FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Rozczarowanie (BajaBella i Swallow) [Z] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Wto 15:26, 26 Sty 2010 Powrót do góry

Pojedynkują się: Swallow i BajaBella

Forma : miniatura
Długość : 3-5 stron, TNR 12
Tytuł : Rozczarowanie
Chcemy: Belli, Edwarda, Jacoba, zawodu miłosnego, rozpaczy, szczerej rozmowy, płaczu, nadprzyrodzonych zdolności, jakiejkolwiek długości fragment z "Przed świtem"
Nie chcemy: Charliego, sfory, pocałunku, szczęśliwego zakończenia
Termin: tydzień, 26 styczeń
Beta: brak

Koniec oceniania: 09.02

Oceniamy według schematu:

Pomysł: 5 pkt.
Styl: 7 pkt.
Spełnienie warunków: 3 pkt.
Postacie: 5 pkt.
Ogólne wrażenie: 5 pkt.
Punkty przyznawane w innej punktacji nie będą liczone.

Jeśli nigdy nie oceniałaś/ -eś, zapoznaj się z zasadami. ← klik!

TEKST A:

Rozczarowanie


Mroźne powietrze odurzało. Było niczym wolność, której tak pragnął. Jasne, klarowne a przy tym nieuchwytne. Nierealne. Najczystsze w swojej prostocie, a zarazem ulotne. Chciał, by stało się jego częścią. By mógł nim głęboko odetchnąć, napełnić obolałe płuca, pozwolić dotrzeć do wszystkich tkanek. Uwolnić się wreszcie od bólu zniewolenia, pogardy do samego siebie. Pragnął, by dało mu siłę do walki o własne jestestwo.
Jednak stalowe jarzmo miało magiczną moc. Niczym gorące żelazo zaciskało pętlę na jego szyi, przypominało o sercu uwięzionym w kajdanach wpojenia.
Biegł przed siebie bez celu. Chciał poczuć fizyczne zmęczenie, ból w stawach, karku i silnych łapach. Kolejny raz szukał zapomnienia w wycieńczeniu. Wyczerpany długą wędrówką szybko zapadał w krótki, niespokojny sen. Ostatnio jedynie letarg przynosił mu pewne ukojenie. Tylko w takich chwilach nie czuł się spętany. Pulsujący ból w jego mózgu nie znikał już od dawna. Bezlitośnie przypominał o słodkiej istocie, która kilka lat temu zawładnęła jego duszą. Była niczym centrum wszechświata, wokół którego musiał krążyć, by żyć. Niestety, ta oczywista symetria kosmosu, którą wówczas dostrzegł, od pewnego czasu rozpadała się w nicość. Pozostały po niej jedynie zgliszcza. Wypalona do cna skorupa, jaką się stał i pustka. Wszechogarniająca, miażdżąca zmysły, niszcząca wszelkie uczucia. To, co ocalało, przybrało postać krótkiej smyczy, na której był uwięziony.
Oczywiście nie raz zastanawiał się dlaczego akurat jemu wpojenie tak ciążyło, że po latach odczuwał je tylko jako uczuciową niewolę. Gdzieś po drodze zniknęły radość, umiłowanie, troska i ciepło jakim kiedyś obdarzył tą dziewczynkę. Bezmiar miłości, który spłynął na niego w chwili jej urodzin, wyczerpał się zbyt szybko. Magia zadrwiła z niego okrutnie, skazując go na wieczną niewolę, na bycie z kimś, kto z dnia na dzień stawał mu się coraz bardziej obojętny.
Znienawidził za to samego siebie. Nie potrafił jej kochać, ale obrzydzenie, jakie czuł na samą myśl o tym, że krzywdzi tą niewinną istotę stawało się nie do zniesienia.
Zdawał sobie sprawę z tego, że wina tkwiła w nim samym. Być może był zbyt słaby by udźwignąć ciężar wpojenia. Tak jak kiedyś, dawno temu, nie chciał przyjąć odpowiedzialności za swoje dziedzictwo. Wówczas odrzucił rolę przywódcy stada. Był wygodnym egoistą, zapatrzonym tylko we własne pragnienia i potrzeby.
Czuł drzemiącą w sobie siłę wodza plemienia przekazywaną z pokolenia na pokolenie lecz była ona tylko integralną częścią jego osobowości.
Zastanawiał się nad tym nie raz i zawsze dochodził do tego samego wniosku - nigdy nie chciał być alfą. Może to była kwestia jego charakteru? Nade wszystko cenił sobie niezależność. Nie pragnął władzy, ale wolności. Przypuszczalnie dlatego, wpojenie okazało się dla niego takim ciężarem. Ograniczało go nie pozostawiając jakiegokolwiek wyboru. W końcu spowodowało, że czuł się coraz bardziej ubezwłasnowolniony.
O ileż prostsze byłoby jego życie, gdyby mógł tak po prostu kochać

