|
Autor |
Wiadomość |
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Pon 19:23, 23 Sty 2012 |
|
Pozwolę sobie na jeszcze jeden temat, bo rozpoczęłam jakiś czas temu działalność tłumaczeniową i jej wyniki będę przedstawiać tutaj :)
Autor: JarOfHearts3
Tytuł: A wszystko przez czekoladowe ciasto
Tytuł oryginału: It All Started With Chocolate Cake
Link: http://www.fanfiction.net/s/7034956/1/It_All_Started_With_Chocolate_Cake
Tłumaczy: euphoria
betuje niezastąpiona Tyone z uwzględnieniem sugestii akken
Zgoda: jest (doleciała nawet dość entuzjastycznie :) )
Rating: +18
obu Paniom niesamowicie dziękuję, podobnie jak Sarze R. - która wie za co :P
A/N : Napisałam to w weekend. Severus/Harry oneshot. Lemon, erotyk… itp. Itd. … Jak zwykle nie jestem właścicielką niczego prócz pomysłu. Postacie, itp. należą tylko do JK Rowling.
T/N : To moje pierwsze tłumaczenie, więc proszę o konstruktywność ale i wyrozumiałość :P tekst jest podstępem z mojej strony :)
Harry usiadł przy stole Gryffindoru i wybrał sobie posiłek. Miał dziś jednak ochotę na zupełnie inny kąsek. W tej chwili obiekt jego uczuć pożerał ciasto czekoladowe z takim entuzjazmem i potrzebą, jakiej jeszcze Harry nie widział u swojego profesora. To było fascynujące. Och, jak bardzo chciałby być tym ciastem. Pochłaniany przez te niesamowite usta, owijany wokół tego okrągłego, różowego języka — degustowany.
Harry oderwał od niego wzrok i poprawił przyciasne już spodnie. Sięgnął po kawałek ciasta czekoladowego, ciągle marząc o swoim mistrzu eliksirów. Ani Ron, ani Hermiona, ani nikt inny prawdę mówiąc, nie zwracał na niego najmniejszej uwagi, kiedy zaczął pocierać się przez materiał.
Spragniony dotyku rzucił na siebie i w najbliższej okolicy zaklęcie iluzji i zsunął swoje spodnie, sięgnął dłonią do wnętrza bokserek i wyciągnął na wierzch boleśnie już twardego penisa.
Spojrzał ponownie na Snape’a, wciąż delektującego się ciastem. Zaczął poruszać ręką w górę i w dół swojego penisa, masując kciukiem szczelinę na samym czubku. Przyspieszył, tłumiąc jęk i nie odrywając oczu od starszego mężczyzny. Szybko poczuł narastającą przyjemność; to znajome uczucie łaskotania w brzuchu. Na chwilę zanim ogarnęła go słodka niemoc, czarne tęczówki pochłonęły te szmaragdowe, a Snape dostrzegł pożądanie w oczach Harry'ego, wciąż drgającego w spazmach rozkoszy.
Snape odwrócił wzrok, spoglądając w dół na swój pusty talerz. Harry natomiast zapiął spodnie i szybko użył pod stołem zaklęcia czyszczącego, po czym podniósł się i wyszedł z Wielkiej Sali. Nikt nie zauważył, że mistrz eliksirów pospieszył za nim w kilka sekund później.
Harry zatrzymał się tuż za drzwiami i przeczesał włosy dłonią.
— Potter! — Głos dudnił echem na korytarzu. Harry rozpoznał, iż należał do Snape’a. Nie odwracając się w stronę mężczyzny, wspiął się po schodach tak godnie, jak tylko pozwalał mu obecny stan.
— Harry, poczekaj! — zawołał go ponownie, ale tym razem w jego tonie można było usłyszeć kilka delikatniejszych nut. Sam fakt, że Snape użył jego imienia, sprawił, że Harry zatrzymał się w miejscu i obrócił.
— Użyłeś mojego imienia — stwierdził chłopak.
— Tak, użyłem. Czyż nie tak cię nazwano? — zadrwił Snape; jego głos znów stał się ostry.
— Tak, ale… — Snape przerwał mu, unosząc dłoń.
— Jestem świadom, że nie robisz tego codziennie, ale twoje zachowanie podczas dzisiejszej kolacji… było niestosowne.
Harry zszokowany popatrzył na niego.
