|
Poll :: Kogo wolisz? |
Jareda |
|
19% |
[ 55 ] |
Iana |
|
80% |
[ 222 ] |
|
Wszystkich Głosów : 277 |
|
Autor |
Wiadomość |
Lea
Zły wampir
Dołączył: 26 Sty 2009
Posty: 365 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: z pod chucka bassa.
|
Wysłany:
Czw 23:45, 26 Lut 2009 |
|
Ian.
od poczatku Jared byl mi obojetny.
nie wiem jakis taki bez wyrazu. jest bo jest,
poza tym nie oszukujmy sie, ale Jareda nie dane bylo nam blizej poznac.
a jak juz to z tej zlej strony,
nie moge polubic Jareda wiedzac o nim tylko, ze kochal Mel ponad wszystko, a za Wanda raczej nie przepadal. no i ze byl najlepszy na wyprawy.
wiecej o nim nie potrafie powiedziec.
wiec tez nie potrafie go lubic. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Lea dnia Czw 23:46, 26 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
|
asioonia
Człowiek
Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 70 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Inowrocław
|
Wysłany:
Pią 13:28, 27 Lut 2009 |
|
Hmm ... Ian mi bardzo przypomina Edwarda ze zmierzchu ... troskliwy , opiekuńczy .... a Jared przypomina mi Jacoba ... jest mi całkiem obojętny .
Ian ... umiał pokochać wnętrze Wandy ...
Z resztą Ian jest taki wrażliwy ... a Jared taki narwany |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Alice_
Wilkołak
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 176 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Pią 23:29, 27 Lut 2009 |
|
Ja i tak wolę Jareda, chyba zakochałam się w nim od razu, od pierwszym wspomnień Melanie, zawsze czekałam niecierpliwie na kolejną rozmowę Jareda z Mel/Wandą
Na pewno miał wady, nie chciał uwierzyć Wandzie i od początku jej nienawidził, ale w końcu zrozumiał swój błąd i to się liczy...
Iana na początku polubiłam, za to, że uwierzył Wandzie, potem mnie wkurzył bo się w niej zakochał, ale potem znowu go polubiłam kiedy Wanda miała już inne ciało :)
Może to przez uczucia Mel i to jak ona na niego reagowała...
Zarzucacie Jaredowi, że uderzył Wande/Mel, a kto chciał ją udusić na początku ? |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
matchgirl
Wilkołak
Dołączył: 12 Sty 2009
Posty: 105 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Pon 19:11, 02 Mar 2009 |
|
Ian to okropna, mówiąc niedelikatnie, ciota. Straszny. Nie cierpię go. Jared w ogóle nie przypomina Jacoba, skąd ten pomysł? Większość o nich już napisałam w temacie ogólnym o Intruzie. Piszecie "uderzył kobietę, och, och, damski bokser!". Sama bym po jakimś czasie nie wytrzymała i uderzyła tego głupiego pasożyta! Nie dziwię mu się. Bądź, co bądź, to było stworzenie, które zajęło ciało osoby, którą najbardziej kochał. A Ian co? Ian nie szanował Melanie. Poza tym przez całą książkę był żałosnym pieskiem Wandzi, odpowiadając na każdą jej prośbę. Doprawdy, beznadziejna postać. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kometa
Człowiek
Dołączył: 03 Lip 2008
Posty: 63 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Piekła rodem
|
Wysłany:
Czw 23:24, 05 Mar 2009 |
|
Hm zabawna sprawa...
Zaczne troszkę nie na temat, ale obiecuje, że ostatecznie sedno będzie się rysować w jego granicach.
Jestem dopiero co po Intruzie i przyznaję czuje się troszkę skołowana. Natawilam się trochę na akcję podobną do tej w zmierzchu i mile zostałam zaskoczona.
