|
Autor |
Wiadomość |
Marsi
Zły wampir
Dołączył: 17 Sty 2009
Posty: 410 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Konin
|
Wysłany:
Pią 16:42, 25 Wrz 2009 |
|
Oryginał: [link widoczny dla zalogowanych]
Autor: Celesoan
[link widoczny dla zalogowanych]
Za piękny banner dziękujemy Yvette. :*
[AU/AH]
[OOC]
Edward Cullen przyjeżdża z rodziną do Forks z powodu wcześniejszych konfliktów z prawem. Nie daje spokoju w szkole Belli Swan - córce miejscowego szeryfa. Notorycznie próbuje się z nią umówić, jednak za każdym razem ona odmawia. Czy Bella w końcu się przełamie i spotka z "Bad boy'em"? Czy wyniknie z tego wielka miłość, czy raczej coś złego?
Jak na razie pojawiło się 41 rozdziałów.
Wiem, że pojawiają się powtórzenia. Niestety, takie są uroki tłumaczeń. Robię to już któryś raz i widzę, że nikomu w Niemczech nie przeszkadzają jakiekolwiek powtórzenia (są sytuacje, kiedy w 3 kolejnych zdaniach znajduje się takie samo słowo). Reasumując, proszę, żebyście nie wskazywały nam tych błędów, bo dobrze o nich wiemy. Jeśli się zdarzy, że umiecie pomóc i podacie nam jakieś synonimy - bardzo proszę.
Oczywiście inne byki - jeśli się przytrafią - wypisujcie. Ułatwi nam to pracę.
Nie przeciągając dłużej...
Enjoy! :)
Beta: Masquerade
Prolog
Bałam się. Bardzo.
Szłam nieprzerwanie, ale nie biegłam. Nie. To zwróciłoby tylko ich uwagę.
Tak czy owak, nie mogłam uciekać. Byli szybsi. Niepoczytalni i niebezpieczni.
Nie było nikogo na drodze. Żadnej pomocy. A moja trasa była jeszcze długa.
Nie odważyłam się obrócić. Słyszałam tylko chrapliwe głosy.
Głosy, które wymawiały moje imię.
Głosy, które sprawiały, że po karku przebiegał zimny dreszcz.
Głosy, które stwarzały w mojej głowie okropne obrazy.
Panika. Lekko przyśpieszyłam kroku.
Ich kroki. Były szybsze. Szybsze niż moje.
Chciałam krzyczeć, ale moje gardło było skrępowane .
Biegłam wolno. Musiałam zbiec w dół ulicy. Tylko w dół ulicy. Proszę.
Doganiali mnie. Potrzebowałam każdej chwili. Byli zbyt szybcy, diabelsko szybcy.
I wtedy...
Światło. Jedyne światło w ciemności. Otuliło mnie...
Nadzieja.
Pomoc. Proszę. Krzyki rozbrzmiewały w mojej głowie. Potrzebowałam całej siły do biegu.
Zbliżałam się do nadziei. Głosy zbliżały się do mnie. Musiałam pracować. Przecież już prawie tam byłam.
I wtedy go zobaczyłam...
Moją nadzieję.
Moją pomoc.
Moje wyzwolenie.
I znalazłam się tam...
Rozdział 1.
Na pierwszy rzut oka
Zostały jeszcze dwa lata do zakończenia liceum.
Przyjęto nową osobę.
Nie, że to się wcześniej nie zdarzyło i nie zaciekawiło nikogo.
Jednak plotka, która śpieszyła naprzód, sprawiała, że zdawał się być interesujący.
Tydzień temu przyjechał ze swoją rodziną do Forks i w ubiegły piątek Pan Varner, mój nauczyciel matematyki, zapowiedział jego przybycie.
Zatem dziś, był w centrum zainteresowania wszystkich dziewcząt w przedziale od piętnastu do dziewiętnastu lat. Był osiemnastolatkiem, o rok starszy ode mnie, co było dla mnie dobre, i należał do kategorii „najseksowniejszy żywy człowiek”.
O ile wierzono plotkom.
Był to powód, by cieszyć się na poniedziałkowe zajęcia.
Na parkingu moje spojrzenie krótko przebiegło nad autami, jednak nic niezwykłego nie rzuciło mi się w oczy. Razem z Angelą, moją najlepszą przyjaciółką, szłam na pierwszą lekcję. Jakoś tak się zawsze składało, że prawie jednocześnie zjawiałyśmy się w szkole.
- Widziałaś już go? - spytała mnie. Zdenerwowanie w jej głosie było słyszalne.
- Ang, jesteśmy tutaj dopiero od kilku minut - zachichotałam. - Kto powiedział, że w ogóle go ujrzymy?
- No, mam nadzieję, że mamy razem kilka lekcji. - I wtedy zobaczyłam jej maślane spojrzenie. Znałam ją bardzo dobrze.
Wszędzie, na drodze do naszej klasy, stały dziewczyny, które ciągle się rozglądały.
Jego przybycie było wielkim wydarzeniem. Pytałam siebie coraz częściej czy był tego wszystkiego wart. Pierwsze dwie lekcje upłynęły bez jakichkolwiek wydarzeń. Nie widziałyśmy go ani na naszych lekcjach, ani na korytarzach.
- Chętnie zobaczyłabym go chociaż raz - powiedziała rozczarowana Angela.
- Jeszcze kilka godzin przed nami - uspokajałam ją. Kiedy skierowałam mój wzrok na drogę, zauważyłam w oddali coś, czego nie powinno tutaj być.
Grupa chłopaków szła korytarzem z naprzeciwka. Jednego z nich jeszcze nigdy nie widziałam i przypuszczałam, że to on musiał być tym nowym. Wtedy się zorientowałam, co mi tak przeszkadzało. Jego włosy były brązowe, jedyne w swoim rodzaju, z czerwonawym połyskiem, prawie jak... miedziane.
Angela popchnęła mnie w bok i także go zobaczyła. Kiwnęłam tylko milcząc i dalej na niego patrzyłam. Miał na sobie czarne spodnie i biało - czarną skórzaną kurtkę. Pod nią znajdował się jasny t-shirt. Najprawdopodobniej. Skierował głowę na chłopaka, który do niego mówił. Wyszczerzył leniwie zęby. Nie przeszkadzało mu bycie w centrum zainteresowania.
Zbliżałyśmy się do grupy.
Ktoś po jego drugiej stronie spytał o coś, a ten zwrócił się ku niemu. Teraz mogłam lepiej zobaczyć jego twarz. I oczy... zielone oczy... wspaniałe zielone oczy... które doskonale kontrastowały z kolorem włosów.
