|
Autor |
Wiadomość |
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Śro 20:02, 27 Sty 2010 |
|
hm to do początku...
zoya - miło, że dołączyłaś i powiem, że masz wielkie wejście, ale nie będę tego tu komentować :P
uskrzydlona - już wiesz skąd u mnie ta wesołość? ja po prostu nie umiem inaczej i mam nadzieje, że kolejne rozdziały będą się również podobać nie zdradzaj tajemnic przed końcem mojego ffa... ! o! :P
Larisso - WORD mnie oszukał, bo nie podkreślił - beszczel jeden :P dzięki za zwrócenie uwagi i komentarz :P
k8ella - ten tekst, który przytoczyłaś jest akurat sytuacją faktyczną - miałam nawet okazję widzieć odbite zęby... które były.... na biodrze... zresztą nie wiem czy wypada mi mówić ;P ten ff przyznam jest trochę popaprany, a co najgorsze to część osób faktycznie ze sobą tak rozmawia - nikt nie wie o co chodzi, ale się świetnie bawią ;P
Dzwoneczku - dzięki, ze zajrzałaś :P ten tekst z Mattem - nie mogłam sobie darować... w końcu jestem siostrą w gejomanii... to do czegoś zobowiązuje :)
błędy poprawię... w najbliższej przyszłość, kiedy już odkopię się z zaległości :)
Rose jest wzorowana na moim dobrym znajomym, o którym, że jest głuchy dowiedzialam się dopiero po miesiącu znajomości i tylko dlatego, że na imprezę przyszedł ze swoją dziewczyną z którą faktycznie miga... za każdym razem, kiedy nie widział ruchu warg nie odzywał się dopóki ktoś nie zwrócił mu uwagi... poza tym - na przyjęciu zauważ, że większość stoi twarzami do siebie ;P
no i jeszcze wyjaśnienie Dvoraka - cholera... lubię go ;P nie miałam ochoty kombinować, a miałam ochotę zrobić snobów :P
no i oczywiście moja kultura poszła na spacer :)
dziękuję serdecznie za komentarze, bo wszystkie biorę do serca :) |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kirke dnia Śro 20:03, 27 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
|
zoya
Nowonarodzony
Dołączył: 22 Gru 2009
Posty: 35 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 21:38, 27 Sty 2010 |
|
Kirke: Heh...a więc i ja nie będę dalej, snuła domysłów.. chętnie poczytam co się wydarzy, tym bardziej, że chcę sprawdzić jak to się ma do mojej teorii :) Pozdrawiam ;) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
magdalina
Dobry wampir
Dołączył: 25 Wrz 2009
Posty: 786 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 35 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź
|
Wysłany:
Czw 10:42, 28 Sty 2010 |
|
Udało mi się w końcu przeczytać 7 rozdział. Niestety ostatnie dni są dla mnie strasznie nerwowe, ponieważ prowadzę sprawę o uśmiercenie mojego psa przez jakiegoś starego dziada i miałam spotkania z adwokatem, więc w ramach odstresowania zarzuciłam rozdzialik.
Droga Kirke!! Co tu kryć – rozdział wspaniały.
Bardzo podobało mi się maleństwo uśpione przez szampana. I to, że tak trudno jej „pracować, z Bellą” ale z drugiej strony to, jeżeli jej zadaniem jest zbliżenie Belki i Edka to może powinna popracować nad Edkiem a nie nad Belką, może z tej strony byłoby jej łatwiej?
Chociaż to, że Belka jest dla niej wyzwaniem wydaje mi się, że czyni opowiadanie dużo ciekawszym.
Moje ulubione
kirke napisał: |
- Ale zmieniasz ich barwę, dlaczego? - usłyszał głos Belli.
- Mam zielone oczy, jak bohater tandetnego romansidła – zaczął. - Nie uważasz, że dla poważnego krytyka to potwarz? – dodał, rozluźniając się i wprawiając obie kobiety w śmiech.
- Zobaczę je kiedyś?
