FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Krytyka sagi Twilight Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Poll :: Czy nie uważasz, że "Zmierzch" jest wyidealizowany, przesłodzony?

Nie.
41%
 41%  [ 130 ]
Średnio.
33%
 33%  [ 104 ]
Tak.
25%
 25%  [ 80 ]
Wszystkich Głosów : 314


Autor Wiadomość
Asphyxia
Nowonarodzony



Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Zamku.

PostWysłany: Pon 19:33, 31 Sie 2009 Powrót do góry

Mierra napisał:
A więc: czy nikomu Twilight nie wydał się antyfeministyczny?

a) Bella: Skromna i cicha, nie podkreśla swojej kobiecości/ seksualności (nie maluje się itp.), a właśnie ją Eduardo wybiera spośród jej kokietujących koleżanek. Jej jedynymi zajęciami poza szkołą są spotykanie się z jej chłopakiem i gotowanie dla ojca. Nie ma absolutnie żadnych ambicji (ukończenie koledżu, uniwersytetu etc), wszystko, czego chce, to Edward, Edward, Edward. W ich związku to właśnie on decyduje o wszystkim: gdzie, z kim i kiedy Bella się spotyka, do jakiej szkoły idzie, nawet o tym, kiedy będą uprawiali seks.

b) Leah: kobieta pełniąca rolę, która do tej pory należała tylko do mężczyzn i w efekcie nie mogąca posiadać dzieci. (SMeyer wyraźnie sugeruje, że kobieta nie może być zadowolona z siebie, jeżeli jest niepłodna, patrz Rosalie.) Co więcej, jest porzucona przez swojego chłopaka na rzecz kuzynki, która tylko by zamiatała i piekła muffinki.

c) Sue Clearwater: dzielna twarda kobieta, wychowująca dwójkę dzieci i zajmująca miejsce w radzie Quilietów po śmierci męża. Ale, ale! SM nie mogła dopuścić do tego, żeby jakaś kobieta radziła sobie bez faceta. Dlatego na siłę musiała sprawić, że zaczyna spotykać się z Charliem.


Vicky Oliv napisał:
Ile jeszcze takich tematów założysz?

"Bella: Skromna i cicha, nie podkreśla swojej kobiecości/ seksualności (nie maluje się itp.), a właśnie ją Eduardo wybiera spośród jej kokietujących koleżanek".

To miał być argument, czy wstęp? Jeśli to pierwsze, nie rozumiem intencji. Bella jest zwyczajnie skromna, nie czuje potrzeby nakładania na siebie tony tapety, strojenia się, imprezowania. Mimo to czuła się ze sobą dobrze i tylko raz wspomniała w Zmierzchu o swoim wyglądzie. Nie użalała się nad sobą, po prostu stwierdziła fakt, że do cudów świata nie należy.

"Jej jedynymi zajęciami poza szkołą są spotykanie się z jej chłopakiem i gotowanie dla ojca".

Niestety, związek z wampirem i utrzymywanie kontaktów z całą ich chmarą ma swoje plusy i minusy. Bella nie miała ludzkiej przyjaciółki, nie mogła zadzwonić do Jessici i się wypłakać, a druga sprawa, że nie chciała. Towarzystwo w Forks ją męczyło; miała charakter starej-malutkiej acz w pozytywnym znaczeniu, gdyż nie imprezowała co tydzień pijąc do nieprzytomności. Szkoda tylko, że kompletnie nie chodziła na dyskoteki, przecież każdy młody człowiek musi się rozerwać, odpocząć od obowiązków. No ale jak nie chciała, to jej sprawa. Nikt jej przecież zabronić nie mógł i tego nie robił.

"Nie ma absolutnie żadnych ambicji (ukończenie koledżu, uniwersytetu etc), wszystko, czego chce, to Edward, Edward, Edward".

Ciężko mówić o kwestiach tak przyziemnych jak szkoła, gdy ma się w planach zostanie wampirem.

"W ich związku to właśnie on decyduje o wszystkim: gdzie, z kim i kiedy Bella się spotyka, do jakiej szkoły idzie, nawet o tym, kiedy będą uprawiali seks".

Bóg nie poskąpił Belli języka i gdyby jej nie pasowało, to mogłaby zaprotestować, co zresztą robiła w Zaćmieniu wymykając się do La Push, ale tu chodziło bardziej o relacje z Jacobem, a nie o to, że źle czuła się pod tym - jak byś to zapewne nazwała - kloszem.
A co do seksu, to gdyby nie kontrolowanie Edwarda, Bells już dawno figurowałaby na liście zaginionych. Przez okres, kiedy śledziliśmy ich losy, non stop E. zwalczał szaleńcze pragnienie krwi i do czasu ślubu minęło wystarczająco dużo czasu, aby choć troszeczkę się ono umniejszyło. Gdyby poszli na całość w pierwszej części, Edward nie dałby rady.

