|
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany:
Pon 16:19, 24 Lis 2008 |
|
Mój pierwszy post zainspirowany Waszymi FF. Nie jest to nic zachwycającego, a po zastanowieniu stwierdziłam, że wręcz strasznie prostoliniowe, ale skoro już napisałam...
Jest to jedna scena, wyrwana kompletnie z kontekstu. Po prostu natchnienie mnie jakoś tak naprowadziło. Ja osobiście umieściłabym to, po powrocie Edwarda.
W każdym razie życzę Wam miłego czytania i mam nadzieję, że to jakoś przejdzie. Liczę na komentarze.
***
Nigdy nie musieć myśleć o swoim bezpieczeństwie. Nigdy nie musieć przejmować się wystającymi konarami. Co za ironia Losu. Edward zbyt mocno mnie rozpuścił. Przy nim nie musiałam bać się potknięć. Zawsze zdążył mnie złapać i to jeszcze nim uświadomiłam sobie, że spadam w dół.
Gdzie on teraz był?! Właśnie teraz, kiedy był mi tak potrzebny!
No tak... Jak mogłabym zapomnieć poranną kłótnię? Tuż po ostrej wymianie zdań, wywaliłam go przez okno i kazałam iść na polowanie.
- Mam przynajmniej czyste sumienie – powiedziałam cicho pod nosem. – Nie będzie męczył się z mojego powodu.
Sumienie rzecz jasna mam czyste, gorzej z moimi spodniami. Otrzepałam prawą nogawkę jeansów, na której powstała kolejna wyszukana plama z błota.
„Idiotka – pomyślałam, niezręcznie przeskakując kolejny wystający korzeń. – Jaki normalny, zdrowy na umyśle człowiek wybrałby się na porzeczki do lasu, w którym jest pełno dziur i drzew? No cóż… Już odpowiedziałam sobie na to pytanie… <<normalny, zdrowy na umyśle>> To raczej nie o mnie.”
Schyliłam się ostrożnie do kolejnej kępki małych owoców. Do pełnego kubka zostało mi już niewiele. Miałam nadzieję, że Charlie doceni moje starania i zasmakuje w moim placku. Przecież nie na darmo przeżywałam katusze wśród milionów natarczywych i bezpruderyjnych gałązek.
Podniosłam się z kucki i po raz ostatni zerwałam garść porzeczek.
- No - powiedziałam ucieszona i z ulgą wypuściłam powietrze z płuc. – Najgorsze już za mną.
Uśmiechnęłam się sama do siebie, po czym w wesołych podskokach zbiegłam z górki, w ostatniej chwili zakrywając niebezpiecznie skaczące „kuleczki”.
Do domu dotarłam po dłuższym zastanowieniu się nad odpowiednią drogą. O dziwo wybrałam dobrą i do tego równą i szeroką.
Widok radiowozu stojącego na podjeździe, spowodował u mnie przypływ niekontrolowanej frustracji. Weszłam bezceremonialnie do domu i trzasnęłam drzwiami. Zauważyłam jak Charlie podskakuje na fotelu i patrzy na mnie z przerażoną miną.
- Miało cię to nie być – powiedziałam poirytowana, po czym ułożyłam usta w podkówkę jak małe dziecko. – To miała być niespodzianka.
Wyciągnęłam mu przez nos kubek pełny gałązek, wymieszany z czymś, co niegdyś przypominało zgrabne, małe owoce. Nawet nie pamiętam, kiedy je zgniotłam!
Charlie spojrzał na mnie oszołomiony, po czym wybuchnął donośnym śmiechem. Ciągle w doskonałym humorze podszedł do mnie, wyciągnął suche liście z głowy i oznajmił głosem tatusia, pocieszającego swoje małe, Bogu winne dziecko.
- Pojedziemy do sklepu i kupimy nowe.
Mimowolnie uśmiechnęłam się do niego, a w następnej chwili wzruszyłam sceptycznie ramionami.
- Wyglądasz jak strach na wróble – powiedział, uśmiechając się szeroko. – Lepiej idź się przebierz. Edward zaraz tu będzie.
- Edward?
Wystarczyło zaledwie wypowiedzenie imienia mojego „Anioła Stróża”, by serce zabiło mi mocniej. Miałam dziwne wrażenie, że moje policzki zaczerwieniły się w dość jednoznaczny sposób. Miałam już tego serdecznie dość.