- Jeśli jeszcze kiedyś uderzysz mnie tak mocno, jak ostatnio na pewno wylecą – teraz już i on zanosił się śmiechem. |
kirke napisał: |
- Wyobraźcie sobie cudowną noc we dwoje. Jesteście nago. Co tam robicie, nie wnikam -zawiesił głos, żeby wszyscy mogli wyobrazić sobie tę sytuację. - Otwierasz buzię, a twój chłopak na to, że nie mówi się z pełnymi ustami. To jest dopiero prawdziwy dżentelmen. |
kirke napisał: |
- Cóż... Kiedy zobaczysz już mojego brata nago... Powiedz mi, czy widać gdzieś ślady zębów. Oczy Swan zrobiły się wielkie jak spodki. Zdumiona wpatrywała się w coraz bardziej czerwieniącego się Edwarda. Dziwny syk dotarł do uszu Belli, ale nie mogła przestać przyglądać się mężczyźnie. - Jeśli... - wyszeptała bardziej instynktownie niż świadomie. |
Mam nadzieję, że w następnym rozdziale też będzie troszkę ofermowatej Swan, dużo Ediego jeszcze więcej niewyparzonego języka Emma, spostrzegawczej Rosie no i oczywiście naszej maleńkiej jak najwięcej |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
hallon
Wilkołak
Dołączył: 20 Kwi 2009
Posty: 111 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Olkusz, małopolska :)
|
Wysłany:
Czw 18:44, 28 Sty 2010 |
|
Mówisz i masz:D mam kolejny rozdział! Nie musiałaś mi dawac pochwały, co tam, że mój komentarz leci na pół strony
Dzięki za informację o rozdziale, bo ja nigdy nie łażę po forum i nie szperam nowości, jestem leniwa;P
Cytat: |
Za to, kiedy tylko jedna z licznych córek gospodarzy rzucała mu ukradkowe spojrzenie. odwracał wzrok udając, że tego nie dostrzega. |
Powinien być chyba przecinek;P
Cytat: |
Bella posłała młodszemu Cullenowi zaciekawione spojrzenie. Licząc najwyraźniej na wyjaśnienia z jego strony. |
To spokojnie mogłoby być jedno zdanie, więc automatycznie w miejsce kropki mógłby wskoczyć przecinek.
Cytat: |
Znowu zwracamy na siebie uwagę- pomyślał Em, widząc zdumione spojrzenia. |
Przed myślnikiem spacja.
Cytat: |
Co tam robicie, nie wnikam -zawiesił głos, żeby wszyscy mogli wyobrazić sobie tę sytuację. |
Po myślniku spacja.
Cytat: |
Edward starał się udawać, że wcale go to nie obeszło. Jednak kątem oka obserwował młodą pisarkę i jej walkę z wesołością. |
W tym miejscu też można skleić.
Dobra, mniejsza:D Jak dobrze, że już masz betę - kamień z oka:P
Co do samej treści: Nie zauważyłam, kiedy usposobienie wróżki zmieniło sie nagle. Wcześniej tylko marudziła na Bellę, a w tym rozdziale już zaczęła jęczeć i ją besztać wręcz
Taki beszt, taki beszt. Spoko, że była ofermą, ale od razu na nią najeżdżać?
W dodatku chyba zapominasz, że Rose jest głucha, bo słyszała żarty Ema, jak ten ją obejmował, a potem na tarasie... W ogóle nie sprawia wrażnie niepełnosprawnej.
Ciekawi mnie ta wypukłość oczu z poprzedniego rozdziału, mam nadzieję, że nie tylko za sprawą soczewek tak jest. Na początku nadmieniłaś, że nie wszystkie postacie będą ludziami, więc mam nadzieję, że nie odnosiło sie to tylko do wróżki. No i oczywiście mam nadziję na płomienny romans i moje ukochane scenki +18
Pozdrawiam, malina |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez hallon dnia Czw 18:46, 28 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Donna
Dobry wampir
Dołączył: 02 Mar 2009
Posty: 664 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 77 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: from Six Feet Under
|
Wysłany:
Czw 23:52, 28 Sty 2010 |
|
Z góry zapowiadam, że nie mam ochoty czytać nic i czytam tylko dlatego, że jestem ciekawa, co dalej i zmuszam się prawie. A zaraz dodasz następny rozdział i znów będę cztery w tył, więc sądzę, że lepiej coś niż nic. Naprawdę, będzie tak niekonstruktywnie, że aż mi wstyd.
Rozdział mi się podobał, choć miał parę błędów i niedociągnięć. Historia o... pełnych ustach - trochę jej nie zrozumiałam i choć pojmuję mniej więcej o co chodzi, szczerze nie potrafię sobie tego wyobrazić:P Ślady zębów o jezu :D
Co do wróżki, to hm... Ona może tak sobie przeklinać ten cały Los? I tak w ogóle, skąd ta złość? Wydawało mis ię, że w poprzednim rozdziale nie była tak wściekła. I w ogóle - ona przecież nic nie robi, tylko jest, to co z niej za kupidyn?!
Opowiadanie utrzymuje się w tym samym, całkowicie świetnym stylu. Kojarzy mi się z dobrym, luźnym serialem komediowym, który mógłby być puszczany o dwunastej na polsacie. Tam takie klimaty często są:D
I kocham twoje postacie i zdarzenia. Edward mnie zabija swoimi dziwnymi przeżyciami, Emmett... sobą, Bella - cóż, jej wypowiedzi są wybitne. Edwarda zresztą też.
Naprawdę XD Ten ff kojarzy mi się z dobrym serialem familijnym xD No zabij mnie, nie wiem czemu, po prostu... tak :D
Mogłabyś bardziej zadbać o stylistykę, to jest o błędy - przecinki, spacje i tak dalej. Sprawdzaj szczegóły. To jest ważne. Beta jest potrzebna do sprawdzania tego, czego ty nie widzisz, ponieważ przeczytałaś tekst już 200 razy. A nie tak, że jej dajesz, a potem ślesz od razu:P
To tyle, pozdrawiam. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Fresz
Gość
|
Wysłany:
Nie 19:55, 07 Lut 2010 |
|
Widzę, że sporo straciłam, nie czytając jak najszybciej tych rozdziałów, ale naszedł mnie jakiś wstręt do czytania wszelkiej maści opowiadań. Przepraszam ;* Teraz siedzę z wielgaśną komórką w dłoni, która jest wręcz stworzona do czytania i pisania, nadrabiam wszelkie zaległości i komentuję.
Czytając te dwa rozdziały, przypomniałam sobie pokrótce Twój styl pisania i nadal wywiera na mnie spore wrażenie. Potrafisz świetnie manipulować opisami, nie gubiąc się w nich jednocześnie... Wprowadzasz zabawne momenty w jak najbardziej odpowiednich do tego momentach. Chwilami potrafisz po prostu powalić na ziemię Udaje Ci się plastycznie przekazywać uczucia i emocje. Niemal widziałam przed sobą rechoczącego Emmetta, melancholijną Swan i zirytowaną Pierwszą. Chyba mówiłam już, że zdążyłam ją polubić? Wyobrażam ją sobie jako Dzwoneczka z 'Piotrusia Pana', jakoś tak mi po prostu pasuje... Podobał mi się tok tej imprezy, wszystko, co mówili Na szczególną uwagę zasługuje fragment o kwiatach. Te 'wspomnienia' Szczerze? W tym momencie, gdybym nie leżała na łóżku, położyłabym się chyba ze śmiechu.
Na razie mówiłam, że wszystko mi się podoba, a teraz coś odwrotnego. No cóż,,, Więc... Jakby to powiedzieć... Szukam, szukam, ale wszystko mi się podoba. No trudno, więc z krytyki nici xD
Pozdrawiam Cię serdecznie! Pisz, pisz i pisz, a ja teraz Ci obiecuję, że będę na bieżąco komentowała. Weny, czasu i chęci! |
|
|
|
|
Rainwoman
Człowiek
Dołączył: 29 Lis 2009
Posty: 85 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 19 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: południe Polski
|
Wysłany:
Nie 21:25, 07 Lut 2010 |
|
Droga Kirke
Wstyd mi, że dopiero teraz dotarłam do twojego cudownego, pełnego magii i niesamowitego czaru opowiadania. Na swoje usprawiedliwienie mam, nie wiem co ... zawiniłam po całości... Wybacz
Czytałam je ze spokojem i delikatnym uśmiechem na ustach, bo przewijająca się w nim postać nieziemska, wykradziona żywcem z dziecięcych marzeń, przepełniła je cudownym światłem i prawdziwą magią.
Ileż romantyzmu zaklęłaś w swoich postaciach, ile dałaś im uroku i piękna. Nadal nie mogę przestać się uśmiechać.
Początkowa komedia pomyłek rozbawiła mnie do łez i przyznam nieźle zawirowała, bo podobnie jak większość spodziewałam się, że Edward idzie na spotkanie z Bellą, a tu nagle niedosłysząca Rose... W twoim opowiadaniu Rose jest taka ciepła choć nie pozbawiona pazurków, ale to dodaje jej uroku i przysparza dodatkowej sympatii. Emmett jak zawsze rozbrajający słoń w składzie porcelany, ale jego zniszczenia mogą do czegoś jednak doprowadzić :)
Bella - jak na pisarkę przystało, żyje bardziej wewnętrznie, w realnym świecie wydaje się jeszcze ciągle zagubiona i niepewna, choć... wie jak walczyć o swoje :)
Edward to inna bajka. Takie wydanie Cullena jest po prostu niesamowite. Inteligentny i zdecydowany, a mimo wszystko tak zabawnie onieśmielony kobietą :) Słodkie, ale nie cukierkowo. Jest w tym taki uroczo męski i zabawny.
Postać "wróżki" uwiodła mnie po całości, jak na postać z dziecięcych bajek przystało :)
Piszesz cudownie, zaklinasz w słowach magię, budzisz przyjemne ciepło w moim sercu i uśmiech na ustach.
Jakbyś nie zauważyła, masz we mnie odtąd wierną czytelniczkę, która spijać będzie każde twoje słowo i w (nie)cierpliwym oczekiwaniu będzie zaglądać tutaj po każdy nowy rozdział.
Starałam się napisać coś konstruktywnego, ale jak widać oczarowana jestem bez reszty i chyba nie do końca racjonalnie myślę, co dodam od razu zupełnie mi nie przeszkadza.
Codzienność niewiele ma z magią do czynienia, więc pozwól mi uciekać tutaj i przysiadać na liściu sałaty... :D U ciebie z przyjemnością schronię się przed nią.
Dziękuję
Bardzo dziękuję
Deszczowa :) |
Post został pochwalony 1 raz
|
|
|
|
offca
Zły wampir
Dołączył: 18 Paź 2008
Posty: 452 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 54 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: szóste niebo
|
Wysłany:
Nie 20:56, 28 Lut 2010 |
|
niniejszym zaczęłam. Oczywiście potrawa nim doczytam do aktualnie wstawianych fragmentów, ale jestem na dobrej drodze, ok? :) Póki co macham łapką i krzyczę: 'zaczęłam!' oraz: ' W porządku, podoba mi się!' :) jako, że obiecałam. ładnie prowadzisz narrację i radzisz sobie z trudną materia jaką są słowa :) I nawet chyba się wciągam. Zobaczymy. Dłużej i konstruktywniej jak w końcu zmuszę moją leniwą osobistość do przeczytania większej ilości rozdziałów. :)
pozdrawiam,
owieczka :) |
Post został pochwalony 1 raz
|
|
|
|
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Sob 20:30, 15 Maj 2010 |
|
dobrze - jeżeli ktoś chciałby mnie zastrzelić - nie będę protestować...
dziękuję za głosowanie w rankingu i to, ze we mnie wierzycie mocniej niż ja w siebie...
nie przedłużając rozdział 8 poniżej
dziękuję cudnej becie: Fresh - która ma dla mnie cierpliwość i zawsze przyjmuje moje zlecenia :)
Bella popatrzyła na niego, zaskoczona pytaniem, ale skinęła na znak zgody.
- My też już pójdziemy – powiedział Emmett, gdy Rose uszczypnęła go mocno w bok.
Blondynka ujęła sugestywnie olbrzyma pod rękę i pociągnęła go w stronę wyjścia. W kilka minut zniknęli za rogiem, więc Edwardowi i Belli nie pozostało nic innego, jak podążyć za nimi.
- Są odrobinę dziwni – zaryzykowała stwierdzenie Swan, próbując nie poślizgnąć się na parkiecie.
- Generalnie bywało gorzej – odpowiedział, mijając się z prawdą. Na dobrą sprawę, pierwszy raz miał okazję obserwować Emmetta z jego dziewczyną. – Przepraszam za Ema – dodał po chwili.
Swan wciąż z trudem utrzymywała równowagę. Nie cierpiała wysokich szpilek w połączeniu ze śliską nawierzchnią – same w sobie nie były złe. Tym bardziej, że podkreślały jej długie nogi, a przecież nie ma nic bardziej pochlebiającego płci pięknej, niż męski zachwyt.
Nie ma też nic bardziej irytującego kobietę, niż dokładnie polakierowana podłoga – dodała w myślach.
Edward poczuł się zignorowany przez milczenie towarzyszki, ale skrzywił się też na wspomnienie tych, które zasypywały go tysiącem bezsensownych słów, a ich paplanina nie posiadała ani początku, ani tym bardziej końca.
***
Bogowie – pomyślała, widząc, jak Cullen dzielnie kroczy obok Swan w kompletnej ciszy.
Nie mogła na to pozwolić, po prostu nie mogła. Nigdy nie zrozumie, jak można w towarzystwie młodej, pięknej kobiety milczeć jak grób. Zresztą Bella nie była lepsza.
A może po prostu mam zbyt wielkie wymagania? – zapytała samą siebie i starała się przypomnieć wszystkie misje z poprzednich wieków. Żadna nie skończyła się fiaskiem – była najlepszą z Pierwszych.
Podrapała się po ciemnobrązowej główce i zamyśliła. Nie pozostało jej nic innego jak nawiązanie kontaktu bezpośredniego. Usiadła na ramieniu Edwarda i poczęła szeptać mu do ucha, starając się nie wzbudzić jego podejrzeń.
***
Chwyć ją za rękę – rozbrzmiało w głowie Cullena tysiącem dzwoneczków.
Ta odkrywcza myśl została niemal natychmiast wprowadzona w czyn. Ujął Swan pod ramię i podtrzymał, gdy wychodzili z sali. Sądząc po minie Rose, której Emmett pomagał założyć nakrycie, chyba zrobił coś dobrego. Blondynka szczerzyła się szeroko, ukazując szereg białych zębów.