W tym momencie obrócił jeszcze raz głowę i spojrzał na nas z zaciekawieniem. Poczułam, jak cała czerwienieję, nie mogłam jednak odwrócić od niego wzroku. Byłam oczarowana przez to spojrzenie.
Uniósł kąciki ust. Ten łobuzerski uśmiech zapierał dech w piersiach.
I wtedy przeszliśmy obok siebie.
Obróciłam się w jego stronę. Chciałam jeszcze raz go zobaczyć. Moje spojrzenie zawisło na tej kurtce. W poprzek widniał napis "Bad Guy". Musiałam się uśmiechnąć. Nie wiedziałam jak to wyjaśnić, ale te słowa wydawały się pasować do niego.
Nagle Angela zatrzymała się przy moim ramieniu i stanęłam jak wryta. Na szczęście. Prawie zderzyłam się z drzwiami.
- Matko, Bella, gdzie ty masz oczy?
- Wszystko ze mną dobrze – odpowiedziałam chichocząc.
- A jednak, on jest taki słodki - marzyła Angela. Usiadłyśmy przy naszym stole w stołówce.
- Widziałaś, jaki jest wielki? Musi mieć jakieś sto osiemdziesiąt centymetrów wzrostu - paplała dalej. Przy innej okazji tyle by nie gadała, była cichą osobą, ale nie dziś. Musiałam zmuszać się, żeby się nie śmiać.
- Nie zauważyłam.
- A jak on na ciebie patrzył...
- Co?
- Nie mów, że tego nie zauważyłaś.
- Ang, tak samo patrzył na ciebie...
- Och, nie, kochanie - przerywała mi. - Jego wzrok był skierowany cały czas na ciebie.
- To jest przecież niedorzeczne - powiedziałam, chociaż podobała mi się ta myśl.
Pomimo wszystkich osób w szkole, tylko ja przyciągnęłam jego uwagę.
Akurat. A nocą jest tutaj zimniej, niż na dworze.
- Bello, wiem przecież, co widziałam - nadal zostawała przy swoim.
- Co z tego? Nie chcę wiedzieć na ile dziewczyn się dzisiaj gapił.
- Mimo to może zaprosi cie do kina - powiedziała zaniepokojona.
Angela była autentycznie niemożliwa. Musiałam się zaśmiać i potrząsnęłam tylko głową.
- Daj spokój, Ang.
Podczas lekcji ściągała mnie ciągle na ziemię z moich rozmyślań tylko po to, abym odpowiadała na pytania nauczyciela. Wtedy zawsze szczerzyła się do mnie, ponieważ wiedziała dokładnie o czym albo, inaczej mówiąc, o kim myślałam. Byłam zaskoczona, że nasze spotkanie na korytarzu tak zaprzątało mi umysł. Cały czas miałam przed sobą jego oczy. Nie chciało mnie to po prostu opuścić.
Minęło przedpołudnie. Ostatnią godzinę, przed przerwą śniadaniową, ja i Angela miałyśmy oddzielnie, więc poszłam sama do stołówki. Z przyzwyczajenia wyglądałam za nią, a ona siedziała już na naszym zwykłym miejscu i skinęła na mnie, moje spojrzenie powędrowało po reszcie sali.
Nigdzie go nie było.
Podeszłam do Angeli, by odłożyć moja torbę. Jessica, Mike i Ben siedzieli razem z nami. Pozdrowiłam wszystkich krótko i poszłam w stronę, gdzie wydawali jedzenie. Złapałam tacę i stanęłam w kolejce. Błądziłam daleko myślami i dopiero, kiedy podeszłam do kasy, zobaczyłam, co wzięłam. Zapłaciłam i odebrałam swoją tacę. Zamiast iść dalej, jak wszyscy inni, skierowałam się z przyzwyczajenia w drugą stronę i zobaczyłam przede mną czarno - białą kurtkę.
Wiedziałam dobrze, że to ta kurtka, którą miałam przed oczami przez całe przedpołudnie.
Spojrzałam w górę.
Stał tam on, podobny do boga, z przebiegłym, łobuzerskim uśmiechem. Policzki znowu zalał mi rumieniec. Rany boskie, jakie to było męczące.
Chciałam szybko stamtąd odejść, ale moje nogi były nieposłuszne. Jego spojrzenie trzymało mnie w miejscu.
Wyciągnął w moją stronę rękę , więc pomyślałam, że chce się przedstawić. Chciałam odstawić tacę, jednak zanim zareagowałam, przyłożył mi rękę do policzka.
Zjechał powoli w stronę mojego gardła... obojczyka... i chciał jeszcze dalej.
Z jakiej racji on to robi?
Czułam, jak moja złość rosła, a w oczach zbierają się łzy. Zawsze tak było, kiedy się wściekałam. Hańbiąca cecha.
I wtedy kilka rzeczy zdarzyło się niemal jednocześnie.
Usłyszałam brzęczący hałas, którego nie umiałam sklasyfikować, jakby klaśnięcie, któremu towarzyszył ból w mojej ręce, a głowa osoby stojącej naprzeciwko przekręciła się z widniejącym zaskoczeniem i zszokowaniem na twarzy i trzymała się za policzek.
W tym momencie intensywność jego spojrzenia zmalała, a mój mózg nie potrzebował dwóch sekund, żeby zrozumieć, co się stało.
Powoli upuściłam tacę, a on zabrał rękę z policzka.
Nie chciałam, żeby ktoś zobaczył mnie, jak płaczę, więc uciekłam do rzadko używanej łazienki damskiej za salą gimnastyczną. Tam dałam upust mojej złości.
- Co za zarozumiały idiota! Co mu odbiło?! – Łzy pociekły mi po policzkach. - Dotknął mnie przed wszystkimi! Jakbyśmy się znali, jakbyśmy mieli ze sobą kontakt!
Chodziłam rozdrażniona w tę i z powrotem, aż gniew powoli opadł. Tylko łzy nie chciały przestać płynąć. Próbowałam się uspokoić. Oparłam plecy o ścianę i osunęłam się w dół. Nie wiedziałam ile minęło czasu. Podczas gdy nadal go przeklinałam, drzwi powoli się otworzyły.
- Bella? Jesteś tu? – spytała Angela.
- Tutaj, z tej strony – powiedziałam z dławiącym głosem.
- Och, Bello. Wszędzie cię szukałam. Kochanie, jak się czujesz? Źle wyglądasz – odpowiedziała i przyglądała mi się.
