|
Autor |
Wiadomość |
Pernix
Moderator
Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 208 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera
|
Wysłany:
Nie 22:37, 10 Sty 2010 |
|
Pojedynkują się Nelennie. i VampiresStory
Forma: miniatura
Długość: 2-4 strony w Wordzie TNR 12
Tytuł: Dowolny
Chcemy: jesieni, opisów i/lub zabawnych dialogów
Nie chcemy: Wampirów, wilkołaków, parodii
Beta: dla obu Pań: pijana_wiatrem, z naturalnych przyczyn pozostaje tylko obserwatorem jak ja. :)
Termin:10. 01
Koniec oceniania: 24.10
Oceniamy według schematu:
Pomysł: 5 pkt.
Styl: 7 pkt.
Spełnienie warunków: 3 pkt.
Postacie: 5 pkt.
Ogólne wrażenie: 5 pkt.
Punkty przyznawane w innej punktacji nie będą liczone.
Jeśli nigdy nie oceniałaś/ -eś, zapoznaj się z zasadami. ← klik!
Do dzieła! Dziewczyny, powodzenia! :)
TEKST A:
Marzycielka
Cichy szelest liści koił zmysły. Mary zamknęła oczy delektując się tymi prostymi przyjemnościami. Miłe były jej chwile, spędzone w lesie czy parku. Szum drzew i miękkość mchu pozwalały dziewczynie oderwać się od szarej rzeczywistości, odpocząć od niekończących się problemów, kłótni. Jakby ściana zieleni oddzielała smutki i kłopoty od niej. Na tym polegał urok tych miejsc. Mary westchnęła z błogością. Myślami błądziła gdzieś, hen, daleko.
Widziała siebie w ślubnym welonie, a swoją siostrę, Cynthię w błękitnej sukience druhny, która podkreślała kolor jej oczu… Obie były piękne. Ona, Mary w bieli… Jej czarne włosy kontrastowały z ubiorem, a zielone oczy promieniały szczęściem. Słońce świeciło jasno, jakby chciało ukoronować ten dzień. Lecz gdzie był pan młody? Może...
- Mary! – zawołała dziewczynka, licząca sobie na oko około dziesięć lat. – Mary! Gdzie jesteś?!
Mary ocknęła się z zamyślenia. Welon? Ślub? Och, to tylko Cynthia.
- Cecile, tutaj! – odkrzyknęła. – Tutaj jestem!
Wstała, by siostra mogła ją szybciej znaleźć. Rozejrzała się dookoła. Jesień...? Już? Teraz?, zamyśliła się znowu. Z zadumy wyrwał ją krzyk siostry.
- Mary Alice Brandon! Czy ty mnie w ogóle słuchasz?! Mama cię woła. Powiem jej, że znowu tutaj byłaś… Powiem mamie… - zaczęła grozić płaczliwie Cynthia. – Słyszysz?
- Słucham cię, Cecile! – zapewniła siostrę. - Nie mów mamie, proszę! Proszę, proszę, proszę! – Wiedziała jaka byłaby reakcja matki. Jeszcze gdyby Cyntia nie zmieniała faktów na jej niekorzyść… - Co mówiłaś?
- Mówiłam… - rzekła ważnym tonem Cynthia, rzadko bowiem miała okazję odwracać role, krzyczeć na starszą, wiecznie nieobecną siostrę. - … że masz wracać do…
Po raz kolejny Mary odpłynęła. Usiadła na mchu i zaczęła go gładzić palcami. Cecile posłała pełne wyższości i zgorszenia spojrzenie, lecz dziewczyna go nie zauważyła. Teraz była tylko ona, i las, i marzenia. Nic więcej…
Znajdowała się na leśnej polance. Tańczyła lekko i pewnie, a jej sukienka utkana z porannej mgły i kolorowych liści falowała w rytm kroków. Na ciemnych włosach nosiła diadem z księżycowego światła i zasuszonych róż. Tam, gdzie stawiała stopy, liście szeleściły tak, jakby śpiewały własną pieśń. Pieśń o lesie, życiu, wiecznej walce o przetrwanie i czymś jeszcze, czego dziewczyna nie umiała nazwać, określić.
Z lasu wychodziły zwierzęta. Sarny i wilki szły łapa w łapę. Wszyscy byli jednością, a nie pojedynczymi elementami całości. Mieszkańcy lasu otoczyli ją kołem. Może była nimfą leśną? Ale w takim razie, gdzie były jej siostry, inne nimfy? Dlaczego była sama? Pokręciła głową, pragnąc oderwać się od tych rozważań. I wtedy jedna z zaschniętych róż – największa i najokazalsza – spadła między zwierzęta. Mały, biały króliczek podniósł ją podał jej. Obdarzyła go uśmiechem i dała mu garść kasztanów…
- MARY! – wrzasnęła z furią Cynthia. – MARY BRANDON!