- Poczekaj, przyniosę ci płaszcz – powiedział do Swan, zyskując kolejną aprobatę Rosalie.
- Dziękuję – odpowiedziała brunetka i uśmiechnęła się ciepło.
Ta gra zaczynała być zabawna, choć sam jej cel wprawiał Cullena w lekkie zdenerwowanie.
Chcą mnie zeswatać, Rose na pewno – pomyślał i chwilę zastanawiał się nad tym, czy to właśnie oczekiwana przez niego zemsta blondynki. Szybko jednak odrzucił tę możliwość, bo zaplanowanie całości z wyprzedzeniem dnia, w którym jej podpadł, było nierealne.
Portier podał Edwardowi jego czarny płaszcz i dziwny zwitek materiału, który okazał się peleryną Swan. Chwilę zastanawiał się nad tym, jak założy ją na ramiona dziewczyny, ale uznał, że pewnie sama mu pomoże.
Kilka chwil później schodzili po stopniach ogromnych schodów i kierowali się do bocznego wyjścia. Bella spojrzała na Edwarda z pytaniem w oczach.
- Umówiliśmy się wcześniej z Emmettem, że wyjdziemy cichcem – powiedział spokojnie. – Em nie lubi rozgłosu – dodał, śmiejąc się pod nosem.
***
Patrzyła, jak schodzą. Swan trzymała się mocno poręczy, a przed nią szedł Cullen. Zaczynała powoli lubić blondynkę – w końcu grały w tej samej drużynie. Obie teraz marszczyły z niezadowolenia brwi, gdy Edward otworzył przed Bellą drzwi i zaczął się żegnać – widząc, że umówione taksówki już są.
Miała ostatnią szansę i ostatnie stopnie, więc postanowiła wykorzystać ten moment, gdy Swan zrobiła pierwszy niepewny krok. Co sił w skrzydłach i magii w ciele ruszyła do przodu i popchnęła brunetkę.
***
Swan poczuła pchnięcie w okolicy kolan i straciła równowagę. Noga w wysokiej szpilce spadła z jednego ze stopni i boleśnie wygięła się w bok. Kobieta syknęła głośno i poczuła na talii silne dłonie, które podtrzymywały ją w pionie. Niemal unosiły nad betonowymi stopniami.
- Nic ci nie jest? – wyszeptał jej do ucha Cullen, wywołując przyjemny dreszcz, gdy ciepłe powietrze owiało ciało.
- Cholerna noga - mruknęła i stłumiła chęć warknięcia.
- Spokojnie, mój tata jest lekarzem – odpowiedział.
Swan poczuła, że znów traci grunt pod stopami i zdumiona wylądowała na rękach Edwarda. Próbowała protestować, ale oślepił ją pierwszy błysk flesza. Za sobą usłyszała Emmetta, który się odgrażał, że nigdy więcej nie wyjdzie z bratem.
- Przepraszam za to – usłyszała nad sobą, ale nie zdążyła zapytać, gdy Edward okrył ją szczelniej peleryną i ukrył jej twarz w swoim ramieniu.
Po chwili wylądowała na jego kolanach w taksówce, która odjechała z piskiem opon.
- Co to było? – zapytała Bells, odrobinę zdezorientowana, gdy zsuwała się z Cullena.
- Zależy, o co pytasz – odparł. – Skręcona kostka – powiedział i dotknął lekko opuchniętego miejsca na nodze Swan – paparazzi – Wskazał palcem za szybę – i taksówka – dodał, stukając w taflę szkła.
- No tak, głupie pytanie. – Uśmiechnęła się, ale od razu na jej twarzy pojawił się grymas bólu, gdy Cullen próbował pozbawić ją butów. – Co ty, u diabła, robisz? – pisnęła.
- Już nic, będziemy rozcinać – odpowiedział. – Proszę do najbliższego szpitala – zwrócił się do kierowcy.
- Nie jadę do żadnego szpitala – zaprotestowała. – Proszę na Washington Square.
- Masz skręconą kostkę – podniósł odrobinę głos i spojrzał na nią wymownie.
- Nie pierwszy i nie ostatni raz – odparła i próbowała postawić na swoim.
Kłócili się przez kilka minut, a taksówkarz, nie mogąc dojść do ładu z kłopotliwymi pasażerami, zamknął szybkę oddzielającą go od ludzi. W końcu Bella zapukała w okienko i odczekała chwilę.
- Czego? – mruknął kierowca. – Ustalili już państwo, gdzie jedziemy? - dodał znacznie grzeczniejszym tonem.
- Kto zamówił taksówkę? – zapytała Bella.
- Ktoś o nazwisku Swan – odparł niczego nieświadom mężczyzna.
- Więc jedziemy na Washington Square – powiedziała pewna siebie. – Potem pojazd jest twój – uświadomiła Cullena.
Mruknął coś niezrozumiale, ale kłótnie z kobietami nigdy nie przynosiły oczekiwanych efektów, więc umilkł.
***
Siedziała bezpiecznie na jednym z kolczyków Swan i zastanawiała się nad kolejnym ruchem. Nie chciała przerazić kompletnie kobiety, więc kolejne poruszanie przedmiotami nieożywionymi nie mogło mieć miejsca.
Pomyślała, że gdyby tylko mogła kochać, mogła spotkać kogoś przeznaczonego dla niej – rozpoznałaby go bez problemu. I starała robić, co tylko w jej mocy, by byli razem. Zastanawiała się, czy inni Pierwsi też mieli takie myśli, ale nigdy nie wyczuła niczego takiego, więc pewnie była jedyną i ta myśl dziwnie jej nie ucieszyła…
***
Wysiadła z samochodu, wcześniej próbując zapłacić taksówkarzowi, ale Cullen uparł się, że sam ureguluje rachunek. Otworzył przed nią drzwi i podtrzymał. Nie zgodziła się na to, by ją niósł i czując kłujący ból w kostce, zaczęła tego żałować.
Portier otworzył przed nimi wejście i Swan wsunęła się bezpiecznie do środka.
- Nie wygłupiaj się – usłyszała za sobą, gdy szukała wzrokiem czegoś, czym mogłaby się podeprzeć w drodze do windy.
Cullen ponownie tego dnia podniósł ją. Przez chwilę utrzymywali kontakt wzrokowy, który przerwało chrząknięcie portiera.
***
Nie zdążyła. Mogła to zrobić szybko, ale nie chciała. Wolała, by dłużej skupiali się na sobie, wtedy złudzenie byłoby silniejsze. Pozostało jej oczekiwanie na kolejną okazje – miała jednak nadzieję, że tym razem nie będzie nikogo, kto mógłby jej przeszkodzić.
W ostatniej chwili wsunęła się przez drzwi windy.
***
Swan nie przepadała za takim sposobem przemieszczania. Nie miała jednak klaustrofobii, a przynajmniej wcześniej o tym nie wiedziała. Zazwyczaj jeździła sama, bo pory, o których wychodziła z mieszkania, były dość niecodzienne dla zwykłych nowojorczyków. Zawód pisarza dawał jej możliwość pracy w domu, z czego chętnie korzystała. Zaszywała się na kilka dni z masą materiałów, które musiała przerobić przed napisaniem kolejnych kilku stron i myślała. Nie niepokojona przez nikogo w genialnie dźwiękoszczelnym mieszkaniu.
Teraz jednak, siedząc w windzie z Cullenem i parą, która również wróciła z jakiegoś przyjęcia, czuła się dość niepewnie, a panika powoli wpełzała do jej umysłu, wypędzając zdrowy rozsądek. Silniej chwyciła Edwarda za szyję, a ten, zdezorientowany, przyjrzał się jej uważnie.
- Wiem, że mnie nie zaprosiłaś, ale nie musisz dusić, wystarczy powiedzieć – mruknął pół żartem, pół serio i rozluźnił jej dłonie.
***
Teraz był ten moment. Nie wahała się, ale podleciała wprost między ich oczy i pewna, że usłyszą ją oboje, zaśmiała się najbardziej dziewczęco jak mogła i wyszeptała:
- To jest miłość.
Dla polepszenia efektu zatrzepotała mocniej skrzydełkami, a srebrny pył owiał twarze obojga.
***
Bella zaniemówiła, gdy usłyszała melodyjny dźwięk dzwonków i uświadomiła sobie, że właśnie się zakochała. Nie mogła oderwać od niego wzroku, a on zdawał się czuć to samo.
- Słyszałaś? – zapytał niepewnie wprost do jej ucha.
- Dzwoneczki? – odparła pytaniem.
Żadne z nich nie powiedziało ani słowa więcej. Sygnał windy oznajmił im, że są na właściwym piętrze. Edward zaniósł ją pod drzwi mieszkania i otworzył je kluczem, który podała mu Bella.
Wciąż trzymając dziewczynę na rękach, zaświecił światło.
- Boże, ktoś się do ciebie włamał! – krzyknął zaskoczony.
Jego oczom ukazał się kompletnie zdemolowany pokój. Meble były przykryte przez sterty rzeczy, a powywracane krzesła zaścielały dywan. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Larissa
Wilkołak
Dołączył: 09 Lip 2009
Posty: 222 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 25 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Z dwóch miast: Piaseczno [PL] i Zohor [SK]
|
Wysłany:
Sob 21:23, 15 Maj 2010 |
|
Przeczytałam, więc skomentuję. :D
Długo mnie tu nie było, zresztą, zawiesiłaś opowiadanie, więc...
Nie miałam po co. Kiedy jednak przeczytałam pierwszy akapit tekstu,
od razu (jakimś cudem) przypomniało mi się, co działo się w poprzednim
rozdziale. :)
Bardzo mi się podobało.
Ta... Mała istotka ze skrzydłami ich połączyła? Niedobrze. Są razem.
Na szczęście nie doszło do pocałunku. I ciekawa jestem, co się stało w mieszkaniu
Belli. Tornado? A może rzeczywiście ktoś się do niej włamał i zdemolował
jej pokój? Wydaje mi się też, że Mała coraz częściej podejmuje się jakichś
działań, odzywa się. I jest mniejsza, niż to sobie wyobrażałam!
Skoro usiadła na kolczyku... jest wielkości mrówki? Karalucha? Żuczka?
Cóż, dziękuję Ci za świetny rozdział - na błędy nie zwracałam uwagi. :)
Pozdrawiam i życzę weny,
Larissa |
Post został pochwalony 1 raz
|
|
|
|
zawasia
Dobry wampir
Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 20 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D
|
Wysłany:
Sob 23:23, 15 Maj 2010 |
|
od początku podobało mi się to opowiadanko... jako, że nie było wcześniej żadnego rozdziału to zapomniałam o nim i dopiero dziś odświeżyłam go sobie:D
Rose wg mnie jest tutaj idealna, mimo małej niedogodności potrafi zrobić wszystko z facetami:) a Emmet przy niej jest jak zakochany kundel tylko jedna kobieta się liczy...
co do Eda i Bella oboje uparci, niewiedzący do końca co zrobić, ale to i dobrze...
już widzę następny rozdział i newsy w prasie, czuję, że będzie ciekawie:D
dzwoneczki... po prostu pięknie
pozdrawiam |
Post został pochwalony 1 raz
|
|
|
|
Aurora Rosa
Dobry wampir
Dołączył: 29 Lip 2009
Posty: 695 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 54 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z własnej bajki
|
Wysłany:
Pon 17:42, 17 Maj 2010 |
|
OMG!!! To już dwa dni tu jest a ja dopiero się zorientowałam!!! Wybacz Kirke! <sk>
Pierwsza jest cudna jejku tez by mi się taki skarb mały przydał. Akcja powolna, leniwa i błoga. Srebrny pył był przysłowiową wisienką na torcie:-) urocze, romantyczne i magiczne. Rose jest świetna, piekielnie domyślna z niej kobietka i chyba rozgryzła Edwarda szybciej niż Emm ale tak to już kobiety mają z intuicją.
Czekam z na kolejny rozdział |
Post został pochwalony 1 raz
|
|
|
|
k8ella
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 729 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 63 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod spojrzenia towarzysza Belikova
|
Wysłany:
Wto 12:49, 18 Maj 2010 |
|
Rany boskie! Kirke!
Ja myślałam, że się już nie doczekam kolejnej części Przenikania, a tu taka miła niespodzianka.
Łeb mi dziś pęka i w ogóle pogoda nie nastraja pozytywnie, ale dzięki tobie jest mi dużo lepiej.
No tak dobrze to się nie bawiłam od dawna.
Nie wiem dlaczego, bo sytuacja ogólnie mówiąc, jest koszmarna, podoba mi się to coś między Swan i Cullenem. Jestem tak pokręcona jak i twoje postrzeganie świata albo postrzeganie tego ff. Jedno się nie odzywa wściekłe, drugie burmuszy się z byle powodu, ani krzty w nich romantyzmu, myślą tylko o sobie i swoich przejściach, a istotka ze srebrzystym pyłem i tak postanawia ich połączyć. Tylko ty mogłaś wpaść na coś takiego!
Cullen myśli o swoich byłych, Swan o nie wiadomo czym. Wróżka mu podpowiada, żeby wziął ją za rękę?! Koszmar jakiś. Ta się wkurza, że on jej pomaga?! Nie no, proszę. Chyba Pierwsza za karę ich dostała.
Ciekawa jestem, co z tego wyjdzie. No bo póki pyłek działa, jest w porządku, a potem znów wrócą do swoich skorupek?
Taaak, nie może wyjść z tego pairingu nic dobrego...
Wszystko jednak przed nami, bo wróżka kirke coś nam zaserwuje na pewno.
Ciągle w pamięci mam świetne teksty z tego ff.
