|
Autor |
Wiadomość |
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Śro 12:04, 10 Mar 2010 |
|
Będzie krótko, bo to mój debiut w tym dziale... poza tym nie całkiem wiem czy wszystko ma sens...
i są zmiany :
zbetowano mnie^^ doszczętnie i profesjonalnie - w tej roli - niezastąpiona i cudowna Dzwoneczek :*
Sen
Na sen nigdy już nie wezmę nic
ja to wiem - odejść łatwiej jest niż żyć...*
Gdyby ktoś wszedł teraz do pokoju o ścianach koloru błękitu paryskiego, zobaczyłby brunetkę o bladej twarzy, siedzącą na dywanie i opartą o blat biurka.
Drzwiczki mebla oblepione były nalepkami, świadczącymi o przynależności właścicielki do kilku stowarzyszeń i organizacji charytatywnych. Na ścianie, obrócone o kąt czterdziestu pięciu stopni, wisiały dyplomy i wyróżnienia, a obok nich zdjęcia z kolejnych akcji społecznych.
Brunetka poruszyła się nieznacznie i spojrzała na dywan, który dzisiaj odkurzała. Przez dwie godziny sprzątała cały pokój, nie chciała pominąć nawet skrawka przestrzeni.
Książki na regale z ciemnego orzechowego drewna były poukładane równo i w porządku alfabetycznym, a każdy grzbiet został przetarty ścierką, by nie uchował się ani gram kurzu. Obok w wazonie stały ususzone róże, a kilka płatków rozrzuconych po poduszce przesuwało się przy każdym powiewie wiatru.
Nie zamknęłam okna - pomyślała niemal od razu, ale nie wstała, by naprawić swój błąd. To nie miało już znaczenia.
Odgarnęła włosy z twarzy, a dotyk chłodnych palców wywołał gęsią skórkę.
Nie cierpiała tego. Swoich zbyt długich i zbyt szczupłych dłoni, które nadawały się tylko do gry na fortepianie, czego zresztą nie potrafiła. Nienawidziła ich temperatury, która nawet w gorące, bezdeszczowe lato była tak niska, że ilekroć dotknęła kogoś dłonią, ten piszczał lub patrzył na nią wymownie. Nie cierpiała tego uczucia, gdy ludzie wgapiali się w jej sine ręce i próbowali ją ogrzać - jakby to miało przynieść jakieś pozytywne rezultaty. Nie chciała już dłużej słuchać, że temperatura zwłok w prosektorium bywa wyższa.
Nigdy nie była w prosektorium, oni też. Skąd więc wiedzą?
Znów spojrzała na łóżko, zastanawiając się, czy nie opuścić puszystego dywanu, ale ta myśl też uleciała równie szybko, jak się pojawiła. Pościel co prawda wołała ją, ale dziewczyna nie chciała burzyć ładu, do którego dążyła przez dwie godziny. Ciemnoniebieska pościel na pewno pogniotłaby się pod jej ciężarem i pojawiłoby się mnóstwo fałdek.
Popatrzyła na swoje ręce i objęła nimi kolana. Tak skulona zasnęła.
Gdyby ktoś wszedł teraz do pokoju o pastelowej barwie ścian, zobaczyłby brunetkę opartą o drzwi ciemnobrązowego biurka. Dostrzegłby także pustą fiolkę, która wypadła jej z dłoni i spoczęła na miękkim dywanie.
Gdyby ktoś wszedł, ale nikt tego nie zrobił.
Nigdy już nie wezmę nic na sen
boję się swoich ciemnych cichych miejsc ...*
* cytaty pochodzą z piosenki Urszuli "Na sen" |
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez kirke dnia Sob 14:59, 04 Maj 2013, w całości zmieniany 8 razy
|
|
|
|
|
|
Dzwoneczek
Moderator
Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 231 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Śro 17:13, 10 Mar 2010 |
|
Czarodziejko, to jest bardzo dobre. Świetnie napisane i przejmujące poprzez swą prostotę. Jestem pod wrażeniem. Wstrząsnęła mną ta miniatura. Bardzo podoba mi się styl. I to ostatnie zdanie... przeszedł mnie zimny dreszcz.
Aleś ty się ostatnio rozkręciła. Jesteś niesamowicie płodna. (Nie zapominaj o antykoncepcji )
EDIT: Skoro błędy zostały poprawione i to ja sama tekst zbetowałam, to ich była lista tutaj nie miała już sensu, więc wymazałam.
Kirkusiu, zastanawiam się, skąd w tej optymistycznej główce, u osoby obdarzonej takim ciepłem, takie dołujące pomysły.
Ach, to pewnie wpływ demona, który w tobie mieszka.
Pozdrawiam, Dzwoneczek. |
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez Dzwoneczek dnia Pon 21:28, 15 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
offca
Zły wampir
Dołączył: 18 Paź 2008
Posty: 452 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 54 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: szóste niebo
|
Wysłany:
Pią 22:07, 19 Mar 2010 |
|
lubię tą piosenkę *nuci* zawsze się okropnie wydzieram jak leci *próbuje nie nucić*
Tekst jest naprawdę niezły. Przejmujący i niepokojący. Stylistycznie ładnie poprowadzony, tylko 'piszczał' mi zazgrzytało. Wyłamało się z melancholii.
I to neurotyczne porządkowanie - świetne. Ja się boję takiego porządku, serio.
edit: no dobra, to było żenująco krótkie. Jutro, albo kiedyś tam zrobię edit II i się wypowiem pełniej, dzisiaj już śpię. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez offca dnia Pią 22:32, 19 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Pią 22:34, 19 Mar 2010 |
|
dziękuję za komentarze :)
Dzwoneczku - każdy ma własnego demona... kwestia tego czy potrafisz z nim odpowiednio walczyć
offco - ja też się boję takiego porządku - widziałam to raz i nigdy więcej nie chciałabym zobaczyć
wbrew pozorom obie części poniżej tworzą pewną całość... przepraszam, że niebetowane i tak krótko...
bez tytułu
***
W dzień mojej śmierci popatrzyłabym mu głęboko w oczy i powiedziała, że zawsze kochałam Go bardziej, niż chciałam przyznać. Pogłaskałabym Go po policzku opuszkiem kciuka i uśmiechnęłabym się na dźwięk drapania kiełkującego zarostu. Zamknęłabym mu usta pocałunkiem, gdyby chciał coś powiedzieć, bo wiem dobrze, jak bardzo On kocha mnie. Czasem nie potrzeba słów. Wystarczy, że zawisną w powietrzu. Kocham Cię...
I choć bardzo bym chciała powiedzieć więcej, nie powiedziałabym ani słowa, by nie zepsuć tej chwili. By zapamiętał to i tylko to. Żeby wiedział, że był wszystkim i zawsze będzie. Kocham Cię...
Wszystko, co miałabym do przekazania, zamknęłabym w granicach naszych warg, w ostatnim pocałunku... Kocham Cię...
***
Kolejne listy wkładam do kopert i odpowiednio adresuję eleganckim charakterem pisma, trenowanym godzinami na prywatnych lekcjach dawno zapomnianej sztuki kaligrafii. Układam je alfabetycznie, jakby od niechcenia zajmując ciało i umysł.
Koperty odcinają się swą bielą od mahoniowego blatu i pokrywają prawie cały stół. Nie wiedziałam, że mam tyle niezałatwionych spraw i tak wiele do powiedzenia.
Cały dzień spędziłam na przeglądaniu słowników i sprawdzaniu, czy nie popełniłam jakiegoś głupiego błędu - jak zwykle.
Nawet nie wiem, dlaczego to piszę. Jakby ten drobny szczegół też miał znaczenie.
A teraz? Gdy oczy same mi się zamykają, a dłoń niemożliwie drży i zmusza do coraz większego skupienia - jestem poirytowana.
Ubrana w czarną, haftowaną tunikę i kolorystycznie dopasowane spodnie, siedzę na łóżku i walczę z sennością. Patrzę z wściekłością na biel skarpetek. Nie chcę teraz umierać. Nie, gdy nie mogę znaleźć moich glanów. Tak bardzo chciałabym być w nich pochowana... |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kirke dnia Sob 8:55, 20 Mar 2010, w całości zmieniany 3 razy
|
|
|
|
Dzwoneczek
Moderator
Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 231 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Pią 23:22, 19 Mar 2010 |
|
Czarodziejko, cokolwiek bierzesz, natychmiast przestać to zażywać, bo zaczynam się o ciebie bać... Zwłaszcza że widziałam, na jaki temat będzie twój pojedynek z rath...
A teraz poważnie.
Jak wstawiasz coś tak zgrabnego, to dbaj o to, by było to "ładnie podane". Literóweczki bardzo psują efekt, prawda? Ja rozumiem, że nie możesz wytrzymać z niecierpliwości i "boisz się porządku", ale w tekstach się go nie bój. Jak jeszcze raz wstawisz tekst, który można zbetować w pół godziny, bez betowania, to przyjadę do tej Galicji i poddam cię egzorcyzmom
A teraz proszę poprawić:
Cytat: |
Zamknęłabym mu usta pocałunkiem, gdy chciałby coś powiedzieć,
|
lepiej: gdyby chciał coś powiedzieć
Cytat: |
Żeby wiedziała, że był wszystkim i zawsze będzie. |
wiedział
Cytat: |
Kolejne listy wkładam do kopert i odpowiednio adresują |
adresuję
Cytat: |
Nawet nie wiem dlaczego to piszę. |
przecinek przed "dlaczego"
Cytat: |
Ubrana w czarną haftowaną tunikę |
Ubrana w czarną, haftowaną tunikę
I gdyby nie było tych błędów to bardzo by mi się podobało... |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Dzwoneczek dnia Pią 23:25, 19 Mar 2010, w całości zmieniany 3 razy
|
|
|
|
madzia112221
Dobry wampir
Dołączył: 22 Sie 2009
Posty: 722 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 3/3
Skąd: od Edwarda
|
Wysłany:
Sob 14:53, 20 Mar 2010 |
|
Kirke kochana, dzisiaj mam strasznego lenia, więc skomentuję tylko tą ostatnia mini. Wybacz, jutro postaram się skomentować także pierwszy tekst.
Listy miłosne to temat oklepany, ale Tobie udało się mu nadać oryginalności i niepowtarzalności. Z każdego zdania, aż kipi miłością. Wszystko pięknie napisane. Nie wiem czemu, ale strasznie spodobały mi się powtórki Kocham Cię. Sprawiło to, że coś niesamowicie romantycznego, stało się jeszcze bardziej przejmujące. Bardzo fajnie wplotłaś motyw śmierci do tekstu. Pod koniec przeszły mnie ciarki, super...
Wiesz, co? Zazdroszczę Ci talentu do pisania. Nie no, może nie zazdroszczę(aż taką egoistka to nie jestem), ale raczej podziwiam. Czekam na więcej i zachwycona, pozdrawiam. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez madzia112221 dnia Sob 14:54, 20 Mar 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
k8ella
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 729 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 63 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod spojrzenia towarzysza Belikova
|
Wysłany:
Pon 18:57, 29 Mar 2010 |
|
Droga kirke...
Dawno już nie czytałam nic Twojego. Wstyd się przyznać, skoro piszesz tyle tekstów w turniejach. No, bywa. Moje lenistwo, brak czasu, nie wiem, co jeszcze. Coś mnie dziś natchnęło i weszłam do tego działu, by znaleźć Twoje mini.
Powiem tak. Miałam dziś szaleńczo radosny humor, cieszyłam się jak wariatka, a teraz popadłam w nastrój podniosły jakiś. Dzięki Tobie też.
Pierwsza miniaturka od pierwszych słów była mi podejrzana. Taki jakiś niepokój mnie ogarnął. Wszystko było statyczne, bez ruchu, jakby w oczekiwaniu na to, co się wydarzy. Od razu wiedziałam, że nic z tego dobrego nie wyjdzie. A gdy już pojawiła się ta fiolka, wiedziałam, że miałam rację.
Pięknie to ujęłaś w klamrę nie tylko cytatem, ale również opisem koloru ścian i ciemnym biurkiem. Ujęło mnie to ogromnie. Brawo, kirke.
Druga miniaturka nie zrobiła na mnie już tak bardzo przygnębiającego wrażenia, choć nastrój jest podobny. Biorąc pod uwagę niedawne wydarzenia z mojego życia, to pierwsza część wbiła mnie w fotel i pozostawiła bez słów. Wyobrażałam sobie moją umierającą koleżankę, gdy myśli o tym, że zostawia swego męża samego. Oj, trafiłaś w samo serce, kochana (okropna jestem, jeśli chodzi o spoufalanie się).
Mogę jeszcze dodać, że nastrój w każdym tekście jest niezaprzeczalnie i bezwarunkowo genialnie zbudowany. Czarujesz nas, moja droga, swoimi słowami. Nie chcę nawet myśleć, do jakiego stanu mogłabyś doprowadzić mnie, gdybym czytała Twoją książkę.
Hipnotycznie wręcz mnie potraktowałaś. Jednak nie myśl sobie, że stchórzę. Jeśli coś wydasz, to pierwsza stanę w kolejce.
Kobieto! Jesteś niesamowita.
Gdy już się otrząsnę z szoku, udam się w inne rejony, by odnaleźć inne twoje dzieła i poddać się ich urokowi.
k8ella |
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez k8ella dnia Pon 18:58, 29 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
zua_15
Wilkołak
Dołączył: 22 Lis 2009
Posty: 151 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 22 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: opolskie
|
Wysłany:
Wto 19:19, 30 Mar 2010 |
|
Nie wybaczyłabym sobie, gdybym nie zaglądnęła do Twoich miniaturek.
I z góry przepraszam, że może tu mi nie wyjść coś konstruktywnego, tylko coś bez ładu... składu. Jakoś dzisiaj nie mam humoru, nie umiem się na wszystkim do końca skupić. Doprowadza mnie już i wykańcza ten debilizm u niektórych osób...
Sen:
Dobre opisy, wszystko sobie pięknie wyobraziłam… Jest to spokojne, nieprzesadzone, takie ciche i tajemnicze w pewnym sensie. Spodobało mi się od razu.
Końcówka mną… zawładnęła? Nie umiem znaleźć określenia, ale… ogarnął mnie jakiś dziwny smutek, wzruszyło mnie to również… Kawał dobrej roboty, Kirke – naprawdę – coś pięknego…
Bez tytułu:
Pierwsza część podobała mi się bardziej, wtopiłam się w nią – aj! Druga – nie mówię, że zła, ale już mnie tak nie zachwyciła… Znów taka końcówka… taka… smutna… ale się dziś uczepiłam tego wyrazu ;p.
Całość naprawdę bardzo mi się podoba. Pomijam błędy, które czasem wyskoczyły, chyba wychwycone zostały wyżej przez innych komentujących.
Podsumowując… Kirke, zaskakujesz mnie coraz bardziej… wiersze, miniatury… To jest cudowne, masz takie swoje pomysły, mało podobne do innych twórczości. Podziwiam Cię, zachwycam się każdym nowym tworem. Dziękuję Ci za to, odmieniasz moje życie i poglądy na świat.
Ach, a tutaj się skupiłam. Wczułam się w to i nie myślałam o czym innym. Miałam obraz przed sobą, wszystko się wyobraziło .
Czekam na coś nowego.
Pozdrawiam i całuję oraz życzę masy weny,
Zua_15 |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Chiquita
Dobry wampir
Dołączył: 29 Gru 2009
Posty: 603 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 322 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 11:35, 31 Mar 2010 |
|
Staram się regularnie czytać prace forumowiczów, jednakże na komentowanie zdobyć się nie mogłam...Brak czasu? Strach przed niewłaściwym doborem słów? Obawa przed nie obiektywizmem? Sama nie wiem dlaczego, ale dziś po prostu nie mogę obojętnie przejść obok twoich prac, zbyt duże wrażenie na mnie wywarły.
