FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Najgorsza część sagi. Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Poll :: Która z części sagi pani Meyer podobała Ci się najmniej?

Zmierzch
7%
 7%  [ 25 ]
Księżyc W Nowiu
36%
 36%  [ 125 ]
Zaćmienie
25%
 25%  [ 86 ]
Przed Świtem
30%
 30%  [ 102 ]
Wszystkich Głosów : 338


Autor Wiadomość
bulletka
Wilkołak



Dołączył: 09 Maj 2009
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 16:06, 19 Lip 2009 Powrót do góry

Beige napisał:
Czytałam w jednym z internetowych serwisów zagranicznych, że jakaś fanka pojechała do rezerwatu Quileutów i naprawdę skoczyła z klifu. Ledwo ją odratowali. Jeśli to prawda, to jestem w szoku.


Dlaczego? Przecież jak jest szum wokół jakiejś książki/ filmu, zaraz znajdują się zidiociali ludzie, którzy wyprawiają takie głupoty.... Zabijanie się, bo umarł Kurt Cobain czy inny muzyk też nie jest zbyt rozważnym posunięciem.... Ale tacy są ludzie - i ja już się nawet temu nie dziwię...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
modliszka
Zły wampir



Dołączył: 14 Lip 2009
Posty: 436
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 0:09, 21 Lip 2009 Powrót do góry

Beige napisał:
Może wilki teraz nie mają zbereźnych myśli na temat dziewczynek, ale i tak wiedzą, choćby podświadomie, że za kilkanaście, lub kilka w wypadku Jake’a, będą je obracać na wszystkie możliwe strony i jamy ciała. Wpojenie służy reprodukcji, więc ma podłoże seksualne, jak nie od razu to w perspektywie. Słyszałaś o czymś takim jak child grooming (nie znam polskiej nazwy)? Poczytaj sobie, coś okropnego.


Jeśli Jacob myślałaby o tym, co będzie za kilkanaście lat, to nie ma w tym nic złego i nie ma to żadnego związku z pedofilią, bo pedofilów podnieca kontakt seksualny z dzieckiem. Pedofil nie snuje fantazji na temat tego, co to będzie, gdy dziecko będzie dorosłe tylko korzysta z faktu, że dziecko jest dzieckiem. Jacob tego nie robi. Zresztą w wielu państwach związki małżeńskie planowano i planuje się nadal już wtedy, gdy dziewczynka ma kilka lat, mężczyzna lub chłopak czeka cierpliwie (lub nie Laughing) na to, gdy dziewczyna dojrzeje i nikt nie nazwałby go nigdy pedofilem:!: Nie rozumiem co ma do tego wszystkiego child grooming?

Beige napisał:
Dowiadujemy się w MS, w porządku, tylko, że to jest zmierzch z perspektywy Edwarda, a on im siedzi w głowach, Bella nie. Także na początku raczej nie wie, jacy w myślach są Mike czy Jess, a traktuje ich z wyższością od samego początku. Kompleks wyższości nie znaczy od razy, że uważa się piękniejsza, ale ona jako panienka z wielkiego miasta nie będzie się zadawała z pospólstwem. Na początku nawet nie zależy jej, żeby zapamiętać imię Angeli, choć niby cały czas obawia się, że nie zostanie zaakceptowana. To nie ma żadnego sensu, będąc nowym trzeba się troszkę wysilić.
Ja jej zachowanie interpretuję nie przez pryzmat jej egocentryzmu i przekonania, że cała reszta nie jest jej warta, lecz poprzez jej nieśmiałość i skromność właśnie. Meyer nieustannie podkreśla, że Bella nie cierpi być w centrum uwagi, czuje się wówczas źle, nie jest osobą towarzyską, jest zamknięta w sobie, nie czuje się pewnie w gronie nieznajomych osób. Przecież ona ciągle zakrywa twarz włosami, garbi się i czerwieni. Całe jej ciało i postawa krzyczą, że chce być niewidoczna! Tymczasem jako nowa uczennica staje się główną atrakcją dla wielu uczniów. To jacy są Jass i Mike łatwo może zrekonstruować, analizując różne sceny ze Zmierzchu. Mike niby zabiega o sympatię Belli, chce się z nią umówić na randkę, lecz gdy ta informuje go, że Jess ma na niego chrapkę chłopak od razu zmienia front Laughing Jass ani przez moment nie wzbudziła mojej sympatii. Zawsze najbardziej interesowało ją to... co sama miała do powiedzenia. Zawsze chciała być w centrum zainteresowania i wyraźnie miała za złe Belli, że wzbudza w męskiej części uczniów tak duże emocje i cóż wystarczyło mi to jak wypowiadała się na temat Cullenów.

Beige napisał:
I to ją uprawnia do braku szacunku i względu dla życzeń innych? Nie wciskaj mi takiego kitu, błagam.
Cóż w moim odczuciu postać Allice była wyraźnie przedstawiona z przymróżeniem oka a jej zachowanie okraszone zostało dozą humoru. To, co Ciebie oburza - mnie najzwyczajniej bawiło. Nie chodziło przecież o żadne istotne sprawy, tylko o różne pierdoły. Nie róbmy z Belli niewolnicy! Miała wolną wolę i gdyby jej na tym naprawdę zależało, mogłaby się śmiało Allice sprzeciwić. Dla mnie zachowanie Allice nie ma nic wspólnego z brakiem szacunku - to raczej zachowanie Belli wydawało mi się często zupełnie niezrozumiałe a jej upór nieuzasadniony.


Beige napisał:
To ja się teraz uśmiałam, bez obrazy, ale jak można nie dostrzegać tak oczywistych rzeczy? Czyli jak facet cię prześladuje, obserwuje cię, gdy śpisz, izoluje cię od przyjaciół, zmusza do małżeństwa, szantażuje samobójstwem, kontroluje całkowicie wasze życie intymne, dominuje cię w każdym aspekcie, to jest on twoim ideałem? Cóż, każdemu według potrzeb, ale nawet najgorszemu wrogowi nie życzyłabym takiego partnera.


Edward prześladował Bellę? Laughing No proszę Cię Uwaga Dziwne zatem, ze ona nie czuła się jak ofiara, hmmm może miała syndrom sztokholmski... Edward izolował Bellę od przyjaciół? Chwila, moment. Od jakich przyjaciół? Masz na myśli Jacoba, o którego był zazdrosny? I który był z racji swojej rasy jego wrogiem? Czy Mike'a, którego zamiary przejrzał dzięki swojej umiejętności? A może Jassice, która nigdy nie była życzliwa wobec Belli? On ją zmusił do małżeństwa? szantazował samobósjtwem? Hahahahah to już przegięcie! Shocked Chyba naprawdę czytałyśmy zupełnie inne książki Smile Bella próbowała go zmusić do tego, by zamienił ją w wampira (przez trzy tomy truła mu na ten temat) a gdy on się nie zgodził, poprosiła o to doktora Cullena i Allice. Namawiała go na seks, kusiła go. A gdy on zaproponował jej małżeństwo, zeby wszystko odbyło się po bożemu, to Ty to nazywasz szantażem i zmuszaniem do czegoś? Shocked Może jeszcze przypomnę, że to Edward namawiał Bellę, by poszła na studia, wysłał za nią podania, to też znaczy, że ją zmuszał? że nie miał wobec niej szacunku? cóż... w takim razie i ja chciałabym być czasem w ten sposób terroryzowana! On najzwyczajniej w świecie się o nią troszczył. A jeśli chodzi o ich życie intymne czy nazywasz całkowitą kontrolą fakt, że Edward walczył z sobą i z swoim pożądaniem tylko dlatego, że nei chciał zrobić Belli po prostu fizycznie krzywdy? Nie wiem, jak możesz tak w ogóle można tak błędnie interpretować te sceny!


Beige napisał:
Nie wyklucza, ale zamężna 18 czy 19latka w ciąży zagrażającej życiu to też nie jest dobry przykład na to, jak poukładać sobie życie. Ja osobiście dzieci nie znoszę, w małżeństwo nie wierzę, ale jeśli dla innych jest to potrzebne do szczęścia, to ok., way to go, ale przedstawianie tego między wierszami jako jedyną słuszną drogę dla kobiety to przegięcie
Masz po prostu uprzedzenia. Jak się nie znosi dzieci i nie wierzy w małżeństwo to faktycznie droga, którą wybrała Bella może wybrać się życiowym błędem i porażką, dla mnie to normalna kolej rzeczy. Dlaczego tak szybko? To chyba całkiem logiczne - dlatego, że Meyer nie miała zamiaru napisać 10 kolejnych części tylko po to, by Bella zdążyła postarzeć się o kilka lat. Zresztą skoro fizycznie Edward miał lat 17 to było naturalne rozwiązanie. I powtarzam - to, że Bella zaszła w ciążę i urodziła dziecko nie wyklucza jej dalszej edukacji. Ma na to całą wieczność. Zresztą Bella wielokrotnie podkreślała, że nie chce popełnić tego błędu co jej matka, że nie chce wcześnie zajść w ciążę - to jest to pisanie między wierszami tego, że wczesna ciążą to jedyna słuszna droga?

W kwestii rzekomej dyskryminacji kobiet w sadze Meyer - po pierwsze o relacjach damsko-męskich już napisałam, okazuje się, że wcale nie jest to takie jasne, że mężczyźni dominują, patrz związki Rose i Allice, ponadto ostatecznie okazuje się, że to Bella i jej umiejętności zapewnią zwycięstwo nad Volturi. Po drugie, nie zapominaj, że to jest książka dla młodych czytelników. Na boga 14-letnie dziewczyny nie mają często zielonego pojęcia na temat tego, czym jest feminizm czy emancypacja. Rose jest pusta to prawda, ale tak samo pusty jest Emmett. Bella i Esme absolutnie puste nie są, podobnie jak Edward czy dr Cullen. Nie można uogólniać!

Czekam na ciąg dalszy dyskusji Smile A tymczasem pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
BellaMarie13
Zły wampir



Dołączył: 05 Cze 2009
Posty: 302
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Królestwa Marzeń i Wyobraźni

PostWysłany: Wto 0:33, 21 Lip 2009 Powrót do góry

Cytat:
A gdy on zaproponował jej małżeństwo, zeby wszystko odbyło się po bożemu, to Ty to nazywasz szantażem i zmuszaniem do czegoś? Shocked Może jeszcze przypomnę, że to Edward namawiał Bellę, by poszła na studia, wysłał za nią podania, to też znaczy, że ją zmuszał? że nie miał wobec niej szacunku? cóż... w takim razie i ja chciałabym być czasem w ten sposób terroryzowana!


Ekhm...Przepraszam, że się wtrącam do dyskusji, ale...Modliszko, wróć jeszcze raz do KwN i zobacz, w jaki sposób Edzio Belli małżeństwo ZAPROPONOWAŁ. O ile się nie mylę, padło tam takie piękne słowo: "warunek". Jak ty za mnie wyjdziesz-to cię łaskawie przemienię, jak nie - to zrobi to Carlisle. Że nie lubisz ślubów, matka się wścieknie, ojciec dostanie zawału? Och, daj spokój. Możesz jechać w starych gaciach do Las Vegas, mi bez różnicy. Ale ślub ma być, bo inaczej nici z przemiany...Bosko.
I tak, wysyłanie za kogoś podania na studia to JEST forma terroru. Edek podejmował za Bellę najważniejsze decyzje, nie licząc się z jej zdaniem, w dodatku sądząc, że jego forsa może załatwić wszelkie ewentualne problemy. Przecież Bella wyraźnie mówi mu, że nie chce się dostać na uczelnię za łapówkę - a on nie respektuje jej życzenia. Ignorowanie pragnień bliskiej osoby na zasadzie "mam 100 lat więc wiem lepiej" jest formą przemocy. W tym wypadku ubezwłasnowolnienia partnera.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
bulletka
Wilkołak



