|
Autor |
Wiadomość |
Luthien
Dobry wampir
Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 1528 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 113 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Dark Blue Tennessee
|
Wysłany:
Pon 12:17, 28 Lip 2008 |
|
Tym razem nie jest to jeden z wyciętych fragmentów, tylko dodatek, który Stephanie napisała po burzliwych dyskusjach, które prowadzono na forach o tym, jak wyglądała rozmowa Rosalie z Edwardem w KwN. Jest to chyba najbardziej emocjonalny fragment, jaki tu wkleję. Zarwałam dziś nockę, żeby go przetłumaczyć, ale ja już tak mam, jak wpadnę w trans, to najlepiej mi się wtedy tłumaczy i potem nie mogę przerwać, póki nie skończę. :P A i jeszcze coś - kocham te fragmenty z perspektywy Edwarda, co tylko wzmaga mój apetyt na MS.
Wiadomość od Rosalie
Telefon w mojej kieszeni znów zaczął wibrować. Po raz dwudziesty piąty w ciągu ostatnich dwudziestu czterech godzin. Pomyślałem, żeby otworzyć go i przynajmniej sprawdzić, kto próbuje się ze mną skontaktować. Może to było coś ważnego. Może Carlisle mnie potrzebował.
Pomyślałem o tym, ale się nie ruszyłem.
Nie byłem całkiem pewien, gdzie się znajdowałem. Chyba na jakimś ciemnym, ciasnym strychu, pełnym szczurów i pająków. Pająki ignorowały mnie, a szczury trzymały się ode mnie z daleka. Powietrze przepełniała woń smażonego oleju, zjełczałego mięsa i ludzkiego potu oraz niemalże stała warstwa zanieczyszczeń unosząca się jak czarna mgiełka nad wszystkim. Pode mną były cztery piętra sypiącej się kamienicy w getcie tętniącej życiem. Nie zadawałem sobie trudu, by oddzielać myśli od głosów - razem tworzyły głośną, hiszpańską wrzawę, której się nawet nie przysłuchiwałem. Pozwalałem, by odbijała się ode mnie. To bez znaczenia. Wszystko było bez znaczenia. Moja egzystencja była pozbawiona znaczenia.
Cały świat był pozbawiony znaczenia.
Przyciskałem czoło do kolan, zastanawiając się, jak długo jeszcze będę w stanie to znosić. Może to było bezsensowne. Może jeśli moja próba i tak była skazana na niepowodzenie, powinienem przestać się torturować i po prostu wrócić...
Ten pomysł był tak pobudzający, tak ożywczy - jakby te słowa zawierały w sobie silny środek znieczulający, zmiatający z powierzchni ziemi tę górę cierpienia, pod którą byłem zakopany - że sprawił, iż wziąłem głębszy oddech, a świat zawirował mi przed oczami.
Mógłbym stąd odejść, mógłbym wrócić.
Twarz Belli, zawsze ukryta pod moimi powiekami, uśmiechnęła się do mnie.
To był zapraszający uśmiech, uśmiech pełen przebaczenia, ale nie wywołał on takiego efektu, jakiego prawdopodobnie spodziewała się moja podświadomość.
Oczywiście, że nie mogłem wrócić. Czymże było moje cierpienie w porównaniu z jej szczęściem? Powinna móc się uśmiechać, wolna od strachu i wszelkich zagrożeń. Wolna od tęsknoty za przyszłością bez duszy. Zasługiwała na coś więcej. Zasługiwała na kogoś lepszego ode mnie. Kiedy opuści już ten świat, pójdzie do miejsca, do którego miałem zakaz wstępu, nieważne jakie życie prowadziłem na ziemi.
Myśl o tej ostatecznej rozłące była dużo silniejsza niż ból, który do tej pory odczuwałem. Zadrżałem. Kiedy Bella pójdzie do miejsca, do którego należała, a ja nie, nie będę już przeciągał dłużej swojego życia. Będę potrzebował zapomnienia. Będę potrzebował ulgi.
To była moja nadzieja, ale nie miałem na to żadnych gwarancji. Spać - i śnić może? Ha, tu się pojawia przeszkoda, zacytowałem. Nawet gdy stanę się popiołem, czy wciąż będę odczuwać męki po jej stracie?
Ponownie wstrząsnęły mną dreszcze.
