|
Autor |
Wiadomość |
Dilena
Administrator
Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 1801 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 158 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 15:57, 31 Gru 2009 |
|
Pojedynkują się: wela i Suhak
Forma: Miniatura
Długość: 2-4 stron Worda
Temat: Jacob na "łożu" śmierci
Chcemy: śmierci, Edwarda, skrajnych uczuć
Nie chcemy: Belli, Nessie, łóżka, pokoju (room)
Termin: 2 tygodnie/ 31.12.09
Termin zakończenia: 14 stycznia.
UWAGA! Od dzisiaj oceniamy pojedynki wg nowego schematu!
Pomysł: 5 pkt.
Styl: 7 pkt.
Spełnienie warunków: 3 pkt.
Postacie: 5 pkt.
Ogólne wrażenie: 5 pkt.
Punkty przyznawane wg starego schematu nie będą uznawane.
Tekst A
Człowiek dla człowieka
Jacob Black nigdy nie myślał o śmierci. Uważał, że zaprzątanie sobie głowy farmazonami jest zbędne i nikomu niepotrzebne. Jego ideologia życiowa polegała na nieprzejmowaniu się przyziemnymi sprawami. Wydawać by się mogło, iż jest zgorzkniałym facetem, którego serce przestało bić dawno temu - o ile w ogóle kiedykolwiek dawało znak, że istnieje - jednakże żaden z sąsiadów nie pytał ani nie dociekał, dlaczego mężczyzna jest oziębły, suchy, a czasem wręcz arogancki. Każdy miał własne problemy i niezależnie od tego czy był to popsuty kran, zaległość w spłacie kredytu, brak funduszy na szkolny plecak dla dziecka czy nowy chłopak córki z więzienną przeszłością, nikogo nie interesowało, co dzieje się u starego Blacka.
Za wyjątek uznawano pewnego malca, który zawzięcie starał się, aby starzec go polubił. Chłopiec liczył dziewięć wiosen, wzrostu zaś metr czterdzieści – typowy chudzielec z kasztanową czupryną musiał wiecznie wysłuchiwać kłótni rodziców, którzy w ogóle nie zauważali dziecka. Edward potrzebował akceptacji i miłości, więc nie pogardziłby przyjacielem o dobrotliwej duszy i czystych zamiarach. W skrytej podświadomości marzył, aby takim powiernikiem stał się stary dziwak Black. Wyobraźnia podpowiadała, że dziadek ucieszyłby się z jego towarzystwa – miałby komu opowiadać ciekawe historyjki o grze w baseball, wygrywaniu bijatyk z kolegami i rozmawianiu z najśliczniejszymi dziewczynkami mieszkającymi w okolicy. Poza tym dziadzio kupowałby wnukowi od czasu do czasu lody i pozwalał zostawać na noc. Składając samochodziki i samoloty, wspólnie bawiliby się w najlepsze.
Swe najskrytsze marzenia chłopiec starał się subtelnie realizować, nie zważając na zgrzyty, które wywoływał w zgorzkniałym starcze. Codziennie rano pukał do drzwi, aby podać nową gazetę. Naprzykrzał się, prosząc o pomoc w odrabianiu lekcji, a czasem przychodził wyłącznie po tabletkę rozkurczającą z powodu bólu brzucha, który oczywiście symulował. Trzeba było przyznać Edwardowi, że jego upierdliwość i nieprzewidywalne próby zdobycia opoki w staruszku podziałały dosyć szybko.
- Zaczyna się ściemniać, nie powinieneś uciekać? – spytał Jacob, zerkając na zegarek.
- Nie boję się ciemności. – Wzruszył ramionami. – Możemy kontynuować?
- Twoi rodzice będą się martwić, pakuj się – urwał, lekceważąc pytanie.
- Zawsze taki jesteś?
- Nie będę się powtarzał, już cię tu nie ma.
- Jak chcesz, ale i tak jutro wpadnę.
- Chodź, odprowadzę cię do drzwi.
Mężczyzna stał przed domem dopóty, dopóki Edward nie znikł za rogiem. Rozmyślał, jak spędzałby dni, gdyby serce chłopca nie wplotło się w jego życie. Najprawdopodobniej popijałby piwo i oglądał samotnie mecz. Jednakże dzięki dzieciakowi wszystko się zmieniło. Zaczął kupować słodycze w pobliskim sklepie; wstawał wcześnie rano, aby wypić kawę i poczytać na ganku gazetę, a przy okazji chwilkę porozmawiać z chłopcem wędrującym do szkoły. Mimo wszystko najbardziej zadziwiającym efektem nowej znajomości było to, że zaczął się uśmiechać. Uświadomił sobie, że od lat tego nie robił. [/i]Odkąd rodzina i przyjaciele zniknęli[/i] – pomyślał. Postanowił przestać się zamartwiać i żyć chwilą – niewiele dni pozostało, a chciał jak najlepiej wykorzystać czas, który hojnie podarował mu los.
Gdy nadeszło popołudnie – godziny, w których pojawiał się chłopiec – Black był już przygotowany. Na stole stał talerz z zupą, a obok kilka kromek chleba. W kieszeni spodni trzymał skromny deser, który Edward otrzymywał po zjedzeniu obiadu. Jacob wiedział, że dzieciak ma ciężko, dlatego starał się uprzyjemnić mu dzieciństwo smakołykami i swym towarzystwem. Radował się w duszy, kiedy dziewięciolatek uśmiechał się od ucha do ucha, pokazując przy tym niepełne uzębienie. Zawsze siadał naprzeciwko chłopca, a tamten zaczynał konwersację.
- Dostałem tróję z matmy – przyznał się, spuszczając głowę.
- Przecież tłumaczyłem ci materiał punkt po punkcie. Co się stało?
- Dziwne to było… Niby proste, ale nie do końca.
- Gdybyś się skupił, napisałbyś sprawdzian bezbłędnie. Jedz zupę, bo wystygnie. – Black postanowił zmienić temat. – W sobotę jest mecz, jeśli chcesz, możesz obejrzeć ze mną.
- Pewnie, że chcę. Gdyby nie ty…
- Cicho bądź. Głodny jesteś, to jedz i głupot nie gadaj.
Gdy wpatrywał się w Edwarda, przyszło mu na myśl, że patrzy na dziewięcioletniego Jacoba. Tak, zdecydowanie dawniej zachowywał się jak siedzący naprzeciw chłopiec. Otwarty na ludzkie serca, naiwnie wierzący, że będzie kimś wielkim. A kim został? Cóż, sześćdziesięcioletnim starcem, popijającym herbatę na ganku, z bagażem doświadczeń, który obecnie i tak w niczym nie pomaga. Życie nauczyło go, że najlepiej się nie angażować i nie przyzwyczajać. Wystarczy sekunda, aby wszystko co kochamy, zniknęło. Dlatego pluł sobie w brodę, że z wzajemnością pokochał chłopca. Cóż… Nie ma odwrotu – myślał. – [/i]Chociaż raz zachowam się odpowiedzialnie.[/i]
Piętnaście lat później...
To był piękny, słoneczny dzień. Bezchmurne niebo opatuliło całe miasteczko. Dziecięcy śmiech rozbrzmiewał w uszach, a gospodynie domowe trudziły się w kuchni, piekąc. Niektórzy sąsiedzi siedzieli na werandach i rozmawiali ze sobą. Wszyscy cieszyli się pogodą, odłożywszy problemy na bok. Ona także postanowiła skorzystać z uroków natury. Zaczytana siedziała na leżaku, czując ciepło przyjemnych promieni. Skupiona na książce, nie zauważyła zbliżającego się męskiego cienia. Zmysł węchu również zawiódł, ponieważ gdy intruz zbliżył się, nie poczuła jego zapachu. Powieść tak wciągnęła blondynkę, iż ocknęła się dopiero, kiedy młodzieniec zgrabnymi palcami zasłonił jej oczy. Przestraszyła się, lecz po chwili z uśmiechem zdjęła dłonie z powiek.
- Mówiłeś, że nie będziesz miał dzisiaj czasu. – Wnikliwym spojrzeniem badała niespodziewanego gościa.
- Wyjdziesz za mnie? – Mężczyzna klęknąwszy na kolano, wyjął z kieszeni spodni pudełeczko. Otworzył je, po czym jego zszokowana wybranka zeskoczyła z siedzenia jak oparzona. Zdecydowanie można było zauważyć, iż nie wie, co ma powiedzieć. Wpatrywała się w pierścionek przez dłuższy moment, po czym z oszklonymi oczami złożyła delikatny pocałunek na ciepłym policzku lubego.
- Jeśli zamierzasz ofiarować mi tę błyskotkę, bardzo chętnie. Oczywiście, że się zgadzam! – Łzy szczęścia popłynęły po policzkach, a euforia udzieliła się kochankom. Szczerząc się od ucha do ucha, wiwatowali. Donośna radość uroczej parki sprawiła, że wszelkiego rodzaju zwierzątka – latające i pełzające – zniknęły z pola widzenia.
Chodź, musimy odwiedzić Blacka. Niepokoi się, czy przypadkiem nie dałaś mi kosza. – Edward nie mógł powstrzymać uśmiechu; cały drżał z podniecenia. Złapał narzeczoną za rękę i szybkim ruchem otworzył furtkę. Szczęśliwi, ze splecionymi dłońmi wybiegli na ulicę. Nikt nie był w stanie przyćmić ich radości – nawet chmury, które groźnie pomrukiwały, przypominając o burzy. Dusze kochanków jeszcze bardziej ekscytowały się pod wpływem myśli podzielenia się wspaniałą nowiną.
Domek Blacka stał na uboczu osiedlowych posiadłości i wyróżniał się wśród nich wyłącznie skromnością i niezadbanym ogródkiem. Edward szybko przebiegł dystans dzielący bramę ogrodzenia do, co dziwne, na oścież otwartych drzwi wejściowych. W sieni nie zauważył żadnego niepokojącego szczegółu, lecz w sercu odczuwał ucisk, tak jakby ktoś kuł prosto w bijący organ, przekazując tym sposobem złe wieści. Niepokoił się co raz bardziej – donośność jego głosu z każdym dalszym wołaniem przyjaciela zwiększała się. Przeszukując kolejne pokoje, czuł się coraz gorzej. Wiszące zegary, fikuśne wazony, interesujące obrazy nieznanych artystów... Ale gdzie w tym wszystkim jest Jacob? Rudzielec wybiegł do ogródka i właśnie wtedy po raz pierwszy przeżył największy szok w swoim życiu. Martwe ciało starca leżało na trawniku. Czuł, jak zostaje zadany mu cios sztyletem prosto w serce, który zamiast się cofnąć, rozrywał kolejne tkanki. Twarz mężczyzny wykrzywiła się z bólu, a rozpacz spowodowała opadnięcie na kolana. Doczołgał się do nieruszającego się ciała, chwycił niewładną już piąstkę i mocno ścisnął, otoczywszy ją swoimi dłońmi. Łzy nie potrafiły ukoić żalu, który zasiewał swoje korzenie coraz głębiej. Edward uścisnąwszy pięści do granic wytrzymałości, puścił je, po czym odsunął się od ciała i głośno zawył. Poczuł nagłą ochotę wyżycia się na czymkolwiek – kopnął wiklinowe nieopodal stojące krzesło, lecz nie podziałało. Rzucił nim przez cały ogród, szukając cięższego przedmiotu, jednakże wtedy na ramieniu poczuł ciepłą rączkę Any – dziewczyny, z którą jeszcze przed chwilą planował wspólne życie. Głęboko odetchnął, narzeczona działała na niego kojąco. Wtuliwszy się w jasne kosmyki kręconych włosów, zaczął płakać szlochem złości, żalu i najgorszego uczucia, jakie kiedykolwiek może spotkać człowieka – bezsilności.
Ochłonąwszy, przykucnął. Przejechał palcem po każdej zmarszczce Blacka. Poprosił Anę o oddalenie się, pragnął, aby tę intymną chwilę pamiętał tylko on i, jak miał nadzieję, w pobliżu unosząca się dusza Jacoba. Usiadł na trawniku, spuściwszy głowę. Popatrzył tęskno w bladą twarz, napotykając tępe spojrzenie ciemnych tęczówek.
Dlaczego odszedłeś, Jacobie? Potrzebuję cię... - przerwał, czując, że głos zaczyna mu się łamać. Postanowił nic nie mówić, bo zdecydowanie łatwiej utrzymać uczucia na wodzy, rozmyślając w ciszy swoich myśli. Zatem spoglądał w dal, obliczając, ile lat przyjaźnił się ze zmarłym... Dziesięć, piętnaście? A czy to ważne? - pomyślał. - Odkąd pamiętam, byłeś moim wzorem. Podziwiałem twoją stanowczość i uwielbiałem każdą, może czasem niemiłą, ripostę. Sprawiłeś, że nauczyłem się kochać innych i świat, który mnie otacza. Nigdy Ci tego nie zapomnę, spoczywaj w pokoju.
Edward złożył delikatny pocałunek na czole Jake'a w geście ostatniego pożegnania i jednocześnie podziękowania za dobro, jakie staruszek wzniósł w jego dzieciństwo i późniejsze dorastanie. Nie miał jednakże pojęcia o tym, iż śmierć Jacoba różniła się nieco od tej, którą nazywamy naturalną. Nie zauważył bowiem leżącej obok karteczki z precyzyjnie wykaligrafowanym zdaniem: Ten był ostatnim.
Tekst B
Ostateczne
To był dzień, w którym Jacob Black umarł. I nie była to piękna śmierć. Umierał z grymasem na twarzy, z bólem wypełniającym każdą komórkę ciała, ubabrany we krwi. Po policzkach spływały mu łzy, łzy cierpienia, goryczy, wstydu, poniżenia. Łzy żałości, żalu o to, że jego życie kończy się w ten sposób. Gorzkie, bo przepełnione wspomnieniami. Piekące, bo oznaczające słabość ciała i umysłu.
Nie umierał jak bohater. Nie był bohaterem. Sprowokował, przepełniony dumą i pychą, by dostać ostatnią nauczkę, której już nie wykorzysta w przyszłości. Przecenił swoje możliwości, by zapłacić za to najwyższą cenę. Nie zapanował nad emocjami, stwarzając w ten sposób okazję do zadania bólu, którego sam doświadczył.
Pozwolił wspomnieniom zbombardować swój zmęczony umysł.
***
Byli razem szczęśliwi. Nie do przesady – zdarzały im się wspólne wzloty i upadki, kłócili się i godzili, obrażali i kochali, ale nie mieli długotrwałych problemów, które groziłyby rozpadem związku. Dbali o siebie i szanowali swoje uczucia. Sprawiali sobie niespodzianki – raz przyjemne, innym razem niekoniecznie – ale nigdy nie dopuścili, by któreś czuło się nieszczęśliwe z powodu drugiego.
Pewnego ranka obudził się i zauważył, że jego ukochana nie leży obok. Najpierw pomyślał, że już wstała. Gdy jednak przeszukał dom i La Push, zaczął się martwić. Przestraszył się, że wyszła na chwilę i coś jej się stało. Przechodziły go ciarki na myśl, że Demetri ją odnalazł i zanim choćby zdążyła krzyknąć, skrzywdził. Chciał już zwołać sforę i w panice rozkazać im przeszukiwać okolicę, ale otrzeźwiał i pomyślał, że pewnie wróciła do rodziców.
Ale w mieszkaniu Cullenów nie było nikogo ani niczego. Dom zastał opuszczony.
Zniknęli. Wszyscy. Nie pozostawiwszy żadnej wiadomości. Bez pożegnania. Bez choćby słowa wytłumaczenia.
Wiele lat starań, by wreszcie zapomnieć, by zepchnąć wszystkich Cullenów w najciemniejsze zakamarki swojego umysłu, poszło na marne. Tyle próbował, by zabliźnić rany po złamanym sercu, które wciąż i wciąż otwierały się na nowo. Noce spędzane na wylewaniu piekących, wstydliwych łez. Wieczory przeklęczane na modlitwie, by Wszechmogący się zlitował i dał ukojenie. Setki nieprzespanych nocy i tysiące dni mijających na tępym gapieniu się w przestrzeń. Dziesiątki zmarzniętych, nietkniętych posiłków i godzin snucia się po lesie niczym duch. Miliony pytań bliskich o to, czy czegoś potrzebuje.
A potem pojawiła się Vanessa i Jacob znalazł sposób na to, by zapomnieć, że istniał ktokolwiek przed nią. Wpadł w obsesję; nie myślał o niczym innym i nie mówił o nikim innym. Spędzał z nią każdą wolną chwilę. W końcu udało mu się zmusić i zakochać w niej do szaleństwa, ciesząc się z odniesionego zwycięstwa nad własnymi wspomnieniami. Wiele lat poświęcił, by ułożyć swoje życie na nowo, by pozwolić samemu sobie urodzić się ponownie, by nauczyć swoje serce znów bić szybciej, by pokazać umysłowi, jak skupiać się na tej ukochanej. Mimo upływu czasu wciąż pozostawała piękna – przynajmniej dla niego samego. Kochał ją przez te wszystkie lata, chociaż nie zawsze było to łatwe. Obserwował, jak w jej błyszczących, ciemnych włosach pojawiały się pierwsze „siwuski”, jak zwykł mawiać, by się z nią podroczyć; aż w końcu ścięła się na krótko bez cienia żalu. Przyglądał się, jak jej skóra wiotczeje i marszczy się, swoją fakturą zaczynając przypominać orzecha włoskiego. Patrzył, jak młodzieńczy błysk w piwnych oczach blednie, a na jego miejscu pojawiają się wesołe, choć niemrawe nieco iskierki. Najbardziej rozbawiło go, gdy pewnego ranka obudziła się i poinformowała go, że jak na prawdziwą babcię przystało, musi zacząć piec ciasta, robić na drutach i wyrabiać dżemy.
A wtedy spojrzał w lustro i ujrzał, że też nie należy do młodzików. Przyglądał mu się wysoki, tęgi mężczyzna o ciemnoszarych włosach. Jego skóra nie była już wiotka jak za młodu, a mocno pomarszczona, z głębokimi zmarszczkami na czole, wokół ust i przy zewnętrznych kącikach ciemnych oczu. Uśmiechnął się do siebie i powiedział na głos, że jest tak, jak powinno być.
Do czasu. Pozorna idylla została zburzona w zaledwie parę sekund przez wizytę pewnego idealnego wampira. I dawno zabliźnione rany otworzyły się na nowo, lecz tym razem ból powrócił ze zdwojoną siłą.
***
Jacob jęknął z bólu. Jucha ciekła mu po twarzy i ramionach, na wargach czuł jej metaliczny posmak wymieszany ze słonymi łzami. Piekący wampirzy jad ekspresowo rozprzestrzeniał się po ciele, nie pozwalając krwi zakrzepnąć, ranom się zagoić, ciału odetchnąć. Indianin oddychał płytko i łapczywie, czując miękką ściółkę leśną pod głową i obserwując korony drzew, przez które gdzieniegdzie przebijały się słabe słoneczne promienie.
Bał się. Był przerażony jak cholera. Strach rozpierał go od środka. Najpierw ogarnął cały umysł, by następnie przejąć kontrolę nad sercem. Jad płynący w jego żyłach bezlitośnie palił, osłabiając pracę wszystkich członków po kolei.
Jake przymknął oczy.
***
Tego ranka w drzwiach jego domu pojawił się Edward Cullen i wlepiał w niego swoje złote ślepia.
Wyglądał dokładnie tak jak wtedy, gdy ostatnim razem się widzieli: kasztanowe, błyszczące kosmyki włosów opadały mu nonszalancko na czoło, tęczówki barwy płynnego złota uważnie wodziły z jednego oka Indianina do drugiego, blada skóra iskrzyła się w słabym świetle lipcowych promieni słonecznych niczym zbitek mikroskopijnych diamencików. Zerkał na niego spod długich rzęs, a idealne wargi wykrzywiły się w smutnym uśmiechu.
Jacob osłupiał. Jego serce rozdzierało się na miliony kawałeczków i nie mógł nic na to poradzić. Obserwował, jak koszmar jego życia wyciąga rękę i wypowiada parę pustych słów powitania. Słuchał krótkich tłumaczeń, które obiecywał rozwinąć, jak tylko pozwoli mu wejść do środka. Czuł chłód marmurowego ciała, gdy z ledwo bijącym sercem ściskał gładką dłoń. Wdychał odór rozkładających się zwłok wymieszany z drażniącą węch kwiatowo-cukierkową esencją wampirzego oddechu, gdy mijał go w progu, zaproponowawszy spacer.
Wyjaśnienia rozpoczął od przeprosin. Powiedział, że musieli uciekać, bo życie ich córki było zagrożone. Tłumaczył, że nie miał wyjścia i natychmiastowy wyjazd był jedynym rozwiązaniem; nie mieli chwili do stracenia na pożegnania. Ale Jacob prawie w ogóle go nie słuchał. Wpatrywał się tylko w wampira, łapczywie chłonąc szczegóły jego twarzy. Bynajmniej nie dlatego, że mu jej brakowało.
Miała jego usta.
I nie tylko: jego nos wyglądał jak prosty nosek Renesmee, kości policzkowe rudzielca do złudzenia przypominały rysy półwampirzycy. Nawet miała podobnie aksamitny ton głosu, sposób gestykulowania, intonacji wymawianych słów. I także potrafiła tak przenikliwie spenetrować ludzką duszę samym spojrzeniem.
Nie chciał słuchać powodów ani wymówek. Nie interesowało go, dlaczego prawie osiemdziesiąt lat temu stracił sens swojego życia i nigdy więcej go nie odzyskał. Nie potrzebował wiedzieć, jak bardzo jest wszystkim przykro.
Przepełniony bólem drącym jego serce na drobne kawałeczki i wyrywającym mu wnętrzności, cierpieniem, które nie pozwalało logicznie myśleć, złością i nienawiścią, które wywołała wizyta Edwarda, żalem spowodowanym niemalże ośmioma dziesięcioleciami samotności - zadecydował sprowokować.
***
Jacob krzyknął. Jad właśnie dotarł do jego serca. Ponownie miał wrażenie, jakby ktoś je wyrwał, zgniótł, podpalił i rozerwał. Po kilkusekundowym wrzasku zabrakło mu tchu, więc przestał, ale każda komórka ciała wciąż bezskutecznie błagała o ukojenie.
Oddychał ciężko, płytko, szybko. Łzy potokiem płynęły mu po policzkach, krew ciekła strugami po czole i oczach, przysłaniając widok. Zmusił się do podniesienia ręki i otarcia jej z powiek. Piekąca trucizna wciąż maltretowała jego układ krwionośny, torturując go coraz boleśniej.
Ale przez cały czas pozostawał świadomy.
***
Edward był silny. Nie dawał się sprowokować i ponieść emocjom. Nie pozwalał, by nerwy wzięły górę. Być może dlatego, że słyszał myśli Indianina i znał jego pobudki. Na każdą zaczepkę dawał wyważone, spokojne odpowiedzi, patrząc na niegdysiejszego rywala ze zrozumieniem i smutkiem. Ale Jacob nie mógł tego znieść. Chciał, by Cullen poczuł się chociaż odrobinę tak, jak on przez te wszystkie lata. Pragnął zadać mu ból, ugodzić go, wyrwać martwe serce i przepuścić przez maszynkę do mielenia mięsa, ale wampir pozostawał dzielny.
Jacob po raz drugi w życiu postanowił w okrutny sposób wykorzystać dar rudzielca i tak jak przed laty, zadał mu cios poniżej pasa: pomyślał o drobnej, pięknej dziewczynie, siedzącej w samochodzie na siedzeniu pasażera i patrzącej tępo w przestrzeń.
Wtedy Edward skamieniał. Jake poczuł niemałą satysfakcję. Nie przestawał. Wyobraził sobie jej puste oczy. Gest, który wykonywała, gdy było naprawdę źle: łapanie się za żebra. Jej beznamiętny wyraz twarzy.
Przeniósł wzrok na rudowłosego wampira. Jego spojrzenie paliło, tęczówki o barwie płynnego złota pociemniały. Wargi wykrzywiły się w paskudnym, przepełnionym bólem grymasie. Zaciskał mocno pięści, aż uwidoczniły się wszystkie ścięgna.
Więc kontynuował. Patrząc Cullenowi prosto w oczy, torturował go swoimi wspomnieniami. Po wyrazie twarzy poznał, że udało mu się zadać mu ból. Postanowił więc go rozwścieczyć jeszcze bardziej. Przeszedł od luźnych wspomnień jej dłoni, ramion, szyi, dekoltu. Myślał o tym, jak dotykał jej pleców, gdy się przytulali. Jak jej biust stykał się z jego klatką piersiową, gdy była blisko. Jak ich wargi zetknęły się po raz pierwszy i drugi. Jak bezkarnie mógł przyglądać się jej ustom, piersiom, nogom, pośladkom… Szczęka Edwarda drżała. Jake nie przestawał, przechodząc do coraz śmielszych fantazji i ignorując czarne wampirze tęczówki. Wyobrażał sobie, jak dotyka jej nagich, jeszcze ciepłych pleców, barków, karku, wodzi dłońmi po obojczykach, brzuchu i piersiach. Jak dziewczyna oplata go ramionami za szyję, przejeżdżając opuszkami palców po ciemnej klatce piersiowej. Musnął wargami jej rozchylone usta i wsunął w nie język. Pozwolił jej opleść nogami swoje biodra i odwzajemnić pocałunek.
- Wystarczy, Black.
Edward był wściekły. Jake pomyślał, że gdyby wzrok mógł zabijać, już dawno padłby martwy. Ale nie chciał przestawać, nie chciał się uspokoić, nie mógł pozwolić, by rozeszli się w pokoju. Chciał go uderzyć, zadać fizyczny ból, pokazać, kto tu rządzi, kto jest silniejszy, kto jest mężczyzną, więc nie mógł tak po prostu przystać na prośbę – a raczej rozkaz – wampira. Przekroczył więc granicę i pozwolił, by ciemne fale przeistoczyły się w sprężyste, ciemniejsze loczki, a rysy twarzy zmieniły się. Teraz to drobne dłonie półwampirzycy wodziły po jego piersiach.
Zanim jeszcze uświadomił sobie, co może się stać, Edward złapał go za gardło i cisnął przed siebie. Jacob zerwał się i w przeciągu sekundy przemienił w ogromnego basiora. Cullen w mgnieniu oka rzucił się w wir walki.
Jednego Indianin się nie spodziewał: własnej słabości.
O ile na początku bitki jeszcze udawało mu się prowadzić wyrównany pojedynek, o tyle po kilku minutach zażartej jatki zaczął się męczyć. Pierwszy raz w swoim niemalże stuletnim życiu poczuł się naprawdę stary. Miał znacznie słabszy refleks niż ostatnim razem, gdy walczył; nie był już tak silny. Przegrywał z żądnym krwi i zemsty, rozwścieczonym do reszty wampirem. Kłapał zębami i machał pazurami, przygniatał łapami i napierał całym cielskiem, jednak był słabszy. W końcu Cullen zadał silny cios i Jacob poleciał na jakieś drzewo, czując się, jakby głowa pękała mu na miliony kawałków. To nie wystarczało Edwardowi. Rzucił się na pół przytomnego wilka, złapał za sierść i cisnął na kolejne drzewa. W końcu pozwolił ponieść się emocjom i kąsał, gryzł, wpijał ostre zęby, wlewając kropelki, krople, litry wampirzego jadu…
Nagle jakaś siła pozwoliła Cullenowi oderwać się od zmasakrowanego ciała i cofnąć się parę kroków. Jake widział jak przez mgłę, jak patrzy na niego z przerażeniem. Zanim się spostrzegł, rudzielca nie było.
Nie wiedział, jak to się stało, ale poczuł, że znów jest w człowieczej postaci.
Teraz leżał gdzieś w lesie nagi, drżący, zakrwawiony, zapłakany. Jad rozrywał mu ciało, torturował zmysły, sprawiał, że krzyczał i szlochał na zmianę. Pragnął śmierci; był zmęczony, tak samo fizycznie, jak i psychicznie. Modlił się o koniec mąk. Wiedział, że nie ma już odwrotu, lepiej więc odejść z tego świata jak najszybciej.
Uświadomił sobie, że nie pozostało mu zbyt wiele sił ani czasu. Chciał coś powiedzieć, chciał, by jego ostatnie słowa podsumowały całe jego życie albo zwracały się do najważniejszej dla niego osoby. Potrzebował powiedzieć coś wyniosłego i pięknego, tak jak na filmach wielcy bohaterowie. Otworzył usta i nabrał powietrza w płuca, jednak okazało się, że już za późno. Był bezsilny względem bezwzględnej śmierci. Zamknął oczy i wydał ostatnie tchnienie.
To był dzień, w którym Jacob Black umarł. Dawno temu przegrał w starciu z Fortuną, potem Edwardem Cullenem, by na końcu ulec samej Śmierci. Popełnił wiele błędów i nie raz wykazywał się pychą, brakiem pokory, nieodpowiedzialnością. Wszystkie jego postępki były nieidealne, tak samo jak osobowość.
Ale – paradoksalnie – zwyciężył. Doskonały w swoich niedoskonałościach. Ludzki w popełnianych błędach. Zwycięski w swoich przegranych.
Ponieważ do końca pozostawił w sobie miejsce na coś, na co Edward Cullen nigdy nie mógłby sobie pozwolić. Na najbardziej ludzką rzecz:
Słabość. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Dilena dnia Pią 10:47, 15 Sty 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
|
|
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Czw 16:24, 31 Gru 2009 |
|
Pomysł 5 pkt
Tekst A: 2
Tekst B: 3
Tekst B króluje ze względu na to, że jest dość... hm... inaczej - powiązany z sagą... jakby alternatywny o tego co mogło by być... bardzo nawet prawdopodobne... no i lepsze niż to Meyer - tu stwierdzam fakt... bardziej mi odpowiada..
Styl 7 pkt
Tekst A: 4
Tekst B: 3
Tekst A zyskuje dzięki temu, że nie podobało mi się kilka wyrażeń w tekście B (autorka jest chyba fanką fantasy - sama mam potem problem, żeby się przestawić, więc chyba wstyd, że się czepiam - hipokrytka)... ale ta 'jucha' naprawdę zepsuła dużo...
Spełnienie warunków 3 pkt
Tekst A: 1,5
Tekst B: 1,5
W obu tekstach mi się nie podobało wspomnienie o kobietach, bo rzucało mi na myśl Bellę i Ness, ale skoro w obu to po równo...
Postacie 5 pkt
Tekst A: 2
Tekst B: 3
Tekst B ze względu na ukazanie świetnej - ludzkiej i łamliwej strony Jake'a... nareszcie gośc pokazał na co go stać - nie przeszkadza mi jego śmierć... przynajmniej się postawił :)
Ogólne Wrażenie 5 pkt
Tekst A: 2
Tekst B: 3
Tekst B wywarł na mnie dużo lepsze wrażenie ze względu na prawdopodobieństwo wystąpienia w sadze... czy tam po sadze... no i oczywiscie kanoniczność :)
Tekst A namieszał za wiele... kilkuletni Edward lgnący do Jake'a całkiem mi nie pasuje no i nie kupiłam go :/
Podsumowanie:
Tekst A: 11,5
Tekst B: 13,5 |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Arabella
Zły wampir
Dołączył: 10 Sty 2009
Posty: 345 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: z łóżka Pattinsona.
|
Wysłany:
Czw 16:42, 31 Gru 2009 |
|
Pomysł 5 ptk
Tekst A 1
Tekst B 4
Tekst B dostaje więcej punktów, gdyż był dla mnie bardziej prawdopodobny do zaistnienia w rzeczywistości świata Twilight. Mały Edward lgnący do Jacoba nie przekonał mnie.
Styl 7 ptk
Tekst A 3
Tekst B 4
Ze względu na nacechowanie emocjonalne i wyrazistość postaci, co bardzo sobie cenię.
Spełnienie warunków 3 ptk
Tekst A 1,5
Tekst B 1,5
Ze względu na to, że obie wypełniły w/w warunki, dlatego po równo.
Postacie 5 ptk
Tekst A 2
Tekst B 3
Świetna charakterystyka i rozwinięcie postaci Jake`a. jestem pod wrażeniem.
Ogólne wrażenie 5 ptk
Tekst A 2
Tekst B 3
Tekst B został napisany tak jak lubię najbardziej - jest jak to się tylko da kanoniczny, postacie wyraziste, a opisy pełne emocji. Z przyjemnością przeczytałam.