I niech cię ręka opatrzności broni, jeśli znowu każesz nam tyle czekać. Ostrzegam, że będę natrętna. Nie daj się prosić.
Weny...
k8 |
Post został pochwalony 1 raz
|
|
|
|
bugsbany
Wilkołak
Dołączył: 07 Sty 2010
Posty: 101 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 14:59, 18 Maj 2010 |
|
No nareszcie!!!!! Jak mogłaś nam kazać tak długo czekać, pytam się jak?
Nie masz litości dla nas......no ale chwała Ci za to, że jest nowy chapik
Pierwsza będzie miała bardzo dużo pracy z tą dwójka uparciuchów, są jak dwa osiołki....dobrze, że jest srebrzysty pyłek. On zdziała cuda, przynajmniej taką mam nadzieję. Lubię Edka i Bellę mimo ich kapryszenia więc czekam na wybuch miłości.....takiej pięknej, romantycznej.....ahhhhhhh
Jeżeli nie chcesz mieć nas na sumieniu to nie karz nam tak długo czekać na dalsze rozdziały.
Padam u twych nóżek |
Post został pochwalony 1 raz
|
|
|
|
Fresz
Gość
|
Wysłany:
Czw 16:40, 20 Maj 2010 |
|
Długo kazałaś czekać, długo, ale nie czepiam się, bo sama w tej kwestii święta nie jestem.
Coraz bardziej lubię Pierwszą - ale jak można jej nie lubić? Ma doświadczenie w takich i chyba jej się uda osiągnąć wyznaczony cel. Zawsze uważałam, że w miłości potrzebna jest doza magii, tej w przenośni albo dosłownie. Ciekawa akcja z wyjściem z imprezy, to popchnięcie...
Dialogi są dość dynamiczne, zabawne, acz również pełne ciepła. Opisy nie rozwodzą się nad każdym szczegółem - raczej pobudzają wyobraźnię.
Życzę dużo weny i czasu!
EDIT. Widzę, że wyszło trochę krótko...
Muszę przyznać, że trochę zapomniałam fabułę tego opowiadania, pamiętałam Pierwszą, ale szybko sobie przypomniałam.
Bella i Edward rzeczywiście sprawiają wrażenie lekko niedołężnych, bo wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazywały, że do siebie pasują, a oni nie reagowali...
Przepraszam, bo nadal jest krótko ;* |
Ostatnio zmieniony przez Fresz dnia Czw 16:45, 20 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
hallon
Wilkołak
Dołączył: 20 Kwi 2009
Posty: 111 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Olkusz, małopolska :)
|
Wysłany:
Pią 14:55, 09 Lip 2010 |
|
O kurde, ale mam zapłon xD Ostatni raz musiałam być tu faktycznie baaardzo dawno temu.
Cóż, przeczytałam, a raczej połknęłam, rozdział, nawet nie sprawdzając, czy jest się do czego przyczepić - pewnie nie było.
Kurde, słodki ten rodział, tylko trochę szybko się wszystko wydarzyło. Mimo to, nic się nie dzieje, bo mi się podobał!
Ta wróżka jest nieziemska - to 'miłość' i srebrny pył, i oczywiście dzwoneczki, nieomylnie kojarzy mi się z Dzwoneczkiem z Piotrusia Pana. W dodatku jest taka zdeterminowana i malutka... Ja chcę taką wróżkę do domu! I niech też mnie w kimś zakocha!
Kurde, ale z tej Bells graćma. Zróbże coś i ją odgramol, bo ona nie może być taka beznadziejna! Proszę, bez przesady! No i jeszcze jej skręciłaś kostkę, ciekawe co Ed i ona zrobią z tą nogę w zniszczonym mieszkaniu? Pewnie sobie zapomni, że jest kontuzjowana, coo? ;>
Ed to w ogóle dżentelmen, ale nie mów mi, że jest taki głupi, że sam na nic nie wpadnie? Że wszystko mu musi Pierwsza podpowiadać! Aleś z nich zrobiła kaleków, tylko Em i Rose jakoś mają ręce i nogi. Blondi to potrafi zakręcić nim, nie ma co.
Cytat: |
Blondynka ujęła sugestywnie olbrzyma pod rękę i pociągnęła go w stronę wyjścia. |
No właśnie, już go ciągnie na seks. Oj, nieładnie, Rose, nieładnie!
Jestem ciekawa co teraz wymyślisz! Kto jest włamywaczem? Dlaczego i po co? Waaaw! |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez hallon dnia Pią 14:55, 09 Lip 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
somber_princess
Nowonarodzony
Dołączył: 13 Paź 2011
Posty: 3 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 3/3
|
Wysłany:
Czw 20:02, 13 Paź 2011 |
|
rany, trochę przerażające, ale fajne... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|