A poza tym, do diabła, obiecałem. Przyrzekłem jej, że nie pojawię się już nigdy więcej w jej życiu. Nie zamierzałem cofnąć danego słowa. Nie mógłbym choć raz zrobić czegoś dla jej dobra? Czegokolwiek?
Myśl o powrocie do pochmurnego miasteczka, które już na zawsze pozostanie moim prawdziwym domem na tej planecie znów zaświtała mi w głowie.
Tylko, żeby sprawdzić. Tylko, żeby upewnić się, że jest bezpieczna i szczęśliwa. Nie po to, by się wtrącać. Nigdy by się nie dowiedziała, że tam byłem...
Nie. Do diabła, nie.
Telefon znów zaczął wibrować.
- Niech to szlag - warknąłem.
Mógłbym tym odwrócić swą uwagę, pomyślałem. Otworzyłem telefon i skojarzyłem numer. Od pół roku nie przeżyłem takiego szoku.
Po co Rosalie miałaby do mnie dzwonić? Była prawdopodobnie jedyną osobą, która cieszyła się z mojej nieobecności.
Musiało się stać coś naprawdę poważnego, skoro chciała ze mną rozmawiać. Zmartwiony o swoją rodzinę, odebrałem telefon.
- Co? - spytałem spięty.
- Och, wow. Edward odebrał telefon. Czuję się zaszczycona.
Gdy tylko usłyszałem ton jej głosu, wiedziałem, że z rodziną wszystko w porządku. Musiała być po prostu znudzona. Trudno było domyśleć się motywów jej postępowania bez wglądu w jej myśli. Postępowanie Rosalie nigdy nie miało dla mnie sensu. Jej działania wynikały z najbardziej zawiłych rodzajów logiki.
Zatrzasnąłem telefon.
- Zostaw mnie w spokoju - wyszeptałem do nikogo.
Oczywiście telefon od razu znów zaczął wibrować.
Będzie do mnie wydzwaniała, póki nie przekaże mi tej wiadomości, która miała mnie zirytować? Prawdopodobnie. Ta gra nie znudziłaby się jej przez kilka miesięcy. Rozważyłem w myślach pomysł, by pozwolić jej wciskać przycisk powtórnego wybierania numeru przez następne pół roku... a potem westchnąłem i znów odebrałem telefon.
- Streszczaj się.
Rosalie zaczęła wyrzucać z siebie słowa.
- Pomyślałam, iż chciałbyś wiedzieć, że Alice jest w Forks.
Otworzyłem oczy i wpatrzyłem się w spróchniałe drewniane belki oddalone trzy cale od mojej twarzy.
- Co? - Mój głos był pusty i wyprany z wszelkich emocji.
- Wiesz, jaka jest Alice - myśli, że wszystko wie. Jak ty. - Rosalie zachichotała bez cienia wesołości. Jej głos przybrał bardziej nerwowy ton, jakby nagle była niepewna tego, co robiła.
Ale moja wściekłość utrudniała mi przejmowanie się tym, jaki problem miała Rosalie.
Alice przyrzekła mi, że podporządkuje się mojemu postanowieniu w odniesieniu do Belli, mimo że nie zgadzała się z moją decyzją. Obiecała, że zostawi Bellę w spokoju... przynajmniej, póki ja też się do tego stosowałem. Najwyraźniej uznała, że w końcu ulegnę. Może miała rację.
Ale nie uległem. Jeszcze. Więc co robiła w Forks? Zapragnąłem skręcić jej ten chudy kark. Nie żeby Jasper pozwolił mi zbliżyć się na tyle do niej, gdyby wychwycił ten podmuch furii wzbierającej we mnie...
- Jesteś tam jeszcze, Edward?
Nie odpowiedziałem. Ścisnąłem czubkami palców nasadę nosa, zastanawiając się, czy wampir może dostać migreny.
Z drugiej strony, jeśli Alice już i tak wróciła...
Nie. Nie. Nie. Nie.
Obiecałem. Bella zasługuje na lepsze życie. Obiecałem. Bella zasługuje na lepsze życie.
Powtarzałem te słowa jak mantrę, próbując oczyścić umysł z kuszącego widoku ciemnego okna Belli. Wejścia do mojego jedynego sanktuarium.
Bez wątpienia musiałbym się płaszczyć, gdybym wrócił. Nie przeszkadzałoby mi to. Mógłbym szczęśliwie spędzić następne dziesięciolecie na kolanach, gdybym był z nią.
Nie, nie, nie.
- Edward? Obchodzi cię chociaż, czemu Alice tam jest?
- Nieszczególnie.
Głos Rosalie poweselał trochę, bez wątpienia była zadowolona, że wymusiła na mnie odpowiedź.
- Cóż, właściwie, to ona nie łamie zasad. Rozumiesz, ostrzegałeś nas tylko przed tym, by trzymać się z daleka od Belli, tak? Reszta Forks się nie liczy.
Zamrugałem powoli. Bella wyjechała? Moje myśli skupiły się na tej niespodziewanej wiadomości. Jeszcze nie ukończyła szkoły, więc musiała wrócić do matki. To dobrze. Będzie żyła tam, gdzie jest mnóstwo słońca. To dobrze, że była w stanie zostawić za sobą cienie przeszłości.
Spróbowałem przełknąć ślinę, ale nie potrafiłem.
Rosalie wydała z siebie nerwowy chichot.
- Więc nie musisz się wściekać na Alice.
- W takim razie po co do mnie dzwonisz, Rosalie, jeśli nie po to, by wpędzić Alice w kłopoty? Po co zawracasz mi głowę? Eh!
- Czekaj! - zawołała, dobrze wyczuwając, że miałem zamiar przerwać połączenie. - To nie dlatego dzwoniłam.
- Więc po co? Mów szybko i zostaw mnie w spokoju.
- Cóż... - zawahała się.
- Wyduś to z siebie, Rosalie. Masz dziesięć sekund.
- Myślę, że powinieneś wrócić do domu - powiedziała w pośpiechu. - Jestem zmęczona Esme, która się ciągle smuci, i Carlisle’em, który się nigdy nie śmieje. Powinieneś się wstydzić tego, co im zrobiłeś. Emmett ciągle za tobą tęskni i to mi działa na nerwy. Masz rodzinę. Dorośnij w końcu i przestań myśleć tylko o sobie.
- Ciekawa rada, Rosalie. Pozwól, że ci opowiem o tym, jak to kocioł przygarniał garnkowi...
- Ja myślę o nich, w przeciwieństwie do ciebie. Nie obchodzi cię, jak bardzo ranisz Esme, nie mówiąc już o innych? Kocha cię bardziej niż resztę nas, wiesz o tym. Wracaj do domu.
Nie odpowiedziałem.
- Sądziłam, że gdy cała ta sprawa z Forks się skończy, zapomnisz o tym.
- Forks nigdy nie było problemem, Rosalie - powiedziałem, starając się być cierpliwym. To, co powiedziała o Esme i Carlisle’u poruszyło we mnie czułą strunę. - Tylko dlatego że Bella - trudno było wypowiedzieć jej imię na głos - wyprowadziła się na Florydę, to wcale nie znaczy, że będę w stanie... Zrozum, Rosalie. Naprawdę mi przykro, ale, zaufaj mi, to by nikogo nie uszczęśliwiło, gdybym tam był.
- E...
Znowu. Znowu to wahanie.
- Czego mi nie mówisz, Rosalie? Czy z Esme wszystko w porządku? A z Carlisle’em?
- Nic im nie jest. Po prostu... cóż, nie powiedziałam, że Bella się wyprowadziła.
Nie odezwałem się. Powtórzyłem w myślach naszą rozmowę. Tak, Rosalie powiedziała, że Bella się wyprowadziła. Powiedziała: „...ostrzegałeś nas tylko przed tym, by trzymać się z daleka od Belli, tak? Reszta Forks się nie liczy.” A potem: „Sądziłam, że gdy cała ta sprawa z Forks się skończy.”Więc Bella nie była w Forks. Co miała na myśli, mówiąc, że Bella się nie wyprowadziła?
I znów Rosalie wyrzucała z siebie słowa w pośpiechu, tym razem prawie ze złością.
- Nie chcieli ci powiedzieć, ale ja uważam, że to głupie. Im szybciej się z tym uporasz, tym szybciej wszystko wróci do normy. Po co miałbyś się szwędać po mrocznych zakamarkach tego świata, gdy nie ma takiej potrzeby? Możesz już wracać do domu. Możemy znów tworzyć rodzinę. To koniec.
Wydawało się, że mój umysł przestał pracować. Nie rozumiałem tego, co mówiła. Wyglądało na to, że było coś bardzo oczywistego w jej słowach, ale nie miałem pojęcia co. Mój mózg przetwarzał te informacje, układając z nich dziwne wzory. Absurdalne.
- Edward?
- Nie rozumiem, co do mnie mówisz, Rosalie.
Długie milczenie, długości kilku uderzeń ludzkiego serca.
- Ona nie żyje, Edwardzie.
Jeszcze dłuższe milczenie.
- Tak mi... przykro. Mimo to uważam, że miałeś prawo się dowiedzieć. Bella... rzuciła się z klifu dwa dni temu. Alice widziała to, ale było już zbyt późno, by coś zrobić. Chociaż myślę, że pomogłaby, łamiąc dane słowo, gdyby tylko miała czas. Wróciła, by zrobić co w jej mocy, aby pomóc Charliemu. Wiesz, że ona zawsze troszczyła się o niego...
Telefon zamarł. Potrzebowałem kilku sekund, by uświadomić sobie, że go wyłączyłem.
Siedziałem w ciemności przez bardzo długą chwilę. Wydawało mi się, że czas się skończył. Jakby wszechświat się zatrzymał.
Powoli, poruszając się jak staruszek, włączyłem z powrotem telefon i wybrałem jedyny numer, pod który przyrzekłem sobie, że już nigdy więcej nie zadzwonię.
Gdyby ona odebrała, rozłączyłbym się. Jeśli to będzie Charlie, zdobędę postępem informację, na której mi zależało. Udowodnię, że to był tylko chory żart Rosalie, a potem powrócę do swojej nicości.
- Dom państwa Swan - odezwał się głos, którego nigdy przedtem nie słyszałem. Ochrypły, głęboki męski głos, ale mimo to należący do kogoś młodego.
Nie zastanawiałem się nad tym, co to może oznaczać.
- Mówi doktor Carlisle Cullen - przedstawiłem się, perfekcyjnie naśladując głos ojca. - Mogę rozmawiać z Charliem?
- Nie ma go tutaj - odparł głos, mgliście zaskoczył mnie pobrzmiewający w nim gniew. Te słowa były niemalże warknięciem. Ale to nie miało znaczenia.
- W takim razie gdzie on jest? - zapytałem, tracąc cierpliwość.
Nastąpiło krótkie milczenie, jakby nieznajomy chciał zataić tę informację przede mną.
- Jest na pogrzebie - odpowiedział w końcu chłopak.
Ponownie zatrzasnąłem telefon.
* cytat z Hamleta, ze słynnego monologu „Być albo nie być” w przekładzie mistrza Barańczaka. |
Post został pochwalony 27 razy
Ostatnio zmieniony przez Luthien dnia Pon 16:24, 28 Lip 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
|
|
vampire_lover
Dobry wampir
Dołączył: 16 Lut 2008
Posty: 696 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 41 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Pon 12:28, 28 Lip 2008 |
|
Ahh, przedsmak MS :D Świetny fragment |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
vanja89
Wilkołak
Dołączył: 10 Cze 2008
Posty: 105 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Tychy
|
Wysłany:
Pon 12:35, 28 Lip 2008 |
|
Luthien... podziwiam Cię... ten "dodatek"... Jejku genilany! No ja nie wiem co mam poeiwiedzieć... Z zapartym techem to czytałam... i łzy w oczach miałam... ja już chcę MS... umysł Edwarda jest baaardzo interesujący... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Iskierka
Nowonarodzony
Dołączył: 05 Cze 2008
Posty: 41 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Aż tak Cię to dręczy?
|
Wysłany:
Pon 12:39, 28 Lip 2008 |
|
Świetny fragment jak Stephenie Meyer napisze KwN z punktu widzenia Edwarda to pewnie umieści ten fragment. Jeśli wogóle napisze KwN z punktu widzenia Edzia. :( Bardzo smutny ten kawałek. Szkoda mi Edwarda, że tyle czasu się męczył i to bez przerwy, bez snu. Po raz kolejny mam ochotę zabić Jacoba za to, że odebrał ten durny telefon! Przez niego Edward chciał się zabić. A tak wielka strata byłaby straszna. Nawet nie chcę o tym myśleć! |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Iskierka dnia Pon 12:40, 28 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Luthien
Dobry wampir
Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 1528 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 113 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Dark Blue Tennessee
|
Wysłany:
Pon 13:49, 28 Lip 2008 |
|
Stephanie nie napisze KwN z punktu widzenia Edwarda, bo stwierdziła, że byłby zbyt dobijający. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
vanja89
Wilkołak
Dołączył: 10 Cze 2008
Posty: 105 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Tychy
|
Wysłany:
Pon 13:52, 28 Lip 2008 |
|
No i ma całkowitą rację, że byłby zbyt dobijający... Jak dl amnie to nawet KwN z punktu widzenia Belli jest dobijającą ksiażką... Co nie zmienia faktu, ze i tak mi się podoba... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Bells
Wilkołak
Dołączył: 25 Lip 2008
Posty: 130 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Pon 16:17, 28 Lip 2008 |
|
To było świetne! To najlepzy z tych wszystkich fragmentów. Chociaż nie został on wycięty, to chyba można go tak nazwać... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Eunika
Gość
|
Wysłany:
Pon 16:21, 28 Lip 2008 |
|
Wow, świetny ten fragment. Dobrze, że Meyer to napisała. :) |
|
|
|
|
Marta1
Dobry wampir
Dołączył: 02 Sty 2008
Posty: 967 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Wroocław
|
Wysłany:
Pon 18:57, 28 Lip 2008 |
|
A ja chcę NM z punktu widzenia Edwarda, o. :( |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Bells
Wilkołak
Dołączył: 25 Lip 2008
Posty: 130 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Pon 19:02, 28 Lip 2008 |
|
Ja też bym chciała... to by było dobiające, ale przecież i tak z gótry bym wiedziała, że dobrze się skończy :D A po drugie jestem ciekawa wszystkiego co czuł i myślał i co o tym myśleli wszyscy Cullenowie... a że Edward czyta im w myślach, pewnie byśmy się dowiedzieli... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Marta1
Dobry wampir
Dołączył: 02 Sty 2008
Posty: 967 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Wroocław
|
Wysłany:
Pon 19:07, 28 Lip 2008 |
|
Co wy ludzie zapomnieliście o czymś takim jak opcja pochwalenia posta??
Bo tyle tu postów, a pochwaliłam jako pierwsza i jedyna, nooo :P |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Pon 19:11, 28 Lip 2008 |
|
aaa a a kurcze ja to chce juuuz!! :(
"Ścisnąłem czubkami palców nasadę nosa, zastanawiając się, czy wampir może dostać migreny. "
Fajne ^^ |
|
|
|
|
fanaberia
Człowiek
Dołączył: 28 Lip 2008
Posty: 81 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Pon 19:43, 28 Lip 2008 |
|
To jest niesamowite! Powinnyśmy cię na rękach nosić, za to, że tłumaczysz te fragmenty. Jesteś genialna ;>
Dodałam pochwałę. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Wto 0:28, 29 Lip 2008 |
|
umarłam.
normalnie umarłam. |
|
|
|
|
iskra
Zły wampir
Dołączył: 03 Mar 2008
Posty: 430 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 21:45, 29 Lip 2008 |
|
Luthien...kocham Cię :D Te fragmenty są genialne. Zwłaszcza dwa ostatnie. Niezliczoną ilość razy zastanawiałam się jak wyglądała rozmowa tel. między Rosalie a Edwardem. Wyszło bardziej ostro niż się spodziewałam. Tak samo zastanawiałam się nad tym gdzie Edward był i co robił "kiedy go nie było". No i proszę SM odsłoniła rąbka tajemnicy. Czekam na więcej ;>
Hmm...i ciekawe na jakiej podstawie wycinają te fragmenty. Wg mnie, przynajmniej niektóre mogły zostać. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Bells
Wilkołak
Dołączył: 25 Lip 2008
Posty: 130 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Śro 10:56, 30 Lip 2008 |
|
Ten ostatni nie był wycięty - to był taki dodatek od Stephenie Meyer :D No bo w sumie nie miała jak umieścić go w książce. Wszystkie rozdziały są pisane w punktu widzenia Belli, a tu nagle jeden, i to tak gdzieś w połowie książki, w punktu widzenia Edwarda? :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
vampire_lover
Dobry wampir
Dołączył: 16 Lut 2008
Posty: 696 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 41 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Śro 12:42, 30 Lip 2008 |
|
Nie sądzę, żeby ktokolwiek narzekał gdyby go umieściła Ciekawa jestem, czy autorka zamieści na swojej stronie takie same fragmenty dotyczące BD. Może ślub z punktu widzenia Edwarda? :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Briallen
Wilkołak
Dołączył: 29 Lip 2008
Posty: 111 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 13:09, 30 Lip 2008 |
|
Ze wszystkich fragmentów, które dotychczas przeczytałam, najbardziej mi sie podoba ten drugi, "Narkotyki". Chociaż popieram, do książki, a szczególnie do tego momentu, gdzie miał być, ten kawałek zwyczajnie nie pasuje.