"SMeyer wyraźnie sugeruje, że kobieta nie może być zadowolona z siebie, jeżeli jest niepłodna, patrz Rosalie".

Nie porównywałabym człowieka do legendarnej istoty. Zupełnie dwa inne światy, inne bariery. Ludzka kobieta zawsze może skorzystać z zapłodnienia in vitro, a wampir? Rose nie zależało jedynie na dziecku, ale też na straceniu szansy normalnego egzystowania.

"Co więcej, jest porzucona przez swojego chłopaka na rzecz kuzynki, która tylko by zamiatała i piekła muffinki".

Zakładasz temat o rzekomych antyfeministycznych wątkach w sadze, a tu lekką ręką umniejszasz "działalność" kobiety. Nie wiemy, czy tylko zamiatała i piekła muffinki, bo Meyer nie zagłębiała się aż w takie szczegóły. Emily to postać poboczna, która przewija się może kilka razy.

Co do Sue, to Meyer lubi wszystkich uszczęśliwiać. Ja osobiście wolałabym, żeby Renee nie wyszło z Philem i aby znowu się spiknęli. Romans, zdrada... Coś pewnie dałoby się wymyślić.


bella_ napisał:
Eh, z jakiegoś powodu poprzedni temat został zamknięty, więc po co założyłaś nowy?
W życiu by mi do głowy nie przyszło, że Zmierzch jest antyfeministyczny.

"SMeyer wyraźnie sugeruje, że kobieta nie może być zadowolona z siebie, jeżeli jest niepłodna, patrz Rosalie."
Rosalie jest wyjątkiem, jakoś Esme na przykład nie przeszkadzało, ze nie może mieć dzieci. A Leah źle się czuła jako jedyna kobieta-wilkołak. Nie wiedziała, czy coś jest z nią nie tak, czy nie jest jakimś wybrykiem natury.


Mary Sue napisał:
Tamten temat został zamknięty, bo jego treść zawierała tylko dwa, szczątkowe zdania. Wiec ona postanowiła założyć nowy, rozwijając swoją myśl.
To chyba nic złego, nie?

Cytat:
Rosalie jest wyjątkiem, jakoś Esme na przykład nie przeszkadzało, ze nie może mieć dzieci.


Czy Edward nie traktował Esme jak matkę? Czy Esme nie matkowała reszcie wampirów? To jej w zupełności wystarczyło, nie potrzebowała rodzić dzieciaka. Za przykład podałabym raczej Alice, chociaż ja nie kojarzę żadnego fragmentu, by wspominała czy chce dziecko, bądź nie.

Czy na pewno Leah nie mogła posiadać dzieci? Nie mogę sobie przypomnieć.


Asphyxia napisał:
to jeden z głównych powodów potępienia zmieszhó. ale co tam, dziewczęta mają rację, po co walczyć o taki temat?

bella jest bezustannie kontrolowana przez edwarda. nie rób tego, to niebezpieczne, nie jedź tam, to niebezpieczne. do tego stopnia, że spędza noce pod jej oknem lub uszkadza samochód, aby nie mogła odwiedzić przyjaciela. bella może i okazuje od czasu do czasu swoje niezadowolenie, ale trwa to góra pięć minut, po czym daje za wygraną, aby zrobić edwardowi przyjemność. to samo z jacobem - on również uważa, że bella jest delikatnym, wątłym kwiatkiem, który trzeba chronić przed bzitkim i złym światem. doprawdy smejer, co to za przesłanie dla młodych dziewcząt? w facecie wartościowe jest tylko to, żeby był silny i potrafił cię obronić? a jak go już złapiesz to jesteś ustawiona do końca życia, co tam szkoła, praca i tak dalej? brawo.


Emmett_Fan napisał:
No wiecie, Edward zdecydowanie zapewniał jej poczucie bezpieczeństwa i leczył kompleksy (taki facet dla takiej szarej dziewczyny? :P). To miała być baśniowa, nierealna miłość.

Skoro takim rzeszom spodobała się saga, to chyba coś w tym jest? :P Może właśnie TAK by się chciało?

Poza tym nie wiemy, czy Bella wreszcie poszła na studiach, czy pójdzie do jakiejś pracy. A nawet jeśli to nie ma okazji się długo rozwijać - w końcu jest wiecznie młoda i może to być podejrzane ^^

I generalnie, odwołując się do nagłówka - Edward i jego rodzina nie są z XXI wieku xD


Leara153 napisał:
Nie chcę nikogo obrażać ale babka która założyła ten temat jest dziwna.
Dalej....

Emmett_Fan napisał:
To miała być baśniowa, nierealna miłość.
Skoro takim rzeszom spodobała się saga, to chyba coś w tym jest? :P Może właśnie TAK by się chciało?


No ja bym właśnie tak chciała x)


Smie napisał:
Boziu, jacy wy jesteście nudni. Niedługo powstanie temat: "Edward i Adolf Hitler - podobieństwa i różnice". Antyfeminizm, co za górnolotne słowo.

Tematy wielokrotnie powielane. Wydaje się być prawie żywcem zerznięte z twilightsucks. Nie wiem, nie wczytywałam się. Jeśli jest inaczej zwracam honor. Ale jak już mamy wielkie słowa, miejmy też wielkie argumenty. Te wydają się być po prostu... błahe. Powiedziałabym głupie, ale nie chcę przeholować.
Bo moim zdaniem nie chodzi o to jakimi wartościami kierowała się SMeyer (nie chcę sobie tego wyobrażać), ale o to jakie postacie stworzyła. Z jej wypowiedzi wynika obraz osobowości pt „przerost ego nad treścią”, więc doprawdy, nie wierzę w to by zrobiła to umyślnie. Wydaje się jakoby Bella jest taka, bo inna być nie może – mam na myśli to, że Meyerowa nie potrafiła stworzyć dobrej postaci, nadała jej tylko kilka cech (idiotycznych, w dodatku). Zaledwie ogólny kształt. Pisarz, dobry pisarz – nawet nie profesjonalista, tylko ktoś kto wie do czego służą słowa, i potrafi(!) to wykorzystać – kilkoma słowami potrafi nadać kształt. Ale tu też mamy dwie drogi, bo jedni lubią wyraźne, twardo zarysowane postaci, inni zaledwie szkice, ale wtedy muszą być mistrzowskie. SMeyer pokazała nam szarą plamę. To tak jakby ktoś podstawił konia zimnokrwistego i usilnie chciał wmówić, że to sportowy zwierzak, z linii samego Baloubet du Rouet. Po prostu kit, strzał między oczy.
Prawda jest taka, że Meyer nie potrafi przyjąć krytyki, ma się za ósmy cud świata, a to nie rokuje dobrze na przyszłość. Trochę pokory. Trochę samokrytycyzmu. Po jej wypowiedziach widać, że raczej(!) się nie rozwinie, pozostanie na swoim poziomie. Niech tkwi. Nikomu nie możemy zabronić posiadania własnej utopi. Jak mówią „głupota nie boli, za to szkodzi innym”. Co do tego mojego raczej – musiałaby przejść przez głęboką redukcje swoich poglądów.
Takie tematy nie mają sensu, bo – moim zdaniem – dotykają skutku czegoś, nie zastanawiając się na owym „czymś”.
Powtórzę więc – Meyer napisała mierne czytadło, dla pośmiania się z głupoty, myśląc, że ma dzieło. Nie doszukujmy się tu poglądów – jakichkolwiek.

PS. Czekam na temat o antysemityzmie.

Pozdrawiam, Smie.


Monrazeta napisał:
Zgadzam sie całkowicie z Smie.
Meyer nie umiała i nie będzie umiala przyjąć krytyki, bo cóż Zmierzch za arcydzieło nie uznam po pierwsze masa błedów.
Saga to taka mila lekturka na wieczór niezobowiazująca i jak w czymś takim jak czytadło dla nastolatek doszukać się jakichkolwiek poglądów. To śmieszne.
bez urazy, ale z takim nastawieniem zaniedługo w Kubusiu Puchatku też będzie doszukiwało się antyfeminizmu.
pozdrawiam


bella_ napisał:
Smie napisał:
Powtórzę więc – Meyer napisała mierne czytadło, dla pośmiania się z głupoty, myśląc, że ma dzieło.


Nie rozumiem, co w takim razie robisz na tym forum. Jest dla fanów Sagi, a myślę, ze żaden fan nie nazwałby książki którą lubi "miernym czytadłem".
A co do tematu, zgadzam się-jest niepotrzebny.


Leara153 napisał:
Smie napisał:
Prawda jest taka, że Meyer nie potrafi przyjąć krytyki, ma się za ósmy cud świata, a to nie rokuje dobrze na przyszłość. Trochę pokory. Trochę samokrytycyzmu. Po jej wypowiedziach widać, że raczej(!) się nie rozwinie, pozostanie na swoim poziomie. Niech tkwi.

szczerze mówiąc jest w tym trochę racji (ba! 100 % racji).

Monrazeta napisał:
Meyer nie umiała i nie będzie umiala przyjąć krytyki, bo cóż Zmierzch za arcydzieło nie uznam po pierwsze masa błedów.

rzeczywiście. sama znalazłam kilkanaście. albo niech Meyer pisze lepiej, ale nie będzie bo jak wcześniej powiedziała Smie ona pozostanie na swoim poziomie, albo niech zatrudnią lepszych ludzi do obróbki książki.

wszyscy kochamy administrację.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Lady Vampire
Wilkołak



Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ni stąd, ni zowąd

PostWysłany: Nie 16:21, 13 Wrz 2009 Powrót do góry

Cytat:
Cytat:
Ale jeśli do tego dłożyć przesladowanie i tę całą jego kontrolę nad wszystkim, to ja rezygnuję.

Jakbyś była zakochana po uszy, to tak łatwo byś zrezygnowała? No, chyba, że masz chorobliwą manię jakiejś niezależności czy coś, znam taki jeden przypadek xD

Co rozumiesz pod nazwą niezależności? Bella tańczyła tak jak jej Edward zagrał. On mówi nie, Bella po głębokim przemyśleniu też mówi nie. Nie trzyma sie swojego zdania. Rozumiem: tylko krowa nie zmienia go, ale Bella dochodzi do wniosku, że Edward napewno ma rację, nie warto sie spierać, niech ją nawet zamknie w złotej klatce. Ona jest od niego zależna. Chocby kwestia Jacoba: nie może mieć przyjaciół poza jego rodziną, czy kwestia ciąży: czy edward zapytał się Belli wprost o zdanie czy chce je zatrzymać. on narzuca jej swoją wolę. Jego słowa są świętością.

Cytat:
No... wiesz. Wiele podobieństw jest ^^ Czy Piotr nie zostawił Magdy "dla jej dobra"? ^^ Czy wszystko nie zakończyło się szczęśliwie? Czy świat Magdy nie jest taki cukierkowy? On jest tylko realistyczny, ale taka Warszawa nie istnieje.

Wiesz, to nie jest forum dyskusyjne na temat Magdy M. Ale: Piotr zostawił Magdę, bo był chory i nie chciał obarczać jej swoim stanem zdrowia. Jej także się to nie podobało i jak sam stwierdził (chyba) lepiej by było gdyby nie wyjechał. Czy taka Warszawa istnieje? Jako miejsce napewno, gorzej z taką miłością.

Cytat:
Leara153 napisał:
Smie napisał:
Prawda jest taka, że Meyer nie potrafi przyjąć krytyki, ma się za ósmy cud świata, a to nie rokuje dobrze na przyszłość. Trochę pokory. Trochę samokrytycyzmu. Po jej wypowiedziach widać, że raczej(!) się nie rozwinie, pozostanie na swoim poziomie. Niech tkwi.

szczerze mówiąc jest w tym trochę racji (ba! 100 % racji).

Monrazeta napisał:
Meyer nie umiała i nie będzie umiala przyjąć krytyki, bo cóż Zmierzch za arcydzieło nie uznam po pierwsze masa błedów.

rzeczywiście. sama znalazłam kilkanaście. albo niech Meyer pisze lepiej, ale nie będzie bo jak wcześniej powiedziała Smie ona pozostanie na swoim poziomie, albo niech zatrudnią lepszych ludzi do obróbki książki.


SMeyer nie wie co to jest krytyka, a najgorsze jest to, ze robi uwagi jak należy pisać i daje rady. Nie powinna, bo cóż... wiadomo.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
offca
Zły wampir



Dołączył: 18 Paź 2008
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: szóste niebo

PostWysłany: Pią 20:29, 18 Wrz 2009 Powrót do góry

jaki cudownie trafiony temat!
minął już ponad rok odkąd sięgnęłam po Zmierzch. Zaliczyłam kompletna obsesję na jego punkcie i przez kilka miesięcy zachowywałam się jak modelowy przykład fanki Edwarda. Na szczęście to minęło, bo mózg zgąbczałby mi chyba do reszty, ale nie mówię, że żałuję. To były miłe, zwariowane czasy. Ale im dłużej myślę o płodach Meyer, tym bardziej poronione mi się wydają.
Fabuła zawiłą jak papier toaletowy jest Ona i ON i ona go kocha i On kocha ją, ale nie mogą być razem, bo On sie boi,że ja skrzywdzi, ale w końcu są razem, są przeszkody i Ci Źli i jest ślub na końcu. Postacie głębokie jak talerz obiadowy - tak papierowe, że aż szeleszczą. Opisy barwne jak zdjęcia z lat trzydziestych i plastyczne jak kawałek drewna. I wierzcie mi, że każdą dorwaną osobę, która czytała te książki pytam o jedno: co w nich takiego jest, że niemal wszyscy je kochają. Nikt tak naprawdę nie wie.
I może niech tak zostanie. Bo może sie jeszcze okaże, że to przekaz podprogowy jak w reklamach Pepsi?
Ja ostatnio zachwycam się Oskarem Wilde i wyrównuje niekorzystny bilans mojej poprzedniej fascynacji. Czytajmy wszystko, na co mamy ochotę. Tylko patrzmy na to z dystansu i wszystko będzie ok.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Andziol.
Człowiek



Dołączył: 04 Paź 2009
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Nie 20:48, 04 Paź 2009 Powrót do góry

Średnio.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Swallow
Dobry wampir



Dołączył: 14 Paź 2008
Posty: 843
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Wto 15:30, 13 Paź 2009 Powrót do góry

Piszę to, ponieważ parę spraw naprawdę mnie nurtuję. Napiszę wszystko od początku.
Książkę przeczytałam po raz pierwszy niemal dokładnie rok temu. Zauroczona historią, zarejestrowałam się na forum. Był też moment, że na szafce napisałam markerem "Twilight <3". Jednak ja nie o tym.
Na początku byłam zachwycona. Przeczytałam wszystkie części i jak dowiedziałam się o ekranizacji to odliczałam tylko dni do premiery. Pamiętam moment, gdy Helios powiadomił o przedpremierach i wybiegłam z domu jedynie w bluzie (był listopad) i zamówiłam 8 biletów (dla dziewczyn ze zlotu mojego miasta). Byłam zadyszana, podekscytowana i bardzo podniecona. Przywołuję tę sytuację by pokazać, że też miałam hopla na punkcie całej sagi.
Jednakże potem zaczęła się ta cała furia i wariacja. Krejzi fanki, zakochane dziewczynki (ba!, nawet kobiety!) w Robciu itp. BRAVO zaczęło się rozpisywać o filmie, aktorach itp. A ja zaczęłam się zastanawiać: "Ale o co chodzi?". Wiele z dziewczyn nie czytało nawet ksiązki, a Edward im się podobał z zasady. Nie jest tak tylko w Polsce, bo znam pewną brazylijkę (mieszkam obecnie za granicami Polski), która na słowo "Twilight" zareagowała palpitacjami i świergotaniem o boskim Edwardzie. Zapytałam się jej czy czytała książkę, a ona, że nie, bo oglądała tylko film.
Ale to nie najgorsze. W pewnym momencie natomiast aktorzy z filmu stali się wielkimi gwiazdami. Kellan Lutz, który w filmie wypowiedział zaledwie parę słów, zaczął "bywać". A wszyscy mówili jak fantastycznie zagrał! Podobnie Ashley Greene, grająca Alice, stała się celebrytką. Paparazzi zaczęli za nią chodzić, sesje dla magazynów. A dzięki czemu? Byciu narwanym chochlikiem i wypowiedzeniu paru zdań w filmie. Robert natomiast stał się fantastycznym aktorem! Według mnie Edwarda zagrał marnie, robił idiotyczne miny i po prostu nie nadaje się do tej roli. Robert zaczął opowiadać jaki to jest nieszczęśliwy, jak boi się fanek i, że sława go przytłacza. A największym nieporozumieniem była nagroda MTV lub Teen Choice (nie pamiętam już) dla Taylora Lautnera za przełomową rolę! Przepraszam bardzo, ile on był na tym ekranie? Z pięć minut?
Pewnie zastanawiacie się do czego zmierzam. Chodzi o to, że książka stała się tanim chwytem marketingowym i czystą komercją. Ostatnio spróbowałam znów czytać Zmierzch, ale nie dałam rady. Historia naiwna, nawet niedobrze napsana. A "Przed Świtem" to już całkowicie jakieś nieporozumieniem. Parę razy chciało mi się wymiotować, czytając o tych wszystkich szczęśliwych zakończeniach. Bella fenomen! Volturi nikogo nie zabili! Jacob szczęśliwy! Charlie żywy i zakochany! Proszę was...
Książka stała się dla mnie po prostu śmieszna. Pewnie pójdę na kolejne filmy z sentymentu. W końcu przez parę miesięcy szalałam za tym czymś.
Pewnie przez wielu zostanę zlinczowana, ale ja po prostu mówię to co myślę i przeczuwam, że znajdę osoby myślące podobnie jak ja.
Pozdrawiam.
Lady Swallow


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Joyce
Wilkołak



Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 119
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 15:43, 13 Paź 2009 Powrót do góry

CzarciChichot napisał:
Zmierzch nie jest ani skończonym dnem [chyba?], ani lotem pod niebiosa, nie ukrywam. Najbardziej mnie zawiodła ostatnia część.
W związku z czym uważam, że pierwowzór - Forever Dawn - byłby chyba lepszy: bez 'miłości' Belli do Jacoba [śmieję się z określenia 'trójkąt miłosny', chociaż to raczej 'najprawdziwsza prawda'], dużo mniej o wilkołakach etc.
Drażniło mnie tu wiele postaw większości bohaterów:
- Edward: Jacob, zrób Belli dzieciaka. Może wyjdzie na to samo
- Jacob: Jestem wilkołakiem, nie zranię cię. Nie przejmuj się blizną Emily.
- Bella: Popatrz tylko na mnie... - ty jesteś taki piękny. Potnę się zaraz.
- Charlie: Nie interesuje mnie wasz mitologiczny świat, Bello, moja jedyna córko.
- Renee: Skarbie, przepraszam, że ostatnio dzwoniłam do ciebie pół roku temu. Jestem taka roztrzepana. Nie wiesz, czy wyłączyłam żelazko?
- Seth: Kocham cię, Edward.
- Carlisle: Edwardzie, uszanuję każdą twoją decyzję. Nawet jak się nigdy nie zobaczymy, synu. Mam jeszcze czworo dzieci.
- Esme: Oj, Edward się zakochał! - nie dziwię się, że Ed miał czasami jej dość.
Ciężko mi znaleźć coś na kreację Jessiki [chyba jedyna z prawdziwych i normalnych], Alice, czy Jaspera.
Tak, też mnie rani wyidealizowanie wszystkiego - samarytanizm Belli, uroda wampirów; każdy odda życie za Bellę, każdy chłopak w Forks o niej marzy, bla-bla-bla...
Nie dziwię się, że moja ciotka czyta to kuzynowi na dobranoc.
[Chociaż dostrzegam wady serii, odczuwam do niej jakiś sentyment]

umarłam xDD! Idealne zobrazowanie. Jak to czytałam śmiałam się sama do siebie. Przy okazji, ile lat ma Twój kuzyn Mr. Green ?
i ja też odczuwam jakiś sentyment, chociaż wielka fascynacja minęła.
btw, Swallow, świetnie to ujęłaś. Naprawdę, podpisuję się pod tym rękami i nogami.
fakt, że Taylor dostał jakąś nagrodę, jest co najmniej...dziwny Shocked . Za co? Założenie peruki i pokazanie uśmiechu w oczoje*nej bieli? Ej...
Podpisuję się pod tymi fragementami rękami, nogami i nie wiem czym jeszcze.
PŚ mi się nie podobał, wszystko cudnie sie skończyło, Volturi przyszli wieeelką grupą, tylko po to, żeby pogadać i wrócić do Włoch. Pani Meyer chyba wzięła przykład z Bellamy'ego i zażyła zbyt dużo Magic Mushrooms.
Cóż, bywa...
Wcześniej nie dostrzegałam tych przesłodzonych momentów, wszystko było cudowne, a teraz? Jakby mi ktoś klapki z oczu zdjął. Straciłam cały szacunek (głownie przez Bravo...) do Zmierzchu.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Joyce dnia Wto 15:45, 13 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Catty Cullen
Nowonarodzony



Dołączył: 11 Paź 2009
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: inąd

PostWysłany: Wto 18:47, 13 Paź 2009 Powrót do góry

Hmmm... nie rozumiem ludzi, którzy wchodzą na to forum, chociaż nie są fanami Zmierzchu.
Mnie ta książka wcale nie przeszła szybko. Czytałam ją zagłębiając się w uczucia bohaterów- płakałam, kiedy wydarzyło się coś strasznego, złościłam się, kiedy na miejscu Belli zrobiłabym coś inaczej, śmiałam się, kiedy niektóre momenty tego wymagały. Wczułam się dogłębnie i starałam się zrozumieć. Aż 6 razy przeczytałam PŚ, a potem wracałam do ulubionych fragmentów. Kiedy czegoś nie rozumiałam czytalam jeszcze raz i jeszcze raz. Lubię odpłynąć w ten świat- świat niezwyciężonej miłości. Było to dla mnie relaksem. Pokochałam te wytwory wyobraźni p. Meyer. Ta książka ma zdecydowanie to coś.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Swallow
Dobry wampir



Dołączył: 14 Paź 2008
Posty: 843
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Wto 18:58, 13 Paź 2009 Powrót do góry

Jestem na tym forum od roku, bardzo zagłębiłam się w świat Twilight i doszłam do powyższych wniosków.
Nie muszę być zwariowaną fanką by tu wchodzić. Nie muszę wzdychać i upajać się każdym cytatem z tej sagi.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mary Sue
Zły wampir



Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 486
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Wto 20:47, 13 Paź 2009 Powrót do góry

Swallow napisał:
Nie muszę być zwariowaną fanką by tu wchodzić. Nie muszę wzdychać i upajać się każdym cytatem z tej sagi.

Och, tak, zgodzę się. Niestety tak bywa, że tolerancja niektórych ludzi nie jest tak elastyczna, by pogodzić się z tym, że komuś wielki, wielki szał minął.
Mi minął, a jednak tu wchodzę. Co jak co, lubię to forum. A krytykować można wszystko, jeżeli to nie obraża nikogo. Trzeba się pogodzić z taką koleją rzeczy.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Joelle
Wilkołak



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 220
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: La Push

PostWysłany: Śro 12:43, 14 Paź 2009 Powrót do góry

Mi też ta wielka mania przeszła. Lubię Zmierzch, ale nie tak bardzo jak kiedyś. A jednak wchodzę tu, bo to takie moje przyzywczajenie. Codziennie chcę przeczytać sobie wypowiedzi ludzi, których dzięki temu forum poznałam. To chyba nic dziwnego. Co trzeba szaleć, o Boże jak kocham Zmierzch, żeby tutaj się wypowiadać i w ogóle być? Wątpie...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Amiya
Dobry wampir



Dołączył: 10 Lis 2008
Posty: 2317
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 30 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Stąd ;)

PostWysłany: Czw 14:19, 15 Paź 2009 Powrót do góry

Spodobało mi się słowo "elastyczność" użyte przez Mary Sue. ;p
Tak mi się spodobało że je sobie użycze: Uważam się za ELASTYCZNĄ fanke. ;p
nie taką krejzi, ah loffciam Eda, skakanie na widok Volvo, miedziano-włosych chłopców i tym podobne. Aczkolwiek jestem fanką i nią będe.
A tak oprócz tego to razi mnie to że sage zaczytują ostatnio 13-nasto a nawet 12-nasto latki. ehhh. Nie wiem czy jarałaby mnie ta książka w tak mlodym wieku, tym bardziej ze jak mialam 12 lat to nie mialam pojecia(a raczej doświadczenia) że tak powiem, w sprawach damsko-męskich, no i wtedy książka wydawałaby mi się 'niesmaczna' ;p
No ale cóż. ;p


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Catty Cullen
Nowonarodzony



Dołączył: 11 Paź 2009
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: inąd

PostWysłany: Sob 9:00, 17 Paź 2009 Powrót do góry

Ja też nie jestem zwariowaną fanką. Nie przepadam za Robem Pattinsonem ani nikim z obsady filmu. ;(


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
FemmeFatale
Wilkołak



Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 236
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 18:27, 05 Lis 2009 Powrót do góry

ukos napisał:
wlasnei znalazlam jakie najwieksze"ale" mam do Twilight
pokazuje jako idealna milosc, w ktorej dziewczyna traci zupelnie swoja osobowosc i bez faceta nie jest w stanie wytrzymac pieciu minut
romantyczne? nie - straszne
tym straszniejsze ze czytaja to wlasnie miliony nastolatek i marza o takim patologicznym zwiazku Confused

o tym nie pomyślałam, ale masz racje ;d
no i dzieciaki, się naczytają i potem będą myślały, że związek właśnie tak wygląda, tylko partner i zero innych znajomych oO bo tak właśnie miała Bella, nie licząc Jacoba którego olewała -.-

ogólnie to książkę czyta się lekko łatwo i przyjemnie, nie trzeba się jakoś wielce skupiać,
ale. wszystko jest w niej takie stereotypowe i idealne...
a Bella jest nudna jak flaki z olejem -.-
przeczytałam całą sagę z zapartym tchem ale po raz drugi szło mi to opornie i wtedy dopiero zaczęłam zauważać jakie to słodko lukrowane jest...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
NessieGabi
Wilkołak



Dołączył: 11 Wrz 2009
Posty: 244
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Paradise City

PostWysłany: Czw 19:26, 05 Lis 2009 Powrót do góry

Piszę pierwszy raz w tym temacie i powiem po krótce jak u mnie z tym było.

Gdy pierwszy raz sięgnęłam po sagę, objawiało się to niesamowitym zachwytem, wciągnięciem, a nawet fascynacją. Nie byłam oczywiście tzw. "psychofanką". Postrzegałam jednak sagę jako przewspaniałą i idealną.

Po pewnym czasie moje zdanie nieco się zmieniło.
Po analizie wszystkich części - czar prysł. I choć do sagi mam dalej wielki sentyment, a czasem także chętnie po nią sięgam - dostrzegam niektóre błędy (w tym wyidealizowanych bohaterów), co nie znaczy jednak że, nie jest to dobra książka do poczytania.

Do samej Meyer mam neutralne nastawienie. Niektóre jej wypowiedzi są często-gęsto nieprzemyślane, a czasem zdaje się być kimś, komu woda sodowa uderzyła do głowy.
Dziękuję jej jednak za książkę, która tak bardzo mnie wciągnęła, zainteresowała i którą naprawdę polubiłam.

I uważam siebie za elastyczną "fankę". Sądzę, że saga na długo będzie miała dla mnie wartość - chociażby sentymentalną. :)
Na pewno nie uznam książki za całkowitą klapę, ponieważ nie lubię jej tylko za zdania, interpunkcje, fleksje czy stylistykę, ale za tą "magię".

I czekam na film.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez NessieGabi dnia Czw 19:28, 05 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Gelida
Zły wampir



Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 45 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: znienacka

PostWysłany: Sob 17:59, 07 Lis 2009 Powrót do góry

Średnio.
A dlaczego?
Bo, choć wszystko skończyło się dobrze, nie brakowało problemów naszym bohaterom. Może miłość Edwarda do Belli była zbyt wyidealizowana, ale zapewne wiele z nas chciałoby być tak przez kogoś kochane. A Edward mógłby mieć kilka wad. Byłby wtedy bardziej prawdziwy.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Izabela
Człowiek



Dołączył: 17 Sie 2008
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Sob 19:50, 07 Lis 2009 Powrót do góry

Gelida napisał:
Może miłość Edwarda do Belli była zbyt wyidealizowana, ale zapewne wiele z nas chciałoby być tak przez kogoś kochane.


No ja np. nie chciałabym być tak kochana. Bo w sumie jak tak się przyjrzymy tej miłości to ona była trochę chora. A jak miała bym z takim lukrowym chłopakiem spędzić chociaż jeden dzień to chyba flaki by mi się przewróciły.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mary Sue
Zły wampir



Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 486
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Nie 11:20, 08 Lis 2009 Powrót do góry

Izabela napisał:
Gelida napisał:
Może miłość Edwarda do Belli była zbyt wyidealizowana, ale zapewne wiele z nas chciałoby być tak przez kogoś kochane.


No ja np. nie chciałabym być tak kochana. Bo w sumie jak tak się przyjrzymy tej miłości to ona była trochę chora. A jak miała bym z takim lukrowym chłopakiem spędzić chociaż jeden dzień to chyba flaki by mi się przewróciły.

Po jakże krótkim zastanowieniu... przyznam rację. Ja, osobiście, nie należę do osób, które lubią, by poświęcać mi dużo uwagi(tzn. fajnie, jak o mnie myśli, gorzej, jak mnie molestuje psychicznie swoją osobą Laughing), opiekuńczość i ciągłe widywanie się ze swoim facetem. Przeżyłam jeden związek z lukrowanym chłopcem i - dajcie spokój - mam dość na następne sto lat. Wolę partnerstwo duchowe, żeby była między nami w pierwszej kolejności przyjaźń, potem ewentualnie ten lew mógłby się zakochać w jagnięciu.
Poza tym - każda z nas raczej - ma obraz idealnego związku. Zawsze myślałam, że może to będzie coś na takiej zasadzie jak ma Bella z Eddie'em... Naprawdę, nie wiedziałam co mówię. Okazało się, że moje oczekiwania rozmijają się z tymi Bellowymi i, daj Bóg, spotkam faceta, który nie rozmontuje mi silnika samochodu, gdy będę chciała jechać dokądś, dokąd on uważa, że to niebezpieczne miejsce.
Poza tym - czy to nie wygodne? - Eddie spotkał idealną osobę, którą może, nawet nieświadomie, manipulować. Gdzieś tam, jakoś, Bella ma swoje zdanie, no ale, dajcie spokój, w końcu poddaje się, kompletnie przytłoczona jego personą.
Ja bym chyba dostała szału, nie wiem jak wy. Stawiacie na partnerstwo czy uzależnienie?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mary Sue dnia Nie 11:22, 08 Lis 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Swallow
Dobry wampir



Dołączył: 14 Paź 2008
Posty: 843
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Nie 16:17, 08 Lis 2009 Powrót do góry

Zgadzam się z osobą, która pisze, że przez taką miłość, Bella straciła osobowość. Została przytłoczona przez Adonisa. Ja rozumiem, że można rozmyślać, że się do kogoś nie pasuje, bo ten ktoś jest lepszy, ale bez przesady. I jeszcze myślenie, że nie można wytrzymać bez kogoś jednego dnia. Mój Boże, dziewczyny dziesięcioletnie, które kiedyś sięgną po tę książkę (gdybym obecnie miała dziesięć lat, bym przeczytała Zmierzch. w tym wieku czytałam wiele książek), nie znając dokładnie życia, pomyślą, że tak związek ma wyglądać. Nie, nie, nie! Meyer źle to ukartowała.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
gosik
Wilkołak



Dołączył: 15 Wrz 2008
Posty: 153
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 20:29, 08 Lis 2009 Powrót do góry

Oczywiście że wszystko w tej książce jest przesadzone..na tym to polega, serio nie wierzę żeby 10 latka w to uwierzyła, przecież poza tą książką przeciętną nastolatkę otaczają pewne wzorce, chociażby rodzice, a to że pobuja trochę w obłokach, oderwie sie od tej chorej, przytłaczającej rzeczywistości nie zaszkodzi, w wieku 10 lat wierzy się w wiele rzeczy życie to brutalnie zweryfikuje, ja tam dałam się porwać mimo iż książka dla mnie nie jest szczytem literackim, czytałam lepsze. A co do samego związku B i E, nie spotkałam ani nie zaznałam nigdy takiego destrukcyjnego uczucia, tak destrukcyjnego bo B to jeszcze dzieciak bo tylko dzieciak ma tak wyidealizowany świat.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mary Sue
Zły wampir



Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 486
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Nie 22:07, 08 Lis 2009 Powrót do góry

gosik napisał:
bo B to jeszcze dzieciak bo tylko dzieciak ma tak wyidealizowany świat.

No to teraz pomyśl, że wkopała się w to gówno na resztę wieczności.
Laughing
Która z dziewczyn w wieku 17/18 lat jest pewna, że zostanie z daną osobą do końca życia? Przepraszam, taki mały faux pas... Końca wieczności!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin