|
Autor |
Wiadomość |
Larissa
Wilkołak
Dołączył: 09 Lip 2009
Posty: 222 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 25 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Z dwóch miast: Piaseczno [PL] i Zohor [SK]
|
Wysłany:
Pon 18:44, 24 Maj 2010 |
|
Okej... Droga Prawdziwa!
Tak, wiem, jestem leniem, ale oprócz "Wieczorku u Cullenów" i "Podróży" nie przeczytałam innych Twoich miniaturek.
Cieszę się, że zbetowałam "Podróż". Dzięki temu mogłam odkryć kolejną utalentowaną dziewczynę, której twory będę czytać, gdy nie mam lenia.
A co do "Wieczorku"... By to przyjemny tekst. Idealny, bo króciutki, a takie szybko się czyta i jest na to czytanie czas. podobał mi się bardzo, bardzo.
I "Podróż" zresztą też.
Lubię takie opisywanie scen z książki własnymi słowami. Zazwyczaj innym wychodzi to lepiej niż Meyer.
Świetnie opisałaś uczucia Belli i ogólnie całe to jej spojrzenie na zaistniałą sytuację.
Pozdrawiam i życzę Ci dużo weny, żebyś mogła napisać jeszcze kilka dobrych miniatur czy drabbli.
Larissa |
Post został pochwalony 1 raz
|
|
|
|
|
|
magdalina
Dobry wampir
Dołączył: 25 Wrz 2009
Posty: 786 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 35 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź
|
Wysłany:
Pią 10:55, 10 Wrz 2010 |
|
To może teraz ja dodam swoje trzy grosze...
Jak tu trafiłam? Nasza Kochana Prawdziwa napisała cudowną mini na konkurs lemonkowy. Napisała ją taką o jakiej marzyłam odkąd skończyłam czytać sagę i odkryłam czym są ff
Uwielbiam wszelakiego typu ff ale wciąż mam słabość do kanonicznych postaci, do mini czy też ff, które uzupełniają mój obraz Meyerowej Sagi
I właśnie Ty to robisz w swoich mini. Pierwsza mini Przeczekiwanie troszkę jednak naszą sagę zmieniła gdyż wiedzieliśmy, że Bella jednak nie została zostawiona samej sobie, ale ja to widzę inaczej. Że jest z innymi jednak jej głowa i tak widzi i odczuwa, że jest tą nową, jak to cudownie ujęłaś nic nieznaczącą dziewczyną. Jak dla mnie - wspaniałe uzupełnienie głębszych pokładów jestestwa Belli!!! Brawo. Zakończenie we wspaniałym momencie, współgrające z tytułem
co do drugiej mini Podróż dopiero co ją przeczytałam, i znów się powtórzę, cudowne dopełnienie scenki z New Moon, może to Ty jesteś Bellą co?
przepraszam, że tak krótko, że tak lakonicznie...
mam jednak nadzieję, że nie porzucisz sagi na rzecz innych tworów bo szkoda by było aby ff z fandomu twilight stracił tak subtelnego i uczuciowego autora |
Post został pochwalony 1 raz
|
|
|
|
Prawdziwa
Dobry wampir
Dołączył: 21 Sie 2009
Posty: 573 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 63 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze sklepu ;p
|
Wysłany:
Czw 20:22, 16 Wrz 2010 |
|
Postanowiłam opublikować tutaj swoją miniaturę, swojego pierwszego lemona. Niezmiernie cieszę się z rangi, jaką otrzymałam. Dziękuję wszystkim oceniającym oraz konkursowiczom za wspaniałą Lemoniadę.
Spędzanie czasu w jego domu stało się dla mnie chlebem powszednim. Z dnia na dzień czułam się tutaj coraz bardziej komfortowo. Traktowano mnie jak członka rodziny, nie jak gościa.
Wiedziałam, ze to tu przynależę. Do tej wspaniałej, jakże nietypowej rodziny. A osoba, która była mi najbliższa, siedziała tuż obok, leniwie przeglądając gazetę.
W półsiedzącej pozycji, oparta o jego bok, siedziałam już ponad godzinę. Było mi dobrze, szczególnie w momentach takich jak ten, kiedy Edward na chwilę przerywał lekturę, by odsłonić moją szyję i delikatnie całować w kark.