Dołączył: 09 Maj 2009
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 8:24, 21 Lip 2009 Powrót do góry

BellaMarie13 napisał:


I tak, wysyłanie za kogoś podania na studia to JEST forma terroru. Edek podejmował za Bellę najważniejsze decyzje, nie licząc się z jej zdaniem, w dodatku sądząc, że jego forsa może załatwić wszelkie ewentualne problemy. Przecież Bella wyraźnie mówi mu, że nie chce się dostać na uczelnię za łapówkę - a on nie respektuje jej życzenia. Ignorowanie pragnień bliskiej osoby na zasadzie "mam 100 lat więc wiem lepiej" jest formą przemocy. W tym wypadku ubezwłasnowolnienia partnera.


Ale to, że wysyłał podania, nie znaczyło, że Bella automatycznie ma iść na te studia do tej konkretnej uczelni...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
BellaMarie13
Zły wampir



Dołączył: 05 Cze 2009
Posty: 302
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Królestwa Marzeń i Wyobraźni

PostWysłany: Wto 10:03, 21 Lip 2009 Powrót do góry

bulletka napisał:
BellaMarie13 napisał:


I tak, wysyłanie za kogoś podania na studia to JEST forma terroru. Edek podejmował za Bellę najważniejsze decyzje, nie licząc się z jej zdaniem, w dodatku sądząc, że jego forsa może załatwić wszelkie ewentualne problemy. Przecież Bella wyraźnie mówi mu, że nie chce się dostać na uczelnię za łapówkę - a on nie respektuje jej życzenia. Ignorowanie pragnień bliskiej osoby na zasadzie "mam 100 lat więc wiem lepiej" jest formą przemocy. W tym wypadku ubezwłasnowolnienia partnera.


Ale to, że wysyłał podania, nie znaczyło, że Bella automatycznie ma iść na te studia do tej konkretnej uczelni...


Co nie zmienia faktu, że taki właśnie był zamysł Edzia.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
modliszka
Zły wampir



Dołączył: 14 Lip 2009
Posty: 436
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 22:26, 21 Lip 2009 Powrót do góry

BellaMarie13 napisał:
Ekhm...Przepraszam, że się wtrącam do dyskusji, ale...Modliszko, wróć jeszcze raz do KwN i zobacz, w jaki sposób Edzio Belli małżeństwo ZAPROPONOWAŁ. O ile się nie mylę, padło tam takie piękne słowo: "warunek". Jak ty za mnie wyjdziesz-to cię łaskawie przemienię, jak nie - to zrobi to Carlisle. Że nie lubisz ślubów, matka się wścieknie, ojciec dostanie zawału? Och, daj spokój. Możesz jechać w starych gaciach do Las Vegas, mi bez różnicy. Ale ślub ma być, bo inaczej nici z przemiany...Bosko.
I tak, wysyłanie za kogoś podania na studia to JEST forma terroru. Edek podejmował za Bellę najważniejsze decyzje, nie licząc się z jej zdaniem, w dodatku sądząc, że jego forsa może załatwić wszelkie ewentualne problemy. Przecież Bella wyraźnie mówi mu, że nie chce się dostać na uczelnię za łapówkę - a on nie respektuje jej życzenia. Ignorowanie pragnień bliskiej osoby na zasadzie "mam 100 lat więc wiem lepiej" jest formą przemocy. W tym wypadku ubezwłasnowolnienia partnera.


Biorąc pod uwagę sytuację, w której Edward się znalazł (mam na myśli ciągłe naleganie ze strony Belli na to, by przemienił ją w wampira oraz jej intrygę mającą na celu zagwarantowanie sobie tej przemiany u doktora Cullena i Allice) - jego warunek traktuję jak propozycję. Wiedział jak bardzo Belli zależy na tym, by to on ją przemienił, jemu zależało na małżeństwie i zawarli umowę. Ponieważ wiem, że Bella kochała Edwarda, na ich umowę nie patrzę jak na szantaż, tylko jak na porozumienie. Ona pragnęła czegoś, co mógł dać jej tylko on (mam na myśli to, że bardzo chciała, ny to on ją przemienił) a on pragnął wziąć ślub. Ona pragnęła jeszcze czegoś - jego. On chciał by było po bożemu. Nie widzę w tym nic złego. Nie róbmy z Belli jakiego intelektualnego ułoma (choć nie da się ukryć, że nie grzeszyła ona inteligencją), gdyby tak bardzo nie chciała wziąć tego ślubu, to by go po prostu nie wzięła. To, że rodzice się wściekną nie jest żadnym argumentem, bo gdyby się dowiedzieli o planach związanych z przemianą w wamipra dostaliby wręcz zawału. Zresztą, jak się okazało, Rene czuła, co się święci, Charlie też przyjął tego newsa w miarę spokojnie.

Sądzę, że dyskusja na ten temat nie ma większego sensu, bo to po prostu sprawa charakteru. Interpretujemy pewne zdarzenia i zachowania na dwa różne sposoby i nie znaczy to, że któraś z nas ma rację. Dla Ciebie zachowanie Edwarda jest fomą terroru, dla mnie to tylko kolejny dowód na jego miłość wobec Belli, troskę o jej przyszłość. Wysłanie podania nie jest równoznaczne ze zmuszeniem kogoś do podjęcia studiów. Edward próbuje ją po prostu uszczęśliwić - choć zgodzę się z tym, że często robi to na siłę. No ale jakby nie było efekt jest taki, że Bella jest szczęśliwa. Skoro jego "terror" nie sprawia jej bólu i przykrości, nie widzę problemu. Ponadto Bella w swojej skromności i niechęci wobec wszelkich upominków (nawet we własne urodziny) oraz przejawów życzliwości i zainteresowania swoją osobą wydaje mi się jakimś dziwnym, zupełnie nieprawdopodobnym tworem, którego nie potrafię zrozumieć. Bijące z niej dobroć i słodycz są dla mnie nie do wytrzymania.

BellaMarie13 napisał:
Co nie zmienia faktu, że taki właśnie był zamysł Edzia.


Cóż, papiery wysyłali oni do kilku różnych szkół, ale fakt - Edwardowi zależało szczególnie na jednej, lecz moim zdaniem nie da się ukryć, że IQ Belli i Edwarda to dwie zupełnie różne bajki, a co za tym idzie on myśli w miarę przyszłościowo, ona żyje chwilą. On nie chciał jej przemiany, więc liczył na to, że pójdą razem na studia, chciał znaleźć dobry uniwerek, gdyż było go na to stać, szukał ponadto takiego miejsca, w którym wampiry miałyby dobre warunki życia (choćby pogodowe); ona nie chciała podjąć dalszej nauki, gdyż miała nadzieję na to, że wkrótce stanie się wampirem, nie miała także pieniędzy na dobrą szkołę (tak by the way rozbroiła mnie w ogóle ta informacja, że uzbierała sobie na studia przez kilak miesięcy pracy w sklepie rodziców Mike'a Laughing Musieli jej nieźle płacić... hmmm albo wyrabiała niezłe nadgodziny, o których autorka zapomniała wspomnieć Wink), a co najważniejsze tak naprawdę nie liczyło się dla niej już nic poza Edziem i tym, aby zostać wampirem Laughing Nie ma co rozpaczać nad tym, że Edzio chciał ją wysłać na studia, jeśli o mnie chodzi liczy się to chłopakowi na plus, zresztą ostatecznie jej nie wysłał, więc o co tyle hałasu Wink Mówimy o dziewczynie, która gotowa była odciąć się od swoich rodziców i przyjaciół po to, by dołączyć do wesołej gromadki pociesznych Cullenów.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez modliszka dnia Wto 22:39, 21 Lip 2009, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
BellaMarie13
Zły wampir



Dołączył: 05 Cze 2009
Posty: 302
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Królestwa Marzeń i Wyobraźni

PostWysłany: Wto 22:42, 21 Lip 2009 Powrót do góry

Cytat:
Sądzę, że dyskusja na ten temat nie ma większego sensu, bo to po prostu sprawa charakteru. Interpretujemy pewne zdarzenia i zachowania na dwa różne sposoby i nie znaczy to, że któraś z nas ma rację. Dla Ciebie zachowanie Edwarda jest fomą terroru, dla mnie to tylko kolejny dowód na jego miłość wobec Belli, troskę o jej przyszłość. Wysłanie podania nie jest równoznaczne ze zmuszeniem kogoś do podjęcia studiów. Edward próbuje ją po prostu uszczęśliwić - choć zgodzę się z tym, że często robi to na siłę. No ale jakby nie było efekt jest taki, że Bella jest szczęśliwa. Skoro jego "terror" nie sprawia jej bólu i przykrości, nie widzę problemu. Ponadto Bella w swojej skromności i niechęci wobec wszelkich upominków (nawet we własne urodziny) oraz przejawów życzliwości i zainteresowania swoją osobą wydaje mi się jakimś dziwnym, zupełnie nieprawdopodobnym tworem, którego nie potrafię zrozumieć. Bojąca z niej dobroć i słodycz są dla mnie nie do wytrzymania.


Belli nie sprawia ten terror przykrości, bo najzwyczajniej w świecie nie zdaje sobie sprawy, że jest terroryzowana. Edzio psuje jej auto jak ostatni cham, a ona co? Na sekundę zatrzasnęła okno (brawa dla tej pani za tak porażający pokaz asertywności!), tylko po to, by...Za chwilę je szeroko otworzyć. Swan jest kompletnie pozbawiona własnej woli - gdyby Edward kazał jej przebiec po rozżarzonych węglach, zapewne zrobiłaby to w mgnieniu oka, nie pytając nawet, po co. Można oczywiście powiedzieć, że w takim razie Ed nie robi nic złego, skoro ona taka biedna i niezaradna...Otóż nie. Przy Jacobie Bells odzyskuje charakter, pokazuje, że potrafi się oburzyć, obrazić, trzasnąć drzwiami. Edek ma nad nią "władzę" do tego stopnia, że nie przyjdzie jej nawet do głowy, by pogniewać się za nocne szpiegowanie (ciekawe, czy Mike'owi albo nawet Jake'owi wybaczyłaby równie łatwo...)
Modliszko to już nawet nie są dobroć i słodycz, to jest jakieś totalne rozmemłanie. Ja rozumiem, niechęć do drogich podarków i tak dalej, ale na litość - żeby nie umieć grzecznie podziękować za to, że ktoś kupił nam prezent na osiemnastkę? Moja kuzynka też potrafi się naburmuszyć i schować w pokoju z nadąsaną miną jak ktoś jej kupi zabawkę, która jej się nie podoba - tyle, że mała ma lat siedem, nie siedemnaście...
A drugie zdanie z zacytowanej powyżej wypowiedzi - święta racja. To właśnie dlatego to forum ma rację bytu Wink

modliszka napisał:


BellaMarie13 napisał:
Co nie zmienia faktu, że taki właśnie był zamysł Edzia.


Cóż, papiery wysyłali oni do kilku różnych szkół, ale fakt - Edwardowi zależało szczególnie na jednej, lecz moim zdaniem nie da się ukryć, że IQ Belli i Edwarda to dwie zupełnie różne bajki, a co za tym idzie on myśli w miarę przyszłościowo, ona żyje chwilą. On nie chciał jej przemiany, więc liczył na to, że pójdą razem na studia, chciał znaleźć dobry uniwerek, gdyż było go na to stać, szukał ponadto takiego miejsca, w którym wampiry miałyby dobre warunki życia (choćby pogodowe); ona nie chciała podjąć dalszej nauki, gdyż miała nadzieję na to, że wkrótce stanie się wampirem, nie miała także pieniędzy na dobrą szkołę (tak by the way rozbroiła mnie w ogóle ta informacja, że uzbierała sobie na studia przez kilak miesięcy pracy w sklepie rodziców Mike'a Laughing Musieli jej nieźle płacić... hmmm albo wyrabiała niezłe nadgodziny, o których autorka zapomniała wspomnieć Wink), a co najważniejsze tak naprawdę nie liczyło się dla niej już nic poza Edziem i tym, aby zostać wampirem Laughing Nie ma co rozpaczać nad tym, że Edzio chciał ją wysłać na studia, jeśli o mnie chodzi liczy się to chłopakowi na plus, zresztą ostatecznie jej nie wysłał, więc o co tyle hałasu Wink Mówimy o dziewczynie, która gotowa była odciąć się od swoich rodziców i przyjaciół po to, by dołączyć do wesołej gromadki pociesznych Cullenów.


A co ma do tego IQ? Bez przesady, nie róbmy z Belli niedorozwoju, którym mimo wszystko nie jest. Zresztą ona chciała iść na studia - tyle, że na tą uczelnię, na którą było ją stać. Nie miała ochoty żyć na garnuszku pana Cullena bardziej, niż to było konieczne, czego Edzio chyba nie potrafił zrozumieć.
Ja wiem, czy by nie starczyło? Bella pracowała tam, jeśli się nie mylę, od lata. Pół roku zarobków, plus może jeszcze jakieś oszczędności (ostatecznie, Renee mogła jej przecież od czasu do czasu dosyłać jakąś forsę) - i na uniwersytet o przeciętnej renomie by chyba styknęło. Na Ivy League z pewnością nie....


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BellaMarie13 dnia Śro 11:42, 22 Lip 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
modliszka
Zły wampir



Dołączył: 14 Lip 2009
Posty: 436
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 22:54, 21 Lip 2009 Powrót do góry

Masz rację, ale właśnie dlatego, że ona sobie z tego nie zdaje sprawy oraz dlatego, że wkurza mnie ten jej całkowity brak asertywności (swoją drogą ta cecha dziwnym trafem czasem zanika, gdy jest tak wygodnie autorce i gdy ma to wpływ na rozwój akcji Laughing) nie mam żadnych pretensji do Edwarda. Właściwie to mam jedną - do Jacoba zresztą też - mam pretensje o to, że zakochali się w kimś takim Wink

Piszesz, że - "gdyby Edward kazał jej przebiec po rozżarzonych węglach, zapewne zrobiłaby to w sekundę, nie pytając nawet, po co" - czasem rzeczywiście można odnieść takie właśnie wrażenie, ale jednocześnie w pewnych momentach w tajemniczy sposób Bella zaczyna nagle emanować takim uporem i pewnością siebie, że wymięka nawet osioł.

Ech tak się rozpisałam, by odpowiedzieć na Twojego posta i strona mi wygasła! Wybacz, ale nie znoszę się powtarzać, więc napiszę już tylko króciutko:

W kwestii zachowania Belli w stosunku do Jacoba - wydaje mi się to zupełnie naturalne, że Bella jako dziewczyna do szaleństwa zakochana w Edwardzie pozwala mu na znacznie więcej niż Jacobowi. Gdyby była zakochana w Jake'u, wówczas prawdopodobnie to zachowanie Edwarda drażniłoby ją i wywoływałoby u niej złość. Jacob w gruncie rzeczy zachowuje się bardzo podobnie co Edward, jest przy tym jednak o wiele bardziej wybuchowy, ma większy temperament i często nad sobą nie panuje, ale również bywa zbyt opiekuńczy, chce często decydować za Bellę. Meyer od samego początku opisuje ją jako osobę kruchą, delikatna, niezdarną, pakującą się nieustannie w kłopoty - taka osoba musi budzić w mężczyznach określony rodzaj emocji. Dlatego Edward i Jacob ciągle powtarzają, że czują się zobowiązani do chronienia jej, do czuwania nad jej bezpieczeństwem i najwyraźniej z tym wiąże się właśnie to podejmowanie za Bellę wielu decyzji. Kurcze już nie wiem, co pisałam wcześniej a co mi się wykasowało, więc jeżeli się powtórzę, to przepraszam. Jeszcze jedna uwaga - postać Belli jest moim zdaniem konstruowana niekonsekwentnie - no bo niby żywi taką niechęć do przyjmowania prezentów od innych, Ty piszesz, że nie chce być uzależniona od Cullenów - to jak wyjaśnić zatem fakt, że decydując się na przemianę w wampira, Bella jednocześnie uzależnia się właśnie od rodzinki Cullenów. Przecież nie będzie już dłużej pracować w sklepie rodziców Mike'a Wink Bycie wampirem znaczy tyle co być zarazem częścią rodziny Cullenów, mieszkać z nimi i korzystać z ich pieniędzy. Zresztą jakoś nie miała Bella obiekcji przed przyjęciem ślubnych podarków, np. tej uroczej chatki, w której potem baraszkowala z Edwardem Wink

A jeśli chodzi o IQ moim zdaniem ma ono tu wiele do rzeczy, bo wyjaśnia głupie zachowanie Belli. Jej postępowanie świadczy o tym, że bywa nieodpowiedzialna i nierozsądna. Naraża często na niebezpieczeństwo własne życie i życie swoich najbliższych. Właściwie cała jej egzystencja sprowadza się do kontemplowania osoby Edwarda i zachwycania się tym, jaki to on wspaniały. O przepraszam, jeszcze gotuje obiadki dla Charliego Laughing

Co do pieniędzy na uniwerek - po pierwsze, nigdy nie pojawiła się w książce żadna wzmianka dotycząca tego, że Rene pomaga jej finansowo; po drugie, to, że nie miała nawet normalnego komputera tylko jakiś zdezelowany przedwojenny badziew wskazuje raczej na to, że Charliemu się nie przelewało (ale co się dziwić, w końcu musiał sporo wydawać na browarki, które pijał każdego wieczoru przed telewizorkiem Laughing Wink ) A serio - uważam, że zawód Charliego raczej gwarantował mu w miarę przyzwoite zarobki, nie jakaś tam od razu rozpusta, ale powinno mu starczyć na spokojne życie, tymczasem to w jaki sposób Meyer opisuje pokój Belli raczej wskazują na coś zupełnie innego. Mniejsza z tym, w każdym bądź razie, skoro nie było go stać na porządny komputer lub samochód to tym bardziej nie na uniwerek. Bella pracowała przez kilka miesięcy, właściwie tylko dorywczo, część kasy przepuściła z Jacobem na motory. Moim zdaniem jest bardzo mała szansa na to, by udało jej się odłożyć na szkołę. Edukacja w Stanach jest rzeczą bardzo kosztowną, nawet przeciętny uniwewerek jest sporym wydatkiem, na który wiele rodzin nie stać.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez modliszka dnia Wto 23:44, 21 Lip 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Wto 23:33, 21 Lip 2009 Powrót do góry

Dla mnie najgorszą częścią sagi był "Księżyc w nowiu". Połowa książki to była ta depresja Belli i spotkania z Jacobem co nie było dla mnie ciekawe. Akcja się trochę rozkręciła po przyjeździe Alice, ale ogółem to ratowanie Edwarda mnie nie wciągnęło. Ta część najmniej do mnie trafiła. Pewien nie dosyt zostawiła dla mnie również część "Przed świtem". Jakoś cały okres ciąży Belli był dla mnie nudny i uważam, że mimo wszystko powinna się odbyć bitwa między "drużyną Cullenów" a Volturi i powinna się ona zakończyć zwycięstwem tego pierwszego teamu;P Wiem, że to głupie i naiwne z mojej strony, ale ja bym chętnie poczytała o takiej walce i zobaczyła ją w filmie xD
BellaMarie13
Zły wampir



Dołączył: 05 Cze 2009
Posty: 302
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Królestwa Marzeń i Wyobraźni

PostWysłany: Wto 23:37, 21 Lip 2009 Powrót do góry

modliszka napisał:
Masz rację, ale właśnie dlatego, że ona sobie z tego nie zdaje sprawy oraz dlatego, że wkurza mnie ten jej całkowity brak asertywności (swoją drogą ta cecha dziwnym trafem czasem zanika, gdy jest tak wygodnie autorce i gdy ma to wpływ na rozwój akcji Laughing) nie mam żadnych pretensji do Edwarda. Właściwie to mam jedną - do Jacoba zresztą też - mam pretensje o to, że zakochali się w kimś takim Wink

Piszesz, że - "gdyby Edward kazał jej przebiec po rozżarzonych węglach, zapewne zrobiłaby to w sekundę, nie pytając nawet, po co" - czasem rzeczywiście można odnieść takie właśnie wrażenie, ale jednocześnie w pewnych momentach w tajemniczy sposób Bella zaczyna nagle emanować takim uporem i pewnością siebie, że wymięka nawet osioł.


Bo Meyer ma kłopoty z kreowaniem postaci, to widać na pierwszy rzut oka. Owszem, zdarzają jej się perełki jak Jacob - można go lubić lub nie, ale nie da się zaprzeczyć, że jest jednym z najbardziej "pełnokrwistych" bohaterów - ale większość jest płaska jak kartka papieru. Edzio ma być idealny, Carlisle i Esme kochający, Emmett zabawny, Jessica wredna. Tymczasem tak się zwyczajnie nie da. Człowiek to nie robot, nie może być na okrągło przedstawiany w ten sam sposób. Spokojny czasem się wkurzy i walnie pięścią w stół, a furiat zrobi żonie do łóżka śniadanie.
Właśnie za to tak bardzo lubię Rowling - bo u niej nigdy do końca nie wiadomo, jaki kto jest. Jak to w życiu. Nawet anielski Dumbel miał co nieco na sumieniu, jak wyszło na jaw w "Insygniach...". Steph natomiast pragnie, aby każdy z bohaterów - zupełnie wbrew logice - reprezentował jakiś stereotyp. Wyłamują się nieliczni, i to raczej przez przypadek, niż z powodu nagłego przypływu umiejętności pisarskich Stephanie...
A co do Belli, to wydaje mi się, że Meyer sama nie do końca wiedziała, jaka ona ma być. Przeszła od jednej skrajności w drugą - od bohaterów w żaden sposób nie rozwijających się, po dziewczynę, która zmienia się tak znacznie, że zaczyna "wypadać" z ram nadanych jej przez autorkę. Meyer tak strasznie pragnęła pokazać różne oblicza Bells, że trochę przegięła. Mimo wszystko, każdy z nas ma swoje bariery zachowań i nie można rozciągać ich jak gumki od majtek na potrzeby konkretnego rozdziału. Tak robią nastoletnie autorki blogów, a nie dorośli pisarze.
Jak tak myślę, jak wyglądało tworzenie postaci, to musiało się to odbywać mniej więcej w ten sposób:
"Bella Swan przyjeżdża do ponurego Forks ze słonecznej Arizony. Jest cichą, nieśmiałą dziewczyną, którą drażnią tłumy ludzi. I jest przeciętnej urody. Staje się obiektem zainteresowania wszystkich chłopców w szkole...Zaraz, zaraz
*Steph drapie się po głowie ze skonfundowaną miną*
Ale właściwie dlaczego oni się w niej kochają, skoro jest taka przeciętna? *długie milczenie*
Nieważne, później do tego wrócę. Lecimy dalej. Zakochuje się w idealnym Cullenie i w ogóle nie obchodzi ją, że jest wampirem. Czemu się nie boi? Bo...bo...
*nagle twarz autorki rozjaśnia uśmiech*
...Bo to taka wielka miłość jest!
*Stephanie kontynuuje tworzenie. Nagle pisarce przez ramię spogląda jedno z jej dzieci. Chwile czyta, marszcząc brwi, po czym zaczyna jej szeptać coś do ucha. Meyer się denerwuje*
Co masz na myśli, mówiąc, że nie można kogoś pokochać na śmierć i życie po jednym spacerze i kilku dniach znajomości? Jestem autorką, mogę wszystko! Do łózka, ale już!
*wraca do procesu tworzenia*
A więc Bella jest nieśmiała, cicha, inteligentna - w końcu ma dobre stopnie, to znaczący wyznacznik, czyż nie?- i przeciętnej urody. Dla ukochanych osób zrobi wszystko. Tak, moja bohaterka jest gotowa!

Schemat działa bez zarzutu przez cały Zmierzch i większość KwN. Problem pojawia się w Eclipse...

*Meyer zasiada za biurkiem*
A więc dzisiaj Bella pocałuje Jacoba...
*przerywa w połowie zakłopotana*
No tak, ale przecież ona jest wierna i nieśmiała...Nieważne, mogło jej się zmienić. W końcu bez tego pocałunku fabuła runie jak domek z kart..."

I tak dalej, w ten deseń. Bella zdaje się być konstruowana od nowa w każdym kolejnym tomie - nic dziwnego, że coś tu nie gra...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
modliszka
Zły wampir



Dołączył: 14 Lip 2009
Posty: 436
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 0:04, 22 Lip 2009 Powrót do góry

BellaMarie13 napisał:
Bo Meyer ma kłopoty z kreowaniem postaci, to widać na pierwszy rzut oka. Owszem, zdarzają jej się perełki jak Jacob - można go lubić lub nie, ale nie da się zaprzeczyć, że jest jednym z najbardziej "pełnokrwistych" bohaterów - ale większość jest płaska jak kartka papieru. Edzio ma być idealny, Carlisle i Esme kochający, Emmett zabawny, Jessica wredna. Tymczasem tak się zwyczajnie nie da. Człowiek to nie robot, nie może być na okrągło przedstawiany w ten sam sposób. Spokojny czasem się wkurzy i walnie pięścią w stół, a furiat zrobi żonie do łóżka śniadanie.


Cóż Meyer jednak pokazała, że się da i w gruncie rzeczy mało osób protestuje. Każdy z jej bohaterów wyróżnia się jakąś jedną cechą, która określa jego cały sposób postępowania. Oczywiście, że tak być nie powinno, ale w jej książkach tak jest. Ja również uważam Jacoba za najciekawszą postać w całej sadze, ale w gruncie rzeczy i on nie jest bohaterem wielowymiarowym - choć niewątpliwie jest postacią najbardziej złożoną ze wszystkich.

BellaMarie13 napisał:
Właśnie za to tak bardzo lubię Rowling - bo u niej nigdy do końca nie wiadomo, jaki kto jest. Jak to w życiu.
Ach też zdecydowanie wolę Rowling, ale to zupełnie inna liga, choć też literatura popularna Wink

BellaMarie13 napisał:
Mimo wszystko, każdy z nas ma swoje bariery zachowań i nie można rozciągać ich jak gumki od majtek na potrzeby konkretnego rozdziału. Tak robią nastoletnie autorki blogów, a nie dorośli pisarze.
Hihi jasne Wink problem w tym, że z Meyer wcale nie jest dobrą pisarką, przede wszystkim jest POCZĄTKUJĄCĄ pisarką i jej warsztat jest jeszcze bardzo ubogi. O ile w pierwszej części sagi wszystko jeszcze jako tako trzymało się kupy, w kolejnych książkach robił się coraz większy bałagan i pojawiało się coraz więcej nieścisłości. No ale odeszłam od tematu. Wracając do bohaterów - jak już wielokrotnie pisałam mam zupełnie inne podejście do literatury popularnej niż do literatury sensu stricto i dlatego wszystkie te wady w gruncie rzeczy mam gdzieś. Liczy się dla mnie to, że książkę dobrze mi się czytało, że jej lektura była dla mnie frajdą, spodobał mi się sam pomysł (jego realizacja znacznie mniej), miło obcowało mi się ze stworzonymi przez Meyer postaciami i choć czasem nie mogłam się powstrzymać i wybuchałam śmiechem w tych momentach, które raczej tego nie zakładały, ogólnie rzecz biorąc saga spełniła swój cel - zapewniła mi niezłą rozrywkę.

BellaMarie13 napisał:
"Bella Swan przyjeżdża do ponurego Forks ze słonecznej Arizony. Jest cichą, nieśmiałą dziewczyną, którą drażnią tłumy ludzi. I jest przeciętnej urody. Staje się obiektem zainteresowania wszystkich chłopców w szkole...Zaraz, zaraz
*Steph drapie się po głowie ze skonfundowaną miną*
Ale właściwie dlaczego oni się w niej kochają, skoro jest taka przeciętna? *długie milczenie*


Bo jest nowa Laughing


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez modliszka dnia Śro 0:06, 22 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
BellaMarie13
Zły wampir



Dołączył: 05 Cze 2009
Posty: 302
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Królestwa Marzeń i Wyobraźni

PostWysłany: Śro 10:08, 22 Lip 2009 Powrót do góry

modliszka napisał:


BellaMarie13 napisał:
"Bella Swan przyjeżdża do ponurego Forks ze słonecznej Arizony. Jest cichą, nieśmiałą dziewczyną, którą drażnią tłumy ludzi. I jest przeciętnej urody. Staje się obiektem zainteresowania wszystkich chłopców w szkole...Zaraz, zaraz
*Steph drapie się po głowie ze skonfundowaną miną*
Ale właściwie dlaczego oni się w niej kochają, skoro jest taka przeciętna? *długie milczenie*


