|
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany:
Sob 23:06, 04 Paź 2008 |
|
Nie pytam o poszczególnych bohaterów, bo to już zostało pewnie omówione w dziale "postacie". Chodzi mi raczej o wątki, elementy narracji i świata przedstawione w Twilight, przy których zgrzytaliście zębami.
Ja mam kilka typów.
1. Drażniło mnie nieustanne podkreślanie "ubóstwa" Belli. Wszystko co miała, było opisywane jako stare czy podniszczone. Ja rozumiem, że Charlie i Renee należeli raczej do niższej warstwy klasy średniej, ale oboje mieli pracę, a to jest USA...! Tymczasem wszystko w pokoju Belli było stare. Komputer przedpotopowy, bez normalnego internetu (a w stanach kosztuje to naprawdę tanio i jest standardem). Wszystkie wydania książek były broszurowe, zniszczone, a czasem rozlatujące się.
Przy przeprowadzce do Forks nie stać jej było na kupienie nowych ubrań. Nie musiała przecież wymieniać całej garderoby, ale kurcze, parę swetrów, kurtka która NIE wygląda jak kombinezon ochronny (tak była opisywana)... czy to naprawdę tak dużo kosztuje?
W KwN dostała na urodziny aparat fotograficzny na kliszę, a nie cyfrówkę. Boże, przecież to dwudziesty pierwszy wiek, a sprzęt ciągle tanieje. W dodatku przyniesienie go do szkoły spowodowało dziwne poruszenie. Bardziej kojarzyło mi się to z kryzysem w latach 80 niż współczesnością.
W skrypcie do filmu (który, przyznaję, przeczytałam ) ma przynajmniej Ipoda. Wnioskuję z tego, że scenarzystka podziela moje zdanie.
2. Pisałam już kiedyś o tym... wyobraźcie sobie Sama i jego paczkę, rozrośniętych, muskularnych silnych facetów. I co owi faceci piją w garażu, przy ognisku czy gdziekolwiek? Colę. Myśl o choćby puszce piwa nawet nie zaświta im w głowie. No proszę was...
3. Życie towarzystkie . Nie jestem bardzo ekstrawertyczną osobą, ale lubię czasem gdzies wyjść. A co robią po lekcjach uczniowie z Forks? Raz na pół roku jadą na plażę w La Push, chodzą na jedną jedyną szkolną dyskotekę i jeden bal, nie odwiedzają żadnych pubów ani klubów, okazjonalnie chodzą do kina, zakupy robią tylko gdy mają coś konkretnego do kupienia. Edward był z Bellą w restauracji tylko pamiętnego razu w Port Angeles. Potem w narracji jest wspomniane, że zabierał ją do innych lokali, ale czy tak trudno to opisać? Choćby jeden taki wypad? Rozproszyłoby to nieco wrażenie przerażającej nudy w deszczowym miasteczku.
Na razie tyle sobie przypominam. Pewnie z czasem jeszcze coś dopiszę |
|
|
|
|
|
|
BooBoo
Wilkołak
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 173 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 10:01, 05 Paź 2008 |
|
No trochę było przesadzone to ubóstwo Belli, bo proszę was widzieliście może domy ludzi ubogich w Stanach? Wcale nie wyglądają jakby mieszkała tam jakaś biedna rodzina czy coś. To naprawdę było przesadzone.
Jeszcze mnie denerwowało jak w KwN cały czas było Jacob to Jacob tamto.
I jak Belle była zakochana w Edwardzie jak i Jake'u jednocześnie.
I w KwN jak przez praktycznie całą ksiażke użala sie nad sobą i przyznajmy, że nic się nie dzieje, a tu nagle na koniec wszystko toczy sie tak szybko, że ludzie nie rozumieją.
I czasami nudne opisy.
I to, że Edward był za bardzo idealizowany. Chociaż trzeba przyznać, że miał też drobne wady. ( Był zbyt idealny i nazbyt opiekuńczy )
Wiem, że z niektórymi z tych rzeczy możecie się ze mną nie zgadzać.
I prosze nie bijcie mnie po prostu nie lubię Jacoba. xD |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
ukos
Zły wampir
Dołączył: 07 Wrz 2008
Posty: 487 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 11:20, 05 Paź 2008 |
|
afera z Jacobem jest bardzo niewygodna w odbiorze i nie podoba mi sie jako taka, ale za to dodaje zycia i realizmu ksiazce
milila - mam dla Ciebie radosna wiadomosc! w zacmieniu na ognisku pili, uwaga, uwaga!, PIWO!!!..... korzenne
ogolnie to nie podoba mi sie komecjalizacja pomyslu
bo zmierzch jest napisany tak jak mial byc
a cala reszta niestety padla juz ofiara wymogow rynku i wydawnictwa - Meyer przeredagowala Forever Dawn tak zeby zmiescic po drodze jeszcze dwie ksiazki i to niestety widac
czesc watkow jest upchana na sile, w czesci nastepuje nagle zwrot koncepcji o 180 stopni...
ale uczciwie - dzieki temu mamy cztery ksiazki a nie dwie :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Nie 11:25, 05 Paź 2008 |
|
ukos napisał: |
milila - mam dla Ciebie radosna wiadomosc! w zacmieniu na ognisku pili, uwaga, uwaga!, PIWO!!!..... korzenne
|
O, czyżbym - przytłoczona ilością hotdogów które żerli - to przegapiła? Tak w ogole to zawsze zastanawiałam się co to jest piwo korzenne. Z przyprawami??
Zdaję sobie sprawę, że pierwotnie miały być dwie książki i że niektóre wątki są ponad miarę rozciągnięte, ale nie mogę się tego czepiać... Wiem, że jestem w mniejszości ale lubię drugi tom i dosyć lubię Jake'a, chociaż nie mogę się nadziwić co też widział w Belli. Nie chciałabym, żeby został zmarginalizowany do jakiejś epizodycznej roli wilkołaka.
No, a poza tym każdy tom bez Reneesme to tom w miarę udany :D |
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Nie 11:29, 05 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Doma
Dobry wampir
Dołączył: 18 Sie 2008
Posty: 771 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: home.
|
Wysłany:
Nie 11:40, 05 Paź 2008 |
|
ta cala wojna między wilkołakami i wampirami. litościii. nic sobie nie zrobili przez 70 lat, ale non stop byli do siebie wrogo nastawieni, zwłaszcza Quileci.
a tu ciągle tylko ble ble ble pakt, ble ble ble. mogliby wyluzowac. dobra, ja rozumiem, że bali się o własne życia, istotne było też bezpieczeństwo plemion, ale bez przesady. nie raz, nie dwa, reagowali zbyt porywczo. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
s.mapet
Zły wampir
Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 476 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce.
|
Wysłany:
Nie 11:42, 05 Paź 2008 |
|
Mi osobiście nie przypadło do gustu to wachanie sie Belli pomiędzy Edwardem i Jacobem (ja tam bym się nie wachała ;]) i ta natarczywość tego drugiego, który nie rozumie jak się mówi nie- przez to jeszcze bardziej go nienawidziałam.
Ubóstwo Belli też takie naciągane plus do tego ta jej niezdarność, a z drugiej strony bogaty Edward, który nawet jeśli znajdzie się w opresji to odrazu wychodzi z niej cały (rozumiem, że Meyer chciała bardzo dokładnie pokazać mechanizm "przeciwieństwa się przyciągają" ;/) I już się kiedyś na ten temat wypowiadałam- ta nadopiekuńczość Edwarda- rozumiem kocha Bellę i wogóle, ale momentami to powinien się pochamować.
pewnie tez cos jeszcze wymyśle ;D
milila piwo korzenne to albo amerykański napój gazowany bezalkoholowy albo piwo z jakimś ekstraktem z jakiś korzeni- tak przynajmniej ja słyszałam |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
BooBoo
Wilkołak
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 173 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 11:49, 05 Paź 2008 |
|
Najlepszą częścią była część pierwsza. ale jeszcze dochodzą niektóre momenty z KwN i Zaćmienia. No i jeszcze w czwartej części niektóre momenty. No ale trzecia część niewiarygodna się juz zrobiła, a jeszcze wczesniej koniec drugiej ksiażki sprawiły, że zwątpiłam w całą sagę...
Ale co do tego niezdarstwa i pecha Belli to rzeczywiscie. Mogła by przynajmniej nie wywalac się co chwila. xD
nigdy nie moge się dowiedzieć co to całe piwo korzenne jest. xD |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
talia
Dobry wampir
Dołączył: 30 Lip 2008
Posty: 962 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 11:49, 05 Paź 2008 |
|
Mnie strasznie denerwowało to, że Bella zachowuje się jak by nie miała kręgosłupa. Rozumiem, wielka miłość, wielką miłością, ale na litość boską. Dziewczyna zachowuje się jak by bez Edwarda nie mogła pójść do szkoły czy na zakupy. Jest strasznie uległa i taka nieasertywna.
Przyznam się, że jak myślę sobie o tej książce i jakiś fanych wątkach które można by pociągnąć, bo mają potencjał, to dodaję Belli większej niezależności.
A właśnie, te wątki: jest tylko rzeczy które moża by ciekawie opisać, które wydawały by się realistyczne. A tu na listość boską dostajemy ciążę i Renesmee. Jak o tym przeczytałam po raz pierwszy, to miałam ochotę walnąć głową w stół.
Macie rację z tym ubóstwem - to było tak sztuczne i tak nieprawdziwe, że szkoda słów. I te reakcje Belli kiedy ktoś z Cullenów dawał jej jakiś prezent o wartości większej niż $10.
Denerwowałą mnie jeszcze ta świętoszkowatość w tych książkach. Wszyscy bohaterowie zachowują się tak jakby byli wychowywani przez zakonnice. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez talia dnia Nie 11:53, 05 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Bells <3 Edward
Człowiek
Dołączył: 29 Wrz 2008
Posty: 64 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 11:53, 05 Paź 2008 |
|
Zgadzam się jeśli chodzi o ubóstwo i niezdarność Belli. Poprostu trudno mi to sobie wyobrazić (scena w stołówce kiedy Edward kiwa palcem na Belle) po drodze do niego potyka się dwa razy na gładkim linoleum Również w niektórych momentach idealizowany Edward. Każdy z nas zauważa że miał wady. Wszędzie non stop jest jedno i to samo określenie: grecki Bóg. No i jeszcze jedna sprawa nie wiem jak Wy ale ja nie rozumiem jak można kochać dwóch naraz z tym że jednego troszeczke mocniej. Gdyby Jacob pojawił się w innym miejscu i czasie...Ale on był tylko przyjacielem. Pomijając fakt że pragnął czegoś więcej. Może troszke zabrakło mi relacji pomiędzy Alice i Jasperem , Rosalie a Emmetem oraz Esme i Carilesem. Jednak mimo wszystko ta saga była jest i będzie najlepszą historią w moim życiu :)) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
ukos
Zły wampir
Dołączył: 07 Wrz 2008
Posty: 487 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 11:57, 05 Paź 2008 |
|
ja Jacoba bardzo lubie i bardzo sie ciesze, ze w koncu nie trafila mu sie taka dziumdzia jak Bella, bo ona na niego nie zasluguje
mapet - jakby krolewna powiedziala wyraznie NIE, nie nachodzila go, nie kleila sie, nie dawala sie glaskac i przytulac to gosciu dalby sobie siana
wg moich wiadomosci piwo korzenne to cos w rodzaju piwa karmelowego z Pottera - taki wyrob "piwopodobny", cos jak Karmi u nas, tylko zdaje sie, ze juz w ogole bez alkoholu
talia - bo Bella to bluszcz
kolejny raz wychodzi niekonsenwencja w konstrukcji tej postaci, bo niby ma byc nad wiek rozwinieta, opiekowac sie ojcem i matka i calym swiatem, a tu nagle dostajemy panienke totalnie ubezwlasnowolniona
no dobra, mialo to obrazowac ogrom milosci, zauroczenia itp itd, ale wyszlo niesmacznie
a kwestia prezentow, obchodzenia urodzin itp to juz w ogole koszmar - mnie tam uczyli, ze dobrze wychowany czlowiek mowi "dziekuje" jak mu daja prezent i nawet jezeli nie jest, to udaje zachwyconego, a nie fochuje jak mu chca zrobic przyjemnosc |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Nie 12:04, 05 Paź 2008 |
|
ukos napisał: |
wg moich wiadomosci piwo korzenne to cos w rodzaju piwa karmelowego z Pottera - taki wyrob "piwopodobny", cos jak Karmi u nas, tylko zdaje sie, ze juz w ogole bez alkoholu |
Jeszcze mniej alkoholu niż w 0,5 % Karmi? No way ;D
Cytat: |
a tu nagle dostajemy panienke totalnie ubezwlasnowolniona
no dobra, mialo to obrazowac ogrom milosci, zauroczenia itp itd, ale wyszlo niesmacznie |
Zgadzam się. Miłość, w której nie można zrobić pół kroku bez obecności partnera, to nie miłość tylko obsesja. Może i dobrze, że zmieniła się z wampira... przynajmniej nie siedziała dłużej Edwardowi na głowie.
Cytat: |
a kwestia prezentow, obchodzenia urodzin itp to juz w ogole koszmar - mnie tam uczyli, ze dobrze wychowany czlowiek mowi "dziekuje" jak mu daja prezent i nawet jezeli nie jest, to udaje zachwyconego, a nie fochuje jak mu chca zrobic przyjemnosc |
A mnie uczyli "jak dają to bierz". A sama od siebie dodałam zasadę "jak ci się nie spodoba, opchniesz komuś na allegro" :D :D :D |
|
|
|
|
ukos
Zły wampir
Dołączył: 07 Wrz 2008
Posty: 487 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 12:16, 05 Paź 2008 |
|
rozłożyłaś mnie "zasadami"
pewnie ze dobrze, ze Bella zostala wampirem - jako czlowiek byla tak do dupy, ze gdyby nie przemiana trzeba by ja odstrzelic dla jej wlasnego dobra i przetrwania gatunku ludzkiego |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
s.mapet
Zły wampir
Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 476 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce.
|
Wysłany:
Nie 12:28, 05 Paź 2008 |
|
ukos no z jednej strony masz rację... moje zdnaie chyba spowodowane jest tym nieszczęsnym wymuszonym pocałunkiem (a tak w woli ścisłości to 3).
jednak wydaje mi się, że całą sytuacje wykorzystał Jacob- no bo ona przychodziła do niego taka podłamana, on pomógł sie jej pozbierać i stali sie przyjaciółmi, a on się w niej zakochał i teraz uwaga istna kontrowersja: jakby Edward jej tak nie ograniczał w kontaktach z Jacobem to ona nie czułaby takiej wielkiej potrzeby spotkania sie z nim (zakazany owoc lepiej smakuje itd.) więc Jacob to wykorzystał i zrobil tak by Bella myślała, ze jego tez kocha... teoria spiskowa z tego wyszła.
co do tego co mnie drażniło w całej serii: zrobienie z Rosalie takiej złej, be i wogóle. Myślę, że ona w pewien sposób dalej przeżywała to co się stało, ta rana wcale się z czasem u niej nie zagoiła (no miała Emetta, ale wiadomo jak to jest), a tu nagle pojawia się taka Bella, co chce stać się wampirem (ma wybór), więc rana jest rozgrzebana. Uczucia Rosalie i jej postępowania są więc tu całkiem uzasadnione. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
wampirek
Dobry wampir
Dołączył: 01 Sie 2008
Posty: 1124 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 12:34, 05 Paź 2008 |
|
Bells <3 Edward napisał: |
Zgadzam się jeśli chodzi o ubóstwo i niezdarność Belli. Poprostu trudno mi to sobie wyobrazić (scena w stołówce kiedy Edward kiwa palcem na Belle) po drodze do niego potyka się dwa razy na gładkim linoleum Również w niektórych momentach idealizowany Edward. Każdy z nas zauważa że miał wady. Wszędzie non stop jest jedno i to samo określenie: grecki Bóg. No i jeszcze jedna sprawa nie wiem jak Wy ale ja nie rozumiem jak można kochać dwóch naraz z tym że jednego troszeczke mocniej. Gdyby Jacob pojawił się w innym miejscu i czasie...Ale on był tylko przyjacielem. Pomijając fakt że pragnął czegoś więcej. Może troszke zabrakło mi relacji pomiędzy Alice i Jasperem , Rosalie a Emmetem oraz Esme i Carilesem. Jednak mimo wszystko ta saga była jest i będzie najlepszą historią w moim życiu :)) |
a ja ją z tym Jacobem to trochę rozumem, wiem jak można się czuć po stracie kogoś bliskiego i kiedy pojawia się ktoś kto w pewien sposób staje się jakby tym plastrem, klejem i bandażem to staje się bardzo bliski i pozostaje zależność, wspólne chwile, wspomnienia oraz ta wdzięczność wymieszana z jakby taką pewną miłością...
tak ja ją tu rozumiem |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
talia
Dobry wampir
Dołączył: 30 Lip 2008
Posty: 962 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 12:39, 05 Paź 2008 |
|
Mnie szczerze mówiąc historia z Jacobem nie przeszkadzała prawie wcale.
Gorzej było z samą Bellą. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Bells <3 Edward
Człowiek
Dołączył: 29 Wrz 2008
Posty: 64 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 12:57, 05 Paź 2008 |
|
Ja rozumiem że Jacob się świetnie sprawdził jako przyjaciel i sama go bardzo lubie. Ale moim zdaniem ona darzyła go taką "przyjacielską miłością". Zgadzam się też z tym że ograniczenia Edwarda jeszcze bardziej podsycały chęć jej spotkań z Jacobem. Ale nie mogła go przecież tak samo kochać. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Caroline Cullen
Dobry wampir
Dołączył: 13 Lip 2008
Posty: 697 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: La Push / jakaś tam dziura na śląsku ;P
|
Wysłany:
Nie 13:51, 05 Paź 2008 |
|
Mnie denerwowała sama Bella. Jej dziwny charakter, a miejscami nawet jej zachowanie, które wyglądało jakby brakowało jej piątej klepki.
Moim zdaniem w KwN ona sama kusiła Jacoba, robiła z siebie ofiarę losu tylko po to by wymusić na nim taką opiekuńczość, jaką obdarowywał ją Edward. Tak trochę, jakby na siłę chciała, by ktoś się nią zainteresował. Ale to nie zmienia faktu, że nie lubię Jacoba - za nachalność, za brak wyczucia sytuacji (niemożliwe, że nie domyślił się choć na chwilę, że Bella jest załamana i nie należy się jej pchać z butami w serce), za przesadną pewność siebie...
Rozumiem Edwarda jeśli chodzi o tą nadmierną troskę wobec Belli. Pierwszy raz w wapirzym życiu spotkał kogoś, kto stał się dla niego skarbem, kto jest dla niego najwięcej warty. Nie dziwię mu się, że chciał dbać o Bellę najlepiej jak mógł i starał się być zawsze przy niej, kiedy tylko tego potrzebowała (nie licząc KwN). Z drugiej strony myślę, że właśnie w Księżycu... wydawało mu się, że nie daje jej tego, czego ona pragnie, a jej bezpieczeństwo było drugorzędną rzeczą związaną z jego odejściem.
Zgadzam się z tym, że za mało było Alice & Jaspera, Emmeta & Rose, Carlisle'a & Esme, ale chyba najbardziej brakowało mi właśnie Esme.
Uważam, że dobrze, że w serii są rzeczy, które nas drażnią i denerwują, bo bez nich te książki byłyby strasznie nudne i trudniej by było wejść w świat bohaterów, bo to, że kogoś nie lubimy czyni tą historię bardziej realną :)
ale się rozpisałam ;d |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Stella
Nowonarodzony
Dołączył: 24 Sie 2008
Posty: 27 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 14:14, 05 Paź 2008 |
|
Mi się to nie podobało...
Ale jeszcze do tego :
"Puściłam tę uwage mimo uszu" "Puścił tę uwagę mimo uszu" "i tak puścił tę uwagę mimo uszu" "A on puścił te uwagę mimo uszu" wrr...
Może to wina tłumaczenia albo coś takiego...
Ale strasznie mnie to irytowało.. A no i jeszcze "zamruczał" [ile do cholery można mruczeć ?!]
Na razie tylko tyle..
Jak coś sobie przypomnę to dopisze ^^ |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Nie 14:40, 05 Paź 2008 |
|
Stelluś, akurat mruczenie i mamrotanie dość często powtarzało się w oryginale ;-) |
|
|
|
|
Briallen
Wilkołak
Dołączył: 29 Lip 2008
Posty: 111 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 14:56, 05 Paź 2008 |
|
Mnie w pierwszym tomie irytowały opisy Edwarda, a dokładnie to jaki cudny jest jego łobuzerski uśmiech i jak idealną ma figurę. Niemal co strona były jakiś wzmianki o nim, jako o Adonisie, albo innym greckim bogu. Na początku to było fajne, później już nudziło. Ubóstwo Belli jakoś szczególnie mnie nie rusza; to samo było z Weasley'ami w HP. Myślę, że Stephanie podkreślała to, żeby wytworzyć jeszcze większy kontrast między nią a Edwardem - on nieprzeciętnie piękny i bogaty, ona średniej urody i biedna.
Denerwuje mnie również brak jakiś hm, wyczynów młodzieżowych ze strony Belli, Jacoba i innych nastolatków z sagi. Na Merlina, nie wierzę, żeby Bella nie piła alkoholu na własnej osiemnastce. To jest naprawdę kosmiczne, bo nawet ja jako osoba imprezująca raczej rzadko stykam się z tym czy tamtym. Takie ekscesy to normalka, przynajmniej u mnie w szkole/klasie/najbliższym otoczeniu. Wątpię, żeby w Ameryce było inaczej. Tak samo Jacob pijący piwo korzenne przy ognisku! *parsk*
Bellowata niezdarność i obsesja na punkcie Edwarda - cóż, i tak bywa. Zaiste nie był to idealny związek jeżeli ona nie umiała bez niego żyć i wpadała w mega depresję kiedy wyjeżdżał na polowanie, uwaga, uwaga, dla jej własnego dobra. Poza tym stroiła niepotrzebne fochy; z jednej strony Edward był jej całym życiem, a z drugiej ciągnęło ją do Jacoba. W ogóle jej rozlazłość uczuciowa mnie powala, a moment w którym uświadamia sobie, że kocha Jacoba jest przeklęty.
No, dobrze.
Stella, czytając Sagę Zmierzchu zauważyłam, że Edward mruczy więcej niż moja najedzona kocica. Ciekawa jestem po czym go Bella głaskała, że było mu tak dobrze.
Podsumowując, cieszę się, że u nas w Polsce są uczynne sprzedawczynie, a zamiast piwa korzennego/kremowego jest stary, dobry Absolut 0,7. (A jak ktoś jest biedny, to się robi składkę i ze składkowego kupuje.) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|