***

Potężny, rudy wilk w jednostajnym, miarowym tempie przemierzał las. W mroźną styczniową noc przebiegł już ponad dwieście kilometrów, ale nie czuł zmęczenia. Mocne, silne łapy uderzały lekko o podłoże. Przedzierał się przez zaspy zmrożonego śniegu nie zwracając uwagi na jego niską temperaturę. Czarne nozdrza drgały wdychając świeże, lodowate powietrze. Brązowe, błyszczące ślepia czujnie obserwowały okolicę. Las wydawał się mu sprzymierzeńcem. Wiatr zaledwie poruszał wierzchołkami wysokich drzew. Wokół panowała idealna, bezkresna cisza. Zwierzęta pochowały się w swoich norach i gęstych zaroślach. Żadne z nich nie śmiało wchodzić w drogę takiemu drapieżnikowi. Basior przyspieszył kroku, wiedział, że jest już niedaleko. Chciał znaleźć się na Półwyspie Olimpic przed świtem.
Uniósł nieznacznie łeb. Dom był już tak blisko. Tylko czy to był jeszcze jego dom? Jego miejsce na ziemi? Warknął cicho. Nie powinien się rozczulać nad sobą. Nie po to wracał w rodzinne strony, aby odzyskać swoją tożsamość. Zatracił ją już dawno temu. Potrzebował jedynie wiedzy o swoim przeznaczeniu. Nie miał pojęcia czy uda mu się ją odnaleźć, ale jeśli gdzieś był klucz do tajemnicy wpojenia, to tylko w La Push.
Kiedy w końcu dotarł na skały przy plaży niebo na wschodzie przybrało już bladoniebieską barwę. Fale oceanu spokojnie, wręcz leniwie, uderzały o brzeg. Miały kolor granatu. Odbijały się miarowo od szarych głazów. Ledwo słyszalny szum wody powtarzał się niczym mantra.
Stał przez chwilę nieruchomo na skale. Wsłuchiwał się w jednostajny rytm otaczającej go natury. Przez moment dał się ponieść nostalgii. Wspomnienia były w tym miejscu silniejsze niż gdziekolwiek indziej. Jej ludzka twarz, zmarznięte usta, zaróżowione policzki. Serce bijące w przyspieszonym tempie. Bello…
Przejmujący skowyt przeszył okolicę. Był niczym żałosna pieśń rozdzierająca stare, dawno zasklepione rany. Zamilkł. Pochylił nisko łeb przymykając błyszczące ślepia. Nawet nie poczuł jak po zmierzwionej sierści spłynęły dwie łzy. Olbrzymi basior opadł bezwładnie na łapy. Płakał. Nie miał już siły by walczyć z wszechogarniającą go pustką. Myślał, że jego serce zmieniło się w kamień. Teraz uświadomił sobie, że sam je zamroził dawno temu. Wtedy, kiedy ona stała się twardym jak skała posągiem. To wówczas zepchnął wszelkie uczucia do niej w najgłębsze pokłady swojej podświadomości. Tkwiły tam aż do tej chwili. Wróciły z całą swoją mocą tuż przed świtem.
Zapadł w letarg. Rytmiczne uderzenia fal bezwiednie wprowadziły go w hipnotyczny trans. Kiedy się ocknął poczuł dziwny spokój. Krajobraz wokół nie zmienił się, ale pomimo to, wydał mu się inny, nierealny. Świat zatrzymał się w chwili jego przebudzenia.
Rozejrzał się wokoło. Unosił się jakieś trzy metry nad ziemią. Zdumiony popatrzył w dół i zobaczył ciało ogromnego, rdzawego wilka leżące nieruchomo na skale.
Umarłem???
Nagle wyczuł jeszcze czyjąś obecność. Tuż obok siebie, blisko. Znajomy, przyjazny głos zabrzmiał w jego umyśle.
- Witaj, Jacob’ie.
Przez chwilę pomyślał, że postradał zmysły. Powinien był już przywyknąć do tego, że magia była obecna w jego życiu. Głosy w głowie uznawał zawsze za objaw paranoi. Tylko, że on znał ten GŁOS.
- Taha Aki.
I wówczas go dostrzegł. Duch wielkiego wodza zmaterializował się tuż przed nim. Biła od niego ogromna siła i moc, a jednocześnie Jacob wyczuwał w tej nierealnej postaci niezwykły spokój i mądrość. Świadomość tego, czego właśnie doświadczał była nieporównywalna z jakimkolwiek innym doznaniem, jakie spotkało go w życiu. Poczuł, że może wymieniać myśli z Taha Aki. Nie był już tylko zwykłym zmiennokształtnym. Był wojownikiem-duchem.
Wiedział, że duch wodza przybył, aby mu pomóc odnaleźć siebie samego.
- Wpojenie jest miłością samą w sobie. W najczystszej, bezinteresownej, szlachetnej, doskonałej postaci. Daje niezłomną wiarę, że to jedyny, słuszny wybór. Przeznaczenie. – Słowa Taha Aki powoli docierały do jego umysłu. – Twoim przeznaczeniem była Bella, zanim stała się zimną istotą. Twoja miłość do niej jest silniejsza niż jakakolwiek magia. Potężniejsza niż wpojenie.

***

Wracał na Alaskę powoli. Szedł ze spuszczonym nisko łbem i podkulonym ogonem. Łapy wlokły się jedna za drugą. Potężny, waleczny basior jakim był, przypominał teraz bardziej zbitego psa. Po spotkaniu z wodzem zyskał pewność, ale stracił ostatnie resztki nadziei, jakie jeszcze do niedawna tliły się w jego zdruzgotanym sercu. Wiedział jednak, że musi wrócić. Niewidzialna smycz tylko na chwilę została lekko poluzowana. Wpojenie tak łatwo nie odpuszczało. Świdrujący ból w skroniach był niczym, w porównaniu z poczuciem zaciskającej się coraz mocniej na jego szyi żelaznej kolczatki.
Był nieustraszonym wilkiem – wojownikiem, potomkiem wielkiego Taha Aki a odnosił wrażenie, że coraz częściej przypomina psa łańcuchowego wampirów. Odarty z godności.
Zaskamlał cicho. Opadł ciężko na śnieg. Po raz kolejny pragnął śmierci. Nicość byłaby lepsza od tej przerażającej rozpaczy. Promień zachodzącego słońca na chwilę odbił się w jego pustych ślepiach. Był niczym nikła iskierka nadziei. Na miłość nie miał już szans, ale musiał spróbować walczyć o swoją wolność.
Zerwał się gwałtownie strzepując śnieg z długiej sierści. Uniósł wysoko łeb, zmrużył błyszczące ślepia i zawył. Przejmujący, zatrważający dźwięk niósł się daleko. Okoliczne zwierzęta zamarły w bezruchu, nasłuchując. Wiedziały, co taki skowyt oznaczał. Zew.
Ruszył pośpiesznym kłusem na północ w stronę nowego domu Cullenów.

***

Bella, zaniepokojona długą nieobecnością Jacoba, wyjrzała przez okno. Zapadał zmierzch. Śnieg wirował w powietrzu, iskrząc się w ostatnich promieniach zachodzącego słońca. Usiadła na kanapie przed kominkiem i zapatrzyła się w ogień. Martwiła się, widząc smutek w oczach Renesmee, kiedy Jake tak długo nie wracał. Od dawna gnębiło ją jakieś przeczucie, że ci dwoje nie są szczęśliwi. Dostrzegała pustkę w oczach przyjaciela i ból w spojrzeniu córki. Pytała Edwarda, ale on też nic nie wiedział. Black ostatnio bardziej niż kiedyś pilnował się przy nim, aby nie wyjawić zbyt osobistych myśli.
Jacob zatrzymał się nagle. Mocne łapy zaryły głęboko w śniegu. Stał na niewielkim wzgórzu. Poniżej w dolinie znajdował się okazały dom rozświetlony teraz ferią świateł. Przez oszkloną część parteru dostrzegł Bellę. Zmrużył ślepia. Przez chwilę miał wrażenie, że kiedyś już oglądał podobną scenę. Deja vu.
Leżała zwinięta w kłębek, z rękami wokół kolan, zasłonięta częściowo przez oparcie kanapy. Przez dłuższą chwilę nie docierało do mnie nic innego prócz tego, że nadal była tą Bellą, którą kochałem. Nadal miała miękką, ciepłą skórę o brzoskwiniowym odcieniu i oczy barwy czekolady. Jej serce ciągle biło – dziwnie nierytmicznie, ale biło. Pomyślałem, że to chyba tylko piękny sen, z którego przyjdzie mi się zaraz obudzić. A potem zobaczyłem ją tak naprawdę.i
Warknął. Potrząsnął ogromnym łbem, odganiając od siebie zdradliwe złudzenie. To nie była jego Bella. Postać na którą patrzył miała skórę w kolorze alabastru. Zimną i twardą jak lód. To ciepłe światło ognia rozpalonego w kominku przez chwilę nadało jej obliczu ludzką barwę. Jej tęczówki były ciemne. Wiedział jednak, iż przypominają bardziej błyszczący czernią onyks, a nie mleczną czekoladę. Serce tkwiło nieruchomo. Było martwe.
Dziewczyna, którą kochał nie istniała. Piękna wampirzyca, którą się stała, była dla niego tylko pustym opakowaniem. Nic nie znaczącą powłoką. Jego miłość umarła.
Ostatni raz uniósł wysoko łeb. Spojrzał na bladą tarczę wschodzącego księżyca i zawył. Pragnął aby wiedzieli, że wrócił tylko po to, by się pożegnać. Podjął najważniejszą decyzję w swoim życiu. Teraz pozostała mu już tylko finałowa walka. Najbardziej niebezpieczna ze wszystkich. Walka o własną duszę.
Przeobraził się w człowieka. Krótką chwilę stał nagi rozprostowując swoje ludzkie ciało. Przymknął oczy i zanurzył się w bolesnych wspomnieniach. Wiedział, że Edward odczyta jego myśli.
Szybkimi ruchami założył spodnie, które nosił zwinięte i przywiązane rzemykiem do łapy. Z wysoko podniesioną głową zaczął powoli schodzić w dół zbocza.

***

Edward wyszedł mu naprzeciw. Nie chciał, aby jego córka i żona były świadkami tego, co mogło się za chwilę wydarzyć. Po tym, co wyczytał w myślach Jake’a nie był pewien, czy zdoła się wystarczająco opanować. Zdawał sobie sprawę również z faktu, że Black jest zdeterminowany. Nie odpuści. Dwaj mężczyźni stanęli teraz na wprost siebie. Wieczni rywale. Wrogowie, a zarazem przyjaciele.
- Jake, proszę, nie rób tego. Unieszczęśliwisz ją. – Głos Edwarda był cichy, spokojny. Indianin wyczuł w nim także nutę rozpaczy. – Jestem w stanie zrozumieć, że twoja miłość do Belli była silniejsza od magii wpojenia. Ale tamtej Belli już nie ma. A Renesmee cię potrzebuje, jesteś dla niej wszystkim, Jake.
- Wiem. Uwierz mi, Bóg mi świadkiem, nie chcę jej skrzywdzić. Ale zostając z nią unieszczęśliwię ją jeszcze bardziej. Będzie wiedziała, że jej nie kocham, nie pragnę, jestem z nią tylko dlatego, że nie zwróciła mi wolności, nie pozwoliła odejść.
- Jake, wiem, że ci na niej zależy. Może z czasem miłość wróci…
- Nie rozumiesz, prawda? Zawsze mówiłeś, że to, co czujesz do Belli, jest czymś więcej niż zwykła miłość. To, co ja mam powiedzieć? Moje uczucie do niej było tak potężne, że magia wpojenia stała się dla mnie jedynie klątwą. - Black przerwał, widząc ból pomieszany z wściekłością na twarzy Edwarda.
Wampir przymknął oczy, musiał się uspokoić. Znał już wszystkie myśli swojego rozmówcy. Wiedział, że nie potrafi go przekonać. Najgorsze w tym wszystkim było to, że Jacob miał rację. Poczuł wszechogarniający smutek. Żal był tak ogromny, że zadrżał i bezwiednie opadł na kolana.
- Powinienem był wtedy nie wracać – wyszeptał. – Dać jej szansę na normalne życie. Głupi, słaby egoista. Oto, kim jestem. Teraz przyjdzie mi za to zapłacić. Ale czemu przez mój błąd ma cierpieć też moje dziecko? Jake, wybacz, to ja skrzywdziłem najbardziej nas wszystkich.
Podszedł do wampira. Opanował swój wstręt do mdłego zapachu Edwarda i powoli pomógł mu wstać. Spojrzał w rozświetlone okno domu. Za szybą dostrzegł drobną, śliczną twarz i wpatrzone w niego z oddaniem smutne oczy. Tęczówki dziewczyny lśniły ciepłym odcieniem czekoladowego brązu. Usłyszał przyspieszone bicie jej małego serca. Odwrócił się do Edwarda.
- Powiedz jej, że nigdy o niej nie zapomnę i błagam ją o wybaczenie.
Wampir tkwił przez chwilę nieruchomo. Wyglądał jak marmurowy posąg, wykłuty dłutem Michała Anioła. Podniósł wzrok w stronę swojej córki. Przez moment ich spojrzenia spotkały się. Renesmee wiedziała.
- Wybacza ci i pozwala odejść. – W głosie Edwarda zabrzmiała ulga.
Poczuł, że niewidzialne, stalowe więzy wpojenia pękają jeden za drugim. Ból, tak silnie pulsujący w jego skroniach rozpłynął się po całym ciele, docierając ze zdwojoną siłą do serca. Przez chwilę ściskał tak mocno, że zaparło mu dech w piersiach. Trawiący jego wnętrzności ogień po raz ostatni rozbłysnął z przerażającą siłą i zniknął. Był wolny.
Odwrócił się i nieśpiesznie ruszył przed siebie.
- Żegnaj, Jake. – Usłyszał głos Belli gdzieś w oddali. Nie obejrzał się.