— Powinien był pan już od dawna wiedzieć, że nie zachowuję się stosownie, profesorze Snape.
Snape zacisnął zęby, usiłując zignorować oczywistą insynuację.
— Chodź za mną, Potter — powiedział bez emocji i odwrócił się w kierunku lochów, szeleszcząc przy tym szatami. Szli szybko w kompletnej ciszy aż do jego gabinetu . Profesor otworzył drzwi przed Harrym, który przeszedł przez nie z uśmiechem.
Gryfon niemal od razu dostrzegł serwis do herbaty i podszedł do niego.
— Zielona czy chai*?
— Chai — odpowiedział Snape, siadając w fotelu,podczas gdy Harry przygotowywał herbatę. Chłopak przeszedł przez dywan leżący przed kominkiem i podał mężczyźnie napój.
— Nowy dywan? — Snape przytaknął. — Ładny. Pasuje do twoich oczu. — Harry zaczerwienił się.
— Wie pan co, panie Potter, chyba spędził pan tu już zbyt wiele czasu…
— Wiem — odpowiedział, stawiając swoją herbatę na stoliku do kawy, i wskoczył na kanapę.
— Nie skacz, Potter, bo ją połamiesz!
— No i co z tego? — Harry przewrócił oczami. — Odejmiesz punkty mojemu domowi, wlepisz mi szlaban polegający na krojeniu żabich mózgów? Co?
— Właściwie pomyślałem, że możemy porozmawiać.
Harry posłał Snape’owi zaskoczone spojrzenie. Mistrz eliksirów nie dyskutował. A zwłaszcza nie z Harrym Potterem.
— Porozmawiać?
— Tak, Potter, porozmawiać.
— Dobrze, o czym więc chcesz rozmawiać?
— Cóż, pomyślałem, że zaczniemy od twojego ulubionego tematu. Od ciebie — ewidentnie się droczył. Harry uniósł brwi.
— Drażnisz się, Snape? Co w ciebie wstąpiło?
— Proszę, mów mi Severus — poprosił. Żołądek Harry’ego ścisnął się na tę poufałą propozycję. Uczniowie nigdy nie zwracali się do swoich profesorów po imieniu.
— Czy my zaczynami być w dobrych stosunkach? — zapytał Gryfon.
— Myślę, że tak, Harry — stwierdził.
Chłopak zaczerwienił się, gdy mężczyzna ponownie użył jego imienia. Jak on pragnął usłyszeć Snape’a jęczącego Harry.
— Więc… — Snape zaczął niezręcznie. — Kiedy to się wszystko zaczęło? — Nie musiał podkreślać, o co dokładnie chodzi; Harry wiedział, co mężczyzna miał na myśli.
— Piąty rok, tak sądzę. — Harry starał sobie przypomnieć odpowiednie fakty. — Byłeś pierwszym mężczyzną, w którym się zakochałem.
— Naprawdę? Moim był Syriusz Black. Był jak marzenie, gdy miał piętnaście lat. — Snape uśmiechnął się, patrząc w przestrzeń przed sobą. Harry odchrząknął i spuścił wzrok na jego kolana. —Przepraszam, zapomniałem — zreflektował się.
— Nic nie szkodzi. Nigdy nie… Nie wiedziałem… że on był… że lubił chłopców.
— Właściwie nie lubił. Za to uwielbiał seks. Nie przepuściłby nikomu. A ja byłem jedynym gejem w mojej klasie.
— Serio? W mojej jestem pewny Zabiniego, a Seamus jest przynajmniej bi.
— Dobrze. Zapytam zatem cię o coś jeszcze: dlaczego ja?
Harry westchnął i wyprostował się w fotelu.
— Więc… Bo jesteś mądry, gorący, tajemniczy, mroczny, interesujący. — Wstał i okrążył stolik do kawy. — Uroczy, cudowny, skomplikowany, namiętny.
Dotarł do fotela, położył ręce na podłokietniki, i pochylił się w stronę mistrza eliksirów.
— Zniewalający, seksowny, ponętny.
Zatrzymał usta blisko warg starszego mężczyzny. Wyszeptał jeszcze raz, nim ich dotknął:
— Mój.
Snape w końcu nie wytrzymał i rzucił się do przodu, miażdżąc ich wargi w gwałtownym pocałunku. Ich języki otarły się o siebie; obydwaj jęknęli.
