|
Autor |
Wiadomość |
Rudaa
Dobry wampir
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 684 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 102 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dzwonnica Notre Dame
|
Wysłany:
Śro 11:47, 12 Maj 2010 |
|
Pojedynkują się: Cornelie i rani
Forma: miniatura
Długość: od 3 do 5 stron
Temat: dowolny
Chcemy: Carlisle jako człowieka, smutek, krew, las, rozmyślenia na temat dowolnej filozofii, chmur, narracji pierwszoosobowej, kobiety - własna postać, najlepiej żeby rzecz działo się w dowolnej epoce wyłączając współczesność
Nie chcemy : łez, sfory, Belli, żalu, sukni i nachalnego romantyzmu
Termin: dwa tygodnie // 11 maja
Beta: bez
DATA ZAKOŃCZENIA: 26 maja
Pojedynki oceniamy według schematu:
Pomysł: 5 pkt.
Styl: 7 pkt.
Spełnienie warunków: 3 pkt.
Postacie: 5 pkt.
Ogólne wrażenie: 5 pkt.
Punkty przyznawane w innej punktacji nie będą liczone.
Ponadto proszę oceniających o zapoznanie się z warunkami oceniania. Te parę minut nikogo nie zbawi, a mi ułatwi pracę.
Tekst A
Bycie i czas
Gdybyś mogła wybrać własne miejsce, ulubiony zakątek świata, w którym chciałabyś spędzić życie, jedno jedyne najwspanialsze miejsce, które odzwierciedlałoby wszystko, o czym kiedykolwiek marzyłaś, gdzie by się ono znajdowało? Na ziemi pełnej zielonych punktów, pełnej łąk i domostw? W niebie, gdzie chmury utrzymują idealne piedestały wypełnione antycznymi kolumnami i rzeźbami półnagich mężczyzn? W piekle, najgorętszym zakątku niewiedzy ludzkiej, która w swych ograniczeniach dalej potrafi być czymś wspaniałym? Gdzie znalazłabyś drogę, która dzisiaj prowadzi schodami do góry, a jutro w dół? Zatrzymałabyś się w połowie czy brnęła dalej ścieżką utkaną z marzeń i brutalnej rzeczywistości? Zawsze wierzyłem, że wybrałabyś jedną z tych, które na końcu jaśnieją słońcem.
Unosiłem się w powietrzu napełnionym zapachem wszechświata. Unosiłem się, czując niesamowitą lekkość kończyn, umysłu i własnej duszy. Słyszałem w głowie cichy śpiew ptaków, które zacieśniały wokół mnie kółko i delikatnie opierały dzioby o ramię, prosząc o wyzwolenie z kajdan bycia jedynie istotą o barwnych skrzydłach. Nie widziałem nic prócz majaczących wokół gwiazd, które jaśniejąc coraz mocniej, sprawiały wrażenie misternej siatki pełnej światła, która powoli zbliżała się do mnie, otaczając z każdej strony swoją wolą. Uśmiechnąłem się lekko. Powieki opadały, rzucając cienie na blade policzki, gdy dryfowałem wśród niepojętej materii życia. Widziałem i słyszałem więcej, niż byłem w stanie zarejestrować. Nie istniał czas, sekundy i minuty przestały odliczać przesypujący się przez piasek upadek, który prędzej czy później musiał nastąpić.
Światło przenikało ciało, docierając do każdej komórki, oddychając w niej, tworząc nowe sploty pełne promieni i życia.
Otworzyłem oczy, by zobaczyć przed sobą las. Las tętniący, las pełen energii, las utkany z materii i radości.
Zieleń lśniła i uśmiechała się, jakby spoglądała na każdego ze swojego miejsca i wiedziała, że jest piękna, że jest potrzebna. Wtulała się w swoich pobratymców, tworząc rozległą pajęczynę, która odznaczała się na tle całości.
Poukładane w rzędach drzewa pochylały swoje korony, podnosiły gałęzie, wypuszczały młode listki, które oddychały świeżością. Oddychały życiem, które właśnie tutaj, w tym momencie, było jedyną nadzieją na coś dobrego.
Unoszony przez wiatr, przepływałem między cudowności Matki Natury, widząc, że rzeczywiste piękno nie zawsze oznacza coś ludzkiego.
Wyciągnąłem dłoń, by dotknąć wilgotnej ziemi, poczuć ją w palcach, jakby sama wrastała we mnie milionem życiodajnych atomów, które powoli rozeszłyby się po układzie.
Wchłaniałem ją w siebie, przymykając oczy i zaciskając dłonie.
- Gdybyś mogła być tutaj, na Ziemi, cieszyć się i uśmiechać, biegać wśród łąk i rosnąć na moich oczach. Mogłabyś być księżniczką dla tych, którzy tu zostali. Mogłabyś być nadzieją dla tych, którzy odeszli.
Wybrałabyś różę, która prosząco wyciągnęłaby w twoją stronę łodygę, czekając, aż zamkniesz ją w swoich dłoniach i wyszeptasz czułe słowa. Czekałaby na ciebie jak na deszcz, na upragnione słońce niosące ze sobą dar istnienia.
Gdybyś mogła tu być, stałabyś się promieniem. Chodzącym ideałem pełnym ciepła. Gdybyś tylko mogła…
Chmury znikały. Bladoniebieskie obłoki sunące po niebie przypominały delikatny puch, który przy najmniejszym ruchu rozpływa się w niebycie. Choć nawet niebyt sam w sobie posiada bycie. Często zastanawiałem się nad tymi, którzy stali nade mną. Nad tymi, co myśleli głębiej i mocniej, niż ktoś inny. Nad byciem i ryzykiem. Wiedziałem, że samo istnienie jest odpowiedzią na coś z góry nam dane. Człowiek jest stworzony z ryzyka i woli. Jest stworzony po to, by konwersować z byciem.
Teraz, gdy chmury nad głową rozpływają się, wtapiając w rzeczywistość, nie było granicy horyzontu.
Każda bariera została pokonana, a unoszenie nad powierzchnią stawało się coraz trudniejsze, nawet teraz, gdy cały umysł pochłonięty był wspomnieniem życia, którego nie miałem, a pragnąłem posiadać. Wspomnieniem, które zawsze gościło w duszy, nieujawnione i skryte przed światem.
- Pamiętasz, prawda? Ten dzień, gdy upadłaś. Potłukłaś sobie kolana. Krew sączyła się z nich niczym woda. Nie wiedziałem, co mam zrobić. Nie wiedziałem, jak ci pomóc. A ty tylko spojrzałaś na mnie swoimi dużymi oczyma i przytuliłaś się.
Pamiętam ten dzień, gdy dorosłaś. Gdy nie byłaś już poobijanym dzieckiem w spódniczce, tylko kobietą. Kobietą pewną siebie.
Stała w progu. Piękno objawiało się nie tyle w jej sylwetce, co w twarzy, pełnej wewnętrznego ciepła. Zdawała się być aniołem zesłanym na ziemię, by pomagać innym. Aniołem pełnym miłości. Jej kruczoczarne włosy związane w kucyk. Jej oczy – błyszczące i głębokie, niebieskie jak tafla wody. Jej małe, zgrabne dłonie. Jej uśmiech, delikatny i rozkwitający. Jej energia, którą rozsiewała wokół siebie.
Widziałem to wszystko w duszy. Widziałem ją, jakbyśmy rozstali się dopiero wczoraj. Widziałem, jak kładę ją do snu i śpiewam kołysanki. Widziałem, jak wyprawiam ją do szkoły i wysyłam na studia. Widziałem jej radosne spojrzenie i łzy, które do dzisiaj przypominały mi rosę osiadającą na trawie.
Snułem się w korytarzach – ciemność i jasność była równie przyjazna, co nienawistna. Gdy dryfowałem w świecie wspomnień, nie wiedziałem, co jest rzeczywistością, a co urojonym kłamstwem.
Chmury. Las. Ona.
Ona. Chmury. Las. Krew. Życie wypełnione smakiem lodów waniliowych. Sen i udręka z niepokoju.
Otworzyłem oczy i ujrzałem – nie tyle postać, co jasną łunę. Zbliżała się do mnie powoli. Wyciągnąłem dłonie, które poczęły świecić w blasku zbliżającej się istoty.
Bycie jest tylko bytem, niczym więcej, niczym mniej.
- Czy to ty? – spytałem cicho, wiedząc, że z moich ust nie wydobył się żaden dźwięk. To tylko myśli, szybujące wraz ze mną w nieznanych światach, zapomnianych krainach, które już dawno zniknęły ze wszystkich map.
Stanęła przede mną, promieniejąc. Dotknęła mojej twarzy i uśmiechnęła się lekko. Jej dłonie były ciepłe i miękkie, gdy przywarła nimi do pobladłej twarzy.
- Ja. Czas wrócić do domu…
W tym momencie czas zatrzymał się, nie było go, zniknął w odmętach wiedzy i istnienia i przez krótką chwilę czułem, że nie jestem już sam. Nie teraz. Nie w tej minimalistycznej sekundzie, która mogłaby trwać dłużej.
Byłem z nią. Moim aniołem. Moim życiem. Ciepłem, które wtapiało się w moje wysuszone żyły i sprawiało, że na nowo zaczęły oddychać. Nie tylko moim własnym ciałem.
- Gdybyś mogła tu być, powiedziałbym, że dostałem od świata wszystko. Dostałem nawet więcej. I może właśnie ta prawda jest tym, co trzymało mnie tutaj tak długo?
Czekałbym na ciebie choćby do końca wszystkich dziejów, gdybym wiedział, że przyjdziesz, położysz swoją małą dłoń na moim ramieniu i powiesz:
- Tato, jestem tutaj.
I wtedy wiedziałbym, że niebo istnieje.
Cóżeś zrobił, ty, co - tak sam! -
Szlochasz w żałości,
Cóżeś zrobił, ty, coś tak sam,
Ze swej młodości?***
Ale nieba nie było. Jedynie smutne urojenia i pragnienia, które od zawsze znały do mnie drogę. Nieważne było, kim jestem i jak się nazywam. Nieważne było, gdzie mieszkałem. Liczyło się to, że to urojenie znalazło mnie zawsze, gdziekolwiek bym nie był.
- Carlisle… - usłyszałem w głowie. Czuły głos szepczący imię, które zapomniałem. Imię, które wymazałem z pamięci.
- Obudź się.
Ale sen nadal był snem. A ja nie widziałem nic, prócz mojego anioła stróża.
- Czy jeszcze cię zobaczę?
Uśmiech i dłoń na moim ramieniu. I zapach dojrzałych truskawek. I wspomnienie bycia ojcem – prawdziwym, pełnoprawnym ojcem, który przegania demony i potwory spod łóżka. Ojcem, który nie widzi nic, po za tą małą, cudowną istotą, która biega wokoło i krzyczy albo płacze, śmieje się lub śpi.
Czas nie był ważny. Nic nie było.
-Jesteś w domu.
Jak delikatny puch poczułem te słowa. Jakby wdzierały się we mnie. Drażniły i wabiły zarazem. Jakby siłą pchały mnie w stronę jaśniejącej postaci.
Gdybyś była… Powiedziałbym, że cię kocham. Powiedziałbym, że nie ma na świecie nic wspanialszego od twojego uśmiechu. Nie ma nic cudowniejszego od widoku twojego szczęścia.
Gdybyś była… Najprawdopodobniej nie byłbym w stanie powiedzieć nic. Jedynie przytuliłbym cię i pocałował w czoło. Milcząc. Smakując chwilę. Kochając cię.
Wyciągnąłem dłonie i chwyciłem snop światła, tego przejrzystego, palącego światła, które wcale nie było gorące, a ciepłe. Pełne pozytywnych wibracji.
Czułem, jak coś mnie powoli ciągnie, delikatnie i miarowo, przyciąga w stronę jeszcze większej jasności.
Aż w końcu dotarłem.
A ty byłaś. Byłaś cudowna i uśmiechnięta. Jak zawsze. Czekałaś na mnie w przedsionku, wyciągając dłonie. Czekałaś. A mi wydawało się, że świat nie ma dla mnie nic więcej do zaoferowania. Byłaś tam…
- Tato – wyszeptałaś cicho, rzucając mi się na szyję.
Nie mogłem opanować drżenia. Smutek, który czułem wcześnie, zniknął, szybciej niż mogłem się spodziewać.
- Jesteś w domu.
Przestałem dryfować. Ulotność i urojenia, rzeczywistość i piękno – to wszystko rozmyło się, gdy dotarłem do miejsca, w którym powinienem się znaleźć. Do miejsca, gdzie była ona.
Moja córka.
*** Paul Verlaine – (*** Niebo widać przez dachu kąt)
Tekst B
Phir milenge
Phir Milenge – w hindi „Do zobaczenia”
Indie, Bengal Zachodni, Kalkuta, rok 1770.
Stałem u brzegu Gangesu – świętej rzeki. Patrzyłem jak kapłan rzuca prochy w nurt rzeki. Obok stała zasuszona staruszka w białym sari i patrzyła szklanym wzrokiem w dal. Jeszcze dalej, młoda kobieta zanurzała niemowlę, by oczyścić je z wszelkich grzechów. Odwieczny krąg życia i śmierci.
- Nad czym pan myśli? - usłyszałem szorstki głos zza moich pleców.
- Zastanawiam się majorze, czemu ta rzeka jest taka ważna dla tutejszych mieszkańców – odpowiedziałem, spoglądając w dal.
- Nie tylko dla nich doktorze, ale dla całych Indii. Co roku przyjeżdżają tu setki osób, by się modlić i wysypywać prochy zmarłych do wody. Zna pan historię powstania Gangesu?
- Niestety, nie. Jestem tu dopiero od tygodnia i mam sporo pracy przy chorych. Sam pan wie, majorze.
-Niech więc pan słucha. Jak głosi mit, żył niegdyś na ziemi król Sagara, szczęśliwy ojciec sześćdziesięciu tysięcy synów. Pewnego dnia, Sagara wysłał swoich potomków na poszukiwanie konia, którego – w czasie, gdy się modlił – porwał mu bóg Indra. Niestety, wypełniając polecenie ojca, synowie nierozważnie przeszkodzili w medytacji mędrcowi Kapili, który, zagniewany, spalił ich swoim spojrzeniem. Następca Sagary, król Bhagirathi, ubłagał bogów, aby na ziemię zstąpiła bogini Ganga i oczyściła prochy młodzieńców swymi wodami. Bóg Brahma zgodził się i nakazał Gandze opuścić niebo, a bóg Śiwa przechwycił ją w swe włosy i złagodził impet upadku. Odtąd świętymi wodami oczyszcza prochy ludzi i wyzwala ich od grzechów, pozwalając osiągnąć świętość i mokszę – wyzwolenie z kręgu wcieleń.
Byłem oczarowany tą opowieścią. Nagle, ten kapłan i ta rzeka, nabrały dla mnie zupełnie innego znaczenia.
- To jest oczywiście tylko opowieść, jednak Hindusi w nią wierzą i odbywają tu pielgrzymki. W Mahabharacie* możemy przeczytać: „Jeżeli kości człowieka omyją wody Gangesu, to będzie on przebywać z honorami w niebiosach” To dla nich miejsce rozgrzeszenia, oczyszczenia z win. Szkoda, że nie było pana tu rok temu, podczas święta Kumbha Mela, kiedy cały brzeg wypełniony był ludźmi. Niesamowity widok.
- Pan naprawdę kocha ten kraj – odparłem.
- Bardzo. Tu znalazłem swój dom. Jestem tu już pięć lat, a nadal mnie zaskakuje. To jest świat pełen kontrastów, niesamowicie fascynujący, którego my Anglicy, nigdy do końca nie zrozumiemy. Dlatego boli mnie to, że tak bardzo uciskamy ten naród. Sam należę do Kompanii, ale staram się, by moi żołnierze traktowali mieszkańców z szacunkiem. Chociaż tyle mogę zrobić. Mam też nadzieję, że pan tu pomoże. Po tej suszy** tyle ludzi umarło z braku pożywienia. Rozpowszechnia się zaraza. W panu nadzieja, doktorze.
- Nie będzie łatwo. Mamy epidemię cholery, która zabrała już naprawdę wiele osób. Kazałem palić wszystkie ciała, nawet niedotykalnych. Na początku mieszkańcy nie chcieli tego robić.
- Niech pan się nie dziwi. Tu panuje system kastowy, jeśli ktoś jest spoza kasty, nie wolno go dotykać. Pobędzie pan tu trochę, to wszystkiego pan się dowie. Na ile pan przyjechał?
- Jeszcze nie wiem. To była dość... nieoczekiwania decyzja.
- Słyszałem o pańskiej stracie. Proszę przyjąć moje najszczersze kondolencje z powodu śmierci żony.
- Dziękuję – powiedziałem, czując narastającą gulę w gardle. - Jeśli pan wybaczy, udam się już na spoczynek. Dobranoc, majorze.
- Dobranoc, doktorze.
***
Zostawiłem go wpatrującego się w wodę i udałem się na krótki spacer. Niedaleko był mały las, do którego okoliczni mieszkańcy chodzili zbierać grzyby. Poszedłem w tamtym kierunku, by trochę porozmyślać. Potrzebowałem chwili samotności.
Nie wiedziałem, że to będzie takie trudne. To, że ilekroć usłyszę kondolencje, będę miał ochotę uciec jak najdalej. Kiedyś każdy dzień wypełniony był radością, teraz czuję tylko smutek i nic poza tym. Wraz z Esme odeszła cała moja radość życia. Czułem się pusty w środku, wypalony. Musiałem zmienić swoje życie, odnaleźć siebie na nowo. Miałam nadzieję, że tu mi się uda.
***
Próbując oczyścić umysł z przykrych wspomnień, wciągnąłem głęboko świeże powietrze. Niedaleko było słychać szum potoku, więc skierowałem się w tamtym kierunku. Drzewa otaczały mnie ze wszystkich stron, przez co miałem wrażenie, że jestem sam na świecie. Szedłem przez dziesięć minut i mym oczom ukazał się strumyk. Był czysty i przejrzysty. Chciałem podejść bliżej, więc wspiąłem się po kamieniach. Okazały się one jednak zbyt śliskie i przewróciłem się, ocierając sobie kostkę o ostrą krawędź. Usiadłem na kamieniu, by oczyścić ranę, jednak krew nadal się sączyła.
- Sahib - ji*** przyłóż ten liść do kostki – usłyszałem nagle za sobą, dźwięczny, delikatny głos.
Gdy się odwróciłem ujrzałem kobietę, na oko trzydziestoletnią, w pięknym błękitnym sari, które połyskiwało w słońcu. Włosy, czarne niczym heban, miała zaplecione w długi warkocz, który spływał jej z ramienia. Była przepiękna, zjawiskowa. Zorientowałam się, że chce mi coś dać. Był to duży liść, wielkości mojej dłoni.
- Ten liść zahamuje krwawienie sahib – ji. Proszę wziąć.
Przyłożyłem sobie do kostki, jednak krwawienie nie ustawało. Kobieta podeszła do mnie i delikatnie przyłożyła jeszcze kilka. Krew momentalnie przestała lecieć.
- Bardzo dziękuję, pani...
- Padmaja,
- Jestem doktor Carlisle Cullen. Ma pani piękne imię, czy coś ono oznacza?
- Tak. W moim języku Padmaja to zrodzona z lotosu. Cieszę się, że pomogłam, teraz muszę już iść sahib-ji.
- Poczekaj! - krzyknąłem i złapałem ją za ramię.
Spojrzała na mnie przerażona i wstrzymała oddech. Wystraszyłem ją.
- Przepraszam bardzo, nie chciałem cię wystraszyć. Masz może ochotę na mały spacer? Chciałbym tylko z kimś porozmawiać.
- Dobrze, sahib -ji – odpowiedziała cicho.
- Proszę, nazywaj mnie Carlisle. Skąd znasz angielski?
- Mój baabul jest Braminem. Nauczył mnie różnych języków i filozofii.
- Baabul? - spytałem skonsternowany.
- Przepraszam, to znaczy ojciec. Niezbyt łatwo mówi mi się po angielsku.
- Jak powiedzieć w hindi bardzo dziękuję?
- Bohot śukriyā
- Bohot śukriyā, Padmaja.
Uśmiechnęła się do mnie nieśmiało, po czym poszła przed siebie, nie bacząc, czy idę za nią. Bransoletki na jej kostkach i ręce brzęczały delikatnie z każdym jej ruchem, przez co nie mogłem jej zgubić. Dogoniłem ją w końcu i szliśmy ramię w ramię.
- Opowiedz mi trochę o swoim ojcu – zagadnąłem.
- Jest najwyższym kapłanem w mieście, Często przychodzą do niego ludzie po poradę. Jest bardzo mądrym człowiekiem i bardzo szlachetnym, Dobry Brahman będzie miał z niego pożytek po śmierci.
- Kim jest Brahman?
- Trudno to wytłumaczyć wam, Europejczykom. Wiesz co to są Upaniszady?
- Nie mam pojęcia.
- Są to teksty filozoficzne, napisane kilkaset lat temu. Jest ich ponad dwieście. Według nich cały świat to tylko maya. Znaczy - ułuda, iluzja. Prawdziwy jest natomiast Brahman, niewidzialna, wszędobylska siła, która podtrzymuje cały wszechświat i jest źródłem każdej rzeczy. To nie jest taki Bóg, jakiego wy znacie. To jest wielka moc, energia świata. Rozumiesz?
- Chyba tak – odparłem zafascynowany. - Proszę, mów dalej.
Padmaja zatrzymała się, a bransoletki znów zabrzęczały. Usiadła na sporym kamieniu, stojącym nieopodal i wpatrując się w szybko biegnące chmury, zaczęła mówić dalej:
- Prawdziwą naturą każdej istoty jest odróżniana od ciała i umysłu Jaźń. My wierzymy, że dusza to oddzielna jaźń, obecna w każdej żywej istocie. Wciela się w kolejnych żywotach, w kolejne ciała, podlegając prawu karmy. Dlatego człowiek, w każdym swoim wcieleniu powinien czynić dobro. Cytując wiersz: ”Bóg nie sprawia, że ktoś cierpi bez powodu ani nie czyni nikogo szczęśliwym bez przyczyny. Bóg jest bardzo sprawiedliwy i daje tobie to, na co zasługujesz."
- Czy to znaczy, że, gdy człowiek umrze, to rodzi się potem w innym ciele? I pamięta kim był?
- Nie, dusza zapomina swoje poprzednie wcielenia. Jednak przez głęboką medytację i modlitwę może sobie coś przypomnieć. Kapłani potrafią przypominać sobie wiele swoich poprzednich wcieleń.
- Czy człowiek może uwolnić się od przechodzenia w następna wcielenia?
- Zajmuje to setki lat, jednak, gdy dusza wypełni już wszystko, co zostało jej przeznaczone, wtedy może osiągnąć mokszę. Wyzwolenie. Do tego każdy człowiek powinien dążyć.
Położyłem się na trawie i wpatrzony w błękitne chmury, rozmyślałem nad tym, co usłyszałem. Urzekła mnie ta opowieść. Na każdym kroku przekonywałem się, że Indie to magiczne miejsce, pełne tajemnic i fascynujących ludzi. Tylko tutaj prosta, wiejska dziewczyna mogła czegoś nauczyć człowieka po studiach. Z każdym dniem kochałem ten kraj coraz bardziej.
Zastanawiałem się nad tym, co powiedziała Padmaja. Czy, jeśli dusza odradza się w nowym ciele, możliwe jest, aby dwie dusze spotkały się jeszcze raz? Musiałem zapytać.
- Padmaja – zacząłem niepewnie. - Czy dwie dusze, które znały się już w jednym życiu, były zakochane, mogą spotkać się w następnym wcieleniu?
Spojrzała na mnie uważnie, jakby próbowała czytać mi w myślach.
- Kogo straciłeś? - spytała po chwili.
- Żonę. Miłość mojego życia.
- Bardzo mi przykro. Co się stało?
- Umarła przy porodzie, razem z dzieckiem, trzy miesiące temu,. Nic nie dało się zrobić. Cieszę się, że byłem przy Esme w jej ostatnich chwilach, że się z nią pożegnałem. Teraz odpowiesz mi na moje pytanie?
- Kiedy dusze są sobie przeznaczone, w każdym wcieleniu będą próbowały się spotkać. Nie zawsze im się to uda, czasem zostaną rozdzieleni, jak ty i twoja żona. Wszystko jest możliwe. Jeśli w tym życiu będziesz czynić dobro, może szlachetny Śiwa cię wynagrodzi.
- Śiwa?
- Jeden z trzech najważniejszych bogów. Tworzy wielką trójcę wraz z Brahmą i Wisznu. Naprawdę, jak na kogoś, kto tu pragnie żyć, mało o nas wiesz.
- Jestem tu dopiero od dwóch tygodni. Można powiedzieć, że uciekłem z Anglii. Nie mogłem już znieść tych ciągłych kondolencji, tego fałszywego okazywania troski.
- Czemu sądzisz, że były fałszywe?
- Bo ludziom z wyższych sfer nie można ufać. Są podstępni i złośliwi. Wiem, że za moimi plecami obwiniali mnie o śmierć Esme. W końcu - byłem lekarzem.
- A ty czujesz się winny?
- Nie – odpowiedziałem po chwili. - To może dziwne, ale wcale nie czuję, że to moja wina. Zrobiłem, co tylko mogłem. Lekarz nie jest Bogiem, nie uratuje każdego. Wiem, że nie mogłem jej pomóc. Mogłem tylko pozwolić jej odejść. I pożegnać ją.
- To najlepsze, co mogłeś zrobić. Jej dusza jest teraz spokojna i może bez przeszkód odrodzić się na nowo.
- Chciałabym posiadać taką pewność i wiarę, jaką mają Hindusi. O wiele łatwiej by mi się żyło.
- To nie jest przypisane tylko nam. Ty też możesz to posiadać. Musisz tylko uwierzyć i wgłębić się we wszystko, a osiągniesz szczęście.
- A ty jesteś szczęśliwa?
- Bóg zabrał mi męża w czasie suszy, ale mnie ocalił. Mam co jeść, nie jestem spragniona. Czego mam więcej pragnąć? Tak, jestem szczęśliwa. Nie śmiem chcieć nic więcej. Muszę już iść, niedługo będzie pora na modlitwę. Dziękuję za przyjemnie spędzony czas.
-Padmaja, spotkamy się jeszcze? Naprawdę miło się z tobą rozmawia. Wiele się od ciebie nauczyłem.
- Jutro zaczyna się Mahaśiwaratri****. Przyjdź nad rzekę w południe, będę tam. Juda hafiz. Z Bogiem.
- Mahaśiwaratri? - zapytałem z uśmiechem.
Zaśmiała się dźwięcznie i pokręciła głową.
- Jutro, jutro wszystko ci opowiem.
* Mahabharata – najbardziej obszerny oraz jeden z najstarszych poematów epickich znanych ludzkości, powstały w starożytnych Indiach i zapisany w sanskrycie. Mahabharata liczy sto tysięcy ślok (dwu- i czterowierszy), jest osiem razy dłuższa od Iliady i Odysei razem wziętych.
**W 1770 roku, troszcząc się głównie o jak największe zyski, Kompania zaniedbała konserwacji kanałów nawadniających, co było zawsze obowiązkiem władcy. W rezultacie obniżyły się plony ryżu, a po okresie suszy, wystąpiła w Bengalu klęska głodu. W jego wyniku zmarło ok. 9 mil. osób, to jest 1/3 ludności prowincji.
*** Sahib ( z arab. pan, władca ) W czasach kolonialnych w Indiach mianem sahibowie określano Europejczyków. W hindi słowo funkcjonuje jako tytuł grzecznościowy stawiany po nazwisku, imieniu lub tytule zawodowym.
[size=11]**** Mahaśiwaratri ( dewanagari महाशिवरात्रि , Wielka noc Śiwy, też Śiwaratri ang. Shivratri ) – święto hinduskie, przypadające czternastego dnia księżycowego miesiąca phalgun (przełom lutego i marca). Dla wyznawców Śiwy jest to najważniejsze święto w roku. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Rudaa dnia Śro 19:57, 26 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
|
mTwil
Zły wampir
Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 345 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 80 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: O-ka
|
Wysłany:
Pią 7:43, 14 Maj 2010 |
|
Pomysł:
Pierwszy tekst bardziej odnosił się do głębi, poruszył , wzruszył, podczas gdyby drugi wpływał na bardziej na powierzchowność - nauczył, zaciekawił. Ale oba zdecydowanie mnie ujęły i do siebie przekonały. Nieczęsto spotykaną odmianą miłości jest miłość ojcowska, czasami o wiele piękniejsza od tej pustej – partnerskiej. Wybranie takiego tematu było zaskakujące, w jak najbardziej pozytywnym znaczeniu. Problemy nietuzinkowe, nieoklepane, trochę zapomniane i zaniedbane w tym, że takie relacje również istnieją. Druga miniatura była dla mnie formą nauki – to też dość rzadko spotykane, kiedy czytając tekst, nie z innego powodu jak dla rozrywki, możemy się czegoś dowiedzieć. Myślę, że ta punktacja odda to, co rzeczywiście czuję, mając na uwadze pomysł, nie jestem w stanie wyróżnić żadnego tekstu, bo oba zasługują na równie wysokie noty:
Tekst A: 2,5
Tekst B: 2,5
Styl:
Tutaj mogę już troszeczkę podyskutować, ponad tekst B wybija się A. Bardziej polubiłam styl autorki, trudniejszy niż ten w miniaturze drugiej. Powinnam patrzeć na tekst bardziej obiektywnie, ale skoro to moja ocena, będzie subiektywnie. Gdziekolwiek tajemnica, to kupię, to da mi do myślenia, nie dostanę każdego elementu na tacy. Na tej tacy dostałam wszystko w miniaturze B. Nie twierdzę, że to źle, jednak takie przedstawienie sytuacji nie leży w moim guście. Nie znam się na tym, nie wiem, czy tak można, ale nie wyczułam tam też klimatu epoki, która, bądź co bądź, jest dość odległa od naszej, a tu jedyne, co pozwala mi się do niej przenieść, jest wzmianka o miejscu i czasie akcji na początku. Zostały jeszcze błędy - z tekstu pierwszego do tej pory byłam w stanie zapamiętać tylko jeden, gorzej było z drugą miniaturę, gdzie trochę przecinków niestety fruwało. Najbardziej zapadły mi w pamięć lody waniliowe:
Tekst A: 4
Tekst B: 3
Spełnienie warunków:
Spełnione.
Tekst A: 1,5
Tekst B: 1,5
Postacie:
Wolałam Carlisle’a unoszącego się nad ziemią, iluzyjnego, nie do końca prawdziwego niż Carlisle’a zagubionego, zasmuconego. Jeden z nich szukał szczęścia, drugi go pożądał. Nie lubię, kiedy czyjeś działania są zbyt wyraziste. Nie chodzi tu też o przedstawienie ojca i męża, ale człowieka pragnącego miłości - mimo że odmiennej, to dalej wiążącej się z tym samym. Nie potrafię ukryć, pierwszy Carlisle mnie ujął – rozumowaniem, priorytetami, stał się postacią ciekawą, bo niespotykaną. Wydaje mi się, że na długo go zapamiętam. Gorzej będzie z drugim. Mężczyzna rozpaczający po stracie kobiety teraz praktycznie nie wywołuje żadnego poruszenia, jest nijaki, ginie pośród innych, znajdujących się w równie tragicznych sytuacjach. Bardzo ważnym dodatkiem do miniatury drugiej jest spotkana kobieta. To Padmaja nakręca tę historię , wprowadzając najciekawsze elementy. To ona jest dla mnie najważniejszą postacią, bardziej wyrazistą.
Tekst A: 3
Tekst B: 2
Ogólne wrażenie:
Nie da się zataić faktu, że można mnie kupić uniwersalizmem. Tak stało się też i tutaj, gdzie bardzo dobrze wiem, który tekst podobał mi się bardziej. Otwartość, realizm, miejsca i daty nie są dla mnie, są zbyt proste, a czytanie przyciąga, ale do pewnych granic. Oczywiście pamiętam, że tekst B również traktował o rzeczach dalekich od rzeczywistości, ale osadzenie akcji w jednym, konkretnym miejscu, nie dało tego, o czym mówię. Bardziej skupiałam się na ówczesności niż na przedstawianej historii. Carlisle - ojciec - zadecydował.
Tekst A: 3
Tekst B: 2
Razem:
Tekst A: 14
Tekst B: 11 |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Suhak
Zasłużony
Dołączył: 23 Lut 2009
Posty: 951 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 136 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: lubelskie
|
Wysłany:
Sob 19:30, 15 Maj 2010 |
|
Wow, Suszak jest pod wrażeniem. Nie spodziewałam się czegoś takiego. Na wstępie powiem, że oba tekstu mnie oczarowały i bardzo, bardzo mi się spodobały. W tym samym stopniu.
Pomysł
Co jak co, trudny orzech do zgryzienia. Moim zdaniem obydwa pomysły są ciekawe - w pierwszym niebanalny pomysł z córką (no bo przecież każdy spodziewał się ukochanej żony, dziewczyny itd.). Z drugiej strony mamy Indie (i wcale, ale to wcale nie domyślamy się przez to, czyj to tekst... :P) i trochę o hinduizmie. Obydwa oryginalne, ale mi bardziej podobał się A. Ale tylko troszkę.
A/B: 3/2
Styl:
Bardziej podobał mi się styl tekstu A. Jakby rozmyty, surrealistyczny, kojarzy mi się ze świeżością, słońcem, latem. Pamiętasz Dead Man's Bones, zespół Ryana Goslinga, autorko? Oni mieli taką piosenkę "Flowers Grow Out of My Grave". Wstęp do tej piosenki to właśnie klimat tej miniaturki. Szept, cykanie świerszczy, unoszenie się w przestrzeni, chwilka z naturą. Leżenie na mokrej od porannej rosy trawie, sny na jawie, złudzenia, iluzje... Hmmmm. Poetyckość i liryczność tekstu sprawiają, że wsiąkłam jak w gąbkę xD
W drugim za to mamy przybliżenie hinduizmu od takiej bardziej "ludzkiej" strony. Także ciekawa idea, ale jak na moje oko lepiej by się sprawdziła jako dłuższy, wielorozdziałowy tekst. No ale to tylko takie moje... W dwóch miejscach chyba zamiast kropki był przecinek i gdzieś jeszcze widziałam paskudne powtórzenie, chyba na samym początku. Ale to nic wielkiego. Mimo tego, że B mnie ujął, to nie w takim stopniu, co A.
A/B: 4/3
Spełnienie warunków:
Może tego nie wyłapałam, ale nie wiem, kiedy dzieje się tekst A...? W jakiej epoce. Ale przecież nie mogę zarzucić, że we współczesności - nic chyba po prostu nie ma o czasie.
A/B: 1,5/1,5
Postaci
Cóż, ciężko będzie. Nie jestem w stanie powiedzieć, które postaci podobają mi się bardziej. Tak naprawdę niewiele jestem w stanie powiedzieć ani o jednej, ani o drugiej stronie. Autorki skupiły się na wspomnieniach i rozmyślaniach, a o samych bohaterach nie ma jakoś dużo. Takie są przynajmniej moje odczucia.
Mamy więc pojedynek Carlisle-ojciec i Carlisle-po śmierci żony. Obydwaj nieco podobni. W B osób było nieco więcej, ale też nie mogę o nich powiedzieć zbyt wiele.
A/B: 2,5/2,5
Ogólne wrażenie:
Obydwa teksty bardzo mi się podobały. W A mamy ciekawy, senno-marzący klimat, w B czujemy duchotę klimatu Indii, nieco inną niż w pierwszym tekście spokój i ciszę. Nie jestem w stanie zdecydować, co wolę.
A/B: 2,5/2,5
Pozdrawiam i przepraszam, że tak krótko.
A/B: 13,5/11,5 |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
BajaBella
Moderator
Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 1556 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 219 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z lasu
|
Wysłany:
Sob 21:32, 15 Maj 2010 |
|
Pomysł: 5 pkt.
Tekst A: 2,5
Tekst B: 2,5
Nie jestem w stanie inaczej rozdzielić punktów w tej kategorii. Tekst A jest magiczną opowieścią o miłości ojca do córki. Pięknej miłości, pełnej tęsknoty, bólu ale i nadziei. Ta mini ujęła mnie w tej kategorii swoją czystą prostotą, prawdą zawartą w każdym wersie, słowie. Niby pomysł poruszający dość uniwersalny problem, ale ujęty w sposób niezwykle sugestywny. Autentycznie się wzruszyłam.
Pomysł w tekście B zaskakuje przede wszystkim umiejscowieniem akcji w Indiach. Z prawdziwą przyjemnością przeczytałam to opowiadanie, poznając zapewne namiastkę bardzo bogatej kultury tego kraju, którą autorka przedstawiła tak niesamowicie. Ból po stracie żony w tak ujętych ramach, daje nam zupełnie inną perspektywę. Takie wartości jak miłość i dobro zyskują inny wymiar, szerszy, nieograniczony śmiertelnością ludzkiego ciała.
Styl: 7 pkt.
Tekst A: 4
Tekst B: 3
Tekst A jest napisany w sposób wyrafinowany. Słowa, metafory, określenia współgrają ze sobą jak cicha, przepiękna melodia. Czytając go oderwałam się na moment od otaczającego mnie świata i dałam się ponieść fali iluzorycznych dźwięków.
Tekst B dostaje jeden punkt mniej, tylko dlatego, że jest napisany w sposób bardziej racjonalny, mniej poetycki. Autorka operuje słowem ładnie, aczkolwiek nie ma w tej mini pewnej magii stylu, którą dostrzegłam w tekście A
Spełnienie warunków: 3 pkt.
Tekst A: 1,5
Tekst B: 1,5
Nie lubię się czepiać drobiazgów, dlatego taka sama ilość punktów, choć nie potrafię dostrzec w jakiej epoce dzieje się tekst A.
Postacie: 5 pkt.
Tekst A: 2,5
Tekst B: 2,5
Carlisle z tekstu A bardziej do mnie przemawia. Przepełniony tęsknotą i bólem za zmarłą córką, szukający choć chwili wytchnienia w snach i własnych iluzjach, wywołał we mnie prawdziwe emocje. I choć w zasadzie cała miniatura opiera się na jego wspomnieniach, rozmyślaniach, fantazjach, wyłania się nam dobrze zbudowana postać człowieka gdzieś zagubionego, skupionego w zasadzie na jednej idei, celu. Człowieka, którym targają wielkie uczucia, z jakimi nie do końca sobie radzi, uciekając w swój wyimaginowany świat.
Carlisle z tekstu B jest ciekawie skonstruowaną postacią, ale nieco przyćmioną przez Padmaję. To ta postać nadaje rys tej miniaturce, sprawia, że staje się ona intrygująca i zapada w pamięć. Dlatego też nie byłabym zgodna z własnym sumieniem, gdybym inaczej rozdzieliła punkty. Postać Padmai jest bardzo ciekawie przemyślana i przede wszystkim oryginalna.
Ogólne wrażenie: 5 pkt.
Tekst A: 3
Tekst B: 2
Mimo zauroczeniu kulturą Indii, którą autorka bardzo ciekawie wplotła w swój tekst i rewelacyjnie wykreowanej postaci Padmai, tekst A otrzymuje jeden punkt więcej. Za nietuzinkowy pomysł przedstawienia w bardzo wzruszający i piękny sposób ojcowskiej miłości, a także za muzykę zawartą w słowach.
Podsumowanie:
Tekst A: 13,5
Tekst B: 11,5
Gratuluję obydwu autorkom. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Susan
Administrator
Dołączył: 08 Sty 2009
Posty: 5872 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 732 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 10:25, 16 Maj 2010 |
|
Rudaa, Twój komplet mnie zabije. Przepiękny. Przepraszam za wtrącenie.
Pomysł: 5 pkt.
A - 3
B - 2
Tekst A mnie oczarował i niesamowicie mnie poruszył. Cieszę się, że poruszył wątek miłości ojca do córki. Nie spodziewałam się tego. Myślałam, że chodzi o żonę, ale nie o córkę. Zaskoczyło mnie to. I bardzo dobrze. Autorka naprawdę przemyślała swój tekst i widać to w dosłownie każdej lininijce.
Tekst B również mi się spodobał. Podoba mi się, że poruszył tematykę, dotyczącą Indii. Jakoś tak ciekawie na mnie wpłynęło. Dowiedzieliśmy się wielu ciekawych rzeczy. Na pewno długo to pozostanie w mojej głowie.
Jednak wygrywa w tej kategorii tekst A. Za miłość ojca do córki.
Styl: 7 pkt.
A - 5
B - 2
Przepraszam autorkę tekstu B, że tak rozdzieliłam punkty, ale nie miałam wyjścia. Przez miniaturkę A przepłynęłam. Wczuwałam się w każde słowo. Tekst jest napisany w sposób bajeczny. Autorka stworzyła coś wspaniałego, co przeniosło mnie w zupełnie inny świat.
Miniaturka B również jest napisana ładnie, ale trochę mnie zdenerwował nadmiar dialogów. W tym przypadku, według mnie, lepszym wyjściem byłby tekst ciągły. Mamy co cudownie wyważone w A.
Spełnienie warunków: 3 pkt.
A - 1.5
B - 1.5
Spełnione.
Postacie: 5 pkt.
A - 3
B - 2
Znów wygrywa tekst A. Carlisle tęskniący za córką bardziej do mnie przemówił. Jego rozmyślania, uczucia jakie nim targały. Naprawdę to wszystko do mnie trafiło. Autorka idealnie wręcz oddała jego rozterki i to, co się z nim dzieje.
Carlisle'a w tekście B nie do końca potrafię wyczuć. Nie umiałam wejść w jego skórę. Niby mamy trochę informacji o nim, o jego emocjach i jego przemyślenia, ale nie trafia do mnie tak, jak bohater tekstu A.
Ogólne wrażenie: 5 pkt.
A - 3.5
B - 1.5
Przepraszam. Naprawdę miniaturka B mi się podobała, ale moim faworytem pod każdym względem jest A i nic na to nie poradzę. Autorka mnie zaczarowała, wciągnęła do tego świata, sprawiła, że jej uwierzyłam. Kupuję to w całości, bez żadnych zastrzeżeń.
W B czegoś mi zabrakło. Choć muszę przyznać, że klimat tego tekstu naprawdę był ciekawy. No i na pewno wiele się dzięki niemu dowiedziałam. To duży plus.
Jednak ja i tak wybieram A.
Podsumowanie:
A - 16
B - 9 |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Antonina
Dobry wampir
Dołączył: 18 Wrz 2009
Posty: 1127 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 41 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z objęć Jokera
|
Wysłany:
Śro 11:01, 19 Maj 2010 |
|
Pomysł: 5 pkt.
Tekst A – 2
Tekst B – 3
Jeśli chodzi o pomysł, to przekładam ciekawą akcję i fabułę w dalekich Indiach nad spokój i niemalże same rozmyślania panujący w tekście A. Różnica w punktacji byłaby większa, ale w tekście A przypadło mi do gustu to, że tą kobieta była córka, a nie dziewczyna/narzeczona itp.
Styl: 7 pkt.
Tekst A – 4
Tekst B – 3
Tekst A był ładnie, starannie napisany, z bogatym słownictwem, nie zauważyłam też żadnych błędów. W tekście B rzuciło mi się w oczy parę błędów interpunkcyjnych, ponadto w tekście Carlise wysłuchiwał dwóch historii i dwukrotnie na ich podsumowanie zostało użyte słowo „opowieść” - może się czepiam, ale jakoś mnie to ubodło w oczy, są przecież wyrazy bliskoznaczne do słowa „opowieść”.
Spełnienie warunków: 3 pkt.
Tekst A – 1,5
Tekst B – 1,5
Spełnione – choć nie wiem, a jakiej epoce umiejscowiony jest tekst A, ale z drugiej strony nic tam nie wskazuje jednoznacznie na współczesność, więc nie mogę uznać, że warunek został złamany.
Postacie: 5 pkt.
Tekst A – 2
Tekst B – 3
Jakoś bardziej przypadły mi do gustu postacie w tekście B – mamy dwie, jasno zakreślone postacie, Carlise jako przybysza do odległej krainy, tak różniącej się od jego kraju i miejscową dziewczynę Padmaję, która otwiera przed nim swoją kulturę, uczy go niejako hinduskiej rzeczywistości.
W tekście A jedyną znaczącą postacią jest Carslie, ale jakoś mnie on nie przekonuje, nie wiem, nie dotarła do mnie ta atmosfera przedstawiona w tekście A i tym samym nie dotarł do mnie bohater.
Ogólne wrażenie: 5 pkt.
Tekst A – 2
Tekst B – 3
Ani tekst A ani tekst B nie wywołał u mnie jakiegoś zachwytu, zarówno w jednym jak i w drugim były pewne rzeczy, które nie przypadły mi do gustu. W tekście B było bardzo dużo dialogów i informacji, które nie wzbudziły mojej ciekawości z tego prostego względu, że była opisywana kultura akurat mi znana, ale na pewno w innym przypadku (tzn. jeśli np. byłaby mowa o Indianach czy Aborygenach) z pewnością czytałabym tekst z dużo większym zainteresowaniem. Ale i tak tekst B wygrywa jeśli chodzi o treść – w przypadku tekstu A było trochę tajemniczo, trochę sennie, trochę iluzyjnie – efekt może się podobać, ale mnie akurat to nie przekonuje.
Podsumowując:
Tekst A - 11,5
Tekst B - 13,5 |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
bluelulu
Dobry wampir
Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 974 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 85 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hueco Mundo
|
Wysłany:
Śro 16:50, 19 Maj 2010 |
|
Pomysł: 5 pkt.
A/B 2/3
Powiem szczerze, że obie prace są na bardzo wysokim poziomie i tylko takie rzeczy chciałoby się czytać na dziale pojedynków. Obie historie bardzo mi się podobały, jednakże jako sędzia muszę wybierać między tym co mi się podobało i tym co się mniej podobało. Taki już nasz straszny los. Pomysł pierwszy to ojciec który dąży to spotkania z własną córką i odczułam pewne, lekkie zawirowania. Wydaje mi się albo wydawało, że córka Carlisle umiera i jako jej ociec pragnie do niej dołączyć, ale to tylko moja wolna interpretacja ponieważ tekst nie wydaje mi się być jednoznaczny. Mimo , że każde słowo wydaje się być idealnie wyważone .. jednak skłania się w stronę Carlisle i jego przemyśleń, prób pogodzenia się z życiem, z nieodwracalnymi zmianami. Jego postać wyciąga wnioski, uczy się czegoś nowego. Widać postęp.
Styl: 7 pkt.
A/B 4/3
Braku stylu autorkom nie możemy zarzucić, jednakże to prawda. Autorka tekstu pierwszego przepięknie składa wyrazy, i chociaż to brzmi strasznie banalnie to jej teksty są takie dostojne , że trudno tego nie zauważyć i pod tym względem tekst pierwszy jest lepszy. Słowa układają się w przepiękną całość, styl.. naprawdę klasa! Klasa. Nie będę się tutaj rozpisywać i tyle. Jestem zachwycona w obu przypadkach bo pojedynek wydaje się być wyrównany, rządzą gusta i guściki o których tutaj dyskutujemy, ponieważ to one przeważają na ocenie.
Spełnienie warunków: 3 pkt.
A/B 1,5x2
Oczywiście spełnione.
Postacie: 5 pkt.
A/B 2/3
Mamy dwóch lekarzy, dwóch lekarzy którzy mają jakiś cel. I cel mnie przekonał bardziej jak chodzi o autorkę tekstu drugiego. Widzę Carlisle z teksu pierwszego i jego ślepe podążanie.. nie podobało mi się to tak bardzo jak Carlisle który uczy się czegoś nowego, pragnie coś zmienić w swoim życiu. Nowy kraj daje mu nadzieje , że miłość nie kończy się wraz z śmiercią tylko jest wieczna, wieczna i piękna. Przezwyciężająca życie , śmierć ... bo w punkcie kulminacyjnym ukochani spragnieni siebie w istocie będą się instynktownie szukać. Coś pięknego. Naprawdę się wzruszyłam.
Ogólne wrażenie: 5 pkt.
A/B 2/3
Wybieram autorkę tekstu pierwszego, w dużej mierze zadecydowała moja ciekawość i brak wiedzy. Gdy czytam coś co już znam, przyznaję że niezaprzeczalnie mnie to nudzi.. tutaj widzę nowy wymiar postaci, postawionej w nowej sytuacji, w innych realiach a właściwie łączącej się , utożsamiającej się z inną kulturą.. te zmiany powodują , że Carlisle nabrał bardzo dużo w moich oczach. I nie podobał mi się tak bardzo jak ojciec podążający za córką - ten wypadł według mnie trochę blado. Nie bardzo potrafiłam go zrozumieć.. (bo jestem płytka? ;p) Nie potrafiłam tego odebrać jak powinnam i to pewnie wyłącznie moja wina, ale taka już jestem. Zaczarował mnie klimat tekstu pierwszego, aż zachciało mi się odnaleźć w Kalkucie, zasiąść gdzieś na kamieniu i obserwować poczynania ludzi którzy wierzą w świętą moc oczyszczenia tejże rzeki. Jestem małym historykiem i ta dawka wiedzy jakoś mi przypadła do gustu, trochę mitologii którą uwielbiam.. wymieszanej z wiarą w dobrym guście.
Przepiękne prace.
Razem:
A/B 11,5/13,5
Uskrzydlona |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Rikki
Dobry wampir
Dołączył: 16 Paź 2008
Posty: 547 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 47 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Ezoteryczny Poznań
|
Wysłany:
Czw 21:12, 20 Maj 2010 |
|
Czuję się trochę zacofana w ocenianiu, więc staram się to nadrobić.
Pomysł: 5 pkt.
Tekst A: 2,5
Tekst B: 2,5
Pomysły obu autorek były bardzo urzekające i oryginalne. W tekście A jest pięknie przedstawiona miłość ojca i córki, dużo przemyśleń. Nie spodziewałam się, że tą złą okaże się córka a nie narzeczona, zaskoczyłaś mnie. Tekst B w ciekawy sposób poruszał Indyjską tematykę, dowiedziałam się z niego rzeczy, których wcześniej nie wiedziałam. Ból po stracie żony wydawał się czymś niezykłym o ile można tak to nazwać.
Styl: 7 pkt.
Tekst A :4
Tekst B :3
Tekst A wydwał się staranniej napisany, bogate słownictwo, opisy. Widać, że autorka ma już naostrzone pióro i wprawę w pisaniu. W tekście B było kilka błędów, ale ich paraktycznie nie widać, nie będę się czepiać aż tak bardzo bo sama mam wszystko DYS już legalnie na papierku xD Jednak styl autorki A ujął mnie bardziej niż B.
Spełnienie warunków: 3 pkt.
Tekst A :1,5
Tekst B :1,5
Spełnione.
Postacie: 5 pkt.
Tekst A: 2
Tekst B :3
Bardziej podobały mi się postacie z tekstu B są wyraźnie przedstawione dobrze wykreowane. Bardzo podobało mi się połączenie Carlisle i Pandmeji, mimo, że byli tak różni jakoś się dogadali.
W tekście A również znaczącą postacią jest Carlisle, który przeżywa silne emocje etc. Jednak jakoś bardziej przemawia do mnie ten z tekstu B.
Ogólne wrażenie: 5 pkt.
Tekst A: 2
Tekst B: 3
Oba teksty były bardzo fajne. Podobało mi się bardzo, że autorka tekstu B przytaczała nam nieznaną kulturę i dodała ciekawostki. Mamy tu również dużo dialogów i informacji. Tekst A wydaję mi się trochę senny i bardzo tajemniczy, mkimo tego, że akcja opisana była wspaniałym językiem to jednak coś pcha mnie w kierunku tekstu B.
Podsumowanie:
Tekst A: 12
Tekst B: 13 |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Rikki dnia Czw 21:13, 20 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Dzwoneczek
Moderator
Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 231 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Nie 11:15, 23 Maj 2010 |
|
Obiecałam i oto jestem. Doskonale wiem, niestety, czyj tekst jest czyj, nie tylko po stylu, ale po drogowskazach Ale nie ma to wpływu na moją ocenę. Zresztą jak mogłoby mieć, skoro obie autorki darze ogromną sympatią?
Pomysł:
A: 2
B: 3
Oba teksty bardzo mi się podobają, jednak daję tekstowi B jeden punkt więcej po prostu za "świeżość", czegoś takiego jeszcze tu nie czytałam. Jest to coś nowego, ciekawego fabularnie i lekkiego, co po wielu ciężkich tekstach czyta się z przyjemnością.
Styl:
A: 5
B: 2
Widać, że autorka tekstu A bardziej świadomie operuje piórem, tworzy piękne zdania, choć nie udało się jej uniknąć kilku powtórzeń. Troszkę mnie drażnił w tekście A przesyt słowa "który". Jednak konstrukcja i spójność tekstu jest wspaniała. Jest to też bardzo "dopieszczony" tekst. Co do tekstu B - muszę przyznać, że autorka się przyłożyła, widać postępy, bo błędów jest mniej niż zazwyczaj, niemniej są. Ale w zasadzie dotyczą tylko interpunkcji - sporo tu bałaganu. Naliczyłam kilkanaście błędów interpunkcyjnych. Dialogi i konstrukcja fabuły mi się podobają.
Co mi się nie podoba w tekście B - jak na czas, w którym to się dzieje sformułowanie: "narastająca gula w gardle" , no i te "biegnące chmury"...
Spełnienie warunków:
A: 1
B: 2
Rzadko można w tej kategorii coś napisać. Tym razem coś można napisać. Moim zdaniem krew w tekście A jest trochę na siłę, a współczesność nie jest wyłączona. Tekst A jest uniwersalny i mógłby jak najbardziej być współczesny. Nie dostrzegłam w nim nic, co by współczesność wyłączało, a takie było założenie.
Dodam też może w tym punkcie, że bardzo mi się podoba to, jak obie autorki odmiennie podeszły do tematu "filozofia".
Postacie:
A: 2
B: 3
Choć postać z tekstu A urzeka,w ogóle nie odczułam, że to Carlisle. Ta postać była dla mnie bardzo Edwardowa. Ta postać jest dość "eteryczna". Chyba bardziej przemawia do mnie Carlisle z krwi i kości, który jest w tekście B. No i postać hinduski bardzo udana.
Ogólne wrażenie:
A: 3
B: 2
Tekst A jest przepiękny, po prostu lśni swoją urodą, podoba mi się jego wieloznaczność, bo mogłaby być to zarówno opowieść z zaświatów, jak i sen. Podobają mi się opisy uczuć, wspaniałe ujęcie miłości ojcowskiej, urzekają rozważania głównej postaci. No i ta poetyckość, którą lubię.
Tekst B był dla mnie fascynującą podróżą, poznaniem. Troszkę nie czułam w nim cierpienia Carlisle'a, ale bardzo podoba mi się to autorko, jak ugryzłaś tu rozmyślania na temat filozofii - to, że jest to w formie dialogu, nauki płynącej z wiedzy osoby z odmiennej kultury. Bo pierwsze skojarzenie jest: "aha, będą filozoficzne rozważania narratora", a tu jest inaczej. I dobrze.
Jednak tekst A to dla mnie perełka, delicja. I dlatego daję mu przewagę w tej kategorii.
Suma:
A: 13
B: 12
Kochane, gratuluję wyrównanego pojedynku. I wyznam szczerze, że wyszedł mi z punktacji remis. Ale ponieważ nie wolno przyznawać remisów, musiałam w którejś kategorii wyróżnić mocniej jeden tekst. Zrobiłam to w kategorii "styl" , gdzie początkowo moja punktacja była 4,5/2,5. I serce mi się kraje, że muszę to zmienić, ale w innej kategorii... nie... no nie da rady. Aż mnie skręca. Ale inaczej skrzywdziłabym autorkę A, bo po stylu właśnie widać jej mistrzostwo. Ale jak widzę, ile pracy włożyła w ten pojedynek autorka tekstu B to przykro mi, że tak musiałam zrobić. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Dzwoneczek dnia Nie 11:16, 23 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Rudaa
Dobry wampir
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 684 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 102 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dzwonnica Notre Dame
|
Wysłany:
Śro 19:56, 26 Maj 2010 |
|
Głosowało 8 osób, co daje 200 punktów do podziału, a ten wygląda następująco:
Tekst A: 105 pkt.
Tekst B: 95 pkt.
Zwycięzcą zostaje Cornelie!
Gratuluję! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|