Najlepsza część

Zmierzch- najmniej Jacoba.

Wiedziałam, że tak to ujmiesz Marta Wink

. W sumie mogłaby Meyer zastąpić Jacoba kimś innym, ale nie jestem pewna czy tak dobrze by wszystko komplikował :D.

Matko...to ja naprawdę jestem aż tak przewidywalna?!?!
Muszę nad tym popracować, a więc..
Zmierzch- yyyy no...Jacob ma tam bardzo małą rolę?? Bella za nim nie łazi jak...pies. Za psem Rolling Eyes

No nie wiem ;P
Bo odgrywa tam małą rolę i tam go nie lubię, a nie nienawidzę.

tak zgadzam sie z Martą Zmierzch, bo Jacob był tam w miarę neutralny... a potem już przeginał ;/

hm... fajnie byłoby, gdyby zamiast ciągłego Jacoba, dała kogoś jeszcze. mam na myśli to że cała akcja w tych dwóch książkach (Księzyc w nowiu i zaćmienie), kręci się albo koło Edwarda, albo Jacoba. potrzeba kogoś... świerzego, może? w pierwszej części podobał mi się bardzo wątek z Mike'em... może dlatego że Edward był jakby na lepszej pozycji? możliwe. ale Mike jest, nawet fajny :P nie to co Edward, ale dodawał w pierwszej części trochę humoru.

tak...masz rację.. mike jest fajny...^^ na pewno wolę go od Jacoba ;d

Julia, też gdzieś o tym wspomniałam. Jeśli Jacob pojawi się ponownie (na dłuższy moment) w BD, to może zrobić się nudne. Historię można pokomplikować w inny sposób Wink

.

mmm^^
w inny sposob mowisz? ;D
moze jakas propozycja? XD

To znaczy, taj jak napisała Julia, wprowadzenia nowego, zupełnie nieznanego bohatera, tudzież bohaterki... a zresztą, to nie dostyczy tematu Wink

, dość spamowania!

Tak, też mi się wydaje, że jak dalej będzie to ciągnąć to stanie się nudne. Mogłaby kogoś wprowadzić, ale nie kogoś takiego, żeby Bella się mogła w nim zakochać xD Myślę tu o jakimś całkowicie innym wątku.

W zupełności z Wami się zgadzam, też uważam że powinna pojawić się nowa osoba i trochę namieszać, aby ostatnia część stała się najciekawsza. Osobiście twierdzę, jednak, że do tej pory najlepszą częścią był' Zmierzch". Może dlatego, że nigdy nie czytałam tak fascynującej książki o wampirach. Uważam, że to właśnie pierwsza część ma najwięcej interesujących cytatów.

Zmierzch stanowczo najlepszy, szczególnie pierwsza połowa. Cullenowie byli wtedy tacy intrygujący... I Jacob zachowywał się w porządku. Meyer bardzo dokładnie opisywała uczucia Belli co do Edwarda, to, jak na niego reaguje (tego m.in. brakuje mi w Eclipse). No i w tej części najbardziej skupiła się na relacjach Bella-Edward.

Oj, edit. Oczywiście Eclipse, nie New Moon.

Bardzo dobrze ujęłaś to co jest najlepsze w "Zmierzchu". Ja myślę tak samo. Ale dla mnie druga połowa była tak samo ciekawa jak pierwsza^^ TYlko wbiła mi nóż w plecy z tym Jamesem. Całą książkę akcja toczy się tak spokojnie i nagle wielka pogoń i w ogóle nie wiadomo o co chodzi^^ Pamiętam moje zaskoczenie zwrotem akcji xD

Tak Zmierzch Był Najlepszy. Wszystko było tam jasne i świerze w pozostałych częściach ta przemiana Belli zabardzo się wlecze aż człowiek sobie myśli zróbcie to już i będzie spokój

Eee...co Wy, Zmierzch był za spokojny. Całe szczęście, że akcja się później rozwinęła bo nie było by za ciekawie. Ale mimo to, lubię zawsze początki, takie wprowadzenia do innego świata. Uwielbiam tę początkową fascynację. Wszystko jest nowe, nie wiadomo, czego się tu spodziewać. A kolejne części to już takie kombinowanie. Zawsze tak jest, nie tylko w przypadku sagi Zmierzchu.
A tak ogólnie podsumowując:
Twilight: new, fresh...ale trochę za spokojne
New Moon: stanowczo za mało się dzieje, brak Edwarda a to duuży minus
Eclipse: nowe pomysły, dużo szczegółów, dużo akcji, hmm tylko te pozmieniane charaktery.
Ogółem: nie wiem xD Twilight lub Eclipse, ale raczej to drugie. Pewnie dlatego, że to ostatnia cz. i jeszcze mi się nie przejadła. Wiem, mało to obiektywne z mojej strony.

mi sie eclipse podoba najmniej ze wszystkich

A ja lubię New Moon. Może to chore, ale te fragmenty, w których jest opisane cierpienie Belli są bardzo ładne. Nie wiem jak to powiedzieć, po prostu nigdzie nie spotkałam się jeszcze z tak prawdziwymi i poruszającymi opisami uczuć.

Zdecydowanie Zaćmienie. W Zmierzchu nieco nudny początek, w Księżycu za mało Edwarda Wink

Tak zgadzam się z Ladybug, ale jednak nie lubię czytać o cierpieniu. Wtedy sama cierpię. Pamiętam jak wtedy żyłam jak w jakimś amoku normalnie xD Prawie jak ona. Pamiętam jak się cieszyłam jak w końcu się pojawiła Alice.

Mną wstrząsneło, gdy Edward porzucił w MN Bellę, rozpłakałam się, ale mężnie czytałam dalej Wink

. W końcu moje cierpienia zostały wynagrodzone (szkoda, że tylko 30 ostatnich stron :D)