— Harry — powiedział Snape pomiędzy pocałunkami. — Nie masz nawet pojęcia, jak długo cię pragnąłem.
— Ja ciebie też — wyszeptał w odpowiedzi. Snape wciągnął go na swoje kolana, powodując, że ich biodra otarły się o siebie, i pocałował go namiętnie. Ręce chłopaka błądziły przez chwilę pomiędzy ich ciałami. W końcu Snape zaczął dyszeć, gdy Harry pocierał jego penisa, próbując odpiąć ich spodnie.
— Och, Harry. Chcę więcej — wyjęczał. Gryfon przygryzł jego wargę i przesunął się, by by wyszeptać do ucha kochanka:
— Więc wypieprz mnie.
Mężczyźnie nie trzeba było powtarzać. Zsunął Harry’ego ze swoich kolan na podłogę,— po czym położył się na nim, obejmując go w talii. Wyciągnął różdżkę i powoli przeciągnął nią w dół klatki piersiowej Harry’ego. Kiedy dotarł do pępka, zaklęciem odpiął guziki w szacie chłopaka i zostawił krawat. Chwilę potem schylił się do pocałunku, badając językiem i zębami całą drogę wzdłuż jego torsu. Delikatnie, końcem różdżki odnalazł drogę w okolice pachwiny chłopaka, a Harry szybko zdał sobie sprawę, że nie może ruszać rękami.
— Jak bardzo tego chcesz? — drażnił się z nim.
— Bardzo — wydyszał.
Snape mocniej naparł różdżką.
— Jak bardzo?
Harry jęknął.
— Cholernie bardzo.
— Dobrze, Harry. Tylko uważaj na swój język, albo będę musiał cię ukarać.
— Nie zależy mi. Tylko mnie, do cholery, dotknij — zażądał. Snape uśmiechnął się i usiadł. — Proszę, Severusie. Och, bogowie.
Mistrz eliksirów zrzucił z siebie płaszcz i zaczął powoli odpinać guziki własnej koszuli, pozwalając jej zsunąć się z ramion, odsłaniając kolejne partie pięknej bladej skóry. Harry szarpnął się w niewidzialnych więzach, spragniony dotyku. Snape ponownie uśmiechnął się złośliwie, gdy jego dłonie zsunęły się wzdłuż torsu do penisa, chwytając go. Zaczął gładzić się powoli, patrząc prosto w oczy Gryfona, który zrobił dokładnie dokładnie to samo godzinę wcześniej w Wielkiej Sali.
— Przestań mnie drażnić!
Snape uśmiechnął się ironicznie.
— Może przestanę, a może nie. — Machnął na oślep różdżką, potem jeszcze raz i jeszcze, sprawiając, że ich ubrania zniknęły.
— Jesteś niedobrym człowiekiem— poskarżył się. W odpowiedzi Snape polizał wewnętrzną część jego uda. Chłopiec wypiął biodra do przodu, błagając o dotyk.
— P-proszę, Severusie. Potrzebuję cię! — Snape polizał swoje palce i przeciągnął je w dół, przez jądra Harry’ego, aż do jego pomarszczonego wejścia. Powoli wsunął jeden w kochanka, jednocześnie całując go, aby odwrócić jego uwagę. Gdy palec w całości znalazł się wewnątrz Harry’ego, dodał następny, a chwilę potem jeszcze jeden.
— Wszystko dobrze? — spytał Gryfona.
— Nie — wyjęczał chłopak. — Potrzebuję cię.
Snape bez wahania wyciągnął palce i pokrył swojego członka lubrykantem, który przywołał z sypialni wraz z pierścieniem na penisa. Wsunął krążek na penisa Harry'ego, a sam znalazł schronienie w tyłku chłopaka.
— Ty draniu — jęknął Harry, gdy Snape zaczął poruszać się w nim. Mężczyzna zmieniał pozycję z każdym pchnięciem, próbując znaleźć prostatę Harry'ego. Po kilku wyjątkowo głębokich ruchach, Gryfon krzyknął. Snape uśmiechnął się, starając się trafiać w to miejsce za każdym razem. Poruszał się mocniej i szybciej, a Harry jęczał, co kilka pchnięć. Snape tymczasem zaczął gładzić twardego penisa chłopaka. Harry jęczał z przyjemności.
— Proszę, Sev. Pozwól mi dojść! Muszę dojść!
Snape zagryzł wargi z przyjemności i zdjął jego pierścień.
— Więc dojdź dla mnie — rozkazał mu.
Harry krzyknął, gdy osiągnął orgazm, rozlewając spermę na brzuchu. Jego mięśnie zacisnęły się wokół kochanka, który doszedł kilka sekund po Gryfonie. Mężczyzna opadł na Harry’ego, usatysfakcjonowany i zmęczony po ostatnich drżeniach orgazmu. Powoli wyszedł z chłopaka i obrócił ich, obejmując w pasie ramieniem młodszego mężczyznę.
— Dobranoc, Harry.
— Branoc, Sev — odpowiedział zmęczonym głosem.
— Kocham cię — powiedział zdenerwowany.
Harry odwrócił się, by spojrzeć mu w twarz.
— Ja też cię kocham. — Uśmiechnął się.
Snape uśmiechnął się po tym, jak Harry musnął jego usta. Dwójka kochanków przytuliła się do siebie, zapadając w sen na podłodze, na której przed momentem się kochali.
_____
* chai — to herbata… ino nie zielona… |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kirke dnia Nie 16:54, 11 Mar 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
|
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Nie 16:54, 11 Mar 2012 |
|
Tytuł: Amortencja
Seria: Seria Eliksirów
Autor: the_minx_17
Tytuł oryginalny: [link widoczny dla zalogowanych]
Tłumacz: euphoria
Zgoda: jest
Beta: Kuma (ale się opierałam jej radom jak mogłam)
Ostrzeżenia: występuje het (za autorką)
Pairing: HP/DM, HP/GW
Rating: PG15
Tłumacz uprzedza, że zbyt rzadko bawi się słowami, by było to piękne i ładne, ale ma nadzieję, że konstruktywna krytyka nauczy ją porządnie przekładać tekst.
dedykacja dla Aev i jej macek ze względu na jej ulubioną bohaterkę...
- Najmilsi, zebraliśmy się dziś tutaj…
Dłonie Harry’ego zacisnęły się wokół zagłówka.
- Mocniej, cholera – wyjęczał, gdy Draco wchodził i wychodził powoli z jego ciała. – Jutro chcę cię wciąż czuć.
Draco utrzymał opanowane pchnięcia, chichocząc miękko, gdy Harry pokonany położył głowę na łóżku.
- Planuję kochać się z tobą, dopóki słońce nie pojawi się nad horyzontem – wyszeptał. – Poczujesz mnie, Harry, obiecuję ci to. Gdy nadejdzie jutro, wciąż będzie mnie doskonale czuł; każdy ruch, każde ukłucie będzie ci przypominało, co czeka na ciebie w domu.
- …czy ty, Harry Potterze, bierzesz sobie tę kobietę, Ginewrę Weasley, za żonę…
Ginny obserwowała niewyraźny zarys. Harry powinien należeć do niej.
Zamiast tego był owinięty wokół Malfoya, świętując pokonanie Czarnego Pana. Opuszczenie przez Ślizgona szeregów śmierciożerców wszystko zepsuło. Dopóki się nie pokazał, wszystko szło zgodnie z planem.
Przechylając na bok fiolkę, wylewając jasno migoczący i skrzący się płyn o kolorze macicy perłowej, Ginny uśmiechnęła się miękko. Skoro działało przez sześć lat, zadziała ponownie. Harry będzie jej.
- …czy ty, Ginewro, przysięgasz szanować, kochać i nie mieć żadnych tajemnic…
- Nie widzisz tego, Harry? – Draco skrzywił się. – Ona coś ci zrobiła.
- Po prostu nie umiesz się z tym pogodzić – odpowiedział spokojnie Harry. – Wojna się skończyła i z tym… – Wzruszył ramionami, gdy jego słowa przebrzmiały. Zapach kwiatów uprzedził go o nadejściu Ginny. – Słuchaj, Draco, przykro mi, jeśli myślałeś, że to coś więcej, ale muszę iść, okej?
Draco stał w milczeniu, obserwując, jak Harry wychodzi z pokoju, jak opuszcza jego życie. Powstrzymywał się. Nie będzie prosił Harry’ego, błagał. On odszedł.
Pozwalając sobie na ostre, chrapliwe westchnienie, wyszeptał:
- To było coś więcej, Harry. Dużo więcej dla nas obu.
- Czarownice i czarodzieje, pozwólcie, że przedstawię panią i pana Potterów.
- Wiem, że coś mu zrobiłaś – syknął Draco, jego oczy błyszczały od niewylanych łez i klątw, których chciał użyć na rudowłosej zdzirze stojącej naprzeciwko niego. – Co to było, Łasico? Użyłaś eliksiru miłosnego? To tak udaje ci się trzymać go w łóżku od sześciu lat?
Ginny uśmiechnęła się krzywo, wzięła powolny łyk herbaty.
- Jak to zrobiłam nie ma takiego znaczenia, jak fakt, że mi się udało.
Mignąwszy pierścionkiem zaręczynowym na palcu, wstała od stołu i podeszła do drzwi.
- On należy do mnie, Malfoy. Naucz się z tym żyć.
Po wyjściu Ginny, Draco zazgrzytał jak zawiasy drzwi kołyszących się na wietrze.
Ginny posłała Draco uśmiech pełen satysfakcji, gdy otworzyła kolejną małą fiolkę i dodała trzy krople eliksiru do kieliszka z szampanem Harry’ego. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Masquerade
Dobry wampir
Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 1880 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 128 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pokój Życzeń
|
Wysłany:
Sob 18:15, 24 Mar 2012 |
|
Czekoladowe ciasto
Cytat: |
Ani Ron, ani Hermiona, ani nikt inny prawdę mówiąc, nie zwracał na niego najmniejszej uwagi, kiedy zaczął pocierać się przez materiał. |
No kto by pomyślał, że Wybraniec jest na tyle odważny, żeby sądzić, że jak Ron i Hermiona nie patrzą, to może sobie spokojnie dogadzać na stołówce... Ja rozumiem, że ciasto czekoladowe sprawia, że można stwardnieć tu i ówdzie, ale tego bym się nie spodziewała :D
Cytat: |
— Naprawdę? Moim był Syriusz Black. Był jak marzenie, gdy miał piętnaście lat. — Snape uśmiechnął się, patrząc w przestrzeń przed sobą. Harry odchrząknął i spuścił wzrok na jego kolana. —Przepraszam, zapomniałem — zreflektował się. |
Syriusz? Naprawdę, panie profesorze? :D
Cytat: |
Snape bez wahania wyciągnął palce i pokrył swojego członka lubrykantem, który przywołał z sypialni wraz z pierścieniem na penisa. Wsunął krążek na penisa Harry'ego, a sam znalazł schronienie w tyłku chłopaka. |
Brakuje mi tu jeszcze różowego dildo i będę w domu :D
Ogólnie to średnia ta miniatura. Seria Herbaciana przyzwyczaiła mnie, niestety, a może i stety, do kilkustronicowych i BARDZO szczegółowych opisów i tego mi brakuje. Poza tym wszystko tak jakoś szybko się potoczyło. Czy to jest pierwsze spotkanie Harry'ego i Seva? Bo raz wygląda, jakby nim nie było, a za chwilę okazuje się, że jednak jest. A skoro jest, to nie chce mi się wierzyć, że Sev powiedziałby, że kocha, tak z grubej rury i od razu. Może i Potter jest wybrańcem, ale nie sądzę, żeby na Snape'ie robiło to wrażenie :P
Amortencja
Oooo ta mini podoba mi się zdecydowanie bardziej. Czy to właśnie dlatego wszyscy tak nienawidzą Ginny? W tym momencie i ja przyłączam się do tego grona. Podoba mi się forma. Taka przeplatana teraźniejszość z przeszłością. I to, co zrobiła Ginny... Przecież wszyscy wiedzą, że Harry powinien być z Draco! Tudzież Sevem... Ale nie z Ginny, no... Głupi ten Harry. I ta jej sukowatość na końcu, och, borze, to był cios poniżej pasa tak mocny, że aż ja poczułam jego skutek. No cóż, od dzisiaj nie lubię się z Ginny.
Poza tym, kirku, z tłumaczeniem poradziłaś sobie świetnie. Czyta się fajnie, płynnie, nie ma jakichś zgrzytów ani niedoróbek logicznych czy składniowych. Możesz śmiało tłumaczyć. Daję Ci moje błogosławieństwo
|
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Masquerade dnia Sob 18:15, 24 Mar 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|