Myślę, że po tym małym wstępie wypadałoby dodać, iż czytałam inne twoje dzieła i po prostu Ci szczerze... zazdroszczę. Nigdy nie miałam problemów z pisaniem a przy tobie czuję się jak żółtodziób. Tak niesamowicie kreślisz nastrój, potęgujesz go i zaskakujesz zakończeniem, ze po prostu nie mogę znaleźć słów by się ciebie nachwalić.
Naprawdę bardzo zadziałała na mnie twoja miniaturka Sen .
Czy dlatego, ze ostatnio popadłam w melancholię? Że lubię piosenkę wykorzystaną w pracy? A może dlatego, ze opis fizyczny dziewczyny zgadza się niemal w każdym calu ze mną? Tego nie wiem, ale za to jestem pewna, że juz dawno nie czytałam niczego, co tak bardzo by poruszyło ta najczulszą strunę w moim wnętrzu...
bez tytułu jest również świetna - i ona uwypukla twe umiejętności.
Widzę, że jesteś konsekwentna: ta praca także nie kończy się happy endem.
Ale to dobrze: nie sztuka jest napisać cukierkowo-sielankowy banał, love story, gdzie wszystko jest oderwane od rzeczywistości, bo przecież życie nie ma tylko tej różowej strony. Ty poruszasz ten drugi, trudniejszy i mroczniejszy aspekt, dlatego mnie w pełni kupiłaś
Pozdrawiam i czekam na nowe prace! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Czw 20:17, 06 Maj 2010 |
|
witam,
zrobię teraz coś, co pewnie zdenerwuje Dzwoneczka... pewnie są tu błędy, ale to jest pierwszy raz, kiedy tak naprawdę się tym nie przejmuję...
nie mogłam przerobić tej miniatury, a dodanie jej w świecie twilightowym trochę mnie gryzło... zapowiedziałam rani - mojej partnerce w pojedynku, że to będzie coś osobistego, ale nie spodziewałam się, że aż tak...
Dzwoneczek uznał, że ten tekst jest w jakiś tam sposób dojrzały - może faktycznie, ale ja rzadko bywałam dojrzała...
dedykuję poniższą miniaturę po pierwsze rani, bez której nigdy by nie powstała
po drugie A. - za to, że nauczył mnie rzucać za trzy punkty
po trzecie i najważniejsze - M., za to, że nigdy nie poprosił, żeby została
Rozmowy
Dziewczyna w jasnobrązowym płaszczu stała sama na cmentarzu. Pochyliła się nad nagrobkiem i poprawiła bukiet kwiatów. Zaraz obok położyła ten przyniesiony przed chwilą. Wyprostowała się szybko i stanęła kilka kroków obok.
Gęsta poranna mgła unosiła się tuż nad trawnikiem i ograniczała widoczność. Odgarnęła z twarzy niesforny kosmyk włosów i otarła samotną łzę. Zaczynało padać, gdy mlecznobiała mgła opadła na trawę. Jesień nigdy nie była najpiękniejszą porą roku w dolinie Dunajca. Zbyt dużo wilgoci, ciągły deszcz. Była szczerze zaskoczona, że nie padało, gdy przyjechała.
Stała w ciszy kilka minut, wpatrując się pustym wzrokiem w przestrzeń przed sobą. Po chwili jej blade usta, których zeszła pomadka, złożyły się w pierwsze słowa modlitwy.
***
lato 2002
Dwójka nastolatków siedział na powalonej kłodzie. Ich śmiech można było usłyszeć wiele mil dalej, bo rwący potok daleko niósł odgłosy, które wydawali. Dziewczyna wyciągała z włosów kawałki liści i połamanych gałązek, a chłopak wylewał wodę z butów.
- Nigdy więcej z tobą nie wyjdę na spacer – mruknęła nastolatka, gdy zauważyła skaleczenie na udzie.
- Nigdy więcej cię nie zaproszę – odburknął, choć był trochę zaskoczony zmianą nastroju.
Popatrzyła na niego zszokowana i zasmucona. Jej szeroko otwarte oczy zdawały się bić jeszcze bardziej brązowe niż zwykle.
- Mówisz poważnie? – zapytała ostrożnie.
- Tak bardzo poważnie jak ty – odparł pewnie, gdy wyczuł, że znów przejął kontrolę nad sytuacją.
***
Wysoki mężczyzna podszedł do niej i objął ją ramieniem. Natychmiast odtrąciła jego rękę, nie zaszczycając go nawet spojrzeniem.
- Nie powiedziałeś mi – wypluła te słowa z taką złością, że cofnął się o krok. Od razu jednak zmniejszył przestrzeń między nimi. Tak dobrze było znów mieć ją obok.
Osłonił ją parasolem, który wziął przezornie z domu. Przez chwilę panowała pełna napięcia cisza.
- Co miałem ci powiedzieć? – zapytał powoli, jakby badając grunt.
- Na przykład, że nie żyje.
Cały czas starała się, aby głos jej nie zadrżał. Tysiące razy wyobrażała sobie tę rozmowę, ale jak zwykle rzeczywistość przedstawiała się inaczej. Miała ochotę rzucić się na niego i okładać go pięściami, ale nie potrafiła nawet na niego spojrzeć. Bezsilność, którą czuła od dwóch dni, powróciła nową falą i obezwładniła ją.
- Milczysz? – zapytała trochę zaskoczona.
Była pewna, że będzie się bronił, ale jak zwykle ją zaskoczył.
- A co mam powiedzieć? – odpowiedział po chwili.
- Zmieniłeś się – powiedziała prawie bez związku.
Znów nie otrzymała odpowiedzi, a tak wiele chciała się dowiedzieć.
- Co się stało? – zapytała, poprawiając kolejny kosmyk włosów, który umknął jej zza ucha.
- Świat poszedł na przód – odpowiedział.
- Wiesz, że nie o to mi chodzi – sarknęła.
***
Zmierzchało, gdy odprowadził ją do domu. Zdążyła prawie doprowadzić się do ładu, ale była pewna, że nadopiekuńcza ciocia dostrzeże ślady zabrudzeń i znów czeka ją pogadanka na ten temat. Trzymali się za ręce, bo ona zawsze się potykała.
- Eryk, poczekaj! – usłyszeli za sobą krzyk.
Przystanęli na chwilę i chłopak odwrócił się.
- Co jest Michał? – zapytał. – Już wracam, tylko odprowadzę Justynę do domu – dodał.
Może szesnastoletni wyrostek w krótkich poszarpanych spodenkach i pobrudzonej koszulce bez rękawków biegł w ich stronę. Zatrzymał się zasapany, gdy dotarł do celu.
- Dzisiaj mecz – wykrztusił, gdy wciąż uspokajał oddech.
Eryk podrapał się po głowie i spojrzał niepewnie na dziewczynę.
- Michał to Justyna, Justyś to Michał, nie Misiek – przedstawił ich, dobitnie akcentując ostanie słowa, wiedząc, że przyjaciel nie znosi określenia.
Skinęli sobie głowami, a Michał przyjrzał się uważniej dziewczynie. Była niska i to bardzo. Sięgała mu zaledwie do ramienia, a blond włosy w kompletnym nieładzie otaczały jej twarz.
– Właściwie czemu nie – zdobył się na odpowiedź.
- W co gracie? – zapytała nieśmiało.
- Koszykówka, przyjdziesz? – zaproponował jej od razu Eryk.
- Byłoby fajnie, dawno nie mieliśmy dobrego dopingu – od razu podchwycił Michał.
Nie wiedząc czego dziewczyna wściekle się zaczerwieniła i mruknęła coś do Eryka. Ten tylko zaśmiał się cicho…
***
Stali w deszczu, a on opowiadał o tym, jak ich najlepszy przyjaciel postanowił popełnić samobójstwo. Jak żadne z nich tego nie zauważyło i nie zareagowało. Opowiadał o pogrzebie, gdzie byli prawie wszyscy mieszkańcy doliny. O tym, na którym nie było jej.
- Dlaczego? – zapytała przez zaciśnięte zęby.
- Nie wiem, nigdy nie dał mi do zrozumienia, że ma kłopoty – odparł mężczyzna.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś! – krzyknęła, gdy znów próbował zmienić temat.
To było coraz bardziej męczące.
- Czy ty nie chroniłabyś mnie? – odpowiedział pytaniem, a ona umilkła.
***
- Cześć jestem Jessica i chciałabym z wami zagrać – powiedziała głośno, gdy dotarli na boisko.
Chłopcy popatrzyli na nią zaskoczeni. Związała swoje blond włosy, które niedawno wymyła i poprawiła opaski na nadgarstkach.
- Ja za nią ręczę – dodał Eryk.
Nikt już nie dyskutował, ale podchwyciła kilka uśmieszków, przez które podniosły jej ciśnienie. Doskonale wiedziała, co ich tak śmieszy, ale kobiety w jej rodzinie nigdy nie były za wysokie.
Nikt nie chciał wybrać jej do drużyny, czego spodziewała się na początku, ale Eryk zareagował w połowie kompletowania swojej. Uśmiechnął się do niej i mruknął coś do chłopaków. Był najstarszy i wszyscy traktowali go jak nieformalnego przywódcę.
Mecz rozpoczął się niemal od razu, piłka przelatywała z jednej strony boiska na drugą. Jystyna, choć nie kryta przez nikogo, nie dostawała piłki do rąk. Wreszcie udało się jej zablokować przeciwnika i, gdy ten zamierzał ją ominąć w lewej, szybko odebrać piłkę. Minutę później trafiła za trzy punkty…
***
Kobieta patrzyła wciąż na granitową płytę z wyrytym napisem. Łzy od czasu do czasu wymykały się jej spod kontroli, ale za każdym razem ścierała je szybko i odwracała wzrok.
- Zmieniłaś się – powiedział mężczyzna.
- To tylko kolor włosów – odparła.
- Wiesz jak je uwielbiałem…
- Wiem – ucięła, gdy próbował dokończyć.
Stali znów w ciszy. Nie czuli się komfortowo w swoim towarzystwie, ale żadne nie chciało powiedzieć tego na głos.
- Chroniłabym cię – przyznała mu w końcu rację i spuściła jeszcze niżej głowę, patrząc na ubrudzone szpilki.
Obcasy wbiły się w nasiąkniętą wodą ziemię i byłą pewna, że długo zajmie jej doczyszczenie ich. Mężczyzna podszedł do niej bliżej i znów próbował ją objąć. Poddała się mu i wtuliła w ramię. Przycisnął ją mocniej do siebie, jakby chciał przelać na siebie cały ból który w sobie nosiła. Łzy popłynęły jej ciurkiem, mocząc mu kurtkę.
***
- Gdzie nauczyłaś się tak grać? – zapytał Michał, gdy usiedli.
- Trenuję koszykówkę odkąd zaczęłam chodzić – skłamała, choć nie było to aż tak dalekie prawdy.
Wygrali, niewielką przewagą, ale zawsze. Zdobyła niewiele punktów, ale szacunek, który przyszedł wraz z nimi, był bezcenny.
***
- Chodźmy stąd – powiedział po dłuższym momencie.
Uspokoiła się już trochę i przestała łkać.
- Sam wybrał napis? – zapytała, gdy się oddalali.
- Tak, był w liście – odparł mężczyzna i przytulił ją mocniej.
Nie opłakujcie zmarłych* – głosił napis wyryty w kamieniu.
Popatrzyła jeszcze raz na płytę i wypowiedziała bezgłośne pożegnanie.
***
lato 2003
Trójka nastolatków siedziała na zwalonej kłodzie i próbowała doprowadzić się do porządku. Dziewczyna wyjmowała właśnie jednemu z chłopców mech z włosów.
- O ile dobrze pamiętam, miałaś nie wychodzić ze mną więcej na spacery – zażartował Eryk.
- Wierzysz kobiecie? – zapytała, udając zaskoczenie.
Chłopak zrobił głupią minę i otworzył usta, ale natychmiast je zamknął, nie wiedząc, co odpowiedzieć.
- No to cię załatwiła – roześmiał się Michał i popatrzył na nią z podziwem.
Dziewczyna prychnęła, nie chcąc okazać, jak bardzo zadowolona jest z obrotu sytuacji. Wstała o otrzepała pobrudzone spodenki.
- Jeśli jeszcze raz któryś z was mnie popchnie… - urwała, szukając odpowiedniej groźby. - … to łby pourywam.
Chłopcy zaśmiali się jak na komendę, patrząc jak Justyna próbuje się wyprostować, by wydawała się wyższa.
***
Siedzieli na werandzie, popijając gorącą czekoladę. Kobieta ubrana w ogromną męską koszulkę podkurczyła nogi i wygodniej ułożyła się na bujanym fotelu. Objęła mocniej kubek z parującym napojem i upiła kilka łyków.
- Co z twoją chorobą lokomocyjną? – zapytał, gdy popatrzyła na niego pierwszy raz od dłuższego czasu.
- Zmieniłam się – odparła wymijająco.
- Zauważyłem.
Teraz to ona wyprowadzała go z równowagi swoimi lakonicznymi odpowiedziami.
Oparł się wygodniej o drewnianą balustradę i westchnął.
- Wciąż tu jest? – zapytała nagle.
Nie zrozumiał od razu. Pogrążony we własnych myślach, przeczesywał palcami wilgotne włosy. Powędrował od razu za jej spojrzeniem i skinął nieznacznie głową.
Wstał i łyżeczką do herbaty poluzował jedną z desek. Odskoczyła po chwili manipulacji, a na drugiej stronie widniał poczerniały napis:
J.S. E.Y. M.N. lato 2003
- Było tak pięknie – rzuciła w przestrzeń i pogrążyła się ponownie we wspomnieniach.
***
- Nie możemy być razem – powiedziała cicho.
- Dlaczego? – zapytał i spojrzał jej głęboko w oczy.
Zakryła twarz rękami i próbowała się uspokoić.
- Nie widzisz tego, co się dzieje? – odpowiedziała pytaniem.
Doskonale wiedział. Czuł to od początku. To go w niej najbardziej pociągało.
- Zabijamy się… - zaczęła, ale urwała.
- Wiem – powiedział spokojnie.
Zawsze dobrze się rozumieli. Nie chciał robić jej wyrzutów.
- Kocham cię – dodał.
Usłyszał, że płacze i natychmiast pożałował tych słów. Przytulił ją mocniej i odgarnął włosy z twarzy.
- Przepraszam…
Uciszyła go i oparła głowę o jego ramie.
- Ja ciebie też…
Nie wiedział, czy przepraszała. Nie chciał wiedzieć.
- Wyjeżdżam jutro – dodała tak cicho, że ledwie usłyszał.
Wtedy wyryli ten napis i zostawili na werandzie – ulubionym miejscu spotkań ich trójki.
***
- Wszyscy myśleli, że obaj z tobą chodziliśmy – powiedział, wprowadzając ją do środka domu.
- Wiem. Czasami się tak czułam. – Uśmiechnęła się po raz pierwszy.
Usiedli na kanapie i zaczęli streszczać sobie ostatnie trzy lata. Często milkli na kilka chwil i wydawało się, że chłoną siebie.
- Tęskniłem – powiedział cicho.
- Ja też, ale czy to coś zmienia?
Popatrzył na nią.
- A jeśli tak?
Zamilkła i zastanawiała się nad sensem jego słów.
- Spalamy się – powiedziała niepewnie.
Pochylił się do przodu tak, że prawie stykali się nosami. Pogłaskał ją po policzku kciukiem i uśmiechnął szeroko.
- Zostaw przeszłość – wyszeptał.
- Zmieniłam się – odpowiedziała z uśmiechem na ustach. – Już mnie tak nie oczarujesz – dodała trochę poważniejszym tonem.
- Może nie chcę.
Pocałowała go lekko.
- Chcesz… i ja też, ale czy możemy? – zapytała retorycznie.
***
Wsiadała do pociągu i machała im na pożegnanie. Obaj ją odprowadzili na peron i pomogli zapakować manatki. Uściskała wcześniej każdego z nich, a teraz tak trudno było ukryć łzy. Eryk szepnął jej do ucha kilka słów, które teraz nie dawały spokoju.
- On cię kocha i wiem, że ty też go kochasz – szepnął. – Nie marnujcie czasu – dodał, gdy próbowała się odsunąć.
Popatrzyła na niego trochę zdenerwowana. Zazwyczaj nie wtrącał się w to, co jest/było pomiędzy nią i Michałem. Pogłaskał ją po nosie kciukiem – wiedział, że tego nie znosiła.
- Do widzenia – powiedziała i odwróciła się powoli.
***
- Nigdy nie zrozumiałem dlaczego wtedy wyjechałaś – powiedział.
- To było jedyne wyjście.
Zmarszczył brwi i potarł szorstką od zarostu szczękę.
- Nasze kłótnie były nie do zniesienia… - przerwała w połowie.
- Rozmawiamy od prawie siedmiu godzin i żadne nie podniosło głosu nawet o ton – zauważył przytomnie.
- Zmieniliśmy się.
- Jedno zostaje niezmiennie: wybór należy do ciebie.
Popatrzył na nią wnikliwie, oczekując konkretnej odpowiedzi.
- Podoba ci się mój nowy kolor włosów? – zapytała cicho i odsunęła się na skraj kanapy.
Koc zsunął się jej z kolan. Wstał i poprawił go, muskając ustami policzek dziewczyny. Nie drgnęła nawet, wciąż wpatrując się w okno.
- Czy ty dałbyś nam drugą szansę? – zapytała, gdy wychodził do kuchni z pustymi kubkami.
Przystanął w pół kroku i odwrócił się powoli. Salon był słabo oświetlony, ale widziała zarys jego ust. Kąciki centymetr po centymetrze uniosły się do góry, aż utworzyły pełny uśmiech.
- Bardziej podobałaś mi się w blond – powiedział lekko i znikł w głębi domu.
***
Odebrała telefon i wygodnie ułożyła się na kanapie.
- Co tam chłopaki? – zapytała wesoło.
- Lato… – powiedział Eryk dobitnie.
- … bez ciebie – dokończył Michał już dużo ciszej.
- Nie pierwsze i nie ostatnie – mruknęła. – Jeżeli macie zamiar znów mnie przekonywać do przyjazdu, to natychmiast wyłączam komórkę – dodała pewnym głosem.
Odpowiedział jej suchy trzask w słuchawce i połączenie zostało zerwane…
***
- Dzięki, ale przez ciebie przytyję – powiedziała, gdy podał jej kolejny kubek gorącej czekolady.
Ogarnął ją wzrokiem od stóp aż po głowę. Leżała na kanapie owinięta dwoma kocami. Głowę położyła na jednej z poduszek i wpatrywała się w brązowy, parujący napój.
- Nie narzekałbym.
- Wiem.
- Nigdy nie narzekałem.
- Wiem.
Przysiadł na krawędzi stolika i założył rękę za rękę.
- Przestań to ciągle powtarzać.
- Przestań mówić o tym, co wiem – odpowiedziała od razu.
Zamilkł.
***
Zszokowana wpatrywała się w wyświetlacz telefonu. Po chwili rzuciła komórkę w kąt pokoju na stertę ubrań i ukryła twarz w poduszce. Plamy tuszu szybko wsiąknęły w materiał i brązowy niedźwiadek, który był wyhaftowany na poszewce, dorobił się wąsów.
Pierwsze dźwięki melodyjki, którą wgrała pod ich imionami, otrząsnęły ją i natychmiast podbiegła po porzucony telefon.
- Proszę – powiedziała łamiącym się głosem.
- Odzyskałem telefon – usłyszała w słuchawce. – On tylko żartował. Tęsknimy – dodał ciszej Michał.
***
- Kocham cię – powiedział.
- Wiem.
- Zaczynasz mnie wnerwiać – mruknął i pochylił się nad nią.
- Wiem – powtórzyła, ale dużo ciszej.
- Nie chcę się z tobą kłócić…
- Wi…
- … ale jak jeszcze raz powiesz; ‘wiem’…
- … to łby pourywasz, Miśku? – dokończyła.
Nie mógł się nie roześmiać. Oparł czoło na jej głowie i chłonął zapach starej Justyny i nowych perfum. Przytuliła go mocno i zamknęła oczy.
- Nic się nie zmieniło, prawda? – zapytał powoli akcentując każde słowo.
- Nic – odparła po prostu.
- Tu się mylisz, moja mała – powiedział i zacisnął mocniej usta. – Teraz nie pozwolę ci już wyjechać.
* werset z Kazania na górze; Ew. wg Św. Mateusza |
Post został pochwalony 1 raz
|
|
|
|
k8ella
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 729 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 63 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod spojrzenia towarzysza Belikova
|
Wysłany:
Czw 20:44, 06 Maj 2010 |
|
kirke...
Cóż ja mam powiedzieć? To jest takie niesamowicie intymne, że aż mnie ciarki przechodzą. Nie wiem, czy jestem w stanie napisać coś konstruktywnego, nie wiem. Postaram się w każdym bądź razie.
Oczywiście sama wiesz, że błędy są i nie będę ich wypisywać, szkoda mi na to czasu teraz. Na pewno znajdą się tacy, którzy to zrobią dokładnie. Ale to nie jest pojedynek, mnie to nie przeszkadzało w odbiorze. Skupiłam się na uczuciach, a ich tu było co niemiara.
Jak zwykle u kirke, gwarantowane są emocje. Od pierwszych słów, które są mi bliskie (osobiście znam rozmowy na cmentarzu, często to robię), wiedziałam, że przeczytam do końca i będę wzruszona. Tak też oczywiście się stało.
Piękna kompozycja z retrospekcjami ujęła mnie za serce. Świetnie dobrałaś te momenty, pokazują wszystko, nie mówiąc za wiele. To jest po prostu niesamowite. Jesteś moją dobrą wróżką od wydobywania ze mnie tych najskrytszych, bo najbardziej wrażliwych miejsc duszy, które skrywam skrzętnie przed okrucieństwem świata. Inaczej bym nie dała rady. Ale czasem dobrze jest je wyjąć z głębin i dać im pooddychać świeżym powietrzem. Rozmowa mi to dała. I choć tematyka smutna, poczułam nadzieję po raz kolejny radość jakąś i spokój mnie wypełniający. To chyba dojrzałość.
Dziękuję kirke. |
Post został pochwalony 1 raz
|
|
|
|
zua_15
Wilkołak
Dołączył: 22 Lis 2009
Posty: 151 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 22 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: opolskie
|
Wysłany:
Pią 11:40, 07 Maj 2010 |
|
Cześć! Powracam, bo i Ty powróciłaś z czymś nowym, no i jak widać – dłuższym . Biorę się do czytania, i...
Rozmowy to bardzo zdaje mi się intymny utwór. Podoba mi się. Jest tak spokojny, ale zarazem wyraża tyle uczuć, emocji! Wiem, że na pewno wymaga on głębszego zastanowienia się, skupienia, aby go w pełni zrozumieć lub, choć trochę, ale trafnie.
Kurczę, trudno jest mi ułożyć coś konstruktywnego... Za bardzo nie wiem jak zaczynać, jak kończyć, itd. Więc może trochę nieskładnie będzie to wszystko się toczyło w tejże wypowiedzi.
Błędy... No tak, były. Masz tą świadomość i dobrze. Jednak przepraszam, ale nie będę ich wypisywać. Nie chcę tego wszystkiego niszczyć.
Następnie... O, właśnie. Tekst jest dojrzały, tak... Według mnie – bez wątpienia.
Wiesz co mi się tu podoba? To takie wplątywanie przeszłości, tego co było jakiś czas temu. Dobrze wiąże się to z teraźniejszością, która jest zawarta w tekście.
Kurczę, Kirke, potrafisz wszystko wyrazić z taką... nie umiem znaleźć słowa -,-. Tak delikatnie to wyrażasz, że po utworze się płynie. Nawet niektóre błędy, uchodzą jakby nigdy nic. Umiesz wciągnąć, jakby zaczarować... Tak, iż czytelnik się wyłącza i liczy się jedynie tekst.
Twoje utwory mają serce. Bije od nich raz mocniej, mam na myśli to, że wszystko jest w takich szybkich obrotach, trzyma w dużym napięciu (a no i wliczam do tego wszystkie Twoje twórczości, nie tylko mini), jak i bije powoli, spokojnie... Tak, aby wpłynąć na ten ocean myśli, jakie przedstawiasz, tych zdarzeń...
Jak najbardziej na plus! Tytuł świetnie pasuje do treści.
Naprawdę gratuluję Ci, życzę weny i wykorzystywania talentu, mając z tego radość .
Kochana, tak zakończę. Do następnego,
Zua. |
Post został pochwalony 1 raz
|
|
|
|
rani
Dobry wampir
Dołączył: 23 Gru 2008
Posty: 2290 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 244 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Smoczej Jamy
|
Wysłany:
Pią 12:10, 07 Maj 2010 |
|
Cześć kirkuś Dziękuję ci kochana za dedykację :)
Jak tylko pojawił się nasz pojedynek i przeczytałam twój tekst, wiedziałam, że nie mam szans. To jest po prostu piękne. I takie życiowe.
Czytając to, czuję, jakbym wchodziła z butami w czyjeś życie, jakbym kogoś podglądała. Ten tekst jest strasznie intymny, taki osobisty. Mówiłaś mi o tym, że taki będzie i rzeczywiście jest.
Nie zwracam uwagi na błędy i rozumiem czemu nie chciałaś ich poprawiać. Nie są tu ważne.
To jest tak emocjonująca i pełna uczuć opowieść, że czytając coś ściska mnie za serce. To jeden z twoich najlepszych tworów. Może dlatego, że taki bliski twojemu sercu?
Na pierwszy rzut oka wydaje się to bardzo beztroską historią, jednak to opowieść o miłości, o wyborach jakich trzeba dokonywać, gdy się dorasta. O niezwykłej przyjaźni, przez którą się cierpi, ale jednak nie chce się jej zerwać.
Te retrospekcje sprawiają, że czuję się, jakbym znowu miała 13 lat i szlajała się z kolegami po różnych dziwnych miejscach i wygłupiała się z nimi.
Ten tekst jest taki zwyczajny, a jednak chwyta za serce.
Wszystko się ze sobą tak spójnie łączy, dialogi są takie naturalne i lekkie. Potrafisz zawładnąć czytelnikiem całkowicie. Czyta się to przyjemnie. Ja byłam jak zaczarowana, a na końcu się uśmiechnęłam
kirke ty naprawdę masz wielki talent i każda twoja następna opowieść jest coraz lepsza.
Wybacz, że tak krótko, ale nie potrafię jakoś dobrać słów, żeby napisać, to co czuję. Za bardzo się we mnie wszystko kłębi. Ale jeszcze raz powtórzę, że to było piękne. |
Post został pochwalony 1 raz
|
|
|
|
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Pią 13:29, 07 Maj 2010 |
|
odpowiem na komentarze - dlaczego nie - w końcu zdarzają sie tak rzadko...
dziękuję serdecznie każdej z was :)
k8ella napisał: |
Ale czasem dobrze jest je wyjąć z głębin i dać im pooddychać świeżym powietrzem. |
hm, miniaturę tę potraktowałam trochę jako autoterapię... nie wiem jakie będą tego skutki, ale oczyszczanie się od czasu do czasu jest chyba dobrym pomysłem... tłumienie uczuć nigdy nie wychodzi na dobre
zua_15 napisał: |
Jest tak spokojny, ale zarazem wyraża tyle uczuć, emocji! Wiem, że na pewno wymaga on głębszego zastanowienia się, skupienia, aby go w pełni zrozumieć lub, choć trochę, ale trafnie. |
spokój to chyba głównie pogodzenie się i dystans do pewnych spraw :) dziękuję za miłe słowa
rani napisał: |
Czytając to, czuję, jakbym wchodziła z butami w czyjeś życie, jakbym kogoś podglądała. Ten tekst jest strasznie intymny, taki osobisty. Mówiłaś mi o tym, że taki będzie i rzeczywiście jest. |
rani - nie butami, a w szpilkach... delikatnie i swobodnie... i pamiętaj: wchodź śmiało tam, gdzie cię zapraszają
cóż... ten wiersz mogłaby napisać miniaturowa Justyna... na temat wszystkiego co było... pomiędzy nią i Michałem... bo czasem wszystko jest walką...
może i ten wiersz zadedykuję M.
Dzieląc
spalam się w tobie
w tobie płonę
w tobie gasnę
czekasz zawsze kiedy zasnę...
w tobie tonę
w spojrzeniu...
w tobie odnajduję życie
całujesz mnie czasem skrycie...
spalasz się we mnie
jak ja spalam się w tobie
nikt z nas nikomu tego nie powie
ogień z ogniem
tak podobni a tak różni
w siebie zapatrzeni - oboje próżni
co łączy - dzieli najmocniej
____________
znajduje się w zbiorze moich wierszy autorskich |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kirke dnia Pią 13:33, 07 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
zua_15
Wilkołak
Dołączył: 22 Lis 2009
Posty: 151 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 22 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: opolskie
|
Wysłany:
Pią 19:59, 07 Maj 2010 |
|
No i wiersz... Tak, chyba by oddawał to co czuła Justyna .
Ładny, uczuciowy... Przemówił do mnie i cóż, ale nie umiem więcej. Nie mam już dziś siły - wybacz.
No, ale naprawdę bardzo mi się podoba
w tobie tonę
w spojrzeniu...
w tobie odnajduję życie
całujesz mnie czasem skrycie... - podoba mi się ta strofa oraz ta:
ogień z ogniem
tak podobni a tak różni
w siebie zapatrzeni - oboje próżni.
Buziaki,
Zua. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dzwoneczek
Moderator
Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 231 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Nie 21:03, 09 Maj 2010 |
|
Powtarzam to, co powiedziałam przy pojedynku - ten tekst jest dojrzały. I strącił z pierwszego miejsca na podium twoich tekstów Łowcę...
Jest to piękny tekst o miłości, przyjaźni, o tym, jak cienka czasem jest granica między tymi uczuciami, a także o... życiu. Jest to tekst refleksyjny, emocjonalny, ciepły. Bardzo osobisty. I nie trzeba było nazywać bohaterki Justyna. Myślę, że Sabina byłoby ładniej.
BTW - Wiersz też piękny.
Zgadzam się z k8 - piękna jest kompozycja tego tekstu. To, jak przeplatasz teraźniejszość adekwatnymi wspomnieniami. I ile w tym subtelnych uczuć! Możesz być dumna z tej miniatury, czarodziejko.
Ja się zdenerwuję? Ależ nie... Ja po prostu wytknę ci błędy. Bo szkoda, żeby tak przepiękny tekst je miał. Więc czarodziejko kochana, ślicznie cię proszę, popraw,co następuje:
Cytat: |
Wyprostowała się szybko i stanęła kilka kroków obok. |
Niedobrze to brzmi. Nie można stanąć "kilka kroków obok". Raczej: "o kilka kroków dalej".
Cytat: |
Gęsta poranna mgła unosiła się tuż nad trawnikiem i ograniczała widoczność. Odgarnęła z twarzy niesforny kosmyk włosów i otarła samotną łzę. |
Wychodzi na to, że mgła odgarnęła kosmyk...
I zaraz mamy:
Cytat: |
Zaczynało padać, gdy mlecznobiała mgła opadła na trawę. |
Znowu mgła? Nieładne powtórzenie.
Cytat: |
Jesień nigdy nie była najpiękniejszą porą roku w dolinie Dunajca. Zbyt dużo wilgoci, ciągły deszcz. Była szczerze zaskoczona, |
A teraz jesień jest zaskoczona
Cytat: |
Po chwili jej blade usta, których zeszła pomadka, złożyły się w pierwsze słowa modlitwy. |
z których
Cytat: |
Dwójka nastolatków siedział na powalonej kłodzie. |
siedziała
Cytat: |
Jej szeroko otwarte oczy zdawały się bić jeszcze bardziej brązowe niż zwykle. |
Oczy nie biją. Być.
Cytat: |
- Co jest Michał? – zapytał. |
Przecinek przed wołaczem.
Cytat: |
- Michał to Justyna, Justyś to Michał, nie Misiek – przedstawił ich, dobitnie akcentując ostanie słowa, wiedząc, że przyjaciel nie znosi określenia. |
Powinny być przecinki po Michał oraz Justyś, jak również brakuje słowa "tego" przed "określenia".
Cytat: |
– Właściwie czemu nie – zdobył się na odpowiedź. |
Oddzieliłanym przecinkiem "właściwie".
Cytat: |
O tym, na którym nie było jej. |
Nieładny szyk. Lepiej: "O tym, na którym jej nie było".
Cytat: |
- Cześć jestem Jessica i chciałabym z wami zagrać – powiedziała głośno, gdy dotarli na boisko. |
Została ci tu Jessica Poza tym przecinek po "cześć".
Cytat: |
Nikt już nie dyskutował, ale podchwyciła kilka uśmieszków, przez które podniosły jej ciśnienie. |
Albo "które podniosły jej ciśnienie", albo "przez które podniosło się jej ciśnienie", ale nie kombinacja.
Cytat: |
gdy ten zamierzał ją ominąć w lewej, szybko odebrać piłkę |
Chyba "z lewej". I raczej "szybko odebrała piłkę"
Cytat: |
Obcasy wbiły się w nasiąkniętą wodą ziemię i byłą pewna, |
była, literówka
ładniej: "poddała mu się"
Cytat: |
Przycisnął ją mocniej do siebie, jakby chciał przelać na siebie cały ból który w sobie nosiła |
Przecinek przed "który"
Cytat: |
- Trenuję koszykówkę odkąd zaczęłam chodzić – skłamała, choć nie było to aż tak dalekie prawdy. |
Przecinek przed 'odkąd"
Cytat: |
Trójka nastolatków siedziała na zwalonej kłodzie i próbowała doprowadzić się do porządku. |
Ta "zwalona' jakoś mi tu nie pasuje. Nie lepiej "przewrócona"?
Cytat: |
Wstała o otrzepała pobrudzone spodenki. |
i otrzepała
Cytat: |
patrząc jak Justyna próbuje się wyprostować, by wydawała się wyższa. |
by wydawać się wyższą
Cytat: |
Zazwyczaj nie wtrącał się w to, co jest/było pomiędzy nią i Michałem. |
Naprawdę podoba ci się ten ukośnik?
Cytat: |
- Nigdy nie zrozumiałem dlaczego wtedy wyjechałaś – powiedział. |
Przecinek przed "dlaczego"
Cytat: |
- Co tam chłopaki? – zapytała wesoło. |
Przecinek przed "chłopaki".
Cytat: |
Przysiadł na krawędzi stolika i założył rękę za rękę. |
Rękę za rękę? Nie rozumiem...
Cytat: |
Po chwili rzuciła komórkę w kąt pokoju na stertę ubrań i ukryła twarz w poduszce. |
Przecinek po "pokoju".
Cytat: |
Pierwsze dźwięki melodyjki, którą wgrała pod ich imionami, otrząsnęły ją i natychmiast podbiegła po porzucony telefon. |
Dźwięki raczej nie mogą kogoś otrząsnąć. Mogą sprawić, że ktoś się otrząśnie.
Cytat: |
Oparł czoło na jej głowie i chłonął zapach starej Justyny i nowych perfum. |
Może "dawnej"? Nie była jeszcze taka stara
Cytat: |
- Nic się nie zmieniło, prawda? – zapytał powoli akcentując każde słowo. |
Przecinek po "zapytał"
No przepraszam, ale za bardzo mi się ten tekst podoba, by darować ci błędy...
Ach jeszcze taka refleksja:
Cytat: |
- To tylko kolor włosów – odparła.
|
Coś mi to przypomina... Wiesz, o czym mówię? To przypadek, czy celowo? |
Post został pochwalony 1 raz
|
|
|
|
offca
Zły wampir
Dołączył: 18 Paź 2008
Posty: 452 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 54 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: szóste niebo
|
Wysłany:
Wto 21:06, 11 Maj 2010 |
|
*offca zasiadła i duma*
piękny tekst. Jakby mnie jeszcze imiona nie irytowały... Ale to moja prywatna niechęć, nie ma związku z tekstem. (no żeś dobrała - na widok imienia Eryk i imienia Justyna dostaję piany na ustach...)
tak czy inaczej, wracając do rzeczy. Niesamowicie poruszający tekst. Nie tanio wzruszający, łzawy czy melodramatyczny, ale właśnie tak prosto, głęboko poruszający. Taki mądry. I bardzo osobisty. A jednocześnie pozbawiony tego irytującego ekshibicjonizmu emocjonalnego. Wyważony.
No i widać tu twoją miłość do dialogu. Pisz dramaty, co się będziesz
nie wiem, przerasta mnie komentowanie 'Rozmów'. Coś w nich jest co mnie blokuje. A to na plus. Duży plus.
Buziaki czarodziejko :* |
Post został pochwalony 1 raz
|
|
|
|
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Czw 11:39, 10 Cze 2010 |
|
cóż - dziękuję za komentarze... kochane jesteście...
żeby nie było, ze jestem podła...
kolejny tekst betowała bossska Masquerade. - dziękuję jej z całego serca :)
I co będzie dalej
- I co będzie dalej? – zapytała, ściskając go mocno za rękę.
Białe prześcieradło zwisało swobodnie z metalowego łóżka.
- Możliwości są tylko dwie – szepnął prawie niedosłyszalnie.
Spieczone usta otwierały się z trudem, ale nie zamierzał się poddawać. Nie tu. Nie teraz. Nie przy niej.
Milczeli przez chwilę, trawiąc własne lęki i przeżywając je na nowo. Czuła jego chłodną dłoń i słaby puls. Krew powolnym strumieniem płynęła w żyłach, zbyt leniwa na to, by choć raz ruszyć szybciej i dać nadzieję.
- A jeśli umrzesz? – wypowiedziała te słowa na głos, choć ich właśnie bała się najbardziej.
Znów umilkli. Ona - przestraszona własną śmiałością, a on - zbierający siły na odpowiedź. Cisza pomiędzy nimi wypełniała pustkę. Nie niosła w sobie napięcia i niepewności. Raczej odprężała i pozwalała swobodnie wędrować po meandrach własnej świadomości, doceniać chwile, które mogli zliczyć na palcach jednej ręki. Smukłej dłoni dziewczyny lub zbyt bladej i kościstej mężczyzny.
- Nie będzie mnie tu, nie wiem, gdzie będę i czy będę… - urwał, biorąc płytki oddech. – Ale czy to ważne? – dodał z trudem.
Zapadł się głębiej w poduszkach, a dziewczyna nerwowo zagryzła wargi, obserwując z napięciem twarz mężczyzny. I już miała coś powiedzieć, gdy powstrzymał ją mocniejszym ściśnięciem dłoni, która wciąż głaskała jego rękę.
- Ciii – uspokoił ją.
Choć nie zbierało jej się na łzy, pokiwała głową na znak zgody. Zbyt wiele razy płakała tej wiosny, by kolejne słone krople mogły wypłynąć z jej oczu.
- To nie jest ważne, bo będę przy tobie – szepnął.
Uśmiechnął się, a dawne wesołe ogniki zabłysnęły w jego ciemnych oczach, by po chwili znów ukryć się gdzieś głęboko przed jej wzrokiem.
- Nie wiem, czy istnieje niebo i piekło – zaczął ponownie. – Nie wiem, czy będziemy mogli się spotykać, ale jeśli… - urwał.
Ścisnęła go mocniej, a on zamilkł. Popatrzył na nią ze zrozumieniem i zaczął do nowa.
- Nie chciałbym cię zobaczyć zbyt szybko, zbyt wcześnie…
Znów w ciszy liczyli swoje oddechy. Zatopieni w sobie i czasie, który od kilku godzin zdawał się ich omijać.
- Ale jeśli będę mógł… - urwał, a powietrze ze świstem wypełniło jego płuca. – Będę blisko – wyrzucił jednym tchem.
- Wiem – odważyła się w końcu przerwać.
Uśmiechnęła się samymi ustami, choć oczy pozostały nieruchome.
- A jeśli…
- A jeśli wszystko będzie dobrze, a wszystko musi być dobrze – przerwała mu z siłą, o którą sama siebie nie podejrzewała. – Wszystko już mamy ustalone – dodała, choć doskonale wiedziała, że nie to chciał powiedzieć.
Nie sprzeciwił się, a ona czuła jego wzrok na sobie. Nieświadomie zacisnęła dłoń na pierścionku zawieszonym na szyi, którego nie zdążyła założyć.
Na zawsze twój – lśniło wygrawerowane w białym złocie. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
zua_15
Wilkołak
Dołączył: 22 Lis 2009
Posty: 151 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 22 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: opolskie
|
Wysłany:
Czw 17:40, 10 Cze 2010 |
|
Skończyłam czytać i... I co będzie dalej? – Kirke, pięknie Ci to wyszło. Fakt, iż treść bardzo krótka, ale jest naprawdę cudowna.
Niby smutna, pełna strachu, który po części jest ukryty, ale widnieje też tu szczęście, szczęście ich miłości – które właśnie trzyma jeszcze ich razem. Dzięki temu, że się kochają, są dla siebie tak samo ważni, bliscy, są tak bardzo ze sobą związani, istnieje siła. Wzrasta coraz bardziej.
- Nie wiem, czy istnieje niebo i piekło – zaczął ponownie. – Nie wiem, czy będziemy mogli się spotykać, ale jeśli… - urwał.
Ścisnęła go mocniej, a on zamilkł. Popatrzył na nią ze zrozumieniem i zaczął do nowa.
- Nie chciałbym cię zobaczyć zbyt szybko, zbyt wcześnie…
Znów w ciszy liczyli swoje oddechy. Zatopieni w sobie i czasie, który od kilku godzin zdawał się ich omijać.
- Ale jeśli będę mógł… - urwał, a powietrze ze świstem wypełniło jego płuca. – Będę blisko – wyrzucił jednym tchem. – piękny fragment... jest tu poruszone jedno ogromne uczucie, widać je! Tańczą emocje, no i co najważniejsze – tu jest miłość, tu jest szczere „kocham”. Tu łączą się oddechy, tu łączą się serca, tu łączą się dwa życia.
Nie chciałbym cię zobaczyć zbyt szybko, zbyt wcześnie... – banalne, iż nie chodzi tu o to, że nie chce jej znać, widzieć itd. Tu właśnie wychodzi szczera miłość, to, że druga osoba troszczy się, boi. Nie chce jej widzieć zbyt wcześnie, bo chce, żeby korzystała z życia, które jest tak kruche. By nie opuściła świata za szybko, by dążyła dalej, ukończyła zaczęte cele i tworzyła nowe – brnęła do nich.
Jeeej, no po prostu... ach!
I końcówka, że jeśli będzie mógł – będzie blisko. Nic ich nie rozłączy! On będzie przy niej trwał, nadal się troszczył, czuwał nad nią.
Takie uczucie jest godne wszystkiego, jest najpiękniejsze.
No i Tobie, Kirke, udało się tak pięknie to wszystko przedstawić,
GRATULUJĘ!
Całuję,
Oczarowana Zua. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Pią 23:14, 10 Gru 2010 |
|
cóż, dziękuję za komentarze...
tekst poniżej niebetowany, ale w najbliższym czasie zostanie przesłany do pewnej miłej uroczej Pani, która mam nadzieję wykaże się zrozumieniem...]
+18
dedykowany z okazji nieoczekiwanego spotkania...
Piękny sen o tobie...
Jedyne, co pamiętam to to, że pachniałaś wanilią. Zwodziłaś słodkim, mdławym zapachem jak cichą obietnicą czegoś, czego nigdy nie dostałam i nie dostanę. Wilgotnym palcem badałam więc twoje ramię, które z tej wanilii wynurzało się, blade piękno na ciemnogranatowej pościeli. Poświata księżyca nie towarzyszyła nam tak często jakbyśmy tego chciały, ale nie przeszkadzało to tobie ani mnie tym bardziej, gdy chłonęłam twoje milczące przyzwolenie. To mniej milczące, kiedy przygryzałaś poduszkę i to, kiedy twój jęk było słychać w pokoju wypełnionym dźwiękiem ocierających się ciał.
Na wszystko był czas. Zawsze. Bo wieczność była twoją domeną, gdy ja zaciskałam pustą pięść nie chcąc pozwolić na to, by czas prześlizgiwał się pomiędzy moimi palcami, ty całowałaś moją rękę. Zlizywałaś ze skóry potrzebę, by chwila trwała wiecznie. By zastąpić ją nową chwilą, którą chciałam zostawić. Dla ciebie. Dla siebie. Zamykałam wtedy oczy oddając ci prowadzenie, które pozornie pozostawało moją domeną. Bo złudzenia nią były.
Piękny sen o tobie, gdy budziłyśmy się w zmiętej pościeli. Jeszcze wilgotnej od potu. Pachnącej tobą, mną. Nie perfumami, ale właśnie wanilią i lawendą. Duszący zapach unoszący się w pokoju, wąski promień światła wpadający przez niedosuniętą zasłonę. Pyłki kwiatów, które wirowały w powietrzu przy każdym oddechu, gdy twoja klatka piersiowa unosiła się w górę i w dół. Jak urzeczona tarłam zaczerwienione z niewyspania oczy, patrząc na ciebie. Chłonąc. Wznosząc ciche podziękowania dla Istoty, która pozwoliła mi poznać ciebie. Utrwalając w pamięci każdy fragment twojego ciała, pokrytego kilkoma pieprzykami ramienia, niewielkiej blizny nad kolanem, czerwonego śladu po moich paznokciach na wewnętrznej stronie uda.
Czerwonych, opuchniętych ust, które pozwalałaś mi całować do bólu. Twojego, mojego, naszego. Wiecznego bólu słodyczy. Niekończącego się ‘chcę’, które nigdy nie przeszło w spełnienie. Miłość wypaliła pustkę nie do zapełnienia. Jak pożar, wieczny ogień - trawiła wszystko, co postawiłaś na jej drodze. Wnętrze dłoni, scałowane, gdy ścierałaś lukier z moich warg. Nadgarstek, gdy zafascynowana wsłuchałam się w twój puls. Obojczyk, gdy ramiączko bluzki w białe kropki zsunęło się do łokcia. Szyję, gdy zabrzęczał jeden z twoich długich kolczyków i zaprosił mnie figlarnie do zabawy z uchem.
Pożar trwał, trwa, będzie trwać. Wiem o tym, więc pozwalam sobie na czczenie ukrytych w czarnym staniku piersi. Nerwowe przygryzanie skóry na ramieniu i powolny spacer z powrotem. Pocałunki delikatne jak łzy, które znaczą twoją skórę i moją duszę. Wypalają mnie do końca, gdy wchłaniam więcej ciebie. Więcej wanilii. Więcej jęku. Więcej cichych westchnień. A w końcu więcej krzyku, który wibruje w moich uszach jeszcze wtedy, gdy bezwładnie opadasz na poduszki, a twoje włosy barwy słońca odcinają się od pościeli, którą zmieniłam na czarną. Tylko po to byś, przez te kilka chwil, gdy obudzę się rano, wyglądała jak anioł. Bym mogła zapomnieć, że nigdy nie polubisz lawendy tak bardzo jak ja dzisiejszego dnia znienawidziłam wanilię. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kirke dnia Sob 12:42, 11 Gru 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|