Wynik podsumowujący
Tekst A 9,5
Tekst B 15,5 |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Marsi
Zły wampir
Dołączył: 17 Sty 2009
Posty: 410 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Konin
|
Wysłany:
Czw 16:43, 31 Gru 2009 |
|
Buuu, miałam już połowę i zamknęłam przez przypadek kartę ;( No to jeszcze raz:
Pomysł:
Tekst A: 4 pkt
Tekst B: 1 pkt
Temat z walką Edwarda i Jacoba jest trochę oklepany. Tekst A mnie zaskoczył. Jacob "dziadkiem" Edwarda? Tego jeszcze nie było, a przynajmniej nie natknęłam się na taki motyw. I dlatego autorka A dostaje ode mnie te 4 punkty z tego względu, że miała dość skromne pole manewru, a świetnie wybrnęła. :)
Styl:
Tekst A: 4 pkt
Tekst B: 3 pkt
Wydaje mi się, że w tekście B znalazłam kilka braków przecinków.
W sumie nie dlatego straciłaś ten jeden błąd, ale myślę, że tekst A ładniej opisuje uczucia.
Spełnienie warunków:
Tekst A: 1,5 pkt
Tekst B: 1,5 pkt
Zastanawiam się tylko, czy jeżeli w kryterium "nie chcemy" jest napisane: Nessie, to czy może być wspomniana ona, ale jako Reneesme. W końcu to jedna i ta sama osoba, prawda?
Postacie:
Tekst A: 3 pkt
Tekst B: 2 pkt
To chyba przez tę znikomą ilość uczuć Jake'a w tekście drugim. W tekście A widać jak na dłoni, co czuje Edward, natomiast w drugim Jake chcę tylko sprowokować E. i w końcu umrzeć... Jak dla mnie, stanowczo za mało.
Ogólne wrażenie:
Tekst A: 2,5 pkt
Tekst B: 2,5 pkt
Pomimo moich wcześniejszych "wywodów" oba teksty mi się spodobały i nie będę faworyzowała tylko jednego. :P
Bębenki, proszę
Razem:
Tekst A: 15 pkt
Tekst B: 10 pkt
|
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Marsi dnia Czw 16:48, 31 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
transfuzja.
Zły wampir
Dołączył: 06 Kwi 2009
Posty: 276 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nibylandia.
|
Wysłany:
Czw 16:51, 31 Gru 2009 |
|
Pomysł: 5 pkt.
Tekst A: 2 pkt.
Tekst B: 3 pkt.
W tekście A nie spodobała mi się ta relacja Jacoba i Edwarda. Skojarzyła mi się z opowiadaniem Stary człowiek i morze, którego nie znoszę.
Styl 7 pkt.
Tekst A: 3,5 pkt.
Tekst B: 3,5 pkt.
Jeśli chodzi o styl, oba teksty są u mnie na równi. Błędów nie dostrzegłam.
Spełnienie warunków: 3 pkt.
Tekst A: 2 pkt.
Tekst B: 1 pkt.
W tekście B Jacob wspomina Renesmee i Bellę, choć obie miały się nie pojawić.
Postacie: 5 pkt.
Tekst A: 2 pkt.
Tekst B: 3 pkt.
Bardziej przemawia do mnie Jacob z tekstu B. Podoba mi się także wprowadzenie Vanessy i to droczenie się pary.
W tekście A również postać Jake'a jest ciekawie zbudowana, ale jak już wspominałam, za bardzo przypomina mi Santiaga.
Ogólne wrażenie: 5 pkt.
Tekst A: 2 pkt.
Tekst B: 3 pkt.
Podsumowując:
Tekst A: 11,5 pkt.
Tekst B: 13,5 pkt. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Cornelie
Dobry wampir
Dołączył: 27 Gru 2008
Posty: 1689 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 297 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z łóżka Erica xD
|
Wysłany:
Czw 18:00, 31 Gru 2009 |
|
Pomysł :
Tekst A - 4
Tekst B - 1
Element zaskoczenia jest bardzo ważny, dlatego niezaprzeczalnie za pomysł wygrywa u mnie tekst A.
Styl :
Tekst A - 3,5
Tekst B - 3,5
Bo bardzo ładnie napisane były obydwa. Nie mogłam inaczej rozdzielić xD
Spełnienie warunków :
Tekst A - 1,5
Tekst B - 1,5
Po równo, bo tak jak ktoś już wspomniał, w obydwu były wspomniane kobiety, co od razu nasuwa na myśl Bellę i Nessie.
Postacie :
Tekst A - 2
Tekst B - 3
Postać Jake'a w drugim tekście jest bardziej wyrazista, moim skromnym zdaniem xD
Ogólne wrażenia :
Tekst A - 2,5
Tekst B - 2,5
Bo obydwa teksty były świetne. Poziom bardzo wyrównany i nie mogłam wybrać jednego.
Podsumowując :
Tekst A - 13,5
Tekst B - 11,5
Ale gratuluję obu dziewczynom. Świetna robota! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dzwoneczek
Moderator
Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 231 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Czw 18:26, 31 Gru 2009 |
|
Pomysł:
Tekst A: 2,5
Tekst B: 2.5
Oba pomysły podobają mi się na równi. I Jacob jako dziadek Edwarda i opuszczony Jacob oraz Edward zabijający Jacoba, sprowokowany.
Styl
No na początku bardzo miło mi się czytało tekst A, ale im bliżej końca tym gorzej, zdania coraz dziwniejsze. Poza tym, sporo błędów w tekście A. Nie będę ich tu wszystkich cytować, bo to nie miejsce na to, ale kilku "kwiatków" nie daruję:
Cytat: |
które wywoływał w zgorzkniałym starcze. |
No raczej starcu. Miejscownik.
Cytat: |
po czym z oszklonymi oczami złożyła delikatny pocałunek na ciepłym policzku lubego. |
Oszklone oczy???
Cytat: |
lecz w sercu odczuwał ucisk, tak jakby ktoś kuł prosto w bijący organ, |
Mam wrażenie, że chodziło o słowo "kłuł"
W ogóle od przeskoku w czasie przestało mi się podobać. Tak jakby pierwszą i drugą część napisały dwie różne osoby...
Tekst B czytało mi się "bez zgrzytów", ładny wstęp, podobają mi się przeskoki w czasie, dobra narracja i zgrabne zdania. Dlatego:
Tekst A 2
Tekst B 5
Spełnienie warunków
Tekst A 1
Tekst B 2
ze względu na to, ze Jacob w tekście A nie jest "na łożu śmierci" tylko żywy, a potem nagle martwy.
Postacie
Tu po równo. W obu tekstach wyraziste.
Tekst A 2,5
Tekst B 2,5
Ogólne wrażenie
Tekst A 2
Tekst B 3
No ta druga część w tekście A kompletnie wysiadła. Tekst B jest dla mnie ciekawszy i bardziej spójny, choć bardzo mi się podoba pierwsza część tekstu A - przyjaźń Edwarda i Jacoba w relacji dziadek - wnuk.
Suma
Tekst A 10
Tekst B 15
Dziękuję za uwagę. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
zgredek
Dobry wampir
Dołączył: 21 Sie 2008
Posty: 592 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 51 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Antantanarywa
|
Wysłany:
Czw 19:43, 31 Gru 2009 |
|
Pomysł: 5 pkt.
I jak to ocenić... Tekst A był w sumie bardziej zaskakujący, chociaż z Twilightem miał tylko imiona wspólne - kto by się spodziewał małego Edwarda i Jacoba dziadziusia. W drugim tekście tak jakoś na siłę Edward zabił Blacka, takie miałam przynajmniej wrażenie.
TEKST A: 3,5
TEKST B: 1,5
Styl: 7 pkt.
Przy tym punkcie oceniłabym autorki bardzo nisko. Oba teksty są przekombinowane. Widać, że autorki są oczytane i nie piszą pierwszy raz, bo mają naprawdę duży zasób słownictwa, ale przesadziły, strasznie nadużywając pewnych utartych zwrotów i tworząc własne, nie zawsze fajne potwory :/. I w pewnym momencie w te całe patetyczne opisy wdarły się takie wyrazy jak cholera i pieprzyć (czy co tam to było w tekście pierwszym...). Naprawdę nie wiedziałam - śmiać się czy płakać?
Jeśli chodzi o tekst A - nie będę się rozdrabniać, bo tak dużo tego było, a to akurat zdanie skopiowałam (znajdowało się ono przy opisie zaręczyn): "Szczerząc się od ucha do ucha, wiwatowali." - kurcze, ja nie wiem, jak się u Was świętuje zaręczyny, ale u mnie się fajerwerków nie puszcza (tak, tak, opowiadanie toczy się jak mniemam w Amełyce, ale nie sądzę, by i tam coś takiego miało miejsce...). Wiwatować to raczej na czyjąś cześć, a nie...
Co do tekstu B, to ze Słownikiem Języka Polskiego musiałabym czytać. Może i wina braku czasu na regularną lekturę, że słownictwa nie znam, ale się zaczęłam zastanawiać, o psia jucha, co to do cholery ta jucha jest?! Z pomocą przyszedł sjp i czytając iż jest to krew zwierzęca ALBO pospolicie krew ludzka ALBO drań doszłam do wniosku, że krew byłaby bardziej na miejscu. Poza tym bardzo mi się podobał opis starego Blacka i generalnie jakoś przyjemniej mi się czytało, więc mimo bardzo mieszanych uczuć punkty dzielę tak:
TEKST A: 2
TEKST B: 5
Spełnienie warunków: 3 pkt.
Tu się zaczęłam trochę wahać, bo w pierwszym tekście Edward "leciał" przez te pokoje (nie wiem, o co z tym roomem chodziło; zresztą to tak drobna sprawa, że jej raczej nie uwzględniam w wyniku), a w drugim wspominano bardzo intensywnie Nessie... W pierwszym tekście nie było skrajnych uczuć, przynajmniej ich nie zakonotowałam, albo to, co dla Was skrajne, dla mnie skrajne nie jest, więc wygrywa B:
TEKST A: 1
TEKST B: 2
Postacie: 5 pkt.
No i masz babo placek, bo ja to czytałam, jakby żadnych postaci tam nie było, bo żadne osobowości mi się w móżdże nie rzuciły... Ale na początku tekstu A Black wydawał się fajny (aż do momentu, gdy pojawił się irytujący, liczący dziewięć wiosen, enigmatyczny malec :roll: ). Z kolei w drugim tekście było do brze do momentu... u psia jucha, również pojawienia się Edwarda C.! Wprawdzie kompletnie nie rozumiem przyczyn jego odwiedzin u Blacka, ale po tym przybyciu zachowanie Cullena, który na swym karku miał wszak lat paręęędziesiąt, zmieniło się w zachowanie szczeniaka Jacoba... Z pewnych rzeczy się nie wyrasta, no tak, no niby tak, chociaż jakoś w tym przypadku nieszczególnie mnie to przekonuje.
TEKST A: 2,5
TEKST B: 2,5
Ogólne wrażenie: 5 pkt.
Szczerze pisząc, nieszczególnie ogarnął mnie zachwyt przy czytaniu tych tekstów, ale jak tak patrzę na nie z perspektywy czasu, to jednak B ciut lepiej wspominam...
TEKST A: 2
TEKST B: 3
Summa Summarum:
TEKST A: 11
TEKST B: 14 |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez zgredek dnia Pon 17:31, 04 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Susan
Administrator
Dołączył: 08 Sty 2009
Posty: 5872 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 732 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 21:58, 31 Gru 2009 |
|
Muszę przyznać, że niecierpliwie czekałam na Wasz pojedynek ;)
Pomysł: 5 pkt.
A - 3
B - 2
Pomysł z przyjaźnią małego Edka i staruszka Jacoba bardzo przypadła mi do gustu. Naprawdę! Nie spodziewałam się takiego czegoś. Taki smutny, zgorzkniały Jake był dużym kontrastem dla Jacoba, którego znaliśmy z sagi - tam był radosny i wesoły. Spodobało mi się to, że tutaj Edward i Jacob ze sobą nie walczyli oraz to jak bardzo Edward szanował Jake'a. Świetny pomysł, naprawdę. Sama śmierć Jake'a była niezwykła. Byłam w stanie wyobrazić sobie martwe ciało Jacoba na trawniku, ból jaki przeszywał Edwarda. I ta karteczka na końcu.
Tekst B również był ciekawy. Lecz nie zrobił na mnie takiego wrażenia jak A. Spodobało mi się to, że w końcu doszło do walki między Edwardem, a Jacobem. Trochę brakowało mi tego w sadze. Szkoda tylko, że szanse były tutaj niewyrównane. Przecież Jake był już staruszkiem. No ale cóż...
Styl: 7 pkt.
A - 4
B - 3
O wiele lepiej czytało mi się tekst A. Pochłaniałam go z wielką przyjemnością i lekkością. Ani w jednym, ani w drugim tekście nic mi nie zgrzytnęło, żadnych błędów raczej też nie zauważyłam. W tekście B fajny był pomysł z tym, że fragmenty o śmierci były przeplatane tymi, w których dowiadywaliśmy się w jaki sposób do tego doszło. Jednak mi bardziej odpowiadała płynność tekstu A.
Spełnienie warunków: 3 pkt.
A - 2
B - 1
Niestety odejmuję jeden punkt miniaturce B, gdyż pojawiła się Nessie, a raczej została wspomniana. Miało w ogóle jej nie być, prawda?
Postacie: 5 pkt.
A - 3
B - 2
Zgorzkniały Jake, którym nikt się nie przejmował poza małym Edwardem. Jacob, który zajmował się tym chłopcem, pomagał mu, zaprzyjaźnił się z nim, to że Jake dzięki Edkowi zaczął się uśmiechać. Edward, który miał awanturę za awanturą w domu chciał znaleźć oparcie w staruszku, siedział z nim i pozostał z nim przez wiele lat. Reakcja Edwarda na śmierć Jacoba. Bardzo mi się to spodobało w tekście A. W tekście B Jacob jest porywczy, dużo przeżył, wiele wycierpiał, sprowokował Edwarda, co doprowadziło do jego śmierci. Edward, który najpierw pozostawał spokojny, ale w końcu dał się sprowokować. Dobre, ale bardziej przekonała mnie przyjaźń obu panów niż ich nienawiść.
Ogólne wrażenie: 5 pkt.
A - 4
B - 1
Tutaj dałam aż o trzy punkty więcej tekstowi A. Już tłumaczę dlaczego. Miniaturka ta wzbudziła we mnie naprawdę dużo emocji. Uśmiechałam się, gdy wyobrażałam sobie malutkiego Edwarda, który siedzi ze starszym Jacobem. Cieszyłam się, gdy dziewczyna przyjęła oświadczyny Edka i jak razem szli obwieścić to Jacobowi. Wzruszyłam się i posmutniałam, gdy Edward znalazł swojego przyjaciela martwego. Podoba mi się w jaki sposób został przedstawiony Jacob. Edward zresztą też. Przypadła mi do gustu ich przyjaźń.
Tekst B też mi się podobał, lecz nie wzbudził we mnie tylu uczuć.
Muszę jednak przyznać, że obie miniaturki są bardzo dobre i chętnie do nich jeszcze wrócę po zakończeniu pojedynku i skomentuję je z osobna, jeśli oczywiście będzie taka możliwość. Brawa dla Was obu :)
Podsumowanie.
A - 16
B - 9 |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
mTwil
Zły wampir
Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 345 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 80 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: O-ka
|
Wysłany:
Czw 22:49, 31 Gru 2009 |
|
Pomysł:
tekst A: 3
tekst B: 2
Kiedy zaczęłam czytać tekst B, byłam praktycznie przekonana, że w tym podpunkcie wygra ten pierwszy. Jednak im dalej zagłębiałam się w treść, tym bardziej się do niego przekonywałam. Zraził mnie wstęp, gdzie od razu wszystko zaczęło się od śmierci, ale kolejne wydarzenia przechylały szalę na jego stronę, chociaż w końcu i tak zatrzymała się ona ze wskazaniem na tekst A. W nim oczywiście zapunktowało przedstawienie innej sytuacji, kompletnie niezwiązanej ze Zmierzchem, skupiającej się na osobie Jacoba.
Styl:
tekst A: 4
tekst B: 3
Tekst B stracił punkt za powtórzenie: Po wyrazie twarzy poznał, że udało mu się zadać mu ból. Nie zauważyłam innych błędów. Jeśli chodzi o sam styl - w drugiej miniaturze nie pasowało mi jedno określenie, jednak i tak teksty stoją na równym poziomie.
Spełnienie warunków:
tekst A: 2
tekst B: 1
Bardziej przekonał tekst pierwszy. Mimo że w obu przedstawiona była śmierć Jacoba, to "łoże śmierci" bardziej kojarzy mi się ze spokojnym umieraniem, a przynajmniej takim, kiedy ma się czas na rozmyślania nad swoim życiem. Akcja opowiadania drugiego potoczyła się dla mnie zbyt szybko - mając na względzie warunki.
Postacie:
tekst A: 3
tekst B: 2
Mieliśmy Jacoba A - mężczyznę osamotnionego, który od młodzieńczych lat przeżywa swoją pierwszą miłość, oraz Jacoba B, żonatego, ale równie nieszczęśliwego, pozbawionego czegoś, a raczej kogoś, na kim mu zależało. Nie umiem wybrać, który z nich bardziej ujął mnie za serce. Obaj nie zapomnieli i przez to zdobyli moją sympatię.
Edward B był zwyczajny, jedyne, co mi się w nim podobało, to to, że okazał tak wielką skruchę wobec Jacoba. Edward A za to zaskoczył. Przedstawiony jako zupełnie inna, ciekawsza postać, o odmiennym charakterze i do tego osadzona w nowych realiach.
Ogólne wrażenie:
tekst A: 2,5
tekst B: 2,5
Jak już wspomniałam, na samym początku byłam przekonana, że faworytem będzie tekst A. Zadziwił postaciami, zupełnie odmienną fabułą niż ta w sadze. Powiało świeżością. Pewien niedosyt pozostawia tylko zakończenie. Ostatnim? Kto? Czym? Chodziło o ostatni dzień czy może coś innego? A już szczególnie zaszokowała wzmianka, że nie była to śmierć naturalna. Także w końcowym momencie powiało tajemnicą.
Początek drugiej miniatury był zwyczajny, później jednak zaskoczył. Podobało mi się to przeplatanie akcji, łączenie samej śmierci i cierpienia Jacoba z wcześniejszymi wydarzeniami oraz, mimo tego, co napisałam wcześniej, tragiczny koniec jego życia i wszelkie traktujące o tym opisy.
W obu tekstach są rzeczy, które mi się podobają i które trochę wadzą, ale punkty dzielę po połowie.
Razem:
tekst A: 14,5
tekst B: 10,5 |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Robaczek
Moderator
Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 1430 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 227 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 4:02, 01 Sty 2010 |
|
Pomysł
A — 1,5
B — 3,5
W tekście A urzekł mnie charakter relacji – z jednej strony nieco tuzinkowy i przewidywalny, opierający się na schemacie: oschły, zgorzkniały dziadek poznaje dobre, lecz zaniedbane dziecko z podchodzącej pod patologiczną rodziny i od tej pory są sobie przewodnikami na wyboistej ścieżce życia, z drugiej zaś – opisano ten związek bez przesadnej słodkości i uciekania się do sytuacji rodem z filmów familijnych. Jest po prostu ciepły i przyjemny, wyważony. Fabuła niestety nie rzuca na kolana, a atmosfera sennego, słonecznego miasteczka już z całą pewnością klasyfikuje się pod filmy oznaczone zielonym kółeczkiem. Poza tym rozczarował mnie trochę brak kanonu.
Im dłużej czytałam tekst B, tym bardziej interesujący mi się wydawał; szkoda, że nie budował tego zainteresowania od początku, bo w tym przypadku mam obiekcje co do tego, by wziąć gradację napięcia za zaletę. Jednak cały pomysł jest przemyślany, ukazuje bohaterów w nietypowej sytuacji, ale nie wyklucza przy tym kanonu. Fabuła została rozplanowana od początku do końca, podobnie zresztą jak w tekście A, jednak tutaj jest bardziej wycyzelowana i zaskakuje kreatywnością.
Obydwa teksty uciekają się do świeżych, zaskakujących pomysłów, ale w tekście A o nowość i zaskoczenie nie trudno, skoro kanonowi powiedziano zdecydowane nie. Z kolei tekst B udźwignął zaskoczenie czytelnika i kanon, stąd przewaga punktowa drugiej pracy nad pierwszą.
Styl
A — 2,5
B — 4,5
Tekst A czytało się przyjemnie i sympatycznie, jednak obyło się bez zaskakujących rozwiązań stylistycznych i bez emocjonalnych porywów. Był miły jak kubek herbaty o aromacie mango, ale miły niekoniecznie jest tym, na co liczyłam, sięgając po niego. Dobrze, że nie opływał w łzawe opisy, jego senność i słoneczność łagodziły finał opowiadania. To, co zdecydowanie mi się w nim jednak nie podobało, to banalność czy momentami naiwność metafor i środków stylistycznych. Oklepane, utarte stwierdzenia nie przysłużyły się mu na plus; część określeń i zdań wydaje się wzięta rodem z którejś z dobranocek puszczanych w telewizji publicznej.
Tekst B jest stylistycznie przemyślany, zawiera naprawdę dobrą klamrę kompozycyjną, wydarzenia i opisy ułożone są w takiej kolejności, by karty odkrywane zostawały po kolei. Wydaje mi się, że autorka pracy B jest bardziej świadoma swojego pióra – wie, co chce przekazać i na jakich strunach emocjonalnych przy tym zagrać. Z rozmysłem stosuje paralelizm, tekst toczy się w określonym rytmie. Nie wszystko mi się w nim podoba, ale na tle słodkości tekstu A wypada lepiej i bardziej adekwatnie do tematyki, po którą sięga; jest dojrzalszy, w pewnych momentach operuje bardziej rozbudowanym słownictwem. Tekst A czytało mi się jednak lepiej, od tekstu B musiałam się odrywać, podczas gdy jego poprzednik zdołał zawładnąć moją uwagę. Ciężko mi zdecydować.
Żadna z prac nie była wolna od drobnych potknięć, ale to w tekście A rzucił mi się w oczy brak większej ilości przecinków i momentami kulejąca składnia.
Spełnianie warunków
A — 2
B — 1
Muszę przyznać, że zupełnie inaczej wyobrażałam sobie realizację tych warunków i żadna z prac nie wpisuje się w moją wizję.
Ustalony temat został spełniony przez obydwie autorki, ale później – mam poważne wątpliwości. Śmierć – jest, Edward – owszem, ale w tekście A to postać zupełnie niekanoniczna, skrajne uczucia – nie byłabym tego taka pewna.
Jeśli chodzi o Bellę, a raczej jej brak, w pracy B tylko się o niej pobrzękuje, więc – spełnione, natomiast w tekście A Belli jako takiej nie ma, jednak w związku z nieistniejącym w tym opowiadaniu kanonem dostajemy Anę – inny wygląd, inne imię, inna sytuacja, ale przecież oczywistym jest, że stanowi ona ekwiwalent Belli. Nie tego oczekiwałam.
W tekście A Nessie nie uświadczymy, czego nie mogę już powiedzieć o tekście B. Gdyby była tylko wspomniana – w porządku, nie ma sprawy. Ten półwampirzy potworek zajmuje jednak znaczącą część tekstu, a cień rzuca na jego całość. Ktoś tu chyba chciał przechytrzyć warunki.
Grzeszek autorki tekstu B jest dla mnie cięższy niż to, czego dopuściła się autorka tekstu A.
Postacie
A — 2
B — 3
Szczerze mówiąc, cały czas się gryzę z tym brakiem kanonu w miniaturce A. Gdyby chociaż charaktery postaci przekładały się na te kanoniczne, gdybym mogła mówić o jakimkolwiek punkcie zaczepienia. Niestety, takowego nie znajduję, przez co brakuje mi możliwości porównania. Pomówmy zatem o kreacji bohaterów jako takiej.
W tekście A, choć autorka opisuje na końcu śmierć, ucieka w rzeczywistości od nastroju, jaki śmierć zwykle niesie – grozy, niepokoju, gorzkiej melancholii. Smutek Edwarda zdaje się nieco cukierkowy; oczywiście, Cullen rozpacza, pada na kolana, bije się w pierś i jest na najlepszej drodze do osiągnięcia stanu bad&trauma w wersji light, ale jego rozpacz jest nią głównie z nazwy. W ten sam sposób autorka przemyka po kreacji bohaterów – kreśli ich w pośpiechu, nieco pobieżnie, jakby bała się nadania im bardziej indywidualnych cech, jakby sądziła, że nabierając większej ilości wad i ułomności, mogliby odstraszyć czytelnika. Mnie niestety wydają się nieco płascy. Jest w ich opisach potencjał, który nie do końca wykorzystano. Mamy staruszka i małego chłopca, później – młodego mężczyznę, brakuje zaś cech charakteru, którymi te fundamenty mogłyby obrosnąć.
Tekst B – jest kanon, jest! Jacob inny niż ten książkowy, ale to Jacob bogatszy o kilkadziesiąt lat doświadczeń, bogatszy o wydarzenia, które Stefie nie przyszły do głowy, wiarygodny wiarygodnością kanoniczną i wiarygodnością postaci, której wiele cech nadała sama autorka. Jacob, którego portret wciąga i pochłania, który kreślony jest intensywnymi barwami z bogatej palety. Autorka ukazuje słabości i przywary bohatera, pokazuje wiele odcieni jego charakteru. Ten Jacob mnie po prostu urzekł i kupił. Edward wypada przy nim nieco słabo, jakby zabrakło cech, które można mu przypisać, ale rozumiem położenie punkt ciężkości na Blacku. Brakuje mi większego zintensyfikowania postaci Edwarda, jednak to, jak wykreowano jego rywala, rekompensuje mi owo niedociągnięcie.
Ogólne wrażenie
A — 2,5
B — 2,5
Nie ukrywam – czuję się rozpantałykowana.
Obydwa teksty są nierówne. Zarówno A, jak i B, ma swoje wzloty i upadki; zdarzają się w nich momenty lepsze i gorsze, nie mogę mówić o jakiejś zatrważającej różnicy w poziomie między obiema pracami. Choć to tekst B jest lepszy warsztatowo i stylistycznie, posiada naprawdę dobrze wykreowanego głównego bohatera, pracę A czytało mi się przyjemniej i również jej nie zabrakło plusów. Do tekstu A usiadłam i z przyjemnością go przeczytałam, nawet jeśli miałam co do niego zastrzeżenia stylistyczne, to ogólnie zrobił na mnie dobre wrażenie. Autorka tekstu B bardziej swoją pracę wycyzelowała, pokazała zupełnie inną stronę umierania i zrobiła to cholernie dobrze.
Trudno było mi rozdzielić punkty inaczej, ponieważ obydwie prace mi się spodobały, każda za coś innego. Nawet jeśli nie kupiłam pomysłu przedstawionego w tekście A, to jego wykonanie było niezgorsze i zgodne z zamysłem samej autorki, jak mniemam. I pomimo że pracę B przyjęłam z mieszanymi uczuciami, to wiele jej aspektów mnie zachwyciło. Nie pozostaje mi nic innego, jak pogratulować obu paniom. Mam nadzieję, że obie będziecie się rozwijać i pracować nad tym, co jeszcze nie do końca opanowałyście.
edit Zapomniałabym, jak zwykle. Mimo że nie zmieniam punktacji, to muszę dorzucić trzy grosze o zakończeniu. Końcówka tekstu B to mały majstersztyk, naprawdę dobry kawałek, czytanie go sprawiło mi ogromną przyjemność. W tekście A zabrakło czegoś, co mogłoby mną na końcu wstrząsnąć, a chodzi tu głównie o przemyślany zabieg stylistyczny, do jakiego uciekła się autorka drugiej pracy. Raz jeszcze - gratuluję. I to obu paniom.
Punktacja
A — 10,5
B — 14,5
Gratuluję autorce drugiej pracy.
robal |
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez Robaczek dnia Pią 4:16, 01 Sty 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
AmeliaRussel
Człowiek
Dołączył: 08 Lut 2009
Posty: 57 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sosnowiec
|
Wysłany:
Pią 17:29, 01 Sty 2010 |
|
No to teraz moja kolej.
Pomysł
Tekst A - 2
Tekst B - 3
Oby dwa pomysły są różne i ciekawe, przedstawiające coś innego, mimo że jest ten sam motyw śmierci Jacoba. Lubię akcję i nawet, że motyw walki Jacoba i Edwarda jest dość powszechny, to spodobał mi się bardziej. Chyba już się tak do tego przyzwyczaiłam dzięki Meyer, że trudno mi się pogodzić z tym, że Edward i Jacob mogą żywić do siebie miłe uczucia.
Styl
Tekst A - 3,5
Tekst B - 3,5
Różnie napisane. Tekst A jest napisany płynnie, moim zdaniem prościej niż tekst B. I to jest duży plus. Ale w tekście B spodobało mi się to rozdzielanie tego, co się stało między Edwardem i Jacobem, a tego co się działo z Jacobem, gdy umierał.
Spełnienie warunków
Tekst A - 2
Tekst B - 1
W tekście B było pełno emocji, które naprawdę mi się spodobały, ponieważ łatwiej można się było wczuć w postać Jacoba.
Natomiast tekście A tych uczuć zbytnio nie mogłam zauważyć, mimo że Edward płakał, a Jacob kochał rudzielca, ale nie było to tak do końca opisane.
Ale tekst A wygrywa, gdyż nie było ani Belli ani Nessie. Choćby wzmianki o tych postaciach, a w tekście B mimo że imiona nie były wypowiedziane, postacie były. I to one odgrywały dużą rolę w całym tekście, ponieważ to przez nie Jacob umarł. Nie ma co ukrywać.
Postacie
Tekst A - 2,5
Tekst B - 2,5
Nie da się ich porównać. Jacob B jest bardzo kanoniczny, wręcz takich jakiego stworzyła Meyer. Jacob A jest zupełnie inny.
Natomiast spodobała mi się różnica relacji między Jacobem i Edwardem w obu tekstach. Tekst A - można by powiedzieć panuje miedzy nimi taka "rodzinna" więź, a w tekście B - niechęć, ocierająca się o nienawiść.
Ogólne wrażenie
Tekst A - 2
Tekst B - 3
Oby dwa teksty są bardzo ciekawe, każdy inny, unikatowy. Oby dwa przeczytałam z przyjemnością, ale bardziej zainteresował mnie tekst B. Spełnił idealnie warunek odnośnie skrajnych emocji, nie udało się odnośnie Belli i Nessie, ale to dzięki walce Edwarda i Jacoba bardziej się zauroczyłam właśnie tekstem B.
Gratuluję pomysłu, gratuluję dobrych tekstów.
Suma
Tekst A - 12
Tekst B - 13
Gratuluję autorce tekstu B, choć pojedynek był bardzo wyrównany. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Rudaa
Dobry wampir
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 684 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 102 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dzwonnica Notre Dame
|
Wysłany:
Pią 18:33, 01 Sty 2010 |
|
Nie ukrywam, że czekałam na ten pojedynek z niecierpliwością. I naprawdę kajam się, bo wcześniej typowałam źle teksty, ale to było jeszcze przed ich przeczytaniem. Suszu, Twoja beta zna Twój styl i każdą najmniejszą słabość, więc nie da się ukryć pod znacznikami Tekst A/B. xD
Pomysł
A: 2,5
B: 2,5
Nie ukrywam, że to jest chyba jedyna kategoria, w której trudno mi rozdzielić punkty. Autorka pierwszego tekstu zrobiła z Edwarda człowieka, za co naprawdę miałam ochotę ją ukatrupić. AH odrzuca mnie okropnie, są nieliczne wyjątki, ale z zasady neguję tego typu zabiegi. Jednak ostatnie zdanie bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło (okazało się, że może podpinanie tego pod AH nie jest do końca takie słuszne) i przyznam szczerze, że właśnie dzięki niemu, miałabym ochotę przeczytać coś więcej na ten temat (może warto pomyśleć, droga autorko?). Poza tym relacje Jacob-Edward miały w sobie niesamowitą magię, której chciałabym doświadczyć więcej. Czasami żałuję, że teksty pojedynkowe są tak okrojonymi miniaturami. Czasami chciałabym, żeby wytyczne stawiały trochę większe wymagania, chociażby zwielokrotniały długość. I tutaj, gdyby było więcej miejsca, wierzę, że autorka miałaby większe pole do popisu, a przynajmniej bardzo chcę w to wierzyć.
Ale za zrobienie Jacoba dziadkiem Edwarda to powinnaś dostać po tyłku.
I teraz wychodzi dylemat. Najpierw chciałam przydzielić więcej punktów tekstowi B, ale uznałam, że to byłoby krzywdzące dla wizji, która znajduję w A. Drugi tekst był bardziej przemyślany, ładnie rozplanowany – nie tylko z logicznego punktu widzenia, ale również wizualnie. Nie powiem, że Jacob torturujący Edwarda nie podobał mi się. Napawałam się każdą sekundą jego bólu. Ale w życiu nie spodziewałam się, że Susz albo wela wezmą się za opisywanie sceny erotycznej. Nawet jeżeli jest ona jedynie kilkuzdaniowym fragmentem.
Styl
A: 2,5
B: 4,5
Oczywiste było dla mnie od początku, który tekst dostanie więcej punktów, ale miałam problem z ich rozdzieleniem. I w tym momencie bez wątpienia męczy mnie fakt, iż wiem, który tekst jest czyj. Gdybym tego nie wiedziała bez żadnego „ale” przydzieliłabym punkty 2:5 i nawet specjalnie się nad tym nie rozwodziła. Pierwszy tekst jest płynny, prosty (czasami zbyt prosty, aczkolwiek dzięki temu wystrzega się błędów), jednak gdy dochodzi do porównania, wypada blado. Nie mówię, że tekst B nie wystrzega się błędów, bo jest ich sporo – głównie składniowych i frazeologicznych (dlatego nie może dostać więcej niż 5 punktów) – ale jest pewniejszy, czuć, że autorka nie pisze od czapy i gdzieś już kilka słów á propos swojego pisactwa usłyszała. Jednak wiem, jakim wyzwaniem dla autorki tekstu A było pisanie pojedynku z taką przeciwniczką. I chciałam rozdzielić punkty 3:4, ale jednak staram się zachować minimum obiektywizmu i być choć trochę sprawiedliwą, dlatego to wygląda tak, a nie inaczej.
Spełnianie warunków
A: 2,5
B: 0,5
Te pół punktu wpadło tylko dlatego, że w tekście A nie ma skrajnych emocji, które dałoby się ładnie wyeksponować. Ale oprócz tego autorka tekstu B złamała chyba wszystkie warunki, które dotyczyły tego, co w tekście nie miało prawa się pojawić. Nigdzie nie widzę, żeby było napisane, iż Bella tudzież Nessie mogą być wspomniane. Ma ich nie być i koniec. To samo jest z łóżkiem i pokojem (Jacob budzi się w łóżku, orientując się, że nie ma jego ukochanej, łóżko jest w ich sypialni – nie opisanej, ale to jednak pokój).
Postacie
A: 2
B: 3
Wydaje mi się, że wszystko wyjaśniłam już wcześniej i nie ma potrzeby się powtarzać, więc krótko – A dostaje 2 pkt. za relacje Jacob-Edward, ale mimo to lepiej wykreowani są bohaterowie w B, więc dlatego dostaje więcej punktów.
Ogólne wrażenie
A: 1
B: 4
Po prostu byłoby wielce niesprawiedliwe, gdyby tekst B przegrał. Jak by nie patrzeć, jest on po prostu lepszy. I nie chodzi o to, czy spełnia wszystkie warunki, czy tylko połowę. Za to już został w międzyczasie ukarany (chociaż w A miałabym wiele wątpliwości ze względu na olanie kanonu ciepłym moczem, ale nie ma sensu się nad tym rozwodzić, ponieważ w warunkach nic o kanonie nie było). Za styl, za katowanie Edwarda, za silnego duchem Jacoba zwycięstwo się należy. Natomiast dla autorki tekstu A wielkie brawa za sam fakt spróbowania i zaprezentowania się na poziomie.
Razem:
A: 10,5
B: 14,5
Pozdrawiam,
R. |
Post został pochwalony 1 raz
|
|
|
|
BajaBella
Moderator
Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 1556 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 219 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z lasu
|
Wysłany:
Pią 18:57, 01 Sty 2010 |
|
Ok, spróbuję i ja:
Pomysł
Tekst A: 1,5
Tekst B: 3,5
Pomimo poruszanego już nie raz motywu konfrontacji Jacoba i Edwarda, tekst B bardziej do mnie trafił. Podobała mi się koncepcja nagłej ucieczki Cullenów i Nessie. Porzucony, załamany Jake pogrążony w rozpaczy. Potem jego "odrodzenie", ponowne otwarcie się na świat i ludzi. Następnie powrót Edwarda - takie wydarzenia wg mnie spokojnie mogłyby mieć miejsce w kilka lat po BD. W tekście A nie przemiawia do mnie postać małego Edwarda. Jestem w stanie wyobrazić sobie taką niezwykłą przyjaźń pomiędzy chłopcem a starcem, ale moja wyobraźnia nie ogarnia faktu, że takie przywiązanie mogłoby się zdarzyć między Jakiem a Edem. Cóż, jestem być może za bardzo przywiązana do kanonu. Tekst A poruszył mnie dopiero na sam koniec w scenie, gdy po śmierci Jacoba na trawie leży kartka z napisem "ten był ostatni".
Styl
Tekst A: 3,5
Tekst B: 3,5.
Obydwa teksty czytałam z dużą przyjemnością, ale i w obydwu można było znaleźć troszeczkę błędów. Nie były one jednak drastyczne, musiałam dobrze się wczytać, żeby wogóle coś zauważyć. Jak dla mnie obydwa teksty napisane "lekkim piórem".
Spełnienie warunków
Tekst A: 1,5
Tekst B: 1,5
W obydwu tekstach warunki wg mnie zostały spełnione. Nie czepiam się, bo nie ma do czego.
Postacie:
Tekst A: 1
Tekst B: 4
W tekście B świetnie skonstruowana i opisana postać Jacoba. Duże brawa dla autorki, która stworzyła niebanalny, bardzo wyrazisty, wzbudzający emocje, prawdziwy portret psychologiczny Jake. Jest to oczywiście Jacob bardzo kanoniczny, ale moim zdaniem sztuką jest również opisanie znanej już wcześniej wszystkim postaci, w taki sposób żeby jej nie spłaszczyć. Dodatkowo plus za narastające napięcie w trakcie konfrontacji Jaka z Edwardem.
W tekście A stary Black mnie nie przekonuje tak do końca. Jest jakby przerysowany, choć opisany w sposób ciekawy i innowacyjny.
Ogólne wrażenie
Tekst A: 2
Tekst B: 3
Długo zastanawiałam się tutaj nad punktacją. Osobiście tekst B wywarł na mnie większe wrażenie. Wywołał emocje i trafił w mój czuły punkt. Smutek i żal, jaki po sobie pozostawił były zupełnie autentyczne. Tekst A jest za to bardziej nowatorski, pobudza wyobraźnię. W sumie obydwa teksty zapadają w pamięć, a to wg mnie bardzo ważne. Jednak patrząc na całokształt całym sercem jestem za tekstem B.
Podsumowanie
Tekst A: 9,5
Tekst B: 15,5
Gratuluję obydwu autorkom. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
losamiiya
Dobry wampir
Dołączył: 27 Lis 2009
Posty: 1767 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 212 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Mexico City.
|
Wysłany:
Pią 20:24, 01 Sty 2010 |
|
Pomysł: 5 pkt.
A - 4
B - 1
Bardzo spodobał mi się pomysł na Jacoba jako 'dziadka' Edwarda.
Postać starego Jacoba bardzo odbiega to tego 'zmierzchowego', co jest super. Edward, który tak bardzo Go szanował, liczył się z jego zdaniem i bardzo Go kochał - niezwykłe.
Zakończenie z karteczką - bardzo wzruszające.
Tekst B nie zrobił na mnie większego wrażenia, troche mnie wynudził, a walka Jacoba z Edwardem to już dosyć oklepany temat.
Styl: 7 pkt.
A - 3,5
B - 3,5
Obydwa style są bardzo w porządku. Tekst A czytało mi się lepiej, jednak jest pare błędów, natomiast tekst B ma fajny element przejścia pomiędzy scenami, a błędów się nie dopatczyłam. Także po równo.
Spełnienie warunków: 3 pkt.
A - 2
B - 1
W tekscie A było wszystko jak należy, natomiast w tekście B pojawia się Reneesme, której ma nie być.
Postacie: 5 pkt.
A - 4
B - 1
Co do tekstu A, stary dziadek Jake, opiekuńczy, kochający małego chłopca - świetne. Mały uparty Edward, który próbuje mu udowodnić, że jest wart jego uwagi - zaskakujące.
Natomiast, tekst B - postacie nie pokazują jakiś głębszych, nowych i zaskakujących emocji + Reneesme, która po prostu wszystko psuje...
Ogólne wrażenie: 5pkt
A - 4
B - 1
Teskt A wzbudził we mnie naprawdę sporo emocji, wzruszył.
Jest w nim dużo radości, miłości i wielkiej rozpaczy.
Tekst B Nie wzbudził we mnie uczuć. Wydał mi się nudny i oklepany.
To wszystko.
Podsumowując:
Tekst A - 17,5
Tekst B - 7,5 |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez losamiiya dnia Pią 20:25, 01 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
blondexD
Człowiek
Dołączył: 11 Lip 2009
Posty: 85 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: From SUPERNATURAL world ;D
|
Wysłany:
Pią 21:11, 01 Sty 2010 |
|
Pomysł: 5 pkt.
Tekst A: 1 punktów
Tekst B: 4 punktów
Szczerze mówiąc nie spodobał mi się pomysł A. Black jako dziadek. W tym opowiadaniu Jacob był za dobry. Wszystko toczyło się powoli. Oczekiwałam czegoś drastyczniejszego, powolnej i męczącej śmierci, a to było bardzo opisane w tekście B. W B nie było nic wesołego i na to liczyłam. Nie lubię szczęśliwych zakończeń mieszanych razem z nieszczęśliwym zakończeniem, tak jak to było w miniaturce A. Wg. mnie powinno być albo szczęśliwe zakończenie, albo nie. I mimo to, że motyw walki Edward vs. Jacob powtarza się w wielu opowiadaniach i miniaturkach, jakoś nigdy mnie to nie nudzi.
Styl: 7 pkt.
Tekst A: 4 punktów
Tekst B: 3 punktów
W miniaturce A bardziej spodobało mi się użyte słownictwo. Czasami fajnie jest poczytać lekkie do przeczytania teksty, ale akurat tu oczekiwałam czegoś poważniejszego. O błędach się nie wypowiadam, bo specjalistą od tego nie jestem. Ogólnie rzecz biorąc nie zasługuję nawet na miano "względna ortografia i interpunkcja" ;D. Ale nie zobaczyłam żadnych błędów, jak widuję w opowiadaniach które czasami czytam. Pod względem stylistycznym do tekstu B nie mam nic do zarzucenia, lecz tekst A ma plusa za słownictwo o którym napisałam na samym początku.
Spełnienie warunków: 3 pkt.
Tekst A: 2 punktów
Tekst B: 1 punktów
W obu miniaturkach było nawiązanie do Belli i Nessie. Ale jednak autorka tekstu A bardziej spełniła warunki. W tekscie B było jednak za dużo wspomnień o Belli i Ness.
Postacie: 5 pkt.
Tekst A: 2 punktów
Tekst B: 3 punktów
Jak już powiedziałam nastawiłam się bardziej na coś drastycznego. Dlatego bardziej podobali mi się Edward i Jacob z miniaturki B. Były tam bardziej ukazane ich emocje. W obu tekstach wystąpiły też nowe postacie, co jest dla mnie plusem.
Ogólne wrażenie: 5 pkt.
Tekst A: 2 punktów
Tekst B: 3 punktów
Tekst A był ciekawszy pod względem użytego słownictwa. Spełniał również bardziej warunki pojedynku. Jednakże, bardziej spodobała mi się miniaturka B dlatego dostaje ona więcej punktów.
Podsumowanie:
Tekst A: 11 punktów
Tekst B: 14 punktów |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
love_jasper
Wilkołak
Dołączył: 21 Lut 2009
Posty: 105 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 22:11, 01 Sty 2010 |
|
Pomysł:
Bardziej spodobał mi się drugi tekst. Bardzo realistycznie podciągnięty pod sagę oraz (o! dziwo:-D) pokazał takiego skrajnie ludzkiego, zrezygnowanego jake'a, który (oł jea!) umiera. Z drugiej strony pierwszy, jeżeli odrzucimy na bok to, że mnie zaskoczył swoją niekanonowością. Bardzo przyjemny. Taki sielankowy, bo mimo tej całej śmierci dżejka (która swoją drogą tylko podniosła mój poziom radości;d), to można się było tego spodziewać. Jake był stary itd. Zostaje nam jednak ostatni akapit pierwszego tekstu. I on też porządnie mąci mi w głowie. Bo jest zajebiaaszczo wykminiony(jak to mówi dzisiejsza młodzież;). So, reasumując:
Tekst A - 2.5
Tekst B - 2.5
Styl:
Zarówno pierwszy tekst jak i drugi reprezentują bardzo wysoki poziom(czego się spodziewałam;p) Ale któryś bardziej przypadł mi do gustu, mianowicie B. Bo, pomimo juchy,był bardziej rozwinięty? Nie wiem czy to dobre słowo, ale taki jakby, o, dojrzalszy. Bogate słownictwo, budowa zdań też mi odpowiadała. Jednak znowu pojawia się problem, gdyż tekst pierwszy jest równie dobry, tylko ma inne mocniejsze strony. Jest bardzo lekki. Ma całkiem inny charakter. Więc:
Tekst A - 3
Tekst B - 4
Spełnienie warunków:
Tematem miał być Jacob na łożu śmierci. Tekst A nie do końca był o tym. Był to taki poboczny wątek, a to miał być temat. Dlatego też tekst B się świetnie wpasował. No ale musiała się tu z kolei Bells z Renesmee, nazwijmy to pojawić. Dlatego znowu wypadałoby po równo. Jednak dla mnie ważniejszy jest temat, więc:
Tekst A - 1
Tekst B - 2
Postacie:
Zawsze mam problem z tym podpunktem no ale... W A Dwie postaci kreowałaś autorko(Madziu? welu?:D)od początku i już masz plus - więcej wysiłku. Ogólnie "od początku" Kundel, no bo stary, nie? I Fajny był ten zgorzkniały staruszek (przypominał mi Charliego:))) Fajne milusie postaci. W tekście B wszędzie mrok. Ogromny kontrast. Jacob, mimo szczęśliwego małżeństwa, nazywa siebie samotnym. Edward, który daje się w końcu sprowokować - mniam - w końcu rasowy wampir! Podsumowując w obu miniaturach postaci - każda na swój sposób - baaardzo mi się podobają. Dlatego też:
Tekst A - 2.5
Tekst B - 2.5
Ogólne wrażenie:
Krótko mówiąc, tym razem wolałam mrok. Złożyło się na to wiele mniej lub bardziej ważnych czynników. Mam jednak świadomość, że krzywdzącym byłoby rażące wygranie któregokolwiek z opowiadań, bo oba są kól. Zatem:
Tekst A - 2
Tekst B - 3
Razem:
Tekst A - 11
Tekst B - 14
Gratuluje dziewoje obu tekstów:) |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez love_jasper dnia Pią 22:12, 01 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Mells
Zły wampir
Dołączył: 01 Sie 2008
Posty: 489 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 22:43, 01 Sty 2010 |
|
Pomysł
TEKST A: 1
TEST B: 4
Jakoś zupełnie mnie nie przekonał pomysł małego Edwarda i dziadka Jacoba. Tekst B był... jakby bardziej prawdopodobny. I moim skromnym zdaniem - ciekawszy.
Styl
TEKST A: 3
TEKST B: 4
Tekst A lepiej opisywał uczucia, ale to tekst B mnie wciągnął i czytałam z dużym zainteresowaniem.
Spełnienie warunków
TEKST A: 2
TEKST B: 1
Bo w tekscie B zostały wspomniane Bella i Nessie.
Postacie
TEKST A: 1
TEKST B: 4
I Jacob, i Edward bardziej podobali mi się w teksie B. I wprowadzenie Vanessy też.
Ogólne wrażenie
TEKST A: 1
TEKST B: 4
Bo tekst B jakoś mi się bardziej podobał...
Podsumowując
TEKST A: 8 pkt
TEKST B: 17 pkt |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Sierotek
Nowonarodzony
Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 3 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 5:03, 02 Sty 2010 |
|
Pomysł
Tekst A: 2,5
Tekst B: 2,5
Po równo. Co do pierwszego tekstu - pisanie kompletnie niekanonicznych tekstów w pojedynku wydaje mi się pójściem na łatwiznę. Jednak nie wpadłabym na połaczenie starego Jacoba i dziewięcioletniego Edwarda. Za to w drugim niby zgodnie z sagą, ale zdarzenia wydają się lekko naciągane. Po co Edward wrócił? Dlaczego Jacob, podczas tej rozmowy rzucił się na Edka, skoro wcześniej niby go spokojnie słuchał? Przecież wampirek czyta w myślach i chyba by mu jakoś wcześniej przeszkodził.
Styl
Tekst A: 2
Tekst B: 5
Kuuuurcze. I tu mam problem jak to wytłumaczyć. Po prostu tekst B miał w sobie coś takiego, że przyjemnie się czytało. Przy A gorzej mi szło.
Spełnienie warunków
Tekst A: 2,5
Tekst B: 0,5
W tekście A podobały mi się skrajne uczucia - wpada Edzio radosny i szczęśliwy, a tu nagle dziadzio zmarł i już mu tak wesoło nie jest. Z tym, że ta jego żona mi nie przypadła do gustu. Brak Belli rozumiem jako brak kobiet, a przynajmniej, że nie będzie żadnych miłosnych historyjek. Niby autorka się wymigała, bo w końcu to nie Bella, ale coś mi zgrzyta. W tekście B skrajne uczucia były, ale jak dla mnie, to nie specjalnie rzucały się w oczy. Edward też był. Reszta warunków padła - Jacob budził się w łóżku, więc raczej był w pokoju, do tego wspominał Bellę i Renesmee. Niby fizycznie ich tam nie było, ale pojawiły się w tekście.
Postacie
Tekst A: 2
Tekst B: 3
W tekście A - pomysł z dziadkiem i promyczkiem radości niby nie jest specjalnie oklepany w ff, ale sam w sobie nie przypadł mi do gustu. Za to w B spodobał mi się zraniony (na duszy i ciele) Jacob i wściekły Edward.
Ogólne wrażenie
Tekst A: 1
Tekst B: 4
Zdecydowanie B. Pierwsza miniatura wydawała mi się cukierkowa (mimo śmierci na koniec).
Podsumowując
Tekst A: 10
Tekst B: 15 |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Asha
Wilkołak
Dołączył: 20 Cze 2009
Posty: 124 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: A gdzie Seth? ^^
|
Wysłany:
Sob 23:59, 02 Sty 2010 |
|
Pomysł: 5 pkt.
Tekst A : 3.5 pkt
Zaskoczyłaś mnie i to bardzo. Ale pozytywnie rzecz jasna. Tego jeszcze nie było. Dziadek i wnuczek, gratuluję wyobraźni ;) A i jeszcze to "Odkąd rodzina i przyjaciele zniknęli" oraz "Ten był ostatnim." Morderstwo? ^^
Niestety, odejmuje punkt za podobieństwo do lektury "Stary człowiek i morze" (było to już wspomniane) oraz "Opowieść wigilijna" (Ebenezer pokochał małego chłopca, Tima zdaje się)
Tekst B : 1.5 pkt
Niestety, ale jak już wspomniano, walka Edzia i Jacoba. I jakoś nie trafia do mnie wizja tego, że wilkołak może 'pogodzić' się z odejściem wpojenia.
Styl: 7 pkt.
Tekst A: 3.5 pkt
Błędów nie zauważyłam. Dość emocjonalny tekst. Płynnie się czyta. Ogólne jest dobrze, ale mogło być jeszcze lepiej ;)
Tekst B: 3.5 pkt
Ładne napisane, a podsumowanie jest boskie. O błędach się nie wypowiem bo szczerze mówiąc - nie zwracałam na nie uwagi ;)
Spełnienie warunków: 3 pkt.
Tekst A: 2 pkt
Warunki spełnione :
- 3 strony Worda
- jest Jacob na ''łożu'' śmierci
- jest śmierć
- jest Edward
- są skrajne uczucia
- nie ma Belli, Nessie
- brak łóżka i pokoju
Tekst B: 1 pkt
- 4 strony Worda
- jest Jacob na ''łożu'' śmierci
- jest śmierć
- jest Edward
- są skrajne uczucia
- brak łóżka i pokoju
Niestety, Bella i Nessie są wspomniane, a miało ich nie być.
Postacie: 5 pkt.
Tekst A: 3.5 pkt
Odejmuje punkty za kopie Scrooga (wspomniałam już w komentowaniu Pomysłu). Ale oprócz tego to postacie były bardzo przekonywujące, ponieważ dobrze przedstawione. No i odeszłaś od oryginału, a jednak wyszło to na dobre ;)
Tekst B: 1.5 pkt
Postacie bardzo podobne do oryginalnych. Ale na 100% Jacob nie pogodził by się z tym, że Nessie nie ma. Szukał by jej, albo coś ;) Za to punkt w dół
Ogólne wrażenie: 5 pkt.
Tekst A 3.5 pkt
Ogólne bardzo udany i przekonywujący tekst. No i zaintrygowała mnie ta śmierć staruszka. Kto go zabił, co? ^^
Tekst B 1.5 pkt
Ogólnie było fajne, ale coś tam zgrzytało. No i, jak już wspomniałam, Jacob nie odpuścił by sobie Nessie i nie byłby szczęśliwy z nikim więcej. Ale, mimo wszystko, ten ostatnie akapit jest cudowny. A, wiem co jeszcze, nie podobało mi się pierwsze zdanie "To był dzień, w którym Jacob Black umarł". Niby umarł, ale jeszcze cały tekst są jego wspomnienia przed śmiercią. Wiem, że może się czepiam, ale nijak mi to nie pasuje. Wybacz ;)
Ale wiecie, gratulacje dla autorek, ponieważ oba teksty są bardzo ładne. Niestety trzeba wyłonić zwycięzcę...
Podsumowując
Tekst A 16 pkt
Tekst B 9 pkt |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|