opowiedziane.
Z tego powodu, będę czekać na rozwinięcie wątku przemiany. Ciekawi mnie, jak autorka opisała pierwsze chwile życia Jake'a jako wilka.
Nie gwarantuję jednak, że dotrwam do końca |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Lexa
Gość
|
Wysłany:
Czw 15:05, 05 Kwi 2012 |
|
Więc tak: NARESZCIE NOWY ROZDZIAŁ!!!!
Jak zwykle świetne tłumaczenie i świetnie oddana perspektywa Jacoba
uczucia, reakcja w konfrontacji z Edwardem, normalnie cud miód i orzeszki
Co do samej fabuły: Rozbawiła mnie rozmowa Jake'a, Quila i Embry'ego
Co do sceny z Bellą i późniejszych przemyśleń Jacoba tak jak moją przedmówczynię chwyciło mnie za serce.
Czekam na kolejne rozdziały tym razem New Moon twojego autorstwa.
Zyczę weny i czasu
Pozdrawiam
Lexa |
Ostatnio zmieniony przez Lexa dnia Czw 15:07, 05 Kwi 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
mermon
Wampir weteran
Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 3653 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 177 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Czw 17:53, 05 Kwi 2012 |
|
Dziękuję Lidziat, Seska i Lexa za przeczytanie i za to, że skomentowałyście. Również tobie Bajabella.
Ja też lubię te fragmenty gdzie chłopcy się droczą i rozmawiają o dziewczynach. Ale najbardziej podobały mi się te momenty, o których i wy wspomniałyście, gdy Jacob zaczyna się nieswojo czuć przy Edwardzie, odbierać jego przykry zapach i zauważać jego nagłe materializowanie się, dziwne reakcje. Fajnie się to czyta, jak się wie co się za tym kryje.
Sama jestem ciekawa, jak przemiana Jacoba będzie opisana w II części.
|
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez mermon dnia Czw 17:57, 05 Kwi 2012, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
BajaBella
Moderator
Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 1556 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 219 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z lasu
|
Wysłany:
Czw 22:04, 05 Kwi 2012 |
|
Mermon, bardzo, bardzo się cieszę, że nie przestałaś tłumaczyć tego opowiadania. Pomimo, że Zmierzch mi się już przejadł i nawet nie mam specjalnej ochoty do niego wracać, to opowiadanie wywołuje uśmiech na mojej twarzy. Uśmiech czułości, pewnej nostalgii, troszkę smutku, że to już se ne vrati, jak mawiał Krecik J
Kiedy wczoraj wieczorem zauważyłam, że dodałaś kolejny rozdział, najpierw wróciłam i przeczytałam dwa poprzednie. I to był dobry pomysł. Znowu poczułam tamten świat, tamtą magię, od której tak trudno było się oderwać czytając po raz pierwszy.
Niech sobie krytycy i jajogłowi mówią co chcą, że saga to jedna wielka szmira, ale ma w sobie to coś, co sprawia, że ludzie otwarci na różne doświadczenia uznają jej fenomen.
Zmierzch „oczami Jacoba” to dla mnie swego rodzaju troszkę spóźniony, ale długo oczekiwany prezent urodzinowy. Taka wisienka na torcie.
Przeczytałam ten ostatni rozdział, jak i dwa poprzednie, przypominając je sobie, z naprawdę dużą przyjemnością. Towarzyszyła mi przy tym ta garstka emocji, która paliła się we mnie, kiedy czytałam sagę. Może to dlatego, że Jake jest moim ulubionym bohaterem w tej historii, a może dlatego, że mi troszkę żal, że te „pięć minut” Zmierzchu już minęło.
W każdym razie...
Rozdział świetny. Najlepsze sceny wg mnie i jak czytałam komentarze koleżanek powyżej, to te w których Jake zaczynał czuć wampira. Młody, jeszcze nieogarnięty wilczek – takie miałam pierwsze skojarzenie. Szczeniak, który już wie, że coś jest nie tak, ale jeszcze nie dostrzega drzemiącego niebezpieczeństwa. Piękne!
Swoją drogą tak się zastanawiam jaki będzie komentarz Jake’a na słowa Edzia w BD: Mój bracie, mój synu. Mam nadzieję, że autorka tego nie pominie i odgryzie się jakąś mniej wzniosło-ckliwą uwagą.
Mermon, wiem, że kącik pisarza nam pada, jak zdechła gęś, ale takie perełki, jak to opowiadanie, które tłumaczysz mam nadzieję, ze zawsze znajdą czytelników. I dlatego proszę, abyś nie przestawała. Poczekamy, jak widzisz, nawet pół roku, ale wrócimy do niego.
Konstruktywnie może nie było, ale przynajmniej bardzo szczerze.
Pozdrawiam, Bajka. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|