i Przed Świtem, s. 165

TEKST B:

Rozczarowanie


BELLA

Siedziałam prosto, oparta plecami o drzewo, i starałam się zebrać myśli. To, co zdarzyło się zaledwie przed kilkunastoma minutami, wyprowadzilo mnie z równowagi. Starałam się oddychać głęboko i myśleć logicznie.
Spojrzałam w górę i akurat mój wzrok uchwycil wiewiórkę. Biegła po gałęzi z prędkością światła i, nim się spostrzegłam, wskoczyła na drugą gałąź, lądując gładko i z gracją. Ja tak nie potrafiłam, niestety. Wszystko, czego dotknęła moja dłoń, rozlatywało się. Podobnie było z Jacobem.
Serce zacisnęło mi się gwałtownie za każdym razem, gdy na myśl przychodził mi mój chłopak. Kochałam go, nawet bardzo. Pragnęłam jego szczęścia, ale czasami nieświadomie go raniłam.
Zobaczyłam przed oczami jego twarz: ufne i pełna ciepła oczy i ten ukochany, przeze mnie, szeroki uśmiech. Poczułam jak w kącikach oczu pojawiają się łzy, ale starałam się zatrzymać ich potok. Byłam taka beznadziejna. Tak mistrzowsko spieprzyłam sprawę.

Mijały kwadranse, a ja nadal trwałam w tym samym miejscu. Słońce już zachodziło i wzbierał się wiatr. Ale nie chciałam się ruszać, pragnęłam tylko czegoś, co pozwoliłoby mi cofnąć czas. Jednak wiedziałam, że to niemożliwe.
Zamknęłam oczy i znów wszystko wróciło. Otworzyłam je natychmiast, starając się uciec od nękających mnie obrazów. "Nie można tak w nieskończoność" pomyślałam. "Nie mogę uciekać przed konsekwecjami".
Byłam tchórzem. Najprawdziwszym w świecie, tchórzem. Powinnam wrócić i stawić wszystkiemu czoło, jak na dojrzałą osobę przystało.
A co, jeśli ja nie byłam dojrzała? Miałam zaledwie osiemnaście lat i przez cały ten czas żyłam w bezpiecznej skorupie. Rodzice mnie zawsze przed wszystkim chronili, przed złem i nienawiścią. Dorastałam w poczuciu, że świat jest łagodny i nigdy mnie nie zrani. Czy to dobrze? Nie, na pewno nie. Gdy przyszło co do czego, straciłam grunt pod nogami. Każdy mój kolejny krok był błędem.
Dopóki nie poznałam Jacoba. On odmienił moje życie, pozwolił wstać, gdy upadłam przyjeżdzając do Forks. Stał się całym moim światem, pokochałam go od pierwszego spotkania. Znów uwierzyłam.

Deszcz. Krople spadają powoli i leniwie. Lądują na mnie niechętnie, jakby wiedziały wszystko. Czuję je na policzkach, spływają, mieszając się ze łzami. Pragnę zobaczyć teraz Jacoba, poczuć jego obecność, dotyk na mojej skórze.
Żołądek zaczyna ściskać się kurczowo. Głód. Jakże banalna potrzeba w stanie, w którym się znajduję. Zaczynam śmiać się z tego, a do ust wlatują mi krople deszczu. Łykam je pospiesznie, ale to nie pomaga. Czy deszcz to woda?
Ulewa nagle ustaje. Jestem zdezorientowana i rozglądam się dookoła nerwowo. Wydaje mi się, że słyszę jakiś ruch za drzewem.
"Jacob!" cieszę się w duchu, jednak po chwili czuję rozczarowanie. To nie mój Jacob, na pewno nie on.