- Eee, słucham? – zapytała nieśmiało z marzycielskim uśmiechem Mary.
- Powiem mamie! – wycedziła rozzłoszczona Cecile i ruszyła ścieżką w stronę miasta.
Brunetka westchnęła ciężko, ale nie zamierzała biec za siostrą.
„Ona na to liczy…” – stwierdziła z zadziwiającym rozsądkiem jak na nią. – „I tak będę miała karę, więc czemu mam ukrócać swój pobyt tutaj?”
Udając, że przyjście, a co dopiero odejście siostry nie miało miejsca, położyła się na mchu. Słońce powoli chyliło się ku horyzontowi, zaczynało robić się zimno. Mary podkuliła nogi do piersi. Zadrżała.
„Ciesz się, że nie pada deszcz…” – pomyślała starając się podnieść siebie na duchu.
Taka już była. Zamyślona i zawsze patrząca przez różowe okulary na otaczający ją świat. Sama Mary nie wiedziała jak cenna jest ta umiejętność, jak bardzo Cynthia zazdrościła jej. Właśnie dlatego, tak bardzo chciała uprzykrzyć życie siostrze. Bo brunetka miała coś, czego ona nie mogła mieć. Ale Mary była tego zupełnie nieświadoma. Zachowanie Cecile tłumaczyła sobie jej młodym wiekiem oraz zarozumiałością. I nie miała tego za złe małej Brandon.
Od odejścia Cynthii minęły już dwie godziny. Księżyc leniwe sunął po nocnym, nakrapianym błyszczącymi punkcikami niebem. Cudowność chwili psuło tylko szczękanie zębami i drżenie z zimna przez Mary. Jednak dziewczyna nie zamierzała wracać do domu. Jeszcze nie.
„Ciekawe jakby wyglądało niebo bez gwiazd?” – pomyślała.
- Z pewnością dziwnie, Mary Alice Brandom– odpowiedziała głośno. Cisza zaczynała jej ciążyć. – Chyba już czas do domu, co Mary?
Dźwignęła się z ziemi. Z powodu zimna była cała skostniała. Jakby dla potwierdzenia zaszczękała zębami. Zeschłe liście przykleiły się do jej sukienki. To spostrzeżenie przyjęła z radosnym chichotem. Zaczęła zbierać z ziemi po ciemku większe liście i wsadzać sobie we włosy. Z tego co pamiętała, gdzieś tam, na północ rósł dąb. Czując potrzebę zrealizowania swojego snu na jawie, pobiegła w tamtym kierunku.
Gdy już stała pod pniem drzewa schyliła się w poszukiwaniu żołędzi. Teraz nie szczękała zębami – trucht do dębu w przyjemny sposób rozgrzał ją. W oddali dzwoniły dzwony kościelne. Lecz Mary nie miała zamiaru liczyć uderzeń. Wiedza, która jest godzina nie była jej potrzebna do szczęścia. Kiedy już zebrała zadowalającą ilość owoców drzewa skłoniła się teatralny sposób i powiedziała:
- Dziękuję. – Tak po prostu, lecz te słowa płynęły z głębi jej serca. Naprawdę była wdzięczna drzewu za jego dar w postaci żołędzi.
Zadowolona z siebie zaczęła zmierzać w kierunku miasta. W między czasie wplątała w swoje włosy żołędzie. Gdy już znalazła się w mieście skierowała swoje kroki w kierunku domu. Niewielu ludzi było o tej porze na ulicy. Ci, którzy ją widzieli odwracali wzrok, kręcąc głową, lub mrucząc z politowaniem: „Biedni Brandonowie… Takie dziwadło im się trafiło na córkę!” i podobne rzeczy. Mary nie zwracała na nich uwagi. Podziwiała swoje odbicie w wystawach sklepowych. Kiedy stanęła w drzwiach rodzinnego domu nadal odczuwała to samo niezwykłe zadowolenie, co w lesie. Otworzyła drzwi i zarzuciła włosami mówiąc:
- Już jestem! Wróciłam! – rozradowanym głosem.
- MARY! – odpowiedział jej wściekły wrzask matki.
Matka długo krzyczała, łajała córkę. Cynthia patrzyła na to z nieskrywaną satysfakcją. A Mary stała i słuchała tego z marzycielskim i nieobecnym spojrzeniem.
Zwierzęta otaczały ją okręgiem. Dziewczyna czuła dziwną pewność, że uśmiechają się do niej.
Znów była w swoim idealnym świecie.
W świecie, gdzie wszystko jest możliwe, a ona była piękną nimfą…
TEKST B:
Życzenia
Jesień wielkimi krokami zawitała do Seattle, momentalnie dekorując drzewa i ulice kolorowymi liśćmi i okrągłymi kasztanami. Dnie stawały się coraz krótsze, a ranki coraz ciemniejsze. Coraz częściej padało. Czasami deszcze i wiatry przenosiły razem ze sobą liście, które opadały w najróżniejszych miejscach – na dachach i na szybach, ścianach i gałęziach drzew – co nie irytowało mieszkańców, tylko wywoływało uśmiech na ich twarzach. Choć w większości przypadków był to uśmiech, za którym krył się komunikat: jakie szczęście, że nie muszę tego sprzątać.
Angela Weber nienawidziła poranków. Angela Cheney nienawidziła ich jeszcze bardziej.
Kiedy obudziła się z przepięknego snu, oczy natychmiast podrażniło jej ostre światło, więc nakryła głowę kołdrą i odwróciła się na drugi bok. Miała szczery zamiar zafundować sobie jeszcze kilkanaście minut snu, postanowiła więc sprawdzić, ile czasu ma na to lenistwo. Ostrożnie wynurzyła się spod kołdry i zamarła. Podświetlany zegar oznajmił jej, że jest godzina jedenasta, trzynastego września. Urodziny Belli Swan.
To był ten dzień w roku, który wolałaby przespać.
Dawniej darzyła Bellę głęboką przyjaźnią – nawet, kiedy dziewczyna popełniała głupie i niekiedy niebezpieczne dla życia decyzje, jak te nieszczęsne skoki z klifu. Prawie się zabiła, o czym jej przyjaciele dowiedzieli się oczywiście z opóźnieniem. Z równym opóźnieniem dowiedzieli się też, że ta decyzja prawie zabiła jej chłopaka i Bella musiała go ratować. Pojechała więc do Los Angeles, przywiozła ze sobą Edwarda i kołomyja zaczęła się od nowa. On zdecydowanie był ideałem, a jak wiadomo, ideały nie istnieją, więc Angela miała poważne powody do obaw. Od wygłaszanych patetycznym tonem kwestii Romea coś ściskało ją w żołądku – nie, bynajmniej nie z zazdrości. Zdecydowanie bardziej wolała chodzić z Benem do kina na azjatyckie filmy akcji, niż przez dwadzieścia cztery godziny na dobę słuchać Szekspira.
Niestety, Belli najwyraźniej bardzo to odpowiadało – toteż po zakończeniu liceum wzięli ślub.
Angela westchnęła głęboko. Nie ma to jak zaczynać dnia od ponurych myśli. Przetarła dłońmi oczy i powoli wstała z łóżka.
***
Cześć, Bello!
Piszę dzisiaj do Ciebie…
Właściwie, po co?
Nerwowo zapukała palcami w blat biurka i przez moment zapatrzyła się na krajobraz za oknem. Z drzew spadały wielkie, złoto-rude liście, chwilę tańczące na wietrze, by po zaraz opaść ciężko na ziemię. Sięgnęła po leżące na talerzu jabłko, przez moment podrzucała je w dłoni, a na końcu ugryzła.
Jabłka zawsze kojarzyły jej się z jesienią.
Ponownie skierowała dłoń ku klawiaturze.
… żeby złożyć Ci życzenia urodzinowe. Może o nich zapomniałaś, w końcu…
W końcu z Edwardem zapomniałaby każda kobieta – miała już sarkastycznie napisać, ale się pohamowała. Niezależnie od decyzji Belli nie miała prawa jej krytykować. Za co zresztą? Ponieważ wybrała szczęście?
No, szczęście jest tu akurat pojęciem względnym…
Jakby to było wczoraj, pamiętała Bellę, żalącą się jej z problemów z Edwardem, który ograniczał jej dostęp do Jacoba Blacka. Angela nigdy nie mogła tego zrozumieć, Bella nie była przecież dzieckiem, które trzeba prowadzić za rękę i wybierać zabawki, czy wydzielać czas na zabawę. Była dorosła, a Edward nie był jej ojcem. Może dla Belli był to przejaw troski, ale dla wszystkich innych oznaki paranoi.
…nie wszyscy lubią sobie o nich przypominać. Ze swojej strony chciałabym jednak życzyć Ci…
Ha. Teraz trzeba się będzie popisać. Czego można życzyć Belli?
Nie odzywała się do nikogo od paru dobrych lat, poza okazjonalnymi e-mailami. Chociaż… może to znaczyło, że nie zdarzyło się nic nowego. Najwyraźniej nie miała żadnych poważnych problemów, ale Angelę to bolało. Nie wiedziała nawet, gdzie przyjaciółka mieszka. Podejrzewała, że wcale nie w San Francisco, jak kiedyś napomknęła.
… zdrowia, szczęścia i wszelkiej pomyślności…
„Nie, zbyt formalnie” pomyślała. Zniecierpliwiona uderzyła ręką w stół. Prawie nic o tej dziewczynie nie wiem! Znam ją ponad pięć lat, a nic o niej nie wiem!
Ze złości wyrzuciła nadgryzione jabłko do stojącego obok kosza. Nagle jej uwagę przykuło stojące na biurku zdjęcie całej jej „paczki” z liceum. Gdzieś z tyłu była Bella. O, nawet się uśmiechała.
… a także tego, żeby wszyscy, których kochasz…
Cóż, ta lista nie byłaby chyba taka długa. Edward i cała jego rodzina… jej rodzice… może dawni przyjaciele…
Tylko dlaczego w takim razie do nikogo nie napisała? Chciała się odciąć od świata? Sama powiedziała kiedyś, że żal jej będzie opuszczać Forks. Dlaczego więc to zrobiła? I to na zawsze?
.. byli z Tobą, kiedy będziesz tego potrzebować.
Przebiegła wzrokiem wiadomość. Nie była taka ciepła, jak zwykła kiedyś pisać. Czy też, pisała przez pierwsze parę miesięcy. Dwadzieścia nieprzeczytanych wiadomości. Bella nie wiedziała nawet, ile rzeczy ją ominęło.
Angela poczuła, że zbiera jej się na płacz. Czym prędzej podpisała wiadomość i wcisnęła „wyślij” u dołu ekranu. Nie miała siły na postscriptum.
***
Tego samego dnia wieczorem Ben zaciągnął swoją niegdyś dziewczynę, obecnie żonę, przed kominek. Miał cichą nadzieję na spokojny wieczór w jej towarzystwie, po całym dniu ciężkiej pracy i ostrej reprymendy od ordynatora. Doprawdy. Angela miała szczęście, że wzięła urlop.
- Au, Ben, wciskasz mi kant w udo – poskarżyła się Angela.
- To weź mi nogę z kolana – poprosił. Ang mruknęła coś pod nosem, ale zrezygnowała z wygody na rzecz braku bolesnego siniaka.
- A swoją drogą, co to jest? – zaciekawiła się.
Dobre pytanie. Książka, sądząc po kształcie, była owinięta w szary papier, co chwilowo uniemożliwiało jej rozpoznanie. Dziewczyna podejrzewała jednak, że nie była to praca o fascynujących zastosowaniach epinefryny w przypadku chorób nowotworowych, wymyślona przez zapalonego studenta, który nie wiedział, na co się pisze, drukując ją lub oddając koledze do przejrzenia.
Ben z uśmiechem na twarzy odsłonił pierwszą stronę.
- Album – wyjaśnił prosto.
Angela nieco się zdziwiła, ale nic nie powiedziała. Nie dopytywała się o wszystko, jak wiele znanych Benowi dziewczyn, w tym Jessica. To była jedna z wielu rzeczy, za które kochał swoją żonę. Z wzajemnością.
Na pierwszym zdjęciu widać było właśnie Angie, Jessicę i Bellę, stojące przed szkołą. O ile Jess tryskała energią, o tyle Bella zdawała się być pogrążona we własnych myślach.
„Nic dziwnego. Edward Cullen już wtedy zaprzątał ją bez reszty” pomyślała Ang z lekkim niesmakiem.
Ben zauważył, że się skrzywiła. Przerzucił stronę i prawie zamarł na widok swojego zdjęcia – tak, tego zrobionego nieuczciwie i z zaskoczenia.
Tutaj to on siedział na ławce, pogrążony w komiksie, a okulary zjechały mu prawie na koniec nosa. W brązowe włosy zaplątał mu się liść, czego chłopak zdawał się nie zauważać. Angela parsknęła śmiechem.
- Już zapomniałam, jak zaczytywałeś się w tych gazetach – przyznała wesoło. – I jak śledziłeś te wszystkie azjatyckie filmy akcji.
- A potem się ożeniłem – westchnął głęboko, a Angela delikatnie uderzyła go po ramieniu. Nie miała dość siły, aby naprawdę go to zabolało, ale sam gest był wymowny.
- Sugerujesz, że ograniczam twoją wolność osobistą? – zapytała swoim ulubionym, niewinnym tonem. On też go lubił – to była jedna z wielu rzeczy za którą ją kochał.
- Ależ skąd… Nie śmiałbym.
Tym razem roześmiali się oboje. Angela przyłożyła policzek do jego ramienia i stwierdziła, że nawet Bella Swan ze swoim Edwardem Cullenem nie może być szczęśliwsza od niej.
I, w gruncie rzeczy, miała rację.
Le fin. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Pernix dnia Nie 21:24, 24 Sty 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
|
|
losamiiya
Dobry wampir
Dołączył: 27 Lis 2009
Posty: 1767 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 212 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Mexico City.
|
Wysłany:
Nie 23:15, 10 Sty 2010 |
|
Pomysł: 5 pkt.
A: 3
B: 2
Bardzo spodobały mi się oba pomysły, jednak w Marzycielce jest coś takiego 'magicznego'
Styl: 7 pkt.
A: 3,5
B: 3,5
Daję po równo, ponieważ uważam, że oba teksty są napisane ładnie, składnie, na temat i oba cczyta się równie przyjemnie.
Spełnienie warunków: 3 pkt.
A: 2
B: 1
Przyznaję tekstowi A więcej punktów, ponieważ tam opisy jak i sama jesień występuje przede wszystkim, dominuje, natomiast w tekście B mi tego brakuje.
Postacie: 5 pkt.
A: 2
B: 3
Bardziej ciekawe moim zdaniem są postaci Angeli i Bena, do tego przedstawienie ich takiego codziennego życia, urocze.
Ogólne wrażenie: 5 pkt.
A: 3
B: 2
Ogólnie, tekst A jest dla mnie magiczny, wesoły, fantastyczny, tekst B jest ciekawy, melancholijny może trochę. Ale to tekst A właśnie wywarł na mnie większe wrażenie .
Podsumowanie:
A: 13,5
B: 11,5
Gratuluję obu autorkom . :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Lonely
Wilkołak
Dołączył: 29 Mar 2009
Posty: 215 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 29 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: droga mleczna
|
Wysłany:
Pon 17:51, 11 Sty 2010 |
|
Pomysł: 5 pkt.
Styl: 7 pkt.
Spełnienie warunków: 3 pkt.
Postacie: 5 pkt.
Ogólne wrażenie: 5 pkt.
Pomysl:
A: 2
B: 3
Tu mialam, szczerze mowiac, dylemat. Z jednej strony mamy naprawde urocze przestawienie Mary/Alice, ktora ciagle buja w oblokach, nikogo i niczego nie dostrzegajac. Bardzo mi sie ten pomysl spodobal, bo nie jest mi to obce i wiem, jak cudowny moze byc swiat dzieciecych marzen. Ten tekst jest zdecydowanie magiczny. W B urzeklo mnie przedstawienie Angeli, jej rozmyslania o Belli. Sklania to wszystko troche do refleksji - czy Bella aby napewno postapila dobrze wybierajac niesmiertelnosc i zarazem odcinajac sie od swiata? Ostatecznie to wlasnie B bardziej przypadlo mi do gustu, chociaz przewaga byla naprawde niewielka.
Styl:
A: 3
B: 4
W sumie bardzo podoba sytuacja, ale druga miniaturke czytalo mi sie troche lepiej. Podobaly mi sie slowa, jakich uzyla autorka i jej styl. A wydaje mi sie pod tym wzgledem bardziej lekka, beztroska, chociaz bylo to zamierzone. Sklaniam sie jednak ku B - poprostu lubie taki sposob pisania i w Zyczeniach bardzo mi sie on spodobal.
Spelnienie warunkow:
A: 2
B: 1
Pierwsza miniaturka dostaje punkt wiecej za bardziej opisana jesien i wesolosc. Zyczenia bylo troche bardziej melancholijne, spokojne. Wiecej chyba nie musze pisac.
Postacie:
A: 2,5
B: 2,5
Moze ide na latwizne, ale i Angela z Benem, i Mary z Cynthia, spodobali mi sie na tym samym poziomie. Kazda z tych postaci byla w miare ciekawa i mozna bylo dowiedziec sie przynajmniej jednej z ich cech. To dobrze, bo w krotkich tekstach latwo stworzyc jest postacie, ktora sa zwyczajnie nude i szare. Tu nie mialo to naszczescie miejsca.
Ogolne wrazenie:
A: 2,5
B: 2,5
Znowu po rowno, ale obie miniaturki byly ciekawe i mocno sie od siebie roznily. Tak mocno, ze nie umialam sie zdecydowac. I to i to czytalo mi sie dobrze oraz bez zadnych zgrzytow.
Podsumowanie
A: 12
B: 13
Prawde mowiac, nie spodziewalam sie az tak dobrego pojedynku i jestem pozytywnie zaskoczona. Dobra robota dziewczyny! Oby tak dalej! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dilena
Administrator
Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 1801 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 158 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 11:41, 12 Sty 2010 |
|
Och, dziewczyny, gdyby dopieścić oba teksty pod względem interpunkcyjnym i trochę składniowym, to naprawdę byłby to kawał dobrej roboty. Ba! I tak jest.
Pomysł:
A 2,5
B 2,5
Daję po równo, bo oba są niebanalne i tak dalej, wyróżniałbym jeden, ale staram się dzielnie patrzeć pod kątek, tylko danej kategorii punktowej.
Styl:
A 4
B 3
Tutaj, przewagę tekstu A zaznaczam, dlatego że bardzo spodobały mi się plastyczne przejścia w strefę marzeń. Nawiązania do jakby żywego lasu, zwierzęta - nimfy - tak to moje klimaty :)
W tekście B bodaj, zauważyłam więcej błędów, ale to już chyba z winy bety, więc pomijam. Natomiast styl autorki w tym utworze jest taki bardzo prosty, momentami za prosty. Nie lubię podniosłości i cudowania słowem, ale takie malowanie jak w pierwszym tekście jak najbardziej.
Spełnienie warunków:
A 1
B 2
Bo te dialogi były naprawdę w tekście B.
Postacie:
A 3,5
B 1,5
Uważam, że tak bedzie sprawiedliwie. Mary Alice Brandon bije na głowę Angelę. Ta postać jest jak żywa, a jej matka i siostra realnie się zachowują.
Szczerze, to na miejscu Angeli nie przejmowalabym się tym, że Bella się nie odzywa i tego nie umiem zrozumieć. Choć ostatnie zdanie bardzo udane i obrazuje świetnie jej zdrowy rozsądek
Ogólne wrażenie:
A 2
B 3
Sama nie wiem. Na początku byłam pewna, że uhonoruję tutaj punktami tekst A, bo mnie autentycznie zaczarował, ale może scena z tekstu B jest mi bliższa? Chyba tak. Wieczór z mężem przy zdjeciach i kominku, a z drugiej strony nie pamiętam kiedy ostatnio "byłam u mamy" :D.
Jedynie tak umiem uzasadnić ten punkt
Razem:
A 12,5
B 12,5
I widzicie? Nie wiedziałam, że tak wyjdzie, wiem, że remis wnerwia, ale ja się cieszę.
Gratuluje obu autorkom; tekstu A za stworzenie naprawdę ładnego obrazka, tekstu B; za to, że ze zwykłej chwili potrafi zrobić niezwykłą scenę. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Susan
Administrator
Dołączył: 08 Sty 2009
Posty: 5872 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 732 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 21:10, 14 Sty 2010 |
|
Pomysł: 5 pkt.
A - 3
B - 2
Oba pomysły były fajne, ale bardziej przypadł mi do gustu ten, w którym wystąpiła Angela i Ben. Miła odskocznia od Belli, Cullenów i Jacoba. Alice bujająca w obłokach też była ciekawa, ale drugi pomysł bardziej mnie poruszył.
Styl: 7 pkt.
A - 3.5
B - 3.5
Tutaj po równo. W obu tekstach widziałam jakieś małe błędy, ale czytało mi się je miło i bez problemów. Nie zachwycił mnie styl tych miniaturek, ale przepłynęłam z przyjemnością przez oba teksty.
Spełnienie warunków: 3 pkt.
A - 1.5
B - 1.5
Dam po równo, gdyż niby warunki są spełnione, ale nie do końca przypadł mi do gustu sposób spełnienia. Nie usatysfakcjonowały mnie i tyle Ale to i tak nie przekreśla tego, że miniaturki mi się podobają
Postacie: 5 pkt.
A - 2
B - 3
Zarówno w A i w B były fajne bohaterki. W A Alice, a w B Angela. Jednak tutaj znów daję punkt więcej B. Jak już wspomniałam. Podoba mi się odejście od głównych bohaterów sagi. Wybieram Angelę
Ogólne wrażenie: 5 pkt.
A - 2
B - 3
Oba teksty są naprawdę fajne. Czytało mi się je miło. Mają spokojny klimat, nie ma w nich jakieś akcji. Wyciszyłam się przy nich. Jednak wygrywa tekst, w którym główną bohaterką jest Angela wcześniej już wspomniałam dlaczego
Podsumowanie:
A - 12
B - 13 |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
iga_s
Wilkołak
Dołączył: 29 Kwi 2009
Posty: 115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 22 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 22:03, 14 Sty 2010 |
|
Pomysł:
TEKST A - 2 pkt
TEKST B - 3 pkt
Może na początku zaznaczę, iż moim skromnym zdaniem obie panie miały dobre pomysły, które, co ważniejsze, dobrze przemyślały. Ogromnie się też cieszę, że teksty dotyczyły ludzi i jednocześnie były kanoniczne. Dziękuję Wam, że pozwoliłyście mi na chwilę odpocząć od mitycznych stworów i wyciszyć się przy tych spokojnych miniaturkach. Jednak trochę bardziej przypadł mi do gustu utwór z Angelą w roli głównej. Polubiłam tę postać i lektura utworu o niej stanowi dla mnie czystą przyjemność. Mała Mary Alice - urocza dziewczynka, wiecznie bujająca w obłokach - także mi się spodobała, ale tym razem przegrywa z panną Weber... pfu! Panią Cheney. :D
Styl:
TEKST A - 3 pkt
TEKST B - 4 pkt
W obu tekstach dopatrzyłam się paru potknięć interpunkcyjnych (a w jednym nawet braku jakiegoś wyrazu) i oba teksty czytało mi się przyjemnie, bez większych zgrzytów, ale jakoś bardziej odpowiada mi styl, jakim został napisany tekst numer dwa. I jeszcze coś - w pierwszym tekście nie podobała mi się duża liczba liczba enterów. Rozumiem, że chciałaś jakoś oddzielić wyobrażenia Mary, ale w niektórych miejscach przerwy są całkowicie zbędne.
Spełnienie warunków:
TEKST A - 1,5 pkt
TEKST B - 1,5 pkt
Tu się chyba rozpisywać nie muszę.
Postacie:
TEKST A - 2,5 pkt
TEKST B - 2,5 pkt
Tutaj daję po równo, gdyż niby bardziej spodobała mi się postać Angeli, ale nasza tytułowa "Marzycielka" ma w sobie taki urok, że po prostu nie mogę odjąć jej jakichkolwiek punktów.
Ogólne wrażenie:
TEKST A - 2 pkt
TEKST B - 3 pkt
Ten punkt tak właściwie to wyjaśniłam już swoimi wcześniejszymi wywodami, więc nie będę się powtarzać. Tylko jeszcze jedno mnie zastanawia: siostra Mary miała na drugie Cecile i dlatego Mary tak się do niej zwracała, tak? Ach, po co ja się głupio pytam, skoro i tak mi nikt nie odpowie... :D
W sumie:
TEKST A - 11 pkt
TEKST B - 14 pkt
Gratulacje dla obu autorek. :)
Pozdrawiam.
PS. Pernix, przy dacie zakończenia pojedynku pomieszały Ci się cyferki przy miesiącu. Chyba że oceniamy do października. :D |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez iga_s dnia Wto 17:33, 19 Sty 2010, w całości zmieniany 4 razy
|
|
|
|
memisia
Zły wampir
Dołączył: 31 Sty 2009
Posty: 320 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Sob 14:12, 16 Sty 2010 |
|
Cytat: |
Pomysł: 5 pkt.
Styl: 7 pkt.
Spełnienie warunków: 3 pkt.
Postacie: 5 pkt.
Ogólne wrażenie: 5 pkt. |
Udany pojedynek dziewczyny, obie miniaturki są na plus:)
Pomysł:
Tekst A- 2
Tekst B- 3
Oba teksty nie są bardzo wymyślne, ale mi to odpowiada Pomysł A jest taki tajemniczy, ale więcej punktów dostaje Angela, o której jest mało tekstów. Tekst B wydaje mi się bliższy, więc pomysł na niego oceniam wyżej.
Styl:
Tekst A- 3
Tekst B- 4
Pierwszą miniaturkę czytało mi się dobrze, gładko przeszłam przez cały tekst. Styl jest przyjemny, nie za prosty, ale też niezbyt wymyślny. Tekst B jest pisany raczej prostym językiem, jednak tę miniaturkę lepiej mi się czytało, może dlatego, że akurat teraz potrzebowałam czegoś łatwiejszego w odbiorze. Jednak obie prace napisane są poprawnie i miło mi się je czytało.
Spełnienie warunków:
Tekst A-1,5
Tekst B-1,5
Daje po równo, gdyż w A nie były to jakieś bardzo śmieszne dialogi, jednak opis jesieni został obszernie zrealizowany. W B dialogi wywołały uśmiech na mojej twarzy, jednak mało było opisu jesieni.
Postacie:
Tekst A- 3
Tekst B- 2
Jak pisałam wcześniej, mało jest tekstów o Angeli i Benie, więc miło się o nich czytało. Postaci w tekście B są takie prawdziwe. W A Alice jest zamyślona, tajemnicza. Dobrze wykreowana, tak realnie, jednak nietuzinkowo. Siostra Alice jak to małe dzieci namolna i zazdrosna, nie przypadła mi do gustu, jednak nie mogła być inna, bo akurat była tu potrzeba taka postać.
Ogólne wrażenie:
Tekst A-2
Tekst B-3
Tekst B jest taki rzeczywisty i ciepły. W A nutka tajemiczości podobała mi się, jednak tekst B wywarł na mnie większe wrażenie.
Podsumowując:
Tekst A- 11,5
Tekst B-13,5
Gratuluje! :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Wto 19:34, 19 Sty 2010 |
|
cóż - padają nam te pojedynki - niemal nikt nie ocenia - ludzie, ale beznadziejni jesteście, dobre rzeczy trzeba czytać :P
no dobra - skoro pomruczałam...
pomysł
A: 1,5
B: 3,5
Cóż pomysł z Alice, która jest marzycielką zatopioną we własnych myślach, jest tak oklepany, że po pierwszych kilku zdaniach bałam się czytać. Chwała Panu, ze wykonanie było porządne.
Natomiast Angela pisząca maila urodzinowego do Belli? Ciekawe... Zaskoczył mnie sarkazm tej spokojnej kobiety, ale też w dziwny sposób do niej pasuje, jakby Angela ewoluowała podczas małżeństwa - kategorycznie to raczej ten kierunek.
styl
A: 3
B: 4
W A nie podobała mi się konstrukcja kilku zdań. W B nie mam się do czego doczepić i to głównie zadecydowało o rozłożeniu punktów.
spełnienie warunków
A: 1.5
B: 1.5
W A zdołałam zauwazyć opisy, ale w B odczułam zabawny dialog, więc korciło mnie inaczej porozdzielać punkty, ale nie mam podstaw.
postacie
A: 1
B: 4
Angela ze swoim sarkazmem mężatki, bóle i niezrozumieniem w stosunku do niedawnej przyjaciółki wygrywa z Alice. Zauważmy, że Angela wciąż się martwi i troszczy o Bellę, pomimo odrzucenia. Kategorycznie świetnie zbudowana postać. Bardzo wiele możemy intuicyjnie się o niej dowiedzieć, poprzez stosunek do męża i do Bells.
ogólne wrażenie
A: 1
B: 4
Marzycielstwo mi się przejadło? Nie, nie do końca. Naprawdę dobrze napisane, gdyby nie tekst B byłoby wysoko ocenione przeze mnie. Ale tekst B istnieje. Jest taki prosty, a zarazem niesie ze sobą dość czytelne przesłanie. To jak sentyment z lat młodości, który pomimo upływu lat, wraca do ciebie i nie pozwala o sobie zapomnieć. To melancholia młodości, która uaktywnia się w ten jeden dzień. Każdy chyba przeżywa coś takiego.
Ogólnie:
A: 8
B: 17 |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Olcia
Zły wampir
Dołączył: 13 Sty 2009
Posty: 377 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Leszno
|
Wysłany:
Sob 20:56, 23 Sty 2010 |
|
Mam dość mieszane uczucia, ponieważ obydwa teksty nie powaliły mnie na kolana, jednak czytało mi się je przyjemnie, może ze względu na lekkość pomysłów, jeśli w ogóle tak można określić coś, co można poczytać na rozluźnienie się.
Pomysł
Tekst A: 3
Tekst B: 2
W obydwu przypadkach czułam lekki niedosyt, ponieważ pierwszy tekst to było coś lekkiego, ukazanie świata widzianego oczami dziewczyny wiecznie bujającej w obłokach, która w każdej rzeczy widzi coś szczególnego. Jednak brak mi było czegoś ekscytującego w tym tekście, jakiegoś napięcia, punktu kulminacyjnego.
Z kolei drugi tekst wydawał mi się odrobinkę niedopracowany, ponieważ autorka miała ciekawy pomysł, którego jednak w pełni nie wykorzystała. Jednak na uwagę zasługuje fakt wykorzystania jako głównej bohaterki Angeli, czyli pewna nieschematyczność.
Styl
Tekst A: 4
Tekst B: 3
W pierwszym tekście przemówiły do mnie opisy przyrody, ponieważ zostały pokazane jak przez różowe okulary. Czytało mi się płynnie, natomiast w drugim tekście były takie momenty, kiedy musiałam jedno zdanie przeczytać dwa, trzy razy, żeby zrozumieć, co autorka miała na myśli, bo były trochę dziwacznie napisane.
Spełnienie warunków
Tekst A: 1.5
Tekst B: 1.5
Obydwie autorki spełniły podane wymagania, więc innej punktacji być nie może.
Postacie
Tekst A: 2
Tekst B: 3
Spodobała mi się postać Angeli, aczkolwiek zabrakło mi trochę dokładniejszego opisu uczuć, które nią targały, kiedy pisała list. Jednak wybieram ją, a nie Alice, ponieważ jak już wcześniej wspomniałam, bohaterka nie jest schematyczna. Aczkolwiek autorce pierwszego tekstu udało się wykreować Alice - Marzycielkę, czyli tytuł jak najbardziej na miejscu. Co prawda wydawała mi się ona troszkę nazbyt dziecinna.
Ogólne wrażenie
Tekst A: 2.5
Tekst B: 2.5
Po równo, ponieważ w pierwszym opowiadaniu spodobało mi się dopracowanie i ta lekkość. Jednak drugi tekst zdobył też moje serce, dzięki ostatniemu akapitowi, czyli wieczór małżeństwa, które naprawdę się kocha. Po takiej końcówce byłam trochę zszokowana, dlaczego początek był taki troszkę niefortunny.
Razem
Tekst A: 13
Tekst B: 12
Gratuluję autorkom! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Pernix
Moderator
Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 208 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera
|
Wysłany:
Nie 21:23, 24 Sty 2010 |
|
W puli jest 8 oddanych ocen po 25 punktów do rozdysponowania, co daje nam łączną wartość: 200. Podział w tym pojedynku wygląda następująco:
Tekst A otrzymał 93,5 pkt.
Tekst B dostał pozostałe 106,5pkt i stał się tym samym tekstem zwyciężającym.
Jego autorką jest:
VampiresStory i do niej leci laur zwycięstwa! :)
Gratulujemy obu Paniom!
P.S. Tak, igo, czeski błąd się wkradł, ale już nie poprawiam. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|