|
Autor |
Wiadomość |
Maddie
Dobry wampir
Dołączył: 21 Sie 2008
Posty: 1990 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Z Tokio
|
Wysłany:
Sob 22:22, 06 Lut 2010 |
|
Haha, a ja byłam jedną z pierwszych osób, które czytały "Drogę". Podskoczycie?
Miniaturka mi się podoba, bo różni się od innych tekstów, gdzie Bella (przeważnie) wybiera Edwarda. Nie wiem czy chciałaś wywołać taki efekt, czy jest to tylko "skutek uboczny", ale czytając o przepychankach Edwarda i Jacoba, jeszcze bardziej uderzyło we mnie, jak dziecinnie się zachowywali. Gratuluję Ci też tego, jakie emocje wywołałaś we mnie przez ten tekst. Jego atmosfera jest tak ciężka i duszna jak sytuacja, w której znajduje się Bella, a kiedy wyzwoliła się i odjechała autobusem, poczułam się, jakbym to ja sama odzyskała wolność i mogła odetchnąć pełną piersią. Brawo. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Maddie dnia Sob 22:22, 06 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
|
Michelle
Człowiek
Dołączył: 27 Kwi 2009
Posty: 68 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: blablabla
|
Wysłany:
Pon 16:30, 08 Lut 2010 |
|
los, twoja miniaturka jest piękna. Bella, która wybiera siebie bardzo mi się podoba. Może to dlatego, że jestem za życiem dla siebie, a może dlatego, ze po prostu świetnie ją przedstawiłaś. Przyciągnęłaś moją uwagę opisem panny Swan, która uświadamia sobie, że jej życie składa się z wyborów. Podobały mi się też przepychanki Jake i Edwarda, od razu na myśl nasunęły mi się dzieci w przedszkolu kłócące się o ciastko czy ostatniego cukierka. Nie wiem, czy był to zamierzony efekt.
Troszkę potknęłaś się na kreacji postaci wampira. Wydaje mi się, że on nie straciłby panowania w takiej sytuacji, ale to w końcu twój Edward i skoro jego ukochana była inna, silniejsza to czemu on też nie mógłby być.
List głownej bohaterki urzekł mnie. Użyłaś trafnych słów. No i końcówka jest bardzo poetycka i świetnie posumowuje całość.
Życze weny i czekam na twoją dlaszą twórczość
Pozdrowienia
Michelle |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Pon 18:23, 08 Lut 2010 |
|
Cytat: |
Oboje znieruchomieli. |
Obaj, chyba, że jednego uznamy za kobietę - a ja nie chcę dostać po łbie ani od jednego, ani drugiego :P
trochę inaczej wyobrażałam sobie miniaturę - sądziłam oczywiscie po tytule i się przeliczyłam, ale to jak najbardziej dobrze...
hm, nie bardzo wiem od czego zacząć, więc konstruktywność diabli wzięli...
- minus ode mnie za formę - krótkie zdania i nadużywanie enterów działa na mnie równie mocno jak ich nieużywanie... chwilami miałam wrażenie, że nie mogłaś się zdecydować i pisałaś zbyt szybko by wdrożyć się w szczegóły... ale tym zajmiemy się poniżej...
- jak stwierdziła, mTwil chyba, brakowało dokłądniejszych opisów... czegoś przyziemnego i zwracającego uwagę... a miejsce miałaś :P więc brakiem się nie wymigasz...
- popełniłaś też świętokradztwo :
Cytat: |
- Hej.. Mam gościa. |
... trzy kropki to trzy kropki :P popatrz na mnie :P
- podobało mi się wracanie wciąż do tematu wyboru... podeszłaś do Belli od takiej psychologicznej strony... ukazałaś cos, co nazywam 'zmęczeniem materialu' - zawsze twierdziłam, że Bells jest za cienka w te klocki :P
- bardo dobry list i zakończenie - dla mnie idealne... bałam się przez chwilę, że zmęczona wybierze jednego i da sobie spokój... potem, gdy zniknęła - miałam nadzieję na samobójstwo - albo jakąś próbę samobójczą... ale skoro zwiała - dla mnie bomba :)
- właściwie nie bardzo mi się klei fragment od wejścia Edwarda do domu Belli - powienien wyczuć Jacoba... bezsensowne zdenerwowanie też jakoś mi nie leży... ale udam, że usłyszał coś obraźliwego w myślach zmiennokształtnego
ogólnie podobało mi się :)
czekam następnej :)
pozdrawia
kirke |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
losamiiya
Dobry wampir
Dołączył: 27 Lis 2009
Posty: 1767 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 212 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Mexico City.
|
Wysłany:
Czw 9:00, 10 Cze 2010 |
|
Ojej, jak tu dawno nic nie było...
Ale cóż.
Postanowiłam wkleić miniaturkę z pojedynku w TPP, z niobe, której gratuluję wygranej i życzę powodzenia w następnym etapie :)
Dziękuję za wszystkie głosy i opinie tych, którzy wzięli udział w ocenianiu.
Miniaturka o losach Renaty, przed wydarzeniami ze Zmierzchu.
Zapraszam
***
Spowiedź
Rok 1533
W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.
Ojcze,
Posiadasz moc łaski, dlatego też piszę. Jestem grzesznicą, zgrzeszyłam. Przeciwko Panu i przeciw mej matce najdroższej, która tak wiernie przy mnie trwa, dobrem pragnie mnie obdarzyć, najjaśniejszym promykiem.
Ja, niewdzięczna, grzeszna! Sprzeciwiam się, buntuję.
O Ojcze najłaskawszy, pozwól zrozumieć, pozwól dostrzec łaskę, która została na mnie zesłana. I wybacz, wybacz postępek, tak niegodny, niewybaczalny.
Nadzieję daj. Bo tu jej nie widzę.
Całą swą wiarę pokładam w Tobie.
Odpisz, jak najszybciej.
Dziewczyna złożyła pieczęć pod podpisem i odłożyła pióro z atramentem.
Podeszła do lustra i spojrzała w jego głębię.
Renata Moreau była piękną, młodą panienką, żyjącą w dostatku i bogactwie.
Miała dwóch młodszych braci, Christiana i Alexandra. Kochającą matkę i dobrego ojca.
Jednak czegoś jej brakowało. Była to możliwość ucieczki, oderwania się od życia jakie wiodła, poznania nieznanego świata.
Jednak wiedziała, że nie będzie jej dane poznanie go. Za dwa tygodnie miała wyjść za mąż.
Dziś wieczór ma poznać panicza, którego poślubi. Z którym będzie wiodła żywot, od którego nie będzie mogła się oderwać, uciec.
Ta myśl napawała ją strachem. Choć należała do kobiet pewnych siebie, czasem nawet wyniosłych, bała się. Lecz wiedziała, że wraz z osiemnastymi urodzinami musi wypełnić wolę rodziców.
Odeszła od lustra i spojrzała na list, który napisała przed chwilą do Ojca Maksymiliana.
Był to kapłan, służący jej rodzinie od wielu lat. Renata całe życie kierowała się jego radami,
Lecz teraz, gdy wyjechał, było jej ciężej, czuła się opuszczona i samotna.
Nie liczyła na to, że powiernik uratuje ją od ślubu, ale na to, że da jej nadzieję, której teraz niezmiernie potrzebowała.
- Panienka już gotowa? – zapytała niska brunetka, z wielkimi, błękitnymi oczami, w kolorze porannego nieba. Była to służąca państwa Moreau, usługująca młodej damie.
Rozpoczęły się przygotowania do wielkiego balu zaręczynowego.
Renata czuła wzrastającą chęć powstrzymania biegu zdarzeń, nie wiedziała tylko, jak to uczynić. Tak łatwo jest bronić się przed złem, lecz jak uchronić się przed dobrem?
Przed dobrem nie można się uchronić.
Pamiętaj dziecko, masz siłę, by wyzwolić z siebie dobro, którym zło zwalczać będziesz.
Będziesz w stanie chronić się przed niebezpieczeństwami losu, pułapkami piekła.
Masz dar, ten dar jest w Tobie.
Renata przypomniała sobie słowa Ojca Maksymiliana, które napisał jej w ostatnim liście.
Tak bardzo chciała, by tu był i ją wspierał. Tak bardzo chciała wyzwolić z siebie tą siłę, która nakaże jej cieszyć się, z tego, co jej dane.
Usłyszała cichy krzyk dobiegający z komnaty obok. Czy to złudzenia, czy może też ktoś naprawdę woła o pomoc?
- Andreo, proszę, idź do komnaty mej matki, sprawdź, czy czegoś nie potrzebuje, ja tu zaczekam.
Kobieta skinęła głową i ruszyła w kierunku korytarza.
Korytarze w całym zamku były długie i ciemne. Na ścianach widniały liczne obrazy wielkich twórców, a dywan, z najlepszego materiału połyskiwał zawsze w dziennym świetle.
Dziewczyna kochała przechadzać się w godzinach porannych po zamku i przyglądać się każdemu z obrazów. Dostrzegała w nich tę głębię, czuła, jak tętni w nich życie.
Renata poczuła nagle dziwne dreszcze, przechodzące po całym jej ciele. W jednej chwili odczuła silny niepokój, roztargnienie, strach.
Wstała i również udała się w kierunku korytarza. Nie zdążyła jednak wyjść z komnaty, kiedy poczuła na sobie wielki ciężar przygniatający ją do ziemi.
Zaczęła krzyczeć, spazmatycznie łapać oddech. Otworzyła oczy i dostrzegła wielkiego mężczyznę, trzymającego w jednej dłoni wielki nóż, w drugiej zaś jej najmłodszego brata, Alexandra. Zaczęła się wyrywać, lecz siła mężczyzny była powalająca.
Zamknęła oczy, nie chciała widzieć tego, co zaraz miało się stać.
Usłyszała tylko cichy pisk, wydobywający się z tych małych, bezbronnych ust.
A potem czuła już tylko śmierć.
***
Wiła się w nicości, w pustce, która opanowała każdą część jej ciała. Czuła, że płonie, a wraz z nią każdy element jej umysłu. Jej pamięć, wyprana z wszelkich wspomnień i odczuć.
Nie wyczuwała bicia swojego serca, nie wiedziała czy oddycha i czy jest w stanie podnieść się z miejsca, w którym się znajdowała.
Nie była świadoma tego, że przeżyła. Nie potrafiła ocenić również, co tak naprawdę miało miejsce i ile czasu już tutaj leży.
Poruszyła dłonią, mogła nią poruszyć. To dobry znak.
Z trudem uniosła jedną powiekę, następnie drugą, a gdy mgła już zniknęła sprzed jej oczu, rozejrzała się po pomieszczeniu.
Był to wielki, stary magazyn, pełen pudeł i starych, drewnianych krzeseł.
Dookoła nie było nic, poza czarną zasłoną, oddzielającą jakby dwa różne pomieszczenia.
Wszystko wydawało się być takie rzeczywiste i dokładne. Renata wyczuwała zapach krwi, sądziła, że pewnie wciąż jest rana i krwawi. Jednak podniosła się do pozycji siedzącej i nie odczuła żadnego bólu.
Wtem zza zasłony wyszedł wysoki, niezmiernie blady chłopiec, z pięknymi ciemno brązowymi włosami i przerażająco czerwonymi oczami.
Uśmiechnął się do niej i przysiadł obok.
- Witaj. Zatem się już obudziłaś. Cieszy mnie to. – chłopak uśmiechnął się ponownie, odsłaniając rząd białych, lśniących zębów.
Renata była zdezorientowana, bała się odezwać, lecz słowa jakby same z niej wypłynęły.
- Kim jesteś? Gdzie my… Gdzie się znajdujemy? – I wtem usłyszała. Swój głos. Mocny jak nigdy dotąd. Dźwięczny, niesamowity. Przesycony melodyjnością i spokojem.
- Jestem Alec. A ty jesteś Renata, tyle o tobie wiem. Znajdujemy się w starej fabryce, w której dokonałem przemiany. Teraz należysz już do rodziny.
Dziewczyna nie potrafiła wykrzesać już z siebie ani słowa, a tak bardzo chciała jeszcze raz usłyszeć swój piękny głos. Wstała i obejrzała się w lustrze. Była inna. Piękniejsza niż zwykle.