JACOB

- Ty.. ty sukinkocie! - Krzyczę wściekły. Staram się opanować, ale próby nic nie dają. W tej chwili pragnę zabić. Zabić Edwarda Cullena, przez którego to wszystko się wydarzyło.
On stoi niewzruszony, patrząc na mnie pustym wzrokiem. Co kobiety w nim widzą? Blada twarz wygląda przerażająco, podobnie oczy. Ale ja się nie boję, nigdy się go nie bałem.
- Black - zaczyna, a gdy chcę przerwać, powstrzymuje mnie ruchem ręki. - Ja jej nie uwiodłem.
Prycham głośno i rzucam mu nienawistne spojrzenie.
- Cullen, przez Ciebie nie możemy znaleźć Belli od dwudziestu czterech godzin. Masz szczęście, że odchodzę od zmysłów, bo inaczej byś już leżał tu martwy.
Śmieje się. Nienawidzę wampirzej pewności siebie i tego, że w każdej sprawie są pewne swego.
- Posłuchaj mnie. Bella... Bella jest wyjątkowa. Nigdy nie czułem takiego pociągu do jakiejkolwiek ludzkiej dziewczyny...
- Ty po prostu pragniesz jej krwi! - Wybucham.
- Nie, to nie tak. Jest... zagadkowa. Pragnę jej.
- Czy narawdę chcesz swojej śmierci, Cullen?
- Black, daj spokój - wywraca oczami. - I tak mnie nie zabijesz, nie dałbyś rady. Jestem z tobą szczery. Jednak wiem, że nie mogę być z Bellą. To... to co się zdarzyło między nami wczoraj to był jednorazowy przypadek.
- I mam ci wierzyć?
Zapada pełne napięcia milczenie. Edward patrzy pusto w przestrzeń, czym doprowadza mnie do jeszcze większej wściekłości. Wyczuwa chyba mój nastrój i odpowiada:
- Tak, możesz mi wierzyć.
Jestem zaskoczony i staram się oddychać głęboko.
- Co zamierzasz? - Pytam.
- Odejdę. Ale zanim to zrobię, chcę odnaleźć Bellę. Nie mogę odejść w poczuciu, że nie wiem co się z nią stało.
Czuję, że mu ufam. Ufam cholernemu wampirowi, którego nienawidzę.
- Zrobimy to razem. Do tej pory nikt nie zaofiarował się, by zapuścić się w głąb lasu. Myślę, że możemy zaryzykować.
Edward kiwa głową. Zgodził się i czuję ulgę. We dwóch będzie raźniej, mam nadzieję, że damy radę. "Wszystko będzie dobrze" pocieszam się.

BELLA

To coś, gdy umierasz... Wszystko przelatuje ci przed oczami, widzisz każdy ważny moment swojego życia. Są tak wyraźne, że aż przerażające. Ale to właśnie w śmierci jest najciekawsze: ta chwila, gdy zdajesz sobie ze wszystkiego sprawę. Każdy twój ruch staje się jasny, wiesz po co go zrobiłeś. Umierasz ze świadomością spełnienia, ale też zgody ze sobą.
Kolejne ugryzienie. Boli, boli cholernie. Zagryzam usta.
Rozszarpuje mnie. To bolesne, ale również niesamowite uczucie. Ciepło krwi rozeszło się po całym moim ciele, od opuszków palców u rąk, aż po czubki palców u stóp.
Zaraz zniknę, zaraz odejdę. I sekundę przed śmiercią widzę ostatni obraz.

- Nie chcę, Edward.
- Zrozum, tylko tobie mogę zaufać. Chcę, byś wiedziała czym jestem.
Najpiękniejszy mężczyzna na świecie ciągnie mnie za rękę w stronę lasu. Czuję strach, ale również podekscytowanie. Myślę o Jacobie, który pewnie już na mnie czeka w La Push. Liczę, że wszystko szybko się skończy.
Idziemy długo, czuję ból w łydkach i ramionach. Edward nie puszcza mojej ręki, wręcz wydaje mi się, że z każdą sekundą trzyma ją coraz mocniej. Teraz mam ochotę uciec, nie chcę wiedzieć "czym" Edward jest.
Dlaczego się zgodziłam? Może dlatego, że ten chłopak miał w sobie niesamowity magnetyzm. Od pierwszej chwili, gdy go zobaczyłam wiedziałam, że coś ukrywa.
Dochodzimy do niewielkiej polany. Tutaj Edward mnie puszcza i odchodzi parę kroków dalej. Ręka boli mnie okropnie, jednak ignoruję to.
- Bella - mój towarzysz patrzy mi prosto w twarz. - Jestem wampirem.
Wstrzymuję oddech, ale po kilku minutach wybucham śmiechem. Histerycznym i głośnym śmiechem. Wampirem? Tak, pewnie jeszcze do tego Drakulą śpiącą w trumnie.
Ale on jest poważny. Wpatruje się we mnie, a ja się uspokajam. Nie wiem co powiedzieć.
- Jak: wampirem? - zdołam wyszeptać. - Nie rozumiem.
Wtedy on przemieszcza się. W bardzo szybki i zwinny sposób. W jednej chwili widzę go obok siebie, a w nastęnej na samym końcu polany. Rozdziawiam usta z wrażenia, a moje serce podskakuje nerwowo.
Potem ukazuje szereg swoich zdolności. Podnosi ciężkie głazy, biega tak szybko, że ledwo go widzę. Nic nie mówię, bo słowa są zbędne. To wszystko jest niesamowite.
Kiedy przestaje, pojawia się przede mną. Ledwie kilka centrymetrów od mojej twarzy, aż czuję jego słodki oddech, gdy do mnie mówi:
- Możesz żyć ze mną wiecznie, jeśli chcesz.
Wstrzymuję oddech. Potem wszystko dzieje się tak szybko, że nie nadążam zareagować. Edward przyciska mnie do siebie i zaczyna całować. Czuję jego wargi na swoich, są jak z marmuru, ale w tym momencie nie zauważam tego.
Chcę być wampirem. Chcę spędzić z nim resztę zycia. Jestem zszokowana swoimi myślami, które pojawiają się pod wpływem impulsu.
Wtedy Edward odrywa mnie od siebie i patrzy mi w oczy.
Jacob.
Wracam na ziemię. Co ja dobrego zrobiłam?! Zdradziłam mojego ukochanego chłopaka, chciałam od niego odejść i zamienić go na... wampira. Jestem wstrząsnięta i, po chwili, wybucham płaczem.
- Bella, przestań - Edward próbuje mnie pocieszyć. - Będziemy razem, wszystko będzie dobrze.
- Ale... ale ja nie chcę.
- Jak to?!
Jest zszokowany i cofa się ode mnie na dwa kroki. Pragnę zapaść się pod ziemię i wymazać wszystko, co się wydarzyło.
- Prze-przepraszam... Kocham Jacoba i...
- Jestem taki rozczarowany, Bello...

Kocham Cię, Jacob.


JACOB

- Rozszarpał ją nieźwiedź.
Cały świat rozsypuje się na kawałki. Edward patrzy na to, co zostało z Belli. Stoimy koło drzewa, a ja zamykam oczy, starając się nie rozpłakać. Wszystko się skończyło.
- Jacob...
- Cicho! Czemu cię nie zabiłem, do cholery?
I zaczynam biec. Biegnę, pragnąc o wszystkim zapomnieć. Zapomnieć o stracie Isabelli Swan, mojej pierwszej i ostatniej dziewczyny.

Może się spotkamy?

Nicość.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Pernix dnia Śro 10:52, 10 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
losamiiya
Dobry wampir



Dołączył: 27 Lis 2009
Posty: 1767
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 212 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Mexico City.

PostWysłany: Wto 20:42, 26 Sty 2010 Powrót do góry

Mam zaszczyt być pierwsza!
A więc:

Pomysł:
A: 2,5
B: 2,5


Tutaj długo nad tym myślałam. W tekście A podoba mi się oryginalność, przedstawienie tego w taki sposób. Wykorzystanie postaci wodza jest również bardzo ciekawym elementem.
Za to w tekście B podoba mi się przedstawienie wszystkiego w takim czasie, jak i podział na postacie. Dlatego daję po równo.

Styl:
A: 5
B: 2


Tekst A jest pod tym względem lepszy. Bardzo bogate słownictwo, wszystkie opisy bardzo interesująco przedstawione.
W tekście B w niektórych miejscach brak przecinków, w innych ich za dużo. Wizualnie tekst A wygląda dla mnie po prostu lepiej.

Spełnienie warunków:
A: 1,5
B: 1,5


W obu tekstach warunki spełnione. W różnoraki sposób, jedne mniej, drugie bardziej, ale są.

Postacie:
A: 2,5
B: 2,5


Fantastyczne wykorzystanie w tekście A postaci wodza, jak już pisałam.
Z drugiej strony jednak, w tekście B bohaterów czynnych jest więcej, widać ich. Dlatego po równo..

Ogólne wrażenia:
A:2,5
B:2,5


Ogólnie, to mam bardzo duży dylemat z tymi tekstami. Jeden ma coś, czego nie ma drugi, za to jest jakby gorzej napisany.
Cóż, podobały mi się oba. Każdy z nich ma w sobie coś, co mnie urzekło.


Razem:
A: 14
B: 11


Gratuluję obu tekstów.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
bluelulu
Dobry wampir



Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 974
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 85 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hueco Mundo

PostWysłany: Wto 23:37, 26 Sty 2010 Powrót do góry

Pomysł: 5 pkt.
A:3
B:2

Jestem przekonana do obu tekstów. Każdy zawiera swój indywidualny plan, różnych bohaterów i wiążące ich sytuacje. Jednakże skłaniam się w stronę pomysłu autorki dzieła A. Bardziej przypadł mi do gustu wyswobodzony z kajdan wpojenia Jacob aniżeli jego odpowiednik w tekście B. To tak już adekwatnie co do postaci.

Styl: 7 pkt.
A:3,5
B:3,5

Co do stylu to jak zazwyczaj. Czytało się przyjemnie. Nie było chaotycznie. Nie zwracam uwagi na przecinki bo o zgrozo sama z nimi trwam w konfilikcie. Autorki się postarały. Wszystko czyta się gładko i szybko, bez zbędnych zgrzytów. Daję po równo.

Spełnienie warunków: 3 pkt.
A:1,5
B:1,5

Tutaj nie ma co mówić ponieważ warunki zostały spełnione. Jeśli miałabym jeszcze dodać swoje trzy grosze to powiedziałabym tak: Bardziej podoba mi się zawód miłośny w tekście A. Odejście Jacoba. Nawiązanie do wojowników duchów i miłość do Belli silniejsza niż wpojenie. Doprawdy magicznie. Jednakże w tekście B bardziej "leży" mi tragiczne zakończenie i szczera rozmowa obyta pomiędzy Bellą a Edwardem.

Postacie: 5 pkt.
A:2,5
B:2,5

Tutaj mam mały dylemat. Nie wiem właściwie do zrobić z punktami. Podoba mi się Jacob w tekście A. Zaś w tekście B jakoś mnie odrzuca. Dokładnie odwrotnie jest z Edwardem. Z pierwszego opowiadania jego zachowanie znów przypomina
mi jaka ta postać jest naprawdę. W stylu "Jestem złym potworem" Zaś egocentryczny Edward w tekście B bardziej przypadł mi do gustu. I wybuch śmiechu na wieść że jest wampirem. Bella pozostaje neutralną postacią niezależnie od tego jak została tutaj przedstawiona - wedle mojej opinia. Dam po równo. Trudno.

Ogólne wrażenie: 5 pkt.
A:3
B:2

W podsumowaniu powiem jednak,że przekonuje mnie bardziej tekst A. Bez urazy do autorki tekstu B, jednakże czegoś mi tutaj zabrakło. Całe opowiadanie skojarzyło mi się z utrzymaniem obrazu w pastelowych kolorach. Są bardzo ładne, delikatne - ale nie szokują. W opowiadaniu A autorka zawładnęła moim sercem dzięki nawiązaniu do wojowników - duchów, posługując się historią Sfory. Bardzo ładnie wplecione wydarzenia w aktualny stan rzeczy. Niezależnie od mojej zachwianej opinii chciałabym pogratulować autorkom tych wspaniałych prac. Bardzo przyjemnie się czytało. Jestem pod dużym wrażeniem.

Razem:
A:13,5
B:11,5


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Prawdziwa
Dobry wampir



Dołączył: 21 Sie 2009
Posty: 573
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 63 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze sklepu ;p

PostWysłany: Śro 13:54, 27 Sty 2010 Powrót do góry

Pomysł:
A-2,5
B-2,5
Jakoś tak nie mogłam się zdecydować na konkretny tekst. Oba wydały mi się całkiem oryginalne.

Styl:
A-5
B-2
O wiele lepiej czyta się tekst A. Jest lekki i dosłownie się przez niego przepływa. Zauważyłam w nim brak jednej kropki na końcu zdania, ale to absolutnie nie wpłynęło na punktację( taka tylko ciekawostka:)).
Natomiast w tekście B poprostu nie mogłam przebrnąć przez tę narrację.
Czas teraźniejszy nie zadziałał na korzyść.

Spełnienie warunków:
A-1,5
B-1,5
Nie ma co się rozpisywać:)

Postacie:
A-3
B-2
Zdecydowanie postacie z tekstu A. Te z drugiego są dla mnie zbyt sztuczne i naciągane. W A za to pokazane są uczucia głównego bohatera i to w doskonały sposób. Inne postacie nie zostały przyćmione, też są wyraziste i interesujące.

Ogólne wrażenie:
A-4
B-1
A kupił mnie swoim pięknym stylem. Tekst bardzo obrazowy, pełen bardzo ładnych zwrotów. Cała sytuacja przedstawiona w tekście tez podobała mi się bardziej niż w tekście B.

Razem:
A-16
B-9


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Susan
Administrator



Dołączył: 08 Sty 2009
Posty: 5872
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 732 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 22:15, 27 Sty 2010 Powrót do góry

Pomysł: 5 pkt.
A - 3
B - 2
O wiele bardziej przypadł mi do gustu Jacob i problem wpojenia. Jego rozterki i odejście, "spotkanie" z wodzem. Bardzo ciekawy motyw Wink
W B według mnie nie było ciekawego pomysłu. Przykro mi, ale nic mnie nie zaskoczyło, nic nie chwyciło za serce. Nie mamy do czynienia z niczym nowym, ani fascynującym. Powiedzmy, że daję te dwa punkty na zachętę, bo aż tak masakrycznie nie było.

Styl: 7 pkt.
A - 5
B - 2
Tekst A jest napisany o wiele lepiej niż B. W B jest również więcej błędów. Ogólnie lepiej czytało mi się pierwszą miniaturkę. Ma bogatsze słownictwo i język. W B co chwila mi coś zgrzytało Rolling Eyes Na dodatek dialogi w B po prostu mnie dobiły. Sztuczne strasznie mi się wydawały.

Spełnienie warunków: 3 pkt.
A - 1.5
B - 1.5
Po równo, bo spełnione i w A i w B Smile

Postacie: 5 pkt.
A - 4
B - 1
Jacob w pierwszym tekście jest naprawdę świetny. No i wódz też był ciekawym pomysłem - to trzeba przyznać Wink Trochę poirytował mnie Edward, jego typowe zachowanie: Boże, wszystko przeze mnie Laughing Ale tak miało pewnie być Wink Wczułam się w sytuację Jake'a, autorka świetnie go opisała.
W B bohaterowie są tacy jakby nijacy. Zlewają mi się w jedno, nikt nie wybija się na pierwszy plan, są tacy jacyś naciągani i nieciekawi.

Ogólne wrażenie: 5 pkt.
A - 4
B - 1
Znów muszę tak rozdać punkty.
Miniaturka B mi się nie podobała pod żadnym względem. Zauważyłam w niej więcej błędów, żaden z bohaterów nie wybijał się z szeregu, pomysł niczym mnie nie zaskoczył.
A jest napisana bardzo ładnie, postać Jacoba jest wykreowana bardzo dobrze. Wczułam się w jego sytuację i potrafiłam sobie wyobrazić przez co przechodzi.

Podsumowanie:
A - 17.5
B - 7.5


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dzwoneczek
Moderator



Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 231 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 22:52, 31 Sty 2010 Powrót do góry

Okej, do dzieła.

Pomysł:

A: 3
B: 2

Nie podoba mi się pomysł B, kompletnie do mnie nie przemawia i w zasadzie nie rozumiem, o co w tym wszystkim chodzi. Pomysł tekstu A jest dla mnie jasny i klarowny, choć nie kupuję takiej interpretacji wpojenia. W sensie - jako klątwy. Bo, moim zdaniem, zaprzecza to swojej definicji. Jak sam wódz powiedział - wpojenie jest miłością. Dlatego, różnica nie jest drastyczna w punktacji.

Styl:

A: 5
B: 2

Tu zdecydowanie wygrywa tekst B. Przepiękne opisy emocji, ładne zdania. Tekst A irytuje mnie pomieszaniem czasów. Zaczyna się w przeszłym, potem skacze na teraźniejszy, który zresztą wydaje się przerastać autorkę cyt. "- Jak: wampirem? - zdołam wyszeptać." Czasownik "zdołać" nie ma formy czasu teraźniejszego. Zresztą, narracja w czasie teraźniejszym jest trudna, łatwo tu coś pomylić i tak się właśnie w tekście B dzieje. Zdania są o wiele zgrabniejsze w tekście A i styl wydaje się o wiele dojrzalszy, właściwie oceniłabym 6:1, ale odejmuję tekstowi A punkt za to, że interpunkcja leży i kwiczy, co psuje wrażenie.

Spełnienie warunków:

A: 2
B: 1

Może jestem ślepa, ale jakoś nie dopatrzyłam się w B fragmentu z "Przed Świtem"

Postacie:

A: 3
B: 2

I znowu tekst A wygrywa. Może to przez doskonałe opisy emocji, ale po prostu postacie w tekście A są wiarygodne. I plusik za wodza.

Ogólne wrażenie:

A: 4
B: 1

Przykro mi, kompletnie nie podoba mi się tekst B. Jest bardzo naiwny, jak dla mnie. W A sporo jest nielogiczności, ale są do strawienia. Przekaz jest klarowny. Przepraszam za szczerość.

SUMA:

A: 17
B: 8


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Cornelie
Dobry wampir



Dołączył: 27 Gru 2008
Posty: 1689
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 297 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z łóżka Erica xD

PostWysłany: Śro 3:06, 03 Lut 2010 Powrót do góry

Przybyłam, by skomentować, drogie panie :)

Pomysł:
Tekst A - 3
Tekst B - 2

Cóż, jak już gdzieś mówiłam, pomysł to subiektywna sprawa każdej osoby, jednakże jak muszę go oceniać, to muszę. Najchętniej dałabym więcej punktów tekstowi A, jednak nie można pokrzywdzić tekstu B, ponieważ autorka uśmierciła pannę B.Swan xD
Dzięki ci Wink

Styl:
Tekst A - 6
Tekst B - 1

Bardzo przepraszam za takiego potraktowanie tematu, ale nie mogę zrobić inaczej. Tekst A był bardzo dobrze napisany, w porównaniu do tekstu B. Nie zauważyłam błędów, styl był przyjemny, czytało się szybko i płynnie. Dobra robota. Tekst B natomiast, cóż, wypada bardzo blado przy poprzedniku. Nie mogłam się na nim skupić, za bardzo moim zdaniem był poszatkowany na POVy, nie spodobało mi się to w ogóle.

Spełnienie warunków:
Tekst A - 1.5
Tekst B - 1.5

Spełnione.

Postacie:
Tekst A - 3
Tekst B - 2

Cóż, i jeden tekst, i drugi mają swoje zalety i wady. Postacie tak samo. Jak ktoś już wspomniał w tekście A mamy mdłego Ediego, który to rozpacza jak mu nie jest źle. Trochę się to już przejadło, ale jestem w stanie go znieść. W B mamy wrednego Jacoba, którego nie mogę strawić. Ja zaczynam czuć coraz większą sympatię do książkowego Jake'a. Tutaj w ogóle mi nie podpadł do gustu. Był taki... dziwny, w każdym razie to nie moja bajka.

Ogólne wrażenie:
Tekst A - 3
Tekst B - 2

Autorka tekstu A chyba bardziej się postarała, bardziej przyłożyła i dopracowała swój tekst. Autorka B - cóż, nie każdy jest idealny, ale wydaję mi się jakby pisała to na kolanie i miała 5 minut na oddanie tego.

Podsumowując:
Tekst A - 16.5
Tekst B -8.5

Gratuluję autorce tekstu A.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
AngelsDream
Dobry wampir



Dołączył: 17 Sty 2009
Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 108 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob 12:42, 06 Lut 2010 Powrót do góry

Będzie krótko i zwięźle.

Pomysł: 5 pkt.

Tekst A: 4
Tekst B: 1


Zdecydowanie pomysł na tekst A spodobał mi się dużo bardziej. Był lżejszy, odpowiadał moim przekonaniom, więc nie mogę narzekać. Tekst B poszarpany i odtwórczy. Niedźwiedź był gwoździem do trumny.

Styl: 7 pkt.

Tekst A: 4
Tekst B:3


Tekst A mniej staranny, ale lepsza narracja i opisy. Tekst B zawierał mniej potknięć, ale poszatkowanie zdecydowanie nie było pójściem w dobrą stronę.

Spełnienie warunków: 3 pkt.

Tekst A: 1,5
Tekst B: 1,5


Jeśli wszystko dobrze zrozumiałam, to za warunki oba teksty słusznie powinny otrzymać po połowie dostępnych za tę kategorię punktów.

Postacie: 5 pkt.

Tekst A: 4
Tekst B: 1


Żaden z bohaterów tekstu B mnie nie zaciekawił. Przyznaję punkt za śmierć Belli i nie zamierzam tego ukrywać. W tekście A podoba mi się Edward i postać wodza.

Ogólne wrażenie: 5 pkt.

Tekst A: 4
Tekst B: 1


Subiektywnie i stronniczo. Niestety, tekst B kompletnie do mnie nie trafił, więc pozwalam sobie dać cztery punkty miniaturce A, która (choć wymaga doszlifowania i nie odkrywa Ameryki) przynajmniej mnie zaciekawiła.

Suma:

Tekst A: 17,5
Tekst B: 7,5


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Pon 22:01, 08 Lut 2010 Powrót do góry

w zasadzie czas chyba na moją ocenę :P
pomysł:
A: 3
B: 2

Właściwie to nie spodobał mi się pomysł zabicia Belli... która zresztą wybrała Jacoba... jakby to była kara za zły wybór... nie bardzo mi to leży w tym sensie...

styl:
A: 5
B: 2

B - pełno błędów... nieuporządkowane zdarzenia... całość... jakaś taka niedopracowana... jakby na kolanie... przez przemyślenia wszystkiego dokładniej wcześniej...
A - gdzieś mi umknęła kropka czy dwie, ale poza tym tekst dopracowany i systematyczny... dość dobre słownictwo... na jakimś konkretnym poziomie Wink

spełnienie warunków:
A: 2
B: 1

w zasadzie nie dopatrzyłam się Przed Świtem, ale mogę się mylić...

postacie:
A: 4
B: 1

B - -brak uporządkowania...kompletny - nie mam nawet z czego wyciągnąć wniosków... postacie jakby niedopracowane... właściwie nic o nich nie ma, a sytuacje nie są na tyle rozwinięte by mogły nam coś zdradzić...
natomiast Jacob i Edward z tekście A to świetne bestie są... nie wiem czy mi się wydaje, ale chyba poczułam wsparcie w ich przypadku, co bardzo mi się spodobało... nieszczęśliwy Jacob zawsze mnie zniewalał, więc nie mogę nic innego zrobić :)

ogólne wrażenie:
A: 4
B: 1

Tekst A przeczytałam... nie przeczytałam - połknęłam z prawdziwą przyjemnością... nie porwał mnie w jakiś szczególnie brutalny sposób, ale na tyle zapanował nad moim poczuciem czasu, że kiwam teraz głową z uznaniem...
B... cóż... do dopracowania na pewno i myślę, że będzie dobrze, ale w tej formie na razie podziękuję :)

ogółem:
A: 18
B: 7


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Śro 10:51, 10 Lut 2010 Powrót do góry

Dzięki głosom 8 osób zgromadziliśmy pulę 200 punktów, a te zostały przydzielone następująco:

Tekst A zdobył 130 punktów

Tekst B otrzymał 70 punktów

Zwyciężyła pierwsza miniaturka, a jej autorką jest:


Hurra BajaBella!Hurra

Gratulujemy.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin