Czy ktoś z Was płakał?

Ryczałam i ryczę za każdym razem, kiedy czytam o odejściu Edwarda........... I moja pierwsza reakcja po tym, ja zniknął- biegiem pędem znalazłam moment, kiedy wrócił, (przyznaję się, przeczytałam....) i dopiero potem "uspokojona" zaczęłam czytać jak się należy.
Kolejny fragment- ślub. Normalnie nie mogłam się powstrzymać. Bo ja taka uczuciowa dziewczyna jestem.
I ostatni- rzecz jasna "Świt" i Volturi, czyli koniec. A przy "Żegnaj mój bracie, mój synu" normalnie się zanosiłam.
Wyobraźcie sobie reakcję mojej rodziny, kiedy wychodziłam zapłakana z pokoju.. Ech.. Prawie mi zabronili czytać. I tak bym przemyciła Kwadratowy

każda część powoduje płacz. nie mogłam się czasem uspokoić. czasami zwykłe zdanie ukazywało ogrom emocji, którego się nie dało opanować. coś niesamowitego...

Płakać to może nie płakałam, ale łzy to nieraz stanęły mi w oczach i jakoś się powstrzymałam...jakoś, ale nie wiem co będzie przy następnej części. Może w końcu pęknę. Ale co książka jest warta każdej łzy.

o tym że książka dobrze jest napisana świadczy to ile razy w czasie jej czytania skoczy nam ciśnienie - ze zdenerwowania, ile razy szczerze uśmiechniemy sie do opisywanej sytuacji i to ile łez uronimy ja czytając :) przynajmniej taka jest moja filozofia, i wszystkie te punkty zaliczyłam czytając sagę "zmierzchu" :)

Cornelie napisał:

Ryczałam, ryczałam jak bóbr szczególnie na końcówce BD, kto czytał ten wie dlaczego Wink

)

ja też wtedy ryczałam :)
i pod koniec filmu, jak puścili "Let me sign" i Bells miała migawki. cry

no i w każdej części uroniłam kilka łezek Wink

nie no musze iść jeszcze raz (juz czwarty) do kina na zmierzch :D to co jest na you tube juz nie zaspokaja mojego pragnienia :P nie tyle pod względem jakości obrazu co dźwięku :P

a ja plakalam kiedy skonczylam czytać "Zmierzch"....dlaczego? bo się skończył a ja nie mialam pod ręką następnej części....

Ja to wpadłam w panikę, jak doszłam do ostatniego rozdziału, a potem tylko epilog...Jak dla mnie to książki mogłyby same rozdziały dochodzić :D taka niekończąca się opowieść...

Mi się co prawda płakać nie zdarzyło, ale było mi tak strasznie, ale to wręcz okropnie przykro przez cały ten czas jak nie było Edwarda. Naprawdę czułam się jakby to mnie chłopak zostawił xD Byłam taka pusta w środku ;x
No i jeszcze strasznie mi było przykro, kiedy skończyłam czytać "przed świtem", bo zdałam sobie sprawę, że to już koniec i nie ma nic więcej. Na dodatek trzeba było wrócić do szarej rzeczywistości ;o ;(

Ja strasznie płakałam jak czytałam "Zmierzch". Czesto nie dałam rady czytać. Ta częsć tak mnie wzrusza ze nie dam rady jej czytac... Cała książka była w plackach :D

ja ryczałam w wiadomym momencie KwN(mimo że wcześniej czytałam Zaćmienie, więc wiedziałam, ze jej nie porzucił na zawsze) i jeszcze w BD, kiedy wyadwało się, że nie ma nadziei na.....

Hmm, ja się popłakałam w Twilight, kiedy Bella musiała wyjechać z Forks, w New Moon, kiedy Edward ją zostawił i kiedy Laurent miał ją zabić na polanie (przy słowach "Edward, kocham cię" - po prostu się rozszlochałam Crying or Very sad

). I w Eclipse, gdy żegnała się z Jakiem, ta scena w jego pokoju... jedna z moich ulubionych, zresztą. :(

Cytat:

I w Eclipse, gdy żegnała się z Jakiem, ta scena w szpitalu...

Jak to czytałam, to M się przysiadł i trzymał mnie za rękę, bo patrzeć nie mógł, jak niby siedzę spokojnie, a płyną potoki łez...

W sumie wtedy wyryczałam się za całą serię, za rozstania, powroty i błędy, za emocje i za to, że coś się kończy, bo wiedziałam, że BD już nie będzie takie samo...

Jak oglądałam film to nie płakałam, ale kiedy czytałam Księżyc w nowiu to szczególnie na początku się poryczałam...

Tak porządnie, to ja się rozryczałam tylko raz - mianowicie, jak skończyłam czytać BD. Tak mi strasznie przykro było..
Kilka razy pochlipywałam sobie i kilka razy zbierało mi się na płacz, ale to pewnie w tych samych momentach, co każdy. ;d
I też kilka razy łzy mi ciekły ze śmiechu albo ze szczęścia. ^^
A podczas oglądania filmu, tylko przy końcówcie przykro mi się zrobiło. Ale nie płakałam. (;

mnie na filmie właśnie też koniec wzruszył, ale nie popłakałam sie (po głowie cały czas krążyła mi myśl "no nie bede przecież płakać, nie bede płakać") tylko oczy mi sie zaszkliły :P

właśnie czytam KwN... i poryczałam sie jak Bella sie "buntowała" sama w sobie w swojej starej furgonetce i stwierdziła ze ma juz dość ze ja zostawił i będzie żyła jakby go nie było, ze nie dotrzyma słowa...;(
..wracam do książki :D

Ech, a teraz ja się z Tobą zgadzam w całej rozciągłości IGnAcy89 :) tym bardziej, że nie byłam sama (a szkoda).
Wściekam się tylko, że nigdzie w okolicy (m.in Twojej IGnAcy89, bo mieszkam niedaleko Lublina) nie ma kina, w którym puszczają film, a nie mogę się wymknąć do Warszawy

eeeeech........

oczywiscie ze ryczałam, i to ile razy, juz nawet nie pamietam dokłądnie kiedy, w ksiązce to wiadomo w KwN jak sie rozstawli, ale pozniej ryczałam jak sie zeszli xP w zacmieniu cały rozdział 20 miałam zaszklone oczy a w momencie jak on ja odtrącił, ona poczuła sie odrzucona i w pewnym momencie od stwierdził ze jej sie zrobiło przykro... nie wiem czego ale sie rozwyłam jak małe dziecko xD
w MS tez i sie ryczec chciało jak jechali samochodem i n nieswiadomie sprawiał jej ból i spowodowal ze ona placze

no a film..? sczerze mysłaam ze bede bardziej xD ale i tak nie obyło sie bez, lew i jagnie to wiadomo :D
ogolnie to naleze do osób ktore bardzo czesto sie wzruzaja na ksiazkach i filmach, momentami to bardzo denerwujace xD

Widzę

uczuciowa kobitka jesteś, nie powiem, uczuciowa