- Dzwonił przed chwilą. Był dziwnie zaskoczony, że ciebie nie ma – spojrzał na mnie zdezorientowany. - Tylko nie mów, że zapomniałaś o spotkaniu, bo nie uwierzę.
Lekkie zmarszczenie nad prawą brwią oznaczało, że z chęcią by to usłyszał. Musiałam go rozczarować.
- Nie. Miało go nie być – wycedziłam przez zaciśnięte zęby.
Ekscytacja wywołana jego wspomnieniem ustąpiła rozdrażnieniu i irytacji. Prawa warga poszła nieznacznie w górę, a delikatna zmarszczka odmalowała się zaraz pod nią.
Postawiłam na stole naczynie, które trzymałam w ręce, po czym ciężkimi krokami weszłam na pierwsze piętro. Gdy tylko przekroczyłam próg pokoju ruszyłam w stronę okna i zamknęłam je z imponującym łomotem.
- A niech wie, że nie ma tu wstępu! – Powiedziałam trochę głośniej niż zamierzałam. – Może lamentować pod tym oknem do samego wieczora! I tak go nie wpuszczę!
Oczywiście wiedziałam o tym, że to nie prawda. Wystarczyłaby zaledwie odrobina jego melodyjnego głosu, jedno spojrzenie w przesiąknięte miłością oczy, w przepraszający uśmiech, bym zmieniła cały scenariusz i z otwartymi ramionami przywitała go w moich objęciach.
Próbując zapobiec temu zdarzeniu, szczelnie zasłoniłam okno purpurową zasłoną.
Nigdy wcześniej tego nie robiłam. Lubiłam, kiedy było jasno we wnętrz domu. Czułam się wtedy bliżej Phoenix. Ponura atmosfera tego pomieszczenia przypomniała mi o klaustrofobii.
Zapaliłam lampkę na biurku i starałam nie patrzeć się w stronę okna. Zrzuciłam z siebie bluzkę i brudne spodnie. Zaczęłam szukać w szafie ubrań na zmianę. Wzięłam je pod pachę i skierowałam się w stronę łazienki.
Gorąca woda ostudziła nieco moje emocje. Doszłam do wniosku, że nie miałoby sensu dłużej boczyć się na Edwarda. Przecież zdawałam sobie sprawę z tego, że nie zostawi mnie na długo. Nawet mówił mi o tym. Miał wrócić przed piątą.
W majtkach - z roztargnienia zapomniałam wziąć ze sobą spodni - ruszyłam w kierunku drzwi. Wychyliłam głowę zza framugi, modląc się, by Charliemu nie przyszło do głowy, przespacerować się korytarzem. Nikogo nie było, więc przeszłam boso po drewnianej podłodze. Stopy miałam wciąż mokre, zatem by nie zamoczyć parkietu, próbowałam stąpać delikatnie i na placach. Drzwi z niewiadomej przyczyny, otwarłam cicho i łagodnie. Zamknęłam je dokładnie, po czym dalej na palcach podeszłam do łóżka.
- Nie zauważyłem wcześniej, że masz tak długie nogi – doleciał do mnie ściszony głos.
Odruchowo obróciłam się w stronę kąta pokoju, gdzie zawsze stał mój miniaturowy fotel bujany. Przerażona nawet nie zauważyłam, kiedy moje kolana ugięły się niebezpiecznie, a ja zjechałam po ramie łóżka.
- Edward! – Wydusiłam z trudem, nieznacznie zerknęłam w stronę okna. Zasłona nadal była hermetycznie zasunięta.
- Charlie mnie wpuścił – powiedział cicho, zauważając moje spojrzenie. No tak. Mogłam się tego spodziewać. – Mam wyjść?
Mówiąc to „zmaterializował” się przy moim boku, zniżył twarz, tak by była na wysokości mojego obojczyka, po czym spojrzał na mnie spod rzęs. Tego się właśnie obawiałam. Zaprzeczyłam ruchem głowy.
Edward wziął mnie delikatnie na ręce, następnie posadził czule na łóżku. Sam ukląkł naprzeciwko mnie.
- Nie chciałem cię przestraszyć.
Zamknęłam oczy próbując uspokoić moje rozchybotane serce. Edward nie pomógł mi w tym jednak w ogóle. Chłodną dłonią odgarnął mi włosy z twarzy, po czym przejechał nią delikatnie po ustach. Druga ręka powędrowała w stronę mojego uda. Mimowolnie drgnęłam z powodu zimna.
- Otwórz oczy.
Kiedy moje powieki uniosły się do góry, zauważyłam zmysłowy uśmiech na twarzy ukochanego.
- Ubierz się. Chcę ci coś pokazać. – Jego miodowe oczy zalśniły z podekscytowania. Musnął wargami mój policzek, po czym rzucił w moją stronę parę spodni, leżących na ziemi.
Zaciekawiona podniosłam się natychmiast, zaraz jednak tego żałując. Jak zawszę zapomniałam o spadzistym dachu nad moją głową. Wciągnęłam pośpiesznie spodnie na nagi i stanęłam wyprostowana.
- Co takiego? – Już nie mogłam się doczekać. Widząc jak ze mnie żartuje (udał, że zamyka usta na kłódkę), przekręciłam delikatnie głowę w prawo, mając nadzieję, że zmieni zdanie.
- To niespodzianka – powiedział jedynie, uśmiechając się przy tym zawadiacko. – Dowiesz się za jakiś czas.
Wiedziałam, że określenie „za jakiś czas” w ustach wampira może oznaczać dość długi okres. Przestępowałam, więc niecierpliwa z nogi na nogę, kiedy ten nieśpiesznie ( o zgrozo!) ruszył w stronę drzwi.
Kiedy zeszliśmy na dół, zauważyłam, że za oknem powoli zapada zmrok. Podekscytowana możliwością spędzenia z Edwardem kolejnych chwil „sam na sam”, uśmiechnęłam się szeroko.
- To nic nadzwyczajnego – powiedział widząc moje uniesienie. – Nie musisz się tak emocjonować.
- Edwardzie – przyjemny dreszcz przeleciałam przez mój kręgosłup, kiedy wymówiłam jego imię. – Czy nie mówiłam ci już, że w twoim towarzystwie wszystko jest nadzwyczajne?
Figlarny uśmiech rozjaśnił jego twarz.
- Charlie, muszę porwać twoją córkę na jakiś czas – oznajmił swoim dźwięcznym głosem, kiedy weszliśmy do salonu.
- Skoro Bella nie ma nic przeciwko – spojrzał na mnie znacząco, ale widząc mój uśmiech zmienił taktykę. – Ma być o dwunastej w domu. I ani minuty później.
- To może być trochę za mało. – Brwi Edwarda złączyły się ze sobą delikatnie.
- Już powiedziałem – odparł stanowczo.
- Tato! Nie mam pięciu lat!
- Spokojnie Bello. Na wszystko będzie czas – powiedział Edward.
Pochylił się w moją stronę, tak jakby chciał mnie pocałować. Zbił mnie nieco z pantałyku, kiedy jego ręka nie natrafiła na moją talię, tylko minęła ją o niecałe pięć centymetrów. Zaraz jednak zrozumiałam, o co chodzi i przesunęłam się delikatnie w jego stronę, tak by Charlie nie widział, że Edward przestawia zegarek o dwie godziny do tyłu. Posłał mi kolejny zawadiacki uśmiech, po czym chwycił mnie za rękę.
- To my już będziemy się zbierać.
Spodobało mi się to, co zrobił przed chwilą. Rzadko widziałam go w roli niegrzecznego chłopca, więc taki postępek jeszcze bardziej ( o ile było to możliwe) poprawił mi humor. Wsiadając do samochodu, zauważyłam na tylnym siedzeniu stos koców, dwie kurtki i czapkę. Edward spostrzegłszy moje spojrzenie, uśmiechnął się po raz setny tego wieczoru i powiedział spokojnie:
- Przydadzą się. Noce o tej porze roku są dość chłodne. – Kolejny zawadiacki uśmieszek.
- Edward, gdzie ty mnie zabierasz? Zaczynam się bać – powiedziałam z lekkim przekąsem.
- I powinnaś. – Znowu tu samo! Niebiosa zlitujcie się nade mną! – Po za tym już ci powiedziałem. To niespodzianka.
Resztę drogi przejechaliśmy w ciszy. Tętno nieznacznie przyśpieszyło, kiedy skręciliśmy w sto dziesiątkę i zatrzymaliśmy się na skraju lasu. Edward w znanym już zwyczaju otworzył mi drzwi, po czym kazał wejść sobie na plecy.
- Co ty znowu wymyśliłeś? Nie lubię lasów, a szczególnie wtedy, kiedy jest w nich ciemno.
- Nie martw się. Przy mnie nic ci się nie stanie.
- Wiem o tym – powiedziałam nieco skwaszona – Wolałabym jednak, nie wsiadać na ciebie.
- Nie ma sprawy. Możemy się przejść. Tylko nie wiem, czy zdążymy tam dojść do północy.
Zrobiłam kwaśną minę, po czym pozwoliłam posadzić siebie na plecach mojego ukochanego. Wzięłam głęboki wdech, zachwycając się po raz kolejny słodką wonią chłopaka. Kątem oka zauważyłam, że zbiera koce z ziemi i wkłada je sobie pod pachę. W ostatniej chwili zamknęłam oczy.
Na polanie byliśmy jakieś dziesięć minut później. Zgramoliłam się z jego pleców i ruszyłam w kierunku, w którym właśnie się znalazł. Z szybkością supermana rozłożył koce na trawie, po czym położył się na nich. Wskazał miejsce przy sobie, dając mi do zrozumienia, bym położyła się koło niego. Czując, ze się czerwienie zrobiłam, o co prosił. Prawą ręką zarzucił na mnie jeden z wolnych koców, po czym wtulił się w moje włosy i zaczął wpatrywać się w niebo. Poszłam za jego przykładem.
To, co zobaczyłam nie dało się opisać. Miliony gwizd nad naszymi głowami świeciły tak mocno i intensywnie, że zapierało dech w piersiach.
- A mówiłeś, że to nic nadzwyczajnego – szepnęłam. – Fenomenalne to jeszcze zbyt mało powiedziane.
- Poczekaj jeszcze chwilę, a zobaczysz coś jeszcze.
Wstrzymałam oddech, kiedy nos Edwarda zaczął delikatnie sunąc po moim policzku. I wtedy to zobaczyłam. Za pierwszym razem myślałam, że mi się przewidziało, kiedy jednak zauważyłam trzecią i czwartą „spadającą gwiazdę”, uzmysłowiłam sobie, że tak nie jest.
- Och… - Wymknęło mi się, kiedy pojedyncze mignięcia, zamieniły się w prawdziwy deszcz. – To jest… To jest…
- … niesamowite, zachwycające, zdumiewające, nietuzinkowe, porywające… - dokończył zdanie Edward. Za każdym razem, gdy wymieniał kolejną cechę, którą mogłam przypisać temu zjawiskowi, całował mnie w innym miejscu.
- Nawet nie patrzysz – powiedziała, chichocząc jednocześnie.
Przeturlał się na plecy i spojrzał w niebo.
- Kiedy zobaczyłem to po raz pierwszy – mówił swoim aksamitnym głosem, – sądziłem, że nigdy nie zobaczę piękniejszej rzeczy. Byłem przekonany, że nic tego nie pobije. Do momentu, kiedy nie spotkałem ciebie. – Uniósł się na łokciu i spojrzał mi w oczy. – Przy tobie wszystko traci na znaczeniu, Bello. Całe piękno świata blednie. Największe marzenia schodzą na drugi plan, bo wiem, że dzięki tobie spełnią się rzeczy, o których nawet nie mógłbym marzyć. Jesteś najpiękniejszą rzeczą, jaka przytrafiła się w moim życiu.
- Zawstydzasz mnie, Edwardzie – powiedziałam lekko się uśmiechają. Przestałam patrzeć w jego oczy, po to by wzrok skierować na migoczące niebo. – O tobie mogłabym mówić to samo.
Przybliżył swoją twarz do mojej, tak bym musiała spojrzeć w jego miodowe oczy.
- Więc mów Bały Aniele, bo twe słowa jak tlen dla mych płuc. Mów, bo brakuje mi powietrza.
- I powietrzem można się zakrztusić – powiedziałam delikatnie gładząc jego zimny policzek.
Krępowałam się, nigdy nie wiedziała, co powiedzieć w takich momentach. Wzięłam głęboki oddech, po czym szepnęłam:
- Serce zaczyna bić szybciej, pocą się dłonie, kolana uginają się, a to tylko, dlatego, że jesteś. Kocham być przy tobie, widzieć twoją twarz pogrążoną w uśmiechu, patrzeć w twoje oczy. Cierpię, gdy cię nie ma, frunę, gdy jesteś…
Nim zdążyłam dokończyć swoją wypowiedź, pocałował mnie namiętnie. Ogień wewnątrz mnie wybuchł ze zdwojoną siłą. Czułam, jak powoli płomienie otulają całe moje ciało. Jak zatracam się w ich kojącym cieple. A później wszystko przestało mieć znaczenie, bo utonęłam w pożarze uniesienia. |
|
|
|
|
|
|
AnaBella
Człowiek
Dołączył: 24 Paź 2008
Posty: 92 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wrock
|
Wysłany:
Pon 19:42, 24 Lis 2008 |
|
Chociaż nie lubię pisać postów typu 'ekstra,pisz dalej', bo uważam to za zbędne nabijanie sobie konta, to widzę żeś nowonarodzona więc dodam odwagi;) Scena ładna, napisane też lekko i się miło czyta. Wreszcie jakieś wyjścia, a nie siedzenie tylko w domu Belli czy odwiedziny u Cullenów, a to kolejny plus:) Mam nadzieję że to nie jest kolejny opis ich peirwszego razu, czy zbyt rozumiem niedopowiedzenie? W każdym raize jeśli znów złapie Cię wena to naskrob coś jeszcze! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Snopy
Dobry wampir
Dołączył: 25 Wrz 2008
Posty: 727 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Lublin |
|
Wysłany:
Pon 19:44, 24 Lis 2008 |
|
Napisałam taki dłuuuuuuuugi komentarz, ale mój komputer mnie nie kocha. Będzie w skrócie:
Masz bardzo przyjemny styl :)
Lekkość czytania - plus, pomysł - plus.
Cytat: |
Drzwi z niewiadomej przyczyny, otwarłam cicho i łagodnie. |
Otwarłam? Proszę, no!
Tego zdania w ogóle nie musiało być, ale jeśli już - otworzyłam, błagam.
Ogólnie to bardzo fajne jest, czekam na następne prace
p,
Snopy. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Magal
Człowiek
Dołączył: 23 Wrz 2008
Posty: 60 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 14:56, 25 Lis 2008 |
|
nawet ja wychwaszczam parę błędów ale to nie ma wpływu na to ze dobrze się czytało. Podobało mi się ze wyglądu na moment opisu dość niezwykłego. Odwagi i pisz dalej!!! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
nessi
Wilkołak
Dołączył: 05 Sie 2008
Posty: 134 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Akademii Cross
|
Wysłany:
Śro 8:43, 26 Lis 2008 |
|
Tak opowiadanie zwala z nóg,szczególnie końcówka-piękna .Bardzo podoba mi scenografia(otoczenie) w jakiej umieściłaś bohaterów-świetny pomysł z tym deszczem gwiazd.No i Edward taki jakiego kochany najbardziej :D czuły,opiekuńczy i zaskakujący.Napradę super!Nie patrzę na błędy bo nie jestem od poprawiania.Licze po cichu na kolejne opowiadanko w Twoim wykonaniu :D |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez nessi dnia Śro 10:39, 26 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Anahi
Dobry wampir
Dołączył: 06 Wrz 2008
Posty: 2046 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 150 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: wlkp.
|
Wysłany:
Sob 14:06, 29 Lis 2008 |
|
Matko! to było piękne.. Popłakałam się przy końcówce..
Kocham takiego Edwarda < 3
Po cichutku liczę na ciąg dalszy .. xD |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
zgredek
Dobry wampir
Dołączył: 21 Sie 2008
Posty: 592 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 51 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Antantanarywa
|
Wysłany:
Sob 18:10, 29 Lis 2008 |
|
Napisałaś to świetnie - czytałam z przyjemnością, a najczęściej przymuszam się do brnięcia przez ff. Wciągające - chociaż takie proste :D
Jednak pokuszę się o krytykę - mam nadzieję, że autorka nie będzie mi miała tego za złe:
Fragment tekstu napisany kursywą - chyba niepotrzebnie. Skoro wszystko było z perspektywy Belli, to po co zaznaczać, że "pomyślała"? No chyba, że to ja czegoś nie wyczułam w tym momencie. Wystarczyłoby zwykłą czcionką.
Nazywanie Belli "rzeczą" przez Edwarda było takie... nie mogę znaleźć słowa, ale oderwałam się w tym momencie na chwilę od czytania i zastanawiałam, czy w książce Edward użył takiego sformułowania... bo to, szczerze mówiąc, odepchnęło mnie. Nie chciałabym być przez nikogo nazwana "rzeczą"...
To jak Edward mówił Belli, że wszystko blednie przy niej... Takie edwardowe, ale jednak chciałabym przeczytać jakieś oryginalne komplementy, a nie tylko porównywanie do gwiazd, skarbów, etc. To samo myślę o Białym Aniele. Zbyt proste - tak, miało być romantycznie, ale... nie gustuję w tego typu romantyźmie. W dzieciństwie oglądałam zbyt wiele seriali i telenowel, by nie uznać tego za kicz. Romantyzm ma zaczarowywać, nie śmieszyć, a tego typu porównania przypominają mi słowa piosenek znanego skądinąd zespołu Feel :P
i jeszcze "zbić z pantałyku" - zwrot uwielbiany przez tłumaczkę, jednak myślę, że większość forumowiczów woli "zbić z tropu"
pozdrawiam i życzę weny :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Anna Scott
Zły wampir
Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 335 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: New York- Kerry -Londyn- Trondhaim ... Tam gdzie Diabeł mówi "Dobranoc"...
|
Wysłany:
Nie 0:20, 30 Lis 2008 |
|
OMG...
Tyle zdołałam wydusić czytając Twojego FF.... Bogowie, nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, ale masz DARRRRRRRRRR!!!!!!!!!!! Naprawdę mi się podobało :o
Zachowałaś wszystkie cechy bohaterów, ich sposób mówienia (np, "- Więc mów Bały Aniele, bo twe słowa jak tlen dla mych płuc. Mów, bo brakuje mi powietrza. ", po prost BOOOSKIE), zachowania, tok myślowy i z takiej niepozornej, aczkolwiek romantycznej "niespodzianki" zrobiłaś supre historie
Czyta się to lekko, szybko i sprawnie.... i ma się niepohamowaną ochotę na ciąg dalszy
Już się nie mogę doczekać!!!
Życzę, aby wena nadeszła Ci z pomocą jak najszybciej
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
sheila
Zły wampir
Dołączył: 12 Lis 2008
Posty: 428 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Hogwart w La-Push, na Upper East Side.
|
Wysłany:
Nie 17:01, 30 Lis 2008 |
|
Noo Noo ;] Proste, ale jakże przyjemne!
Mam nadzieje, że mogę liczyć na nastepną część.? ;D
PozDrawiam ;* |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Anahi
Dobry wampir
Dołączył: 06 Wrz 2008
Posty: 2046 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 150 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: wlkp.
|
Wysłany:
Pon 14:35, 08 Gru 2008 |
|
Sienna będziesz pisać kolejne części? |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Pon 18:07, 08 Gru 2008 |
|
Anahi napisał: |
Sienna będziesz pisać kolejne części? |
Prawdę mówiąc ten wątek miałam zamiar zostawić już w spokoju. Mam wrażenie, że jakbym pisała dalej stałoby się to dość nudne… tyle już było scen E&B, że aż trudno wymyślić coś oryginalnego. Posty pisać będę jednak dalej, mam już jeden na boku (muszę dokończyć), więc myślę, że wkrótce się pojawi.
Aczkolwiek, jeżeli wam na tym zależy mogę spróbować naskrobać ciąg dalszy. |
|
|
|
|
Snopy
Dobry wampir
Dołączył: 25 Wrz 2008
Posty: 727 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Lublin |
|
Wysłany:
Pon 19:10, 08 Gru 2008 |
|
ZALEŻY, ZALEŻY!
Dobry FF'ów nigdy za dużo Czekamy. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Anna Scott
Zły wampir
Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 335 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: New York- Kerry -Londyn- Trondhaim ... Tam gdzie Diabeł mówi "Dobranoc"...
|
Wysłany:
Pon 19:30, 08 Gru 2008 |
|
NO CHYBA ŻARTUJESZ
NIE CHCESZ KOŃCZYĆ
BĘDZIE FOCH Z PRZYTUPEM
JA TU CZEKAM, DUSZĘ I NAJLEPSZE MIESIĄCE ŻYCIA TRACĘ, A TY MI MÓWISZ....
NIE NO WZYWAJCIE ERKE....
ZAWAŁU DOSTANE....
BUU.... NAPISZ CHOĆ TROCHĘ CO BĘDZIE DALEJ...
PROSZĘ, PROSZĘ, PROSZĘ... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Anahi
Dobry wampir
Dołączył: 06 Wrz 2008
Posty: 2046 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 150 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: wlkp.
|
Wysłany:
Pon 19:46, 08 Gru 2008 |
|
Sienna zależy nam .. Napewno Ci wyjdzie. Ja przynajmniej w Ciebie wierze ;* |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Evie
Nowonarodzony
Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 25 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 15:05, 10 Gru 2008 |
|
Bardzo podoba mi się Twój styl pisania, taki podobny do SM, ale jednak nie ten sam.
I nie wierzę, ze następna część mogłaby być nudna
Mam nadzieję na ciąg dalszy :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
sheila
Zły wampir
Dołączył: 12 Lis 2008
Posty: 428 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Hogwart w La-Push, na Upper East Side.
|
Wysłany:
Pią 15:46, 12 Gru 2008 |
|
Tak Tak Tak!
Dołączam sie do komenatrzy powyżej.!
Czekamy na dalsze części!
Jak mozesz pozostawic nas z takim niedostytem??!! :P
Moze i egoistyczne myslenie, ale zobacz jak Cie wychwalamy! :P |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Ginger!
Zły wampir
Dołączył: 13 Gru 2008
Posty: 448 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 24 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Śro 0:27, 24 Gru 2008 |
|
Czyta się miło, pomysł jak najbardziej in plus, wykonanie też. Jedyne, co średnio mi się podoba to sama końcówka. Zbyt podniosła, górnolotna jak dla mnie.
Chętnie przeczytam jeszcze coś Twojego, niekoniecznie dalszy ciąg tej scenki. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
an_mo
Wilkołak
Dołączył: 09 Wrz 2008
Posty: 143 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z Muppetowa xd
|
Wysłany:
Śro 15:48, 24 Gru 2008 |
|
A ja sądze, że było naprawde dobre to co napisałaś, i faktycznie nie ma po co tego ciągnąc...
Nie lepiej pozostawić czytających w takim stanie ... uniesienia emocjonalnego :)?
Pisz naturalnie dalej, ale inne historie :) czekam z niecierpliowścią :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
keyshu
Człowiek
Dołączył: 25 Kwi 2008
Posty: 60 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce
|
Wysłany:
Nie 20:45, 28 Gru 2008 |
|
Gratuluję talentu :D pisz dalej ! styl lekki, uczuciowy i bardzo ładny :D
mam tylko małe zastrzeżenia odnośnie treści wiem że możecie uznać że się czepiam sorry ale te porzeczki w lesie ?????!!!! zbierane na kolanach???? to raczej borówki :D
nie spotkałam się z porzeczkami rosnącymi w lesie nawet dziko !!!!!
i to chyba by było na tyle
a i jeszcze ten nieszczęsny "pantałyk" wkurza mnie ten zwrot tak lansowany przez naszą tłumaczkę książek
ale ogólnie popieram radosną twórczość :D do boju! do boju! do boju! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dropout
Wilkołak
Dołączył: 23 Gru 2008
Posty: 183 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 21:12, 28 Gru 2008 |
|
Czytam, czytam, czytam i myślę "Błędy są". Ale...
Sama sobie dopisywałam wyobraźnią literki i było ok. Lekkie, cudne, świetne.
A o co się pokłócili? ;D Jestem ciekawa.
Ahh... Albo napisz kontynuację, albo napisz nowe. Bo piszesz tak fajnie. Lekkie błędy np : myślała, zamiast myślałam itd. Znalazłoby się, ale jak czytam, zapominam, że mogą być jakieś błędy. Widzę obrazy, nie litery
Brawo dla ciebie i życzę dalszych ff'ów |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|