Mimowolnie westchnęłam. Chociaż znałam te pocałunki, chociaż czułam je na sobie każdego wieczora, wywoływały u mnie zawsze ten sam, przyjemny dreszcz.
-Skończyłeś?- zapytałam półprzytomnie, wyrwana ze snu dźwiękiem skrzypiących sprężyn kanapy, kiedy mój towarzysz postanowił zmienić pozycję tak, aby teraz siedzieć naprzeciwko mnie.
-Czytanie skończyłem już wcześniej. Wolałem popatrzeć, jak śpisz.
Skurczybyk. Wiedział, jak wywołać u mnie rumieńce.
Zaśmiał się i przejechał opuszkami palców po zaczerwienionym policzku.
-To lubię...- szepnął. I nie przestając wodzić palcami po mojej twarzy, nachylił się, żeby mnie pocałować. Na początku delikatnie ssał moja dolna wargę i od czasu do czasu badał ją także językiem. Myślałam, ze na tym się skończy, ale Edward postanowił mnie zaskoczyć. Zjechał ręką na moja talię i delikatnie, choć stanowczo, przyciągnął mnie do siebie, tak aby nasze ciała dzieliły tylko centymetry. Językiem rozwarł moje usta szerzej i, biorąc stłumiony jęk za zaproszenie, rozgościł się w nich. Jego druga ręka, dotąd dość powściągliwa, teraz masowała moje udo, to w górę, to w dół. Zmobilizowało mnie to do tego, by nie być już bierną. Objęłam go mocno za szyję, jednocześnie przyciskając się do jego klatki piersiowej. Przyjemny chłód.
Bez zastanowienie włączyłam się w szalone, gorące tango w moich ustach.
Tak bardzo żałowałam teraz, że muszę oddychać. Niesamowitą nowością było to, że to ja musiałam przerwać pocałunek. Oderwałam się od niego i odchyliłam głowę do tyłu, by dać Edwardowi łatwy dostęp do mojej szyi i dekoltu.
Łapiąc głębokie oddechy, rozkoszowałam się tym, w jaki sposób mnie dotykał, jak wędrował tymi silnymi, męskimi dłońmi po moim ciele. Nawet jeżeli dzieliło nas ubranie.
Kiedy już odetchnęłam, o ile spazmatyczne wdychanie i wydychanie powietrza może być odpoczynkiem, postanowiłam wrócić do tańca. Całkowicie zatraciłam się w tym pocałunku, kiedy nagle w mojej głowie zapaliła się czerwona lampka.
-Edward, gdzie są wszyscy? -zapytałam.
-Na polowaniu- odparł krótko, znacząc ustami ścieżkę na moim ciele. To, że jego język wędrował od mojej prawej tętnicy po zagłębienie między piersiami, sprawiało, że myślenie przychodziło mi coraz trudniej.
-A ty?- wyszeptałam na wydechu.
-Ja jestem tutaj- oderwał się ode mnie, spojrzał w oczy i zaśmiał kpiarsko.
-Nie to... uhm... Czy...- Boże, co w niego wstąpiło?- Nie powinieneś zapolować?
-Dzisiaj nie- odrzekł tajemniczo, z ustami przy moim mostku. Zimny oddech przyprawił mnie o gęsią skórkę.
Nie zorientowałam się kiedy twarz Edwarda znowu pojawiła się naprzeciw mojej. Miał tak błyszczące, pięknie bursztynowe oczy. Oddychał tak ciężko jak ja, choć wcale nie było mu to potrzebne. Szczęściarz.
Z ogromną siłą wbił się w moje usta. Naparł na mnie tak mocno, ze nie miałam szans utrzymać się w pozycji siedzącej. Szybko opadłam na plecy, wyciągając w ostatniej chwili ręce od tyłu, bo Edward i tak amortyzował ten upadek. Z cudownego letargu wybił mnie dźwięk tłuczonego szkła.
-Boże, wazon Esme!- krzyknęłam przestraszona.
Od kiedy pamiętam, zawsze będąc w salonie Cullenów, podziwiałam tę ozdobę. Stojący na małym stoliku, po prawej stronie kanapy mały wazonik zwracał na siebie uwagę, niczym największy diament świata. Ręcznie malowane wzory, bogate zdobienia...
-Nic nie szkodzi- odezwał się Edward, podpierając na rękach i patrząc na mnie z góry.
Już chciałam zaprzeczyć,ale zamilkłam, zaskoczona nagłą zmianą otoczenia. Z opóźnieniem uświadomiłam sobie, ze mój chłopak wziął mnie w objęcia i w wampirzym tempie przeniósł do swojego pokoju. Wniósł mnie na łóżko, nadal trzymając na rękach. Sam przedzierał się przez pościel na kolanach. Jakoś udało mi się wydostać z tego silnego uścisku i usiąść naprzeciwko. Byłam już tak rozpalona, że nie zważałam na nic. Uniosłam się tak, żeby dorównać mu wzrostem i zaczęłam gwałtownie całować; absolutnie bez opamiętania. Kiedy głośno jęknął w moje usta, wiedziałam, że wygrałam wojnę, którą prowadziłam od dłuższego czasu. A nawet się nie starałam. Straciłam na to nadzieję, przecież tyle razy już mi odmawiał.
Ciągle było mi mało tego fizycznego kontaktu. Cały czas miałam wrażenie, że dotyka mnie zbyt delikatnie, zbyt uważnie. Przede wszystkim za mało. Ogłupiona podnieceniem wdrapałam się na jego kolana i siadłam na nim okrakiem, ściśle otaczając nogami.
Nie wydawał się ani zły, ani zdezorientowany tym wydarzeniem, więc postanowiłam brnąć w to dalej.
Przerywając na moment pocałunek skierowałam ręce ku dołowi mojej bluzki. Jednak Edward, wyprzedzając mój tok myślenia, ściągnął ją ze mnie jednym ruchem. Przy drugim guziku własnej, ciemnej koszuli stracił cierpliwość, prawie ją z siebie zrywając. Kątem oka zauważyłam, że patrzy na moje piersi, więc bezwstydnie wypięłam się w jego stronę; on zaś, nie czekając ani chwili zaczął je pieścić wargami, kierując ręce do zapięcia stanika. Czemu ukrywał przede mną swoje roznamiętnione alter-ego?
Podczas rozpinania biustonosza oparł się barkami o moje ramiona, toteż, pod ich siłą, ponownie opadłam na plecy jak szmaciana laleczka. Hm... Może to i lepiej...
Edward powoli ułożył się nade mną, cały ciężar ciała opierając na rękach, które nota bene, potrafiły działać cuda.
Nasze usta łączyły się w szaleńczych uściskach, a w momentach kiedy ja potrzebowałam oddechu, jego wargi lądowały tuż przy moim uchu. Cicho mruczał co sprawiło, że zapragnęłam go jeszcze bardziej, niż wydawało mi się, że to możliwe. Instynktownie wypięłam biodra w jego stronę, na co zareagował drapieżnym warknięciem. Za bardzo roztargniona, by się tym przejąć, wzięłam to za dobrą monetę. Zszedł głową na wysokość mojego brzucha, obsypując skórę delikatnymi pocałunkami, które działały na mnie jak kostki lodu. Cholernie gorące kostki lodu.
Ewidentnie droczył się ze mną, kiedy przejechał językiem po moim podbrzuszu, tuż nad linią biodrówek. A ja już zwijałam się z niecierpliwości, w duszy błagając, by zerwał ze mnie spodnie, a w rzeczywistości wydając z siebie, coraz to głośniejsze jęki.
Najwidoczniej Edward, tak samo już rozpalony, zaczął krążyć rękoma po moich udach, pośladkach i biodrach, zatrzymując się co chwilę przy guzikach i rozporku. Nie przestając obdarowywać brzucha niebiańskimi pocałunkami, delikatnie rozpiął moje spodnie i powoli zsunął je ze mnie.
W podniecającym amoku, w jakim wydaje mi się, ze był, ściągnął też swoje; wraz z bokserkami. Cicho liczyłam na to, że uda mi się zerknąć na jego męskość, jakbym była jakąś zaciekawioną, rozchichotaną dwunastolatką, ale Edward ostrożnie, patrząc mi w oczy, nachylił się nade mną.
Na powrót stał się tym, którego znałam na co dzień. W jego oczach widziałam miłość, troskę, strach i... Prośbę? Dałam mu swoje przyzwolenie, kiedy tylko znalazłam się w jego sypialni. Właściwie sam je wziął, a ja, szczęśliwa, nie oponowałam. Wiedziałam jednak, ze on potrzebuje tej zgody teraz; w tym oto momencie.
Słowa zniszczyły by nastrój i napięcie, jakie udało nam się zbudować. Wyciągnęłam w jego kierunku dłoń i przyłożyłam do jego chłodnego policzka. Patrząc głęboko w oczy i odnajdując w nich jego duszę, z nieśmiałym i lekkim uśmiechem, przytaknęłam.
Pochylił się niżej i pocałował mnie. Powoli, namiętnie, z oddaniem. A potem z wargami przy mojej skórze i cichym mruczeniem skierował się w dół, zahaczając językiem o pępek. Niebieskie majtki, które miałam na sobie zmarszczyły się delikatnie i osunęły ciut niżej. Edward dotknął przezroczystej koronki i westchnął, niemalże z czcią. Całował teraz wewnętrzna stronę moich ud, głaszcząc lubieżnie brzuch i muskając piersi. W przypływie silnych emocji, chwyciłam go za włosy i pociągnęłam do góry. Nie posiadałam dość siły, aby podciągnąć go na wysokość mojej twarzy, ale wiedziałam, że zareaguje na ten gest.
Objęłam go mocno za szyję, tak jak wtedy, w salonie i pocałowałam, chcąc w jakiś sposób podziękować za jego pieszczoty. Powoli, ocierając się o jego sylwetkę, uniosłam nogi do góry i otoczyłam go nimi w pasie, gotowa oddać się całkowicie.
Przerwałam to namiętne tango naszych języków, aby patrzeć w jego błyszczące oczy, a on wszedł we mnie, oddając w to całą swoją delikatność i uwielbienie. Chwilo trwaj... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
zua_15
Wilkołak
Dołączył: 22 Lis 2009
Posty: 151 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 22 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: opolskie
|
Wysłany:
Pią 17:06, 17 Wrz 2010 |
|
A więc przybyłam i tu, by szerzej i głębiej wypowiedzieć się na temat konkursowego lemona.
Po pierwsze: jejku!
Po drugie: Boże...
Po trzecie: zaje***te!
A teraz wykażmy się konstruktywnością.
Bez bety - a ilość błędów jest nieduża (dopatrzyłam się kilku, ale naprawdę nie robią większej różnicy; i tak są przygniecione skorupą niesamowitej treści).
Napisane ładnym stylem; czyta się płynnie, bez potyczek.
Akcja nawet potoczyła się szybko, ale nie za szybko - wszystko dokładnie, w określonym czasie. Bez owijania w bawełnę.
No i wielki plus - to nie Bella podejmowała próbę "gwałtu" (przepraszam za wyrażenie, ale scenka w zekranizowanej trzeciej części sagi, gdy Bella "dobiera się" do Edwarda, była dość zabawna i przez wiele osób, nazywana próbą gwałtu - ale to z czystej sympatii ), tylko Edd przejął wszystko w swoje ręce.
Było subtelnie, delikatnie - więc nie mam zastrzeżeń, co do wygranej w tej kategorii, przyznam cicho, że trzymałam kciuki i miałam nadzieję, że to właśnie Tobie przyznają tę wygraną .
Podobało mi się to wyrzucenie z siebie uczuć, emocji i wrażeń. Ta miłość, którą ukazali bohaterowie.
Stworzyłaś świetną atmosferę; tekst naprawdę wciąga.
Nie chcę robić zbędnej papki, ale jeszcze jedno - mój ulubiony fragment mini:
Chwilo trwaj... - coś niesamowitego!
Gratuluję z całego serca lemonka, no i wygranej również!
Zakochana w Twych twórczościach,
Zua. ; * |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Pernix
Moderator
Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 208 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera
|
Wysłany:
Sob 10:31, 09 Paź 2010 |
|
Dzisiaj czas na prawdziwie subtelny lemonek.
Moja Droga, przede wszystkim chciałam Ci pogratulować zwycięstwa w tej kategorii. Sama również dałam Ci w niej punkty, bo urzekła mnie Twoja praca i uważam, że zasłużyłaś na wyróżnienie.
Przede wszystkim postawiłaś na jakąś kanoniczną alternatywę, a ja lubię alternatywy. Przypuszczam, że gdyby Stefcia była innego wyznania, nie zrobiłaby z Edwarda takiego świętoszka. Facet może być staroświecki, może być szlachetny, ale nie utrzyma wszystkiego na wodzy, kiedy mu się kobieta podaje na tacy, a Belka często chciała mu się podać. Kobieta znowuż nie znosi odrzucenia, odmowa sprawia, że czuje się nieatrakcyjna, niepożądana - Edward wiedziałby o tym, bo przecież przeżył tyle lat, miał siostry i otaczał się kobietami. Powinien wiedzieć, jak się z nimi postępuje. Miłość odzwajemnioną już miał, więc trzeba było tylko pozwolić na skosztowanie jej w każdym wymiarze.
Podobało mi się, że wybrałaś sytuację zwykłą, zwykły moment, kiedy bohaterka nie spodziewa się, co nadejdzie. Podobało mi się zdecydowanie Edwarda, jego wybuch namiętności! I zdecydowanie taką scenę chciałam ujrzeć w książce. Podobało mi się, że zakończyłaś na grze wstępnej, że nie odkryłaś wszystkich kart.
Jedyne co mi się nie podobało to finalne "wszedł we mnie". Jestem świadoma, że ową czynność trudno inaczej nazwać i sama, pisząc lemony w liczbie mnogiej, nie jestem w stanie jej uniknąć, ale. No właśnie. Tu był finał sceny, wiec mogłaś to oddać bardziej poetycko. Tylko tego brakowało mi do szczęścia. Czegoś w rodzaju: I po raz pierwszy stanowiliśmy jedność lub I wreszcie nasze ciała całkowicie się zaspoliły.
Rozumiesz mnie? "Wszedł we mnie" jest takie przewidywalne i tendencyjne, więc lepiej tego unikać lub sprawić, że jest gdzieś w środku, a inne słowa przykryją swoją subtelnością tę frazę i zostawią po sobie lepsze wrażenie. Na finał sceny to zły wybór.
A, i dobrze, że pierwsza wkleiłaś lemonka. Co prawda zaczęłam czytać od mini thin, ale po jej kunsztownej pracy, Twoja wypadła dobrze, bo nie była przekombinowana, była po prostu dobra!
Przecinki tańczą sobie nie tam gdzie trzeba lub nie ma po nich spacji - to zapisałam sobie w notatkach, więc jeśli nie miałaś bety, warto sobie jeszcze pod tym kątem sprawdzić mini. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dzwoneczek
Moderator
Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 231 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Nie 22:35, 10 Paź 2010 |
|
Jestem... Przepraszam, że dopiero teraz.
Wiesz, że głosowałam na ciebie w kategorii "Subtelna Lemonka". I napisałam wtedy, że udowodniłaś, że nie trzeba wiele, by było smakowicie.
Twój tekst uwodzi właśnie tą subtelnością, więc tytuł jak najbardziej ci się należał.
Podoba mi się w nim alternatywna wersja wydarzeń w stosunku do Zmierzchu. zawsze żałowałam, że ta scena z Zaćmienia nie skończyła się inaczej. Bo według mnie, to wtedy powinien był nastąpić ich pierwszy raz, a nie grzecznie po ślubie, na cukierkowej wyspie.
Szkoda tylko, że skończyłaś w takim momencie... Zabrakło mi dalszego ciągu.
Ale cały opis gry wstępnej jest super. Czyta się go z przyjemnością i można się nim delektować.
Jest trochę błędów, przydała by się beta. No i - wprowadź spacje po myślnikach dialogowych.
I jeszcze dodam, że twój Edward, mimo alternatywnej wersji wydarzeń pozostaje bardzo kanoniczny. Myślę, że to zaleta. W końcu wiele z nas takim go właśnie pokochało.
Gratuluję ci udanego lemonka :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|