- Tak sobie. Muszę się całkowicie uspokoić. – Próbowałam się przyjaźnie uśmiechnąć.
- Bella, tak mi przykro – zaczęła i pokiwała przepraszająco głową.
- Angela, nie możesz się za to winić.
- Nie zwróciłam uwagi. To wszystko stało się tak szybko - mówiła dalej, jakbym nic nie powiedziała - i wtedy on ją złapał i po prostu poszedł. Nawet go nie zatrzymałam...
- Stój, poczekaj- przerwałam jej.
- Nigdzie nie idę. O czym mówisz? - Popatrzyła na mnie zrozpaczona i potrząsnęła głową.
- Tak mi przykro, Bella.
- Czemu?
- Chciałam cię wypatrzeć, ale on podszedł do nas do stołu. Myślał, że macie razem biologie i wziął ze sobą twoją torbę. Powinnam go zatrzymać, jednak byłam zbyt mocno zaskoczona. To się stało tak szybko...
- Co ma?! - zawyłam i zerwałam się z ziemi. Złość powróciła. - Czy on zupełnie zgłupiał?! Zabiję go, zabiję tego nędznego gówniarza własnoręcznie!
Powróciły łzy.
- Chyba wierzy, że na wszystko może sobie pozwolić! Czy ten policzek nie był dość wyraźny?! - ciągnęłam dalej.
- Kiedy to zrobił, jego spojrzenie było jakby martwe! - Próbowałam kontrolować się i oparłam czoło o zimne płytki na ścianie. Angela położyła mi współczująco rękę na ramieniu.
- Bardzo mi przykro.
- Nie, nie rób sobie żadnych wyrzutów. Było jasne, że ktoś, kto tak dobrze wygląda, jest całkowicie samolubny i egoistyczny! Gnój!
Ostatnie słowo wymówiłam tylko w myśli, jednak Angela kiwnęła potwierdzająco głową. W tym momencie zadzwonił dzwonek.
- Muszę iść, Bella, inaczej się spóźnię. Dasz sobie radę?
- Tak, ale potrzebuję jeszcze kilka minut. - Łzy w dalszym ciągu płynęły.
- Powiem panu Bannerowi, że źle się czujesz i za chwilę przyjdziesz.
- Dziękuję.
Uśmiechnęła się do mnie zachęcająco i opuściła toaletę.
Usiadłam z zamkniętymi oczyma, podciągnęłam nogi i oparłam czoło na kolana.
Próbowałam się opanować i oddalić nerwy. Musiałam w końcu iść na lekcję.
Tam miałam go spotkać. W innych okolicznościach bym go po prostu zignorowała, ale on miał moją torbę, którą musiałam odebrać.
Tak bardzo ucieszyłam się rano, że przyjęto nową osobę, ale teraz brzydziłam się nim, gdy tylko miałam spotykać tę kreaturę na swojej drodze.
Miałam rację z moimi przypuszczeniami. Jednak był „Bad guy”.
_________________________
Kolejny rozdział postaram się dodać w tygodniu. Jeżeli będzie taka potrzeba, to umieszczę opowiadanie na chomiku, dajcie mi tylko znać.
czekam na krytykę i długie posty :D |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Marsi dnia Pią 21:53, 28 Maj 2010, w całości zmieniany 33 razy
|
|
|
|
|
|
Rosie Hale-McCarty-Cullen
Nowonarodzony
Dołączył: 01 Lip 2009
Posty: 41 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: z Forks takiej małej dziury w stanie waszyngton
|
Wysłany:
Pią 17:00, 25 Wrz 2009 |
|
WOW!
JESTEM PIERWSZA!!
niezłe tłumaczenie. to coś nowego. podoba mi się jak tłumaczysz. rób to dalej i jak najszybciej!
ciekawe i to jak. moim zdaniem, powinna mu isę odpłacić cham jeden
czekam na kolejny rozdział.
pozdro
Rosie Hale-McCarty-Cullen |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
new life
Zły wampir
Dołączył: 13 Sie 2008
Posty: 489 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 31 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Pią 17:14, 25 Wrz 2009 |
|
Zazwyczaj nie czytam opowiadań które mają dopiero jeden rozdział ale zaciekawił mnie prolog. Jest tajemniczy. Zapowiada się na całkiem fajny ff. Szkoda tylko, że ma tak dużo rozdziałów, bo to dla mnie stanowczo za dużo. Jednak mam nadzieje, że dalsze części będą takie same jak ten rozdział. Bo nie ukrywam, że chciałabym dotrwać do końca. A jeżeli będzie prawdziwym "bad guy" to tym bardziej :) Bella mnie troche irytuje, ale to już mało ważne.
Co do tłumaczenia to ja nie mam zadnych zastrzeżen, bo do szukania błędów są inne osoby. Byłoby lepiej tzn łatwiej jakbyś umieściła rozdziały na chomiku w formie pdf, bo to ułatwia czytanie. No to chyba na tyle |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
yeans-girl
Wilkołak
Dołączył: 09 Maj 2009
Posty: 239 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z objęć Edwarda / Królewskie Wolne Miasto Sanok
|
Wysłany:
Pią 17:16, 25 Wrz 2009 |
|
Zaintrygowało mnie.
Niby wątek Badwarda jest teraz w prawie każdym ff, ale w tym tutaj jest coś zupełnie innego.
Nie mogę napoisac za wiele o twoiem tłumaczeniu, bo to pierwszy rozdził. Powiem tylko, że mi się bardzo podoba i nie zauważyłam błędów zresztą i tan nie zrwacałam na nie uwagi.
Podziwiam cię, bo sama nigdy nie zabrałabym się do tłumaczenia z języka niemieckiego, chociaż uczę sie go już dziewięc lat. Także dzięki, że wybrałaś tego ff.
Czeka na kolejny rozdział.
Życzę weny i czasu.
Pozdrawiam,
yeans-girl
PS. Przydałoby sie zamieścic na chomika. Jeżeli jest taka moliwiośc to zrób tak, bo lepiej się czyta ; ) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Masquerade
Dobry wampir
Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 1880 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 128 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pokój Życzeń
|
Wysłany:
Pią 17:20, 25 Wrz 2009 |
|
Na wstępie obie prosiłybyśmy o bardziej konstruktywne komentarze, bo "WOW! JESTEM PIERWSZA!" nie wiele daje do myślenia... Raczej zastanawiamy się czy wszystko jest okej z autorami takich postów.
Chciałybyśmy wiedzieć co jest dobrze, co trzeba podciągnąć, a co w ogóle poprawić. Ciekawe jesteśmy również czy Wam się podoba (w sumie, to chyba bardziej Marsi niż ja :P). Ja jestem na razie zaznajomiona z identyczną partią materiału, co Wy i uczucia mam mieszane, bo wszystko dzieje się za szybko, ale mam nadzieję, że to się rozkręci, sądząc po prologu.
Arcy szanowna, ale nie Super, beta - Masquerade |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
izka89
Człowiek
Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 82 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 17:37, 25 Wrz 2009 |
|
co do tytułu to nie powinno być Wider der Vernunft? bo w nagłóku napisałaś Wieder. Poza tym ja bym to przetłumaczyła jako "Wbrew rozsądkowi" bo Wider znaczy Przeciw itp. Takie jest moje zdanie a też już tłumaczyłam opowiadanie z niemieckiego :) Taka mała wskazówka
Co do treści to opowiadanie wydaje się interesujące. Zaciekawiło mni to co Angela powiedziała o tym martwym wzroku... Wzial torbe bo chcial się jakos odegrac czy po prostu tak jakby przeprosic i sie przejal? Narazie nie bede zagladac do oryginalu, żeby się bardziej cieszyć twoim tłumaczeniem więc życzę czasu i weny :) |
Post został pochwalony 1 raz
|
|
|
|
Marsi
Zły wampir
Dołączył: 17 Sty 2009
Posty: 410 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Konin
|
Wysłany:
Pią 17:40, 25 Wrz 2009 |
|
o matko :O przepraszam, przepraszam, przepraszam.
faktycznie. głupia literówka na początku i ciągnęła się za mną od tygodnia.
jeszcze raz przepraszam i dziękuje.
zaraz zmienię tytuł :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
xxkasia29xx
Wilkołak
Dołączył: 21 Mar 2009
Posty: 141 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Białystok
|
Wysłany:
Pią 18:27, 25 Wrz 2009 |
|
Hmm... zazwyczaj nie zwracam uwagi na zupełnie nowe opowiadania, tylko czekam aż pojawi się więcej rozdziałów - łatwiej wtedy wyrobić sobie opinię na temat opowiadania.
Tym razem od razu rzucił mi się w oczy prolog. Jest niewątpliwie tajemniczy i taki... hm.. mroczny ?
Postanowiłam więc przeczytać pierwszy rozdział i nie żałuję. Myślę, że będzie to naprawdę dobre opowiadanie.
Do oryginału raczej nie zajrzę, bo niemiecki nie był i nigdy nie będzie moją mocną stroną, dlatego cieszę się, że ktoś podjął się tłumaczenia z tego języka.
Wydaje mi się, że wspomniany w rozdziale 'bad guy' to Edward, mam rację ? Ciągle się zastanawiam nad jego dziwnym zachowaniem... Co z nim <nowym> jest nie tak ? O co tu chodzi... ?
No i Bella - mam nadzieję, że dziewczyna jednak będzie miała odrobinę zadziorności i odwagi... Niby dała nowemu 'koledze' w twarz, ale skoro potem płakała w toalecie... Sama już nie wiem co o niej myśleć...
Co do tłumaczenia - według mnie jest całkiem dobre Zauważyłam jedynie kilka braków ogonków, ale betą nie jestem, więc moja wnikliwość w szukaniu błędów jest bardzo wątpliwa
Z chęcią przeczytam kolejny rozdział.
Pozdrawiam i życzę powodzenia w tłumaczeniu
Kasia |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kristenhn
Wilkołak
Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 206 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 30 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Sob 18:04, 26 Wrz 2009 |
|
Dobra, to i pora na mnie. Jakbym mogła nie skomentować szanownego tłumaczenia ffa drogiej Marsi, kiedy ta robi mi bezczelną autoreklamę na gadu?
A tak poważnie to z miłą chęcią zabrałam się za czytanie tekstu. Już sam prolog bardzo mnie zaciekawil, jest tajemniczy i potencjalny czytelnik nie ma pojęcia co się tak naprawdę dzieje. Wiemy tylko, że ucieka. Bella? Ale przed kim? Gdzie? Dlaczego? 100% tajemniczości i mroku.
Pierwsze rozdziały bywają zazwyczaj nudne, bo to jest wprowadzenie, jednak nie zawsze. Tutaj pojawia się typowy początek - nowa osoba w szkole. Tym razem okazuje się nią Edward, nie Bella. Edward jako bad guy, Bella to typowa Bella.
W sumie mi się spodobało i będę napewno czytała dalej, aby przekonać się o dalszych wydarzeniach.
Ulubiony moment? Bella uderzająca Edwarda Nie da sobie kobieta w kaszę dmuchać, a co!
Mam powtórzenie:
Cytat: |
- No, mam nadzieję, że mamy razem kilka lekcji. |
mam i mamy.
W związku z tym proponowałabym takie rozwiązanie:
No, żywię nadzieję, że mamy razem kilka lekcji.
Życzę weny i czasu. I żeby nauczyciele nie zadawali tak dużo, a fizykę i matmę się szybko odrabiało.
Pozdrawiam. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kristenhn dnia Sob 18:07, 26 Wrz 2009, w całości zmieniany 5 razy
|
|
|
|
Susan
Administrator
Dołączył: 08 Sty 2009
Posty: 5872 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 732 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 18:16, 26 Wrz 2009 |
|
Marsi :)
Poprosiłaś bym przeczytała pierwszą część Twojego tłumaczenia. Ostatnio nie czytam żadnych nowych tekstów, które pojawiają się na forum, bo nie mam na to czasu. Sięgam jedynie po zaczęte ff. No ale dla Ciebie zrobię wyjątek Nie czytałam jeszcze żadnego tłumaczenia z języka niemieckiego, więc czemu nie
Prolog mnie zafascynował. Krótkie zdania. Niepokojący klimat. Czytając można wczuć się w sytuację bohatera, który przed kimś ucieka. Ja aż w pewnym momencie poczułam jak przyspiesza mi oddech. Miałam ochotę obejrzeć się za siebie i sprawdzić czy czasem ktoś za mną się nie skrada. Dało się wyobrazić tę sytuację - szepty, kroki, pogoń, niebezpieczeństwo. Naprawdę bardzo dobry prolog, który sprawia, że chce się czytać dalej :)
Rozdział 1
Zainteresowanie i popłoch związany z przybyciem nowego ucznia, który miał należeć do kategorii, cytuję:
Cytat: |
najseksowniejszy żywy człowiek |
... mnie rozwaliło :D Przypomniało mi się jak w gimnazjum i liceum dziewczyny biegały po korytarzach by zerknąć na swój obiekt westchnień :D Te achy, ochy i echy :P Przepraszam za takie odejście od tematu, ale tak mi się skojarzyło. Wybacz :* :) Poza tym zdziwiła mnie nakręcona na nowego chłopaka Angela. W sadze jest ona taka cicha, spokojna i w ogóle. A tutaj ciągle rozgląda się za tym nowym :P Jednak Bella sama potem wspomina, że Angela zazwyczaj jest cicha i małomówna. Widocznie ten nowy chłopak tak na nią podziałał To według mnie takie do niej niepodobne. Jednak ja lubię nowości w ff :P
Cytat: |
bróciłam się w jego stronę. Chciałam jeszcze raz go zobaczyć. Moje spojrzenie zawisło na tej kurtce. W poprzek widniał napis "Bad Guy". Musiałam się uśmiechnąć. Nie wiedziałam jak to wyjaśnić, ale te słowa wydawały się pasować do niego. |
W tym momencie ja również się uśmiechnęłam. I nie potrafiłam tego nie zrobić. Super odniesienie do sagi i tekstu wypowiedzianego przez Edwarda. Ciekawe czy rzeczywiście będzie to do niego pasować. Tyle teraz ff, w których Edward to bad guy. Nie wiem czy zniosę następnego :P
Zdziwiło mnie zachowanie tego całego przystojniaka w stołówce.
Cytat: |
Jego spojrzenie trzymało mnie w miejscu.
Wyciągnął w moją stronę rękę , więc pomyślałam, że chce się przedstawić. Chciałam odstawić tacę, jednak zanim zareagowałam, przyłożył mi rękę do policzka.
Zjechał powoli w stronę mojego gardła... obojczyka... i chciał jeszcze dalej. |
O co mu chodziło? To dziwne. Naprawdę dziwne.
I jeszcze zabrał torbę Belli? Ale ma tupet :P Bohaterka uważa, że rzeczywiście jest bad guy, ale ja jeszcze się wstrzymam z tym stwierdzeniem. Zobaczymy w kolejnym rozdziale jak się będzie zachowywał. Jego zachowanie jest dziwne, ale czy złe? Nie potrafię tego powiedzieć. Nie znam go jeszcze na tyle by móc to osądzić. Prędzej pokuszę się o stwierdzenie, że jego postać mnie zaciekawiła
Co mogę jeszcze powiedzieć. Nie zauważyłam błędów. Nic mi nie zgrzytało. Brawa zarówno dla Ciebie jak i dla szanownej Masquerade. :)
Jestem ciekawa co się będzie działo dalej, więc możesz mieć pewność, że znów tu zajrzę przy okazji kolejnego rozdziału. Mam nadzieję, że mój komentarz Cię/Was usatysfakcjonował.
Pozdrawiam serdecznie :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
madam butterfly
Dobry wampir
Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 576 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 126 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z piernikowej chatki
|
Wysłany:
Sob 20:02, 26 Wrz 2009 |
|
Okej, więc zepnę pośladki i coś napiszę, bo od dwóch miesięcy obiecuję sobie, że zacznę komentować opowiadania i nic mi z tego nie wychodzi.
A że wypadło na to tłumaczenie, cieszmy się i radujmy, bo złe nie jest i mogę sobie pokiślować.
Przestraszyłam się trochę prologu. A potem do mojej małej, absolutnie niemyślącej, główki doszło, że to tylko prolog, że jest tak napisany specjalnie, że całość nie będzie pisana urywanymi, krótkimi zdaniami. Ale wciąż jestem sceptycznie do niego nastawiona, mimo że wprowadza dreszczyk emocji i obietnicę ciekawych wydarzeń, które motylek lubi.
Jeśli chodzi o pierwszy rozdział - wielkie zamieszanie wokół złego chłopczyka - to, cóż, jestem na tak. To znaczy, odrzucała mnie dwukolorowość kurtki, ale to może dlatego, że mój rodzony brat taką posiada, a ja, jako rodzona siostra, nie znoszę mojego brata, więc analogicznie jego kurtki też nie znoszę. Ale skóra to skóra, nawet jak wygląda ochydnie. Mam mieszane uczucia co do afiszowania się ze swoim bad-owstem, jeśli chodzi o ten napis. Chociaż, jak napisała Susan, a ona wie co mówi, to genialne nawiązanie do Zmierzchu, oddaję Autorce sprawiedliwość.
To, co zrobił nasz bad guy było... dziwne. Tyle mogę powiedzieć, bo do teraz zachodzę w głowę, o co właściwie mu chodziło. Chciał pomacać jej cycki w stołówce? A może chciał zapiąć jej niesforny guzik, który non stop się odpina? Jezusie Nazareński, mam nadzieję, że Autorka kiedyś tam to wytłumaczy, bo inaczej bad guy przestanie być bad guy'em, ale insane guy'em, jak na mój skromny gust. Ale może ja się nie znam. W końcu jestem team Jasper ^^.
Jeśli chodzi o samo tłumaczenie, naprawdę niewiele mogę powiedzieć. Jest poprawne, a ja nie zaglądałam do oryginału, żeby prawić teraz morały i kazania. Poza tym każda osoba, która podejmuje się tłumaczenia, powinna mieć jakiś warsztat i zaplecze, a tutaj jestem o to spokojna. Oceniać dokładniej będę po kolejnej części, kiedy zaznajomię się ze stylem Pani Tłumaczki. Może wtedy będę krzyczeć ^^.
Nie mam w zwyczaju komentować opowiadań bądź tłumaczeń, w których jest tylko jeden rodział, bo wychodzi potem z tego to, co widzicie wyżej, ale dziś mnie natchnęło, więc oto i jest magiczny komentarz. A może to też kwestia kawałka dobrego ff'u.
Idę szerzyć kisiel wśród innych opowiadań. Może obryzgam i Was.
Pozdrawiam i dygam,
M.B. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez madam butterfly dnia Sob 21:28, 26 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Leah
Wilkołak
Dołączył: 01 Lut 2009
Posty: 172 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Sob 22:47, 26 Wrz 2009 |
|
Przeczytałam tak jak obiecałam i po prostu brak mi słów.
Nie umiem dobrać tutaj pasujących słów.
Prolog jest bardzo intrygujący.
Taki mroczny, że pod koniec zaczełam szybciej oddychać.
Jestem ciekawa tego "nowego". No wiadomo, że to Ed, ale o co mu chodziło z tym zdarzeniem ze stołówki? To było bardzo hmm dziwne.
Główkuje się, co on mógł wtedy chcieć, ale nie pamietam.
A Bella jest taka Bellowata.
