valentin
Zły wampir
Dołączył: 03 Kwi 2010
Posty: 426 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 17 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Sob 14:23, 02 Sty 2016 |
|
Słowem wstępu: jest to mini popełnione na forowy konkurs i zajęło zaszczytne 5 miejsce, ale nic to, jako że "ostatni będą pierwszymi" - Dzięki Dzwoneczkowi zyskało trochę szlifu pod kątem języka.
Dzwoneczku dziękuję bardzo!
Zapraszam do czytania.
Podróże
Lekka bryza wpadała przez otwarte okno, kołysząc cienkimi, błękitnymi zasłonami. Noc była jasna, księżyc świecił w pełni, a gwiazdy zdawały się migotać jaśniej niż zwykle. Minęło pięć lat od dnia, gdy moja ukochana powiedziała „tak” w obliczu Boga i naszej rodziny. Nie mogłem uwierzyć, czym zasłużyłem na to szczęście w postaci mojej duszy, mojego serca, mojej miłości – Isabelli. Ona i Renesmee stały się dla mnie centrum wszechświata. W końcu miałem to, co Carlisle odnalazł w Esme. Nigdy nie zazdrościłem mu tego, że spotkał swoją miłość, cieszyłem się jego szczęściem, nie czułem złości. W głębi duszy wiedziałem, że nie było mi to pisane, Bella uświadomiła mi jednak, iż się myliłem. Sprawiła to, wpuszczając mnie do swego serca.
Świętowaliśmy właśnie naszą rocznicę na małej wysepce na oceanie spokojnym. Chciałem ją kupić i dać w prezencie naszej córce. Pragnąłem jej szczęścia i bezpieczeństwa, a to byłby jej azyl, gdyby kiedyś... Pokręciłem głową, odpędzając od siebie mroczne myśli. Teraz obserwowałem Bellę, unosząc wzrok ponad fortepianem. Leżała na szezlongu z zamkniętymi oczami i uśmiechała się tym uśmiechem, którym obdarza mnie zawsze, gdy gram dla niej jej kołysankę. Dźwięk komórki zaburzył naszą harmonię. Bella odebrała, zbliżając się do mnie i siadając na ławeczce.
– Renesmee, kochanie?
– Cześć mamo, cześć tato, wiem, że słyszysz.
Zaśmiałem się również, witając się z córką. Nessie była słońcem całej naszej rodziny. Esme czuła się szczęśliwa, mogąc się nią opiekować. Odkryła w sobie wielki talent kulinarny, który Renesmee ochoczo testowała, odkąd była na tyle duża, by z ciepłego mleka, tudzież krwi, przejść na ludzkie jedzenie. Carlisle chętnie dzielił się wiedzą, znajdując w Nessie wierną słuchaczkę, prawdziwą ukochaną wnuczkę. Emmett miał w niej kompankę do żartów, a Jasper? Cóż, Jasper był zadowolony, że nie czuł przy niej pragnienia, w zasadzie dzięki przebywaniu z Renesmee lepiej panował nad swoim instynktem. Tak jakby potrzebował jej obecności, by w końcu się z tym oswoić w takim stopniu jak Alice czy Rosalie.
Jeśli już o moich siostrach mowa – Rosalie również była szczęśliwa, zajmując się naszą córką. Dzięki Belli spełniła w jakimś stopniu swoje marzenie, za co była jej niezmiernie wdzięczna. Rose i moja żona doszły do porozumienia. Porozumienie to zmieniło się w szczerą przyjaźń, która po prostu potrzebowała czasu, by zakiełkować i wydać plony. Dowiedziałem się też, że moja siostra często zastanawiała się, jak by to było, gdyby to ona i Emmett, a nie ja i Bella… Niemniej jednak, dzięki Belli właśnie, chyba pogodziła się już ze swoim losem i jakaś część jej duszy stała się lżejsza, wolna. Rose jest w pełni szczęśliwa, mając Emmetta i nas wszystkich.
Nie, nie przeczytałem tego w jej myślach – to były słowa Rosalie, powiedziała to nam w szczerej rozmowie, w dzień pierwszych urodzin Nessie.
Bella martwiła się, że nasze dziecko będzie nadto rozpuszczone, głównie przez Alice i Rose, że będzie podążać za modą(albo ją wyznaczać), ale prawda była taka, że Renesmee przejęła najwięcej cech Belli. Jej piękne czekoladowe oczy, bicie serca, cudownie ciepły rumieniec na policzkach i miłość do książek.
– Dzwonię, żeby powiedzieć „cześć” i że was kocham, oraz uprzedzić, że przez weekend nie będzie z nami kontaktu. Emmett i Jasper wybierają się na polowanie, ja i Jacob jedziemy razem z nimi. Chcemy urządzić prawdziwy biwak…
A tak, Jacob, jak mógłbym o nim zapomnieć? Przecież to tylko zmiennokształtny wilk kręcący się przy mojej rodzinie. Gdybym mógł wybierać, nie wybrałbym go na ukochanego córki, ale tak samo Charlie nie wybrałby mnie. Jak wiadomo, obaj byliśmy w podobnej sytuacji i nie bez cienia satysfakcji mój teść powiedział mi kiedyś, że dla niego najważniejsze jest, by ktoś się dobrze zaopiekował jego córką i że ja będę pragnąć tego samego. Nie muszę dodawać, że miał rację.
– My też cię kochamy, tęsknimy za tobą – odpowiedziała moja żona. – Proszę, uważaj na siebie.
– Mamo…
– Proszę, uważaj na siebie – powtórzyłem za Bellą.
– Aha, Kuzynka z Denali przyjechała w odwiedziny.
– Tanya? – zdziwiłem się.
– Tak, rozmawiała z Carlisle'em i Esme, po czym zatrzymała się w domku dla gości. Pozdrawia was.
– Och… Dziękujemy.
– Kończę, kocham was, pa!
Nessie rozłączyła się, a ciszę znów zakłócał jedynie szelest wiatru. Spojrzeliśmy z Bellą na siebie w niemym pytaniu. W końcu Bella pierwsza przerwała ciszę.
– Tanya, u nas? Sama?
– Jestem tak samo zdziwiony jak ty, ale nie wydaje mi się, by to zwiastowało coś złego…
Wyprzedziłem jej kolejne pytanie:
– Alice by nas ostrzegła.
– Cóż, przepraszam, po prostu… gdy jej siostra postanowiła nas odwiedzić… sam wiesz, jak to się skończyło. – Bella odwróciła wzrok. Dawniej na jej policzkach pojawiłyby się rumieńce, teraz i bez tego wiedziałem, że czuje się zażenowana.
– Hej. – Uniosłem delikatnie jej brodę, sprawiając, że znów spojrzała na mnie. – Nie musisz się wstydzić swoich obaw. Nigdy nie wstydź się przede mną. Twoje oczy są niemal czarne, potrzebne nam polowanie.
– Tak… Ale najpierw… – Pocałowała mnie mocno, a dalsze słowa nie były potrzebne.
***
Polowaliśmy już jakiś czas, gdy nagle Bella oderwała się od swojej zdobyczy. Była jakiś kilometr ode mnie, ale wystarczyła chwila, bym znalazł się przy niej.
– Edwardzie, słyszysz? Czy to możliwe?
W tej samej chwili spojrzeliśmy w stronę, z której dochodził odgłos… bicia ludzkiego serca? Dźwięk był cichy i nierówny, ponadto brak było charakterystycznego ludzkiego zapachu.
– Ta wyspa jest przecież bezludna – stwierdziła Bella z niepokojem.
Puściliśmy się biegiem, podążając do źródła, a to, co zastaliśmy, przekroczyło nasze wszelkie wyobrażenia. Przed nami stał chłopak, na oko piętnasto- szesnastoletni. Miał jasnoniebieskie oczy i typową nordycką urodę. Już samo jego pojawienie się w tym miejscu było zaskoczeniem, ale przecież są rzeczy na niebie i na ziemi, o których nie śniło się filozofom, jak pisał Shakespeare, a nam na pewno nie śniło się, że spotkamy półwampira.
***
Wracaliśmy właśnie do Kanady, to tam przeprowadziliśmy się, gdy opuściliśmy Forks. Carlisle z resztą rodziny czekał już na nas. Alice przewidziała wszystko, ale nie mogła się z nami skontaktować, bo ani Bella, ani ja nie zabraliśmy komórek. Tak czy inaczej, wszyscy nas teraz oczekiwali. Simon – bo tak miał na imię, a w każdym razie tak wywnioskowaliśmy z rzeczy, które przy nim znaleźliśmy – siedział teraz z Bellą z tyłu awionetki.
– Dlaczego nasuwa mi się na myśl „Księga dżungli”? – Bella mruknęła, wiedząc, że doskonale ją słyszałem.
***
– Bello!, Edwardzie! – Carlisle przywitał się z nami. Czekał na nas na małym prywatnym lądowisku.
Simon był wycofany. Trzymał się z tyłu. Jedynie nasza obecność nie powstrzymywała go przed ucieczką. Mój ojciec podszedł ostrożnie, przywitał się z nim łagodnie. Co ciekawe – Simon zdawał się rozumieć po angielsku, lecz myślał w języku norweskim, a jego myśli przeplatane były chaotycznymi obrazami.
– Podobno nazywasz się Simon, ja jestem Carlisle Cullen. Chcemy ci pomóc, jesteś tu bezpieczny. – Carlisle przemówił łagodnie.
Półwampir spojrzał na Bellę. Moja żona podeszła i uściskała swojego przyszywanego teścia, po czym uśmiechnęła się zachęcająco do chłopaka. Simon, widząc nasze reakcje, rozluźnił się nieco i pozwolił poprowadzić w stronę auta. Po drodze nie odzywaliśmy się zbyt wiele. Przerwanie ciszy na siłę nie było nam potrzebne.
W domu opowiedzieliśmy reszcie rodziny o tym, co się stało. Jacob podchodził do Simona bardzo nieufnie, martwił się o Renesmee. Nie miał ku temu najmniejszych podstaw, ale nie będę kłamać, gdzieś w środku czułem trochę satysfakcji, widząc jego zazdrość o moją córkę. Chociaż nie chciałem się do tego przyznać, w głębi duszy miałem jeszcze jeden powód. Jacob był najbliższym przyjacielem Belli. Opiekował się nią, gdy mnie przy niej nie było. Istniała szansa, że moja miłość mogła wybrać jego, a ja nie mógłbym nic zrobić, bo jedyne, czego pragnę, to jej szczęście.
***
Wszystko wskazywało na to, że Simon, w odróżnieniu od Renesmee czy Nahuela, nie wiedział, czym jest. Jego historia faktycznie przypominała życie Mowgli’ego*. Wszystko wskazywało na to, że jego stworzyciel wywiózł i ukrył chłopca, gdy jego rozwój odpowiadał pięcioletniemu dziecku. Później odwiedzał, go co jakiś czas, zanim zniknął na dobre. W czasie, gdy Esme przygotowała Simonowi posiłek i zachęcała go do spróbowania, Tanya podeszła do Belli, pytając, czy mogą się przejść. Moja żona spojrzała na mnie, po czym wstała i przeszła obok, dotykając mojej dłoni i ściskając ją lekko.
Po chwili usłyszałem myśli mojej ukochanej. Tarcza Belli to było coś niesamowitego, moja żona wciąż trenowała, chcąc rozwijać swój dar. Często odkrywała przede mną swoje myśli, mimo wszystko nadal nie mogłem w nich swobodnie czytać. Tym razem jednak Bella zdjęła swą tarczę, dając mi wgląd w swój umysł.
– Szkoda, że wasza podróż zakończyła się tak niespodziewanie – zaczęła Tanya po chwili milczenia.
– Życie jest pełne niespodzianek, nawet takich – rzuciła Bella niezobowiązująco.
Tanya nie odezwała się ponownie do momentu, kiedy była już poza zasięgiem słuchu reszty rodziny.
– Bello, zauważyłam, jak na mnie spojrzałaś, gdy wróciliście do domu. Nie muszę czytać w myślach jak Edward, by dostrzec w twoim wzroku obawę. Chciałam ci powiedzieć, że to tylko odwiedziny, nie mam ukrytych zamiarów.
– Nie zrozum mnie źle, Tanyu. Oczywiście, jesteś bliska Cullenom, znasz ich dłużej niż ja i nie chciałam wyjść na niegościnną, po prostu… W każdym razie jesteś dla nas wszystkich jak rodzina. Oczywiście, że jesteś mile widziana.
– Tylko że jesteś mocno zdziwiona moją obecnością. – Tanya dokończyła za moją żonę.
– Jestem zdziwiona, że przyjechałaś sama.
Tanya roześmiała się, lecz w tym śmiechu pobrzmiewały smutne nuty.
– Wiesz, dopiero teraz tak naprawdę zrozumiałam Edwarda. Kiedyś darzyłam go ciepłym uczuciem, zresztą wciąż darzę, tak jak i on mnie kiedyś, ale wiem, że to nie była miłość. Nie prawdziwa miłość, taka, jaką on czuje do ciebie. Edward długo był sam, tak jakby wiedział, że żyje po to, by w końcu odnaleźć ciebie. Ja też byłam sama. Myślałam, że go rozumiem, ale to nieprawda i teraz to widzę. Ja zawsze miałam Irinę i Kate. Ale teraz…
Tanya przerwała, Bella nie odzywała się, dając jej potrzebny czas.
– Iriny już nie ma, a Kate ma Garretta, tak jak Carmen Eleazara i w końcu dotarło do mnie, jak to jest być piątym kołem u wozu. Nie zrozum mnie źle, cieszę się ich szczęściem, naprawdę, tylko…
– Tylko że ty też pragniesz mieć to szczęście. Tanyu, to normalne. Gdy zobaczyłam Edwarda, pomyślałam, że urodziłam się po to, by być z nim. Pokochałam go całym swoim jestestwem.
– Przyjechałam tu tylko na parę dni, chcę ruszyć w podróż, nabrać dystansu. To pierwszy przystanek w drodze dookoła świata, zanim wrócę do moich bliskich. Mam nadzieję, że ze świeżym umysłem i bez tej rysy na sercu.
– Tanyu, jak powiedziałam – jesteś tu mile widzianym gościem.
Po tych słowach znów nastała cisza. Myśli Belli ponownie zostały ukryte za tarczą.
***
Dni mijały Simon zdawał się szybko przystosowywać do naszego świata. Wciąż czuł rezerwę, lecz wiedział, że z naszej strony nic mu nie grozi. O dziwo, Tanya, najszybciej kruszyła jego mury utkane z niepewności. Spędzali ze sobą wiele czasu. Widać było, że Simon czerpie wielką radość z przebywania przy Tanyi, tak jak i Tanya cieszyła się jego towarzystwem. Razem z Carlisle'em uczyli go wszystkiego, czego potrzebował, by móc spokojnie żyć. Gdy lekcje dobiegały końca, Simon towarzyszył Tanyi w polowaniach. Rozumieli się bez słów. Wiedziałem, że właśnie rozpoczął się dla nich nowy rozdział wieczności.
***
– O czym myślisz? – wymruczałem, oplatając Bellę ramionami.
– Wiesz, sądziłam, że domyślisz się bez wglądu w moje myśli. – Bella odwróciła się w moją stronę i objęła mnie za szyję. – O Tanyi i Simonie. Wygląda na to, że rysa w jej sercu zniknęła dzięki niemu.
– To prawda, ale czy tylko to zaprząta twoje myśli? – Składałem delikatne pocałunki na jej szyi.
– Szczerze? Pomyślałam, że następnym razem powinniśmy wyjechać gdzieś indziej, może Szkocja albo Szwajcaria? Bo gdy spędzamy czas na jakiejś wyspie, nasza podróż kończy się w bardzo nieoczekiwany sposób…
Gdy tylko skończyła mówić, nasz śmiech jeszcze długo rozbrzmiewał w ścianach domu.
*Mowgli – bohater "Księgi dżungli" Rudyarda Kiplinga, znany z baśniowej adaptacji Disneya |
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez valentin dnia Sob 18:05, 02 Sty 2016, w całości zmieniany 2 razy
|
|