|
Autor |
Wiadomość |
Luthien
Dobry wampir
Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 1528 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 113 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Dark Blue Tennessee
|
Wysłany:
Śro 10:35, 03 Wrz 2008 |
|
Widziałam, ile postów zniknęło z tego tematu i muszę przyznać, że nasze moderatorki odwalają kawał dobrej roboty.
Ale ponieważ zostały zadane pewne pytania, wolę jednak na nie odpowiedzieć.
Co do poniektórych: [ironia mode on] Otóż, wiem, kiedy się pojawią nowe fragmenty, bo SAMA je tłumaczę!!! [/ironia mode off]
I wyszłam na samochwałę...
Naprawdę gdyby większość ludzi na całym świecie wzięła sobie do serca trzy proste kroki, to zaoszczędziliby innym wiele czasu.
Krok 1 - Naucz się czytać ze zrozumieniem.
Krok 2 - Przeczytaj, zanim napiszesz.
Krok 3 - Jeśli nie zrozumiałeś, wróć do punktu pierwszego.
I wyszłam na wredotę... (Niestety cierpię na tą gorszą odmianę CiSu, nie tą co Rob...)
Na koniec - nie chcę tu uchodzić za kogoś, kto ma dostęp do jakichś tajemniczych twilightowych stron lub za członkinię jakiejś twilightowej sekty (chyba że takiej co to ją sama założyłam z vampire_lover :P), więc ogłaszam wszem i wobec, że te fragmenty pochodzą z najoczywistszej strony internetowej w twilightowym uniwersum, czyli stepheniemeyer.com
Enjoy! (starałam się, aby dialog był taki sam jak w polskim przekładzie, ale niektóre zdania musiałam zmienić, bo brzmiałyby trochę bez sensu, gdym je po prostu przepisała).
EDIT: Wszystko pod tą linią napisała SM, ja tu tylko tłumaczę, nie pisałam, nie piszę i nie zamierzam pisać żadnych fanficów związanych z Twilight. Mam nadzieję, że wyraziłam się wystarczająco jasno.
-----------------------------------------------------------------------------------
Zabawna historia – prawdę mówiąc ten fragment miał być takim żartem. Przeczytałam na stronie Twilight Fanfiction o konkursie „Postaw się na moim miejscu” i wspomniałam Alphie (z Twilight Lexicon), że być może zażartuje sobie i wezmę w nim udział. Ona odparła, że to się nigdy nie uda, bo Pelirroja rozpozna moje opowiadanie w przeciągu sekundy. Założyłam się z nią, że Pel mnie nie złapie, a Alphie, że jej się to uda. Więc napisałam ten fragment „Księżyca w nowiu” z perspektywy Rosalie (to było całkiem ciekawe doświadczenie przebywać przez chwilę w głowie Rosalie!) i wysłałam go, chichocząc sama do siebie. Koniec końców, żart obrócił się przeciwko mnie. Moje opowiadanie zaginęło w cyberprzestrzeni i Pel nigdy go nie ujrzała. Więc chyba ja i Alphie nigdy nie dowiemy się, która z nas wygrałaby zakład... chyba że Twilight Fanfiction zorganizuje następny konkurs...
Oto mój nieudany żart, rozmowa telefoniczna między Alice i Rosalie z rozdziału 18 „Księżyca w nowiu”.
Błędna ocena
Jakiś cichy szmer – nie tutaj, tylko kilkaset jardów na północ – sprawił, że drgnęłam. Moja dłoń odruchowo zacisnęła się na telefonie, jednocześnie zamykając go i chowając.
Odrzuciłam włosy za ramię, zerkając przez wysokie okna na las. Dzień był mglisty, a niebo zasnute chmurami. Moje własne odbicie było jaśniejsze niż drzewa i chmury. Przyjrzałam się swoim szeroko otwartym, przerażonym oczom, swoim ustom wygiętym w podkówkę, małej pionowej zmarszczce między brwiami...