Na jej ciele nie były widoczne żadne rany czy zadrapania. Skóra była niezwykle twarda i błyszcząca. Jej twarz, promienna. Lecz oczy… Czarne, niemalże niczym wielka dziura w przestrzeni…
I wtedy odczuła już głód.
***
Rok 1933
W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.
Ojcze,
Kolejny list, piszę do Ciebie ze świadomością, iż go nigdy nie otrzymasz.
Lecz wierzę, że to mi pomoże, oczyścić się. Poczuć ulgę.
Tylu ludzi przewinęło się przez moje wampirze życie. Tak wiele z nich poniosło rychłą śmierć. I wciąż tylko, to samo, a jednak tak różnie.
Muszę tu być, trwać przy moim Panu. Jest dla mnie taki dobry.
Nie powiem, że jest mi źle. Jestem piękna i nieśmiertelna.
Mam przy sobie rodzinę, przynależę do kogoś.
Czy można chcieć czegoś więcej?
Wiem Ojcze, że byś mi wybaczył. A ja, dałabym poznać Ci smak życia, w którym trwam.
To nieśmiertelna droga.
Najpiękniejsza.
I już nigdy nie powiem, że brak mi nadziei.
Bo teraz, brak jej innym.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Courtney
Człowiek
Dołączył: 02 Maj 2010
Posty: 81 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Toruń
|
Wysłany:
Sob 18:14, 12 Cze 2010 |
|
Twoje teksty mają w sobie coś, że chce się przeczytać więcej Zasiewają ziarenko ciekawości. Poza tym żywię upodobnie do wszystkiego, co inne, oryginalne i nieco kontrowersyjne ;P
W poznawaniu Twoich miniatur podchodziłam do nich w trzech krokach. Pierwsze spotkanie, czyli uścisk dłoni, to fabuła. Na pierwszy rzut oka prosta. Drugie spotkanie to buziak w policzek, dokładniej świetny, lekki styl. Trzecie spotkanie to namiętny pocałunek. Wtedy poznaje się jakby drugie dno, ukrytą treść. U Ciebie wszystko, co proste, jest jednocześnie tak bardzo skomplikowane. Zresztą jak samo życie
Pierwsza miniatura:
Koleżanki uczepiły się, że Volturi powinno zabić Bellę. Jak dla mnie po prostu zostawiłaś ciekawą lukę dla czytelnika, który bez końca może zastanawiać się nad powodem, dla którego nasza kochana, główna bohaterka nadal toczy swój żywot. Lubię jak jest nad czym myśleć, bo to sprawia, że tekst nie jest banalny. W końcu trzeba pobudzać społeczeństwo do myślenia. Co można jeszcze o nim powiedzieć? Świetny i poprawny. Dużo łatwiej jest się czepiać kiepskich tekstów niż komentować te dobre ;P
Druga miniatura - "Droga":
Pobudza do refleksji. Właśnie pokazałaś mi, jak wiele wyborów dokonujemy w ciągu jednego dnia. Mamy wolność w podejmowaniu tak wielu decyzji, chociaż nie zdajemy sobie z tego sprawy. No i oczywiście świetne nawiązanie do jednego z głównych wątków w sadze - wybór pomiędzy Edwardem, a Jackobem. Bella chciała mieć obu, albo żadnego. Bardzo głębokie przedstawienie postaci.
Trzecia miniatura - "Spowiedź"
Tradycyjnie drugie dno. "Przed dobrem nie można uciec" - genialne. Wybitnie spodobał mi się początek i końcówka, czyli ta część z wplecioną modlitwą. Tym fragmentem świetnie oddałaś klimat tamtych czasów. Renata nie należy do postaci, które w sadze wzbudziły we mnie jakieś szczególne zainteresowanie, ale po przeczytaniu tej miniatury najprawdopodobniej bardziej zagłębię się w jej sylwetkę. Zwróciłam też uwagę na trafną problematykę, jaką poruszasz. Niestety dzisiaj nie jest już raczej aktualna, bo nikt nie bierze ślubu w ciemno, ale doskonale przybliża nam tamten czas.
Było miło, ale się skończyło. Jeśli naskrobiesz coś nowego, możesz być pewna, że pojawię się, aby zagłębiać się w te ukryte sensy |
Post został pochwalony 1 raz
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|