I ten jej płacz. W sumie nie dziwie się.
Kiedyś jak byłam wściekła też płakałam.
Ale to był krótki czas i szybko mi minęło.
I po co mu torba Belli? Tego też nie rozumiem, ale mam nadzieję, że juz niedługo się dowiem.
Bardzo, ale to bardzo skarbie podoba mi się twoje tłumaczenie.
Pozdrawiam
twoja Leah :* |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
kamosoka
Człowiek
Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 93 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Wrocław
|
Wysłany:
Nie 6:02, 27 Wrz 2009 |
|
Gdyby nie prolog, to pomyślałabym, że to kolejne
opowiadanie z cyklu Bad Gay, który oczywiście
zakochuje się w Belli od pierwszego wejrzenia
i tak się kochają i kochają i kochają itd. czyli nuda.
Prolog jest obietnicą na coś więcej, na jakąś tajemnicę
i dlatego właśnie będę czekać na kolejne rozdziały.
Jak ktoś juz napisał wcześniej, troszkę mnie przeraża też
ilość rozdziałów, bo jak zauważyłam, rzadko się zdarza, by
przy takiej ilości tłumacz dotrwał do końca. Zazwyczaj gdzies
w połowie tłumaczenia przestają się ukazywać:( Życzę ci więc,
by Twój zapał nie osłabł i byś wytrwała w tym do końca |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kamosoka dnia Nie 6:28, 27 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Nie 14:07, 27 Wrz 2009 |
|
no cóż... podobnie jak Susan mam dość rozległe skojarzenia z gimnazjalnymi miłostkami... jak najbardziej - nawet najcichsze i najspokojniejsze dostawały burzy hormonów na widok nowego 'mięska' ... nowe - znaczy ciekawe.. ciekawe znaczy dobre... :D
podoba mi się jak autorka fajnie opisuje 'liścia' - znaczy wymierzony policzek... człowiek orientuje się dopiero po chwili
gratuluję wyboru tłumaczenia :) gratuluję też tłumaczenia...
ja tam kiepsko schprecham :P
ciekawe co będzie z tą torbą :P
pozdr.
kirke |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Marsi
Zły wampir
Dołączył: 17 Sty 2009
Posty: 410 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Konin
|
Wysłany:
Wto 15:55, 06 Paź 2009 |
|
Dziękuje za wszystkie komentarze :) Właśnie dzięki nim człowiek ma ochotę dalej tłumaczyć :)
Wydaje mi się, że nie ma sensu odpowiadać na pytania, bo zaczęłabym nieźle spoilerowac. Wszystko w swoim czasie :P
Mam nadzieję, że kolejne części będę dodawała w szybszym tempie.
_____________________________________________________
rozdział dostępny również na chomiku
Beta: Masquerade :*
Rozdział 2.
Bardziej obojętny, niż drugi
Próbowałam zatrzeć ślady łez i ochlapałam twarz zimną wodą. Moje zaczerwienione oczy nie wyglądały już tak źle. Jeszcze trochę i mogłabym w końcu pójść na lekcję. Drzwi znowu się otworzyły.
- Jest tu ktoś? - spytał męski głos.
- Złe drzwi - powiedziałam rozdrażniona. - Nie umiesz czytać?
- Jest tutaj jeszcze ktoś oprócz ciebie?
- Nie, i teraz czas, żebyś sobie poszedł. - Miałam nadzieję, ktokolwiek to był, że odejdzie i zostawi mnie w spokoju.
Zamiast tego drzwi otworzyły się całkowicie, a ja obróciłam głowę, by dać mu jasno do zrozumienia, że chłopaki nie mają czego szukać w damskie toalecie, ale spotkało mnie prawdziwe zaskoczenie.
On!
- Masz smykałkę do wkurzania ludzi! - krzyknęłam i próbowałam trzymać złość na wodzy.
- Chciałem się tylko upewnić, czy wszystko w porządku - odpowiedział z uśmiechem.
Dlaczego nie rzuciło mi się wcześniej w oczy jak głupawe było to szczerzenie zębów?
Arrrrgh. Już za samo to najchętniej rozszarpałabym mu gardło.
- Co cię to interesuje?! Musisz za mną ciągle biegać?!
Oparł się leniwie o ścianę naprzeciwko drzwi i splótł ręce na piersi.
- Pana Bannera zmartwiło, że jeszcze nie przyszłaś na lekcję i poprosił, żeby ktoś dowiedział się u pielęgniarki, co z tobą. Zaoferowałem pomoc, bo wiedziałem, że cię tam nie ma.
Tylko Angela wiedziała, że tu siedziałam. A ona z pewnością by mu tego nie powiedziała.
- Skąd...? - Ciekawość z pewnością była wypisana na mojej twarzy.
Wyszczerzył zęby jeszcze bardziej, o ile w ogóle było to możliwe.
- Powiedzmy, że znam ptaszka, który zna innego ptaszka, który o tym usłyszał.
Potrząsnęłam niedowierzająco głową. To było jakieś... chore. Musiałam wyjść na zewnątrz.
Nie. Musiałam odejść jak najdalej od niego. Nawet przez sekundę nie chciałam się znajdować blisko tego umysłowo chorego faceta.
- Zostaw mnie w spokoju! - zasyczałam, kiedy gwałtownie wybiegłam przez drzwi.
- Bella, czekaj... - Znał moje imię. Oczywiście. Dowiedział się, która wariatka odważyła się podnieść rękę na narcystycznego, pięknego chłopca. Zignorowałam go.
- Hej, zatrzymaj się - jego głos ociekał zdenerwowaniem. Dobrze. Też byłam wkurzona, przede wszystkim przez natręctwo.
Przemknął obok mnie, obrócił się i zatrzymał się na wprost. Niewiele brakowało, a wpadłabym na niego.
Usiłowałam wyminąć chłopaka, jednak odcinał mi drogę.
Próbowałam w inną stronę, znowu nic.
- Co ty robisz?! - wrzeszczałam. I znowu pojawił się ten głupi uśmiech.
- Chciałem cię o coś zapytać, ale nie dajesz mi żadnej szansy.
- No więc pytaj, żebym miała to w końcu za sobą - zwodziłam go.
- Po pierwsze: Cześć, jestem Edward Cullen. - Wyciągnął w moją stronę rękę.
Demonstracyjnie złożyłam ręce na piersi.
- To nie było pytanie - powiedziałam lodowym głosem. Cofnął rękę.
- Świetnie. Zapraszam cię do restauracji. Sobota, o szóstej.
To również nie było pytanie. Zadźwięczało jak rozkaz. Przez moment stałam osłupiała.
- Jesteś ostatnią osobą, z którą chciałabym gdziekolwiek wyjść. Wolałabym prędzej wyjść ze śmiercią.
Takiej odpowiedzi raczej nie oczekiwał, bo w końcu uśmiech znikł.
- Jestem ci to winny - powiedział z tak poważnym wyrazem twarzy, że miałam trudności, żeby nie wybuchnąć śmiechem.
- Dlaczego wychodzisz z taką propozycją? - spytałam i próbowałam cały czas wyglądać na złą.
To było fałszywe pytanie, on znów wyszczerzył zęby.
- Z mojego powodu przeoczyłaś dzisiejszy obiad.
- Jakoś to przeżyję.
Przyjęłam, że teraz jest mój czas i chciałam przejść obok, jednak znów zastawił mi drogę.
- Nie. Zapraszam cię. Chciałabyś pójść w innym dniu?
Och, o niebo lepiej. Nigdy nie da mi więc spokoju?
- Jeszcze raz, bo twój ptasi móżdżek nie zrozumiał. Ja. Nigdzie. Z tobą. Nie idę. Zrozumiałeś?
Przyglądał mi się w zamyśleniu.
- Dlaczego nie?
Otworzyłam usta i gapiłam się na niego niedowierzająco.
Czy nie było widoczne, że nie mogłam z nim wytrzymać? Mówiłam po chińsku?
- To... ty... to nie jest twoja sprawa - jąkałam się poirytowana jego głupotą.
Przyglądał mi się w dalszym ciągu. Wydawać by się mogło, że czekał na jakieś wyjaśnienia.
Naprawdę miał sieczkę z mózgu.
Otworzyłam parę razy usta, potrząsnęłam lekko głową i gestykulowałam bezradnie ramionami w powietrzu.
Co powinnam jeszcze powiedzieć, by dać kolesiowi jasno do zrozumienia, że nie chcę mieć z nim do czynienia?
- Ty... jesteś autentycznie zbyt głupi dla mnie. Poszukaj kogoś, kto przystanie na to twoje nienaturalne zachowanie „macho”. A najlepiej niech to będzie taka blond laleczka... - Kiedy to powiedziałam, wykrzywiłam twarz ze wstrętu. - Może wtedy będziesz trochę inteligentniejszy od niej.
Zastygł zszokowany. Pozornie w końcu zrozumiał, o co mi chodziło.
Przeszłam obok. Tym razem mnie nie zatrzymał.
Kiedy przyszłam do klasy, zapukałam cicho, weszłam i przeprosiłam pana Bannera, który dowiedział się o moim stanie. Zapewniłam go, że ze mną już wszystko dobrze, ale musiałam obiecać, że pójdę do lekarza.
Wyglądałam mojej torby. Leżała na swoim miejscu. Na szczęście.
Na biologii miałam stół tylko dla siebie. Bardzo cieszyłam się z tego powodu. Byłam nadzwyczajnie dobra z tego przedmiotu. Na stole leżały teraz książki, które nie należały do mnie. Nim mogłam się nad tym dłużej zastanowić, drzwi do klasy ponownie się otworzyły. Nie musiałam się obracać, żeby wiedzieć, kto to był.
Edward przeszedł przez salę i usiadł... przy moim stole.
Czym sobie na to zasłużyłam?
Musiało mu się rzucić w oczy moje zszokowanie, ponieważ znowu wyszczerzył się głupawo.
Westchnęłam i szurając nogami, usiadłam... obok niego.
Po pierwsze, nadzorowałam moją torbę, by upewnić się, że wszystko tam jeszcze było. Śledziłam jego spojrzenie, które spoczęło na mnie. Drętwo wpatrywałam się w tablicę i próbowałam skupić na lekcji.
Raz spojrzałam krótko na chłopaka, a on ciągle się na mnie gapił, prawdopodobnie już od godziny, i kiedy to zrobiłam, znowu przybrał ten uśmieszek. Natychmiast odwróciłam wzrok.
Kiedy lekcja się w końcu skończyła, złapałam książki i wepchnęłam je do torby. Chciałam odejść.
- Bella?
Arrrgh. Zignorować czy obrócić się?
Zdecydował za mnie, obszedł stół dookoła i stanął naprzeciwko mnie.
Spoglądałam w górę z odrazą. Gdyby spojrzenia mogły zabijać, z pewnością padłby teraz nieżywy.
Pozornie wydawał się spokojny, a jego twarz zdobił garnitur wyszczerzonych zębów.
Zerwę mu ten głupi uśmieszek z twarzy!
- Nie powiedziałaś mi jeszcze, o której mogę po ciebie przyjechać.
Nie. Już. Znowu. Westchnęłam głęboko, by pozostać spokojna. Jednak moja odmowa nie dotarła do niego, tak jak powinna. Widać, że nie zrezygnował tak szybko.
- Moment. Powiedzmy... nigdy?! - odpowiedziałam i odeszłam.
Ruszył z miejsca i biegł koło mnie. Byłam wyjątkowo zadowolona, bo zaraz miałam w-f, a tam nie powinien mnie dręczyć.
- Piątek, wieczór? - nadal pytał.
- Nie - powiedziałam wyraźnie rozdrażniona.
- Najbliższa sobota?
- Nie! I dla najbliższych pięciu pytań: nie, nie, nie, nie i nie! - Z tymi słowami przebiegłam przez drzwi od sali.
Przystanęłam i oddychałam głęboko zadowolona, że nie musiałam już uciekać przed moim prześladowcą.
Podbiegłam do szafki z ubraniami i poszłam na w-f, kiedy nagle Jessica podeszła podekscytowana. Podekscytowana? Inaczej jej przybycia nie można opisać. Usiadła obok na ławce, spojrzałam w górę na nią i zauważyłam raptowne otwieranie oczu.
Proszę, nie.
- O czym rozmawiałaś z tym nowym? - spytała.
- O niczym - westchnęłam.
- Widziałam przecież, że rozmawialiście. A on spytał... ciebie o... jakiś termin?
- Chodziło o zdarzenie ze stołówki - powiedziałam cicho i zawiązałam pierwszy but.
Jej oczy rozszerzyły się lekko.
- Jest na ciebie zły?
- Nie.
- Co dalej?
Wiedziałam, że będę żałować, że jej o tym opowiadam. Z drugiej strony, nie zostawiłaby mnie w spokoju, gdybym jej nie powiedziała. Miałam wybór? Chyba dobrze zrobiłam.
- On myśli... Jest pewien, że musi to naprawić - powiedziałam zdziwiona.
- Co? - spytała jeszcze bardziej ciekawa.
- To, że ominął mnie obiad. - Otworzyła szeroko oczy, częściowo zaskoczona, częściowo przerażona.
- Zaprosił cię na obiad! - krzyknęła. Gapiłam się na nią przestraszona i dziewczyny, które stały dookoła nas również. Kiedy o chłopaków chodziło, Jessica kapowała bardzo szybko.
- Jess, na który... nie idę - odparłam. Nie na taką reakcję czekałam.
Zerwała się, tym razem całkowicie przerażająco.
- Najgorętszy facet w szkole zaprasza cię, żeby coś zjeść, a ty mu dajesz kosza?! - mówiła tak głośno, że dziewczyny obok zainteresowały się naszą rozmową.
Byłam tak zmieszana, że mogłam tylko kiwnąć głową.
- ZWARIOWAŁAŚ?!
Tego było za dużo. Ze tej rozmowy mogłam spokojnie zrezygnować.
- Jak dla mnie możesz go sobie wziąć - odpowiedziałam i wstałam, by pójść na salę. Jessica mocno złapała mnie za ramię i obróciłam się do niej zdenerwowana.
- Ale... ale.. dlaczego?! - Patrzyła na mnie speszona, wprost błagała o odpowiedź.. Westchnęłam.
- Jess, on jest niesympatyczny i próbuję mu się oprzeć. Nie chcę wiedzieć, co by się zdarzyło, gdybym go nie zatrzymała. I nie chcę jeszcze wiedzieć, co by zrobił, gdybym poszła z nim gdziekolwiek.
Wyrwałam ramię z uścisku i poszłam na halę. Jessica nie mówiła nic na lekcji ani po niej.
Po zajęciach długo ociągałam się z przebieraniem. Nie chciałam go dzisiaj znowu zobaczyć. Obawiałam się, że może na mnie czekać, więc zostałam maksymalnie długo, w nadziei, że pomyśli, że już dawno wyszłam.
Kiedy skończyłam, faktycznie nikt na mnie nie czekał.
Z ulgą pojechałam do pracy. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Marsi dnia Wto 16:08, 06 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
krwawa_mary
Nowonarodzony
Dołączył: 05 Paź 2009
Posty: 22 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 16:06, 06 Paź 2009 |
|
niemieckie fanficki to jest coś, co lubię :D
prolog mnie zaintrygował, domyślałam się, że nowym będzie Ed, ale to było proste do odgadnięcia :P najbardziej podobał mi się prolog i \ostatni rozdział, zwłaszcza ta złość, która została przelana na Eda. podoba mi się taka Bella - stanowcza, nie uległa, nie padła od razu w ramiona nowego chłopaka.
życzę weny przy tłumaczeniu :)
znalazłam jeden błąd
Cytat: |
- Pan Bannera zmartwiło, że jeszcze nie przyszłaś na lekcję i poprosił, żeby ktoś dowiedział się u pielęgniarki, co z tobą. Zaoferowałem pomoc, bo wiedziałem, że cię tam nie ma. |
Powinno być chyba "Pana Bannera" ale to widocznie literówka, ktoś był głodny i zjadł końcówkę :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Wto 16:08, 06 Paź 2009 |
|
fajnie, fajnie... jakoś inaczej... przez rozdział przeszłam szybko - nadpodziw... genialnie tłumaczysz, bo nie ma nigdzie problemu ze składnią czy powtórzeniam (tych nie zauwazyłam) a to częsty problem przy tłumaczeniach :)
jak dla mnie fajerwerki :)
pozdrawia
kirke |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Susan
Administrator
Dołączył: 08 Sty 2009
Posty: 5872 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 732 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 17:03, 06 Paź 2009 |
|
Muszę przyznać, że od wczoraj się zastanawiałam kiedy pojawi się kolejny rozdział :D Jak widać przyciągnęłam nową część swoimi myślami :D Widzę, że muszę częściej tak intensywnie myśleć :P
No to lecimy...
Kurcze. Wkurza mnie jak na razie w tym opowiadaniu Edward Cullen. Zresztą wkurza to chyba mało powiedziane. Jest po prostu irytujący. Jego zachowanie mnie denerwuje. Najpierw Bella ryczy przez niego a ten teraz uparcie chce ją gdzieś zaprosić. Na lekcji też mnie denerwował... Szlag mnie prawie przez niego trafił. Aż mi się gotuje :P
Edward jest za bardzo pewny siebie, uparty, męczący. Najchętniej ukręciłabym mu łeb jak na razie. Wyobrażam sobie ten jego perfidny uśmieszek... :D
Ogólnie cały rozdział skupił się właśnie na złości Belli i zachowaniach Edwarda względem niej. Trudno mi cokolwiek innego o tej części napisać.
Ogólnie czekam na jakieś rozwinięcie się akcji, wątków i w ogóle.
Mam nadzieję, że następny rozdział pojawi się niedługo :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Masquerade
Dobry wampir
Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 1880 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 128 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pokój Życzeń
|
Wysłany:
Wto 18:30, 06 Paź 2009 |
|
Za wszystkie błędy przepraszam i biorę dzielnie na klatę, chociaż jestem zmęczona, nienauczona i pokłócona z rodzicami.
Mnie to opowiadanie zaczyna intrygować. Mam nadzieję, że autorka nie jest na tyle głupia, żeby podawać nam wszystko od razu na tacy i jakoś wytłumaczy nam zachowanie Edwarda. Ale jeśli to się potoczy w takim tempie, to... Ja nie wiem
Susan, rozdział pojawiłby się już wczoraj, gdyby oczy same mi się nie zamykały :D |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Masquerade dnia Wto 18:31, 06 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Vena
Wilkołak
Dołączył: 28 Lut 2009
Posty: 117 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Lubań
|
Wysłany:
Wto 18:52, 06 Paź 2009 |
|
Najpierw napiszę coś o samym fanficku. Uważam, że jest bardzo ciekawy, nie spotkałam się jeszcze z koncepcją Edwarda starającego się za wszelką cenę zwrócić na siebie uwagę Belli. Wiążę z tym FF spore nadzieje i z pewnością jeszcze tu zajrzę. Poza tym, Wasze tłumaczenie mnie urzekło. Oczywiście, nie uczę się niemieckiego, więc nie mogłabym przeczytać oryginału, ale widać, że ten FF ma swój niepowtarzalny charakter. Kupiłyście mnie całkowicie niektórymi cytatami i uważam, że macie do tego talent.
Powodzenia,
Vena. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|