Najlepsza część

hmm...

1.Zmierzch
wtedy dowiadujemy się kim są Cullenowie,piękna miłość miedzy Bellą,a Edwardem,bejsbol i bal :D

2.KwN
rozstanie,Jacob-wilkołakiem,Volturri,powrót Cullenów do Forks Laughing

3.BD
ślub,miodowy miesiąc--->wyspa Esme <3,rozrywanie poduszek Embarassed

ciąża,Bell wampirem,wpojenie,wojna,szczęśliwe zakończenie

4.Zaćmienie
najmniej fajne...rozdarcie między E&J,te jej rozmyślania,dziwne zachowanie w trakcie zaręczyn u Edwarda w sypialni---.>to było przecież sweety
i te gadki w namiocie..blee;/

zaćmienie
księżyc w nowi
zmierzch
przed świtem

zresztą trudno powiedzieć, która jest najlepsza, ponieważ wszystkie przeczytałam z równa ciekawością xD

1. Zmierzch
-Pierwsze tomy sa przewaznie najlepsze. I uwazam ze tak bylo tez z Zmierzchem.
Poznanie Cullenow, James, polana... ta niepewnosc co bedzie dalej. Bajka.

2. Przed switem
-To ze wzgledu na ksiege Jacoba ktora uwielbiam. Jest tam taki ludzki... normalny. Juz wczesniej uwazalam ze jest naprawde spoko a przed switem sprawilo ze jeszcze bardziej go polubilam.

3. Ksiezyc w Nowiu i Zacmienie
-Ksiezyc w Nowiu bo jest duzo Jacoba i wilkolakow, a mam do nich nie mniejsza slabosc niz do Cullenow. I ta akcja w Volterze... ciekawa.,
-Zacmienie najmniej mi sie podobalo, ale historia Jaspera wynagrodzila mi wszystko.

Najbardziej :
1.Zmierzch - ta część jest mi najbliższa,gdyż to w tej części wszystko się zaczyna :)
2.KwN - trzyma w napięciu, te głosy Edwarda w umyśle Belli...aż ciarki przechodzą :)
3.PŚ - ślub,miesiąc miodowy,ciąża Belli...najgrubsza i szcześliwe zakończenie.
4.Zaćmienie

Więc według mnie najlepsze:
-Zmierzch i Przed Świtem bo wiele się tam dzieje
-Zaćmienie
-Księżyc w Nowiu

Ulubiona część...
Zmierzch... tutaj poznajemy Bellę, Edwarda i resztę bohaterów, odczuwamy klimat Forks, dowiadujemy się o wszystkich tajemnicach... mamy do czynienia z rozmowami Belli i Edwarda, które tak bardzo lubię :) wszystko jest nowe, świeże, jeszcze niepoznane. Scena wypadku samochodowego, mecz baseballu, ucieczka Belli, sala baletowa, bal... widzimy tutaj uczucie rozwijające się między Bellą a Edwardem... to jak ewoluują i przeradzają się w miłość. Kocham tą część.
Choć szczerze mówiąc w obecnej chwili zastanawiam się czy na równi ze Zmierzchem nie postawić Księżyca w Nowiu. Nie przeszkadza mi brak Edwarda, ani reszty Cullenów. Podoba mi się to, że jest dużo Jacoba. Mamy tutaj do czynienia z wilkami co jest wielkim plusem. Scena urodzin Belli, rozstanie z ukochanym, jej cierpienie, próba powrotu do normalności, przyjaźń z Jacobem, scena na polanie z Laurentem, motory, klif, głos Edwarda w głowie Belli, przyjazd Alice, wyprawa do Włoch, bieg Belli, porshe, Volturi, Edward i Bella znów razem... piękne sceny. Bardzo lubię tę część.
Dobra, Zmierzch i Księżyc w Nowiu są na pierwszy miejscu. Nie potrafię powiedzieć, którą część lubię bardziej :)

Na drugim miejscu jest Zaćmienie, a na ostatnim Przed Świtem. Więc jak widać im dalsze części tym dla mnie gorsze Wink

Zmierzch oczywiście, bo od tego sie zaczeło :D
Ale najpardziej poruszającą częścią jest Przed świtem wg mnie.

Moja ulubiona część, to chyba NM uwielbiam, dla mnie dzięki właśnie tej części, tak naprawdę związek Belli i Edwarda staje się "scementowany". Za każdym razem z takim samy zainteresowaniem czytam o powrocie o do Forks, czy o wizycie w Volturi
Na drugim miejscu Zmierzch, Zaćmienie i Przed świtem, do każdej z tych części mam jednakowy sentyment i nie potrafię w tym wypadku powiedzieć, która z tych części lubię bardziej lub mniej

Gość

MI najbardziej podobało się 'Przed świtem', ponieważ było tam dużo akcji (ciąża, ślub) chyba najciekawiej napisane.
A najmniej podobało mi się niestety NM.

New Moon, zdecydowanie NM. Po pierwsze (i najważniejsze) jest tam mój ukochany Jacob. No po prostu w tej książce najwięcej się dzieje, moim zdaniem. Wreszcie nie ma na okrągło wątku miłosnego Edward - Bella. Nie ma drżenia, podniecania i ciągłych greckich bogów, czy marmurowych posągów. Zreszta ja tam bardzo Edzia nie lubię. Dlatego też znowu plus. Zostały tylko kochane wilki, więcej się o nich dowiadujemy i tak dalej.. Oczywiście bardzo podobał mi się pomysł ślubu i w ogóle. Ale także przypadł mi do gustu wątek wprowadzonych wolturii, świetne. No i właśnie dla tego polubiłam Księżyc w Nowiu. ;>

dla mnie najlepszą częścią jest Księżyc w nowiu, ponieważ najbardziej przeżywałam tą część... czytając ją miałam po prostu depresję jak Bella, a jak Edward wrócił (sypialnia - najlepszy moment z całej sagi) byłam dosłownie w euforii :D:D:D
na drugim miejscu stawiam Zmierzch, gdyby on mnie nie urzekł, nie czytałabym dalej, na trzecim chyba tak samo Zaćmienie i Przed świtem.

A ja będę oryginalna ;D ( nie, żart. Nie chciało mi sie czytać tych 27 stron)
Kocham wszystkie części i nie moge ich podzielić na miejsca, bo w każdej książce jest coś co kocham, nawet jeden rozdział czy pare stron co przewaza nad resztą.
Pozdrawiam
HM

Według mnie to dwiema najlepszymi częściami są Twilight i Breaking Dawn. Piersza dltego że Bells poznje Edwarda a ostatnia dlatego że wkońcu Bella i Edward się pobierają i Bells zamienia sie w wampira. Nie umiem wybrać miedzy tymi dwoma :)

Ja osobiście uwielbiam "New Moon". Za teh dramę.

Dla mnie najbardziej spodobała się pierwsza cześć (Twilight). 12rozdziałów ze Zmierzchu oczami Edwarda, również są świetne. Wink

Numero uno to "Zaćmienie", jak dla mnie Wink

Zastanawiałam się nad tym ostatnio, bo po prawdzie w trakcie czytania kolejnych części sagi nie typowałam swojego faworyta. Dopiero po "ochłonięciu", spojrzeniu bardziej trzeźwym okiem mogę stwierdzić, że trzecia część prezentuje się wg mnie najlepiej ^^ Why? Niemal cały rozdział poświęcony Jasperowi + treningi :D Było także chyba najwięcej akcji ze wszystkich czterech tomów - walka, przygotowania, ciekawe rozwiązania, jak retrospekcje, podsumowujący rozdział z punktu widzenia Jacoba.

Oczywiście, najtrudniejszą do napisania wydaje się być "Zmierzch", gdyż to właśnie wtedy autorka musi dokładnie przedstwić swoją wizję, od pierwszego tomu zależy postrzeganie następnych.

Czytając "Księżyc w Nowiu" czułam się trochę przytłoczona tymi wszystkimi użalaniami, wypełniającymi niemal każdy rozdział. Plus za wprowadzenie do fabuły sfory - a także plus za umiejętne ukazanie wewnętrznej przemiany Jake'a - od szalonego nastolatka, przez milczącego buntownika, po nieszczęśliwie zakochanego chłopaka. I cały czas jest to ten sam Jacob - silna osobowość, odważny i oddany przyjaciel.

Na "Przed świtem" wyczekiwałam i miłym zaskoczeniem okazała się grubość ostatniego tomu ^^ Ogólnie, bardzo pomysłowy wydał mi się sposób ukazania przemiany Belli - niebanalny, nie przesadnie romantyczny i przesłodzony, ale budujący napięcie, zmuszający do śledzenia przebiegu wydarzeń z zapartym tchem. Wspominałam już kiedyś, że wpojenie Jake'a w Renesmee było świetnym pomysłem? Na pewno :D

Na pierwszy miejscu jest dla mnie Księżyc w Nowiu.
Mimo, że był okropnie smutny, to właśnie za to go polubiłam. Był strasznie przejmujący, romantyczny. Mimo, że Edwarda nie było w nim za dużo nie było mi z tego powodu tak bardzo źle, jak myślałam, że będzie. Była tam walka o uczucie i napięcie- które w książkach uwielbiam. Urodziny, rozstanie, jazda na motorach, skok z klifu i wiele, wiele innych sprawiają, że KwN jest moją ulubioną częścią z Sagi.
Do tego dodać Jacoba i.. zakochałam się :P

Ja jestem w trakcje czytania 3 'zaćmienia'
i jak każda wciąga.
moim zdaniem chyba 3najlepsza;]

Zdecydowanie najlepszy jest Zmierzch. Reszta części też ma w sobie pewien urok, ale to już nie to samo.
Nie podoba mi się ta zmiana tajemniczego Badwarda na aho-oho-wego...

Ja nie mam ulubionej części, tz. każdą część lubię równie bardzo. W każdej jest coś, co mnie urzekło i coś co się nie spodobało. ; )