|
Autor |
Wiadomość |
Dinah
Zły wampir
Dołączył: 20 Paź 2009
Posty: 458 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 89 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z objęć braci Salvatore
|
Wysłany:
Pią 15:17, 18 Gru 2009 |
|
Witam :lol:
Już od jakiegoś czasu zastanawiałam się czy aby czegoś nie napisać, w końcu weny mi trochę przybyło i jestem ! :-D
To moja pierwsza miniaturka, więc proszę o wyrozumiałość :oops:
Pożegnanie z nadzieją
Mówiła, że widzi demony.
Że ciemność jest tak silna, że stopniowo zaczęła tracić nadzieję, że istnieją jeszcze rzeczy, które da się naprawić. Czy zmienić.
Mimo to starała się walczyć, walczyć z przekonaniem, że wróci.
Każdego dnia powtarzała, że czerń jest tak przewidywalna, że potrafi określić moment, w którym uderzy, a wtedy chowała się do najdalszego zakamarka w swojej głowie licząc, że to zamortyzuje ból i cierpienie, często płakała. Ot tak sobie. Jakby było to normalne.
Pamiętam ból, który widziałem i którego starałem się unikać, nie lubiłem patrzyć jak cierpi. Była wtedy.. inna.
Mogłem obserwować jej zmienność i to jak z każdym dniem coraz bardziej spadała w dół, a wokół nie było niczego, czego chciałaby się złapać, bo jedynym ratunkiem od śmierć był on.
On, którego nienawidziłem, a ona go kochała, więc nie miałem wyjścia, nie potrafiłem z nią już rozmawiać.
Była jak nieskończony wyimaginowany obrazek, widziałem ją ale nie mogłem dotknąć.
Jak ciało bez duszy, jak drzewo bez liści i w końcu jak śmierć czy tonący statek.
Za każdym razem, kiedy patrzyłem w jej wyblakłe, niegdyś czekoladowe oczy, które z wiekiem wygasły widziałem strach i wahanie.
Zachowywała się jakby wciąż czekała, jakby wierzyła, że marzenia mogą się spełniać.
Być może gdzieś po drodze straciła siły, ale nie dawała tego po sobie poznać.
Nie była silna, o nie.
Wiedziałem dobrze, że kiedy zostaje sama oddaje się jeszcze głębszemu cierpieniu, bo było to jedynym dowodem, że kiedyś istniał.
Nie ma cierpienia bez przyczyny, on był przyczyną i była wdzięczna, że ma aż tyle, przyjmowała to z wdzięcznością i znów marzyła.
Starała się jak tylko mogła, by ograniczać się przy mnie, przez co przechodziła jeszcze większe tortury, jakby ból stał się nierozłącznym przyjacielem i powietrzem.
Dni mijały powoli, a każdy kolejny był o stokroć gorszy od poprzedniego.
Powoli i nieumyślnie zagłębiałem się w jej szaleństwie, przyrzekłem że jej nie zostawię.
To było jak wieczny koszmar, nie mogłem jej w żaden sposób pomóc, mogłem tylko być i patrzeć.
Bałem się, a ona powtarzała, że nie ma czego.
Te jej chore zapewnienia, że wszystko jest w porządku doprowadzały mnie do szału, ona wiedziała, ale chyba nie zdawała sobie sprawy, że popadła w obłęd.
I codziennie błagałem by ktoś odpowiedział mi na jedno proste pytanie:
Po co to wieczne cierpienie?
Była chora, chora z miłości i szaleństwa. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Dinah dnia Nie 20:23, 03 Sty 2010, w całości zmieniany 12 razy
|
|
|
|
|
|
Lonely
Wilkołak
Dołączył: 29 Mar 2009
Posty: 215 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 29 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: droga mleczna
|
Wysłany:
Pią 17:55, 18 Gru 2009 |
|
Za krotkie. Zdecydowanie. Takie cos moglabym czytac i czytac, a tu bach, po kilkunastu zdaniach sie skonczylo. Szkoda
Az nie moge uwierzyc, ze to twoj debiut. Naprawde nie pisalas nic wczesniej? Chociaz trudno oceniac mi to po jednym tekscie, to czuje, ze chyba masz talent. Po pierwsze, podobala mi sie forma tego tekstu. Ten wewnetrzny monolog. Osobiscie bardzo lubie czytac mysli bohaterow i tworczosc, pozbawiona dialogow, a za to pelna opisow. U ciebie opisow natury co prawda nie bylo, ale za to byly pieknie przedstawione mysli i uczucia. Po drugie - tematyka. Jeszcze nie spotkalam sie na forum z minaturka, opisujaca depresje Bells od strony Jacoba. Wiec plus za oryginalnosc. Poczulam ten tekst, jesli rozumiesz o co mi chodzi. Ma swoj klimat, swoja barwe. Napisalabym co jeszcze o twoim stylu, ale po tak krotkim fragmencie, trudno mi cokolwiek stwierdzic. Mam jedynia dwa male zastrzezenia. Pierwsze, to tytul. Na forum obowiazuja polskojezyczne tytuly, co jest wspominane w regulaminie. Drugie, to brak bety. Znawca nie jestem, ale w paru miejscach poplataly ci sie przecinki, a pare zdan bylo topornie zbudowanych. I jeszcze taka mala literowka.
Cytat: |
Każdego dnia powtarzała, chodź nieświadomie, ... |
Jestem na tak, podobalo mi sie, ale powinnas zadbac o bete. Napewno tu wroce, gdy cos jeszcze napiszesz, a narazie zycze weny i checi
L. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Twillen
Człowiek
Dołączył: 04 Gru 2009
Posty: 81 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: California Dream=)
|
Wysłany:
Pią 19:10, 18 Gru 2009 |
|
Podobało mi się. Nawet bardzo. Masz ładną "melodię" pisania, chociaż czasami zdarza ci się gubić rytm. Pomysł świetny, ja też jeszcze nie spotkałam się z opisem uczuć Jacoba, kiedy Bella była w depresji.
Zresztą wszystko, co przyszło mi do glowy w trakcie czytania wymieniła Lonely. I popieram: znajdź koniecznie betę.
Na pewno jeszcze tu zajrzę.
Peace (and chocolate) for everyone! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dinah
Zły wampir
Dołączył: 20 Paź 2009
Posty: 458 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 89 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z objęć braci Salvatore
|
Wysłany:
Pią 20:53, 18 Gru 2009 |
|
Na początek dziękuję wam za konstruktywne komentarze
Jeśli uda mi się napisać następną miniaturkę na pewno zadbam o betę.
Lonely - dzięki za radę, już mamy polski tytuł I jest to mój ''debiut'', wcześniej nie miałam okazji nic napisać poza krótkimi wierszami w pamiętniku
Obecnie pisze jeszcze FF, ale nie wiem czy uda mi się rozkręcić fabułę tak, jak bym tego chciała bo mój pomysł jest trochę szalony
Jeszcze raz wielkie dziękuję ! |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Dinah dnia Pią 20:55, 18 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Leah1992
Człowiek
Dołączył: 11 Cze 2009
Posty: 74 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 22:01, 18 Gru 2009 |
|
Kurczę, od czego by tu zacząć?
Już od samego początku mi się podobało w ogóle od pierwszego zdania, w końcu Dinuś po kimś to masz, nie ? No jak nie po mnie jak po mnie
Jak wspomniały moje poprzedniczki PLUS za pomysł sama nie spotkałam się z miniaturką o tej tematyce i zdziwiło mnie, że napisałaś od strony Jake'a , myślałam że za nim nie przepadasz, ale tym bardziej się cieszę, że to napisałaś, można wczuć się nawet w ten klimat.
I następnym razem ma być dłuższe!
wenywenywenywenywenywenywenywenywenywenywenywenywenywenywenywenywenywenywenywenyweny
EDIT: Szalony pomysł na FF? Kurczę podziel się w tajemnicy, albo przynajmniej obiecaj że napiszesz bo nie ukrywam mam już ochotę na niego |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Leah1992 dnia Pią 22:29, 18 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Sob 19:45, 19 Gru 2009 |
|
d_t ... - to są trzy kropki... stosuje się je w tekście lub jak sie jest kirke... :-P dwie kropki zabronione...
to teraz... tak... wprowadziłaś ciekawy nastrój... i jak zauważyła Twillen ma to swój specyficzny rytm... bardzo ciekawa melodia krążyła mi po głowie gdy czytałam twoją miniaturkę i jestem z tego powodu szczęśliwa... (czy jeśli słyszę w głowie muzykę to jestem szalona? pocieszam się, że w takim razie nie ja jedna :) )
plus za bardzo dobre 'podsumowanie'... ostatnie zdaje wiele znaczy w miniaturkach i ty się zdajesz to rozumieć w pełni... minus za to, że krótkie, ale niewielki minus... gdyby miało być długo, a zgubić rytm to byłoby fatalnie...
pisz na tyle na ile masz weny i pomysłu... to chyba daje najlepsze efekty :)
pozdrawia
kirke |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Robaczek
Moderator
Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 1430 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 227 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 3:54, 27 Gru 2009 |
|
Jest trzecia w nocy, nie gwarantuję, że dopatrzyłam się wszystkich błędów, ale jak na tak krótki tekst, zbyt wiele tych potknięć interpunkcyjnych.
* Każdego dnia powtarzała, że czerń jest tak przewidywalna, że potrafi określić moment, w którym uderzy, a wtedy chowała się do najdalszego zakamarka w swojej głowie, licząc, że to zamortyzuje ból i cierpienie, często płakała.
* Pamiętam ból, który widziałem i którego starałem się unikać, nie lubiłem patrzeć, jak cierpi. Była wtedy… inna.
* Była jak nieskończony wyimaginowany obrazek, widziałem ją, ale nie mogłem dotknąć.
* Za każdym razem, kiedy patrzyłem w jej wyblakłe, niegdyś czekoladowe oczy, które z wiekiem wygasły, widziałem strach i wahanie.
* Zachowywała się, jakby wciąż czekała, jakby wierzyła, że marzenia mogą się spełniać.
* Wiedziałem dobrze, że kiedy zostaje sama, oddaje się jeszcze głębszemu cierpieniu, bo było to jedynym dowodem, że kiedyś istniał.
* Starała się, jak tylko mogła, by ograniczać się przy mnie, przez co przechodziła jeszcze większe tortury, jakby ból stał się nierozłącznym przyjacielem i powietrzem.
* Powoli i nieumyślnie zagłębiałem się w jej szaleństwie, przyrzekłem, że jej nie zostawię.
* Te jej chore zapewnienia, że wszystko jest w porządku, doprowadzały mnie do szału, ona wiedziała, ale chyba nie zdawała sobie sprawy, że popadła w obłęd.
* I codziennie błagałem, by ktoś odpowiedział mi na jedno proste pytanie:
Nie lubię tej maniery rozciągania tekstów za pomocą enterów; tak przyjęło się w opowiadaniach pisanych przez naszych drogich Amerykańców, ale to, co zagraniczne, niekoniecznie musi być dobre. Albo jest to przejmowanie wzorców zza oceanu, albo zwyczajna chęć rozbicia tekstu, który, gdy wyzuć go z tych wszystkich odstępów, zajmuje ledwie pół strony. Niby nieszkodliwa manipulacja wizualna, a jednak szkoda, że te puste miejsca nie są zapełnione treścią, jeśli byłaby ona równie dobra jak to, co zaprezentowałaś do tej pory.
To bardzo dojrzały monolog przyjaciela, którym bez wątpienia był dla Belli Jacob. Przyjaciela, który trwa przy bliskiej mu osobie i który rozumie; cierpi jej cierpieniem, nawet jeśli nie daje tego po sobie poznać. Pokazujesz, że Jake to nie tylko kilkunastoletni chłopiec, który zakochał się bez wzajemności i usiłował radzić sobie z tym na swój sposób. Że to, co robił dla Belli, to nie tylko zabawianie jej i pocieszanie. Tym monologiem nadajesz jego postaci wielowymiarowości, wychodzisz poza płaszczyznę prostego Jacob kocha Bellę + Bella woli Edwarda = Jacob jest smutny, opisując rozpacz Belli, tak naprawdę pokazujesz rozpacz jej przyjaciela.
Wierzę, że Jacob, którego naszkicowałaś tą wypowiedzią, potrafi zajrzeć na tyle głęboko, dostrzec takie niuanse, jednak pewne słowa, w które ubiera swoje spostrzeżenia – celność niektórych z nich, udowadnia, że taki monolog nie mógłby zaistnieć w rzeczywistości. Wypowiedź ta nosi ślady wypowiedzi narratora trzecioosobowego, stąd też widać, że to literacka gra na emocjach, coś, co bardzo uderza w czytelnika, przy jednoczesnej jego świadomości, że Jacob, niezależnie od tego, jak dojrzały i przenikliwy by nie był, nigdy by tych słów nie wypowiedział. Nie ma tu Jacobowego epatowania nienawiścią do Edwarda, jest tylko pochylenie się nad cierpieniem osoby, którą kocha, wzięcie go w dłonie jak bardzo delikatną bańkę mydlaną, która w każdej chwili może prysnąć. To, co piszesz, jest piękne – daje niejako nadzieje, że być może gdzieś istnieje taka przyjaźń, gdzie dwie osoby znają się na tyle, by nazwać tak nieuchwytne i trudne do opisania uczucia drugiej strony, gdzie dwie osoby dzielą jedną duszę.
To nie ten Jacob i nie ta Bella, których poznajemy w książce, to Twoi bohaterowie, których budujesz na kanwie kanonu, przyoblekając ich jednak w inne emocje i robiąc to naprawdę dobrze. Tekst jest bardziej liryczny niźli prozatorski, ale dobrze na tym wychodzi. Mógłby być wprawdzie bardziej wycyzelowany, niektóre zdania są nieco przaśne, ale z drugiej strony w tym tkwi urok Twojej pracy – gdyby wszystko było równie liryczne, równie nasycone emocjami, popadłabyś w zbędny patos. A tak udaje Ci się nie przekroczyć tej granicy. Tekst jest skondensowany, a przy tym kruchy – twardy i noszący znamiona goryczy, a jednak delikatny i subtelny. W tych kilku zdaniach szkicujesz parę naprawdę pięknych uczuć, dajesz czytelnikowi garść wartościowych spostrzeżeń.
Mam nadzieję, że niedługo wrócisz z kolejnym tekstem – może tym razem nieco dłuższym, bardziej prozatorskim, ale w dalszym ciągu tak dobrze oddającym emocje. Pamiętaj jednak o tym, by nie popaść w przerost formy nad treścią; w tej pracy wszystko ubierasz w bardzo ładne słowa, tworzysz niezły sztafaż literacki, posługujesz się zgrabnymi metaforami i to nadal ma ręce i nogi, nadal ma treść i prawdziwe emocje, nie tylko przyjemną otoczkę. Ale obawiam się, że gdybyś dalej szła w tę stronę i spróbowała napisać podobnym stylem dłuższy tekst, mogłoby wyjść różnie. Gdyby dodać tu jeszcze kilka metaforycznych zdań, dwa czy trzy porównania, tekst mógłby przeobrazić się w zbiór pustych - pięknych, ale pustych - zdań, konfigurację umiejętnie dobranych słów, między którymi nie istniałyby emocje, co najwyżej zachwyt czytelnika nad liryzmem pracy. Ważne jest, by pamiętać i o treści, i o formie, w jaką się ją ubiera, a między tymi dwoma elementami zachować stosowną równowagę.
Bardzo ładny tekst. Cieszę się, że miałam okazję go przeczytać.
Oby do niedługiego przeczytania –
pozdrawiam,
robal |
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez Robaczek dnia Nie 4:00, 27 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Dinah
Zły wampir
Dołączył: 20 Paź 2009
Posty: 458 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 89 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z objęć braci Salvatore
|
Wysłany:
Nie 21:39, 27 Gru 2009 |
|
Wybaczcie mi moją zbrodnię, ale do tego tekstu nie brałam bety :devil:
Jako, że jest napisany pod wpływem nudy i wcale nie tak późnej godziny. Zamieszczam go mimo wszystko tutaj.
Opowiada głównie o Jacobie i Renesmee.
Jacob czuł się zawstydzony. Cokolwiek chciała mu przekazać w tym momencie Renesmee zupełnie do niego nie docierało, nawet nie starał się udawać że ją słucha - i tak go nie widziała.
Siedział na dywanie przed ogromnym czarnym i oskubanym kominku wpatrując się tępo w podłogę. Wejście do jego pokoju było zagracone meblami i zabawkami, jakie postawił tam specjalnie chcąc odizolować się od reszty świata. Ciasteczka, które upiekła dla niego dziś rano Bella leżały teraz na podłodze, każdy z nich w innym miejscu, niektóre były nawet nadgryzione jakby sięgał po nie raz za razem po czym odrzucając je niedojedzone powracał do swojej dziwnej pozycji.
- Jacob! Jeśli zaraz nie otworzysz tych drzwi to zawołam tatę żeby ci przyłożył! – zagroziła mu Renesmee waląc pięściami i kopiąc nogami w stalowe drzwi, które wmontowali je miesiąc temu chcąc uchronić się przed ojcem psychopatą.
Z dołu, gdzieś w okolicy kuchni rozległ się potężny wybuch śmiechu, lecz zaraz ustąpił, przy czym nowy dźwięk przypominał zderzenie armaty z marmurową skałą. Potem było już tylko słychać ciche pojękiwanie.
- Jake, ja nie żartuję! Jak tam wejdę to naprawdę przeżyjesz o kilka wstrząsów elektrycznych za dużo jak na jednego wilkołaka! – warknęła Renesmee nie ukrywając już nagłej furii jaka nią zawładnęła.
Jej chłopak pozostawał wciąż głuchy na krzyki wściekłości, jakie wydobywały się z gardła jego narzeczonej.
- Mój drogi, sądzę że to co się dzisiaj wydarzyło nie powinno mieć wpływu na twoje samopoczucie, zwłaszcza przecież, że ona była tylko kupą sierści.. – usprawiedliwiała się, musiała coś mówić byleby tylko Jake ją zrozumiał. – nie żebym nie miała uczuć, albo coś.. Jacob proszę cię, kupie ci nową zabawkę, tym razem plastikową. Nie możesz w nieskończoność trwać w żałobie z powodu jej śmierci, to była tylko mała, kudłata, żyjąca… wywłoka! Przecież ona była różowa, no okej czerwona, ale zrozum. To było nienormalne, ty poświęcałeś jej więcej czasu niż mi samej, jak miałam się poczuć?!
Na chwilę zapadła złowroga cisza, przerywana krótkimi napadami śmiechu dochodzącymi z dołu, wywołanymi niepohamowaną i komiczną sytuacją jaka zaistniała w rodzinie.
Nagle Edward wybuchł jeszcze gwałtowniejszym śmiechem pędząc na górę do pokoju naprzeciwko, obok stojącej tam Renesmee szukając czegoś, co chwilę temu wyłapał w myślach Jacoba.
W podskokach niczym Emmett tańczący z grizzly podał swojej córce kawałek kartki zaadresowanej do ‘’Pani kocurowej’’.
- Jake napisał dla tej wywłoki list – powiedział nieco głośniejszym tonem chcąc przebić się przez pancerne drzwi.
Wszystko trwało bardzo krótko.
Jacob podniósł się niczym atakujący lew i pognał do drzwi szukając luki, by móc chytrze podpatrywać całą sytuację.
- NIE CZYTAJ TEGO!!! – ryknął tak głośno, że sąsiedzi z drugiego końca rzeki na pewno słyszeli jego rozkaz.
Niestety było już za późno, pełna wściekłości Renesmee rozwinęła list i zaczęła czytać go na tyle głośno by wampiry z klanu Denali oddaleni o kilkaset metrów mogli usłyszeć liścik zaadresowany do tej - martwej wywłoki, pomyślała.
Droga Pani Kocurowo! (ostatecznie wolałbym Kiciusiowo, mam pewne obiekcje co do prawidłowej płci tej nazwy. )
Dostałem pani wiadomość i cieszę się strasznie, że istnieją na tej planecie zwierzęta, które podzielają mój stosunek do przemocy wobec bydląt ( oczywiście nie mówię o pani, nie jest pani bydlęciem. SKĄD?! Miałem na myśli te bestialskie koty! ) Mi też przykro, że nikt nas sobie nie przedstawił z pewnością doszlibyśmy do porozumienia. NIE, SKĄD?! Ja nie zabijam kotów, to takie straszne, kiedy ktoś choćby wspomina o tym, od razu dostaję wysypki. W każdym bądź razie, podzielam pani sugestie i to dobry pomysł, też tak myślę. Powinniśmy zwalczać zło na tym świecie i przemoc, no tak! Koty i psy powinny żyć w zgodzie i harmonii, zupełnie się z tym zgadzam. Latające słonie? Nie, nie słyszałem, obiecuję poczytać o tym na wikipedii, albo lepiej na ściąga.pl – świetna strona, ostatnio się dowiedziałem, że dzięki takiemu czemuś jak ‘’ogon’’ koty utrzymują równowagę, niesamowite! Czekam z niecierpliwością na nasze spotkanie, przy filiżance mleka i kłębku wełny na deser, ja też uwielbiam miękką sierść!
Do zobaczenia.
PS. Błagam Panią tylko ani słowa mojej narzeczonej, bo jak się dowie to każe mi Ciebie zjeść, a nie chcę potem pluć kocią sierścią cały tydzień, chyba rozumiesz.
Z poszanowaniem.
Jacob ( paszczałwon) Black.
Teraz nawet matka Renesmee nie mogła opanować śmiechu, wszyscy wokoło jak jeden mąż rykli spazmatycznym śmiechem.
Zza metalowych drzwi słychać było dźwięki wybijanych okien, zaraz potem telewizora rzucanego o ziemię, a może było to wodne łóżko, albo komputer.
- Wyjdź tylko stamtąd a ja ci już pokaże mój stosunek do przemocy wobec bydląt!
KONIEC. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Dinah dnia Nie 22:23, 27 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
losamiiya
Dobry wampir
Dołączył: 27 Lis 2009
Posty: 1767 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 212 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Mexico City.
|
Wysłany:
Nie 21:59, 27 Gru 2009 |
|
Potrzebujesz bety, ale tragicznie nie jest :)
Wypowiem sie najpierw na temat Pożegniania z Nadzieją.
Bardzo mi się podobało, napisałaś to w sposób lekki, ale dogłębny, prawdziwy i uczuciowy.
Mam nadzieję że coś takiego jeszcze zamieścisz.
Co do historii nr. 2, jest napisana dość chaotycznie, przez co nie bardo potrafie skleić wszystko do kupy ;) Jest śmieszna, ale odbiega od historii nr. 1, która jest napisana i lepiej stylistycznie no i o wiele ciekawiej.
Czekam na następną dawkę, na pewno przeczytam. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dinah
Zły wampir
Dołączył: 20 Paź 2009
Posty: 458 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 89 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z objęć braci Salvatore
|
Wysłany:
Nie 22:21, 27 Gru 2009 |
|
losamiiya - przde wszystkim dziękuję.
Trzeci tekst polecał do bety, czekam aż mi go odeśle, póki co napisałam właśnie taki bardzo odmienny tekst od pierwszego. Zastanawiałam się czy aby na pewno go zamieścić, w końcu wyszło jak wyszło :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Leah1992
Człowiek
Dołączył: 11 Cze 2009
Posty: 74 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 22:28, 27 Gru 2009 |
|
Pragnę się odnieść do drugiej miniaturki :D
tekst lekki, przyjemnie się czyta, momentami nawet się zaśmiałam. Jest taki.. inny niż poprzedni, ale bardzo fajny.
Renesmee? Taką ją sobie wyobrażałam po niekąd w Przed Świtem, nieco agresywną w stosunku do Jacoba ^.^
na pewno jeszcze tutaj zajrzę, zapowiada się ciekawie. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Twillen
Człowiek
Dołączył: 04 Gru 2009
Posty: 81 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: California Dream=)
|
Wysłany:
Wto 11:17, 29 Gru 2009 |
|
Twój drugi tekst tez jest bardzo dobry, nawet się rozesmiałam przy tej pani Kocurowej. Ale rzeczywiście na niekorzyść przemawia niedopracowanie i brak bety. Pogubiłaś trochę przecinków, ale to mi z reguły az tak bardzo nie przeszkadza przy czytaniu. Jednak chaotyczne zdania i jakby niedkończone myśli to już druga sprawa. I właśnie (chyba) tym powinna zajmować się beta.
Podsumowując, podobało mi się, nawet bardzo. Gdyby tylko dodać do tego szczyptę poprawności stylistycznej i ortograficznej byłoby so very nice. Dlatego weny!
Peace (and chocolate) for everyone! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dinah
Zły wampir
Dołączył: 20 Paź 2009
Posty: 458 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 89 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z objęć braci Salvatore
|
Wysłany:
Wto 12:03, 29 Gru 2009 |
|
Twillen napisał: |
Twój drugi tekst tez jest bardzo dobry, nawet się rozesmiałam przy tej pani Kocurowej. Ale rzeczywiście na niekorzyść przemawia niedopracowanie i brak bety. Pogubiłaś trochę przecinków, ale to mi z reguły az tak bardzo nie przeszkadza przy czytaniu. Jednak chaotyczne zdania i jakby niedkończone myśli to już druga sprawa. I właśnie (chyba) tym powinna zajmować się beta.
Podsumowując, podobało mi się, nawet bardzo. Gdyby tylko dodać do tego szczyptę poprawności stylistycznej i ortograficznej byłoby so very nice. Dlatego weny!
Peace (and chocolate) for everyone! |
przede wszystkim dziękuję : )
i przysięgam, że następnym razem zadbam o betę. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Wto 12:45, 29 Gru 2009 |
|
kategorycznie beta... to po pierwsze...
po drugie - nie kupuję tego... bardzo naciągana miniaturka i jeśli miała być zabawna, niestety do mnie nie trafia... plusem jest to, że to dłuższa miniaturka, ale naprawdę to jakoś kiepsko wyszło...
do następnego... :)
pozdrawia
kirke |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dinah
Zły wampir
Dołączył: 20 Paź 2009
Posty: 458 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 89 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z objęć braci Salvatore
|
Wysłany:
Nie 17:03, 03 Sty 2010 |
|
powracam z całkiem świeżą miniaturką. : D
autor: dinah_twilight
beta: j. lover - wielkie dzięki! :)
Wpierw pragnę się wytłumaczyć.
Jest to miniaturka pisana tym samym piórem co pierwsza (tak myślę), choć jest w narracji *trzecioosobowej*. No to życzę miłego czytania :)
I jeśli mogę coś polecić, to dla przyjemniejszego czytania polecam jakąś miłą, spokojną piosenkę. :)
(mam chyba jakąś obsesję na punkcie pisania za krótkich tekstów).
Siedział sam w barze wśród obcych mężczyzn wpatrzony w pustą szklankę po brandy, którą zostawił tutaj jego poprzednik. Minął już czwarty miesiąc, odkąd zaczął przychodzić do tego miejsca. Dni zdawały dłużyć się w nieskończoność, a ból coraz częściej przeszkadzał mu w myśleniu. Był jak dzień bez słońca - nie mógł bez niej istnieć.
W końcu niektóre rzeczy przestał zauważać - nie widział ludzi i świata, nie czuł potrzeby oddychać. Każdego dnia - o ile żył jeszcze z dnia na dzień - starał się nie żałować, ale była to ostatnia myśl, jaką chciał słyszeć w swojej głowie.
W momencie, gdy przyszło mu podjąć najtrudniejszą decyzję w swoim życiu, coś się w nim zmieniło. Przestał zwracać uwagę na zapachy, nie interesowało go już to, co dzieje się dookoła. Widział rzeczy, których wiedzieć nie powinien.
W barze przepełnionym ludźmi, nie próbował koncentrować się na tym, czy ktokolwiek mu się przygląda. Twierdził, że nie ma już na świecie rzeczy, która byłaby w stanie odwrócić jego uwagę od wspomnień - wszystkiego co mu zostało, jego najcenniejszej karty w nowym życiu.
Dręczony różnymi, chaotycznymi myślami, był bliski szaleństwa. Zanim nauczył się stąpać po cienkim lodzie pamięci, przeszedł przez ogrom bólu, gorszego niż ten, który nakazał mu krzyczeć w dniu przemiany.
Jeśli istniało coś, co na pozór było niewidzialne, ale było w stanie zabić wampira, właśnie go dopadło i nie chciało wypuścić z żelaznych pazurów wtapiających się boleśnie w każdą komórkę jego marmurowego ciała.
Impas - tak to kiedyś określił. Zastój organów, pracy serca, martwota pozbawiająca go prawidłowego funkcjonowania. Wydawało mu się, że, jako osoba nieśmiertelna, wszystko odczuwał dwa razy mocniej.
Nie było nikogo i niczego.
Siedział sam przez długie godziny, nie widząc w tym żadnego sensu. Jeśli nie szalał z miłości i rozpaczy, to na pewno umierał.
Jakby miliony żelaznych pocisków lub sztyletów rozszarpywały jego serce na kawałeczki.
Mijały dni, tygodnie i miesiące, a - mimo to - jego tortury wdawały mu się z dnia na dzień czymś gorszym niż poprzednio. Jakby codziennie ktoś dokładał mu tysiące belek i kazał biec. Gdyby ta droga prowadziła do niej okrążyłby ziemie pięćset razy i - gdyby było to bezpieczne - wziąłby ją w ramiona i uciekłby jak najdalej od wspomnień; poczułby się wówczas jak człowiek.
Ale marzenia wcale mu nie pomagały, były raczej jak niebezpieczna broń naładowana armatami, które gwałtownie wbijały się w jego martwe serce pragnąc je zniszczyć, bo tylko to mu zostało, by mógł wierzyć, że istnieje.
Życie, które wcześniej było pełne barw, dziś straciło cały urok i pragnął zginąć. Oddać życie za nią i jej szczęście, za wylane przez niego łzy i odpędzenie niebezpieczeństwa, jakie jej groziło, choć nie do końca była tego świadoma.
A mimo to nie mógł uwierzyć w swoje szczęście. Osoba tak krucha i delikatna, tak dobra i odważna, uczciwa i kochająca obtoczyła go uczuciem tak gorącym i trwałym, że - gdyby miłość mogła niszczyć - nie zostałoby z niego już nic.
Ona go pokochała. Naprawdę była w stanie trzymać go zawsze przy sobie, stanowił jej światło i jedyny jasny punkt w ciemnym tunelu. Jak iskierka nadziei na końcu świata w mroźną i niekończącą się noc.
Ale żar bladego światła nie może walczyć z mrokiem. Prędzej czy później - coś się musiało stać. Ta miłość, miłość, która była bolesna i szczęśliwa, trwała i silna, jak miliardy stalowych sznurów godząc ze sobą lwa i jagnię.
Gdzieś wcześniej poprzysięgli sobie wieczność niewidzialnymi nićmi dopasowując się nawzajem jak układanki, przekonywali siebie, że jego odmienność wcale nie jest problemem. Choć istniały momenty, kiedy nie byli pewni czy uda im się przetrwać, trwali. Razem.
Minął kolejny miesiąc odkąd Edward zniknął, chroniąc to, co mu najbliższe i nie było dnia, by nie myślał o niej krócej niż jedną setną sekundy. |
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez Dinah dnia Nie 19:03, 03 Sty 2010, w całości zmieniany 4 razy
|
|
|
|
Cicha
Człowiek
Dołączył: 03 Sty 2010
Posty: 76 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 18:53, 03 Sty 2010 |
|
Niektóre teksty czyta się z przyjemnością, inne nie. Twój z pewnością należy do pierszej kategorii ze względu na jego przejrzystość, ogrom opisanych w nim uczuć i ponadczasowy temat.
Szalenie spodobało mi się to, że zwróciłaś uwagę na tak drobne i nieuchwytne rzeczy jak zapachy, wspomnienia, chaotyczne myśli. W krótkim opowiadaniu zawarłaś tak wiele elementów, jak tęsknota, otępienie czy marzenia, a jednak nic mi nie zgrzytało i całość czytało się płynnie.
Nie pozostaje mi nic innego, jak pogratulować talentu oraz życzyć weny i pochllebnych komentarzy. |
Post został pochwalony 1 raz
|
|
|
|
Leah1992
Człowiek
Dołączył: 11 Cze 2009
Posty: 74 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 20:21, 03 Sty 2010 |
|
Jak wspomniała Cicha, są teksty przyjemne i te mniej, ja się z nią zgadzam.
Nic mi nie zgrzytało, wszystko było wspaniałe i takie jakie powinno być. Jak sama określiłaś - pisane tym samym piórem co pierwszy tekst, a może nawet lepsze jeśli weźmie się pod uwagę narrację 3-osobową, ładnie ci to wyszło.
Zaserwowałaś nam - znowu - porcję pięknie opisanych emocji, poruszających i ładnie ze sobą współgrających.
Oby tak dalej :) PLUS za betę |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Twillen
Człowiek
Dołączył: 04 Gru 2009
Posty: 81 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: California Dream=)
|
Wysłany:
Nie 20:56, 03 Sty 2010 |
|
Znowu było uczuciowo, wzruszająco i pięknie, ale... coś mi tu, kurczę, nie pasowało. Nie pytaj co, bo sama nie wiem. Wiem, pewnie się czepiam albo mam PMS i dlatego tak piszę. Za parę dni pewni mi się zmieni, a wtedy zrobię edita=)
Jak na dzisiaj to może trochę za dużo porównań, i "domyslaczy się samemu" (no proszę, PMS jest bardzo słowotwórczy).
Dwa wielkie plusy: Beta (niebiosa i Ty się zlitowaliście), ten sam rozpoznawalny styl, brawo! Ogólnie jednak: podobało się.
Peace (and chocolate) for everyone! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
losamiiya
Dobry wampir
Dołączył: 27 Lis 2009
Posty: 1767 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 212 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Mexico City.
|
Wysłany:
Pon 21:53, 04 Sty 2010 |
|
dinah, bardzo podoba mi się Twój tekst. Jest naprawdę dobry.
Czyta się bardzo przyjemnie, pomimo smutku, który jest w nim zawarty.
Bardzo ładnie zmieściłaś wszystko, że tak się wyrażę 'w kupie' - uczucia Edwarda, opis sytuacji (czego zawsze jednak brakuje), historie miłośći. To wszystko znalazło się w Twoim krótkim, acz konkretnym tekście.
Duży plus za narrację, którą się posłużyłaś. Dodało to uroku.
Bardzo ładnie, mam nadzieję, że niebawem dodasz coś znowu :) |
Post został pochwalony 1 raz
|
|
|
|
Lonely
Wilkołak
Dołączył: 29 Mar 2009
Posty: 215 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 29 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: droga mleczna
|
Wysłany:
Nie 16:41, 10 Sty 2010 |
|
W wiekszosci przypadkow nie lubie miniaturek o Edwardzie, bo czesto zlewaja sie w jedno i bywaja poprostu nudne. Oczywiscie jest na forum kilka dobrych wyjatkow, a twoj sie do nich zalicza. Pomimo ze Edward czesto irytowal mnie swoim zachowaniem, a szczegolnosci w KwN, to tu raczej mi to nie przeszkadzalo. Umialam go mniej wiecej zrozumiec, mimo ze nigdy nie zmienie zdania co do jego znikniecia. O ile po pierwszej twojej miniaturce bylam niepewna, to teraz wiem, ze masz talent ktory trzeba jednak szlifowac. Ale biorac pod uwage to, ze to twoje poczatki, to idzie ci naprawde swietnie i masz szanse zajsc daleko. Co do miniaturki... Jest smutna, to pewne. Dobrze pokazuje sytuacje Edwarda, ktora byla w sumie jego wina. Tesknota za Bella, strach, smutek, melanchonia, moze nawet zazdrosc, ze nie moze zapewnic jej bezpieczenstwa, tak jak potrafilby to smiertelnik. Wszystko te emocje mozna wyczytac w tej miniaturce. Podoba mi sie jej klimat, jaki jakby osnuty mgla. Czytajac pierwsze zdania mialam przed oczami Edwarda siedzacego wsrod jakis podpitych mezczyzn w watpliwej jakosci knajpie, co takze jest plusem. Jedyne co razilo mnie w tym wszystkim, to troche za duzo porownan i niedomowien. Wydaje mi sie, ze troche zagubilas sie w tych opisach uczuc, co moze sie zdarzyc, gdy pisze sie tekst, zlozony jedynie z rozmyslan. Moze gdybys nastepnym razem wprowadzila wiecej prostoty wyszloby to na dobre. Ale to tylko moja mala sugestia.
W kazdym razie czekam na nastepne miniaturki i zycze weny. ;-) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|