Tak czy inaczej byłam nastawiona na burzliwy trójkąt miłosny na dwa ciała. Pomysł mnie troche drażnił z racji tego, że jak nie patrzyłam na tę całą sytuację, jakbym tego nie ugryzła w moim odczuci Jared był, jest i będzie na wieki wieków amen przypisany do Melanie.Więc kiedy dość szybko okazuje sie, ze Wanda do niego wzdycha z miejsca trafił mnie jasny szlag. Oczywiście nie zdawałam sobie sprawy i nie brałam pod uwagę rozdzielenia pań, zatem dla mnie przewidywany rozwój wypadków prezentował się okropnie. Ta idiotka tam pójdzie zakochana po uszy w Jaredzie, on ją w końcu zaakceptuje, Melanie zniknie. To tak w dużym skrócie. Nie to żebym darzyła Mel jakąś ogromną sympatią, a Wandy niecierpiała, ale rozwój wypadków wydawał mi się po prostu niewłaściwy. Nie fair, nie na miejscu, nie do przyjęcia. Dlatego głupio się cieszyłam kiedy Jared odpychał Wandę i miałam chęć mu bić brawo.
Tym zachowaniem zjednał sobie sporo mojej sympatii, zwłaszcza, że gdyby "coś" siedziało w mojej ukochanej osobie i odbierało jej wolną wolę też najpewniej bym "tego" niecierpiała i nie probowała zrozumieć. To logiczna reakcja, ludzka i na miejscu. Nie ważna by dla mnie było, że ta istota to uosobienie dobra i współczucia, dla mnie by była wszystkim co najgorsze. Rozumiałam Jareda i cieszyło mnie jego podejście.
Potem zaczął wkradać się na scenę Ian. Nie wiem czy zdajecie sobie sprawę, ale oni wcale się od siebie tak bardzo nie różnią. W moim odczuciu są wręcz zbyt mało zrożnicowani. Na przykaład - o ile w Zmierzchu Edward i Jacob wyraźnie się od siebie odcinali tak Ian i Jared w porownaniu z nim stanowią jednolitą masę. Różnica w zasadzie polega na tym, że wybrali skrajnie różne dziewczyny, które na ich nieszczęście dzieliły jedno ciało. Jared wychodził na chama i prostaka, bo patrzymy na to oczami Wandy. Jared jej nie kochał Ian tak. Jareda obchodziła Melanie, kiedy Wanda powiedziała, że odda jej ciało nie protestował, przyjął ten fakt jako naturalną kolej rzeczy. Ian jej bronił, Ian nie chciał, przejął się, jest lepszy! A guzik. Jest dokładnie taki sam jak Jared. Jego z kolei nic nie obchodziła Melanie, miał w nosie co się z nią stanie tam w środku, chciał tylko żeby Wanda została i miał zamiar przeforsować swoje zdanie. Zachowali sie identycznie. I żadnej z tych postaw nie uważam za złą. Rozumiem ich obu, w sytuacji Jareda zachowałabym się tak samo. W sytuacji Iana tak samo. To naturalne, że chcieli odzyskać to co dla nich najważniejsze.
Dalej, może sie wydawać, że Ian był wnikliwsz, starał się zrozumieć Wandę, był współczujący itepe. Ale on ją kochał. A Jared nie. Dlatego nie starał się specjanie zaprzątać sobie głowy jej odczuciami, był zaprzątnięty tym, że tam w środku jest jego Melanie, że może jej już nieodzyskać, trudno żeby jeszcze próbował dostosowywać się do Wandy. Choć jak wiemy potem probówał. Próby dostosowania się Iana do Melanie były mniej więcej takie sama jak Jareda do Wandy. Niby tam ją pyta czy może pocałować Wandę, a zatem ciało należace do Melanie, więc w sumie i samą Melanie, kiedy ta kategorycznie zabrania, mówi że to szanuje po czym i tak robi swoje. Kiedy Melanie znika pierwsze co mówi do Wandy, że tak lepiej dla niej. Dopiero kiedy Wanda nalega i wpada w histerię stara się jej pomóc. Robi to, bo Wanda prosi, a nie po to żeby odzyskać Mel.
Co poza tym... w kontaktach z innymi panowie są podobni, obaj silni i przystojni, zaradni, pomocni. Dla mnie właściwie się zbytnio nie różnią. Obu ich rozumiem i obaj wzbudzają moją sympatię.
Ale Ian mi raz podpadł. Chodzi o Kyle'a. Rozumiem, że się zakochał, ale rodzina do cholery to rodzina. Rozumiem, że był zły na brata, ja na jego miejscu też pewnie bym była, pewnie bym zrobiła piekielną awanturę, pewnie bym mu przyłożyła aż by mu się niedobrze zrobiło, ale przenigdy nie naraziłabym brata na śmierć. Za nic. A on, ot tak rozważa jego odejście z jaskini, oskarża go próbując do tego doprowadzić. Jeb się tam majaczy ze strzelbą, a on nic i jeszcze że "dobrze mu tak". Prosze wstarczy miła kosmitka żeby życzyć bratu śmierci. I to jeszcze w sytuacji gdzie mamy do czynienia niemal z wymarciem ludzkości. Gdzie brat stanowi jego jedyną pozostałą rodzinę.
Podsumowując jednak nie jestem wstanie skłonić się bardziej do żadnego z nich. Lubie ich obu, ale tylko lubię, żaden też nie wzbudził mojeg dzikiego zachwytu. Jared też mnie paroma rzeczami wkurzył. Idą łeb w łeb. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
hanysia
Wilkołak
Dołączył: 19 Sie 2008
Posty: 244 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Pią 13:47, 06 Mar 2009 |
|
Kometa napisał: |
Ale Ian mi raz podpadł. Chodzi o Kyle'a. Rozumiem, że się zakochał, ale rodzina do cholery to rodzina. Rozumiem, że był zły na brata, ja na jego miejscu też pewnie bym była, pewnie bym zrobiła piekielną awanturę, pewnie bym mu przyłożyła aż by mu się niedobrze zrobiło, ale przenigdy nie naraziłabym brata na śmierć. Za nic. A on, ot tak rozważa jego odejście z jaskini, oskarża go próbując do tego doprowadzić. Jeb się tam majaczy ze strzelbą, a on nic i jeszcze że "dobrze mu tak". Prosze wstarczy miła kosmitka żeby życzyć bratu śmierci. I to jeszcze w sytuacji gdzie mamy do czynienia niemal z wymarciem ludzkości. Gdzie brat stanowi jego jedyną pozostałą rodzinę. |
Prawda. Ten moment był naciągany i odrobinę dziwny, zważywszy na to, że później było widać, iż faktycznie jako bracia się kochają (zdaje się przy tej grze w piłkę). Tak przeczytałam co napisałaś i stwierdziłam, że jednak nie jestem w stanie wybrać między nimi, bo... Pojęcia nie mam, to strasznie zagmatwane ^^ |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dark
Człowiek
Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 91 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pon 22:52, 09 Mar 2009 |
|
Czasem tak jest, że miłość bardzo przyćmiewa racjonalne myślenie . W końcu Ian zakochał się w Wandzie - nie myślał o niej w kategoriach kosmitki, prawda? A że się na Kyle'a wkurzył, bo chciał zabić jego ukochaną... Rozumiem jego zachowanie, chociaż nie powinien tak całkowicie się odwracać.
Jeśli chodzi o ankietę - oczywiście, że wolę Iana. Jared był dla mnie zbyt narwany :P. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Virgi-Igriv
Nowonarodzony
Dołączył: 21 Lut 2009
Posty: 35 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany:
Śro 16:23, 11 Mar 2009 |
|
Zdecydowanie Iana.
Dlaczego? Bo był opiekuńczy wobec Wandy. Nie przeszkadzało mu to, że była pasożytem. Mimo, że na początku był wredny. Nie był taki "lukrowy" jak Edward, ani taki ja Jacob. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
madam butterfly
Dobry wampir
Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 576 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 126 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z piernikowej chatki
|
Wysłany:
Śro 21:06, 11 Mar 2009 |
|
Okej, możecie mnie teraz zbluzgać za moją chorą psychikę, ale wybrałabym Jareda.
Od początku wydawał mi się bardziej... męski.
Przede wszystkim nie zdradził Melanie z Wandą , był bardziej stanowczy, no i kurczę, jak on ją całował! (okej, z przymusu, ale liczy się!)
Poza tym podejrzewam, że Jared nie postąpiłby tak jak Ian, nie odsunąłby się od jedynej rodziny, jaka mu została, bo biedna kosmitka ma kuku.
Tak, wiem, coś jest ze mną nie tak ^^ |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Doma
Dobry wampir
Dołączył: 18 Sie 2008
Posty: 771 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: home.
|
Wysłany:
Sob 1:16, 14 Mar 2009 |
|
Wg mnie każdy z nich ma niemało na sumieniu, i zarówno Jaredowi jak i Ianowi można przypiąc łatkę z napisem 'egoizm'. Ale to dlatego, że każdy z nich miał inne priorytety, każdy kochał inną kobietę, a na nieszczęście ich wszystkich równocześnie ciało było jedno, o ironio. I to stanowi największą trudnosc wyboru, przynajmniej dla mnie samej. Plątam się, ale zdania nie zmieniam. Uwielbiam ich obu, ale ta szalka przechyla się na strony w zależności od sytuacji. W sumie jak czytałam książkę, to z miejsca pokochałam Jareda, bo widziałam go bardziej oczami Mel, byłam bardziej do niej przywiązana i to przeniosło się na niego. No i brak konkurencji też zrobił swoje. No ale pojawił się Ian, z początku ni mnie parzył, ni ziąbił, ale jakoś też nie zdziwił mnie fakt, że pokochał Wandę (chociaż dalej zastanawia mnie fakt JAK on to zrobił... jak dostrzegł Wandę, oddzielił ją od Melanie, w sumie działały już potem razem, nie mógł miec pewności, które pobudki są której...) Przymykałam oko na jego groteskową idealnosc bo Meyer już tak ma i co poradzisz, jak nic nie poradzisz...
No i jak już wspomniałam, każdy z nich obierał swoją stronę, i nie można w sumie miec im tego za złe. Jared-Mel, Ian-Wanda. Tak przynajmniej sytuacja kreuje się ogólnikowo, bo ja bym szczerze trochę pomieszała ( ) no ale że skończyło się jak skończyło...
Szczerze stawiam znak równości między panami... może gdybym była stronnicza wobec którejś z pań, to też inaczej by to wyglądało, ale lubię je obie jednakowo. I obie zasługują na szczęście.
Team Jared/Ian. Wstrzymuję się od jednostronnego głosu :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
hannah18
Wilkołak
Dołączył: 10 Sty 2009
Posty: 101 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 16:34, 14 Mar 2009 |
|
Ian. Nic. Dodać. Nic. Ująć.
Po prostu. Ian.
Dlaczego? A chociażby dlatego że za nic nie wybrałabym Jareda:p
Początkowo zanim przeczytałam książkę widziałam że istnieją takie tematy jak Jared/Ed, Jared/Ian, Ian/Ed więc chociażby po tym wiedziałam że jakiś Ian musi być kimś ważnym w książce... Zaczęłam czytać i patrze pojawia się w końcu jakaś wzmianka o jakimś Ian'ie. Więc czytam i staram się od początku zwracać na niego uwagę, co w nim takiego jest? o co z nim chodzi? będzie kimś ważnym? No i dużo nie trzeba było żebym pomyślała: facet masz u mnie krechę na całej linii. A to oczywiście po tym jak dusił Wandę...
Jak ja się myliłam!... Zmiękłam już przy tym, jak podczas rozmowy z Jaredem stwierdził że miał wyrzuty sumienia po tym co jej zrobił. W tym momencie już było widać że Ian jest tak naprawdę dobrym człowiekiem, nie chciał krzywdy Wandy, działał instynktownie chcąc ją zabić, chciał tylko chronić swoich, chronic ludzi przed obcym. A Jared czemu ją zdzielił? Bo jest dupkiem i tyle!
A więc Ian. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
yamaha
Nowonarodzony
Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 18 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z końca świata
|
Wysłany:
Pon 11:55, 16 Mar 2009 |
|
Chyba jednak Ian ,lecz Jareda tez uwielbiam i potrafię zrozumieć jego zachowanie,to musiałoby straszne z jego perspektywy, cała ludzkość i jego bliskich opanowali obcy,żyje w ciągłym strachu że go złapią,i mimo wszystko udaje mu się znaleźć ukochaną osobę która bardzo kocha ,a ją też owładnięto i myśli że ją też stracił na zawsze i z skąd ma wiedzieć że to nie jest pułapka? nie sie4dzi w głowie wandy by wiedzieć że jest dobra a przecież ojciec Malanie też ja kochał a dusza w nim napuściła na nich łowców. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
fflower
Nowonarodzony
Dołączył: 05 Mar 2009
Posty: 12 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kolorowy świat
|
Wysłany:
Czw 23:17, 19 Mar 2009 |
|
Lubię Iana :) był słodki i w ogóle
A Jared jakiś taki dziwny. Wkurzał mnie czasami.
Chociaż Ian próbował na początku udusić Wandę. Ale cóż
ludzie popełniają błędy |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
nea
Nowonarodzony
Dołączył: 06 Kwi 2009
Posty: 36 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pon 13:55, 06 Kwi 2009 |
|
Kiedy czytałam pierwszy raz to przez większość książki był to Jared. Później jednak po prostu zakochałam się w Ianie xD Nadal Jareda uwielbiam, szczególnie na początku, w tych wspomnieniach. Później niesamowicie mnie wkurza, chociaż nie raz próbowałam postawić się na jego miejscu i go rozumiem, jednak cały czas był strasznie uparty xD Ciągle miałam nadzieję, że w którymś momencie wreszcie wymięknie, no!
Ian... moje negatywne nastawienie do niego na początku, zaczęło się zmieniać na lepsze od momentu, w którym Jared wypytywał Wagabundę o "Łowce w czerni". Wtedy widział, że Wanda się ich boi i miał wyrzuty sumienia.
Najbardziej w Ianie podobała mi się ta jego opiekuńczość. W dodatku potrafił postawić się na miejscu Wandy. Kochał ją, a nie jej ciało - i to było piękne :)
Rozczulił mnie moment, kiedy patrzał na dusze z zachwytem w oczach, a także gdy nie pozwalał nikomu nawet dotknąć kapsuły Wandy.
Więc zdecydowanie Ian <3
Ale się rozpisałam xDDD |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Pią 13:16, 10 Kwi 2009 |
|
Jestem świeżo po Intruzie i ciężko jest mi stwierdzić, kogo wolę.
Jared ma w sobie męskość, na początku lubiłam go, potem przestałam ale wciąż miałam nadzieję, że zobaczy, że ona jest niczego winną duszyczką. Na końcu zmienił się, zrozumiał błąd ale to nie do końca było już to.
Ian, cóż.. mam kolegę, który się tak nazywa i chodzi za mną jak Mike za Bellą, i jakoś odrzuca mnie to przez samo jego imię, aczkolwiek przyznam, bardzo go lubię.
Nie potrafię wybrać między tymi dwoma podobnie jak Wanda - Wagabunda.
Jestem rozdarta po między tymi dwoma a przecież we mnie nie siedzi żadna inna duszą. |
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Sob 16:05, 11 Kwi 2009 |
|
Oczywiście, że Ian.
Był taki słodki i jako jedyny tak dobrze Wagabundę )
A Jared? Phi ! |
|
|
|
|
Charlotta
Wilkołak
Dołączył: 23 Lut 2009
Posty: 227 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wawa
|
Wysłany:
Sob 18:40, 11 Kwi 2009 |
|
Ian.
Czemu?
Przekonał się do Wandy praktycznie na początku. Był słodki i miał to coś.
Więcej wycierpiał niż Jared... Kochał tę, któej nienawidzili inni. Widział w Wandzie Wandę, a nie Duszę, któa przejęła Melanie.
Ian był dla mnie odzwierciedleniem samych pozytywów i bardzo przyjemnie czytało mi się fragmenty z nim :)
Nie zgadzam się co do porównania Edward - Ian, Jakob - Jared.
Jared był dla mnie takim troche tyranem. Jego zachowanie na początku było skandaliczne i z pewnością, pozostawiło jakąś niechęć. Nawet jeśli potem się zmienił... :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
olislava
Nowonarodzony
Dołączył: 01 Lut 2009
Posty: 17 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 12:25, 12 Kwi 2009 |
|
Jared.
Bo...
Bo...
Bo
To głupie
Jareda wyobrażałam sobie jako tego dwudziestoparolatka, opalony brunet, ten jego przesławny uśmiech ze wspomnień Melanie, te sprawy.
A Ian... O ile pamiętam, to Jeb był opisany jako staruszek z brodą, nie? Czy palnęłam coś głupiego? W każdym razie tak go sobie wyobrażałam Kyle'a wyobrażałam sobie jako kogoś podobnego do Jeba, może trochę młodszego, a Iana... Również starszy brodacz, ale młodszy od Kyle'a Szybkie czytanie chyba szkodzi Do końca książki nie umiełam się przekonać do Iana, bo przecież ciało Melanie - 20 lat, a Ian był dla mnie pięćdziesięcio-, sześciedzięciolatkiem I kiedy Melanie uświadomiła sobie, że Ian chce się z Wandą, ba, z melaniowym ciałem!, migdalić, to ogarnął mnie wielki niesmak (jak te hollywoodzkie staruszki i napalone dwudziestolatki, ble ) i chyba dopiero kilkanaście stron przed końcem uświadomiłam sobie, że przecież nikt nie mówił, że Ian jest u zmierzchu życia
A Jared... Tyran, tak, ale nie dziwię mu się. Skąd mógł wiedzieć, że jest szansa dla Melanie, przecież w jego mniemaniu ona już dawno zginęła, a jej ciało się dla niego nie liczyło - JEJ już nie było. Dopiero później ktoś mu uświadomił, że Wanda też może się czuć jak "pobita dziewczyna", że też czuje. I urzekł mnie swoim "Cześć, skarbie"
Ian był zbyt idealny, zbyt słodki. Nie wierzę, że nie czuł nic, żadnego pożądania do ciała Melanie, tym razem Stephenie znowu przesadziła, tak samo jak z idealnymi duszami (no bo jak one w końcu dostały się na inne planety, skoro tylko na swojej mogły żyć bez żywicieli? ).
Jared. Mimo wszystko. Bo z Melanie się uzupełniali, a Wanda z Ianem się... zlewali, byli tacy mdli |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
IlonaM
Dobry wampir
Dołączył: 11 Kwi 2009
Posty: 519 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Jordanów/Forks
|
Wysłany:
Nie 21:36, 12 Kwi 2009 |
|
Ian - intrygował mnie od początku i przekonał się do Wandy szybciej niż Jared. W jego miłości do Wandy było coś tak prawdziwego, coś urzekającego... Ian jest po prostu uroczy, ciepły, wrażliwy... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Pon 0:12, 13 Kwi 2009 |
|
Oczywiście, że Ian. Nigdy nie lubiłam Jareda. Zachowywał się strasznie w stosunku do Melanie - nawet jeśli w jej ciele była Wanda. A pozatym, Ian jest poprostu strasznie słodki :D
Widzę, że ten temat był już tutaj poruszany przez parę osób, ale dołączę się: kompletnie nie rozumiem czemu Ian jest porównywany do Edwarda, a Jared do Jacoba. Moim zdaniem są to całkiem odmienne postacie i raczej niewiele mają ze sobą wspólnego. Może ewentualnie kilka drobnych cech, ale niewiele pozatym. Albo może to ja jestem jakaś pomieszana, że lubię Iana i Jacoba jednocześnie ^^ |
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|