Skrzywiłam się, zastępując malujące się na mojej twarzy poczucie winy pogardą. Atrakcyjną pogardą. Z roztargnieniem zauważyłam, jak ten zacięty wyraz twarzy pasuje do mnie, subtelnie kontrastując z moimi gęstymi złotymi lokami. W tym samym czasie przeczesywałam wzrokiem alaskański las. Z ulgą stwierdziłam, że wciąż jestem sama. Dźwięk, który usłyszałam, wydał zapewne jakiś ptak lub był to podmuch wiatru.
Nie ma potrzeby, bym odczuwała ulgę, powiedziałam sobie. Nie ma potrzeby, bym czuła się winna. Nie zrobiłam nic złego.
Czy inni planowali nigdy nie powiedzieć Edwardowi prawdy? Pozwolić mu się zadręczać w nieskończoność w tych obrzydliwych slumsach, podczas gdy Esme zamartwiała się, Carlisle krytykował każdą jego decyzję, a naturalna radość życia Emmetta powoli wyparowywała z powodu samotności? Czy to było sprawiedliwe?
Poza tym nie istniała taka możliwość, żeby utrzymać coś w sekrecie przed Edwardem na dłuższą metę. Wcześniej czy później znalazłby nas, przyjechał odwiedzić Alice lub Carlisle’a z jakiegoś powodu i odkryłby prawdę. Podziękowałby nam za to, że okłamywaliśmy go, nic mu nie mówiąc? Szczerze wątpię. Edward zawsze musiał o wszystkim wiedzieć. Żył dla tego swoistego poczucia wszechwiedzy. Dostałby napadu wściekłości, a fakt, iż zatailiśmy przed nim śmierć Belli jedynie pogorszyłby sytuację.
Kiedy się w końcu uspokoi i dojdzie do siebie, prawdopodobnie podziękuje mi, że okazałam się na tyle odważna, by szczerze z nim porozmawiać.
Wiele mil stąd zaskrzeczał jastrząb. Ten odgłos sprawił, że podskoczyłam i ponownie wyjrzałam przez okno. Na mojej twarzy malowało się to samo poczucie winy co wcześniej. Rzuciłam sobie gniewne spojrzenie.
Dobra, niech będzie, więc miałam swoje motywy. Czy to naprawdę taka straszna rzecz, iż chciałam, by moja rodzina była znów w komplecie? Czy to naprawdę takie samolubne, iż tęskniłam za codziennym spokojem? Za szczęściem, które dotąd uważałam za pewnik? Tym szczęściem, które Edward zdawał się zabrać ze sobą?
Chciałam tylko, by wszystko wróciło do normy. Czy to było złe? Nie wydawało mi się to takie straszne. Ostatecznie nie zrobiłam tego dla siebie, lecz dla nas wszystkich. Dla Esme, Carlisle’a i Emmetta.
Już nie tak bardzo dla Alice, choć mogłam przypuszczać, że... Ale Alice była taka pewna, że wszystko się w końcu ułoży – że Edward nie będzie w stanie trzymać się z daleka od swojej ludzkiej dziewczyny – że nie zawracała sobie głowy zamartwianiem się. Alice zawsze żyła w innym świecie niż reszta, zamknięta w swojej co rusz zmieniającej się rzeczywistości. Skoro Edward był jedyną osobą, która mogła być częścią jej świata, sądziłam, że jego nieobecność bardziej się na niej odbije. Jednak ona zachowywała się równie spokojnie co zwykle. Żyjąc przyszłością, jej umysł znajdował się w czasie, którego jej ciało jeszcze nie osiągnęło. Zawsze była taka opanowana.
Mimo to gdy zobaczyła, jak Bella skacze, przestała nad sobą panować...
Czy wykazałam się zbytnią pochopnością? Zareagowałam zbyt szybko?
Równie dobrze mogłam być ze sobą szczera, ponieważ Edward dopatrzy się każdej nutki małostkowości w mojej decyzji, gdy tylko wróci. Równie dobrze mogłam się przyznać do swoich niecnych pobudek i zaakceptować je już teraz.
Tak, byłam zazdrosna o uczucie, jakim Alice darzyła Bellę. Czy Alice wyjechałaby w takim pośpiechu, taka spanikowana, gdybym to ja skoczyła z klifu? Musiała kochać tę zwykłą dziewczynę bardziej ode mnie?
Ale ta zazdrość była mało istotna. Mogła przyspieszyć moją decyzję, ale to nie ona przyczyniła się do jej podjęcia. I tak zadzwoniłabym do Edwarda. Byłam przekonana, że wolał moją szczerość bez zbędnego owijania w bawełnę niż oszukiwanie go przez innych dla jego własnego dobra. Ich życzliwość od początku była skazana na niepowodzenie. Edward w końcu wróciłby do domu.
A tak wróci wcześniej.
Nie tęskniłam jedynie za szczęściem rodzinnym.
Tęskniłam też za Edwardem. Brakowało mi jego zjadliwych uwag, jego czarnego humoru, który bardziej współgrał z moim własnym ponurym poczuciem humoru niż pogodna, żartobliwa natura Emmetta. Brakowało mi muzyki – wieży stereo, która odtwarzała jego najnowsze odkrycie muzyczne – i fortepianu – dźwięków, poprzez które Edward wyrażał swoje, zwykle odległe, myśli. Brakowało mi jego nucenia pod nosem w garażu, gdy oboje tuningowaliśmy samochody – jedyna rzecz, którą robiliśmy w absolutnej zgodzie.
Tęskniłam za swoim bratem. Z pewnością nie osądzi mnie zbyt surowo, gdy ujrzy to w moich myślach.
Początkowo nie będzie zbyt przyjemnie – zdawałam sobie z tego sprawę. Ale im szybciej znajdzie się z powrotem w domu, tym szybciej wszystko wróci do normy...
Zajrzałam w głąb siebie w poszukiwaniu żalu z powodu śmierci Belli. W istocie jej strata mnie zasmuciła. Trochę. Przynajmniej o tyle, że Bella uszczęśliwiła Edwarda. Nigdy wcześniej nie widziałam go takiego szczęśliwego. Oczywiście później również unieszczęśliwiła go bardziej niż cokolwiek innego podczas jego stuletniego życia. Jednak naprawdę będzie mi brakować tego spokoju, którym go obdarzyła przez te kilka krótkich miesięcy. Szczerze jej żałowałam.
Ta wiedza sprawiła, że poczułam się lepiej z samą sobą, uspokoiłam się. Uśmiechnęłam się do swojego odbicia w szybie, podziwiając widok za oknem. Moją twarz otaczały złote loki i ściany z czerwonego cedru podłużnego, przytulnego salonu Tanyi. Gdy się uśmiechałam, nie było na tej planecie kobiety ani mężczyzny, śmiertelnika ani istoty nieśmiertelnej, która dorównywałaby mojej urodzie. Pocieszająca myśl. Być może nie byłam najłatwiejszą osobą we współżyciu. Być może byłam płytka i samolubna. Być może mój charakter lepiej ukształtowałby się, gdybym urodziła się ze zwyczajną twarzą i ciałem. Być może byłabym wtedy szczęśliwsza. Ale tego nie dało się udowodnić. Miałam urodę, coś, na co mogłam zawsze liczyć.
Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.
Zadzwonił telefon, odruchowo zacisnęłam rękę, mimo że dźwięk dobiegał z kuchni.
Od razu domyśliłam się, że to Edward. Dzwonił, by potwierdzić informację, którą mu przekazałam. Nie ufał mi. Najwyraźniej uważał, iż jestem na tyle okrutna, by zażartować sobie z czegoś takiego. Z grymasem niezadowolenia pomknęłam do kuchni, aby odebrać telefon Tanyi.
Stał na drugim końcu kuchennej lady. Odebrałam go, zanim jeszcze przebrzmiał pierwszy sygnał, i obróciłam się, by stać naprzeciwko oszklonych drzwi. Nie chciałam tego przyznać, ale zdawałam sobie sprawę, iż wypatrywałam powrotu Emmetta i Jaspera. Wolałam, by nie usłyszeli, jak rozmawiam z Edwardem. Wściekliby się...
- Tak? – odezwałam się.
- Rose, podaj mi Carlisle’a, proszę – rzuciła Alice.
- Och, Alice! Carlisle jest na polowaniu. Co...?
- Kurczę. Niech oddzwoni do mnie, jak tylko wróci.
- O co chodzi? Zaraz go wytropię i każę mu zadzwonić do ciebie...
- Nie – Alice znów mi przerwała. – Będę już na pokładzie samolotu. Czy kontaktował się z wami Edward?
Poczułam się dziwnie, jakby mój żołądek zaczął się zwijać. Wywołało to u mnie wrażenie deja vu, niewyraźnie przywołało dawno zapomniane ludzkie wspomnienie – mdłości...
- Cóż, tak, Alice. Właściwie to rozmawiałam z Edwardem. Kilka minut temu.
Przez ułamek sekundy rozważałam, czy nie udawać, że to Edward do mnie zadzwonił - zwykły zbieg okoliczności. Ale, oczywiście, nie było sensu kłamać. Gdy Edward wróci, da mi się wystarczająco we znaki.
Mój żołądek wciąż zwijał się nieprzyjemnie, ale zignorowałam go. Postanowiłam uchodzić za zezłoszczoną. Alice nie powinna się odzywać do mnie w taki sposób. Edward nie chciał wysłuchiwać kłamstw, on chciał usłyszeć prawdę. Wesprze mnie w tym aspekcie, gdy wróci.
- Ty i Carlisle myliliście się – powiedziałam. – Edwardowi nie spodobałoby się, gdybyśmy go okłamywali. Pragnąłby poznać prawdę. Tak. Więc mu ją wyjawiłam. Zadzwoniłam do niego... Wydzwaniałam do niego bez przerwy – przyznałam się. – Dopóki nie odebrał. Zostawienie wiadomości byłoby... nie na miejscu.
- Jak mogłaś, Rosalie? Co tobą kierowało?
- Im szybciej się z tym upora, tym szybciej wszystko wróci do normy. To nie stałoby się łatwiejsze z biegiem czasu, więc po co to odkładać? Upływ czasu nic by tu nie zmienił. Bella nie żyje. Edward będzie rozpaczał, ale w końcu mu przejdzie. Lepiej, jak zacznie wcześniej niż później.
- Cóż, myliłaś się w obu kwestiach, Rosalie, więc to może stanowić pewien problem, nie sądzisz? – wycedziła Alice.
Myliłam się w obu kwestiach? Zamrugałam gwałtownie, starając się coś z tego pojąć.
- Bella wciąż żyje? – wyszeptałam, nie dowierzając własnym słowom. Próbowałam jedynie odgadnąć, o których kwestiach mówiła Alice.
- Tak, to prawda. Nic jej nie jest...
- Nic? Widziałaś, jak skacze z klifu!
- Myliłam się.
Te słowa zabrzmiały bardzo dziwnie w ustach Alice... Alice, która nigdy się nie myliła, której nigdy nie można było zaskoczyć...
- Co się stało? – wyszeptałam.
- Długo by opowiadać.
Alice się myliła. Bella żyła. A ja powiedziałam...
- Cóż, narobiłaś niezłego zamieszania – warknęłam, obracając swój smutek w oskarżenie. – Edward dostanie furii, kiedy wróci do domu.
- Tyle że w tym przypadku też nie masz racji – stwierdziła Alice. Poznałam, że mówi przez zaciśnięte zęby. – Dlatego dzwonię...
- W czym nie mam racji? Że Edward wróci do domu? Oczywiście, że wróci... – Zaśmiałam się drwiąco. – Co? Uważasz, że będzie zgrywał Romea? Ha! Jak w jakimś głupim, romantycznym...
- Tak... – syknęła Alice lodowatym tonem. – Właśnie to zobaczyłam.
Pewność, która pobrzmiewała w jej głosie, sprawiła, że poczułam się dziwnie, jakby kolana miały się pode mną ugiąć. Wsparłam się o cedrową belkę, choć moje twarde niczym diament ciało z pewnością tego nie potrzebowało.
- Nie... Nie jest taki głupi. On... on musi zdawać sobie sprawę, że...
Jednak nie potrafił dokończyć zdania, ponieważ zobaczyłam w myślach własną wizję. Wizję samej siebie. Niewyobrażalną wizję mojego życia, gdyby w jakiś sposób Emmett przestał istnieć. Wzdrygnęłam się, otrząsając się z tego koszmarnego majaka.
Nie – nie było porównania. Bella była tylko człowiekiem. Edward nie chciał, by stała się nieśmiertelna, więc to nie było to samo. Edward nie mógł czuć tego samego!
- Ja... nie miałam tego na myśli, Alice! Po prostu pragnęłam, by wrócił do domu!
Mój głos przypominał zawodzenie.
- Na to już trochę za późno, Rosalie – odparła Alice nieco ostrzejszym i chłodniejszym tonem niż poprzednio. – Oszczędzaj swoją gadkę dla kogoś, kto w nią uwierzy.
Usłyszałam trzask, a potem odezwał się sygnał telefoniczny.
- Nie – wyszeptałam. Przez chwilę kręciłam powoli głową. – Edward musi wrócić.
Spojrzałam na swoją twarz odbijającą się w oszklonych drzwiach, lecz nie mogłam się jej przyjrzeć. Była jedynie bezkształtną plamą bieli i złota.
Wówczas głęboko w odległej gęstwinie ogromne drzewo zachwiało się inaczej niż reszta lasu. Emmett.
Szarpnięciem otworzyłam drzwi. Uderzyły mocno o ścianę, ale ich odgłos został daleko w tyle za mną, gdy biegłam w stronę dziczy.
- Emmett! – krzyknęłam. – Emmett, pomocy! |
Post został pochwalony 5 razy
Ostatnio zmieniony przez Luthien dnia Czw 7:47, 04 Wrz 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
|
|
Maddie
Dobry wampir
Dołączył: 21 Sie 2008
Posty: 1990 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Z Tokio
|
Wysłany:
Śro 13:38, 03 Wrz 2008 |
|
Oj, teraz Rosalie wydaje mi się trochę bardziej ludzka, niż jak przeczytałam jej telefon do Edwarda. I naprawdę było jej trochę żal Belli...
Dzięki wielkie, że to przetłumaczyłaś. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Śro 17:01, 03 Wrz 2008 |
|
Ale jeśli dobrze zrozumiałam, to nie jest napisane przez Stephanie Meyer tylko przez Luthien, jej wyobrażenie rozmowy między Alice a Rose :) |
|
|
|
|
Maddie
Dobry wampir
Dołączył: 21 Sie 2008
Posty: 1990 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Z Tokio
|
Wysłany:
Śro 17:18, 03 Wrz 2008 |
|
Ale z tego co się orientuję, to temat ten nazywa się "Wycięte fragmenty (tłumaczenie)". xD |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Śro 17:49, 03 Wrz 2008 |
|
A nie jednak się pomyliłam przepraszam :D |
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Śro 18:08, 03 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
adik13666
Nowonarodzony
Dołączył: 10 Sie 2008
Posty: 38 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Tarnów
|
Wysłany:
Śro 18:04, 03 Wrz 2008 |
|
świetny fragment mimo iż nie jest oficjalny. Stephenie powinna go dodać do KWN od strony Rose. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Venus
Wilkołak
Dołączył: 07 Sie 2008
Posty: 101 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gorzów Wlkp.
|
Wysłany:
Śro 19:04, 03 Wrz 2008 |
|
A ja myślałam przez cały czas jak to czytałam, ze to jest jakiś fanfick :D
W każdym razie fajny fragment. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Luthien
Dobry wampir
Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 1528 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 113 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Dark Blue Tennessee
|
Wysłany:
Pią 10:19, 05 Wrz 2008 |
|
Na chwilę zawieszam tłumaczenie tych fragmentów. Myślę, że wszyscy bardziej się ucieszą, jeżeli pomogę w tłumaczeniu MS |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Maddie
Dobry wampir
Dołączył: 21 Sie 2008
Posty: 1990 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Z Tokio
|
Wysłany:
Pią 13:02, 05 Wrz 2008 |
|
No pewnie, teraz najważniejsze jest MS. :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Czw 15:12, 18 Wrz 2008 |
|
Hm, może niektórzy kojarzą mój nick z tłumaczenia Midnight Sun.
Bardzo proszę, czy moglibyście powiedzieć mi które fragmenty tłumaczycie, a które zostały jeszcze nie ruszone ( "nie zarezerwowane") ?? Chętnie mogłabym coś jeszcze potłumaczyć, ale już raz wcięłam się komus w tlumaczenie MS i nie było to miłe doświadczenie...
Jest tu jakaś lista? |
|
|
|
|
ukos
Zły wampir
Dołączył: 07 Wrz 2008
Posty: 487 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 22:25, 18 Wrz 2008 |
|
chyba nie, gdzieś ktos wspominał, ze ma zamiar scenę balu w weekend zrobic, jak mnie dzis grypa nie dobije to dokończe wersje Jacoba do jutra |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Czw 23:11, 18 Wrz 2008 |
|
ukos napisał: |
chyba nie, gdzieś ktos wspominał, ze ma zamiar scenę balu w weekend zrobic, jak mnie dzis grypa nie dobije to dokończe wersje Jacoba do jutra |
Ok, to ja robię Scholarship z kawałkow z NM. Postanowiłam że sama będę tłumaczyć nudniejsze rzeczy, żeby móc czytać te ciekawsze przetłumaczone przez innych :)
Nie mogę się doczekać twojej wersji Jacoba, ale jeśli masz grypę, nie przemęczaj się.
Muszę powiedzieć, że cokolwiek by nie myśleć o Luthien, to naprawdę ŚWIETNIE tłumaczy. Bardzo dziękuję za te fragmenty.
Pomyślałam, że jak już zbierzemy wszystko, fajnie by było wydać e-booka z przetłumaczonymi tekstami :) |
|
|
|
|
Luthien
Dobry wampir
Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 1528 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 113 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Dark Blue Tennessee
|
Wysłany:
Pią 8:12, 19 Wrz 2008 |
|
milila napisał: |
Hm, może niektórzy kojarzą mój nick z tłumaczenia Midnight Sun.
Bardzo proszę, czy moglibyście powiedzieć mi które fragmenty tłumaczycie, a które zostały jeszcze nie ruszone ( "nie zarezerwowane") ?? Chętnie mogłabym coś jeszcze potłumaczyć, ale już raz wcięłam się komus w tlumaczenie MS i nie było to miłe doświadczenie...
Jest tu jakaś lista? |
My już sobie wszystko wyjaśniłyśmy, więc nie będę się tu niepotrzebnie rozpisywać.
ukos napisał: |
chyba nie, gdzieś ktos wspominał, ze ma zamiar scenę balu w weekend zrobic, jak mnie dzis grypa nie dobije to dokończe wersje Jacoba do jutra |
Bardzo się cieszę, że mówiłaś poważnie o tłumaczeniu tego fragmentu.
Tak w ogóle ktoś faktycznie wspominał, że ma zamiar tłumaczyć Extended Prom Remix, więc mógłby tutaj potwierdzić, czy rzeczywiście będzie to tłumaczył, żeby inne osoby też się niepotrzebnie za to nie zabierały.
Uwaga do wszystkich --> jeśli ktoś tłumaczy jeszcze jakiś inny fragment, to dobrze by było, żeby również tu o tym napisał. ( Z tego samego powodu co wyżej). |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
ukos
Zły wampir
Dołączył: 07 Wrz 2008
Posty: 487 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 19:12, 19 Wrz 2008 |
|
Skończyłam.
To mój translatorski debiut. :)
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Jako, ze speedyshare odmawia momentami współpracy jest jeszcze na chomiku
[link widoczny dla zalogowanych]
Czy lepiej założyć mu osobny wątek? |
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez ukos dnia Sob 14:24, 20 Wrz 2008, w całości zmieniany 5 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Pią 21:18, 19 Wrz 2008 |
|
Wstawiaj tutaj. Mnie Luthien pozwoliła, na ciebie też się nie obrazi.
Jak tylko skonczy się Fabryka Gwiazd, zacznę czytać.
PS. Oczywiście DZIĘKI DZIĘKI DZIĘKI :D |
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Pią 22:14, 19 Wrz 2008 |
|
Przeczytałam. Tłumaczenie jest świetne, wyłapałam tylko jedną literówkę i nic nie zgrzyta... aż robię się zazdrosna
Więc Jacob zakochał się w Belli od pierwszego wejrzenia. Poza tym nie traktuje Edwarda w taki sposób tylko z zazdrości - po prostu nie uważa wampirów za ludzi, ani nawet za byłych ludzi, tylko obce potwory. Ten kawałek naprawdę sporo wyjaśnił. Jeszcze raz dziękuję.
Ech, jeśli Meyer nie napisze MS to mogłaby przynajmniej wrzucić na swoją stronę jeszcze parę outtaków i extras |
|
|
|
|
ukos
Zły wampir
Dołączył: 07 Wrz 2008
Posty: 487 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 22:40, 19 Wrz 2008 |
|
nie masz powodu - z moim tempem ludzie umarliby z nudów w oczekiwaniu na następne części
dzięki Tobie moga normalnie egzystowac :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Like Esme
Wilkołak
Dołączył: 24 Sie 2008
Posty: 135 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z miejsca, gdzie wolą Kinderbueno od Jacoba :)
|
Wysłany:
Pią 23:00, 19 Wrz 2008 |
|
Również przeczytałam i, Ukos, czapki z głów! Pięknie przełożone!
Dzięki :D
Milila, też od razu wyłapałam ten motyw z "nieludzkością" wampirów. To zdziwienie Jacoba, gdy zauważył uczucia Alice...
Tym bardziej zgrzyta mi BD, ggggrrrwwwrrrr......Najpierw wyzywają się od pijawek i kundli przez trzy tomy a potem sobie w ramiona padają- zięciunio z drogim teściem. No może za ostro napisałam, ale aż mi się dehydrogenaza ścina, gdt to sobie przypominam.
I zmęczona jestem....dyżur, bleee. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Sob 0:00, 20 Wrz 2008 |
|
No wiesz, Meyer (bez urazy) lubi świat ładniutki i milutki. Główni bohaterowie mieliby się nie pogodzić? nie utworzyć wielkiej, wampirzo-wilkolaczej rodziny? Nie ma takiej opcji :D
W ogóle, nie uważacie że to dziwne? Przecież nikt z bohaterów nie wziął do ręki nawet puszki piwa, tylko ta cola i cola. Kojarzy mi się to trochę z filmami z lat pięćdziesiątych - wszystko takie grzeczne, miłe, sympatyczne i nierealne ;-) |
|
|
|
|
natalia
Dobry wampir
Dołączył: 30 Lip 2008
Posty: 2747 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 45 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 0:06, 20 Wrz 2008 |
|
Meyer to typowa mormonka no już trzeba się z tym pogodzić ;] choć wg mnie fajnie poczytać o nierealnym świecie bo w końcu rzeczywistość mamy na co dzień więc takie oderwanie jest bardzo fajne |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|