Bo jest nowa Laughing


Co jak dla mnie jest bardzo naciąganym wyjaśnieniem ze strony Steph. Owszem, Forks było małe i nowa uczennica mogła początkowo wzbudzać fascynację - ale nie przesadzajmy z tymi powszechnymi wybuchami miłości. Po pierwsze, Bella, choć ładna, nie była typową pięknością, która jest w stanie swą urodą oczarować każdego faceta (nawet Edward w MS opisuje ją jako niezwykle kruchą i drobną, w stylu "nie dotykać, eksponat grozi zawaleniem"). Po drugie, dziewczyna, która stale się czerwieni, garbi, zasłania twarz włosami i w ogóle sprawia wrażenie, jakby chciała wyparować raczej nie wzbudza ognia pożądania u nastoletnich chłopców...
No, ale dajmy już temu spokój, bo zrobił się niezły offtop. Tak czy siak, dziękuję za dyskusję Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
modliszka
Zły wampir



Dołączył: 14 Lip 2009
Posty: 436
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 15:36, 22 Lip 2009 Powrót do góry

Ale przecież nikt poza Edwardem i Jacobem się w niej nie zakochał. Wiemy już co przyciągało do Belli Edzia, z Jacobem to inna sprawa, jego uczucie stopniowo rozkwitało. Mike chciał ją poderwać, ale dość szybko pocieszył się Jessicą, inni chłopcy ze szkoły też nie okazywali jej jakiegoś szczególnego zainteresowania. Dość szybko Eric i Ten-jak-mu-tam (co staranował Bellę samochodem) przestali ją podrywać. I ja dziękuję, trzymaj się Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez modliszka dnia Śro 15:39, 22 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Annette Cullen;)
Nowonarodzony



Dołączył: 16 Lip 2009
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 21:49, 22 Lip 2009 Powrót do góry

Lubię wszystkie, ale zaznaczyłam "Przed świtem" głównie ze względu na zakończenie, które wydało mi się za bardzo "zwyczajne" i czułam niedosyt po jego przeczytaniu.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
rain
Dobry wampir



Dołączył: 20 Lip 2009
Posty: 981
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 88 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Nie 19:34, 26 Lip 2009 Powrót do góry

Wybrałam "Przed Świtem". Dlaczego? Otóż nie umiałam strawić takiego zakończenia jakie wybrała SM dla sagi. Wszystko było idealne, aż do obrzydzenia po przemianie Belli w istotę nieśmiertelną. Bardzo dobrze, wręcz celująco, wepchnęła tam rozmowę między Volturi. Chwała jej za to :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Karolina14
Nowonarodzony



Dołączył: 16 Mar 2009
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Bytom

PostWysłany: Pon 9:14, 27 Lip 2009 Powrót do góry

Wybrałam "Księżyc w Nowiu". To chyba oczywiste dlaczego.:P Edwaaaard!!! A raczej jego brak.;( No i w ogole...na poczatku strasznie irytowal mnie Jacob (dopiero z czasem go polubilam). A w drugiej części on praktycznie byl postacia pierwszaplanowa...No, ale... I tak ksiazka byla super.Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ih8it
Dobry wampir



Dołączył: 22 Lut 2009
Posty: 718
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 35 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 9:56, 27 Lip 2009 Powrót do góry

Wybrałam 'Zaćmienie'.
Dlaczego? Bo irytowała mnie Bella. To jej rozdarcie pomiędzy Edwardem a Jacobem było dla mnie nie do zniesienia.
Powinna wybrać z kim chce być od razu a drugiej [że tak powiem] 'stronie' dać święty spokój. Ale nie. Cały czas się zarzekała, że chce być tylko z Edwardem, aż tu nagle jedzie sobie do Jake'a i wtedy stwierdza że tak powinno już zawsze być, że świetnie by się dogadywali itp. A ta scena po bitwie, jak pojechała do Jacoba i mu mówi, że go kocha dla mnie beznadziejna Neutral
Nie podobało mi się to po prostu. Tak jakby Bella nie była lojalna czy coś w ten deseń [takto odebrałam Wink]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Olik_21
Człowiek



Dołączył: 06 Lut 2009
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Sanok

PostWysłany: Pią 12:21, 31 Lip 2009 Powrót do góry

Moim zdaniem najgorszą częścią sagi jest "Zaćmienie".
Jak dla mnie prawie wcale się tam nie dzieje, a powinno. Przez pierwsze kilkaset stron ciągle tylko Edward kontra Jacob no i do tego rozważania Belli. Nie żebym miała coś przeciwko temu, ale od czasu do czasu mogłoby się stać coś ciekawego. W "Zaćmieniu" fajna jest tylko końcowa walka z Victorią i Rileyem oraz rozdział 20. "Kompromis".
Szkoda, że nie urozmaicono tej części w rzeczy takie jak wycieczka do Volterry albo narodziny Renesmee ;]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
yelyah
Nowonarodzony



Dołączył: 30 Lip 2009
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pią 14:12, 31 Lip 2009 Powrót do góry

Dla mnie najgorszą częścią jest NW. Bella zdecydowanie za dużo płakała, nienawidzę czytać o czyichś dołach, bo od razu udziela mi się nastrój ;q Za mało Edzia, za mało.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
.Isabella.
Nowonarodzony



Dołączył: 20 Lip 2009
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 18:40, 31 Lip 2009 Powrót do góry

Zdecydowanie najmniej lubię "New Moon". Po pierwsze dlatego, że Edward wyjeżdża i przez większą część książki w ogóle się nie pojawia. Po drugie, ponieważ Bella miała koszmarną desresję, a mnie udzielają się zarówno te złe jak i dobre nastroje bohaterów książek. A w NM bez wąpienia przeważają te złe. Trzecim argumentem jest prawie ciągła obecność Jacoba. Jakbym mogła, zupełnie bym go wykopała z całej sagi.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin