|
Autor |
Wiadomość |
lirru
Człowiek
Dołączył: 11 Sie 2009
Posty: 87 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z nieba spadłam:)
|
Wysłany:
Śro 19:53, 30 Wrz 2009 |
|
I.
Jest to mój pierwszy taki tekst umieszczany na forum. Wiem, że muszę się jeszcze wiele nauczyć, dlatego proszę o kk i rady, co i jak mogę zmienić na przyszłość (i czy w ogóle mam patrzeć w przyszłość w zakresie literackim :) )
Wiem, że tytuł jest strasznie banalny i nie oddaje do końca treści tej miniaturki, ale niestety zabrakło wena :D
[AU/AH] postacie minimalnie odbiegają charakterem od bohaterów sagi.
Beta: niezastąpiona i genialna Mille , której serdecznie dziękuję :)
***
PWE
„Nareszcie piątek... Znów zobaczę moją Bellę. To zadziwiające, że chociaż chodzimy ze sobą już jakiś czas, ciągle nie mam jej dość… Co więcej – najchętniej zjadłbym ją na śniadanie. Albo kolację… ze śniadaniem. Ta dziewczyna jest po prostu doskonała! Piękna, utalentowana, seksowna, i przede wszystkim dobra. Żałuję, że nie możemy spotykać się codziennie, ale niestety - takie są „zalety” studiów na różnych wydziałach… To i tak cud, że trafiliśmy na jeden uniwersytet. Szkoda tylko, że Bella na dziennikarstwo, a ja na medycynę… Ale trzeba się cieszyć tym, co mamy i szukać jakichś plusów w tej sytuacji. Ciągle jeszcze pozostają nam dla siebie całe weekendy. Boskie weekendy! Dobra, koniec tego, zanim się całkiem rozmarzę!” - zrugałem się w myślach i spojrzałem na zegarek. „O cholera! Zostało mi tylko pół godziny na prysznic i dotarcie do pokoju mojej dziewczyny”. Zaciągnąłem się ostatni raz i szybko zgasiłem niedopałek, wyrzucając peta przez barierkę na balkonie.
Godzinę później stałem już pod drzwiami Belli, czekając na nasz powitalny pocałunek jak stęskniony kotek na swoją myszkę. „Otworzyła mi drzwi prawie natychmiast, co oznacza, że także za mną tęskniła”. Uśmiechnąłem się w duchu i szybko ją do siebie przyciągnąłem. Kiedy jednak chciałem złożyć pocałunek na jej ustach, napotkałem opory…
PWB
„Boże, jak tak dalej pójdzie, to zwariuję! Jeżeli już do tego nie doszło, bo w tym momencie moje zachowanie jest co najmniej dziwne… Stoję na balkonie, przy dziesięciostopniowym mrozie, ubrana tylko w top na ramiączkach i szorty, wypłakując oczy przez swojego idealnego faceta, który jednak okazał się mieć wady… Na początku naszego związku nie zwracałam uwagi na pewne aspekty życia Edwarda, ale ostatnio zaczęły mnie one strasznie irytować… W końcu każda kobieta chce być jedyną miłością swojego mężczyzny. Uwielbianą i najważniejszą. Niestety życie jest zwykle dalekie od ideału. W związkach czasem musimy iść na kompromisy… Cóż z tego, że nie posiadam całego serca Edwarda? Może jest tak wielkie, że znajdzie się tam miejsce nie tylko dla mnie…” - zaczynałam się już w tym wszystkim gubić.
- Co to, to nie, Bello Swan! – piskliwy, mentalny głosik zaczął wrzeszczeć w mojej głowie. - Zachowajże odrobinę godności! Nie możesz być ostatnią niedorajdą i fajtłapą bez poczucia własnej wartości… Pamiętaj, faceta trzeba sobie wychować! To ty jesteś najważniejsza!
„Boże, ten pisk w uszach stał się bardziej aktywny ostatnimi czasy. To chyba najlepszy dowód na to, że zwariowałam… Ale chrzanić to! Ma w końcu rację. Dzisiaj wieczorem wygarnę wszystko Edwardowi i dam mu minutę na podjęcie decyzji”. Uch, po tych postanowieniach zrobiło mi się lepiej na sercu; z przyzwyczajenia zerknęłam na zegarek. „O cholera!” - zaklęłam w duchu, zorientowawszy się, że mam tylko pół godziny na przygotowanie się przed przybyciem Edwarda. Szybko wbiegłam do pokoju, gubiąc po drodze buty na balkonie. Ostatecznie dałam sobie z nimi spokój i z prędkością błyskawicy wpadłam do łazienki.
Dokładnie trzydzieści minut później usłyszałam natarczywe pukanie do drzwi. Uśmiechnęłam się w duchu na zniecierpliwienie ukochanego, a kilka motylków zatrzepotało mi w brzuchu. „Spokojnie, Bello! Masz do załatwienia bardzo ważną misję” – uspokoiłam się, przemywając twarz zimną wodą i uważając jednocześnie, żeby nie rozmazać maskary. Na koniec nałożyłam na usta warstwę błyszczyku i podeszłam do drzwi, otwierając je na oścież. „Boże! Jaki on jest przystojny! Te jego miedziane włosy i krzywy uśmieszek przypominają mi moją ukochaną postać z dzieciństwa – kota Garfielda, a jego zielone, magnetyzujące oczy świecą się niemal nadnaturalnym blaskiem, doskonale komponując się z bladością jego cery... No to przepadłam!” Przybliżyłam się do niego z głupkowatym wyrazem twarzy. Nagle, gdy nasze usta dzieliły milimetry, czar prysł i całe moje pożądanie zniknęło. Wysunęłam się z jego objęć, wstrzymując oddech i przygotowując się na naszą rozmowę. Tymczasem Edward patrzył się na mnie z otwartymi ustami i, całkowicie zszokowany, czekał na moje wyjaśnienia.
- Paliłeś – powiedziałam cichym, ale stanowczym tonem, w którym można było wyczuć nutkę zażenowania. Chłopak nie odpowiedział; zmrużył lekko powieki i zmarszczył brwi. – Bo zawsze po paleniu masz taki nieprzyjemny oddech, a ja czuję się tak, jakbym właśnie lizała popielniczkę* – dokończyłam niewinnym głosem, patrząc mu jednocześnie w oczy i wściekle się rumieniąc. „Pięknie! Teraz wyglądam jak zażenowany, wielki pomidor” – pomyślałam z sarkazmem, lekko się przy tym krzywiąc. On natomiast wzdrygnął się na ten komentarz. Szybko jednak opamiętał się i objął mnie w talii.
- Kochanie, przecież ja nie wiedziałem, że ten mój mały nałóg aż tak ci przeszkadza – zaczął mówić do mojego ucha swoim aksamitnym, uwodzicielskim głosem, uważając jednocześnie, żeby nie dmuchać mi w twarz oddechem. – Jeżeli chcesz, mogę rzucić to cholerstwo – wyszeptał jeszcze ciszej, a mi po kręgosłupie przeszedł dreszcz.
- Więc nie będę już musiała dzielić się tobą ze szlugami? – zapytałam z nieukrywaną nutką nadziei w głosie, wywołując tym szeroki uśmiech na twarzy Edwarda.
- Oczywiście, że nie. Jesteś dla mnie najważniejsza – odpowiedział żarliwie i przycisnął swoje gorące wargi do mojego karku. Ja tymczasem, korzystając z okazji, wyjęłam z tylnej kieszeni dżinsów gumę do żucia i, gdy tylko oderwał się od mojej skóry, wsunęłam mu jedną do ust. Jak na dzisiejszy wieczór - musi wystarczyć.
*Tekst z "Mody na sukces", który był poniekąd inspiracją dla tej miniaturki :D (żeby nie było oglądam średnio 5 odcinków rocznie, ale ta scena akurat przypadła mi do gustu )
*** |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez lirru dnia Pią 18:37, 16 Paź 2009, w całości zmieniany 6 razy
|
|
|
|
|
|
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Śro 21:29, 30 Wrz 2009 |
|
jak dla mnie bez fajerwerków...
ale...
ładnie piszesz... naprawdę ładne opisy... niemal brak dialogów, który o dziwo mi nie przeszkadza :P można się zaczytać, ale mody na sukces nie oglądałam - tak mnie nie skusisz :P
mnie się podoba :)
pozdrawiam
kirke |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Puszka
Zły wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 305 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: 1505 10th Street, Santa Monica, CA 90401
|
Wysłany:
Śro 21:45, 30 Wrz 2009 |
|
hm.
mody na suukces nie oglądam.
ale jestem wielką fanką tego typu opowiadań . ; p
znaczy, mam nadzieję, że będzie romantycznie ; p
Zdziwiło mnie to jak oboje postrzegają swój związek - Ed. jako idealny, Bells. zaczyna doskwierać coś. ; p
nie wiem może to moje wrażenie tylko .
podoba mi się! ; )
pozdrawiam, Puszka. :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dilena
Administrator
Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 1801 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 158 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 8:36, 01 Paź 2009 |
|
Przeczytałam to się wypowiem, bo tak wypada :)
Nie ma szału, ale jest fajnie.
Mam zastrzeżenie do zapisu myśli Belli w cudzysłowach, ale zapewne Mille mi zaraz będzie chciała kopnąć do d. więc o błędach milczę :D
Mogłaś zrobić spację po PWE i PWB - tak dla estetyki. Uważam, że tekst jest miejscami zabawny, na pewno lekki. Nie ma charakteru, który zmusza do wielkich refelksji, nie ma też byków,które przeszkadzają bardzo w czytaniu, w końcu masz SuperBetę, więc co się dziwić :D
Charakter mini jest (bo to jest mini, prawda? - szczerze mówiąc wygląda tak, że się prosi o kontynuacje) zwyczajny, normalny, ale nie zaskakujący.
Jak na pierwszy raz ładnie, więc pisałabym dalej gdybym była Tobą, a jak coś jeszcze stworzysz daj mi znać na pw, to przeczytam. Dil. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mille
Wilkołak
Dołączył: 12 Kwi 2009
Posty: 190 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Wschodu, nie wiadać? xd
|
Wysłany:
Czw 15:23, 01 Paź 2009 |
|
Dil, dziś dzień dobroci dla zwierzaczków, wiec nię będę krzyczeć:*
Zapis myśli w cudzysłowie jest poprawny, o ile mi wiadomo. Wybrałam tę formę, ponieważ tych myśli było całkiem sporo, niż w przypadku np. pojedynczego zdania, gdzie zawsze można dodać "pomyślał". W grę wchodziła tez kursywa, ale podczas kopiowania tekstu mogłaby zostać przez przypadek"pominięta".
Jeśli zauważyłaś jakieś jeszcze błędy - śmiało CBS nie gryzę:* |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
lirru
Człowiek
Dołączył: 11 Sie 2009
Posty: 87 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z nieba spadłam:)
|
Wysłany:
Śro 22:09, 07 Paź 2009 |
|
Na wstępie chciałabym podziękować za wszystkie komentarze. które naprawdę zmotywowały mnie do napisania kolejnego tekstu :D
Proszę też o kolejne kk :D
SuperZbetowała Mille, której też bardzo dziękuję :)
„Rocznica”
PWB
Było późne popołudnie, a ja właśnie szykowałam się na spotkanie z narzeczonym. Musiałam się pospieszyć, bo miał się pojawić już za kwadrans. Jeszcze raz przeanalizowałam w myślach, czy o czymś nie zapomniałam, ale wszystko wydawało się być w jak najlepszym porządku. Teraz pozostało mi tylko czekać na mojego mężczyznę.
Usłyszawszy dzwonek do drzwi, wygładziłam zieloną sukienkę i pobiegłam otworzyć. Kiedy go zobaczyłam, nerwowo przygryzłam dolną wargę - jak zwykle wyglądał znakomicie. Ciemnobrązowa koszula doskonale opinała jego umięśnione ciało i świetnie współgrała z ciemną karnacją. Na jego twarzy pojawił się zawadiacki uśmiech. Jedyne, co mnie zaniepokoiło, to jego oczy. Były podkrążone i przepełnione smutnym poczuciem winy. Patrzył na mnie zbyt intensywnie, jednocześnie jego wzrok był nieobecny. Ogarnęły mnie złe przeczucia, które jednak bardzo szybko odsunęłam na bok, całując go na powitanie i przyjmując bukiet pachnących róż.
Siedzieliśmy w salonie, oglądając komedię, kiedy z ciekawości wzięłam jego Blackberry i zaczęłam przeglądać maile. To była nasza niepisana umowa: żadnych tajemnic. W gruncie rzeczy nie dostał nic ciekawego, kilka reklam i jakieś powiadomienia z pracy. Już chciałam odłożyć telefon, gdy coś przykuło moją uwagę:
Kochanie, muszę Ci powiedzieć, że jesteś dla mnie wyjątkową osobą. Przy Tobie zapominam o całym świecie. Wyglądałaś pięknie wczorajszej nocy. Mam nadzieję, że wkrótce ponownie się spotkamy i razem odnajdziemy szczęście. Całuję, J.
„Co to jest, do cholery!” Zszokowana obejrzałam telefon trzymany w dłoniach. Jakaś irracjonalna część mnie miała nadzieję, że to tylko głupi żart, idiotyczny koszmar, podświadomie ukazujący dręczące mnie obawy. Poczułam, jak moje serce pęka na pół. Człowiek, którego uczuć byłam pewna w stu procentach, zawiódł moje zaufanie i skrzywdził mnie, jak nikt wcześniej. Rozwścieczona poderwałam się z miejsca i rzuciłam telefonem. Chwyciłam przyniesione przez Jacoba kwiaty i czekoladki, i bez słowa wyjaśnień, rozsypałam na trawniku przed domem.
- Bello, to nie tak, pozwól mi wszystko wyjaśnić – usłyszałam za plecami ciche skomlenie. – Bello, proszę…
- Nie! Nie potrzebuję żadnych głupich tłumaczeń! Ten e-mail jest wystarczająco jasny – powiedziałam i podniosłam jego buty, wystawiając je za drzwi. – Idź i szukaj swojego szczęścia. Ja już nie będę ci w tym przeszkadzać! – Wyprostowałam się i z podniesioną głową wskazałam mu wyjście. W jego oczach zobaczyłam strach, a na policzkach zaczęły pojawiać się delikatne rumieńce. Poczułam ogromną chęć uderzenia go z całej siły, aby poczuł ból, cierpienie, choć w jednej setnej tak mocne, jak moje w tamtej chwili. Powstrzymałam się jednak przed wymierzeniem mu policzka. Zamierzałam zakończyć naszą znajomość, zachowując przy tym resztkę godności.
- Jacob, uprzejmie cię proszę, wyjdź – wycedziłam przez zęby, starając się nie wybuchnąć. Ale on ciągle stał przede mną i gapił się zszokowany.
- Żartujesz, prawda? – zdołał z siebie wykrztusić. – Kochanie, to jest nasza rocznica. Proszę, nie zostawiaj mnie. Przecież wiesz, że ja dla ciebie wszystko... – zaczął się tłumaczyć, a w jego oczach pojawiły się łzy. „Dlaczego każdy facet myśli, że przez płacz wzbudzi poczucie winy; sprawi, że kobiece serce zmięknie? Żałosne, doprawdy!” – Ten e-mail, to…
Pieprzyć moją godność.
- Czy ty nie rozumiesz, że nie chcę już tego słuchać?! Nie chcę cię więcej widzieć na oczy! A teraz zrób mi przysługę i wypieprzaj z mojego domu! – mówiąc to, zdjęłam pierścionek i cisnęłam przed siebie w ciemną otchłań. Skorzystałam też z okazji, gdy Jake przekroczył próg, i zamknęłam mu drzwi przed nosem. Dopiero teraz pozwoliłam sobie na płacz. Łzy wypełniły moje oczy, po czym spłynęły strumieniami po policzkach. Wyjęłam wino z barku. Nie pozostało mi nic innego, jak tylko utopić smutek w alkoholu, ukoić żal lampką czy dwiema czerwonej cieczy. Po pewnym czasie poczułam się strasznie zmęczona. Ostatnimi siłami udałam się do sypialni i niedbale wdrapałam na łóżko, zapadając w głęboki sen.
Obudziły mnie jasne promienie słońca, wpadające przez okno. Kiedy próbowałam się rozbudzić, usłyszałam cichy chichot. Nie byłam jednak pewna, czy był prawdziwy, czy to może kolejny wymysł mojej chorej wyobraźni. Nagle zimne, silne ramiona objęły mnie w pasie i przytuliły do siebie.
- Dziewczyno, ale ty masz sny – wyszeptał mi do ucha rozbawiony baryton. Wspomnienia zaczęły napływać falami. Zarumieniłam się wściekle, przypominając sobie ze szczegółami wszystkie senne wydarzenia oraz fakt, że Edward zapewne słyszał każde moje słowo wymamrotane w letargu. Jego wampirzy słuch nie pominął pewnie żadnego z moich, nawet najcichszych, westchnień...
- To znaczy, że słyszałeś wszystko? Znowu mówiłam przez sen? – nie wiedzieć czemu, musiałam się upewnić.
- Oczywiście - wymruczał słodko do mojego ucha i, wyczuwając chyba napięcie, pogładził mnie po łopatce. – Nawet nie masz pojęcia, jaki byłem szczęśliwy, słysząc: Jacob, wypieprzaj z mojego domu. To było jak spełnienie marzeń, że wreszcie pozbyliśmy się tego psa – wyszeptał zamyślony. Już miałam się na niego gniewać, ale poczułam, jak przyciska swoje kamienne wargi do mojego obojczyka. Jego fantastyczny zapach wypełnił moje nozdrza. I w jednej chwili wszystko inne przestało mieć znaczenie. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez lirru dnia Śro 22:12, 07 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Dilena
Administrator
Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 1801 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 158 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 12:19, 08 Paź 2009 |
|
Dzięki za powiadomienie :)
Jest to ładne. Musisz zrozumieć na początek, że na forum jest natłok podobnych tekstów. Nie mówię, że spotkałam się z takim pomysłem, ale już same osoby Jacoba czy Edwarda stają się w jakiś sposób nużące. Trzeba zrobić coś innego, lepszego, żeby przykłuć uwagę. Tobie się udało zainteresować mnie postawą Belli. Wszystko było naturalnie ciekawe i za to wielki plus.
Zdecydowanie lepiej niż poprzednim razem, pisz dalej.
Weny, Dil |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
lirru
Człowiek
Dołączył: 11 Sie 2009
Posty: 87 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z nieba spadłam:)
|
Wysłany:
Czw 20:16, 08 Paź 2009 |
|
Dzięki Dil :)
Hmm wiesz, ja chyba doskonale rozumiem, że moje teksty nie są oryginalne, ale nie chcę się rzucać na głęboką wodę, kiedy nie jestem na to przygotowana. Staram się zaczynać od banałów :) Może za jakiś czas zrealizuję ambitniejszy pomysł, który chodzi mi po głowie odkąd przeczytałam sagę. Poczekam na to jednak aż się troszkę podszkolę :D
Boję się po prostu, że spieprzę jakiś świetny pomysł w zalążku i już nic się nie da z nim zrobić :)
Więc, jak narazie umieszczam same lekkie teksty. Ale pożyjemy zobaczymy.
PS. właśnie skończyłam kolejną miniaturkę. teraz trzeba tylko wstukać do komputera, wprowadzić drobne poprawki i odesłać do bety :) Nie spokałam się jeszcze z takim pomysłem na forum, więc mam nadzieję że nie będzie tak źle :)
Prosiłabym także o troszkę większy odzew :) Byłoby miło poznać wasze odczucia co do moich opowiadań. Nie bójcie się mnie krytykwać. Wyłapywanie błędów też pomaga
EDIT: Spoko, Mil. Wybaczam Ci, bo podzielam Twoje zdanie :D |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez lirru dnia Pią 16:43, 09 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Mille
Wilkołak
Dołączył: 12 Kwi 2009
Posty: 190 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Wschodu, nie wiadać? xd
|
Wysłany:
Czw 21:09, 08 Paź 2009 |
|
lirru napisał: |
Prosiłabym także o troszkę większy odzew :) |
Niestety ten dział nie jest zbyt popularny, a szkoda:(
Dlatego postanowiłam podnieść statystyki, komentując Twoje miniaturki;) Żartuję, po prostu jestem sentymentalna i czuję z nimi pewną więź :)
Postaram się być obiektywna (pff, jakby to było w ogóle możliwe:P). Pierwszy tekst podobał mi się bardziej - pomysł był z jednej strony prosty, z drugiej te fajki podbiły moje serce:D Antynikotynowe przesłanie - tego jeszcze nie było! xD Kreacje bohaterów - odejście od kanonu w całkiem fajnym kierunku - również mi się podobały.
Druga mini też nie była zła, ale w porównaniu do poprzedniej - mniej przypadła mi do gustu, z dwóch powodów. Ogólnie motyw snu ciężko sprzedać, i nie ma sensu mieć o to pretensje do Ciebie. Po prostu to dość oklepany, przewidywalny - również na tym forum - element. Druga kwestia to kreowanie Belli, która z jednej strony pozostaje skryta w uczuciach, tak jak w książce, z drugiej jednak pozwala sobie na wyrzucenie emocji w postaci wulgarnych słów skierowanych do Jacoba. Tylko my wiemy, co było w pierwotnej wersji... Nie mam nic przeciwko bluzganiu, ale uważam, że bezpieczniej jest używać tych słów dopiero, gdy charakter bohatera jest już porządnie zarysowany, co niestety w tak krótkich formach jest raczej trudne, o ile w ogóle możliwe. Po prostu chodzi o to, że mamy normlaną, może nawet grzeczną Bellę, która wyjeżdza z "wypie...". To jest mało naturalne, a ściślej - może wydać się komiczne albo nawet niesmaczne;)
Żeby nie było tak całkiem na nie, bo nie jest():
Cytat: |
To było jak spełnienie marzeń, że wreszcie pozbyliśmy się tego psa – wyszeptał zamyślony |
Ten tekst mnie rozwalił
Co do prostych pomysłów - uważam, że są dobre, nie tylko na początek. To prawdziwa sztuka przyciągnąć czytelnika zupełnie błahą ideą. Dlatego jeszcze raz gratuluję fajek. xD |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dilena
Administrator
Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 1801 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 158 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 8:05, 09 Paź 2009 |
|
Cytat: |
Hmm wiesz, ja chyba doskonale rozumiem, że moje teksty nie są oryginalne, ale nie chcę się rzucać na głęboką wodę, kiedy nie jestem na to przygotowana. Staram się zaczynać od banałów |
Nie chodziło mi o to, że jesteś przewidywalna i banalna. Srsly, ta miniatura bardzo mi się podobała. Chciałam po prostu, żebys zrozumiała mój komentarz. Trudno jest jak dla mnie teraz coś chwalić, a szczególnie krótkie teksty, bo przeważnie coś podobnego już tu gdzieś było. Mówiąc, że podobała mi się Bella miałam na myśli ogół, bo przecież ona była tutaj narratorem, tak? :) Nie, nie uważam, że ta praca była banałem. Absolutnie. Jak dla mnie powiedzmy spokojnie na +4, tak po nauczycielsku
Cytat: |
Niestety ten dział nie jest zbyt popularny, a szkoda:( |
Dokładnie, Mill... Wielka szkoda. Ja bardzo lubię czytać miniaturki, trochę mniej drabble, bo są wiadomo, bardzo krótkie i tu trzeba się naprawdę postarać. A myślę, że własnie takie krótkie utwory dużo mówią o autorze. Życzyłabym sobie i nam wszystkim, żeby więcej osób komentowało utwory w kawiarence. Ja wiem, że czasem jest trudno powiedzieć coś o krótkim tekście, ale plzz... przecież powinniśmy się wszyscy rozwijać, nie? Odzewu, ludzie :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mille
Wilkołak
Dołączył: 12 Kwi 2009
Posty: 190 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Wschodu, nie wiadać? xd
|
Wysłany:
Pią 9:36, 09 Paź 2009 |
|
Dilena napisał: |
Życzyłabym sobie i nam wszystkim, żeby więcej osób komentowało utwory w kawiarence. Ja wiem, że czasem jest trudno powiedzieć coś o krótkim tekście, ale plzz... przecież powinniśmy się wszyscy rozwijać, nie? Odzewu, ludzie :D |
Czy ja wiem, czy aż tak trudno napisać coś o krótkim utworze? Uważam, że nie każdy komentarz musi być obszerny i superkonstruktywny;) Wiem, że kiedyś było głośno na temat nic niewnoszących (Matko, jak to napisać poprawnie?:D) komentarzy, ale...
Czasem wystarczy sama świadomość, że ktoś przeczytał i zostawił po sobie "znak", a napisanie "podobało mi się, ponieważ..." albo nawet "podobało mi się to i to", "nie podobało mi się tamto" już jest jakąś informacją, a przede wszystkim - motywuje autora tudzież uświadamia go, żeby zajął się np. zbieraniem znaczków
edit: Li, sorry za offtop w Twoim temacie |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Mille dnia Pią 9:37, 09 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
lirru
Człowiek
Dołączył: 11 Sie 2009
Posty: 87 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z nieba spadłam:)
|
Wysłany:
Pią 18:32, 16 Paź 2009 |
|
Dodaję kolejną błahostkę, która miała być zabawna, ale nie mogę stwierdzić czy mi wyszła, bo nie jestem obiektywna :D .
Muszę też stwierdzić, że zabawne teksty piszę mi się łatwiej od tych zupełnie poważnych, więc nie zamierzam brać się za te drugie
Betowała Mille, której serdecznie dziękuję za użeranie się z tą moją grafomanią :D
Liczę na kk :D
PWB
- Edwardzie, czy ty nie rozumiesz, że ja nie jestem jeszcze na to gotowa?! – krzyknęłam do niego po raz chyba już setny tego wieczoru.
- Ależ, Bello, tylko pomyśl… Jeśli zdecydowałabyś się na to, bylibyśmy już na zawsze razem… Ja cię kocham, ty mnie kochasz, czego więcej potrzeba nam do szczęścia? – zapytał, intensywnie wpatrując się we mnie swoimi topazowymi oczami.
-Ale… ja… ja… - zaczęłam się jąkać pod wpływem tego spojrzenia. – To wszystko… To chyba mnie przerasta – wyszeptałam, czekając niepewnie na jego reakcję. Jak zwykle mnie zaskoczył.
- Nie kocha mnie – stwierdził cicho, jakby tylko do siebie. Może inny człowiek nie usłyszałby tego, ja jednak byłam już wyczulona na wampirze szepty.
Spojrzałam na niego jak na wariata.
- O czym ty mówisz?! Oczywiście, że cię kocham! - wrzasnęłam. – Kocham najbardziej na świecie. Ale nie mogę tego wszystkiego tak po prostu zostawić... – powiedziałam, gestem wskazując przestrzeń wokół nas. – Pomyśl o mojej szkole, o przyjaciołach. O rodzicach... – dokończyłam głosem drżącym z emocji. – Przecież biedny Charlie załamałby się, gdyby mnie stracił. – Pierwsze łzy pojawiły się na moich policzkach.
- Hej, kochanie – wyszeptał Edward łagodnie. - Nie płacz, nie znoszę kiedy cierpisz przeze mnie - powiedział i zaczął osuszać słoną ciecz z mojej twarzy. – Nie musimy tego robić już teraz…
Kiedy usłyszałam te słowa, w moim sercu zapłonęła iskierka nadziei. Wyprostowałam się, usiadłszy na łóżku i przysunęłam się nieco do mojego wampirka. W głowie zaczęłam układać przebiegły plan. Chłopak zauważył, że coś się ze mną dzieje, i obrzucił mnie podejrzliwym spojrzeniem. Postanowiłam jak najszybciej przystąpić do ataku.
- A co byś powiedział, gdybym zgodziła się zostać wampirem, ale dopiero za jakieś… pięć lat? – zapytałam, lecz pod koniec głos tak mi się załamał, że z mojej propozycji nie do odrzucenia zrobiła się żałosna prośba.
- Ile?! - Teraz to on spojrzał na mnie jak na wariatkę. - Kochanie, przecież ja nie wytrzymam kolejnych kilku lat bez ciebie – wymruczał, przyglądając mi się z dziwnym błyskiem w oku.
- Przecież masz mnie – stwierdziłam, uśmiechając się i rozkładając ręce.
- Nie do końca – odparł z łobuzerskim wyrazem twarzy. Przybliżył się i wyszeptał mi do ucha: – Bo widzisz, dopóki jesteś taka ludzka i krucha, nie możemy często robić tego... - powiedział głosem seksownym i uwodzicielskim, po czym pocałował mnie w boczną część szczęki. – Albo tego... – dodał, gdy zjechał swoimi ustami po mojej szyi. - Boże, uwielbiam twój zapach... – wymruczał jakby do siebie.
- Nie grasz fair – wyszeptałam, starając się złapać oddech, wplatając jednocześnie palce w jego włosy i przyciągając bliżej swojego ciała. Jęknęłam cicho, kiedy poczułam jego dłoń przesuwającą się po moim kręgosłupie. – Edwardzie, nie możemy... – westchnęłam, modląc się jednocześnie, żeby zignorował moje prośby i nie przestawał. Jednak - jak na prawdziwego, stuletniego dżentelmena przystało - posłuchał mnie.
- Wiem, że nie możemy – odpowiedział z nieukrywanym smutkiem. Znałam go jednak na tyle dobrze, żeby zrozumieć jego grę. Manipulował mną, i oboje wiedzieliśmy o tym doskonale. Pokaźna cząstka mojego umysłu chciała mu nawet ustąpić. – Co powiesz na pół roku? – Cwaniak, widząc moje niezdecydowanie, próbował kuć żelazo, póki gorące. – Miałabyś czas, żeby pozałatwiać wszystkie sprawy i pożegnać się z bliskimi. Moglibyśmy też posłużyć się twoim wyjazdem na studia jako pretekstem do odizolowania się…- Spojrzał zupełnie jak Alice, kiedy chciała namówić mnie na zakupy.
- To nawet nie jest taki zły pomysł – zaczęłam powoli, a Edward cały się rozpromienił. – Chciałabym jednak trochę pochodzić na zajęcia. Jeden semestr, może dwa… - W oczach ukochanego zobaczyłam dezaprobatę. Przez chwilę mierzyliśmy się wzrokiem, i już chciałam zrezygnować z tej bezsensownej rozmowy, kiedy nagle wpadł mi do głowy doskonały pomysł.
- Wiem! – krzyknęłam niczym mała dziewczynka, w ostatniej chwili powstrzymując się od klaśnięcia w dłonie. – Zgodzę się zostać twoją wampirzycą już na zawsze… – zaczęłam pewnie, a Edward spojrzał na mnie zszokowany. – Mam jednak pewien warunek – dodałam po chwili. - I nie uwzględniam tu ograniczeń czasowych. – Nie wiedziałam jak zareaguje, więc postanowiłam grać na zwłokę.
- Wyduś to z siebie wreszcie! – Ciekawość wręcz z niego kipiała. Już chciałam zrobić jakiś przytyk do jego niecierpliwości, kiedy przypomniałam sobie, że to nie miejsce i nie pora. Mój ukochany nadal czekał, wzięłam więc głęboki wdech i zebrałam wszystkie siły.
- Wyjdź za mnie – powiedziałam. O dziwo, mój głos się nie załamał. Brzmiał pewnie i stanowczo. Za to chłopak wyglądał, jakby zobaczył ducha. To proste zdanie sprawiło, że w jego oczach pojawiło się przerażenie.
- Co...? – zdołał z siebie kreatywnie wyrzucić.
- Wyjdź za mnie – powtórzyłam. – Kotku, jeżeli mam żyć całą wieczność, to muszę mieć pewność, że nie zamienisz mnie na lepszy model. A gdy weźmiemy ślub, będę miała chociaż dokument, że jesteś mój - dodałam po chwili i uśmiechnęłam się. Ten pomysł podobał mi się coraz bardziej. „Cóż, Edward nie odwiedzie mnie od tego tak łatwo” - pomyślałam.
- Ale... Bello! Ja mam już ponad sto lat. Jestem za stary na małżeństwo – zaczął oburzonym tonem, jednak szybko przerwałam mu:
- A ja mam już osiemnaście. Pora się ustatkować – powiedziałam pewnym siebie głosem.
- Pomyślę o tym – odparł ugodowo. - A teraz już śpij – dodał łagodnie, całując mnie w policzek. Wiedziałam, że w końcu i tak przyjmie moją propozycję. I dobrze! Oddam jedną marną duszyczkę, a otrzymam całego, boskiego Edwarda. W naturze i na papierku.
Mam już pomysł na kolejną mini. Napiszcie tylko czy mam się produkować :D |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez lirru dnia Pią 18:35, 16 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|