Czy ktoś z Was płakał?

U mnie zero oryginalności - oczywiście KwN i rozstanie mnie rozwaliło... I muszę się przyznać, że ryczałam jak bóbr i prawie się zanosiłam - a przecież miałam świadomość tego, że Edward przecież wróci - sama nie wiem... Jakaś za melancholijna się robię ostatnio eh... :D:D:D

o szit!
ciesze się że nie jestem jesdyna jak rycze!! Płakałam jak Edward zostawił Bells (i to jak!:P) no i potem jak ona próbowała się otrząsnąć:(
smuutno mi było:P
a najbardziej chciało mi się płakać jak kończyłam 3 część-z bezsilności że na 4 trzeba czekać TAK długoo...

Oczywiście, ta odpowiedz ciągle pada, jak Edward zniknął. Dosłownie w tym momencie, kiedy ją przytulał a ułamek sekundy później już go poprostu nie było. I wiedziałam że tak szybko się nie pojawi...

Oraz jak w scenie jak Bella całuje Blacka... i wiedziałam że Edward obserwował...

Ogólnie baaaardzo często lecą mi łzy jak tylko myślę o WSZYSTKICH momentach, kiedy Edward cierpiał. Nawet jeśli to tylko wyobrażenie tego co czuł... strasznie mi źle i nie mogę się czasem powstrzymać.

No to tyle :P
Trochę tak mało optymistycznie wyszło.

tak, dzięki sadze odkryłam, że jednak (nie)zwyczajne kłótnie, powroty ogólnie perypetie kochanków potrafią doprowadzić mnie do łez :)

A ja sie popłakałam jak czytałam Braking Dawn i Bella posadziła Renesmee na Jacobie i sie kazdy z kazdym żegnał.

o tak, jak czytałam tą scenę odkryłam w sobie niewyczerpane złoża łez :P

To akurat był jedyny wyciskacz łez jak dla mnie w całej sadze, reszta scen to powodowala u mnie gniew (pocalunek Jacoba z Bellą) albo śmiech i ulge :)

Gość

Ja w niektórych momentach miałam tak, że nie mogłam się długo uspokoić. Czasem nawet cały wieczór miałam łzy w oczach. A jak potem zaczynałam dalej czytać na następny dzień to wyglądałam tak jak by ze mnie powietrze wypompowano no i znowu wylewałam z siebie cały potok łez...

A wiec kolejny dowod na to że S Meyer wspaniale gra na emocjach :D

Jestem osobą, która się wzrusza przy czytaniu i oglądaniu.

Najbardziej wzruszającym fragmentem sagi jest dla mnie, jak i dla wielu fanek, część KwN, gdy Edward rzuca Bellę, a ona cierpi.
Nie zgadzam się z wcześniejszym wpisem, że uczucia Belli po rozstaniu z Edwardem są przerysowane, wyolbrzymione.
Tak się właśnie cierpi w takiej sytuacji. Wiem to na pewno, bo ja tak cierpiałam wiele, wiele lat temu, gdy mój obecny :) mąż, rzucił mnie , bo uznał, że tak będzie dla mnie bezpieczniej i lepiej. Nie, nie był wampirem :). Powód był inny, z realnego świata wzięty. Rozstanie nasze trwało rok. Po dziś dzień, a od wielu lat jesteśmy małżeństwem, przechodzą mnie zimne dreszcze, na myśl o tamtych chwilach porzucenia i rozłąki. Myślę, że także dlatego scena odrzucenia Belli i czas aż do spotkania we Włoszech tak mnie przejmuje i wzrusza. Kiedy o tym czytam, widzę siebie sprzed lat.
W filmie dla mnie najbardziej wzruszająca jest rozmowa Belli i Charliego w czasie jej ucieczki przed Jamesem. Mam córkę i dlatego tak porusza mnie cicha rodzicielska rozpacz i bezradność Charliego w tej scenie.

Ja tak samo płakałam jak bóbr kiedy Edward opuścił Belle oczywiście. To było straszne, albo kiedy Bella narażała życie byle usłyszeć jego głos...

Jasne,że płakałam! I to ile razy(uważałam,ze zachowuję się jak idiotka)! Oczywiście kiedy Edward zostawił Bellę, następnie kiedy po rozstaniu zobaczyłam puste kartki z samymi miesiącami,kiedy Edward do niej wrócił, kiedy za każdym razem Bella słyszała Jego głos w swojej głowie,jak skoczyła z klifu,jak zagłębiało się jej uczucie związane z Jacobem(ale to raczej ze złości,ze świadomości,że robi cos takiego Edwardowi),przy pocałunku z tym wrednym kundlem bleee.(także ze złości Wink

) a także przy róznych wyznaniach Edwarda.
Ojj dużo tego było,nie sposób wszystkiego wymienic :D

Lol, tytyuł tego tematu mnie powala ;o.
I owszem, ryczałam. Na każdej części, oprócz 4.
W Zmierzchu wna rozdziale "Anioł" o ile dobrze pamiętam. W KwN gdy Edward opuszczał Belle, a za drugim razem nawet przy skoku z klifu, a gdy czytałam Zacmienie to gdy Bella całowała się z Jacobem przy namiocie.

ja płakałam tradycyjnie, gdy Edward zostawił Bellę, ale i na samym końcu gdy Jacob sobie "pobiegł" wyłam jak bóbr. ;D
(żal mi się chłopaka zrobiło)

Ja do tej pory omijam szerokim łukiem końcówkę Zaćmienia. I jeśli muszę to czytać, to tylko po kawałku, nie w całości.

U mnei zaćmienie nie powoduje płaczu, tylko gniew. Jestem za kazdym razem wkurzona na Belle i Jacoba, a żal mi Edwarda. Ale nie płacze. Mam ochote sama wbić do tej książki i ich rozdzielic a potem dać każdemu w szczęke xD

Melissa napisał:

Mam ochote sama wbić do tej książki i ich rozdzielic a potem dać każdemu w szczęke xD

Ooo tak! Witaj w Klubie! :D
gdybym mogła z miłą chęcią przywaliłabym Jacobowi :D

Lepiej nie ryzykować z przywaleniem Jacowi Wink

bo spotka cie taki sam los z reka jak Belle Laughing

Ha! A jednak korci, korci Wink

Melissa- Ty taka coraz mniej spokojna się robisz :P

Ja zaryzykowałabym z miłą chęcią.
Ha! Albo zaopatrzyła w kij beasbolowy Twisted Evil