Ale od początku.
Pierwsza scena, "Badminton" podobała mi się średnio. Właściwie, lepszym stwierdzeniem byłoby, że ani grzeje, ani chłodzi. Bella jaka jest wszyscy wiedzą, a SM nie raz pisała o jej niezdarności. O drugiej już pisałam. Natomiast trzecia, o Emmecie mnie zaintrygowała. Trochę żałuję, że SM skupia się tak bardzo na Belli, Edwardzie, no i Jake'u. Chciałabym coś wiedzieć o pozostałych postaciach, lepiej je poznać i zrozumieć ich takie czy inne postępowanie. Emmett nigdy nie był dla mnie zagadką, a przez ten fragment zaczęłam się zastanawiać jaki był w swoim ludzkim życiu. Szkoda, że SM go wycięła.
Natomiast "Wiadomość od Rosalie" jest chyba najciekawszym ze wszystkich kawałków. Najbardziej mnie cieszy to, że sprawa jest przedstawiona z perspektywy Edwarda; teraz naprawdę bym chciała, żeby SM napisała pozostałe części z jego punktu widzenia. Jedyne, co mi przeszkadza, to to, że Rosalie wyszła tutaj na wielką wredotę. Ale cóż, nie można mieć wszystkiego.
Dziękuję za te tłumaczenia i życzę Weny do następnych,
Brial |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Negri
Wilkołak
Dołączył: 05 Cze 2008
Posty: 151 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Łódź
|
Wysłany:
Śro 13:18, 30 Lip 2008 |
|
Briallen napisał: |
O drugiej już pisałam. Natomiast trzecia, o Emmecie mnie zaintrygowała. Trochę żałuję, że SM skupia się tak bardzo na Belli, Edwardzie, no i Jake'u. |
To oni w koncu sa glownymi bohaterami
Briallen napisał: |
Chciałabym coś wiedzieć o pozostałych postaciach, lepiej je poznać i zrozumieć ich takie czy inne postępowanie. Emmett nigdy nie był dla mnie zagadką, a przez ten fragment zaczęłam się zastanawiać jaki był w swoim ludzkim życiu. Szkoda, że SM go wycięła. |
To nie Stephanie wyciela te fragmenty lecz wydawca.
Briallen napisał: |
Jedyne, co mi przeszkadza, to to, że Rosalie wyszła tutaj na wielką wredotę. Ale cóż, nie można mieć wszystkiego. |
Rosalie jest wredna osoba, bo natura uraczyla ja ponadprzecietna uroda. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Briallen
Wilkołak
Dołączył: 29 Lip 2008
Posty: 111 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 13:31, 30 Lip 2008 |
|
Masz rację Negri, są głównymi bohaterami, ale mimo wszystko, trochę głupio koncentrować się na nich przez całe trzy tomy. Myślę, że warto byłoby napisać coś o innych postaciach, a nie dawać nam tylko ich szkic. Jednak z drugiej strony czytelnik może uzupełnić sobie wszystkie dziury według swojego uznania... I tak źle i tak niedobrze. Jeżeli chodzi o wycięty fragment, to zgadzam się, mój błąd. Co do Rosalie: stwierdzenie, że jej nieprzyjemny charakter bierze się stąd, iż jest piękna nie jest dla mnie dobrym uzasadnieniem. Zresztą, wiemy poniekąd skąd bierze się jej zgorzknienie i dokuczliwość. SM napisała, że Rose jest po prostu nieszczęśliwa będąc wampirem. Wydaje mi się, że dlatego, może całkiem nieświadomie, psuje życie innym. No, ale to już inny temat. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|